Kupidyn do wynajęcia

1. Mak (1)

----------

1

----------

==========

Poppy

==========

Znalazłam swoje powołanie w życiu, gdy miałam dwanaście lat.

Mój młodszy brat, Noah, podkochiwał się w dziewczynie ze szkoły, ale będąc chłopcem - i to obrzydliwym, śmierdzącym - jego pomysł na romans polegał na strzelaniu do niej kulkami z plwociny i gonieniu jej po placu zabaw. Wejdźcie do mnie. Dwa lata starsza, o całe eony mądrzejsza, wyposażona w romantycznego ducha i miłość do tandetnych romansów. Napisałem mu słodką notatkę, którą miał jej przekazać w klasie, zapraszając ją do podzielenia się paczką ciasteczek na przerwie. Jaka dziewczyna mogłaby odmówić darmowej przekąski? Nikt, z kim warto się umawiać, jeśli o mnie chodzi.

I pewnie, okazało się, że ma alergię na orzeszki ziemne i trafiła na ostry dyżur, ale przez te trzy wspaniałe minuty, zanim zaczęła się dusić, mój brat znalazł miłość. A ja znalazłam swoją przyszłą karierę. Bo każdy wie, że prawdziwa miłość potrzebuje czasem trochę pomocy. Odpowiednie słowa, aby powiedzieć dokładnie to, co mamy w głowie.

Albo raczej romantycznej wersji, bez brzoskwiniowych emojis i zdjęć fiuta.

I tu właśnie wkraczam ja. Twoja osobista Cyranka, tylko bez wielkiego nosa. Napiszę ci idealną notatkę miłosną, skomponuję sprośnego maila, który sprawi, że twój kochanek będzie dyszał, i napiszę najbardziej epickie przeprosiny, które sprawią, że twoja druga połowa zapomni, że wahałeś się o jeden bit za długo, kiedy zapytali: "Czy to sprawia, że wyglądam grubo?".

Może jestem wielkim softie w sercu, ale uwielbiam być w stanie dać romansowi pomocną dłoń. Nie ma zbyt dużego zadania, jeśli chodzi o moich klientów, nie ma zbyt dużego wyzwania...

Dlatego właśnie jestem w połowie drogi na drzewie w Central Parku, podając linie przez maleńki mikrofon do mężczyzny oświadczającego się swojej dziewczynie dwadzieścia stóp dalej.

"Od momentu, kiedy zobaczyłem cię w grze w wirtualnej rzeczywistości, wiedziałem, że jesteś tą, którą chcę mieć przy sobie - w prawdziwym życiu".

Henry wiernie powtarza każde słowo przed małym gronem rodziny i przyjaciół. Próbowałem go przekonać do tej części - publiczne propozycje wydają się być receptą na ogromne upokorzenie - ale on się upierał. Ale teraz to ja ryzykuję, że się skompromituję, jeśli nie będę mogła ukryć się na tym drzewie przez kolejną stronę serdecznego oddania.

Gałąź drzewa wydaje złowieszcze skrzypienie.

O cholera. Pochylam się do przodu, próbując rozłożyć swój ciężar - i nie przegapić swojego miejsca w propozycji.

"I jak powiedziała Leia do Hansa, zawsze nienawidziłam patrzeć, jak odchodzisz ..." Szepczę, czytając z ekranu mojej komórki. Henry mówi tę linię, a wszyscy w tłumie oddychają swoony ahh. Jego dziewczyna już płacze. Szczęśliwe, oh-my-God łzy, nie "zabierz mnie stąd" szlochy.

Mam nadzieję.

Gałąź skrzypi ponownie, a ja trzymam się za drogie życie, jak Henry robi to przez resztę propozycji.

"Więc, Kelly, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem w galaktyce i zgodzisz się zostać moją żoną?".

Jest pauza, a ja chwytam mocniej, wysyłając cichą modlitwę. Proszę, niech powie "tak" i pójdzie świętować gdzieś indziej, zanim ta propozycja dosłownie rozbije się o ziemię.

"Tak! Będę! Tak!" szlocha dziewczyna, a ja wypuszczam z siebie ogromne westchnienie ulgi.

Way to go, Henry!

Grupa wiwatuje, a szczęśliwa para obejmuje się i mimo że mam mrówki pełzające po mnie, jestem podekscytowany dla tych dwojga. Jestem częścią tego związku od samego początku, ponieważ Henry zatrudnił mnie do pomocy w napisaniu jego otwierającej wiadomości bezpośredniej, i jestem prawie pewien, że będę tym, który komponuje kartki rocznicowe, dopóki para nie będzie stara i siwa.

Jak już mówiłem, niektórzy ludzie mają po prostu problem z wyrażaniem siebie. A jeśli mogę pomóc im powiedzieć ich bliskim, jak się czują, cóż, to wszystko w ciągu jednego dnia pracy.

Będę mu jednak wystawiać rachunki za pranie, bo nawet nie chcę wiedzieć, co do tej pory jest umazane na moich dżinsach. Czekam, aż tłum się rozejdzie, po czym zaczynam ostrożnie schodzić z drzewa.

Gałąź jęczy w proteście.

"Hej," mruknąłem ze smutkiem. "Zjadłem tylko dwie porcje pierogów ostatniej nocy. I całkowicie wypiłem dietetyczną wodę sodową!"

Wykręcam się do tyłu i niezręcznie odwracam, by przytulić się do pnia. Tylko trochę dalej-

CRACK. Gałąź ustępuje, a moje ręce się wyślizgują. Macham dziko, ale jest już za późno: Zsuwam się po pniu, uderzając w każdy pniak i drzazgę, gdy odbijam się od ziemi.

Oof!

Jęczę, leżąc na ziemi w deszczu liści i gałązek.

"Poppy Hathaway... Powinienem był się domyślić, że ta propozycja to twoja ręczna robota".

Patrzę w górę, aby znaleźć sześć stóp dwa chudego mięśnia, niebieskie oczy i irytująco uroczy sarkazm. Dylan Griffin. Kolejny mój klient - i zmora mojego istnienia.

"Jak mogłeś powiedzieć?" pytam, siadając ze skrzywieniem.

"Twój niezaprzeczalny styl literacki" - odpowiada Dylan. Oferuje mi rękę i ponownie ciągnie mnie na nogi. "Plus fakt, że Henry był zdecydowanie zbyt spokojny", dodaje. "Człowiek pocił się przez trzyczęściowy garnitur wznosząc toast na rocznicowej kolacji swoich rodziców. Fakt, że udało mu się przejść przez jedną linię bez zacinania się, był główną wskazówką, że byłeś gdzieś w pobliżu, pociągając za sznurki."

"Żadnych sznurków!" Protestuję. "Henry napisał każde słowo. Ja tylko ... polerowałem, to wszystko."

"Jasne, że tak." Dylan szczerzy się. "W ten sam sposób Rodin po prostu wypolerował te bryły marmuru w posągi".

Mrugam. "Co to jest? Komplement?" Przytrzymuję rękę przy uchu, drocząc się.

Dylan uśmiecha się. "Wiesz, że jesteś dobra. Nie zatrudniłbym nikogo poza najlepszymi".

"Nie ma nikogo innego," przypominam mu. Rynek dla profesjonalnego Cyrano jest szczupły do zera. Dlatego muszę iść o krok dalej dla moich klientów.

Albo na dodatkowe drzewo.

"Niezły chwyt z cytatem z Gwiezdnych Wojen, tak przy okazji", zauważa Dylan, gdy wychodzimy z lasu. Ma na sobie swoje charakterystyczne czarne dżinsy i biały button-down, wyglądając irytująco przystojnie w jasnym letnim słońcu. Ze swoimi klasycznymi Ray-Banami i niesfornymi ciemnymi włosami jest w każdym calu "gorącym bogatym facetem, który wiesz, że jest skazany na to, by cię olać, ale nie możesz przestać o nim fantazjować".




1. Mak (2)


I Sophie. I Lorelei. I dziewczynę z kawiarni, którą Dylan chciał omotać cytatami z Szekspira i różami jeszcze w zeszłym tygodniu. Ale może Gigi jest mądrzejsza niż myślałam, bo nie kupuje już jego Romea.

"Nie! To nie działa. Musisz dowiedzieć się, czego potrzebujesz." Gigi daje łzawe prychnięcie. "Zanim stracisz najlepszą rzecz, jaka ci się przytrafiła."

Obraca się na swoich (piętrowych, pięciocalowych platformach) obcasach i odchodzi.

"Cóż, poszło dobrze."

Odwracam się. Dylan wygląda dziwnie radośnie jak na człowieka, który właśnie został porzucony. "Nie masz nic przeciwko?" pytam, zaskoczona.

"Przeszkadza co? Ona się rozejdzie." Wzrusza ramionami. "Właśnie po to cię mam. Wezmę jeden z twoich pakietów przeprosin. Szczery list, kilka wierszy... Do weekendu będzie z powrotem w moich ramionach."

Przewracam oczami. "Jesteś niepoprawny."

"To dlatego jestem twoim ulubionym klientem." Dylan szczerzy się.

"Moim najczęstszym klientem," poprawiam go. I to prawda. W ostatnich miesiącach Dylan utrzymywał światło dzięki swoim prowizjom.

Jego wiele, wiele prowizji.

Od zalotnych liścików włożonych do masywnych bukietów, czarujących kobiety na randki z nim, po serdeczne przeprosiny, kiedy nieuchronnie je zawodzi, Dylan Griffin jest jednoosobową maszyną do uwodzenia.

A ja jestem głosem za piórem, pomagającym mu w tym.

Wzdycham, przechadzając się w stronę wyjścia. "Przypomnij mi jeszcze raz, dlaczego jestem twoim wspólnikiem w tych zbrodniach przeciwko prawdziwej miłości?".

"Bo wierzysz, że nawet ja zasługuję na szansę znalezienia bratniej duszy?" Dylan oferuje, drocząc się.

"Nie, spróbuj jeszcze raz".

"W takim razie musi to być zimna, twarda gotówka". Dylan poklepuje mnie po ramieniu. "Och, zanim zapomnę, mogę mieć dla ciebie inną pracę".

"Inną?" Wykrzykuję. "Poważnie, gdzie ty znajdujesz czas? Nie mogę nawet wygospodarować chwili, żeby pójść do mojej pralni chemicznej, a co dopiero żonglować czterema różnymi terminami."

"To sztuka," zgadza się Dylan. "Co mogę powiedzieć? Jestem doskonałym wielozadaniowcem".

"Nie męczy cię to nigdy?" pytam, z równymi częściami podziwu i pogardy. "Albo powiedzieć złe imię i pomieszać ich?"

"To błąd debiutanta" - śmieje się. "Musisz przestawić się na ogólne wyrazy uznania. 'Babe,' 'honey,' 'sugar lips.' W ten sposób nigdy się nie pomylisz. Zwłaszcza w gorącej chwili."

Mruga. Teraz po prostu się ze mną bawi.

"Jasne, cukrowe usta," odpowiadam, potrząsając głową z uśmiechem. "Więc, kto tym razem jest pechowym celem?"

"Wszystko w swoim czasie", odpowiada, tajemniczo. "Dam ci znać. Na razie skup się na przywróceniu mnie w dobre łaski Gigi".

"Szczęściarz ze mnie."

"Chin up." szczerzy się. "To będzie łatwe. Po prostu użyj ponownie linijki z tego filmu."

"Jestem tylko mężczyzną, stojącym przed kobietą?" Proponuję.

"To właśnie ten. Zawsze za tym szaleją".

"Hugh Grant ma za co odpowiadać". wzdycham.

I ja też.




2. Mak (1)

----------

2

----------

==========

Poppy

==========

Budzę się w sobotę rano przy dźwiękach Dolly Parton i odkurzacza rozbrzmiewających w mieszkaniu. Zwlekam się z łóżka i tasuję, zaspana, do salonu, aby znaleźć moją współlokatorkę, April, ubraną w sportowy stanik i spodenki od piżamy, energicznie czyszczącą dywan.

"Whoa, Dolly." I yawn. "Czy to nie jest trochę za wcześnie na to?"

"Czy widziałeś stan tej rzeczy?" odpowiada, wciąż wściekle odkurzając. "Jest tu kurz z Cheeto z Nowego Roku!"

Uh-oh. To nie może być dobre. I przez nieskazitelny wygląd naszej kuchni, ona była na górze kilka godzin już. "Co się stało?" Pytam, wzmacniając się.

"Patrick zerwał ze mną."

I wince.

"Nie, czekaj," poprawia się April. " 'Zerwanie' sugeruje, że faktycznie chodziliśmy ze sobą, a nie tylko 'widywaliśmy się'!" Ona odkłada próżni wystarczająco długo, aby zrobić cytaty powietrza, a następnie chwyta Windex.

Patrzę na nią, zdezorientowany. "Co masz na myśli? Jesteście razem już trzy miesiące".

"Najwyraźniej nie!" April krzyczy, machając gniewnie na okno. "Najwyraźniej, kiedy powiedział, że nie umawia się z innymi ludźmi, nie obejmowało to zaczepiania jakiejś dziewczyny w szatni w Muzeum Historii Naturalnej!".

"Ugh. Tak mi przykro." Ostrożnie biorę butelkę z rozpylaczem z jej rąk, zanim przypadkowo wymierzy w nas oboje. "A poza tym, co? Czy wziął jedno spojrzenie na wystawę włochatych mamutów i stał się tak nieznośnie napalony, że musiał pójść po jakąś słodką, słodką neandertalską akcję?"

April w końcu się uśmiecha. "Muzeum to było nasze miejsce", mówi, zapadając się na naszej wytartej kanapie z westchnieniem. "Teraz będę musiała go unikać ... i wszędzie, gdzie kiedyś chodziliśmy razem".

"To dlatego nie dzielę się moimi ulubionymi miejscami, aż do co najmniej czteromiesięcznego znaku," zgadzam się. "Albo umawiać się z kimś w sąsiedztwie. Jasne, to wygodne, aby mieć je przynieść na wynos w piątek wieczorem, ale wtedy utknąłeś w pełnym makijażu tylko po to, aby uruchomić sprawunki, ponieważ jeden dzień jesteś w swoim karczochu potu jest, oczywiście, jeden dzień masz zamiar natknąć się na niego i jego wspaniały nowy fling."

April ściska moją dłoń. "Przepraszam."

"Co? Nie, tu chodzi o ciebie!" nalegam. "I możesz zrobić to o wiele lepiej niż Patrick. Nigdy go nie lubiłam", dodaję wspierająco. "Zawsze jadł swoje frytki gołe. Bez ketchupu, bez majonezu . . . Kto tak robi?"

"Psychopata, to kto". April uśmiecha się szerzej. "Wiem... On nie był tym jedynym, ale nadal dobrze się bawiliśmy. Albo tak mi się wydawało. Ale chyba nie byłam wystarczająco zabawna ..."

"Może powinieneś był przebrać się za kobietę jaskiniową", żartuję, próbując ją rozweselić. "Zrobić kilka seksownych neolitycznych roleplay, aby przyprawić go".

April śmieje się. "Przynajmniej teraz nie będę musiał szorować się po pracy za każdym razem, gdy mam randkę. Uwaga dla siebie: nie umawiaj się więcej z facetem z alergią na pyłki".

"Tak, to powinien być deal-breaker." Rozglądam się po naszym mieszkaniu, które, co pewne, jest wypełnione wspaniałymi bukietami. To jedna z zalet mieszkania z projektantką kwiatów. Czasami zastanawiam się, czy wybrała mnie ze stosu podań o współlokatora tylko ze względu na moje imię.

"W każdym razie, tak bardzo jak kocham owoce twojego stresu-czyszczenia, musisz mieć trochę zabawy," mówię jej, wstając. "I przez zabawę, mam na myśli mimosy."

"Jest 9 rano!"

"Jest weekend!" Odpowiadam.

"Cóż... Natalie mówiła coś o zaproszeniach dla prasy na otwarcie jakiegoś nowego baru na dachu... ?" April oferuje, patrząc perkier.

"Doskonale! Mam spotkanie, ale spotkam was tam po południu", mówię, dając jej szybki uścisk. "I obiecuję, że będzie dobrze. Znajdziemy ci faceta, który kocha przyprawy!".

Ubieram się i wyruszam na dzień, witając się z panią Shen poza jej straganem na rogu - i zbierając trochę mango na przejażdżkę. Nasz budynek mieszkalny jest wciśnięty w tętniący życiem róg między Chinatown a Lower East Side; April uwielbia to, bo jest blisko targu kwiatowego, a ja uwielbiam, bo wciąż jest wystarczająco tani, by pozwolić sobie na mój, umm, nieprzewidywalny dochód. Chociaż w ostatnich dniach biznes naprawdę się rozkręca - i to nie tylko z powodu mojego ulubionego mężczyzny, Dylana. Dzięki pewnemu zgiełkowi i ustom udało mi się dotrzeć do kopalni złota bogatych, ale romantycznych facetów z funduszami powierniczymi. Teraz większość moich interesów odbywa się w mieście... i dlatego w sobotni poranek jestem wciśnięta w metro, pomiędzy dwie grupy zagranicznych turystów.

Trzymam się mocno słupa i patrzę na ścianę ... prosto na plakat Dappera. Skrzywiłam się. To strona z męską rozrywką, gdzie pracuje mój były, Tyler. Znany również jako człowiek, który złamał mi serce.

Znany również jako facet, który wysłał mnie na mroczny, pięciomiesięczny binge ciasteczek Tollhouse i starych odcinków Queer Eye.

Również, również, również znany jako człowiek, który może od czasu do czasu nadal google-stalk o 2 nad ranem, mając nadzieję znaleźć raport, że stracił obie swoje piłki w dziwnym wypadku jet-ski.

Ahem.

Powinienem był widzieć znaki od początku. Spotkaliśmy się w kolejce na seans Carrie w starym kinie na Canal Street, ale nie miałam pojęcia, że skończę z emocjonalnym odpowiednikiem wiadra świńskiej krwi ściekającej mi po głowie. Bo on był słodki. Poważnie słodki. I zabawny, i czarujący, i miał prawdziwe meble w swojej malutkiej kawalerce - co, pozwólcie, że wam powiem, po randkach z szeregiem facetów z materacem w rogu i zepsutym futonem z Ikei, było nie lada gratką. Poza tym znał różnicę między Yeatsem a Keatsem i robił coś takiego, że wykręcał sobie nos, próbując rozwiązać krzyżówkę w niedzielnej gazecie.

A czy wspominałam już, jaki był słodki?

Byłam zauroczona. Tak zauroczona, że właściwie połknęłam jego teksty o tym, że nasz związek jest tak czysty, że nie powinniśmy go etykietować. Że monogamia to sposób społeczeństwa na trzymanie nas w więzieniu. Że prawdziwa miłość nie potrzebuje definicji ani granic, które ją powstrzymują.




2. Mak (1)

----------

2

----------

==========

Poppy

==========

Budzę się w sobotę rano przy dźwiękach Dolly Parton i odkurzacza rozbrzmiewających w mieszkaniu. Zwlekam się z łóżka i tasuję, zaspana, do salonu, aby znaleźć moją współlokatorkę, April, ubraną w sportowy stanik i spodenki od piżamy, energicznie czyszczącą dywan.

"Whoa, Dolly." I yawn. "Czy to nie jest trochę za wcześnie na to?"

"Czy widziałeś stan tej rzeczy?" odpowiada, wciąż wściekle odkurzając. "Jest tu kurz z Cheeto z Nowego Roku!"

Uh-oh. To nie może być dobre. I przez nieskazitelny wygląd naszej kuchni, ona była na górze kilka godzin już. "Co się stało?" Pytam, wzmacniając się.

"Patrick zerwał ze mną."

I wince.

"Nie, czekaj," poprawia się April. " 'Zerwanie' sugeruje, że faktycznie chodziliśmy ze sobą, a nie tylko 'widywaliśmy się'!" Ona odkłada próżni wystarczająco długo, aby zrobić cytaty powietrza, a następnie chwyta Windex.

Patrzę na nią, zdezorientowany. "Co masz na myśli? Jesteście razem już trzy miesiące".

"Najwyraźniej nie!" April krzyczy, machając gniewnie na okno. "Najwyraźniej, kiedy powiedział, że nie umawia się z innymi ludźmi, nie obejmowało to zaczepiania jakiejś dziewczyny w szatni w Muzeum Historii Naturalnej!".

"Ugh. Tak mi przykro." Ostrożnie biorę butelkę z rozpylaczem z jej rąk, zanim przypadkowo wymierzy w nas oboje. "I jeszcze, co? Czy wziął jedno spojrzenie na wystawę włochatych mamutów i stał się tak nieznośnie napalony, że musiał pójść po jakąś słodką, słodką neandertalską akcję?"

April w końcu się uśmiecha. "Muzeum to było nasze miejsce", mówi, zapadając się na naszej wytartej kanapie z westchnieniem. "Teraz będę musiała go unikać ... i wszędzie, gdzie kiedyś chodziliśmy razem".

"To dlatego nie dzielę się moimi ulubionymi miejscami, aż do co najmniej czteromiesięcznego znaku," zgadzam się. "Albo umawiać się z kimś w sąsiedztwie. Jasne, to wygodne, aby mieć je przynieść na wynos w piątek wieczorem, ale wtedy utknąłeś w pełnym makijażu tylko po to, aby uruchomić sprawunki, ponieważ jeden dzień jesteś w swoim karczochu potu jest, oczywiście, jeden dzień masz zamiar natknąć się na niego i jego wspaniały nowy fling."

April ściska moją dłoń. "Przepraszam."

"Co? Nie, tu chodzi o ciebie!" nalegam. "I możesz zrobić to o wiele lepiej niż Patrick. Nigdy go nie lubiłam", dodaję wspierająco. "Zawsze jadł swoje frytki gołe. Bez ketchupu, bez majonezu . . . Kto tak robi?"

"Psychopata, to kto". April uśmiecha się szerzej. "Wiem... On nie był tym jedynym, ale nadal dobrze się bawiliśmy. Albo tak mi się wydawało. Ale chyba nie byłam wystarczająco zabawna ..."

"Może powinieneś był przebrać się za kobietę jaskiniową", żartuję, próbując ją rozweselić. "Zrobić kilka seksownych neolitycznych roleplay, aby przyprawić go".

April śmieje się. "Przynajmniej teraz nie będę musiała szorować się po pracy za każdym razem, gdy mam randkę. Uwaga dla siebie: nie umawiaj się więcej z facetem z alergią na pyłki".

"Tak, to powinien być deal-breaker." Rozglądam się po naszym mieszkaniu, które, co pewne, jest wypełnione wspaniałymi bukietami. To jedna z zalet mieszkania z projektantką kwiatów. Czasami zastanawiam się, czy wybrała mnie ze stosu podań o współlokatora tylko ze względu na moje imię.

"W każdym razie, tak bardzo jak kocham owoce twojego stresu-czyszczenia, musisz mieć trochę zabawy," mówię jej, wstając. "I przez zabawę, mam na myśli mimozę".

"Jest 9 rano!"

"Jest weekend!" Odpowiadam.

"Cóż... Natalie mówiła coś o zaproszeniach dla prasy na otwarcie jakiegoś nowego baru na dachu... ?" April oferuje, patrząc perkier.

"Doskonale! Mam spotkanie, ale spotkam was tam po południu", mówię, dając jej szybki uścisk. "I obiecuję, że będzie dobrze. Znajdziemy ci faceta, który kocha przyprawy!".

Ubieram się i wyruszam na dzień, witając się z panią Shen poza jej straganem na rogu - i zbierając trochę mango na przejażdżkę. Nasz budynek mieszkalny jest wciśnięty w tętniący życiem róg między Chinatown a Lower East Side; April uwielbia to, bo jest blisko targu kwiatowego, a ja uwielbiam, bo wciąż jest wystarczająco tani, by pozwolić sobie na mój, umm, nieprzewidywalny dochód. Chociaż w ostatnich dniach biznes naprawdę się rozkręca - i to nie tylko z powodu mojego ulubionego mężczyzny, Dylana. Dzięki pewnemu zgiełkowi i ustom udało mi się dotrzeć do kopalni złota bogatych, ale romantycznych facetów z funduszami powierniczymi. Teraz większość moich interesów odbywa się w mieście... i dlatego w sobotni poranek jestem wciśnięta w metro, pomiędzy dwie grupy zagranicznych turystów.

Trzymam się mocno słupa i patrzę na ścianę ... prosto na plakat Dappera. Skrzywiłam się. To strona z męską rozrywką, gdzie pracuje mój były, Tyler. Znany również jako człowiek, który złamał mi serce.

Znany również jako facet, który wysłał mnie na mroczny, pięciomiesięczny binge ciasteczek Tollhouse i starych odcinków Queer Eye.

Również, również, również znany jako człowiek, który może od czasu do czasu nadal google-stalk o 2 nad ranem, mając nadzieję znaleźć raport, że stracił obie swoje piłki w dziwnym wypadku jet-ski.

Ahem.

Powinienem był widzieć znaki od początku. Spotkaliśmy się w kolejce na seans Carrie w starym kinie na Canal Street, ale nie miałam pojęcia, że skończę z emocjonalnym odpowiednikiem wiadra świńskiej krwi ściekającej mi po głowie. Bo on był słodki. Poważnie słodki. I zabawny, i czarujący, i miał prawdziwe meble w swojej malutkiej kawalerce - co, pozwólcie, że wam powiem, po randkach z szeregiem facetów z materacem w rogu i zepsutym futonem z Ikei, było nie lada gratką. Poza tym znał różnicę między Yeatsem a Keatsem i robił coś takiego, że wykręcał sobie nos, próbując rozwiązać krzyżówkę w niedzielnej gazecie.

I czy wspominałam już, jaki był słodki?

Byłam zauroczona. Tak zauroczona, że właściwie połknęłam jego teksty o tym, że nasz związek jest tak czysty, że nie powinniśmy go etykietować. Że monogamia to sposób społeczeństwa na trzymanie nas w więzieniu. Że prawdziwa miłość nie potrzebuje definicji ani granic, które ją powstrzymują.




2. Mak (2)

Co mogę powiedzieć? Zrobiłem kilka głupich rzeczy, kiedy miałem dwadzieścia pięć lat.

I 26 lat.

I dwudziestu siedmiu.

Zrywaliśmy i wracaliśmy do siebie chyba z tuzin razy, ale to właśnie niepewność zabiła mnie w końcu. Zawsze zastanawiałam się, czy może nie jestem dla niego wystarczająca, by chciał się zaangażować. Jakby zabijał ze mną czas, czekając aż pojawi się prawdziwa miłość jego życia.

W końcu uwolniłam się od tego szczególnego emocjonalnego Brigadoon rok temu i (poza wspomnianym okazjonalnym google-stalkingiem) nie oglądałam się za siebie. Ponieważ wspaniałą rzeczą w mojej pracy jest to, że mogę zobaczyć, jak wygląda miłość z bliska. Rodzaj miłości, która stawia siebie na pierwszym miejscu i jest w stu procentach pewna, że jest tą jedyną - przynajmniej na tyle pewna, by zatrudnić mnie do napisania szesnastu rymowanych par o pierwszej nocy, kiedy się poznali. To pomaga mi przypomnieć sobie, czego szukam ... i nie zadowalać się kolejnym facetem, który chce podjąć minimum wysiłku - oczekując jednocześnie, że z radością wpadnę z nim do łóżka, kiedy pojawi się pijany, niezapowiedziany pod moimi drzwiami o 2 w nocy.

Ach, radość z randkowania.

"Seventy-seventh Street."

Wyrywam się z zadumy w porę, by zdążyć na mój przystanek na Upper East Side. Pięć przecznic od metra, przy cichej, obsadzonej drzewami ulicy, znajduję budynek z brązowej kamienicy z napisem "biuro do wynajęcia" w oknie.

Gdy tylko przekraczam drzwi, chcę to mieć.

I to bardzo.

To mały apartament na poziomie piwnicy, ale jest jasny i słoneczny, z dużym oknem i błyszczącymi drewnianymi podłogami. Jest tam mały zewnętrzny pokój, idealny na poczekalnię, i główne biuro, z wystarczającą ilością miejsca, aby zmieścić duże biurko ... kilka szafek na dokumenty ... moje półki z poezją badawczą ....

Rozglądam się i widzę siebie tutaj już, spotykając się z klientami, a może nawet zatrudniając kilku dodatkowych pracowników w czasie, gdy buduję całe imperium.

Anonimowi Kupidynowie. Język miłości.

"To świetna lokalizacja, blisko parku" - mówi zarządca nieruchomości, brzmiąc na znudzonego. "Potrzebujemy pierwszej, ostatniej i pełnej kontroli kredytowej".

Zerkam na kwotę dolara podaną na wniosku i robi mi się słabo. "Czy to w ogóle podlega negocjacji?" pytam z nadzieją.

"Nope."

"A co z tobą?" pytam, zmieniając taktykę. "Może mógłbym wykonać jakąś pracę w handlu?".

Mężczyzna rzuca mi surowe spojrzenie. "Jestem żonaty, panienko".

"Co? Nie!" I blurt, red-faced. "Nie miałam na myśli... tego! Może chciałabyś pomocy w pisaniu listów miłosnych dla swojego partnera? Aby uczcić specjalną okazję - urodziny? Rocznicę?"

"Ona nie jest typem czytelnika," odpowiada. "Z wyjątkiem tych książek o Sudoku. Ona ma bzika na ich punkcie. Możesz jej napisać jedną z nich?".

Myślę o tym przez chwilę, ale nawet ja znam swoje granice. "Sorry. Nope."

"W takim razie cena jest ceną," wzrusza ramionami.

"Miejsce jest idealne! I doskonale nieosiągalne", mówię April i naszej przyjaciółce, Natalie, kiedy jesteśmy osadzeni przy barze z kilkoma pocieszającymi margaritami. Lokal na dachu ma wspaniałe widoki na Manhattan - i na tłum pięknych młodych ludzi, którzy pokazują swoje opalenizny, pstrykając zdjęcia i ciesząc się letnim weekendem. "To byłoby świetne dla biznesu", kontynuuję. "Chodzi mi o to, komu powierzyłbyś swoją romantyczną przyszłość: kobiecie toczącej wojnę, aby spróbować złapać stolik w Starbucksie, czy tej z prawdziwymi wizytówkami i eleganckim złotym skryptem w poprzek okna ...? ?"

"Jestem uzależniona od kofeiny, więc mój głos się nie liczy," mówi Natalie, dając mi współczujący grymas. "Coś wymyślisz".

"Wiem." Wzdycham i biorę łyk mojego napoju. "A co z tobą? Dzięki za złapanie nas zaproszenia, przy okazji."

"I przegapić trochę nagrody hipsterów obserwujących ludzi? Nigdy!" Natalie grins. Widzi coś nad moją głową i mruga. "Wąsy typu Handlebar, godzina trzecia!"

Wszyscy się odwracamy. To nie tyle wąsy, co dwa kły morsa zrobione z włosów na twarzy.

"Kiedy mężczyźni pomyśleli, że mogą nakładać to na swoje twarze?" pyta April, brzmiąc na zdumioną.

"Gdzieś tam jest dziewczyna mówiąca: 'wyglądasz niesamowicie, kochanie', zawodząc nas wszystkich" - zgadza się Natalie.

"Jak byś nawet całował się wokół tego?" pytam, przechylając głowę.

"Mniejsza o całowanie, wyobrażasz sobie to drapanie po udach?" Natalie pęka, a my wszyscy się śmiejemy.

"Auć!"

Mężczyzna ogląda się i nawiązuje kontakt wzrokowy z April. "On cię lubi!" szepczę. "Idź tam."

"Co? Nie!" April rumieni się.

"Dlaczego nie?" Natalie namawia. "Potrzebujesz tłustego naleśnika po Patricku".

"A co teraz?" Mrugam.

"Wiesz, kiedy robisz partię naleśników, pierwszy na patelni jest zawsze zdecydowanie zbyt tłusty i wiotki," wyjaśnia.

"Teraz naprawdę sprawiasz, że brzmi on atrakcyjnie". Uśmiecham się.

Natalie się śmieje. "Ja tylko mówię! Potrzebuje dobrego odbicia, które sprawi, że zapomni o tym dupku".

"Bo kiedy patrzę na tego faceta, wcale nie myślę 'Muzeum Historii Naturalnej'?" pyta April.

Natalie robi pauzę. "Och, dobra uwaga. A co z nim?" Wskazuje na innego faceta, tego bez koszulki i wydepilowanego w ciągu cala jego życia ... i jego pachwiny.

"On jest taki śliski!" April śmieje się. "Jak foka!"

"Kolejna runda?" Pytam, kończąc mojego drinka.

"Tak, proszę!"

Zostawiam ich, oceniając potencjalne naleśniki i kieruję się do baru, który jest zatłoczony przez spragnionych patronów. Próbuję wymyślić moje najlepsze podejście - łuki, lub ruch pogo - kiedy słyszę za sobą głos rodziny.

"Kombucha cooler czy acai daiquiri?"

Odwracam się. Dylan przechadza się, wyglądając irytująco przystojnie - i chłodno - w kolejnej białej koszuli i okularach Ray-Ban.

Czy ten człowiek kiedykolwiek się poci?

"A może mule matcha CBD," sugeruje.

"W jakim języku mówisz?" pytam, tylko pół żartem.

"Menu napojów", wyjaśnia Dylan, wymachując kawałkiem papieru wyglądającego jak konopie. "Wszystko tutaj jest zdrowe i organiczne - nawet gorzała".

"Właśnie tego potrzebuję, zdrowego blasku z moim kacem," żartuję. "Czyj to był genialny pomysł?"




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Kupidyn do wynajęcia"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści