Nie grając według zasad

Prolog (1)

Gemma

To nie jest rozmowa, którą mieliśmy przeprowadzić.

Jadąc do domu, widziałam każde słowo, które się uformuje. Widziałam, jak będą się rodzić, najpierw w mojej głowie, a potem w ustach, każde z nich stało silne i odważne, gdy wyślizgiwało się z moich ust i lądowało na jego uszach.

Wiedziałam, co powiem. Wiedziałam, co on powie. Miałam plan.

Mój szczególny rodzaj lęku polegał na tym, że miałam niebotyczną ilość stresu z powodu tego, czego nie mogłam kontrolować. Było tak odkąd byłam młodą dziewczyną, a z wiekiem tylko się pogorszyło. Robiłam listy, plany i terminy. Wyznaczałam sobie cele, a kiedy je osiągałam, świętowałam tylko na tyle długo, by móc zdecydować, czym zajmę się w następnej kolejności.

Chodziło o to, żeby mieć kontrolę.

Tak więc, w przeciwieństwie do normalnej kobiety odkrywającej niewierność swojego męża, nie płakałam, nie krzyczałam ani nie rzucałam przedmiotami po całym pokoju, kiedy dowiedziałam się prawdy. Nie, zamiast tego, kiedy znalazłam pierwszą oznakę jego niedyskrecji, zrobiłam listę kontrolną. I sprawdziłam pozycje z tej listy z mieszaniną zarówno strachu jak i satysfakcji.

Perfumy, które nie były moje, plamiące jego koszulę? Sprawdzone.

SMS-y od nieznanego numeru, prześlizgujące się przez szczeliny technologicznych palców mojego męża na nasz wspólny komputer, ale nieobecne w jego telefonie? Sprawdzone.

Pokoje hotelowe zarezerwowane na kartę, o której nie powinnam była wiedzieć, a którą odkryłam dopiero po otrzymaniu wyciągu z konta w naszej tealowej skrzynce pocztowej? Sprawdzone.

Przy okazji, razem pomalowaliśmy tę skrzynkę. To była jedna z pierwszych rzeczy na liście, którą zrobiłem, kiedy kupiliśmy nasz dom. Oboje byliśmy pokryci tą tealową farbą - kolorem, który tak bardzo podobał mi się w sklepie, ale tak naprawdę raczej znienawidzony, gdy został rozpryśnięty na naszej skrzynce pocztowej.

Ale to nie miało znaczenia w dniu, w którym pomalowaliśmy tę skrzynkę pocztową.

Tego dnia mój mąż pocałował moje pokryte farbą usta i powiedział mi, że jestem jedyną kobietą, którą kiedykolwiek pokocha.

A ja mu uwierzyłam.

Mój mąż był typem mężczyzny, który patrzył na mnie z takim uwielbieniem, który mówił najsłodsze rzeczy, że byłam pewna, że mogłabym go wrzucić do dołu z cudownymi supermodelkami, a on nawet by na nie nie spojrzał, a co dopiero dotknął. W rzeczywistości szukałby mnie, wołałby moje imię, szukałby mnie.

Przez cały mój związek z nim wierzyłam w każde jego słowo - być może ślepo, jak się wydaje. Wierzyłam mu, kiedy płakał w dniu, w którym poprosił mnie o rękę, i kiedy pewnego ranka powiedział mi przy śniadaniu, że nikt na tym świecie nie uszczęśliwia mnie bardziej niż on. Nigdy nie było żadnego powodu, by go podejrzewać. Nigdy nie było żadnego powodu, by nie czuć się bezpiecznie.

A jednak...

Ostatnią małą rubryką na liście, którą zrobiłam, gdy po raz pierwszy podejrzewałam, że mój mąż mnie zdradza, był dowód wizualny. Miałam wskazówki, maile i smsy, i późne noce bez alibi. Ale dopiero gdy go śledziłam, gdy zobaczyłam na własne oczy, że jego ręce mogą trzymać inną kobietę tak, jak trzymał mnie, że jego usta mogą całować jej, że jego uśmiech może promienieć dla kogoś innego niż ja.

A kiedy to pole zostało zaznaczone, nadal nie płakałam. Ani nie krzyczałam. Ani nie rzuciłam niczym, chociaż debatowałam nad tym, by zsunąć piętę na pedał gazu w moim samochodzie i zostawić go tam, gdy jechałam w kierunku miejsca, gdzie stali, całując się i śmiejąc, wyciągając bagaże z samochodu mojego męża.

Nie, zamiast pozwolić, by emocje mną rządziły, zrobiłam to, co robię najlepiej. Tak jak z resztą mojego życia, zrobiłam plan.

Skupiłam się na tym, co mogłam kontrolować.

Mogłem kontrolować siebie, co powiem, co zrobię. Mogłem kontrolować, komu powiem, jak nasze rodziny się dowiedzą, jak przeprowadzimy rozwód. Mogłam kontrolować, kto co dostanie, jak zostanie podzielony majątek i gdzie każde z nas będzie przebywać, gdy podpisy zostaną złożone na zimnych, pozbawionych życia kartkach papieru, które zakończą nasze młode małżeństwo.

Mogłam kontrolować, jak powiem mu, że wiedziałam, i mogłam temperować swoje emocje, gdy mu to mówiłam.

Być może to wszystko sprawiło, że siedząc naprzeciwko męża, moje serce biło gwałtownie, głośno i grzmiało w moich uszach, grożąc wybiciem się z moich żeber. Być może dlatego mój oddech był płytki, oczy suche od niemrugania, usta zaciśnięte bez jednego słowa do zaoferowania, choć w głowie miałam tyle zaplanowanych.

Miałam plan. Wiedziałam, jak potoczy się ta rozmowa. Miałam wszystko pod kontrolą.

Wiem o niej. Wiem, co zrobiłeś. Odchodzę. Skończyliśmy.

Ale moje niebywałe poczucie kontroli i umiejętność sporządzania listy kontrolnej nie miały znaczenia, gdy faktycznie usiadłem przy naszym kuchennym stole naprzeciwko człowieka, który okłamywał mnie przez lata.

Ponieważ on przemówił pierwszy.

I wszystko się zmieniło.

"Gem," zgrzytnął, jego głos złamał się pod ciężarem jego słów. "Gemma, słyszysz mnie?"

"Słyszałam cię", udało mi się.

Mój własny głos odzwierciedlał jego głos, złamany i zgrzytliwy, przesiąknięty zgrozą. Oczywiście założył, że to z powodu ciosu, który zadał. Mój smutnooki, wyczerpany mąż myślał, że złamał mi serce swoją wiadomością. Ale prawda była taka, że mój strach pochodził z innego źródła. Po prostu opłakiwałam absolutne przekonanie, z jakim wierzyłam w mój plan i jego pewny sukces.

Teraz nie miałam żadnego planu.

Teraz mój zdradzany mąż i jego sekretna kochanka nie byli w centrum tej rozmowy.

Teraz mój zdradzający mąż miał raka.

Taki, z którym nie da się walczyć.

Taki, który zakończy jego życie.

Wkrótce.

Wszystko w porządku, próbowałam zapewnić samą siebie, przyciskając dłoń do piersi, żebym mogła poczuć, jak szybko bije mi serce pod żebrami. Po prostu ułóż nowy plan.

Ale, jak to bywa z moją szczególną odmianą lęku, moje plany nie działały tak, jak sobie wyobrażałam, często zostawiały mnie z problemami. Nagle wszystko, co wydawało mi się, że mam na smyczy, zaczęło szaleć i bez względu na to, jak próbowałam się uspokoić, nie mogłam. Za każdym razem, gdy to się działo - za każdym razem, gdy mój plan się nie powiódł - moje emocje wygrywały, cała logika znikała, całe poczucie tego, co powinno się zrobić, ginęło jak szept na wietrze.




Prolog (2)

"Proszę", wyszeptał, chwytając nogi mojego krzesła i pociągając mnie w jego stronę. Drewno wydało straszny hałas, gdy ocierało się o naszą kuchenną podłogę, wywołując falę dreszczy od moich kostek do szczytu kręgosłupa. "Nie płacz, mój słodki klejnocie. Wszystko będzie dobrze. Będzie dobrze."

Owinął wokół mnie swoje ramię, jedną ręką kołysząc moją głowę w swojej klatce piersiowej, gdy druga pieściła moje plecy. Te ręce dotykały innej kobiety, a teraz dotykały mnie, a ja chciałam się odsunąć tak samo jak chciałam zostać tam na zawsze.

On miał zamiar mnie opuścić. Miał odejść z tego świata.

Moje łzy czuły się tak, jakby należały do kogoś innego, gdy moczyły jego sweter, a ja próbowałam rozszyfrować, skąd się wzięły. Nie zajęło mi dużo czasu, by zdać sobie sprawę, że nie zrodziły się z jednego, pojedynczego źródła, ale raczej ze wszystkich - jak wodospad złożony z lodowców topniejących jednocześnie w pierwszej ciepłej fali wiosny.

Mój mąż mnie zdradzał.

Kochał inną kobietę - taką, która nie nosiła mojego nazwiska.

Byłabym sama, bo straciłabym go.

Tylko teraz nie byłoby to z powodu jego niewierności. Wybór bycia samotną nie byłby dokonany przez mnie stojącą wysoko, żądającą więcej, nie akceptującą jego romansu.

Zamiast tego, on zniknąłby z Ziemi, a ja pozostałabym, opłakując go wraz z jego drugą kochanką.

Może płakałam, bo choć miałam plan, skrycie modliłam się, żeby go udaremnił. Być może w połowie wyobrażałam sobie, jak odchodzę od niego z podniesionym czołem, a w połowie jak błagał mnie, żebym została, obiecując, że zrezygnuje z romansu, bo nasze małżeństwo znaczyło dla niego więcej niż ona kiedykolwiek.

Niezależnie od tego, teraz to nie miało znaczenia.

Teraz miałam zdradzającego męża, który nigdy nie dowiedziałby się o mojej wiedzy o jego niewierności.

Ponieważ teraz, nigdy nie powiedziałabym mu, że wiedziałam.

Jaki byłby tego cel? Czy w przypadku tak silnego ciosu, jakim jest nieuleczalny rak, był jakikolwiek sens opuszczania go teraz, pozwalania mu na samotną walkę w ostatnich tygodniach jego życia? Czy był jakiś sens mówienia mu, że wiem o drugiej kobiecie, którą dotknął, poza zaspokojeniem mojej potrzeby poczucia kontroli, rzucenia mu w twarz moim dowodem i powiedzenia Ha! Wiem, co zrobiłeś!?

Śmierć w zabawny sposób zmienia perspektywę życia. I to, co kiedyś było dla mnie tak ważne - ta potrzeba zemsty, którą tak mocno trzymałem w drodze do domu - teraz wydawało się nie mieć znaczenia. Była tylko jedna rzecz, która miała znaczenie.

Kochałam go.

Ta emocja była łatwa do zdefiniowania.

A ponieważ była to jedyna rzecz, którą mogłam naprawdę uchwycić, trzymałam się jej mocno, knykcie były białe i obolałe. Carlo Mancini był moim mężem, a ja jego żoną. Był moim wszystkim - i to było nadal prawdziwe, niezależnie od tego, z kim jeszcze dzielił łóżko.

Wyrwałam się więc z jego uścisku i pocałowałam jego usta - usta, o których zawsze myślałam, że mogą być całowane tylko przeze mnie - i powiedziałam mu, że go kocham. Powiedziałam mu, że jestem przy nim. Trzymałam go za rękę i powiedziałam mu, że w każdej sytuacji ma mnie u swojego boku.

I pozostałam u jego boku, aż do dnia, w którym umarł.

Gdzieś w tym wypaczonym, wirującym przedziale czasu, myślę, że część mnie również umarła.

Patrzyłam, jak rak zamieniał mojego silnego, władczego męża w nic więcej jak tylko skórę i kości. Patrzyłam, jak jego oczy stają się puste, jego usta popielate, jego ręce słabną, gdy trzymałam je w swoich. Każdego dnia, gdy patrzyłam w lustro, obserwowałam, jak zmieniają się moje własne oczy, jak osiada w nich twardość. Patrzyłam, jak dwudziestodziewięcioletnia dziewczyna staje się starą kobietą w ciągu zaledwie kilku tygodni - tygodni, które wydawały się latami, ale mijały jak dni.

A w dniu jego pogrzebu patrzyłem, jak młodsza i ładniejsza ode mnie dziewczyna opłakuje go z tylnego rzędu naszego kościoła.

Płakała tymi samymi łzami co ja, choć przysięgam, że jej serce bolało bardziej niż moje. Bo miała satysfakcję z bycia tą drugą kobietą, z bycia tą, bez której nie mógł żyć - tak bardzo, że był gotów zaryzykować swoje małżeństwo, swoją reputację, swoje życie, które zbudował. Wiedziała bez wątpienia, że była jego światem, że była ostatnią twarzą w jego umyśle, zanim światło zgasło, a on sam rozpłynął się w nicości.

Nie miałam tego samego komfortu.

Miałam zapiekanki od sąsiadów, polisy ubezpieczeniowe od prawników i dom pełen rzeczy, które pachniały jak on. Miałam zaliczkę na mieszkanie w centrum miasta, którą zabezpieczyłam, myśląc, że odejdę od niego, od jego niewierności. Miałam pustą dziurę w piersi, gdzie kiedyś biło młode serce, gdzie miłość rosła jak kwiaty, a teraz zmieniła się w chwasty.

Miałem sekret do utrzymania, taki, który pożerał mnie żywcem w każdej sekundzie, gdy przebywał w ciemnych, niewypowiedzianych głębinach mojego umysłu.

I miałam plan.

Aby zachować kontrolę nad swoją przyszłością, nad swoim sercem, duszą, samopoczuciem, nad życiem, które będę prowadzić po mężu - musiałam wyeliminować czynniki, których nie dało się kontrolować. To było takie proste.

I właśnie tam, w tej ławce w pierwszym rzędzie, z ręką matki mojego zmarłego, zdradzającego męża w mojej dłoni, ułożyłam jeden prosty plan, z jedną prostą zasadą.

Nigdy więcej się nie zakochać.

To było coś więcej niż tylko plan, więcej niż cel. To była obietnica.

I przysięgałam jej dotrzymać.




Rozdział pierwszy (1)

Gemma

osiem miesięcy później

"Nie."

Miałam tylko jedno słowo dla mojej najlepszej przyjaciółki - slash-boss, gdy płynęliśmy z tłumem rozlewającym się z Soldier Field, ciepłe, wczesnowrześniowe powietrze omiatało nas. Mimo że Belle i ja przepociliśmy się przez większość przedsezonowego meczu Chicago Bears, aż w końcu zaszło słońce, wciąż się uśmiechałem, ciesząc się z ostatnich kilku tygodni lata.

Wkrótce upał zniknie, a zima w Illinois uderzy z całą subtelnością ciężarówki Macka.

Nie spieszyło mi się, żeby przywitał mnie chłód, który rani twarz. Mimo że tęskniłem za latem, to właśnie jesień była moją ulubioną porą roku. Zawsze zajmowała specjalne miejsce w moim sercu z wielu powodów - moje urodziny, Halloween, wszystko przyprawione dynią, a przede wszystkim piłka nożna.

"Zamknij się. Nie masz prawa mówić mi "nie"," Belle pstryknęła. Zamiatała swoje długie, truskawkowo-blond włosy z ramienia przed zapętleniem jej ramienia przez moje. "W naszej przyjaźni, zawsze mam rację. I zaufaj mi, kiedy mówię, że mam rację w tej sprawie".

"Nie jestem gotowa na randkę, Belle. Rzuć to."

"Nie powiedziałam, że musisz się umawiać," stwierdziła, rzeczowo, jak trzymała w górze jeden czarno-lakierowany paznokieć. "Powiedziałam, że musisz się położyć. A to, mój przyjacielu, jest dosłownie fantazją każdego mężczyzny." Gestem wskazała na stadion, z którego właśnie wyszliśmy. "Darmowe bilety na mecz piłkarski i gorąca laska do przelecenia na koniec nocy - bez żadnych zobowiązań?". Potrząsnęła głową. "Szczerze mówiąc, żałuję, że nie wpadłam na to pierwsza. To jest genialne."

"Na nic nie wpadłam," przypomniałam jej. "Kupiłam karnety sezonowe dla mojego męża, żeby dać mu je na trzydzieste piąte urodziny".

"Twój zdradzający mąż," przypomniała mi, kierując nas w lewo w stronę ulicy wyłożonej barami sportowymi. I choć moja twarz nie zdradzała ani jednej oznaki słabości na te słowa, mój żołądek zacisnął się w węzeł.

Belle była dosłownie jedyną osobą, która mogła się dowiedzieć, że Carlo był niewierny, poza kobietą, z którą mnie zdradzał - i nawet ona nie wiedziała, że ja wiedziałam. Powiedziałam Belle dopiero po śmierci Carlo, głównie dlatego, że wiedziałam, iż gdyby dowiedziała się o jego niewierności, przyspieszyłaby proces jego śmierci, zanim dobry Bóg mógłby go zabrać.

Belle była typem najlepszej przyjaciółki, która kochała zaciekle. Zawsze była ze mną szczera - bez ogródek - i nigdy nie pozwoliła mi się zbytnio rozgościć w mojej małej krainie kontroli. Kiedy widziała, że popadam w samozadowolenie, rzucała mi wyzwanie.

Nienawidziłem jej za to tak samo jak ją kochałem.

Mimo to, choć wiedziałam, że będę potrzebowała kogoś, z kim mogłabym porozmawiać o niewierności Carla, kogoś, kto znałby całą historię, czasem żałowałam, że jej to powiedziałam. Tam, gdzie ja zajmowałem się tłumieniem, wypieraniem trudnych emocji i skupianiem się na zadaniach, które mogłem wykonać, Belle była procesorem.

Nie była typem dziewczyny, która pozwoliłaby sobie coś odpuścić.

Zwłaszcza tego rodzaju coś.

"I mówię to z najwyższym szacunkiem dla ciebie, dla niego i dla wszystkich boskich stworzeń," kontynuowała, kreśląc wolną ręką krzyż nad swoimi ramionami. "Ale jego już tu nie ma, Gemma. Niech spoczywa w pokoju." Zrobiła pauzę. "A także, niech zostanie wykastrowany w imię Jezusa, amen".

"Belle."

"Żartuję." Znowu zrobiła pauzę. "Tak jakby."

Wstydziłam się małego uśmiechu wspinającego się na moje usta w tym momencie. Gdyby nadal tu był, gdyby mój pierwotny plan faktycznie doszedł do skutku, tego typu żarty byłyby w porządku do zrobienia. W końcu jaka kobieta nie wspierała swojej najlepszej przyjaciółki po tym, jak została zdradzona? Komentarze o kastracji i złej licytacji były mile widziane, a na pewno oczekiwane.

Ale kiedy on już nie oddychał, kiedy rak odebrał mu życie, zanim ja mogłam odebrać mu swoje, to nie było to samo. To było okrutne, bezduszne i powodowało poczucie winy, które siedziało nisko w żołądku i nie dawało spokoju.

To była cała moja egzystencja, jak się wydawało, przez ostatnie kilka miesięcy.

"Chociaż doceniam próbę rozśmieszenia mnie, nie jestem gotowy, aby żartować z Carlo w ten sposób", powiedziałem miękko. "Prawdopodobnie nigdy nie będę".

"Przykro mi," powiedziała Belle z westchnieniem, ściskając moje ramię, gdy płynęliśmy z tłumem. "Naprawdę, jestem. To było zbyt daleko. Znasz mnie, nie mogę pomóc, ale robię żarty, nawet gdy jest to szalenie nieodpowiednie. Pamiętasz, jak mój kuzyn urządził pogrzeb dla swojego kota?"

"A ty zrobiłaś tort, który wyglądał jak kuweta z małymi kamykami kupy i napisałaś Przepraszam, że twój kot trafił do sracza, przynajmniej nie musisz zmieniać na nim więcej żwiru z gorącym różowym lukrem?".

Belle wskazała na mnie. "Dokładnie. Jestem okropny w śmierci, to mnie swędzi, więc uciekam się do humoru. Najwyraźniej bardzo słabo umieszczonego humoru. Ale," kontynuowała, biorąc ten palec, który wskazał na moją twarz i przekierowując go do wskazania na moje damskie bity. "Przywróćmy to z powrotem do prawdziwego tematu, którym jest to, że ten region jest tak suchy jak pustynia Sahara".

Przewróciłam oczami, wyciągając rękę z miejsca, w którym była owinięta wokół jej, aby wyłowić ją z torebki. Grzebałam w niej w poszukiwaniu szminki, gdy szłyśmy w stronę barów w South Loop.

Zagraj kartą humoru, Gemma. Jest dobrze. Wszystko jest w porządku.

"Ten region jest w sam raz, dziękuję" - powiedziałam jej, gestykulując w stronę mojego krocza, gdy w końcu znalazłam szminkę. Zwinąłem bordową tubę, wskazując ją bezpośrednio na mojego najlepszego przyjaciela. "To dostaje mnóstwo akcji."

Belle drwiła. "Och, prawda. Wybacz mi, że pomyślałam, że dwudziestodziewięcioletnia kobieta może chcieć czegoś więcej niż dildo z trzema prędkościami wibracji."

"Cztery," poprawiłam, wygładzając głęboki bordowy krem na mojej górnej wardze i plamiąc ją razem z dolną. "A ta dwudziestodziewięcioletnia kobieta jest doskonale zadowolona".

Belle huffed, i przez resztę naszego spaceru do pasa barów, które odwiedziliśmy po grach, kontynuowała, na i na temat znaczenia mojego libido nie idzie stęchły i moja pochwa coraz działania.

To była część tego, co mnie w Belle denerwowało, a zarazem część tego, co kochałam - potrafiła przekonać rybę do kupna zbiornika z tlenem. W umyśle Belle zawsze wiedziała, co jest dobre, a co złe, i miała wszystkie właściwe słowa, by cię przekonać.




Rozdział pierwszy (2)

To była jedna z rzeczy, które uczyniły z niej odnoszącego sukcesy przedsiębiorcę.

Belle założyła własną firmę projektującą wnętrza zaraz po ukończeniu studiów. W rzeczywistości miała już klientów w kolejce, dzięki przyćmiewaniu pełnoetatowych pracowników na swoich stażach. I, na szczęście dla mnie, potrzebowała asystenta - AKA kogoś, kto prowadziłby jej życie. Tam, gdzie ona była świetna z ludźmi, z projektowaniem, ja byłam świetna z liczbami, z organizacją, a razem? Tworzyliśmy najlepszy zespół w Chicago.

Nigdy nie przekroczyła tego progu - powiesiła swój kapelusz szefa w biurze i zamiast tego założyła kapelusz najlepszej przyjaciółki. Ale niezależnie od tego, czy byliśmy na zegarze, czy nie, Belle była po prostu typem szefowej.

I była nieugięta co do tej konkretnej pracy.

Kiedy w końcu dotarłyśmy do paska barów, do których zmierzałyśmy, byłam w desperackiej potrzebie wypicia drinka, i żeby moja najlepsza przyjaciółka porzuciła temat.

Ale ona jeszcze nie skończyła.

"Ugh, nie powiedziałeś nic przez jakieś dziesięć minut", powiedziała, ciągnąc mnie do martwego zatrzymania przed barem wypełnionym chicagowianami świętującymi zwycięstwo Niedźwiedzi. To był ostatni mecz przedsezonowy, a całe miasto żyło nadzieją na obiecujący sezon - zwłaszcza w południowej części przy stadionie. Podczas gdy większość fanów Bears wracała po meczach do swoich miejsc na ognisko lub dojeżdżała z powrotem do serca miasta, ja zaczynałem preferować gwarne bary sportowe w South Loop.

Szczerze mówiąc, wolałem prawie wszystko, niż powrót do mojego pustego mieszkania.

Kiedy Carlo żył, zazwyczaj oglądaliśmy mecze w domu z grupą naszych sąsiadów. Ja gotowałam, on zabawiał i było to wszystko, o czym marzyłam, będąc młodą dziewczyną.

Kiedy kupiłam mu karnety na sezon, wyobrażałam sobie więcej dla nas - tailgating, budowanie społeczności na siedzeniach wokół nas, rozpoczęcie tradycji...

Belle westchnęła, a ja wymrugałam wspomnienie Carlo.

"Słuchaj, wiem, że dużo żartuję", powiedziała Belle, biorąc moje ramiona w swoje ręce. Opuściła swoje spojrzenie na moje, zapewniając, że słucham, zanim kontynuowała. "Ale jestem poważny, kiedy mówię, że cię kocham i wiem, że przeszedłeś przez wiele w ciągu ostatnich ośmiu miesięcy".

Jej oczy zmiękły, a ja zmusiłem do przełknięcia, odpędzając wszelkie emocje, które mogłyby próbować wkradać się z nią patrząc na mnie w ten sposób.

"Nie mówię, że powinieneś się umawiać. Cholera, jeśli ktoś jest przeciwko miłości tak bardzo jak ty, to ja. Witaj", powiedziała, zamiatając grzbietem dłoni po swoim szczupłym ciele. "Single na całe życie i kochający to, ok? Ale, tylko dlatego, że nie umawiam się na randki, nie oznacza, że nie wychodzę, nie bawię się, nie poznaję ludzi." Ona eyed mnie. "I zdobyć trochę."

Po prostu wpatrywałam się w nią, wciąż nie przekonana.

"Masz te bilety, prawda?" kontynuowała. "I kochasz Niedźwiedzie".

"Da Bears."

"Nie mówię tego w ten sposób".

"Powiedz to, albo nie będę słuchać reszty".

Belle przewróciła oczami. "Da Bears."

Uśmiechnąłem się. "Lepiej."

"Nienawidzę cię." Ponownie wyregulowała swój chwyt na moich ramionach. "W każdym razie, jesteś jak enigma dla kolesi. Dziewczyna, która faktycznie lubi piłkę nożną? To złoto, Gemma. Więc zamiast zmuszać swoją kochającą zabawę najlepszą przyjaciółkę, która absolutnie nienawidzi sportu wszelkiego rodzaju, do cierpienia przez każdy domowy mecz z tobą, zaryzykuj i poznaj kilku nowych ludzi. Baw się z kilkoma facetami, którzy mają takie same zainteresowania jak ty, a kto wie," powiedziała, uśmiechając się. "Może duży wang do kołysania swój świat z na końcu każdej gry. Teraz to jest definicja win-win."

Nie mogłem pomóc, ale uśmiechnął się na to. "Myślę, że jesteś najbardziej napaloną kobietą, jaka kiedykolwiek istniała".

"Winny jako oskarżony. Teraz," powiedziała, wyciągając rękę. "Daj mi swój telefon, pozwól mi pobrać tę aplikację i po prostu... zaufaj mi. Chociaż raz. To nie jest sprzeczne z żadnym z twoich planów, prawda? Nie ma różano-czekoladowych randek, nie ma Facebookowych aktualizacji statusu związku, nie ma miłości, nie ma małżeństwa ani dzieci, ani nic z tych rzeczy."

Żując wnętrze mojego policzka, debatowałem nad jej rozumowaniem. W pewnym sensie miała rację - być może potrzebowałam trochę uczucia. Byłam zdecydowana nigdy więcej nikomu nie ufać, nigdy nie dać się nabrać na te głupie oczy szczeniaka, które wpatrywały się w moje i mówiły, że kochają mnie i tylko mnie. Skończyłem z tym.

Ale piłka nożna, piwo i mały romans w worku?

Nie podobało mi się to...

I jeśli mógłbym być taki jak ktoś, to byłaby to Belle. Mając trzydzieści lat, była szczęśliwie samotna, odnosiła sukcesy w swojej karierze i podróżowała, jakby to była jej jedyna praca. Nigdy nie potrzebowała mężczyzny, nigdy nawet nie dała facetowi więcej niż tydzień, by próbował ją przyskrzynić. Była moją inspiracją, moją nadzieją, że istnieje życie po Carlo.

Serce mi się krajało, kiedy znów o nim myślałem, bo był czas, kiedy chciałem tylko tego wszystkiego, co wymieniła Belle. Te same rzeczy, które teraz sprawiały, że miałam ochotę zwinąć się w kłębek i ukryć albo zacząć kopać pierwszego mężczyznę, który się do mnie zbliżył, kiedyś były jedynymi rzeczami, których pragnęłam. Chciałam mieć męża, i rodzinę, i życie na przedmieściach. Chciałam partnera życiowego, z którym mogłabym się zestarzeć, śmiać się, opierać na nim, gdy życie stawało się trudne.

Teraz chciałam opierać się tylko na sobie, bo tylko na mnie mogłam polegać, że nie pozwolę sobie upaść.

Więc zamiast pozwolić, by emocje wzięły górę, powróciłam do zasady numer jeden mojego planu - tego, który ułożyłam, jak przetrwać po jego śmierci.

Nie opłakuj człowieka, którego wydawało ci się, że znasz. Pamiętaj o człowieku, którym naprawdę był.

"Dobrze," przyznałem, otrząsając Carlo z moich myśli.

Belle zrobiła mały skok z radości, ale trzymałem w górze jeden palec, aby zatrzymać jej świętowanie.

"Ale, to musi być w sposób, który mogę kontrolować. Jeśli chcę przestać, jeśli nigdy nie chcę widzieć faceta ponownie lub czuję się icky w dowolnym momencie, dostaję się do wycofania. Deal?"

"Deal," zgodziła się, wciąż robiąc grabki dla mojego telefonu. "I upewnij się, że on też się wycofa. AYOOO!"

Przewróciłem oczami.

Belle wciąż uśmiechała się do swojej błyskotliwości, palce machając i czekając na mój telefon. "To jest idealne rozwiązanie. Po prostu rozmawiaj z nimi tylko przez aplikację, w ten sposób, jeśli nienawidzisz ich po randce - er, po grze," poprawiła. "Możesz po prostu usunąć je. Wtedy, nie mogą rozmawiać z tobą więcej. I, szczerze mówiąc, myślę, że powinnaś po prostu brać nowego faceta za każdym razem."




Rozdział pierwszy (3)

Podałem jej mój telefon, robiąc sobie drogę do wnętrza baru, gdy szła za nim, wciąż odbijając się jak mała dziewczynka, która właśnie dostała dwadzieścia dolców, by zaszaleć w sklepie z zabawkami.

"Och, nowy facet co mecz", powtórzyłem. "Okej, teraz, z którym mógłbym się zejść. Wtedy to jest bardziej jak... hangout. Gra z przyjacielem."

"Przyjacielem, który może, potencjalnie, szynować cię w przyszłym roku swoim kutasem z młotem".

Brwi barmana wystrzeliły w górę na komentarz Belle'a, gdy wsunęliśmy się na dwa błogosławione puste stołki w narożnym końcu baru. Roześmiałem się, potrząsając głową, aby zasygnalizować, że nie powinien nawet pytać.

"Titos i woda z limonką," powiedziałem mu. "Dwa, proszę." Następnie odwróciłam się z powrotem do mojej najlepszej przyjaciółki, która gorączkowo pisała na telefonie. "Mówię poważnie, Belle. Jeśli w którymkolwiek momencie zdecyduję, że tego nie lubię, dostanę możliwość wyciągnięcia wtyczki. I," powiedziałam, wskazując na nią. "Jeśli tak się stanie, to jesteś przyssana do chodzenia na każdy pozostały mecz ze mną. I nie możesz narzekać. Nawet jeśli na zewnątrz jest poniżej pięćdziesięciu".

"Tak, w porządku, cokolwiek," powiedziała, machając mi szybko przed klikaniem przez mój telefon więcej.

Barman wsunął nasze drinki przed nami, a ja uśmiechnąłem się w jego stronę, wręczając mu moją kartę. Kiedy uśmiechnął się z powrotem, zawahałem się, oczy zatrzymały się na nim trochę dłużej niż powinny. Odwrócił się tak szybko, że nie miałam czasu gapić się tak, jak chciałam, ale sam ten krótki uśmiech sprawił, że zacisnęłam uda pod barem.

Belle chwyciła swojego drinka i natychmiast zaczęła sączyć ze słomki, palce wciąż latały nad moim telefonem, ale ja tylko wpatrywałam się w mężczyznę z moją kartą w ręku, gdy przechodził na drugą stronę baru, by pomóc kolejnej osobie. Jego ramiona były szerokie i zaokrąglone, talia wąska, t-shirt siadał na pasku dżinsów w sposób, który utrudniał mi dokonanie kolejnego przełknięcia. A kiedy mój wzrok padł na jego tyłek, idealnie zaokrąglony w parze ciemnych dżinsów, które opadały we właściwy sposób z jego bioder, cóż...

Powiedzmy, że chciałam się lepiej przyjrzeć z przodu. I z boku. I pod każdym kątem.

Może jestem gotowy, żeby się położyć.

"Tam!" Belle wykrzyknęła dumnie, trzymając mój telefon na zewnątrz o kilka cali, jakby studiowała swoje arcydzieło. "Twoje bio jest wszystko ustawione. Wybrałem najlepsze zdjęcia, chociaż musimy dostać kilka zaktualizowanych, gdzie jesteś rzeczywiście uśmiechnięty," powiedziała ostro, jej oczy migotanie do mojego przed lądowaniem na telefonie ponownie. "Chcesz usłyszeć, co umieściłem?"

"Czy mam wybór?"

Belle zignorowała mnie. "Gorąca włoska laska, która uwielbia sprawdzać listy rzeczy do zrobienia prawie tak samo jak oglądanie piłki nożnej. Go Bears!"

Roześmiałam się. "O mój Boże, Belle."

Znowu mnie zignorowała.

"Posiadacz przepustki sezonowej szuka fajnego, DTF faceta, który wykorzysta mój drugi bilet na meczu domowym", kontynuowała. "Jeśli kochasz futbol, piwo i dobrą rozmowę, jestem twoją dziewczyną. Wyślij mi wiadomość, a może, jeśli masz szczęście, będziesz siedział obok mnie podczas kick-off".

"To właściwie tylko pięćdziesiąt procent tandety i okropności," powiedziałem, wiedząc, że nie było większego sensu w argumentowaniu jakichkolwiek edycji. Zerknąłem na zdjęcia, które dla mnie wybrała, wpatrując się w mój telefon przez jej ramię. Domyślnie było to selfie, które zrobiłem dwa tygodnie temu podczas pierwszego meczu przedsezonowego. Miałam na sobie moją spaloną, pomarańczową koszulkę Bears, długie, ciemnobrązowe włosy zaczesane na jedno ramię i uśmiech z boku. Moje oczy wyglądały jeszcze bardziej intensywnie zielono niż zwykle w świetle, które złapałem w moim mieszkaniu tego popołudnia, w świetle słonecznym wpadającym przez okna od podłogi do sufitu.

Czytając ponownie bio, które dla mnie napisała, zmarszczyłam brwi. "Co oznacza DTF?"

Belle ssała duży napój przez swoją słomkę. "Och, to znaczy... ciemny, wysoki i zabawny. Trochę jak wysoki, ciemny i przystojny. Wszystkie dzieciaki to mówią, trochę jak używaliśmy A/S/L z powrotem w dobrych starych czasach komunikatorów AOL."

"Oh..." Myślałem nad jej słowami, zastanawiając się, kiedy przegapiłem ten mały kawałek lingo. Zbliżałem się do trzydziestki, ale to nie było tak, że byłem starożytny. Wciąż nadążałem za mediami społecznościowymi, po tym wszystkim.

"Gotta pee!" Belle powiedziała szybko, zeskakując ze swojego stołka barowego. Ona popped mój telefon do mojej ręki. "Masz, zacznij machać. Prawo oznacza, że uważasz, że są gorące, lewo oznacza, że nie mają szans w piekle."

Roześmiałam się. "To jest absurdalne."

Ona tylko wzruszyła ramionami. "Witamy na randkach w dwudziestym pierwszym wieku. Zaraz wracam."

Kiedy Belle już odeszła, zmarszczyłem nos na mój telefon, kładąc go na barze z aplikacją wciąż włączoną na ekranie. Zwróciłem uwagę na telewizor za barem, zamiast tego oglądając mecz, który właśnie rozpoczął się w Kalifornii. San Francisco 49ers były w górę na Denver Broncos przez trzy, a ja oglądałem następną grę, rzucając moje ręce w górę z dramatycznym jękiem, gdy offsides został nazwany na Denver offense.

"Och, daj spokój, ref." westchnąłem, popijając moją wódkę. "Idioci."

"Dzwonili do gówna przez cały kwartał", starszy facet huffed na mnie z dołu baru. "Ty też jesteś fanką Broncos?"

"Bears girl," odpowiedziałem, oczy wciąż na ekranie. "Ale to był po prostu straszny telefon, bez względu na to, której drużynie kibicujesz".

"Miejmy nadzieję, że nasi sędziowie po prostu pozwolą chłopcom grać w tym roku" - wtrącił przyjaciel mężczyzny, a ja zauważyłem, że miał na sobie koszulkę Bears.

"Bardziej martwię się o naszą linię O. Jeśli nie będziemy w stanie zapewnić bezpieczeństwa rozgrywającemu, nie będzie miało znaczenia, co wezwą sędziowie".

Obaj mruknęli i podnieśli swoje piwa do mnie na to, a ja zdradziłem ich kierunek, biorąc kolejny łyk, zanim moje oczy błysnęły nad moim telefonem.

Westchnąłem, w końcu podnosząc go.

Przez solidną minutę, po prostu wpatrywałem się w pierwszą twarz na moim ekranie. Był to blondyn w okularach, jego twarz była nieco okrągła, oczy łagodne. Zdjęcie, które wybrał jako domyślne, przedstawiało go siedzącego na krześle przy grillu, z psem na kolanach i piwem w jednej ręce. Wyglądał zabawnie, jak przyjaciel, z którym mógłbym oglądać piłkę nożną.

Ale nie chciałam uprawiać z nim seksu.

Machnęłam w lewo.

Po podjęciu tej pierwszej decyzji, przez kolejne przefiltrowałam nieco szybciej. Szczerze mówiąc, czułam się jak w grze - jak na jakiejś stronie z soft-core porno, o której nikt nie musiał wiedzieć, że lubię ją przeglądać. Im więcej przesuwałam, tym bardziej się uśmiechałam.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Nie grając według zasad"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈