Kochać wroga, który nigdy się nie podda

Rozdział pierwszy (1)

==========

Rozdział pierwszy

==========

Tęsknię za nim, ale nie tęsknię za pick, roll i flick.

Wszystko z umiarem.

To były słowa mojego męża, nie moje.

"Nie patrz tak na mnie, Elle. To niskotłuszczowy bekon z indyka."

Mój nieobecny wzrok pozostał utkwiony w jego talerzu - tosterze gofrów posmarowanych masłem, utopionych w syropie, z trzema borówkami (żeby mógł powiedzieć, że ma owoce) i czterema kawałkami bekonu z boku.

Sok pomarańczowy z koncentratu.

Kawa z kremówką i cukrem.

Smród bekonu wisiał w powietrzu, ponieważ odmówił włączenia wentylatora wyciągowego nad kuchenką, kiedy go gotował. Hałas sprawiał, że trudno mu było usłyszeć wiadomości na telewizorze w rogu kuchni.

"Elsie," mruknęłam, mrugając na jego talerzu, gdy podniosłam do ust mój kwartowy słoik Mason wypełniony ciepłą wodą cytrynową.

"Co?" mamrotał nad ustami pełnymi tłuszczu, soli i cukru.

"Mam na imię Elsie, nie Elle".

"Nazywam cię Elle od dwudziestu kilku lat". Skoncentrował się na swoim telefonie obok swojego talerza.

Każdy cal mnie stopił się w stan paraliżu. Poddałam się głębi losu, nie mogąc odkleić pleców od drzwi lodówki ze stali nierdzewnej. Po dwudziestu dwóch latach, trzech miesiącach i sześciu dniach małżeństwa... nie mogłem już tego robić. Więc stałem tam - bezczynny posąg decydujący o tym, czy mam wystarczająco dużo życia, aby wstać. Naprawdę wstać. "Wiem, Craig. I przeszedłem od tolerowania tego do nienawidzenia tego."

Podniósł głowę wraz z jedną ciekawską brwią, jednocześnie liżąc swoje pokryte tłuszczem kotlety i bekając.

Czy beknął tak, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy?

Czy powiedziałem "robię" do tego wyciągniętego beknięcia?

Jeśli był taki, gdy się poznaliśmy, to musiałam mieć różowe okulary.

Uderzył pięścią w klatkę piersiową, żeby... Nie miałam pojęcia. Wypracować jeszcze kilka obrzydliwych dźwięków, jak wstrząsy wtórne trzęsienia ziemi? Potem dłubał w nosie tuż przede mną.

Skubać.

Toczyć.

Flick.

"Nienawidzisz, kiedy nazywam cię Elle?" Odrzucił mnie z pfft i eye roll. "Co masz na sobie pod tym szlafrokiem? Dzieci nie wstaną jeszcze przez jakąś godzinę. Masz ochotę na sobotni shaboink?"

Nie zawsze miałam do niego wstręt. Siedemnastoletnia wersja mnie goniła za nim. Craig Smith - podstawowy rozgrywający naszej małomiasteczkowej szkoły średniej - znosił wszystkie uganiające się za nim dziewczyny. Dwa lata z rzędu wybrał mnie, małą Elsie Stapleton, na swoją randkę na balu.

Craig mówił, że jego uwagę przykuły moje gęste, jasnobrązowe włosy i zadziorne zielone oczy. Ja zawsze wiedziałam, że chodzi o moje ponętne piersi na drobnym ciele cheerleaderki o wzroście pięć-trzy.

Zwężając oczy, wypiłam resztę mojej wody cytrynowej i postawiłam słoik na blacie - powoli, z głębokim oddechem i napięciem tak silnym, że czułam, że moja ostatnia słomka jest o krok od pęknięcia. "No shaboink. Żadnego bump and grind. No log ride."

"Czy zaczęłaś miesiączkę?"

"NIE!" Podskoczyłam na mój własny wybuch, ręce zwinięte u moich boków.

Craig szarpnął głową do tyłu.

Meadow, nasz pięcioletni golden retriever, wbiegł do kuchni, łapki tańczyły w miejscu, jak to robiła tylko wtedy, gdy była zdenerwowana.

Zima wyła w silnych podmuchach, odsłaniając wszystkie drobne pęknięcia i przestrzenie w domu i w naszym małżeństwie. Spojrzałam przez okno na kolejną porcję śniegu wirującego na wietrze. Nasze wiejskie miasteczko Epperly zostało już obrzucone ponad trzema stopami śniegu w ciągu niecałych dwóch tygodni.

Emocjonalne roztopy nigdy nie przychodziły w odpowiednim momencie. A kilka dni przed Bożym Narodzeniem wydawało się najgorszym momentem, by pozwolić mojemu umysłowi wymknąć się spod kontroli, eksplodując wszystkimi rzeczami, których nie mogłam już znieść.

Ani jednego ... więcej ... dnia.

"Zasługuję na więcej", powiedziałem z chwiejną kontrolą do moich słów, tama gotowa do pęknięcia.

"Znowu to samo. Zasługujesz na więcej. Pracuję mój tyłek off, aby zapewnić dla tej rodziny. Pracowałem mój tyłek off przez lata, abyś mógł zostać w domu z dziećmi. Żebyś mogła pić kawę w każdy piątek rano z innymi kobietami z sąsiedztwa, które też nie muszą kiwnąć palcem poza wychowywaniem dzieci. Trójka naszych dzieci jest na studiach. Bella jest studentką. Co robisz przez cały cholerny dzień? Spacerujesz z Amie? Szyjesz?"

"Prowadzę księgi dla twojego biznesu! Robię zakupy dla twoich rodziców. Robię im posiłki. Koszę ich trawnik i odśnieżam. Płacę nasze rachunki..."

"Ja płacę nasze rachunki!" Zaszklił się na mnie. "Nie masz pracy. Nie płacisz za nic".

To!

Ta zdrada - ten całkowity brak uznania mojej wartości - wbiła nóż w moje serce głębiej niż jakikolwiek romans kiedykolwiek mógłby to zrobić. Romans mówił: "Moje spojrzenie błądzi". Ale ten powiedział: "W ogóle cię nie widzę".

"Po prostu nie dostaję zapłaty za moją pracę!" Ziewałam, ręce na biodrach, gdy moje serce grzmiało z wściekłości, agonii i żalu.

"Och, więc te wszystkie lata, spędzanie czasu z naszymi dziećmi, pomoc rodzinie ... to była praca? Wow ... to sprawi, że dzieci poczują się naprawdę pożądane".

Potrząsnąłem głową. "To nie jest sprawiedliwe. I nie o to mi chodziło."

On strzepnął swoje krzesło do tyłu i stanął. "Tak. To właśnie miałaś na myśli, i to jest taki podwójny standard. Czyż nie? Przez lata, kiedy potrzebowałeś załatwić sprawy po tym, jak wróciłem do domu po długim dniu, a ja zachowywałem się najmniej zmęczony, kiedy prosiłeś mnie o przypilnowanie dzieci, tak się wkurzałeś. I zawsze wygłaszałeś ten głupi wykład za każdym razem, gdy używałam słowa opieka nad dziećmi. Rodzice nie niańczą... to się nazywa rodzicielstwo. Tak właśnie powiedziałeś. Więc nie wciskaj mi tych bzdur, że wychowywanie naszych dzieci to twoja praca."

"Praca była twoim pieprzonym słowem, nie moim".

Jego brwi wystrzeliły w górę czoła. Słowa przekleństwa nigdy nie padały z moich ust. Nie przy nim. Nie przy dzieciach. To był pierwszy raz, kiedy usłyszał, jak rzucam f-bombę.

"Powiedziałem praca, nie praca." Zignorowałam jego szok na mój język. "Wiele rzeczy w życiu to praca. Planowanie wakacji. Dekorowanie domu na święta. Gotowanie posiłków. Ćwiczenie. Udawanie, że mój mąż odnoszący się do seksu jako 'sobotniego shaboink' nie odpycha mnie całkowicie. To wszystko to tyle pracy, Craig".




Rozdział pierwszy (2)

"Elle-"

"MOJE PIEPRZONE IMIĘ TO ELLE!"

Jego szczęka unhinged jak sztywne drzwi. "Czy... potrzebujesz minuty?"

Moje serce grzmotnęło o moją klatkę piersiową, koń wyścigowy wchodzący w ostatni zakręt. Bolało tak bardzo, że myślałam, że po prostu przestanie bić - bo go kochałam.

Ponieważ kochałam go odkąd pamiętam.

Bo stworzyliśmy razem życie - piękne życie.

Ale to życie poszło na studia. To życie ruszyło, by rozpocząć nowe życie. A ja nie lubiłam swojego nowego życia.

"Nie potrzebuję minuty. Muszę się wydostać." Trzymanie się było bolesne. Pozwalanie na odejście rozdzierało mnie na strzępy. To było samolubne, ale konieczne dla mojego własnego bezpieczeństwa.

Jego nieuporządkowane brwi złączyły się. "Kilka godzin drogi?" Przewrócił oczami do sufitu i wydmuchał powolny oddech. "Nieważne, El-seee. Chciałbym móc wziąć dzień wolny za każdym razem, gdy budzę się po złej stronie łóżka."

Zerknąłem na dom, który musielibyśmy sprzedać, ale zanim pozwoliłem, by wszystkie wspomnienia, które trzymał, udaremniły mój moment, zwróciłem wzrok na niego. "Chcę wyjść z tego małżeństwa". Łzy natychmiast wypaliły mi oczy. Chciałam się wyrwać, ale wypowiedzenie tych słów było głębsze niż sobie wyobrażałam, jakby coś umarło. Jakbyśmy umarli. Szok na twarzy Craiga też zabolał bardziej niż sobie wyobrażałam.

"Bądź..." potrząsnął głową, jakby to miało odkodować słowa, które wypowiedziałam, a one nie oznaczałyby, że chcę rozwodu "...bo mieliśmy małą kłótnię? Bo nazwałem cię Elle? Bo żartowałem o seksie?"

Łzy uciekły mi po twarzy, ale nie podjęłam żadnego wysiłku, żeby je wytrzeć. "Bo jestem nieszczęśliwa". Dlaczego w końcu docenienie siebie czuło się tak ... niesamowicie ... samolubne?

Zakaszlał sarkastycznym śmiechem. "Nieszczęśliwy? Nasz dom jest opłacony. Mamy czwórkę niesamowitych dzieci. Zainwestowałem tyle pieniędzy, że jutro moglibyśmy przejść na emeryturę. Ty masz nowiutki samochód. Nie zdradzam cię. Nie kłócimy się o pieniądze. Co roku jeździmy na wakacje. Masz życie, za które większość kobiet by zabiła. Co do cholery może być przyczyną twojego nieszczęścia?"

Miał rację na wszystkich kontach.

"Pieniądze nie kupią szczęścia."

"Więc to ja?"

Przytaknąłem.

"Cóż, co chcesz, żebym zrobił?"

"Nic."

"Jezu! Chcesz zakończyć nasze małżeństwo z mojego powodu, więc musi być coś, co mogę zrobić. Nie mam jednej szansy, żeby wszystko naprawić?".

"To nie jest ..." Moja głowa przesunęła się z boku na bok. "To nie jest takie proste."

Bo przestałam cię kochać. Zawsze będziesz właścicielem kawałka mojego serca, ale nie jesteś powodem, dla którego ono bije.

"Ty też nie jesteś idealny."

Moja uwaga przesunęła się na moje stopy, fioletowy lakier odpryskuje od moich paznokci. "Uwierz mi ... wiem."

Kiedy byliśmy młodsi, zanim się pobraliśmy, zrywaliśmy i wracaliśmy do siebie. Zdarzyło się to kilka razy, zanim zaszłam w ciążę z bliźniakami. Wtedy zerwanie było w porządku. Nie czuć tego samego do kogoś było w porządku. Proste "Nie potrafię tego wyjaśnić. Po prostu nie czuję tego samego" wystarczyło. Zwykle przez jakiś czas były trudne uczucia, ale to nie był koniec świata. Poddanie się po czwórce dzieci i dwudziestu dwóch latach małżeństwa było jak koniec świata.

Dlaczego nie przeszkadzało mi, że świat się kończy?

"Co? Po prostu powiedz mi, co zrobiłem, że tak się czujesz".

"To nie jest ..." Wydmuchałem powolny oddech i zmusiłem moje zamazane łzami spojrzenie, aby ponownie spotkać się z jego wzrokiem. "To nie jest jedna rzecz, Craig. Tak jak to nie była jedna rzecz, która sprawiła, że się w tobie zakochałam. To cała masa małych rzeczy".

"Jak co? Elle i Shaboink?"

"Tak." Zerknęłam przez okno, smucąc się kolejnymi łzami. To wszystko miało sens w mojej głowie. Wszystko razem wzięte miało sens. To było wystarczające. Nie chciałam tylko powiedzieć mu wszystkiego, bo wiedziałam, że byłoby to bezduszne i egocentryczne. Zabrzmiałoby małostkowo. A mówienie tego było niepotrzebne, bo niczego by nie zmieniło.

"I co?" - wysondował.

"Nie róbmy tego".

"Nie." Jego ton trzymał ostrą krawędź. "Jeśli to koniec, to na pewno to zrobimy".

Potrząsnąłem głową i odganiałem łzy. "Nie," wyszeptałam.

"Dobrze." Podszedł bliżej do mnie. "Ja pójdę pierwszy".

"Craig ..." W dalszym ciągu potrząsałem głową. Nie chciałem tego robić.

"Jesteś pieprzoną zrzędą przez cały czas. Zawsze zrzędzisz mi, że zostawiłem nakrętkę od pasty do zębów. Nie ścielę łóżka, ani nie ładuję zmywarki. Ujeżdżasz mnie w sprawie naprawy odpływu pod prysznicem, ale powodem, dla którego nie odpływa on prawidłowo, są twoje włosy, które go zatykają. Kiedy nie używam perfekcyjnego angielskiego, nie możesz się powstrzymać. Zawsze musisz mnie poprawiać, jakby kogoś obchodziło, że mówię "ain't" albo "gonna". I dlaczego, do cholery, mam się starać, żeby cię poderwać, skoro w połowie czasu mnie odrzucasz? Czy tuzin róż naprawdę sprawi, że rozłożysz dla mnie nogi? Czy nie powinnaś tego zrobić, bo jesteś moją żoną, a ja pracuję na swój tyłek, żeby być dobrym dostawcą?"

"Nie! Nie rozkładam nóg dla róż ani dla wypłaty. Nie jestem dziwką, Craig." I fisted moje ręce i gritted mój gniew przez zaciśnięte zęby. "Jeśli chcesz, żebym rozłożył nogi, to może nie powinieneś dłubać w nosie, zwijać go i fikać gluty po całym domu! Może nie powinieneś objadać się jak śmieciarz i bekać mi w twarz na dwie sekundy przed pocałunkiem! Może nie powinieneś mrugać do każdej kobiety, którą widzisz i odgrywać, że ty jesteś przyjazny, a ja jestem snobem!".

"Jesteś snobem!" Wskazał na mnie sztywnym palcem. "Snobem od jedzenia. Snobem książkowym. Snobem na środki czystości. Jeśli ktoś pali, patrzysz na niego z góry. Jeśli ktoś pije więcej niż dwa drinki, patrzysz na niego z góry. Gordon stosuje środki chemiczne na swoim trawniku, ale wiesz, że jego dzieci i pies umrą na raka, a jednak tego nie zrobiły. Jesteśmy ostatnimi, którzy przychodzą na imprezy i pierwszymi, którzy z nich wychodzą. Snob ... snob ... taki nos w powietrzu snob".

Otworzyłem usta, by wylać drugą rundę obelg. Potem zamknęłam je, trzymając dłoń na ustach i zaciskając oczy, gdy cicho szlochałam.

Dwadzieścia dwa lata.

Czwórka dzieci.

Wspomnienia, które będę pielęgnować na zawsze.

Dlaczego to musiało się tak skończyć? Obrzucanie się obelgami.

Bo to jest prawdziwe... i naprawdę łamiące serce.

"Co się dzieje?"

Dławiłem się moimi emocjami, połykając je z powrotem w moim gardle, gdy moje oczy poleciały otwarte, lądując na naszej córce, Belli.

Craig chwycił klucze do ciężarówki z lady i przeczesał naszą córkę w jej długiej, czerwonej koszuli nocnej, czarne włosy jak jego - ale długie i szczurowate jak moje rano - oczy jak szopy od nie usuwania makijażu przed snem. "Zapytaj swoją mamę. To ona próbuje rozbić naszą rodzinę".

Dwie sekundy później drzwi zatrzasnęły się za nim, a zdezorientowana Bella przekierowała swoją uwagę na mnie-oczy niezmrużone z zakłopotaniem, gdy Meadow siedziała u jej stóp. "Mamo?"




Rozdział drugi (1)

==========

Rozdział drugi

==========

Kocham go, ale nie kocham pięćdziesięciu par śmierdzących skarpetek w jego bagażniku.

Finn zszedł na dół krótko po tym, jak Craig szturmem wyszedł z domu. Był w domu na święta, a bliźniaki miały przyjechać następnego dnia. Posadziłam Bellę i Finna na prawdziwej rozmowie, wiedząc, że jestem im winna wyjaśnienie, ale także wiedząc, że będę musiała powtórzyć wszystko z bliźniakami - ale także z punktem widzenia Craiga. Żadna inna opcja nie istniała. Musiałam zaufać mojej dwójce najmłodszych z uczuciami, których nie potrafiłam w pełni wyjaśnić, bo niektóre z nich nie były dobrze zdefiniowane słowami.

Bella płakała. Finn nie okazał żadnych emocji.

"I co teraz?" zapytała Bella, przecierając oczy.

"Cóż, nie wiem na pewno. Być może będziemy musieli sprzedać dom, ale nie zrobimy tego, dopóki nie przeniesiesz się na studia".

"Więc ... będziecie co? Mieszkać razem - rozwiedzeni - do czasu, aż Bella skończy studia?" zapytał Finn, mrużąc oczy.

"Nie. Jedno z nas się wyprowadzi. Może wynajmie coś blisko, dopóki ona nie skończy studiów". Potrząsnęłam powoli głową. "A może oboje zostaniemy w domu. Ja ... jeszcze nie wiem."

Ponieważ słomka pękła, a ja nie miałem czasu na planowanie czyszczenia szkód ubocznych.

"Cóż, to chyba ty powinnaś się wyprowadzić, skoro tata zapłacił za dom".

Mrugnąłem do Finna kilka razy. "Wow, myślałem, że nauczyłem cię lepiej niż to".

"Jeez, Finn. Nie bądź taką seksistowską świnią. Mama pracuje. Po prostu nie dostaje wynagrodzenia. Ale ma swój wkład, a to oznacza, że powinna dostawać połowę wszystkiego".

Głowa Finna szarpnęła się do tyłu. "Whoa ... połowa? Za pozostanie w domu?"

"Stary ... jesteś takim idiotą!" Bella szczeknęła na niego.

"Bella ... Finn ..." Potarłem swoje skronie. "Nie. Proszę. Po prostu ... nie rób tego. Zadbamy o to, by wasze życie było zakłócone w jak najmniejszym stopniu. Ale będziecie to czuć, to napięcie. Za to chcę przeprosić. Bella, jest mi niezmiernie przykro, że musiałaś słyszeć naszą wcześniejszą kłótnię. Dwadzieścia dwa lata małżeństwa nie kończą się bez zranionych uczuć i złości. Przepracujemy to i upewnimy się, że nie będziesz się czuła, jakbyś musiała stanąć po jakiejś stronie lub martwić się o to, kto gdzie mieszka lub kto co dostanie. Dobrze?"

Przytaknęli.

Wszystko byłoby w porządku. Najtrudniejsza część była już za nami. Bliźniakom powiemy później. Przepracujemy gniew i sprawimy, że rozwód będzie polubowny dla dzieci. Craig i ja bylibyśmy związani na całe życie przez naszą czwórkę dzieci. Wieczność to długi czas na trzymanie urazy. Nie chciałam tego robić.

Później tego dnia dzieci wyruszyły, by pobyć z przyjaciółmi. Rozważałam zadzwonienie do bliźniaków, Chase'a i Linca (Lincolna), ale uznałam, że najlepiej będzie wtajemniczyć Craiga w rozmowę, gdy już ochłonie.

Jednak tej nocy nie wrócił do domu. Tylko jeden inny raz w naszym małżeństwie wyszedł i nie wrócił do domu aż do następnego dnia. Było to wtedy, gdy pokłóciliśmy się o to, że stracił panowanie nad sobą w stosunku do Belli, gdy przyłapał ją na paleniu papierosów późno w nocy na podwórku z przyjaciółmi. Właśnie skończyła piętnaście lat, a ja też nie byłem zadowolony. Po prostu nie zgadzaliśmy się co do stosowności robienia wielkiej sceny na podwórku, zawstydzania jej przed przyjaciółmi i budzenia sąsiadów i wszystkich psów w promieniu mili.

"Przestań mi mówić, jak mam wychowywać moje dziecko! Ja nie mówię ci, jak masz dyscyplinować dzieci!"

Odpowiedziałem: "Weź oddech, Craig".

Odjechał swoją ciężarówką, spędził noc z Leroyem, swoim kumplem ze studiów, i wrócił następnego ranka ze zwieszoną głową i znacznie spokojniejszym usposobieniem.

Więc nie byłem zaskoczony, gdy ogłoszenie "kończące nasze małżeństwo" nie sprowadziło go do domu tej samej nocy.

"Martwisz się?" zapytała moja przyjaciółka, Amie, gdy rozmawiałyśmy przez telefon około pierwszej w nocy. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami od czwartej klasy i nadal mieszkałyśmy w tym samym mieście Epperly. Była kręgarzem i moją najbardziej zaufaną deską ratunku. Prośba Craiga o rozwód nie była dla niej zaskoczeniem, jedynie moment - w samym środku Bożego Narodzenia.

"Wróci do domu. Jest impulsywny i jego ego łatwo ulega obiciu, ale kocha swoje dzieci. Wiem, że będzie chciał przedstawić im swoje racje i uczucia. Mam tylko nadzieję, że nie będzie to oznaczało wrzucenia mnie pod autobus. Naprawdę musimy być cywilizowani w tej sprawie. Nie zgadzam się, żeby to się zamieniło w sytuację, w której bierzemy stronę".

"To bardzo dojrzałe z twojej strony. Myślę, że wiele par stara się być dojrzałymi na początku, ale kiedy przychodzi czas na dyskusję o podziale majątku i dzieleniu się dziećmi, rzeczy stają się niechlujne. Pamiętasz jak to było ze mną i Travisem. A mieliśmy tylko psa i trochę mebli, o które trzeba było walczyć".

Westchnęłam, opierając się z powrotem na łóżku i dłubiąc w postrzępionym obszyciu mojej koszulki z długim rękawem. "Mam zamiar się wyprowadzić i pozwolić mu zostać tutaj w domu, za który zapłacił ..."

roześmiała się Amie.

"A kiedy Bella pójdzie do college'u, sprzedamy dom i podzielimy wszystko fifty-fifty. Nie poproszę o ani grosza z jego biznesu, mimo że pomagałam utrzymać go przez te wszystkie lata. Może zatrzymać swoje inwestycje. Nie chcę nic z tego."

"Cóż, to przestarzały sklep ze specjalnościami spożywczymi, w którym nie ma nic szczególnego, Elsie. Możesz zrobić lepiej. Ale zrobił kilka naprawdę mądrych inwestycji, kiedy pierwszy raz się pobraliście. Nie puściłbym tego tak łatwo, zwłaszcza że część tych pieniędzy była spadkiem po twoich dziadkach. Masz pół dyplomu. Dokończ go. Zgadzam się. Pozwól Craigowi zatrzymać miękki ser cheddar, rolki kiełbasy z indyka i puszki karmelowej kukurydzy. Wybacz, ale to wszystko jest przestarzałe - nawet jak na niskie standardy Epperly'ego."

"Prawda?" Przetoczyłam się na bok, grzebiąc nosem w poduszce Craiga.

Co się stało z feromonami? Szalałam za jego zapachem, kiedy się poznaliśmy. Czysty, spocony ... to nie miało znaczenia. Mój nos zawsze wędrował prosto do jego szyi. Kradłam jego bluzy tylko po to, żeby nosić jego zapach.

Nos mi się zmarszczył, gdy przetoczyłam się w drugą stronę na poduszkę. Co się stało? Nie pociągało mnie już nic w nim. Nie chodziło o to, że go nienawidziłam ... nawet jeśli nienawidziłam niektórych rzeczy, które robił lub mówił. Pasja zniknęła. Atrakcyjność też umarła.

"Amie, on tego nie przewidział. Nawet małego przebłysku czy subtelnej wibracji. Jego twarz była w kompletnym szoku. Jak... jak mógł tego nie wyczuć?"




Rozdział drugi (2)

"Bo wyszłaś za niego. Złożyłaś przysięgę na dobre i na złe. Jesteście razem od zawsze. Macie czwórkę dzieci. To się nazywa ubezpieczenie. Jesteś bardziej spokojny, kiedy wiesz, że masz ubezpieczenie na coś. To nie gwarantuje, że nic nie pójdzie źle, ale jesteś zabezpieczony. Wiesz? Albo bardziej jak kontrakt. Powodem, dla którego bierzesz ślub jest to, że nie jest tak łatwo po prostu odejść. Prawda?"

"Nie. Ożeniłem się, bo wychowano mnie w przekonaniu, że trzeba się ożenić, bo inaczej pójdzie się do piekła".

"I chciałaś, żeby wszystkie kobiety, które kiedyś uganiały się za twoim mężem, wycofały się".

Potarłam dłonią po twarzy. "Prawda. Gdzie podziały się tamte dni? Dni bycia szalenie zazdrosnym. Dni, w których chciałam mu skoczyć, gdy tylko wszedł do domu. Kiedyś owinęłam wokół niego ramię i wsunęłam rękę do jego tylnej kieszeni, gdy byliśmy w miejscu publicznym, tylko po to, by inne kobiety wiedziały, że jest mój. Teraz ..." Moje serce się zwarło.

Chciałam nadal czuć się w ten sposób do niego. To po prostu nie było coś, co już czułam, nieważne jak bardzo się starałam. I nie mogłam tego udawać.

"Teraz potajemnie masz nadzieję, że inne kobiety go zauważą. W sekrecie masz nadzieję, że on zauważa je. Skrycie liczysz na to, że..."

"On skończyłby to pierwszy." Dokończyłam jej zdanie.

"Bycie wiernym nie jest wadą".

Chrząkając śmiechem, wpatrywałem się w wentylator sufitowy powoli się obracający. Craigowi zawsze było nadmiernie ciepło, więc musiałam mieszkać w domu z termostatem ustawionym na sześćdziesiąt pięć stopni przez cały rok i zawsze włączonym wentylatorem sufitowym w sypialni.

Nie tej nocy.

Wspięłam się z łóżka i wyłączyłam go.

"Wiem, że bycie wiernym nie jest wadą, ale byłoby o wiele łatwiej, gdybyśmy wypadli z miłości razem tak, jak się zakochaliśmy. Samolubny? Tak. Ale to moja prawda".

"Wypadanie z miłości też nie jest wadą, Elsie. Więc nie bij się nad swoimi uczuciami, których nie możesz kontrolować."

Włączając światło w łazience, ustawiłam mój telefon na głośnik i ustawiłam go na próżności, podczas gdy zrzuciłam ubrania i wsunęłam koszulę nocną. "Będę się bić, bo ja też nie mam kontroli nad swoim poczuciem winy. W końcu to jest uczucie. I tylko jak niesamowicie małostkowo to brzmi, kiedy wymieniam wszystkie rzeczy o nim, które doprowadzają mnie do szału. Jakby... żadna z nich sama w sobie nie uzasadniałaby rozwodu, ale wszystkie razem wzięte to po prostu za dużo."

"Wygłaszasz kazanie do chóru. Travis miał milion małych rzeczy, które doprowadzały mnie do szału. Wyciskanie pasty do zębów w środku. Używanie mojego ręcznika kuchennego do czyszczenia bałaganu na podłodze, a następnie odkładanie go z powrotem na ladę, jakbym chciał użyć brudnego ręcznika do wysuszenia moich czystych naczyń. Ale bądźmy szczerzy ... to był kufer, który popchnął mnie nad krawędź".

"Skarpetki?" Oderwałem kawałek nici.

"TAK! Gah ... to było niedorzeczne. Dobra, rozumiem. Nie chcesz nosić swoich brudnych butów roboczych do domu i dostać dywaniki podłogowe samochodu błotem, ale rzucić swoje skarpetki w fotelu pasażera przed umieścić na klapki, więc pamiętasz, aby wziąć je do środka. Prawda? Byłem zdruzgotany, kiedy otworzyłem jego bagażnik i znalazłem w nim dosłownie ponad pięćdziesiąt par śmierdzących skarpet. A zapach był okropny. Przysięgam na Boga, że smakowałem go."

"Dokładnie! Niektóre rzeczy są po prostu obrzydliwe. I nie sugeruję, że kobiety też nie są czasem obrzydliwe. Po prostu myślę, że jesteśmy bardziej skłonni do bycia samoświadomymi w takich sprawach lub przynajmniej otwartymi, jeśli ktoś zwróci nam na to uwagę. Nigdy nie zapomnę czasu, kiedy mieliśmy złą burzę i śmieci opóźniły się o prawie tydzień, co oznaczało, że nie opróżniliśmy pojemnika na śmieci w łazience, a ja miałam okres. Tygodniowy zapas tamponów... Craig wspomniał o "specjalnym zapachu" spod zlewu, a ja byłam przerażona. Od tamtej pory wynoszę śmieci z łazienki każdego dnia podczas tygodnia miesiączkowego".

Zadzwonił dzwonek do drzwi.

"Muszę iść. Ktoś stoi w drzwiach. Prawdopodobnie Finn. Bella zapomina podczas przerw świątecznych, że nie zawsze jest ostatnia w domu i zamyka drzwi na klucz. Zadzwonię do ciebie później".

"Dobrze. Głowa do góry, Elsie. Dasz radę. Jestem z ciebie dumna, że w końcu powiedziałaś mu, że chcesz wyjść z małżeństwa - nawet jeśli twoje przedświąteczne wyczucie czasu jest gówniane."

Zmarszczyłam się, wsuwając na siebie szlafrok. "Wiem. To po prostu ... stało się."

"Noc."

"Noc." Rozłączyłem nasze połączenie i skierowałem się na dół, gdy Meadow cierpliwie czekała przy drzwiach, aż odpowiem. "Czy twój bro został zablokowany?" Pochyliłem się, by potargać jej futro, gdy moja druga ręka otworzyła drzwi. "Oh ..." Stanąłem prosto i dokręciłem szarfę do mojej szaty, gdy mój żołądek zwinął się w mdlący węzeł.

Nie spodziewałem się dwóch policjantów.

Finn został aresztowany sześć miesięcy wcześniej podczas protestu, który wymknął się spod kontroli. Chciałam dać mu kredyt zaufania, ale moje myśli natychmiast powędrowały do zastanawiania się, "co tym razem zrobił", żeby wpaść w kłopoty. Nie był złym dzieckiem. Miał po prostu talent do bycia w złym miejscu w złym czasie.

Ale... to nie był Finn.

"Elsie Smith?" zapytała policjantka.

Przytaknęłam, zwężając oczy.

Przedstawili się i zapytali, czy mogą wejść do środka.

Ponownie, powoli przytaknęłam.

"Czy chodzi o Finna?" zapytałam, zamykając za nimi drzwi.

"Nie, proszę pani. Czy pani mąż to Craig Smith?" zapytał oficer płci męskiej.

"Tak ..." Mój głos pękł na tej jednej sylabie.

Wiedziałem.

Wiedziałem to, zanim wypowiedzieli słowa.

Moje serce pękło, zanim mieli szansę zrobić to swoimi wiadomościami.

Zamazane widzenie.

Dzwonienie w uszach, przez co trudno było usłyszeć słowa.

Pokój wirował jak żółć pracowała swoją drogę w górę mojego gardła.

"Czy ktoś jeszcze jest z tobą w domu?"

"M-moja córka," wyszeptałem, jak łzy wyciekły z moich oczu i całe powietrze opuściło moje płuca.

I. Just. Knew.

"Twój mąż brał udział w poważnej kolizji około godziny temu. W wyniku odniesionych obrażeń zmarł. Bardzo nam przykro z powodu pani straty."




Rozdział trzeci (1)

==========

Rozdział trzeci

==========

Tęsknię za nim, ale nie tęsknię za zdjęciami jego odchodów.

Dziesięć miesięcy później ...

"Elsie, czy masz dziś coś do przekazania?" zapytała Rhonda. Czekała tylko dwie sekundy, zanim przeszła dalej. "A co z tobą, Beth-"

"Mam", powiedziałam, mój głos monotonny, moje spojrzenie podnosząc, aby spotkać twarz Rhondy. Rzadki pierwszy raz.

Po wypadku Craiga spędziłam solidny miesiąc, rozpaczając i pogrążając się w fakcie, że byłam odpowiedzialna za jego śmierć. Przyznaję, nie zabiłem go gołymi rękami, ale nie byłoby go na tej drodze o tej porze i przy tej pogodzie, gdybym nie ogłosił, że chcę zakończyć nasze małżeństwo.

Dni przed Bożym Narodzeniem.

Po pierwszym miesiącu pozwoliłam sobie na fazę gniewu. Trwało to jeszcze około miesiąca, aż w końcu znalazłam dom w ciepłym kokonie zaprzeczenia. Moja żałoba nie przebiegała według normalnego psychologicznego schematu. Aby uspokoić rodzinę i przyjaciół, zapisałam się do kościelnej grupy żałobnej tylko dla kobiet. Mieli też jedną dla mężczyzn. Chrześcijanie byli sprawiedliwi. Najwyraźniej kobiety otwierały się lepiej przy innych kobietach.

Nie ja.

Nie otworzyłam się przed nikim aż do... dziesięciu miesięcy później.

Miesiące uczęszczania do grupy.

Miesiące utrzymywania martwego spojrzenia na dywan z paisley.

Miesiące słuchania, jak inne kobiety, które straciły swoich małżonków, opowiadają o swoich żalach i modlą się, by Bóg zrobił coś magicznego w ich życiu, by wskazał im drogę. Dziękowały Bogu za Jego pocieszenie i zapewniały Go, że rozumieją, że to wszystko jest częścią Jego planu.

"Ufam Jego planom dla mojego życia".

"Wiem, że mój mąż jest z Nim w niebie".

"Jestem wdzięczna za wszystkie inne sposoby, w jakie On codziennie błogosławi moje życie".

"Czuję obecność mojego męża jak anioła stróża zesłanego przez Boga".

"To Jego wola, nie moja".

Czuli się winni za swój gniew i modlili się o pokój i akceptację. Przepraszali za swój gniew i prosili o łaskę i przebaczenie. Spędzały godziny i godziny dzieląc się opowieściami o swoich mężach.

Ich niesamowitych mężach.

Wspaniałych ojcach.

Duchowych przywódcach.

Misjonarze w swoich własnych wspólnotach.

Wszyscy oni stracili doskonałych mężczyzn. Albo tak się wydawało.

"Och, Elsie, proszę ... śmiało". Rhonda nie mogła ukryć swojego entuzjazmu, a ja nie przegapiłam nadstawionych uszu, szerokich oczu i prostych kręgosłupów pozostałych kobiet w grupie, śliniących się na myśl o tym, że w końcu przemówię.

Po dziesięciu miesiącach wyszłam z mojej żałobnej śpiączki. Chwała Panu!

Sekrety... Miałam ten wielki sekret. W niektóre dni utrzymywanie go wydawało mi się niezbędne do życia. W inne dni, cóż, chciałem, żeby prawda wyszła na jaw, nawet jeśli oznaczałoby to opuszczenie Epperly, żeby uciec przed plotkami.

Cztery żyjące osoby wiedziały.

Tylko cztery.

Po wiadomości o wypadku Craiga, Finn zasugerował, że ja - my - nie mówimy Chase'owi i Lincowi o kłótni, o tym, że chcę rozwodu. Nie widział, jaki byłby sens, skoro to już nie miało znaczenia. Uważałam, że to okropny pomysł. Przecież czułam się winna i potrzebowałam wyznać swój udział w jego śmierci. Wtedy odezwała się Bella, również uważając, że nie powinnam mówić Chase'owi i Lincowi ani nikomu innemu w tej sprawie.

Może nie chcieli prawdy na wierzchu i tak już przerażającej rzeczywistości. Może wiedzieli, jak bolesna i nie do zniesienia jest prawdziwa prawda, i chcieli uchronić swoich braci i wszystkich innych od tego bólu. Zgodziłem się więc nikomu nie mówić. Prawda pozostała wśród nas - mnie, Belli, Finna i Amie.

Tej nocy drogi były złe. Craig uderzył w oblodzoną plamę na moście i stracił kontrolę. Chwała Bogu, że nie zabił nikogo innego.

Mimo to, nie spodobało mi się to. Zabiłam go.

Mojego nie do końca idealnego męża.

"Craig zostawiał wszędzie naczynia. Musiałam wszystko namaczać, zanim trafiło do zmywarki. Nigdy nie rozumiał, dlaczego mnie to denerwuje. Zbył moją irytację słowami: 'Mogłaś mieć gorzej. Przynajmniej nie jestem pijakiem i nie zdradzam cię'. I miał rację. Mogłam mieć gorzej. Nienawidziłam tylko tego, że nie mogłam się odnieść do niczego, co robił i nie zostać nazwana narzekaczką."

Po kilku mrugnięciach, przeskanowałam pokój. Twarze, które mnie badały, miały dziwne wyrazy.

Szok?

Żal?

"Wiem." Chichotałam potrząsając głową. "Nie odzywam się miesiącami, a pierwszą rzeczą, która wychodzi z moich ust jest coś negatywnego o moim zmarłym mężu. Idę do piekła, czyż nie?".

Rhonda oczyściła gardło i przesunęła wisiorek na swoim naszyjniku tam i z powrotem. Wymuszony uśmiech wygiął jej matowo czerwone usta. "Może moglibyśmy się za ciebie pomodlić".

"Żebym nie poszła do piekła?" Ćwiartka brwi na nią.

"Nie. Po prostu proszę naszego Pana, aby-"

"Grant zwykł przycinać swoją brodę i zostawiać wąsiska w zlewie. Gdybym upuścił soczewkę kontaktową, musiałbym ją wyrzucić."

Wszyscy przenieśli swoją uwagę na Jennifer. Jej mąż, Grant, zmarł na atak serca pięć miesięcy wcześniej.

"I..." kontynuowała "...przycinał inne części ciała i zamiatał włosy pod wagę łazienkową. Kiedy pierwszy raz to znalazłam, przysięgam, że myślałam, że ktoś ogolił sobie całą głowę w moim domu. Obwiniałam dzieci."

"Jennifer, kochana ... nie jestem pewna, czy to jest produktywne -" Rhonda podjęła próbę interwencji, ale Kathy ją odcięła.

"Rick zwykł kapać moczem w dół przodu toalety, ale zawsze mówił, że to nie on. Wiedziałam, że to dlatego, że miał również plamy siku na przodzie jego spodnie. Jak... czy zabiłoby go stanie tam przez kilka dodatkowych sekund, żeby trochę potrząsnąć?"

Kilka kobiet parsknęło, ale nie Rhonda. Pozostałem w milczeniu, nie przewidując, że moje złe maniery podżegają do takich wyznań.

"Eddie zwykł zamawiać frytki z McDonaldsa, odrywał róg opakowania ketchupu i na przemian wyciskał ketchup do ust i wpychał do niego frytki, jakby opanował idealny stosunek frytek do ketchupu. Kiedy zapytałem go, dlaczego nie może ich po prostu zanurzyć jak normalny człowiek, powiedział, że nie jest aż tak nudny."

Kilka kolejnych osób się roześmiało.

"Jared śpiewał razem z każdą piosenką w radiu, a nie znał żadnych słów. Po prostu mamrotałby przypadkowe rzeczy i zrujnowałby mi piosenkę".




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Kochać wroga, który nigdy się nie podda"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści