Tęsknota między cieniami i tajemnicami

1

W królestwie Eldorii rozgrywa się opowieść o namiętności i władzy, gdy sprytny i pragmatyczny regent Rupert zostaje zauroczony delikatną i czarującą Evelyn Lancaster, ukochaną córką lorda Doriana Fairchilda. Pomimo swojej łagodnej postawy, Evelyn urzeka serce Ruperta od pierwszego wejrzenia, zmuszając go do ścigania jej z zapałem, który nie zna granic.

Rupert, regent słynący z bystrego intelektu i władczej prezencji, nie cofnie się przed niczym, by zdobyć Evelyn dla siebie. Ich ekstrawagancki ślub oznaczał początek nieskrępowanego życia poza granicami obowiązku, oddając się przyjemnościom, jakie przynosi każdy dzień. Jednak ich błogi związek niesie ze sobą komplikacje; pragnienia Ruperta stają się coraz bardziej żarłoczne w miarę upływu czasu, przyćmiewając nawet ciepło ich związku.

Evelyn, głęboko zakochana w swoim mężu, zaczyna rozumieć głębię pasji Ruperta. Początkowa niewinność ich zalotów ewoluuje w odurzający wir, z uczuciami, które wzbudzają zarówno podniecenie, jak i niepokój. Otoczona błyszczącą fasadą szlachty, porusza się po zawiłościach swojego nowego życia, stojąc niezłomnie u boku Ruperta.

Jednak w sercu tego namiętnego romansu kryje się walka. Pragnienia Ruperta, niegdyś źródło przyjemności, zaczynają burzyć spokój ich domu. Gdy radzenie sobie z jego rosnącym apetytem staje się coraz większym wyzwaniem, zarówno Evelyn, jak i Rupert stają przed pytaniem: czy miłość wystarczy, by przetrwać burzę ich splecionych losów?

W bogatych salach Fairchild Manor, pośród wystawnych spotkań i szeptanych intryg, Evelyn musi odnaleźć swój głos i siłę. Zmaga się ze swoją zmieniającą się rolą zarówno żony, jak i powiernicy, podczas gdy zawsze czujne oczy dworu pozostają, chętne do odkrycia każdej słabości. Stawka rośnie, gdy lojalność jest testowana, a miłość i ambicja zderzają się ze sobą.

Ich podróż zabierze ich przez tętniące życiem krajobrazy Pałacu Królewskiego i nie tylko, ujawniając prawdziwą naturę władzy i pożądania. Gdy życie toczy się w murach królewskiej wielkości, ścieżki Ruperta i Evelyn splatają się w tańcu uwodzenia, konfliktów i nieuniknionych wyborów, które ostatecznie zdefiniują ich dziedzictwo.

W końcu bogactwo ich związku zostanie wystawione na próbę, a świat wokół nich będzie gotowy na wstrząsy. Czy uda im się pokonać zdradliwe wody miłości, ambicji i własnych pragnień, czy też pochłonie ich płomień, który ich połączył?

Ta historia Evelyn Lancaster i Regenta Ruperta, tętniąca życiem i wciągająca, gwarantuje niestrudzoną eksplorację zawiłości miłości w świecie, w którym pasja spotyka się z odpowiedzialnością.



2

**Prolog** (W tym rozdziale nie ma scen intymnych)

Evelyn Lancaster wróciła do domu ze sklepu jubilerskiego, z ramionami obładowanymi ostatnimi zakupami. Gdy wyszła na tętniącą życiem ulicę, zauważyła sprzedawcę kandyzowanych głogów. Cassandro, idź i kup trochę dla mnie - poinstruowała swoją służącą.

Panienko, proszę tu zaczekać - odpowiedziała pospiesznie Cassandra, biegnąc w stronę stoiska i oglądając się za siebie, by upewnić się, że jej pani jest bezpieczna pośród tłumu przechodniów.

Właśnie wtedy z pobliskiej tawerny wyłoniła się grupa prowadzona przez Rodericka Lancastera. Stał wysoki, ponad sześć stóp, z grzywą gęstych, czarnych włosów związanych z tyłu fioletową wstążką. Jego wyraziste brwi i bystre oczy błyskały mieszanką pewności siebie i niecierpliwości. Nawet ubrany w zwykłe ubranie, nosił się z autorytetem; jego pełne usta zacisnęły się w mocną linię.

Gdy Roderick przejeżdżał obok, zauważył wdzięczną postać - Margaret Lancaster - która rozglądała się z zaciekawieniem, obserwując zgromadzonych ludzi. Choć jej twarz zasłaniała zasłona, jej oczy błyszczały intrygą, a jej opanowanie było zniewalające.

Obserwując ją, Roderick poczuł pożądanie; przez jego umysł przebiegły myśli o możliwościach, gdyby została jego żoną.

Z figlarnym uśmiechem Roderick szybko zsiadł z konia i podszedł do niej. Uniósł lekko zasłonę, odsłaniając jej delikatne rysy, i odezwał się cicho: - Do jakiej rodziny należysz?

Zaskoczona Margaret zamrugała do niego, a jej oczy rozszerzyły się w szoku na widok przystojnego młodego mężczyzny, który patrzył na nią z intensywnością, która sprawiła, że jej puls przyspieszył.

Cassandra, zauważając nieznajomego młodzieńca zbliżającego się do swojej pani, szybko cofnęła się, a jej oczy rozszerzyły się na widok miecza Rodericka wiszącego na jego biodrze. Instynktownie ruszyła, by stanąć przed Evelyn.

Nie zbliżaj się! Mój pan to Dorian Fairchild! - wykrzyknęła, chwytając Evelyn mocno za rękę i ciągnąc ją w stronę powozu. Wracajmy do domu, szybko!

Roderick, rozpoznając niepokój w ich oczach, postanowił nie naciskać dalej i pozwolił im odejść bez protestów. Dorian Fairchild? Doskonale zdawał sobie sprawę ze znaczenia tego nazwiska.

Gdy odjeżdżali, Cassandra często oglądała się za siebie, zauważając, że towarzysz Rodericka - strażnik Richard - podąża tuż za nimi.

Panienko, on wciąż za nami jedzie! Cassandra krzyknęła do woźnicy. Szybciej!

Margaret zachowała pozory spokoju, ściskając mocno dłoń Cassandry, gdy w końcu dotarli do Fairchild Manor. Obie kobiety pospieszyły do środka, czując ogarniającą je ulgę, gdy pędziły do swoich kwater.

Pukanie do drzwi! - rozległ się głęboki głos z zewnątrz dworu.

Dorian Fairchild był zdziwiony, widząc Regenta Ruperta przed swoimi drzwiami. Pospieszył powitać go w salonie.

Jestem zaszczycony, regencie Rupert - powiedział, kłaniając się lekko.

Proszę, lordzie Fairchild, nie ma potrzeby zbędnych formalności. Przyszedłem zaproponować małżeństwo - odparł Rupert.

Zaproponować? Dla małej Alice?
Ale ty masz więcej niż jedną córkę o imieniu Alice - odparł Rupert.

Mała Alice jest zbyt nieśmiała, by podejść do kogoś takiego jak ty, a poza tym jest już zaręczona.

Zaręczona? Z kim?

Z synem sir Pendletona Wrighta, sir Julianem.

Kto to jest? zapytał zdezorientowany Rupert.

Zapewniam cię, że to szanowany młody człowiek. Będzie kochał swoją żonę.

Sugerujesz, że nie dbam o moją przyszłą żonę? Rupert rzucił wyzwanie, jego ton był ostry.

Nie, nie! Nie mam na myśli braku szacunku! Po prostu mała Alice jest nieśmiała. Może zemdleć na twój widok! błagał Dorian.

Zapewniam, że będę ją dobrze traktował. Nie pozwolę jej cierpieć - zapewnił go Rupert.

Nie mogę zdradzić zaufania mojej córki! Determinacja Doriana osłabła.

W tym momencie Roderick rzucił ostre spojrzenie Falconowi Swiftowi, swojemu zaufanemu towarzyszowi.

Swift! Przynieś mi głowę sir Juliana! - rozkazał z niebezpiecznym błyskiem w oczach, wychodząc z pokoju.

Zaczekaj, Regencie Rupercie, nie! Dorian rzucił się za nim. Musisz posłuchać rozsądku!

Głos Ruperta zabrzmiał z autorytetem, gdy zawołał: "Falcon Swift!".

Zanim Swift dotarł na ulicę, zatrzymał się, rozważając swój następny ruch.

Dorian, zlany potem, zdołał odzyskać spokój.

Regencie Rupercie, jutro przygotuję się do ślubu - zgodził się pod presją.

Jutro? Czy to rozsądne? Dorian spytał, jego umysł gonił.

Gdybym nie spóźnił się na południe, dziś byłby ten dzień! nalegał Rupert. Przynieś kontrakty ślubne. Moja matka przygotowała suknię ślubną dla mojej przyszłej panny młodej już dawno temu; musisz się tylko upewnić, że jest dobrze wypoczęta na jutro!

Z satysfakcjonującym skinieniem głowy Roderick otrzymał kontrakt małżeński i patrzył, jak w jednej chwili spala się na popiół. Szybko napisał nowy, czując się usatysfakcjonowany, gdy wycofał się, by zobaczyć swoją przyszłą pannę młodą.

Dorian, czując się całkowicie pokonany, zwiesił głowę i udał się do ogrodu, by przeprosić rodzinę Alice.



3

Dzisiejszy dzień w tętniącym życiem sercu Eldorii był jednym z najbardziej ekscytujących od czasu założenia królestwa. Regent Rupert Lancaster miał poślubić Alice Evelyn Fairchild, znaną córkę kanclerza. W całej stolicy panowała niecierpliwa atmosfera, a ciekawość wirowała w powietrzu niczym konfetti. Co mogło być takiego wyjątkowego w nieuchwytnej Evelyn, że przyciągnęła uwagę kogoś takiego jak Rupert, który był znany ze swojej surowej postawy?

Wewnątrz Pałacu Regenta każda powierzchnia była udrapowana jaskrawoczerwonym jedwabiem, a Rupert, niezwykle radosny, wznosił toast z urzędnikami i żołnierzami, którzy zebrali się, by uczcić tę okazję. Atmosfera była naładowana radością, pomimo ciężkiej straży stacjonującej przed Newcastle, miejscem ślubu. Wyglądało na to, że Rupert chciał się upewnić, że nic - absolutnie nic - nie zepsuje tej chwili.

Gdy Evelyn poruszała się po bogatym pokoju, nie mogła przestać podziwiać wszystkiego wokół siebie. Plotki przedstawiały Ruperta jako brutalnego władcę, ale jej krótkie spotkanie z nim w Duke's Keep malowało inny obraz - pełen ciepła i łagodności. Przypominając sobie, jak jego przeszywające spojrzenie trzymało ją w niewoli, Evelyn poczuła przypływ ciepła na policzkach.

"Panienko, powinnaś coś zjeść - zasugerowała łagodnie jej służąca, Cassandra Rivers, podnosząc tacę z delikatnymi wypiekami i parującą filiżanką herbaty. "Nie możesz cały dzień chodzić z pustym żołądkiem.

Evelyn wzięła mały kęs słodkiego ciasta, po czym skinęła głową, a jej umysł zaprzątały myśli o nadchodzącej ceremonii. "Przygotuj gorącą wodę do mojej kąpieli, proszę - poprosiła, odstawiając herbatę.

Gdy Cassandra wyszła, by przygotować gorącą wodę, Evelyn delektowała się kolejnym ciastkiem, delektując się jego słodyczą. W końcu ciepła woda była gotowa, a Evelyn wyślizgnęła się z ubrań, zanurzając się w pocieszającym uścisku wanny. Ciepło otuliło ją, przypominając jej, jak wyczerpujące mogą być przygotowania do ślubu.

Po kąpieli wstała, podtrzymywana przez Cassandrę, gdy wyschła i wsunęła się w miękką, białą koszulę nocną. Właśnie wtedy do pokoju wszedł Rupert, którego wzrok natychmiast przyciągnął jego oszałamiająca panna młoda. Widok przed nim - zapierająca dech w piersiach Evelyn, jej suknia lekko przekrzywiona, pozostawiająca ślad jej kobiecości - wywołał u niego dreszcz pożądania.

"Evelyn - odetchnął, a jego głos był niski i zachęcający, gdy podszedł do niej. Zanim zdążyła zareagować, wciągnął ją w swoje silne ramiona, zatrzymując się na jej szyi, wdychając jej słodki zapach.

Czując się nieśmiała i nieco przytłoczona, Evelyn zdołała jedynie odpowiedzieć cicho: "Tak?".

Może umyjemy się jeszcze raz razem? zaproponował Rupert, jego ręce zaczęły rozpinać jego własne ubranie. Zaproszenie to sprawiło, że motyle w jej brzuchu uniosły się w górę.

Um... jasne - odpowiedziała, jej głos ledwo przekraczał szept, gdy zdała sobie sprawę ze zmysłowej natury jego prośby.

Koszula Ruperta zsunęła się, odsłaniając umięśniony tors, który sprawił, że serce Evelyn przyspieszyło. Kiedy pozwolił swoim spodniom opaść na podłogę, szybko odwróciła wzrok, z trudem oddychając, gdy ogarnęło ją nerwowe podniecenie.
Już się kąpałam - jąkała się, gdy rzeczywistość powróciła, ale on podniósł ją bez wysiłku, niosąc z powrotem do wanny.

Gdy woda kojąco spływała po jej skórze, Rupert objął ją ponownie, a jego dłonie przesuwały się po jej miękkim ciele, gdy próbowała stłumić westchnienie. Gdy złożył na jej ustach czuły pocałunek, Evelyn przylgnęła do niego, a jej oddech zadygotał z zaskoczenia. Czas dryfował, gdy zatracali się w sobie nawzajem, sapiąc i drżąc, gdy ogarniały ich emocje.

W końcu zatrzymali się, dotykając się czołami, dysząc, gdy chłonęli ciepło i intymność, którymi się dzielili. Evelyn wpatrywała się w jego spokojne spojrzenie, czując dreszcz połączenia, który sprawił, że jej serce przyspieszyło, a duch poszybował w górę.

Rupert przesunął palcami po jej ramieniu, a jego oczy zalśniły czułością. Jesteś nawet delikatniejsza niż sobie wyobrażałem, Evelyn - mruknął, wyraźnie oczarowany jej obecnością.

Noc dopiero się zaczynała, a świat na zewnątrz zamieniał się w odległy sen, gdy obejmowali obietnicę wspólnej przyszłości.



4

Evelyn chciała powiedzieć "nie", ale jedynym dźwiękiem, który wydobył się z jej ust był drżący jęk. Nie mogła oddychać, tylko drżała, gdy gorący pocałunek Rodericka Lancastera domagał się jej uległości. Jego dłonie wędrowały po jej talii, a Evelyn wygięła plecy w łuk, próbując uciec. Nagle poczuła mrowienie w klatce piersiowej, które wysłało fale gorąca w dół. Poczuła wstydliwą pustkę, która narastała w jej wnętrzu, a jej ciało zdradziło ją charakterystyczną wilgocią.

Przerażona, Evelyn chwyciła Rodericka za koszulę, a jej głos ledwo przypominał szept: "Proszę, nie...".

Roderick spojrzał na kobietę w swoich ramionach. Twarz Evelyn, zarumieniona od gorąca chwili, emanowała zarówno bezbronnością, jak i powabem. Chciał być wobec niej delikatny, naprawdę chciał, ale jej ciche błaganie, widok kobiety, którą kochał, nagiej w jego ramionach... Nie był świętym; był bestią, bestią z nienasyconymi pragnieniami. Podniósł ją, całując żarliwie jej miękkie usta, gdy niósł ją do łóżka.

Miękkie ciało Evelyn zapadło się w dużą, czerwoną narzutę, tworząc wokół niej fale niczym wróżka spoczywająca w kwitnącym kwiecie. Oczy Rodericka pociemniały z pożądania, gdy patrzył na jej świeżo wykąpane ciało, lśniące od wilgoci, wydające się jeszcze bardziej delikatne i pożądane na tle żywej czerwieni.

Roderick, stojąc nago przy łóżku, łapczywie pożerał wzrokiem leżącą tam Evelyn. Kiedy wydała z siebie cichy, bezradny dźwięk, jego ostatnie skrępowanie prysło. Łapczywie wpił się w jej usta.

Ich oddechy mieszały się. Evelyn poczuła inwazję Rodericka, gdy ich języki splotły się, smakując esencję siebie nawzajem, ich ciała zapisujące niewypowiedziane przysięgi ich nocy poślubnej. Roderick wziął do ust różowy szczyt jej piersi, drażniąc go z niezwykłą wprawą, ssąc, aż stał się duży i wrażliwy. Jej talia ocierała się o jego, nie mogąc powstrzymać śmiałego ruchu.

"R-Roderick... Usłyszenie żony wołającej jego imię w takim momencie rozpaliło w Rodericku jeszcze większy ogień. Chciał wtopić ją w swoje ciało, nigdy nie pozwolić jej odejść, być nierozłącznym na zawsze.

"Powiedz to jeszcze raz - zażądał szorstkim głosem, unosząc głowę znad jej piersi i dysząc jej do ucha. Skubał płatek jej ucha, wywołując dreszcze na jej kręgosłupie.

"Nie... proszę..." Evelyn jęknęła, gdy polizał jej ucho, uczucie to doprowadzało ją do szaleństwa. "To łaskocze, przestań."

"Powiedz moje imię.

"Ty... ty draniu, Rodericku - głos Evelyn drżał mieszanką łez i buntu, a jej dłonie słabo przyciskały się do jego klatki piersiowej.

"Jestem twoim bękartem, tym, który uwielbia cię dręczyć - powiedział Roderick, unieruchamiając jej ręce nad głową. Jego język pozostawił ślad ciemnych śladów miłości, gdy przesunął się w dół do jej talii, co sprawiło, że Evelyn krzyczała i wiła się w niekontrolowany sposób.

"R-Roderick, proszę. Evelyn nie wiedziała, że jej talia może być tak wrażliwa. Każdy lekki dotyk wywoływał u niej intensywne reakcje, a celowe drażnienie się Rodericka tylko potęgowało jej udrękę.

"Ah... przestań. Jęknęła, a jego zwinny język badał jej pępek, skręcając się i obracając, wywołując u niej bardziej rozpaczliwe dźwięki.
"Nigdy więcej, Roderick... ah."

"Nazywaj mnie swoim mężem."

"Ah... oh, mężu, ah..."

"Moja miłość... Roderick usłyszał jej błaganie i nagrodził ją, biorąc jej delikatny guziczek do ust, wywołując u niej zduszony, wysoki jęk.

"Evelyn, od chwili, gdy po raz pierwszy cię zobaczyłem, pragnąłem tego - wyszeptał Roderick, a jego usta i język skupiły się na jej najwrażliwszym miejscu, teraz nabrzmiałym i śliskim z podniecenia. Evelyn instynktownie chwyciła go za głowę, a jej dolna część ciała próbowała uciec od jego bezlitosnego uwielbienia. Ale Roderick trzymał ją mocno, jej próby ucieczki były daremne, a nogi drżały.



5

"To będzie tylko trochę bolało, zaufaj mi".

W słabym świetle ich sypialni serce Evelyn Lancaster biło z niecierpliwości. Palce Rodericka Lancastera delikatnie badały okolice jej intymnych fałdek, rozluźniając delikatne mięśnie przy wejściu. Gdy tylko poczuł, że obszar ten mięknie, zaczął czule pieścić jej nabrzmiały guzek.

Z wargami przyciśniętymi do jej najbardziej wrażliwych części, usta Rodericka delikatnie uciskały mały sekret Evelyn, delektując się słodkim nektarem, który go nagradzał. Smak był tak odurzający, że nie mógł się powstrzymać od wzięcia jeszcze głębszego oddechu, stając się nieco bardziej podekscytowany z każdym zaczerpnięciem.

"Evelyn, smakujesz jeszcze bardziej bosko niż sobie wyobrażałem.

"Ah..." Evelyn jęknęła, a z jej ust wydobył się niedoświadczony, niepewny dźwięk.

Roderick poczuł niepokój; martwiła go jej niewinność. Czy będzie w stanie poradzić sobie z tym, co miało nadejść?

Podniecenie Evelyn płynęło swobodnie, a każda kropla była chętnie przyjmowana przez Rodericka. Delikatne płatki jej kobiecości stały się jeszcze bardziej miękkie i lekko nabrzmiałe z powodu jej wzmożonych emocji.

"Pachniesz tak cudownie, Evelyn..." Roderick szeptał między kolejnymi głębszymi smakami.

Pomimo wilgoci, było jasne, że potrzebowała więcej, aby w pełni go zadowolić. Kontynuował, jego usta i język pracowały zgodnie, aby przynieść jeszcze więcej przyjemności jej delikatnemu miejscu, nie mogąc się nią nacieszyć.

Jej ciało zareagowało intensywną wrażliwością; usta i język Rodericka poruszały się tam i z powrotem od jej guziczka do mokrych fałdek z umiejętną chciwością. Evelyn nie mogła się opanować, jej głos podniósł się w desperackiej tęsknocie: "Roderick, pomóż mi... To tak swędzi... tak swędzi..."

Palce Rodericka lekko weszły w wejście, delikatnie masując.

Najwrażliwsze miejsce Evelyn już poddało się jego fachowemu dotykowi, stając się spuchnięte i obolałe z powodu nieznanego uczucia. Grzbiety wewnątrz jej łona były delikatnie masowane przez opuszki jego palców.

"Ach... Kochanie..." Evelyn sapnęła. Intensywność była nie do zniesienia.

Roderick uwielbiał jej wrażliwość. Jego palce nadal lekko drażniły to wykwintne miejsce, podczas gdy jego język z miłością czcił jej najbardziej intymne miejsca. Evelyn instynktownie uniosła biodra, nie będąc w stanie kontrolować krzyków, które wydostawały się z jej ust.

"Nie... Przestań... Kochanie...

Zamiast przestać, palce Rodericka poruszały się szybciej.

"Kochanie... Ah..."

Ciało Evelyn napięło się, gdy strumień jej esencji napłynął do chętnych ust Rodericka. Spotkał jej usta ze swoimi: "Moja kochana, tak mnie zaskakujesz".

"Powiedz, że tego chcesz. Oczy Rodericka wbiły się w nią, głodne i wymagające.

Przyłapana na jego spojrzeniu, Evelyn próbowała zasłonić się ramionami. Roderick szybko chwycił jej dłonie, przyciskając je do jej boków.

Zaczęła cicho szlochać, jej piersi drżały i sprawiały, że podniecenie Rodericka pulsowało jeszcze intensywniej.

"Ja... ja tego chcę.... Evelyn wydusiła z siebie przez łzy, jeszcze bardziej bezradnie piękna.

Roderick pocałował ją delikatnie w oczy: - Nie płacz. Dam ci to, czego potrzebujesz."

Rozłożył jej nogi szeroko przed sobą, ustawiając się tak, by czubek jego twardego członka mógł drażnić jej równie delikatne płatki.
Evelyn spojrzała w dół, a jej oczy rozszerzyły się na widok Rodericka - grubego i ogromnego, z potężnie zakrzywioną główką, wokół której wiły się żyły.

"Jest za... za duży! Evelyn próbowała się odsunąć.

Roderick trzymał ją za jędrne, śnieżnobiałe plecy, uniemożliwiając jej ucieczkę.

"Przyzwyczaisz się, pokochasz go. Zaufaj mi."

Drżąc, Evelyn przestała stawiać opór: "Proszę, bądź delikatna...".

"W porządku, będzie tylko trochę bolało, bądź grzeczna. Uspokoił ją, czule pocierając jej wrażliwy guzek.

"Ah... To tak swędzi... Głowa Evelyn odchyliła się do tyłu, a jej klatka piersiowa wygięła się w łuk.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Tęsknota między cieniami i tajemnicami"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈