Ślepe zaułki

Prolog (1)

========================

Prolog

========================

Niko

Liście chrzęszczą, gdy pędzę przez zarośnięty las. Gałęzie i krzewy ocierają się o nogawki moich spodni, próbując wbić się w dżins, jakby chciały mnie powstrzymać przed tym, co mnie czeka. Jakby wiedziały jeszcze przede mną, że to, w co wejdę, zniszczy mnie. Serce mocno wali mi w piersi, jakbym wiedział, że to, co zaraz znajdę, zmieni moje życie na zawsze. Koraliki potu pełzną po moich skroniach do policzków. Nie z gorąca, ale z przytłaczającej ilości strachu wypełniającego mój żołądek z każdym krokiem, który robię.

Kiedy półtorej godziny temu Tavers, mój stary przyjaciel i detektyw z rodzinnego domu, zadzwonił z żądaniem, żebym przyjechał do domu, bo ma mi coś ważnego do pokazania, wiedziałem głęboko w trzewiach, o co chodzi. Było to w niezdecydowanym tonie, którego użył. Tavers nie jest typem osoby, która mówi cicho, chyba że jest w trybie detektywistycznym. Nie pytałam o szczegóły, bo nie byłam gotowa się z nimi zmierzyć. Chciałem zaprzeczyć. Do diabła, zaprzeczam. Nie będę, nie mogę uwierzyć, dopóki nie zobaczę na własne oczy.

To nie może być ona.

To, kurwa, nie może być ona.

Migające czerwone i niebieskie światła oślepiają mnie wraz z wieloma wiązkami latarek płynącymi wokół zalesionego miejsca zbrodni. Oczy obserwują mnie, gdy mijam znaczniki dowodów na ziemi i żółtą taśmę na miejscu zbrodni. Współczujące oczy. Żałobne oczy. Oczy, które ignoruję, ponieważ jestem tak skupiony na miejscu, które widzę pięćdziesiąt stóp przed sobą. Skupiam się na Taversie z rękami w kieszeniach i patrzącym w dół na białą kartkę, której nie chcę uznać.

Moje dłonie zwijają się w pięści tak mocno, że stawy w moich knykciach protestują. Tavers podnosi wzrok, gdy jestem dziesięć stóp od niego, a spojrzenie jego oczu mówi mi wszystko. Kryje się w nich góra bólu i ocean pełen współczucia.

Wciąż nie chce mi się w to wierzyć. Nie ma, kurwa, możliwości, żeby to się tak skończyło. Nie po tych wszystkich latach, w których jej szukałem. Nie po poświęceniu na to całego mojego życia. Bóg nie może być tak okrutny.

Kiedy zatrzymuję się przed Taversem, wciąż nie patrząc w dół na prześcieradło i to, co jest pod nim, on sięga i kładzie mi rękę na ramieniu. "Niko."

"Nie", warkam i odtrącam jego rękę. "Jesteś, kurwa, w błędzie". Pochylam się i spluwam ostatni w jego twarz.

Nie wzdryga się ani nie cofa. Jeśli cokolwiek, jego wyraz twarzy staje się jeszcze bardziej ponury, a to mnie wkurza.

"Niko," próbuje ponownie, ale mądrze trzyma ręce przy sobie. "Przykro mi, stary, ale to ona".

"Nie", powtarzam. "Tego, kurwa, nie wiesz". Mój głos pęka na końcu, a to tylko wkurza mnie jeszcze bardziej.

"Spójrz." Jego oczy spadają na prześcieradło, a potem podnosi je z powrotem na mnie. "Ona ma swój znak," kończy cicho.

Wszystko krzyczy, żebym tego nie robił. Właściwie czuję się tak, jakby niewidzialne ręce ściskały boki mojej głowy, nie pozwalając mi spojrzeć w dół. Tak samo przerażona jak ja, zmuszam głowę do opuszczenia, ale zanim moje oczy odnajdują prześcieradło, zatrzaskuję je. Szorstkie spodnie powietrza opuszczają moje usta, gdy próbuję opanować emocje kłębiące się we mnie.

Dłoń opada na moje ramię i tym razem nie odpycham jej. Ledwo ją czuję. Wszystko, co teraz czuję, to gwałtowny gniew, intensywny strach i przytłaczający smutek.

Rozchylam powieki, a moje spojrzenie łączy się z prześcieradłem. Powietrze wypływa z moich płuc, a kiedy wciągam więcej, mój oddech jest jak tysiąc szpilek. Ciało pod prześcieradłem jest małe. O wiele za małe, kurwa. Nie ma mowy, żeby to była ona.

Opadam na kolana, bo już mnie nie utrzymają. Czuję się tak cholernie słabo.

Teraz, kiedy moje oczy są na prześcieradle, odmawiają odwrócenia wzroku. Czuję obok siebie Taversa i chcę, żeby odszedł. Chcę, żeby wszyscy odeszli.

Zwijam dłonie w pięści, nie będąc pewna, czy mogę odsłonić formę pod prześcieradłem. Jestem tak cholernie przerażona tym, co mi zrobi, jeśli odkryję to, czego tak bardzo boję się odsłonić. Nie jestem pewien, jak przeżyję znając prawdę, wiedząc, że nie ochroniłem jedynej osoby, którą miałem chronić. Po latach szukania jej tylko po to, by dowiedzieć się, że zawiodłem.

Tavers upada na kolana obok mnie. Czuję na sobie jego wzrok, gdy wpatruję się bezwiednie w prześcieradło. Jego ręka sięga po materiał, wiedząc, że sama nie dam rady.

Chwyta prześcieradło i powoli zaczyna je odsuwać. Brązowe, matowe włosy są odsłonięte, a na ten widok żołądek mi się skręca. Reflektory otaczają obwód i wydają się o wiele jaśniejsze niż zwykle. Każdy odsłonięty cal wydaje się świecić w świetle.

W momencie, gdy prześcieradło odsłania świecące białe ciało, wyciągam rękę i chwytam go za nadgarstek. "Stój!" Szczekam. Nie odrywając oczu od białego materiału, mówię mu: "Nie mogę...". Potrząsam głową i kontynuuję. "Nie mogę tego zrobić w tej chwili".

Jestem pieprzonym tchórzem i wiem o tym, ale muszę potwierdzić to, co Tavers jest tak nieugięty, kiedy nikogo nie ma w pobliżu. Potrzebuję więcej cholernego czasu, żeby przygotować się na nadchodzące zatarcie mojej duszy. Nie jestem, kurwa, gotowy. Mały skrawek skóry, który widziałem, był brudny i wskazywał na głębokie cięcie, a wiem, że reszta będzie jeszcze gorsza.

Tavers, rozumiejąc moją potrzebę bez mojego mówienia mu, zakrywa mały fragment, który odsłonił.

"Poczekamy, aż będzie w kostnicy. Dać ci trochę na przygotowanie" - mówi cicho obok mnie, brzmiąc tak cholernie klinicznie.

Zaciskam zęby, chcąc się odwrócić i przeorać pięścią jego szczękę. Trzymam się na wodzy tylko dlatego, że on wie, jakie to dla mnie trudne. Był przy mnie od początku - a właściwie przed początkiem - więc wie, ile czasu i emocji włożyłem w jej poszukiwanie.

Zataczam się, gdy podnoszę się na nogi. Odrywając wzrok od kartki, bez słowa odwracam się na pięcie i maszeruję z powrotem przez las do mojej ciężarówki.

Oddalam się od miejsca zdarzenia z jedną tylko myślą w głowie.

Jak, do cholery, przygotować się na coś, co wiem, że wyrwie mi serce i mnie wykończy?

* * *

Stoję przed płytą metalu, która trzyma moją nierozwiązaną i bolesną przeszłość. Przeszłość, która pochłaniała moje życie przez piętnaście lat. Przeszłość, o której odkrycie walczyłem bezskutecznie. I wreszcie przeszłość, która ostatecznie zniszczy moją przyszłość.




Prolog (2)

Ręce mi się trzęsą, a na czole pojawiają się paciorki potu, gdy sięgam po prześcieradło. Muszę zablokować kolana w obawie, że się wyłamią. Chwytam materiał w dłoń, nie bojąc się przyznać, że jestem przerażona jak cholera, żeby odciągnąć prześcieradło. Nie tylko Tavers powiedział, że to ona, ale raport medyka mówi, że tak jest również. Nawet teraz nie chce mi się w to wierzyć. Nie uwierzę, dopóki nie zobaczę na własne oczy. Jeśli tylko uda mi się zmusić moją cholerną rękę do pracy i przesunąć kartkę.

Ostatniej nocy na miejscu zbrodni nie byłem przygotowany. Nadal nie jestem, ale wiem, że muszę to zrobić. Nie tylko dla niej, ale i dla mnie. Muszę wiedzieć.

Zauważam małą plamkę brązowych włosów zerkającą spod prześcieradła. Moja ręka odrywa się od materiału i zamiast tego podnosi kosmyk włosów. Czuję, że jest łamliwy, ale jednocześnie tłusty. Patrzę, jak pocieram go między palcami.

W mojej klatce piersiowej powstaje ból, jakiego nigdy wcześniej nie czułam. Tak potężny, że nie jestem pewna, czy kiedykolwiek odejdzie. Zawsze będzie częścią mnie.

Delikatnie kładę pukiel włosów z powrotem na metalowej płycie, jakby właśnie ta długość włosów była cenna. I tak jest. Każda część tej dziewczyny jest cenna.

Zamykam mocno oczy i wciągam głęboki oddech, zanim zmuszę rękę do powolnego odsunięcia prześcieradła. Kiedy otwieram je ponownie, każdy kawałek oddechu, który mam w płucach, wydobywa się w bolesnym syku. Prześcieradło wyślizguje się z mojego uścisku, kiedy opuszczam ręce na zimny metalowy stół, żeby się podtrzymać. Moje serce uderza o ściany w klatce piersiowej, a ból chwyta mnie tak ostro, że mam wrażenie, jakby przeszywał moje wnętrze.

W moim zawodzie widziałem mnóstwo ofiar, ale nigdy nie widziałem czegoś tak makabrycznego jak to, co widzę teraz. A to, co czyni to nieznośnym, to fakt, że od dziecka kochałam tę okaleczoną kobietę leżącą przede mną martwą.

"Aislin..." oddycham przez grube gardło.

Jej niegdyś gęste brązowe włosy są teraz zmatowiałe i brudne z brakującymi kawałkami. Jej piękna twarz z tym, co kiedyś było oszałamiającymi zielonymi oczami, wygląda na wychudzoną i jest pokryta siniakami, otwartymi ranami i wieloma starymi bliznami. Jej oczodoły są zapadnięte, a kości policzkowe zdecydowanie za bardzo odstają. Jej zgrabna szyja ma ślady po palcach, gdzie ktoś owinął wokół niej ręce i ścisnął. Nie ściągam prześcieradła niżej, ale wiem, jak musi wyglądać reszta jej ciała. Czytam raport i skurwiel, który jej to zrobił, nie zostawił żadnego miejsca na jej ciele bez śladu. Była niedożywiona i odwodniona. Skurwiel głodził ją i pozbawiał płynów przez Bóg wie jak długo. Nie tylko to, ale była też napastowana seksualnie tyle razy i w tak ostry sposób, że lekarz orzecznik był zdziwiony, że żyła tak długo z tak poważnymi obrażeniami wewnętrznymi.

Nie ma jej od piętnastu lat. Ogromny ciężar w postaci poczucia winy osiada na mojej klatce piersiowej, pozostawiając ją zmiażdżoną na myśl o tym, że przez te wszystkie lata znosiła to znęcanie się.

Mój wzrok natrafia na coś, a ból w klatce piersiowej ściska mnie jeszcze bardziej. Tuż pod jej lewym uchem znajduje się znamię. Gwiazda. Wspomnienia o tym, że nazywam ją Północą, napadają mnie. Zawsze twierdziłem, że nieważne gdzie będziemy, zawsze ją znajdę, bo była moją latarnią. Moją Gwiazdą Północną.

Choć patrzenie na jej zmasakrowaną postać sprawia mi ból, nie mogę oderwać oczu. To moja kara za to, że jej nie chroniłem, że nie znalazłem jej na czas, że ją zawiodłem. Powinienem zostać zastrzelony, prosto w głowę, za to, że nie byłem przy niej, kiedy mnie potrzebowała. Za to, że nie znalazłem jej tak, jak zawsze mówiłem, że to zrobię. Obiecaliśmy sobie jako dzieci, że nigdy nie opuścimy się nawzajem. Zawsze będziemy się nawzajem chronić przed trudnym życiem, które oboje prowadziliśmy. Ta obietnica została mi wyrwana i złamana nie do naprawienia. Nie, nie zostawiłem jej, ale nie pracowałem wystarczająco ciężko, aby ją znaleźć. Musiało być coś, co mogłem zrobić inaczej. Jakaś wskazówka, którą przegapiłem. Byłem jeszcze dzieckiem, kiedy ją porwano, ale byłem jej jedyną szansą. Wszyscy myśleli, że uciekła. Była dzieckiem z problemami, mieszkała z podejrzaną, uzależnioną od narkotyków matką. Nikt mi nie wierzył, gdy mówiłem, że nie uciekłaby. Nie zostawiłaby mnie, przynajmniej nie bez uprzedniego poinformowania mnie.

Różnica między nią a mną polegała na tym, że ja miałam rodziców, którym zależało. Mieszkaliśmy w gównianej dzielnicy pełnej narkotyków, strzałów w nocy i gangów, ale moi rodzice zawsze chronili mnie najlepiej jak potrafili. Chronili nawet Aislin, kiedy tylko mogli. Wiedzieli o naszej więzi i o tym, jak bardzo nam na sobie zależało. Błagałam i błagałam rodziców, żeby porozmawiali z policją, ale nawet oni myśleli, że uciekła. Sama poszłam na komisariat i powiedziałam im, że się mylą. Detektyw zajmujący się sprawą tylko spojrzał na mnie ze współczuciem i kazał mi iść do domu, że nic więcej nie mogą zrobić, skoro nie chciała być znaleziona. Miała tylko pieprzone trzynaście lat. Miałem ochotę walnąć tego wiecznie zakompleksionego dupka, ale wiedziałem, że nic mi to nie da. Wyszedłem, ale nie poddawałem się.

W tak młodym wieku moje możliwości były ograniczone, ale gdy tylko się zestarzałem, uczyniłem z tego życiową misję, by zrobić wszystko, co w mojej mocy, by ją odnaleźć. Wybrałem swoją karierę w nadziei, że mi pomoże. Przez lata ci, którzy wiedzieli, mówili mi, że muszę zrezygnować z poszukiwań, ale bez względu na to, jak bardzo byli przekonujący, bez względu na brak dowodów i bez względu na to, ile czasu upłynęło, po prostu nie mogłem. Wciąż czułem jej światło głęboko w piersi. Wiedziałem, że wciąż żyje i czeka na mnie. Odmówiłem poddania się, kiedy wiedziałem do samego rdzenia mnie, że ona nie odeszła. Jej światło było wciąż zbyt jasne, a więź, która nas łączyła, zbyt silna, by mogła zostać zmieciona z powierzchni ziemi.

Ale teraz jest tutaj, brutalnie pobita i zgwałcona na śmierć przez jakiegoś chorego skurwiela. Byłem za późno, kurwa. Światło, które czułem od lat, w końcu zgasło, pozostawiając mnie w czarnej jak smoła ciemności. Miejsce w mojej klatce piersiowej, gdzie powinno znajdować się moje serce, jest teraz tylko pustą przestrzenią.

Odchylam głowę do tyłu i walę w sufit, gdy wściekłość i ból przejmują kontrolę nad moim ciałem. Chcę coś rozerwać. Chcę znaleźć faceta, który to zrobił i obedrzeć ciało z jego kości. Chcę słyszeć jego krzyki bólu i błagania o litość, a potem śmiać mu się w twarz, gdy odmówię mu jego umierającego życzenia. A kiedy już go wykończę, chcę nasikać na jego pozbawione życia ciało i podrzucić je gdzieś, gdzie sępy będą mogły się nim nacieszyć.

Odsuwam łzy grożące upadkiem i pochylam się, aż moje czoło spoczywa na brudnej Aislin. Kładę drżące dłonie po obu stronach jej policzków. Jest teraz tak cholernie zimna, kiedy kiedyś była jedną z najcieplejszych osób, jakie znałem. Całuję jej czoło, pragnąc ze wszystkiego, czym jestem, by wszystko było inaczej. Życząc sobie, że mogłem ją uratować.

"Tak mi przykro, North." Szepczę moje złamane przeprosiny do jej pozbawionego życia ciała, używając imienia, które dałem jej jako dziecko i mając nadzieję, że może mnie usłyszeć, gdziekolwiek jest. "Przysięgam na moje życie, że dorwę tego drania i zapłaci za wszystko, co ci zrobił. Ślubuję ci, że zostaniesz pomszczona. Zawsze będę cię kochał."

Rzucam na jej wciąż piękną twarz ostatnie spojrzenie, zanim po raz ostatni pocałuję jej miękkie, ale naznaczone bliznami czoło i delikatnie naciągnę na nią prześcieradło. Łza spływa mi po policzku, a ja ją wycieram. Odwracam się i idę do metalowych drzwi, które oddzielają mnie i moją przeszłość od mnie i mojej przyszłości. Przyszłość, która wygląda ponuro, ale teraz jest wypełniona większą determinacją niż kiedykolwiek wcześniej.




Rozdział pierwszy (1)

========================

Rozdział pierwszy

========================

Niko

Wiek jedenastu lat

Zatrzaskuję magazyn i upycham go pod poduszką obok mnie, kiedy rumieniec wkrada się na moje policzki z powodu tego, że prawie zostałem przyłapany. Drewno skrzypi i słyszę ciężki oddech na kilka sekund przed tym, jak z dziury w podłodze wyłania się głowa pełna niechlujnych brązowych włosów. Uśmiech pojawia się na mojej twarzy, gdy duże zielone oczy wyskakują i wpatrują się we mnie.

"Najwyższy czas, abyś tu dotarła", mówię Aislin, mojej najlepszej przyjaciółce, i wstaję, aby pomóc jej w reszcie drogi do naszego ukrytego domku na drzewie. "Wiecznie czekałam, aż tu dotrzesz".

Ona huffs i puff jak ona dostaje się do jej kolan następnie chwyta moją rękę, aby pomóc jej do jej stóp. Ona popycha w dół jej brudną żółtą koszulę, która jeździ w górę, pokazując kilka centymetrów jej żołądka. I odwrócić moje oczy, dając jej prywatność.

"Moja głupia mama ma innego faceta nad", marudzi z pout. "Na szczęście przenieśli się do sypialni, więc wymknęłam się".

Wpycham ręce do kieszeni dżinsów, kuląc je w pięści tak jak zawsze, gdy mówi mi, że jej mama ma faceta nad. Nienawidzę wiedzieć, że jej mama ma w domu różnego rodzaju mężczyzn, robiących wszystkie rodzaje rzeczy, które robią dorośli. Mam dopiero jedenaście lat, ale już wiem, czym jest seks. Aislin ma dziewięć lat i również wie, co to jest. Niestety, Aislin wie, bo widziała to na własne oczy, gdy jej mama uprawiała seks na kanapie, w kuchni lub w pralni - wiedząc, że jej córka może wejść w każdej chwili. Do diabła, Aislin nawet przyłapała mamę na uprawianiu seksu w jej własnym łóżku. Tej nocy Aislin nie spała tam, odepchnięta przez akt, którego była świadkiem. Wpełzła do mojego okna, zdenerwowana i wściekła, i zasnęła w moim łóżku, a ja masowałam jej plecy i wodziłam palcami po jej włosach, próbując ją uspokoić.

Mama wychowała mnie, żebym nigdy nie bił dziewczyn, ale mam ochotę wybić matce Aislin wszystkie głowy. Jest chora i podła, wiecznie naćpana i nie dba o Aislin. Chciałabym, żeby zamieszkała ze mną. Rozmawiałam nawet o tym z rodzicami, ale choć lubią Aislin i wiedzą o jej sytuacji i o tym, jak bardzo jesteśmy sobie bliskie, wiem, że mają wystarczająco dużo problemów z wyżywieniem i opieką nad mną, moim bratem i siostrą.

Aislin zajmuje miejsce na poduszce obok tej, której używałam. Patrzę, żeby się upewnić, że nie odkryje magazynu pod spodem, zanim sięgnę do pudełka z przekąskami, które ukradliśmy z marketu przy drodze. Wyciągam kilka owsianych ciastek kremowych i pomarańczowy napój gazowany, po czym siadam obok niej.

"Czy jesteś podekscytowany jutrzejszą szkołą?" pytam, podając jedną z przekąsek i puszkę napoju.

Jej oczy zanurzają się w dół, gdy odrywa plastik od przekąski i wpycha połowę do ust.

"Wiesz, że nie jestem. Będziemy teraz w różnych szkołach. Co ja będę robić bez ciebie przy sobie, Niko?"

Jej ramiona się osuwają, a ja obejmuję ją ramieniem, przyciągając ją bliżej mojego boku. Ma dopiero dziewięć lat, ale biorąc pod uwagę, jak wyglądało jej życie, musiała szybko dorosnąć. Lubi udawać twardą i taka jest. Jest twardsza niż jakakolwiek inna dziewczyna, którą znam, ale wciąż ma w sobie kawałki małej dziewczynki. Kawałki, które tylko mi pozwala zobaczyć. Kawałki, które zawsze będę chronił.

"Wiesz, że zawsze będę przy tobie. Daj mi znać, jeśli ktoś będzie z tobą zadzierał, a ja się tym zajmę."

Podnosi nos i wysuwa brodę w prawdziwym trybie badass little Aislin. "Nie martwię się o tych dupków. Po prostu nienawidzę wiedzieć, że nie zobaczę cię w ogóle w ciągu dnia."

Ona może się nie martwić, ale ja tak. Nienawidzę tego, że nie będę z nią w tym roku w szkole. Tamtejsze dzieciaki potrafią być dupkami. W większości przypadków udaje mi się trzymać je z dala od niej, kiedy jestem z nią, ale martwię się, co się stanie, kiedy będzie tam sama beze mnie.

Jedno co wiem, to że jeśli dowiem się, że ją skrzywdzili, w jakikolwiek sposób, to głowy się potoczą. Może i jestem młody, a mama wychowała mnie tak, by unikać bójek, kiedy tylko to możliwe, ale nauczyłem się kilku rzeczy, żyjąc w tak surowej dzielnicy. Żeby tu żyć, musisz, albo nigdy ci się nie uda. Jednej rzeczy nie zniosę, gdy ktoś skrzywdzi Aislin.

"Obiecaj mi, że powiesz mi, jeśli ktoś będzie z tobą zadzierał".

Otwiera napój i bierze łyk. Kiedy odstawia go obok siebie, podaję jej drugie ciasto kremowe. Zawsze pozwalam jej mieć moje, bo wiem, że w domu nie dostaje zbyt wiele jedzenia.

Równie szybko wciąga drugi.

Połykając swój kęs, patrzy na mnie. "Nie chcę, żebyś wdawał się w bójki dla mnie. Będziesz miał kłopoty."

Obdarzam ją uśmiechem. "Nie martw się o to. Nie będę z nimi walczyć. Powiem im tylko, żeby zostawili cię w spokoju." Kłamstwo wymyka się z łatwością.

Patrzy na mnie z powątpiewaniem. Ona zna mnie tak dobrze.

"Niko..." zaczyna, po czym przesuwa się tak, że jest naprzeciwko mnie, krzyżując swoje chude nogi. Szturchając mnie palcem w klatkę piersiową, mówi: "Nie waż się nic robić".

Chwytam jej rękę i rozpłaszczam ją na swojej klatce piersiowej, po czym uśmiecham się. "Znasz mnie. Jesteś moją Północą. Nikt nie zadziera z moją Północą."

Nadałem jej to imię lata temu, kilka tygodni po tym, jak się poznaliśmy. Miałem osiem lat, a ona sześć. Właśnie wprowadziła się z mamą do domu obok naszego. Były same, tylko we dwie. Około tydzień po tym, jak się wprowadziły, byłem na zewnątrz, bawiąc się moimi samochodami, kiedy jej mama wyszła na zewnątrz, krzycząc do sąsiadów, że jej córka zaginęła. Mama wyszła na zewnątrz, domagając się informacji, co się dzieje. Moja rodzina była jedyną rodziną, która pomogła mamie Aislin w jej poszukiwaniach i był to jeden z jedynych momentów, kiedy jej mama rzeczywiście udawała, że zależy jej na tym, co stało się z jej córką. Nie znałam tej zaginionej dziewczynki, ale nalegałam na mamę, że chcę pomóc. Pozwoliła mi, a godzinę później znalazłam ją w lesie za moim domem, siedzącą na kamieniu, płaczącą cicho. W ciągu trzech tygodni zniknęła jeszcze trzy razy, a ja za każdym razem ją znajdowałem. Nigdy nie powiedziałem im dokładnie, gdzie ją znalazłem, tylko że w lesie. Kiedy znalazłem ją po raz ostatni, zauważyłem znamię pod jej uchem i powiedziałem jej, że wygląda jak gwiazda. Przypomniałem sobie, jak mama opowiadała mi kiedyś historię o chłopcu, który się zgubił, aż znalazł Gwiazdę Północną, która doprowadziła go do domu. Od tego dnia jej przezwisko brzmiało Północ. Twierdziłem, że niezależnie od tego, ile razy będzie uciekać, ja ją znajdę. I trzymałem się tego.




Rozdział pierwszy (2)

Oboje przyglądamy się sobie przez kilka minut. Ja z uśmiechem skierowanym w jej stronę, a ona z takim samym grymasem. Zna mnie na tyle dobrze, że wie, że nie zamierzam się wycofać. Wie, jaki jestem w stosunku do niej, bo ona jest taka sama w stosunku do mnie. Jest malutka, ale jeśli zadrzesz z jej Niko, kiedy jest w pobliżu, nie boi się dostać w twarz. Kilka razy musiałam ją odciągać do tyłu, żeby nie dać się sproletaryzować.

Ona huff i odwraca się z powrotem tak, że jej plecy są oparte o ścianę. Wraz z jej obrotem poduszka przesuwa się, odsłaniając róg magazynu. Zanim mam szansę go wyrwać, ona go chwyta. Jej oczy robią się szerokie, kiedy trzyma go przed twarzą.

Nie mówię nic ani nie próbuję odebrać magazynu. Ona już go widziała, więc nie ma sensu próbować go teraz ukryć. Kładzie go na kolanach i powoli otwiera. Wzdrygam się, gdy pokazuje kobietę na kolanach przed mężczyzną z jego penisem w ustach. Cycki dziewczyny zwisają ze stanika, a ona nie ma na sobie żadnych majtek.

Aislin nadal nic nie mówi, przewracając kolejną stronę. Przesuwam się niewygodnie obok niej. Ta strona pokazuje kobietę na plecach z szeroko rozłożonymi nogami. Dotyka się.

Chcę wyrwać magazyn. Nie powinna oglądać takich rzeczy, mimo że widziała je w prawdziwym życiu ze swoją mamą i mężczyznami, których ma u siebie. Wkurza mnie to, że Aislin jest tak dobrze zorientowana w tego typu sprawach.

"Czy lubisz tego typu rzeczy?" Jej ciche pytanie ma moje oczy szarpiąc do niej. Nie ma cenzury ani osądu za jej wyrazem, tylko otwarta ciekawość.

I shrug. "Nie bardzo."

"Więc dlaczego na to patrzyłeś? Skąd to masz?"

Jej oczy wracają do magazynu, gdy przerzuca na kolejną stronę.

"To mojego brata. Znalazłam to pod jego łóżkiem któregoś dnia i wzięłam, bo byłam... ciekawa."

Patrzy z powrotem na mnie. "Czy chcesz robić takie rzeczy? Jak to, co ten facet robi z tą kobietą?"

Patrzę w dół, bardziej by uniknąć jej oczu niż by spojrzeć na to, do czego się odnosi. Mimo to, mój wzrok przykuwa kobieta na rękach i kolanach z mężczyzną klęczącym za nią. Jego palce dotykają jej części intymnych i wygląda na to, że szykuje się do położenia na niej swoich ust.

Ten widok sprawia, że mam ochotę zwymiotować, ale robi też coś innego dziwnego z moim ciałem. Czuję mrowienie w moich dżinsach. To uczucie jest mi obce, ale wiem, że ma coś wspólnego z tym, że moje ciało reaguje na widok nagiej kobiety.

Wyciągam nogi i krzyżuję kostki, próbując odepchnąć to uczucie. Czuję się dziwnie, rozmawiając o tym z Aislin.

"Nie bardzo", mówię jej, nie będąc pewnym, czy to kłamstwo, czy nie. Nigdy wcześniej jej nie okłamałem i nie podoba mi się świadomość, że mogę teraz kłamać.

"Ale dlaczego na to patrzyłeś?" nalega.

"Nie wiem", mamroczę, chcąc, żeby po prostu to rzuciła. "To było po prostu coś nowego do oglądania".

"Więc nie chcesz tego robić?" naciska.

"Aislin, proszę, po prostu daj mi ten magazyn, żebym mogła go wyrzucić. To była głupota przynosić go tutaj."

Wyciągam rękę, ale ona nie podaje mi go od razu. Zamiast tego, patrzy na niego ponownie przez kilka sekund w dół, zanim go poda. Natychmiast wstaję i upycham czasopismo na dnie pudła, którego używamy na śmieci.

Nadal mam plecy odwrócone w jej stronę, kiedy jej miękki głos dociera do moich uszu.

"Możesz nie chcieć robić tych rzeczy teraz, ale pewnego dnia będziesz".

Odwracam się, by powiedzieć jej, że się myli, ale zatrzymuję się, gdy widzę, jak patrzy w dół na swoje kolana. Skubie skórę wokół swoich paznokci. Nie mogę jej okłamać. Może teraz to tylko ciekawość, ale wiem, że pewnego dnia wkrótce będę bardziej zainteresowany dziewczynami. Nie jestem głupi. Wiem, że to na pewno się stanie. Aislin też nie jest głupia. Pewnie wie więcej niż ja o seksie i o tym, co ludzie robią, kiedy go mają.

Wracam i znów siadam obok niej, kładąc rękę z powrotem wokół jej ramion. Patrzy na mnie swoimi pięknymi, zielonymi oczami. Mimo że oboje jesteśmy tak młodzi i nie mamy pojęcia, co to znaczy naprawdę kogoś kochać, wiem, że to, co do niej czuję, jest miłością. Może to niewinny, braterski rodzaj miłości, ale mimo wszystko jest to miłość. Więc kiedy widzę smutne spojrzenie w jej oczach, sprawia, że moja klatka piersiowa czuje się ciężka.

"To nie ma znaczenia, North. Nieważne, co się stanie później, zawsze będziesz moją dziewczyną numer jeden. Jesteś moją Gwiazdą Północną, moją latarnią morską".

Uśmiecha się do mnie i znów wszystko jest w porządku na świecie.




Rozdział drugi (1)

========================

Rozdział drugi

========================

Niko

Wrzucam magazyn z powrotem do pudełka. Wróciłam do niego dzień po tym, jak Aislin znalazła je pod poduszką i wygrzebała z naszego prowizorycznego kosza na śmieci. Nie wiem, dlaczego po niego wróciłem. Nie dlatego, że byłem szczególnie zainteresowany tym, co było w środku, chociaż przyjrzałem się temu jeszcze kilka razy. Nie, myślę, że to dlatego, że wiedziałem, że między mną a nią coś się zmieni. I tak się stało.

Aislin i ja mogliśmy znać podstawy seksu, ale wciąż byliśmy niewinni. Byłem jeszcze dzieckiem, a moje ciało dopiero zaczęło stawać się dla mnie obce, więc mój pogląd na Aislin pozostał taki sam; niewinny i braterski. Dopiero po latach zacząłem patrzeć na Aislin inaczej, w bardziej seksualnym świetle, ale od tego dnia często zastanawiałem się, jak będzie wyglądać, gdy będzie starsza.

Aislin również się zmieniła. Nie mieliśmy wielu wspólnych znajomych, ale za każdym razem, gdy byłem w pobliżu dziewczyn, obserwowała nas uważnie, nosząc zaciekawiony, a zarazem zaniepokojony wyraz twarzy. Nie wiedziałem wtedy, czego szukała i czy kiedykolwiek to znalazła, ale odniosłem wrażenie, że bała się odpowiedzi na cokolwiek to było.

Wstaję z kanapy, odrzucając wieko na wierzch pudełka, w którym znajduje się wiele innych pamiątek, które zebrałem w dzieciństwie w związku z Aislin. Trzymałem je przez te wszystkie lata jako przypomnienie tego, jacy byliśmy jako dzieci. Oczywiście, nawet gdybym nie miał tych przedmiotów, nadal nie zapomniałbym o więzi, którą ona i ja dzieliliśmy. Była ona tak silna jak każdy kawałek stali.

Idąc do kuchni, biorę z kranu szklankę wody i popijam ją. Odwracam się i staję przed resztą pomieszczenia. Patrząc przez kratę, która oddziela salon od kuchni, widzę w rogu kilka pudeł, które wciąż muszę rozpakować. Jeszcze więcej jest poustawianych w całej reszcie domu. Jestem tu od tygodnia, a nie rozpakowałam prawie nic poza podstawowymi rzeczami, które są mi potrzebne do życia.

Odstawiam szklankę do zlewu i podchodzę do okna, które wychodzi na sąsiedni dom. Gdy tylko wyszłam z kostnicy po zobaczeniu okaleczonej postaci Aislin dwa miesiące temu, od razu udałam się do szefa i założyłam przelew do Westbridge, mojego rodzinnego miasta. Świadomość, że ciało Aislin znaleziono w tym samym mieście, co nasze dzieciństwo, a co za tym idzie, że prawdopodobnie była tu przez cały czas, pod moim nosem, sprawiła, że niemal wpadłem w destrukcyjny szał.

Przeprowadziłem się siedem lat temu do Brighton, małego miasteczka w pobliżu Pittsburgha. Zasoby były lepsze niż w Westbridge, a poza tym to tylko dwie godziny drogi, więc gdybym z jakiegoś powodu potrzebowała wrócić, nie byłoby to problemem.

Moi rodzice, którzy od dwudziestu pięciu lat oboje mieli tę samą pracę, postanowili w końcu przejść na emeryturę i przenieść się na Florydę. Kiedy zaproponowali mi dom, od razu wiedziałem, że to miejsce, w którym mam być. Wydawało mi się to odpowiednie, by mieszkać w tej samej dzielnicy, w której zaczął się mój ból serca. Być w tym samym domu, kiedy dokonam zemsty na draniu, który zabrał i torturował moją Aislin.

Mój wzrok wędruje przez boczne podwórko do opuszczonego domu obok, który kryje w sobie tak wiele wspomnień. Nigdy nie był w najlepszym stanie, ale teraz jest prawdziwym oczkiem w głowie. Zwłaszcza, że mieszkańcy dzielnicy zmieniali się przez lata, a teren został oczyszczony. To już nie jest pustkowie pełne gangów, którym kiedyś było. Domy są czyste, podwórka wykoszone, ludzie mili, a przestępczość prawie nie istnieje. Jednak dom obok... Trawa jest wysoka do kolan, część sidingów odpada, ganek się zapada, a kilka okien jest wybite.

Jakieś pięć lat temu mama Aislin po prostu odeszła, zostawiając większość swoich rzeczy. Miejsce to zostało pozostawione w tak strasznym stanie, że właściciele domu nigdy nie próbowali go naprawić i po prostu wystawili go na sprzedaż. W takim stanie, w jakim jest, nie było żadnego zainteresowania domem i po prostu siedzi tam opuszczony. Jutro mam umówione spotkanie z pośrednikiem. Moje wspomnienia o jej miejscu nie są tak wspaniałe, ale to wciąż połączenie z nią, którego potrzebuję.

Mój telefon dzwoniący na barze odciąga moją uwagę od domu obok, a ja przechodzę i chwytam go.

"Hej, mamo", odpowiadam zmęczona.

"Hej, kochanie. Brzmisz na zmęczonego. Wszystko w porządku?"

"Tak, wszystko jest dobre. Po prostu osiedlając się w. Wiesz, jak to jest z przeprowadzką."

Przechodzę do skórzanej kanapy i zajmuję miejsce. Moja ręka przesuwa się do mojej piersi i pocieram miejsce, które zawsze boli, gdy myślę o Aislin.

"Jak poszło zamknięcie domu?" pytam.

"Twój ojciec i ja jesteśmy teraz dumnymi właścicielami małego bungalowu na plaży!" mówi mama podekscytowana.

Uśmiecham się do jej szczęścia. Moi rodzice pracowali swoje dupy off całe ich dorosłe życie, aby zapewnić najlepsze życie mogli dla mnie i mojego brata i siostry. Cieszę się, że wreszcie są w miejscu, gdzie mogą się zrelaksować i cieszyć życiem. Zasługują na to i na tak wiele więcej.

"To wspaniale, mamo".

Po kilku minutach ciszy mama mówi: "A teraz powiedz mi, jak naprawdę się czujesz?".

"Mamo, czuję się dobrze. Naprawdę. Ja tylko..."

"Niko, może jestem stara, ale nie jestem jeszcze zniedołężniała. Znam swoje dzieci i słyszę to w twoim głosie. Jak się naprawdę czujesz?"

Opieram głowę z powrotem o kanapę i wypuszczam zmęczony oddech. Ona ma rację. Mama nie jest głupia i wie, jak ciężkie były te ostatnie miesiące. Zna część powodów, dla których wróciłam do Westbridge. Nie powiedziałem jej o mojej potrzebie zemsty, tylko o tym, że muszę być blisko miejsca, gdzie znaleziono ciało Aislin.

"Kupuję jej dom."

Na początku jest cicha, ale potem mówi łagodnie: "Jesteś pewna, że to mądre, kochanie?".

"Tak", mówię jej bez wahania. "Nie jestem pewien, co z nim zrobię, ale to coś, co muszę zrobić. Naprawię go i zdecyduję, gdy już będzie zrobiony".

Cisza jest ciężka między nami, aż ona po raz kolejny mówi.

"Tak mi przykro, Niko."

Łamie mi serce, słysząc ból w jej głosie. Nigdy nie winiłem rodziców za to, że nie słuchali mnie, kiedy byłem dzieckiem, ale oboje czują się winni, zwłaszcza mama. Ona wie, jak blisko byliśmy z Aislin i jak bardzo ją kochałem.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Ślepe zaułki"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści