Prawdziwa okazja

Prolog

Ważną rzeczą do zapamiętania jest to, że ja, Tennessee Lilybeth Turner, nie próbowałam nikogo zabić.

Słuchaj, nie mówię, że nie rozważałam zabijania ludzi w przeszłości, ani nie jestem na tyle cnotliwa, by oświadczyć, że byłoby mi strasznie smutno, gdyby niektórzy ludzie (dobra, większość ludzi) w tym mieście znalazła swój niefortunny, przedwczesny upadek.

Ale odebranie życia osobie?

Nie.

To jest coś, do czego jestem w stu procentach niezdolny.

Mentalnie, to znaczy.

Fizycznie mógłbym załatwić sukę, gdybym się do tego przyłożył. Jestem w całkiem dobrej formie od pracy na nogach przez cały dzień, nosząc dwudziestokilogramowe tace pełne tłustego jedzenia.

Emocjonalnie nie mógłbym żyć ze sobą, gdybym wiedział, że sprawiłem, że czyjeś serce przestało bić.

I jeszcze ta część z pójściem do więzienia, której też nie lubię. Nie żebym była rozpieszczona czy coś, ale jestem wybredna i nigdy nie miałam współlokatora. Dlaczego miałabym zaczynać teraz?

Poza tym, osiągnęłam już limit grzechów na ostatnie trzy dekady. Zabicie kogoś w tym momencie byłoby - wybaczcie mój kalambur - overkill. Tak jakbym zabierał całą złą prasę, jaką Fairhope w Północnej Karolinie przydzieliło swoim obywatelom.

Messy Nessy znowu się odzywa. Ze swoim nieślubnym dzieckiem, skłonnościami do podrzynania gardła i spontanicznymi morderstwami.

(Incydent z gardłem wyjaśnię w odpowiednim czasie. Kontekst jest kluczowy dla tej historii).

Tak więc teraz, gdy ustalono, że zdecydowanie, z całą pewnością, bezsprzecznie nie próbowałem nikogo zabić, jest jedna rzecz, którą powinienem wyjaśnić:

Gabriella Holland zasłużyła na śmierć.




Rozdział pierwszy (1)

Istniało dziewięćdziesiąt dziewięć punktów dziewięciu procent szans, że zabiję kogoś w tej knajpie tego słonecznego, nieeleganckiego popołudnia.

Nastolatek z żółtą bluzą z kapturem Drew, kolorowym aparatem na zęby i naćpanym wyrazem twarzy celowo upuścił widelec pod stół zajmowanej przez siebie czerwonej winylowej budki.

"Ups," narysował zawadiacko. "Niezdara ze mnie. Zamierzasz to podnieść, czy co?".

Błysnął mi uśmiechem pełnym metalu i kawałków wafla. Jego trzej przyjaciele klekotali w tle, trącając się łokciami ze znaczącymi mrugnięciami.

Wpatrywałam się w niego pusto, zastanawiając się, czy chcę go otruć czy udusić. Trucizna, zdecydowałem, była lepsza. Może to tchórzliwy sposób zabijania, ale przynajmniej nie musiałabym ryzykować złamanego paznokcia.

Moje żelowe, spiczaste, w stylu Cardi-B paznokcie były dla mnie cenne.

Jego szyja, zdecydowanie, nie była.

"Nie masz rąk?" Popped moja różowa guma w jego twarz, batting moje fałszywe rzęsy, grając rolę to miasto dał mi, z airheaded bimbo z wielkim blond włosy, który był ledwo piśmienny i przeznaczone do obsługi ich hamburgery na wieczność.

"Tak, i z chęcią pokażę wam, do czego są zdolni".

Jego przyjaciele wyli, niektórzy z nich zwijają się w kaszel, klaszcząc i ciesząc się z pokazu. Czułem, że Jerry, mój szef, zerka na mnie zza lady, jednocześnie wycierając ją wściekle ścierką do naczyń mniej więcej w tym samym wieku co ja.

Jego spojrzenie mówiło mi, żebym nie "przypadkowo" wypluł gumę do ich wody sodowej (Tim Trapp miał to za sobą. Insynuował, że powinnam zostać prostytutką, żeby opłacić studia mojego syna). Najwyraźniej nie było nas stać na opłaty prawne ani na problematyczną reputację.

Jerry był właścicielem firmy Jerry & Sons. Jedyny problem z tą wspaniałą nazwą był taki, że nie było żadnych synów.

To znaczy, byli.

Żyli i w ogóle. Byli tylko leniwi i spalali swoje niezarobione wypłaty na kobiety, hazard, alkohol i piramidy finansowe. Dokładnie w tej kolejności.

Wiedziałem, bo niby pracowali tu na zmiany, a jednak przez większość czasu byłem tylko ja.

"Masz problem, Turner?" Jerry żuł tytoń. Liście nadały jego zębom dziwny odcień moczu. Spojrzał na mnie wymownie zza lady.

Niech to szlag.

Musiałem się przełamać i po prostu to zrobić.

Ale nienawidziłam napalonych nastolatków, którzy przychodzili tylko po to, żeby sprawdzić, co mam pod sukienką.

Kelnerki Jerry'ego (lub: ja. Byłam tu jedyną kelnerką) nosiły dość skąpe sukienki, bo mówił, że dzięki temu dostawały (znowu: ja) lepsze napiwki. Nie było tak. Nie trzeba dodawać, że noszenie uniformu było koniecznością. Biało-różowy w paski i krótszy niż byczy lont.

Ponieważ byłam dość wysoka jak na kobietę, połowa mojego tyłka była na pełnym widoku, gdy tylko schylałam się w tym stroju. Zawsze mogłam przykucnąć, ale wtedy ryzykowałam, że pokażę coś jeszcze bardziej demonicznego niż mój tuchus.

"No i?" Żółtodziób trzasnął pięścią o stół, sprawiając, że naczynia klekotały, a talerze pełne gorących, puszystych gofrów latały o cal w powietrzu. "Czy będę musiał się powtarzać? Wszyscy wiemy, dlaczego nosisz tę sukienkę, i to nie dlatego, że lubisz bryzę".

Jerry & Sons był rodzajem małomiasteczkowej knajpy, którą widziałeś w filmach i myślałeś sobie, że nie ma możliwości, aby taka dziura jak ta istniała naprawdę.

Czarno-biała podłoga z linoleum w kratkę, która miała lepsze dni - prawdopodobnie w XVIII wieku. Poszarpane czerwone winylowe kabiny. Szafa grająca, która przypadkowo, zupełnie niesprowokowana, wyrzuciła z siebie "All Summer Long" Kid Rocka.

I sławne zdjęcie Jerry'ego - ściana obładowana zdjęciami, na których przytula celebrytów, którzy zatrzymali się w naszym mieście (mianowicie dwóch zawodowych baseballistów, którzy zgubili się w Winston-Salem i tancerkę Madonny, która przyjechała tu celowo, ale tylko po to, by pożegnać się z umierającą babcią i wyglądała jak kobieta, która właśnie pożegnała się z ukochaną osobą).

Jedzenie było w najlepszym wypadku wątpliwe, a w najgorszym niebezpieczne, w zależności od tego, czy nasz kucharz, Coulter, był w nastroju do mycia warzyw i drobiu (razem) przed ich przygotowaniem. Był naprawdę wspaniałym facetem, ale wolałbym jeść pokruszone szkło niż cokolwiek, czego dotykały jego ręce.

Mimo to, miejsce to było wypełnione po brzegi nastolatkami ssącymi koktajle mleczne, paniami cieszącymi się orzeźwieniem po zakupach na Main Street i rodzinami wybierającymi się na wczesny obiad.

To, czego Jerry & Sons brakowało w stylu i smaku, nadrabiali po prostu istnieniem: była to jedna z niewielu jadłodajni w okolicy.

Fairhope było miastem tak małym, że można je było znaleźć tylko przy pomocy mikroskopu, mapy i dużego wysiłku. Najgorszy kutas twojego byłego jest mały. I prawdziwą kapsułą czasu.

Miało jedną szkołę K-8, jeden supermarket, jedną stację benzynową i jeden kościół. Każdy znał każdego. Żaden sekret nie był bezpieczny przed plotkarskim gangiem starszych kobiet, które codziennie grały w brydża, prowadzonym przez panią Underwood.

I wszyscy wiedzieli, że to ja byłem tym popaprańcem.

Czarną owcą miasta.

Nierządnicą, lekkomyślną kobietą, Jezebel.

Na tym polegała główna ironia Fairhope, jak przypuszczałam - nie było sprawiedliwe i nie dawało żadnej nadziei.

Kątem oka dostrzegłem Cruza Costello zajmującego stoisko ze swoją dziewczyną miesiąca, Gabrielą Holland. Gabby (nie znosiła, kiedy ludzie ją tak nazywali, dlatego ja też czasem to robiłem, choć tylko w myślach) miała około sześciu mil nóg, z których każda była szerokości wykałaczki, cerę noworodka i prawdopodobnie takie same zdolności intelektualne.

Jej długie do pasa, lśniące czarne włosy sprawiały, że wyglądała jak dawno zaginiona Kardashianka (Kabriella, anyone?), i była równie wymagająca, dokonując skandalicznych zmian w zamawianych daniach.

Na przykład potrójnej wielkości wołowy burger w stylu Elvisa z dodatkowymi serowymi frytkami stał się wege burgerem z wolnego wybiegu, o obniżonej zawartości tłuszczu, bez bułki, bez frytek, z dodatkowymi liśćmi rukoli i bez dressingu.

Jeśli mnie pytasz, żadna luka w udzie na świecie nie była warta zjedzenia jak chomik. Ale Coulter nadal spełniała wszystkie jej żądania, bo zawsze marudziła, gdy na jej talerzu pojawiała się smuga oleju, zanim skończyła jeść.




Rozdział pierwszy (2)

"Po prostu daj sobie spokój, Messy Nessy. Podnieś mój widelec i możemy wszyscy ruszyć dalej" - syczała w tle nastolatka, wyrywając mnie z zadumy.

Ciepło zapłonęło na moich policzkach.

Podczas gdy Cruz miał plecy do mnie, Gabriella obserwowała mnie uważnie, podobnie jak reszta knajpy, czekając, aby zobaczyć, jak ta sytuacja miała się rozegrać. Zerknęłam jeszcze raz na Jerry'ego, zanim westchnęłam, decydując, że nie warto przez to wylecieć z pracy, i kucnęłam, żeby podnieść widelec z podłogi.

Dwie rzeczy wydarzyły się jednocześnie.

Pierwszą było to, że poczułem palce dublera szczypiące mój policzek.

Drugą było to, że zobaczyłem za sobą błysk aparatu telefonicznego, jak ktoś robi zdjęcie.

Odwróciłam się, odpychając jego rękę, moje oczy płonęły, jakbym właśnie otworzyła je w basenie pełnym chloru.

"Co do cholery?" ryknąłem.

Dzieciak spojrzał mi prosto w oczy, żując słomkę swojego milkshake'a ze złośliwym grymasem.

"Słyszałem historie o tobie, Messy Nessy. Lubisz wślizgiwać się pod trybuny z chłopakami, prawda? Mogę cię zabrać z powrotem na miejsce zbrodni, jeśli czujesz nostalgię."

Już miałem stracić panowanie nad sobą, pracę i wolność i naprawdę zabić dzieciaka, kiedy został uratowany przez (południową) belle.

"Kelnerka? Yoo-hoo, czy mogę dostać jakąś pomoc tutaj?" Gabriella machnęła ręką w powietrzu, dając swoim ekstra błyszczącym włosom swobodne salto.

Wskazałam na tego dzieciaka. "Mam nadzieję, że udławisz się swoją słomką".

"Mam nadzieję, że udławisz się moją słomką".

"To chyba jest dokładne dla rozmiaru, zgaduję".

"Turner!" Jerry szczeknął, nagle zwracając uwagę na tę interakcję.

"W porządku, w porządku", mruknąłem.

Moim jedynym pocieszeniem było to, że z twarzą i liniami podrywu jak te, Drew hoodie kid był zobowiązany do pozostania dziewicą głęboko w jego trzydziestce.

Mimo to, do bani było to, że musiałam utrzymać tę pracę, żeby móc zapewnić byt Misiowi. Znalezienie pracy w Fairhope nie było łatwe, zwłaszcza z moją reputacją. Potajemnie jednak zawsze chciałam zaoszczędzić wystarczająco dużo, by móc studiować coś, co lubię, i znaleźć coś innego.

Tupałem w stronę stoiska Gabrielli i Cruza, zbyt wściekły, by czuć zwykły niepokój, który towarzyszył obcowaniu ze złotym chłopcem miasta.

Cruz Costello był i zawsze będzie ulubionym synem Fairhope.

Kiedy byliśmy w gimnazjum, napisał list do prezydenta, tak wymowny, pełen nadziei i wzruszający, że wraz z rodziną został zaproszony na uroczystość Święta Dziękczynienia w Białym Domu.

W szkole średniej Cruz był rozgrywającym, który doprowadził Fairhope High do finałów stanowych - jedyny raz, kiedy szkoła doszła tak daleko.

Był jedynym mieszkańcem Fairhope, który kiedykolwiek uczęszczał do szkoły Ivy League.

Wielka Nadzieja Fairhope (Tak. Poszedłem tam z kalamburem. Pogódź się z tym).

Ten, który pomógł Dianie Hudgens urodzić w jej ciężarówce w burzliwą Wigilię i zdobył zdjęcie w lokalnej gazecie, trzymając z uśmiechem płaczące dziecko, z krwią ściekającą po jego umięśnionych przedramionach.

Nie pomogło to, że po ukończeniu college'u Cruz poszedł w ślady swojego emerytowanego ojca i został ukochanym lekarzem rodzinnym w mieście.

Był, jak się wydaje, świętszy niż woda, po której stąpał Jezus, bardziej cnotliwy niż Matka Teresa, i, co może najbardziej wkurzające ze wszystkich, gorętszy niż Ryan Gosling.

W. Drive.

Wysoki, szczupły, o luźnych nogach i z kośćmi policzkowymi, które, szczerze mówiąc, powinny być zakazane.

Miał nawet porno wąsy, o których nie wiedział, że czyniły go wyjątkowo seksownym. Nie było kobiety w granicach miasta, która nie chciałaby zobaczyć swoich soków na tym 'stache'.

Nawet jego strój niewidomego, starszego CPA, składający się ze spodni khaki, nieskazitelnie białych skarpetek i koszulki polo, nie mógł odebrać mu faktu, że ten mężczyzna był bezbłędny.

Na szczęście - i używam tego terminu luźno, bo w moim życiu nie było nic szczęśliwego - byłem tak zbulwersowany ogólną egzystencją Cruza, że byłem całkiem odporny na jego powab.

Zatrzymałam się przy ich stoliku, opierając się biodrem o wytartą budkę i popychając gumę wyjątkowo głośno, żeby ukryć nerwową czkawkę spowodowaną dotknięciem przez tego dzieciaka. Ilekroć pojawiała się okazjonalna chęć opowiedzenia się za siebie, przypominałam sobie, że moje perspektywy pracy w tym mieście są szczuplejsze niż talia Gabby. Wychowanie trzynastolatki nie było tanie, a poza tym ponowne zamieszkanie z rodzicami było niewykonalne. Nie dogadywałam się z mamą Turner.

"Dzień dobry państwu. Jak mogę pomóc Fairhope's Bold and Beautiful?"

Gabriella zmarszczyła swój guzikowy nos w niesmaku. Miała na sobie swobodne chude dżinsy, drogi biały kaszmirowy szal i niedopowiedzianą biżuterię, nadając jej szykowny wygląd bez wysiłku (i być może francuski).

"Jak się masz, Nessy?" zapytała, nie poruszając zbytnio ustami.

"Cóż, Gabriella, każdego ranka budzę się po złej stronie kapitalizmu, jestem całkiem pewien, że mój samochód ma umrzeć, a moje plecy nie stają się młodsze. Więc w sumie całkiem nieźle, dzięki, że pytasz. A ty?"

"Właśnie dostałem duży kontrakt z firmą kosmetyczną, która prawdopodobnie zyska mój blog dużo trakcji, więc naprawdę dobrze".

"Cudownie!" I cooed, robiąc mój najlepszy, aby nie zauważyć Cruz.

Gabriella robiła tę rzecz, gdzie zamieszczała zdjęcia i filmy z siebie na Instagramie, wypróbowując nowe produkty, sprawiając, że wierzysz, że możesz wyglądać jak ona, jeśli użyjesz ich również.

Przeciągnęła swój talerz po stole, jakby był na nim martwy szczur.

"Słuchaj, nie chcę być tą osobą, ale nie sądzę, żeby mój burger z indyka był... no wiesz...".

"Ugotowany?" Wykrzywiłam brew. Albo indyk...

"Organiczny", wyszeptała, przesuwając się niewygodnie.

Miałam na rękach Sherlocka.

Czy ona myślała, że jest w The Ivy? Powinna się cieszyć, że jej sałata została umyta i że bułka nie pochodzi z puszki.

"Pewnie nie jest" - zgodziłam się.

Jej brwi zatrzasnęły się razem. "Cóż, specjalnie poprosiłam o organiczne".

"A ja specjalnie poprosiłem o zwycięski los na loterii i gorącą randkę z Benicio del Toro. Wygląda na to, że oboje mamy zły dzień, kochanie." Znowu złapałem gumę.




Rozdział pierwszy (3)

Cruz był spokojny, jak zwykle, gdy byłam w pobliżu. Słoniem w pokoju było to, że Gabriella Holland była najlepszą przyjaciółką mojej młodszej siostry Trinity. A moja słodka siostra była zaręczona ze starszym bratem Wyatt-Cruz.

Brzmi super jak Jerry Springer? Ja też tak uważam.

Co oznaczało, że technicznie rzecz biorąc, musiałem grać miło z obiema tymi nadętymi dupkami. Ale podczas gdy Cruz zrobił celowy wysiłek, aby nie uznać mojego istnienia w jakikolwiek sposób, byłem całkowicie szczęśliwy, aby pokazać mu, co o nim myślę.

"Myślisz, że taka postawa pomoże ci zdobyć napiwek?" Gabriella zapytała z niedowierzaniem, składając ręce na piersi. Jakąś najlepszą przyjaciółką dla mojej siostry była, traktując mnie jakbym była suchą końską łajbą na spodzie jej szpilkowego buta.

"Nie sądzę, że powinienem otrzymać postawę nad historią pochodzenia burgera w knajpie," dostarczyłem.

"Może gdybyś była milsza i bardziej sumienna, twój biedny syn mógłby mieć więcej możliwości".

Yup. Poszła tam. Właściwie wspomniała o Niedźwiedziu.

Kula gniewu przeszyła moje jelita.

"Cóż, gdybyś była tylko trochę ładniejsza, może nie zajęłabyś trzeciego miejsca na Miss Ameryki".

Uśmiechnęłam się słodko.

Najwyraźniej ja też miałam ochotę tam pójść.

Oczy Gabrielli podlały się wodą, a jej podbródek zmarszczył się i zatańczył jak galaretka, kiedy fumed.

"Chciałabym porozmawiać z kierownictwem!" zawołała.

"Och, masz na myśli wielkiego szefa?" zapytałem. "Ten, który kieruje całym tym kulinarnym imperium?" Zrobiłem pokaz poruszania się o pół cala, aby zwrócić się do Jerry'ego. "Kierownictwo! Stolik nr 3 chce z tobą rozmawiać."

Jerry okrążył ladę, wypluwając swój tytoń do pobliskiego kosza na śmieci, już wyglądając na czujnego, podczas gdy ja odwróciłem się z powrotem do szczęśliwej pary.

"Coś jeszcze mogę dla was zrobić?" Mój jedwabisty uśmiech był tak duży i fałszywy jak piersi Gabrielli. "Może zaoferować wam trochę komplementarnego oleju z białych trufli podczas oczekiwania? Może trochę foie gras?" Upewniłam się, że wymawiam 's', aby utrzymać tę etykietę niewykształconej bimbo przy życiu.

Zdecydowanie nie robiłam sobie żadnych przysług. Ale dang, coraz seksualnie molestowany przez dziecko w wieku mojego syna i patronowane przez przyjaciela mojej młodszej siostry tylko o o rzucił mnie do punktu załamania.

"Tak, właściwie. Nie mogę uwierzyć, że Trinity-"

Pogardliwa uwaga Gabrielli została ucięta, gdy z budki numer pięć, tej zajmowanej przez samego Grabby'ego McHandsona, dobiegł dławiący dźwięk.

"Oh my gosh!"

"Jezu! Nie!"

"On się dusi! Dławi się słomką!"

Karma musiała usłyszeć moje modlitwy i postanowił interweniować, bo facet, który szczypał mój tyłek leżał teraz na podłodze, chwytając się za szyję, jego oczy szerokie i czerwone, jak kopał nogi o, próbując oddychać.

Cała knajpa była w szaleństwie. Ludzie biegali tam i z powrotem, krzesła się przewróciły, kobiety krzyczały. Ktoś zadzwonił na 911. Inny zasugerował, żeby przewrócić go na brzuch. A jeden z jego przyjaciół nagrywał całe zajście swoim telefonem, jakbyśmy potrzebowali więcej powodów, żeby nie ufać Gen Z.

I oto był.

Dr Cruz Costello, biegnący w zwolnionym tempie do dzieciaka, jego piaskowe włosy powiewały jak w montażu Baywatch.

Wykonał manewr Heimlicha na moim napastniku i sprawił, że wykrztusił kawałek słomki, którym się zadławił, po raz kolejny ratując dzień.

Szafa grająca, na zawołanie, zaczęła śpiewać "All Summer Long" Kid Rocka.

To nie było tak, że szczerze chciałem, żeby ten dzieciak umarł.

Bycie dupkiem nie było grzechem karanym śmiercią. Ale fakt, że cała knajpa przemilczała jawną seksualną napaść, której byłem ofiarą, był szokujący, jeśli nie całkowicie przygnębiający.

A potem był fakt, że Cruz Costello stał tam, wysoki, umięśniony i żywy, kąpiąc się w komplementach, którymi obsypywali go wszyscy wokół.

"...uratował chłopcu życie! Jak możemy ci podziękować? Jest pan skarbem Fairhope, doktorze Costello!"

"...powiedział twojej matce, gdy miałeś trzy lata, że zostaniesz kimś ważnym, i co wiesz? Znów miałem rację."

"Moja córka wraca ze studiów w przyszłym roku. Jesteś pewna, że jesteś nastawiona na Gabrielę, cukiereczku? Bardzo bym chciała, żebyś ją poznał."

Oparłam się o ladę, zwężając oczy na tę scenę.

Jeden z przyjaciół nastolatka zadzwonił do jego matki, która zamierzała go odebrać. Jerry próbował wszystkich uspokoić, ogłaszając, że każdy dostanie gratisowe lody, a Gabby uczepiła się ramienia swojego chłopaka, jakby była do niego chirurgicznie przyklejona, marudząc mu do ucha, oddając mocz na całym swoim terytorium.

Cruz próbował zapłacić Jerry'emu, ale Jerry z przesadą potrząsnął głową.

"Pańskie pieniądze nie są tu dobre, doktorze Costello".

Na szczęście dla dr Costello, jego pieniądze były dobre i mile widziane w mojej kieszeni. Odepchnąłem się od lady i struchlałem w jego stronę, wyciągając otwartą dłoń w górę.

"Jestem gotowy na mój napiwek teraz".

Usta Gabrieli się otworzyły.

To, że moja siostra i ona były najlepszymi przyjaciółkami, że obie miałyśmy być druhnami Trinity za mniej niż dwa miesiące, nie miało znaczenia.

Dzisiejszy dzień wzmocnił przekonanie, że byłam uczciwą grą w Fairhope, i każdy miał agencję, boskie prawo, by być dla mnie niemiłym. Ale Cruz zatrzymał ją, klepiąc jej płaski tyłek z leniwym, obłym uśmiechem.

Wiedział, że nienawidziłem jego złotego aktu chłopca.

"Idź dalej i poczekaj w samochodzie, kochanie".

"Ale Cruuuuuz." Gabby tupnęła nogą, przeciągając jego imię z poutem.

"Zajmę się tym", zapewnił ją.

"W porządku. Ale nie bądź zbyt miły", nadąsała się, łapiąc kluczyki do samochodu, które rzucił jej w ręce, i sauntered out of the diner.

Cruz i ja staliśmy naprzeciwko siebie. Dwóch kowbojów czekających na wyciągnięcie broni.

"Czy nie dostanę podziękowania?"

Jego przesiąknięty whiskey głos wzbudził coś ciepłego, lepkiego i niepożądanego za moimi żebrami. Miał ten rodzaj ciała Justina Hartleya, które chciało się czuć przyciśnięte do siebie.

"Za co?" musiałem. "Bycie żywym, bycie lekarzem, czy bycie królewskim bólem?"

"Uratowanie tego dzieciaka."




Rozdział pierwszy (4)

"Ten dzieciak uszczypnął mnie w tyłek i zrobił zdjęcie moich majtek".

"Nie wiedziałem o tym" - powiedział równo.

Uwierzyłem mu, ale co z tego? Moje hackles były tak wysoko, że nie mogłem nawet zobaczyć poza nimi.

"Daj mi napiwek albo spadaj", skrzywiłem się.

"Chcesz napiwek?" zapytał bez tonu, jego ciemnoniebieskie oczy zwęziły się na mojej twarzy. "Oto jeden: zdobądź trochę lepsze maniery. Pronto."

"Przepraszam." Dąsałam się, robiąc pokaz badania moich paznokci. "Porady Fortune-cookie nie są walutą, którą obecnie akceptuję. Gotówka lub Venmo działają, chociaż."

"Właściwie nie oczekujesz napiwku po swojej kłótni z Gabrielą, prawda?" Wyglądał na trochę zaniepokojonego moim losem. Jakbym może oprócz bycia bimbo, posiadała również IQ kanapki z masłem orzechowym. Bez galaretki.

"Właściwie to tak. Wie, że nie mamy organicznego mięsa ani rukoli. Dlaczego ciągle pyta?"

Jeśli zamierzał mi powiedzieć, że klient ma zawsze rację, miałem zamiar dodać go do mojej stale rosnącej listy osób do zamordowania. Właściwie to był już w pierwszej dziesiątce za każdym razem, kiedy wpadał na mnie na spotkaniach towarzyskich i udawał, że nie istnieję.

"Dlaczego nie dasz jej prostej odpowiedzi?" odparł żartobliwie. Przez chwilę - przez mały, malutki, maleńki ułamek chwili - mógłbym przysiąc, że jego maska dobrego chłopca trochę pękła, przesiąkła nią irytacja.

"Dlaczego nie zajmujesz się swoimi sprawami?"

Zauważyłam, że jego oczy spadły do moich ust, kiedy to powiedziałam.

Byłem świadomy, że miałem wystarczająco dużo makijażu na mojej twarzy, aby wyrzeźbić kolejną figurę naturalnej wielkości siebie i o wiele za dużo różowej szminki dla czyjegoś upodobania. Ale Cruz będąc Cruzem, nigdy nie powiedział o nikim nic wrednego ani poniżającego. Nawet o mnie.

Mogłem zobaczyć nozdrza jego prostego rzymskiego nosa flary, gdy wciągnął uspokajający oddech i przechylił swój podbródek do góry.

"Bardzo dobrze, Tennessee". To była druga sprawa. Wszyscy nazywali mnie Messy Nessy. On był jedynym, który nazywał mnie po imieniu, a to zawsze czuło się jak kara. "Będę pilnował swoich spraw. Zacznijmy teraz, prawda? Czy zarezerwowałeś już nasze bilety na rejs?"

Ach, tak.

Ponieważ moi rodzice płacili za ślub Trinity i Wyatta, Costellos - rodzice Cruza - postanowili zaprosić obie rodziny na rejs przedślubny, abyśmy wszyscy mogli się lepiej poznać.

Ponieważ Costellosowie byli częstymi bywalcami rejsów, wykorzystali swoje punkty lojalnościowe, aby zarezerwować Trinity i Wyattowi pokój dla nowożeńców oraz dwuosobowe pokoje dla siebie i moich rodziców.

Mój syn Bear wręcz błagał o pokój z moimi rodzicami, którzy mieli mieć prywatne jacuzzi i bar ze słodyczami na miejscu. Ponieważ były to jego pierwsze w życiu wakacje, zgodziłam się.

Ale to oznaczało, że Cruz i ja nadal musimy zarezerwować pokoje dla siebie, a ponieważ Cruz miał "prawdziwą pracę" i miałem tyle wolnego czasu (słowa mojej matki, nie moje), miałem za zadanie znaleźć nam pokoje na rejs.

"Pracuję nad tym".

"Nie zdawałam sobie sprawy, że rezerwacja biletów wymaga takiego wysiłku".

Poklepałam swoją sztywną, mocno spryskaną blond grzywę.

"Może dla ciebie jest to łatwe. Ale my, ludzie z piórami, długo się męczymy. Gdzie ja w ogóle rezerwuję te bilety? W internecie, tak?" Skinęłam głową. "To jest ta rzecz na komputerze? Z tymi wszystkimi małymi słowami i filmikami z kotkami?"

Jego ostra szczęka zadrgała.

Tylko raz.

Ale raz wystarczył, by wywołać nieskrywaną radość. Wiadomo było, że nic nie wytrąca Cruza Costello z równowagi.

"Zarezerwuj te bilety, Tennessee".

"Tak jest. Czy będzie pan potrzebował podwójnego łóżka, czy tylko królowej?"

"Pytasz, czy zabieram ze sobą Gabriellę?"

"Albo inną prawie nieletnią kobietę, którą wybierzesz."

To nie było całkowicie sprawiedliwe, ani najbardziej ekstremalna różnica wieku wśród puli randkowej.

Gabby była w wieku Trinity, dwadzieścia pięć lat, a Trinity wychodziła za Wyatta, starszego brata Cruza.

Cruz zanurzył rękę w przedniej kieszeni spodni khaki. Nosił casual w sposób irytująco dobry.

"Postaraj się nie zepsuć rzeczy, kiedy je zarezerwujesz, prawda?".

Teraz to sprawiło, że moja maska obojętności zsunęła się i roztrzaskała o podłogę. Bycie tym, który zawsze nawalał w tym mieście może być sposobem, w jaki zostałem zaszufladkowany, ale moim zdaniem nie zasłużyłem na to.

"Jestem w stanie doskonale zarezerwować dwa bilety na rejs".

"Uwierzę, gdy to zobaczę".

"Wiesz," pomyślałam, kręcąc kosmyk blond włosów, który wysypał się z mojego niemodnego upięcia, "nie jesteś nawet w połowie tak miły, jak ludzie myślą, że jesteś".

"Zachowałem cały ten jad 'specjalnie dla ciebie." Odchylił swoją czapkę w dół jak kowboj. "Jakieś słowa na pożegnanie, Tennessee? Mam randkę, która czeka w samochodzie".

Racja, racja, racja.

Jego błyszczące Audi Q8, które ma jechać z jego błyszczącą dziewczyną i jego błyszczącym życiem.

Na to pytanie odpowiedziałem środkowym palcem, korzystając z tego, że wszyscy wokół nas rozmawiali żywo o tym, co stało się ze Słomianym Chokerem, żeby to zauważyć.

Nie była to moja najbardziej elegancka odpowiedź, ale na pewno najbardziej satysfakcjonująca na milę.

Tego wieczoru groziło mi, że puszczę wodotryski.

Starałam się nie użalać nad sobą, ale niektóre dni były po prostu trudniejsze od innych.

Mój syn bardzo chciał nową grę Assassin's Creed, ale nie mogłem sobie na nią pozwolić. Najgorsze było to, że nawet mnie nie zapytał.

Musiałam dowiedzieć się tego przez matkę, przez telefon w drodze do domu z pracy, kiedy moja Honda Odyssey potykała się na mojej ulicy jak pijana dziewczyna z bractwa po imprezie w bloku.

Najwyraźniej Misiek zaoferował, że skosi jej trawnik za gotówkę, aby móc go kupić.

"Kupiłabym mu go w mgnieniu oka, kochanie, ale te gry są bardzo brutalne i nie jestem pewna, czy powinien w nie grać".

Nie było sensu tłumaczyć jej, że to syzyfowa walka, aby Misiek nie grał w gry wideo. To właśnie robił on i jego przyjaciele. To była norma.

Jednocześnie czułam się przygnębiająco nieadekwatna jako matka. Prawdziwa porażka. Nie mogłam nawet kupić synowi gry wideo.

Może Gabriella miała rację.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Prawdziwa okazja"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści