Odnalezienie swojego spokoju

1. Danika (1)

----------

1

----------

==========

Danika

==========

Jestem w trakcie wpisywania informacji o ciężarówce, gdy widzę wyraźnie zdenerwowanego mężczyznę, który idzie w moją stronę.

"Nie. Nie. Chyba sobie żartujesz". Jego głos dociera do mnie, ale ja dalej stukam w klawisze, nie nawiązując kontaktu wzrokowego.

"Serio? Co ja byłem, jak dwie minuty ponad limit?".

"Nie, to było dwadzieścia." Zerkając na niego, łapię wzrok na najbardziej niebieskie oczy, jakie kiedykolwiek widziałem. Zmieniają się z zirytowanych na jawne zainteresowanie, gdy osiadają na mojej twarzy.

"A może zabiorę cię na kolację i zapomnimy o moim spóźnieniu?". On błyska krzywym uśmiechem.

"Przepraszam, nie mogę".

"Chodź. Znam świetne miejsce tuż przy ulicy. W ciągu piętnastu minut moglibyśmy cieszyć się najlepszym włoskim jedzeniem, jakie kiedykolwiek próbowałeś. Jestem Rex, tak przy okazji".

"Pracuję." Nie mam zamiaru mówić mu, że moja zmiana zaraz się skończy.

"Tak, ale musisz wkrótce skończyć", naciska.

Czy ten facet wie, jak przyjąć "nie" za odpowiedź? Prawdopodobnie nie. On jest wspaniały w męski, drwal sposób, który prawdopodobnie ma większość kobiet catering do każdej jego zachcianki. Cóż, nie ten jeden.

"Chodź. Musisz być już głodna. Uratuję cię przed bólami głodowymi, a ty uratujesz mnie przed kolejnym mandatem parkingowym, który dodam do mojego wciąż rosnącego stosu."

"Jesteś recydywistą?" Łuk brwiowy, odgryzając się z uśmiechem.

"To jest życie pracujące w tym mieście." Przebiega ręką przez włosy w frustracji.

"Spróbuj się zrelaksować, to tylko bilet parkingowy". Wpisuję jego pozostałe informacje na moim handheldzie.

"Dokładnie o to mi chodzi. A gdybyś przyjęła moje zaproszenie na kolację, oboje bylibyśmy teraz zrelaksowani." On błysnął błagalnym uśmiechem. "Wiesz, co chcę powiedzieć? Jesteś pewna, że nie mogę zmienić twojego zdania?"

To nie może się dziać, nie z dziesięcioma minutami pozostałymi na mojej zmianie. Biorę głęboki oddech, kończę drukować bilet i próbuję mu go podać. "Proszę bardzo. Miłego dnia, proszę pana."

Ignoruje moją wyciągniętą rękę. "Jak mogę mieć miły dzień, kiedy odmówiłeś, aby pozwolić mi zabrać cię na kolację?".

Z trudem powstrzymuję przewracanie oczami. "Myślę, że sobie poradzisz."

Kładzie rękę na sercu. "Nie jestem taki pewny. Jestem dość zdruzgotany." Staram się ignorować to, jak dobrze jego czarna koszulka obejmuje jego umięśnioną klatkę piersiową, ale nie sposób nie zauważyć. Spojrzenie skacze w górę, moje oczy omiatają z jednej strony jego szerokich ramion na drugą.

Zrezygnowane westchnienie wymyka się z moich ust, a ręka opada na bok. Dlaczego wymagające sytuacje zawsze zdarzają się na końcu mojej zmiany? "Proszę to wziąć, proszę pana". Jeszcze raz trzymam w górze bilet między nami.

"Proszę, mów mi Rex. Znasz moje imię. Dlaczego by go nie użyć?"

"Sir, -"

Ucina mnie. "Rex. Mam na imię Rex."

"Rex, weź ten cholerny bilet, zanim podwoję twoją grzywnę", zgrzytam słowami przez zaciśnięte zęby.

On chichocze, niedbale wyrywając papier z moich palców. Nie mogę zdecydować, czy jestem zirytowana, czy podniecona głębokim dźwiękiem dudniącym z jego klatki piersiowej. Niestety, jest to bardziej niż prawdopodobna mieszanka obu.

Pochyla się trochę za blisko i widzę drobne bursztynowe plamki w jego niebieskich tęczówkach. Popycham go z powrotem przeciwko jego ciężarówce z wystarczającą siłą, aby dać mu znać, że mówię poważnie. "Odsuń się i zachowaj dystans. Nie powiem ci więcej."

Delikatnie przesuwa się do przodu o moją dłoń. "Lubię kobiety, które biorą odpowiedzialność". Mrugając, nonszalancko opiera się z powrotem na ciężarówce, obie ręce u jego boków w sposób uległości.

Nasze oczy spotykają się i oboje spoglądamy w dół na moją dłoń, którą teraz zostawiłam na jego klatce piersiowej na zbyt długo. Czuję, że moja dłoń mrowi od kontaktu i wyrywam ją z powrotem, jakbym została poparzona.

"Zamierzasz dać mu bilet czy pocałunek?" Wcina się głos.

Obydwie nasze głowy odbijają się na bok, aby znaleźć dwudziestokilkuletniego know-it-all z jego telefonem skierowanym w naszą stronę. Natychmiast robię krok do tyłu, umieszczając dystans między nami.

"Co to za pieprzony interes?" Rex szczerzy się.

"Myślę, że każdy chce wiedzieć, jak nasze podatników dolarów są wydawane. A Mary Meter Maid nie wykonuje swojej pracy zbyt dobrze."

"Jestem funkcjonariuszem ds. egzekwowania przepisów dotyczących parkowania," wyjaśniam. "I mogę pana zapewnić, że wykonywałem swoją pracę, sir." Gestem wskazuję na bilet w ręku Rexa.

"Cóż, jesteś do dupy w swojej pracy".

"Hej. Uważaj na siebie." Rex wchodzi przede mną, przesuwając się bliżej faceta i blokując mi widok. Przesuwam się na bok, żeby móc widzieć.

Ten mały gówniarz uśmiecha się. "Co zamierzasz z tym zrobić?" Strzela telefonem w twarz Rexa. "Uśmiechnij się do kamery".

"Myślisz, że to mi przeszkadza?" Rex śmieje się, klepiąc go po boku twarzy z głośnym trzaskiem. Jego telefon spada na chodnik, gdy potyka się, by utrzymać równowagę i pozostać na nogach. Wygląda na całkowicie oszołomionego i bardziej niż trochę przestraszonego. Rex powoli schyla się i podnosi telefon. Trzymając go do twarzy, szczerzy się do kamery. "No to chyba to coś nie chroniło cię po wszystkim".

Cholera. Muszę to przerwać. "Sir... um, Rex, może powinieneś-"

Trzask. Szybko uderza faceta w twarz, znowu mocno. Patrzę w oszołomionej ciszy jak kolana faceta się uginają i on upada na ziemię.

"Owww," krzyczy. "Oddaj mi mój telefon".

Rex rzuca telefon w dół na niego, powodując, że wzdryga się w pozycji płodowej na ziemi. "Tak, to właśnie pomyślałem. Ty mały kawałku gówna."

"Rex", przestrzegam w moim najbardziej kojącym głosie. Muszę rozproszyć jego temperament, zanim ta sytuacja stanie się bardziej gorąca. "Uspokój się. To wymknęło się spod kontroli."

On się brzydzi. "Był dla ciebie niegrzeczny".

"To jest w porządku. Nie jest pierwszy i na pewno nie będzie ostatni."

"Trzeba mu dać nauczkę". Palce zaciskające się i napinające wielokrotnie oraz oddech w przyspieszonym tempie, wyraźnie nadal jest rozpalony.

"To nie jest twoje miejsce. Jesteś tu poza kolejnością." Nie jestem pewna, co sprawia, że odwracam wzrok od Rexa, kiedy moja uwaga powinna być skupiona na nim, ale kiedy to robię, zauważam kilkanaście osób zgromadzonych wokół nas. I jest jeszcze jedna kamera skierowana w naszą stronę. Ja pierdolę. Trzymam ręce w górze, krocząc w stronę tłumu. "Dobra, możecie już iść. Podniecenie się skończyło." Wszyscy obserwatorzy odchodzą, z wyjątkiem jednej kobiety trzymającej w górze swój telefon.




1. Danika (2)

"Hell, no. To idzie na mój kanał YouTube", woła. Nigel frustracji pali się w moim żołądku. Boże, nienawidzę mediów społecznościowych.

"Wyłącz kamerę i bądź o swoim biznesie", podnoszę głos, ale ona nie rusza się z miejsca. "Zamknij swoją cholerną kamerę i odejdź". To tak, jakbym mówiła w językach. Nie ma żadnego potwierdzenia, że w ogóle się odezwałem. Gniew wewnątrz wspina się w górę, rośnie w siłę, aż jest ognistym płomieniem wściekłości w mojej piersi. "Wypierdalaj stąd, natychmiast". To eksploduje z moich ust, zanim zdążę to powstrzymać. Mimo że zamierzam wydać autorytatywny krzyk, wychodzi on wrzaskliwym tonem, jakbym była jakąś obłąkaną panią. A ze sposobem, w jaki szaleńczo gestykuluję w jej stronę, muszę też wyglądać na szaloną.

"Co tu się dzieje, oficerze Putnam?" Ostro wypowiedziane pytanie sprawia, że obracam się, by znaleźć jednego z najlepszych w Bostonie, zamykającego drzwi swojego krążownika.

Moje oczy zamykają się bez świadomej woli. Nie. Nie. Nie. Nie oficer Gray. Proszę, niech to będzie zły sen. Ale kiedy moje powieki się podnoszą, moja sytuacja pozostaje taka sama - biel jak kolor, który jest imiennikiem oficera Graya.

"Odsuń się. Przesuń się." W ciągu kilku sekund przedostał się przez pieszych kręcących się po chodniku i jest przy mnie. "Wszystko w porządku?"

Widzi, że nic mi nie jest i zanim zdążę odpowiedzieć, jego uwaga kieruje się na Rexa. "W porządku, ty, odwróć się i połóż dłonie na masce".

"Kto ja?" Rex patrzy przez ramię i wskazuje na własną klatkę piersiową, robiąc co w jego mocy, aby działać autentycznie zdezorientowany przez polecenie.

"Odwróć się, dłonie na kapturze". Gray powtarza swoją dyrektywę.

"Czekaj..." Próbuję interweniować, ale to wszystko dzieje się zbyt szybko.

"Powiedziano ci już dwa razy. Nie będzie trzeciego ostrzeżenia." Gray kładzie rękę na swojej broni służbowej.

Rex patrzy na mnie, otwiera pięści, powoli odwraca się do tyłu i kładzie ręce na masce krążownika. "Wygląda na to, że będę potrzebował deszczu na ten obiad". Ten idiota mruga do mnie i śmieje się, gdy oficer Gray odczytuje mu jego prawa i aresztuje go. Wydaje się zupełnie nie przejmować faktem, że idzie do więzienia i kontynuuje rozmowę ze mną. "Zadowolę się twoim nazwiskiem... i uśmiechem".

Nie mam pojęcia dlaczego, zwłaszcza po tym wszystkim, co właśnie miało miejsce, ale nie mogę się powstrzymać i po prostu się wymyka. "Danika."

* * *

Trzymam przed sobą mojego drinka. "Nie wiecie, jak bardzo potrzebuję tego wieczoru". Odwracając go, spuszczam białe wino w jednym długim łyku. "Ach, to trochę lepiej." Odstawiam pusty puchar i zauważam, że wszystkie oczy są na mnie zwrócone. "Co?"

"Nie możesz powiedzieć czegoś takiego i oczekiwać, że nie będziemy chcieli szczegółów," stwierdza Violet.

"Prawda? Jakim cudem do tej pory tego nie wiecie? Od ilu lat jesteśmy przyjaciółkami?" Roxanne zaciska usta i powoli tika głową z boku na bok.

Uśmiechając się, odpowiadam: "Za dużo".

"Ha ha. Rozlej." Roxanne stąpa po palcach, czekając, aż będę kontynuował. Trzymam ręce w górze przed sobą.

"Fine. Wy i tak po prostu wkurzycie to ze mnie po kilku kolejnych drinkach".

"Ona przecież nas zna" - szydzi Roxanne.

"Koniec mojej zmiany był shit show. Próbowałem dać temu facetowi bilet, a on chciał mnie zabrać na kolację. I-"

"Był gorący?" Violet przerywa.

"Co? Nie." Był raczej atrakcyjny, chociaż.

Roxanne prześwietla każdy cal mojej twarzy. "Odpowiedziałaś na to dość szybko, a twoje usta mają ten napięty wygląd, który mają, gdy kłamiesz".

Przyciskam opuszki palców do moich ust, śledząc ich kształt. "Co jest nie tak z moimi ustami?"

Violet śmieje się. "Nic. Są całkowicie w porządku."

Roxanne lasuje na mnie swoje skupione spojrzenie. "Nie popadaj w kompleksy, bo możemy stwierdzić, kiedy nie jesteś z nami prawdomówna".

Przechylam głowę na bok jak ją obserwuję. "Czy ty to wymyślasz?"

"Nie, to prawda," oferuje Violet i wiem, że nie powiedziałaby tego, gdyby to nie był fakt. Roxanne z drugiej strony...

"Wróć do historii, którą nam opowiadałaś," wcina się Roxanne.

"Więc, ten facet nie wziąłby biletu i próbował mnie namówić na wyjście do jedzenia z nim. Jakiś dupek nagrywał nas na swój telefon i był dla mnie niegrzeczny. Rex się wkurzył i spoliczkował go."

"Rex?" pyta Violet.

"Tak, tak ma na imię. W każdym razie Rex spoliczkował go po raz drugi i wtedy zorientowałem się, że ktoś jeszcze nas filmuje."

"Oh shit." Oczy Roxanne otwierają się szeroko.

"Tak, oh shit ma rację. Próbowałem ją skłonić do zatrzymania się wiele razy i musiałem rozbić tłum, ale ona nie chciała słuchać. Nie trzeba dodawać, że nie poszło to dobrze." To grube niedopowiedzenie.

"Nie zatrzymuj się teraz." Roxanne prods.

"Skończyło się na tym, że krzyczałam obscenicznie na panią, która filmowała, a oficer Gray był za mną."

Violet sapie. "O kurwa. Oficer Gray?"

Nawet moje przyjaciółki wiedzą o nim i o tym, jakim potrafi być twardzielem. Obydwie miały nieprzyjemność go poznać.

"Tak. Jedyny i niepowtarzalny. Rozładował sytuację, a w poniedziałek muszę być w biurze sierżanta Glena na początku mojej zmiany".

"Jak ktoś tak gorący może być takim kutasem?" Roxanne westchnęła.

"Jego wygląd nie ma nic wspólnego z jego osobowością," wyjaśniam.

"Cóż, przynajmniej masz weekend, żeby się uspokoić".

Grymaszę. "Myślę, że wolałabym mieć to już za sobą. Muszę czekać dwa dni, żeby dostać naganę".

"Myślisz, że podejmą przeciwko tobie działania dyscyplinarne?" Violet wygląda na zaniepokojoną.

Wzruszam ramionami. "Mogę zostać spisana przez to, jak sądzę. Mam nadzieję, że nie będzie to aż tak poważne."

"Co się stało z Rexem?" Roxanne uśmiecha się.

"Oficer Gray aresztował go".

"O cholera. Poszedł do więzienia dla ciebie. On może być utrzymankiem. Czy wiesz, jak się z nim skontaktować?" Roxanne opiera ręce na stole w oczekiwaniu na moją odpowiedź.

Prycham. "Po twojej reakcji można by sądzić, że facet trafiający do aresztu to plus".

"Tylko dlatego, że zrobił to w twojej obronie. Dla mnie brzmi jak miły, opiekuńczy, nadający się na randkę bad boy. Więc, masz jego numer?"

"Dlaczego? Chcesz do niego zadzwonić?" Żartuję.

"Ha ha. Niezła próba. Więc masz go?" Roxanne powtarza swoje pytanie.

"Nie. On jest palantem. Jeden z tych, którzy nie mogą wziąć-nie-za-odpowiedź typów. Żałuję, że nigdy go nie spotkałam."

"Jesteś tego pewna?" Ona strzela mi spojrzenie załadowane sceptycyzmem. "On naprawdę nie brzmi jak palant dla mnie."

"Cóż, na obronę Dani, masz okropny gust jeśli chodzi o mężczyzn." Violet porusza dobry punkt.

"To." Wskazuję na Violet. "Szczerze mówiąc, chcę po prostu zapomnieć, że ta sytuacja kiedykolwiek miała miejsce. To nie był mój najdumniejszy moment, na pewno. Prawdopodobnie do jutra będę wirusem na mediach społecznościowych, a to wszystko wina Rexa. Mam nadzieję, że nigdy więcej go nie zobaczę."

"Oh jeez." Violet grymasi.

"To byłoby niesamowite." Roxanne grins. "Mogłabyś stać się internetową sensacją. Może nawet influencerem mediów społecznościowych. Kylie Jenner nie ma nic na ciebie".

"O mój Boże. Nawet nie żartuj. Gdyby to ci się przydarzyło, jestem pewna, że nie pomyślałabyś, że to coś pozytywnego."

Ona podnosi jedno ramię w pół wzruszenia. "To zależy od tego, jak wyglądałam na filmie. Hipotetycznie mówiąc, czy mówimy o dobrym dniu z włosami, czy złym? Bo to wpłynęłoby na mój wybór".

"Przypomnij mi, dlaczego jesteśmy przyjaciółmi", drolluję.

"Kochasz mnie od siódmej klasy, kiedy Susie North ukradła ci kanapkę z bolonką".

Chichoczę, gdy myślę o tym, jak Roxanne przemaszerowała i bez słowa wyrwała torebkę Ziploc z rąk Susie. To był ostatni raz, kiedy ktoś próbował wziąć coś ode mnie. "Masz rację. Byłabym zagubiona bez ciebie."

"Duh," drażni się.

Podnosząc rękę, sygnalizuję naszej kelnerce kolejną kolejkę.

"Cóż, spójrz na siebie mając drugi kieliszek wina. Naprawdę żyjesz na krawędzi dzisiaj." Roxanne szturcha mnie swoim łokciem.

Trzymam mój język na nią. "Mogę nawet mieć trzeci."




2. Rex (1)

----------

2

----------

==========

Rex

==========

"Czy wiesz, że pudełko płatków Fruit Loops ma w środku kilka różnych kolorów pętli, ale wszystkie smakują dokładnie tak samo? Zamknij kiedyś oczy i spróbuj". Jeden z moich współtowarzyszy z celi nęka mnie niedorzecznymi pytaniami.

"Odejdź."

"Czy wiesz, że jeśli zastąpisz słowa w refrenie "Last Kiss" Pearl Jam słowami do Green Eggs and Ham Dr. Suess, to brzmi to tak, jak miało być? No dalej, spróbuj, ja poczekam." Boże, nienawidzę tweakerów. "Zostaw mnie w spokoju".

"Czy wiesz, że oficjalna medyczna nazwa pęknięcia na tyłku to rozszczep między pośladkami? Założę się, że tego nie wiedziałeś."

"Jeśli się nie zamkniesz, to wsadzę ci stopę w twój rozpadlinę międzypośladkową".

"Wyluzuj, stary, cholera. Próbuję cię tylko trafić z jakąś wiedzą."

Nie więcej niż dziesięć sekund ciszy mija, zanim on mówi ponownie.

"Chodzi mi o to, czy w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego, że żaby nie śpią? Huh?"

"W tej chwili, sama myśl o tym przyprawia mnie o zawrót głowy." Trudno nie zauważyć sarkazmu kapiącego z mojego tonu.

"Pffft, oh yeah, cóż trzymaj się swoich kibli i kawałków, mój przyjacielu, ponieważ jestem o uderzenie. Twój. Mind."

Czy on właśnie powiedział kible i bity?

Cofa się rudowłosa, aż dociera do ławki po przeciwnej stronie celi, opada na nią i skula się w kącie. "Tygrysy nie tylko mają pasiaste futro... mają pasiastą skórę". Wygląda na zdumionego i trochę przestraszonego własnymi słowami, a potem uśmiecha się zadowolony, zanim zasypia siedząc prosto.

"Winters." Siedzę jak oficer Gray, policjant, który mnie aresztował wykrzykuje moje imię. "Potrzebuję Wintersa z przodu i w środku".

I step forward. "Jestem Winters."

"Dobrze dla ciebie, teraz poczekaj tam." Odwraca się i podchodzi z powrotem do biurka kontrolnego, gdzie spędza następne pięć minut chwaląc się innemu męskiemu gliniarzowi o swoim nowiutkim Cadillacu. "Nawet umieściłem zestaw niebieskich migawek w kratce. Mówię ci, jest wspaniały."

Mam dość stania i odsuwam się, by znów usiąść na ławce. On natychmiast przerywa swoją rozmowę. "Hej, Winters, czy kazałem ci tam czekać, czy powiedziałem, że rób co chcesz, kurwa?".

Fantastycznie, że ten jest takim kutasem.

Cofam swoje kroki. "My bad."

"Czy powiedziałem, że tam czekaj, czy powiedziałem, że rób co chcesz, kurwa?" powtarza swoje pytanie.

"Wróciłem." Staram się zachować spokój.

"Czy powiedziałem, żeby tam poczekać, czy powiedziałem, żeby robić, co, kurwa, chcesz?" On po prostu nie chce odpuścić.

"Przepraszam, chciałem być uprzejmy i dać ci trochę prywatności, kiedy flirtowałeś z tamtym oficerem".

"Co powiedziałeś?" odpowiadają razem i żadne z nich nie wydaje się doceniać mojego poczucia humoru.

"Dobra, mądralo, może powiem obligatariuszowi, że jesteśmy ustawieni i możesz się kręcić przez weekend. Co ty na to?" - wtrąca się drugi oficer.

Odwracam się, rzucając okiem na moich kolegów z celi i otoczenie. "Wolałbym, żebyś tego nie robił".

"Więc co powiesz?" Ten kutas po prostu kocha swoją pracę i ciągle mnie drwi. "C'mon, możesz to zrobić. Zobaczmy, jak masz na imię?" Patrzy na kartkę w mojej teczce. "Och, naprawdę? To jest zbyt dobre. Masz na imię Rex?"

Słyszę jak trzech różnych współtowarzyszy celi na zmianę szczeka zza pleców.

"Czy to dobry pies? Czy to dobry pies?" Dupek powtarza, żeby mieć pewność, że wszyscy w celi go słyszą. Widzę obrączkę na jego palcu, gdy sięga po pięść, by uderzyć oficera Graya, który wydaje się być odpowiedzialny, siedząc za biurkiem kontrolnym.

"Twoja żona nie miała żadnych skarg ostatniej nocy". Nie mogę się powstrzymać, on sam się o to prosi. Mruczę to cicho, ale nie tak cicho, jak powinienem.

"Kurwa, co ty powiedziałeś?"

W ogóle nie powinienem był tego mówić i zaraz za to zapłacę.

"No dobra cwaniaczku, teraz jesteś tu na weekend". Oficer kutas szturmuje z obszaru zatrzymania, krzycząc o pozostawieniu mnie tutaj do poniedziałku.

Dwie długie, niewygodne godziny później, oficer Gray ponownie stoi przed biurkiem kontrolnym z gównożernym grymasem na swojej zadowolonej twarzy. "Masz coś jeszcze do powiedzenia, Winters?".

"Nie mam." Co jeszcze mam powiedzieć w tym momencie?

"Cóż, chyba jego szczekanie jest gorsze niż gryzienie". Po raz kolejny zabawia swoich kumpli.

Nic nie mówię.

"Puść go, bondsman wrócił", mówi mu jeden z pozostałych funkcjonariuszy.

Czterdzieści pięć minut później jestem obrobiony i wchodzę do holu komisariatu, mając nadzieję, że w końcu zobaczę przyjazną twarz.

"Czy ty, kurwa, żartujesz?" Adam, mój młodszy brat i partner biznesowy, krzyczy. "Ty pieprzony dupku".

Co ja mam powiedzieć? Przecież nie do końca się myli. "Spierdalaj. Gdzie jest moja ciężarówka?"

"Kupujesz dzisiaj. Mam przeczucie, że to będzie dobra historia." Rzuca mi kluczyki i wskazuje na drugą stronę ulicy od stacji.

Kiedy czekamy na ruch, aby przejść przez ruchliwą drogę, nie mogę pomóc, ale zauważyć zupełnie nowy Cadillac zaparkowany bezpośrednio przed stacją.

"Co ty, kurwa, robisz? Chodźmy" - woła Adam, gdy schodzę i przyglądam się bliżej.

Zestaw wydanych przez policję niebieskich latarek jest wpuszczony w przednią kratę samochodu.

"On my way" - oddzwaniam do Adama, gdy przeciągam klucz do mojej ciężarówki wzdłuż całej długości Caddy.

Jestem głęboko przekonany, że karma zazwyczaj załatwia wszystkie sprawy w odpowiednim czasie. Ale czasami w odpowiednim czasie nie jest wystarczająco dobry, a karma zawsze może użyć małego szturchnięcia. Poza tym, jestem niecierpliwym skurwysynem, który nie chce czekać, aż karma ruszy swój tyłek.

"Po prostu błagasz o to, żeby cię zamknąć z powrotem, prawda?" Adam nie zgadza się z moim poczuciem sprawiedliwości; a może to właśnie wypuszczenie z więzienia mu przeszkadza.

"Tylko się żegnam".

"I zostawiając za sobą kilkaset dolarów szkody też".

"Co mogę powiedzieć? Jestem dawcą."




2. Rex (2)

* * *

"Mówiłem ci, że to nie była taka wielka sprawa" - mówię, gdy kończę opowiadać Adamowi szczegóły mojego aresztowania.

"Dlaczego jednak uderzyłeś tego faceta?".

"Był dupkiem dla Daniki".

"Danika to pokojówka?"

"Tak. I jest funkcjonariuszem policji parkingowej, a nie pracownikiem parkometru."

"Była gorąca?" Adam uśmiechnął się.

"Jest atrakcyjna."

"Ale, bracie, nawet jej nie znasz. Trochę przesadziłeś, nie sądzisz?".

"Zareagowałbym tak samo niezależnie od tego jak wygląda".

"Nie martw się. Już złożyłem telefon do Harolda," wspomina o naszym przyjacielu, który jest adwokatem.

"On pracuje w prawie kontraktowym, a nie w obronie karnej", szydzę.

Adam wzrusza ramionami. "Hej, żebracy nie mogą być wybredni. Chcesz iść drogą obrońcy publicznego?".

"Nie. To nigdy nie idzie dobrze dla mnie."

Adam szczerzy się ze śmiechu. "Uwielbiam to, że jesteś doświadczony w tych sprawach. Wiesz, niektórzy ludzie kwestionują twoje zdrowie psychiczne. Chodzi mi o to, czy definicja szaleństwa nie jest wtedy, gdy robisz ciągle to samo i oczekujesz innych rezultatów?".

"Czy muszę ci przypominać, że nie jesteś dokładnie doskonały, panie Love 'Em and Leave 'Em. A skoro jesteśmy spokrewnieni, powinieneś się martwić o to, jakie geny odziedziczyłeś".

"Moja niedoskonałość nie powoduje, że jestem aresztowany, przynajmniej".

"Jeszcze nie, w każdym razie. Lepiej uważaj, bo skończysz w więzieniu innego rodzaju".

"O czym ty mówisz?" Adam boi się zaangażowania bardziej niż czegokolwiek innego.

"Byłbyś świetnym ojcem". Uśmiecham się.

"Do diabła, nie." Adam trzyma w górze swoje piwo. "Za to, że nie trafisz do aresztu, ani nie będziesz nikogo bił".

Zderzam swoją butelkę z jego. "Wypiję za to."

"Myślałem o czymś, co może pomóc w twojej sprawie".

"Oh, byłeś teraz? I co to jest?" drolluję.

"Powinieneś zapisać się na tę grupę zarządzania gniewem".

"Znowu? Nie, dzięki, byłem tam i zrobiłem to. To oczywiście nie działa dla mnie." Chichoczę.

"Wiesz, że to będzie dobrze wyglądać, jeśli szukasz pomocy na własną rękę, poza wszystkim, co nakazuje sąd".

"Tak, chyba to widzę".

"Poza tym, czy możesz szczerze powiedzieć, że dawałeś z siebie sto procent na zajęciach za każdym razem, kiedy je brałeś?"

Nawet nie muszę się zastanawiać nad swoją odpowiedzią. Wiem, że nie mam, bo nie uważam, że problem leży po mojej stronie. Mam gówniane szczęście i jestem frajerem niesprawiedliwości. Jestem kimś, kto stanie w obronie niedorajdy i nie cofnę się, jeśli ktoś będzie próbował mnie zastraszyć. Przypuszczam, że nienawidzę też autorytetów, ale to temat na inny dzień. "Nie. Wcale nie".

"Może tym razem powinieneś wykorzystać informacje, które usłyszysz".

"Przypuszczam, że nie może to zaszkodzić".

"Stary, jeśli nadal będziesz pakował się w kłopoty, prędzej czy później trafisz do więzienia". Adam wygląda na zaniepokojonego.

Śmieję się. "Daj spokój, braciszku. Nie wyolbrzymiaj sytuacji."

"Co, nigdy wcześniej nie byłeś aresztowany? Nie idź tam, bo obaj wiemy, że to nieprawda".

"Nie mówiłem, że jestem aniołem, ale to nie jest tak, że co tydzień zostaję aresztowany".

"Nie, ale czy nie uważasz, że aresztowanie w ogóle jest problemem?" Grymas Adama jest jednym z ironii bardziej niż szczęścia, zanim jego wyraz morfuje, zmieniając się w poważny. Chwyta mnie za ramię. "Rex, stajesz się za stary na to gówno. Kiedy byliśmy młodsi, wiem, że byliśmy szaleni, ale nie jesteśmy już dziećmi. Kiedy zamierzasz się uspokoić? Co się stanie, jeśli naprawdę to stracisz i kogoś skrzywdzisz? Jeśli wylądujesz w więzieniu? Masz ludzi, którzy na tobie polegają". Uwalnia swój uchwyt na mnie.

"Rozumiem, dlaczego jesteś zaniepokojony, ale nie ma się czym martwić. Mam wszystko pod kontrolą."

Adam wygląda sceptycznie, ale nie wyraża swojej opinii. Zamiast tego wzrusza ramionami, uśmiech drażni jego usta. "Mam nadzieję, bo jeśli pójdziesz do więzienia, musiałbym znaleźć nowego partnera biznesowego. Kto ma na to czas?"




3. Danika (1)

----------

3

----------

==========

Danika

==========

Stojąc przed biurem sierżanta Glena, przesuwam dłonią po czubku zaczesanych do tyłu włosów. Zaschło mi w ustach, a kolana nerwowo trzęsą się, gdy zbieram się na odwagę, by zapukać. To, co czeka na mnie po drugiej stronie tych drzwi, nie będzie przyjemne. Jeśli będę miał szczęście, mam nadzieję, że wyjdę bez żadnych działań dyscyplinarnych.

Wdychając głęboko po raz ostatni, trzykrotnie uderzam knykciami w drewno.

"Wejdź", szczeka, a mój żołądek nerwowo toczy się w proteście. Chwytając gałkę, zmuszam się do przekręcenia metalu, zamiast podkulić ogon i uciec. Wchodząc do środka, moje spojrzenie ląduje na dużym mężczyźnie za jego biurkiem. Zajęty pisaniem na swoim laptopie, nie zwraca na mnie uwagi, gdy zamykam za sobą drzwi.

"Proszę usiąść, oficerze Putnam," kieruje, wciąż skupiając się na tym, nad czym pracuje.

Siadam na twardym krześle przed jego biurkiem, ręce zaciskam na kolanach. Zamykając palce, odmawiam szybką modlitwę o siłę i pobłażliwość z jego strony. Cokolwiek ma się wydarzyć, chcę mieć to już za sobą.

Sierżant Glen odchyla się na krześle, przyglądając mi się. Walczę z chęcią wiercenia się, czekając aż zacznie. "Oficerze Putnam, wygląda na to, że miał pan małe kłopoty w piątek".

"Tak, sir."

"Przeczytałem raport oficera Graya i nie maluje on pańskiego zachowania w pochlebnym świetle. Zachował się pan nieprofesjonalnie, a pański gniew pokazał brak kontroli nad sytuacją."

"Tak, sir." Nie mogę się nie zgodzić z tym, co mówi.

"Cieszę się, że się zgadzasz. Przyznanie się do popełnienia błędu jest pierwszym krokiem do skorygowania swojego zachowania. Drugim krokiem będzie uczęszczanie na sześciotygodniowe zajęcia z zarządzania gniewem".

Co? "Nie rozumiem, proszę pana".

"Będziesz chodził na zajęcia, które pomogą ci kontrolować gniew".

"Ale ja nie jestem złym człowiekiem."

"Byłeś w piątek".

"To było spowodowane sytuacją. Nigdy wcześniej nie miałem takiego problemu i naprawdę nie było tak źle, jak myślisz."

Krzywi głowę, studiując mnie. "Och, naprawdę?" Jestem całkiem pewien, że nie spodoba mi się to, co ma do powiedzenia w następnej kolejności. Wbija kilka klawiszy na laptopie, zanim obróci ekran w moją stronę. "Obejrzyjmy i zobaczmy, czy nadal uważasz, że to nie było 'złe'".

O cholera. Oczywiście, że ma to nagranie. Kamera oficera Gray'a nagrała całą sprawę. Oglądanie powtórki sytuacji na ekranie jest cringeworthy. Sposób, w jaki moja ręka pozostała na piersi Rexa, jest żenujący i mniej niż profesjonalny. Oczywiście, krzyczenie sprośności na kobietę w tłumie przebija to o milę. Zaciskam zęby, gdy na ekranie pojawia się oficer Gray. Jego zadowolony wyraz twarzy jest tak typowy.

Chwileczkę. Gdyby to było nagranie z radiowozu, patrzyłbym na tył funkcjonariusza Graya. "Skąd masz to nagranie?" szepczę.

"Na YouTube. Jest już dziewięćdziesiąt tysięcy wyświetleń".

"O mój Boże, nie." Opuszczam głowę na ręce.

Sierżant Glen chichocze. "Ja tylko żartuję. Oficer Gray był bardzo przekonujący i przekonał zarówno mężczyznę, jak i kobietę, aby przekazali mu filmy, a on upewnił się, że zostało to usunięte z ich telefonów."

Phew. Nigdy nie sądziłam, że doczekam się dnia, w którym będę wdzięczna za oficera Graya, ale chyba jego przystojne oblicze na coś się przydaje. Podnosząc głowę, wydalam z siebie pełne ulgi westchnienie.

"Nie chcę jednak, żebyś nie doceniał powagi tej sprawy. Skąd mam wiedzieć, że nie natrafisz ponownie na podobną sytuację? I może następnym razem skończy się to fizyczną alteracją z twojej strony".

"Nie jestem osobą agresywną, proszę pana".

"Nie musisz być, żeby pstryknąć. Każdy ma swój punkt krytyczny."

Cholera. Nieważne, co powiem, nie zmienię jego zdania. Najlepszą rzeczą, jaką mogę zrobić, to być posłusznym i wynieść się stąd jak najszybciej. "Tak, sir."

"Oto informacje o zajęciach". Wręcza mi kartkę papieru i kładzie kolejną na biurku. "I musisz podpisać ten formularz, że zgadzasz się z tym działaniem dyscyplinarnym." Przesuwa długopis w moją stronę.

Spoglądając w dół, czytam i podpisuję się na wyznaczonej linii. Nie chcę stracić pracy, więc nie mogę zrobić nic innego, jak zaakceptować jego decyzję jako ewangelię.

"Putnam, oczekuję, że będziesz uczestniczył we wszystkich sesjach zarządzania gniewem i że zastosujesz się do wszystkiego, czego od ciebie zażądają".

"Tak, sir. Będę, proszę pana."

"Pierwsze zajęcia odbędą się w najbliższy czwartek wieczorem. Chcę, żebyś zameldował się u mnie w następny poniedziałek rano na początku swojej zmiany".

"Dobrze, proszę pana".

"Możesz już iść."

"Dziękuję, sierżancie Glen." Podnosząc się, kieruję się do drzwi.

"Danika." Zatrzymuję się z ręką na gałce i zerkam przez ramię. "To jest tylko przeszkoda na drodze. Nie pozwól, by przerodziło się to w coś więcej".

"Nie będę." Wchodząc do korytarza, zamykam za sobą drzwi. Opierając się z powrotem na solidnej drewnianej powierzchni, zamykam oczy i wydmuchuję z ulgą oddech.

"Rozumiem, że nie wpadłeś w zbyt duże kłopoty?"

Moje oczy otwierają się, aby znaleźć oficera Graya stojącego przede mną. "Nie, nie tak źle jak mogło być. Ja... uh... chyba jestem ci winien podziękowania za to, że skłoniłeś ich do oddania swoich filmów. To było miłe z twojej strony."

"Nie zrobiłem tego dla ciebie, Putnam. W dzisiejszych czasach policja dostaje wystarczająco dużo batów za każdą małą rzecz, którą robimy. Nie chciałem podsycać ognia wirusowym filmem o twoim nieprofesjonalnym zachowaniu. Ostatnie czego potrzebujemy to więcej negatywnej uwagi na nas."

Powinienem był wiedzieć, że będzie miał dla mnie jakieś nieprzyjemne słowa, ale uchronił mnie przed dalszym zakłopotaniem.

Kiwam głową raz. "Racja. Cóż, nadal jestem wdzięczny." Odchodzę, zanim zdążę powiedzieć coś, czego nie powinienem i wpakować się w jeszcze większe kłopoty.

* * *

W pobliżu rozlega się klakson. Odwracając się, zauważam, że kierowca pojazdu daje mi palec, gdy przechodzi obok. Moje oczy odruchowo się przewracają. Nieważne, jaki jest dzień, nigdy nie zawodzi, że przynajmniej jedna osoba odrzuca mnie bez powodu. To jest codzienność bycia strażnikiem parkingowym. I przez większość czasu uważam to za zabawne.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Odnalezienie swojego spokoju"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści