Nie kocham cię, ale chcę cię przelecieć.

1. Nate

------------------------

1

------------------------

========================

Nate

========================

Chciałem zatłuc mojego prześladowcę.

Na początku było w porządku, wkładał trochę wysiłku w bycie skrytym i śledzenie mnie z daleka, ale potem zaczął się lenić. I coraz bardziej leniwy. Kiedy zobaczyłam, że wyciąga aparat, miałam już dość. To było teraz obraźliwe, jak bardzo uważał mnie za głupią. Siedział trzy stoliki dalej.

Ten koleś śledził mnie przez ostatnie trzy tygodnie. Co jakiś czas łapałem jego przebłyski. Pojawił się w Bostonie, potem w Chicago, a teraz śledził mnie w Seattle.

Byłem tutaj, patrząc na nieruchomości inwestycyjne.

"Czy ten facet robi nam zdjęcia?"

Teraz mój pośrednik zauważył tego faceta.

Stojąc od stołu, obdarzyłem grzecznym uśmiechem zarówno mojego realtora, jak i kolegę. "Jeśli wybaczysz mi na chwilę?"

Oboje patrzyli oszołomieni na mnie, gdy przytaknęli.

Skierowałem się do łazienki. To nie był mój pierwszy rodeo czynienia z ludźmi jak ten facet. Mając najlepszego przyjaciela, który grał w futbol zawodowy, jego żonę biegaczkę olimpijską, a szwagra jako supergwiazdę piłki nożnej, byłem dobrze zorientowany w skradaniu się i wychodzeniu z miejsc. Nie wspominając o moich rodzicach, którzy byli producentami i reżyserami filmowymi. Oni byli znani.

Ja byłem znany.

To był produkt uboczny tego, kim byłem i z kim byłem związany, ale do kurwy nędzy, ten facet był dla mnie nowym problemem.

Jedząc w wysokiej klasy restauracji, zastałem większość patronów ubranych w biznesowe garnitury i sukienki. I były to formalne sukienki, takie jakie moja mama założyłaby na galę fundraisingową, a nie takie jak w nocnym klubie. Personel nosił smokingi - czarne spodnie i białe topy zapinane na guziki, a niektórzy nawet robili to w białych rękawiczkach, kiedy służyli.

Więc, wszystko to, aby powiedzieć, to było prawie bolesne, jak bardzo ten facet się wyróżniał.

Skierowałem się w stronę łazienki, ale potem przeszedłem przez kuchnię, ignorując zaskoczony personel, i podszedłem za nim. Właśnie odłożył swój aparat i sięgał po kawę, kiedy ja zamachnąłem się na krzesło, zabierając po drodze aparat i otwierając tył, by naświetlić film.

"Hej-" Jego głos zatrzymał się, gdy tylko dobrze przyjrzał się mojej twarzy.

"Hej, ty." Odłożyłam aparat z powrotem na stół. "Czym jesteś? Jestem świadoma, że niektóre kręgi mnie znają, ale nie jestem godna paparazzi. Twoje zdjęcia się nie sprzedadzą. Jeśli jesteś jednym z tych zakochanych fucków, to wezwę ci eskortę policji do najbliższego szpitala psychiatrycznego. Jeśli jesteś kimś innym, to lepiej mów teraz, póki oboje nie jesteśmy zakrwawieni. Byłem cierpliwy, ale teraz jesteś tak nieudolny, że jest mi za ciebie wstyd".

Musiałem dać mu rekwizyty.

Po swoim początkowym zaskoczeniu, był fajnym klientem.

Podczas całej mojej wypowiedzi nie poruszył się. Nie reagował. Nic nie pokazał. Zamknął się w sobie i obserwował mnie z powrotem prawie martwymi oczami. Jego brązowy garnitur był wyprasowany do tego stopnia, że mógłby przeciąć papier, więc miał przynajmniej tyle szacunku do siebie, żeby użyć żelazka. Wyglądał na pięćdziesiątkę, ale trzymał się w ryzach. Jego włosy były krótko przycięte, a on sam wpatrywał się we mnie, nie mając zmierzwionego piórka.

Czekałem na bicie serca.

Nie odzywał się, więc ja to zrobiłem.

"Byłeś kiedyś policjantem". Wskazałem na jego oczy. "Te dają o sobie znać. Czym jesteś teraz?"

Nie odpowiadając mi, wyciągnął portfel. Rozłożył dwa dwudziestodolarowe banknoty, po czym wziął wizytówkę i podsunął mi ją przez stół. "Mój klient będzie w kontakcie".

Podnosiłem wizytówkę, gdy wstał, wygładził marynarkę od garnituru i wyszedł.

Carl Mallone, prywatny detektyw.




2. Nate

------------------------

2

------------------------

========================

Nate

========================

"Ktoś prowadzi przeciwko tobie śledztwo? To wygląda jak początek żartu".

Mogłem usłyszeć, jak Logan śmieje się ze swojego końca telefonu. Uważał, że cała sprawa jest przezabawna, ale nie wiedziałem dlaczego. Miałam kilku przyjaciół z dzieciństwa, którzy byli moją rodziną. Logan był jednym z nich, razem ze swoim bratem, a teraz całą rzeszą ludzi, których włączyliśmy do naszej grupy. Logan był prawnikiem i podobnie jak teraz, rzadko zachowywał się jak prawnik, chyba że szykował się do jakiejś sprawy.

Wzdrygnęłam się, wpuszczając się do mojego pokoju hotelowego i upuszczając marynarkę na biurko. "Kiedy zamierzasz dorosnąć? Masz trzydzieści lat".

"Nigdy, koleś. Nigdy. Jak miał na imię?"

Powiedziałem mu i mogłem usłyszeć, jak pisze na swoim komputerze.

"Sprawdzasz go?"

Potrzebowałem drinka.

I prysznica.

I treningu.

I dobrego rżnięcia.

A wszystko to nie było w żadnym porządku.

Byłem niespokojny i potrzebowałem się ruszyć.

Wiedziałam już, jak rozegra się ta rozmowa telefoniczna.

Logan zrobiłby to, co zrobił. Zbadałby go, może wysłałby SMS-a albo zadzwonił do jego ojca, który miał pewne wątpliwe powiązania, i przekazałby mi to, co powiedzieli mu ludzie znający odpowiedzi. To by się stało albo podczas tej rozmowy telefonicznej, albo później w ten weekend. Po tym Logan chciałby obmyślić plan, jak "poradzić sobie" z tym facetem, bo w rodzinie Logana tak właśnie robiono.

Radzili sobie ze swoimi przeciwnikami.

Nie była to moja pierwsza reakcja, ale zostałam wystarczająco wtajemniczona w ich rodzinę, żeby iść z prądem. Zazwyczaj.

Ale nie tym razem. Tym razem czułem się inaczej.

Ja czułem się inaczej.

Nie wiedziałem co się dzieje, ale coś było.

Pełzło pod moją skórą, powoli podchodziło i obejmowało całe moje ciało. To było jak dziwna świadomość, nad którą nie miałem kontroli i której nie mogłem zatrzymać, a która denerwowała mnie jak cholera.

Chowając telefon w zakamarku głowy i ramienia, poszedłem do minibaru i nalałem sobie szklankę brandy. Wyniosłem ją na zafoliowany balkon, gdzie jedna strona wychodziła na Seattle, a druga miała widok na wodę.

Kochałem Seattle.

Kochałem Boston i Fallen Crest, ale Seattle było inne. Czuło się inaczej, a może to tylko ja. Może to ja byłam tu inna?

Kochałem to w sposób, w jaki nie kochałem innych miejsc.

"Bro."

Logan mówił do mojego ucha.

"Tak?" Miałem szklankę w jednej ręce i chwyciłem telefon w drugiej, uderzając w przycisk, aby był teraz na głośniku. Z jakiegoś powodu potrzebowałem czuć się wolny, a trzymanie telefonu przyciśniętego do ucha nie mogło dać mi tego uczucia.

"Wszystko w porządku? Rozmawiałem przez ostatnie trzy minuty, a ty nie powiedziałeś ani słowa".

"Bro." Użyłem jego słowa z powrotem. "Dużo mówisz."

Chrząknął. "Prawda. Mimo to. Moje wrażenia z Soul Brotha Connection są mrowiące. Coś się z tobą dzieje. Co to jest?"

Musiałem na to grymasić.

Logan Kade był bardzo różnorodny. Potrafił być kutasem, irytujący, lojalny, zabawny, ale czasami, jak właśnie teraz, był ujmujący. A jeśli byłeś jedną z osób, o które się troszczył, to był to uprzywilejowany świat, w którym można było żyć. Nigdy nie brałem tego za pewnik, już nie. On i jego brat.

"Jestem dobry. Myślę, że potrzebuję tylko mocnego biegu, to wszystko".

"Za dużo spotkań biznesowych. Powinieneś trzymać się maksymalnie dwóch w tygodniu. Jesteś bogaty. Możesz sobie na to pozwolić."

"Jak ty możesz mówić. Jesteś pracoholikiem."

"Przyklejanie się do kogoś to moja życiowa pasja. To nie jest praca."

"Nadal dużo pracujesz."

"To się nazywa granie. Dużo gram i wiem, co robisz. Przestań mnie rozpraszać, stary. Co jest z tobą?"

"Nic. Mówię poważnie. Po prostu potrzebuję ciężkiego treningu. To wszystko."

Logan milczał przez chwilę. "Dobrze, ale jestem tutaj. Zawsze daję ci gówno, ale kocham cię".

Widzisz? Ujmujące.

"Wiem. Doceniam to. Odwzajemniam."

"Idź i daj się zerżnąć".

Pożegnaliśmy się, a Logan miał rację.

Byłem najlepszym przyjacielem z nim i jego bratem, Masonem. Znałem najpierw Masona, ale potem Logan i ja staliśmy się bliżsi w późniejszych latach. Może i rozmawiałam z Loganem więcej, ale moja więź z Masonem była czasem głębsza. Nie potrafiłam tego wyjaśnić. Obaj byli dla mnie rodziną, więc nie dziwiłam się, że Logan wyłapał mój niepokój.

Potrzebne było dobre rżnięcie.

Odrzucając z powrotem resztę drinka, zignorowałem oparzenie i przewinąłem telefon.

Valerie była stąd. Podróżowała prawie tak samo jak ja, ale nie byliśmy ze sobą w stałym związku. Byłyśmy raczej stałymi koleżankami do łóżka. Bez wyłączności. Żadnego związku. To nigdy nie było jej i mnie, nawet od pierwszego razu, kiedy się spiknęliśmy w college'u. To było po wielkim meczu Masona, więc świętowanie było ekstremalne. Poszedłem do baru i poderwałem rudowłosą, która sprawiła, że uśmiechnąłem się w pierwszej sekundzie, gdy ją zobaczyłem. Rozbawiła mnie w ciągu następnych trzydziestu sekund rozmowy, a ja zabrałem ją do domu.

Miałem zamiar dotrzeć później, może zobaczyć, co może być tam, ale nie zrobiłem tego. Nie wiedziałem dlaczego, po prostu nie zrobiłem tego. Wtedy ona odezwała się sześć miesięcy później.

Spotkaliśmy się i mieliśmy gorącą noc.

Dzień później poleciała do Chicago, a ja odbyłem pierwsze spotkanie inwestycyjne.

Nie wymieniliśmy żadnych telefonów. Żadnych smsów.

Aż do następnego razu, kiedy była w Bostonie, i mieliśmy powtórkę. Potem stało się to naszą sprawą. Jeśli kiedykolwiek byliśmy w okolicy drugiego, podzieliliśmy się nocą, a następnie poszliśmy dalej z naszym normalnym życiem następnego dnia.

To wszystko skończyło się dwa lata temu, a ja nie miałem pojęcia dlaczego.

Zadzwoniłem tamtej nocy dwa lata temu i zostałem odesłany prosto na pocztę głosową.

Napisałem do niej SMS-a. Nie odpowiedziała.

Kilka miesięcy temu zmieniła swój numer telefonu.

Nic nowego nie pojawiało się w jej mediach społecznościowych.

Próbowałem szukać jej w jej pracy, ale nic. Nie było jej na ich stronie internetowej.

Potem znalazłem w sieci ogłoszenie o jej imprezie zaręczynowej. Ona i inny facet uśmiechali się ładnie do fotografa, więc to wyjaśniało, co się stało. Mimo to. Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie myślałem o niej.

Coś wciąż dręczyło mnie z tyłu głowy na jej temat.

Dziś wieczorem, patrząc na jej numer telefonu w moim telefonie po tylu latach, przywołałem wspomnienia, które niekoniecznie poprawiły mi humor. Byłaby już mężatką. Może nawet miałaby dziecko.

Ciężki bieg to był wtedy.

To było to, czego potrzebowałem, by wyprzeć z umysłu to nurtujące mnie uczucie.

Potem, cóż... zobaczyłbym, kto był w hotelowym barze.




3. Quincey

------------------------

3

------------------------

========================

Quincey

========================

Byłem zirytowany.

Byłam zirytowana, że Carl został zrobiony.

Byłam zirytowana, że musiałam opuścić moje studio.

Byłam zirytowana, że odkładałam to spotkanie przez cały miesiąc, ale nie mogłam dłużej.

Nie chciałam widzieć tego faceta.

Nie chciałem się z nim spotkać.

Nie chciałem mieć z nim nic wspólnego, ale Valerie nie miała nic przeciwko temu.

Spełniałem jej życzenia, robiłem to, co chciała. Chociaż nie miałem pojęcia, dlaczego robiła to w ten sposób.

Poznała faceta, umówiła się z nim, a ja dałem mu 411? Ja?

To nie była moja praca.

To nie miała być moja praca. To było jej.

Ale, cholera.

Może mój gniew nie był wcale gniewem, bo łza podeszła mi do gardła. Nie robiłem tego gówna. Nie mogłem. Zaciskając dłonie wokół kierownicy, zmusiłem tę emocję do wypchnięcia jej na dno żołądka i miałem nadzieję, że wypłuczę ją z siebie na zawsze. Nie mógłbym się teraz załamać.

Nie ma mowy.

Ani nigdy, szczerze mówiąc.

Dzwonek, dzwonek.

Sięgnąłem po to, by uderzyć w przycisk akceptacji na moim samochodzie i usłyszałem głos mojego taty dochodzący przez głośniki samochodu. "Jesteś tam?"

Usłyszałem wrzask, po którym nastąpił wysoki chichot, a ja automatycznie się uśmiechnąłem. "Czy to Nova?"

"To ten dzieciak, którego porwałem dziś w drodze z piekarni do domu".

Zamrugałem oczami w górę, ale rozluźniłem się. "Nie śmieszne, Duke."

Był moim ojcem, ale na tak wiele sposobów wcale nie był ojcowski. Nazywałem go po imieniu odkąd skończyłem dziesięć lat. Nigdy nie powiedział o tym ani słowa, ja też nie. Miałem wykonywać rozkazy i wykonywałem je przez całe życie, z wyjątkiem teraz.

Nie wykonywałem jego rozkazów. Wykonywałem rozkazy Vala.

"Jesteś już na miejscu?" zapytał ponownie.

"Nie. Jeszcze nie. Ale nie jestem daleko."

Moje ręce ponownie zacisnęły się na kierownicy i właśnie wtedy skręciłem za róg, a w polu widzenia pojawił się hotel, w którym się zatrzymał. Hotel Corebar był mały, ekskluzywny i znany wśród sławnych i bogatych.

"Jestem tutaj."

Byłem tak spięty.

Czułem się tak, jakby dwie pięści zostały wepchnięte w mój brzuch, trzymając moje organy mocnym uściskiem i nie chciały puścić. I nie byłem pewien, czy chcę, żeby puściły, czy po prostu wyrwały ze mnie moje organy. To było takie uczucie, jakbym potrzebował drinka. Mocnego drinka. Powinienem był się upić, zanim go zobaczyłem.

Nadal mogłam.

Nie byłem pijakiem, nigdy nie byłem przy tym, co robiłem w swoim zawodzie, ale dzisiaj był wyjątek. Bardzo duży wyjątek. Moje ciało w końcu by mi wybaczyło.

"Jak tam w domu z Novą?" Potrzebowałem lekkiego rozproszenia uwagi.

"Jest dobrze. Znasz Novę."

Tak, znałem. I kochałem ją, więc dlatego robiłem to, co robiłem.

Emocje przetoczyły się przeze mnie, powodując, że moje gardło się zamknęło. Znowu.

Boże. Załamanie.

Nie, nie, nie.

I chwyciłem tę kierownicę, jakby miała zaraz odpaść. "To nie fair."

Czekałam, ale nie odpowiedział.

Wiedziałem, że nie odpowie.

Mogłam niemal usłyszeć, co nieuchronnie powie, bo mówił to już tyle razy.

Życie nie było sprawiedliwe. Byli zwycięzcy i przegrani. Jeśli nie chciałam być przegrana, musiałam się "spiąć", wyprostować głowę i prowadzić wojnę z zimną bezwzględnością. Lepiej było kroczyć po zakrwawionych trupach, niż do nich dołączyć. A mój ojciec uważał, że każdy, kto uronił łzę, zasługuje na bycie zakrwawionym trupem.

Nigdy nie wiedziałem, czy rzeczywiście miał na myśli krwawe zwłoki w odniesieniu do martwych ludzi, ale to był kolejny temat, podobnie jak to, że nazywałem go księciem zamiast tatą - nigdy nie został omówiony.

Nie sądziłem, że chcę wiedzieć, jak wyjaśniłby to zdanie.

Kurwa mać.

Przejechałem blok i jeszcze jeden.

Zdusiłem w sobie drugie przekleństwo. "Nie ma miejsc parkingowych. Będę musiał waletować samochód".

Był cichy przez chwilę. "Robisz to, co musisz zrobić. Nianie są tutaj, więc zostajesz tak długo, jak potrzebujesz, aby to zrobić."

"Wiem."

Mentalnie zasalutowałam mu. Kiedy powiedział, że nie spieszę się, miał to na myśli. Przyniosłam torbę, mimo że mieszkaliśmy tuż za miastem. Nate Monson zatrzymywał się w tym hotelu, więc tak długo, jak to będzie trwało, ja również będę tutaj.

Podjeżdżając pod front hotelu Corebar, chwyciłam najpierw torebkę. Po torbę sięgnęłabym później, gdyby to było konieczne. Wciąż miałam nadzieję, że to był wysiłek ostatniej szansy.

"Carl zrobił pełne badanie tego faceta. Oprócz jego inwestycji, nie wykazał żadnych oznak, że chce się ustatkować. Jestem pewien, że nic nam nie grozi."

Mój tata próbował mnie uspokoić, przechodząc do tego, co nasz PI przyniósł nam po tym, jak jego przykrywka została zdmuchnięta. Moja osobista opinia? Myślałem, że Carl chciał, aby jego przykrywka została zdmuchnięta. Nasłaliśmy Carla na Nate'a Monsona, bo go nie znaliśmy. Wiedziałem, że istniał jako kumpel Valerie, ale nie znałem go. Tylko, że on, jako osoba, istniał.

Z powodu, dla którego tu byłem, musieliśmy wiedzieć o nim wszystko, co się dało, stąd też zatrudniliśmy Carla.

A Carl chciał, żeby Monson wiedział o jego istnieniu. Nie pasowało mi to, ale było jak było.

Byłem tu i miałem zadanie do wykonania.

"Dzięki, Duke. Mamy nadzieję."

"Racja."

Facet z obsługi zbliżał się do samochodu.

"Muszę iść".

"Zadzwoń do mnie, kiedy się zadomowisz".

"Tak zrobię."

Taki był plan.

Wejść. Rozgościć się. Potem rozejrzeć się po holu, aż pojawi się Nate Monson.

Miałem nadzieję, że zdążę wypić kilka drinków zanim to nastąpi.

Drzwi się otworzyły, a ja podałam klucze parkingowemu. "Proszę pani."

"Dzięki." Wzięłam kartę, którą mi dał i skierowałam się do środka.

Poszłam prosto do baru.




4. Nate (1)

------------------------

4

------------------------

========================

Nate

========================

Byłem po dwóch bourbonach, gdy weszła do baru.

Świat się przewrócił. To było to, co czułem, i mogłem tylko gapić się przez chwilę.

Totalna reakcja kujona, a ja nigdy nie byłem kujonem. Partyzant? Gracz? Dupkiem? Na pewno, ale nigdy kujonem.

Nie mogłem też myśleć.

Mogłem się tylko gapić.

Była wspaniała. Długie ciemne włosy. Długie dupne nogi. Drobna talia. Cholera, była smukła, a chodziła jak gazela. Ręce trzymała przed sobą, skręcone ku sobie. Ciemne oczy. Usta, które już wiedziałem, że muszę posmakować.

Najsłodszy nos, a ja nigdy nie byłem facetem, który zwracał uwagę na nos dziewczyny.

Piersi. Tyłek. Twarz.

Nigdy na nos.

Byłem zafiksowany na punkcie nosa.

"Czy ty nas słuchasz?"

Racja.

Zamrugałam, wracając do stołu. Siedziałam, a grupa cheerleaderek Thunder dołączyła do mnie.

"Eee... tak."

Czarnowłosa zaśmiała się, odchylając się w budce obok mnie. Podniosła swojego drinka, wirując nim dookoła, i obdarzyła mnie powolnym uśmiechem. "Wiemy, kim jesteś."

Zmarszczyłem się. "A za kogo ty mnie uważasz?"

"Jesteś szwagrem Blaise'a DeVroe".

Jezu.

Wiedziałem, że to się zdarza, ale usłyszeć to tak jawnie było zupełnie innym sprawdzianem rzeczywistości. Zostałem uznany za tego małego kutasa, tego małego kutasa, którego polubiłem, mimo że zaczęliśmy nasz związek, kiedy był definicją małego kutasa. Zesztywniałam. "Przepraszam?"

"Byliśmy na meczu Falconów, kiedy jumbotron poszedł na twoje pole. Millie rozpoznała cię pierwsza." Wskazała przez stół na rudowłosą, która zarumieniła się i schowała głowę.

Powiedziała do stołu: "Rozpoznałam cię tylko dlatego, że jesteś najlepszym przyjacielem Masona Kade'a".

Tak. Wszystkie sławne osoby, które znałam, a które nie były mną.

"Istnieją całe strony fanowskie poświęcone tobie". Rudzielec spojrzał w górę, wciąż nieśmiało, ale wyłapałem pod nim zapał.

Rozpoznałem to spojrzenie już wcześniej.

Kobieta, która chciała mieć karbowego na łóżku lub szukała sugar daddy.

Druga dziewczyna odezwała się. "Poza tym wiemy, że jesteś bogaty". Jej oczy przesunęły się do drzwi, a ona pochyliła się do przodu z uwodzicielskim uśmiechem na twarzy. "Możesz mieć wszystkie trzy z nas dzisiaj wieczorem, jeśli chcesz. Nie mamy problemu z dzieleniem się."

To nie był pierwszy raz, kiedy dostałem taką propozycję, a przed dzisiejszym dniem nie przejmowałem się tym. Nie przeszkadzało mi to.

Teraz mi przeszkadzało, a mój grymas się pogłębił, bo nie wiedziałam, dlaczego mi zależy. Chciałem się pieprzyć. To był cały sens przyjazdu tutaj. Zobaczyć, kto tu jest, kto jest zainteresowany, zabrać ją do pokoju hotelowego, a potem wysłać do domu samochodem. Trójkąt powinien sprawić, że mój kutas stanie się twardy, ale nie był. Z tymi kobietami, miałem wrażenie, że kamera będzie umieszczona gdzieś w pokoju, a wideo zostanie załadowane do mediów społecznościowych następnego dnia. Patrzcie, kogo zgarnęliśmy? Albo jakieś gówno w tym stylu jako nagłówek.

Zaczynała mnie boleć głowa.

Wszyscy trzej obserwowali mnie, oczekując, że na to skoczę.

Nie skakałem i nie miałem w planach. Byłem przygotowany do wymówienia się, gdy weszła ona.

A te trzy kobiety były zapomniane.

"Ahem."

To była ona.

Całe moje ciało wiedziało, że to ona, zanim spojrzałem. Szczególnie mój kutas, który był teraz twardy.

Stała przy naszym stoliku, strzał w jednej ręce i drink w drugiej. Spojrzała na mnie, jej oczy wszystkie burzliwe, a ona rzucił z powrotem strzał przed clearing jej gardła. "Muszę z tobą porozmawiać."

Byłem już wstać, aby iść z nią, zanim powiedziała te słowa.

Mój kutas prowadził drogę.

Pierwsza dziewczyna odezwała się, jej ręka dotykająca mojego ramienia, "Ustaw się w kolejce, kochanie".

Szczotkowałem rękę cheerleaderki w tym samym czasie, gdy nowa dziewczyna przechyliła głowę, całkowity i kompletny sass pochodzący z niej. "Nie sądzę, kochanie. Mam do niego sprawę, o której muszę z nim porozmawiać i to nie jest twoja sprawa."

Kobieta "kochanie" odwróciła się do mnie i nie wyglądała na zadowoloną, że walczy o moją uwagę. "Muszę zamienić z tobą słowo na temat mojej siostry".

"Twoja siostra?"

Odwróciła się i poinstruowała głową. "Chodź. To nie będzie zabawa dla żadnego z nas."

Mój kutas mówił co innego, ale zachowałem to dla siebie.

"Oh, come on." Jeden z moich współtowarzyszy stołu pouted.

Drugi dotknął mojego ramienia. "Wracaj. Ona nie wygląda na przyjazną."

Właśnie dlatego ją lubiłem.

Wzruszyłem nimi, podnosząc mojego burbona i podążyłem za nią, gdy poszła do dalekiej kabiny w rogu. Poprawka, poszła do dalekiej, dalekiej kabiny, a ona wsunęła się do środka, cała sztywna i wyglądająca jakby chciała być gdziekolwiek indziej niż tutaj.

Obejrzałem się za siebie.

Barman patrzył, więc poprosiłem o dwa drinki. Skinął głową, a ja wsunąłem się na drugą stronę kabiny.

Czekałem, aż się uspokoi.

Nigdy się nie uspokoiła.

* * *

QUINCEY

Oczywiście był pierwszą osobą, którą zobaczyłam, gdy weszłam do środka.

Oczywiście, że miał trzy piękne kobiety wiszące nad nim.

I oczywiście, że był gorący. Tak cholernie gorący.

Wysoki, ponad sześć stóp. Szerokie ramiona. Szczupła talia. Miał ciało pływaka. Ciemne włosy. Jego oczy - ledwo mogłam na nie patrzeć, bo były zniewalające. Sprawiały, że chciałam się w nie wpatrywać i pozostać w nich na zawsze. I jego twarz. Kwadratowa linia szczęki. Okrągła twarz, ale taka, która wydawała się surowa i męska, a nie preppy-pretty boy vibes. O nie. Nate Monson był jak mężczyzna.

Powietrze wokół niego było nerwowe i ostre, ale także roztopione i naelektryzowane seksem.

Nigdy wcześniej nie czułam tego z innym mężczyzną. Nigdy nawet nie wiedziałam, że mężczyzna może emanować seksem tak jak on. To zawsze było coś, co uważałam za głupie i nigdy nie istniało. Do diabła. To istniało. Istniało i to w falach od Monsona.

To nie było sprawiedliwe.

Z drugiej strony, Valerie nie była taka zła. Miała tylko jeden związek z fuck-buddy, a kiedy o nim mówiła, mogłem powiedzieć, że faktycznie go lubiła. Szanowała go. Dlaczego nigdy nie chciała więcej, nie miałem pojęcia. Ale nie zrobiła tego, i to była jej wina.




4. Nate (2)

Nigdy nie rozumiałam mojej siostry, poza jedną rzeczą. A teraz dwóch rzeczy.

Mój żołądek był w rozsypce. Miałam ochotę zwymiotować.

Panna Carina byłaby na mnie zła, gdyby zobaczyła, jak bardzo byłam zdenerwowana. Moje włosy były w nieładzie. Użyłam tylko trzech spinek, żeby upiąć moje kosmyki. To byłoby haniebne na podłodze.

Weź się w garść, Quince.

Zamknęłam oczy. Nate-gah, miał na imię Nate. W aktach było napisane Nathaniel Monson, a ja przeczytałam wszystkie szczegóły. Jego sławni przyjaciele i rodzina. Że zarabiał na życie inwestycjami, a sądząc po portfelu, który załączył Carl, radził sobie całkiem nieźle na dodatek już będąc bogatym. Valerie go kochała. Wiedziałem, że tak, ale zamiast tego skończyła z Nico.

Miałam ochotę warknąć. Nico. Nienawidziłem Nico bardziej niż nienawidziłem konieczności prowadzenia tej rozmowy.

Dobrze. Moje nerwy były teraz lepsze. Moja nienawiść do Nico wymazała wszystko po tej rozmowie. Nate i Nico. Moja siostra miała coś z imionami na "N". Kto byłby następny? Neil? Noah? Nolan?

Dlaczego właśnie teraz przeglądałam męskie imiona na literę N?

Przestał mówić.

Spojrzałam w górę. Patrzył na mnie. Mój Boże. Było w nim seksualne pożądanie. Nie odrzucił tego. Sprawił tylko, że stało się bardziej wyraziste, nie wstydził się, nie ukrywał. Pewny siebie. Chciał mnie. Miał mały uśmieszek, który na każdym innym byłby wyłącznikiem, ale na niego działał. To tylko sprawiło, że był gorętszy, a potem widział mnie widząc go, a on widział mnie z powrotem.

Jeszcze nie skończył.

Spojrzał na mnie, zatrzymując się na odrobinie nogi, którą miałam wyciągniętą spod stołu, zanim podniósł wzrok i zatrzymał się na moich ustach.

Chciał mnie zerżnąć.

Ciepło zakwitło w mojej klatce piersiowej, a na południe od tego tworzył się ból. Jego spojrzenie przypomniało mi, jak dawno nie zaliczyłam seksu. To było wszystko. Kiedy otworzyłam usta, wszystko to zniknęło, a on mnie znienawidził.

Byłam na tyle dorosła, by przyznać, że chciałabym się z nim pieprzyć, ale zdecydowana większość przede wszystkim go nienawidziła. Choć ja nie powinnam go nienawidzić. Moja racjonalna strona mi o tym przypominała, ale ta irracjonalna brzydziła się nim, bo mógł odebrać mi życie. A to ja byłam tutaj, zaraz zaczynałam te przygotowania, bo musiałam.

Gdyby dowiedział się o tym w późniejszym okresie życia...

Nie.

Ja też nie mogłam tam iść. To był kolejny skarbiec emocji, z którym nie mogłem sobie poradzić. Nie mógłbym, bo byłem tu, żeby zgasić ten ogień, zanim się jeszcze bardziej rozpali.

Valerie chciała, żebym go odnalazł i powiedział mu o tym, a ja to zrobię.

Ale poważnie, Val, dlaczego nigdy mu nie powiedziałaś? Zaoszczędziłoby to tyle bólu serca tak wielu osobom.

Kelner podszedł, stawiając dwa drinki na stole między nami.

Zamówił drinka dla mnie.

"Potrzebuję drinka".

Kelner zaczął odchodzić, ale obejrzał się za siebie. "Oczywiście, panienko."

"Dwa!" Wyszczekałam. "Dwa strzały." Próbowałam złagodzić żądanie. "Proszę."

Oczy kelnera zamigotały, zanim skinął głową. "Dwa strzały, panienko. Oczywiście."

Miałam zamiar poczekać na strzały, zanim cokolwiek powiem.

Nie zamierzałam zauważać, jak Nate był o wiele bardziej osobiście, niż na jakimkolwiek zdjęciu czy kanale mediów społecznościowych.

Tak bardzo dużo więcej.

Naprawdę nie zwracałam uwagi na to, że ma na szczęce mały zarost, bo jeszcze się nie ogolił, ani na to, że wiedziałam, iż we wszystkich właściwych miejscach czuje się jak papier ścierny.

Patrzyłam w dal, ale czułam, że obserwuje mnie, nie obserwując go.

Byłam gorąca i sponiewierana, a w moim zawodzie nie pruło się. Było się gładkim. Ślizgałeś się. Byłeś zmysłowy i czuły, ale silny i zadziorny. Ukrywałeś to, co silne i zaciekłe. Dzisiaj się nie ukrywałam. Czułam wszystkie swoje emocje, wszystkie naraz i z pełną mocą, a to sprawiało, że czułam się jeszcze bardziej.

Potrzebowałam się uspokoić.

Potrzebowałam być jak lód, więc udałam się tam, gdzie w moim mniemaniu zawsze byłam nieskazitelna i poskładana.

Byłam na scenie z tłumem siedzącym za reflektorami.

Byłam ja, muzyka i moje ciało.

Wszystko i wszyscy byli wypchnięci na zewnątrz.

Wyginałem się. Unosiłam się, zanurzałam, skręcałam i zaokrąglałam na doskonałej arabesce. I przez cały czas, to była tylko muzyka i ja.

To działało.

Przeszłam przez cały układ taneczny w mojej głowie, zanim kelner wrócił z naszymi drinkami.

Postawiono przede mną dwie strzały.

Natychmiast wziąłem oba.

Oczy mu się zaświeciły i odchylił się do tyłu w swojej budce.

Czekając na mnie.

Moje oczy spotkały się z jego oczami. To był pierwszy raz, kiedy patrzyłam na niego prosto, odkąd wsunęliśmy się do budki. Cóż, to był pierwszy raz, kiedy patrzyłam prosto na niego od momentu, kiedy weszłam do baru, i po prostu mówiąc, zaparł mi dech w piersiach.

Teraz widział mnie lepiej, a część rozbawienia osłabła.

Zmarszczył brwi, tylko nieznacznie.

Zorientował się. To nie była rozmowa towarzyska, na której miał zamiar się położyć. Tak właśnie myślał. Nie byłem kolejną z tych dziewczyn, które wciąż tu były. Nie ruszyły się z miejsca. Były przy jego zwolnionym stoliku i szeptały, obserwując nas. Trzymały się, wciąż na niego czekały.

Żyły w tym świecie, jego świecie. Nie w moim świecie.

Tym bardziej, że skończyłem z tym, po co tu przyszedłem.

Czas zerwać opatrunek.

"Miałeś związek z Valerie Robertson?"

Jego usta się rozrzedziły. "Tak."

Czas powiedzieć mu pierwszą część.

Pochyliłam się do przodu, zatrzaskując wokół siebie ochronny mur, bo to miało zaboleć nas oboje.

I powiedziałam mu.

"Valerie była moją przyrodnią siostrą. Nie żyje."




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Nie kocham cię, ale chcę cię przelecieć."

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈