Dziedzic Alfa

Rozdział 1

Sezon 1 - Rozdział 1      

Późnoletnia bryza, niezwykle gorąca i sucha jak na Montanę, omyła mnie, rozchylając wysoką trawę. Zmieszany z zapachem lawendy i bzu, uderzył mnie piżmowy zapach mojego ojca, a następnie odgłos jego ciężkich kroków. Zmieniłam się z powrotem w człowieka po biegu w lesie, a moja skóra wciąż mrowiła; mój wilk blisko powierzchni. 

Uśmiechając się, usiadłam i odwróciłam się w jego stronę. "Witaj, ojcze." 

W chwili, gdy zobaczyłem jego ponury wyraz twarzy, moje serce wpadło do żołądka. "Co się stało?" Nie czekając na odpowiedź, skoczyłem na nogi i wysłałem moją moc dziedzica alfa, próbując wyczuć, czy ktoś w stadzie został śmiertelnie ranny lub zabity. 

Nic nie wydawało się niezwykłe, więc dlaczego wyglądał na tak... strapionego? "Ojciec?" 

Przykleił fałszywy uśmiech, ale wyraz nigdy nie dotknął jego oczu. "Król alfa wezwał cię do siebie. Nadszedł czas." 

Moje spojrzenie spadło na sztywny biały papier w jego dłoni. Wytłoczone napisy tańczyły na stronie, poruszając się w złotych wirach, i nie dało się pomylić logo: wielka litera A nad wyspą, jej ośnieżony czubek otoczony falującymi falami. Wszyscy znaliśmy ten symbol na górze gazety, oficjalne oświadczenie od króla alfa. Próbowałem uspokoić oddech, podczas gdy moje serce podjęło próbę ucieczki z klatki piersiowej. 

"Już?" 

Połykając grudkę z tyłu gardła, zamrugałem, zdecydowany nie płakać. Łzy nie przystawały do córki alfy. Nikt nie chciał przywódcy, którego pierwszym instynktem były emocje. Musiałam być silna dla siebie i swojego stada. 

Ale zanim zdążyłam się powstrzymać, słowa wypłynęły: "Myślałam, że mam jeszcze rok w domu". 

"Tak jak ja", powiedział mój ojciec, jego nozdrza zapłonęły. Jego oczy płonęły z emocji. Czy to był strach? Wściekłość? Tak szybko, jak to zobaczyłem, powstrzymał to. Oczywiście, zmiennokształtny musi kontrolować swoje uczucia przez cały czas, aby nie zatracić się w swoim zwierzęcym instynkcie. "Ale jesteś pełnoletnia." 

Wysunął list, jakby nie mógł dłużej znieść jego dotyku, a w moim gardle uformował się szloch. 

Te góry, to błękitne niebo, drzewa pokrywające naszą ziemię ... ból opuszczenia domu rozdarł mnie. Urodziłam się w tym miejscu, byłam połączona z ziemią jak cała nasza paczka. Pójście na wyspę Alpha, opuszczenie mojego stada... na samą myśl żołądek mi się skręcił. Przez cztery lata nie wolno mi było widzieć ani rozmawiać z nikim z domu, jedynie z listami - i to tylko wtedy, gdybym znalazł kogoś, kto przyniósłby je tutaj, do królestwa śmiertelników, gdzie nasze stado zostało wygnane. Sądząc po częstotliwości odwiedzin, szanse nie wypadały na moją korzyść. 

Wyrwałam mu papier z ręki, wściekła na niesprawiedliwość systemu. "Oni nawet nie lubią naszego klanu. Wszyscy o tym wiemy! Nienawidzę tego, że musimy grać według ich zasad". 

Ojciec zmarszczył brwi na mój wybuch. "To jest sposób alfy, a nasze stado potrzebuje cię do przewodzenia. Bez trenowania swojej magii nie będziesz gotowa do przejęcia władzy, gdy ja umrę". 

Grymasiłem, znając drugą opcję. Ci, którzy odmówili wezwania na Wyspę Alfa, byli skazywani na śmierć, zdrajcy swojej watahy i krwi dziedzica alfy. Na sto procent tak się nie stanie. 

Mój ojciec oczyścił gardło. "Stado będzie potrzebowało silnego przywódcy, kiedy mnie zabraknie. Musisz trenować. Pokaż innym paczkom, że mamy wystarczającą siłę, by zasłużyć na ich szacunek." 

Chciałam protestować lub dąsać się, ale mając dziewiętnaście zim i będąc córką alfy, musiałam zachowywać się tak, jakbym miała swoje sprawy w garści. 

Wzięłam więc głęboki oddech, odrzucając emocje, by zająć się nimi później, i przytaknęłam. "Sprawię, że Crescent Clan będzie dumny." 

Otworzył ramiona i zajęło mi niezręczną chwilę, zanim zrozumiałem ten gest. Mój ojciec nie był jednym z tych, którzy szukają niepotrzebnych czułości. Nauczył mnie być silnym, nigdy nie okazywać słabości, chyba że służyło to jakiemuś celowi. Chociaż czasami zmagałem się z przestrzeganiem jego surowej doktryny, to fakt, że składał mnie w sztywny uścisk oznaczał, że była to dla niego wielka sprawa. Gdy jego ramiona objęły mnie, poczułam, że guzek w moim gardle rośnie. Podnosząc wzrok, spojrzałam w jego oczy, tak samo bladoniebieskie jak moje - jedyna część jego osoby, którą odziedziczyłam. Tylko, że moje oczy płonęły od niewylanych łez, podczas gdy jego błyszczały jak kryształ, twarde i ostre. 

"Czy chciałbyś mieć syna?" szepnęłam. 

Odepchnął moje srebrnobiałe włosy od twarzy, kręcąc głową. "Nigdy. Byłeś dla mnie największym darem twojej matki". 

Zanim zdążyłam je tym razem wymrugać, łzy rozlały się po moich policzkach. Pomyślałam o historiach, które ojciec opowiadał mi o kobiecie, która umarła rodząc mnie i obdarzyłam go niewielkim uśmiechem. Mój ojciec rzadko mówił o mojej matce. Musiało go to za bardzo denerwować. Byłem jedynym kawałkiem, który po niej pozostał. Dowódcy mojego ojca namawiali go, by po jej śmierci wziął sobie towarzyszkę do rozrodu i postarał się o męskiego potomka, ale on odmówił. Zostałem tylko ja. Ja i tata. 

"Pokaż im, na co cię stać, Nai." Uderzył mnie w podbródek i tak po prostu, wróciłam do moich lekcji sparingu jako dziecko. Mówił to samo do mnie przed każdym meczem. 

Sięgając w górę, namierzyłam biały półksiężyc, znak alfa naszego klanu, na jego czole, a moje palce pulsowały energią. Jego połączenie z magią naszego klanu zawsze wywoływało u mnie małe spięcia, gdy go dotykałem. Jego znak był dokładnie taki sam jak ten na mojej głowie. 

Musiałam być silna, tak jak mnie wychował, niezależnie od plotek o innych stadach i opowieści o tym, co się stało na wyspie Alpha, niezależnie od tego, że nie zobaczę go przez cztery lata. 

"Trzymaj się fortu, kiedy mnie nie ma", powiedziałem, odciągając się. "Wrócę zanim się obejrzysz - dziedzic alfa, gotowy do służby". Zasalutowałem mu z głupim uśmiechem, mając nadzieję, że wszystko będzie lekkie. 

Zaciskając usta, przeczyścił gardło. "Po prostu bądź bezpieczna, Nai. Inni dziedzice nie polubią kolejnego wilka z Crescent Clan na wyspie." 

Pomachałam mu, udając pewność siebie, której nie czułam. "Nic mi nie będzie." 

Ale obaj wiedzieliśmy, że wyspa jest niebezpieczna, podobnie jak próby. 

Przeszliśmy razem przez ubitą ścieżkę w kierunku głównej loży i po raz pierwszy mój ojciec sprawdził swój długi rozkrok i pacnął obok mnie, wskazując, że jesteśmy równi. Członkowie stada przestali robić to, co robili, i pochylili głowy z szacunkiem, gdy przechodziliśmy. Trzymałem brodę wysoko, ściskając papier w pięści i udając, że się nie denerwuję, podczas gdy czułem tylko robaczkową trwogę. 

Zaokrągliliśmy róg stylizowanej na bale chaty, która służyła za siedzibę watahy, i potknęłam się, gdy zauważyłam czterech strażników Akademii Alfa ubranych w dopasowane czarne koszule z symbolem wyspy wyhaftowanym po lewej stronie jak jakieś głupie bractwo. Stali obok lśniącego czarnego SUV-a. 

Zatrzymałam się, wpatrując się z otwartymi ustami w ich potężne sylwetki. Mężczyźni nie dorastali tak bardzo, chyba że byli dominatorami. Wszyscy czterej mieli dobrze ponad sześć stóp wzrostu i nosili czarne czapki z daszkiem. To było podejrzane ... zwłaszcza jeśli zakrywali znaki na czołach. Mogli nawet być z Midnight Pack. Ta myśl wysłała ogniste tendencje gniewu przez moją klatkę piersiową. Rządząca paczka mogłaby mnie ugryźć, ale... 

Moje tempo spadło, gdy porównałam moje postrzępione spodnie i tank-top z ich eleganckimi ubraniami. Nie musiałam przyjeżdżać wyglądając jak dziewczyna z farmy w Montanie, nawet jeśli nią byłam. 

Wszyscy strażnicy stali nieruchomo jak posągi. Żaden z nich nie odezwał się, gdy mój tata i ja podeszliśmy. 

"Muszę wyjść teraz? Jak, w tej chwili?" Mamrotałam pod nosem, mając nadzieję, że się mylę. Moje spojrzenie zanurzyło się w moich bladych stopach, skóra zakurzona aż do kostek. Niestety, nie byłam Kopciuszkiem; nie wybierałam się na bal, a ci wołowi kolesie zdecydowanie nie byli moją wróżką chrzestną. Zmiana stroju na pewno by nie zaszkodziła. 

Mój ojciec dał kurtuazyjny ukłon, patrząc na strażników z pogardą. "Lona pakuje twoje rzeczy i wkrótce wyjdzie". 

Cholera. Cholera. Cholera. 

Powinni byli dać nam przynajmniej dzień. Jak miałem się pożegnać z Callie i Mackiem? Byli na polowaniu i nie usłyszeliby wiadomości, dopóki dawno by mnie nie było. 

I huffed. "Dobrze." 

"Pamiętaj, że twój kuzyn tam jest", szepnął tata. "Będzie szukał, aby ujawnić twoje słabości". 

Chrząknąłem i potrząsnąłem głową na niepotrzebne przypomnienie. Nolan zawsze zwracał uwagę na Nolana, z wyjątkiem sytuacji, kiedy uganiał się za jakąś samicą, jakby to był sezon rozrodczy. Jego matka i mój ojciec nie rozmawiali po kłótni, ale nadal nosiła w sobie krew alfa, więc technicznie mogła przejąć stado, podobnie jak jej syn. 

"Będzie dobrze", powiedziałem, nie chcąc, by tata się martwił. 

Lona wyszła z drzwi z moim zużytym duffle; wyblakła zielona torba była prawie tak duża jak jej ciało. Łzy śledziły jej pomarszczoną twarz, gdy przechodziła przez ganek i schodziła po schodach. 

"Lon." Podbiegłam do mojej niani z dzieciństwa, wyczuwając w sobie przypływ instynktu ochronnego dla filigranowej kobiety. "Wszyscy wiedzieliśmy, że to nadejdzie. Nic mi nie będzie." 

Najwyraźniej "dobrze" było słowem dnia. 

Przytaknęła, prychając, gdy podawała mi moje rzeczy. "Kiedyś dawali znać - co najmniej kilka tygodni. Mogłam zrobić fajną kolację..." 

Lona okazywała swoją miłość poprzez jedzenie i nikt, łącznie z moim ojcem, nie narzekał na to. Była niesamowitą kucharką. 

Przyciągnęła mnie do siebie na długi uścisk, zmuszając mnie do upuszczenia ogromnego plecaka, który właśnie wziąłem do ręki. Wraz z jej czułością mieszanka strachu i smutku pęczniała w mojej klatce piersiowej, podchodząc do gardła. Jeśli nie wyjdę ASAP, to na sto procent będę się drzeć na oczach wszystkich. Przez więź czułem, że klan się zbliża, i na pewno, kiedy obróciłem się w stronę SUV-a, Land Rovera nie mniej, cała paczka stała tam, stłoczona na trawiastej polanie wśród starych pickupów i dirt bike'ów. Jak jeden, Crescent Clan wszyscy upadli na jedno kolano, trzymając swoje prawe pięści nad klatkami piersiowymi. 

Coś, co robili tylko dla mojego ojca, w chwilach wielkiego szacunku. 

Miałem zamiar stracić zimną krew. 

Połykając ciężko, ukłoniłem się moim ludziom. "To będzie dla mnie zaszczyt służyć wam". 

Mój ojciec był ogniwem alfa dla magii naszego ludu; jego magia ognia mogła utrzymać ich przy życiu w gorzkim zimnie Montany. Kiedy umarł, ogniwo Crescent Pack przeszłoby na mnie - jeśli ukończyłbym Wyspę Alfa. Nie byłem jeszcze gotowy na odpowiedzialność i szacunek, który wiązał się z byciem alfą. To było coś, na co trzeba było sobie zasłużyć. 

Mój ojciec pochylił się i szepnął mi do ucha. "Strzeż się króla alfa i jego następców. Wszystko, czego chcą, to zachować władzę i zniżą się do wszystkiego, by ją zdobyć." 

Jakbym potrzebował tych przypomnień. Klan Midnight był powodem, dla którego moja paczka została wyrzucona ze sfery magii do świata śmiertelników. Byli brudnymi, wysoko postawionymi magami do dupy. Nigdy bym się z nimi nie związała. Zacisnęłam zęby i przytaknęłam, gdy wypełniła mnie zacięta determinacja. 

Byłam jedynym dzieckiem alfy klanu Crescent. Poszłabym na wyspę i walczyłabym o swoje miejsce, walczyłabym o swój lud, walczyłabym o utrzymanie naszej magii w sile. 

Przerzuciłam płócienną torbę przez ramię i pomaszerowałam w stronę strażników czekających, by mnie zabrać. Zbliżając się, badałam ich. Wyglądali identycznie. Legalnie. Ci czterej kolesie byli praktycznie kalkowymi kopiami siebie nawzajem... quady, czy jakkolwiek nazywano czterech ludzi, którzy wyglądali dokładnie tak samo. Bracia? Oczywiście. Ten sam wzrost, budowa, nawet ten sam uszczypliwy wyraz obrzydzenia, którego nie ukrywały ich dopasowane okulary przeciwsłoneczne. O co im chodziło? Spojrzeli na siebie, jakbym to ja był tym obraźliwym. 

Tak, ja też cię nienawidzę. 

Ich stroje wyznaczały ich jako strażników królewskich, a wszystkiego co związane z Midnight Pack nienawidziłem z pasją tylko z zasady. 

Ciemne włosy zerkały spod ich czapek, gdy moje spojrzenie przebiegało po ich wyrzeźbionych szczękach, a potem po umięśnionych ramionach. Oczywiście, że byli piękni. Dupki zawsze takie były. 

Im bardziej się zbliżałam, tym bardziej wzrastał mój gniew, aż do momentu, gdy podrażnienie przeszyło moją skórę i musiałam zacisnąć zęby, żeby na nich nie trzasnąć. Za kogo oni się uważali? Wysyłając czterech strażników, żeby zebrać mnie jak przestępcę! Nolan miał tylko jednego. To był brak szacunku na wylot. 

Oczywiście nie byli zbyt wysoko w łańcuchu pokarmowym, bo inaczej nie byłoby ich tutaj, w sferze śmiertelników, eskortujących mnie. Ale dlaczego czterech? To nie było normalne. Czy myśleli, że jestem zagrożeniem dla ucieczki? Wdychałem przez nos i warknąłem, gdy poczułem ich dominację - wszystkich czterech. Tak blisko, ich ziemiste piżmo mieszało się, a zapach zarówno palił wnętrze mojego nosa, jak i wabił mnie. Przynajmniej jeden z nich pachniał naprawdę dobrze, ale przycisnąłem tę myśl i próbowałem ją zignorować. 

Jeden z nich przechylił głowę na bok, bok jego ust wykrzywił się w czymś, co mogło być konspiracyjnym uśmiechem. Odkleił się od swoich braci klonów i okrążył stronę kierowcy. Stojący obok zwolnionego miejsca Driver Dude wyglądał na gotowego do eksplozji gniewu; jego mięśnie były tak napięte. Jego nozdrza zatrzepotały, a on sam zrzucił okulary przeciwsłoneczne na tyle długo, by zrównać się ze mną zielonookim, witalnym spojrzeniem. 

Co do diabła? Jak on śmie wyzywać mnie na mojej ziemi? 

Uderzyć go w twarz? Albo pozwolić mu się wyślizgnąć? 

"Rage, przestań", pstryknął kierowca i chlusnął na wpół opróżnioną butelką z wodą, trafiając tego, który gapił się na mnie kwadratowo w klatkę piersiową. 

Koleś nie ruszył się, tylko trzymał swoje złe spojrzenie utkwione we mnie. 

Hah! Jego prawdziwe imię to Rage? Jakże pasujące. 

Strażnik po jego prawej stronie trącił go łokciem, po czym wsiadł na miejsce pasażera. Po zamknięciu drzwi, Rage odsunął się na bok i otworzył tylne drzwi pasażera, trzymając głowę zwróconą w stronę mojego klanu. Nigdy nie odwracaj wzroku od zagrożenia ... to było tak, jakby nam nie ufał. 

Stał tam, milczący wartownik, czekając aż wsiądę do samochodu, a ja warknąłem. Ostatni brat klon kulił się z tyłu, zanim wsiadł do środka, faworyzując prawą nogę. 

Rzuciłem ostatnie spojrzenie na ojca i Lona oraz resztę mojej paczki i skinąłem głową. Nie będzie wielkiego pożegnania, po prostu nie było takiej możliwości. 

Do zobaczenia za cztery lata ... jeśli przeżyję. 

"Muszę umieścić moją torbę z tyłu", warknąłem na Rage'a. "Zwłaszcza jeśli oczekujesz, że będę siedział między dwoma z was brutalami." Okrążyłem rękę, aby objąć wielkie kolesie już w samochodzie. Dlaczego musiałem się tłuc z czterema olbrzymami? 

Jeden z nich chrząknął, a klapa uniosła się, prawdopodobnie aktywowana przez Shotgun Dude. 

Wrzuciłem torbę do przestrzeni ładunkowej, po czym wdrapałem się do środka, wsuwając się na środek skórzanego siedzenia ławki, a następnie zostałem przywalony do Klona #3, gdy Rage wsiadł po drugiej stronie. Zamknął drzwi z ramieniem w moją stronę, które zmusiło mnie do zderzenia z niemym kolesiem po mojej lewej stronie. 

"Przepraszam", warknąłem na Rage'a, zerkając na niego kątem oka. 

Ktoś potrzebował zarządzania gniewem. 

Podniósł brwi nad swoimi lustrzanymi odcieniami i powiedział: "Ups." 

Jego głęboki głos był żwirowy i zrobił coś dziwnego w moich wnętrzach. Nie motylki, zdecydowanie nie motylki. Bardziej jak mordercze szerszenie. 

Jak tylko gigantyczny douche po mojej prawej stronie osiadł na swoim miejscu, wyskoczyłem mu w żebra łokciem. "Oops," strzeliłem z powrotem. 

"To wystarczy," powiedział Shotgun. 

W pojeździe wirował zapach skóry i odświeżacza samochodowego, ale zapach ten szybko został przytłoczony przez eau de male wolf. Najgorsze, co można było zrobić dominującemu wilkowi, takiemu jak ja, to uwięzić ją w pojeździe z bandą innych dominantów. Miałabym szczęście, gdyby udało mi się przebrnąć przez tę jazdę bez urwania komuś głowy. 

Ignorując moje irytujące eskorty, wzmocniłam swoje serce i pochyliłam się do przodu, by wpatrywać się w okno. Moje spojrzenie wylądowało wyłącznie na ojcu, ale jego stoicki wyraz twarzy, połączony ze świadomością, że nie może mnie zobaczyć, powstrzymał mnie od pomachania. 

Silnik SUV-a mruczał do życia, tak cicho w porównaniu z dudniącą starą ciężarówką, którą posiadaliśmy, a ja zastanawiałem się, czy dysproporcja bogactwa miała coś wspólnego z wygnaniem naszej paczki z magicznego królestwa. Zamknęłam oczy i oparłam głowę o oparcie siedzenia, udając, że śpię. 

Matko Mag, pomóż mi przebrnąć przez tę jazdę, nie stając się mordercą. 

Z zamkniętymi oczami pozwoliłam swoim myślom błądzić. W co ja się pakowałem? Magiczna przysięga, którą mój ojciec złożył jako nastolatek przed wejściem na wyspę - dekady temu - nie pozwoliła mu powiedzieć mi dokładnie, czego mam się spodziewać. Całe życie przygotowywałem się do walki, przyzwoitości i drogi alfy. Ale po tym jak zostałam wygnana z królestwa zmiennokształtnych, gdy byłam jeszcze dzieckiem, nie miałam tej przewagi, by wiedzieć, co leży za zasłoną. Amazon na pewno nie dostarcza tam produktów. Nerwy waliły i skręcały moje wnętrze. Gdybym rzygał, na pewno celowałbym w Rage'a. 

Kierowca Dude jechał krętą drogą, jedyną drogą do i z Crescent Valley, podczas gdy ja bębniłam palcami po gołych kolanach. Pojazd był wyraźnie zbudowany dla luksusu, a przynajmniej tak słyszałem od młodych mężczyzn z mojego klanu, którzy marzyli o luksusie. Ale wyboista ścieżka miała odstraszać turystów, więc rozluźniłem się i pozwoliłem, by ruch mnie kołysał, wprowadzając w półmrok. 

Gdy tylko wjechaliśmy na brukowaną ulicę, moje serce podskoczyło. 

"Czy jadłeś już dzisiaj, cub?" zapytał brat, który siedział zastrzelony. 

Rage, ten zrzędliwy po mojej prawej, prychnął. "Ona jest ledwie młoda, Justice". 

Justice? Rage? Co to były za imiona? 

Zignorowałem ich dominujące pytanie i odkleiłem oczy, wpatrując się w głowy dwóch z przodu. Nie do końca identycznych. Włosy Driver Dude'a były proste; tylko końcówki kręciły się wokół kołnierza jego koszuli. Za to włosy Shotguna były faliste-Shotgun, aka Justice. Zerknąłem na milczącego brata po mojej lewej stronie, ale on wpatrywał się w okno. 

Zmuszając się do suchego przełknięcia, stanąłem przed Rage'em. 

Ciemne loki wystające spod jego czapki opierały się jakiemukolwiek produktowi, którego użył, żeby je okiełznać. Jego profil był taki jak jego osobowość, wszystkie twarde kąty ... z wyjątkiem jego ust. Zarumieniłam się i przeniosłam swoją uwagę na dół... na jego szyję, gdzie puls pulsował pomiędzy napiętymi mięśniami. Jego ramiona były wyciągnięte, mięśnie zakrzywione i zanurzone, napinające się w granicach jego koszuli. Najwyraźniej miał stałą randkę z siłownią. Pewnie tam spalał sterydy. 

Kierowca Dude przekrzywił głowę i mruknął: "Nie pamiętam jej imienia". 

Ładnie. Miałem Tweedledee, Tweedledum, Rage i Justice jako eskorty. Nienawidziłem mieć litościwe przyjęcie tak wcześnie, ale dlaczego ja? Pozwoliłam, by ta myśl krążyła po mojej głowie, a potem zdałam sobie sprawę, że jest bezużyteczna. Nikt inny nie mógł zająć mojego miejsca. Tak bardzo jak nienawidziłem naszego systemu, wiedziałem, że to nadchodzi. Myślałem tylko, że będę miał więcej czasu z ojcem i naszą paczką. 

"Kogo obchodzi, jak ma na imię, Noble? Jakie to ma znaczenie, że jest głodna, Justice? Ona jest Crescent Clan." Głos Rage'a był bardziej zwierzęcy niż ludzki, gdy skończył. 

Och, do diabła, nie. 

"Mniej słów, kolego. Denerwujesz mnie." Zaszkliłem się na tego, który nazywał się Rage i zostałem nagrodzony absolutnie zdziczałym spojrzeniem. 

Rage warknął, jego kły wydłużyły się. 

Co on robi? 

"Reel it in, Rage," brat po mojej lewej snapped, rozciągając rękę wokół moich pleców, aby smack king d-bag na ramieniu. "Jeśli przesuniesz się tutaj, wszyscy idziemy z tobą". 

Moje usta wyschły, ale zanim mogłem kontemplować horror pięciu dominujących wilków uwięzionych w SUV-ie, brat po lewej szturchnął mnie w żebra. 

"Mój brat zadał ci pytanie, a niegrzecznie jest nie odpowiedzieć. Masz. Ty. Jedzenie?" 

Wiedziałem, że są braćmi; wyglądali szalenie za bardzo podobnie. 

"I co?" zażądał, jego szczęka zatrzasnęła się z kliknięciem. 

"Nie jestem głodny", mruknąłem, zwracając jego spojrzenie. Nieprawda, a mój żołądek natychmiast głośno zadudnił, oznajmiając moje kłamstwo. Samce wilków i ich potrzeba karmienia samicy wilka były poza seksistowskimi i denerwującymi. Zdechłabym z głodu, zanim przyjęłabym od nich jedzenie. To był ruch dla władzy, a ja nie będę w to grać. 

Brat po mojej lewej westchnął, a ja przewróciłam oczami na dach samochodu. Moją uwagę przykuły pokrętła i przyciski; zastanawiałem się, co one wszystkie robią. Czy to był ekran telewizora? Miałem zamiar ignorować tych palantów przez całą drogę na wyspę! 

Kierowca potrząsnął głową. "Słuchaj, cub, nie mogę przywieźć głodnego wilka na wyspę. Mamy godzinę jazdy zanim trafimy do cywilizacji". 

Zielono-złota paczka wylądowała na moich kolanach. 

"Jest tam batonik granolowy, który cię obejmie", powiedział Justice ze swojego miejsca w shotgun. 

Rage uderzył Justice'a w tył głowy. "Dlaczego jesteś dla niej miły? Pozwól jej głodować." 

"Uspokój się." Głos Driver dude'a był łagodniejszy niż innych; był wyraźnie głosem rozsądku. 

Brat po mojej lewej stronie spojrzał na kierowcę jako następny. "Szlachetny, czy zechciałbyś zaoferować jej również poczęstunek?". 

Ręce kierowcy zacisnęły się na kierownicy, aż jego knykcie zrobiły się białe. "Odwal się, Honor!" 

Szlachetny? Wściekłość? Sprawiedliwość? Honor? Co to były za cholerne imiona? 

Spojrzałam na Rage'a obok mnie i pochyliłam się do niego. Umieszczając batonik z jedzeniem na jego kolanach, "Dzięki za ofertę, ale odmówię - pod każdym względem". 

Kierowca, Noble, chichotał. "Myślę, że to młode ma pazury". 

Lubiłem je bardziej, gdy były nieme. 

"Jak masz na imię, młode?" Noble zapytał manewrując wokół wybojów na drodze prowadzącej z miasta. 

Och, teraz mieli być przyjaźni? 

Wpatrywałem się w swoje odbicie w jego okularach przez lusterko wsteczne, pragnąc, by je zedrzeć. "Not a cub." 

Miałam dziewiętnaście lat, a oni nie mogli być ani dnia starsi niż dwadzieścia jeden. Czy to był żart? 

"I co wtedy?" Rage warknął. 

"Alpha heir to ty, kolego". Równie dobrze mogłem postawić tych dupków na ich miejscu już teraz. Żaden strażnik wyspy nie mówiłby do mnie w ten sposób; nie obchodziło mnie, jak bardzo byli dominujący. 

Wszyscy czterej roześmiali się z tego, a podmuch zimnego powietrza uderzył mnie, gdy włączyła się klimatyzacja. "Bądź miły, cub", warknął Justice. "Albo następne cztery lata będą dla ciebie naprawdę do dupy". 

Czy to była groźba? 

Wściekły, pochyliłem się do przodu i odchyliłem otwory wentylacyjne od siebie, rażąc Rage'a i Honor mroźnym powietrzem. Jak oni śmieli? 

Uspokój się, Nai. Nie okazuj słabości, chyba że jest ku temu powód. Przypominając sobie nauki ojca, zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. 

"O co chodzi z tymi nazwami? Nazwaliście się po cnotach czy co?" Zaszkliłem się na Rage'a, który wyraźnie nie został nazwany po cnocie. Bardziej jak jego osobowość. Ale inni byli Honor, Noble, Justice. 

Justice chrząknął, ale to była jedyna odpowiedź, jaką otrzymałem. 

"Jaka jest twoja historia?" zapytał Rage, krzywiąc wargę. "Czy Crescent Clan nie wysłał już swojego dziedzica w zeszłym roku?" 

Nolan. 

Przechyliłem swój podbródek do góry. "Nolan jest zapasowy." 

Zanim Rage zdążył odpowiedzieć, Land Rover przekoziołkował, a mnie rzuciło do przodu, gdy Noble zatrzasnął hamulce. 

Co do...? 

"Padnij! Rogues!" Noble zatrzasnął. 

To jedno słowo wysłało lodowatą wodę przez moje żyły. 

Rage złapał mnie za głowę i zmusił do zejścia w dół za tył szyi, tak że nie mogłem już widzieć przez przednią szybę. 

Łaty futra falowały po moich ramionach, gdy próbowałem zapanować nad wilkiem. Chciała teraz wyjść na zewnątrz? Z warknięciem przekręciłem się i trzasnąłem w nadgarstek Rage'a, w pełni zamierzając go ugryźć. Wycofał rękę w samą porę, a ja wyprostowałam się, wyglądając przez okno. "Cholera!" 

McCain i jego ekipa. 

Złe wilki były podobne do zdziczałych kotów. Opuszczały swoje stada, zwykle zmuszone do opuszczenia ich po wielokrotnych przewinieniach. Miały zerowe umiejętności społeczne i były bardziej wilcze niż ludzkie. McCain był najgorszy. Pozbawiony stada i magii, zawsze pragnął krwi - jedynego sposobu na kradzież magii płynącej w naszych żyłach. 

Na co do cholery czekał Noble? Na rozmowę o pokoju? 

"Przejechać go!" krzyknąłem. 

McCain stał na drodze ze swoim zgarbionym pseudo-packiem sześciu wilków, blokując nam drogę. 

"Ja ... nie mogę," zawahał się Noble. "To wbrew prawu wilczych zmiennokształtnych. Oni muszą uderzyć pierwsi." 

Czy on żartował? Chortled na obłędne jego oświadczenie. "Pieprzyć kodeks! Widziałem, jak ten facet zżera ciało dorosłego człowieka szybciej niż królewska zdrada. Przebiegnijcie tego łotra zanim..." 

Ciężkie uderzenie w dach odebrało mi oddech i zamarłem. Chciałem zmienić się w moją wilczą formę, ale mój wilk był nieśmiały w chwilach stresu. To naprawdę kiepska cecha dla dziedzica alfy. 

Obracając się w prawo, wpatrywałem się w pełni zmienionego wilkołaka stojącego tuż za naszym oknem. 

"Noble, go!" Justice krzyknął z shotguna, a bardziej tolerancyjny z braci odpalił gaz. 

Głośny dźwięk skrobania zgrzytał po metalu powyżej, odbijając się w całym samochodzie. Spojrzałem w górę, by zobaczyć trzycalowe szpony wilkołaka przebijające sufit. 

Zanim zdążyłem sformułować plan działania, Rage rzucił się na mnie, jego twarz połączyła się z moją klatką piersiową, gdy zmusił mnie do zejścia na kolana Honor, uderzając głową. 

"Odejdź-" Chrząknąłem. 

Rage przetoczył się na bok, a ja patrzyłem z podziwem, jak trzyma elegancki czarny pistolet na dachu samochodu. 

Rozległo się małe pstryknięcie, wybuch światła wychodzący z lufy z każdym srebrnym pociskiem, po którym następowały dwa kolejne. Dobrze, że mieli tłumiki, bo inaczej cała nasza czwórka byłaby głucha przez najbliższą godzinę. Moje uszy tylko trochę dzwoniły. 

Samochód zatrząsł się, gdy Noble przejechał przez grupę łobuzów, a słabe wycie zarejestrowało się, zanim zniknęło. 

Moja uwaga powędrowała od dziur w dachu do olbrzymiego dominatora obciągniętego nade mną. 

Mrugnąłem do niego i moje usta się rozdzieliły. 

Te oczy! 

Jego okulary spadły, a moje myśli wykoleiły się, gdy się w nie wpatrywałam. Ogień tańczył na mojej skórze, jego ciepło wsiąkało głęboko w moją klatkę piersiową i topiło moje wnętrze. 

Jego zaskakująco zielone oczy, koloru wiosennej trawy, trzymały mnie w niewoli przez jeden długi oddech. To ciepło w moim brzuchu nie było atrakcją. Nie. Więc zepchnęłam je w dół i przypomniałam sobie, że ten facet był idiotą ... i dupkiem. Ale ... nie byłem przygotowany na to, jak gorący może być totalny dupek. Uderzające i unikalne wydawały się nieodpowiednimi przymiotnikami - 

Co jest, do cholery? 

Moje nozdrza rozszerzyły się, a ja zamknąłem usta z trzaskiem. Jego czapka z daszkiem zsunęła się w trakcie szamotaniny, a spod zmierzwionych włosów wyłaniał się zarys księżyca w pełni, który mienił się na powierzchni jego skóry. Na jego czole widniał znak Midnight royalty. 

To nie byli zwykli strażnicy. Ze wszystkich sfor należały do mojego zaprzysiężonego wroga. 

Midnight.




Rozdział 2

Rozdział 2      

Warknąwszy, łypnęłam na Rage'a, próbując wygramolić się spod niego resztkami sił. 

"Zejdź ze mnie, Midnight!" syczałem. 

Powinienem był wiedzieć, że to będą oni. Oczywiście, król alfa wysłałby Klan Midnight, żeby mnie odzyskać. Żeby mi to wytrzeć w twarz. 

Ale rodzina królewska? 

Wysłanie jednego ze swoich dziedziców - a dokładnie czterech - tego się nie robiło. Większość klanów miała co najmniej dziesięciu do dwudziestu spadkobierców, by zapewnić, że ktoś zostanie wyhodowany na tyle silny, by przejąć stado, gdy alfa umrze. Nie wiedziałem wiele o Midnight Pack poza tym, że to oni wypędzili nasz klan z magicznych ziem. Jeśli król wysłał swoich spadkobierców, żeby mnie odzyskać, to muszą być odległymi spaślakami, nie dość godnymi nawet, żeby zapisać się do Akademii Alfa. 

Jego oczy rozszerzyły się, jakbym go spoliczkował, i warknął. "Powiedziałem zostań ... na dole!" Jego wzrok powędrował na moje usta, a potem oblizał swoje. 

Zaschło mi w ustach i mrugnąłem do niego głupio. 

"Hej, Rage," powiedział Honor, jego głos dryfujący do mnie z góry. "Wszyscy jesteśmy tu dobrzy. Bezpieczni i zdrowi." Oczyścił swoje gardło. "Zejdź z niej, żeby ona mogła zejść ze mnie. Proszę." 

W zasadzie leżałam na kolanach Honor. 

Niezręcznie. 

Rage wypchnął się w górę, jego prawe ramię klatkujące mnie z jednej strony, a klatka piersiowa brata z drugiej. 

Moje spojrzenie odbiło się, próbując uciec przed dominującym nade mną, i zwiotczałem z ulgą, gdy jedyne, co mogłem zobaczyć, to zmajstrowany sufit ... i Honor wpatrujący się we mnie. 

Podniósł brwi, a ja zauważyłem, że jego oczy były orzechowe - a nie wiosennie zielone. 

"Powinnaś usiąść - i wytrzeć ślinę z brody" - powiedział z bezczelnym uśmiechem. 

Wystrzeliłem w górę tak szybko, że włosy wpadły mi na twarz, gdy odbiłem się od Honora i przypadkowo uderzyłem w Rage'a. 

Ten cholerny samochód był za mały dla tych olbrzymów! 

"Oww," mruknąłem między zaciśniętymi zębami, odsuwając włosy. 

Honor chichotał, a ja bez zastanowienia zamachnąłem się prawym łokciem do tyłu, skręcając ciało z uderzeniem, aby nadać mu dodatkową moc. Poczułem, jak mój łokieć łączy się z jego obojczykiem, a on wydał z siebie stłumione stęknięcie, sprawiając, że się uśmiechnąłem. 

Zasłużył sobie na to i nie było to nic więcej, niż zrobiłbym z Mackiem, gdy ten przekroczył linię. 

Smuga brązowych włosów poleciała mi w twarz, a ja ponownie znalazłem się twarzą w twarz z Rage'em. 

"Nie bij mojego brata," pstryknął. 

Ssąc ostry oddech, próbowałem przełknąć, gdy moja riposta złapała się w gardle. Pozostała trójka przemówiła jednocześnie. 

"Uspokój się, Rage." 

"Nic mi nie jest," powiedziała Honor. 

"Daj młodemu spokój," odezwał się Noble z miejsca kierowcy. "Ona tylko zapewnia o swojej dominacji". 

Justice zdołał wydukać "Poważnie, Rage-". 

I wtedy ja straciłem. "Zejdź mi z oczu, chyba że chcesz stracić jedno z tych pięknych zielonych oczu!" 

Posadziłem ręce na jego klatce piersiowej, rozłożyłem palce na twardych jak skała mięśniach, a potem z warknięciem potrząsnąłem nim o drzwi. Wspinając się na kolana, pochyliłem się do przodu - do jego przestrzeni osobistej. "Następnym razem, gdy postanowisz grać alfę, pamiętaj, do którego klanu należysz - a do którego nie". Potrząsnąłem nim jeszcze raz i dodałem: "Nie odpowiadam przed tobą, więc przestań się wkurzać". 

Moje serce zagrzmiało adrenaliną, gdy moje działania dogoniły moją świadomość. 

Nie mądrze, Nai. 

Wyraz twarzy Rage'a był czystym morderstwem. Jego oczy świeciły na pomarańczowo, a ja czułam, jak blisko jest jego wilk. Futro z czarnego futra spłynęło po jego ramieniu, zanim zniknęło pod skórą. 

Zmuszając się do ciasnego uśmiechu, wygładziłem jego koszulę. "Uh, więc tak, ten samochód jest mały, a to ... mogło być trochę więcej niż konieczne." 

Janked moje ręce z powrotem, zdając sobie sprawę, że byłem praktycznie uczucie go w górę. Z płonącymi policzkami, zajęłam swoje miejsce i zapięłam pas. 

Pozostali trzej mężczyźni wpatrywali się we mnie. 

Zamykając oczy na nich, stłumiłem chęć ucieczki - nie, że było gdzie iść. 

"Może powinniśmy ... uh ... zacząć od nowa," powiedział Noble. "Nazywam się Noble, z klanu Midnight". 

Zamrugałem oczami, otwierając je. 

Zanim zdążyłem zapytać, wskazał na faceta jadącego na strzelnicy. "To jest mój brat Justice." Następnie wskazał na kolesia po mojej lewej stronie. "I Honor." 

Tak, wyłapałem wcześniej te nazwy, ale dla przyjemności pobawiłem się. 

Zwróciłem się do Rage'a. "Czy naprawdę nazywasz się Rage?" Bez zaskoczenia, wykrzywił wargę w braku odpowiedzi, więc zerknąłem z powrotem na Honor. "Czy to jest?" 

Bo jeśli ich mama nazwała trzech z nich po cnotach, a jednego po imadle... 

"Nazywa się Courage, ale..." Noble stanął do przodu i wrzucił bieg w samochodzie, zanim połączył się z powrotem na drogę. 

Kręcąc głową, prychnąłem, a potem mruknąłem: "Ale najwyraźniej Rage bardziej mu odpowiada". 

Noble i Honor chichotali, a Justice chrząknął, ale nie umknęło mi, że żaden z nich nie pofatygował się, by mi zaprzeczyć. 

Kontynuowałam granie miłej. "Jestem Nai." 

Wszyscy tylko przytaknęli, ale milczeli. 

Zajebiste. 

Następna godzina pełzła. 

Napięcie między mną a trzema braćmi Virtue trochę osłabło. Przynajmniej na tyle, żebym mógł zadać kilka pytań i posłuchać ich dobrodusznego przekomarzania się. Drugi z nich, Rage, siedział obok mnie jak ciasno zwinięty wąż gotowy do ataku. Dowiedziałem się, że wychowali się na wyspie i poprosiłem o więcej informacji. 

"Czy wszystkie trzy klany żyją na wyspie, czy tylko Midnight?" zapytałem. Magiczne ziemie były tak duże jak Stany Zjednoczone i gościły wszystkie rodzaje zmiennokształtnych i magów. Ale Alpha Island, gdzie była szkoła, trzymała królewskich spadkobierców każdej linii, podczas gdy oni przechodzili przez szkołę. Zastanawiałem się jednak, gdzie rezydowała reszta paczek. Słyszałem, że wataha Midnight ma ponad tysiąc wilków. Czy wszystkie mogły mieszkać na jednej wyspie? Jeśli tak, to jak duża ona była? 

Justice spłaszczył wargi i potrząsnął głową. "Poważnie, nie wiesz tego?". 

"Wszystkie wilcze watahy żyją na Alpha Island - z wyjątkiem tych z Crescent Clan i łotrzyków" - wtrącił Noble, zanim jego brat i ja mogliśmy rozpocząć walkę. 

Wiedziałam, że wataha mojego ojca została z jakiegoś powodu ekskomunikowana, ale nie wiedziałam, czy nasza wataha żyła w magicznych krainach, czy na prawdziwej Wyspie Alfa, zanim została wyrzucona i zmuszona do życia wśród ludzi. 

"Czy mieszkają tam jacyś inni zmiennokształtni?" Dawno temu słyszałem, że wszyscy mieszkają. 

"Wyspa Alfa jest tylko dla wilkołaków" - warknął Justice. 

Zmarszczyłem się. "Tak?" 

Z tego, co mój ojciec był w stanie mi powiedzieć, dowiedziałem się, że wyspa, w przeszłości, była dla wszystkich królewskich, których magia pozwalała im na zmianę kształtu. Nie tylko wilkołaków. 

"Kiedy to się powtórzyło? Że stała się tylko dla wilkołaków?" zapytałem, naciskając na swoje szczęście. 

"Czy ty zawsze tak dużo gadasz?" warknął Rage, zatykając uszy. 

Zignorowałem idiotę po mojej prawej, ale kiedy nikt nie odpowiedział na moje poprzednie pytanie, postanowiłem spróbować innej żyły. 

"Więc, możesz mi powiedzieć coś o tym, co dzieje się w szkole?" Próbowałem przenieść rozmowę na inne wody. 

"Akademia Alfa jest strzeżona przez wysoką magię," powiedziała Honor. 

"I ta magia wiąże cię tak, że nie możesz ujawnić, co się dzieje, gdy tam jesteś", powiedział Noble, merdając brwiami na mnie w lusterku wstecznym. "To bardzo tajne." 

"Wiedziałem o wiązaniu." Wszyscy wiedzieli, ale miałem nadzieję, że może ci kolesie dadzą mi maleńki okruszek chleba. 

"Skoro wiedziałeś, to dlaczego pytasz?" Justice jęknął z przedniego siedzenia. 

Ugh, te douchebags były niegrzeczne! 

Pulchna masa po mojej prawej poruszyła się, a siedzenie zanurzyło się, sprawiając, że wpadłem na niego. 

"Przepraszam", mruknąłem. 

Przepraszam, nie przepraszam, palancie. 

Pociągając za postrzępione obszycie moich spodni, próbowałam ustalić, dlaczego czułam się tak rozdrażniona. Bycie dominującą samicą w pobliżu tak dominujących samców z rywalizującego klanu... to sprawiło, że mój wilk tak się wkurzył, że miałam ochotę wyczołgać się ze skóry. 

Skończyłam z udawaniem miłej. Nowy cel: zadać jak najwięcej denerwujących pytań i zobaczyć, jak długo potrwa, by znów rozruszać Rage'a. 

"Mój kuzyn nie dostał czterech eskort z Klanu Midnight. Co jest?" W zeszłym roku, kiedy Nolan wyjechał, wysłali po niego jednego chudego kolesia. Czy byłem postrzegany jako aż takie zagrożenie? Bo jeśli tak, to był to badass. 

Rage mruknął pod nosem, niezrozumiale, z wyjątkiem eksplozji i podciętego uderzenia przebijającego jego sentyment. 

Noble, rozjemca, potrząsnął głową i warknął: "Wycofaj się, Rage". 

Justice nagle obrócił się w swoim fotelu, by stanąć naprzeciw mnie, spotykając moje oczy ze swoim zielonym spojrzeniem, identycznym jak u Rage'a. "Nie jesteśmy zwykłą drużyną zbierającą spadkobierców. Otrzymaliśmy wezwanie, aby udać się dzisiaj po dziedzica z Crescent Clan i wykonujemy rozkazy bez pytania, rozumiemy?" 

Huh. Dlaczego ktoś z akademii chciałby, żeby drużyna A mnie odebrała? 

"Jasne, rozumiem angielski zupełnie dobrze. Dzięki, że pytasz." Zignorowałem jego huff i położyłem na kolejne pytanie. "Kto wysłał wezwanie?" 

To porzekadło o ciekawości zabijającej kota nie miało znaczenia w przypadku wilków. Byłem równie ciekawski jak one i nie bałem się śmierci. 

Rage złapał się za uszy. "Święty magu, kobieto, czy ty kiedykolwiek przestaniesz mówić?". 

Co za dziecko! Ostatni raz zakrywałem uszy w ten sposób, gdy miałem pięć lat. Może miał problemy; jak jedzenie żetonów farby jako dziecko lub nie był wystarczająco kochany przez matkę. Cokolwiek to było, to nie był mój problem. Z najsłodszym uśmiechem, jaki mogłem zmusić, oderwałem jedną z jego mięsistych pięści od głowy. 

"Nope." Stuknęłam w "p" i puściłam jego rękę. Każdy pojedynczy wilk w samochodzie szczerzył się - no, prawie każdy. 

"Lubię ją" - oświadczył Noble. 

Justice odezwał się z przedniego siedzenia: "No, nie. Ona nie jest w naszym stadzie". 

Skrzyżowałem ramiona, skrycie wdzięczny za przypomnienie. Nie mogłem spuścić gardy. "Cholera jasna, i nigdy nie zapomnę zdrady Midnight". 

Cała czwórka zmarszczyła brwi. "NASZEJ zdrady?" 

Rage mruknął po raz pierwszy i święty-mag wszystkiego co piękne, po prostu zrobił się gorętszy. 

Łajdak. 

"Została okłamana." Rage potrząsnął głową, a jego głos zawierał odrobinę litości. 

Moja wizja zmieniła się w karmazynową, a ja zagazowałem. "Nie! Król rozkazał twojemu klanowi zaatakować. Zamordowali połowę mojej paczki, w tym mojego wuja, przed wypędzeniem reszty z nas - i za co? Nigdy nie podano żadnego solidnego powodu!" 

Mój wilk walił o moją skórę, domagając się uwolnienia. Czyim genialnym pomysłem było umieszczenie nas wszystkich razem na jednej małej przestrzeni? I dlaczego mój wilk tak bardzo pragnął wyjść tu i teraz? Może ktoś chciał mnie zabić. 

"Nai." Honor poklepał czule moje udo, gdy mówił, a spojrzenie Rage'a przeleciało na jego dłoń, nozdrza sflaczały. "Twój wuj został skazany za wysoką zbrodnię przez Radę Wysokich Magów. Nasz alfa jedynie wykonywał rozkazy z ich strony." 

Szok rozdarł się przeze mnie, a mój umysł stał się pusty. Wysoka zbrodnia? Nie ma mowy, żeby ktokolwiek w moim stadzie celowo obraził Wysokich Magów... 

Tata nigdy nie powiedział mi, co zrobił jego brat, tylko że sprowadził kłopoty na naszą paczkę. Powiedziałby mi, gdyby to była duża zbrodnia... prawda? Pięciu wysokich magów rządziło wszystkim, zarówno w sferze śmiertelnej, jak i magicznej. Przez większość czasu zostawiali nasz gatunek, wilkołaki, w spokoju, by rządził nimi król alfa. Mimo to wszyscy wiedzieliśmy, że nikt, łącznie z królem alfa, nie może odmówić wykonania rozkazu wysokich magów. 

To, że mój wuj popełnił wysoką zbrodnię, nie mogło być prawdą. Musieli kłamać - oczywiście, że kłamali. To był klan Midnight. Nie pozwoliłbym im wbić klina między mnie a mojego ojca, a co dopiero mój klan. 

Niezła próba. 

"Nieważne. To wy zostaliście okłamani." Skrzyżowałem ręce i zamilkłem. 

Cholera, ta jazda była nudna i niekończąca się. Pochyliłem się do przodu i zerknąłem na zegar. Dziesięć minut? Ugh. Lepiej kontynuuj moje przesłuchanie. 

"Więc, jakie są wasze zadania na wyspie? Niech zgadnę. Ochrona?" Gdyby byli ostatnimi w kolejce do tronu wśród dziesięciu czy dwudziestu rodzeństw, nie poszliby nawet do szkoły. Byliby po prostu wykorzystywani do wygodnych prac wokół króla alfa, takich jak ochrona, doradca wojenny lub towarzysz rozpłodowy dla samic z dobrego rodu. 

Bezużyteczni, w zasadzie. 

Wszyscy czterej chłopcy wymienili spojrzenie, którego nie potrafiłem zinterpretować. 

"Coś w tym stylu", powiedział Justice, a samochód ucichł. 

Cnotliwi rozmawiali między sobą o przypadkowych facetach, a ja ich wyłączyłem, opierając głowę o oparcie siedzenia po raz kolejny. Robiłem co mogłem, żeby zignorować też Rage'a. Ale łatwiej było to powiedzieć niż zrobić. Za każdym razem, gdy się poruszył, siedzenie zanurzało się, a ja wsuwałam się w niego. Osiemnaście razy w ciągu sześćdziesięciu minut, ale kto by tam liczył. Facet musi mieć wilkołacze ADHD. 

Musiałam się zdrzemnąć. W jednej chwili moje oczy były zamknięte, a moja głowa oparta o skórzany zagłówek; a następną rzeczą, którą wiedziałam, było to, że się obudziłam, cała przytulona do najbardziej wylizanego samca, z jakim wilczyca mogła mieć nadzieję się połączyć. Jeśli ten samiec nie był członkiem najbardziej zdradzieckiego klanu na świecie. 

Oh. My. Flippin'. Mag. 

Wdychałem i prawie jęknąłem, zanim pomyślałem. Usta mi podciekły, a mój wilk chciał sprawdzić, czy Rage smakuje tak dobrze, jak pachnie. To nie było w porządku. Rywalizujące paczki miały pachnieć odrażająco. Nie ta butelka feromonów mniam. 

Mój wilk i ja musieliśmy się dogadać - pronto. Oderwałam głowę od jego ramienia i mruknęłam: "Mmffttstff ... przepraszam". 

Yikes. 

Zrobiłam się koloru pomidora, ale ugryzłam się w język. Koniec mojego niespójnego bełkotu był przeprosinami, więc powinien się liczyć. 

Spojrzał na mnie w dół, a ciepło zebrało się w moim brzuchu. 

Nie. 

Z kamiennym wyrazem twarzy, który mógłby przeciąć diamenty, powiedział: "Nie ma się czym martwić. To nie pierwszy raz, kiedy dziewczyna zasnęła na mnie." 

Moje policzki spłonęły, gdy jego bracia chichotali. 

"Nie będzie ostatnim." Justice sięgnął po uderzenie pięścią, a ja trzepnąłem jego rękę z drogi. 

"Dorośnij," trzasnąłem. "Jesteś bardziej prawdopodobne, aby umieścić dziewczynę do snu z nudów - nie wyczerpania". 

"Ona jest jak siostra, której nigdy nie mieliśmy," oświadczył Noble, śmiejąc się, gdy wciągnął samochód w baldachim drzew. 

"Eww." Skrzyżowałam ramiona. "Wolałabym umrzeć." 

Usiadłam bardziej wyprostowana. To nie był zwykły baldachim drzew. Opalizujący blask migotał w otworze, a niepokój zacisnął moje jelita. 

To był portal do magicznych krain. 

"Pięć dolarów, że rzyga", powiedział Justice, zwężając oczy. "Słabi zawsze to robią". 

Odwróciłam się do niego plecami. Glare away, pretty boys. Nie zamierzałam rzygać. 

Samochód pełznął do przodu, a między drzewami pojawiła się tęczowa mgła. 

Mój niepokój ustąpił miejsca ekscytacji, a uczucie to pulsowało we mnie. Piszczałam, podskakując na siedzeniu jak wariatka. "To portal! To jest prawdziwe." 

Gdy tylko zorientowałam się, że się nie ruszamy, zerknęłam na chłopaków - którzy wszyscy wpatrywali się we mnie. 

Honor zmarszczył brwi z politowaniem. "Naprawdę utknąłeś w ludzkim świecie przez całe swoje życie, co?". 

Błogosławię jego serce. 

"Tak, z powodu twojego Al-" 

Rage zacisnął dłoń wokół moich ust. "Przestań mówić." 

Rage był zbyt męski jak na moje upodobania. Trzeba było dać mu nauczkę. Wykręcając się od jego ręki, następnie sięgnąłem w górę i zacisnąłem dłoń na jego ustach z szyderstwem. 

Ups. 

Jego wargi wciąż były rozchylone, a gdy tylko jego język dotknął mojej skóry, prąd elektryczny przeszył mój kręgosłup. Moje myśli spłynęły. Co ja mówiłam? 

Zapomniałam, co robiłam. 

Dlaczego mnie lizał? 

O tak. 

"Nie czuje się tak przyjemnie, prawda?" zapytałam, wyrywając rękę. 

Ugh. Dlaczego mój głos brzmiał tak duszno? 

Zielone oczy Rage'a były szerokie, odzwierciedlając mój szok. Przełknął ciężko, ale jego szorstki głos trzymał nutę ostrzeżenia. "Chodziło mi o to, żebyś przestał mówić ... żebyś mógł się skupić". Przełknął ponownie. "Albo możesz zostać rozerwany na dwie części". 

Co, co? 

Moje oczy zabłysły. Jak mój ojciec nie objął tego w swojej krótkiej pogawędce o portalach? "Jak nie zostanę rozerwany na dwie części? To wydaje się być czymś ważnym, co powinieneś mi powiedzieć". 

"Po prostu się uspokój i skup się na oddychaniu" - podzieliła się Honor z parsknięciem, a ja nagle poczułam, że zaraz zemdleję. 

Noble sięgnął z powrotem w moją stronę. "Zaproszenie na wyspę Alfa". 

Och, ta wirująca rzecz, którą ojciec wręczył mi dziś rano. Czy to była część tego procesu portalowego? 

Wyciągnąłem ją z tylnej kieszeni i rozłożyłem papier. Noble następnie spojrzał na Rage'a. "Wezwanie dziedzica Klanu Półksiężyca." 

Rage wyciągnął do brata kolejny gruby kawałek papieru, a ja wyprostowałem szyję, by spróbować go przeczytać. Za późno. Wszystko co widziałem to więcej magicznych, wirujących liter i ten sam wytłoczony emblemat. 

Noble rozwinął okno. 

"Co jest dalej-? Whoa!" Wpatrywałem się z otwartymi ustami jak człowiek zmaterializował się z dziwnego miejsca. Boom. Jedna sekunda, nic; a następny, facet był dziesięć stóp przed samochodem ... unosząc się w powietrzu. Przyjrzałem się bliżej. To nie był człowiek. Wysoki mag. 

Moje ciało zamarło, a skóra poczuła mrowienie. Nigdy wcześniej nie widziałam takiego. 

Honor stuknęła mnie w podbródek. "Niegrzecznie jest się gapić". 

Jasna cholera. 

Skurczyłem się, na wpół ukrywając twarz w ramieniu Rage'a, ale także utrzymując jedno oko na zewnątrz, aby zobaczyć rasę, która rządziła nami wszystkimi. 

Dość ... przerażająca jak cholera. Przynajmniej nie mogłem sobie wyobrazić nikogo bardziej. 

Wysoki mag miał blisko siedem stóp wzrostu, był chudy i żylasty, ubrany w ciemne szaty z wirującymi galaktykami gwiazd, które przesuwały się na płaszczu. Nie tyle chodził, co unosił się, a im bardziej się zbliżał, tym bardziej jego obecność rozpełzała się po samochodzie. Powietrze naładowało się elektrycznością, a ja musiałem stłumić swój strach. Jego oczy były najbardziej niepokojące, bo... oczy nie powinny tak wyglądać. Podobnie jak jego szaty, jego oczy były ciemne z małymi wszechświatami wirującymi w powolnych kręgach wewnątrz. Nogi zrobiły mi się słabe. Chciałam o nie zapytać, ale chciałam też żyć, więc pytania zachowałam dla siebie. 

Jego wzrok powędrował na trzymane przed nim papiery. 

"Kolejny dziedzic z Crescent?" Głos maga brzmiał jak mieszanka waltorni i gongów wietrznych. Więcej kontrastów, które zestawione razem były dziwaczne. 

"Niestety," zaoferował Rage, sprawiając, że wysoki mag uśmiechnął się, "Zasady to zasady. Jeśli rada wyśle wezwanie, z szacunkiem będziemy aportować." 

Nie znałem dobrze Rage'a, ale to brzmiało jak sarkazm, a ja nie doceniłem psiego odniesienia. 

"Ich ostatniego dziedzica, panie". Noble wyglądał na nieco mniej przerażonego niż ja się czułem. 

"Cóż, dzięki Bogu za to." Wysoki mag przyszpilił mnie spojrzeniem, a ja upuściłem wzrok na kolana Rage'a. 

Czułem, że galaktyczny koleś patrzy na mnie, ocenia mnie jak pająki pełzające po moim ciele. Czy to była magia? Czułem, jakby mnie dotykał, a mojemu wilkowi się to nie podobało. Czułam, jak się kuli. Wdychając głęboko przez nos, poczułam, że mój wilk nagle przyczaił się na powierzchni. 

Teraz? 

Walczyłem z kontrolą nad moją wilczą formą, odkąd byłem młodym szczeniakiem. Podczas walki, kiedy instynkt powinien wziąć górę, mój wilk przeważnie pozostawał w środku, więc byłem zmuszony walczyć w mojej ludzkiej formie. Innym razem, jak teraz, była zbyt chętna, by wyjść na powierzchnię. Miała to za sobą... i była szalenie nieprzewidywalna. 

Nie była zadowolona. 

Niewielka plamka futra szczerzyła się na wierzchu mojej dłoni, a Rage natychmiast sięgnął po nią i zacisnął się na niej. Kontakt był tak nagły, że zatrzymał moją zmianę. Mocno zaciskając moją pięść w swojej, przycisnął się do mnie i skinął na wysokiego maga. 

"Wszystko gotowe?" Głos Rage'a trzymał coś, czego nie mogłem umiejscowić. 

Ochrona? 

Czułem, jak energia wysokiego maga opuszcza wtedy samochód, nie pełzając już po mojej skórze i nie mieszając mojego wilka. 

"Proszę bardzo." Wysoki mag przekazał papiery z powrotem, a portal zaczął wirować jak tęcza wewnątrz pralki. Następnie, zniknął. Poof. 

Zniknął. 

Wypuściłem wstrzymywany oddech. A Rage uwolnił moją rękę. 

"Ich ostatni dziedzic, sir", drażnił się Justice, kpiąc z głosu Noble'a zdecydowanie zbyt dobrze. 

"Chrzanić cię, koleś. Oni legit dać mi koszmary. Słyszałem, że wysoki mag może zrobić to tak, że strzelasz ślepaki - lub nawet, że nie można dostać go w górę -". 

"Możesz teraz wyjść spod mojej pachy", mruknął Rage, wbijając swój łokieć w mój bok. 

Rumieniąc się, wyprostowałem się, nie zdając sobie sprawy aż do teraz, jak bardzo się w niego wtuliłem. "Co ja ... szukałem mojego kolczyka". 

Nawet nie miałam przekłutych uszu. 

Chytry grymas grał na krawędziach jego ust. "Mmm-hmm." 

Noble wrzucił samochód na napęd i gdy ruszyliśmy do przodu, zerknął na mnie przez lusterko wsteczne. "Koniec z gadaniem. Skup się na swoim oddechu. Rozumiesz?" 

"Czekaj, ja-" 

Wcisnął gaz, a opony piszczały, gdy samochód leciał w stronę mieniącego się portalu. 

Błogosławiona Wysoka Rado Magów, nie pozwól mi umrzeć. 

Kiedy mój oddech stał się krótki i płytki, zacisnęłam oczy, a potem je otworzyłam, bo nie chciałam niczego przegapić. Jechałem na wyspę Alfa, do magicznych krain. Przechodząc przez portal. To było epickie, nawet jeśli miałam umrzeć. 

Samochód zbliżył się, a ja wessałem oddech, napinając uda żelaznym uściskiem. 

Rage sięgnął, złapał mnie za przedramiona i zsunął swoje dłonie na moje, głaszcząc moją skórę. 

Święty magu... 

Nawlekając nasze palce na siebie, pochylił się do mnie i wyszeptał: "Odpręż się". 

Wszystko we mnie się rozpłynęło. Ten głos był prawie tak dobry jak jego liżący feromony mniam. Każda dowcipna odpowiedź, jaką mogłam mieć, wyparowała, gdy weszliśmy do tęczowej pralki. 

Cały samochód świecił jak zorza polarna, kolory rozpryskiwały się na siedzeniach, suficie i ścianach. Nie wspominając o mnie i quadach. Z błyskiem agonii, mój wzrok stał się biały, gdy poczułem, że moja skóra została rozerwana. Mój żołądek flipnął, ale chwyt Rage'a na moich palcach zacisnął się, utrzymując mnie stabilnie. Kiedy myślałem, że nie zniosę już dłużej uczucia wirowania, samochód wystrzelił z portalu i na drugą stronę. Rage upuścił moje ręce tak szybko, jak je chwycił, i jak mgiełka chłodnej wody w upalny dzień, ulga spłynęła po mnie, a za nią poczucie słuszności. Wzięłam głęboki oddech, ale mój uśmiech zgasł, gdy wyjrzałam przez okno. 

Co jest, do diabła? Gdzie była ta magia? 

Zamrugałam i potrząsnęłam głową. Wpatrując się w drzewa, szturchnęłam Rage'a łokciem. "Wygląda dokładnie tak samo jak przed przejściem przez zasłonę". 

Rage chrząknął. "Czego się spodziewałeś? Faerie?" 

Cóż, najwyraźniej trzymanie za rękę miało na celu utrzymanie mnie przy życiu, a nie dlatego, że podobała mu się moja obecność. 

"Nic ci nie jest?" zapytał Noble. 

Przytaknąłem. "Nigdy nie jest lepiej. Chyba ktoś jest ci winien pieniądze, prawda?" 

Uśmiechnął się i wyciągnął rękę do Justice'a. "Piątkę, proszę". 

"Czy to się dzieje na poważnie w tej chwili?" Justice jęknął. "Ona jest jak najbardziej zgarbiony wilk kiedykolwiek. Jak ona nie zwymiotowała?" 

Spojrzałam na Noble'a, a on mrugnął. 

Hah! Miałam sprzymierzeńca w tych braciach. 

Teraz, gdy byliśmy w magicznych krainach, oznaczało to, że wkrótce będziemy na wyspie Alpha, a potem na terenie Akademii ... akademii, o której nic nie wiedziałem. 

"Więc ... pierwszy dzień szkoły ..." powiedziałem, przechylając wysoko brodę. "Czy dostanę jedną z tych koszulek Akademii Alfa jak wy?" 

Justice tylko warknął na mnie. 

Najwyraźniej był marnym przegranym. Note to self: nie być w drużynie Justice'a. 

Noble strzelił mi spojrzenie politowania, a moja pewność siebie zniknęła tak szybko, jak się pojawiła. "Tak ... o tym. Myślę, że znajdziesz rzeczy tutaj na wyspie są nieco bardziej formalne niż to, do czego jesteś przyzwyczajony." 

Wzrok Rage'a powędrował do obszycia moich odciętych szortów. Pobawiłem się postrzępionymi końcami i wzruszyłem ramionami. Nie robiłem formalności; byłem z Montany. Kiedy nie trenowałam z ojcem, doiłam kozy i leżałam na polach kukurydzy z Callie i Mackiem, rozmawiając o paczkowych sprawach. W całej mojej szafie nie ma ani jednej sukienki. 

Już miałam zadać kolejne pytanie, kiedy podjechaliśmy do normalnego, osobliwego miasteczka, które przypominało coś z filmu o Harrym Potterze. Przez następne dziesięć minut przysuwałam się coraz bliżej okna po prawej, nie dlatego, że Rage ładnie pachniał, ale widok był lepszy. Myślę. 

Czerwona stodoła stała na wzgórzu, a moja szczęka odczepiła się, gdy wpatrywałem się przez okno w ogromnego czarnego niedźwiedzia, ignorując jęk frustracji Rage'a. 

"Jasna cholera, to zmiennik czy zwykły niedźwiedź?" Przycisnąłem twarz do szyby, ignorując Rage'a, gdy mnie odepchnął. 

Jakby odpowiadając na moje pytanie, niedźwiedź zaczął się konturować i przesuwać, tracąc futro i masę, aż był nagim samcem wpatrującym się w nasz przejeżdżający samochód z kamiennymi oczami. Moje policzki zrobiły się czerwone, gdy odwróciłem wzrok. 

"Słuchaj, jeśli chcesz zachować głowę, nie gap się na nich", powiedział Rage. "Zmiennokształtni niedźwiedzie mają paskudne temperamenty". 

Nie miałem pojęcia, czy żartował, czy kłamał, więc zwijałem się z powrotem i brałem go do środka ze strefą buforową, którą zapewnił. 

Dorastałem tylko wokół wilczych zmiennokształtnych, ale mój ojciec mówił, że w magicznych krainach żyły ptaki, foki, pantery, niedźwiedzie, kojoty, jelenie i niezliczone inne. Razem z magami... 

Magowie nie mieli nic wspólnego z ludźmi, ale magowie żyli od dwóch do dziesięciu razy dłużej niż ludzie. Kilka tysięcy magów mogło wyrządzić wiele szkód w śmiertelnej wojnie - dlatego też przeważnie przebywali tutaj, w magicznych krainach razem ze zmiennymi. 

Czy to zmiennokształtny, czy mag, wszystkie magiczne stworzenia miały nakaz pozostania w magicznych krainach, chyba że otrzymały pozwolenie na opuszczenie ich lub zostały wygnane, czasem z pozbawieniem mocy. 

Wygnanie Klanu Półksiężyca zostało ustanowione przez króla alfa, ograniczając nas do kilkuset akrów i ograniczonego dostępu do miasta. Jeśli zrobimy cokolwiek w Montanie bez zgody króla alfa, może nas czekać piekło. Na szczęście, Amazon dostarczył. W końcu. 

"Czy naprawdę istnieje pięćdziesiąt różnych rodzajów shifterów?" zapytałem Noble'a teraz, gdy byliśmy kumplami. Dlaczego wszyscy inni potrzebowali ciosu w gardło? Może nie potrzebowali. Zamiast tego mogłaby zadziałać lobotomia. Ale tak czy inaczej, uratował mnie szlachetny Noble. 

Przytaknął. "Ale wysocy magowie, zmiennokształtni alfa i wampiry są najpotężniejsi". 

Krew mi wystygła. Wampiry? 

"Ja ... myślałam, że wszystkie wampiry wyginęły w ostatniej wojnie?" Nienawidziłam tego, że mój głos lekko się trząsł. 

Istota, która wysysała krew z twoich żył, by stać się potężniejszą? Dreszcz przebiegł mi po kręgosłupie. Nightmareville. 

Rage jęknął i przytknął palce do uszu. 

Legalne dziecko. 

"Ktoś zapomniał dziś rano pigułek szczęścia" - mruknęłam. "Może powinieneś zobaczyć za to maga uzdrawiającego. Albo poddać się terapii dla umiejętności życiowych". 

Zaszklił się na mnie, a ja odwzajemniłem się, niezachwiany. Weź to, łobuzie. 

Przerywając mój glare-off z Rage'em, odwróciłam się, jak powiedziała Honor: "Kilka wampirzych szlachciców jest nadal w pobliżu, ale żyją w klifach i nie przychodzą na wyspę". 

Dziękuję za to magom! 

"Jesteśmy na miejscu." Noble pociągnął samochód do miejsca parkingowego, a ja spojrzałem w górę, aby zobaczyć prom siedzący na brzegu głębokiej niebieskiej wody, która docierała do czarnej piaszczystej plaży - tak jak kolory nocnego nieba. 

Whoa. Czy to...? 

Tuż za zamglonym brzegiem wznosiła się wyspa Alpha. Z tego miejsca mogłem zobaczyć jedynie najwyższy czubek pokrytej śniegiem góry w centrum wyspy. 

Bez żadnego słowa, Justice chwycił moją torbę, podczas gdy Rage zaczepił rękę pod moją pachą, a następnie byłem ciągnięty w kierunku łodzi jak przestępca. 

"Hej, o co chodzi z tym obmacywaniem? Jestem tu chętnym uczestnikiem." Szarpnęłam się z nim. 

On schował się blisko mnie. "Nie chcę, żebyś się przestraszyła i uciekła. Mam paczkę do dostarczenia." 

Jestem teraz paczką? Świetnie. 

Wszedłem na łódź, podczas gdy chłopcy rozmawiali z kapitanem magów. Miał na sobie długą, grubą pelerynę, a na czole nosił znak maga. Trójkąt z pojedynczą kropką w środku zawsze mnie fascynował. W swoim życiu spotkałem tylko kilku magów niższego szczebla, takich, którzy przychodzili handlować na naszej farmie, ale wszyscy mieli ten znak. 

Mężczyzna był wysoki i szczupły jak większość magów, ale ten wyglądał na potężniejszego niż powinien wyglądać zwykły kapitan łodzi. W jego głębokim brązowym spojrzeniu była inteligencja, taka, która obmyła mnie i przyprawiła o dreszcze. Magowie mieli hierarchię: nowicjusz, adept, zaawansowany, mistrz, a potem oczywiście wysoki mag, ale tych w danym momencie istniało tylko pięciu. Nie rozumiałem tego zbytnio, ale gdybym miał zgadywać, powiedziałbym, że ten facet był zaawansowany lub mistrzem. 

Podszedł do mnie, wyciągając z płaszcza niewielki, czarny kamień palmowy. 

"Summons." Wyciągnął rękę do Rage'a. 

Rage po raz kolejny wyprodukował papiery, gdy moje serce podskoczyło o sto stopni. Zawsze, gdy ktoś prosił o to wezwanie, działy się dziwne rzeczy. 

Jego spojrzenie wwierciło się we mnie. "Nai z Klanu Półksiężyca. Dziedzic alfa?" 

"Tak, panie." Przełknęłam. Hej, nie zamierzałem wkurzać zaawansowanego użytkownika magii. Moja własna magia była niewielka w porównaniu z tym facetem. Jako dziedzice wilków mieliśmy dostęp tylko do jednej z magii żywiołów: zwykle ziemi lub ognia, i to tylko wtedy, gdy poszliśmy do Akademii Alfa i nauczyliśmy się jej używać, ale ten facet... mógłby mnie pewnie zamienić w ropuchę. 

Wyciągnął dłoń, skierowaną do góry, a czarny kamień zaczął się świecić. 

"Po wejściu na tę wyspę, jesteś magicznie związany z mówieniem o swoich doświadczeniach w Akademii Alfa. Czy akceptujesz?" 

Włoski podniosły się na moich ramionach, a ja przełknąłem ciężko. 

To było to. To było to magiczne związanie, o którym wszyscy mówili. Z jakiegoś powodu spojrzałam na Rage'a, jakby pytając go o zgodę, co było głupie. On po prostu dał kurtuazyjne skinienie głową, a moje spojrzenie przeleciało z powrotem na zaawansowanego maga. 

"Akceptuję." 

Podniósł brwi. "W takim razie, dotknij kamienia." 

Oh. Racja. 

Wziąłem oddech i przygotowałem się, wyciągając rękę po kamień. W momencie, gdy moja skóra dotknęła chłodnej, czarnej powierzchni, elektryczny wstrząs przebiegł przez całą długość mojego ramienia, eksplodując przy łopatce. Cofnęłam rękę z krzykiem i z grymasem spojrzałam na maga. 

Oww. Mógł mnie ostrzec. 



"Ciekawe." Zwęził swoje spojrzenie na mnie. 

Sprawiedliwość zgrzytnęła: "Chodź, ty duże dziecko. Chcę wrócić na czas na kolację". 

Interesujące? Dlaczego mag tak powiedział? Interesujące oznaczało dziwne, a ja nie potrzebowałem być bardziej dziwny niż już byłem - lub jestem. Zanim zdążyłem się nad tym głębiej zastanowić, zostałem wepchnięty na łódź. 

Po kilku chwilach łódź wystartowała z doku, a ja chwyciłem się burty, zerkając w wodę na coś czarnego, wirującego w jej głębi. 

"Selkies. Nie nawiązuj kontaktu wzrokowego, bo mogą dla nas śpiewać" - powiedział Noble. "Nadal są wkurzone o to, że Wyspa Zmiennych stała się Wyspą Alfa". 

A więc to, co powiedział mi ojciec, było prawdą. Oczywiście, że były wkurzone. Król alfa wyrzucił z wyspy wszystkie inne gatunki zmiennokształtnych i zażądał jej tylko dla wilków. To zmusiło innych zmiennokształtnych do przeniesienia się na obrzeża magicznych krain, by mieszać się z magami i żyć w mniej pożądanych warunkach. Chciałem mu powiedzieć, że wygnanie z domu jest do bani, ale konsekwencje radzenia sobie z temperamentem i/lub sarkazmem Rage'a i Justice'a nie były tego w stu procentach warte. Ponadto słyszałem, że pieśni selkiesów mogą być niebezpieczne, więc miał rację. 

Dwadzieścia minut później zbliżyliśmy się do białych, krystalicznych plaż Wyspy Alfa. Lśniąca, opalizująca bariera przytuliła się do linii brzegowej, ciągnąc się aż po horyzont. Nerwy skręciły mi się w trzewiach, gdy zobaczyłem grupę strażników stojących z wyprostowanymi kręgosłupami, z których każdy miał przy sobie co najmniej dwa miecze katana. 

"Wow, naprawdę strzegą tego miejsca" - wspomniałem, gdy Rage stanął, a z jego zmarszczonych brwi i zaciśniętej szczęki wiedziałem, że coś jest nie tak. Pozostali trzej bracia Midnight również stali i nagle miałem ochotę się ukryć. 

Gdy kapitan podciągnął łódź do grupy, ponad tuzin strażników, wszyscy ogromne beefki prawie tak duże jak Rage, szturmowali na łódź. 

"Książę Courage! Twój wuj był bardzo zaniepokojony. Wyspa była w zamknięciu przez cały dzień. Gdzie byłeś?" 

Słowa strażnika zarejestrowały się, a następnie zagrzechotały w moim mózgu jak elektryczne ogrodzenie. 

Książę. Odwaga. Rage. Rage był ... księciem ... 

"Och, mistyczni magowie." Złożyłem twarz. Czterej bracia Midnight, nie byli dalekimi spadkobiercami króla alfa. Nikt nie nosił tytułu księcia, chyba że był bezpośrednio w kolejce do tronu. Oni byli spadkobiercami. Ale wujkiem? To oznaczało, że król nie miał dzieci, co było fascynujące, biorąc pod uwagę, jak cenni byli spadkobiercy. Może był bezpłodny. 

Rage zmarszczył brwi i wręczył Beefcake'owi wezwanie, które wcześniej pokazał wysokiemu magowi. "Wykonywaliśmy rozkazy, by aportować dziedzica alfa. Z pewnością mój wuj o tym wiedział, biorąc pod uwagę, że podpisał wezwanie." 

Wtedy kapitan Beefcake rzucił na mnie jedno długie spojrzenie, a jego warga skrzywiła się. "Kim jesteś?" 

Uniosłam brwi i wskazałam na papier w jego dłoni. "Nai, alfa dziedzic Crescent Clan." 

Koleś zmarszczył brwi, jego spojrzenie odbijając się od wezwań do mnie. "Czy to jakiś żart?" 

Spojrzałem na każdego z braci, ale żaden z nich się nie śmiał. Ja się nie śmiałem. Beefcake dude nie śmiał się. Nawet kapitan się nie śmiał. "Jestem całkiem pewien, że nie jest", powiedziałem sucho. 

Jak 99,6% pewności. Co, w imię wysokich magów, się działo? 

Między jego brwiami pojawiło się głębokie marszczenie. Byłem w 99,7% pewien, że nie uważał mnie za zabawnego. 

"Mamy problem." Strząsnął papier z powrotem w stronę Rage'a. "Król tego nie podpisał; jest sfałszowane. Lepiej pójdziemy porozmawiać z twoim wujkiem." 

Mój żołądek opadł. Fałszywka? Skąd on to wiedział? I dlaczego czułem, że to ja jestem winien? 

Zerknęłam na czterech braci, moja uwaga odbijała się od jednego do drugiego. Wszyscy czterej nosili podobne wyrazy twarzy, dzięki czemu moja sytuacja była jasna jak kryształ Arkansas. Witaj tam, kłopoty, znów się spotykamy. 

Z każdym krokiem to jedno słowo odtwarzało się w moim umyśle. 

Fałszywka. 

Jeśli król nie posłał po mnie ... kto to zrobił?




Rozdział 3

Rozdział 3      

"Miała zacząć dopiero w przyszłym roku!" ciemny, żwirowaty głos króla alfa rozszalał się za zamkniętymi drzwiami po mojej prawej stronie. Coś rozbiło się o ścianę, eksplodując deszczem tłuczonego szkła, a ja podskoczyłem, chwytając się krawędzi ławki. 

Król alfa to dupa alfa. 

Gdy zbliżaliśmy się do komnat króla alfa, Rage wskazał na drewnianą ławkę we foyer i kazał mi usiąść. Wtedy byłem wkurzony, ale gdy tylko najwyższy pies zaczął krzyczeć, poczułem tylko ulgę. Przynajmniej w ten sposób mogłam go ocenić, nie gapiąc się na mnie i nie używając swojej alfa kontroli umysłu. Bałem się dnia, w którym będę musiał spojrzeć w oczy temu sadystycznemu potworowi, człowiekowi, który wydał rozkaz ataku na mój klan, człowiekowi, który wygnał nas do ludzkiego świata. Krew mi się gotowała na samą myśl o jego okrucieństwie, ale jako król alfa miał władzę nad nami wszystkimi. Król krzyczał odkąd Justice zamknął drzwi, a teraz pochyliłem się, żeby go posłuchać. 

"Jak śmiesz opuszczać wyspę...?" sączył. "Czy masz pojęcie, jak niebezpieczne może być królestwo śmiertelników dla naszego rodzaju?" 

Cisza. 

"Sir, my tylko wykonywaliśmy rozkazy -" Noble próbował bronić ich działań, ale Alpha Ass nie miał nic z tego. 

"Gdyby ktoś dostarczył ci rozkaz odcięcia własnej głowy, zrobiłbyś to? Przeklęty magu, chłopcze - użyj mózgu. Dlaczego miałbym wysyłać moich jedynych spadkobierców, aby podnosili śmieci Crescenta?" Swoją deklarację puentował, rzucając kolejnym ciężkim przedmiotem o drzwi. 

Yikes. Homeboy był prawdziwym psycholem i wielkim dupkiem. Huh, może zwycięska osobowość Rage'a była genetycznym darem od strony tego faceta w rodzinie. 

"Ale summons-" łagodny ton Honor został zagłuszony przez temperament króla. 

"Wezwania są sfałszowane! Czy ktoś z was spojrzał choćby na pieczęć z podpisem? To nie jest mój znak." Król brzmiał na absolutnie rozwścieczonego. Gdyby się wygłaskał ... zastanawiałem się kto zająłby jego miejsce .... 

Jakoś podejrzewałem, że Rage jest pierwszy w kolejce do odziedziczenia Midnight Pack i pozycji króla alfa. 

"Czy powinniśmy ją zabrać z powrotem?" zapytał Justice, jego głos jak gładka whisky. 

Cisza. Czy on to rozważał? To znaczy powrót do rodziny brzmiał niesamowicie, ale teraz, gdy już tu byłem, tak jakby chciałem pozwiedzać. Poza tym przechodzenie przez tę dwugodzinną jazdę, portal i magiczną przysięgę od nowa brzmiało okropnie. 

Pochyliłem się do przodu, czekając na jego odpowiedź. 

"Nie możemy. Zaawansowany mag już zainicjował jej magię w doku łodzi," warknął. "Jeśli zabierzesz ją z powrotem, musielibyśmy wyjaśnić dlaczego przed Wysoką Radą Magów. Nie jestem skłonny ryzykować naszej przychylności z tego powodu. Nie, po prostu będziemy musieli ją wcześnie wyszkolić. Chcę jednak dowiedzieć się, kim jest zdrajca, który podrobił to wezwanie." 

"Zdrajca?" Głos Rage'a mógłby przeciąć szkło. 

"Tak, dowiedz się kto sfałszował ten dokument i przynieś mi jego głowę," warknął król. "Najlepiej odciętą od ich ciała". 

Yikes. 

"Zaprowadzę ją do jej kwatery," zaproponował Noble, jego głos dochodził z pobliża drzwi. Pewnie chciał mnie stąd zabrać. 

"Nie," szczeknął król. "Rage, ty to zrób. Podrzuć ją i bądź z nią skończony. Im mniej będziesz się zadawać z szumowinami z Crescent, tym lepiej." 

Szumowiny. Auć. Gardło mi się zacisnęło, a ja zamrugałem do sufitu. Chętnie wróciłbym do domu na kolejny rok. Wyspa zwykle ściągała nas po dwudziestych urodzinach. Ja właśnie skończyłam dziewiętnaście lat. 

Zanim zdążyłam się nad tym zastanowić, podwójne drzwi się otworzyły. Szarpnęłam się do tyłu, gdy Rage wyszedł i chwycił moją torbę. "Chodźmy." 

Podskoczyłem i podążyłem za nim, scurrying, aby nadążyć za jego długim krokiem. Wyszliśmy z foyer, a po tym, jak drzwi do zamku zamknęły się za nami, uznałem, że jesteśmy wystarczająco daleko, by zadawać pytania. 

Nachyliłem się do Rage'a i wyszeptałem: "Jak myślisz, kto wysłał to wezwanie? To jest super szemrane, prawda? Masz jakichś wrogów?" 

Przestał chodzić i stanął przede mną, jego zielone oczy płonęły. "Tak." Jego nozdrza rozbłysły, a on pochylił się, by spojrzeć mi w oczy. "Ty." 

Jego odpowiedź wyssała powietrze z moich płuc, a szczęka mi się rozdziawiła. To było podłe. Zupełnie niemiłe. 

"Nie jesteśmy po tej samej stronie, Nai" - powiedział - "Ty jesteś Crescent; ja jestem Midnight. Nasze klany są wrogami - i nie bez powodu. Crescent jest podejrzany. Nie posądzałbym jednego z twoich własnych ludzi o podrobienie tego, żebyś mogła wcześniej przyjść do szkoły. Więc po prostu ucz się magii. Potem wracaj do swoich przeklętych ziem i zostaw nas w spokoju." 

Odmaszerował, zostawiając mnie ze szczęką na ziemi. Oboje wiedzieliśmy, że nikt z mojego klanu nie mógłby tego zrobić ze sfery śmiertelników. Powiedział to tylko po to, by zranić moje uczucia. 

Wszelkie złudzenia, jakie miałem, że moglibyśmy naprawić nasz rozłam podczas naszej dwugodzinnej jazdy, rozwiały się w tym momencie. To, co powiedział o byciu wrogami, było stuprocentową prawdą. Dlaczego więc moje serce zabolało? 

"Masz problem z osobowością. Wiesz o tym?" Ciskałem słowami w jego plecy, żałując, że nie mam czegoś - czegokolwiek - innego do rzucenia. 

On tylko chrząknął. 

Stałam zakorzeniona, patrząc jak jego smukła postać oddala się. Nadal niósł moją ciężką torbę, a ja pozwoliłam mojej uwadze dryfować na otaczający dziedziniec ubrany w późnoletnie kwiaty czerwieni i pomarańczy, zmieszane z żywymi odcieniami zieleni. Całe to piękno ... i mój wzrok powędrował z powrotem do Rage'a, tylko tym razem, moja gniew płonął tymi samymi kolorami, co kwiaty -vitriolic red. Nienawiść nie była nawet wystarczająco mocnym słowem. 

To dlatego król wysłał Rage'a zamiast Noble'a. Żadnych pogawędek. Żadnej przyjaźni. Zero więzi. Rage nie miał żadnych skrupułów, by wyrzucić mnie na krawężnik. Jak śmiecia. 

Na dziedzińcu minęłam kilku studentów, wszyscy w wieku od dwudziestu do dwudziestu czterech lat. Mimo że nosili różne znaki, w większości się ze sobą mieszali. Albo tak było, dopóki Rage nie przeszedł obok. Rozmowy ucichły, gdy przechodził, a ich wyrazy zmieniły się w mieszankę zazdrości, pożądania i dumy. Głównie pożądania. Jestem pewien, że wszystkie chciały go polizać lub być nim, co mnie wkurzało. 

Głupie wilki. 

Kiedy ich uwaga wylądowała na mnie, ich spojrzenia powędrowały w górę, na mój znak. A potem się skrzywiły. 

Sędzia dużo, dupki? 

Tak, już nienawidziłem tego miejsca. Bardzo. 

Minęliśmy dużą fontannę na skraju dziedzińca. Potem ścieżka prowadziła przez żywopłot, wyraźne rozgraniczenie na dalekim końcu pasujących do siebie budynków. Gdy przechodziliśmy między dwiema konstrukcjami z szarego kamienia, zauważyłem, że ścieżka prowadzi na masywną polanę pośrodku czterech budynków. Każdy z nich zwrócony był w innym kierunku, na północ, południe, wschód lub zachód. I chociaż każda struktura była tej samej wysokości i szerokości, i zbudowana z tych samych materiałów, nie wszystkie były takie same. 

Wpatrywałem się w skierowany na południe budynek, jego szary kamień wypolerowany i wolny od winorośli. Rabaty z kwiatami otaczały chodnik, ciemna ściółka stanowiła wyraźny kontrast z żywym wzrostem. Wyryty na drzwiach z ciemnego drewna księżyc w pełni oznajmiał, że rezydencja należy do Klanu Północy. 

Szok. 

Obróciłem się, skanując obok innych uczniów, aż zlokalizowałem Rage. 

"Twój jest ten" - powiedział Rage, upuszczając mój kufer u moich stóp. Wskazał na zniszczony budynek skierowany na zachód. "Twój kuzyn może ci pomóc - albo nie. Po prostu bądź w atrium za godzinę. Ceremonia otwarcia zaczyna się o piątej". 

Nie dając mi możliwości zadawania pytań, obrócił się i odszedł. 

Wykopany na krawężnik - tak jak myślałam. Patrząc na jego plecy, życzyłam sobie magii powietrza, żeby zmusić go do uklęknięcia przede mną. Albo jeszcze lepiej, magii ognia, żebym mogła go podpalić. 

Wielkie dzięki, Księciu Dupku. 

Zamarł - co oznaczało, że prawdopodobnie powiedziałam to na głos. 

Ups. 

"To jest Książę Odwagi dla ciebie," warknął. "Nie każ mi uczyć cię szacunku". 

Szacunku? 

Roześmiałam się maniakalnie. "Jesteś pewien, że musisz wiedzieć, co to jest, żeby móc tego nauczyć." 

Zebraliśmy publiczność, a podczas gdy ja mogłem nie wiedzieć wiele o tajnikach tego miejsca, bycie alfą oznaczało nie pozwalanie innym na dominację nad tobą, Rage włącznie. 

Skrzyżowałem ręce. "Jeśli chcesz mojego szacunku, będziesz musiał na niego zapracować." 

Ktoś sapnął, a ktoś inny parsknął. 

Może znajdę tego śmieszka później; może być jedyną rozsądną osobą tutaj. W tej chwili musiałem wyjść - pronto. Udźwignąłem swoją torbę i pomaszerowałem w stronę kwatery Klanu Półksiężyca. Miałem nadzieję, że Nolan będzie milszy niż pamiętałem. Miałam już dość dupków na ten dzień. 

Szturmem ruszyłam w stronę budynku z półksiężycem na jego wyblakłych drzwiach. Teren po obu stronach przejścia był zarośnięty chwastami - ani jednego kwitnącego kwiatu w zasięgu wzroku. Kilka schodów prowadzących do drzwi było połamanych i kruszących się, a ja grymasiłem na widok pnączy pełznących po szarym kamieniu... trujący bluszcz. 

Liście zaśmiecały ziemię portyku, a ilość gruzu w kątach wskazywała na lata bez uwagi - prawdopodobnie od czasu wygnania naszego klanu. 

Świetnie. 

Sięgając do drzwi, zapukałem, ale uczucie uwagi z tyłu posłużyło mi za motywację do spróbowania klamki. To i tak był akademik mojego klanu, prawda? Gałka się przekręciła, ale drewno zgrzytnęło o framugę, kiedy otworzyłem drzwi. 

Wchodząc do środka, zauważyłem, że popołudniowe światło słoneczne przebija się przez okna, oświetlając warstwy brudu i zanieczyszczeń. Wszystko było pokryte wieloletnim kurzem, od żyrandola powyżej do - przeciągnęłam klapki przez szary kurz i potrząsnęłam głową - marmurowej podłogi poniżej. 

Ohyda. 

Po kopnięciu zamkniętych za mną drzwi, krzyknąłem: "Halo?". 

Nic. 

Stęchłe powietrze niosło zapach odchodów gryzoni. Nie widziałem żadnych dowodów na to, że ten teren był ostatnio naruszany. Czy Nolan w ogóle mieszkał w tej norze? Nie żebym go winił, jeśli nie. Wolałabym rozbić namiot niż mieszkać w tym biohazardzie. Rzuciłam torbę obok schodów, uznając, że sypialnie będą przynajmniej o jeden poziom wyżej, a potem ruszyłam na poszukiwanie Nolana. Miałam nadzieję, że po drodze znajdę jakąś przekąskę. Byłam wygłodzona. 

Moje klapki stukały o podłogę, gdy wchodziłam i wychodziłam z zakurzonych, nieuporządkowanych pokoi. To miejsce było ogromne. Zauważyłem salę balową, pokój gier z piłkarzykami, bilardem i air hockeyem oraz gabinet, wszystko w południowym skrzydle. Ale zaniedbanie sprawiło, że było jeszcze gorzej. Widok zakurzonego, na wpół zepsutego stołu do piłkarzyków był zbrodnią, ale mniejszą niż książki ułożone na podłodze w bibliotece. 

Żołądek burczał mi w proteście z powodu przegapionego posiłku i zamknąłem drzwi zatęchłego salonu, po czym skierowałem się z powrotem do foyer. Stamtąd ruszyłem na północną stronę pierwszego piętra, orientując się w tym miejscu. 

Światło słoneczne osłabło, a ja przekręciłem włącznik światła w kuchni, jęcząc z przerażenia. Jak mogliśmy nie mieć prądu? Czy to oznaczało brak lodówki? 

Niewielka ilość światła wpadająca przez okna oświetliła pudełka pokrywające ladę. Wiedziałam, że to jedzenie. Czułem jego zapach. Zgniłe banany i kwaśne mleko - co oznaczało, że ktoś mieszkał tu na tyle niedawno, że mógł rozlać mleko i jeszcze śmierdzieć. 

Nolan, ty brudna świnio. 

Jęk drzwi protestujących swoje nadużycie przykuł moją uwagę i krzyknąłem: "Nolan?". 

"Eww, to jest paskudne," młoda kobieta chwyciła, jej głos unoszący się w dół korytarza do mnie. "Effin' alpha king i effin' Midnight Clan." 

Nie mam pojęcia, kim była, ale już ją polubiłem. 

"Witaj," zawołała śpiewnym głosem. "Wiem, że tu jesteś, Crescent girl. Przyszłam uratować twój żałosny ogon przed pobiciem przez dziedzica alfa". 

Chichotałem - nie mogłem się powstrzymać. Czy to właśnie myśleli inni? Że Rage rzeczywiście by mnie skrzywdził? To znaczy, że był totalnym dupkiem najwyższego rzędu, ale... bicie? 

Nie ma mowy. Musiała być na zewnątrz właśnie teraz i złapała moją małą sprzeczkę z Rage. 

Młoda kobieta w moim wieku weszła przez drzwi, a jej wyraz obrzydzenia stopił się z grymasem. "Tu jesteś." 

Była kilka cali niższa ode mnie, może pięć i pół stopy, z kasztanowymi włosami i jasną skórą przykurzoną piegami. Miała na sobie zieloną sukienkę, w pełni średniowieczny strój, a jej włosy były zaczesane w fantazyjny kok z koroną z kwiatów. Na jej czole wyróżniał się znak trzech czwartych księżyca. Klan Żniwa. 

Z uśmiechem przekroczyła czarno-białe płytki kuchennej podłogi i wyciągnęła do mnie rękę. "Mam na imię Kaja. Jestem z Klanu Żniwa." Kręcąc głową, dodała: "Proszę, oszczędź mi żartów o rolnikach". 

Parsknąłem. "Nie zamierzałem tam iść. Jestem Nai." 

Uścisnęliśmy sobie krótko dłonie. 

Nigdy nie marzyłem, że faktycznie znajdę tu przyjaciela. Myślałam, że na wyspie panuje mentalność typu "zabij albo daj się zabić". 

"Sposób, w jaki odprawiłeś księcia Courage'a... epicki. Musiałem cię poznać i uratować przed śmiercią z powodu wdychania pyłu." Wskazała na grubą warstwę brudu, która spoczywała na wszystkim. 

Chichotałem. "Czasami mężczyźni muszą być postawieni na swoim miejscu." Następnie wskazałem na paskudną kuchnię. "Co tu się dzieje? Czy mój kuzyn poważnie mieszka w ten sposób?" 

Jej twarz nagle stała się ponura, "Cóż, wszyscy mamy pokojówki i inne rzeczy opłacane przez koronę. Kiedy twoja paczka dostała ... uh ... " 

Zrozumiałam jej przekaz, głośno i wyraźnie. Nie mieliśmy już luksusów klanu, który był tu akceptowany. 

"Czy mamy założyć kostium?" zapytałem, wskazując na jej strój i zmieniając temat. Co powiedzieli chłopcy w drodze? Coś o tym, że sprawy są bardziej formalne... 

Kaja zaśmiała się, a potem machnęła ręką w górę i w dół, wskazując na moje ciało. "Dziś wieczorem, jesteśmy. Nie zamierzasz się przebrać przed ceremonią otwarcia?". 

Cholera. Zapomniałbym. "Tak, całkowicie -" 

"Nie masz zatwierdzonych przez Akademię Alfa sukienek, prawda?" Spłaszczyła usta i prychnęła. 

"Nie." 

Zmarszczyła się. "Czy wysłali ci listę dostaw i dress code?" 

Złość rozbłysła między moimi łopatkami jak żarzący się pogrzebacz prosto przez moje plecy. "Nie. Nie przysłali." 

Złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła. "Chodź. Jeśli się pospieszymy, możemy jeszcze zdążyć przed przybyciem Wysokiej Rady Magów. Nie pozwolę, żeby Midnight cię sabotował. Ty i ja będziemy bestie-palami, żeby było jasne." 

Grymas ciągnął się za moimi ustami, a ja podążyłem za nią, pozwalając jej wyciągnąć mnie z kuchni, podczas gdy ona mnie zagadywała. 

"Dlaczego jesteś dla mnie taka miła?" Zapytałem, gdy wzięła oddech. "Nie żebym nie była wdzięczna, ale nie znasz mnie". Technicznie rzecz biorąc, wszyscy rywalizowaliśmy ze sobą o pozycję króla alfa. Jestem pewien, że zakładano, iż Rage ją zajmie, ale zasady mówiły, że każdy z nas może o nią walczyć po ukończeniu szkoły. 

Zerknęła w moją stronę ze swoimi brwiami uniesionymi wysoko. "Przede wszystkim jestem dziesiąta w kolejce do bycia alfą, a w domu mam jeszcze ośmioro rodzeństwa. Więc jestem tu tylko po to, żeby uszczęśliwić mamę na wypadek, gdyby cała moja rodzina umarła w ciągu jednej nocy". 

parsknąłem śmiechem. Osiemnastu spadkobierców! Nie mogłam sobie wyobrazić takiej ilości rodzeństwa. 

"Po drugie, spadkobiercy Midnight zniknęli dziś rano i było wielkie szaleństwo. Cała wyspa została zamknięta - a ty wróciłeś z nimi, przywożąc ze sobą fajerwerki. Nie muszę wiedzieć nic więcej niż to." 

"Cóż, jestem wdzięczna, że mam przyjaciela," powiedziałam jej szczerze. Ta dziewczyna była trochę do przodu, ale wolałbym to niż duszną i prymitywną. 

"Doskonale. Ja też. A teraz, jaki rozmiar sukienki nosisz?" 

Następną rzeczą, jaką wiedziałam, byłam w północnym akademiku pośród roju dziewcząt z Harvest. Mimo moich protestów, Kaja wcisnęła mnie w sięgającą do kostek niebieską sukienkę w kolorze nieba o zmierzchu. Ciemny materiał mocno kontrastował z moją bladą skórą, ale najwyraźniej spełniał wysokie wymagania magów dotyczące formalnych wydarzeń, zakrywając moje kolana. 

Kto wiedział? 

Najprawdopodobniej wszyscy - oprócz mnie.




Rozdział 4

Rozdział 4      

Kaja i jej starsze siostry bliźniaczki były odpowiednio na pierwszym i drugim roku. Potem miała jeszcze dwie siostry na trzecim i czwartym roku, ale one zostały w swoich pokojach, kiedy przyszłam. Najwyraźniej ich matka urodziła wiele córek, ale tylko jednego syna, który miał obecnie dwa lata. Ten biedny dzieciak prawdopodobnie nigdy nie zostanie alfą stada. To przypadło najstarszemu, który prawie zawsze był najsilniejszy. 

Bliźniaki miały taką samą kurzawkę piegów jak moja nowa przyjaciółka, ale ich falujące loki miały kolor miodu, a nie kasztanów jak Kaja. Bliźniaki miały też umiejętności, musiałam im to przyznać. Zrobiły coś szalonego z moimi rzęsami, co sprawiło, że wyglądały jak wachlarze, i byłam pewna, że ten gunk nigdy nie zejdzie. Postawiłam nogę na brokacie do ciała. Pozwoliłam jedynie na posypanie warkocza na czubku głowy, co sprawiło, że wyglądał jak korona, zwłaszcza z resztą moich długich blond włosów w delikatnych lokach. W Montanie nie przebieraliśmy się w ten sposób. Czułam się jak na weselu. To było dziwne ... i zabawne. 

Kaja i ja szliśmy wzdłuż kamiennej ścieżki, nasze tempo spieszyło się, abyśmy nie przegapili ceremonii. Zwracając moją uwagę z powrotem do mojego nowego przyjaciela, zapytałem: "Więc, siedemnaście rodzeństwa ... jak to jest?". 

"Zabawa. Głośno. Szalone. Pewnie cały czas gadałabym do siebie i umarła z nudów, gdybym była jedynaczką." Wzruszyła ramionami, chichocząc. 

Roześmiałam się razem z nią. "W takim razie dobrze, że to ja jestem jedynaczką, a nie ty, prawda?". 

Kaja przytaknęła; szybko wrobiła sobie drogę do mojego serca. 

"Kto jest twoim najstarszym dziedzicem?" zapytałem. 

Tkaliśmy w i z chodników i przeszłości budynków, a ja, całkowicie zagubiony, był zadowolony Kaja wiedział drogę. 

"Nala. Ona jest ustawiona, aby stać się alfa. Jej zginanie wody jest już chyba wystarczająco potężne". 

"Fajnie. Słyszałem-" 

Smuga wyskoczyła z drzew, odcinając mnie, gdy potykałem się, by uniknąć zderzenia. "Effin' mage!" 

Mój kuzyn Nolan wyskoczył przede mną, glaring daggers. "Nai, muszę z tobą zamienić słowo." 

Złapał mnie za ramię i zepchnął ze ścieżki, w krzaki. 

Moje pięty zapadły się w brud, a ja warknęłam na niego. "Puść mnie." 

Upuścił moje ramię akurat wtedy, gdy Kaja zerknęła przez liście i zmarszczyła na nas brwi. 

"Nai?" 

"Powiedz mi, gdzie mam iść, a spotkam się tam z tobą," powiedziałem mojemu nowemu przyjacielowi, szarpiąc głowę na mojego kuzyna. Cokolwiek chciał Nolan, lepiej żeby było dobre. 

Kazała mi iść ścieżką, a po jej wyjściu stanęłam przed Nolanem, zerkając. 

"Nigdy nie dotykaj mnie w ten sposób, chyba że wydajesz bezpośrednie wyzwanie, w którym to przypadku z przyjemnością zobowiążę się", pstryknęłam, wściekła. 

Jak on śmiał! Ja byłam dziedziczką, a on był zapasowym. Najwyraźniej nadal uważał, że jest ode mnie lepszy. Całkowite urojenia. 

Jednak Nolan zmienił się w ciągu ostatniego roku. Tam, gdzie zawsze był chudy, teraz miał budowę alfy, dobrze ponad sześć stóp wzrostu z szerokimi ramionami. Jednak, jeśli jego tłuste włosy i zapach były jakimkolwiek wskaźnikiem, nadal miał słabą wolę, był leniwy i - co oczywiste - szybko wpadał w gniew. 

"Co się do cholery dzieje, Nai? Słyszałem, że spadkobiercy Midnight sprowadzili cię do siebie?" Nolan górował nade mną, jego głos był niski. Jego rysy były wyszczerbione w tym, co wydawało się być troską chociaż, coś, czego nigdy nie wykazał w moim imieniu. 

Może nie wiedziałem, jak go czytać po wszystkim. 

"Tak ... cóż, zacząłem rok wcześniej." Skrzyżowałem ręce, nie chcąc dać mu żadnych innych informacji. 

Dwóch innych dziedziców przeszło obok. Nolan spojrzał na nich, zanim pociągnął mnie dalej. Przełknął, jego oczy rozszerzyły się, co sprawiło, że wyglądał prawie ... desperacko. 

"Nasi rodzice nie przygotowali nas na to miejsce, Nai. Nie mamy nic: żadnych pokojówek, żadnych pieniędzy ... nic. Każą nam pracować na jedzenie, a potem dają nam resztki. Jesteśmy obywatelami drugiej kategorii - jeśli w ogóle." 

Mój żołądek zapadł się, a ja zmarszczyłem się, nagle zdenerwowany. Mój umysł powędrował do gnijącego pudełka z jedzeniem na stole kuchennym. Z pewnością nie zapewniała tego szkoła? Przełykając, skupiłam się na tym, co wiedziałam. Nolan zawsze był świnią. Może skarżył się jako usprawiedliwienie dla styropianowych warunków panujących w naszym akademiku. 

"Cóż, zabiłoby cię to, gdybyś trochę posprzątał? Akademik jest obrzydliwy?" 

Potrząsnął głową, jakby wiedział, o czym myślę. "Zobaczysz, czy po dzisiejszym wieczorze będziesz miała wolną sekundę. Wkrótce staniesz się niewolnikiem króla alfa." 

Z tym, on szturmem odszedł, pozostawiając mnie z tornadem zamieszania. Niewolnikiem króla alfa? Co mag w ogóle miał na myśli? 

"Nai? You lost, luv?" zawołał znajomy głos, a ja obróciłam się, by znaleźć Noble'a, rękę wyciągniętą przez krzaki. Wyglądał przystojnie jak grzech w trzyczęściowym garniturze. Za nim stały Honor, Sprawiedliwość i ... Rage. 

Kiedy moje spojrzenie padło na najwredniejszego z czterech książąt, mój umysł stał się pusty. Ciepło rozeszło się po mojej piersi jak płynny miód. Jakby ten człowiek mógł być jeszcze bardziej gorący, Pan Lickable-incarnate wystrzelił w stratosferę gorąca w szarym garniturze. 

Mniam. Nie, czekaj ... draniu. 

Rage nic nie powiedział, jak jego spojrzenie podróżował nad moim ciałem, powoli, ciepło w jego oczach czyniąc jego uwagę namacalną pieszczotą. Moje serce przeleciało. 

"Noble, chodźmy", Rage zatrzasnął. 

Dlaczego gorące zawsze były takie dupki? 

Noble wyciągnął do mnie rękę, a ja uśmiechnąłem się, biorąc jego wyciągniętą dłoń. "Dziękuję, przyjacielu." 

Wsunął moje ramię w kant swojego, a ja pozwoliłem mu poprowadzić mnie ścieżką. 

"Dobrze sprzątasz, cub," zawołał Honor za mną, sprawiając, że mój grymas się rozprzestrzenił. "I ta sukienka-" 

Rage wybuchł obok i szybko nas wyprzedził. "Skupcie się na ceremonii, wy idioci". 

"Czy uczą tu zarządzania gniewem?" zastanawiałam się na głos. "Ktoś mógłby to zasugerować ... jako przedmiot do wyboru. Just a thought." 

Noble pominął mój komentarz. "On jest zrzędliwy, bo wujek Declan był wkurzony, że poszliśmy po ciebie, a on rozdarł nam nowy". 

"Znowu?" I cocked moja głowa. "Czy nie to właśnie robił, kiedy pierwszy raz tu przyjechaliśmy?" 

To nie było stracone na mnie, jak szalone było to, że swobodnie odnoszą się do króla alfa jako wujek Declan. Chciałem wiedzieć więcej, na przykład dlaczego król wydawał się nie mieć dzieci, ale nie odważyłem się zapytać. 

Honor prychnęła. 

"To była tylko rozgrzewka" - mruknął Justice. 

Yikes. "Czy chcę wiedzieć?" 

Noble potrząsnął głową. "Jeśli kiedykolwiek zostaniesz wezwany na spotkanie z nim, upewnij się, że dasz mi znać wcześniej, żebym mógł być tam z tobą". 

"Dlaczego?" 

Noble zniżył głos akurat w momencie, gdy Honor wystąpił obok brata. "Żeby ci pomóc." 

Honor pochylił się do przodu, by spojrzeć mi w oczy i zaoferował smutny uśmiech. "Król alfa nie lubi błędów, więc zrób wszystko, aby pozostać pod radarem". 

Whoa. 

Przytaknęłam, gdy jego słowa zapadły się w pamięć. Król był gorszy niż sądziłem. Moja uwaga powędrowała przed siebie, do dobrze oświetlonego atrium, i zawładnęła mną ciekawość. 

"Więc co to za ceremonia, na którą idziemy i dlaczego jest tam Wysoka Rada Magów?" 

Ścieżka kończyła się przy wejściu do szklanej kopuły. Grupa starszych nauczycieli stała przy drzwiach, witając uczniów w środku. 

"Cóż," powiedział Noble, uśmiechając się, "to jest test, aby sprawdzić, jakie jest twoje powinowactwo do żywiołów". 

Przytaknąłem. Ponieważ pochodziliśmy od wysokich magów, choć rozwodnionych i zmieszanych z wilkiem, mieliśmy fajne moce magiczne związane z żywiołami. Był to jeden z głównych powodów, dla których przybyliśmy do Akademii: aby nauczyć się naszego powinowactwa do żywiołów i jak je okiełznać. Wszyscy wilczy zmiennokształtni mieli większą szybkość, słuch, wzrok, węch, a nawet uzdrawianie, w porównaniu z ludźmi, ale dziedzice alfa również każdy z nas miał swoje powinowactwo: moc powietrza, ognia, wody lub ziemi. Nasza kontrola nad żywiołami, którą widywano tylko u tych z królewskiej krwi, była niezwykle ograniczona, w porównaniu z mocą wysokich magów. Mój tata powiedział mi, że widział kiedyś, jak wysoki mag przeciągnął kogoś przez pokój, używając tylko swojego umysłu. Magowie mieli całą masę mocy. 

Magia żywiołów odróżniała nas, wilki alfa, od innych ras zmiennokształtnych, a nawet od reszty wilków w naszej watahy. Mój ojciec był żywiołem ognia. Jego magia ściekała po stadzie, tak że oni również mogli z niej czerpać i używać jej w mniejszym stopniu czasami, w tym ja. Jeśli chciałeś zobaczyć ognisko rozpalone z odległości dwóch stóp, byłam twoją dziewczyną. Ale moc zatrzymała się na tym z innymi wilkami z naszej watahy. 

Zakładałem, że będę jak mój ojciec i będę miał powinowactwo do ognia, co byłoby wspaniałe. Wtedy mogłabym podpalić Rage'a swoim umysłem, żeby nie wiedział, kto to zrobił. 

"W porządku" - wzruszyłem ramionami. "Jaki rodzaj testu?" 

Testy i ja zwykle się nie dogadywały. Podobnie jak to, jak Rage testował moją cierpliwość; dostawałem tam C-, w najlepszym wypadku. 

Honor chuckled. "Ten jest łatwy. Wystarczy dotknąć kryształu." 

Zmarszczyłem się, myśląc o krysztale, którego dotknąłem przed wejściem na łódź i jak mnie zappedował. "To jest to?" 

"To jest to." 

Mogłem to zrobić. 

"Jakie są twoje powinowactwa?" Nachyliłem się do Noble'a. "A może to niegrzeczne pytanie?" 

"Rage ma rację; ona nigdy się nie zamyka", mruknął Justice, stalking off, pozostawiając mnie z Honor i Noble, jedynymi zdrowymi. 

"Dick!" Krzyknąłem na jego wycofujące się plecy, a kilku studentów wokół nas zgasło. 

Grymas Noble'a rozciągnął się od ucha do ucha. "Nie niegrzecznie jest pytać. Jestem żywiołem wody." 

Whoa. Tak fajnie. 

"Słyszałem, że żywiołaki wody mają również smidge zdolności uzdrawiania," powiedziałem. 

On przytaknął. "Tylko mniejsze urazy i cięcia, i nie działa na mnie. To jeden z tych bezinteresownych darów." 

Co wyjaśniało, dlaczego chciałbym mieć Noble'a w pobliżu, gdyby wezwano mnie na "spotkanie" z królem alfa. Czy on torturował uczniów? Czy mógłby być jeszcze bardziej zły? Potrząsnąłem głową, rozwiewając niepokojące myśli. "Bycie bezinteresownym musi być dołujące". 

Wybuchnęliśmy śmiechem, tylko po to, by zostać uciszonym przez nauczyciela stojącego przy otwartych drzwiach do budynku ze szklaną kopułą. 

"Książę Noble..." Jej spojrzenie spadło na nasze zaczepione ramiona, a jej usta się otworzyły. 

"Pani Sherky." Noble zanurzył głowę w stronę wysokiej, smukłej kobiety Midnight. 

Gdy weszliśmy przez otwarte podwójne drzwi, Noble pochylił się do mnie. "Przepraszam, Nai, muszę się zbierać. Ciesz się pokazem. Mam nadzieję, że masz fajne powinowactwo." 

Puściłam go, szepcząc: "Jeśli jestem żywiołem wody ze zdolnościami leczniczymi, to pomogę ci, gdy się skaleczysz. Potrafię być też bezinteresowna." 

W połowie żartowałem, ale czuły wyraz, który przeszedł przez jego twarz, sprawił, że pomyślałem, że jest wzruszony. 

Pochylił się i pocałował mój policzek. "Jesteś zbyt dobra dla tego miejsca". 

Wpatrywałam się w jego wycofujące się plecy, jego słowa pingowały mi w głowie. Moje stanowisko pozostało solidne: Midnight Pack było bandą psycho backstabbers ... z wyjątkiem Noble. Ten chłopak był słodki jak miód. Honor też był porządny, ale nie znałem go jeszcze na tyle dobrze, by nazwać go przyjacielem. Był cichszy niż Noble. 

"Psst!" Kaja syczała. 

Gdy przeskanowałam pokój w jej poszukiwaniu, opadła mi szczęka. 

Święte dzieci zmiennokształtnych magów. 

Ten pokój przypominał mi łąkę, tylko w środku. Verdant flora zajęła większość przestrzeni z białymi pnączami rosnącymi po bokach ścian aż do szklanego sufitu kopuły. Świecące białe kolibry zanurzały się i wylatywały z przestrzeni nad naszymi głowami. Jak w magicznym miejscu na ślub. 

Wcisnęłam się obok Kaja i podążyłam za jej spojrzeniem na podniesioną platformę z przodu sali. 

Ubranych w swoje wirujące magiczne szaty stało tam pięciu wysokich magów. Rozpoznając tego z portalu, przełknęłam ciężko. Pozwolił mi wejść, ale jego magia sprawiała wrażenie inkwizycji. Jego głęboki niebieski płaszcz identyfikował go jako najpotężniejszego żywiołaka wody. 

"To jest Wysoka Rada?" szepnęłam, wpatrując się w pięciu mężczyzn. 

Plotka głosiła, że żyli przez tysiąclecia, zanim przeszli do jakiejkolwiek wyższej sfery honoru, jaką otrzymali wysocy magowie - podobno lepszej niż ta, którą odziedziczyli zmiennokształtni, wampiry czy nawet "zwykli" magowie. My żyliśmy ponad sto lat z łatwością, więc nie zamierzałem narzekać. Dużo. 

Jeden z kolesi miał srebrzysto-białe włosy jak moje, z tym, że był tak pomarszczony, że mógł mieć już jedną nogę poza tą śmiertelną sferą. Pozostała czwórka była młodsza, a ich straszne jak diabli oczy były prawdopodobnie śmiertelną bronią. 

Kaja przytaknęła i obniżyła głos tak nisko, że ledwo słyszałem: "Moja siostra powiedziała mi, że posiadają wszystkie powinowactwa żywiołów, ale każdy z nich jest mistrzem jednego z nich". 

Studiowałem ich kolorowe jedwabne peleryny. Pomarańczowe dla ognia. Niebieski dla wody. Brązowy dla ziemi. Biały dla powietrza. 

Ale ten stary koleś... nosił opalizującą, srebrną szatę. Czy był królem ich wszystkich? Czy może tak stary, że był tylko zaszczytem? Były tylko cztery żywioły, więc coś było z nim nie tak. 

"A co z..." wskazałem na starego maga. "...tym facetem? Jaki jest jego najsilniejszy żywioł?" 

Kaja wzruszyła ramionami. "Słyszałam, że potrafi wskrzeszać zmarłych". 

Podnosić zmarłych...? 

Dreszcze przeszły po mojej skórze, a ja obróciłem się w stronę Kaja, moje oczy szeroko. 

"Czy ty mówisz poważnie?" Syczałem. 

Jej wyraz twarzy nie dawał żadnych oznak humoru, ale nie znałem jej na tyle dobrze, żeby naprawdę mieć na niej odczyt. 

"Po prostu rób to, co ci mówią, a powinno być dobrze". 

"To nie jest zbyt uspokajające," mruknąłem. 

Moja uwaga przeleciała obok pięciu członków Wysokiej Rady Magów do uzbrojonych żołnierzy stojących za każdym z nich. Ci faceci byli uosobieniem badassu - od ich nowoczesnych zbroi z napierśnikami po błyszczącą i ostrą broń, którą nosili. Maszyny do zabijania. Po jednej dla każdego. Podziwiałem ich czarne kombinezony taktyczne, kiedy mój wzrok padł na naszywkę z herbem wysokiego maga, i zgasiłem, uświadamiając sobie, kim byli ci żołnierze. 

"Czy to ich tarcze?" Wpatrywałem się w nich z uwielbieniem dla bohaterów i próbowałem opanować swoje podniecenie. Obok króla alfa, ci wilkozacy zajmowali najwyższe pozycje, jakie mogliśmy mieć. 

Kaja przytaknęła. "Całkiem fajne, co? Moja druga najstarsza siostra jest jedną z nich." Moje oczy wylądowały na zadziornej rudowłosej tarczy stojącej za starym kolesiem z dłonią na rękojeści ostrza. 

Tak cholernie fajna. Chciałam zadzwonić do taty tylko po to, by powiedzieć mu, że w końcu widziałam jedną. Wysoka Rada Magów była tak ważna, że każdy z nich miał żywą osobę zobowiązaną do ich ochrony, tarczę. Tarcza pochłaniała wszelkie obrażenia zadane wysokiemu magowi - nawet śmierć, utrzymując go przy życiu. 

Stary mag wpatrywał się w pomieszczenie niemal tak, jakby kogoś szukał. Już miałem zadać Kaji kolejne pytanie, gdy podszedł do podium. 

Krew napłynęła mi do uszu, serce waliło tak głośno, że byłem pewien, iż cała sala może je usłyszeć. Czego lub kogo szukał? Czy wiedział, że miałam tu być dopiero za rok? Nie mógł tego wiedzieć ... prawda? 

Wzdrygnęłam się, przypominając sobie, co tata powiedział mi o zdolnościach Wysokiej Rady Magów - mogli robić prawie wszystko. Czytanie w myślach było zdecydowanie w ich możliwościach ... do jakiego stopnia, nie wiedziałem. 

Stary wysoki mag nie trzymał mikrofonu, a jednak jego głos wzmocnił się tak, że wszyscy mogliśmy go usłyszeć. "Witamy na wyspie Alfa. Zgodnie ze zwyczajem, moi bracia i ja jesteśmy tutaj, aby poprowadzić ceremonię pokrewieństwa żywiołów." 

Zerknąłem na czterech pozostałych wysokich magów, z których żaden nie patrzył na starego maga ani na spadkobierców alfy. Jeden ziewał, a drugi pochylał się, by powiedzieć coś do wysokiego maga po swojej lewej stronie. Cała czwórka wyglądała na znudzoną w najlepszym wypadku. Najwyraźniej nie byliśmy ich ulubionym corocznym obowiązkiem. 

Kobieta, która, jak przypuszczałem, była nauczycielką magii żywiołów, przyniosła gigantyczne skupisko kryształów z wystającymi punktami o różnych szerokościach, długościach i kolorach. Cała sala zrobiła zbiorowe ahh, włączając mnie, i pochyliliśmy się do przodu. 

Jako wilk, kochałam ziemię i coś w naturalnych kryształach rezonowało we mnie głęboko. Miałem cały rząd pięknych kamieni, które zbierałem przez lata w Montanie, ale nigdy nie widziałem takiego kryształu jak ten. Końcówki były czystym kwarcem, ale wewnątrz kryształu, gdzie stanowił on pojedynczą masę, wirowały kolory - czerwone, niebieskie, zielone, żółte, pomarańczowe, fioletowe, a nawet czarne. Czy taki kawałek mógł powstać naturalnie? 

"Kamień Pokrewieństwa został nam podarowany przez samą Matkę Magów. Niech spoczywa w pokoju." 

"Niech spoczywa w pokoju" - skwitowaliśmy, oddając honor kobiecie, która stworzyła nasze magiczne rasy. Mówiono, że posiadała mnóstwo nici DNA w ramach swojej magii i pożyczyła materię ze sfery śmiertelników, aby skonstruować pierwszą z dziesiątek magicznych ras: magów, zmiennokształtnych wszelkiego rodzaju i wampirów. Matka Magów, znana również jako Wysoka Królowa, była "matką" dla nas wszystkich. 

W głosie starca wzrosła cześć. "Po tym jak królowa stworzyła magiczne rasy, zmęczyła się i odpoczęła od swoich zajęć. Wszystkie jej twory odeszły, by odkrywać magiczne krainy i szukać swoich losów. Wszystkie oprócz jednego. Pozostał wilk alfa, jej najbardziej lojalny towarzysz. Po stu latach spędzonych razem, został jej partnerem, a ona postanowiła go uhonorować obdarzając ich potomstwo magią żywiołów. I tak powstałeś. Iskra wysokiej mocy magicznej dla tych, którzy przewodzą swojemu rodzajowi, nagroda za miłość i lojalność." 

Skłoniłem głowę w szacunku. Z setek wilków Klanu Półksiężyca tylko Nolan, ja oraz mój ojciec i ciotka nosili jakąkolwiek magię żywiołów, a to wszystko dzięki miłości Królowej Matki do wilka alfa, z którym spędziła życie. To była wielka historia miłosna. Mówiono, że nie rozdzieliła ich nawet śmierć. Rada Wysokich Magów zakazała od tego czasu rozmnażania się międzyrasowego pod karą śmierci, ale historia miłosna Wysokiej Królowej pokazała, jak potężne mogą być połączone rasy. 

Mag zakończył swoją opowieść i oczyścił gardło. "Jej ostatnim darem dla spadkobierców alfy był kamień Affinity. Gdy poznamy twój żywioł, zostaniesz dopasowany do swojego nauczyciela magów." 

Moje spojrzenie przebiegło po długości ściany, gdzie stało pół tuzina nauczycieli. Mistrzowie magów żywiołów mogli uczynić lub złamać twoją edukację tutaj. Nie wiedziałam wiele, ale wiedziałam to. Musiałam mieć silne powinowactwo i zostać przydzielona potężnemu mistrzowi magów. Pewnego dnia Nolan mógłby rzucić mi wyzwanie. 

A ja zrobiłabym wszystko, żeby to zniechęcić.




Rozdział 5

Rozdział 5      

Wysoki mag na mównicy zbliżył się do kamienia Affinity, po czym kontynuował swoje przemówienie. "Kiedy zawołam twoje imię, podejdziesz do mnie. Nakłuję twoje dłonie mieczem prawdy, a następnie położysz obie ręce na krysztale." 

Co - co - co ... do cholery jest mieczem prawdy? Nakłuć moje dłonie? 

Nie, nie... 

Zerknąłem ponownie na salę, ale nikt inny nie wydawał się zaniepokojony jego zapowiedzią. Nawet gdy trzymał w ręku największy sztylet, jaki kiedykolwiek widziałem - długi na co najmniej stopę. Czy to było srebro? 

Ta cała sprawa była dziwna. 

Zacisnąłem zęby, ale moja decyzja była już podjęta. Chciałem mojej mocy żywiołu. Potrzebowałem jej. Ta magia nie tylko odróżniała mnie od innych wilków w mojej watahy; przefiltrowałaby do mojej watahy, gdy zostałbym alfą. 

Stanęłam bardziej wyprostowana. 

Kamień Pokrewieństwa pulsował, rozpryskując tęcze po całym pomieszczeniu, a moje serce przyspieszyło. 

Tłum ucichł, a my czekaliśmy na pierwszą ofiarę-er ... ucznia. 

"Mallory z Daybreak." 

Wysoki mag powiedział jej imię, jakby czytał je z listy, ale nie było żadnej listy. Po prostu przerażający stary wysoki mag czekający, by nas przebić srebrną bronią. 

Przełknąłem ciężko, podnosząc się na palcach, by móc widzieć. Wysoka, wierzbowa dziewczyna o długich blond włosach wystąpiła odważnie do przodu; trzymała podbródek w górze, sprawiając wrażenie wyższości. Przypominała mi lalkę Barbie, którą dostałam od ojca, gdy miałam siedem lat. 

Wyciągając spróchniałą dłoń, starzec ściszył głos, żeby reszta nie słyszała. Powiedział coś do Mallory, która rozłożyła przed nim dłonie. Przytaknęła, a on złapał ją za nadgarstek, wbijając czubek ostrza w jej lewą dłoń, a potem ponownie w prawą. 

Żołądek mi się zapadł. Święty mag. Wolałbym dołączyć do nieumarłych, niż zostać dźgniętym w dłonie na oczach wszystkich kolegów z klasy. 

Tyle krwi. 

"Teraz połóż ręce na krysztale" - powiedział miękkim tonem, który mimo wszystko niósł się do wszystkich. 

Mallory oparła dłonie nad końcówkami kryształu, a jej krew kapała na skupisko. 

Wow! 

W jednej chwili czerwień, pomarańcz i żółć rozświetliły pokój. Magiczne żywe płomienie wspinały się po jej ramionach, aż całe jej ciało pokryła piękna opalizująca poświata. Wycofała ręce, a magia wokół niej zniknęła, gdy odwróciła się, stając przed nami. Z uśmiechem triumfu trzymała ręce w górze, jej dłonie były uzdrowione, mimo że magiczny ogień nadal tam tańczył. 

"Ach, jakie to ekscytujące," wykrzyknął wysoki mag tonem, który wskazywał na coś zupełnie przeciwnego. "Elemental ognia. Dziękuję ci, dziecko. Możesz zająć swoje miejsce obok mistrzów magów i starszych uczniów ognia." 

Przywołał Kaja jako następną, a kiedy spojrzała na mnie z wahaniem, dałem jej kciuk do góry. Jej krew kapała na kryształ. W ciągu kilku sekund trzymała świecące złote kamienie, wskazujące, że jest żywiołem ziemi i została umieszczona z mistrzem magów o tej zdolności. 

Nie było żadnych predyspozycji opartych na stadzie czy rodzie, a przynajmniej tak się wydawało. Zastanawiałem się teraz, czy będę miał ogień jak mój ojciec, czy może coś zupełnie innego. Spojrzałem obok siebie, by zobaczyć, że jestem teraz sam. Wszyscy inni w pomieszczeniu przytulili się do ścian, wskazując, że są starszymi rocznikami, co oznaczało... 

"Naima z Crescent Clan," powiedział stary wysoki mag, wyrywając mnie z osłupienia. Żołądek mi się zacisnął, a dłonie pokryły się potem. 

Zbierz się do kupy, Nai! 

Napotkałam jego spojrzenie, a pod mętną głębią jego oczu zawirowały wszechświaty. 

Królowo Matko, zmiłuj się. Nie spodziewałam się, że będę tak przerażona. Nie powinnam. 

Co by było, gdybym nie miała pokrewieństwa z żywiołami? Gdybym nie miała magii, wyrzuciliby mnie. Nie byłoby potrzeby nawet się tu uczyć - wróciłabym do domu jako porażka, zostawiając Nolana, który zająłby moje miejsce jako spadkobierca na pierwszej pozycji. Zdarzało się to mniej więcej co wiek; mówili, że to klątwa, a jeśli jakiś klan miałby być przeklęty... to byłby to mój. Wtedy naprawdę przyniósłbym wstyd mojemu klanowi. 

Proszę, nie pozwól mi być niewypałem. 

Usta wysokiego maga rozchyliły się w czymś, co miałem nadzieję było uśmiechem. "Proszę, dołącz do mnie." 

Kilku dziedziców alfa parsknęło, a ja usłyszałem, jak jeden z nich jęknął - prawdopodobnie Justice. Albo Rage. Ktoś musiał wyciągnąć kije z ich tyłków. Jak to się stało, że byli braćmi ze Szlachetnym i Honorem? Po co w ogóle tu byli? Znali już swoje pokrewieństwo. 

Przeszedłem obok tłumu na obrzeżach sali do przejścia, trzymając głowę wysoko. Nigdy nie pozwól, by twój wróg zobaczył twój strach, mawiał mój ojciec. 

Gdy szłam w stronę podestu, zaczęłam wycierać spocone dłonie o spódnicę, zanim przypomniałam sobie, że to nie moja sukienka - nie wspominając o tym, że wszyscy się gapią. 

Weszłam na podest i poczułam ciepło spojrzenia jednego z wysokich magów - niebieskiej peleryny, tej samej, która była wcześniej. Nie byłam geniuszem, ale z jakiegoś powodu ten koleś miał na mnie oko. Czułem jak jego magia obmywa mnie, jakby ... skanując mnie. 

Matko mag, chroń mnie. 

Chciałam, żeby przestał się gapić. 

Coś skwierczało w powietrzu, a potem byłem tylko ja i starszy wysoki mag. Zamrugałem, a potem zmarszczyłem się, bo stojący przede mną wysoki mag nie miał już na sobie długich srebrnych szat z mlecznymi galaktycznymi oczami. Był ... uśmiechnięty do mnie życzliwie, a my oboje byliśmy ubrani w szorty i tank-topy, stojąc na zewnątrz na piaszczystej plaży. 

Co się działo u magów? Obróciłem się, szukając tłumu w pokoju, ale zobaczyłem tylko mile i mile niekończącej się linii brzegowej. 

"Czy to nie jest twoje ulubione miejsce?" zapytał. 

Moja szczęka uderzyła w piasek, a ja potrząsnąłem głową. "Ja ... nigdy tu nie byłem". 

Zawsze chciałam iść na plażę, ale odkąd król alfa wygnał nas na nasze małe ziemie w Montanie, nigdy nie byłam w stanie pójść. To było absolutne potwierdzenie, że potrafił czytać w myślach. Prawda? I teleportować ludzi na plaże... 

Przekrzywił głowę i wziął głęboki wdech przez nos. "Jesteś potężniejszy niż myślałem -" 

"Co? Jestem zdezorientowany..." Moje serce, które zostało uśpione do wolniejszego rytmu z powodu rozbijających się fal, ponownie podniosło swoje tempo. Nic w tym nie miało sensu. A jeśli nie było tu nikogo innego... 

"Gdzie jesteśmy?" 

Wzruszył ramionami niezobowiązująco. "To jest rozmowa na inny dzień. Teraz będę potrzebował twoich rąk." 

Najwyraźniej, szliśmy do przodu z ceremonią ... na plaży. Czy inni uczniowie to widzieli? Czy zabrał każdego ucznia do jego ulubionego wewnętrznego krajobrazu? Może najlepiej byłoby mieć to już za sobą i zwrócić moje ciało do szkoły. Wyciągnąłem dłonie, moje zakłopotanie było tym razem o wiele większe niż strach przed srebrnym sztyletem. 

Mimo to zmusiłem się do przełknięcia, a następnie zapytałem: "Czy to będzie bolało?". 

Wysoki mag zachichotał, uzasadniony śmiech - który brzmiał jak gongi wiatrowe. Byłem w 84,8% pewien, że nie śmiał się z innymi uczniami. Nie był z nimi nawet zaprzyjaźniony. 

"Zdecydowanie nie," odpowiedział. Jego wyraz twarzy zmienił się wtedy w ponury. "Ale musisz mnie wysłuchać. Zanim skapniesz swoją krew na kryształ, musisz wybrać powinowactwo i powiedzieć mi, co to jest." 

Co? Potrząsnąłem głową, próbując rozwiać piętrzące się stosy WTH. 

"Mamy wybrać?" zapytałem, marszcząc się. "Czy to jest to, o czym dyskutowałeś ze wszystkimi innymi?" Może to jest to, co szeptał wszystkim. Chcecie ognia? Dobra, zrobione. 

Potrząsnął głową. "Muszę, żebyście wybrali jedną. Kończy nam się czas. Nie mogę trzymać nas w tym miejscu dłużej bez wiedzy innych -" 

Co, co? 

"Oh-kay. Ogień," powiedziałem, myśląc o moim ojcu i zdolności sprawiania, że czyjaś krew gotuje się w skórze. Wyglądało to na przyzwoite pokrewieństwo. 

Wysoki mag uśmiechnął się, i to było wszystko zdziczałe podniecenie. "Więc pomyśl o pomarańczowym - kolorze głębokiego zachodu słońca". 

Pomarańczowy. Pomarańczowy. Pomarańczowy, skandowałem w mojej głowie dla dobra sprawy. 

"Zamknij oczy", szepnął mag. 

Ten koleś tak mnie zdezorientował, ale nie zamierzałem kwestionować wysokiego maga podczas specjalnej ceremonii. Zamknąłem oczy, odetchnąłem i spróbowałem pomyśleć o kolorze pomarańczowym. Dlaczego? Nie miałem pojęcia. Może pomagał mojemu żywiołowi wyjść na powierzchnię? 

Poczułem lodowaty pocałunek na dłoni, niczym płatek śniegu muskający ciepłą skórę po ściągnięciu rękawic. Z jakiegoś powodu Rage wskoczył mi wtedy do głowy. Pomyślałam o tym, jak jego spojrzenie zanurzyło się w moich ustach, kiedy leżał na mnie w samochodzie. Zastanawiałam się, jakie było jego powinowactwo. Woda? Powietrze?-Ugh, był takim dupkiem. Moja warga skrzywiła się w obrzydzeniu. 

Pomyśl o pomarańczy, Nai! 

Cholera! 

Pomarańczowy zachód słońca, oświetlający góry o czerwonych skałach... 

Zimna, lodowata magia ugodziła mnie w splot słoneczny, a ja sapnęłam, zaciskając oczy. Gryzące zimno przeszyło moją skórę niczym wrzynający się we mnie sopel i skuliłem się z płaczem. 

Powiedział, że to nie będzie bolało! 

"Oww," mruknęłam między zębami. 

"Holy fecking mage!" krzyknął jeden z uczniów. 

Moje oczy się otworzyły, a szczęka opadła. Nie było już piaszczystej plaży. Byłem z powrotem w atrium Wyspy Alfa, moje ręce unosiły się nad kryształem i kapała z nich krew. Kolory tańczyły i wirowały nad nami. Stopniowo błękity, żółcie i zielenie zanikały, a potem, tam w moich dłoniach, wibrujące tealowe światło wirowało i skręcało się, mieszając się z głęboką, piękną pomarańczowo-czerwoną. Wermilion stał się płomieniami, liżąc moją dłoń, jakby to było suche drewno, a teal transmutował do jasnego błękitu, a następnie wirował w mojej dłoni jak mini wodne tornado. Yikes. To nie wyglądało na element ognia. 

Żołądek mi opadł. 

"Ile ona ma affinities?" ktoś zawołał zza pleców. 

Wykrzywiłem się w grymasie. Moja uwaga przeskoczyła z moich rąk na wysokiego maga, który wciąż je trzymał. Wymamrotał pod nosem jakieś zaklęcie i otworzył oczy, skupiając je na mnie. Było tam rozczarowanie i ... strach, ale potem zniknęło. 

"Przepraszam," wyszeptałem, poczucie winy wędrujące w moich jelitach. Być może to był szczątkowy dyskomfort z czegokolwiek ten ból był. "Próbowałem wybrać jedną." Mój głos był ledwie szeptem, przeznaczonym tylko dla niego. 

Potrząsnął głową. "Nieważne, Nai. Zrobiłaś dobrze." 

Duma pęczniała w mojej piersi, a ciepła strużka energii płynęła w górę mojego ramienia. Ból nad moim brzuchem osłabł jak nakładanie aloesu na oparzenia słoneczne. "Dzięki." 

"Ona ma dwa powinowactwa!" staruszek powiedział tłumowi, który teraz przepychał się bliżej, włączając w to nauczycieli. Moje spojrzenie przeskanowało tłum, zanim wylądowało na Rage'u. Odepchnął się od ściany i teraz wpatrywał się we mnie przez rozcięte, ostre spojrzenie. 

"Co w imię wysokiego maga?" krzyknął mężczyzna, jego głos był zgrzytliwy i szorstki. 

Obróciłem się na pięcie i stanąłem przed Radą Wysokich Magów. Ten ubrany w królewski błękit olśnił mnie. "Minął prawie wiek, odkąd mieliśmy uczennicę z dwoma powinowactwami - i ta alfa prawie zniszczyła swój klan". 

Przełknęłam, gdy nad tłumem zstąpiła cisza. 

Zrobił jeszcze jeden krok w moją stronę, a całe moje ciało zesztywniało. "Będziemy cię obserwować, wilku". 

Szok rozdarł się przeze mnie, a wstyd spalił moje policzki. 

Moje oczy przeleciały do Kaja, który patrzył w dół na swoje stopy. Plotka głosiła, że sto lat temu alfa Klanu Żniwnego miał dwa powinowactwa i oszalał od tego. Trzeba było ją uśpić... 

Zanim zdążyłem ripostować, wysoki mag z moich pleców oczyścił gardło. "Uspokój się, Kian. Sam będę miał na nią oko. A teraz wracaj na dół, żebyśmy mogli skończyć." Jego ton był jasny. To był rozkaz, a ten bandzior wyraźnie kierował pozostałymi. Tarcza starca, siostra Kaja, podeszła do niego bliżej, jakby grożąc Kianowi odmową. 

Kian wzdrygnął się, ale nie powiedział nic więcej. 

Ha!!! Weź się w garść, dziadu. 

"Ogień jest jej silniejszym powinowactwem," oświadczył stary wysoki mag, ignorując mnie, z wyjątkiem podtrzymania mojej dłoni, gdy wszystkie ślady mojego testu powinowactwa zniknęły, z wyjątkiem niewielkiego świecenia moich dłoni. "Wodne powinowactwo jest również obecne. Będzie musiała być szkolona zarówno przez magów żywiołu ognia jak i wody. Dopilnuj, aby miała wszystkie rzeczy potrzebne do treningu." Skinął na mnie i wskazał na nauczyciela magów ubranego na czarno z fioletowo-złotą lamówką na płaszczu. "Zacznij od Maga Carna, Mistrza Ognia." 

Kto. Żaden z pozostałych uczniów nie dostał nauczyciela magów przydzielonego przez Wysoką Radę Magów. 

Przytaknąłem, uważając, by nie wydawać się zbyt podekscytowanym. Zwłaszcza, że Kian wciąż na mnie zerkał. 

Po zamknięciu dłoni spodziewałem się, że kolory znikną, ale tak się nie stało. Nadal widziałem nitki energii zapętlające się i skręcające wokół mojego palca. 

Odpuść sobie. Potrząsnąłem dłońmi, aby spróbować je oczyścić, gdy zszedłem ze sceny i poszedłem w stronę nauczycieli magów. 

Kilka minut później wysoki mag powiedział nauczycielowi magów, żeby zabrał kryształ z powrotem do sejfu, a potem wszyscy wysocy magowie i ich tarcze odeszli. Odeszli. Żadnych długich przemówień o tym, jak powinniśmy żyć zgodnie z naszym pokrewieństwem lub jak ci z mocą powinni używać go dla dobra - nic z tych rzeczy. Chwała magowi za to, że zrobił to dobrze. Robiło mi się niedobrze od tych gapiów - dwóch pokrewnych dziwaków tutaj. Po prostu moje szczęście. Nie potrafiłem nawet dobrze wykonać tego testu. 

Piękna starsza kobieta o długich ciemnych włosach i przeszywających zielonych oczach podeszła do podium i uderzyła w nie młotkiem. Wyglądała znajomo, ale nie mogłam jej umiejscowić. "Witam nowych uczniów, jestem Elaine, dyrektorka Akademii Alfa. Przykro mi, że król alfa nie mógł być tu dziś wieczorem, aby was powitać. Miał pilną sprawę." 

Czy jej wzrok właśnie przeleciał na mnie? 

Oops. 

"Nie jestem zwolenniczką przemówień, ale jako dziedzicom alfy, powierzono wam wielką moc i wszyscy w Akademii Alfa oczekujemy, że uszanujecie dary, którymi zostaliście obdarzeni - i użyjecie ich mądrze." 

Cóż, przynajmniej przyznała, że nie jest osobą, która lubi przemawiać. Czy istniał jakiś podręcznik złych przemówień przekazywany przez ludzi z autorytetem? 

"A teraz zostawimy was z waszymi uroczystościami. Miłego wieczoru..." Przeskanowała tłum, jej rysy stwardniały, gdy spojrzała na nowych dziedziców. "Jutro zaczyna się ciężka praca". 

Jasne światła przygasły i wybuchła kakofonia.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Dziedzic Alfa"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści