Luna i jej czworaczki szczeniąt

1

"Skup się," surowy głos Ethana przebił mgłę moich myśli, przyciągając moją uwagę z powrotem do jego twarzy.

"Jeśli chciałbym się zaryć w drewnianej desce, to bym to zrobił," Ethan uszczypnął, mocno chwytając mnie za włosy, tak, że obawiałam się, że je wyrwie. "Co jest nie tak, Jane, czy nie czujesz mnie w sobie?" Zaryczał, uderzając swoimi biodrami w moje tak mocno, że byłam pewna, że zostawi siniaka. "Czy nie pieprzę cię wystarczająco mocno?"

Mimo to nie odpowiedziałam. Wszystko, co mogłam zrobić, to wyobrażać sobie, jak całuje Ewę i uprawia z nią seks, dając jej całą czułość, jaką kiedyś okazywał mnie. W mojej wyobraźni widziałam ich wijące się ciała, nagie i jęczące, plączące się w prześcieradłach Alpha. Mdliło mnie na myśl, że mój mąż był wewnątrz innej kobiety zaledwie kilka godzin temu; czy jego libido naprawdę było tak ogromne, że jedna wilczyca nie wystarczała mu? Jak miał w ogóle energię, by używać mnie w ten sposób, kiedy Ewa rozkoszowała się nim całą noc?

Jedynym błogosławieństwem było to, że musiał wziąć prysznic pomiędzy schadzkami, ponieważ nie czułam jej na nim. Mimo to byłam pewna, że niedługo usłyszę o tym wszystko; Ewa nigdy nie pozwoliła mi zapomnieć, jak bardzo mój mąż cieszył się jej ciałem.

Ethan nie myślał, że to wiem. W rzeczywistości, świetnie ukrywał ich związek. Nigdy bym się o tym nie dowiedziała, gdyby nie Ewa. Uwielbiała mnie torturować każdą ohydną szczegółową informacją o ich życiu seksualnym: ile daje jej przyjemności, jak się śmieją ze mnie, gdy mam plecy odwrócone.

Ciało Ethana, muskularne i błyszczące potem, unosiło się nade mną, tak surowe i przystojne, że bolało mnie z pożądania. Moje ciało reagowało na niego z instynktu, ożywione przez jego potężne feromony i wprawne ręce, mimo że chciałam płakać, wiedząc, jak mało dla niego teraz znaczę.

Ethan kiedyś mówił, że byłam jego całym światem; teraz byłam tylko zabawką seksualną. Nie byłam pewna, jak długo jeszcze mogę to znieść. W ten czy inny sposób musiałam znaleźć wyjście z tej sytuacji, bo inaczej spędzę resztę dni torturowana przez te obrazy w mojej głowie.

Czułam, że zaraz eksploduję – wewnętrznie i zewnętrznie. Wszystkie moje okropne imaginacje o romansie Ethana i Ewy ożywały w mojej głowie, a nieustanne uderzanie jego twardości w moją najintymniejszą tkankę.

"Ahh!" Nie mogłam powstrzymać swojego jęku, gdy Ethan wbił się w to szczególne miejsce głęboko we mnie.

"Oh, podoba ci się to, prawda?" Zadarł z uśmiechem, powtarzając ten sam ruch i chichocząc na moje bezradne jęki. "Dobrze, Janey, powiedz mi, jak bardzo to kochasz."

Zgrzytnęłam zębami, zmuszając się do milczenia. Zaryczany, jego tempo znowu wzrosło, a ja wiedziałam, że jest blisko. Patrzyłam bezmyślnie w sufit, gdy on wylał się w mojej macicy z niskim warkotem.

Po tym, jego usta poszukiwały moich, ale zanim mógł mnie pocałować, odwróciłam głowę. "Nie!"

Jego powiększona dłoń, nadal zaciśnięta w moich włosach, pociągnęła moją twarz do przodu. "Nie?" Powtórzył groźnym tonem.

"Czy całujesz Ewę, gdy kończysz z nią też?" Zapytałam z goryczą.

Nie mogłam uwierzyć w swoją własną odwagę. Chciałam go zapytać o jego romans – skonfrontować go przez prawie rok. A jednak Ethan ledwie zarejestrował moją uwagę. Po prostu pokręcił głową i odepchnął się ode mnie, mamrocząc "szalona kobieta" pod nosem.

Siedząc, przyciągnęłam nogi do piersi i wzięłam kilka głębokich, uspakajających oddechów. "To nie było warte pocałunku," syknęłam. "To nie było warte niczego. Szczerze mówiąc, jesteś tak zły w łóżku, że powinniśmy się po prostu rozwieść."

Gdy odwrócił się z powrotem, poczułam przypływ czystej triumfu. Wyglądał na wściekłego, ale rozkoszowałam się jego gniewem. Prawda była taka, że był tak utalentowany w łóżku, że musiał się bardzo starać, aby nie dawać mi przyjemności. Gdyby nie jego zdrada z Ewą, prawdopodobnie mogłabym osiągnąć spełnienie, tylko na niego patrząc. Chciał mnie ukarać, ale nie mógł mieć tego i tamtego; nie mógł traktować mnie jak śmiecia i jednocześnie mieć pożądaną seks-kobietę, której pragnął.

Ethan wrócił z morderczym wyrazem twarzy, "Przepraszam?" Warknął, walcząc, by pozostać w kontroli.

Teraz, gdy odnalazłam swoją odwagę, nie mogłam stracić impetu. Próbowałam znaleźć odwagę, by go opuścić przez długi czas. Wiedziałam od jakiegoś czasu, że osobą, którą Ethan naprawdę kocha, była Ewa. Ewa, wilczyca, która uratowała jego matkę, podczas gdy ja stałam i patrzyłam. Ewa, kobieta, która kochała go za jego osobowość, podczas gdy ja wyszłam za niego tylko dla jego pieniędzy.

Pewnie mógł myśleć, że mnie kochał, gdy byliśmy młodzi, ale teraz, gdy wszyscy wokół niego przekonali go, że jestem tylko bezwartościową, złodziejką złota, Ethan musiał uznać, że nie jestem godna bycia jego luną, i tak być może dlatego zawsze zwracał się do Ewy – może wciąż był wystarczająco atrakcyjny, by mnie utrzymać, ale to ona miała nosić jego szczenięta.

Z pulsującym bólem głowy, zatoczyłam się do komody, otworzyłam drugą szufladę i przeszukałam, aż znalazłam dużą kopertę. Wyciągnęłam ją i podałam Ethanowi.

Skanował ją, a potem spojrzał na mnie z szokiem i wściekłością. "Ty naprawdę mnie opuszczasz?!"

"Czy to rzeczywiście cię zaskakuje?" Zapytałam, wskazując na łóżko. "Nie możesz myśleć, że jestem szczęśliwa w tym małżeństwie."

Ciemne chmury zagościły w jego oczach, a on przeglądał dokumenty, zatrzymując się na warunkach finansowych. "Wszyscy zawsze mówili, że jesteś ze mną tylko dla pieniędzy," syknął Ethan. "Czy to był twój plan od samego początku? Czy ożeniłaś się ze mną tylko po to, by okraść mnie na rozwodzie? Czy dlatego byłaś tak okrutna dla mamy i Ewy?" Oskarżył. "Bo stanowiły przeszkodę w twoim planie?"

Jestem okrutna! Pomyślałam z oburzeniem. On nazywa mnie okrutną.

Byłam pewna, że "wszyscy", o których mówił, to te same kobiety, które oskarżał mnie o krzywdzenie, te, które szeptały truciznę w jego ucho od dnia naszego ślubu. Nigdy w to nie wierzył, dopóki plan Ewy "udowodnił", że jestem egoistyczną, nienawistną, małą złodziejką złota - jak to z taktem ujęła.

Trzy lata temu oskarżenie by mnie wkurzyło, ale teraz wydawało się niczym w porównaniu do cierpienia, które już mi zadał. Nie obchodziło mnie, co o mnie myślał. Po prostu chciałam uciec i jeśli to przekona go do podpisania dokumentów, to dobrze.

"Dokładnie tak." Odpowiedziałam z gniewem, "powinieneś był słuchać ich ostrzeżeń."

Gdy moje słowa trafiły, już wściekły wyraz twarzy Ethana zamienił się w absolutnie przerażający. Nagle zrozumiałam, że prowokowanie go mogło być bardzo złym pomysłem. W końcu, podpisanie dokumentów lub odmowa nie były jedynymi opcjami.

Zbliżał się do mnie z burzowym wyrazem twarzy, wyglądając na wściekłego ponad wszelką miarę. Włosy na karku stanęły mi dęba, a moja wewnętrzna wilczyca czuła przerażenie. Czy nienawidził mnie tak bardzo, że zaatakowałby mnie? Czy mógłby mnie zabić?

2

Patrząc teraz na mojego męża, którego oczy świecą, a pazury się wydłużają, gdy stara się okiełznać swojego wilka... Myślę, że może mu się uda.

Ethan łapie powietrze z wściekłością, jego klatka piersiowa szybko się podnosi i opada, gdy patrzy na mnie z absolutną furią. Jego gniew jest tak namacalny, że nieskrępowany strach przepływa przez moje żyły, a ja czuję się sparaliżowana, sparaliżowana jak spłoszony królik. Jeśli się ruszę, zaatakuje? Mój wewnętrzny wilk kuli się, chowając ogon między nogami, a nasze instynkty ustępujące są w pełni wywołane groźnym zachowaniem mojego męża.

Jednak zamiast rzucić się w moje ramiona lub zmienić się, Ethan po prostu zrzuca dokument na komodę i z impetem przejeżdża długopisem po nim, brutalnie podpisując papiery bez słowa. Rzuca mi je, a potem odwraca się na pięcie, opuszczając pokój.

Fala ulgi zalewa mnie, a po raz pierwszy od chwili, gdy wypowiedziałam te okropne, bezmyślne słowa, mogę w końcu oddychać. Moje serce nadal bije w klatce piersiowej, ale czuje się silniejsze niż od lat. Nawet gdy uderza z taką siłą o żebra, że obawiam się, że mogą pęknąć, nie mogę powstrzymać głębokiego poczucia euforii.

Czy naprawdę jestem wolna? Czy to rzeczywiście koniec?

Kucając, aby sięgnąć po papiery leżące u moich stóp, przebiegam palcami po pośpiesznie napisanym podpisie Ethana, delikatnie. W mniej niż pięć minut przeszłam od bycia niewolnicą omegi do uwolnionej kobiety. Moje życie znów jest moje, a przyszłość leży przede mną.

Nadal nie mogę w to uwierzyć następnego ranka, gdy pakuję swoje torby. Od momentu, gdy się obudziłam, się uśmiecham. Jestem tak szczęśliwa, że nawet kwaśna twarz i nosowy głos Ewy nie mogą zrujnować mi nastroju.

Stoi w moich drzwiach, trzymając filiżankę gorącej kawy w dłoniach i obserwując, jak przenoszę ubrania z komody do moich toreb. „Więc w końcu to zrobił.” Szydzi, z samolubnym uśmiechem popijając aromatyczny napój. „Powinnam była wiedzieć. Gdy Ethan przyszedł do mnie zeszłej nocy, był tak podekscytowany, że nawet nie dotarliśmy do łóżka. Musiałam mieć trzy orgazmy z rzędu - tuż przy drzwiach.”

Ewa chwali się, poruszając biodrami, gdy wchodzi do pokoju. Stawia kubek na stoliku, a krągła wilczyca siada na skraju łóżka obok mojej walizki, patrząc na mnie z oczywistym niesmakiem.

„Powinien był już dawno cię wyrzucić. Podejrzewam, że czuł dla ciebie litość.” Teoretyzuje Ewa. „Biedna, brzydka omega. Nikt cię już nie zechce, zmęczona przez alfa jak stara prezerwatywa.”

Wczoraj jej słowa z pewnością by mnie zraniły. Dziś sprawiają, że chcę się śmiać. Już nigdy nie będę musiała znieść tej okropnej suki. Jestem wolna nie tylko od niewolnictwa, ale także od jej prześladowań, wolna od jej gier.

Z uniesioną brwią podchodzę do stolika nocnego i chwytam jej parującą kawę. Jakimś cudem ta kobieta jest na tyle oderwana od rzeczywistości, że wydaje się myśleć, iż zamierzam jej ją oddać. Ewa wyciąga dłoń z oczekiwaniem, ale zamiast umieścić kubek w jej dłoni, wylewam go jej prosto na głowę.

Gorący napój spływa po okropnej kobiecie i jej nieskazitelnej białej bluzce, wtedy Ewa wstaje z łóżka z przeraźliwym krzykiem. Chwilę później Ethan wpada do pokoju, zaskoczony i zaniepokojony, spogląda między nami.

„Co się stało? Czy wszystko w porządku?”

Ewa teatralnie płacze, wskazując na mnie i lamentując. „Ona m-mię oblała, tylko za to, że przyszłam jej się pożegnać!” Obejmuje szyję mojego byłego męża, chowając twarz w jego karku i beznadziejnie płacząc.

Trzymając ją tak czule, aż żołądek mi się skręca, Ethan groźnie spogląda na mnie. „Co z tobą, Jane?”

Przewracam oczami do nieba, a Alfa sięga głęboko do swoich kieszeni. „Wyjdź stąd.” Mruczy, wyciągając dużą sumę gotówki i rzucając ją na moje starannie złożone ubrania, „Proszę - twoje wynagrodzenie za leżenie na plecach przez te wszystkie lata. Teraz znikaj!”

Na moich policzkach pojawia się zaczerwienienie w odpowiedzi na jego obelgę. Chciałabym rzucić te pieniądze z powrotem w jego twarz, w końcu ugoda rozwodowa zawierała warunki finansowe ustalone przez prawo. To nie ma nic wspólnego z realizacją naszej umowy, a wszystko z poniżaniem mnie za znoszenie jego własnego złego traktowania. Niemniej jednak, nie mogę sobie pozwolić na odrzucenie tych pieniędzy.

Moja matka od dłuższego czasu jest chora. Potrzebuje operacji, a nawet z ugody ledwo starczy mi na to. Dla omegi duma nie jest opcją. Jest tylko przetrwanie, a to wymaga pieniędzy.

„Jak sobie życzysz.” Mówię Ethanowi. Kucając, zamykam walizkę, wyjmuję ją z łóżka i wychodzę z pokoju z podniesioną głową.

Nie oglądam się.

Miesiąc później.

Dziwne jasne światło unosi się nade mną, przesuwając się z lewej na prawą w moim zamglonym widzeniu. Powoli zaczynam zdawać sobie sprawę, że to światło latarki, trzymanej w rękach lekarza stojącego nad moim łóżkiem szpitalnym.

„Co się stało?” pytam ochryple. Ostatnią rzeczą, jaką pamiętam, było czekanie na moją matkę, gdy wychodziła z operacji. Gdyby ktoś miał być w tym łóżku, to powinna być ona.

„Jane, miałaś szok.” Powiedział lekarz delikatnie. „Zemdlałaś.”

Poczucie niepokoju przerywa mnie na wskroś. „Gdzie jest moja matka?”

„Bardzo mi przykro,” mówi lekarz tym samym, współczującym tonem. „Nie przeżyła.”

„Co?” Odpowiadam małym głosem, słowa wcale do mnie nie docierają. „Czy… czy to dlatego zemdlałam?”

„Nie, właściwie.” Nie mogę sobie wyobrazić dlaczego, ale lekarz się uśmiecha. „Zemdlałaś, ponieważ jesteś w ciąży.”

Sześć miesięcy później.

Cztery ciąże.

Kiedy po raz pierwszy dowiadujesz się, że jesteś w ciąży, ostatnią rzeczą, jaką zakładasz, jest to, że będziesz miała czworo dzieci zamiast jednego. Ale dokładnie tak się stało. Nie zdążyłam przyzwyczaić się do myśli o zostaniu rodzicem i dojść do siebie po śmierci własnej matki, a już dowiedziałam się, że będę rodzić prawdziwe miot szczeniąt.

Ledwie wystarczyło mi pieniędzy po wszystkich rachunkach szpitalnych, aby przyjąć jedno dziecko, ale gdy odkryłam prawdę, byłam już tak zakochana w małych istotach rosnących w moim wnętrzu, że nie mogłam sobie wyobrazić ich oddania. Chroniłam je przez ostatnie kilka miesięcy z całym moim uczuciem i troską, ale teraz dowiaduję się, że moje najlepsze starania nie wystarczyły.

Po traumatycznym cesarskim cięciu i więcej szwów, niż mogę zliczyć, pielęgniarki w koń finally wprowadzają mnie do moich dzieci: dwóch chłopców i dwóch dziewczynek - przynajmniej na razie.

Najmniejsza dziewczynka, mająca tylko dwie trzecie rozmiaru innych dzieci, nie ma długo przed sobą na tym świecie. Mówili mi to tak delikatnie, jak mogli, ale nie ma tu złagodzenia tego ciosu. Moja najmłodsza urodziła się z zagrażającą życiu wadą serca, a nawet jeśli jakoś przetrwa, nie ma żadnych cech wilkołaka. To nie ma dla mnie znaczenia, oczywiście, kochałabym ją, nawet gdyby urodziła się z dwoma głowami. Niestety, prawdopodobnie nie będę miała szansy kochać jej zbyt długo.

O ile nie zdarzy się cud, moja córka umrze przed nocą.

3

Jane

Myślałam, że znam smutek. Kiedy mój mąż zamienił mnie w niewolnicę i zakochał się w innej kobiecie, wyobrażałam sobie, że nic nie może być bardziej bolesne. A potem moja matka umarła. Straciłam wszystkie pieniądze zdobyte w rozwodzie, próbując ją uratować, i wciąż to nie wystarczyło. Byłam samotna i złamana sercem, ledwie potrafiłam postawić jedną stopę przed drugą.

Moje dzieci i nadzieje na przyszłość pomogły mi przetrwać najgorszy okres żalu; były balsamem dla mojego dwa razy złamanego serca, stając się moim całym światem po tym, jak ten, który znałam, rozpadł się w moich dłoniach. Miałam jedno krótkie przebłyski radości, kiedy urodziły się moje dzieci, wypełnione tak promiennym i wszechogarniającym światłem, że myślałam, że mogę eksplodować.

Potem odkryłam, czym naprawdę jest smutek. Okazuje się, że nawet nie wiedziałam, czym jest miłość, dopóki sama nie zostałam matką. Moja córka umyka mi nim zdążyłam ją poznać, by pokazać jej całą miłość, którą czuję. Mój wilk wyje smutno w mojej głowie, gdy kołyszę się tam i z powrotem, tuląc delikatny pakunek do piersi. Ona nie może umrzeć. Nie pozwolę na to.

„Musi być jakiś sposób.” Krzyczę, przyciskając usta do dziecięcej puszystej główki. „Musi być coś, co możesz spróbować.”

„Jane,” zaczyna moja lekarka łagodnie. „Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Jest tylko jeden chirurg na kontynencie, który mógłby jej pomóc, i…”

„Co?” Żądam, smakując własne łzy na języku. „Jeśli mogą jej pomóc, dlaczego nie próbujemy się z nim skontaktować?”

Moja lekarz zaciska wargi. „Jane,” mówi znów w tonie uspokajającym, którego zaczynam nienawidzić. „Nie stać cię na niego.”

Sprawiedliwa, matczyna furia pochłania mnie w wielkim wybuchu płomieni. Czy wszystko obraca się wokół pieniędzy? Nawet ratowanie życia?

"Może nie stać mnie na niego," warczę gniewnie, "ale jego ojca stać."

„Obiecałaś, że nigdy nie powiadomisz Ethana.” Przypomina mi lekarz niepewnie.

Patrząc na moją maleńką, idealną córkę, wiem, że żadne z moich przeszłych uczuć czy zmartwień nie ma teraz znaczenia. Moje dzieci są jedynymi rzeczami, które się teraz liczą. Nie mogę pozwolić jej umrzeć, temu cudowi, któremu nawet nie miałam szansy nadać imienia.

„To było wcześniej.” Chlipię, czując świeże łzy spływające po policzkach. „Jeśli to oznacza, że może żyć… Zrobię wszystko, co trzeba.”

„Rozumiem. Powiadomimy go natychmiast.” Odpowiada.

„Poczekaj!” Zatrzymuję ją za ramię. „Jestem omegą. Jeśli dowie się o innych dzieciach, zabierze je ode mnie. Znowu uczyni mnie swoją niewolnicą, a ja pozwolę mu, by być blisko nich.” Z całych sił staram się, aby zrozumiała, „Mogę jej się wyrzec, by uratować jej życie, ale Ethan nie może wiedzieć o innych. Nie może wiedzieć, że żyję.”

„Proszę cię, żebym kłamała przed Alfą?” Lekarz ostrożnie wyjaśnia.

„Proszę cię, abyś pomogła mi uratować życie mojej córki,” poprawiam, „i zapobiec rozdzieleniu moich innych dzieci od ich matki. Więc, pomożesz mi, czy nie?”

Ethan

„To niemożliwe.” Upieram się, wpatrując się w małą istotkę, którą pielęgniarka właśnie włożyła mi w ramiona. Świat kręci się wokół mnie w przerażającym wirze. W przeciągu trzydziestu sekund dowiedziałem się, że moja żona zmarła, rodząc mi córkę, nie mając pojęcia, że była w ciąży.

„Bardzo mi przykro, Alpha.” Mówi lekarz, „ale to prawda. Opiekowałem się Jane przez ostatnie sześć miesięcy.”

„Gdzie ona jest?” Duszam się, moje oczy płoną od niepopłakanych łez. „Chcę ją zobaczyć.”

Nie wierzę w to. Poczułbym to, gdyby Jane nie żyła. Wiedziałbym, wiem, że bym wiedział. Mój wilk jest w kompletnym szał, drapiejąc skórę, domagając się wypuszczenia, by ścigać naszą wybraną partnerkę i udowodnić, że ta absurdalna kobieta się myli.

„Przykro mi, Ethan.” Odpowiada, „Jane przekazała swoje ciało nauce. Nie możesz go zobaczyć. Ale zapewniam cię, to jest twoja córka.”

„Wiem to!” Warknę. Tu nie ma wątpliwości. Wygląda dokładnie jak moja Jane, taka malutka. Nawet pachnie jak Jane, mimo wszystkich dziwnych, sterylnych zapachów szpitalnych, które brudzą jej słodki aromat. „To nie to, o co chodzi.” Kobieta drży na mój ostry ton, ale nie obchodzi mnie to. „Wiedziałbym, gdyby moja żona nie żyła. Mówię ci, popełniłeś błąd.”

„To naturalne, że nie chcesz uwierzyć, że bliska ci osoba odeszła.” Analizuje lekarz. „Wszyscy lubimy myśleć, że moglibyśmy to poczuć, ale prawda jest taka, że nie możemy. Jane odeszła, ale to dziecko nie. Potrzebuje pomocy. Potrzebuje swojego ojca.”

Dziecko spało od momentu, gdy pielęgniarka włożyła ją w moje ramiona, ale teraz jej oczy się otwierają: szklisty, senni, i tak zielone jak las. Oczy Jane. Moja córka mruga i ciutkę skrzeczy, otwierając usta w szerokim ziewnięciu, które sprawia, że moje serce ściska się w piersi.

„Co muszę zrobić?”

Cztery lata później

Jane

Oddanie mojej córki było najtrudniejszą rzeczą, którą kiedykolwiek zrobiłam, ale nie żałuję tego. Ethan uratował nasze dziecko, tak jak modliłam się, że to zrobi, a pewnego dnia znajdę sposób, by przywrócić ją do domu, gdzie należy.

W latach od chwili, gdy się rozstaliśmy, znalazłam siebie. Wreszcie mogłam wykorzystać mój dyplom chemiczny, zaczęłam własną luksusową firmę perfumeryjną i powoli budowałam siłę, której potrzebuję, aby pewnego dnia skonfrontować się z byłym mężem i zjednoczyć moją młodą rodzinę.

Kiedy znowu spotkam Ethana, znajdzie bardzo inną kobietę, niż tę, którą kiedyś zniewolił, ale to jeszcze daleko. Na razie skupiam się na wychowywaniu moich szczeniąt i budowaniu mojej reputacji jako najbardziej ekskluzywnego projektanta perfum na kontynencie.

Wychodząc z tętniącego życiem lotniska w stolicy stada Nightfang, od razu dostrzegam swoją starą przyjaciółkę Lindę czekającą na nas w strefie odbioru pasażerów. Opiera się o eleganckie czarne SUV, bez celu rozmawia z szoferem i sprawdza zegarek. Po chwili patrzy w górę, a na jej twarzy rozciąga się szeroki uśmiech.

Moje szczenięta, Ryder, Parker i Riley, pędzą przede mną, rozpoznając swoją ukochaną ciocię Lindę z naszych częstych wideorozmów. „Linda!” Krzyczą chórem.

Moja przyjaciółka kuca, otwierając ramiona dla biegnących szczeniąt i przytulając je mocno. „O mój Boże, wszyscy jesteście tacy duzi! Jak się macie?!”

Gdy moje dzieci entuzjastycznie gwiżdżą, dzieląc się wiadomościami o naszych przygodach w samolocie, łapię Lindę w uścisku. „Cieszę się, że cię widzę,” oddycham.

„Wiem, bardzo za tobą tęskniłam.” Odpowiada, opierając swoje czoło o moje.

Kiedy wkładamy nasze bagaże do samochodu, Linda odrywa mnie na chwilę. „Chłopcy…” Zaczyna, wydając się niezdolna do znalezienia słów.

„Wiem.” Westchnę, „Wyglądają dokładnie jak Ethan.”

4

Patrząc na moich synów, którzy dzielą z ojcem brązową skórę, ciemne włosy i oczy, oceniam: „Będzie trudno utrzymać naszą obecność tutaj w tajemnicy.” To zaniżenie. Moje chłopcy są tak podobni do Ethana, że właściwie jest to zabawne. Musimy być bardzo ostrożni.

„Zgadza się,” żartuje lekko moja przyjaciółka.

Zerkając na Lindę kątem oka, pytam niepewnie: „Widziałaś...?”

„Tak,” Linda odpowiada od razu, nie potrzebując wyjaśnień. „Jest idealna, Jane. Zdrowa i piękna, twoja doskonała miniatura.”

„A Ethan?” pytam, nienawidząc siebie za to pytanie.

„Wciąż z Ewą,” relacjonuje Linda, „ale dogadza Paisley tak, jakby była słońcem, księżycem i wszystkimi gwiazdami. Cokolwiek innego się między wami wydarzyło, on jest wspaniałym ojcem.”

„Dobrze,” wzdycham, pocieszona słysząc, że moja inna córka jest w tak dobrych rękach, a jednocześnie pragnąc zobaczyć ją na własne oczy. „Myślisz, że odda ją, gdy nadejdzie czas?”

Twarz Lindy opada. „Jane, ona jest jego całym światem. Nie wiem, co planujesz, ale nie sądzę, żeby połączenie waszej rodziny było tak proste, jak myślisz.”

„Zobaczymy,” odpowiadam chłodno. Linda mogła być moimi oczami i uszami w mieście od czasu, gdy odeszłam, ale nie zna Ethana tak, jak ja. Wiem, jak okrutny potrafi być, wiem, jak dobrze potrafi udawać emocje, kiedy tak naprawdę nic nie czuje. W końcu, ile lat udawał, że mnie kocha, zanim pokazał swoje prawdziwe oblicze?

W ciągu lat, które minęły od naszego rozstania, trzymałam się z daleka, aby Paisley mogła skorzystać z całej światowej klasy opieki medycznej, którą jej ojciec może zaoferować. Ale teraz zbliżamy się do końca jej leczenia. Potrzebuje jeszcze jednej dużej operacji. Jeszcze jednej, a potem nie będę musiała się już ukrywać, nie będę musiała udawać.

„Jane, kocham cię,” mówi ostrożnie Linda, „ale błagam cię, nie lekceważ tego, jak bardzo Ethan troszczy się o Paisley. Nie widziałaś ich razem. Ja tak.”

„A on nie widział mnie od chwili, gdy odeszłam,” przypominam mojej przyjaciółce. „Nie zamierzam dać mu tym razem po sobie chodzić. Nie pozwolę mu zabrać mi mojej córki. Może myśleć, że poświęcenie ojca jest silne, ale nie ma pojęcia o mocy miłości matki.”

---

Ledwo rozpoznaję moją przyjaciółkę. Jane, którą znałam, była potulną omegą, zbyt nieśmiałą, by zabrać głos w szkole, mimo iż była mądrzejsza niż ktokolwiek w klasie. Ale ta kobieta — to istny żywioł, który zgina samą naturę do swojej woli.

Trzyma się jak alfa, emanując zapachem autorytetu i siły, który pasuje każdej Lunie. Wygląda na to, że macierzyństwo bardzo jej służy. Mogę tylko sobie wyobrazić, że gdyby była tak silna podczas swojego małżeństwa z Ethanem, Ewa nigdy nie byłaby w stanie wbić swoich szponów w tak dominującego alfa.

Nawet jej wygląd się zmienił. Jane zawsze była piękna, z długimi złotymi włosami i nieskazitelną porcelanową skórą, ale podczas gdy wcześniej umniejszała swoje urody, teraz je akceptuje. Nawet ubrana w proste robocze ubrania, wygląda na tak bezwysiłkowo urodziwą, że czuję się jak niechluj przy niej.

„Umówiłam cię na wizytę w atelier później dzisiaj,” dzielę się, nieprzyzwyczajona do przyjmowania tak wspierającej roli w życiu mojej łagodnej przyjaciółki.

„Dziękuję,” mówi Jane z absolutną gracją. Może teraz jest silną, niezależną wilczycą, ale Jane zaczynała z najniższego szczebla w hierarchii. Wie, co trzeba, aby ciężko pracować, aby sprzeciwić się własnemu przeznaczeniu.

„Wiesz, że Ewa jest właścicielką sklepu?” ostrzegam ją.

„Och, wiem,” uśmiecha się Jane, „Cieszę się na widok jej twarzy, gdy zrozumie, jaki zapach sprzedaje przez te wszystkie lata.”

„Nie boisz się, że zdradzi to Ethanowi?” pytam z niepokojem.

„Nawet Ewa nie jest tak głupia,” parska. „Uwierz mi, zrobi wszystko, co w jej mocy, aby zapewnić, że nigdy się nie spotkamy.” Jej oszałamiające zielone oczy rozbłyskują złośliwością. „Co mi odpowiada.”

---

Sklep Ewy, zbyt drogi i przestylizowany, to prawdziwa plaga dla oczu. Jak wiele nieszczęśliwych wilczyc, które myślą, że bogactwo to to samo co klasa, kochanka mojego byłego męża wypełniła swój sklep najgorszymi, najkrzykliwszymi przedmiotami, niezależnie od tego, czy mają prawdziwą wartość artystyczną.

Moje perfumy, anonimowo oznaczone francuskim słowem na wilczycę: La Louve, stoją na jej ladach. Jestem pewna, że Ewa nie ma pojęcia, że ekskluzywne zapachy, które dała na pierwszym miejscu na swoich półkach, to moje kreacje, a chociaż nie mogę krytykować jej gustu w perfumach, wiem, że sprzedaje je tylko dlatego, że są tak bardzo pożądane.

Gdy próbuję wejść do atelier, ubrana luzem w te same ubrania, które noszę w laboratorium, snobistyczne sprzedawczynie patrzą na mnie z góry.

„Pani, czy się zgubiłaś?”

„Nie,” zapewniam je pewnie, „Mam umówioną wizytę.”

„Nie umawiamy wizyt dla takich jak ty,” odpowiada sprzedawczyni, wykrzywiając wargi w odrazie.

Unosząc brwi, ripostuję: „Czy tak witacie wszystkie swoje klientki? Cud, że wciąż prowadzicie interes.”

„Nie zmuszaj nas do wezwania ochrony,” grozi druga wilczyca, krążąc za ladą i wymachując bezprzewodowym telefonem.

„Chociaż chciałbyś znać moje imię, zanim zdecydujesz, czy mnie wyrzucić?” pytam złośliwie, ciesząc się ich oburzeniem.

„Nie ma takiej potrzeby,” odpowiada pierwsza sprzedawczyni kpiąco. „Wyraźnie nie stać cię na nasze towary, a nie wpuszczamy byle kogo do naszego butiku.”

Wilczyca najwyraźniej myśli, że mam umówioną wizytę, by robić zakupy, a nie żeby zbadać doniesienia, które sprowadziły mnie do miasta w pierwszej kolejności, o luksusowym butiku próbującym podszywać się pod moje luksusowe perfumy.

„Tak myślisz?” zauważam chłodno, unosząc jedną z delikatnych szklanych butelek z moim eleganckim logo pod nos. Czując dyszę zapachową, natychmiast zdaję sobie sprawę, że doniesienia były prawdziwe. Zamiast eterycznej mieszanki nocno kwitnących kwiatów i ciemnych przypraw, które składają się na mój charakterystyczny aromat, wyczuwam ostry, metaliczny posmak. To nie są moje perfumy.

Widzę, jak kobiety otwierają usta, by kontynuować kłótnię z kąta oka, ale nie czekam, aż zdobędą głos. „Jeśli tak bardzo martwisz się o swój wizerunek, może interesuje cię, że te perfumy są fałszywe.”

„Przepraszam?” jedna z wilczyc wyrywa. „Skąd możesz wiedzieć? Nie mogłabyś sobie pozwolić na uncję La Louve, gdybyś oszczędzała przez całe życie!”

„Pozory mogą mylić,” oznajmiam po prostu, odkładając butelkę z powrotem na ladę i spoglądając na powierzchowne wilczyce. „To może wyglądać jak prawdziwy produkt, ale zapewniam, że nie jest.” Twarze kobiet zarumieniają się od ledwie powstrzymywanego gniewu, a ja kontynuuję: „Choć masz rację, że nie jestem klientką — moja wizyta jest z waszą kierowniczką sprzedaży. Nazywam się Elise Carrington i jestem właścicielką La Louve.”

5

     "Kłamiesz!" natychmiast protestuje sprzedawczyni. "Elise Carrington to jedna z najbogatszych kobiet na świecie. Nigdy nie wyszłaby na zewnątrz w takich szarych ubraniach."

     Patrząc w dół na swoje dżinsy i dopasowany czarny top, przyciskam dłoń do policzka w udawanym szoku. "Jak dziwne!" wołam. "Byłam pewna, że dzisiaj miałam na sobie suknię balową. Zawsze staram się być jak najbardziej niewygodna podczas lotów."

     Twarze kobiet wykrzywiają się w konsternacji. Wyraźnie nie rozumieją sarkazmu. "Podróżowałam dzisiaj," przeciągam z lekceważeniem. "Jestem bogata, a nie szalona."

     "Czym jesteś, to kłamcą!" oskarża oburzona wilczyca, zwracając się do swojej koleżanki z telefonem. "Zadzwoń na ochronę natychmiast."

     "Jak już mówiłam, wiem, jak pachną moje perfumy, i to jest podróbka — tak samo, jak te, które nosisz," dodaję spokojnie.

     "To niemożliwe!" sprzeciwia się szybko. "Mój chłopak kupił to dla mnie zeszłej zimy i wydał tysiące dolarów," z entuzjazmem woła ochroniarza. "Wyrzućcie tę kłamczuchę stąd!"

     "Twoja sprawa," szydzę. "To twoje pożegnanie."

     "O czym mówisz?" syczy. "Co taka nikczemna suka jak ty może wiedzieć o tym wszystkim?"

     "Pomagam ci," informuję ją po prostu. "Pozwól, że zgadnę, twój chłopak kupił tę butelkę tutaj?" Westchnąwszy, wyciągam z torebki małą butelkę perfum. "To jest prawdziwy produkt." Łapiąc kawałek papierowego testera, spryskuję go trochę, a następnie robię to samo na innym papierze z podróbką.

     Wręczając pierwszy papier zawstydzonej wilczycy, wyjaśniam: "Nutami głowy są kwiaty księżyca, jaśmin nocny i rzadkie orchidee, a nutami bazy są wilcze drzewo i paczula." Wymieniając papiery, dodaję: "Ale ten nie ma orchidei ani wilczego drzewa, które są niezwykle drogie i trudne do znalezienia. Zamiast tego ma akonit, który pachnie podobnie, jest nieskończenie tańszy, ale może być również dość toksyczny przy długotrwałym narażeniu."

     Skóra kobiety przybiera sickly odcień zieleni, gdy jej ostry nos wilka dostrzega wyraźną różnicę. "A-akonit?" powtarza nerwowo.

     Kiwnęłam głową, zaciągając wargi. "Znany powszechnie jako wilcza śmierć. Ktokolwiek stworzył tę podróbkę, najwyraźniej myślał, że może cię skrzywdzić tylko przez spożycie, ale zapewniam cię, że może być wchłaniane przez skórę. Czy miałaś ostatnio jakieś objawy choroby?"

     "Nie." Łka. "Ja..."

     "Zemdlała w zeszłym tygodniu!" jedna z jej koleżanek wysuwa się do przodu, wyraźnie mając więcej rozumu niż moja oskarżycielka.

     Kobieta, o której mowa, nie mogła już mówić, najwyraźniej odmawiając przyjęcia, że została oszukana, ale nie będąc w stanie wymyślić alternatywnego wyjaśnienia.

     "Och, moja bogini," westchnęła druga sprzedawczyni. "Musimy natychmiast zdjąć je z półek."

     "Macie," zgadzam się. "I powinnaś jak najszybciej poddać się badaniom lekarskim." Informuję pierwszą kobietę, dodając: "Radziłabym także zmyć ten zapach." Gdy biegnie do toalety, zwracam się do jej koleżanki. "A teraz chciałabym porozmawiać z twoim przełożonym."

---

     Kiedy w końcu wchodzę do butiku godzinę później, zatrzymuję się w martwym punkcie. Wszyscy są w rozsypce, a wszystkie stoiska z perfumami La Louve są puste.

     "Co to ma znaczyć?!" żądam.

     Nigdy nie widziałam zdjęcia Elise Carrington. Jest słynnie tajemnicza i nigdy nie pozwala sobie robić zdjęć ani udzielać wywiadów prasie. Zawsze zakładałam, że musi być okropnie zdeformowana lub coś w tym stylu, ale kobieta, która stoi przede mną, jest wszystkim, tylko nie tym. Widzę tylko jej plecy, ale kaskada lśniących złotych włosów spływa w dół jej pleców, a mimo że jest dość drobna, jej zgrabna figura ma krągłości we wszystkich odpowiednich miejscach.

     Ona odwraca się, kiedy słyszy mój głos, a moje serce zatrzymuje się w piersi. To niemożliwe.

     Kobieta oferuje mi śmiertelny uśmiech i kroki naprzód, wyciągając rękę. "Elise Carrington, założycielka i dyrektor generalna La Louve."

     Wytrząsając się z osłupienia, chwytam jej dłoń. Wygląda dokładnie jak Jane, ale była żoną Ethana, która zmarła lata temu. Poza tym, nie przypominała nic z silnej, pewnej siebie kobiety stojącej przede mną teraz... mimo to ich podobieństwo jest absolutnie niesamowite. "Eve LaRue," przedstawiam się, prostując ramiona, znów przejmując kontrolę. "Czy chciałabyś mi powiedzieć, co się dzieje?"

     "Cóż, wygląda na to, że sprzedawałaś podróbki perfum, z toksycznymi składnikami, nie mniej," mówi płynnie. Jej głos jest taki sam, te lekkie, liryczne tony, które Ethan zawsze uwielbiał.

     Kurczę. Myślę nerwowo, jak do diabła się dowiedziała? Udając niewiedzę, zakrywam usta ręką. "Co?" wołam. "To niemożliwe!"

     Duch Jane zwęża oczy, a jestem pewna, że przejrzała mój akt. "Przykro mi to powiedzieć, ale to prawda." Uśmiecha się przebiegle. "Jednak gdy już pozbędziesz się podróbek, chętnie nawiążę z tobą umowę, aby sprzedawać linię w twoim uroczym sklepie."

     Furia pulsuje w moich żyłach. Nie mogę sobie pozwolić na dalszą sprzedaż fałszywych zapachów, teraz gdy La Louve wie o oszustwie, a nie mogę zawrzeć umowy z tą kobietą. Z każdą chwilą jestem coraz bardziej przekonana, że to była żona Ethana, i nie mogę ryzykować, mając ją w pobliżu. Jestem o krok od zdobycia uczucia Alfy, a to nigdy nie stanie się, jeśli Jane wróci.

     Z grzecznością przepraszam i składając niejasną, całkowicie fałszywą obietnicę o skontaktowaniu się z jej biurem w celu omówienia umowy, wypraszam ją z sklepu. Gdy tylko znika, wyciągam telefon komórkowy i dzwonię do swojego prywatnego detektywa. "Rzuć wszystko, musisz zbadać kogoś dla mnie, a to nie może czekać."

---

     Gdy wychodzę z butiku Eve, czując ulgę, że sprawa została rozwiązana bez żadnych katastrof, ledwo zwracam uwagę na otoczenie. To było blisko. Nie mogłam pozwolić na dalszą sprzedaż toksycznych perfum pod moją marką, ponieważ taki skandal mógłby zniszczyć całe moje przedsiębiorstwo i utrzymanie. Mimo to, to było ryzykowne. Nie byłam pewna, czy Eve kupi moją grę - fałszywe imię czy nie.

     Tak bardzo jestem rozproszona, przemyślając każde słowo naszej rozmowy, że prawie wpadam na małą dziewczynkę w różowej sukience. "O Boże, przepraszam!" wołam, patrząc w dół z zaskoczeniem. Po chwili, mówię: "Riley?"

     Uświadamiam sobie nagle, że ta dziewczynka wygląda dokładnie jak moja córka, ale nie może być. Wpatruję się w nią tak intensywnie, że zapominam oddychać. Wiem, że to nie jest Riley... co może oznaczać tylko jedno.

     "Jesteś piękna." Mała przechyla głowę i uśmiecha się tak szeroko, że nie mogę się nie uśmiechnąć w odpowiedzi. "Nie mogę znaleźć mojego taty. Czy możesz mi pomóc go znaleźć?"

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Luna i jej czworaczki szczeniąt"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści