Potknięty przez nauczyciela ekonomii

Rozdział 1 (1)

==========

Rozdział pierwszy

==========

----------

Kelly

----------

To już oficjalne. Jestem na swoim. Jak mały ptaszek wyrzucony z gniazda, tylko że ja się wyrzuciłam i nie szybuję po niebie w chwalebnym pędzie wolności. Nie, jestem tym żałosnym ptakiem, którego widzisz, jak leży na ziemi jak oderwane jądro.

Ale jestem wolny.

Trochę zbyt wolny dzisiaj, ponieważ właśnie zostałem zwolniony z pracy, którą ledwo miałem przez trzy tygodnie. Mała nadzieja, że żadnej z moich współlokatorek nie będzie w domu, umiera, gdy parkuję między samochodem Remee a samochodem Zary. Serena musi być w pracy.

Gorące powietrze atakuje mnie, gdy wychodzę na zewnątrz. Wilgotność i upał południowego lata Indiany zawsze odczuwam jak atak. Nieważne, jak bardzo rozumiesz, że na zewnątrz jest gorąco, ten pierwszy podmuch, kiedy opuszczasz komfort klimatyzacji, wciąż jest szokiem.

Okolica jest niezwykle cicha z powodu lepkiej pogody, ale Gavin, mężczyzna, który mieszka kilka drzwi ode mnie, uśmiecha się i macha, gdy podchodzę do drzwi wejściowych. Szukając kluczy, macham do niego, zmuszając się do uśmiechu.

Mieszkam tu dopiero od miesiąca. Na początku byłem zaniepokojony. Chodzi mi o to, że znak uliczny, na którym widnieje nazwa Violet Circle, ma n nabazgrane markerem między e i t, a wszyscy nazywają to miejsce Violent Circle. Mój brat, Trey, który mieszkał tu przede mną, zapewnił mnie, że okolica może być trochę dziwna i przesadzona, ale nie jest niebezpieczna. To nie jest sposób, w jaki przywykłam do życia, to na pewno. Przeprowadzka z domu moich rodziców z wyższej klasy do mieszkania w rządowym kompleksie mieszkaniowym była co najmniej szokiem kulturowym.

Zara patrzy na mnie ze swojego miejsca na kanapie, kiedy wchodzę. "Hej, myślałam, że musisz pracować".

"Um...tak, zmiana planów".

"Jesteś chora?" pyta Remee, odciągając swoją uwagę od podręcznika podpartego na jej kolanach.

"Nie." Opadając na leżankę, mamroczę: "Zwolniony".

Zara pochyla się do przodu, patrząc na mnie. "Co się stało?"

Zakłopotanie ogrzewa moją twarz. "Spaliłam tacę z chlebem".

"Zwolnili cię za to? To niedorzeczne!"

Wzdychając, potrząsam głową. "Wczoraj spaliłam ciasto, a w zeszłym tygodniu mogłam przypadkowo spowodować pożar tłuszczu".

Parsknięcie śmiechem wyskakuje z Remee, a ona zakrywa usta. "Przepraszam. Nie śmieję się, że zostałeś zwolniony. Ale jesteś najgorszym kucharzem. Piekarnia chyba nie była najmądrzejszym wyborem".

Zara odgryza grymas i wiem, że obie pamiętają zwęglony bałagan, który zrobiłam próbując zwykłego garnka z chili. Albo towarzyszący chleb kukurydziany, który mógłby podwoić się jako krążek hokejowy.

Gdy patrzę od jeden one inny, chichot ucieka ja, i czuję niektóre ciężar mój okropny dzień podnosić gdy wybuchają w śmiech wraz z ja. Nie znam ich długo, Sereny też nie, ale lubię je.

Kiedy dałam ogłoszenie o poszukiwaniu współlokatorek, nie spodziewałam się, że wprowadzą się trzy dziewczyny, które już się przyjaźnią, ale właśnie straciły umowę najmu swojego ostatniego mieszkania, ponieważ właściciel postanowił je sprzedać. To trochę onieśmielające być nową osobą, ale nigdy nie sprawiły, że poczułam się jak outsider.

"Piekarnia Superstore była pierwszym miejscem, które widziałam, że zatrudniają".

Remee zamyka swoją książkę. "Musisz poszukać czegoś bardziej odpowiedniego dla ciebie. Czegoś, w czym jesteś dobra."

"Nie jestem dobry w niczym." To nie do końca prawda. Jestem doskonała w udawaniu uśmiechu, w small talk i utrzymywaniu pozorów. To było to, co liczyło się najbardziej dla mojej matki. Jestem świadoma, że ten rodzaj presji doprowadził do niektórych moich problemów lękowych.

"Tak, jesteś. Tylko jeszcze nie zorientowałaś się co". Zara odrzuca z oczu przypadkowy kędzior i spogląda na zegar. "Muszę się ruszyć. Dzisiaj jest czas opowieści, a następnie klub Lego. W piątek organizujemy targi pracy. Wiele okolicznych firm będzie tam rekrutować. Powinnaś przyjść."

Zara pracuje w bibliotece miejskiej, prowadząc programy dla dzieci, co jest dla niej idealne, ponieważ studiuje bibliotekoznawstwo.

"Będę tam."

"Zaczyna się o dziewiątej", mówi mi, po czym rusza do pracy.

Remee wciąga swoją książkę z powrotem na kolana. "Mogę ci dziś pomóc stworzyć CV".

"Miałoby ono jedną linijkę. Pracowałem trzy tygodnie w piekarni i próbowałem ją podpalić," jęczę.

"Są sposoby, żeby to upiększyć. Trzeba tylko wiedzieć, jak bzdurzyć". Ona szczerzy się do mnie. "Chyba, że chcesz iść pracować w Glitties z Sereną".

"Hard pass," śmieję się. "Przydałaby mi się pomoc z CV. Dzięki."

Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć inną pracę, zanim Trey dowie się, że zostałam zwolniona. Mój brat jest dobrym facetem i zainspirował mnie do tego skoku z dala od mojego starego życia, robiąc to najpierw samemu. Przepracował drogę przez szkołę, mieszkając w tym mieszkaniu ze swoimi przyjaciółmi, a teraz ma wspaniałe życie z własną rodziną. Zrobił to na własną rękę, a ja chcę mu pokazać, że ja też mogę. Muszę też udowodnić sobie, że mogę odnieść sukces bez pieniędzy moich rodziców, czy wspierającego mnie mężczyzny.

Jestem przerażona, ale po raz pierwszy od dziewiętnastu lat jestem też wolna.

Jedną rzeczą, na którą zgodziłam się, by Trey mi pomógł, było czesne, ponieważ w przeciwnym razie oznaczałoby to zaciągnięcie kredytu studenckiego. Może nie wiem zbyt wiele o życiu bez pieniędzy na wyciągnięcie ręki, ale wiem, że połowa dzieciaków w moim wieku ma problemy z tymi wysoko oprocentowanymi kredytami. Żadna pełnoetatowa praca, do której się kwalifikuję, nie zapłaciłaby wystarczająco dużo, by opłacić czesne plus czynsz i jedzenie. Kiedy kłóciłam się z nim o to, że biorę jego pieniądze, doszliśmy do porozumienia, że mogę go spłacić, kiedy skończę studia. Pożyczka studencka bez odsetek i ścisłego harmonogramu spłat. Nie mogłam odmówić.

"Jak odrabiasz lekcje, skoro zajęcia zaczynają się dopiero jutro?" pytam Remee.

"Po prostu czytam do przodu. Wczoraj skończyłem mój tekst z socjologii. Był o wiele bardziej interesujący niż ten historyczny," mówi, zwracając swoją uwagę z powrotem na stronę.

Moje spojrzenie musi być widoczne na jej skórze, ponieważ zerka na mnie z powrotem, z jedną brwią w górze.




Rozdział 1 (2)

"Czy kiedykolwiek dostałeś ocenę, która nie była szóstką?"

"Tak, raz i nie zamierzam powtarzać tego doświadczenia". Patrząc z powrotem na swoją książkę, marudzi, "To była głupia klasa gimnastyczna, która i tak nie powinna się liczyć. Więc nie potrafię wspinać się po linie. Ile lin w ciągu życia ma do pokonania przeciętna osoba? Jakie są szanse, że będę siedział przed komisją prezentującą moją pracę i jeden z nich powie: "Och, najpierw zjedź po tej linie?" To śmieszne."

Wyraźnie dotknąłem nerwu. "Jestem pewna, że ukończenie szkoły średniej bez 4.0 GPA nie będzie cię kosztować na dłuższą metę". Moja próba uspokojenia jej wydaje się cofać.

"Byłem valedictorian mojego liceum. Mówiłam o szóstej klasie." Luźny kosmyk włosów zostaje wetknięty z powrotem za ucho, gdy mamrocze pod nosem. "Głupi pan Miller."

Dobrze więc.

Zostawiając ją z jej studiowaniem, wędruję do mojego pokoju, gdzie mój stos podręczników czeka na biurku, wciąż w ich folii termokurczliwej. Prawdopodobnie dobrym pomysłem byłoby przynajmniej przejrzenie ich i zobaczenie, w co się wpakowałem.

* * *

Mój pierwszy dzień na uczelni poszedł gładko jak dotąd, ku mojej uldze. Byłam kłębkiem nerwów wchodząc na moje poranne zajęcia, choć nigdy nie miałam problemów z angielskim i sądząc po sylabusie, nie powinnam mieć problemu.

Moje drugie zajęcia dzisiaj to ekonomia. Ugh, dlaczego dałam się namówić Treyowi na te zajęcia? Biorę teraz tylko zajęcia ogólnokształcące, ponieważ nie mam pojęcia, jaką karierę chcę mieć lub kim chcę być. Nigdy wcześniej nie było to oferowane jako opcja, a teraz, kiedy jest, nie mam pojęcia, co chcę robić. Trey zapewnił mnie, że każdy powinien wziąć udział w zajęciach z ekonomii i nauczyć się zarządzać pieniędzmi, bez względu na to, jaką karierę się skończy, więc oto jestem, zajmując ostatnie miejsce w pierwszym rzędzie.

Matematyka nigdy nie była moją mocną stroną, a wczoraj wieczorem zerknęłam na rozdziały o inwestowaniu i zwrotach w moim podręczniku. Wyglądało to na nudne jak cholera. Prawdopodobnie będę musiał zacząć łapać kawę przed tą klasą, aby zachować czujność, jak wygląda na to, że kilku innych studentów zrobiło.

"Dzień dobry!" rozbrzmiewa głęboki głos, a do środka wchodzi mężczyzna z teczką i laptopem pod pachą. Wydaje mi się, że słyszę, jak wszystkie szczęki otaczających mnie kobiet policzkują biurko unisono z moim. To nie może być ten profesor.

Nie tak wygląda profesor ekonomii. Powinien być stary i zgarbiony, ubrany w tweed, o surowym usposobieniu. Absolutnie nie powinni być tak młodzi, poruszać się z taką gracją, ani mieć uśmiechu, który sprawia, że mam ochotę wskoczyć na biurko i rzucić w niego moimi majtkami.

"Jestem profesor Layton Aldrich, ale nie będziemy stać na ceremonii". Opiera się o biurko i uśmiecha się do klasy. "Możecie mówić do mnie panie Aldrich. Będę zwracał się do każdego z was po nazwisku, a jeśli macie inne preferencje, możecie dać mi znać. Brzmi dobrze? Świetnie." Kontynuuje, nie dając nikomu szansy na odpowiedź. "Najpierw zobaczmy, kto tu jest."

Sięga na biurko i chwyta tablet, stukając nim kilka razy w trakcie rozmowy. "Wiesz, jak nauczyciele czasem każą ci stać i chodzić po sali, żeby się przedstawić? Czy nie nienawidzisz tego? Nigdy bym ci tego nie zrobił. Absolutnie nie musisz stać."

Klasa cyka, ale ja czuję, że moje mięśnie się napinają. Nienawidzę mówić przed dużą grupą. Sprawia, że jestem niespokojna, a kiedy się denerwuję, robię z siebie idiotkę, ponieważ zapominam, że pewne słowa istnieją. Mój umysł się zacina, a ja potykam się o najprostsze rzeczy, co tylko pogarsza sprawę. Muszę przećwiczyć to, co mam zamiar powiedzieć. Muszę pomyśleć, więc mam nadzieję, że zacznie na drugim końcu pokoju.

Przedstawić się? Dokładnie ile informacji mam przekazać? Powiem tylko swoje imię, wiek i że jestem...czym? Co mogę powiedzieć?

Moja wewnętrzna panika zostaje przerwana, gdy uświadamiam sobie, że w sali zapadła cisza poza głosem nauczyciela. Zbyt cicho. Wszystkie oczy są na mnie, w tym te jasnoniebieskie należące do pana...ugh nie pamiętam nawet jego imienia.

"Panienko? Jest pani z nami?" Jedna strona jego ust wykrzywia się w mały uśmiech.

"Oh! Tak!" Cóż, to było cholernie głośne. Wycisz się, dziewczyno.

"Jak masz na imię?"

O Boże. Zapomnij o zapamiętaniu jego imienia, nie jestem pewna czy mogę sobie przypomnieć swoje. Kiedy zrobiło się tu tak gorąco? Czy oni widzą, że pocę się jak gruby dzieciak grający w Dodgeball? W końcu do mnie dociera. "Kelly. Um...Kelly Bryant."

"Miło mi panią poznać, pani Bryant. Więc, trzy pytania, tylko dla przełamania lodów. Nie oceniam waszych odpowiedzi." Klasa chichocze, ale wszystko, co mogę zrobić, to przełknąć ciężko. Cała wilgoć w moich ustach zniknęła. "Najpierw powiedz nam, co lubisz robić".

Powiedziałbym, ale zapomniałem o wszystkim. Jestem teraz zupełnie obcy dla własnego mózgu i wiem, że cokolwiek wyjdzie, będzie głupie. Szkoda, że nie powstrzymuje mnie to przed mówieniem. "Och...um...nie wiem. Chyba lubię czytać..." Jak one się nazywają? Nie rób mi tego mózgu! "Um...no wiesz...strony i takie tam."

Chichoty unoszące się w całym pokoju nie pomagają, a ja wiem, że moja twarz musi robić się czerwona.

"Czytnik. Dobrze." Uśmiecha się i kiwa na mnie głową, jakbym nie zachowywała się jak kompletna idiotka. "Drugie pytanie. Dlaczego wzięłaś Ekonomię?"

To nie jest to, czego się spodziewałem, a ja pauzuję, mrugając przez chwilę przed udzieleniem mu szczerej odpowiedzi. "Mój brat powiedział, że powinienem. Że każdy powinien."

"Mądry facet." Kiwa głową i robi krok do tyłu, gdzie może ponownie oprzeć się o biurko.

Zaczynam się trochę relaksować. Dopóki tylko patrzę na niego i udaję, że to zwykła rozmowa i że nie ma czterdziestu innych par oczu na mnie, może uda mi się przejść przez to bez innych głupot.

"Ostatnie pytanie należy do ciebie. Co jest czymś, nad czym zawsze się zastanawiałeś, ale nigdy nie zapytałeś?"

Słowa wylewają się z moich ust bez żadnego świadomego wysiłku. Nie jestem pewien, czy rzeczywiście je wypowiedziałem, dopóki nie przetoczy się po mnie ryk śmiechu. "Czy kraby myślą, że chodzimy bokiem?"




Rozdział 1 (3)

Ku zasłudze pana Aldricha, stara się nie stracić jej wraz z resztą klasy. Jego ręka wędruje do ust, ale nie dość szybko, by ukryć szeroki uśmiech, który mógłbym uznać za seksowny, gdyby go nie było, bo jestem idiotą. Jego oczy szkliły się, gdy walczył z chęcią śmiechu, a on potrząsa głową, gdy śmiech zamiera.

"Pani Bryant, to jest - ręce w dół - najlepsze pytanie, jakie kiedykolwiek zadano. Nigdy nie byłem tak rozczarowany brakiem odpowiedzi. Będę musiał do pani wrócić."

W końcu przechodzi do następnego ucznia, a ja układam swoją gorącą twarz w dłoniach.

Cóż, świetny początek, Kelly. Co masz zaplanowane na akt drugi?

Staram się jak mogę, żeby zwracać uwagę przez resztę klasy, ale między słabnącym zażenowaniem a małym uśmiechem pana Aldricha za każdym razem, kiedy zerka w moją stronę, nie jest to łatwe. Na szczęście reszta zajęć składa się tylko z wprowadzenia studentów, przeglądu tego, czego będziemy się uczyć w tym semestrze, i szybkiego przeglądu sylabusa. Kończy się na tym, że zwalnia się trochę wcześniej, a ja pędzę do drzwi.

W gorącym, wczesnopopołudniowym słońcu biorę głęboki oddech. Mam godzinę do zabicia przed moimi ostatnimi zajęciami, więc biorę mrożoną kawę z małej kafejki związanej ze szkołą. Mniej więcej połowa stolików jest zajęta przez studentów. Jest kilku, których rozpoznaję z zajęć, ale nie jestem zainteresowana dołączaniem do nich ani próbą nawiązania znajomości dzisiaj. Kilka minut w samotności jest tym, czego potrzebuję.

Czuję się trochę niezręcznie, siedząc sama. Zanim się przeprowadziłam, nigdy nie wyszłabym sama na kawę czy jedzenie. Moi przyjaciele uznaliby to za żałosne, a moja matka dostałaby zawału. Szybkie spojrzenie dookoła pokazuje mi, że nikt nie zwraca na mnie uwagi. Może robienie rzeczy na własną rękę nie jest tak oburzające, jak mi się wydawało.

Daje mi to okazję do przewertowania mojego nowego podręcznika szkolnego. Sekcja, która mnie interesuje, zawiera listę wszystkich dostępnych klubów i zajęć pozalekcyjnych. Lista jest długa, ponieważ uniwersytet zaprasza również studentów community college do przyłączenia się.

Nasz kampus jest wyjątkowy, ponieważ jest połączeniem uniwersytetu stanowego i miejskiego community college. Wielu studentów, w tym ja, korzysta z możliwości uczęszczania na zajęcia w community college, a następnie przeniesienia się na uniwersytet po drugim roku. To pozwala zaoszczędzić sporo pieniędzy.

Rada Zary, żebym znalazła coś, w czym jestem dobra, rozbrzmiewa w mojej głowie. Może nie jestem w niczym dobra, ale to nie znaczy, że nie mogę nauczyć się czegoś nowego. Teraz, kiedy nie muszę się martwić, jak moje wybory zostaną ocenione, chętnie próbuję nowych rzeczy.

Jedyną rzeczą, do której kiedykolwiek powiedziano mi, że mam talent, była gra na fortepianie. To coś, co naprawdę lubię, ale podczas gdy moja matka zachęcała mnie do nauki i nawet kupiła mi piękny fortepian, mój ojciec dał do zrozumienia, że to nowość. Coś dla rozrywki, ale ostatecznie bezużyteczny talent.

Popijając kawę, przeczytałam listę zajęć. Większość z nich to sporty, a ja jestem beznadziejny w niczym innym niż joga, ale są też inne opcje. Gry stołowe, pisanie wierszy, gazetka szkolna, klub muzyczny. Nic nie przykuwa mojej uwagi, aż dochodzę do dolnej części listy.

Klub Dorosłych.

Przyjdź i naucz się umiejętności, które nie są zazwyczaj nauczane w klasie. Czy wiesz jak zmienić oponę lub konserwować samochód? Czy potrafisz gotować proste posiłki? Czy zmagasz się z wypełnianiem formularzy podatkowych lub budżetem? Naucz się jak być niezależnym i odnoszącym sukcesy dorosłym w przyjemnym środowisku.

Nie umiem zrobić żadnej z tych rzeczy. To żenujące i założyłem, że jestem jedynym, który ma tak wiele luk w tym, co wydaje się być podstawową wiedzą, ale to wyraźnie nie jest przypadek. Chyba znalazłam swoje zajęcie po szkole.

Zanim zdążę zmienić zdanie, zatrzymuję się w biurze i zapisuję do klubu, zanim udam się na moje ostatnie zajęcia tego dnia. Muzyka ogólna. Jestem zaskoczona małą liczebnością klasy w tym, co myślałam, że będzie popularnym przedmiotem do wyboru, ale jestem też zadowolona. Wszyscy wydają się mili, a ja czuję się komfortowo w małej grupie.

Jest wśród nas cała gama doświadczeń i umiejętności. Kilka osób potrafi śpiewać, kilka gra na instrumentach i potrafi czytać muzykę, podczas gdy jasne jest, że kilku studentów wybrało ten przedmiot, ponieważ wydawał się łatwy i nie mają żadnego doświadczenia.

Nauczycielka, pani Lee, jest miła i wyjaśnia, że będziemy pracować nad własnymi projektami i zdobywać oceny na różne sposoby. Pierwsze zajęcia spędzamy na poznawaniu się i bawieniu się dostępnymi instrumentami.

Kiedy wsiadam do samochodu, żeby wrócić do domu, na mojej twarzy pojawia się uśmiech i w większości zapomniałem o tym, że zrobiłem z siebie głupka na zajęciach z ekonomii. Z niecierpliwością czekam na pierwsze spotkanie Adulting Club. Chciałabym nauczyć się nowych rzeczy. Prawnie jestem dorosły, ale na dzień dobry nie sądzę, żebym czuł się inaczej niż w wieku piętnastu lat. Czy jest taki wiek, w którym nagle czujesz, że jesteś dorosły i odpowiedzialny? Obecnie czuję się jakbym potykał się o swoje dni, starając się nie spieprzyć.

Boże, to nie jest dorosłość, prawda?

* * *

"Proszę, Kelly - kobieta, która zwykle gra, odwołała chorobę w ostatniej chwili. To byłyby tylko trzy piosenki. Będziesz miała jeszcze mnóstwo czasu na odwiedzenie targów pracy".

Błagalne spojrzenie Zary nie jest czymś, czemu mogę odmówić, bez względu na to, jak bardzo mogę być kuszona. Jestem już zdenerwowany dzisiejszym polowaniem na pracę, a teraz zostaję wciągnięty w pomaganie jej w przedszkolnej grupie śpiewającej razem w bibliotece. "Ok, trzy piosenki. Masz nuty?"

Ulgowy uśmiech wybucha na jej twarzy. "Czeka w bibliotece. Jesteś ratownikiem."

Remee wskakuje głową do pokoju. "Nie zapomnij o swoim CV i rzeczach, które ćwiczyliśmy".

Remee nie tylko pomógł mi złożyć CV, ale spędził dobrą godzinę dając mi mock interview pytania i wskazówki, aby przygotować się do targów pracy dzisiaj. "Mam to." Obracając się twarzą do niej, biorę głęboki oddech. "Jestem gotowa."

Serena odzywa się, gdy zakłada swoje buty. "Glitties zatrudnia."




Rozdział 1 (4)

Nie mam nic przeciwko jej pracy, ale ubieranie się w szorty i błyszczący crop top, żeby nosić jedzenie, nie brzmi ani trochę atrakcyjnie. "Dzięki, ale nie sądzę, że jestem... wykwalifikowany."

Uśmiecha się, gdy kiwam głową w kierunku jej pokaźnej klatki piersiowej. "Duże cycki to nie wymóg. Faceci lubią też małe cycki, wiesz."

"Będę o tym pamiętać."

Serena rozgląda się po pokoju. "Powinniśmy urządzić małe przyjęcie w ten weekend. Nie mieliśmy nikogo nad sobą od czasu przeprowadzki."

Zara wzrusza ramionami. "Dla mnie w porządku. Zaproszę Grahama i jego przyjaciół."

Serena staje na nogi i patrzy na mnie z góry. "Jutro wieczorem, dobrze? Zaproś kogo tylko chcesz. I daj mi znać jaki alkohol chcesz, ponieważ wiem, że nie możesz go jeszcze kupić."

Czuje się trochę niezręcznie, że muszę przyznać, że nie mam kogo zaprosić. "Ja...um...tak naprawdę nie zdobyłem tu jeszcze żadnych przyjaciół."

"Lepiej, żebyś miał na myśli innych niż my, albo będziemy super obrażeni," mówi Zara i cała trójka patrzy na mnie. Nie mogę pomóc szerokiemu uśmiechowi, który rozprzestrzenia się po mojej twarzy.

"Oczywiście."

"W porządku, w takim razie," mówi Serena. "Miejmy dzisiejszy dzień za sobą, żebyśmy mogły się spieprzyć jutro wieczorem".

Dlaczego nie? Jedyną rzeczą, którą muszę jutro zrobić, jest udział w sesji wstępnej Klubu Dorosłych i nie ma być ona długa.

Firmy biorące udział w targach pracy właśnie się rozstawiają, kiedy docieram z Zarą do biblioteki. Szybkie zerknięcie do tego pomieszczenia na liczbę stolików oferujących aplikacje daje mi jakąś nadzieję na znalezienie pracy już dziś. Widzę wszystko, od restauracji szukających kucharzy i kelnerek po magazyny i fabryki poszukujące pracowników. Z pewnością znajdzie się coś, co będę mogła robić.

"Jedna godzina", przypomina mi Zara, kierując mnie do pokoju na końcu korytarza. Jasne ściany są ozdobione postaciami z książek dla dzieci, a stoły i krzesła w tym pomieszczeniu są malutkie. Pianino siedzi pod jedną ścianą i na jego widok, nagle nie mogę się doczekać, aby dostać moje palce na nim.

"Czy to w porządku, jeśli trochę poćwiczę?"

"Jasne", odpowiada. Podczas gdy ona wyciąga garść małych poduszek, na których dzieci mogą siedzieć, ja siadam przy pianinie. Nuty do kilku piosenek, które chce, żebym zagrał, leżą przede mną i nie mogą być łatwiejsze. Jestem trochę zardzewiały, więc gram je kilka razy, zanim przechodzę do piosenki Eda Sheerana.

Kiedy kończę, Zara wpatruje się we mnie, ale nie tylko ona. Mężczyzna opiera się o ościeżnicę drzwi z uśmiechem na twarzy.

"Hej, jesteś dobry", wykrzykuje Zara.

"Dzięki za ton zaskoczenia," chichoczę. Mężczyzna nic nie mówi, tylko lgnie, gdy gram kolejną popularną piosenkę. Zakładam, że jest jednym z rodziców dzieci, które teraz wtargnęły do sali.

Nie wiedziałbym co zrobić z salą pełną przedszkolaków, ale Zara nie ma problemu z ich zorganizowaniem i usadzeniem. Wydaje się, że uwielbiają ją, gdy rozmawia i bawi się z nimi. Rozdaje wszystkim dzieciom lalki i pyta, czy są gotowe zaśpiewać z nimi kilka piosenek.

Nie bardzo się na to cieszyłam, ale następna godzina okazuje się być świetną zabawą. Dzieci uwielbiają muzykę i jest coś satysfakcjonującego w tym, że widzą, jak reagują na nią z takim entuzjazmem. Klawisze pod moimi palcami czują się tak naturalnie, a kiedy sesja się kończy, ogarnia mnie fala rozczarowania. Kto wie, kiedy będę miał kolejną szansę na grę?

To uczucie potęguje się, gdy dwoje rodziców podchodzi do mnie na korytarzu, gdy zmierzam w stronę holu, gdzie odbywają się targi pracy.

"Czy byłby pan zainteresowany udzielaniem lekcji gry na fortepianie mojemu starszemu synowi? Szukamy nauczyciela, ale jedyne lekcje oferowane w mieście to nauka gry na gitarze" - pyta kobieta.

Mężczyzna, który podchodzi obok niej, kiwa głową i dodaje: "Razem z żoną szukaliśmy lekcji dla naszej córki".

Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby udzielać lekcji gry na fortepianie i tak bardzo jak bym chciał to robić, muszę ich rozczarować. "Przykro mi. W tej chwili nie mam fortepianu ani miejsca odpowiedniego do udzielania lekcji".

"Czy byłoby panu wygodnie przyjść do mojego domu?" pyta kobieta. "Mieszkamy w samym mieście".

Mężczyzna szybko odrzuca ten pomysł.

Mój umysł ściga się. Czy byłoby mi dobrze chodzić do domów obcych ludzi? Jeśli tak, to od czego miałabym zacząć nauczanie? Ile powinnam pobierać opłat? I jak często? Jestem podekscytowana tą myślą, ale muszę to przemyśleć i ustalić kilka rzeczy.

Zdaję sobie sprawę, że po prostu stoję tam niemo, podczas gdy oni wpatrują się we mnie. W końcu zgadzam się, żeby to przemyśleć i wrócić do nich. Oboje dają mi swoje numery telefonów, a kiedy odchodzą, zauważam, że ten sam mężczyzna, który wcześniej obserwował mnie z drzwi, znowu się na mnie gapi. Świetnie, wygląda na to, że przyciągnęłam jakiegoś pełzacza.

Jestem jeszcze bardziej czujna, kiedy zdaję sobie sprawę, że poszedł za mną do holu. Przechodzi obok mnie i zajmuje miejsce obok siwowłosego mężczyzny, który wygląda, jakby dobiegał siedemdziesiątki. Kiedy przechodzę obok jego stolika, macha do mnie, gestykulując, żebym z nim porozmawiał. Moje niezdecydowanie sprawia, że się uśmiecha i wskazuje na tabliczkę przymocowaną z przodu stolika.

Cooper's Music, obecnie przyjmuje zgłoszenia na stanowisko w niepełnym wymiarze godzin.

Dobra, więc może nie jest dziwnym dziwakiem za to, że ogląda mnie grającą na fortepianie. Są tutaj, aby szukać pracowników, jak wszyscy inni. Obaj mężczyźni witają mnie ciepłym uśmiechem, gdy podchodzę do ich stołu.

"Cześć", mówię i przeklinam się wewnętrznie, gdy wychodzi to prawie szeptem. To nie jest pewne siebie zachowanie, które ćwiczyliśmy z Remee. Połykając, staję prosto i wyciągam rękę, próbując ponownie. "Jestem Kelly Bryant."

"Easton Cooper," odpowiada starszy mężczyzna, podając mi rękę. Gestem wskazuje na mężczyznę, który mnie obserwował. "To jest mój syn, Jesse".

"Miło mi cię poznać".

"Podobnie. Czy szuka pan stanowiska?" pyta Easton.

Niezdarnie, wyciągam z teczki moje CV i wręczam mu je. "Tak, proszę pana. Jestem studentką i szukam pracy na pół etatu".

"A twoja dostępność?" pyta Jesse przeglądając CV.

"Wieczory i weekendy. Moje zajęcia kończą się około trzeciej. Jakie stanowisko szukasz do obsadzenia?"

Easton wręcza mi listę obowiązków. To dość podstawowe obowiązki w handlu detalicznym, włączając w to kasjera, magazyn i ogólne sprzątanie. "Nigdy nie prowadziłam kasy fiskalnej," przyznaję. "Ale szybko się uczę".

Jesse pochyla się i mruczy coś do swojego ojca. "Mieliśmy ostatnio sporo zapytań szukających lekcji muzyki i rozumiem, że całkiem dobrze grasz na pianinie".

"Jestem...biegły".

"Proszę usiąść," zaprasza Easton. "Jeśli jesteś zainteresowany, oczywiście".

Jeśli jestem zainteresowany? Możliwość udzielania lekcji gry na fortepianie lub nawet po prostu pracy w miejscu, które dotyka jednego z moich zainteresowań, byłaby marzeniem w porównaniu z przypalaniem chleba i dostawaniem ochłapów. Znajdź coś, co mi odpowiada - powiedziała Zara.

Może właśnie to zrobiłam.




Rozdział 2 (1)

==========

Rozdział drugi

==========

----------

Layton

----------

"Dalton spotka się z nami w barze. Przyprowadza kilku przyjaciół" - zapowiada Travis, gdy domagamy się dwóch bieżni w szkolnej sali gimnastycznej. To jeden z bonusów pracy w community college. Uniwersytet, z którym dzielimy kampus, nawiązał współpracę z community college, co oznacza, że wszyscy wykładowcy i studenci mogą korzystać z siłowni i innych udogodnień. Nie muszę płacić za karnet na siłownię ani jeździć do jedynej porządnej siłowni na drugim końcu miasta.

"Dlaczego jestem pewien, że ci przyjaciele to kobiety?"

Dalton jest wiecznym singlem w naszej grupie. Dopiero niedawno dołączyłem do niego w życiu singla po długoterminowym związku i zaręczynach, które nie skończyły się dobrze. A mówiąc nie skończyło się dobrze, mam na myśli, że po ośmiu latach nie wiedziała, że lubię swoje kobiety tak, jak lubię swoją kawę. Mocna, gorąca i bez kutasa innego faceta w niej. Od chwili, gdy się dowiedział, Dalton próbował umówić mnie z jednym ze swoich licznych "przyjaciół".

Travis uśmiechnął się do mnie. "Czy zdobycie trochę urodzinowej głowy naprawdę byłoby najgorszą rzeczą?".

"Nie potrzebuję niechlujnych sekund Daltona. Albo obudzić się przykuty do łóżka, podczas gdy jakaś laska przeszukuje mój dom w poszukiwaniu pieniędzy i okrada mnie na oślep."

"To zdarzyło mu się tylko raz".

Dalton miał szczęście, że mieliśmy plany tego ranka, bo inaczej cały dzień byłby przykuty do łóżka. Wciąż mnie to śmieszy, gdy pamiętam, jak go nachodzę. To nie jest jeden z tych, które pozwoliliśmy mu zapomnieć. "Pozwoliłbyś mu się wrobić?"

"Mam żonę".

"Gdybyś nie był żonaty?"

"Do diabła nie," prychnął. "To mój chłopak i w ogóle, ale facet nie ma gustu w kobietach. Widzi duże cycki lub ładną twarz i skacze po niej."

Zwiększam prędkość i wpadam w wygodny jogging. "Dokładnie."

"To nie znaczy, że nie powinieneś szukać. Masz już za sobą swój związek z odbicia".

To było burzliwe kilka miesięcy. Kyra wydawała się wystarczająco miła. Była higienistką stomatologiczną bez dzieci, posiadała własny dom i wydawało się, że ma dobrą głowę na karku. Ledwie trzy miesiące związku, a ona zaczęła planować ze mną przyszłość, w tym małżeństwo i dzieci. Kiedy pokazała mi zdjęcie pierścionka zaręczynowego, który chciała mieć, i podpowiedziała, że Walentynki są niedaleko, szybko wycofałem się z tej sytuacji. Może umawianie się z kimś starszym o osiem lat nie było najlepszym pomysłem. Można było usłyszeć, jak jej zegar biologiczny wali jak bongosy.

"Nie szukam teraz nikogo".

Travis zerka na mnie. "Wiem, że to, co zrobiła Paula, spieprzyło cię. Tylko nie pozwól, aby to powstrzymało cię przed ponownym zaufaniem komuś, albo suka naprawdę wygra".

Travis poślubił swoją ukochaną z liceum i jest szczęśliwie żonaty od ponad dziesięciu lat. Dalton wciska mu kit, że jest przywiązany lub ma kulę u nogi, ale obaj wiemy, że jest jednym z tych szczęśliwców.

Nie zamierzam pozwolić, aby moja była narzeczona odebrała mi szansę na to, że kiedyś to nastąpi, ale na razie dobrze mi z tym, że jestem sam, może z okazjonalnym podrywem. Moja kariera nauczyciela plus inwestowanie i konsulting na boku - utrzymuje mnie zajętego. W tym semestrze zgłosiłem się również na ochotnika do nadzorowania Klubu Dorosłych przez kilka dni w tygodniu, więc mam mnóstwo zajęć.

"Jestem ponad nią," zapewniam go. "Ale wiesz, że bar to nie moja scena".

Dwadzieścia osiem. Skończyłam dziś dwadzieścia osiem lat. Może się starzeję. To znaczy, czy tak się zaczyna? Kiedy wolisz siedzieć na werandzie z piwem i muzyką, której faktycznie lubisz słuchać, zamiast próbować podrywać kobiety, podczas gdy piosenki z lat czterdziestych torturują twoje uszy. "Poker?"

Travis szczerzy się do mnie. "Dla mnie brzmi dobrze. Niskie stawki. Jeśli mnie wyczyścisz, Diane przyjdzie cię szukać".

Zamilkamy i skupiamy się na naszym biegu. Travis musi wyjść przede mną, ponieważ musi odebrać swoje dziecko w domu swojej matki w prawie. "Och, prawie zapomniałem," mówi. "Ransing Corp szuka wolnego konsultanta. Wstawiłem dobre słowo o tobie i dałem im twój e-mail, więc możesz się odezwać."

Travis ma ten sam dyplom z ekonomii, co ja, i z tego samego uniwersytetu, ale chcieliśmy różnych rzeczy po wejściu w życie zawodowe. Lubię konsulting, ale nie jestem pewien, czy robić to na pełny etat. Zawsze chciałem spróbować uczyć. Choć nie chcę tego przyznać, nie jest to tak satysfakcjonujące, jak sobie wyobrażałem. Większość studentów bierze ekonomię tylko po to, by wypełnić lukę w swoim harmonogramie lub dlatego, że jest wymagana na innym kierunku. Jest bardzo małe zainteresowanie. Matematyczny kalambur zamierzony.

Wahałem się, czy kontynuować ten semestr, kiedy zaoferowano mi tę pozycję, ale zdecydowałem się dać jej jeszcze jeden rok. Zawsze mogę freelancer jako konsultant, aby zwiększyć moje dochody. Nie jestem bogaty, ale też nie walczę. Mam trochę swobody by zobaczyć , gdzie będę najszczęśliwszy.

"Dzięki", mówię Travisowi. "Będę miał oko na ich e-mail."

* * *

Uśmiech na mojej twarzy, kiedy pojawiam się na pierwszym spotkaniu Adulting Club w sobotę, może mieć coś wspólnego z faktem, że wygrałem dwieście dolców od Daltona. Zazwyczaj nie jest złym pokerzystą, ale był zbyt skupiony na sekstingu z kimś i popisywaniu się aktami, które dostawał.

Nie wiem, kto wysyłał mu zdjęcia, ale musi nauczyć się lepiej ustawiać ostrość lub kąt swoich ujęć. Ostatnie zdjęcie wyglądało jak usta psa, kiedy wystawia głowę przez okno samochodu. Nazwaliśmy to nocą, kiedy zdecydował się zrobić kilka zdjęć kutasa, żeby je odesłać.

Kto powiedział, że romantyzm umarł?

Pierwsze spotkanie odbywa się w centrum studenckim i nie mam pojęcia jakiej frekwencji się spodziewać. Piętnastu studentów podpisało arkusz zainteresowania, ale będę zadowolony, jeśli połowa z nich się pojawi. Centrum studenckie jest głównym ośrodkiem po stronie community college na kampusie i zazwyczaj jest dobrze zaludnione studentami korzystającymi z komputerów, dostającymi coś z automatu lub po prostu spędzającymi czas z przyjaciółmi wokół jednego z błyszczących drewnianych stołów. Dziś nie jest inaczej.

"Jeśli jesteś tu na Klub Dorosłych, spotykamy się w sali B" - ogłaszam, kiwając w stronę drzwi na zapleczu. Z przyjemnością widzę, jak co najmniej ośmiu studentów wstaje na nogi i kieruje się w tamtą stronę.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Potknięty przez nauczyciela ekonomii"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści