Idealny kompromis

Rozdział pierwszy

Major Kyle Waters westchnął z zadowoleniem, patrząc na swój dom obmywany w świetle księżyca. Minęło osiem miesięcy i cztery dni, odkąd po raz pierwszy opuścił Karolinę Północną na pokładzie statku płynącego na Morze Śródziemne. Marines nazywali to "wypływaniem na powierzchnię". Dokładne przeciwieństwo luksusowego rejsu, pomyślał z krzywym rozbawieniem, po prostu wdzięczny, że jest w Stanach.

Wszedł po trzech stopniach na ganek, pocieszony widokiem szarego kamienia, który wciąż wymagał odmalowania, i podszedł do drzwi z siatką. Otworzyły się bez szmeru, a on pośpiesznie odblokował ciężkie dębowe drzwi, które odgradzały go od domu.

Po wejściu do małego foyer Kyle zrzucił torbę i zamknął drzwi. Oparłszy się o nie plecami, zamknął oczy, zadowolenie okryło go ciepłym kocem powrotu do domu.

Po miesiącach spędzonych na morzu, podczas których szkolił się w zakresie operacji specjalnych, był gotowy na odpoczynek i relaks. Przez ostatni tydzień tkwił w swoim biurze, przeglądając raporty i nadzorując ich wyładunek. Jego powrót do domu i jego dom musiały poczekać. Teraz jednak był wreszcie w domu. Jutro kilka godzin pracy administracyjnej, a potem czekał go solidny miesiąc urlopu.

"Wyśmienicie." Rozciągnął się i ziewnął, po czym ruszył w górę schodów, wyrzucając swój mundur podczas wspinaczki. Zanim dotarł do swojego pokoju, zrzucił wszystko oprócz spodni i bielizny.

Wyczerpanie dało mu się we znaki, gdy szedł przez smugę światła księżycowego, przebijającego się przez oryginalną szybę w oknie sypialni. Światło tworzyło cień na łóżku, tak że połowa pokoju leżała pod kocem nocy, spokojne wytchnienie dla zmęczonego podróżą wojownika.

Kyle zrzucił resztę ubrań tam, gdzie stał i wgramolił się na łóżko. Zamknął oczy w chwili, gdy jego głowa uderzyła o poduszkę i znów o niej marzył, tak jak od pierwszej chwili, gdy ją zobaczył.

****

Olivia Cava krwawo otworzyła oczy, gdy usłyszała dudniący dźwięk. Zamrugała w ciemności i zamknęła je, z ulgą, że ma jeszcze czas, zanim będzie musiała się obudzić.

Po dniu, który miała, zdecydowanie należało się jej porządny odpoczynek. Protestując przeciwko chłodnemu październikowemu powietrzu, wtuliła się głębiej pod kołdrę, skulona na boku. Wróciła do świata marzeń, w którym jej kawa i muffinki były oceną artykułu w jej ulubionym magazynie Bon Appétit, w którym jej dni nigdy nie zaczynały się przed dziesiątą rano i w którym jej wymarzony mężczyzna zdrowo doceniał zarówno jej pracę, jak i jej soczyste - jego opis, nie jej - ciało.

Nucąc z przyjemności, gdy jego zrogowaciała dłoń objęła jedną z jej pełnych piersi, bawiąc się jej sutkiem w ciasny kamyczek. Przycisnął swoją żelazną erekcję do jej tyłka, wsuwając duży wał między jej miękkie policzki.

"Mmm." Jęknęła i wysklepiła się z powrotem do jego dotyku, potrzebując więcej. Jego gorący oddech szczotkował jej ucho, zanim jego język zagłębił się we wrażliwym kanale, powodując trzepotanie jej brzucha. Pęd wilgoci zalał jej nogi, a ona chciała się w nim rozpłynąć.

Wtedy jego dłoń przesunęła się niżej, prześlizgując się przez loki u szczytu jej ud i wślizgując się między fałdy jej seksu. Pocierał z powolnym naciskiem, pobudzając jej ciało do ognistego podniecenia. Boże, tak dawno nie czuła się tak dobrze.

"Tak słodko" - mruknął zachrypnięty głos, gdy zanurzył w niej jeden palec, potem drugi. W i z powrotem, z głębokimi pchnięciami, które nie tylko szczotkowały jej clit, ale ten wrażliwy punkt wewnątrz niej, grał z nią, aż doszła z miękkim jękiem. Intensywna przyjemność pochłonęła ją, a on naparł mocniej na jej tył, przesuwając się niebezpiecznie blisko dziewiczego terytorium. Znalazłszy oparcie w ciasnej, zaciśniętej dziurce, wbił się w nią.

To wtargnięcie sprawiło, że odzyskała przytomność. Nagle, jej sen stał się zbyt realny. Panika wypełniła ją, gdy zdała sobie sprawę, że dłoń obejmująca ją należy do prawdziwego mężczyzny, że leży naga obok obcego.

Walcząc z zamglonym stanem pomiędzy snem a jawą, Olivia desperacko przypomniała sobie ruchy obronne wpojone jej przez mężczyzn w rodzinie.

Sięgnęła po rękę nieznajomego między nogami i delikatnie ją odsunęła. Następnie odnalazła jego kciuk i z przekręceniem wygięła go w stronę nadgarstka.

Groźne przekleństwo wystrzeliło z jego ust, gdy puściła go i walczyła o ucieczkę z łóżka. Przykrycie wokół niej utrudniało jej ruchy i zanim się zorientowała, łokieć w brzuch i kolano w pachwinę tylko go rozwścieczyły.

Z łatwością unikając jej ciosów, napastnik wyrwał jej splątane okrycia i przewrócił ją na plecy, górując nad nią, niewyraźny kształt w cieniu. Przeraził ją, gdy jego w pełni nagie i podniecone ciało naparło niepokojąco na jej ciało.

Przerażona, że ją zgwałci, walczyła o wszystko, co było warte.

"Niech to szlag" - warknął. Szarpała się, jej zbyt krótkie paznokcie rażące go w klatkę piersiową zamiast w oczy, w które celowała. "Przestań się ruszać!" Nagle znalazł jej nadgarstki. Przypinając je do obu stron jej głowy, warknął: "Jeszcze jeden ruch i cię znokautuję. Rozumiesz?"

Przytaknęła, po czym zdała sobie sprawę z daremności tego gestu, biorąc pod uwagę ciężką czerń wokół łóżka. "Tak," wyszeptała małym głosem, modląc się o wolność.

Przesunęła się, by odsunąć się od jego nagości, a on przysiągł.

"Nie ruszaj się, chyba że chcesz być naprawdę blisko".

Zamarła.

"Dobrze." Odciągnął się od niej, za co była zdecydowanie wdzięczna. Wcześniejszy erotyzm jej snu wyblakł w chwili, gdy zdała sobie sprawę, że jej wymarzony kochanek był w rzeczywistości całkowicie realnym nieznajomym.

"Kim jesteś?" udało jej się.

"Kim ty do cholery jesteś? Dlaczego jesteś w moim łóżku, w moim domu?" Jego głos brzmiał głęboko, ciemno i groźnie.

"Twoim domu?" Zaskoczenie złagodziło jej strach na chwilę. "To jest mój dom." Zapadła cisza, a ona skrzywiła się. Dobra robota, Olivia. Teraz ten szaleniec zgwałci cię, a potem zabije.

Westchnął. "Naprawdę nie potrzebuję tego." Poczuła, jak opuszcza łóżko. "Pozwól mi założyć jakieś ubranie i spróbuję się zorientować, co tu się do cholery dzieje. Zrób jeden ruch, a będziesz żałował, że tego nie zrobiłeś".

Coś zagrzmiało na ziemi i szeleściły ubrania. Olivia miała wrażenie, że nieznajomy czekał tylko na to, by zaprzeczyć jego rozkazowi. Do tej pory strach trzymał ją w miejscu. Ale myśl o tym, co może się stać, jeśli się nie ruszy, przerażała ją. Z desperacją wystrzeliła z łóżka w kierunku oświetlonych księżycem drzwi. Z jej punktu widzenia, miała tyle samo możliwości ucieczki, co on, by ją złapać.

Modląc się o dodatkowy przypływ prędkości, prawie dotarła do korytarza, gdy muskularne ramię owinęło się wokół jej brzucha i przyciągnęło ją z powrotem do twardej jak skała klatki piersiowej.

Krzyczała i wyrywała się z jego rąk. Zanim zdążyła wyrządzić jakiekolwiek szkody, trzepnął nią o ścianę, skutecznie kradnąc jej oddech.

Gdy gorączkowo próbowała napełnić płuca powietrzem, on wszedł do światła.

"Olivia?" zapytał z niedowierzaniem w głosie.

"Ty," zgrzytnęła. Nie znała jego imienia, ale rozpoznała krótkie brązowe włosy przycięte tak, by obramować przystojną twarz. Miał takie same wyrzeźbione kości policzkowe, kwadratową szczękę i pełne usta. Jego zielone oczy płonęły z zaskoczenia, w przeciwieństwie do ciepła, które jeszcze niedawno ją witało.

"O cholera." Natychmiast ją uwolnił. "Tak mi przykro," zaczął na poważnie, zanim jego spojrzenie powędrowało w dół jej ciała. "Nie miałem pojęcia, że to...ty," zakończył husky tonem, czyniąc ją niezwykle świadomą swojej nagości. Jej sutki zacisnęły się, jej uda przesunęły się względem siebie z powodu gorącego, mokrego pożądania, które w niej wzbudził, a jej łono nagle zapragnęło długiego, grubego ciała między jego nogami.

"Czy mogłabym dostać mój szlafrok?" Zmusiła się do wpatrywania się tylko w jego twarz. Gdy wskazała na miejsce szaty przy drzwiach, zryw odnowionej żądzy zarówno zdezorientował ją, jak i zawstydził.

"Och, pewnie." Fumbled against the darkened wall but eventually reached the hook holding her frottecloth, mid-thigh robe and handed it to her. Patrzył jak go wkłada bez mrugnięcia okiem.

Zawiązała szatę ciasno, a następnie na dobre zawiązała węzeł. "Teraz, gdy natychmiastowy kryzys minął, może wyjaśnisz, co robisz w moim domu". Skrzyżowała ręce na piersi, niespokojna, gdy nadal wpatrywał się w nią z taką intensywnością.

Jego oczy zwęziły się, a on zmarszczył. "Twój dom? Kochanie, mieszkam tu od trzech lat. Mam dokumenty hipoteczne, żeby to udowodnić".

Jeśli płacił hipotekę, to znaczyło... "Nie mów mi, że jesteś majorem Kyle'em Watersem?".

Uśmiechnął się, ciemny grymas, który na nowo rozpalił jego zmysłowy powab. "W ciele".

Kyle nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Jasne, że obudzenie się i znalezienie kciuka prawie wyrwanego przez obcą kobietę nie było przyjemne, ale znalezienie tej obcej kobiety jako Olivii Cava, nagiej Olivii Cava, nie mogło być lepsze. Rzeczy, które jej zrobił, myśląc, że to sen...

Oboje ubrani, siedzieli w kuchni popijając kawę, próbując nadać sens sytuacji.

"Powiedz mi jeszcze raz, co tu robisz". Wziął łyk, jego oczy pijące w jej zmierzwionych włosach i zmysłowym ciele owiniętym w skąpy szlafrok.

"To jest takie niezręczne." Jedną ręką zaciskała szyję szlafroka, drugą chwytała kubek. "Rebecca Morris podnajęła mi mieszkanie sześć miesięcy temu. Ponieważ Cava's Java jest tuż przy ulicy, ta lokalizacja wydawała się idealna. Rebecca się przeprowadzała i pomyślała, że będę świetnym zastępstwem, przynajmniej do czasu, gdy umowa najmu skończy się za kolejne trzy miesiące. Nie mogę uwierzyć, że mnie tak oszukała."

"Tak, co do tego. Jak mogłeś nie wiedzieć, że jestem właścicielem domu?"

"Rebecca zawsze nazywała cię - swoim chłopakiem - Ky. Nigdy nie powiedziała mi, że ty i jej właściciel to ta sama osoba. To znaczy, wypisywałem czeki na M.K. Watersa, więc nigdy nie skojarzyłem."

"Mitchell to właściwie moje pierwsze imię, ale wszyscy zawsze nazywali mnie Kyle". Teraz rozumiał zamieszanie. Cholerna Rebecca.

Cava's Java, kawiarnia należąca do Olivii, była ulubionym porannym przystankiem Kyle'a, zanim wyjechał do Med. Zanim zerwali, on i Rebecca często dzielili się wieczornym poczęstunkiem, siedząc wokół sklepu, rozmawiając z przyjaciółmi i sąsiadami. Na myśl o tym, że Rebeka i Olivia mogłyby się zaprzyjaźnić, wykrzywił się w grymasie. Mógł sobie tylko wyobrazić ich rozmowy, z których żadna nie przedstawiałaby go w korzystnym świetle.

"Dom jest mój", wyjaśnił. "Becca wynajmowała go ode mnie, gdy się spotykaliśmy, aż do dnia, w którym znalazłem ją pieprzącą się z facetem z ulicy. Nie mieszkała tu od miesięcy, więc nie miała prawa wynajmować ci tego, do czego nie miała już pretensji."

Oczy Olivii rozszerzyły się. Bez wątpienia słyszała inną wersję wydarzeń od Becca. "Ale nie rozumiem. Zrobiłam czeki na ciebie. Nie zastanawiałaś się, dlaczego dałam ci jakieś pieniądze?".

"Olivia, byłem na morzu przez ostatnie osiem miesięcy. Mój brat zajmował się moimi finansami, gdy mnie nie było. Wiedział, że Becca jest mi winna trochę pieniędzy. Pewnie myślał, że wykorzystuje cię, by je spłacić. Bóg wie, że nie ma problemu z wykorzystywaniem innych do wyciągania jej z kłopotów - mruknął. Nadal nie mógł uwierzyć, jak bardzo był naiwny w stosunku do tej kobiety. Pod tymi niewinnymi błękitnymi oczami i prostodusznym uśmiechem czaił się rekin.

Spojrzenie Olivii zachmurzyło się. "Wiesz, pomyślałam, że to dziwne, że nagle wydawała się do mnie ciepło nastawiona. Kiedy widywałam ją w sklepie, wydawała się zimna." Wzruszyła ramionami. "Ale kiedy zaproponowała mi to miejsce, wydawało się to jak dar od bogów. Nie pomyślałam, żeby zapytać, czy ma prawo mi je podnająć. Geez, nawet pomogłam jej spakować rzeczy."

Kyle przetarł oczy, zużyte z podróży, a jednocześnie zmęczone ich wcześniejszym spotkaniem. Spojrzał w górę i znalazł Olivię wpatrującą się w niego, jakby był ogrem. Ta myśl zaniepokoiła go bardziej niż powinna. Z pewnością widziała, że nic z tego nie było jego winą?

"Słuchaj, Olivia, nie winisz mnie za to, prawda? Becca zabrała nas obu na przejażdżkę."

"To nie tak. Oczywiście, że cię nie winię", powiedziała bez wahania, a coś w nim zelżało. "Chodzi o to, że, cóż, widziałam cię wcześniej, w kawiarni, ale nigdy nie mogłam sobie wyobrazić spotkania z tobą w taki sposób." Dała mu zawadiacki grymas przed skupieniem się na swojej kawie.

Zarumienił się, zarówno ze wstydu, jak i z podniecenia, które nie chciało zniknąć, gdy był w pobliżu Olivii. Cholera, była taka ciasna, taka mokra wokół jego palców. A jej piersi były jeszcze bardziej doskonałe niż sobie wyobrażał.

Zakaszlał i oczyścił gardło, przesuwając się niewygodnie w swoim fotelu. "Jestem, ah, naprawdę przepraszam za moje szorstkie traktowanie wcześniej".

Zarumieniła się i wpatrywała w dziurę przez swoją filiżankę.

"Miałem ten niesamowicie erotyczny sen," powiedział, nie mogąc oprzeć się wspomnieniu o nim. "Wtedy ktoś wygiął mój kciuk do tyłu pod niemożliwym kątem." Potarł delikatną cyfrę. "Zareagowałem na zagrożenie. Gdybym wiedział, że to ty, nigdy nie rzuciłbym cię na ścianę".

Nadal nie mógł uwierzyć, że to zrobił. Przez ostatnie dziewięć miesięcy fantazjował o Olivii Cava. I to miała zapamiętać z ich pierwszego spotkania na osobności?

"Och, twój kciuk." Puściła swoją filiżankę i pochyliła się nad nim. Ujmując jego kciuk w dłonie, pieściła go, sunąc jedwabistymi opuszkami palców po zaczerwienionym knykciu.

Ciepło zapłonęło w jego ciele, a wymowna odpowiedź na nowo rozpaliła pulsowanie między nogami. Pochyliła się, by lepiej się przyjrzeć w rozproszonym świetle kuchni, a jej szata rozchyliła się. Mógł zobaczyć dekolt, który chciał zbadać swoim językiem.

"Przykro mi z powodu twojego kciuka," powiedziała w husky szept, który zwrócił jego uwagę.

Wyglądała na winną. I wysoce pobudzona.

Jego tętno wzrosło. Nie pragnął niczego więcej niż przyprzeć ją do ściany, zanurzyć się w niej i wyjść z niej, aż będzie miała ją krzyczącą swoje imię i dochodzącą całą na nim. Ale popełnił już wystarczająco dużo błędów jak na jedną noc. Jeszcze jeden niewłaściwy krok w jej stronę i ryzykował zrujnowanie czegoś, co w końcu miał okazję realizować.

Z ciężkim sercem, zmusił się do odsunięcia od niej. "Wiesz, jest późno i oboje potrzebujemy odpoczynku. Co powiesz na to, żebyśmy się przespali i jutro zdecydowali, co z tym zrobić? Ja wezmę kanapę." Myśli o krótkiej kanapie sprawiły, że chciało mu się jęczeć, ale postanowił to wyssać. W jego głowie rozbrzmiewało credo Marines - Co cię nie zabije, to cię wzmocni. Nie, kanapa go nie zabije, ale nie pomoże też jego obolałemu ciału. Ostatnim razem, gdy na niej zasnął, był skulony przez tydzień. I to bez twardości z piekła rodem.

"To nie wydaje się właściwe." Potrząsnęła głową, kruczoczarne włosy spływały jak jedwab przez jej ramiona. "Mówiłeś, że dopiero co wróciłeś wieczorem?"

Jej brwi ściągnęły się z niepokojem, w sposób, który tak często pamiętał, wpatrując się w sufit swojej małej kwatery na statku. Jej pełne usta rozchyliły się, a język wysunął się, by polizać jej dolną wargę.

Pot wystąpił na myśl o tym języku.

"Nie," powiedział chrypliwie. "Wezmę kanapę. Porozmawiamy jutro, dobrze?" Uśmiechnął się i odwrócił, niezręcznie ukrywając swoją erekcję. Zanim zdążyła powiedzieć coś więcej, sztywno opuścił kuchnię i wszedł do salonu.

Godzinę później leżał na kanapie z nogami zwisającymi z końca, wełniany koc dla ciepła. Ale kiedy zamknął oczy, wizje nagiej Olivii mieszały się ze wspomnieniami jej seksualnej reakcji. Zamknął dłoń wokół swojej turgorowej długości i wreszcie dał sobie wytchnienie, którego potrzebował. Minuty później zapadł w głęboki sen, sny o Olivii ogrzewały go przez całą noc.



Rozdział drugi

"Co?" Najlepsza przyjaciółka Olivii, Maria, wpatrywała się w szoku. "Żartujesz! Ten mężczyzna? Ten, na punkcie którego miałaś obsesję, gdy tylko tu wszedł?". Otworzyła drzwi piekarnika i wepchnęła kolejną tacę z brzoskwiniami 'n' kremowymi muffinami. "Nie było go tak długo, że założyłam, że zmienił miejsce służby".

"Najwyraźniej był na float. Bo wrócił." Dobry Boże, jest. Policzki Olivii rozgrzały się, gdy przypomniała sobie, jak zareagowała na Kyle'a, gdy pomyślała, że to sen. Nie mogła zapomnieć, jak bardzo duży czuł się przy jej tyłku, ani jak bardzo chciała poczuć go w sobie, zastępując te utalentowane palce.

"Olivia?" Maria rzuciła jej dziwne spojrzenie, takie, które mówiło: potrafię czytać w myślach.

"Mężczyzna mieszka tutaj i będzie dla przewidywalnej przyszłości," Olivia powiedział szybko, jęcząc na Marii wiedząc uśmiech. "Zgodziliśmy się porozmawiać dzisiaj o ustaleniach dotyczących życia".

"O czym tu rozmawiać?" Maria wytarła ręce o swój fartuch.

"O czym tu mówić? To jest jego dom. I to on jest tym, przed którym Becca mnie ostrzegała. Wysoki, ciemny i niezobowiązujący, pamiętasz?".

Maria prychnęła. "Tak. Jest też tym dupkiem, który zostawił cię na pastwę losu z nieważną umową najmu. Czy Kyle nie powiedział, że go zdradzała? To nie jest to, co Rebecca twierdziła, że się stało. Według mnie jest kłamczuchą i dziwką".

Olivia nie mogła powstrzymać się od uśmiechu. "Nigdy jej nie lubiłaś, prawda?"

"Nie. Zwykłam patrzeć, jak obmacywała połowę mężczyzn, którzy wchodzili do sklepu. Miała wężowe oczy, małe i pstrokate. Kiedy raz flirtowała z Mike'm, prawie straciłam panowanie nad sobą."

"Jakby twój mąż kiedykolwiek cię zdradzał," szydziła Olivia, wiedząc, co jej brat czuł do Marii.

"Tak, cóż, można tylko popchnąć mężczyznę tak daleko. Wiesz, że większość z nich myśli niewłaściwą głową." Chichotała, a śmiech Olivii wkrótce podążył za nią.

"Taka jest prawda. Wystarczy rozejrzeć się po mieście w każdej chwili. Niezrównoważony stosunek mężczyzn do kobiet w okolicy jest oszałamiający. Łatwy przypadek zbyt wielu Marines, za mało kwalifikujących się kobiet."

"Tak, ale szanse są na naszą korzyść. I znowu, nie wiedziałabyś o tym, prawda?" Maria potrząsnęła głową. "Musisz mieć życie - życie towarzyskie, Olivia. Jesteś zbyt skupiona na biznesie i zyskach. To, czego potrzebujesz, to miły mężczyzna. Nie, zmień to. To, czego naprawdę potrzebujesz, to dobre fu -"

"Mike, jak miło cię widzieć". Olivia pospiesznie zmieniła temat, gdy jej brat wszedł z podniesionymi brwiami. "Nie słyszałem, że wszedłeś".

"Oczywiście," powiedział sucho i zerknął na swoją żonę. "Wiem, że znak mówi, że zamknięte, ale chciałem coś na początek dnia."

Maria podała mu bajgla i pocałowała. "A teraz bierz się do pracy. Jest prawie zero sześć!"

Mike przewrócił oczami. "Możesz powiedzieć sześć rano, kochanie. Mówię ci, Livie, Maria powinna była być Marine, a nie ja".

"Cóż, lubię bawić się w 'generała' w domu". Maria mrugnęła, gdy jego twarz poczerwieniała. "A teraz bierz się do pracy i zostaw te babeczki w spokoju! One są na ladę." Roześmiała się na coś, co szepnął jej do ucha i odprowadziła go tylnymi drzwiami do kuchni.

Olivia z uśmiechem obserwowała tę interakcję. To, że jej najlepsza przyjaciółka wyszła za mąż za brata, było spełnieniem jej marzeń. Teraz wreszcie miała siostrę, której zawsze pragnęła.

A jej nowa siostra robiła więcej niż tylko wyrównywała wpływy mężczyzn w rodzinie. Pracowała rano na pół etatu w Cava's Java. Maria pomagała Olivii otwierać kawiarnię i asystowała przy wypiekach.

Trudno było sobie wyobrazić życie w sklepie przed Marią. Kobieta miała mnóstwo energii i usta, które nie dawały spokoju. Skoro o tym mowa...

Skrzywiła się, gdy Maria do niej dołączyła. "Nie mogę uwierzyć, że chciałaś powiedzieć, że potrzebuję dobrego rżnięcia przy moim bracie".

"Nie widziałem go, więc pozwij mnie. Prawda jest prawdą." Maria spokojnie wyczyściła lady i zaczęła wyszczególniać jednorazowe kubki po kawie i pokrywki. "Ta sytuacja z majorem Hunkem może okazać się najlepsza."

Major Hunk. Idealny opis.

"Urocze, Maria."

"Zauważyłam, że nie kwestionujesz atrakcyjności tego mężczyzny".

"Nie jestem zainteresowana," skłamała. "Ale nie jestem ślepa."

Maria obdarzyła ją przesadnie słodkim uśmiechem. "W takim razie. Wystarczy powiedzieć, hmm?"

Olivia spędziła resztę swojego poranka i popołudnia nie mogąc wyrzucić Majora Hunk z umysłu, nie żeby Maria jej na to pozwoliła.

Jego oczy były takie zielone, nie jasny odcień, ale głęboka leśna zieleń, która podpowiadała ukrytą głębię. Przyzwyczajona do stylu życia Marine, Olivia wolała krótkie włosy u mężczyzn. Jego przycięte czekoladowo-brązowe kosmyki byłyby miękkie i gęste, a ona nie pragnęła niczego więcej, niż przejechać dłońmi po jego włosach, całując te twarde, bezkompromisowe usta.

Klient przerwał jej myśli, a ona rozmawiała i wydawała resztę. Wkrótce pojawiła się jej nastoletnia pomoc, Emma, sygnalizując koniec dnia szkolnego i dając Marii znak do wyjścia. Emma dała Olivii mnóstwo czasu na pracę nad swoimi książkami na zapleczu i na dalsze rozmyślania nad Kyle'em Watersem, czyli na to, czego nie chciała robić.

Po bezskutecznym odświeżaniu po raz kolejny tych samych liczb, westchnęła i odchyliła się na krześle. Zamykając oczy, po raz kolejny przypomniała sobie niebezpieczny magnetyzm Kyle'a.

Jego czysta siła fizyczna zaskoczyła ją. Kiedy zobaczyła go po raz pierwszy ponad rok temu, starała się nie patrzeć, ponieważ trzymał się za ręce z Beccą Morris. Regularnie odwiedzał ją rano i wieczorami, zawsze przyjazny, ale lekko zdystansowany, zwłaszcza gdy był z Beccą. Przychodził ubrany swobodnie w koszulę z kołnierzykiem i dżinsy albo w mundur, na widok którego śliniła się jak nikt inny.

Jego przedramiona i nogi były wyrzeźbione z mięśni. Trudno było nie gapić się na niego. Miał męskie rysy, zbyt chropowate, by nazwać je przystojnymi, ale zbyt uderzające, by nie zwrócić na siebie uwagi. Niestety, jego związek z Beccą sprawił, że był poza jej zasięgiem, jeśli nie poza jej fantazjami. Olivia ściśle przestrzegała jednej zasady - nie będziesz kłusował.

Becca skarżyła się na niego, gdy oddawała swój lokal Olivii, choć wtedy Olivia nie kojarzyła właściciela i byłego chłopaka z tym samym człowiekiem. Uderzyła ją jedna uwaga, którą zwykle zauważała u mężczyzn, z którymi sama się umawiała, a mianowicie, że były chłopak Becci nie miał ochoty na stały związek. Becca poczyniła też inne negatywne uwagi tonem, który Olivia mogła sklasyfikować jedynie jako suczy. Nie chcąc się wtrącać i pogarszać samopoczucia Becci, Olivia zachowała swoje myśli dla siebie.

Nagle Olivia zauważyła, że jej wymarzony mężczyzna zniknął. Wkrótce potem Becca wyprowadziła się z Swansboro. Rozczarowana Olivia stopniowo coraz mniej o nim myślała, aż w końcu pojawiał się tylko w jej snach. Przekonała się, że nie był aż tak atrakcyjny, że jego charakter z pewnością umniejszał jego ogólny urok.

Widząc go ostatniej nocy, jego wyrzeźbione piersi i zarysowany abs, te imponujące bicepsy i ścięgniste uda, sprawiła, że chciała zapomnieć o jego brakach. Chciała dotknąć całej tej jedwabistej skóry.

Zarumieniła się, przypominając sobie mocną stal, która wbijała się w jej tył. Jego duża rama miała równe proporcje, wszędzie.

Temperatura zdawała się rosnąć, a ona niechętnie odwróciła się z powrotem do swoich książek. Skubiąc koszulę i machając nią o skórę, westchnęła z wdzięcznością, gdy Emma zapukała do drzwi, przerywając jej erotyczne marzenia.

"John i Tina są tutaj, Olivia. Porozmawiamy jutro."

Olivia pomachała jej z podziękowaniem i zerknęła na zegar na biurku. Już szósta, a ona musiała wrócić do domu - poprawka, musiała wrócić do domu majora Watersa - na tę rozmowę, której się obawiała.

Wyszła z biura i zamknęła za sobą drzwi, po czym dała znać Johnowi, że wychodzi.

"Mam swoją komórkę, gdybyś czegoś potrzebował".

John skinął głową, podczas gdy Tina zajęła się kolejnym klientem. Choć mały, sklep Olivii utrzymywał stałą i lojalną bazę klientów. W ciągu trzech lat prowadzenia działalności udało jej się wyjść na prostą. Jej księgi rachunkowe dopiero zaczynały zarabiać na siebie.

Od siódmej do dziewiątej, od poniedziałku do soboty, interes Olivii kwitł. Zarówno w ciepłe, jak i w zimne dni do jej sklepu zjeżdżali się mieszkańcy i turyści. Nie mogła sobie wymarzyć lepszej lokalizacji - przy Intracoastal Waterway w historycznym Swansboro w Karolinie Północnej. Minuty od bazy morskiej i tuż przy oceanie - znalazła miejsce, które chciała nazwać domem.

Wpatrywała się w wodę przez tylne drzwi. Wychodząc, wdychała zapach oceanu, pikantne morskie powietrze, które orzeźwiało ją nawet po całym dniu pracy.

Olivia zerknęła w dół ulicy i zobaczyła roześmianą parę trzymającą się za ręce podczas wieczornego spaceru. Bez ostrzeżenia, słowa Marii rozbrzmiały w jej umyśle, plamiąc jej małą chwilę zadowolenia. Nie masz życia towarzyskiego.

Olivia odwróciła się i nie spiesząc się, wróciła do domu. Kogo obchodziło życie towarzyskie, skoro miała interes, który zaczynał kwitnąć? Marii łatwo było wygłaszać kazania. Kobieta miała szczęście, wychodząc za mąż za mężczyznę - i to wojskowego - zdolnego do wierności, współczucia oraz głębokiej i trwałej miłości.

Pewnego dnia Olivia znajdzie prawdziwą miłość. Wiedziała to w swoim sercu. Ale teraz miała interes do prowadzenia i nie miała ochoty ciągać się po całym kraju na życzenie małżonka. Może gdy Cava's Java zacznie przynosić zdrowe zyski, na przykład za kolejne pięć lat, rozszerzy działalność na New Bern lub Wilmington. Przynajmniej w jednym z tych miast mogłaby mieć szansę na spotkanie porządnego mężczyzny, najlepiej cywila, takiego, który nie musiałby się przeprowadzać co trzy, cztery lata.

Kopnęła w kamyk i zwolniła jeszcze bardziej, gdy przed nią pojawił się dom. Olivia uwielbiała Korpus Piechoty Morskiej. Jej ojciec przeszedł na emeryturę, a obaj jej bracia służyli w Marines. Ale widziała, jak bardzo odbiło się to na jej rodzinie, ciągłe przeprowadzki, długie rozłąki.

Choć jej ojciec i bracia byli porządnymi ludźmi, widziała zbyt wielu przyjaciół, którym wędrowni wojownicy złamali serca. Jej matka kochała ojca, ale ostrzegała ją przed wyzwaniami związanymi z miłością do Marine. A jej bracia zaciekle ostrzegali ją przed jakimikolwiek ich przyjaciółmi. Według nich, nikt w bazie nie był wystarczająco dobry dla ich małej siostry.

Weszła po schodach na ganek i zastanawiała się, co jej bracia myślą o majorze Kyle'u Watersie. Mimo ostrzeżeń Becci i własnej niechęci do angażowania się, Olivia nie mogła powstrzymać mrowienia podniecenia, które ogarnęło ją w chwili, gdy przekroczyła drzwi.

Poczuła zapach czegoś, co sprawiło, że nabrała wody w ustach, i zajrzała za foyer do małej, przytulnej kuchni. Wpatrywała się w intymne miejsce dla dwojga przy stole, w blask świec i butelkę wina chłodzącą się na blacie.

"Jesteś w samą porę" - powiedział Kyle zza kuchenki. Uśmiechnął się, a jej serce biło w podwójnym czasie.

"Czy ja w czymś przeszkadzam?" Wpatrywała się ostrożnie od niego do stołu. Proszę, niech powie, że tak. Niech się stąd wyniesie, zanim zapomnę o wszystkich powodach, dla których nie powinnam się z nim wiązać.

"Nie. To jest dla ciebie. Nazwij to przeprosinami za ostatnią noc. Poza tym, dzięki temu moja propozycja będzie łatwiejsza do przełknięcia na pełny żołądek."

Słysząc, jak mówi "połknąć", wysłała swój umysł prosto do rynsztoka, i modliła się, żeby nie odczytał rumieńca barwiącego jej policzki. Szczerze mówiąc, zamieniała się w kalkową kopię Marii.

"Naprawdę nie musiałeś tego robić" - zaprotestowała, skrycie zdumiona, że mężczyzna potrafi gotować.

Wzruszył ramionami, jego potężne bicepsy pęczniały, gdy wycofywał blachę z piekarnika. "Chciałem." Rzucił jej spojrzenie, którego nie potrafiła rozszyfrować. Potem odstawił trzymaną przez siebie tacę i podszedł do niej.

"Mam nadzieję, że jesteś głodna", powiedział miękkim głosem i poprowadził ją do stołu. Trzymał dla niej krzesło i czekał, aż usiądzie. Odwróciła się, by znaleźć go pochylonego, jego oddech wachlujący jej twarz. Wpatrywał się w jej usta i oblizał swoje. "Bo umieram z głodu".

Kyle obserwował, jak Olivia je, zadowolony, że nie miała problemów z zaspokojeniem apetytu przed nim. Kiedyś drażniło go to, jak Becca bawiła się swoim jedzeniem, zwłaszcza gdy on zadawał sobie trud jego przygotowania.

Olivia spojrzał na niego i zarumienił się. "Przepraszam, to tylko, że to był długi dzień, a ja nie jadłem od śniadania".

"Pracujesz wokół jedzenia przez cały dzień. Jak możesz nie jeść?"

Wzruszyła ramionami i złapała kolejny widelec ze stekiem. "Jestem zajęty. Mój umysł był dzisiaj na innych rzeczach."

Milczenie trwało, gdy jedli, a Kyle zastanawiał się, co myślała o poprzedniej nocy, po pewnym czasie i przestrzeni z dala od niego.

Aby przerwać ciszę i nakłonić Olivię do rozluźnienia napięcia widocznego w jej napiętej ramie, zapytał ją o pracę. "Więc jak to jest, że jesteś w domu tak późno? Wiem, że to twój sklep, ale czy naprawdę pracujesz od otwarcia do zamknięcia?".

"Nie. Zamykamy dopiero o dziewiątej. Otwieram sklep około piątej trzydzieści na poranne przygotowania. Moja przyjaciółka Maria pomaga, a potem Emma pokazuje się około trzeciej. Ona jest moim popołudniowym pracownikiem. Czasami ona i John pracują razem do zamknięcia, chyba że ma próbę zespołu, tak jak dzisiaj. Wtedy przychodzi Tina, jako dodatkowa pomoc."

"Więc normalnie wychodzisz o szóstej?" Chciał zapytać, czy go unikała, ale nie sądził, że spodobałaby mu się jej odpowiedź.

"Tak. Byłbym tu wcześniej, ale czekała na mnie masa papierkowej roboty".

Wypuścił oddech, o którym nie wiedział, że go trzymał. To dobrze. Nie unikała go celowo. Wygląda na to, że jego pytania zadziałały. Wyglądała na bardziej swobodną, jej twarz rozjaśniała się, gdy mówiła o swojej pracy.

Studiował jej włosy związane w gruby kucyk. Ta fryzura odsłaniała jej delikatne uszy i smukłą szyję. Miała miękką, kremową skórę, która smakowała równie dobrze, jak wyglądała. Zbyt łatwo przypomniał sobie ostatnią noc i musiał się skupić, by stłumić żar, który palił go na wylot.

"Więc, Olivia, o ustaleniach dotyczących najmu," zaczął.

"To jest w porządku, Kyle. Będę miał moje rzeczy stąd do końca tygodnia."

Studiował ją, zadowolony widząc, że nie wyglądała na szczęśliwszą od niego na wieść o wyjeździe. "To może być trochę przedwczesne."

Zerknęła w górę, jej whiskey-brązowe oczy pytające.

"Myślę, że możemy coś zdziałać, jeśli zgodzisz się na rozwiązanie, które wymyśliłem."

Odłożyła widelec i czekała, a on mentalnie skrzyżował palce.

"To, co proponuję, to to, że nadal mieszkasz tutaj, dopóki nie skończy się twoja umowa najmu. Zamierzałaś zostać co najmniej do lutego, prawda?"

Przytaknęła, jej spojrzenie ostrożnie.

"To nie twoja wina, że Becca była taką..." Zrobił pauzę i zakończył słowami: "wprowadzającą w błąd osobą".

Jej usta się skrzywiły. "To miły sposób na ujęcie tego."

Uśmiechnął się. "Takt to coś, co ćwiczyłem. Ale chodzi mi o to, że nie powinnaś cierpieć za kłamstwa Becki. W tym domu są dwa pokoje. Większość moich rzeczy jest w drugiej sypialni i są to głównie rzeczy, których nie używam. Miałam zamiar oddać je do przechowalni, żeby oczyścić tamten pokój i tak przeznaczyć go na gabinet albo zapasową sypialnię. Dajesz mi doskonałą okazję, żeby przestać zwlekać".

Wyglądała na niezdecydowaną. "No cóż-"

"Słuchaj. Czuję się naprawdę źle z powodu ostatniej nocy. Nie źle o wszystkim, tylko o tej części, w której cię przestraszyłem." Uśmiechnął się wilczo, włączając urok.

Zarumieniła się, stając się odcieniem róży, który sprawił, że wyglądała niezwykle pocałunkowo.

"Obiecuję, że nie położę na tobie rąk, chyba że będziesz ich tam chciał".

"Arogancka rzecz do powiedzenia, nie sądzisz?"

"Może, może nie." Jej usta go zafascynowały. Chciał poczuć je na całym sobie, na ustach, na brzuchu, na kutasie... Potem oblizała swoje wargi, a on był tak pobudzony, że mógłby szturchnąć przez cholerny stół swoim hard-onem. "Jesteś taka ładna", przyznał, mając nadzieję, że nie zabrzmiał jak sapka.

Wydawało mu się, że widzi lustrzany głód w jej wyrazie twarzy, zanim zamrugała i wzięła głęboki, równy oddech. Mruknęła podziękowania za komplement i wzięła długi łyk wody. Ku jego zadowoleniu, jej ręka drżała wokół szklanki, gdy odstawiała ją z powrotem na miejsce.

"Daj spokój, Olivia. Myślę, że ty i ja moglibyśmy być świetnymi współlokatorami." Nie mógł pomóc innuendo, że laced jego ton, zbyt wiele w pożądaniu, aby kontrolować swój język.

Ku jego zaskoczeniu i przyjemności, zaśmiała się z niego. "Przekonaj mnie, Romeo. Co jest takiego wspaniałego w mężczyźnie, i to Marine, jako współlokatorze?"

"Jestem schludny, gotuję i nie chrapię".

Zaśmiała się, a on kontynuował na bardziej poważnej nucie.

"Będę szanował twoją prywatność, a ty będziesz tu bezpieczna. Zaufaj mi, nikt nie będzie z tobą zadzierał, kiedy jestem w pobliżu." Myśl o tym, że ktoś mógłby skrzywdzić Olivię sprawiła, że poczerwieniał.

"Naprawdę nie mogłam się doczekać przeprowadzki," powiedziała powoli. "To bardzo miło z twojej strony, że zaoferowałeś, że pozwolisz mi przejechać przez okres najmu. Chciałabym zostać." Zrobiła pauzę i zarumieniła się na głębszy róż. "Ale o ostatniej nocy. Takie rzeczy nie mogą się powtórzyć."

Może, i będzie. "Rozumiem." Zmienił temat, nie chcąc jej przestraszyć, by zmieniła zdanie.

Przez resztę posiłku rozmawiali o tym, co ich obu uspokoiło. Ku zaskoczeniu Kyle'a, czuł się tak, jakby mógł powiedzieć Olivii wszystko. Ona go słuchała i po raz pierwszy od dawna Kyle uznał, że dobrze się bawi z kobietą. Naprawdę podobało mu się jej towarzystwo. Jej umysł intrygował go równie mocno jak jej ciało, zwiększając jego pragnienie poznania jej całej. Wiedział, że nie wytrzyma długo bez ponownego skosztowania jej.

Gdy skończyli kolację, stanął i wyczyścił ich talerze. Wrócił do stołu i wyciągnął jej krzesło, żeby pomóc jej stanąć. Zamiast wycofać się, by dać jej miejsce, Kyle przysunął się bliżej, tak że jej piersi musnęły jego klatkę piersiową. Zamarła, jej usta rozstąpiły się na wdechu.

"Rodzaj rzeczy, które nie mogą się powtórzyć. Masz na myśli coś takiego. Nie powinienem robić tego ponownie." Pochylił się, by pomknąć wargami po jej ustach. Poruszał się powoli, dając jej szansę na powiedzenie "nie". Nie zrobiła tego. "Zdecydowanie nie powinienem cię dotykać w ten sposób." Przyniósł swoje ręce wokół jej talii, wciągając ją głębiej w swoje objęcia.

"Nie, nie powinieneś," powiedziała na wdechu, jej oczy szerokie, gdy wpatrywały się w jego górę. Oblizała usta w zaproszeniu, a on po raz kolejny opuścił głowę.

No holds barred, ta kobieta należała do niego.




Rozdział trzeci

Olivia jęknęła. O cholera. Dzielił się swoim domem i swoim jedzeniem, a teraz zaproponował, że spełni obietnicę, którą dała mu była dziewczyna? Gotował jak smakosz i całował lepiej niż jej fantazje. A mięśnie pod jej palcami błagały o głaskanie.

Myśli uciekły, gdy jego usta pożerały jej. Jęknęła, nie mogąc powstrzymać desperackiego oddechu dla świętości. Smakował słodszy niż miód, odurzające połączenie seksu i czułości, które sprawiło, że chciała go pochłonąć.

Pogłębił pocałunek, szukając i drażniąc jej usta językiem, aż wszystko, co Olivia czuła, to surowa, obezwładniająca potrzeba.

Ocierała się o niego, podniecona czując, jak jego erekcja płonie o jej brzuch. Był twardy, jego trzon był jak żelazo, ale nie zrobił żadnego ruchu, by przytłoczyć ją swoim pożądaniem. Zamiast tego powstrzymał się, pozwalając jej nadać tempo.

Syknęła, gdy jego wargi opuściły jej usta, by powędrować w dół jej gardła, i jęknęła, gdy ssał punkt pulsacyjny na jej szyi. "Nie chciałem tego robić tak szybko." Łukując się w jego palące usta, próbowała go uspokoić, że nie była tak łatwa, jak się wydawało. "Ja tego nie robię".

"Zrobisz to ze mną," dudnił jego głos. "Im szybciej tym lepiej."

Kiedy się wycofał, zobaczyła intensywność płonącą w jego oczach, ich kolor tak ciemny, że wyglądały na czarne.

"Olivia," zgrzytnął, gdy ponownie otarła się o jego erekcję. "Jeśli nie chcesz tego, powiedz mi teraz. Szybko dochodzę do punktu bez powrotu."

Jego oddech był laboratoryjny, jego ciało szarpało się, gdy tylko go przycisnęła. Zamknął oczy i pozostał nieruchomy, a Olivia nie mogła czekać kolejnej minuty. Do diabła z ostrożnością i planem pięcioletnim. Dziś wieczorem zaspokoi swoje fantazje. Od roku marzyła o tym - o nim. To, że Kyle wydawał się być tak samo troskliwy, jak i seksowny, sprawiło, że nie mogła się doczekać.

"Wypróbujmy to łóżko jeszcze raz", szepnęła w stronę jego ust.

Nie dał jej chwili na zastanowienie. Przerzucając ją przez jedno ramię w strażackim uścisku, wbiegł po schodach.

"Kyle!" zaprotestowała ze śmiechem.

Potem była w jego ramionach, opuszczona do stóp obok łóżka, a wszystkie śmiechy ustały.

"Rozbierz się, Olivia" - ponaglał szorstkim szeptem. Odsunął się, aby dać jej trochę miejsca i obserwował ją jak jastrząb. "Zdejmuj je powoli, dla mnie".

Olivia już czuła się jak ogromny kłębek nerwów, ale wyraźne pożądanie w oczach Kyle'a wzmocniło ją. On whipped off jego koszulę, a ona wpatrywała się szeroko oczy na bounty przed nią.

Przygryzając wargę, by nie powiedzieć, jak bardzo go teraz pragnie, powoli rozpięła guziki i pozwoliła mu opaść. Jego spojrzenie skupiło się na jej piersiach, a jej sutki stwardniały, potrzebując jego dotyku.

"Więcej", wypowiedział w zachrypniętym głosie, gdy usunął swoje buty i dżinsy, pozostawiając na tylko krótkiej parze białych bokserek do drażnienia.

Przełknęła słyszalnie. "Jesteś taki... zbudowany. Boże, Kyle. Jesteś cudowny." Wpatrywała się w zachwycie w jego ciało. Jego ramiona i klatka piersiowa były oplecione mięśniami, siła obfitowała w jego potężne ciało napięte potrzebą. Jej oczy powędrowały niżej, przez jego napięte uda i wyrzeźbione łydki, a potem wróciły do tej części jego ciała, która ją olśniła. "I taki duży" - dodała bez ogródek, bez tchu przewidując ogromne wybrzuszenie napinające jego Jockeysa.

Roześmiał się na jej świeckość i drażnił pasmo jego bielizny. "Kochanie, nie masz pojęcia, jak bardzo chcę zobaczyć resztę ciebie. Gorgeous nie zbliża się do twojej figury".

Po raz pierwszy Olivia poczuła wdzięczność za obfite piersi i rozłożyste biodra, które nadawały jej prawdziwy kształt klepsydry. Zawsze marzyła o szczuplejszej sylwetce, jak u Marii. Ale teraz, gdy Kyle patrzył na nią jak na głodomora, była dumna ze swojej figury.

Zdjęła dżinsy i bawiła się zapięciem stanika. Trzymając w ręku koronkowe majtki, podjudzała: "Może je zdejmiesz?".

Oblizał wargi i skinął głową, nic nie mówiąc. Każdy jego krok w jej stronę sprawiał, że wibrowała z pożądania. Coś w Kyle Watersie wyzwalało w niej gwałtowną potrzebę, taką, której nigdy wcześniej nie doświadczyła.

Szorstkie palce dotykały spodu jej piersi, gdy zręcznie rozpiął przednie zapięcie, odsłaniając jej ciało. W chwili, gdy jego gładka klatka piersiowa dotknęła jej piersi, ciepło zaiskrzyło w jej żyłach, skupiając się między jej nogami z trzewiową świadomością.

"Tak bardzo chcę cię zerżnąć". Przejechał palcami po jej sutkach. "Byłem chodzącym hard-on cały dzień," przyznał, jak zsunął materiał przez jej ramiona do podłogi, a następnie wpatrywał się w dół na nią.

Objął jej piersi, tak jak zeszłej nocy, pocierając kuleczki swoimi zrogowaciałymi dłońmi. "Jesteś taka miękka, taka słodka," mruknął, jego ręce pełne. Jego palce przesunęły się po jej sutkach, szczypiąc i ciągnąc, aż dyszała, kręcąc się, by zbliżyć się do niego.

"Powiedz mi, że tego chcesz". Opuścił usta, aby objąć jeden sutek.

"Kyle." Zacisnęła jego głowę, świadoma, że jego dotyk przekroczył jej fantazje. "Chcę cię." Podciągnęła jego głowę tak, że ich spojrzenia się spotkały. "Chcę cię całego. Ale muszę wiedzieć, że jesteś bezpieczny".

"Olivia?"

"Jestem, cóż, biorę kontrolę urodzeń i nie umawiałam się od dłuższego czasu. Jestem zdrowa. A ty?" Okrągły sposób, aby zapytać, czy był czysty. Pragnęła go jak szalona, ale Olivia nie była głupia. Zażenowana koniecznością poruszenia tego tematu, ale nie głupia.

Jego wyraz oczyścił się, a jego oczy rozjaśniły. "Racja. Cóż, nie byłem z nikim od ponad dziewięciu miesięcy. Od czasu przed moim ostatnim fizycznym, w rzeczywistości. Jestem czysty, kochanie. I chcę wejść w ciebie tak, że nie uwierzysz." Zrobił pauzę. "Jesteś pewna, że to jest w porządku?"

"Jest w porządku," powiedziała miękko i pieściła tył jego szyi, na ogień, aby go mieć.

Jęknął i zwrócił uwagę na jej ciało, pieszcząc jej sutki ustami i długimi, wprawnymi palcami. "Powiedz mi, że chcesz, żebym cię pieprzył", rozkazał i ssał jej drugą pierś, ciągnąc tak mocno, że prawie doszła.

Jęknęła i chwyciła się jego ramion, pleców, wszystkiego, co mogła dosięgnąć. Jego szczera rozmowa zwiększyła jej podniecenie, a nawet jak to powiedziała, rosła bardziej mokra z odnowionym podnieceniem. "Chcę, żebyś mnie zerżnął". Złapała jego rękę i zmusiła ją do swoich majtek. "Poczuj, jaka jestem mokra."

Nie potrzebował dalszego namawiania i wsunął rękę pod jej bieliznę, prowadząc palec między jej fałdami głęboko do jej seksu.

Na styku, ona łuki do niego, jazdy nieznośnie blisko orgazmu. Jego dotyk sprawił, że poczuła ból, jego zapach i dotyk tak doskonale dostosowany do jej potrzeb.

"Chcę, żebyś doszła", powiedział grubo i potarł jej clit kciukiem, podczas gdy jego palec wepchnął się i wyszedł z jej zgrabnej powłoki.

"Będę." Jęknęła. "Właśnie teraz, jeśli nie przestaniesz".

"Dobrze. Chcę, żebyś ociekała za pierwszym razem, kiedy cię wezmę." Seksowny zgrzyt jego głosu sprawił, że jego własny rodzaj magii.

"Kyle, proszę. Chcę cię w sobie", błagała, nie dbając o to, jak desperacko może brzmieć. Czuła się rozpalona, jej ciało puste, zaciskające się na jego palcu, który nie był wystarczający. Jakby wyczuł jej problem, dodał kolejny palec i zwiększył nacisk na jej clit.

"Chodź dla mnie najpierw, kochanie", warknął, jego oddech szorstki z pożądania. "Potem będę cię mocno pieprzył, aż dojdziesz ponownie".

Pocałował jej usta, odzwierciedlając językiem działania jego długich palców.

Napięty z budową potrzeby, Olivia nie mógł wytrzymać więcej i bucked przeciwko niemu. "Kyle." Doszła, spływając kremem po jego palcach.

Trzymał ją mocno, drażniąc ją, dopóki nie pozostała roztrzęsiona, wiotka i ledwo mogąca stać. Westchnęła jego imię, a on usunął swoje palce, całując ją długo i głęboko.

"Dlaczego nie dołączyłeś do mnie?" zapytała, gdy mogła złapać oddech.

Uśmiechnął się, dziki grymas pożądania napięty. "Kochanie, gdybym był jeszcze bardziej twardy, wydziobałbym dziurę prosto przez ciebie". Aby to udowodnić, pchnął o jej brzuch. Zamknął oczy i natychmiast znieruchomiał. "Jeśli zrobię to jeszcze raz, prawdopodobnie dojdę. Tak cholernie cię pragnę, ale chcę trwać." Otworzył oczy. "To dopiero początek, Olivia." Jego słowa wydawały się przekazywać więcej niż seks. Jego spojrzenie płonęło emocjami, zanim obniżył swoje usta do jej i skradł jej wolę jeszcze raz. "Teraz zdejmij majtki, połóż się na łóżku i rozłóż uda. Mamy jeszcze wiele do zrobienia, zanim ta noc się skończy".

Ochoczo spełniła polecenie, nasycona, a jednocześnie naładowana energią na myśl o Kyle'u w jej wnętrzu. Zrobiła tak, jak prosił, podpierając się na łokciach i czekając, aż całkowicie się rozbierze.

Poczekał, aż ich spojrzenia się spotkają, zanim zdjął bieliznę.

Choć widziała go wczoraj wieczorem, wydawał się większy niż wcześniej. Objęła każdy jego centymetr i zaschło jej w ustach. Kyle Waters był poważnie obwieszony. Beading z precum, jego gruby kogut był zarumieniony na różowo, po prostu błagając, aby go dotknąć. Aksamitny worek, który pod nim wisiał, był mocno naciągnięty i wiedziała, że tak bardzo, jak chciałby trwać, nie mógłby, nie wyglądając tak.

Uśmiechnęła się i oblizała usta, zarabiając jęk od niego. "Kyle, nie musisz sprawiać, żeby to trwało. Doszedłem dość szybko."

Przyniósł palce do nosa i wdychał. "Ach, ale jesteś taka słodka, jak miód na mnie."

Zadrżała i tak jak wtedy, pragnęła go na nowo.

Chwycił swojego kutasa, głaszcząc zgrabną główkę. "Jestem tak pełny, że pewnie dojdę przy pierwszym pchnięciu".

Rozłożyła szerzej uda, zdumiona swoją śmiałością. Nic z Kyle'em nie wydawało się zbyt wyuzdane czy niestosowne. Jego spojrzenie skupiło się na jej clicie, a jego nozdrza rozbłysły.

"Weź mnie, Kyle." Ona palcowała się. "Jestem tak mokra dla ciebie."

Jego oczy zwęziły się do szczelin, a on oblizał wargi, patrząc, jak pieściła ciasną paciorkowatość jej seksu, przesuwając palce między jej fałdami. W mgnieniu oka był na niej, dociskając ją do materaca. Seksowne uczucie bycia przypiętym, posiadania jej sutków szczotkowanych przez jego gęste mięśnie, gdy szarpał się, by ją objąć, drażniąc się z tym wielkim kutasem, utrzymywało jej pożądanie na krawędzi noża.

Jęknęła, gdy pasł się jej clit, desperacko potrzebując go w sobie.

Wsunął swoją erekcję przez jej fałdy i warknął głęboko w gardle. "Cholera, kochanie. Chcę, żeby to trwało, ale muszę czuć cię wokół siebie".

Wreszcie. Zasysała oddech, gdy penetrował. Nawet śliski z kulminacji, czuła się rozciągnięta, niesamowicie wypełniona przez jego gorącego, pulsującego koguta. Wszedł w nią powoli, jego zęby zacisnęły się i oczy zamknęły, gdy pchał do przodu.

"Jesteś taka ciasna." Pchnął kulki głęboko, a następnie zatrzymał się, oddychając ciężko. "Nie robię ci krzywdy, prawda?"

"Nie." Przesunęła się pod nim, a on wsunął się o ułamek głębiej. "O Boże, Kyle. Musisz się ruszyć. Wejdź głęboko we mnie," wyszeptała i pocałowała jego gardło.

Odpowiedział szarpnięciem i twardym pchnięciem. Jego potężne pompowanie kłóciło się z jego początkową łagodnością. Mimo to, jego intensywne branie rozbudziło ją nieznośnie. Tarcie jego miednicy o jej łechtaczkę, a jego klatki piersiowej o jej sutki naprężało ją do orgazmu.

Chciała, żeby tym razem wszystko było dla niego, ale nie mogła się powstrzymać. "Kyle." Konwulsyjnie, zasysając go głębiej ze swoim orgazmem.

"Olivia," jęknął, gdy pieprzył ją mocniej. "Och, kochanie, tak, dochodzę." Nagle pchnął raz jeszcze, a następnie zatrzymał się i zadrżał, gdy zmielił się z nią.

Wiedząc, że dyszy wewnątrz niej, rozkoszując się tą samą przyjemnością, którą otrzymała, sprawił, że wszystko było w porządku. Jego rzęsy muskały policzki, gdy próbował uregulować oddech, a jego utrata kontroli sprawiła, że poczuła się potężna.

Kiedy w końcu otworzył oczy i wpatrywał się w dół na nią, wydawał się oszołomiony.

"Kurwa, wciąż jestem twardy," powiedział ze zdumieniem. "Olivia, pozwól mi..." Zaczął ją znowu pieprzyć, pogrążając się szybciej, głębiej. Ruch rozciągnął Olivię szerzej, przyjemne uczucie pełności, zanim jęknął jej imię i przyszedł po raz drugi. Zbyt nasycona, by robić coś więcej niż przytulać i głaskać go, ułatwiła mu przejście przez drugi szczyt. Ten wielki facet bardziej niż zasłużył na to.

Po chwili wycofał się. "Bądź z powrotem", powiedział na wdechu. Kyle wyszedł i wrócił z wilgotną szmatką. Po oczyszczeniu jej, dołączył do niej na łóżku i wziął ją w ramiona. "Jesteś niesamowita." Pocałował ją z łagodnością, która wywołała łzy w jej oczach.

Zaskoczona głębokim uczuciem nagle ogarniającym ją, Olivia zamknęła oczy i pocałowała go z powrotem, przygryzając jego dolną wargę.

"Myślę, że możesz mieć rację, Kyle".

"Co do czego?" odpowiedział, brzmiąc sennie.

Trzymała go lekko, skupiając się na zadowoleniu z chwili. "Myślę, że będziemy bardzo dobrymi współlokatorami".

****

Olivia obudziła się następnego ranka, gdy zarośnięta broda pasła się na jej szyi. Ciężki ciężar wcisnął ją w materac tak, że jej brzuch całował pościel, podczas gdy duże palce rozchyliły jej uda.

"Hmm." Jęknęła, gdy Kyle wepchnął się w nią, wykorzystując jej poranną miękkość. Sięgnął wokół jej bioder, aby przechylić jej miednicę w górę, pozwalając na głębszą penetrację. Oh wow, jak to, że trafił w ten specjalny punkt wewnątrz niej. Obudziła się w pełni do ogromnego wybuchu przyjemności.

"Tak, kochanie, tak właśnie." Pchnął w i na zewnątrz, powolne budowanie pożądania obracając ją wewnątrz.

Olivia mogła zrobić niewiele więcej niż jęknąć, pozycja pozwalała na głębsze poczucie pełni. Złapana w jego rytm, poczuła znajome ciepło. Gdy sięgnął wokół niej, by pieścić jej łechtaczkę, żar eksplodował w ognisko.

Odepchnęła się od niego, zachęcając do jego dominacji. Jego uchwyt na jej biodrach kontrolował tempo, a z jej perspektywy czuła się jak zdobywczyni, co było fantazją, która podniecała ją jeszcze bardziej.

Wbijał się w nią, jego kutas przeszywał ją rozkoszą. Dotyk jego jaj pasących się na jej łechtaczce dodatkowo potęgował doznania. Nie minęło wiele czasu, gdy zacisnęła się i wykrzyknęła swój szczyt, a Kyle podążył za nią kilka sekund później.

Zdyszana, zapadła się w łóżko i przyjęła jego ciężar, czując z nim więź, która zdawała się rosnąć z każdą intymnością.

"Jestem za ciężki" - powiedział żwirowatym głosem.

Zaprotestowała, ale on już przetoczył się na jej stronę. Obrócił ją tak, by stała twarzą do niego, a ona mogła rozróżnić jego chropowatą ze snu twarz w nowym świcie wpadającym przez okno.

"Dzień dobry." Złożyła delikatny pocałunek na jego ustach. Poczuła mrowienie radości. Elektryczność zaiskrzyła między nimi, chemia, która zdawała się nasilać z każdym spojrzeniem, każdym pocałunkiem.

"Dobrze? Nie. To początek wspaniałego poranka", poprawił z kpiącym uśmiechem. Spojrzał obok niej i westchnął. "O której godzinie powiedziałaś, że musisz być w pracy?".

Przetoczyła się, by stanąć twarzą w twarz z zegarem i jęknęła. "Cholera, spóźniam się. Muszę się przygotować."

Zwolnił swój chwyt na niej, a ona darted z pokoju i w dół korytarza do prysznica. Po pospiesznym mydle i szamponie, wytarła się ręcznikiem i wysadziła włosy do wilgotnej suszarki w rekordowym czasie. Dziesięć minut później wróciła do sypialni, by zastać łóżko puste.

Olivia wpatrywała się z rozbawieniem w zapluskwione łóżko, gdy się ubrała i pospieszyła po schodach, by znaleźć czekającego na nią Kyle'a. "Nosisz to do pracy?"

Chichotał. Miał na sobie oliwkową koszulkę i bluzy, skarpety załogi i pokiereszowane buty do biegania, wyraźnie gotowy na jakiś trening fizyczny, lub PT, jak nazywali to Marines. "Jestem na urlopie przez następne trzydzieści dni".

"I nie spałeś w?" Zabiłaby, żeby się wyspać. Olivia rzadko spała po piątej rano. W niedziele, w które nie pracowała, spędzała poranki w kościele z rodziną.

Kyle rozciągnął się, ukazując swoje niesamowicie wysportowane ciało, a jej usta nabrały wody.

"Jak mogę spać w środku? Łóżko jest takie samotne," powiedział żałośnie i mrugnął, dając jej dziobek w policzek. "Myślę, że będę swing przez później na filiżankę kawy, jeśli nie masz nic przeciwko".

Umysł? Po niewiarygodnej intymności, którą dzielili, myślał, że może jej przeszkadzać, że chce ją widzieć jeszcze raz, poza łóżkiem?

Nie mógł być poważny.

"Jak mogłoby mi to przeszkadzać? Chyba że chodzi tylko o kawę, która cię interesuje."

Pocałował ją bez tchu. "I muffinki, oczywiście."

Olivia roześmiała się. "Oczywiście." Czuła się przy nim swobodnie, nawet po nocy, którą dzielili. Niezręczność, której spodziewałaby się po przespaniu się z mężczyzną, którego ledwo znała, po prostu nie istniała. Kyle czuł się jak powiernik, kochanek, którego znała od zawsze. Z niechęcią sprawdziła zegarek i skierowała się do drzwi. "W takim razie do zobaczenia później".

Poszedł za nią do drzwi i wyszedł na ganek. "Pa."

Czuła jego spojrzenie na swoich plecach, gdy szła ulicą do pracy. Wciąż w oszołomieniu, nie mogła uwierzyć w dziwny obrót, jaki przybrało jej życie.

Zgodziła się zamieszkać z mężczyzną, którego tak naprawdę dopiero co poznała. Olivia wydmuchała powietrze i uzasadniła swoją decyzję, przypominając sobie, że wie o nim więcej niż jego imię. Gotował jak szef kuchni, dzielił się swoim domem i swoją gościnnością, kochał się tak, jakby się do tego urodził, i miał w sobie tyle wrażliwości - której normalnie nie przypisałaby dominującemu mężczyźnie - by zapytać o pozwolenie na odwiedzenie jej w miejscu pracy, jakby to mogło jej przeszkadzać.

Niewygodna tęsknota osiadła w rejonie jej serca i pośpiesznie odrzuciła wszystkie myśli o Kyle'u na bok, wchodząc tylnymi drzwiami do sklepu, zaskoczona, że Maria nie zdążyła jej wyprzedzić w pracy. I dobrze. Olivia nie była gotowa na otwartą analizę swoich uczuć do Kyle'a i nie miała zamiaru wciągać Marii w swój emocjonalny impas.

Jej przyjaciółka miała złote serce i najlepsze intencje, ale miała też sposób na przekręcanie słów Olivii. W czasie krótszym niż czas potrzebny na powiedzenie "Cześć", Maria sprawi, że Olivia i Kyle będą zakochani i staną przed ołtarzem.

W miłości. Ha.

Jakby ktoś mógł zakochać się tak szybko. Ból w jej sercu narastał, a ona próbowała stłumić myśli o Kyle'u, które nie chciały wyblaknąć.

Gdy włączyła światła, zaparzyła kawę i zaczęła przygotowywać poranne wypieki, uświadomiła sobie konieczność zachowania ostrożności w kontaktach z Kylem. Ten mężczyzna był niebezpieczny przez duże D.

Jedna noc z nim i była już na dobre uzależniona. Niedobrze, zupełnie niedobrze, zwłaszcza że nie miała pojęcia, jak długo jeszcze może przebywać w Karolinie Północnej.

Tylne drzwi się otworzyły. "Przepraszam za spóźnienie, ale -" Maria przerwała i przestudiowała ją. "Twoje włosy nie są suche, twoje spodnie nie pasują do koszuli, a ty nie masz na sobie żadnego makijażu. Myślę, że obudziłeś się późno, co nigdy nie robisz." Zrobiła pauzę. "Jasna cholera! W końcu udało ci się zaliczyć!"

Olivia jęknęła. Właśnie to, czego nie potrzebowała. Inkwizycja. "Nie wiem, o czym mówisz".

"Wiem, że powiedziałem, że potrzebujesz dobrego rżnięcia, ale nie miałem na myśli, że musisz je dostać tak szybko".

Olivia spojrzała na usta, które nie chciały przestać, po czym westchnęła i odwróciła się z rezygnacją do podpłomyków, które przygotowywała. Nie byłoby teraz żadnego powstrzymania pytań. Gdy Maria poczuje zapach krwi, nie zrezygnuje, dopóki nie uzyska odpowiedzi.

"Słuchaj. To nic wielkiego," Olivia starała się brzmieć swobodnie. Jakby jej ostatnia intymna randka nie odbyła się dwa lata temu.

"Nic wielkiego?" Maria wpatrywała się z rozdziawionymi ustami. "To od królowej pustyni? Kochanie, twoje życie seksualne było tak suche, że susza wygląda na mokrą".

"Bardzo zabawne." Olivia nie mógł pomóc mały grymas. "Przestań się ze mnie nabijać. Włóż te scones w piekarniku i zrobić nam obu latte. Mam przeczucie, że będę jej potrzebował radząc sobie z tobą".

"Czekam na szczegóły z zapartym tchem." Maria uśmiechnęła się i natychmiast naprawiła im ich kawę. "Ok, Królowa Pustyni, teraz wylej to".




Rozdział czwarty

Kyle skończył swoje cztery mile w rekordowym czasie i przeszedł się po okolicy, żeby ochłonąć. Historyczne Swansboro zawsze go odprężało, sprawiało, że czuł się mniej sztywny i mniej wojskowy, mimo bliskości bazy.

Dom, w którym mieszkał, dom Reginalda R. Smitha, został zbudowany w 1901 roku i wciąż zawierał oryginalne szyby na piętrze. Dom przetrwał niezliczone huragany, mokre pory roku i wielu właścicieli, zanim on kupił to miejsce.

Długowieczność. To miejsce miało długą żywotność. To była cecha, którą Kyle podziwiał tak samo jak lojalność, dwie rzeczy, których Becce bardzo brakowało.

Zamiast gniewu, który zwykle odczuwał, myśląc o swojej podstępnej byłej dziewczynie, teraz wypełniała go ulga. Nigdy nie sądził, że będzie się tak czuł, ale cieszył się, że go zdradziła. Powinien był posłuchać swoich instynktów wcześniej, zanim wpuścił ją do swojego serca i łóżka. Ale nie mógł się cofnąć i zmienić rzeczy, ani nie chciał w tym momencie. Dzięki Becce miał teraz kontakt z Olivią, początkowo był to tylko sen, teraz fantazja stała się rzeczywistością.

Od początku był zauroczony. Nie była najpiękniejszą kobietą, z jaką się umawiał. Nie miała najlepszego ciała, ani nawet najlepszej pracy spośród kobiet, z którymi był wcześniej.

Ale coś w niej go zaintrygowało i nadal intrygowało.

Pomyślał o tym i zdał sobie sprawę, że wszystko sprowadza się do jej uśmiechu. Kiedy Olivia się uśmiechała, jej bursztynowe oczy lśniły. Jej zmysłowe usta zakrzywiały się, zapraszając i rozpraszając go raz po raz. Ciepło i troska w jej spojrzeniu sprawiły, że nie dostrzegał żadnej innej kobiety. A kiedy zobaczył resztę, coś w nim pękło.

Była średniego wzrostu i miała kobiecą sylwetkę, miękką i krągłą we wszystkich właściwych miejscach. Jednak ćwiczenia nie były jej obce. Wyraźnie pamiętał jej stonowane uda i płaską płaszczyznę jej seksownego jak diabli brzucha.

To tyle, jeśli chodzi o rozładowanie napięcia za pomocą biegu. Zamiast go ochłodzić, jego zdradziecki umysł podniósł jego wewnętrzną temperaturę. Dobre, Waters. Próbujesz przestraszyć sąsiadów erekcją z piekła rodem? Szkoda, że nie mógł zabutelkować Olivii Cavy, męskiej odpowiedzi na zaburzenia erekcji. Na śmiech, dał sobie lekki jogging na ochłodę i w końcu stonował swoje pobudzenie. Dobrze się stało, bo chwile później minęła go para kobiet, kiwając się z miłym pozdrowieniem, gdy kontynuowały jogging.

Kyle przeszedł resztę drogi powrotnej do domu, myśląc o Olivii, która dotrzymywała mu towarzystwa. Od samego początku miała na niego wpływ. Miesiące przed wyjazdem obserwował jej interakcje z klientami, to, jak ciężko pracowała, jak bardzo była dumna ze swoich wysiłków. Nie mógł się powstrzymać od porównania jej etyki i uroku z Beccą. Nie mógł też zaprzeczyć, że uważa Beccę za niepełnowartościową.

Technicznie rzecz biorąc, był wierny Becce, ale emocjonalnie był już przywiązany do Olivii. Jej troskliwość ostro kontrastowała z lodowatym egoizmem Beccy. Zastanawiał się, że nigdy wcześniej nie zauważył postawy Becci, a potem przyznał, że był zbyt zafascynowany jej dobrym wyglądem.

"Good riddance" - mruknął i usiadł na schodach, gdy dotarł do domu.

Przyłapanie Becci z innym mężczyzną było momentem, na który czekał; to sprawiło, że zerwanie z nią było łatwe do wykonania. Wtedy nie czuł żadnych skrupułów, gdy fantazjował o Olivii.

Myśli o niej, obrazy, które utrwalił w swoim umyśle podczas długiej, sześciomiesięcznej służby, która rozciągnęła się na osiem miesięcy, nie mogły się równać z jej rzeczywistością.

Jego ciało bolało na samą myśl o ponownym kochaniu się z nią. Nigdy wcześniej nie był tak podniecony przez parę piersi, ale szczerze mówiąc, w chwili, gdy rozebrała się do koronkowej bielizny, prawie doszedł.

Widok jej sutków prześwitujących przez bladoniebieską koronkę sprawił, że miał ochotę zerżnąć ją bez sensu. Jednak pod pożądaniem, które go ogarnęło, kryła się determinacja, by uniemożliwić jej zapomnienie o nim. Chciał sprawić Olivii przyjemność, sprawić, by poczuła choć namiastkę tego, co on do niej czuł.

Kyle wiedział, że pożądanie nie obejmuje połowy tego, co czuł. Czułość, czułość, posiadanie - wszystko dla kobiety, o której marzył od miesięcy. Problem, jak widział, polegał na tym, że kochając się z nią, tylko zwiększył swoją fiksację.

Wstał z frustracją, przeklinając wybrzuszenie w swoich spodniach, które znów się pojawiło, i skierował się prosto pod prysznic, pod bardzo zimny prysznic. Pomogło to nieco, gdy próbował opanować swoje uczucia i co z nimi zrobić.

Nie chciał odstraszyć Olivii. To, że spała z nim ostatniej nocy, dawało mu wielką nadzieję. Olivia była zdobyczą dla każdego mężczyzny w tym małym mieście. Wszyscy wiedzieli, że nie umawiała się zbyt często. Plotki mówiły, że miała spokojne życie towarzyskie i szczerze lekceważyła randki z wojskowymi. Nie mógł zliczyć, ilu marines, dobrych mężczyzn, których znał, odrzuciło ją z przyjaznym uśmiechem.

Wybrała jego, a świadomość tego sprawiła, że serce mu zabiło. Mieli możliwą wspólną przyszłość, w końcu. Wiedział jednak, jak łatwo zawodzą związki, zwłaszcza gdy w grę wchodziła nieunikniona rozłąka.

Z kobietą, która wytrzyma czas i odległość od niego, która będzie wierna przez cały ten czas, Kyle wiedział, że może znaleźć prawdziwe szczęście, które ciągle mu umykało. Ale to nie była zwykła potrzeba jakiejkolwiek kobiety. To musiała być Olivia. Samo przebywanie w jej pobliżu sprawiało, że pustka w nim znikała.

Myśli o niej rozgrzewały go i wyszedł spod prysznica bardziej opanowany. Wysuszył się i ubrał swobodnie. Musiał stracić trochę czasu, zanim udał się do kawiarni, rozpakował i podzielił swoje rzeczy do prania. Następnie pościelił łóżko, podniósł swój mundur z miejsca, w którym upuścił go wczoraj wieczorem, i podłączył laptopa.

Wysłał znajomym i rodzinie e-maila o swoim powrocie, ale pominął wzmiankę o nowym współlokatorze. Nie wiedział jak ją opisać, żeby nie zabrzmieć jak zakochany głupiec.

"Ach do diabła, kogo ja oszukuję? Jestem zakochanym głupcem." Przeklinając siebie za tak mocne upadki, nakazał sobie iść powoli. Wiedząc, że cierpliwość nie jest jego mocną stroną, zdał sobie sprawę, że plan awaryjny może być w porządku. "Nie uciekaj jej", przypomniał sobie, "ale nie pozwól jej uciec".

Zastanawiał się nad tym dylematem.

Jak, do diabła, miał iść powoli z Olivią? Chciał ją mieć. Kropka. Sam jej widok sprawiał, że stawał się twardy, a mając ją, nie mógł chyba cofnąć się do platonicznego związku, dopóki ona nie dogoni go, dbając o niego tak samo, jak on o nią. Do diabła z tym. Musiałby ją przekonać, żeby zaryzykowała z nim w inny sposób.

Uśmiechnął się z wyczekiwaniem, gdy odpowiedź uderzyła go w oczy.

Wykorzystać słabe punkty przeciwnika. Nie myślał o niej jak o przeciwniku i nie znał jej na tyle dobrze, by zidentyfikować wszystkie jej słabe punkty, ale wiedział, jak dzika była dla niego w łóżku. Do diabła, błagała go, żeby ją wziął. Była dla niego taka mokra, taka rozkosznie słodka. Oblizał wargi, żałując, że Olivia nie wróciła już z pracy. Miał ochotę posmakować jej całej. Czy byłaby otwarta na ten pomysł? Miał cholerną nadzieję, że tak.

Wtedy w jego umyśle pojawił się błysk wątpliwości.

Co jeśli ostatnia noc była jednorazowa? Co jeśli zaspokoiła swój popęd i nie chciała go więcej? Miała reputację osoby trzymającej się z daleka od mężczyzn, a w szczególności od marines. Kto wie, dlaczego naprawdę się z nim przespała?

To musi być coś więcej niż seks. Ich niesamowita chemia miała na nią wpływ, wiedział, ale uczucia musiały być głębsze niż fizyczne. Jej oczy zachmurzyły się po tym, jak po raz pierwszy ją pocałował, a gdy na niego spojrzała, ogarnęła ją delikatna poświata. Mimo że wczorajszy wieczór był tylko ich pierwszym razem, Kyle przyrzekł, że będzie ją ścigał, aż osiągnie swój cel - posiądzie Olivię Cava, ciało, umysł i duszę.

Pasja była silna w Olivii, a on chciał wykorzystać tę cechę na swoją korzyść. Nigdy nie zawiódł w niczym, do czego dążył w życiu, i nie miał zamiaru zaczynać teraz.

****

"Jeśli jeszcze raz powiesz mi, że to nic takiego, zadzwonię do Mike'a i powiem mu, że uprawiałaś seks z Kylem Watersem" - zagroziła Maria, nie zrażona niejasnymi odpowiedziami Olivii.

Widząc, że nad sklepem zapanował spokój, Olivia w końcu przyznała rację. "Jesteś jak pit bull, wiesz o tym?"

Maria uśmiechnęła się, pokazując mnóstwo zębów.

"W porządku. Uprawialiśmy seks. Co więcej mogę powiedzieć?"

"Co więcej możesz powiedzieć? Do diabła, Olivia, daj mi coś! Ten facet ma zabójcze ciało i twarz, która sprawia, że nie możesz się oderwać. Gdyby nie Mike ..." Wydała żałobne westchnienie, po czym uśmiechnęła się. "Jak to się stało? Powiedz mi przynajmniej to!"

"Ciii, ciszej" - szepnęła Olivia, gdy klienci siedzący najbliżej lady spojrzeli po sobie. "Zrobił mi kolację, a potem mnie pocałował".

"Ugotował dla ciebie? Wyjdź za niego."

Olivia wypuściła głośne westchnienie. "Przyznaję, że jedzenie było dobre, ale nie aż tak. Daj spokój, Mario. Pamiętasz plan pięcioletni?"

"Plan-shman. Mężczyzna gotuje dla ciebie, potem się z tobą kocha, wychodzisz za niego".

Niestety, pomysł Marii miał niejasny urok. Olivia mentalnie spoliczkowała samą siebie. Świetny seks jeden raz nie czyni małżeństwa. Potem zredagowała, świetny seks trzy razy, i przeklęła siebie za idiotyczne myśli.

"Chwileczkę." Maria wyglądała na zamyśloną. "Czy posprzątał po tym, jak ugotował?".

"Jakie to ma znaczenie?"

"Jeśli naczynia są zrobione, kiedy wrócisz do domu, musisz za niego wyjść. Skoro już dobrał się do twoich spodni, nie ma powodu, żeby robić naczynia, nie ma powodu, żeby ci zaimponować".

"Dzięki", powiedziała Olivia zawadiacko. "Miło wiedzieć, że straciłam swój powab, skoro jestem taka łatwa".

Maria zaśmiała się. "Wiesz, co mam na myśli. Poważnie jednak, jaki on jest?"

"W łóżku?" Nie było mowy Olivia daje Maria szczegóły o tym, najlepsza przyjaciółka lub nie.

"Nie, choć to zabawne, jak myśl o dzieleniu się tym przeszkadza ci. Masz ten kleszcz w oku ponownie."

"Jesteś taki wrzód na tyłku".

"Hej, nie obijaj się. Moja zwycięska osobowość nabrała twojego brata. Myślę tylko, że to ciekawe, że podzieliłeś się ze mną swoimi kilkoma nieudanymi związkami kilka minut po tym, jak poznałeś tych frajerów, ale jedna noc z Kylem Watersem i stałeś się niemy. Właściwie to chciałam wiedzieć, jaki on jest jako człowiek". Maria spojrzała przez ramię Olivii. "Ale może zamiast tego po prostu go zapytam".

Kyle przechadzał się przez drzwi wyglądając jak z okładki Men's Health. Olivia mogła tylko podziękować nagłemu ciepłemu frontowi, który sprawił, że kurtka nie była potrzebna. Jego miedziana skóra lśniła, a zielone oczy błyszczały. Mięśnie w jego przedramionach i bicepsach napięły się, gdy podniósł rękę na powitanie.

"Dziewczyna z puchu, ślinisz się" - mruknęła Maria, podchodząc do lady, by go powitać. "Cześć, ty musisz być Kyle Waters".

"W ciele".

"Masz rację." Maria rzuciła mu niezbyt subtelny raz w oczy.

Olivia chciała się skrzywić. Subtelność nigdy nie była częścią słownictwa Marii. Kyle uniósł brew na wybryki Marii i ku przerażeniu Olivii, jej przyjaciółka kontynuowała.

"Więc, co będziesz miała, gorący towar?"

Zerknął na Olivię, a jego spojrzenie było tak gorące, że myślała, iż rozpłynie się w kałuży pożądania tam, gdzie stała. Skąd wzięła się ta seksualna energia, nie miała pojęcia. Nigdy w całym swoim życiu nie tęskniła za mężczyzną.

"Whoa." Maria uniosła rękę i wachlowała się, przykuwając uwagę Kyle'a. "Nie ma jej w menu tego ranka. Co powiesz na filiżankę mieszanki dnia zamiast?"

Kyle roześmiał się, głębokim chichotem, który rozgrzał Olivię. "Jeśli będę musiał. I dodaj do tego muffinkę."

Maria przytaknęła i zebrała jego zamówienie. Próbowała odmówić mu pieniędzy, ale on nalegał.

"Hej, jestem płacącym klientem, pomimo mojej sytuacji z właścicielem".

"Sytuacji?" Brwi Marii uniosły się.

Wziął łyk kawy i chrząknął z uznaniem. "Tak. Ona i ja jesteśmy współlokatorami przez następne trzy miesiące."

"Współlokatorami?" Maria uśmiechnęła się do Olivii. "Co ty na to?"

Olivia pospieszyła wokół lady. "Usiądę z Kyle'em i wrócę za jakiś czas".

"Nie spiesz się", powiedziała Maria ze złym grymasem. "Odbierzemy, gdzie zostawiliśmy później".

Olivia poprowadziła ich do stolika oddalonego od lady i usiadła z Kylem.

"Przepraszam, jeśli powiedziałem coś, czego nie powinienem," powiedział miękko. "Czy nasza aranżacja mieszkania była tajemnicą?"

"Nie. Byłam tak zajęta próbą uniknięcia jej pytań o moje życie seksualne, że nie zdążyłam powiedzieć jej o sytuacji w domu".

Wpatrywał się w nią, zaskoczony. "Powiedziałaś jej, że uprawialiśmy seks?"

Olivia zarumieniła się. "Nie. Domyśliła się tego w chwili, gdy mnie zobaczyła." Wpatrywała się w dół w swój pasiasty niebiesko-biały top i zielone sztruksowe spodnie. "Zwykle dopasowuję ubrania i suszę włosy przed pracą".

Kyle uśmiechnął się. "Dla mnie wyglądasz dobrze." Jego głos się obniżył. "Jak patyczek do cukierka, który chętnie bym zlizał w całości".

Ogrzała się przy obrazach, które wyczarowała. Kiedy nic nie powiedziała, jego grymas poszerzył się.

"Rzeczy, o których marzyłem, by je zrobić. Kochanie, gdybyś mogła zobaczyć wyraz swojej twarzy". Chichotał. "O tak. Przez miesiące nie myślałem o niczym innym, jak o powolnym, słodkim kochaniu się z tobą. Pozwól, że powiem ci, że to był świetny sposób na spędzenie godzin na pokładzie statku. Masz najbardziej seksowne ciało." Jego oczy skupiły się na jej piersiach, a on obniżył głos. "Uwielbiam twoje cycki. Szczególnie to, jak smakują."

"Kyle."

Roześmiał się. "Lubię, gdy się rumienisz. To jest ładne na tobie i sprawia, że wydajesz się bardziej niewinna. Ciekawy kontrast z seksowną kobietą, którą poznałem wczoraj wieczorem".

"Jestem pełen kontrastów, Kyle Waters. Ledwo zarysowałeś powierzchnię", zadrwiła, podekscytowana, gdy iskra wyzwania zapaliła jego oczy.

"Och, zamierzam zrobić więcej niż tylko zarysować powierzchnię". Wgryzł się w swojego muffina z równymi białymi zębami. "Zamierzam wylizać ją do czysta, a następnie pożreć".

Nie wiedząc co powiedzieć, znalazła się zahipnotyzowana jego pełnymi ustami i szerokim, zamaszystym językiem. Dobry Boże, ale jeśli był w połowie tak dobry z językiem, jak z resztą ciała, była goner na pewno.

"Cóż, Olivia, tak bardzo jak chciałbym spędzić tu cały dzień, muszę strzelać do pracy, aby zawinąć kilka luźnych końców, które przegapiłem wczoraj, a następnie odebrać wypożyczony samochód. Złapię cię później wieczorem na kolację, hmm?" Rzucił swoje śmieci w pobliskim pojemniku i wstał, pochylając się blisko. "Nie popełnij błędu, jesteś w menu na deser".

Olivia musiała pracować, aby stłumić zmysłowy dreszcz. Skoncentrowana, pocałowała Kyle'a w policzek i pomachała mu. Patrząc, jak odchodzi, westchnęła. Żaden mężczyzna nie powinien wyglądać tak niesamowicie gorąco. Uwielbiała patrzeć, jak mięśnie jego ramion napinają się, jak jego klatka piersiowa jest oczywista pod tym przylegającym do ciała polo...

"Współlokatorzy, hmm?" Maria brzęczała przy jej uchu.

Jak uparta pszczoła, która nie chciała odejść, Maria kontynuowała drążenie tematu, dopóki Olivia nie powiedziała jej prawdy. Żałując tego, co nieuniknione, Olivia wstała, chwyciła kolejną szmatę do czyszczenia i dołączyła do przyjaciółki.

Starała się brzmieć rozsądnie. "On jest bardzo miły w całej sytuacji z Beccą".

Maria gwizdnęła, wycierając stół. Zbliżała się godzina lunchu, a oni przygotowywali się do popołudniowego szczytu. "Założę się, że jest 'bardzo miły'".

"Mieszkamy razem przez następne trzy miesiące. To nie jest taka wielka sprawa."

Maria przestała sprzątać i wyprostowała się. "Możesz okłamywać siebie ile chcesz. Ale to jestem ja, twoja najlepsza przyjaciółka. Wiem, co czujesz w kwestii randek, w kwestii twojego pięcioletniego planu 'finansowego spełnienia'. Olivia, nie dałaś żadnemu mężczyźnie prawdziwej zachęty w ciągu trzech lat, kiedy byłaś właścicielką tego miejsca. Jeśli dobrze pamiętam, ostatni facet, z którym się umawiałaś, koniec cytatu, ponad rok temu, pracował w Emerald Isle. Był właścicielem tego sklepu z bajglami, prawda?".

Olivia wzruszyła ramionami. "Mieliśmy wspólny biznes spożywczy".

"Wow, jedzenie. Bajgle i kawa, teraz to jest sexy."

"Czy sarkazm. Jaki masz problem z tym, że spotykam się z Kyle'em?"

Maria położyła ręce na ramionach Olivii. "Po prostu martwię się o ciebie. Masz to złe dla tego faceta przez rok, zanim jeszcze wiedziałaś, kim on jest. On wrócił pewnego dnia, a ty jesteś w łóżku razem".

"Mówiłaś mi, żebym znalazła sobie życie".

"I cieszę się, że to zrobiłaś. Nadal nie jestem pewna co do Kyle'a. Nie znam go jeszcze wystarczająco dobrze i ty też nie. Chyba martwię się, że jeśli jest porządnym facetem, to przegonisz go tym swoim planem."

Olivia wpatrywała się w Marię ze zdumieniem. "Więc tak czy inaczej nie mogę wygrać. Jeśli nie jest lecher próbuje wykorzystać mnie, jest Panem Idealnym, a ja spieprzyć najlepszą rzecz, która mi się przytrafiła, bo mam cele w życiu?"

Maria potrząsnęła głową. "Znam cię. I nie widać, jak na niego patrzysz." Dała Olivii delikatny uśmiech. "Zrobisz to, co chcesz, kiedy chcesz. Wiem, 'wypnij się, Maria'. Jakbym nie słyszała tego dziesięć razy dziennie od Mike'a," zażartowała, a Olivia odetchnęła z ulgą, że Maria skończyła swoje złośliwości. Zaczął napływać tłum na lunch, a one zajęły się obsługą.

Reszta popołudnia minęła w mgnieniu oka. Olivia starała się skoncentrować na pracy, co było dla niej powodem do dumy, biorąc pod uwagę sposób, w jaki obraz Kyle'a nieustannie pojawiał się w jej myślach.

O czwartej miała już dość i zasygnalizowała Emmie i Johnowi, żeby przejęli stery. Zrobili to z przyjemnością, zawsze wdzięczni, że mają sklep dla siebie. Olivia wyszła z ulgą.

Ciepłe powietrze ożywiło ją. Zanim dotarła do drzwi wejściowych, jej krew buzowała w oczekiwaniu na Kyle'a i nadchodzącą noc.




Rozdział 5

Olivia weszła w odblokowane drzwi i rozejrzała się. "Halo?" Po chwili ciszy spróbowała jeszcze raz. "Kyle?"

"Tutaj na górze", powiedział z drugiego piętra.

Wspięła się po schodach i znalazła go pracującego nad zapasową sypialnią. Nie było już niezliczonych pudeł i toreb na podłodze. Zamiast tego, jej rzeczy zdobiły przestrzeń. Rama jej antycznego łóżka zdobiła jeden róg pokoju, a biurko, które było pokryte stosami ubrań, teraz stało pozbawione bałaganu.

Mogła zobaczyć podłogę, twarde drewno pokiereszowane i pełne charakteru w wiekowym domu. Biała boazeria na ścianach sprawiła, że pokój stał się jaśniejszy i większy bez bałaganu w środku.

"Wszystko jest w magazynie, oprócz twoich rzeczy". Stanął obok małej szafy. "Położyłem twoje pudła w pobliżu łóżka, ale zostawiłem twoje ubrania w mojej szafie. Możesz je przenieść lub nie. Ale uznałem, że będziesz chciała mieć własną przestrzeń".

Olivia przytaknęła, wciąż pochłaniając ogromną ilość pracy, którą musiał wykonać, aby oczyścić pokój. Ponieważ Becca nalegała, by wykorzystać meble znajdujące się już w domu, Olivia przechowywała tu większość swoich rzeczy. Rama jej łóżka była w kawałkach, bałagan jej i jego pudełek zajmował zbyt wiele miejsca w pokoju, by mogła dostrzec jego prawdziwy potencjał.

Wtedy uderzyło ją to, co powiedział Kyle. "Zrobiłeś to, żebym miała własną przestrzeń?".

Przytaknął. "Płacisz połowę czynszu. To jedyne prawo, że masz swój własny pokój, teraz, gdy ja hogging dobry kawałek drugiego."

"Tak, dobrze." Starała się brzmieć bardziej entuzjastycznie. Zrobił dla niej coś miłego. Nieważne, że myśl o nie dzieleniu jego łóżka sprawiła, że chciała się rozpłakać. To nie był tylko seks. Spanie obok niego sprawiło, że poczuła się tak blisko, tak emocjonalnie związana. Co nie miało sensu, naprawdę. Dopiero zaczynała go poznawać.

Była głupia, że poczuła się zraniona. Jak mogła oczekiwać, że będzie spać z tym mężczyzną każdej nocy? Choć technicznie poznali się rok temu, podanie mu kawy z uśmiechem nie wymagało wymiany imion. Dopiero wczoraj udało im się w końcu porządnie porozmawiać.

"Olivia?" Kyle wpatrywał się w nią z niepokojem, z dziwnym błyskiem w oczach. Mrugały jak szmaragdy, a ona miała niełatwe podejrzenie, że potajemnie z nią pogrywa.

"Kyle?" odpowiedziała chłodno. Czy Maria miała rację? Czy Kyle miał ochotę na szybki numerek? Skoro już ją miał, to czy nie chciał już mieć z nią nic wspólnego? Mężczyzna o jego wyglądzie nie miałby żadnego problemu ze znalezieniem kobiecego towarzystwa.

"Miałem nadzieję, że będziesz z tego powodu szczęśliwszy. Zrobiłam to dla ciebie."

Oczyściła gardło i wkleiła uśmiech. "Jestem szczęśliwa. Dziękuję."

"Cóż." Zacisnął wargi i zerknął na łóżko. "Pomyślałem, że możesz chcieć podziękować mi właściwie".

"Właściwie?" Olivia podążyła za jego spojrzeniem na łóżko w zakłopotaniu. Czy on nadal jej pragnął? I dlaczego miałoby ją to obchodzić, czy chciał, czy nie? Cały czas miała mnóstwo ofert od mężczyzn. Kiedy chciała seksu, mogła go łatwo uzyskać.

"Pomyślałem, że może pozwolisz mi ochrzcić łóżko". Uśmiechnął się do niej i to szybko, chciała go.

"Może." Zrobiła pauzę, próbując myśleć jasno bez obrazów nagiego Kyle'a rujnujących jej postanowienie. Czy naprawdę chciała znów uprawiać seks z Kylem bez ustalenia pewnych zasad? Spełnienie jej fantazji ostatniej nocy to jedno, ale teraz, gdy zaczęła się od niego uzależniać, zasady mogły być właśnie tym, co ochroni jej serce.

Potrząsnął głową. "Tsk, tsk." Złapał za obszycie jej koszuli. "Za dużo myślisz, kochanie. Pozwól, że cię rozluźnię po tak ciężkim dniu pracy."

Całkowicie zachwycona jego miodowym głosem, uniosła ramiona, gdy gładko obgadywał jej zdrowy rozsądek.

"O tak." Jęknął i objął jej piersi. "Kolejny koronkowy stanik. Uwielbiam te rzeczy." Potarł jej sutki, czyniąc je wrażliwymi i ciasnymi zbyt szybko.

"Kyle. Dlaczego nie..."

"Tak, dlaczego nie?" Opuścił głowę i wziął jej sutek między swoje usta przez koronkę. Nasiąknął materiałem, delikatnie gryząc jej ciało, aż nie mogła się powstrzymać przed dociśnięciem do siebie. "Więcej? Podoba ci się to, prawda?"

"Tak", syczała, gdy dmuchał na jej mokre ciało, ciepło jego oddechu zwiększało ból między jej nogami. Czuła się śliska, jej cipka zalana potrzebą. Jego usta zamknęły się wokół jej drugiego sutka, a ona błagała go, aby przestał grać. "Proszę, Kyle, zdejmij stanik. Chcę poczuć twoje ręce i usta na mnie".

Kontynuował drażnienie jej, a kiedy próbowała sama zdjąć ubranie, zatrzymał ją. Chwycił jej nadgarstki i zablokował je za plecami, trzymając ją nieruchomo, podczas gdy on ucztował na jej piersiach.

"Uwielbiam, jak duże są twoje cycki". Dmuchnął nad jej sutkiem. "Jak twarde są twoje sutki, gdy dmucham na nie. Ssij je."

Zamrugał do niej, jego oczy były senne. Jego zielone spojrzenie było przesiąknięte zmysłowością, gdy obserwował ją, gdy ocierał się ustami o jej różane szczyty. "Zdejmę twój stanik, kiedy będę gotowy. Należysz teraz do mnie, kochanie". Oblizał wargi, jego spojrzenie przyciągnięte z powrotem do jej piersi. "Chcę ci pokazać, jak bardzo doceniam twój pobyt tutaj".

Puścił jej nadgarstki. Nie zastanawiając się nad tym, zamknęła swoje ręce wokół jego grubej szyi. Wydawało się to wiecznością, zanim w końcu usunął jej stanik. Pozbawił ją reszty ubrań nieco szybciej, jakby i on osiągnął swój punkt krytyczny.

"Kyle, we mnie, teraz." Skręciła się przeciwko niemu. "Zdejmij swoje ubrania".

"Jeszcze nie."

Sięgnął w dół i objął jej kopiec, pocierając dłonią o jej zgrabne fałdy. Boże, była taka mokra.

Wpatrując się w jej odwróconą twarz, musiał wyczytać tam coś, co go zadowoliło. "Czekałam na to od dawna".

"Ale kochaliśmy się wczoraj" - zaprotestowała, świadoma, że powiedziała "kochaliśmy się" w przeciwieństwie do "uprawialiśmy seks". Przy Kyle'u emocje plątały się z tym, co fizyczne, a ona była bezradna, by rozdzielić te dwie rzeczy.

"Tak było." Przytaknął i podszedł z nią do jej łóżka. Opuścił ich oboje na nie, pochylając się w jej stronę. Poczuła gruby grzbiet jego pożądania propederujący ją przez jego dżinsy. "Mówiłem ci, że miałem sny na pokładzie tego statku. Myśli o tobie pode mną, o moim kutasie wypełniającym tę ciasną cipkę. O uczynieniu cię moją."

Pocałował ją, nie dając nic w uścisku. Jego język wepchnął się do środka, by wylizać każdy centymetr jej ust, pojedynkując się z jej językiem. Wyssał z niej oddech, aż nie mogła zrobić nic poza jękiem jego imienia.

"Kyle. Kyle", błagała i wygięła się w jego dłoniach, podczas gdy jego wprawne usta znalazły wrażliwy punkt jej szyi poniżej ucha.

"Jeszcze nie." Skubnął płatek jej ucha i zanurzył język w jej uchu.

Zerwała się z łóżka w przypływie wrażeń.

Jego usta powędrowały w dół jej ciała, podążając ścieżką jego rąk. Niżej przesuwały się, aż jego oddech przeszedł przez pasek loków strzegących jej seksu.

"Pachniesz tak dobrze." Wdychał, jego nos szczotkując jej clit. "Założę się, że smakujesz jeszcze lepiej".

Ekstaza wystrzeliła przez jej krew, gdy jego zęby złapały jej twarde ciało w lekkim ugryzieniu. Naparła na jego twarz, bezradna, by zaprzeczyć popędom domagającym się zaspokojenia.

"Taka słodka cipka." Jęknął i lizał z powagą. Jego usta były jak magia, jego język idealnym narzędziem, jak naciskał świadomie na najbardziej wrażliwe części jej ciała. Głaskał i popychał jej clit, rozciągając jej nerwy cienkie. Przejeżdżając szorstkimi dłońmi po jej udach, podsycał ogień jeszcze wyżej. Intymna gra jego rąk i ust nad nią wprowadziła ją głębiej pod jego czar. Kontynuował doprowadzanie jej do szczytowania, tylko po to, by wycofać się przed osiągnięciem krawędzi. Wtedy zaczynał od nowa.

"Kyle, zabijasz mnie", wyszeptała, gdy mocno ssał. Jego język wystrzelił do jej płaszcza, zlizując jej śmietankę.

Oderwał się, by zadudnić, "Zabijam mnie", a wibracja jego jęku wystrzeliła iskry przyjemności w górę jej kręgosłupa. "Chodź dla mnie." Znów lizał ją miarowo językiem.

Była tak blisko...

"Yeah, gimme that honey. Dojdź cały w moich ustach", ponaglał i palił jej tyłek, przyciągając ją do swoich ust tymi seksownymi, zgrabiałymi od pracy dłońmi.

"Chcę cię we mnie". Wzdrygnęła się, chcąc się powstrzymać, ale traciła ostatnią kontrolę nad sobą.

"Kurwa, smakujesz dobrze. Chcę więcej, Olivia. Twoja słodka cipka, twoje usta, ten ciasny tyłek. Jesteś tak kurewsko mokra, że jestem gotów dojść w moich spodniach. Kurwa, dojdź, kochanie. Pozwól mi cię połknąć."

Jego mowa, w połączeniu ze zgrzytliwym liźnięciem języka, przechyliła szalę. Ostatnim kęsem posłał ją w kulminację tak głęboką, że jej ciało trzęsło się od nie jednego, ale kilku orgazmów, przychodzących jeden po drugim.

Krzyknęła jego imię, gdy doszła, tryskając na niego, ledwie świadoma jego głodnych ust, jego stałego języka, gdy kontynuował lizanie jej.

Jęczał i drżał, jego palce chwytały ją mocno w usta.

Kiedy w końcu zeszła z jej wysokiego poziomu, podniosła głowę, by zobaczyć, jak wpatruje się w nią z głęboką satysfakcją.

"O mój Boże." Jej głowa opadła z powrotem na łóżko, a ona próbowała złapać oddech, całkowicie wykręcona. "Co mi zrobiłeś?"

Shimmied w górę łóżka, aby położyć się obok niej, jego spojrzenie i dłonie skąpać jej ciało, które wciąż drżały w następstwie takiej przyjemności.

"To było dobre uczucie, hmm?" Jego niski głos i ciepłe dłonie sprawiły, że zadrżała.

"Nie masz pojęcia." Przetoczyła się na bok i przestudiowała go. "Nadal jesteś ubrany?"

Potrząsnął głową. "Nie mogłem poświęcić czasu na rozebranie się, nie z tobą tak mokrą i gotową dla mnie". Uśmiechnął się, bez wątpienia na jej rumieńce. "Przepraszam, kochanie, ale to coś, co doprowadzało mnie do szaleństwa, konieczność poznania twojego smaku." Zamknął oczy. "Jest lepiej niż sobie wyobrażałem."

Olivia uśmiechnęła się, wiotka z przyjemności, a jednocześnie lekko zakłopotana. W całym jej dorosłym życiu, tylko jeden mężczyzna kiedykolwiek próbował na niej seksu oralnego i nie czuł się tak jak ona.

"Ale ty nie..."

"Dochodzić? Tak, zrobiłem." Grymasił. "You made me so hard. Ale smakowałaś tak dobrze. Nie mogłem przestać cię lizać."

Olivia poczuła przypływ dumy, że sprawiła, że stracił kontrolę. Miała wrażenie, że Kyle nie często to robił.

"Było ci dobrze?" droczyła się, chcąc go dotknąć całego, poczuć na nim to lepkie nasienie i wiedzieć, że to ona je tam umieściła.

"Mogło być lepiej," przyznał. "Ale to byłoby wejście w ciebie, a ja nie mógłbym przestać schodzić na ciebie, nie nasz pierwszy raz".

"Nasz pierwszy raz?" Kochali się wczoraj wieczorem.

"Dziś wieczorem, miałem na myśli. Nasz pierwszy raz dziś wieczorem."

Uśmiechnęła się. "Może nasz drugi raz?"

"Nie wiem. Trzeba będzie dużo praktyki, żeby zbudować tolerancję. Teraz, kiedy cię posmakowałem, prawdopodobnie będę musiał to robić za każdym razem, zanim wejdę w ciebie."

Olivia rozciągnęła się, przyjemność mrowi przez jej żyły. Ta rozmowa znów ją ożywiła i chciała go zadowolić, w ten sam sposób, w jaki on ją zadowolił.

"Dlaczego nie zrobię cię bardziej wygodne?" zapytała.

Usunęła jego koszulę, buty i skarpetki, drażniąc go swoim ciałem, pocierając go przy każdej okazji. Jego oczy stały się gorące, gdy wpatrywał się w nią, a on pieścił jej piersi, gdy ona go rozbierała. Odwróciła się, by objąć go w pasie, tak że stanęła przed jego stopami, podczas gdy ona pracowała nad zatrzaskiem jego dżinsów.

Kiedy poczuła jego ręce wokół swoich ud, przygryzła wargę, by stłumić jęk i ostrożnie go rozpięła.

Nie kłamał. Jego bielizna przylegała do kutasa pod wilgotnym materiałem. Ale niegdyś wiotki trzon ponownie urósł twardy pod jej zapięciem.

"Co robisz?" zapytał głosem gęstym od pożądania.

"Tylko patrzę." Zasysała oddech, gdy nagle wepchnął gruby palec między jej nogi, wsuwając się z łatwością do jej cipki, a potem znowu wysuwając.

Skończyła rozbierać go w pośpiechu, aż w końcu byli całkowicie nadzy. Jej pozycja na górze sprawiła, że była rozciągnięta nad nim, a on szybko sięgnął, by sprowadzić ją z powrotem tam, gdzie jego palce mogły zanurzyć się w niej po raz kolejny.

Na kolanach i świadoma tego, jak blisko byli pozycji sześćdziesiąt dziewięć, postanowiła zrobić swoje własne drażnienie i bawiła się jego twardym jak skała kutasem. Jego ręce pozostały wokół jej ud, palcując ją, aż jej oddech wkrótce dopasował się do jego.

"Chcę dojść w tobie tym razem", zgrzytnął, gdy ścisnęła go szczególnie mocno.

"Jesteś taka zgrabna." Była w zachwycie nad jego ciałem. Jego kutas pulsował, a jego cum pokrywało go z wcześniejszych czasów. "Ciekawe, czy smakujesz tak dobrze, jak wyglądasz".

Jego oddech uderzył na jej słowa, a on poszedł nieruchomo. Nawet ręce pieszczące ją zamarły.

Z uśmiechem przytrzymała go w miejscu i zamknęła nad nim swoje usta.

Drgnął, wchodząc głębiej w jej usta. Uwielbiała jego słony, kremowy smak. Nie było nic dziwnego ani nieprzyjemnego w spuszczaniu się na niego. Wręcz przeciwnie. Jęknął jej imię i szarpnął się w jej ustach. Nigdy wcześniej nie czuła się tak seksownie, tak potężnie.

"Olivia." Chwycił jej biodra mocniej, podczas gdy ona wzięła go do tyłu jej gardła. "Kochanie, nie za dużo. Nie mogę...kontrolować siebie. Kurwa, zaraz dojdę." Gazował, gdy jej język wirował pod koroną.

Potem pociągnął jej tyłek w dół i wtłoczył twarz w jej cipkę. Lizał ją na poważnie, wrzucając palce głęboko do jej wnętrza, podczas gdy on zjadał ją w szale głodu.

Ssała mocniej, a on znowu jęknął, zwiększając tempo nad jej clitem. Czuł się jak stal między jej ustami, a ona połknęła piżmowy płyn sączący się z jego szczeliny, mieszający się z nasieniem, które już wydał. Potem wzięła w dłonie jego jaja i masowała je, nie za mocno, ale na tyle stanowczo, by doprowadzić go do szaleństwa.

Odciągnął usta i przeklął. Bez pauzy, podniósł ją z twarzy i obrócił ją, aby stanąć przed nim, oko w oko.

"Ty mała wiedźmo. Masz mnie tak kurewsko twardego".

"To prawda, kochanie", stuknęła i zgrabnie przejechała paznokciami po jego klatce piersiowej, szczypiąc sutki.

"Kurwa." Nie dał jej szansy na protest - tak jakby chciała - i impedymentował ją nad jego kutasem w jednym gładkim, twardym pchnięciu.

"Och, Boże."

"Cholera. Ujeżdżaj mnie. Muszę dojść w tobie". Jego oczy były dzikie, usta błyszczące od jej soków, a Olivia nigdy w życiu nie widziała bardziej pobudzającego widoku.

Ujeżdżała go gwałtownie, a jego ręce na jej biodrach zachęcały ją do szybszych ruchów. Olivia z przyjemnością złapała rytm, którego pragnął. Wsunął rękę między nich i złapał jej clit w szczypanie.

Olivia krzyknęła i zatrzasnęła się nad nim, czując, że jej uwolnienie jest prawie na miejscu.

"Tak, kochanie, jestem tak blisko..." Kyle przysięgał, ale Olivia już pięła się po krawędzi. Zacisnęła go w sobie, gdy doszła, ciesząc się, że czuje się pełna, zaspokojona i ponad głową w pożądaniu z nim.



Zacisnął jej biodra i napiął się pod nią. "Dochodzę. Cholera, tak mocno."

Wpatrywała się w dół na niego, kochając piękno i mękę tej cielesnej rozkoszy kradnącej go z całego rozsądku. W ten sam sposób, w jaki on zniszczył ją.

"Olivia." Dyszał i wpatrywał się w nią, jego spojrzenie było mętne. Wyglądał na rozproszonego, a Olivia czuła się wyjątkowo zadowolona z siebie. Mógł zredukować ją do popiołu, ale ona zrobiła to samo z nim.

Przejechała palcami po jego umięśnionej klatce piersiowej. "Kyle?"

"Daj mi minutę, aby odkodować mój mózg. Nie mogę myśleć," mruknął i przyciągnął ją do swojego boku.

Roześmiała się i przytuliła się do niego, ignorując koc intymności, który nawinął się ciaśniej wokół nich obu.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Idealny kompromis"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści