Moi źli koledzy

1

Słońce ledwo przebija się przez przednią szybę mojego zniszczonego Honda Civica, gdy leniwie budzę się. Ciało mnie boli, gdy się rozciągam, próbując znaleźć wygodną pozycję. Żyję w samochodzie już prawie od trzech miesięcy, a moje ciało protestuje przeciwko temu nędznemu warunkowi życia.

Siedząc, osłaniam oczy dłonią przed brutalnym słońcem i owijam się w koc, próbując ogrzać moje przemarznięte ciało. Pusta butelka wódki toczy się z siedzenia na podłogę po stronie pasażera. Teraz wiem, co pewnie myślisz - jestem alkoholiczką. Nie jestem, ani nigdy nie piję i prowadzę.

Pierwszej nocy, kiedy musiałam spać w samochodzie, było minus trzy stopnie. Groziło mi zamarznięcie. Szczęśliwie moje matczyne napoje uratowały dzień. Mój bagażnik był półpełny procentów. Nie kłamałam, gdy mówiłam, że lubiła wypić.

Miałam to wyrzucić, ale cieszyłam się, że tego nie zrobiłam tamtej koszmarnej nocy—jej ukochana przyjaciółka, wódka, wspierana przez równie ostrą przyjaciółkę, tequilę. Nigdy nie byłam za bardzo zakrapiana; obserwowanie jej wystarczało, by powstrzymać mnie od podążania tą drogą. Ale tamtej mroźnej nocy pomyślałam, czemu nie? Złapałam butelkę, mając nadzieję na pomoc w zasypianiu i zapomnieniu, że teraz jestem bezdomna i żyję w swoim samochodzie. Moje życie i tak już było w niezbyt przyjemnym punkcie, więc co zaszkodzi jeszcze jedna słabość?

Tamtej nocy nauczyłam się, że alkohol może cię przetrwać w najsurowsze zimowe noce. Nie czuć ukłucia powietrza, gdy jesteś pijana. Właściwie czuje się niewiele czegokolwiek. Moja tolerancja na alkohol stała się dość imponująca. Nie piję do nieprzytomności, ale w takie noce jak pierwsza spędzona w tym zatłoczonym samochodzie, wypiłam kilka, by pomóc przegnać zimno.

Z synchronizowanym wydechem obserwuję, jak słońce powoli wschodzi nad horyzontem, przynosząc swoje ciepłe promienie, by przepędzić dreszcze, a ciepło filtruje się przez przednią szybę. Jest jedna zaleta życia w samochodzie. Zawsze przychodzę na czas do pracy; to pomaga, że mieszkam w garażu parkingowym biura, więc nigdy nie spóźniam się. Nikt nie wie o tym małym sekretku oprócz woźnego, Toma. Sześćdziesięcioletni mężczyzna, łysiejący na czubku, z serdecznymi oczami, pluszową sylwetką i dziadkowską naturą.

Natknął się na mnie, gdy spałam w samochodzie pewnej nocy. Powiedziałam mu, że to tylko tymczasowe, więc zatrzymał mój sekret. Moi szefowie myślą po prostu, że jestem chętna i entuzjastyczna pracownicą. Zawsze jestem pierwsza w pracy obok Toma, który otwiera garaż i budynek, i zawsze jestem ostatnia, która wychodzi. Nie zamierzam ich poprawiać. Mogą przyjąć, co chcą. Potrzebuję tej pracy.

Sięgając po stacyjkę, odpalam samochód; mój telefon natychmiast się włącza i ładuje przez gniazdo zapalniczki, podczas gdy silnik warczy w narzekaniu. Jest 7:00 rano. Wstaję, przechylam się do tyłu i chwytam swoje ubranie na dzisiaj, które wisi z dachu przy tylnej drzwi.

Przesuwając fotel maksymalnie do tyłu, zrzucam dresy i łapię świeżą parę majtek. Zakładam je na nogi, potem czarne spodnie i zapinam je. Zerkam się wokół, aby upewnić się, że nikt nie widzi mnie w zasięgu wzroku, biorę stanik i kucam za kierownicą. Nie chcę spowodować u Toma ataku serca. Po zerwaniu koszulki zakładam białą bluzkę na guziki.

Dopiero co założyłam obcasy, gdy zauważam Toma idącego w stronę garażu na górnym poziomie. Rzucam swoje spodnie do spania na butelki, aby je ukryć, a potem się uśmiecham. Otwieram drzwi.

"Cześć, Tom," witam, szybko machając do niego, a potem sięgam do siedzenia pasażera, by wziąć swoją torebkę.

Tom podchodzi, trzymając dwie papierowe filiżanki. Moja ulubiona część poranka, stało się to naszym porannym rytuałem. Każdego ranka Tom chodzi aż na górny poziom garażu, przynosi mi kawę, a potem oboje schodzimy razem na dół.

"Cześć, kochanie. Jak minęła twoja noc?" pyta Tom, a w jego głosie słychać troskę.

"Było w porządku, trochę zimno, ale nic, do czego bym się nie przyzwyczaiła," mówię, biorąc styropianowy kubek z jego ręki. Owijam palce wokół kubka, pozwalając ciepłu ogrzać mnie, niemal wahałam się, czy wypić napój i stracić swoje źródło ciepła. To głupie; byłabym wystarczająco ciepła wewnątrz biura.

"Wiesz, że zawsze możesz zostać…."

Kręcę głową, przerywając mu, zanim zdąży dokończyć.

"Tom, wiem, ale naprawdę, dobrze mi. To tylko tymczasowe." Uśmiecham się tak, jak zawsze, gdy proponuje mi, abym przyszła do niego. Maska, że wszystko jest ok w moim świecie i to tylko mała przeszkoda na drodze. Kłamstwo to wsuwa się we mnie bez wysiłku jak dobrze przećwiczona inscenizacja. Powtarzam to codziennie, czasami zastanawiam się, czy akceptuję to jako nową normalność.

Kręci głową. Każdego poranka przez ostatnie kilka miesięcy słyszał tę samą wymówkę. Wie, że nie ma sensu kłócić się ze mną. Jestem zbyt uparta i nie umiem przyjąć pomocy, nawet jeśli pomogłoby to zapobiec odmrożeniom.

Tom idzie do drzwi, wpisując kod bezpieczeństwa, by wpuścić nas do budynku.

Oferował mi, żebym została z nim i jego żoną więcej niż tuzin razy. Ale nie chcę wchodzić im w drogę; tu nie jest tak źle. Jest znacznie bezpieczniej niż w parku, w którym początkowo zaparkowałam. Drżę na wspomnienie tych niejasnych wspomnień o tym, co mogło mi się przydarzyć. Nie, bycie na górze garażu, bezpieczna w swoim samochodzie, jest znacznie lepsze.

Tom wpuszcza mnie rano. Zazwyczaj idę prosto na górę do mojego biurka, które jest bezpośrednio naprzeciwko klimatyzatora.

Łapiąc windę na górne piętro, wchodzę do foyer i idę do mojego biurka, moje obcasy stukają o marmurowe posadzki. Biorę pilot do klimatyzacji, zwiększam grzanie na pełne obroty i staję bezpośrednio pod nim, ogrzewając się podczas picia kawy.

Gdy już się rozgrzeję, siaduję przy biurku, włączam laptopa i przeglądając harmonogram dnia oraz notatki, które zostawiłam dla siebie. Pracuję w Kane i Madden industries od około dwunastu miesięcy. Jestem sekretarką Noaha Maddena i Lubii Kane’a. Oni są właścicielami firmy technologicznej, a jestem w 98 procentach pewna, że są parą.

Nie że widziałam ich oficjalnie razem ani na żadnych imprezach firmowych, ani nawet nie wymieniając spojrzeń poza tymi drzwiami. Mają osobne biura, ale mają w sobie sposób komunikacji. Zawsze wydają się tak zsynchronizowani, a ja przyłapałam ich na dziwnym wpatrywaniu się w siebie. Widząc Noaha całującego i ssącego szyję Lubii, to dość duży wskaźnik, że ich relacja jest czymś więcej niż tylko partnerstwem biznesowym.

Muszę przyznać, że to było gorące i jakoś mnie podnieciło, aż Lubia zauważył, że się wgapiałam, co sprawiło, że Noah zamarł, a potem zrobiło się awkward i napięto. Uciekłam z pokoju. Nigdy o tym nie wspomnieli, więc założyłam, że zostałam puszczona płazem. Od tego czasu dodałam to wspomnienie do archiwum „to nigdy się nie zdarzyło” w moim umyśle.

Szkoda, że oboje są gejami. To najseksowniejsza gejowska para, jaką kiedykolwiek widziałam. Albo jakakolwiek jest ich dynamika.

Lubia jest bardziej dominujący. Jego intensywne spojrzenie powoduje, że czuję dreszcze i chłód, który dorównuje mojemu samochodowi; nawet zanim zobaczyłam go w takiej sytuacji. Gdyby nie był gejem, pomyślałabym, że jestem ofiarą sposobu, w jaki mnie obserwuje. Czasami, gdy rozmawia ze mną, ma wyraz dalekiego spojrzenia, jakby patrzył na mnie przez mnie, zamiast na mnie. To nie jest jedyne niezręczne spotkanie, jakie miałam z Lubią; przysięgam, że raz usłyszałam, jak mruczał. Ludzie nie mruczą, nie w ten sposób, jak drapieżniki. Przypisuję to do 18-godzinnej zmiany, którą miałam tamtego dnia.

Lubia Kane jest wysoki, ma ciemne włosy, muskularny, ma cień zarostu, silną żuchwę i obdarzony jest ostrymi, przeszywającymi niebieskimi oczami.

Noah Madden z kolei ma łagodniejsze rysy. Jest tak samo wysoki jak Lubia, ale ma bardzo swobodne usposobienie i puszyste brązowe włosy, krótkie po bokach i nieco dłuższe na górze. Ma zielone oczy, które błyszczą, kiedy do mnie mówi i wysokie kości policzkowe. Oboje są oszałamiająco przystojni. Nawet po tym czasie pracy tam, ciągle jestem zaskoczona ich boskimi wyglądami.

Jestem zaskoczona, że nie zostałam zwolniona. Zostałam przyłapana w marzeniach, wpatrując się w przestrzeń i mając bardzo niewłaściwe myśli o moich szefach zbyt wiele razy. Ale również wiem, że jestem niesamowicie dobra w mojej pracy. Nikt nie przetrwał tak długo jako ich sekretarka, a nikt nie jest skłonny do znoszenia czasami uciążliwych godzin, które przeszłam na tym stanowisku.

Gdy kończę sprawdzać mój laptop, sprawdzam godzinę. Jest 8:30. Mam jeszcze pół godziny, zanim przyjdą moi szefowie. Wstając z miejsca, pędzę do łazienki z moją torebką. Kładę makijaż na blacie, szybko wyciągam szczotkę i czeszę moje niesforne, blond włosy sięgające talii.

Po zdecydowaniu się na wysokiego kucyka, biorę szczoteczkę do zębów i pastę i szybko myję zęby. Nakładam tusz do rzęs na moje już długie, gęste rzęsy i eyeliner, aby rozświetlić moje ciemnozielone oczy przed nałożeniem czerwonej szminki. Dobrze kontrastuje z moją jasną cerą.

Cieszę się, że to piętro nie ma kamer, ponieważ byłoby to krępujące, gdyby moi szefowie dowiedzieli się o mojej porannej rutynie. Poza tym widzieliby mnie w całej mojej porannej chwale (lub chwale z samochodu). Tom się nie liczy. Nie obchodzi go, jak wyglądam i zawsze czuję się przy nim swobodnie. Ale gdyby ktoś inny mnie zobaczył, mogłoby być trochę niezręcznie.

Gdy skończę, szybko wkraczam do małej kuchni i przygotowuję ich kawę na ich przybycie. Słyszę dzwonek windy, gdy właśnie kończę. Stawiam je na tacy i spieszę z powrotem do mojego biurka, trzymając tacę. To idealna rutyna i nigdy mnie nie zawiodła.

2

Lubia jest pierwszym, który wychodzi z windy. Dziś ma na sobie czarny garnitur, a do tego białą koszulę i srebrny krawat. Jego głowa jest pochylona, wpatruje się w swój telefon. Łapie filiżankę kawy z tacy, nawet na mnie nie zerkając, i wchodzi prosto do swojego biura.

Z drugiej strony Noah ma na sobie szary garnitur, a trzy górne guziki w jego białej koszuli są rozpięte, eksponując część jego klatki piersiowej. Nigdy nie widziałam go tak wystrojonego jak Lubia, ani nie miał krawata, jeśli chodzi o kwestie wspólne. Noah zatrzymuje się, łapie swoją kubek i bierze łyk. "Dzień dobry, Beatrice," mówi z uśmiechem, zanim wchodzi do swojego biura naprzeciwko Lubii.

Lubia zamyka drzwi, wyrywając mnie z oszołomienia, a ja nie mogę powstrzymać rumieńca, który zalewa moją twarz i całe ciało. Szybko odkładam tacę do kuchni i chwytam tablet z biurka. Niepewnie staję przy drzwiach biura Lubii, dając sobie mentalny kopniak w tyłek, mając nadzieję, że dzisiaj jest w dobrym humorze i nie ma nic ciężkiego w zasięgu ręki, co mógłby we mnie rzucić.

Tuż przed tym, jak zamierzam zapukać, jego głos rozbrzmiewa. "Zamierzasz wejść, czy stać tam przez cały dzień?" Jego szorstki, głęboki głos sprawia, że skaczę, a ja szybko otwieram drzwi wystarczająco, aby wślizgnąć się do środka.

Lubia siedzi przy biurku, palce stukają w jego laptopa. Nadal na mnie nie spojrzał. Stoję tam, niepewnie przesuwając z nogi na nogę. Zawsze uważałam pana Kane’a za bardzo onieśmielającego. Zawsze jest taki formalny, taki poważny.

Kiedy nie mówię, podnosi wzrok, jego oczy zatrzaskują mnie tam, gdzie stoję, a ja nerwowo przełykam ślinę. Moje dłonie delikatnie drżą pod jego intensywnym spojrzeniem. Kołysząc głową na bok, czeka, aż się odezwę, co przywraca mnie do rzeczywistości. Chwytając tablet w dłoniach jak tarczę, podchodzę bliżej, sprawdzając jego harmonogram.

"Masz spotkanie o 12 z panem Jacobsem. Przesłałam również propozycje, gotowe na twoje spotkanie, a teraz wysyłam maile, które otrzymaliśmy w odpowiedzi na spotkanie konferencyjne, które odbyłeś w zeszły czwartek." Cieszę się, że mój głos jest nadal profesjonalny i wyraźny, nawet jeśli moje palce drżą.

"To wszystko?" Podnosi brwi, czekając na więcej.

"Nie, sir, potrzebuję, żebyś podpisał dokument dotyczący fundraiseru charytatywnego dla szpitala," odpowiadam, szukając wspomnianych dokumentów. Czy zostawiłam je za sobą? Kurde!

"Gdzie jest dokument?"

Beatrice, ty głupku, ten jedyny dokument, którego potrzebujesz, a ja zostawiłam go na biurku. Wewnętrznie przyłożę sobie dłoń do czoła.

Kręcąc głową na moją głupotę, podnoszę palec. Lubia przewraca oczami w moją stronę, wyraźnie sfrustrowany moim błędem, z ręką wyciągniętą w oczekiwaniu na dokument. "Ah, chwilkę, sir."

Zszycha, wyraźnie znudzony mną. Wyskakuję, odzyskuję dokument i wracam w pośpiechu, moje obcasy głośno stukają na płytkach, gdy próbuję nie poślizgnąć się na podłodze. Zatrzymuję się w obliczu jego biurka, chwieję się na nogach i szybko kładę dokument przed nim. Podpisuje go, nie zerkając, a następnie oddaje mi go z powrotem.

Jego uwaga znowu jest całkowicie skupiona na jego laptopie. Nie istnieję w jego świecie, więc poświęcam chwilę na to, aby go poobserwować. Kradzione chwile, kiedy mogę obserwować swoich szefów, są rzadkie, i zawsze je wykorzystuję.

Jak jakiś creep, nie mogę nie zauważyć, że wygląda na zmęczonego. Ciemne kręgi wisi pod jego na ogół żywymi niebieskimi oczami, a jego skóra jest bledsza niż zwykle opalona. Wgapiona w przestrzeń, zapominam, co powinnam robić, zbyt zajęta podziwianiem swojego szefa i mając kolejne z tych całkowicie niewłaściwych marzeń. Pan Kane clears his throat, dragging me from my thoughts. He raises his eyebrow at me, catching me checking him out. That doesn't usually happen. Did I make some sort of noise?

"Oh, przepraszam, sir." Zacinam się w słowach i pochylam głowę, by ukryć zarumienione policzki. Kiwając głową, ale słyszę jego cichy śmiech, gdy uciekam z pokoju i zamykam drzwi. Obaj mężczyźni zawsze mnie onieśmielają.

Zawsze czułam się zamglona w ich obecności; nawet zapomniałam oddychać. Ostatnim razem, gdy to się zdarzyło, zemdlałam. Żeby być sprawiedliwą, nic nie zjadłam, więc mój mózg już był w rozsypce. Obudziłam się, gdy Noah nachylał się nade mną, a Lubia tylko patrzył na mnie, jakbym była psychicznie upośledzona.

Serio, kto zapomina oddychać? To powinno być podstawową funkcją ciała. Instynkt! A ja nie mogłam tego ogarnąć.

To był dzień, w którym zrozumiałam, dlaczego nikt nie chciał tej pracy. Trudno skupić się na pracy w ich obecności, graniczy z niemożliwością. Mogą stać się rozpraszaczem, nawet nie chcąc.

Odkryłam, że pan Kane może być całkiem okropny. Nie sądzę, żeby zdawał sobie sprawę z okropnych rzeczy, które mówi, gdy jest zły.

Na szczęście dla niego, mam grubą skórę i desperacko potrzebuję tej pracy. Upewniam się również, że zawsze mam tablet w dłoni, gdy wchodzę do jego biura, na wypadek gdyby coś we mnie rzucił.

Kiedyś widziałam, jak uderzył technika butelką napoju, gdy był w furii. Serio, ten człowiek ma problem z gniewem i potrzebuje terapii albo czegoś. Wszyscy chodzą na palcach wokół niego, no, z wyjątkiem Noaha. Technik nie wrócił od tamtej pory, co mnie wcale nie dziwi.

Siedząc przy swoim biurku, chichotam na wspomnienie, zanim wrócę do komputera. Moja praca jest zaskakująco łatwa, a do tego dobrze płatna. Nie wymaga zbyt wiele aktywności fizycznej, chyba że liczyć odbieranie telefonów i noszenie dokumentów. Jedyną wymagającą rzeczą są godziny. Dosłownie czekam na telefon 24/7. Nie tylko jako ich sekretarka, ale również jako osobista asystentka, chociaż w większości dotyczą mnie sprawy zawodowe. Godziny bywają czasami przerażające, jak praca do wczesnych godzin porannych przed dużymi deadline'ami. Ale przynajmniej w tych dniach nie muszę martwić się o zimno.

Naciskając przycisk drukowania, idę do pokoju drukarki, który znajduje się obok kuchni. Czekam na wydrukowane dokumenty, gdy drukarka wydaje dźwięk, a kod błędu pojawia się na ekranie. Tacza na papier jest pusta. Pochylam się, otwieram drzwi drukarki i wyjmuję tacę, zanim udam się do szuflady po papier.

Szafa jest pusta. Wychodząc, kieruję się do magazynu. Otwieram drzwi, włączam światło i rzucam okiem na półki. Westchnęłam, gdy zobaczyłam, gdzie zostało umieszczone. A jednak, nie dziwi mnie to; to już drugi raz, gdy jakiś idiota postanowił ustawić to na najwyższej półce w jednej dużej kupie.

Wyciągając drabinę z tyłu drzwi, siadam na niej, zdejmuję obcasy i wspinam się. Muszę stanąć na palcach, by sięgnąć po pudełko. Chwytam je końcówkami palców i ciągnę na krawędź, przez co stos papierów się chwieje.

"Potrzebujesz pomocy?" pyta Noah, stojąc tuż za mną. Krzyknęłam i przestraszyłam się; chwieję się, tracąc równowagę. Szybko chwytam półkę końcówkami palców, prostuję się i odzyskuję równowagę. Moje serce bije szybko z powodu bliskiego wypadku. Gdy moje tętno się uspokaja, szybko zdaję sobie sprawę, że jego ręka trzyma moją pupę.

Powoli zerkam w dół na mojego szefa; Noah trzyma mnie, łapiąc mnie za tyłek. Jego duża dłoń jest mocno przyciśnięta do mojej pupy przez spodnie; czuję jego dłoń, jego kciuk uciska między moimi nogami, w miejscu, gdzie jest moje wnętrze. Dzięki Bogu, że mam dzisiaj na sobie spodnie, a nie spódnicę.

"Um, szefie," mówię, zerkając w dół na jego rękę. Wreszcie zauważa, gdzie mnie złapał. Uśmiech z delikatną satysfakcją pojawia się na jego twarzy. Uczucie jego dużej dłoni na mnie sprawia, że moja skóra płonie, a wnętrze topnieje. Nieznane uczucie ogarnia mnie. Co jest nie tak? Muszę powstrzymać się od zaciśnięcia ud, by zatrzymać nagły ból między nogami.

Zamiast puścić, jak normalny człowiek, on przesuwa swoją rękę wzdłuż krzywizny mojej pupy i w dół wewnętrznej części mojej uda, zatrzymując się, by chwycić mnie za kostkę. Dopiero wtedy odciąga ją ode mnie. Moja skóra rumieni się ze wstydu z powodu mojego zakochania w moim gejowskim szefie. Noah wstrzymuje się i podnosi głowę, by spojrzeć na mnie; chytry uśmiech rozkwita na jego twarzy z powodu mojego wstydu.

Następnie sięga i łapie głupie pudełko, które usilnie starałam się odzyskać, odpychając resztę papieru na bok, jakby to było łatwe.

Szybko schodzę z drabiny, zakładam obcasy z powrotem i chwytam pudełko od niego, unikając patrzenia na jego twarz.

"Szukasz czegoś?" pytam, gdy wracam z magazynu do drukarki. On podąża za mną z tym samym małym uśmiechem na ustach.

"Tak, próbowałem coś wydrukować, kiedy zdałem sobie sprawę, że drukarka jest bez papieru," odpowiada Noah, opierając się o blat obok drukarki.

Szybko ładuję papier do tacy, zanim włożę ją do drukarki. Usuwam błąd, naciskam drukuj. Maszyna drukuje dokumenty, a ja chwytam swoje, by je mieć z drogi. Zszywając papiery razem, kładę je na blacie.

Gdy żadne inne nie wychodzą, zwracam się do Noaha. "Czy jesteś pewien, że kliknąłeś drukuj?" pytam, unosząc brew.

Noah wydaje się myśleć, zanim odpowie. "Myślę, że tak."

Przewracam oczami na niego i wchodzę do jego biura. On podąża za mną i stoi w drzwiach swojego biura, opierając się o framugę, obserwując mnie swoimi przenikliwymi oczami.

3

„Dokument fuzji?” pytam, zaglądając na jego ekran komputera. Kiwa głową, a ja naciskam przycisk drukowania, zanim wrócę do drukarki. Jego dokument się drukuje. Spinam go razem i wręczam mu.

Noah obserwuje każdy mój ruch. Jego intensywne spojrzenie sprawia, że czuję się niewygodnie, ale nie mogę oderwać wzroku. Po kilku napiętych sekundach odwraca się i wychodzi bez słowa. Zaciągam głęboki oddech, nie zdając sobie sprawy, że go wstrzymałam. Wracam na swoje biurko. Noah zachowuje się dziwnie od zeszłego tygodnia. Złapałam go na tym, że wpatruje się we mnie więcej razy, niż mogłam policzyć.

Lubia również ostatnio jest zestresowana. Słyszałam, jak się kłócą o coś kilka dni temu. Starałam się jak najlepiej to zagłuszyć; ich związek nie jest moją sprawą. Ale robi się trochę niewygodnie i napięcie w biurze rośnie, a dziwne spojrzenia Noaha tylko to pogarszają.

Lubia spędza większość dnia w swoim biurze w jednym ze swoich nastrojów. Jedyny moment, w którym go słyszę, to wtedy, gdy przekazuję mu połączenia na jego telefon. Nim się obejrzę, jest 17:30. Gdzie podział się mój dzień? Pan Kane i pan Madden wychodzą o 17:00. Kończę wyłączać wszystkie urządzenia, a następnie gaszę światła i kieruję się w stronę parkingu. Po dotarciu tam chwytam ładowarkę do telefonu i ciepłe ubrania do przebraniu, wkładając wszystko do torebki.

Muszę wrócić do samochodu, zanim Tom zamknie budynek. Tom pracuje kilka godzin rano, a następnie wraca wieczorem, aby opróżnić śmieci i umyć podłogi, zanim zamknie garaż i opuści drzwi o 21:00. Daje mi to wystarczająco dużo czasu, aby odwiedzić moją matkę, zanim wrócę.

Przechodząc przez pusty parking, wychodzę na poziom parteru, od strony parku. Przecinając park, kieruję się w stronę dużego niebieskiego neonu, który wisi nad szpitalem naprzeciwko Kane and Madden Industries — Szpitala Mater. Każdego dnia przechodzę tam, aby sprawdzić, jak się ma. Kieruję się na drugie piętro, do sal: pokój osiemnaście, łóżko pięć. Cieszę się, że szpital jest tak blisko mojej pracy; nie wyobrażam sobie walczyć z ruchem ulicznym, zabierając cenny czas, jaki mam z nią.

Moja matka jest tutaj od ponad czterech miesięcy. Zasiadam w sterylnym pomieszczeniu. Nienawidzę szpitali. Zawsze pachną środkiem do dezynfekcji rąk, a ta konkretna sala śmierdzi śmiercią. Nie, moja matka nie ma jakiejś wyniszczającej choroby przewlekłej. Właściwie wolałabym, gdyby tak było. Nie, moja matka, Lila Riley, jest w śpiączce.

Wracała do domu z lokalnego baru, w którym pracowała, kiedy pijany kierowca przejechał na czerwonym świetle, wbijając się w nią. Jej samochód został całkowicie zniszczony; musieli użyć narzędzi hydraulicznych, by wydostać ją z pojazdu. Jest w śpiączce od tamtej pory. Lekarze powiedzieli mi, że jest mózgowo martwa i że jedyną rzeczą, która ją utrzymuje przy życiu, są maszyny, do których jest podłączona.

Szpital powiedział, że nie mogą jej utrzymywać w tym stanie na zawsze i próbowali odłączyć jej wsparcie życia w zeszłym miesiącu. Po odwołaniu ich decyzji o odłączeniu wsparcia, udało mi się przedłużyć to prawie do pięciu miesięcy. Wciąż czekam na wiadomość od Stowarzyszenia Etyki Medycznej. Wiem, że to walka, którą przgram. Ale na razie umożliwiło mi to dodatkowe dni z nią.

To tylko kwestia czasu, zanim wyłączą jej maszyny i powiedzą mi, że muszę się pożegnać — to również powód, dla którego mieszkam w samochodzie. Medyczne rachunki mojej matki są drogie i nawet gdy przyjdzie czas na ich wyłączenie, będę musiała mieszkać w samochodzie przez co najmniej dwa lata, aby spłacić dług. Moje ubezpieczenie medyczne obejmuje dziecko zależne lub małżonka, więc to nie ma sensu. Moja matka nawet nie ma ubezpieczenia zdrowotnego. Pracowała „na czarno” i miała problem ze znalezieniem stałej pracy.

Wiem, że większość ludzi myśli, że to naiwna nadzieja, że się obudzi, ale nie mogę się poddać. Nauczyła mnie chodzić, mówić, używać łyżki i jeździć na rowerze. Od zawsze była przy mnie. Była moją pierwszą przyjaciółką. Właściwie jest moją jedyną przyjaciółką. Wychowywała mnie jako samotna matka od dnia, w którym się urodziłam. Mój ojciec odszedł, gdy dowiedział się, że jest w ciąży. Nigdy nie poznałam tego człowieka; szczerze mówiąc, nie chciałabym go poznać.

Straciłam nasz dom po trzech tygodniach, gdy nie mogłam opłacać kredytu hipotecznego. Okazało się, że byliśmy już kilka miesięcy w plecy, gdy zdarzył się wypadek, a moja matka ukryła to przede mną. Musiałam wybrać, czy utrzymać mamę przy życiu, czy utrzymać dom. Więc wybrałam ją.

Wiem, że ona też by to dla mnie zrobiła. Wiem, że opóźniam nieuniknione, ale jak można zabić swoją matkę? Zabić jedyną osobę, która przez całe życie kochała i wspierała cię? Kiedy nadejdzie czas, muszę wiedzieć, że próbowałam wszystkiego, inaczej nie będę w stanie żyć z poczuciem winy.

Patrzę na swoją matkę; wygląda na to, że śpi, oprócz rurki, która wystaje z jej ust, zmuszającej ją do oddychania i utrzymującej ją przy życiu. Z jej chudych ramion zwisają liczne rurki.

Moja matka była kiedyś silna, pełna życia i szczęśliwa. Wyglądała młodziej niż na swój wiek. Z jej blond włosami, które sięgały tuż poniżej łopatek, miała doskonałą skórę, żadnych zmarszczek, pełne różowe usta i opaloną cerę. Wyglądała świetnie jak na 45-latkę.

Ale teraz jej skóra zszarzała od braku słońca, a włosy stały się tłuste i wygniecione, ponieważ straciła zdolność do codziennej opieki nad nimi. Straciła całą swoją wagę i masę mięśniową, a teraz jest tylko skórą i kośćmi. Marnieje w tym szpitalnym łóżku, żyjący trup. Siedząc na niebieskim krześle, przesuwam się bliżej łóżka i chwytam ją za rękę.

„Hej, mamo, tęsknię za tobą.” Odsuwam jej włosy z czoła, które przykleiły się do skóry. Słucham piszczenia monitora serca, słysząc, jak regularnie beepuje oraz dźwięku wentylatora zmuszającego ją do oddychania. To ten sam zestaw dźwięków każdego dnia. Kiedyś przychodziłam i siadałam z nią przez godziny, opowiadając o swoim dniu lub czytając jej. Ale po kilku miesiącach po prostu mówię jej, że ją kocham. Skończyły mi się tematy do rozmowy.

Tęsknię za jej miękkim głosem, który mówił mi, że wszystko będzie dobrze. Tęsknię za tym, jak sprawiała, że wszystko wydawało się proste. Lila Riley może nie była idealną matką, ale była idealna dla mnie. Tak, miała problem z alkoholem, ale poza tym wiem, że robiła, co mogła z kartą, którą życie jej dało.

Nigdy nie brakowało mi miłości, a niezależnie od tego, jak strasznie się potykałam, zawsze była tam, by pomóc mi posprzątać kawałki i odbudować życie.

Patrząc na nią, myślę o wszystkich rzeczach, które przegapi i wszystkich wspomnieniach, w których nie będzie mogła uczestniczyć.

Po chwili spędzonej z nią szybko chowam się do małej łazienki. Pielęgniarka Sally jest na nocnej zmianie i zawsze pozwala mi się tu prysznicować. To jedyny moment, kiedy mam możliwość wzięcia prysznica z ciepłą wodą. Nie gorącą, ale taką letnią jak woda do kąpieli, bo prysznice mają kontrolowaną temperaturę. Mimo to, nie narzekam. Ciepła woda jest znacznie lepsza niż zimna. Pozostali pacjenci w tej sali potrzebują pomocy i są unieruchomieni, jak moja matka, więc nie muszę się martwić, że ktoś otworzy drzwi, ale zawsze je zamykam na klucz, na wypadek gdyby sprzątaczka lub pielęgniarka postanowiły wejść.

Szybko biorę prysznic, myję włosy i ciało, szorując szczególnie dobrze, gdy mam dostęp do ciepłej wody. Kiedy skończę, wyskakuję, osuszam się i zakładam dresy, żeby nie musieć się przebierać w ciasnym samochodzie. Zakładam także skarpetki, a potem wkładam baleriny. Następnie z powrotem wkładam wszystko do swojej dużej torebki, kierując się ponownie do łóżka mojej matki, aby się pożegnać.

Na stoliku obok mojego ładującego się telefonu leżą kanapki klubowe. Sally musiała przyjść, gdy byłam pod prysznicem. Zna moją sytuację i wie, że niewiele mi zostaje po opłaceniu szpitala, więc za każdym razem, gdy jest na nocnej zmianie, zawsze znajduję kanapki lub resztki jedzenia z kafeterii czekające na mnie na stole.

4

Kolacja degustacyjna tej nocy składa się z grubych kanapek z serem i pokrojonymi pomidorami. Umieram z głodu, ponieważ przez cały dzień jadłem tylko suche krakersy. Pożeram dwie kanapki tuż przed tym, jak Sally wraca z plastikową torbą w ręku. Sally jest w moim wieku, ma 23 lata. Ma ciemne włosy ścięte na boba, ciemnobrązowe oczy i około 1,70 m wzrostu, z drobną budową ciała. Jest atrakcyjną kobietą z dobrym sercem. Sally jest moją ulubioną pielęgniarką tutaj; zawsze chętnie wyjaśnia mi wszystko, czego nie rozumiem, i ma doskonałe podejście do pacjentów.

Każdej zmiany robi czas, by mnie odwiedzić. Kiedy wchodzi, wstaję, a ona owija mnie ciepłym uściskiem, delikatnie pocierając plecy. Przekazując mi torbę, znajduję w niej butelki wody i mały sok pomarańczowy, który szybko wyciągam, by popić kanapki. Sally była również przy automacie z przekąskami i wzięła kilka batonów proteinowych oraz chipsów. Znajduję również kilka owoców, co bardzo mnie cieszy.

"Miałam nadzieję, że wciąż jesteś pod prysznicem. Wiem, że nie lubisz przyjmować pomocy, ale naprawdę musisz zacząć dbać o siebie. Kiedy ostatni raz jadłeś porządny posiłek? Wyglądasz tak chudo."

Uśmiecham się lekko. Trudno jest mi panować nad emocjami w jej obecności. Sally widziała mnie w mojej najcięższej chwili. Ciągnie za mój T-shirt i spodnie dresowe, próbując podkreślić, jak dużo wagi straciłem. Nie jestem głuchy. Wiem, że zgubiłem sporo kilogramów. Moje ubrania nie leżą tak, jak powinny. Muszę nawet podwijać niektóre spodnie, żeby utrzymać je na biodrach.

"Wiem, próbuję. Po prostu to wszystko jest tak trudne, z powodu chaosu w moim życiu."

Sally wzdycha i zaciska dłoń na moim ramieniu. "Muszę wracać do pracy, ale nie zapomnij zjeść. W środę znów będę na dyżurze. Przywiozę kilka rzeczy dla ciebie." Wpycha plastikową torbę do mojej torby i zamyka ją, żeby mieć pewność, że wezmę ją, gdy wyjdę, zanim odejdzie, aby zająć się innymi pacjentami.

Siadając z powrotem, czekam, aż mój telefon naładowany trochę więcej, zanim go odłączę. Jest już 20:30. Muszę być z powrotem przed dziewiątą, żeby się nie zamknęło. Pochylam się, całując moją mamę w głowę, zanim wychodzę i wracam do samochodu.

Droga powrotna jest szybka. Na szczęście dzisiaj nie jest za zimno. Otwieram bagażnik, chwytam mój koc i poduszkę, a następnie szybko wsiadam na przednie siedzenie, odchylając je całkowicie do tyłu. Owinięty pod kocem zamykam oczy, modląc się, żeby sen przyszedł łatwo.

Następnego ranka budzę się ciepły i otulony jak ludzki burrito w moim kocu. Mój budzik głośno dzwoni i wibruje na desce rozdzielczej. Jęknąc, sięgam i wyłączam ten pieprzony dźwięk, zanim wywoła u mnie okropny ból głowy. Rozciągając się, czuję ból w ciele od leżenia w tej samej pozycji przez całą noc. Tęsknię za swoim łóżkiem; tęsknię za rozciąganiem się i możliwością przewracania się bez obawy o wciśnięcie klamry pasa w tyłek.

Otwieram drzwi kierowcy i wysypuję się na zewnątrz, stając i pochylając się, dotykając palców u nóg, potem rozciągając plecy i barki. Kiedy już się rozciągam jak kot, otwieram drzwi z tyłu na stronie pasażera. Zawsze mam tam kilka strojów wieszakowych na dni, w które nie przygotowuję ich wieczorem. Chwytam eleganckie ciemnoniebieskie wąskie jeansy, czarną bluzkę na zamek i mój żakiet. Wkładam biustonosz pod koszulę i wsuwam ręce tak, by wszystko dobrze się ułożyło.

Siedząc na miejscu kierowcy, szybko ściągam spodnie i zakładam jeansy. Stając, zauważam, że praktycznie opadają mi z bioder. Kurde, to moje ulubione. Otwieram bagażnik, grzebię, aż znajduję funkcjonalny pasek, ale nawet to nie wystarcza. Z westchnieniem używam kluczyków do samochodu, by zrobić dodatkowy otwór w pasku, żeby pasował na moją talię. Kiedy kończę, ściągam koszulę i zakładam bluzkę, zaciągając zamek akurat w momencie, gdy słyszę, jak drzwi garażu parkingowego się otwierają.

Pochylam się, sprawdzając wygląd w oknie samochodu. Wyglądam wystarczająco dobrze. To jedna z moich ulubionych bluzek. Była trochę za mała przed zmianą sytuacji życiowej, ale teraz leży jak druga skóra, podkreślając moje duże piersi i pozostawiając dużą dekolt. Rzadko pokazuję swoje atuty, ale ta bluzka? Wyglądają zajebiście, nawet jeśli sam to mówię. Szybko zakładam czarne obcasy, zginam się, żeby zapiąć paski.

Po zakończeniu schodzę po rampie, by spotkać Toma. Jego twarz od razu jaśnieje.

"Oto moja dziewczyna. Jak była noc?"

"Dobrze, nie było zimno i było raczej cicho. Jak żona?"

Tom podchodzi i wręcza mi cappuccino w papierowym kubku. Dziękuję mu, a potem ogrzewam ręce, pijąc łyk.

"Ma się dobrze. Mam dla ciebie niespodziankę. Mary zrobiła klopsiki zeszłej nocy i zostało ich sporo, więc przyniosłem je w chińskim pojemniku dla ciebie."

Wchodzę w stronę Toma i przytulam go z boku. Przypomina mi mojego dziadka. Tom odwzajemnia uścisk, obejmując mnie ramieniem.

Szybko wracamy do mojego samochodu. Chwytam moją torebkę i kilka rzeczy, które muszę dopełnić przed wyjściem, a następnie zamykam samochód i podążam za nim do wejścia.

Docierając do mojego biurka, włączam wszystko i uruchamiam komputer. Czekając, aż wszystko się załaduje, kończę cappuccino i idę do łazienki zrobić włosy i makijaż. Właśnie kończę robić kawę moim szefom, gdy oni wychodzą z windy jak zegarek. Nigdy nie spóźniają się. Zawsze są na czas.

Jednak przerywam to, co robię, gdy słyszę ich kłótnię, jak tylko przekraczają próg windy. To nietypowe. Zostaję w małej kuchni, nie chcąc być świadkiem ich zażartej sprzeczki, ale nie mogę nie usłyszeć części ich dyskusji. Noah rzadko się złości, więc wydaje mi się dziwne, że podnosi głos na Lubię, który z jego zaciętych tonów wyraźnie staje się coraz bardziej wściekły. Ich głosy nie zmieniają się na głośność, więc wyobrażam ich sobie w holu. Zwykle ich kłótnie odbywają się w jednym z ich biur, a nie tam, gdzie mogą je usłyszeć inni.

"Nie możesz ciągle ignorować więzi i chować się w swoim biurze. W końcu pękniesz, a to jeszcze bardziej ją przestraszy." Głos Noaha wydaje się wyższy, gdy się złości. Zamarzam, nasłuchując uważnie. Kim jest ta tajemnicza kobieta?

"Nie wtrącaj się. Mam kontrolę nad swoimi pragnieniami. Martwię się bardziej o twoje," warknął Lubia, a jego słowa spływają z języka jak jad.

"Cóż, przynajmniej nie zaprzeczam im, tak jak ty," odpowiada Noah.

"Ona jest człowiekiem, słaba i nie należy do naszego świata. Mam już dosyć tej samej kłótni. To nie tylko o nas, to stawia ją w niebezpieczeństwie. Czy tego chcesz, Noahu?" Głos Lubii rośnie, a złość barwi każde jego słowo.

Moje myśli krążą. Ludzie? Czyż nie wszyscy jesteśmy ludźmi? Muszę źle usłyszeć, a kto jest w niebezpieczeństwie? Czuję, jak serce zaczyna mi szybciej bić, dudniąc w uszach. Gęsia skórka pojawia się na moich ramionach; moja ręka pozostaje zamarznięta, kurczowo trzymając czajnik. Dlaczego moja głowa i ciało są sparaliżowane strachem?

"Boo!" Skaczę na dźwięk w pobliżu mojego ucha. "Wiesz, co mówią o podsłuchiwaniu."

Noah szepcze, jego oddech muska moją szyję. Zbliża się, jego klatka piersiowa napiera na moje plecy. Moje ręce lekko drżą, gdy odkładam dzbanek z powrotem na blat.

"Wszystko w porządku, Beatrice?" Brzmi troskliwie.

Przyklejam sztuczny uśmiech na twarzy, obracam się, by mu odpowiedzieć, ale stoi przy drzwiach. Czy to możliwe, że całą sytuację wyobraziłem sobie w głowie? Nie ma mowy, żeby mógł się ruszyć tak szybko i nie być słyszanym. Naprawdę zaczynam wariować, może nawet przeżywam załamanie nerwowe. Ich rozmowa odtwarza się w mojej głowie, ale staje się nieczytelna do tego stopnia, że nie mogę nawet przypomnieć sobie, o co się kłócili. Lubia wchodzi za Noah, wyglądając z kąta drzwi i wpatrując się we mnie. Czuję niepokój, a moje myśli nie mogą się uporządkować. Moja głowa jest mglista, a czy oczy Noaha zawsze były takie jasne? Z jakiegoś powodu nie mogę oderwać wzroku od jego, gdy niepokój przetacza się przeze mnie, a napięcie narasta. Co się tutaj dzieje?

5

Oni oboje wpatrują się we mnie, pełni zmartwienia. Czy zrobiłam coś niepokojącego? Czy właśnie się kłócili, czy tylko mi się zdawało? O czym właściwie rozmawiali i dlaczego już tego nie pamiętam? Wyglądają jak zwykle. Stoję tam, zdezorientowana tak samo jak oni, kiedy Lubia przerywa niezręczną ciszę, która zapadła wokół nas. Jego głos wyciąga mnie z zamyślenia i przenosi z powrotem do rzeczywistości.

„Beatrice… Beatrice, co się dzieje? Czy coś cię boli?” Zdaje się, że na chwilę lekko powąchał powietrze. Przechylam głowę, obserwując ich. Rzucają sobie nawzajem spojrzenia, prowadząc swoją cichą komunikację, którą rozumieją tylko oni. Pokój zaczyna się zniekształcać i kręcić, ciemniejąc z każdą mijającą sekundą. Widzę, jak Lubia pcha się obok Noaha, jego palce sięgają do mnie. Świat wokół mnie się zawalił. Moje mięśnie zamieniają się w ołów. Nie, czekaj, to ja upadam. O nie, pamiętam to uczucie. Dostaje ataku paniki. Cholera. Próbuję oddychać, ale moje ciało przestaje funkcjonować, a ja nie mogę złapać oddechu, gdy pokój ciemnieje; widzenie zwęża się, a ja próbuję przypomnieć sobie najprostsza funkcję biologiczną, która powinna być instynktowna, ale nie udaje mi się. Potem ciemność całkowicie odbiera mi wzrok.

Nie wiem, ile czasu mija, zanim się budzę. Narzekając, ledwo podnoszę się na łokciu, druga ręka chwytając mnie za głowę. W ciągu kilku chwil czuję ciężką rękę Noaha na swoim ramieniu, która zmusza mnie do leżenia z powrotem. „Uważaj, połóż się z powrotem.” Patrzę, zdezorientowana. Leżę na brązowej skórzanej kanapie w biurze Lubii. Lubia siedzi na krawędzi swojego biurka, z ramionami skrzyżowanymi na piersi, co czyni go jeszcze bardziej onieśmielającym niż zwykle.

Jednak na jego twarzy wpisane jest zmartwienie, gdy wpatruje się we mnie. To nowe. Theo siedzi obok mnie, moje nogi leżą na jego kolanach, masując je dla odmiany. Cholera, zrobiłam coś żenującego; wiem to.

„Co się stało?” pytam, skonfundowana. Próbuję pomyśleć o ostatniej rzeczy, którą pamiętam. Ale pamiętam tylko podsłuchiwanie rozmowy między Lubią a Noanem o… Śmieszne, nie mogę przypomnieć sobie ani jednego szczegółu. Wszystko, co mogę przywołać, to wrażenie, że coś jest nie tak, a potem brak oddechu, magiczny wzrok Noaha i, och tak, mój stary znajomy – ciemność.

„Zemdlałaś. Po prostu leż przez chwilę i wypij to,” rozkazuje Lubia, wracając z szklanką wody w ręku. Siadam, odsuwam nogi od Noaha i opieram się o poręcz. Wyciągam rękę, chwytam lodowato zimną szklankę wody. Moje palce musnęły palce Lubii. Zrywa swoją rękę, jakbym go poparzyła, a następnie wraca do swojego biurka.

Kilka minut później nasze niezręczne napięcie przerywa pukanie do drzwi. Lubia każe im wejść, a do biura wchodzi wysoka blondynka z kilkoma styropianowymi pojemnikami na jedzenie w ręku. Mój nos drgnie, gdy zapach wypełnia pokój. Ślina napływa mi do ust na myśl o chińskim jedzeniu. Blondynka rozgląda się po pokoju, niepewna, co robić. Jej jasnoniebieskie oczy nerwowo przebiegają po każdym z nas, aż dostrzega Noaha, a wtedy zastyga w miejscu jak upolowany jeleń.

Jest niesamowicie atrakcyjna; ma na sobie białe spodnie i marynarkę z czarną bluzką.

„Po prostu zostaw to na biurku, Merida,” mówi cicho Noah. Merida lekko skacze, ale wykonuje polecenie, następnie szybko wybiega z pokoju, który stał się niezmiernie napięty. Co właśnie widziałam? Dlaczego wydawała się taka przestraszona? A co ważniejsze, jak długo byłam nieprzytomna? Patrząc na zegar wiszący nad drzwiami, zauważam godzinę. 15:15 … moje oczy wychodzą z orbit. Odpoczywałam przez kilka godzin. Wstając na równe nogi, szybko zmierzam w stronę drzwi. Cholera, miałam przygotować dokumenty dotyczące fuzji do 16:00. W momencie, gdy otwieram drzwi, ręka pcha je z powrotem, zamek klikając na swoje miejsce. Płonący żar wstępuje mi w plecy. Instynktownie zamieram na skutek nagłego zamknięcia mi drzwiami przed nosem.

„Usiądź z powrotem, Beatrice.” Głos Lubii jest rozkazujący. Zimny dreszcz przebiega mi po plecach, jego gorący oddech łaskocze mnie w szyję.

„Muszę przynieść dokumenty dotyczące fuzji na twoje spotkanie,” próbuję się przeciwstawić. Mój głos jest chropowaty; słyszę strach w nim. Ale dlaczego nagle boję się swojego szefa?

Przybliża się do mnie, jego przód przylega do mojego pleców, jego ciało idealnie zgrywa się z moim. Opuszcza głowę do mojego ucha i szepcze: „Mówiłem, abyś usiadła z powrotem.” Kładzie nacisk na każde słowo, nie dając mi wyboru. Zwracam się w jego stronę i spotykam jedynie surowe spojrzenie Lubii. Nie ma pomocy. Zmniejszam się pod jego spojrzeniem i cofam się o krok, uderzając plecami o drzwi, czując się przy nim ekstremalnie mała. Kogo ja oszukuję? Jestem mała przy nim, ale w tej chwili czuję się jak maleńka, słaba i osaczona.

Jego oczy łagodnieją, gdy spotykają moje pełne strachu. „Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć.” Mówi łagodnie, ślad mojego dawnego szefa w jego oczach. Nie, mój dawny szef nie był zwykle taki łagodny. Noah, pewnie, ale nie Lubia. Sięgając w dół, wkłada luźne włosy za moje ucho, zanim się cofa, wskazując mi, aby znowu usiadła obok Noaha. Szybko się podporządkowuję, gdy mój umysł pływa z implikacjami tego, co się dzieje.

Gdy znów jestem przy nim, Noah delikatnie chwyta mnie za kolano. Jego dotyk jest ciepły i przynajmniej trochę pocieszający, ale kolejny raz, moi szefowie nie dotykają mnie. Poza tym, są gejami, prawda? „Nie martw się o niego; jest nieco spięty. Odwołaliśmy spotkanie. Jest dopiero jutro rano.” Noah uspokaja mnie, nadal masując moje kolano. Kiwnęłam głową na znak zrozumienia, ale wszystko, czego pragnę, to wydostać się z tego pokoju. Nie mogę uwierzyć, że przespałam cały dzień na kanapie swojego szefa. Jak żenująco. Boże, mam nadzieję, że nie mówiłam przez sen ani nie pierdnęłam. O mój Boże, a co jeśli tak? Nagle pragnę, by podłoga mogła się otworzyć i mnie wchłonąć.

„Proszę,” mówi Lubia, kładąc styropianowy pojemnik z jedzeniem przede mną, a następnie kładzie inny przed Noaha.

Chciałabym im powiedzieć, że czuję się dobrze, ale przerywa mi zabójcze spojrzenie Lubii. Poza tym, jak długo minęło od ostatniego razu, gdy się nażarłam jedzeniem na wynos? To zdecydowanie nie w moim budżecie. Jedzenie kusi mnie, zagrażając złamaniu każdej dosłownie kropli woli, jaką mam.

„To nie była decyzja, Beatrice. Jedz!” Każde jego słowo pełne jest autorytetu, ale także brzmi jakby wyzywał mnie do nieposłuszeństwa. Część mnie jest kuszona tym, co się stanie, jeśli tak zrobię. Jestem dość zaskoczona, że Lubia nie zostawił mnie na podłodze i nie kontynuował swojego dnia. Kiedy kiedykolwiek powiedział mi tyle poza sprawami służbowymi?

Robię tak, jak mi kazano. Przysięgam, że widzę Lubię uśmiechającego się do mnie, gdy wykonuję jego polecenia jak dziecko. Czyż to nie mogłoby być bardziej niezręczne i żenujące? Ale jedzenie jest dobre, a ja jestem głodna. Może to dlatego zemdlałam; między wpadką w podsłuchiwanie a niewłaściwym jedzeniem przez miesiące, może mnie to przytłoczyło.

Kiedy kończę jeść ryż smażony i kurczaka satay, czekam cicho, by zostać zwolnioną z jego biura, ale to nigdy nie następuje. Zamiast tego Noah zabiera puste pojemniki na jedzenie i wyrzuca je, zamiast mi rozkazywać. Lubia podchodzi do szafki obok okna, wyciąga trzy szklanki i nalewa brunatny płyn, który przypomina whiskey. Odwracając się, podaje mi jedną. Noah podchodzi i bierze swoją, dusząc ją w jednym haustu. Patrzę, jak Noah cicho opuszcza pokój, zostawiając mnie samej z Lubią. Nagle chcę, żeby wrócił. Odwracam się, wpatrując w drzwi. Moje dłonie stają się spocone.

Lubia wydaje się mniej onieśmielający z Noah w pokoju. Zmieniłam pozycję na kanapie, starając się unikać bezpośredniego kontaktu wzrokowego. Co on chce ode mnie? Czy to tylko troska o moje zdrowie, czy jest tu coś ciemniejszego? Zauważam, jak Lubia obserwuje mnie znad krawędzi swojej szklanki. Bawię się kubkiem między palcami. Nie odważam się jeszcze napić. Przybliżając drink do ust, Lubia wypija go w całości za jednym razem. Wącham mój napój, krzywiąc się. Cokolwiek mi podał, jest słodsze od zapachu wódki—nic tak surowego jak wódka i tequila, których używałam dla wewnętrznego ciepła. Przynosząc szklankę do ust, duszę ją w jednym haustu, podążając za jego przykładem. Jest słodki i gładki. Trochę pali w gardle, ale nie tak jak niektóre butelki alkoholu, które przechowuję w bagażniku, zwłaszcza tańsze butelki, które mama lubiła pić. Niektóre z nich przyprawiały mnie o myśli, że piję benzynę.

Odstawiam szklankę, zamierzając powstać i opuścić to niezręczne milczenie. Lubia odwraca butelkę, ponownie napełniając moją szklankę do krawędzi, a swoją również. Nie przestaje mnie obserwować swoimi ciemnymi oczami. Unoszę brew w jego kierunku, ale akceptuję szklankę. Noah wraca, zamek w drzwiach cicho klikając za nim.

Trzyma w rękach różne teczki dokumentów, stosowane na cztery pudełka. „Jesteśmy poddawani audytowi, więc musimy uporządkować wszystkie te dokumenty i ułożyć umowy według dat. Wygodnie się usiądź; czeka nas długa noc.” Lubia mówi wyraźnie. Patrzę na pudełka, które Noah przyniósł, wiedząc, że to nawet nie połowa. Duszę szklankę whiskey, wstaję z kanapy, siadam na podłodze i zaczynam wyciągać dokumenty z pudełek. Nie zajmuje mi długo, by ustawić system, sortując je w schludne stosy.

Nie wiem, ile czasu minęło. Z mojej pozycji, księżyc jest wysoko na niebie, gdy przybywa więcej jedzenia na wynos. Chyba zamówili więcej jedzenia i kawy, gdy zmagamy się w milczeniu obok siebie.

Ale cieszę się. Jestem wyczerpana, a moje oczy są przekrwione od zastanawiania się nad tyloma słowami. Gdy przychodzi czas na zamknięcie budynku o 21:00, Lubia spogląda na strażnika, który wszedł do biura, aby dać nam znać, że zamierza zamknąć budynek.

Biorąc pod uwagę, że nie będę miała swojego zwykłego łóżka, muszę jakoś się tu przystosować. „Wyjdźcie. Nie ma nic więcej, a ja to skończę.” Lubia i Noah wyglądają na niepewnych, ale ostatecznie zgadzają się wyjść. Dają mi zestaw kluczy, abym mogła opuścić budynek, oraz kod dostępu do włączenia alarmów w drodze wyjścia.

Gdy kończę ostatnie pudełko, układam je starannie jedno na drugim, zanim spojrzę na zegar; jest 2 nad ranem. Zostały mi tylko trzy dokumenty. Podłoga zabija mnie. Wstaję, rozciągam się i odkładam dokumenty na stół, siadam na kanapie. Miękka skóra otula mnie, gdy przylegam do niej, skupiając się na pracy. Ustawiając się wygodnie na kanapie, przynoszę je przed siebie. Moje oczy bolą, ale muszę to skończyć.

To było wszystko, co planowałam, ale kanapa jest zbyt wygodna i zasypiam na pierwszej miękkiej powierzchni, na jakiej mogłam spać od miesięcy.

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Moi źli koledzy"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści