Bring You Home

Jeden (1)

----------

Jeden

----------

ZACZYNA SIĘ OD UDERZENIA, UDERZENIA, UDERZENIA.

Stała linia basu, pulsująca wbrew normalnemu rytmowi ulicy Canal. Szczur-a-tat-tat tylnego ognia samochodu, staccato grumblings z sąsiedztwa pit bulli. Śmiech pani Jackson nadaje tempo wieczornej kołysance. Ale to uderzenie, uderzenie, uderzenie w moje okno mnie niepokoi. To nie jest jak zwykłe strzały z broni palnej, które przerywają noc, ale delikatne pukanie. Zaproszenie, bym otworzył okno i pozwolił, by noc pochłonęła mnie całego.

"Nie słuchasz, Jay."

Odrywam wzrok od okna mojej sypialni. Potykam się. Kto do cholery pukałby do mojego okna o tej porze nocy? Chłopaki z mojego sąsiedztwa żartują, że nie potrzebuję pitbulla, kiedy mam MiMi. Sam jej uśmieszek mógłby sprawić, że najbardziej bandycki ze zbirów byłby wstrząśnięty. Opieram się o mój headboard, naciśnij moją komórkę prawdziwy przytulny do mojego ucha, więc Camila czuje mnie czując ją.

"Właściwie", mówię do telefonu. Do Camili. "Za dużo słucham". Moje oczy przesuwają się z powrotem na okno, oczekując kolejnego uderzenia. Wita mnie bezruch. Moje nerwy są dziś na autopilocie, robią swoje. To pewnie od tego całego Red Bulla, którego wypiłam, żeby skończyć pracę Meek'a.

Camila wypuszcza ciężkie westchnienie. Próbuję ją sobie wyobrazić. Może siedzi na podłodze w swojej sypialni i macha gazetą Cosmo nad swoimi paznokciami, żeby lakier wysechł. Pewnie zauważyła jakąś smugę. Pewnie chce je wszystkie odnowić, ale nie zrobi tego. Przerabianie ich wymaga użycia obu rąk, ale jedna z tych rąk należy teraz do mnie. A może to tylko myślenie życzeniowe. Camila i ja strzelamy sobie w łeb każdej nocy, odkąd pocałowała mnie dwa tygodnie temu na jakiejś imprezie, na którą natknęliśmy się z Bowiem. Tak, to było wyzwanie - i tak, mogłem poczuć smak wina na jej ustach, które sprawiło, że pocałunek był bardziej niechlujny niż powinien. Ale podobało jej się, że nie próbowałem zrobić z nią więcej tej nocy. A ja lubiłem, że polubiła mnie po latach nalegania, że mam na imię Ray. Więc tak, pomysł Camili Vargas tworzącej miejsce zbrodni swoim lakierem do paznokci tylko po to, żeby ze mną porozmawiać, był całkiem niezły.

"To tak jakbyś tu był, ale cię nie było" - kontynuuje Camila. "Powiedz mi - gdzie jest Jay?"

"Wciąż tu jestem." Zamykam oczy i chciałbym być gdzie indziej. Gdzieś poza Duktami, gdzie nie muszę sprawdzać swoich zamków trzy razy przed wybieganiem po leki na ciśnienie krwi MiMi co miesiąc. Gdzieś z Camilą. Siedząc na miękkim dywanie, patrząc jak maluje paznokcie. Oczy podążające w górę jej pachnących balsamem nóg, ale zatrzymujące się na brzegu szortów. Staram się ją szanować, nawet w moich marzeniach.

"Kiedy Bowie powiedział mi, co zamierzasz".

Wstrząsnąłem się od mojego headboarda. "Bowie jest klaunem. Kukurydziany wariat. Tak samo banalny jak dowcip o ojcu".

"Lo que sea," Camila mówi pod swoim oddechem, ale wystarczająco ciężko, abym ją usłyszał. "Jay, możesz zostać zawieszony. Do diabła, możesz nawet zostać wydalony."

Śmieję się. Nie mogę nic na to poradzić. Camila przechodzi od zera do stu z prędkością błyskawicy. To jedna z rzeczy, które w niej kopię. W jednej chwili przewraca oczami na mnie w klasie, bo za bardzo się na nią gapię, a w następnej bazgrze swoje imię na grzbiecie mojej dłoni, żeby zaznaczyć swoje terytorium. "Udzielam korepetycji, Mila," wyjaśniam. "Nie można mieć kłopotów za pomoc kolegom z klasy. Czy Youngs Mill nie uczy nas bycia pomocnymi i produktywnymi obywatelami?"

"Korepetycje nie oznaczają, że piszesz całą cholerną pracę, Jay, a potem obciążasz za nią ludzi". Nawet gdy Camili nie ma w mojej sypialni, czuję na sobie jej oczy. Piaskowy brąz, szturchający maleńkie dziury przez wszystko, co wyjdzie z moich ust w następnej kolejności. Ale nie mam szansy, żeby ją nabrać. Uderzenie, uderzenie, uderzenie powraca. Tym razem dostrzegam rękę przy moim oknie.

"Cholera." Skaczę z łóżka. Naprawdę się nie potknąłem - ktoś tam jest.

"Co? Co jest nie tak?"

Moje stopy są przyklejone do mojego dywanu, ponieważ ręka ponownie rapuje o moje okno. Zawsze zastanawiałem się, co bym zrobił, gdyby coś poszło w dół. Gdyby to moja sypialnia była sceną jednego z przypadkowych włamań, o których zawsze ostrzegał nas nasz sąsiad. W końcu mam swoją odpowiedź. Zamarzłbym.

"Jay? You okay?"

Głos Camili wyrywa mnie z tego. Nie mogę być teraz suką. Ona zerwałaby ze mną, zanim nawet umieścimy etykietę na cokolwiek, do cholery, co robimy. Musi usłyszeć, że jestem mężczyzną. "Ktoś jest przy moim oknie", rechoczę, moim najmniej męskim głosem jak dotąd.

Kamila wciąga oddech. "Dlaczego ktoś jest przy twoim oknie?"

Doskonałe pytanie. Mój mózg ściga się w poszukiwaniu odpowiedzi. Coś logicznego, co uspokoi Camilę. Które uspokoiłoby mnie. "Może się zgubili?" Do diabła, Jay?

"Co do cholery, Jay?" pyta Camila. "Dlaczego ktoś miałby pukać do twojego okna w środku nocy, bo się zgubił? Od tego jest Google Maps."

Świetna uwaga. Ktoś jest bardziej prawdopodobne, aby podciągnąć się do stacji benzynowej niż random-ass okno w kapturze, aby zapytać, gdzie znaleźć Main Street lub Whatever the Fick Boulevard. Jeszcze lepszy punkt? Gdyby ktoś próbował mnie wykiwać, wątpię, żeby najpierw grzecznie uderzył w moją szybę. Psychole mają w nosie maniery. Więc była jedna w miarę logiczna odpowiedź.

"Prawdopodobnie blisshead", mówię. Javon Hockaday mieszka w mojej okolicy. Facet jest znany ze sprzedaży blissów, crinkle czy czegokolwiek innego, czego można chcieć, żeby się naćpać w sobotnią noc. Jest również znany z tego, że jest chłopakiem mojej siostry, a tym samym wrzodem na tyłku mojej rodziny, ale zachowam to na inny raz. W każdym razie, czasami lowlifes zrobić drogę do mojego budynku, patrząc na wynik, zbyt wysoki, aby zdać sobie sprawę, że Javon mieszka blok ode mnie.

"Naprawdę? Blisshead, Jay?" Camila wypowiada coś po hiszpańsku, czego nie mogę do końca złapać. Powiedziała, że nauczy mnie więcej. Powiedziała, że dwujęzyczni kolesie są seksowni jak diabli, ale nigdy nie możemy znaleźć czasu między szkołą a moją dorywczą pracą i ogólnym licealnym gównem - plus cały czas, który spędzam myśląc o niej podczas szkoły i mojej dorywczej pracy i licealnego gówna. "Masz tam jakąś laskę, prawda?"




1 (2)

Marszczę się na nią, mimo że nie widzi mnie przez telefon. "Mila, żaden złodziej nie będzie się skradał do mojej sypialni. I jestem całkiem pewna, że nie spodobałoby im się, że nazywasz ich poza ich imieniem."

"Dlaczego obchodzi cię, jak nazywam tę ho, jeśli nie ma żadnego ho pełzającego przez twoje okno?".

Wypycham powietrze przez nos. Dość szybko nauczyłem się, że nie ma mowy o rozmowie z Camilą, kiedy jest w takim stanie. Dziewczyna robi się słona, jeśli używam zbyt wielu słów, żeby odpowiedzieć na pytanie nauczycielki. Jakby cię tak bardzo obchodziła konstytucja, powiedziała mi po tym, jak dwa dni temu mieliśmy na lekcji historii suba ze zbyt dużą ilością estrogenu. To znaczy, do cholery, nie powinienem, chociaż?

Chwyciłem kij baseballowy pod łóżkiem. Największa błogość, jaka może cię spotkać, to munchies lub poważny przypadek chucpy, albo tak słyszałem (i widziałem). Ale co jakiś czas, niektóre z tych błogości potrzebują dodatkowego impulsu, żeby się wycofać. "Słuchaj, muszę iść, Mila, zanim obudzą MiMi."

"Jay, najlepiej nie wpuszczaj tego, kto jest przy twoim oknie", mówi Camila, gdy przekraczam podłogę mojej sypialni. Odciągam moją zasłonę trochę więcej i podnoszę mój kij wysoko, gotowy do wraku sklepu. Albo sprawić, by ktoś pomyślał, że jestem gotowa zniszczyć sklep, na wypadek gdyby spróbował czegoś zabawnego.

Pooch spogląda na mnie z drugiej strony okna.

Uśmiecham się i upuszczam kij na podłogę. "Gotta fade", mówię do Camili i kończę nasze połączenie, zanim będzie mogła powiedzieć mi inaczej. Zapłacę za to później. Zła wiadomość jest taka, że mam rację - przy moim oknie jest Blisshead. Dobra wiadomość jest taka, że to tylko Pooch, przyjazny degenerat z sąsiedztwa. Wąski jak fasolka szparagowa, głupi jak cholera i absolutna antyteza niebezpieczeństwa. Dwa tygodnie temu pojawił się w moim oknie prosząc o 10 dolarów na posiłek w Wendy's. Oboje wiedzieliśmy, że w Wendy's może kupić posiłek za mniej niż pięć dolarów, tak jak oboje wiedzieliśmy, że moje dziesięć dolarów nie pójdzie na hamburgera, frytki i Frosty. Jak zawsze, pozbycie się go zajmie mi pewnie pięć minut. Chociaż wolałabym nadal pluć w grę do Camili, wiem, że nie ma zbyt wiele cierpliwości, aby wisieć na drugiej linii, podczas gdy Pooch opowiada mi po raz sto trzeci o nocy, w której myślał, że Mary J. Blige podrywa go w klubie. Spoiler alert: Pani Blige była tylko jakąś czarną laską z miodowo-blond peruką i zadziornym two step.

Pooch proponuje mi, żebym otworzył okno. Kręcę głową, a potem zwieszam ją na bok, każę mu bić. Zaciska obie ręce w modlitwie i, nie wiem, może to przez te jego popielate knykcie. Albo koszulka Dallas Cowboys, którą nosi tak często, że ledwo widać numer Tony'ego Romo. Albo pierścienie wokół jego oczu, które mówią mi, że nie miał dobrego snu, odkąd Romo był właściwie rozgrywającym Cowboys. Tak czy inaczej, wygląda po prostu na tyle smutno, że mogę go poniżyć przez kilka minut. Włamuję się do okna i opieram łokcie o parapet.

"Nie mam dzisiaj żadnych zmian, Pooch".

Jedna z brwi Poocha ćwierka w górę. "Huh?"

"Change. Nie mam dziś drobnych, Pooch", powtarzam, nawet gdy para dwudziestek wypala dziurę w kieszeni moich spodni od joggingu. Domyślam się, że poprawną rzeczą do powiedzenia byłoby, że nie miałem dla niego żadnych zmian dziś wieczorem, ale jest późno i nie próbuję obudzić MiMi, więc . "Później."

Sięgam do okna i Pooch rzuca w górę ręce. "Stój, młoda krew. Nie prosiłem cię o resztę."

"A jednak", mówię.

"Przyszedłem po informacje, a nie po monety".

To moja kolej na podniesienie brwi. Pooch ma sposób na utrzymanie mnie na palcach, ponieważ nigdy nie wiedziałem, co do cholery ma zamiar wyjść z jego ust - kiedy nie mówił o jego prawie hookup z królową muzyki R & B.

"Wiesz gdzie mogę znaleźć Javona?" Pooch pyta mnie.

Daję mu spojrzenie, które jestem pewien, że dostaje każdego dnia w swoim życiu, ale nigdy ode mnie: jedno z kompletnym i całkowitym zakłopotaniem. "Nie przychodź do mnie z tym, Pooch. Dlaczego do cholery miałbym wiedzieć co Javon robi?" Kłamstwa. Nic zabrala sie z nim wczesniej wieczorem. Zaraz po tym jak MiMi powiedziała jej, że nie musi chodzić na żadne imprezy w szkolną noc. Nic krzyknela kilka slów, MiMi krzyknela kilka slów z powrotem. Oboje patrzyli na mnie, czekając, aż wybiorę stronę. Ale ja jestem Szwajcarią. Wycofałam się do swojego pokoju, a Nic wycofała się do samochodu Javona. Cała scena była zbyt dużym bólem głowy, aby dać Poochowi play-by-play.

"Jego ani jego chłopaków nie ma na schodach". Pooch patrzy przez ramię i w kierunku budynku Javona, całkowicie ignorując moje pytanie. "Kenny'ego też nie ma na swoim miejscu. Musiałem tylko, wiesz, zapytać ich o coś."

Tak, jakby mogli mu wytknąć uncję czegokolwiek. Podnoszę obie ręce do góry, wzruszając ramionami. "Nie wiem, co ci powiedzieć, stary".

"Cóż ... może twoja siostra mogłaby mi coś powiedzieć. Gdzie ona jest?"

Jego pytanie uderza mnie jak młot. "Nie jestem opiekunem mojej siostry, Pooch". Więcej kłamstw. To znaczy, tak jakby. Próbowałem zatrzymać Nic o kilka za dużo razy, ale ona nie lubi być zatrzymywana. Wymyka mi się przez palce za każdym razem, gdy wydaje mi się, że dobrze ją trzymam. Tak jak dzisiaj. Jest prawie północ, rano mamy szkołę, a Nic wciąż nie wróciła do domu z imprezy, na którą nie powinna była iść. Dobrze, że MiMi zasnęła zaraz po Grey's Anatomy. Mam zbyt wiele spraw na głowie, żeby sędziować kolejny mecz krzyku między tą dwójką.

"W takim razie uderz do niej. Ona musi być z Javonem ... albo Kennym." On opuszcza swoje powieki, wiesz o co mi chodzi? Ale ja nie wiem, co on ma na myśli. Kenny to chłopak Javona - główny facet, któremu Javon ufa, że popchnie wszystko, co on popycha. Kenny troszczy się o Nic od czasu do czasu, ale tylko wtedy, gdy Javon go potrzebuje. A myśleć inaczej to myśleć, że moja siostra jest jakąś dziwką.

"Fick off, Pooch. Nie przychodź więcej w pobliżu mojego okna. Nawet nie zerkaj na nią podczas rekreacyjnego niedzielnego spaceru, słyszysz?".

Pooch potyka się, jakbym rzeczywiście użył na nim swojego kija. "Daj spokój, Jay. Nic przez to nie chciałem".

"Pewnie, że nie. A teraz spadaj."

"Jay. Jay? Jesteśmy spoko, młoda krew. Spoko. Masz." Grzebał w jednej z kieszeni swoich dżinsów. "Chcesz Jolly Rancher?"




1 (3)

Marszczę się na niego. "Pooch, nie wiem jak długo masz te Jolly Ranchers." Zatrzymuję się i myślę o całym Red Bullu, który wypiłem wcześniej. Mógłbym użyć czegoś innego słodkiego, aby utrzymać mnie w stanie snu, zamiast pić więcej kofeiny. "Jaki rodzaj?"

Patrzy w dół na cukierki w swojej dłoni. "Dam ci mojego arbuza, jeśli masz pięć dolarów do stracenia".

Wyśmiewam się z niego. "Stary, nikt nie próbuje dać ci pięciu dolarów za arbuzowe Jolly Ranchers". Gdyby miał zielone jabłko, moglibyśmy negocjować.

"We cool still, right?" Błagalnie patrzy na mnie swoimi oczami. On i ja oboje wiedzieliśmy, że moja rodzina to główni ludzie w tej dzielnicy, którzy zwracali na niego uwagę. Wzdycham i daję mu lekki ukłon. On klaszcze w dłonie. "Mój człowiek! Czy mówiłem ci o czasie, kiedy zwinąłem się w The Alley kilka lat wstecz?".

"Night, Pooch," mówię.

"To była damska noc", kontynuuje, uśmiechając się do nieba, jakby był z powrotem w nocnym klubie. "Drinki płynęły, Frankie Beverly obijała się przez głośniki, a kątem oka zobaczyłem, kogo rozrywającego parkiet? Nikt inny jak pani Mary J.-"

Zamykam okno i zaciągam zasłony. Musiałam skończyć wypracowanie Meek'a i spróbować wcisnąć przynajmniej trzy godziny snu przed pobudką do szkoły. Dość już tych jego zajawek. Z powrotem siadam na łóżku i opieram iPada na kolanach. Skręcam kark z boku na bok i przygotowuję się do zanurzenia się w analizie Otella. Jak tylko słowa zaczynają płynąć, mój telefon brzęczy i stuka o mój parapet ... prawie sprawiając, że upuszczam iPada - i deuce w moich spodniach.

Wzdycham. "Chodź, Mila," mówię pod moim oddechem, kiedy zdaję sobie sprawę, że zostawiłem mój telefon po drugiej stronie pokoju. Prawie go ignoruję, ale ignorowanie połączenia od Camili jest o wiele gorsze niż rozłączenie się z Camilą. Musiałabym obiecać, że przez tydzień będę ocierać się o ramiona, żeby się z tego wyplątać. Podchodzę do telefonu, przygotowując w głowie ciąg przeprosin. Ale kiedy go biorę, na ekranie nie ma imienia Mili. Jest Nicole. Speak of the Devil.

"MiMi śpi", mówię, gdy tylko odbieram. "Wybrzeże jest czyste. Na razie. Ale możesz chcieć go zarezerwować, zanim dostanie swój słodki ząb o drugiej w nocy". Bez zarzutu, MiMi budzi się wcześnie rano z apetytem na coś, co podkręci jej poziom cukru we krwi. Potem krzyczy na mnie i Nic następnego dnia za zjedzenie wszystkich ciasteczek, krakersów grahamowych czy czegokolwiek.

"Jay?" Nic mówi, albo wydaje mi się, że mówi. Jej głos jest przytłumiony, ściszony. I jest miarowa linia basu w tle, jakby robiła sobie przerwę od obijania się i mielenia w czyimś ciasnym salonie. "You . . gotta ." Więcej dudniącej muzyki. Ktoś krzyczy w tle, po czym następuje śmiech.

Przewracam oczami. Cieszę się, że ona się dobrze bawi, podczas gdy ja jestem tutaj, badając Otella i odpierając blissheads. "Co to jest tym razem, Nic? Zmarszczka? Bliss? Czy może byłeś żądny przygód i bawiłeś się z obiema?"

"Nie . .. nie. Just . . ." Więcej basu. Więcej śmiechu. Nicole mówi coś jeszcze i wypuszcza ciężki oddech, który zmienia nasze połączenie w statyczne. Prawie jakby tłumiła śmiech. Trzymam się kurczowo telefonu. Widziałem lub słyszałem ją w ten sposób zbyt wiele razy w ciągu ostatnich kilku lat. Kiedy jest tak nakręcona na błogość, że MiMi nie może nawet przejść przez odmawianie modlitwy przy kolacji bez Nic, która wpada w pasmo chichotów. Ostatnio radziła sobie dobrze. Chodziła do szkoły co najmniej cztery dni w tygodniu. Nawet podniosła swoje oceny z dwóch klas. Niekoniecznie jest to uczennica z klasą honorową, którą była w gimnazjum, ale przynajmniej myślała o ukończeniu szkoły za kilka miesięcy. Ale oto jest, brudząc rzeczy po drugiej stronie mojego telefonu, oczekując, że posprzątam wszystko jeszcze raz.

"Trochę trudno mówić prosto z całą tą błogością bopping przez twoje żyły, prawda?" Muszę wypchnąć słowa z mojego gardła. Jeśli będę je trzymał w środku, ona będzie dalej błaznować. Może przejść do czegoś bardziej pokręconego niż to, co Javon popycha. Straciliśmy już tak wiele, więc nie chciałem stracić również jej. "Zadzwoń do mnie, gdy twoja głowa będzie czysta".

"Czekaj! Jay-"

Rozłączam się. Nie pozwól jej wydostać tego, co musi wydostać, bo to wszystko bzdury. Przynajmniej wtedy, gdy jest taka. Mój telefon brzęczy i jej imię wyskakuje ponownie. Ona nie odpuszcza. Javon pewnie ją do tego namawia. Mogę zobaczyć ich teraz - śmiech, gdy ona ponownie wybiera mój numer. Próbując szybko wyciągnąć rękę na jej młodszego brata. Tak nazwał mnie Javon, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy. Tak jak się spotkaliśmy, nie tylko ja omijając jego stronę ulicy, gdy szedłem do sklepu lub czekałem na szkolny autobus. Podjechał pod nasz budynek swoim Chargerem, którego felgi świeciły jaśniej niż robione na zamówienie platynowe kratki przytulone do dolnego rzędu jego zębów. Praworęczny Kenny siedział na miejscu pasażera, ostrzegając dzieciaki z sąsiedztwa, żeby nie podrzucały swoich piłek zbyt blisko samochodu. Nicole pochyliła się, żeby pocałować Javona przez okno, wskazała na mnie na krawężniku, kiedy klikałam w najnowszą książkę Colsona Whiteheada na iPadzie Bowiego.

Javon mnie wypatrzył, jedyne co na mnie świeciło to srebrny krzyż na mojej szyi, który pasował do Nic. "Yo, to jest jeden dopey-looking nigga." Upewnił się, że cała okolica może to usłyszeć przez dudniący bas jego systemu dźwiękowego. A moja siostra się śmiała. Śmiała się ze mnie. Przyciągnąłem iPada bliżej twarzy, ale słowa na ekranie straciły formę.

Zanim zdążyłem nacisnąć ignore na telefonie, Nic się rozłącza. Kilka sekund później wysyła mi SMS-a:

Nieważne. Wszystko w porządku.

Wszystko dobrze? Oczywiście, że tak. Zawsze jest dobra, kiedy jest brzęcząca. Do diabła, jest dobra nawet po tym, jak brzęczenie odchodzi, bo zawsze jestem tutaj, żeby pomóc uciszyć burzę, jak ten ćpun, którym jestem. Wrzucam telefon pod poduszkę i wracam do pracy nad referatem Meek'a. Rano Nicole nie będzie nic z tego pamiętać. A dlaczego ja miałbym?

Kładę się spać tej nocy i śnią mi się węże. Za moim oknem jest Nicole, a nie Pooch, a warkocze w jej włosach zostały zastąpione przez węże. Zwijają się wokół jej szyi, ściskają za gardło, aż nie może nawet wydusić mojego imienia. Za każdym razem, gdy po nią sięgam, jeden z węży uderza we mnie - tak blisko, że czuję, jak jego jad opryskuje moją skórę.




Dwa (1)

----------

Dwa

----------

ALARM w moim telefonie włącza się o 5:57 rano, jak zwykle. Ciężarówka sanitarna pika w dół ulicy, zbierając tygodniowe śmieci, jak zwykle. Słyszę przez ściany moją sąsiadkę, która próbuje obudzić swoich trzech chłopców do szkoły. Jak zwykle. Canal Street żyje dalej.

Nie kłamię, sen był cienki ostatniej nocy. Każde skrzypnięcie, każdy stuk, każdy gwizd mojego mieszkania w nocy, zakładałem, że to Nic. Wchodzi na palcach do sypialni, odsypiając swoją ostatnią podróż po głowie. Pewnie jest teraz w łóżku, chrapie z rozkoszy. Mamy sprawy do załatwienia, ale pozwolę jej złapać trochę snu, zanim zacznę moją sesję pytań i odpowiedzi.

"Jay!" MiMi stuka, stuka, stuka w moje drzwi. "Jay! Wiem, że słyszałeś ten alarm. Wstawaj." Ustami odpowiadam na jej groźbę: "Jeśli spóźnisz się na autobus, nie będę cię wozić!".

Odklejam się od materaca i pozwalam moim stopom muskać dywan. Drapię się po boku twarzy. "Spokojnie, MiMi", wołam. "Czy brat nie może poświęcić chwili na zebranie się?".

"Brat może zebrać skorupę z oczu i przyjść zjeść to śniadanie. Ruszaj się. Ten twój kierowca autobusu jest szalony. Pojawia się bardzo wcześnie, sprawia, że spóźniacie się na autobus, więc ludzie muszą marnować paliwo, żeby dowieźć was do szkoły. Nie mam dziś czasu na jej wybryki." Puka w moje drzwi po raz ostatni - jakbym mógł jeszcze spać przez jej wszystkie killjoy-ing.

Chwytam telefon, spodziewając się, że zobaczę zwykły poranny tekst od Camili. Nic. Świetnie. Jest wkurzona o to, jak zakończyłam wczorajszą rozmowę. Wysyłam jej mrugającego emoji, zanim wyciągnę mój kalendarz, przeglądając wszystkie moje powiadomienia na ten dzień: spotkanie z Meek'iem przed pierwszym dzwonkiem, wywiad w Taco Bell zaraz po szkole, a następnie uderzenie do CVS za rogiem po leki MiMi. Teraz muszę znaleźć czas, aby sprawdzić Nic, upewnić się, że cała ta błogość, którą wypaliła z Javonem ostatniej nocy nie przesiąka przez jej pory, zanim wyruszy do szkoły. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebujemy, jest jej zawieszenie. Kolejny piątek dla mnie.

Zanim pójdę do łazienki, wsuwam palec przez szczelinę, którą wyciąłem w moim pudełku. Niech moje palce przejeżdżają po rachunkach, które zebrałem do tej pory. Nie mogę zacząć dnia bez dotknięcia ich, sprawdzenia czy wciąż tam są. 4,210 dolarów do tej pory. Czeka mnie długa droga do osiągnięcia 112 000 dolarów. Nie wiem nawet, czy MiMi widziała taką sumę pieniędzy w swoim życiu. Ale musiała. Po przeszukaniu Google, CNN powiedziało mi, że wychowanie dziecka kosztuje około czternastu tysięcy rocznie. Pomnóż to przez osiem lat, które tu spędziłem, a MiMi wydała ponad sto tysięcy na to, bym był nakarmiony i wciąż oddychał. Pieniądze, które mogłyby pójść na jej emeryturę. Nie wliczając w to nawet wydatków Nic. Nie obchodzi mnie, jak długo będę musiał harować. Jeśli będę musiał wypychać burritos albo pisać Meekowi wypracowania z angielskiego, aż jego głupi tyłek skończy szkołę - MiMi przejdzie na emeryturę na Florydzie, albo gdziekolwiek indziej, gdzie będzie chciała.

Floryda była zawsze celem mojego ojca. "Jak tylko skończę 65 lat", zawsze powtarzał. "Poranki z Myszką Miki i zachody słońca nad morzem". Dowiedziałem się, że Myszka Miki i morze nie leżą w tym samym mieście na Florydzie, ale to nie miało znaczenia. Tata nie dożył sześćdziesięciu pięciu lat. Rak ledwo pozwolił mu dociągnąć do trzydziestu pięciu. Zjadał jego uśmiech, jego śmiech, jego wszystko, aż tata stał się tylko konturem z pyskiem. To samo stało się z moją mamą, choć nigdy nie miała raka. Ona była innym rodzajem choroby. Poranki z nią były najtrudniejsze po śmierci taty. Nic kazała mi zatrzymywać się przed drzwiami sypialni mamy, żeby mogła jako pierwsza zajrzeć do środka, sprawdzić, czy mama śpi we własnych wymiocinach, czy jeszcze gorzej. Wciąż słyszę głośne westchnienie, które wydobyło się z ust Nic, kiedy mama po raz ostatni została złapana za kierownicą ze zbyt dużą ilością alkoholu w organizmie. Nic nie była rozczarowana - ba, nie była nawet smutna. Ten oddech był ulgą.

Po raz kolejny zatrzymuję się przed drzwiami sypialni, ale tym razem to Nic. MiMi jest rozproszona, krzątając się w kuchni, nucąc do hymnu, który wielebny Palmer nalega, by chór śpiewał co niedzielę. Straciłam rachubę, ile razy trzeba było mi przypominać, że krew Jezusa mnie zbawiła. Moja ręka spoczywa na klamce Nic, zanim wezmę głęboki oddech i przekręcę ją, zaglądając do jej pokoju. Trochę się rozluźniam, kiedy zauważam, że jej łóżko jest świeże do śmierci, nie ma pomarszczonego prześcieradła ani pomiętej poduszki w zasięgu wzroku. Prawdopodobnie rozbił się u Javona ostatniej nocy. Jest dupkiem, ale przynajmniej nie pozwoli jej włóczyć się po ulicach, kiedy jest spuszczona z łańcucha w taki sposób. Wślizguję się do jej pokoju, ściągam kołdrę i prześcieradło. Plop down on it and make it look real lived-in for MiMi. Ostatnim razem, gdy MiMi dowiedziała się, że Nic rozbił się u Javona, druga wojna domowa prawie zaczęła się tutaj w kanałach. Mówię o łzach, groźbach i lampach rozbijających się o ściany. Nasz tynk nie wytrzymał kolejnej kłótni. Ulubiony raper Nic, Travis Scott, patrzy na mnie z plakatu obok komody Nic. Odwzajemniam spojrzenie. Dlaczego do cholery jest taki wkurzony? To ja tracę czas na prysznic, żeby nakryć Nic na dupie. Jeszcze raz.

"Jay!" MiMi knuje z kuchni. "Nie słyszę żadnej wody!"

Zamykam za sobą drzwi sypialni Nic i robię sobie drogę do łazienki. Weź pięciominutowy prysznic, wiedząc, że MiMi będzie skręcać, jeśli wezmę dłużej. Kiedy już się osuszę, zakładam nici, zwieńczam je moją ulubioną szarą bluzą z kapturem, po czym kieruję się do kuchni. MiMi ma dwa talerze z jajkami i smażoną kanapkę z bolończykiem siedzące przy stole, czekające na mnie. Czekając na Nic. Gdyby moja siostra dała mi dolara za każdym razem, kiedy musiałam okłamywać MiMi dla niej, nie musiałabym rozważać tego koncertu w Taco Bell.

"Mleko czy sok pomarańczowy?" MiMi pyta, jej głowa pochowana w lodówce.

Skrzywiłem swoją wargę. "Nie mogę po prostu schrupać trochę Cap'n Crunch? Mój żołądek dostaje wszystko jazgotliwe tak wcześnie rano."

MiMi wychyla głowę z lodówki, dwa wałki zjadające połowę jej czoła. "Twój żołądek robi się jazgotliwy, bo lubisz jeść śmieci na śniadanie. A teraz usiądź. Masz pięć minut." Decyduje za mnie i nalewa szklankę soku pomarańczowego, ustawia ją przed moim talerzem. "Sprawdzić, co u twojej siostry?"




Dwa (2)

"Tak." Biorę ogromny chomp mojej kanapki z bolonią, o wiele więcej niż trzeba. Ale pełne usta to stłumione usta, a stłumione usta mogą sprzedawać kłamstwa MiMi. "Została odebrana wcześnie. Zbiera śniadanie po drodze." Biorę łyk soku pomarańczowego, aby przełknąć moją bajkę ze smażonym mięsem.

MiMi potrząsa głową i siada naprzeciwko mnie, wygładzając wszelkie zmarszczki ze swoich spodni khaki, wyprasowanych i gotowych do wyjazdu do pakowalni. "Lepiej nie dostanę kolejnego telefonu z tej szkoły, mówiącego mi, że jest nieobecna". Przesuwa przed sobą talerz przeznaczony dla Nic. "Nie można wygrać na przegraną z tym dzieckiem." Ona szturcha jej jajka z jej widelcem, oczy na jej talerzu, ale umysł gdzieś kołysze się z Nic. Co trochę Nic ma lewo.

Jestem pewien, że Nic straciła większość swojego umysłu trzy lata temu. Znam dokładny moment. To było lato przed rozpoczęciem szkoły średniej. Nic miała o rok więcej ode mnie, więc czuła, że jej obowiązkiem jest upewnić się, że nie wejdę do szkoły wyglądając jak frajer. Jeździłyśmy miejskim autobusem do Rossa, żeby kupić po taniości markowe nici. Nic wydała większość swojego kieszonkowego na mnie, ale upewniła się, że kupi parę czerwonych mini szortów, żeby pokonać letni upał. Nalegała na noszenie ich w drodze powrotnej do domu.

"Zdejmę je, zanim MiMi wróci do domu" - powiedziała Nic.

"A co jeśli będzie chciała zobaczyć co kupiliśmy?" zapytałem.

"Będę po prostu trzymać je w górze naprawdę swift-like dla niej. Ona nawet nie zauważy, jak krótkie są."

Podniosłem brew, gdy skanowałem jej szorty. Ona zauważy wszystko w porządku, pamiętam, że myślałem. Javon Hockaday też zauważył.

Nie prędzej niż wyszliśmy z Rossa, żeby udać się na przystanek autobusowy, zdarzyło się, że wychodził ze sklepu Verizon, odbierając najnowszy telefon, który robił zdjęcia, kiedy mrugało się oczami. Albo coś w tym stylu.

"Ludzie pani Murphy" - powiedział do nas, ale nie do końca. Mówił do nóg Nic. Jego oczy prześledziły każdy mięsień i krzywiznę, której moja starsza siostra nie powinna była mieć.

Nic zachichotała, wydała jakiś dźwięk, żeby go utwierdzić. Wpatrywałam się w dół w swoje buty. Nie miałyśmy obijać sobie dziąseł z takimi jak Javon Hockaday. MiMi dała to bardzo wyraźnie do zrozumienia, gdy zwijała szyby w samochodzie za każdym razem, gdy przejeżdżaliśmy obok jego budynku.

"Jeśli zmierzacie do domu, mogę was podwieźć". Ponownie, to było skierowane do Nic. Cholera, nawet nie jestem pewien, czy wiedział, że tam jestem.

Nic spojrzała na mnie, ugryzła się w krzyż dyndający z jej naszyjnika. Wiedziałem, że zawsze myślała, że Javon jest słodki. Większość dziewczyn w okolicy tak. Ma wygląd jednego z tych raperów, którzy wiedzą, jak wywalić zarówno hymny imprezowe, jak i baby makery - żółta skóra, dobre włosy i wystarczająco dużo tatuaży, by wyglądał groźnie. Tylko że ja słyszałem wystarczająco dużo historii, żeby wiedzieć, że Javon naprawdę był niebezpieczny. Potrząsnąłem głową na Nicole. Jeszcze bardziej zagryzła swój krzyż, a ja potrząsnąłem głową jeszcze trzy razy. W końcu dokopała się do kieszeni - wręczyła mi trochę drobnych na autobus. "Nie rozmawiaj z nikim", powiedziała. "Idź prosto do domu i zamknij za sobą drzwi. Będę tam za kilka minut."

Zanim zdążyłem choćby zaprotestować, szła za Javonem w kierunku parkingu. Zerknęła na mnie ostatni raz przed wejściem do jego samochodu. Prosto do domu, ona mouthed. Ona poszła swoją drogą, a ja swoją. Od tamtej pory nie byliśmy na tej samej drodze.

"Can't Win for Losing", mówię do MiMi przy kuchennym stole. "Czy to nie jest nazwa jednej z tych sztuk na obwodzie chitlin'?".

MiMi spogląda w górę i próbuje ukryć swój uśmiech uśmiechem.

"Nie dając się prześcignąć mojemu osobistemu faworytowi, Mama, I Want to Twerk. Coming to a concert hall near you."

MiMi śmieje się i sięga po to, by pacnąć jedną z moich dłoni. "Chłopcze, jesteś za bardzo".

Biorę ostatni łyk soku pomarańczowego i skaczę z krzesła. "Gotta fade. Nie można przegapić autobusu, prawda?" Dziobię MiMi w policzek, a następnie wyrywam mój plecak z podłogi przy drzwiach wejściowych.

"Jay, kiedy zobaczysz swoją siostrę, powiedz jej, żeby-".

Zamykam za sobą drzwi. Mam mnóstwo rzeczy do powiedzenia Nic, kiedy już ją zobaczę. Jakby to był ostatni raz, kiedy ją kryję. Jakby to była albo błogość i Javon, albo ja. Jakbym była zbyt przerażona, żeby wiedzieć, kogo by wybrała.

Rzecz w tym, że w Youngs Mill High nie ma żadnej rzeczy. Masz uczniów, którzy pochodzą z gównianych części Newport News, takich jak ja, i masz uczniów, którzy mieszkają w luksusowych dzielnicach. Garaże na trzy samochody, białe płoty, kominki w sypialniach. Cały ten jazz, który kosztowałby prawie milion dolarów, ale w Newport News kosztuje połowę tego, bo kto chce mieszkać w Newport News? Nawet drużyna piłkarska Youngs Mill nie jest wyjątkowa, ale głupcy wciąż sprzedają swoje pierworodne dziecko, żeby zdobyć i utrzymać miejsce. Dobrze jest mieć cel w tym piekle. Dodatkowo, dla niektórych z nas jest to złoty bilet do ucieczki stąd. Przykład A: Meek Foreman.

"Jak to zrobić, Jay?" Przyciska swoją szeroką ramę do szafki obok mojej, przyćmiewając mój widok na resztę sali.

Daję mu skinienie głowy. "Meek." Wyciągam książki, których potrzebuję na pierwsze dwie lekcje, w stylu prawdziwego kruszonego lodu. Rzecz w tym, że nie możesz pozwolić, by takie pajace jak Meek widziały, jak się pocisz, niezależnie od tego, jak bardzo przypominają bramkarza w klubie hip-hopowym - wszystkie bicepsy, żadnego mózgu. Meek i jemu podobni prowadzą szkołę, a tacy jak ja starają się tylko utrzymać w wyścigu. Mój hustle w Youngs Mill utrzymuje mnie w grze, ale tylko wtedy, gdy udaję władzę. Więc jeśli ta umowa ma się udać, muszę zachować zimną krew i trzymać ją krótko.

Meek uderza pięściami z kilkoma fanami. Najgorszy rekord dla running back w historii Youngs Mill, ale wciąż ma fanów. To wymaga prawdziwego talentu - lub jego braku. "Pomyślałem, że życzę ci miłego poranka, zanim ucieknę na angielski".

Wysuwam z plecaka moją czerwoną teczkę. Najbardziej oczywisty kolor, dlatego go wybrałam. Ludzie nigdy nie rozwodzą się nad tym, co oczywiste. "No właśnie. Mam nadzieję, że odrobiłeś pracę domową".

Meek grzebie w kieszeni, kaszle w rękawicę baseballową, którą nazywa ręką, a potem sięga do mojej szafki - zostawiając zmięty banknot dwudziestodolarowy na wierzchu mojego segregatora.

Kręcę głową, wpatrując się w pomarszczoną twarz Andrew Jacksona. On wpatruje się dokładnie w to samo miejsce. Żuję wnętrze policzka, żeby nie drgnąć. Żeby się nie rozkleić: "Dwadzieścia dolarów? Czy wiesz, ile czasu zajęło mi napisanie tego i udawanie, że faktycznie znasz różnicę między alegorią a metaforą?". Nie wiem, bo: A.) Mądrzy biznesmeni nie pękają pod presją, i B.) Meek jest niczym innym jak cichym, a posiadanie mojego tyłka skopanego przed rówieśnikami zdecydowanie nie znajduje się na mojej liście rzeczy do zrobienia na ten dzień.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Bring You Home"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści