Mały, sprytny spitfire.

1. Jace (1)

1

==========

Jace

==========

To całkiem wspaniałe, gdy na świecie pojawia się nowy Pikus.

Dzisiaj moja kuzynka Greta rodzi.

Dosłownie, w tej chwili.

Chodzi po korytarzach i nie chce leżeć w łóżku.

Jej mąż Jude rozmawia z lekarzem, mając nadzieję, że uda im się przekonać Gretę do położenia się i przyjęcia znieczulenia zewnątrzoponowego.

Jej ból jest ogromny. Przeklinała już wszystkie pielęgniarki.

Ale Greta nienawidzi igieł. To jest strach, który dzielimy.

Ponieważ jestem po jej stronie, Greta prosi mnie, abym przeszedł się z nią po korytarzach, aby uciec od wrogości. Zatrzymuje się co kilka minut, by wydać z siebie dość niepokojący jęk.

Wysłałam SMS-y do obu moich braci i taty, żeby chodzili ze mną, bo mam to straszne, okropne przeczucie, że moja kuzynka wyciśnie dziecko na podłodze z linoleum.

I to będzie moja wina.

Powiedzą, że skoro nienawidziłam igieł i opowiadałam o tym, jakie są okropne, kiedy byłyśmy dziećmi, to że to ja otrułam na nich Gretę.

I dlatego obecnie chodzi po korytarzach szpitala Mercy, pogrążona w bólach porodowych i odmawiająca nawet założenia kroplówki.

To przeze mnie.

Całkowicie.

Jestem najstarszy ze wszystkich kuzynów. Jestem wielkim Pickle.

W młodości byłem tyranem. Zmuszałem wszystkich do słuchania mnie. Podążać za moimi wskazówkami. Robić to, co mówię.

Zwłaszcza, gdy w grę wchodziły igły. Dostarczałam szczegółowych opisów gabinetu pediatry, więc kuzyni wiedzieli, gdzie uciekać, gdy pojawiał się zastrzyk ze szczepionką.

I oto jesteśmy. Wciąż w biegu.

Pszennoblond włosy Grety przyklejają się do czoła w spoconych kępkach. Nosi dwa niebieskie szpitalne fartuchy, jeden rozpięty z tyłu, a drugi z przodu, żeby nie musieć się martwić o przeciągi.

Trzymam ją za rękę, gdy idziemy wzdłuż korytarza, a okazjonalni goście patrzą na nas z niepokojem, gdy przechodzą.

"Może igły nie są takie złe..." Zaryzykowałem.

Ona mnie odcina. "Zamknij się, Jace. Próbuję tu mieć dziecko."

"Czy nie byłoby lepiej w łóżku? Z pościelą? I lekarzem?"

"Chodzenie pomaga w szybszym porodzie".

"Chodzimy już pół godziny..."

"Zamknij się, Jace!"

Zamknąłem się.

Robimy jeszcze kilka kroków, gdy nagle twarz Grety robi się czerwona, ona się schyla i kucnie na środku sali.

Jęk, który wydobywa się z jej ust odstraszyłby stado lwów górskich.

Rozglądam się gorączkowo w poszukiwaniu lekarza, pielęgniarki, dozorcy. Kogokolwiek.

Dlaczego nikt nie jest poza swoimi pokojami?

Jesteśmy co najmniej dziesięć mil od stacji pielęgniarskiej.

"Wszystko w porządku, Greta?"

Ona huffs w kilku dużych oddechów. "Myślę, że on nadchodzi!"

"Co!"

Ona wypuszcza kolejny długi pisk i robię jedyną rzecz, którą mogę myśleć, harkening z powrotem do moich dni piłkarskich.

I lunge do podłogi między jej nogami i wyciągnąć moje ręce, aby złapać.

* * *

Mój brat Max zrobił zdjęcie.

Oczywiście, że tak.

Podczas gdy Greta trzyma dziecko Caden, które urodziło się całkiem prawidłowo w jej łóżku solidną godzinę po moim dziecięcym nurkowaniu, Max przesyła ujęcie mnie na podłodze, moich rąk wyciągniętych pod obszyciem sukni mojej kuzynki, na swój Instagram.

Zamierzam go zabić.

Ale nie na oczach dziecka.

On i mój najmłodszy brat Anthony chichrają się nad tym bez końca.

Dranie.

Już mamy się wdać w przepychanki, jakbyśmy mieli po dwanaście lat, a nie dobijali do trzydziestki, kiedy wchodzi wielka matriarchini rodziny, babcia Alma.

"Chłopcy, zachowujcie się", rozkazuje.

Stoimy w miejscu jak zawsze.

"Pozwólcie mi zobaczyć to dziecko". Grammy przesuwa się do łóżka, jej ortopedyczne buty skrzypią na podłodze. Jest energiczna jak na osiemdziesiątkę i nadal prowadzi oryginalne delikatesy klanu Pickle, głęboko w sercu Queens. Pomaga jej moja druga kuzynka Sunny.

Delikatesy zdecydowanie płyną we krwi Pickle'ów. Mój ojciec jest właścicielem ogromnego Manhattan Pickle, który zajmuje całą przecznicę miasta. Kiedy każdy z trzech synów Pickle'ów wyjechał na studia, zbudował dla nas franczyzę w wybranych przez nas miastach.

Anthony jest dzieckiem braci. Jest ubrany swobodnie w dżinsy i koszulkę z napisem "Another one bites the crust". Ma dwadzieścia sześć lat i prowadzi delikatesy w Boulder, gdzie chodził do szkoły kulinarnej.

Max, nasz środkowy brat, jest dwa lata młodszy ode mnie. Jest niewątpliwie alfą. Jest ćpunem i ma figle jak kulturysta. Jego delikatesy są w L.A.

Tata zbudował moje delikatesy, Austin Pickle, kiedy byłem na Uniwersytecie w Teksasie.

Rzadko je odwiedzam. Jasne, to całkiem niezłe miasto. Pojawiam się na wielkich festiwalach muzycznych i wpadam, gdy tylko nadejdzie śnieżyca. Ale moje małe delikatesy radzą sobie beze mnie. Prawdopodobnie lepiej.

Grammy odwraca się od miejsca, w którym głaskała dziecko. "Gdzie jest Sherman?" pyta, marszcząc czoło w sposób, który sprawia, że my, chłopcy, stajemy jeszcze bardziej wyprostowani.

Max mówi. "Poszedł po balony".

Grammy kiwa głową. Ona osiada w bujanym fotelu w pobliżu łóżka. "Dobrze widzieć was wszystkich chłopców w jednym miejscu".

"Nie przegapilibyśmy tego," mówi Anthony.

Od drzwi rozbrzmiewa głos. "Najwyższy czas, żebyśmy się wszyscy zebrali".

To tata, nie do pomylenia w wyprasowanych khaki i świeżo wyprasowanym button-down. Trzyma bukiet niebieskich balonów tak ogromnych, że musiał wyczerpać zapasy w sklepie z pamiątkami.

"Och, wujek Sherman!" ekscytuje się Greta. "To mnóstwo balonów!"

Zerka wokół nich, jego włosy to idealna szara fala. "Chcę się tylko upewnić, że najnowszy Pickle wie, że jest mile widziany!"

"On jest właściwie Jonesem," mówi Jude z kąta.

"Każdy Pickle jest Pickle'em!" nalega Tata, a jego ton przypomina wszystkim, że nikt nie ma się z nim kłócić. Ustawia podstawę grona balonów na bocznym stoliku i podchodzi do nas, wyciągając rękę. Uścisnęłam mu ją, tak jak tego oczekuje.

"Jace," mówi. "Słyszałem, że próbowałeś zrobić zwycięski chwyt".

Wzdycham. Nigdy nie będę tego przeżywał.

Odwraca się do Maxa. "Teraz to jest budowa ciała. Próbujesz sprawić, by twój stary wyglądał słabo?"

Max przytakuje. "Robisz to zbyt łatwo, tato."




1. Jace (2)

Tata kpiąco uderza go w ramię. "Dobrze wyglądasz".

Kiedy tata wyciąga rękę do Anthony'ego, ten zamiast tego wciąga tatę w uścisk. "Świetnie cię widzieć."

Tata klepie go po plecach. "Tak bardzo przypominasz mi swoją matkę".

Wszyscy milkną. Mama zmarła dziesięć lat temu, to strata, która nigdy nie wydaje się łatwiejsza.

"Dziękuję", mówi Anthony.

"Oszczędzanie starego nietoperza na ostatnią chwilę, prawda?" Grammy dzwoni ze swojego kąta.

"Zawsze najlepsze na koniec, matko". Tata podchodzi do jej bujanego fotela.

Zerkam na Maxa. Nadal chcę go zabić.

On daje mi szyderczy uśmiech. "Jak tam rezydencja Playboya?"

"Zamknij się."

"Widziałem, że wyszedłeś z tą aktorką. Była okropna w tym filmie o chłopcach z bractwa."

"Zamknij się."

Śmieje się. "Jestem zaskoczony, że zaszczyciłeś nas swoją obecnością."

"Byłem już w mieście."

"Hej," Greta woła z łóżka. "Zwróć uwagę na prawdziwego bohatera tutaj".

Tata obejmuje maleńką główkę dziecka. "Nowy syn Pickle w rodzinie".

"Zamierzasz dać mu franczyzę?" pyta Grammy.

"Myślę, że biznes delikatesowy jest po twojej stronie rodziny", mówi Greta. Spogląda w dół na swojego syna. "Caden może być kimkolwiek zechce".

Czuję ukłucie zazdrości. Jako najstarszy Pickle, oczekuje się ode mnie, że będę trzymał się linii w biznesie delikatesowym. Czasami mam wrażenie, że od czasu opuszczenia domu jedyne co robię, to próbuję od tego uciec.

Tata zaciska ręce za plecami i staje przed naszą trójką czającą się w kącie. "Wygląda na to, że moi synowie nie chcą się ustatkować. Dlaczego, Greta jest najmłodszym Pickle'em, a tu jest, żonaty i zapewnia mojemu bratu Martinowi wnuka".

"Gdzie są Martin i Fran?" pyta Grammy.

"W trakcie lotu", odpowiada Greta. "Caden miał być dopiero za dwa tygodnie".

Tata oczyszcza swoje gardło. "Cieszymy się, że możemy być tu dla ciebie, Greta. Najwyższy czas, aby moi chłopcy zaczęli stawiać rodzinę na pierwszym miejscu".

Brwi Maxa ściągają się w niepokoju. Wiem, co on sobie myśli.

Nadchodzi wykład.

Myślimy, że jesteśmy uratowani, kiedy w drzwiach pojawia się przyjaciel rodziny. To Dell Brant, nowojorski miliarder, który pomagał tacie znaleźć nieruchomości do kupienia, gdy rozwijał się dla nas, synów. Jest dla nas jak wujek, a jego pozyskanie niespodziewanego dziecka było rok temu tematem rozmów przy naszym rodzinnym stole.

Ale najwyraźniej jest częścią tego, nad czym pracuje tata. "Dziękuję za przybycie, Dell", mówi tata. "Myślę, że chłopcy będą mieli pytania do kogoś tak doświadczonego jak ty, kiedy usłyszą, co mam do powiedzenia".

Wszyscy trzej zerkamy na siebie z niepokojem. Co się dzieje?

Tata robi kroki przed miejscem, w którym stoimy, jak żołnierze ustawieni do inspekcji. "Kiedy Greta ogłosiła, że będzie miała dziecko, zacząłem myśleć o przyszłości. Franczyza Pickle to naprawdę duża sprawa".

Chichoty wypełniają pokój, ponieważ tata niechcący powtórzył kalamburowy slogan sieci, "Naprawdę duży koperek".

Ucisza nas wszystkich jednym surowym spojrzeniem.

"Delikatesy utrzymywały moje pokolenie, jak również was, chłopcy". Jego oczy spotykają się z naszymi. Gestem wskazuje na dziecko. "I powinna pomóc każdemu członkowi rodziny, który zdecyduje się być jej częścią".

"Cholernie prosto," dodaje Grammy.

Tata kiwa na nią głową. "Ale nadszedł czas, abym rozpoczął proces ustępowania".

Anthony gasi. "Tato! Dlaczego?"

"Nie robię się młodszy i chcę mieć pewność, że franczyza odniesie sukces dla kolejnych pokoleń".

Grammy mówi. "Sherman, nie zamierzasz umrzeć w najbliższym czasie. Jesteś sprawny jak skrzypce".

"Być może tak jest, ale nadszedł czas, aby ci chłopcy przejęli interes. To już mnie przerasta, z mediami społecznościowymi i w ogóle. Ale jest jedna rzecz, którą wiem. Firma potrzebuje silnego lidera. Jednego lidera." Patrzy na każdego z nas, chłopców, i wszyscy się napinamy.

Dell przytakuje w zgodzie. "Łatwo o sprzeczne cele, jeśli łańcuch nie pozostaje jednolity w miarę przechodzenia od jednego lidera do drugiego".

Do czego oni zmierzają?

Tata kontynuuje. "Wasza trójka radziła sobie z biznesem na różne sposoby, ale chciałem dać wam wszystkim jeszcze jedną okazję do pokazania mi, kto kocha go najbardziej".

"Więc tylko jeden z nas może kochać go najbardziej?" pyta Antoni. Jest bratem o miękkim sercu, więc oczywiście martwi się, jak wszyscy to przyjmiemy.

Tata przytakuje, a w mojej głowie migają wizje braku dochodów. Czy wszystkie franczyzy trafią do zwycięskiego brata? Co do cholery miałbym robić w zamian?

Ale moje ramiona odprężają się, gdy tata mówi: "Każdy z was będzie nadal prowadził delikatesy, które obecnie posiadacie. Jednak kontrola nad franczyzą, w tym Manhattan Pickle tu w Nowym Jorku, przejdzie na jednego syna".

Max trąca mnie łokciem.

Tak, jestem najstarszym Pickle'em. Rozumiem. Powinienem ustąpić.

Zerkam na Della. Jego oczy również są skierowane na mnie.

Świetnie. To zdecydowanie skróci mój czas spędzony na plaży.

Ale wtedy tata upuszcza ostateczną bombę. "Syn z największymi zyskami między tym dniem, 1 marca, a końcem roku, zostanie nazwany zwycięzcą".

Anthony, Max i ja zerkamy na siebie niespokojnie. Tata nigdy nie nastawiał nas przeciwko sobie, ani kiedy byliśmy mali, ani kiedy w okresie dojrzewania wybieraliśmy różne sporty, ani z pewnością nie wtedy, kiedy zaczęliśmy prowadzić własne firmy.

Dlaczego robi to teraz?

Tata przeczyszcza gardło. "Kiedy sprawdzisz swoją pocztę, zobaczysz, że nasz księgowy przygotował sprawozdanie finansowe dla każdego delikatesu. Teraz, kiedy wiesz, jak stoisz w porównaniu z innymi, możesz pracować nad tym, gdzie chcesz być do grudnia".

Mój telefon brzęczy. Słyszę ton z kieszeni Maxa. Potem Anthony'ego.

Tata na pewno to zaplanował.

"Każdy, kto chce naradzić się z Dellem, skorzystaj z okazji", mówi tata, "Kupił i sprzedał więcej firm niż ja koszul".

"Myśl bardziej w zakresie butelek szamponu", mówi Dell, a tata potrząsa głową.

Anthony natychmiast kieruje się w jego stronę, wyraźnie gotowy, aby uzyskać każdą radę, jaką może.

Moja głowa wciąż się kręci.

Tata gestem wskazuje na nas. "Chłopcy, jeden z was iść odebrać kilka tac delikatesowych. Zadzwonię do nich z wyprzedzeniem. Potem będziemy się cieszyć tym chwalebnym dniem, bo nowy Pikus urodził się zdrowy i szczęśliwy".

"Zrobię to", mówię. Chcę w spokoju przejrzeć moją pocztę elektroniczną. Nie widziałem książek na mojej franczyzie od miesięcy. Może ponad rok.

No dobra, może nigdy.

To nie był żaden problem. Franczyza ma się dobrze. Nie potrzebuje mnie.

Ale czy to wystarczy, żebym przejął całą sieć? Czy to udowodni, że jestem liderem wśród moich braci? Tata prawie na pewno spodziewa się, że wygram. Kiedy wygłaszane są referaty, zazwyczaj to ja jestem celem.

Spieszę się korytarzem do windy. Kiedy czekam, wyciągam maila od księgowego.

I czytam z okropnym, tonącym uczuciem w żołądku.

Mimo że jestem właścicielem najstarszej franczyzy i mam największe doświadczenie, nie jestem nawet blisko innych delikatesów pod względem brutto, netto czy wzrostu.

W każdej metryce jestem w tym samym miejscu.

Na ostatnim miejscu.

Kiedy przyjrzałem się bliżej liczbom, zdałem sobie sprawę, że jest jeszcze gorzej.

Ledwo utrzymuję otwarte drzwi.

Kieruję się do holu, zdając sobie sprawę, że mój ojciec rzucił rękawicę. I wiem, że jedna rzecz jest prawdziwa.

Coś jest strasznie nie tak z Austinem Pickle.




2. Nova (1)

2

==========

Nova

==========

Ja mam tak z malutkimi ogórkami.

Są dla mnie wprost bezużyteczne.

Wykrztuszam swoją irytację, kopiąc ciężkim butem o nogę stołu mikserskiego. Mój współpracownik Lamonte otworzył nie mniej niż sześć wiader rzekomo największych ogórków koperkowych w Stanach Zjednoczonych Ameryki.

Widziałem większe ogórki na tacce z przyjęcia w sklepie dla dolarowców.

I, czasami, niechciane w moich DMs.

Odrzucam tę obrzydliwą myśl, gdy Lamonte zanurza swoje dłonie w plastikowych rękawiczkach w kolejnej beczce soku z ogórków.

"Nova, nie sądzę, żeby to była ta sama firma, od której zwykle je dostajemy".

Ma rację. Wiadra kiedyś były bladożółte, z logo dziewczyny w jakimś staromodnym kostiumie. Te są generyczne białe z napisem PICKLES w pogrubionej czerni.

"Czy mamy papiery?" pytam go.

Lamonte wycofuje swoje ręce. "Nie widziałem papierów na dostawie, odkąd Susan odeszła. To wszystko jest cyfrowe."

Przez chwilę wpatruję się w jego twarz. Jego ciepłe brązowe oczy są przyjazne, choć przez jego rysy przebiega nutka troski. Zatrudniłem go, ponieważ nasz ostatni magazynier zrezygnował bez uprzedzenia, a Susan, główny menedżer Austin Pickle, była na przedłużonym zwolnieniu lekarskim przez prawie sześć miesięcy. Na Hawajach.

Nikt nie wierzy, że jest rzeczywiście chora. Lamonte znalazł jej prywatny Instagram, wszystkie zdjęcia z plaży i koktajle z parasolkami. Może nawet nadal dostaje wypłatę. Nie wiemy.

To sprawiło, że wykonuję pracę kierownika za pensję zwykłego pracownika. Co próbowałam poruszyć z naszym drogim szefem Jace'em Pickle'em sto miliardów razy. Ale ten człowiek jest nie do złapania. Widać, że ma w dupie swoje delikatesy.

Dobrze, że nigdy nie spotkałem go osobiście. Bo pewnie uderzyłbym go w twarz.

Lamonte układa na desce do krojenia ogórki, które udało mu się uratować. "Czy myślisz, że Susan zmienia naszych dystrybutorów z jej zwolnienia lekarskiego?"

Wzruszam ramionami. "Na pewno nie zmieniłem. Dostawca wybiera pikle".

To właśnie takie szczegóły sprawiają, że moja praca jest trudniejsza niż musi być. A bez dostępu do systemu zamówień, który Susan zachowała dla siebie, nie mogę nawet sprawdzić niczego dwukrotnie. Z tego co wiem, te delikatesy są o jedno zamówienie od bankructwa.

Tyle że właśnie skończył się nasz lunch, a nasza załoga zrobiła cholernie dużo kanapek.

Codziennie przynosimy mnóstwo pieniędzy.

Ale nadal mam problem z ogórkami.

"Więc, co robimy?" pyta Lamonte. "Nie możemy zrobić nadziewanych ogórków z tak małymi ogórkami. Nie ma wystarczająco dużo miejsca na farsz."

Zamykam oczy na minutę, próbując zachować zimną krew. "Wiem."

"A mamy zamówienie na sto nadziewanych pikli na jutro. Muszę je dostarczyć o dziesiątej rano".

"Wiem, Lamonte."

Utrzymując przez chwilę czarny wzrok, kontempluję:

A. Krzyk

B. Rzucanie ogórkami

C. Ucieczka na Hawaje na urlop zdrowotny

D. Wrzucanie ogórków do środka naszego drogiego właściciela...

Dzwonek sygnalizuje, że klient przybył z przodu. Lamonte i ja jesteśmy samotną załogą w środku popołudnia w dzień powszedni.

"Wezmę to", mówię. "Szukaj dalej tych ogórków. Jeśli nie znajdziemy wystarczająco dużo do pracy, zrób to, co zrobiliśmy w zeszłym tygodniu, gdy nowe salami było zbyt słone."

"Chwycić gotówkę z kasy i udać się do Costco?"

Kiwam głową. Nienawidzę tego robić, bo to miesza w księgach. Ale technicznie rzecz biorąc, nie jestem nawet odpowiedzialny za książki. A jeśli ktoś narzeka na rozmiar ogórków lub sól w salami, to właśnie do mnie przychodzi. Bo czy to się komuś podoba, czy nie, jestem obecnie twarzą Austin Pickle.

Przechodzę przez wahadłowe drzwi do przodu delikatesów.

I prawie zatrzymuję się w miejscu. Mężczyzna, który wszedł, wygląda, jakby przyszedł prosto z sesji zdjęciowej GQ.

Widzę nagłówek.

Najnowsza moda dla mężczyzny, który ma wszystko.

Jego spodnie są dopasowane, jakby były uszyte bezpośrednio na jego ciele. Nie wiem, jak nazwać ten kolor. Camel, chyba, albo coś wymyślnego, jak bielony tytoń.

Jego koszula ma wrzosowy rodzaj błękitu, jest idealnie wyprasowana i zwęża się od ramion do pasa. Jego buty błyszczą tak jasno, że właściwie odbijają nogi stołu.

Jest nie na miejscu w naszym swobodnym mieście, ale to nic nadzwyczajnego. Dzięki naszej lokalizacji w centrum miasta, odwiedza nas wielu gości. Niektórzy z nich przyjechali z Nowego Jorku i chcą porównać nasze delikatesy z ogórkami z oryginałem na Manhattanie.

To dla mnie powód do osobistej dumy, kiedy mówią, że nasze są równie dobre, a nawet lepsze, bo nie musieli czekać czterdziestu pięciu minut w kolejce.

Świeże, szybkie, doskonałe. To są słowa, które trzymam w głowie, kiedy serwuję coś z Austin Pickle.

"Czy mogę pomóc?"

Mężczyzna ocenia mnie, gdy kroczy od drzwi do lady. "Nie znam cię", mówi.

Planuję być przyjazny i powiedzieć coś słodkiego jak, "Powiedz mi swoją ulubioną kanapkę, a będziemy najlepszymi przyjaciółmi."

Ale sprawa z ogórkiem wprawiła mnie w zły nastrój.

Więc zamiast tego mówię: "Nie jesteś stąd".

Cofa się o krok, a na jego twarzy pojawia się wyraz, którego się nie spodziewałam. Zaniepokojenie? Czy byłam zbyt ostra?

Szybko się poprawiam. "Oczywiście, nikt nie jest obcy w Austin Pickle przez więcej niż kilka sekund. Powiedz mi, jak bierzesz swój ogórek." Klepię na uśmiech tak fałszywy, że mógłby wygrać cholernego Oscara.

Mężczyzna odpręża się, a chwila mija.

To dobrze. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję, jest paskudna recenzja, która sprawi, że Jace Pickle będzie miał wszystko na głowie, kiedy ja już walczę o utrzymanie jego głupich delikatesów.

Prawdę mówiąc, liczę na awans albo przynajmniej dobre referencje do innej pracy. Muszę wrócić na studia, a niektóre restauracje w mieście dają stypendia swoim pracownikom. Jeśli ta pójdzie dobrze, będę mogła wykorzystać ją jako nogę w lepszym miejscu.

Mężczyzna opiera się o ladę. Każdy kosmyk jego włosów jest na swoim miejscu, ciemny i krótko przycięty. Jego zarost na podbródku jest idealnie przycięty, aby wyglądał ponuro i seksownie. Jego szczęka jest wystarczająco ostra, by przełamać lód.




2. Nova (2)

Właściwie to zamrożone części mojej anatomii już zaczynają się rozmrażać.

Ale on absolutnie nie jest w moim typie. Lubię moich facetów w dżinsach i klapkach, w koszulkach z grafikami lokalnych firm, dobrze ubranych i bez zbędnego zamieszania.

Założę się, że ten facet prasuje swoją bieliznę.

"Jak mówiłaś, że masz na imię?" pyta.

"Nova."

"Jak długo tu pracujesz?"

Dlaczego o to pyta?

"Tego lata minie rok". Zeszłego lata skończyły mi się pieniądze, ale zostałem na zajęciach do jesiennego semestru. Pracowałam tylko na pół etatu, ale kiedy Susan wyjechała, a większość pracowników zmartwiła się i odeszła, okazało się, że jestem starszym członkiem personelu Pickle. Przejąłem więc jej obowiązki.

Nie sądziłam, że to będzie trwało tak długo.

"A twoje nazwisko?", pyta.

Po co mu moje nazwisko? Moja szyja mrowi się z niepokojem.

Przechodzę na drugą stronę. "Czy chciałaby pani spróbować kilku naszych pikli? Mamy dwanaście odmian. Nie jesteśmy typem delikatesów, które wrzucają przypadkową dzidę z boku twojego talerza. Jesteśmy dumni z oryginalnych smaków, które produkujemy."

"Właściwie to jestem tutaj -" przestaje mówić, gdy Lamonte wyłania się z zaplecza i otwiera kasę.

"Co on robi?" pyta mężczyzna.

"Ktoś musi kupić ogórki", mówi Lamonte, podnosząc stos dwudziestek. Rozkłada je przede mną. "Myślisz, że to załatwi sprawę?"

Kiwam głową. "Kup cokolwiek potrzebujesz."

Lamonte daje mi swój charakterystyczny szeroki uśmiech i klepie mnie po plecach. "Zawsze mogę na ciebie liczyć. To całkowicie rozwiąże mój problem."

Wychodzi przez frontowe drzwi.

"Czy ten pracownik udokumentował pieniądze, które wziął z kasy?" pyta mężczyzna.

Na pewno jest natarczywy w kwestii tego, jak prowadzimy sklep.

"W porządku. Mamy niedobór ogórków, a on chce jeszcze trochę. Uwielbiamy nasze ogórki." Przyklejam kolejny fałszywy uśmiech.

Mężczyzna robi krok w tył od lady, pocierając dłonią po policzku. Wydaje się być strasznie zaniepokojony tym, co się właśnie stało, a wizje innego rodzaju recenzji online tańczą w mojej głowie.

"Wiesz," mówię. "Wyglądasz, jakbyś mógł skorzystać z kanapki. Co powiesz na jedną na koszt firmy? Mogę polecić pastrami z żytem? Wspaniale komponuje się z naszym chlebem i masłem jalapeño pickle."

Ale mężczyzna nie wydaje się zwracać na mnie uwagi. Powoli krąży po sali, od czasu do czasu dotykając krzesła lub wpatrując się w zdjęcie na ścianie.

Zaczynam się martwić, że jest niezrównoważony. Zbliżam się do telefonu, na wypadek gdybym musiał zadzwonić na policję.

"Czy wszystko w porządku?" wołam.

Porusza się w pobliżu drzwi, a ja zaczynam się modlić, żeby wyszedł. Nie mam czasu na dobrze ubranych dziwaków, nieważne jak dobrze wyglądają.

A skoro Lamonte odszedł, jestem sama, dopóki nie przyjedzie ekipa sprzątająca.

Zauważa napis "Help Wanted" w oknie i podnosi go.

Dobry Boże, proszę powiedz mi, że on nie jest tu po pracę.

Wystawiłem ten znak wczoraj i dwie osoby wypełniły podania. Żadna z nich nie wydaje się zbyt obiecująca, ale w porównaniu z tym wariatem krążącym po sklepie, zaczynają wyglądać dobrze.

Mężczyzna odwraca się. "Kto zajmuje się zatrudnianiem w sklepie?"

O, nie. Wiedziałem.

"Cóż, zwykle jest to nasz dyrektor generalny Susan." Waham się, nie chcąc dać temu szaleńcowi jej nazwiska.

"Ale..."

"Ona jest na zwolnieniu lekarskim."

"Więc kto przeprowadza wywiady z ludźmi, którzy przychodzą się ubiegać?"

Nie chcę mu powiedzieć, że to ja. Może powinnam zastawić to na właściciela. Tak. Dokładnie to zrobię. To dobrze zrobi Jace'owi Pickle'owi, że nigdy nie było go w pobliżu. On sobie poradzi z tym wariatem.

"Możesz skontaktować się z właścicielem", proponuję. "Nazywa się Jace Pickle."

Strzelając, podchodzi z powrotem do lady. Kładę rękę na szczycie telefonu. Jeden niewłaściwy ruch, buster, i podnoszę tego frajera.

"Nie miałeś żadnych nowych pracowników od czasu odejścia kierownika?"

Osłabiam się. "Cóż, pewnie, ale..."

"Tamten kolega zachowywał się tak, jakbyś to ty rządził".

"Cóż, byłem, odkąd Susan odeszła."

Wpatruje się we mnie. Kim jest ten facet? Kiedyś przyszło kilku mężczyzn, którzy nalegali na rozmowę z Picklesem, bo chcieli kupić ten budynek. Ale nie byli tak stanowczy i straszni jak ten.

"Jakie stanowisko jest otwarte?" pyta.

"Po prostu wszechstronny pomocnik. Zacznij od krojenia i pracuj aż do linii kanapek."

Kiedy marszczy brwi, myślę, że jestem wolny od zarzutów. Pan GQ nie będzie chciał nakładać musztardy na chleb. Czując się odważniej, mówię: "I tak, jestem w stanie zatrudnić do tego. Ale to wyraźnie nie jest twój typ pracy".

I tak po prostu, coś w nim się zmienia. Stuka znakiem o swoją dłoń. Jeszcze raz rozgląda się po restauracji. Potem wraca do mnie. "Czy znasz Jace'a Pickle'a?"

"Wiem, że jest właścicielem. Nigdy go nie spotkałem."

Ustawia znak na blacie lady. "Cóż, ja znam. I zapewnił mnie, że mogę dostać pracę w tych delikatesach".

"Co? Ty?"

Wyciąga ręce. "Mogę pobrudzić sobie ręce jak każdy inny".

Jestem zdumiona. "Twój strój kosztuje więcej niż zarobisz w tydzień".

"Właśnie skończyłem studia i chcę sam prowadzić sieć restauracji" - mówi gładko. Całkowicie odmienił swoją osobowość, błyskając mi czarującym uśmiechem. "Jace uprzejmie zaoferował mi stanowisko tutaj, żebym mógł nauczyć się lin. Mówi bardzo wysoko o tym, jak zarządza się tą restauracją. Może nawet wspomniał o tobie z imienia. Nova, prawda?"

Nie jestem poruszony. Ten człowiek jest teraz bardziej ulizany niż olej wężowy. Poza tym, już powiedziałam mu swoje imię. "Muszę porozmawiać o tym z Jace Pickle".

"Absolutnie. Ty to zrób", mówi. "Po prostu powiedz mu, że Jason przyjechał, aby rozpocząć pracę".

"Czy masz jakieś nazwisko?"

"Będzie wiedział, kim jest Jason", mówi. "Jesteśmy najlepszymi kumplami. Po prostu zadzwoń. Zaufaj mi."

"Nigdy nie udaje mi się go złapać, kiedy próbuję. Jest najwyraźniej bardzo zajęty."

Ta osoba z Jasona marszczy się na to. "Wspomnę mu o tym. Wiem, że on jest facetem hands-off. To dlatego, że tak bardzo ci ufa. Przepraszam, że zrobiłam złe wrażenie. Byłem po prostu tak zaskoczony, widząc puste miejsce. Odniosłam wrażenie, że to był bardzo udany sklep."




2. Nova (2)

Właściwie to zamrożone części mojej anatomii już zaczynają się rozmrażać.

Ale on absolutnie nie jest w moim typie. Lubię moich mężczyzn w dżinsach i klapkach, w koszulkach z grafikami lokalnych firm, dobrze ubranych i bez zbędnego zamieszania.

Założę się, że ten facet prasuje swoją bieliznę.

"Jak mówiłaś, że masz na imię?" pyta.

"Nova."

"Jak długo tu pracujesz?"

Dlaczego o to pyta?

"Tego lata minie rok". Zeszłego lata skończyły mi się pieniądze, ale zostałem na zajęciach do jesiennego semestru. Pracowałam tylko na pół etatu, ale kiedy Susan wyjechała, a większość pracowników zmartwiła się i odeszła, okazało się, że jestem starszym członkiem personelu Pickle. Przejąłem więc jej obowiązki.

Nie sądziłam, że to będzie trwało tak długo.

"A twoje nazwisko?", pyta.

Po co mu moje nazwisko? Moja szyja mrowi się z niepokojem.

Przechodzę na drugą stronę. "Czy chciałaby pani spróbować kilku naszych pikli? Mamy dwanaście odmian. Nie jesteśmy typem delikatesów, które wrzucają przypadkową dzidę z boku twojego talerza. Jesteśmy dumni z oryginalnych smaków, które produkujemy."

"Właściwie to jestem tutaj -" przestaje mówić, gdy Lamonte wyłania się z zaplecza i otwiera kasę.

"Co on robi?" pyta mężczyzna.

"Ktoś musi kupić ogórki", mówi Lamonte, podnosząc stos dwudziestek. Rozkłada je przede mną. "Myślisz, że to załatwi sprawę?"

Kiwam głową. "Kup cokolwiek potrzebujesz."

Lamonte daje mi swój charakterystyczny szeroki uśmiech i klepie mnie po plecach. "Zawsze mogę na ciebie liczyć. To całkowicie rozwiąże mój problem."

Wychodzi przez frontowe drzwi.

"Czy ten pracownik udokumentował pieniądze, które wziął z kasy?" pyta mężczyzna.

Na pewno jest natarczywy w kwestii tego, jak prowadzimy sklep.

"W porządku. Mamy niedobór ogórków, a on chce jeszcze trochę. Uwielbiamy nasze ogórki." Przyklejam kolejny fałszywy uśmiech.

Mężczyzna robi krok w tył od lady, pocierając dłonią po policzku. Wydaje się być strasznie zaniepokojony tym, co się właśnie stało, a wizje innego rodzaju recenzji online tańczą w mojej głowie.

"Wiesz," mówię. "Wyglądasz, jakbyś mógł skorzystać z kanapki. Co powiesz na jedną na koszt firmy? Mogę polecić pastrami z żytem? Wspaniale komponuje się z naszym chlebem i masłem jalapeño pickle."

Ale mężczyzna nie wydaje się zwracać na mnie uwagi. Powoli krąży po sali, od czasu do czasu dotykając krzesła lub wpatrując się w zdjęcie na ścianie.

Zaczynam się martwić, że jest niezrównoważony. Zbliżam się do telefonu, na wypadek gdybym musiał zadzwonić na policję.

"Czy wszystko w porządku?" wołam.

Porusza się w pobliżu drzwi, a ja zaczynam się modlić, żeby wyszedł. Nie mam czasu na dobrze ubranych dziwaków, nieważne jak dobrze wyglądają.

A skoro Lamonte odszedł, jestem sama, dopóki nie przyjedzie ekipa sprzątająca.

Zauważa napis "Help Wanted" w oknie i podnosi go.

Dobry Boże, proszę powiedz mi, że on nie jest tu po pracę.

Wystawiłem ten znak wczoraj i dwie osoby wypełniły podania. Żadna z nich nie wydaje się zbyt obiecująca, ale w porównaniu z tym wariatem krążącym po sklepie, zaczynają wyglądać dobrze.

Mężczyzna odwraca się. "Kto zajmuje się zatrudnianiem w sklepie?"

O, nie. Wiedziałem.

"Cóż, zwykle jest to nasz dyrektor generalny Susan." Waham się, nie chcąc dać temu szaleńcowi jej nazwiska.

"Ale..."

"Ona jest na zwolnieniu lekarskim."

"Więc kto przeprowadza wywiady z ludźmi, którzy przychodzą złożyć podanie?"

Nie chcę mu powiedzieć, że to ja. Może powinnam zastawić to na właściciela. Tak. Dokładnie to zrobię. To dobrze zrobi Jace'owi Pickle'owi, że nigdy nie było go w pobliżu. On sobie poradzi z tym wariatem.

"Możesz skontaktować się z właścicielem", proponuję. "Nazywa się Jace Pickle."

Strzelając, podchodzi z powrotem do lady. Kładę rękę na szczycie telefonu. Jeden niewłaściwy ruch, buster, i podnoszę tego frajera.

"Nie miałeś żadnych nowych pracowników od czasu odejścia kierownika?"

Osłabiam się. "Cóż, pewnie, ale..."

"Tamten kolega zachowywał się tak, jakbyś to ty rządził".

"Cóż, byłem, odkąd Susan odeszła."

Wpatruje się we mnie. Kim jest ten facet? Kiedyś przyszło kilku mężczyzn, którzy nalegali na rozmowę z Picklesem, bo chcieli kupić ten budynek. Ale nie byli tak stanowczy i straszni jak ten.

"Jakie stanowisko jest otwarte?" pyta.

"Po prostu wszechstronny pomocnik. Zacznij od krojenia i pracuj aż do linii kanapek."

Kiedy marszczy brwi, myślę, że jestem wolny od zarzutów. Pan GQ nie będzie chciał nakładać musztardy na chleb. Czując się odważniej, mówię: "I tak, jestem w stanie zatrudnić do tego. Ale to wyraźnie nie jest twój typ pracy".

I tak po prostu, coś w nim się zmienia. Stuka znakiem o swoją dłoń. Jeszcze raz rozgląda się po restauracji. Potem wraca do mnie. "Czy znasz Jace'a Pickle'a?"

"Wiem, że jest właścicielem. Nigdy go nie spotkałem."

Ustawia znak na blacie lady. "Cóż, ja znam. I zapewnił mnie, że mogę dostać pracę w tych delikatesach".

"Co? Ty?"

Wyciąga ręce. "Mogę pobrudzić sobie ręce jak każdy inny".

Jestem zdumiona. "Twój strój kosztuje więcej niż zarobisz w tydzień".

"Właśnie skończyłem studia i chcę sam prowadzić sieć restauracji" - mówi gładko. Całkowicie odmienił swoją osobowość, błyskając mi czarującym uśmiechem. "Jace uprzejmie zaoferował mi stanowisko tutaj, żebym mógł nauczyć się lin. Mówi bardzo wysoko o tym, jak zarządza się tą restauracją. Może nawet wspomniał o tobie z imienia. Nova, prawda?"

Nie jestem poruszony. Ten człowiek jest teraz bardziej ulizany niż olej wężowy. Poza tym, już powiedziałam mu swoje imię. "Muszę porozmawiać o tym z Jace Pickle".

"Absolutnie. Ty to zrób", mówi. "Po prostu powiedz mu, że Jason przyjechał, aby rozpocząć pracę".

"Czy masz jakieś nazwisko?"

"Będzie wiedział, kim jest Jason", mówi. "Jesteśmy najlepszymi kumplami. Po prostu zadzwoń. Zaufaj mi."

"Nigdy nie udaje mi się go złapać, kiedy próbuję. Jest najwyraźniej bardzo zajęty."

Ta osoba z Jasona marszczy się na to. "Wspomnę mu o tym. Wiem, że on jest facetem hands-off. To dlatego, że tak bardzo ci ufa. Przepraszam, że zrobiłam złe wrażenie. Byłem po prostu tak zaskoczony, widząc puste miejsce. Odniosłam wrażenie, że to był bardzo udany sklep."




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Mały, sprytny spitfire."

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści