Przesądy dla aidena

Rozdział 1 (1)

==========

Rozdział pierwszy

==========

----------

Aiden

----------

Po długim prysznicu rzucam się na moją kanapę i klikam na telewizor. Wita mnie moje imię płynące z ust spikera i nie mogę wystarczająco szybko przełączyć kanału. Ale zanim chwycę za kontroler, na ekranie gra ta sama stara taśma sprzed dziewięciu meczów. Zsuwam tyłek na krawędź kanapy, jakbym nie widział dokładnej bramki wygrywającej mecz, odtwarzanej tysiące razy, odkąd wpadłem w załamanie wszystkich pieprzonych załamań.

Widzisz tego gościa na lodzie? Tego, który rozebrał obrońcę i zakopał krążek w siatce? To ja. Dziewięć pieprzonych meczów temu. To jest ostatni raz, kiedy zapaliłem lampę. Moi koledzy z drużyny podchodzą do mnie na ekranie, klepią mnie po głowie, gratulują. To były dobre dni. Szczęśliwe dni. Dni, w których zyskałem swój przydomek, Shamrock.

Teraz, mam za sobą osiem meczów bez strzelonej bramki. Zbliża się termin wymiany, a właściciel trzyma mnie za jaja.

"Zobaczymy, co się stanie dziś wieczorem", mówi komentator sportowy. "Może coś w Nowym Roku zmieniło szczęście Drake'a".

Klikam z telewizora i rzucam pilota na poduszkę sofy. Chrzanić ich.

Nienawidzę oglądać tego klipu, bo to dawny ja. Nawet jeśli moja gra wróci, nie będę tym samym naiwnym graczem, który automatycznie oczekuje, że w każdym meczu będzie zdobywał bramki. Do niedawna zawsze miałem szczęście, zawsze mogłem liczyć na to, że w meczu wszystko ułoży się po mojej myśli. Do diabła, to właśnie dlatego dostałem swój przydomek - bo nie potrzebowałem żadnych głupich przesądów, do których przyzwyczaili się pozostali koledzy z drużyny, żeby mieć dobrą grę.

Idę do lodówki, żeby zrobić sobie kanapkę przed meczem, powtarzając w głowie tę samą starą mantrę, że nie ma czegoś takiego jak przesądy. Nigdy w nie nie wierzyłem i nie uwierzę w nie teraz.

Kiedy ten analityk powiedział Nowy Rok, jedyne, o czym pomyślałem, to kobieta, którą poznałem na imprezie sylwestrowej właściciela drużyny, Saige. Po tym, jak spędziłem z nią większość nocy, okazało się, że to randka mojego agenta. Karma w najlepszym wydaniu.

Wszystkie te lata w podróży i w drodze i w końcu spotykam kobietę, która mnie intryguje, tylko po to, by odkryć, że to nie może się nigdzie udać. Ponieważ mój agent, Joran, jest jak starszy brat. Wziął mnie na siebie, kiedy inni nie widzieli mojej wartości. Negocjował wszystkie moje kontrakty, załatwił mi to, na co obaj czuliśmy, że zasługuję, i nadstawiał za mnie karku więcej niż kilka razy. Żadna kobieta nie jest warta spieprzenia moich relacji z agentem.

Zjadam kanapkę, ubieram się w garnitur i wychodzę na lodowisko. Ponieważ jest tuż po Nowym Roku, na Florydzie pogoda jest dość łagodna. Nie jestem zaskoczony, że kiedy już wsunąłem się do mojego wysokiej klasy SUV-a i wyjechałem z podjazdu, na ekranie mojego Bluetootha pojawia się imię Jorana. Chce mnie podbudować i zachowywać się tak, jakby nie był przerażony tym, że dziś wieczorem znów nie wystąpię.

"Hej, Joran", mówię.

"Tylko sprawdzam przed wielką grą". On oczywiście jest w swoim samochodzie też z ilości hałasu drogowego w tle.

"I'm good. Na mojej drodze do lodowiska teraz."

"Awesome. Słuchaj, chciałem ci opowiedzieć historię, którą właśnie usłyszałem od agenta z naszej firmy."

"Jaką historię?" Zabawiam go, bo, cóż, skończyły mi się pomysły, jak wyjść z tego załamania. Desperackie czasy i w ogóle.

"Powiedział, że miał kiedyś klienta, który ciągle uderzał w talerz."

"Baseball?"

"Po prostu mnie posłuchaj, dobrze?"

"Dobra." Już go wyciszam, gdy sygnalizuję skręt w prawo.

"W końcu w połowie sezonu wszyscy spikerzy mówią o nim, a GM drużyny wzywa go do biura. Przerabiają jego swing, wzywają innych trenerów uderzeniowych. Nic nie działa."

"Czy to ma być historia podnosząca na duchu?" Hamuję, gdy jakiś idiota zmienia pas ruchu i mnie odcina.

Joran chichocze. "Trzymaj się. Już dojeżdżam."

Zmieniam pas i daję facetowi palec, kiedy podjeżdżam obok niego na czerwonym świetle. Oczywiście udaje, że mnie nie widzi, jego wzrok skupia się na wprost.

"Widział się z psychiatrą i voilà, wyszło na jaw jakieś głębokie gówno z jego dzieciństwa. Kiedy już to wszystko wyrzucił z siebie i pogodził się z tym, w następnym meczu zaliczył dwutonowy homer".

Moje ramiona się zapadają. Nie mam do czynienia z żadnym gównem z dzieciństwa. Mam rodziców, którzy, jeśli w ogóle, prawie wpakowali się w biedę, żebym mógł zrobić karierę w hokeju. Nie miałem ojca zawodowca, który pracował ze mną niestrudzenie aż do perfekcji. Moi rodzice zatrudniali trenerów i szukali dla mnie najlepszych drużyn.

"Cóż, to chyba nie jest mój problem." Zatrzaskuję się na gazie, gdy zmienia się światło, a następnie odwdzięczam się palantowi, odcinając go w ten sam sposób, w jaki on zrobił mnie.

"To był mój sposób na powiedzenie ci, że Gerhardt chce, abyś zobaczył jednego. W rzeczywistości, zatrudnił psychiatrę dla całego zespołu i jesteś pierwszy na liście."

"Poważnie, psycholog?" Mówienie o stresie, jaki odczuwam, bo nie zdobyłem bramki, nie sprawi, że krążek znajdzie się w siatce.

"Gerhardt uważa, że to złoty bilet", mówi.

Gerhardt to Carl Gerhardt, właściciel Florida Fury i ostatecznie mój szef. Nie bardzo mogę odmówić jego prośbie o spotkanie z psychologiem, ale nie jestem pewien, o czym będziemy rozmawiać. O ile nie są to jacyś cudotwórcy z magią voodoo, którą mogą mnie skropić, jestem całkiem pewien, że będzie to strata czasu. Moja gra jest absolutnie żałosna w tych dniach.

"Dobrze. Kiedy muszę zobaczyć ją lub jego?"

"To jest ona, i zobaczysz ją jutro. Chyba, że możesz sprawić, że magia stanie się dziś wieczorem. Hej, słyszałem plotkę o tobie i gorącej blondynce w Sylwestra".

To jest to, jak bardzo Joran nie ma kontaktu z tym, co się wokół niego dzieje. Podczas imprezy był tak pochłonięty schmoozingiem, że nie wiedział, gdzie jest jego randka i nie ma pojęcia, że gorąca blondynka, o której mówi, była jego randką.

"To było nic takiego".

"Czy dostałeś pocałunek na dobranoc? Może to jest ten szczęśliwy urok, którego potrzebujesz? Regularne zaliczanie robi niesamowite rzeczy dla gier sportowca."




Rozdział 1 (2)

Nie myli się, ale myślę, że seks może zrobić jedną z dwóch rzeczy dla sportowca - albo stać się rozproszeniem, albo pomóc mu pozbyć się presji. Nie miałem poważnego związku od czasu wejścia do NHL. Zbyt wiele krągłych króliczków kręci się po szatniach, by ufać, że chcą mnie, a nie mojej wypłaty. Kobiety, z którymi się spotykam, nigdy nie trwają dłużej niż kilka randek i to zawsze poza sezonem.

"Żadnych pocałunków na dobranoc". Jestem zbyt zażenowany, by powiedzieć, że wszedłem po pocałunek i dostałem drinka rzuconego w twarz.

Wspomnienie przebija się przez mój umysł.

"Więc co powiesz? Mogę cię pocałować?" Pochyliłem się, milimetry od jej pięknej twarzy, a ona zamknęła oczy, gdy facet z mikrofonem ogłasza dwa... jeden.

Właśnie w momencie, gdy miałem nawiązać kontakt z jej pysznymi ustami, na mojej twarzy wylądował rozbryzg białego wina.

Wycofałem się i otarłem twarz. "Co do cholery?"

"Przepraszam. Nie mogę." Odeszła i w górę po zewnętrznych schodach rezydencji.

Niedługo potem dowiedziałem się, że była tam z Joranem - kiedy przedstawił mnie swojej randce, tej samej kobiecie, z którą flirtowałem przez cały wieczór.

"Słuchaj, muszę puścić sobie muzykę przed meczem i wejść w strefę. Porozmawiamy po meczu". Mój kciuk unosi się nad przyciskiem End Call na mojej kierownicy.

"Tak, oczywiście. Będę obserwował i bez ciśnienia, Aiden, wyjdziesz z tego".

"Pogadamy później, Joran". Rozłączam się i pozwalam mojej ulubionej piosence, "'Til I Collapse" Eminema, filtrować przez SUV, mając nadzieję, że zagłuszy wszystkie wątpliwości.

* * *

Cztery godziny później.

"Jasna cholera!" Maksim otwiera butelkę szampana i rozpyla ją po całej szatni.

Można by pomyśleć, że właśnie wygraliśmy Puchar.

"Kupiłem to dzisiaj w drodze tutaj. Wiedziałem, że dziś jest twój dzień." Wyrzuca butelkę nad moją głową, a ja się uśmiecham.

Ford klepie mnie po plecach. "Pieprzony hat trick. Jesteś cholerną bestią." Otwiera usta i Maksim wlewa trochę szampana do gardła Forda.

Cała drużyna jest cała uśmiechnięta i wiwatuje. Siedzę w szatni, podczas gdy wszyscy mówią o wielkim ruchu siłowym, wyłączeniach naszego bramkarza i moim wybiciu z punktu. Nic nie czuło się lepiej od cholernie długiego czasu.

"Co robiłeś? Taco Bell? Skarpetki? Wyglądasz jakbyś się obciął" - pyta z drugiego końca pokoju mój kolega z drużyny, Tweetie. "Co to za nowy przesąd? Bo mówię w imieniu nas wszystkich, że sprawimy, że cokolwiek to będzie, stanie się dla ciebie."

Targam swój mózg, myśląc o tym, co zrobiłem inaczej między tą grą a naszą ostatnią przed Sylwestrem. Nie kłamałam, kiedy powiedziałam Saige w Sylwestra, że tak naprawdę nigdy nie miałam przesądów. Nigdy przed teraz. Ale muszę utrzymać ten impet, więc myślę o moim śniadaniu, lunchu i kolacji. Te same rzeczy, które jadłem przed każdym innym meczem. Na lodowisko dotarłem o tej samej porze co zwykle. Wszystkie moje ubrania zostały świeżo wyprane.

"Czy udało ci się zdobyć jakieś? Bo czyż ta dziewczyna nie jest szczęśliwą laską. Ma cię na cały sezon". Ford rozpina swoje łyżwy, a ja potrząsam głową, zanim coś innego kliknie w moim mózgu.

Jestem całkiem pewien, że niczyj przesąd nigdy nie rozbił się i nie spłonął podczas uderzania do kobiety.

"DRAKE!" Trener Vittner woła ze swojego biura.

Wsuwam się na swoje wsuwki i przechodzę przez pokój wciąż w moich ochraniaczach. Moi koledzy z drużyny wszyscy klepią mnie po plecach za świetną pracę. To jedna z najlepszych rzeczy o byciu w zespole, kiedy robisz rzeczy, które podnoszą wszystkich.

"Tak, Trenerze?" Zerkam głową do środka, a on gestem nakazuje mi wejść do środka.

"Zamknij drzwi. Jesteście dziś zbyt głośni." Ale on się uśmiecha i łapię otwartą butelkę Jacka Danielsa na jego biurku. Wygląda na to, że nawet trener świętuje. "Dobra gra dzisiaj. Jestem z was dumny. Cokolwiek zrobiłeś, musisz to kurwa powtórzyć w następnym meczu".

"Nie zrobiłem nic inaczej i nie bardzo wierzę w przesądy -".

"Jesteś hokeistą".

Dobra, powinienem wyjaśnić, że to nie jest tak, że nie wierzę w przesądy, po prostu nigdy ich nie potrzebowałem. Chyba jestem nowy w tej całej obsesji.

"Chciałem cię tu wezwać, bo grałeś dziś świetnie. Dostałem wiatr o tym, co może być plotką, ale jeśli twoje wyniki nie pozostaną takie jak dziś wieczorem, jest szansa, że twoje torby zostaną spakowane do końca lutego."

"Handel?"

westchnął. "Gdyby to była moja decyzja, to nie ma co się zastanawiać. Wiedziałem, że dziś będziesz tam, gdzie jesteś. Ale to wielki człowiek. On podejmuje decyzje. Dajmy mu to prosto w dupę za to, że w ogóle pomyślał o pozbyciu się ciebie".

Kurwa, kocham trenera Vittnera i właśnie dlatego. Jest prawdziwym liderem i idzie do bat dla swoich graczy cały cholerny czas.

"Cholera. Właśnie wtedy, gdy presja zelżała."

On chuckles. "Mówię ci to, aby zachęcić cię do zrobienia wszystkiego, co w twojej mocy, aby zdobyć punkty i wygrać, a nie abyś był przygnębiony jak jakiś nastolatek, który nie dotknął swojego pierwszego sikora. Dalej, Drake. Masz to."

"Ale co jeśli w następnym meczu mi się nie uda?" Nawet ja nienawidzę tej niepewności w moim tonie.

"O kurwa, to nie jest to, co chcę usłyszeć. Chcę usłyszeć, że powiesz, że zdobędziesz punkty. Będziesz wygrywać. Będziesz pieprzył Carla Gerhardta prosto w dupę".

"Cóż..." Kręcę głową.

"Za daleko, wiem. Ale wyjdź tam i świętuj dziś wieczorem. I cokolwiek zrobiłeś przed dzisiejszym meczem, powtórz to."

"Tak jest." Odwracam się i z ręką na klamce zatrzymuję się. "Trenerze?" Odwracam się, a on pije swojego Jacka Danielsa z papierowego kubka. "Ten cały przesąd jest jak dwadzieścia cztery godziny przed czasem gry?"

On wzrusza ramionami. "Każdy hokeista ma swoje własne. Domyślam się, że wkrótce dowiesz się, jaki jest twój. Ale nie idź eksperymentować i nie spieprz tego. Wszystko, co jest inne w twoim życiu, zrób przed następnym meczem".

"Ale-"

"Drake, nie budujemy tu cholernej rakiety. Jeśli chodzi o jakąś dziewczynę, z którą spałeś ostatniej nocy, nienawistnie ci to złamać, ale odzyskaj ten numer telefonu ze śmieci. Mówimy tu o twojej karierze".

Kiwam głową i wychodzę z biura trenera.

Maksim podchodzi do mnie, nagi, huśtawka jego ogromny kutas sposób zbyt blisko mnie. "Co mam zrobić? Odbierać jedzenie z określonego miejsca? Nie dotykać twojego gówna? Założyć twój pasek? Do diabła, nazwij to."

"Tak, Shamrock, jesteśmy twoimi ludźmi. Cokolwiek musisz zrobić, żeby to się udało." Ford pojawia się obok Maksima, patrząc w dół. "Cholera, przypomnij mi, żebym nigdy nie robił z tobą porno".

Myślę długo i intensywnie. "Chyba muszę kogoś namierzyć. Maksim, masz wizytówkę tej kobiety, którą poznaliśmy w Nowy Rok-Saige?".

"Tej uroczej blondynki?" pyta.

"Wiedziałem, że poszedłeś z nią do domu, kiedy nie mogliśmy cię znaleźć. Sam w domu, mój tyłek." Ford odwraca się do mnie plecami.

"Tak, ta blondynka." Kiwam głową na Maksa.

Ten sięga do swojej torby i podaje mi ją. "Proszę bardzo."

Siadam na ławce i obracam kartkę w dłoniach. Muszę mieć urojenia, żeby myśleć, że ona ma coś wspólnego z moim dzisiejszym występem na lodzie, prawda? Ale po co ryzykować?

Wrzucam kartkę do torby i uderzam pod prysznic. Moja kariera jest wszystkim i muszę ją chronić. Muszę to utrzymać, bez względu na koszty.




Rozdział 2 (1)

==========

Rozdział drugi

==========

----------

Saige

----------

"Dzień dobry," mówię do mojej asystentki, Tedi.

Ona zerka w górę i zdmuchuje kosmyk swoich ciemnych włosów z twarzy. "Nie ma nic dobrego w poranku".

Upuszczam torbę z ciastkami na jej biurko, a jej oczy się rozświetlają. "Chyba, że jest tam czekoladowy croissant". Uśmiecham się do niej przed przejściem obok jej biurka i słyszę, jak otwiera torbę, aby odkryć, że w rzeczywistości jest tam czekoladowy rogalik dla niej. "Och, kocham cię."

Nasze biuro jest małe, ale próbowaliśmy pracować z mojego mieszkania, a ja wciąż znajdowałem ją na kanapie, oglądając telewizję reality i mówiąc, że jest świetnym wielozadaniowcem. Nie to, że cała wina leży po jej stronie - wciągała mnie, a potem ja zaczynałem zajmować się mediami społecznościowymi mojego klienta z kanapy w piżamie.

Wyjmuje z torby rogala i wpatruje się w niego, jakby był nagą tancerką Chippendale. "Chodź do mamy!" Bierze ogromny kęs.

Zachichotałam i postawiłam kawę na biurku, zanim wytrząsnęłam się z kurtki. Chociaż jesteśmy na Florydzie, jest zima. Może nie ma śniegu, ale na zewnątrz jest mroźno. Nigdy byś nie zgadł, że jestem oryginalnie dziewczyną z Idaho.

"Jak minęła ci noc?" pytam.

"Dobrze. Jak było na randce z Joranem w Sylwestra?"

Siadam na swoim krześle i podnoszę długopis, teeterując nim w przód i w tył.

Tedi jęczy. "Nie rozumiem, dlaczego wciąż się z nim spotykasz".

"Bo to najbardziej porządny facet od...".

"Dupek. Powtarzaj za mną... Dupek. Dziury."

"Nie chcę rozmawiać o Jeremym."

Wyrzuca ręce w powietrze. "Teraz zrujnowałeś mi dzień. Wiesz, że nie mogę znieść jego imienia."

"On jest moim byłym."

"Tak, ale musiałam go znosić przez cały ten czas".

"Minęły dwa lata," przypominam jej.

Tedi była naszą sąsiadką, kiedy przeprowadziłam się tu na Florydę z Jeremym. To ona powiedziała mi o jego zdradzie, kiedy poszłam do pracy, i od tamtej pory jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami.

"W każdym razie, nie jestem pewna, jak długo jeszcze będzie to trwało z Joranem". Mówię szczerze, bo mówię Tedi wszystko, chociaż nie powiedziałam jej o moim spotkaniu z Aidenem Drake'em. Głównie dlatego, że jest fanatyczką hokeja i zrobiłaby z tego większą sprawę niż jest. Kiedy Joran zaprosił mnie na noworoczną imprezę, nie byłam nawet pewna, czy ktoś z drużyny będzie na niej obecny. Wiedziałem tylko, że będzie to grupa bogatych ludzi spoza mojej ligi, jeśli zostali zaproszeni przez Gerhardtów.

Odchyla swoje krzesło do tyłu i krzyżuje kostki na krawędzi biurka. "Co się stało?" mamrocze wokół swojego croissanta.

"Nowy Rok był rodzajem wpadki, a drugiej nocy poszłam z nim na mecz Fury".

"Poważnie? I nie zaprosiłaś mnie?"

"Byłam w loży z nim i ludźmi z jego biura. Większość meczu spędziłem oglądając go sam, mimo że nie znam się zbytnio na hokeju. Joran powiedział, że w loży był jakiś żółtodziób, któremu chciał zaimponować. Szczerze mówiąc zastanawiałem się, dlaczego w ogóle mnie przyprowadził".

"Mogłam być twoim korepetytorem," mówi.

"Próbowałeś, pamiętasz? Nigdy nie zrozumiem, dlaczego tak często wchodzą i wychodzą z ławki i co to wszystko znaczy."

śmieje się. "Dla kogoś, kto robi media społecznościowe dla sportowców, możesz chcieć spróbować bardziej".

Wystawiam na nią język, a ona się śmieje.

"Uważaj, twoja twarz może tak zamarznąć".

"W każdym razie. Aiden-"

"Drake?" Jej oczy się rozjaśniają. "On jest z jego funk. Słyszałaś?" Ona obraca się w swoim krześle. "Miał niesamowity mecz".

Oglądałem z boksu, podniecony dla człowieka, którego ledwo znam. Joran równie dobrze mógł mieć orgazm przy trzecim golu, krzycząc tak głośno, że rodziny pod lożą wpatrywały się w nas. Nie mogę zaprzeczyć, że po tym jak wróciłem do domu i włączyłem telewizor, słuchałem jak spikerzy mówili o jego załamaniu, pokazując zdjęcia niesamowicie silnego mężczyzny z głową zwieszoną w porażce po tylu innych złych meczach, na moją twarz ściągnął się ogromny uśmiech, że w końcu znowu strzelił gola. Nie tylko raz, ale trzy razy w jednym meczu.

"Saige?" mówi Tedi tonem zaciekawienia.

Zatrzaskuję się z powrotem do teraźniejszości. "Tak?"

Ona krąży palcem przed moją twarzą. "To."

Wycieram twarz ręką. Zjadłem muffina w drodze tutaj i musiałem zostawić za sobą jakieś dowody.

"Nie ma nic na twojej twarzy poza tym, że wyglądasz jakbyś właśnie obudził się z jednego piekielnie mokrego snu".

"Tedi," jęczę.

Śmieje się i kończy swojego croissanta, chwytając kawę, którą przyniosła z domu w swoim kubku podróżnym Go Florida Fury. Powiem, że po obejrzeniu meczu takiego jak ten ostatniej nocy, widzę dlaczego ludzie lubią hokej. Jest szybkie tempo, a kiedy ktoś zdobywa bramkę, krzyki fanów są zaraźliwe.

"Mówiłem ci, że ci hokeiści są gorący. Uwielbiam, kiedy walczą." Jej spojrzenie dryfuje w górę do sufitu, jakby była w stanie przypominającym sen.

Przewracam oczami. Nie da się zaprzeczyć, że są atrakcyjni. Aiden szczególnie. Ma takie oczy, które przysięgam, że widzą w twojej duszy. Ciemne i niebezpieczne. "Nie jestem pewna, czy kocham walkę".

"O mój Boże, jesteś szalony. Znasz Maksima Petrova? On jest obrońcą."

przytakuję. Mam mieć jutro spotkanie z Maksimem i myślę, że spotkanie poza miejscem zamieszkania może być lepsze, żeby Tedi nie próbował wejść na niego jak na drzewo.

Jesteśmy w połowie rozmowy, kiedy otwierają się drzwi naszego biura. Ponieważ jesteśmy umówieni tylko na spotkanie, rzadko mamy drop-ins oprócz przewoźnika poczty, więc jestem zszokowany, aby znaleźć Aiden Drake stojąc tam. Wchodzi, mija otwarte usta Tedi i podchodzi do mnie, stawiając na biurku kieliszek do wina i butelkę białego wina.

"Aiden," mówię, przesuwając moje krzesło do biurka z powrotem.

On nie słodzi jego powód bycia tutaj. "Potrzebuję, żebyś rzucił mi tym drinkiem w twarz".

Patrzę na niego z zaskoczeniem, a potem rozbawieniem. On musi sobie ze mnie żartować.

"Słuchaj." Spogląda z powrotem na Tediego, który jestem w szoku, że się nie odezwał, a następnie chwyta krzesło sprzed mojego biurka i siada na jego krawędzi, pochylając się do przodu i kładąc przedramiona na moim biurku.




Rozdział 2 (2)

Yep, wciąż godne polecenia.

"Mówiłam ci, że byłam w dołku w Sylwestra, prawda?"

"Oh, ty brudna mała-"

Podnoszę rękę, aby zatrzymać Tedi od kontynuowania. Aiden zerka przez ramię na sekundę, zanim zwróci swoją uwagę na mnie.

"Cóż, mój ostatni mecz był zabójczy. Trzy bramki plus asysta. I..." Znowu zerka przez ramię. Tedi wpatruje się w niego, jakby był jej drugim czekoladowym rogalikiem na dzień. "Czy moglibyśmy pójść gdzieś na osobności?"

Tedi zwęża oczy na mnie. "Och, jesteś w tak wielkim kłopocie".

"To jest w porządku. Tedi wie, że cokolwiek się tu dzieje jest prywatne. Tedi, to jest Aiden Drake."

Wstaje ze swojego krzesła i podchodzi, wyciągając rękę. Ku mojemu zaskoczeniu, Aiden nie sprawdza jej tak, jak myślałem, że może - Tedi jest bardzo atrakcyjna. Nie znalazłam jeszcze odwagi, żeby wygooglować Aidena - bo nie chcę się dowiedzieć, że jest kobieciarzem i że w sylwestra byłam tylko dziewczyną, która przypadkiem stała się tą, o której myślał, że wskoczy do jego łóżka na noc.

"Jestem Tedi, prezes twojego fanklubu," mówi, ściskając jego dłoń i wpatrując się w jego znacznie większą. "Whoa, szkody, które możesz zrobić małej rzeczy jak ja z rękami jak te".

"Tedi," wzdycham.

Ona się śmieje. "Całkowicie żartuję. W ogóle nie jesteś w moim typie".

Brwi Aidena jeszcze nie zeszły z bycia podniesionymi do linii włosów. Spogląda na mnie, a potem z powrotem na Tedi. "To dobrze... chyba."

"Naprawdę w to uwierzyłeś?" Śmieje się i smaga go po ramieniu. "Jesteś typem każdego, mój człowieku. Mam na myśli, centrum w profesjonalnej drużynie hokejowej, kapitan drużyny, chiseled szczęka, ciemne włosy, i te oczy. Zawsze wyglądają jakby coś brudnego działo się za nimi".

Chcę przybić piątkę Tedi- jego oczy są dokładnie tym, co mnie do niego przyciągnęło. To było tak, jakby rozbierał mnie swoimi oczami i wyobrażał sobie, co by mi zrobił, gdybyśmy byli sami.

Aiden przytakuje. "Dzięki?"

"Nie ma za co. Nie mam nic przeciwko zwiększaniu ego faceta raz na jakiś czas, ale nie krzywdź mojego najlepszego przyjaciela tutaj. Zapytaj ją co się stało z tym drugim facetem, który ją skrzywdził." Ton Tedi rośnie poważny, a jej twarz faktycznie sprawia, że jej groźba jest wiarygodna. Chociaż poza tym, że pomogła mi przerzucić ubrania Jeremiego przez balkon, nie jestem pewien, czy pamiętam cokolwiek innego, co mu zrobiła.

Podnosi rękę. "Jestem tu tylko po to, żeby rzuciła mi drinka w twarz".

"Którego nie zamierzam robić," wtrąciłem i zarobiłem jego uwagę. Wielki błąd mając te ciemne oczy na mnie ponownie.

Jego ramiona opadają. "Musisz. Jeśli tego nie zrobisz, nie będę mógł zaliczyć dzisiejszej nocy."

Śmieję się. Rozumiem przesądy - mam swoje własne przez całe życie - ale to jest droga tam. "Myślałem, że nie wierzysz w przesądy?"

Tedi chwyta swoje krzesło i przesuwa je na drugą stronę, siadając wygodnie ze skrzyżowanymi nogami.

Aiden patrzy z jej pleców na mnie. "Nie wierzyłem, aż do tego meczu. Wszystko w moim życiu było normalne, aż do nocy, w której się spotkaliśmy".

"Powinnaś była się z nim przespać. Wyobraź sobie co by się wtedy stało," mówi Tedi.

"Założę ci taśmę klejącą na usta, jeśli nie przestaniesz mówić," ostrzegam ją.

Ona podnosi ręce, uśmiechając się. "Mówię tylko, że wtedy musiałabyś spać z nim przed każdym meczem. Założę się, że jesteś dobra w łóżku. Mam na myśli cały ten trening... wytrzymałość, którą musisz mieć".

Usta Aidena otwierają się i zamykają, jakby nie miał pojęcia, jak powinien odpowiedzieć. "Robię wszystko dobrze."

Nawet ja wiem, że prawdopodobnie mógłby przycisnąć mnie do ściany i wypieprzyć mój mózg, aż nie miałby wyboru i musiałby mnie położyć, żeby się zregenerować.

Tedi śmieje się i nic nie mówi.

"Drink w twarz nic nie znaczy", mówię, mając nadzieję, że to się skończy.

"Co chcesz w zamian? Karnety na sezon? Gotowe."

"Nie oglądam hokeja."

Tedi podnosi rękę. "Zrobię to za bilety sezonowe. Jestem twoim największym fanem."

"Ubrania? Zakupy?" pyta.

Krzyżuję nogi. "Nie zamierzasz mi nic kupić. Nie szukam cukrowego tatusia".

"Dam ci cokolwiek, tylko wymień to. Randka ze mną?" On mruga.

Mam nadzieję, że żartuje. "Pamiętajmy, że w pewnym sensie umawiam się z twoim agentem".

Jego uśmiech słabnie. "Daj spokój. Jestem błaganie. Czy chcesz mnie na kolanach?" On porusza się, aby stać, a ja podnieść rękę.

"Chętnie padnę na kolana za bilety na sezon".

"Tedi!" skrzeczę.

Ona zna mnie dobrze i widzi, że osiągnąłem swój limit, więc stoi i odsuwa swoje krzesło. "Po prostu pójdę zająć się swoimi sprawami tutaj. Ale muszę powiedzieć, że równie dobrze możesz eksperymentować. Zobacz, czy tym razem się uda. Może to był fluke, ale nie będziesz wiedział, dopóki nie zrobisz tego innym razem."

Zwężam oczy na nią, podczas gdy Aiden wskazuje na nią. "Ona ma rację."

Jęczę i kładę głowę na biurku. Dlaczego ja naprawdę się o to kłócę? Nie prosi o nic więcej niż o drinka w twarz.

"Dobra." Podnoszę głowę, chwytam butelkę i nalewam szklankę.

"Naprawdę?" Aiden stoi. "Powinniśmy naśladować sposób, w jaki staliśmy?".

"Jak staliście?" Tedi pyta, jakby to był soczysty kawałek plotki.

"Nie sądzę, że to konieczne," mówię, podnosząc kieliszek i rzucając mu wino w twarz.

Jego oczy rozszerzają się w szoku, a język wysuwa się i oblizuje wargi. "Nie jestem zbytnio facetem od wina, ale zaczynam lubić tę słodycz". Mruga. "Mam mecz za dwie noce. Wrócę." Chwyta kartkę papieru i bazgrze swój numer, popychając go w moją stronę. "To mój numer, gdybyś mnie potrzebowała".

Wpatruję się w to przez chwilę, potem łapię rozszerzające się oczy Tedi, jej usta uchylone.

"Dzięki, Saige. To wiele dla mnie znaczy."

Jego szczerość uderza mnie prosto w pierś i ciepłe uczucie promieniuje na zewnątrz.

"Umieszczę dwa bilety na wieczór pod twoim nazwiskiem." Podnosi jedną z moich wizytówek i obraca ją w palcach. "I pamiętaj, kiedy strzelę tego gola, to wszystko dzięki tobie".

Potem wychodzi za drzwi. Opadam z powrotem na moje krzesło biurowe, aby uspokoić swój oddech.

"O tak, całkowicie widzę, że nie jesteś zainteresowana tym facetem," mówi Tedi, kręcąc głową.

Muszę uważać, bo Tedi ma rację. Ale rzeczy mogą wymknąć się spod kontroli szybko z człowiekiem takim jak Aiden Drake, a ja przysięgałem dawno temu, że nigdy nie umówię się z profesjonalnym sportowcem ponownie.

Been there.

Zrobiłam to.

Zdruzgotane serce na dowód tego.




Rozdział 3 (1)

==========

Rozdział trzeci

==========

----------

Aiden

----------

"Więc powiedz mi, że ją zrobiłeś?" Ford pyta w chwili, gdy stawiam stopę w szatni.

Zwężam oczy. "Nie mam pojęcia, o czym mówisz".

"Ta blondynka. Sylwester." Rozpina swój krawat, podążając za mną do mojej szafki. "Przygwoździłeś ją, prawda? Więc powinniśmy się spodziewać Shamrocka na lodzie ponownie dziś wieczorem?"

Ford chce dobrze, naprawdę. Jest po prostu rozpieszczony i prowadzi uprzywilejowane życie. Ale nie mam wątpliwości, że nadchodzi dzień, w którym jakaś kobieta rzuci go na kolana, błagając.

"Nie, to nie tak."

Pomimo tego, że zapewniałem ich, że po imprezie spałem sam, moi koledzy z zespołu myślą, że wyzionąłem ducha w Sylwestra, bo się rozkręcałem. W ich umysłach spałem z Saige, a więc aby mieć dziś wieczorem kolejny świetny mecz, muszę znów się z nią przespać.

"Powiedzmy, że to jest załatwione" - mówię jak pieprzona łasica. Czuję się jakbym wrócił do liceum, z tym, że w liceum nigdy nie miałem czasu na dziewczyny, bo zawsze trenowałem i pracowałem nad swoją grą. Ale nie chcę kłamać na temat Saige i mnie. Ona nie jest króliczkiem do gry w krążek, to na pewno. "Ale ja z nią nie spałem".

"Jasne, że nie." Ford poklepuje mnie po plecach, praktycznie podskakując, gdy wchodzimy do strefy przebieralni. "Bez obaw, chłopaki, nasz kapitan wykonał swój obowiązek!".

Ryk oklasków i okrzyków rozbrzmiewa od wszystkich.

Potrząsam głową i siadam przed swoją szafką.

Maksim dołącza do mnie po drugiej stronie. "Jestem tak cholernie podekscytowany dzisiejszym wieczorem". Rozpina swoje spodnie. "Skopiemy dupę Sharksom" - mówi w swoim rosyjskim akcencie.

Kolejny ryk od naszej drużyny. Wszyscy są w dobrych nastrojach. Nie sądzę, żeby powiedzenie im, że przesądem może być kobieta rzucająca mi w twarz białe wino, skruszyło ich ducha, więc obiecuję sobie, że powiem im o tym po meczu. Zdecydowanie po tym, jak wrócimy ze zwycięstwem. Oczywiście, jeśli nie zdobędę bramki, to i tak wszystko było na nic, a mój ostatni mecz był tylko przypadkiem.

Ford podkręca wszystkich, grając swój hip-hop i tańcząc, gdy przebiera się w swój sprzęt. Ten człowiek uwielbia się bawić. Ja trzymam się z dala od siebie i przebieram się w moje ochraniacze.

"Słyszałeś? Zatrudniłem wczoraj blondynkę" - mówi Maksim, sznurując łyżwy.

"Do twoich mediów społecznościowych?"

Kiwa głową i uśmiecha się. "Nienawidzę tego gówna. Nie mogę znieść oglądania tych wszystkich gównianych komentarzy. Miesza mi w głowie."

"Mógłbyś zrezygnować z mediów społecznościowych," mówię mu, a on balansuje.

"Może ci to ujdzie na sucho, bo jesteś Aiden Drake, ale dla wielu z nas, to jak zdobywamy fanów i pozyskujemy sponsorów."

"Ale teraz blondynka zajmuje się twoimi postami". Kiwam brwią.

On się śmieje. "To prawda, ale powiedziała, że mogę zamieszczać wszystko, o ile wyjaśnię to z nią. Dała mi kilka świetnych wskazówek, jak trzymać stalkerów z daleka. Ona będzie jak moja wróżka chrzestna. Cóż, gorąca matka chrzestna."

Rzeczywiście gorąca.

"Pewnego dnia będziesz musiała wrócić na media społecznościowe".

Potrząsam głową. "Nigdy się to nie stanie, mój przyjacielu. Jestem poza siecią, jeśli chodzi o takie gówno."

Miałem konta, dopóki... Powstrzymuję się przed pójściem tym tokiem myślenia.

"To chyba nie ma znaczenia, skoro masz gorącą blondynkę w swoim łóżku."

"Mówiłam ci..." Przebiegam ręką przez włosy. "Nie spałem z nią".

"Tak, jasne."

"Ona spotyka się z Joranem. Nie mogę z nią spać."

Jego tyłek opada na ławkę i wygląda tak, jakbym właśnie powiedział mu, że jego szczeniak został przejechany przez semitruck. "Ale powiedziałeś -"

"Powiedziałem, że się tym zająłem i tak zrobiłem".

"Jak?" Jego niebieskie oczy wyglądają na zapłakane.

Wydmuchuję oddech, ale wiem, że mogę zaufać Maksimowi w tej sprawie. Był tam dla mnie podczas całego mojego załamania, pozostając w moim uchu o gorącym strzale, którym jestem. "Po prostu zaufaj mi, dobrze?"

Jego brwi podnoszą się do jego linii włosów. "Więc ona cię przeleciała?"

Moja głowa spada z powrotem. "Nie, nic seksualnego. Ona spotyka się z Joranem, pamiętasz?"

Jego głowa potrząsa. "Ufam ci, ale jeśli nie wyjdziesz dziś na wierzch, myślę, że może powinieneś ją przygwoździć". Staje na swoich wrotkach. "Muszę skorzystać z puszki".

"Powinienem był to zrobić zanim założyłeś łyżwy!" krzyczy Ford i siada obok mnie.

"To jego przesąd," przypominam Fordowi.

On się śmieje. "Wiem, ale poważnie, to po prostu obrzydliwe".

Śmieję się i sznuruję własne łyżwy. Przynajmniej Maksim zakłada potem nowe ochraniacze. Patrzę na naszego biednego chłopca od wody, Tylera, czekającego z nową parą.

"Słyszeliście o terapeucie, którego zatrudnił stary Gerhardt?" pyta Ford.

Kiwam głową.

"Powiedziałem trenerowi, że widziałem już wystarczająco dużo terapeutów w swoim życiu. Nie potrzebuję żadnego, żeby grać w hokeja".

"Potrzebujesz kogoś, kto powstrzyma cię od robienia głupich rzeczy, takich jak wdawanie się w bójki w barze". Będąc kapitanem, muszę powiedzieć, jak jest. Nie żeby każdy inny kolega z drużyny nie powiedział mu tego samego. Jest jak dziki pies - trudno założyć mu obrożę, a co dopiero smycz.

"Daj spokój. Facet sam się o to prosił."

"Mamy reputację. Nie chcemy być drużyną, która zaczyna bójki poza lodem."

Podnosi ręce do góry. "Czy Lena cię zaczepiła czy coś?"

Lena jest przedstawicielem PR rodziny Forda i do tej pory wszyscy widzieliśmy czas lub dwa, kiedy zadzwoniła, aby dać mu piekło o czymś lub innym, co było w prasie. Muszę jeszcze przywołać plotkę, którą słyszałem o tym, że Ford wymknął się z imprezy sylwestrowej i poleciał z nią do Nowego Jorku. Jeśli ktoś chce go spiąć na smyczy, to jego ojciec, ale on polega w tej kwestii na Lenie. Szkoda, że jeszcze nie rozgryzła Forda.

"Daj spokój. Nie chcesz mieć takiej reputacji. Masz jeszcze wiele lat w hokeju".

Kończy sznurować swoje łyżwy. "Cóż, planuję, że mój terapeuta napisze list do Gerhardta, że nie mogę być radzony przez dwie osoby, to tylko jeszcze bardziej mnie zepsuje." On szczerzy się, jakby jego plan był genialny.

Potrząsam głową, gdy on odchodzi.

Maksim wychodzi z łazienki i wyłącza swoje osłony, zanim wyjdzie na korytarz.

Chwytam kask, rękawice i kij i wychodzę z szatni. Wszyscy chłopcy ryczą i krzyczą, klepiąc mnie po głowie, ponieważ wychodzę na lód jako ostatni. Gdy tylko moje łyżwy uderzają o lód, chłodne powietrze wdziera się do moich nozdrzy - moje ciało się uspokaja. Najlepszym uczuciem na świecie jest, gdy odpycham się na łyżwach i ślizgam się z kijem wyciągniętym przed siebie.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Przesądy dla aidena"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści