Zatańczmy

Prolog (1)

Stałem przed szklaną ścianą, zahipnotyzowany. Fałszywe światło słoneczne mieniło się w wodzie, odbijając się od żółtego, zielonego i różowego korala. Niebieska poświata zbiornika nadała słabo oświetlonemu zakątkowi mistyczny, senny nastrój.

Komitet studniówkowy dokonał w tym roku epickiego wyczynu. Zamiast tańczyć w naszej sali gimnastycznej, odbyła się ona w nowym, nowoczesnym akwarium w centrum miasta. Gdy komitet uczniowski wyraził zgodę, Megan Sims, główna cheerleaderka i nadmiernie rozwinięta młodzież, otrzymała zadanie przedstawienia pomysłu nowej lokalizacji doradcy wydziału, panu Hallowi. Podczas spotkania, gdy Megan mówiła poetycko o jeździe na falach nadziei do oceanu przyszłości, podniosła swoje masywne cycki, aby spotkać się z linią wzroku pana Halla. Trzy sekundy do Megan spiel koleś był tak titnotized, że byłby zaoferował swoje pierwsze urodzone w celu zapłaty opłaty za wynajem.

Na początku miałem wątpliwości co do spędzenia mojego ostatniego balu w akwarium. Rybi wystrój nie był zbyt romantyczny, ale musiałam przyznać, że był całkiem fajny. Taniec odbył się w sali balowej A, która otwierała się na ogromny pokład wychodzący na port w Charleston. Wewnątrz trzy gigantyczne fioletowe żyrandole w kształcie ośmiornicy zwisały z sufitu, rzucając chłodne cienie na ściany pokryte różnymi odcieniami błękitu. Duże białe rzeźby koralowców stały w czterech rogach pomieszczenia. Stoły udrapowane w białe płótno ze świecami i muszelkowymi centerpieces zarysowały pokój, pozostawiając ogromną przestrzeń na środku do tańca.

Zasady tej nocy były jasne: 1. Odpowiedni strój - faceci mieli nosić marynarki i krawaty, dziewczyny miały mieć zakryte biodra i hoo-haws przez cały czas. 2. Zakaz spożywania alkoholu. 3. Żadnych narkotyków. 4. Zakaz uprawiania seksu w jakimkolwiek miejscu. 5. Mogłyśmy przebywać tylko w wyznaczonych miejscach - sali balowej A i na sąsiednim pokładzie.

Moja najlepsza przyjaciółka, Sophie, uciekła, by złamać zasadę numer cztery. Podczas gdy Will, mój pierwszy i jedyny chłopak, łamał zasadę numer dwa. Zdecydował, że spędzanie czasu z kumplami od futbolu to jego ulubiony sposób na spędzenie naszego balu maturalnego. Odebrał mnie z domu, poczuł mnie w limuzynie, a potem porzucił dwadzieścia minut po przyjeździe. Byłam rozczarowana, ale nie zaskoczona. Ludzie uwielbiali przebywać w pobliżu Willa, a on rozkoszował się uwagą, nigdy nie chcąc zawieść swoich rodziców czy przyjaciół. Mimo że trudno było dzielić go ze wszystkimi, przez te dwa lata, kiedy byliśmy razem, zdążyłam się z nim porozumieć.

Kiedy Will miał już dość swoich kumpli od piłki nożnej, przychodził szukać mojego przebaczenia. Ze zdjętą marynarką, podwiniętymi rękawami i napiętymi muskularnymi przedramionami rzucał w moją stronę swoje seksowne spojrzenie, a ja wpadałam pod jego urok. Byłam frajerką dobrze umięśnionych ramion. Wygięte czy nie, wywoływały u mnie ciężki przypadek amnezji. Ale Will miał więcej zalet niż tylko mięśnie. W głębi duszy był dobrym facetem. Jego uśmiech i urok potrafiły roztopić każdego. Wycelował je we mnie na początku naszej młodszej klasy i od tamtej pory się roztapiam.

Za każdym razem, gdy patrzyłam w jego ciemnobrązowe oczy lub przejeżdżałam palcami po jego dopasowanych, krótkich włosach, wiedziałam, że zazdrości mi każda dziewczyna w szkole. Nie było wątpliwości w moim umyśle ani sercu, że Will był moją przyszłością. Mieliśmy swoje wzloty i upadki, jak każda para. Ale kiedy kogoś kochasz, uczysz się pracować nad swoimi problemami i pomijać jego mniej atrakcyjne cechy. Myślałam, że dzisiejszy wieczór, będący naszym ostatnim balem, będzie inny. Zamiast tego, spędzałam jedną z najbardziej romantycznych nocy w życiu licealisty z obsadą filmu Finding Nemo.

Po spędzeniu długich pół godzin w roli mruka, postanowiłam się zbłaźnić i złamać zasadę numer pięć. Dyskretnie wymknęłam się z sali balowej i przemknęłam korytarzem w poszukiwaniu spokojnego miejsca. Skręcając za dwa rogi, znalazłam idealne miejsce, hałas i dudniąca muzyka zanikały w tle. Zdjęłam moje czterocalowe obcasy, uciszając moje krzyczące stopy, i uwolniłam moje długie, jasnobrązowe włosy z gniazda spinek, które je trzymały. Po kilkukrotnym przejechaniu palcami po włosach, skierowałam swoją uwagę na moją nową randkę.

Mój nos zawisł tuż przed szybą, a ja wpatrywałam się w czarne oczy. Zacisnąłem wargi i nadymałem policzki, dopasowując się do rybki cios za cios.

"Mogę umieścić twoje umiejętności dmuchania do znacznie lepszego wykorzystania." Zgrzytliwy głos wypełnił małą przestrzeń.

Zatrzymałem się, modląc się do wszystkiego, co święte na tej ziemi i poza nią, że te słowa były wymysłem mojej wyobraźni. Zapach piwa i papierosów dryfował w moją stronę. Mój wzmożony oddech spowodował, że mój nowy rybi przyjaciel zniknął za mgłą. Moje oczy zamknęły się, gdy głęboki chichot zawirował w powietrzu. To było prawdziwe. Zostałem złapany i nie było z tego wyjścia. Odwróciłem głowę i niechętnie otworzyłem oczy.

Hart Mitchell, zły chłopak z Garrison High, stał mniej niż stopę od nich. Przeniósł się na początku roku z nieznanych stron. Nie miałem żadnych konkretnych dowodów na to, dlaczego został nazwany złym chłopcem GH, poza tym, że zdecydowanie wyglądał tak samo.

Od pierwszego dnia w szkole krążyły plotki, od śmiesznych po wzniosłe. Jedna z nich głosiła, że zaczął przychodzić do GH z powodu gorącego romansu z panią Crawford, bardzo krągłą, dwudziestopięcioletnią, rudowłosą nauczycielką angielskiego. Bez wątpienia pewnie się w niej podkochiwał. Wszyscy chłopcy tak mieli, a nawet niektóre dziewczyny. Do diabła, kilka razy złapałem się na tym, że gapiłem się na jej tyłek, kiedy pisała na tablicy suchościeralnej. Myśl o Harcie i pani Crawford razem tworzyła węzeł w moim żołądku. To było obrzydliwe. Z jakiegoś powodu chciałem, żeby ta plotka pozostała tylko plotką. Najbardziej absurdalnym wyjaśnieniem przybycia Harta było to, że jest on przywódcą gangu motocyklowego ukrywającego się przed federalnymi. Jeździł na motocyklu, ale kto ukrywa się przed federalnymi w liceum?

Ja, wraz z resztą żeńskiej populacji w GH, włączając w to wydział, od razu zauważyłam nowego chłopaka. Cicho przykuwał uwagę kobiet. Wydawał się być samotnikiem. Nigdy nie widziałam, żeby spędzał z kimś czas przed lub po szkole. W klasach, które dzieliliśmy, zawsze siedział za mną, na samym końcu. Kilka razy w ciągu roku oparłam się chęci odwrócenia się i ukradkowego zerknięcia, gdy czułam na sobie jego wzrok. Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu denerwował mnie.




Prolog (2)

A potem był swagger.

Swagger był bytem samym w sobie. Był pewny siebie, celowy i stanowił majestatyczny widok. Najlepsze części mojego dnia były po drugiej lekcji biologii i czwartej lekcji historii. Kilka dziewczyn ustawiało się w pozycji przy swoich szafkach i czekało, aż Swagger wyjdzie zza rogu. Tuż przed jego pojawieniem się, korytarz wypełniały elektryczne wibracje. A kiedy wrażenia zderzały się z widokiem ... żadne majtki nie pozostawały nie zdjęte.

Hart Mitchell był zdecydowaną enigmą owianą gorącem.

Moje spojrzenie przesunęło się w górę jego klatki piersiowej i nad jego ostrą szczęką, w końcu lądując na parze przeszywających oczu. Rozciągnięcie w mojej szyi wskazywało, że Hart był co najmniej dwa cale wyższy od Willa. Z kilku szybkich spojrzeń, które zrobiłam mu podczas zajęć, myślałam, że jego oczy są niebieskie, ale w tym świetle wyglądały na przydymioną szarość.

Jego wzrok padł na moją kremową sukienkę bez ramiączek. Włosy na karku uniosły się w górę. Żadne z nas nie powiedziało słowa. Po prostu staliśmy bez ruchu przez...

jedną Missisipi.

Mój puls pulsował.

Dwie Missisipi.

Mój oddech się zatrzymał.

Trzy Missisipi.

Moja głowa pływała.

Cztery Mississippi.

Moje palce mrowiły.

Pięć Mississippi.

Kolana mi się chwieją.

Musiałam odwrócić wzrok, odetchnąć i skupić się na czymś neutralnym. Opuściłam wzrok na jego uśmiechnięte usta.

Te nie były neutralne.

Były bladoróżowe, pulchne i wyglądały naprawdę miękko jak poduszki.

Rozszerzyłam spojrzenie, przyglądając się mieszance jasnych i ciemnych blond zarostów, które porastały jego mocną szczękę i krążyły wokół ust, podkreślonych po obu stronach przez idealnie symetryczne głębokie dołeczki. Moje ciało miało jakąś dziwną reakcję chemiczną na to, że Hart jest tak blisko i patrzy na mnie tak intensywnie. Nie byłam wielką fanką naruszania mojej przestrzeni osobistej przez faceta, którego ledwo znałam, bez względu na to, jak bardzo był gorący.

Starając się zachować spokój i nie poddać się chwieniu nóg, uderzyłam dłonią w szklaną ścianę, żeby się ustabilizować. Kiedy już odpowiednio się usztywniłam, wzięłam się za dalsze notowanie pana Mitchella.

Jego włosy były długie. Nie tak długie jak u Jezusa, ale dłuższe niż u innych chłopców w szkole, którzy albo mieli bzyczące fryzury, albo zbyt produktywne. Brudne blond włosy Harta sięgały połowy szyi, były przedzielone nieco na prawo od środka i schowane za uszami. Za duża niebiesko-szara koszula w kratę sprawiała, że trudno było dostrzec jakąkolwiek definicję w okolicach klatki piersiowej, ale jego ramiona były szerokie. Połowa koszuli była wciśnięta w jego zniewalające grawitację workowate dżinsy, które zwisały z jego wąskich bioder.

Kąciki moich ust lekko uniosły się do góry, gdy zobaczyłam brzydki, generyczny, czarny krawat luźno udrapowany wokół jego szyi. Pani Demarco, nauczycielka algebry, musiała go dopaść. Była dzisiejszą policją mody. Monitorowała każdego ucznia jak szef. W ciągu kilku minut od przybycia, widziałem jak egzekwuje swoją władzę. Wysłała Janice Price i Emmę Sloan do domu za pokazywanie zbyt dużego dekoltu. I kazała Ricky'emu Bogartowi szperać w torbie z brzydkimi krawatami, żeby pasowały do równie brzydkiej marynarki, którą kazała mu nosić. Zastanawiałam się, czy Hart wyczarował sobie drogę z marynarki.

Oparty jednym ramieniem o szklaną ścianę, z nogami skrzyżowanymi w kostkach, stukał palcami tenisówek o lśniącą marmurową podłogę i wciąż się na mnie gapił. Ponieważ nie wyglądało na to, że zamierza rozpocząć rozmowę, wziąłem to na siebie, aby rozpocząć piłkę.

"Cześć." Słowo to wypłynęło ze mnie całe zdyszane jak głośne westchnienie.

Opanuj się, Bryson.

Jego spojrzenie utrzymywało się przez dwa Mississippi, zanim odpowiedział: "Cześć".

Kłujące ciepło rozeszło się po mojej skórze, gdy czekałam, mając nadzieję, że się rozwinie. Ale on tylko się gapił i dalej się uśmiechał. Wrażenie pola bawełny kiełkującego w moich ustach wzięło górę. Ironią losu było to, że stałem przed gigantycznym zbiornikiem wody, stając się niebezpiecznie odwodnionym.

Koraliki potu zaczęły wyskakiwać wzdłuż mojej szyi.

Gdybym mógł polizać własną szyję...

Delirium zaczynało się pojawiać.

Wyczyściłem gardło, wyrzucając z siebie tylko tyle plwociny, by nawilżyć moje suche usta. "Jestem Bryson Walker."

"Wiem, kim jesteś."

Oczywiście wiedział kim jestem, tak samo jak ja wiedziałem kim on jest. To znaczy, chodziliśmy razem do klas przez ostatni rok. Ale to było najbliższe spotkanie i pierwszy raz, kiedy ze sobą rozmawialiśmy.

Nie mogłem zrozumieć, o co mu chodzi. W końcu to on przerwał mi czas spędzony sam na sam z Nemo.

Trzymając dłoń mocno posadzoną na ścianie, pochyliłem się do przodu, zakręciłem głową na bok i uniosłem brwi. "Sooo ...?"

"Sooo co?" Powtórzył.

Wyprostowałem się. "Co mogę dla ciebie zrobić?"

Czubek jego języka wysunął się i przetoczył po jego dolnej wardze, zanim zniknął z pola widzenia. "Czy naprawdę chcesz, żebym odpowiedział na to pytanie?"

"Jesteś bardzo nieodpowiedni".

"Nie masz pojęcia."

"Mam na myśli, że pojawiasz się znikąd ze swoją ... wysokością. I postanawiasz się skulić."

Oparł się plecami o ścianę, sięgnął do kieszeni koszuli i wyciągnął paczkę papierosów.

Stukając paczką w dłoń, zachichotał. "Sprytnie. Sprytne. Trzymając się całego morskiego tematu tej nocy."

"Dziękuję. Jestem dość szybko dowcipny." Szarpnięcie za kąciki ust spowodowało, że mój poważny wyraz natychmiast się skruszył.

"Oczywiście." Mrugnął w tym samym momencie, gdy z paczki wypadł papieros.

Wpatrywałam się, jak podniósł papierosa do ust. Wiedziałam, że powinnam była go powstrzymać w sekundzie, gdy zobaczyłam, że paczka wychodzi z jego kieszeni. Byłem w komitecie studniówkowym. Moim obowiązkiem było przestrzeganie zasad. Nie wspominając o tym, że palenie było straszną, paskudną, rakową bombą czekającą na wybuch. Ale szczerze mówiąc, chciałam zobaczyć, jak ten papieros wsuwa się między te poduszkowe usta.

Kliknięcie zapalniczki wyrwało mnie z zamyślenia. Pojawił się malutki płomyk i gorączkowo migotał w kierunku nieba. Właśnie wtedy, gdy czubek płomienia miał spotkać się ze swoim towarzyszem, włączyło się moje poczucie odpowiedzialności.




Prolog (3)

"Hej, lepiej tego nie zapalaj. Nie powinieneś tu palić."

"Kto tak mówi?"

"Ja mówię... um... To znaczy, ja mówię."

Patrząc na mnie kątem oka, Hart podniósł zapalniczkę wyzywająco.

Dotknąłem jego bicepsa i szarpnąłem.

Zdecydowanie ma jakieś wybrzuszenie pod tym plastronem.

Wyprostowując ramiona, powiedziałem pewnie: "Mówię poważnie. Nie bawię się z tobą. Jestem w komitecie studniówkowym."

Odłożył zapalniczkę na miejsce, gasząc płomień. Z papierosem zwisającym z jego ust, pochylił się w moją stronę. "Nie wiedziałem, że masz taką moc. Czy chciałabyś mnie przeszukać?" Jego głos był głęboki i żwirowy i sprawił, że moje ciało zadrżało.

"Nie." pisnęłam, urażona.

"Zawrę z tobą umowę," powiedział, wycofując się.

"Jaki układ?"

"Wsunę mój kij z powrotem do jego opakowania, jeśli odłożysz te na bok". Jego spojrzenie spadło i znieruchomiało na sekundę, zanim odbiło się z powrotem w górę.

"O czym ty mówisz?"

Wyjął papierosa z ust i wetknął go do kieszeni koszuli. "Twoje sutki. Próbują uciec, odkąd podszedłem."

Spojrzałam w dół z przerażeniem. Moje sutki wystawały tak daleko, że nie widziałem czubków palców u nóg. Krzyżując ręce, uderzyłem dłońmi w moje wysokie światła.

"Tu jest c . . . staro", jąkałam się, gdy ciepło zalewało mi policzki.

"Jest mi gorąco".

Tak, był.

Skupiony przed siebie, Hart powiedział: "Więc nie mogłeś dostać daty na dziś?".

"Mam randkę. Mój chłopak jest tutaj."

Przeskanował pustą alkowę. "Wow, co ty paliłeś?"

Z dłońmi zabezpieczonymi do klatki piersiowej, podniosłam łokcie i gestykulowałam. "Nie mam na myśli tutaj, tutaj. Mam na myśli tutaj, jak w budynku".

"Huh."

"Co to ma znaczyć?"

"Po prostu huh."

"Will i ja jesteśmy w zaangażowanym związku".

"Huh."

"Nie musimy być razem 24/7/365. Nie jesteśmy połączeni w biodrze."

"Huh."

"To jest właśnie dojrzały, dorosły związek, wiesz?"

"Huh."

"Przestańcie już z tymi "huhs"!"

Słabe dźwięki muzyki fortepianowej dobiegały z korytarza. Nie rozpoznałem tej piosenki. To musiał być stary utwór, do którego tańczyły wszystkie przyzwoitki.

Odsuwając się od ściany, Hart rozkazał: "Zatańczmy".

"Hę?"

Zrobił kilka kroków i odwrócił się w moją stronę. "Przestań już z tymi hucułami. Słyszałeś mnie."

Chichotałem. "Gdzie się wyrywasz mówiąc mi, że chcę z tobą tańczyć?"

"Wiesz, że chcesz. Widzę to w twoich ..."

Sutki. On chce powiedzieć, twoje ogromne spiczaste sutki.

. . . .oczach."

Aw, nie wspomniał o moich sutkach. Słodko.

"Nie sądzę, że to bardzo dobry pomysł. Will, mój bardzo prawdziwy chłopak, pójdzie balistyczny sekundę widzi nas chodzić do sali balowej."

"Nie tam." Hart wyciągnął rękę. "Tutaj."

Wpatrywałam się w jego dużą wyciągniętą dłoń, czekającą na moją. Nie wiedziałem, czy to Hart specjalnie lub że byłem coraz uwagę od nowego chłopca, który był powodem mrowienia byłem doświadcza. Przed Willem nie było dokładnie linii facetów walących do moich drzwi. Byłam ładna, jak na większość standardów, z jasnozielonymi oczami, które kontrastowały z opaloną skórą i odpowiednią ilością krągłości na mojej mierzącej pięć stóp i sześć cali klatce. Rzecz w tym, że chłopcy z liceum nie chcieli być ładni. Chcieli duże cycki i otwarte nogi. Moje cycki nie były wielkości Megan Sim, ale ładne mimo wszystko. A moje nogi otwierały się i będą się otwierać tylko dla Willa Forsytha.

Ale w tej chwili chciałam wiedzieć, co czuje ręka Harta - ciepła, zimna, miękka, szorstka. Chciałam poczuć jego skórę na swojej. Hart Mitchell był niebezpiecznym terytorium. Jedyną rzeczą, którą wiedziałam na pewno o tym facecie, było to, że pozostawił mnie całkowicie z równowagi. W ciągu zaledwie dziesięciu minut, które dzieliliśmy, czułem się bardziej podekscytowany i pożądany niż przez całą noc.

"Co z twoją randką? Gdzie ona jest?" Mój głos był drżący.

"W tej chwili stoi przed akwarium z rybami, a nie tańczy ze mną".

Zerknęłam za siebie, a potem z powrotem na Harta. Miał na myśli mnie. Krzywy uśmiech powoli wkradł się na jego twarz, gdy zobaczył, że moje zielone oczy rozświetlają się z uznaniem. Patrząc z powrotem w dół na jego wciąż czekającą dłoń, poczułam trzepoczące motyle od stóp do głów. Hart nie tylko chciał tańczyć. Chciał tańczyć ze mną.

Opuściłem ramiona z okolic klatki piersiowej i wyciągnąłem rękę. Dotknięcie opuszków naszych palców wysłało dreszcze ping-pongujące do każdej części mojego ciała.

Nie powinnam chillować z tym chłopakiem.

Ręka Harta objęła moją, gdy prowadził mnie na środek alkowy. Położyłam drugą dłoń na jego górnym ramieniu, pozostawiając między nami odpowiednią przestrzeń powietrzną.

Jego ręka owinęła się wokół mojej talii, przyciągając mnie do niego. "Podejdź bliżej".

"Hart ..."

"Nie chcemy, żebyś miała kolejną epidemię chłodnych nipów".

Zachichotałem. "Tak, bo to zdarzające się dwa razy w ciągu jednej nocy byłoby naprawdę żenujące".

Obszar był czarny jak smoła, z wyjątkiem niebieskawej poświaty z akwarium rybnego. Nikt nie wiedział, że tu jestem. . sam na sam z chłopakiem, który nie był Willem . ... powolny taniec. Odprężyłam się, podeszłam bliżej i oparłam policzek na stonowanej klatce piersiowej Harta. Gdy kołysaliśmy się, jego broda naciskała na moje włosy, a głęboki gardłowy szum wypełnił moje uszy.

"Znasz tę piosenkę?" szepnęłam.

"Tony Bennett, "The Way You Look Tonight".

Zamykając oczy, zatraciłam się w piosence, kołysaniu i wrażeniu Harta.

Jedna Mississippi.

Dwa Mississippi.

Trzy Mississippi.

"Bryson!" Głośny, kurczowy szept mojej najlepszej przyjaciółki, Sophie, przeciął powietrze.

Wyskoczyłem z ramion Harta i strząsnąłem senność z głowy. Po oczyszczeniu, spojrzałem w górę i zobaczyłem rozczarowanie w jego przydymionych szarych oczach.

"Sophie, jestem tutaj", powiedziałam, odciągając od niego wzrok.

Grzywa czarnych jak strumień loków pojawiła się jako Sophie maszerująca w moją stronę, jej jasnoniebieskie oczy pełne paniki.

"Dzięki Bogu, że cię znalazłam".

"Co się stało?"

"Will, za dużo wypił." Pociągnęła mnie za ramię.




Prolog (4)

"Będę tam za chwilę".

Sophie spojrzała na Harta podejrzliwie.

Przerzucając spojrzenie między nami dwoma, powiedziała: "On pyta o ciebie".

"Powiedziałem, że będę tam za chwilę".

"Dobrze, ale pospiesz się. Będę na ciebie czekać w korytarzu." Sophie przecięła oczy ostatni raz w kierunku Harta przed wyjściem.

Nerwowo zagryzłem dolną wargę. "Przepraszam, muszę iść".

Ale ja nie chcę.

Kiwnąwszy głową, powiedział niskim głosem, "W porządku". Odwróciłem się, aby wyjść, kiedy jego słowa mnie zatrzymały. "Bryson . . ." Dźwięk jego zgrzytliwego głosu owiniętego wokół mojego imienia spowodował, że moje wnętrza trzepotały. "Jesteś uroczy."

Moja klatka piersiowa zagłębiła się, gdy całe powietrze popędziło z moich płuc. "I jesteś niespodziewany."

Nie mogłem oderwać swojego spojrzenia. Było coś w tym tajemniczym złym chłopcu używającym tego staromodnego określenia, które poruszyło moje serce. Will podziwiał, kiedy nosiłam moją obcisłą parę dżinsów lub moje stringowe bikini. Ale wiele razy miałam wrażenie, że bardziej podobała mu się ciasnota i skąpstwo ubrania niż fakt, że w nim byłam. Hart nie powiedział, że wyglądam uroczo. Powiedział, że jestem urocza.

Głowa Sophie wróciła do środka, gdy szepnęła: "Bryson! Chodź! Wymioty się zdarzają."

Nie spuszczając oczu z Harta, wziąłem głęboki oddech i cofnąłem się do tyłu, aż zostałem zmuszony do odwrócenia się.

W poniedziałek w szkole mówiło się o balu - kto kogo ubrał, kto się upił i kto się spiknął. Byłem kłębkiem nerwów, gdy szedłem w stronę klasy angielskiej. To będzie pierwszy raz, kiedy zobaczę Harta od czasu naszej potańcówki. Myślałam o tej chwili przez resztę weekendu. Nawet rozwodziłam się nad tym, wyobrażając sobie, jak będzie wyglądał dzisiejszy dzień.

Zatrzymując się tuż przed drzwiami, wzięłam kilka słabych, drżących oddechów. Kiedy wszedłem do klasy, Hart siedział już przy biurku, a jego wzrok skupiony był na trzymanej w ręku kartce papieru. Nonszalancko wpatrywałam się w czubek jego głowy, chcąc, żeby podniósł wzrok. Ale on nigdy tego nie zrobił. Przez resztę roku szkolnego czekałam, aż się odezwie, uśmiechnie lub po prostu spojrzy w moją stronę. Ale nigdy tego nie zrobił. Czekałam, aż sprawi, że poczuję się wyjątkowo, jak tamtej nocy. Ale nigdy tego nie zrobił. Rozważałam wykonanie pierwszego ruchu. Ale nigdy tego nie zrobiłam. Moja przyszłość z Willem była tak zakorzeniona w moim umyśle, że pomysł zboczenia z kursu nie wchodził w grę. Żyłam więc swoim życiem i czekałam, aż pamięć o Harcie i naszej chwili zniknie... ale nigdy nie zniknęła.



Rozdział 1 (1)

"Suck it in, Bryson!"

"Ssę". Słowa naprężały się w moim gardle.

"Już prawie skończyłam." Sophie dała jedno ostateczne szarpnięcie sznurków, powodując, że potknąłem się do tyłu, jak ona ciasno zacisnęła gorset.

"Zostaw miejsce na oddychanie". I gasped.

Ona snickered. "Możesz być swoim czymś niebieskim. Tam. All snugged."

"Dzięki." Odwróciłam się, regulując i ponownie regulując moje cycki.

Patrząc w górę, duże niebieskie oczy Sophie były już zamglone mieszanką szczęśliwych i smutnych łez. Od trzeciego roku życia byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Dzieliliśmy każdy duży kamień milowy. Razem uczyłyśmy się jeździć na rowerach i w tym samym czasie zrobiłyśmy prawo jazdy. Dostaliśmy nasze pierwsze okresy w tym samym tygodniu. Nasza pierwsza randka była podwójna, ja z Willem, a Sophie z Travisem Tuckerem. Przez całą szkołę średnią i studia, bez względu na wszystko, zawsze miałyśmy się za sobą. Nic nie stało na przeszkodzie, by spędzić czas z Sophie. Ale nie byłyśmy już dziećmi i wszystko miało się drastycznie zmienić. Po dzisiejszym dniu moim priorytetem numer jeden miało być budowanie przyszłości jako pani William Grant Forsyth.

Przez ostatnie kilka miesięcy, zamiast skupiać się na fakcie, że czas razem będzie ograniczony, skupiliśmy się na zabawnych częściach - szukaniu odpowiedniej sukienki, wybieraniu kwiatów i planowaniu wielkiego przyjęcia. Byliśmy teraz w trybie T-minus zero i nie mogliśmy już tego uniknąć.

"Bryson, wychodzisz za mąż. Jak dorosły."

"Wiem. Możesz w to uwierzyć?"

Biorąc głęboki oddech, wyraz twarzy Sophie zmienił się na poważny. "Obiecaj mi jedną rzecz".

"Cokolwiek."

"Obiecaj mi, że nie zapomnisz o swojej starej spinster przyjaciółce".

Śmiech wyleciał ze mnie. "Sophie . . . Nie sądzę, że w wieku dwudziestu czterech lat można cię uznać za spinsterkę. Poza tym niemożliwe jest, aby cię zapomnieć".

"Łatwo to teraz powiedzieć. Ale dostaniesz wszystko złapany w małżeńskiej błogości, mając tyle seksu twój mózg idzie mglisty. Wtedy zaczniesz się zachowywać jak Michelle Dugger, rodząc dzieci na lewo i prawo. Wkrótce głównym tematem rozmów będzie konsystencja i częstotliwość dziecięcych kup. Znikniesz w pochłaniającym wszystko świecie rodzicielstwa, gdzie wszystko jest wilgotne i pachnie pizzą, dopóki dzieci nie wejdą w wiek nastoletni. Zanim się zorientujesz, będę cię widywał tylko na zjazdach klasowych. Do tego czasu gorycz osadzi się głęboko w moich kościach i będę zmuszony mówić o tym, jak twój tyłek zrobił się tak duży, że zaczyna pełznąć aż do przodu".

"W twoim mózgu dużo się dzieje. I dzięki za całe zaufanie, jakie masz do mojego tyłka".

Zofia podniosła ręce do góry, wzruszając ramionami, i przechyliła głowę na bok.

Uśmiechając się, położyłem dłonie na jej ramionach i obiecałem. "Zawsze byłaś i będziesz nadal ogromną częścią mojego życia. Zawsze będę miał dla ciebie czas. Małżeństwo ani dzieci tego nie zmienią".

"A co z całym seksem?"

"Nie mogę dać żadnych gwarancji w tej kwestii." Pociągnąłem ją w uścisk.

Odchylając się do tyłu, Sophie powiedziała: "Jesteś taką dziwką, Bryson".

"Prawda, ale jeśli chodzi o mojego tatę i ten tłum tam, jestem tak cnotliwa jak Maria Dziewica". Zachichotaliśmy. "Chyba czas na sukienkę".

Sophie dała mi słodki uśmiech. "Już czas."

Znalazłam moją wymarzoną suknię pierwszego dnia, kiedy poszłam na zakupy. Gdy tylko biały tiul przesunął się po mojej skórze, wiedziałam, że to koniec poszukiwań. Suknia księżniczki była trafnie nazwana, ponieważ czułam się jak księżniczka. Dekolt w serduszko i rękawy pozwoliły pokazać odpowiednią ilość skóry. Willowi podobały się moje cycki. Miałam ładne cycki. Ich czubki wystawały z dopasowanego, ozdobionego kwiatowymi aplikacjami gorsetu, który przechodził w pełną spódnicę z aplikacjami, zebraną i zabezpieczoną satynową kokardą w talii.

Gdy Zofia zapinała mi suwak, złapałam swoje odbicie w lustrze. Czułam się tak, jakby obca osoba spoglądała na mnie z powrotem. Zaczęłam planować dzisiejszy dzień zaraz po tym, jak półtora roku temu Will oficjalnie poprosił mnie o zostanie jego żoną. Byliśmy parą od pierwszej klasy liceum i praktycznie mieszkaliśmy razem w czasie studiów i na studiach. To był oczywisty wniosek, że pobierzemy się wkrótce po ukończeniu studiów.

Will i ja chcieliśmy małego i eleganckiego ślubu, ku rozczarowaniu obu naszych matek. Panie desperacko próbowały namówić nas na wielką wystawną imprezę, ponieważ była to ich jedyna szansa.

Mój starszy brat, Ryan, w wieku dwudziestu siedmiu lat nigdy nawet nie myślał poważnie o dziewczynie lub chłopaku. Wielokrotnie powtarzał moim rodzicom, że nigdy się nie ożeni i twardo stał w swoim przekonaniu. Starszy brat Willa, Alex, był czarną owcą rodziny Forsythów.

Alex był na i z odwyku trzy razy, odkąd go znam. To nie było tak, że rodzice Willa się go wyrzekli, ale było blisko. Will rzadko mówił o swoim bracie. To było tak, jakby był jedynakiem. Pan Forsyth zaczynał od niczego, budując swoją firmę budowlaną, aż stała się jedną z największych na wschodnim wybrzeżu. W przeciwieństwie do Willa, Alex nie pasował do wizerunku Forsyth Construction. Will miał już pozycję i hojną pensję w firmie i był na dobrej drodze, by przejąć ją, gdy jego ojciec przejdzie na emeryturę.

Moi wkrótce przyszli teściowie byli tak różni od mojej rodziny. Skoncentrowani na statusie i wizerunku. Byłam z Willem od ośmiu lat, a wciąż czułam się przy nich nieswojo, jakbym nie do końca spełniała ich oczekiwania. Jeśli chodzi o Alexa, zawsze było mi go żal. Był miłym facetem, który po prostu nie potrafił utrzymać się w ryzach.

Po wielu wywołujących poczucie winy dyskusjach, Will i ja poszliśmy na kompromis, pozwalając naszym matkom zaplanować ślub. Było to po prostu łatwiejsze niż oglądanie ich skwaszonych twarzy za każdym razem, gdy pojawiał się ten temat. Pieniądze nie stanowiły problemu, gdy chodziło o mamę Willa. Stało się to bardzo widoczne, gdy zaczęły przychodzić rachunki za przyjęcie. Ponieważ pani Forsyth przesadziła ze wszystkim, zapłacili za wszystko. Na początku moi rodzice byli nieco obrażeni, ale uznali, że nie będą stawać na drodze do wymarzonego ślubu swojej małej dziewczynki. Problem polegał na tym, że było to bardziej marzenie pani Forsyth niż moje. Nie chcąc zacząć od złej stopy z nowymi teściami, wszyscy zgodziliśmy się na Karen Forsyth.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Zatańczmy"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści