Nieoznakowana droga do wolności

Rozdział 1

**Tytuł: The Royal Realm: A Forced Union**

**Autor: Qian Zai Liu Nian**

**Streszczenie:**

Rok 777 Kalendarza Galaktycznego.

Ponieważ populacja Królestwa gwałtownie się starzeje, urzędnicy w Królewskim Królestwie niestrudzenie szukają rozwiązań kryzysu. Jednak wszystkie wysiłki zawiodły, co doprowadziło do drastycznego środka: każdy obywatel w określonym wieku musi ożenić się i spłodzić dziecko w ciągu dwóch lat.

Dla świata zewnętrznego para 30-letniego Grahama Hawthorne'a i 18-letniej Nory Greenfield wydaje się idealna.

On jest gwiazdą alfa, cenionym generałem znanym ze swojej sprawności na polu bitwy, podczas gdy ona jest utalentowaną omegą, jedyną spadkobierczynią znanej rodziny artystów z darem do malowania, który był widoczny od dzieciństwa.

Ich drogi miały się nigdy nie przeciąć.

Ale w szokującym zrządzeniu losu, Królewskie Królestwo zaprojektowało *wymuszone małżeństwo* między nimi!

Jednak Nora zaczyna odkrywać bolesną prawdę - Graham może być związany z inną. Podczas gdy siadają, aby omówić swój związek, Graham jest uwikłany w niską betę z Sił...

*Słodka, ekscytująca i pełna zaskakujących wydarzeń - niespodziewane rewelacje czekają!

**Opis:**

Graham, początkowo nieco zuchwały, dojrzewa do roli lojalnego partnera! Spodziewaj się szczerej podróży od małżeństwa do miłości!

**Tagi:** Sci-fi, romans, fantastyka futurystyczna

---

Nora Greenfield stała w swoim uroczym domku, a w powietrzu unosił się zapach świeżo pomalowanych płócien i lawendy. Na zewnątrz, świat kontynuował swoje szalone tempo, ale w jej ścianach, czas zdawał się stać w miejscu. Jej serce przyspieszyło, gdy przypomniała sobie o oficjalnym dekrecie Królewskiego Królestwa: nakazanym małżeństwie. Wiadomość odbiła się rykoszetem w społeczeństwie, wywołując zarówno podekscytowanie, jak i oburzenie.

W wieku zaledwie 18 lat została wepchnięta w związek z Grahamem Hawthorne'em, mężczyzną, którego osiągnięcia w wieku 30 lat uczyniły go ikoną. Generał Hawthorne, najmłodszy w historii posiadacz tego tytułu, poprowadził wojska do niezliczonych zwycięstw. Nora czuła mieszankę podziwu i przerażenia perspektywą bycia jego żoną.

"Jeden rok na spłodzenie potomka" - mruknęła gorzko, czując ciężar oczekiwań, które ciążyły jej na ramionach.

Tymczasem Graham chodził nerwowo po swojej wielkiej rezydencji, a jego myśli goniły za myślami. Zawsze przedkładał swój obowiązek wobec królestwa nad wszystko inne, ale teraz został zmuszony do zawarcia układu, który bardziej przypominał sojusz polityczny niż małżeństwo. Pomysł posiadania dziecka w tym zimnym, wykalkulowanym partnerstwie był daleki od romantyzmu.

Gdy spotkali się po raz pierwszy w wyznaczonym miejscu ślubu - Wielkiej Sali, udekorowanej na ceremonię mieniącymi się światłami i delikatną muzyką - Nora poczuła niewytłumaczalne przyciąganie do stojącego przed nią mężczyzny. Magnetyczna obecność Grahama była niezaprzeczalna, ale cienie wątpliwości przysłaniały jej serce.

Musisz zrozumieć, że to nie ja to wybrałem - zaczął Graham, a w jego głos wkradła się nutka frustracji. Ale musimy to jak najlepiej wykorzystać. Jego oczy przeszukiwały jej, szukając zrozumienia, jakiejś więzi.
Nora otworzyła usta, by odpowiedzieć, ale prawda pozostała niewypowiedziana - prawda o sercu Grahama, które zdawało się być gdzie indziej. Co takiego ukrywał? Jeszcze wczoraj widziała go, jak śmiał się z betą z The Forces, z uśmiechem, który rozświetlał jego twarz w sposób, jakiego jeszcze nie doświadczyła. Czy była tylko pionkiem w jego świecie?

W miarę trwania wesela Nora nie mogła pozbyć się uczucia bycia outsiderem we własnym życiu. Patrzyła, jak goście mieszają się ze sobą, a ich śmiech i radość ostro kontrastowały z jej wewnętrznym niepokojem. Piękne kompozycje kwiatowe i dekadencka uczta wydawały się oderwane od jej rzeczywistości. Tak wiele oczekiwań wisiało w powietrzu - ale żadne z nich nie dotykało głębi tęsknoty, którą czuła.

Ceremonia była zamazana; przysięgi wymienione, obrączki wsunięte na palce, wiwaty wybuchły. Ale wszystko, o czym mogła myśleć, to wahanie Grahama, a jego obraz z tą betą tańczył bezlitośnie w jej umyśle.

Później, w świętości tego, co miało być ich nową wspólną kwaterą, atmosfera się zmieniła. Fasada Grahama lekko opadła, gdy oparł się o ścianę, a napięcie między nimi stało się wyczuwalne. Obiecuję, że w przyszłości będę z tobą szczery - powiedział, a w jego głosie pojawiła się słabość, której Nora się nie spodziewała. Nie sądzę, że ta sytuacja musi być ponura.

Nora skrzyżowała ramiona, a jej serce wciąż bolało od rzeczywistości, w której została zmuszona do tego związku. Ale czy szczerość wystarczy, gdy możesz być zakochany w kimś innym? - rzuciła wyzwanie, jej głos był spokojny pomimo burzy w jej wnętrzu.

Na chwilę ogarnęła ich cisza, a ciężar prawdy mocno na nich zaciążył. Czy ich małżeństwo będzie tylko fasadą, by spełnić wymagania królestwa, czy też może ewoluować w coś prawdziwego pośród chaosu?

Tylko czas pokaże, dokąd zaprowadzi ich ten wymuszony związek, ale Nora była gotowa się tego dowiedzieć, jednym pociągnięciem pędzla.



Rozdział 2

Czy ty jesteś Nora Greenfield? Wysoka postać stojąca przed nią miała na sobie elegancki mundur wojskowy, który podkreślał jego muskularną budowę i szerokie ramiona. Wypolerowane buty do kolan okalały jego długie, potężne nogi.

Nora Greenfield uniosła podbródek, próbując napotkać jego spojrzenie, ale on górował nad nią - był przynajmniej o półtorej głowy wyższy.

Mężczyzna nie był konwencjonalnie przystojny, ale jego ostre rysy emanowały silną, władczą aurą, którą trudno było zignorować. Przytłaczający zapach jego feromonów alfa sprawił, że lekko zakręciło jej się w głowie, mimo że nie miała jeszcze rui.

Tak, generale, to ja. Graham Hawthorne uniósł brew, a jego oczy zabłysły zimnym blaskiem, gdy spojrzał na drobną, pozornie kruchą omegę przed sobą. Pomimo jej pełnego szacunku tonu, sposób, w jaki się zachowywał, sugerował pewną protekcjonalność.

Hm. Graham po prostu odpowiedział, po czym zamilkł.

Szli dalej bez celu ulicą. Nora rzucała ukradkowe spojrzenia na Grahama, który zachowywał stoicki wyraz twarzy, pozornie niezrażony.

Był jej odpowiednikiem, a właściwie narzeczonym.

Graham, młody i utalentowany dowódca wojskowy, przyniósł Królestwu ogromną chwałę i był najmłodszym generałem w historii. Nora widziała go wcześniej tylko w wiadomościach, a teraz stojąc przed nim czuła się... surrealistycznie.

Ciekawość rozbudziła się w niej, gdy obserwowała otoczenie. Populacja omega w królestwie drastycznie spadła, zmniejszając się do mniej niż pięciu procent całkowitej populacji. Podczas gdy wielu mieszkańców królestwa cieszyło się luksusowym życiem, niezliczeni zubożali żołnierze czekali na ratunek na granicach. Omegi były dobrze chronione od urodzenia do dorosłości, uczęszczały do wyspecjalizowanych szkół i miały zapewnione najlepsze zasoby. Ta nierówność wzbudzała rosnącą niechęć wśród zwykłych obywateli, prowadząc do ogólnego uprzedzenia wobec jednostek omega.

Omegi miały ograniczoną wolność. Za każdym razem, gdy wychodzili na zewnątrz, towarzyszyli im wyszkoleni żołnierze, a Nora nie była wyjątkiem - czuła zarówno lekką irytację, jak i dreszczyk podniecenia.

Dlaczego tyle osób się na nas gapi? Graham zmarszczył brwi, a na jego twarzy pojawiła się irytacja.

Nora początkowo była zbyt rozproszona przez lombardy na ulicy, by zauważyć gromadzący się tłum szepczący i wskazujący na nich. Uświadomiwszy to sobie teraz, nie mogła powstrzymać się od uśmiechu, odsłaniając swoje dołeczki. Generale, może pan o tym nie wie, ale pańskie osiągnięcia są dobrze znane i celebrowane przez mieszkańców królestwa. Wszyscy jesteśmy z ciebie dumni.

Graham zmarszczył brwi, najwyraźniej interpretując jej pochwałę jako pochlebstwo. W połączeniu z faktem, że słyszał, iż omegi z natury przywiązują się do alf, wyglądał na zaniepokojonego.

Gardził komplikacjami.

Nora była nieświadoma niuansów jego wyrazu twarzy. Dla wojskowego, zwłaszcza tak zapracowanego jak Graham Hawthorne, poświęcenie czasu na spotkanie z nią było nie lada wyczynem.

Właśnie wtedy podeszła do nich kobieta ubrana w żywą czerwień. Z szybkiej oceny Nory wynikało, że była to prawdopodobnie beta. Zanim kobieta zdążyła do nich podejść, Graham gwałtownie owinął ramię wokół talii Nory i bez wysiłku podniósł ją, skręcając w bok do pobliskiej alejki.


Rozdział 3

Nora Greenfield znalazła się niewygodnie blisko Grahama Hawthorne'a, a bogaty zapach alfy otoczył ją. Po raz pierwszy w życiu, nie licząc ojca, Nora czuła taką bliskość z innym alfą. Kiedy Graham w końcu go posadził, zauważył tępy ból w talii, ale zignorował go, zbyt zdezorientowany, by się tym przejmować.

"Znasz tę kobietę, prawda? Ton Grahama był ostry, a jego frustracja namacalna.

"Nie, nie znam. Prawdopodobnie jest twoją fanką, generale - odpowiedziała Nora, starając się rozładować napięcie.

"Świetnie, właśnie tego potrzebowałem. Graham przyjrzał się otoczeniu; cicha ulica stanowiła wyraźny kontrast do tętniących życiem alei, które właśnie opuścili. Jego wyraz twarzy nieco złagodniał.

Nora zdobyła się na mały, cichy uśmiech. Czuł się zmęczony i chociaż ich spacer nie był zbyt długi, długie kroki Grahama i jego imponujący wzrost sprawiały, że starał się za nim nadążyć. Początkowo mu się to udawało, ale teraz lekko dyszał, a Graham wydawał się zupełnie tego nieświadomy, traktując Norę jak kolejnego żołnierza u swego boku.

"Generale..." Nora w końcu sapnął, chwytając się kolan, by złapać oddech.

Graham zatrzymał się, ale odwrócił, wyglądając na zdziwionego, gdy szukał Nory, która została w tyle.

Wstydząc się przyznać do zmęczenia, Nora wskazała na pobliską kawiarnię, gdzie w powietrzu unosił się bogaty aromat kawy. "Generale, chciałby pan zrobić sobie przerwę? Moglibyśmy usiąść na drinka.

Zauważył, jak klatka piersiowa Grahama unosi się z każdym oddechem, gdy się wahał, a na jego twarzy pojawiła się nutka irytacji, zanim ustąpił i wszedł do kawiarni z Norą.

Kawiarnia przywitała ich mocniejszym zapachem kawy, a na projektorze nad głową cicho odtwarzano film - jakiś romans pasujący do popołudnia w dzień powszedni, a lokal był przyjemnie pusty. Gdy usiedli, przestrzeń natychmiast stała się mniejsza z powodu imponującej obecności Grahama.

Chwilę później podszedł do nich przyjazny kelner, by przyjąć zamówienie. Nora zamówiła latte i małe ciastko, podczas gdy Graham poprosił o ciemną kawę, a jego postawa wciąż wyrażała zniecierpliwienie.

Wkrótce ich zamówienia dotarły na miejsce. Widok pysznego ciasta podniósł Norę na duchu. Graham delektował się pierwszym łykiem latte, której wyrazisty smak rozpalił w nim iskierkę radości. Wkrótce jednak poczuł na sobie spojrzenie Grahama. Rumieniąc się, uśmiechnął się niezręcznie i wgryzł się w ciasto.

Graham obserwował Norę z uwagą, a po kilku długich chwilach podniósł swój kubek jednym szybkim ruchem, wypił zawartość i odstawił go z powrotem - pusty.

Nora zamrugała, a na jego twarzy pojawił się szok, zanim zająknął się: "Czy to nie jest... za gorące?".

Graham rzucił mu puste spojrzenie, pokazując niewiele emocji, gdy odpowiedział: "Nie bardzo".

Nora skupiła się na pożeraniu ciasta, świadoma nieustępliwego spojrzenia Grahama. To sprawiało, że czuł się niekomfortowo. Chciał szybko skończyć, aby nie kazać Grahamowi czekać.

Nagle lampka na nadgarstkowym komunikatorze Grahama zamigotała, przyciągając uwagę obojga. Nora z ustami wypchanymi ciastem podniósł wzrok, obserwując, jak wyraz twarzy Grahama zmienia się w powściągliwą irytację.
Potknął się i wyłapał fragmenty ich rozmowy. Chociaż słowa mu umknęły, zauważył lekkie złagodzenie w niegdyś surowej postawie Grahama. "Przestań. Zobaczymy się wieczorem - powiedział do urządzenia, jego głos był łagodniejszy, ale zabarwiony frustracją.

Nora przez chwilę pomyślała, że Graham ma pilne sprawy do załatwienia. Prawie zaoferował lekceważące zapewnienie, że poradzi sobie sam, ale lodowaty ton Grahama odparł: "Jedz".

Nora przełknął te słowa i wrócił do swojego ciasta, czując, jak na jego policzki wypływa rumieniec.

Obserwując go, Graham zmarszczył brwi, obserwując, jak małe usta Nory zmagają się z ciastem, a jego policzki powiększają się z każdym kęsem. W końcu, gdy Nora skończyła, trochę kremu pozostało w kąciku jego ust.

Bez zastanowienia Graham sięgnął po niego i wytarł krem palcem. Nagły dotyk zabolał, a twarz Nory pokryła się rumieńcem, czując zarówno zażenowanie, jak i lekki ból, gdy palec Grahama dotknął zbyt mocno jego skóry.

Gdy wyszli na zewnątrz, zapadł już wieczór. Graham odprowadził go z powrotem do domku, a cała podróż przebiegła w niesamowitej ciszy. Nora nie mogła rozszyfrować myśli Grahama; czuła się tak, jakby przed chwilą dzielili krótką ciszę, jak dwoje nieznajomych mijających się bez słowa w kawiarni.



Rozdział 4

Nora Greenfield wróciła do domu i zastała swojego lokaja czekającego przed drzwiami, wyglądającego na zaskoczonego i nieco rozgniewanego. W końcu ich młody pan miał wkrótce zostać jego prawowitym partnerem, a to było po prostu niedopuszczalne, aby nieoznakowana omega wracała do domu sama.

Obcasy Nory bolały, gdy szła, a jej kamerdyner, podążający za nią, poczuł ukłucie współczucia. Patrzył, jak Nora dorasta, a teraz była uwikłana w związek z alfą, który wydawał się być mniej niż troskliwy. Młody panie, dlaczego się z nami nie skontaktowałeś? Mogłem wysłać po ciebie kierowcę. Jak ten generał mógł pozwolić ci samej wrócić do domu? - skarcił ją łagodnie.

Nora uśmiechnęła się ze zmęczeniem wyrytym na twarzy. W porządku, odprowadził mnie kawałek, a potem powiedziałam mu, że mogę wrócić do domu sama.

To niedobrze! Musisz pamiętać... - zaczął, ale mu przerwała.

Wiem, wiem. Następnym razem będę ostrożniejszy, dobrze?

Spojrzał na nią zamglonymi oczami, przypominając sobie dni, kiedy była bezradnym niemowlęciem szlochającym w jego ramionach. Wkrótce wyjdzie za mąż i prawdopodobnie nie będzie już tak często wracać do domu. Chcę tylko, żebyś była bezpieczna, Nora - powiedział, a ciężar jego emocji sprawił, że trudno mu było utrzymać stabilny głos.

Nora zatrzymała się, zaskoczona jego nagłymi uczuciami. Oblizała wargi, ale postanowiła nie odpowiadać.

Posiadłość Greenfield była dotacją od królestwa, potwierdzeniem ich szacownego statusu, mimo że nie byli prawdziwymi szlachcicami. Ojciec Nory był malarzem na dworze królewskim, a jej rodzice zostali połączeni w pary w tradycyjny sposób, wspólny dla alf i omeg królestwa.

Ostatnio jednak królestwo stanęło w obliczu alarmującego kryzysu demograficznego, ponieważ populacja omegi malała. Omegi, alfy i bety stanowiły odpowiednio tylko 5%, 10% i 85%, a liczba omeg szybko spadała. Gdyby ten stan rzeczy się utrzymał, Królestwo stanęłoby w obliczu znacznego braku równowagi populacji i związanych z tym problemów.

Alfy były postrzegane jako jednoznaczna siła społeczeństwa, z wyższymi atrybutami fizycznymi i odpornością psychiczną. Bety stanowiły większość populacji, zazwyczaj zajmując się codziennymi pracami. Chociaż bety mogły mieć dzieci, wskaźnik przeżywalności był niski, często dochodziło do martwych urodzeń lub wczesnych zgonów. Z kolei omegi były mniejsze i słabsze, ale traktowano je priorytetowo, ponieważ ich potomstwo było najzdrowsze.

Po narodzinach każda omega była wysyłana do centrum medycznego królestwa, gdzie ich potencjał płodności był oceniany przez maszynę, która sprawdzała ogólny stan zdrowia. Wynik płodności Nory osiągnął imponujące 90%. Gdy zbliżała się do dorosłości, planowano połączyć jej DNA z alfami uznanymi za odpowiednie do małżeństwa i prokreacji.

Po osiągnięciu dojrzałości omega doświadczała pierwszej rui, która była kluczowym momentem w jej życiu.

Po powrocie do domu Nora poleciła służącej przygotować kąpiel dla jej stóp. Umyła twarz ciepłym ręcznikiem i zanurzyła obolałe stopy w parującej wodzie.

Ciepło spłynęło kaskadą z jej palców, otulając jej ciało, a ona westchnęła z ulgą.

Wkrótce do domu weszła jej matka, całkowicie zaniepokojona. "Nora! Wszystko w porządku?
Nora spojrzała na swoją matkę, zbliżającą się do wieku średniego i wciąż będącą omegą, która usadowiła się obok niej. Kiedy zauważyła, że Nora moczy sobie stopy, jej frustracja wybuchła. Co ten generał sobie myśli, pozwalając prawie dorosłej omegi wracać samej do domu? Nawet nie przysłał samochodu?

Nora nie mogła powstrzymać się od uśmiechu na widok zaciekłej opiekuńczości matki. W porządku, mamo. Poradzę sobie sama - zapewniła, choć czuła niepewność co do świata, który na nią czekał.



Rozdział 5

Nora Greenfield odziedziczyła rysy swojej matki, od elegancko wygiętych brwi po błyszczące oczy, a nawet urocze dołeczki, które pokazywała, gdy się uśmiechała. Westchnęła cicho: - Mama ma się dobrze, a generał jest po prostu zajęty. Poza tym jestem już dorosła".

Matka rzuciła jej spojrzenie będące mieszanką frustracji i bezradności. Jednak ten syn był ceniony zarówno przez nią, jak i jego ojca od dzieciństwa. Krzyczenie na niego nie wchodziło w rachubę, więc po chwili milczenia wyciągnęła rękę, by pogładzić włosy Nory, narzekając: - Ten twój generał naprawdę nie wie, jak o kogoś zadbać. Po prostu wielki głupek! Jeśli kiedykolwiek będzie się nad tobą znęcał, wracaj do domu! Nie będziemy się go bać".

Nora uśmiechnęła się i skinęła głową, wiedząc, że matka próbuje ją pocieszyć.

Rozmyślając o czasach szkolnych, Nora przypomniała sobie, jak uczyła się o skomplikowanej dynamice między omegami i alfami. Chociaż nie w pełni rozumiała całą korelację, wiedziała, że gdy omega zostanie naznaczona, będzie należeć do tej alfy na całe życie. Ich feromony stapiały się ze sobą, tworząc nierozerwalną więź. Innymi słowy, jeśli zostanie naznaczona, będzie żyć wyłącznie dla tego alfy.

Aby chronić omegi, w królestwie obowiązywały surowe przepisy: alfa mógł naznaczyć tylko jedną omegę.

"Nora Greenfield! Co się stało z twoją stroną? Zaskoczony głos matki wyrwał ją z zamyślenia. Zauważyła, że mama pociągnęła ją za koszulkę, odsłaniając paskudnego siniaka, z którego istnienia Nora nie zdawała sobie sprawy, co wyjaśniało tępy ból, który czuła wcześniej.

Zanim Nora zdążyła odpowiedzieć, jej matka wykrzyknęła ze złością: "Ten niezdara to zrobił, prawda?".

Nora pospiesznie uspokoiła mamę, opowiadając kontekst zdarzenia, co nieco uspokoiło temperament matki. Mama zadzwoniła po gosposię, by przyniosła maść.

Następnego dnia Graham Hawthorne otrzymał wiadomość, że przyznano mu miesiąc wolnego.

Wyraz twarzy Grahama wahał się niespokojnie, podczas gdy jego porucznik uśmiechał się złośliwie. Wygląda na to, że przełożeni są naprawdę zainteresowani tą omegą i chcą wesprzeć wasz związek. Nie zawiedź ich.

Ze sfrustrowanym westchnieniem Graham zgniótł ozdobne zawiadomienie i wyrzucił je do kosza. Przeczesał dłonią włosy, wyraźnie poruszony, ale milczący.

Co?! Generał dostał miesiąc wolnego, by rozwinąć uczucia do tej omegi? krzyknął Arthur Pendragon, tarzając się z wściekłości.

Porucznik wzruszył ramionami, niezrażony. Tak, a generał się zgodził.

Ale jak to możliwe? Arthur, choć drobnej postury, miał solidną budowę i delikatne rysy, a jego jasne oczy zdradzały intensywne emocje. Gdyby nikt nie wspomniał, że jest beta, można by go łatwo pomylić z omegą.

Porucznik uniósł brew, zaskoczony jego wybuchem. Zdając sobie sprawę, że traci panowanie nad sobą, Arthur szybko dodał: - Chodzi mi tylko o to... kto będzie zarządzał naszym oddziałem?

Będzie ktoś; za bardzo się martwisz. Porucznik przypomniał sobie o czymś, nagle wstając. Właśnie sobie przypomniałem, że mam coś do załatwienia. Przepraszam.

Z uprzejmym uśmiechem, który nie zdradzał jego wcześniejszego gniewu, Arthur odpowiedział: "Jasne, uważaj na siebie".
Z pozoru wydawał się spokojny, ale w środku był burzą emocji.

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Nieoznakowana droga do wolności"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈