Nie tylko One-Night-Stand

Rozdział pierwszy

Jo 

"Dzięki Bogu, że tu jesteś!" Mój brat Pablo patrzy na mnie jak na lekarstwo na wysoki cholesterol i zablokowane tętnice, gdy wchodzę do jego mieszkania. 

"Uwierz mi, nie jesteś jedynym, który dziękuje Bogu, kiedy się pojawiam". Kładę ogromną kolekcję dość ciężkich błyszczących torebek zwisających z moich ramion na jego stole jadalnym. 

Jest wystarczająco duży dla sześciu osób, ale wszystko w tym domu to zbyt wiele dla kawalera, a żadna z tych rzeczy nie była celowym wyborem z jego strony. Kiedy po raz pierwszy wprowadził się do tego miejsca na początku swojej rezydentury, kupił wszystko, co było na wyprzedaży i jako pierwsze pojawiło się na stronach internetowych sklepów meblowych. 

Teraz jest certyfikowanym kardiologiem dziecięcym na UCLA, ale jest zbyt zajęty, by zmieniać wystrój lub aktualizować swoją szafę, aby upewnić się, że wygląda jak prawdziwy lekarz. Ale nadal go kocham i to nie tylko dlatego, że jest moim bratem. Ma wielkie serce i miłe brązowe oczy, które okazują jedynie współczucie i zrozumienie dla swoich młodych pacjentów. Gdyby lekarze z mojego dzieciństwa byli choć w połowie tak mili jak Pablo, nie martwiłabym się tak bardzo o wizyty u nich. 

"Czy możesz je przynieść ze sobą, proszę?" mówię, pocierając czerwone ślady, które paski torby pozostawiły na moich ramionach. Normalnie kazałbym dostarczyć ubrania, ale to nagły przypadek. Bardzo wrażliwy na upływ czasu. 

"Tak, oczywiście." 

Przechodzę do jego sypialni, która jest skąpa - tylko łóżko king size i komoda - i szybko badam jego szafę. Ubrania robocze: koszule z guzikami i Dockersy. Rzeczy codzienne: bawełniane koszulki i szorty. Kilka krawatów. Jeden sprawia, że się zatrzymuję i wyciągam go. To Kaczor Daffy na żółtym i pomarańczowym polu. 

"Naprawdę?" Trzymam ją przed nim jak pasek wstydu. "Looney Tunes?" 

"Dzieci to uwielbiają", mówi. 

"Tak, cóż, kobieta, która jest wystarczająco stara, by się umawiać, nie będzie. Zwłaszcza jeśli nosisz go do restauracji jak Virgo. A zwłaszcza nie na pierwszej randce!" 

"I właśnie dlatego tu jesteś. Jesteś ekspertem od mody." 

To prawda. Nie zdobyłam wymyślnego dyplomu medycznego jak Pablo. Właściwie to nie mam żadnego dyplomu - jako jedyna w mojej rodzinie go nie mam - ale i tak udało mi się stworzyć udaną karierę. 

Przechodzę w tryb pracy. "Powiedz mi, jakie wrażenie chcesz, żeby ta kobieta miała". 

"Zabawne. Miłe." Myśli przez chwilę. "Słodka." 

"To działa. Ale chcesz też wyglądać na udaną, prawda?". 

"Masz zamiar pokryć mnie Guccimi?" 

śmieję się. "Nie, ale każdy mężczyzna powinien mieć w swojej szafie parę włoskich loafersów". Grzebię w jednej z toreb i wyciągam parę Pradasów. "Te mają twoje imię na sobie. Ale przymierz je, a jeśli ci się nie spodobają, nie musisz ich zatrzymywać". Ale wiem, że je pokocha, bo są klasyczne i wygodne. Poza śmiesznymi krawatami, jest dość konserwatywny jeśli chodzi o ubrania. Flamboyance sprawia, że czuje się niekomfortowo. Uważa, że to jego osiągnięcia go wyróżniają, a nie jego stroje. 

Pablo wystawia dolną wargę i rozważa. "Wyglądają wystarczająco ładnie." Bierze je ode mnie i zakłada. Przechadza się trochę. "I wygodne, przynajmniej jak na razie. Nie wiem, jak by się czuły po zmianie". 

"Będą po prostu lepsze, jak je przełamiesz. Mam też dla ciebie parę Guccis, bo jestem miła." Czując się jak matka chrzestna dla mojego brata-żużlowca, podaję mu jedwabną koszulę w kolorze bladego kremu, ciemnoniebieską marynarkę sportową, również jedwabną, i pasujące spodnie. "Klasycznie i prosto. Bez krawata. Zostaw dwa górne guziki rozpięte. Zachowaj biżuterię do jednego solidnego pierścionka lub w ogóle nic. Żadnych postaci z kreskówek. Te mogą pojawić się później, gdy pozna cię na tyle dobrze, że nie będzie biegła z krzykiem w drugą stronę". 

"Dziękuję", mówi szczerze. 

"Nie ma za co. Teraz wiesz, że nie będzie cię karać za ubrania". I to czyni mnie szczęśliwym i dumnym. Pablo to wspaniały facet. Jest mądry, kochający i opiekuńczy - naprawdę, dziesięć na dziesięć. Potrzebuje tylko trochę pomocy, żeby ta jego randka miała szansę zobaczyć jego niesamowite serce. 

"Spędziłem dzisiaj trochę dodatkowego czasu, ponieważ mam imprezę, na którą muszę iść po tym, jak cię ubiorę". Bordowy jedwab Dior, w którym jestem, nie jest dokładnie obcisły, ale przylega we wszystkich właściwych miejscach, podkreślając moje piersi i tyłek. Nie można nosić z nim żadnej bielizny, ale jestem całkiem pewna, że mój modowy ignorant brat tego nie zauważył... ani nie zauważy. 

"Jakie przyjęcie?" mówi, nagle prostując ramiona i plecy, jakby miał zamiar kogoś wybić, prawdopodobnie jakiegoś faceta, którego mam zamiar poznać. 

"Dziedziczka z Korei zaprosiła mnie na przyjęcie w rezydencji Anthony'ego Blackwooda. Nie mogłam odmówić, zwłaszcza że ma to uczcić to, że Kim w końcu dostała premię za pracę". Moja najlepsza przyjaciółka harowała na to przez pięć lat. Zasługuje na niesamowitą imprezę. 

"Oh." Pablo trochę się rozluźnia. "Cóż, w porządku. To dobrze. Kim zapewni ci bezpieczeństwo." 

Przez "bezpieczne" rozumie "z dala od seksu". On, tak jak mój najstarszy brat Rafael i wszyscy moi kuzyni, albo nie rozumie, albo nie chce zaakceptować, że nie jestem dziewicą. Nie byłam nią od wieków. 

Ale łatwiej jest pozwolić mu na jego urojenia niż się kłócić. Nie wspominając o tym, że równie dobrze mogę być w tej chwili dziewicą. Co przygnębiające, nie spałam z nikim od miesięcy, nie od czasu, gdy zerwałam z Aaronem. Był zabawny i wyluzowany, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy, ale potem zmienił się w natrętnego bałaganiarza w ciągu kilku miesięcy od rozpoczęcia naszej randki. Nadal dzwoni i pisze SMS-y, mówiąc, że wie, że z nikim nie byłam i że nadszedł czas, abyśmy do siebie wrócili. Ugh. Muszę znaleźć sposób, aby wydostać się z tego stanu dickpression. Może dzięki temu Aaron zrozumie, że to naprawdę koniec. 

"Gotta go," mówię, machając na Pablo. 

"Hej, nie chcesz zabrać ze sobą reszty?" Gestem wskazuje na torby na podłodze. 

"Zatrzymaj je. Będziesz potrzebował czegoś na drugą randkę... zakładając, że uda ci się ją zdobyć." Mrugam, aby wziąć żądło z komentarza. "Powodzenia!" 

Następnie, zanim będzie mógł spróbować dać mi wskazówki "bezpieczeństwa" - a może puszkę Mace, którą kupił właśnie na taką okazję - spieszę się i wskakuję do mojego Lexusa. 

Zazwyczaj nie jestem tak podekscytowana imprezami. Bywałem na swoich - duża część moich klientów to celebryci, a wielu z nich stało się przyjaciółmi. Ale jestem podekscytowana tym jednym, i to nie tylko z powodu sukcesu zawodowego Kim. To także dlatego, że byłam nieznośnie ciekawa nowiutkiej rezydencji, którą Anthony Blackwood zbudował dla swojej żony. 

To jak się poznali, zakochali i pobrali trafiło na pierwsze strony gazet. I jestem pewna, że żaden z tych rozgłosów nie był z wyboru, ponieważ Anthony jest tak prywatny, że nikt nie wiedział, dlaczego opuścił swoją rodzinę w Luizjanie, aby przenieść się do Los Angeles... dopóki nie wyszły wszystkie artykuły o jego rodzinnym skandalu. 

Media prawdopodobnie jednak nie relacjonowały wszystkiego zgodnie z prawdą. Zawsze starają się zrobić historie tak sensacyjne, jak to tylko możliwe, a jeśli pominięcie kilku faktów może wzmocnić sensację, robią dokładnie to. Pewnie połowa moich klientów na to narzeka. 

I chociaż dwukrotnie udało mi się pracować dla żony Anthony'ego, Ivy, nigdy nie udało mi się wejść do rezydencji. To niezwykłe; moi klienci na ogół wolą, żebym jeździł do ich domów, bo tak jest im wygodniej. Ale nie Ivy. 

Panel bezpieczeństwa na skraju posiadłości przyjmuje mój kod gościa, a część bramy z kutego żelaza majestatycznie mnie przepuszcza. Powietrze pachnie świeżymi kwiatami z imponującego ogrodu, a bryza jest orzeźwiająca. 

Nie spieszę się i podziwiam przepiękny krajobraz, w komplecie z ogromnym ogrodem wodnym, w którym na spokojnej powierzchni pływają mini świeczki do herbaty. To naprawdę urocze. 

Przy głównych drzwiach spotykam Yuna Hae, gospodynię przyjęcia. Jej kasztanowe włosy są rozpuszczone, a ona sama jest w najładniejszej sukience i butach Chanel. Nigdy nie widziałam, żeby wyglądała czy ubierała się źle - nie znam jej długo - i nic nie ukrywa jej radosnej osobowości. 

Uściskała mnie. "Hej, udało ci się!" 

"Nie przegapiłbym tego za świat!" Mówię, przytulając ją z powrotem. "Czy Kim już jest?" 

"Nope. Ona jest modnie późno, bez wątpienia. Ale to nie znaczy, że nie dostaniemy się do spędzania czasu i zabawy! Chodź, pozwól mi przedstawić cię kilku osobom." Gestykuluje, ciągnąc mnie w kierunku centrum foyer. "Nie masz pojęcia, jak jestem podekscytowana, ponieważ wszyscy moi ulubieni ludzie są tutaj, nawet Edgar". 

"Edgar?" 

"Edgar Blackwood. Starszy brat Tony'ego. Spędza prawie cały swój czas prowadząc rodzinny biznes w Luizjanie, wiesz. Ale założę się, że miał ochotę na specjalny poczęstunek, który przygotowałam!" Macha brwiami. 

"Specjalny poczęstunek? Jak... ciasto czy coś?" 

"Och, będziesz zdumiony. To jest niesamowite." Stuka w plecy wysokiego, ciemnowłosego mężczyzny. Rozmawia z kimś, ale odwraca się, zielone oczy ostre z zainteresowania. 

Rozpoznaję go natychmiast. Anthony Blackwood. Jest dość znany - i niesławny - nie tylko z powodu rodzinnego skandalu. Jest właścicielem jednych z najlepszych i najpopularniejszych klubów na świecie, w tym Z tutaj w L.A. 

Nie wydaje się tak zimny, jak sugerowałaby jego reputacja, choć jest równie dobrze ubrany, jak na zdjęciach, które widziałam. Jest bardzo przystojny, jego rysy są finezyjnie wyrzeźbione. Gdyby nie zdecydowane linie jego ust i szczęki, byłby ładny. 

"Tony, przywitaj się z moją przyjaciółką, Jo Martinez. Jo, Anthony Blackwood." 

Mocno ściska moją dłoń. "Anthony. Miło mi cię poznać." 

"Cała przyjemność po mojej stronie," mówię. 

"Ivy mówiła o tobie. Zawsze docenia twoją pomoc." 

Mój uśmiech staje się bardziej szczery. "Ona jest taka urocza." To prawda. Jest jedną z najmilszych osób do pracy. 

"Poznałaś mojego brata?" Gestem wskazuje na mężczyznę, z którym rozmawiał, który podchodzi pół kroku bliżej. 

Anthony jest z pewnością wystarczająco przystojny, ale jego brat jest... 

Wow. 

Normalnie uważam, że ubrania czynią człowieka, władają obecnością, której potrzebuje, jeśli mają odpowiednią kombinację koloru, materiału i kroju. Ale w tym przypadku, ubrania wydają się być tylko dodatkiem. Jest wysoki, z niesamowicie szerokimi ramionami, które sygnalizują władzę i dominację. Stoi z idealną postawą, plecy ma proste, głowę pochyloną tak, by pokazać śmiałe linie kości twarzy. Jego rysy nie są tak elegancko wyrzeźbione jak Anthony'ego, ale jest w nich surowość, która jest całkowicie męska i gorąca. A jego oczy... Są zielone jak u Anthony'ego, ale inne. Ciemniejsze, głębsze i całkowicie kontrolowane bez bycia zimnymi. 

Ciekawe, jak wyglądałyby, gdyby nie były tak kontrolowane... 

Nagle miejsce to wydaje się zbyt gorące. 

Moje "nie" na pytanie Antoniego wychodzi prawie bezgłośnym szeptem. Oczyszczam gardło i dodaję: "Nie sądzę", po czym wyciągam rękę. "Jo Martinez." 

"Edgar", mówi z nutą południowego drawlu. "Edgar Blackwood." Dios mío, ten głos, który powinien być nielegalny. Przebiega po mnie, tak dekadencki jak aksamit, a ja tłumię dreszcz, gdy sensacja wydaje się gromadzić między moimi nogami. Jak on to robi, że jego imię brzmi jak moja najbrudniejsza fantazja? Moja babcia powiedziałaby, że zaprzedał duszę diabłu. 

Bierze moją dłoń w miękki uścisk tylko palców i delikatnie pompuje ją dwa razy. Kontakt wysyła mrowienie w górę mojego ramienia, sprawiając, że moja szyja się nagrzewa. 

"Urzeczony", mówi. 

"Ooh, jak miło. Czy tak mówią dżentelmeni z Luizjany, kiedy poznają damę?". 

Zielone oczy marszczą się lekko. "Zależy od damy". 

O mój Boże. Założę się, że tony kobiet wzdychają nad nim i robią z siebie głupców. Nie chcę być banałem, o którym nie będzie nawet pamiętał za dwie sekundy. 

Ale wtedy czuję to... Miękkie, powolne przeciąganie opuszkami palców, jakby brzydził się mnie puścić. I choć patrzy na mnie dość spokojnie, w jego oczach dostrzegam błysk żaru. 

A więc to jest ulica dwukierunkowa. I widzę, że on o tym wie. Dzielimy chwilę, której Anthony i Yuna nie są świadkami, mimo że stoją tuż obok nas. 

Uroczysty i ponury nie jest w moim typie. Zazwyczaj umawiam się z mężczyznami, którzy są spokojni i nie traktują siebie ani nikogo innego zbyt poważnie. 

Ale może on po prostu poważnie traktuje swoje obowiązki. Jeśli dobrze pamiętam, jest najstarszym bratem Blackwooda. Rafael zachowuje się tak, jakby ciężar świata spoczywał na jego barkach, więc to ma sens. Zastanawiam się, jaki jest Edgar w łóżku. Czy nadal jest poważny, nawet gdy jest nagi i twardy? Czy kieruje całą tę poważną uwagę na lizanie, głaskanie i pieprzenie? 

Próbuję stłumić żywy umysłowy film Edgara robiącego dokładnie to, ale pożądanie i tak iskrzy. Nie rozumiem tego. Nie jestem typem człowieka, który wyobraża sobie dopiero co poznanego mężczyznę i fantazjuje o nim. Miałam wielu gorących męskich klientów i żaden z nich nie sprawił, że moje hormony wymknęły się spod kontroli. 

"Chciałabyś się napić?" mówi, zatrzymując moje oczy. 

Jeśli zapytasz mnie tym głosem, odpowiedź zawsze będzie... 

"Tak".




Rozdział drugi

Edgar 

Prowadzę Jo do ogromnej otwartej przestrzeni, gdzie Yuna kazała swojemu zespołowi kateringowców i serwerów ustawić jedzenie i napoje. I przez cały czas moje serce pompuje trochę szybciej, a moja krew rośnie trochę za gorąco, gromadząc się w moim kutasie. 

Przez sekundę zastanawiam się, czy paluszek szkockiej, który miałem w samolocie, był zasznurowany jakimś nielegalnym związkiem chemicznym. Dlaczego inaczej podnieciłby mnie uścisk dłoni? To dziwne. Może nawet dewiacyjne. 

Może zbyt długo byłem w celibacie. Kiedy ostatni raz miałem kobietę? Rozgryzłem to, ale nic nie znalazłem. To było albo bardzo dawno temu, albo nie zapadło mi w pamięć, albo jedno i drugie. 

Ale jeśli to jedyny powód, to dlaczego nie podnieciła mnie stewardesa? Była na pewno ładna. Nawet co jakiś czas rzucała mi zalotne uśmiechy. Ale jedyne czego od niej chciałem to mój posiłek i napoje, a potem zostać samemu, żeby przejrzeć kilka maili z pracy. 

Daj spokój. Jo jest o wiele gorętsza od stewardessy. Nie ma porównania. 

To prawda. Jej sukienka przypomina płomień, czerwona i nieodparta. Pokazuje jej krągłości - od piersi po talię i ten wspaniały, niesamowity tyłek. Ale pokaz nie jest rażący. To raczej uwodzenie, przynęta - delikatnie wyszeptana Podejdź bliżej i odkryj więcej. 

I Boże, czy ja tego chcę. 

Serwer w eleganckim uniformie przechodzi z tacą z napojami, a ja chwytam dwa flety szampana. Muszę sprawdzić, czy ta iskra jest prawdziwa, czy tylko wyobrażam sobie rzeczy - co oznacza, że muszę spróbować ją odtworzyć. Wręczam kieliszek Jo, upewniając się, że nasze palce się stykają. 

Moje serce znowu zaczyna bić, jakby ktoś nacisnął guzik. Więc to nie jest przypadek. Próbuję przełknąć, ale mam sucho w ustach. 

"Dziękuję" - mówi z uśmiechem, po czym bierze łyk. Jej ciemnobrązowe oczy błyszczą z przyjemnością. "Mmm. To jest takie dobre." 

Próbuję sobie wyobrazić, jak te oczy wyglądałyby, gdy ona wije się na skręconych arkuszach. "Tak dobre..." Czy błyszczałyby z pożądliwą chciwością? Czy straciłyby ostrość? Czy byłaby pokorna, czy wymagająca? Jak smakowałaby na moim języku? Jak czułaby się wokół mojego kutasa? 

Pół kropli bąbelkowego wina przylgnęło do jej pulchnej dolnej wargi. Mam ochotę ją zlizać, ale siłą odsuwam ją od siebie i przykładam swój własny flet do ust. Gdy rocznik skwierczy w moim gardle i nosie, zastanawiam się, czy z jej ust byłoby lepiej. Słodsze. Mocniejsze... 

Jo patrzy na mnie wyczekująco. Czy chce, żebym ją pocałował? Czy celowo zostawiła tam szampana? 

Ale jeśli tak, to kąt jej podbródka jest niewłaściwy. Powinna przesunąć się bardziej zapraszająco... 

Nagła jasność przecina mój ogarnięty żądzą umysł. Ona nie podpowiada, żeby ją pocałować. Ona czeka na odpowiedź na coś. Jedynym problemem jest to, że nie mam pojęcia, jakie to było pytanie. 

Nie mogę powiedzieć jej prawdy, więc wybieram drugą najlepszą opcję - kłamstwo. "Przepraszam, myślałem tylko o czymś z pracy. Czy mógłbyś to powtórzyć?" 

"Pytałam, czy często tu wychodzisz. To znaczy, czy nie prowadzisz Blackwood Energy? Czy oni mają biuro w L.A.?" 

"Nie. I ma pan rację, nie przyjeżdżam tak często". Przyjazd do Los Angeles w dniu dzisiejszym był impulsywną decyzją, którą podjąłem, kiedy Yuna wysłała mi SMS-a o imprezie i o tym, jak się za mną stęskniła. Ale tak bardzo jak ją lubię, wyjazd miał więcej wspólnego z moją kłótnią z tatą, taką, której nie musielibyśmy mieć, gdyby nie tkwił w przeszłości, zamiast myśleć o przyszłości firmy. 

Jest też kilka rodzinnych spraw, o których być może będę musiał wkrótce powiedzieć moim braciom. Pytanie o czas. Nigdy nie będzie naprawdę dobrej okazji, żeby powiedzieć im, że nasi rozwiedzeni rodzice mogą wrócić do siebie, ponieważ rozwód był tym, na co mama najmniej zasłużyła. Ma szczęście, że nie gnije w więziennej celi. 

"Może będziesz miała powód do częstszych odwiedzin, kiedy twój brat będzie miał dzieci" - mówi Jo, zerkając na mnie. 

"Wątpliwe", odpowiadam. "Blackwood Energy trzyma mnie bardzo zajętego". 

Granie z tatą w grę o władzę wysysa wiele mojego czasu. On chce utrzymać status quo - skupić się na ropie, klubie starych chłopców, scentralizowanych biurach, tego typu rzeczach. Ja chcę coś zmienić. Zdywersyfikować działalność w kierunku zielonej energii, położyć nacisk na rzeczywiste osiągnięcia, a nie na koneksje czy płeć, i przemyśleć nasze miejsce w przyszłości sektora energetycznego. Niestety, tata nadal ma duże wpływy w firmie. Większość kierowników najwyższego szczebla to jego wybór. 

"Oh." Jo przytakuje, patrząc w dół na swojego drinka. 

Jej wyraz twarzy przypomina mi coś, co powiedział najlepszy przyjaciel Tony'ego, Ryder, że byłbym okropnym drużbą na ślubie Tony'ego, ponieważ bardziej nadaję się na ponure okazje, takie jak pogrzeby. To prawda, że nie jestem typem zabawnego hollywoodzkiego playboya - jak Ryder - bo dla mnie życie jest poważne. A obowiązki mają znaczenie. 

Jednocześnie nie chcę, żeby Jo myślał, że jestem nudny. 

"Ale rozmowy o korporacjach są nudne" - mówię, próbując dojść do siebie. "Czym się zajmujesz?" 

Wygląda, jakby chciała mi zaprzeczyć, ale mówi: "Jestem konsultantką modową i personal shopperem". 

"Brzmi interesująco. Kobiety uwielbiają robić zakupy, prawda? Musisz być wyjątkowa, żeby dostawać za to wynagrodzenie". 

"Mmm, tak", mówi. Ale nie wygląda na zadowoloną. 

"Co, czy emocje z tego zniknęły? Teraz to tylko praca?" 

"Tylko praca?" Patrzy na mnie w górę. "Co masz na myśli?" 

I czyste zainteresowanie w jej ciepłym brązowym spojrzeniu zaczyna rozkręcać coś wewnątrz mnie, co zostało mocno zwinięte odkąd pamiętam. "Pamiętam, że czytałem wywiad z gwiazdą porno - facetem - w którym mówił, że seks nabrał wyraźnie przykrych cech, gdy zaczął robić to za pieniądze". 

Jak tylko skończę to mówić, chcę się ugryźć w język. Co się stało z dobrymi manierami i przyzwoitością? Gdyby mój mózg funkcjonował prawidłowo, powiedziałbym coś bardziej... neutralnego. Być może "smakołyk", o którym wspomniała Yuna, to jakiś rodzaj halucynogenu w napoju, który piję. 

Jo śmieje się. "Czy on rzeczywiście to powiedział?" 

"Tak." Nie ma teraz wyboru, trzeba kontynuować. I to jest niebezpieczne, bo myślenie o gwieździe porno sprawia, że myślę o porno, co następnie sprawia, że myślę o seksie. 

"Musi nie kochać swojej pracy tak bardzo jak ja kocham swoją, w takim razie". Kąciki jej ust unoszą się, a w jej oczach iskrzy się humor. Dlaczego widok tego uśmiechu sprawia, że czuję się na sto stóp wyższy? 

"Absolutnie uwielbiam swoją pracę," kontynuuje. "To, co robię, to nie tylko zakupy, to pomaganie ludziom w realizacji ich prawdziwego potencjału". 

"Jak to?" 

"Cóż, żeby podać ci korporacyjny przykład, czy zatrudniłbyś kogoś, kto nie ubierał się odpowiednio do pracy, nawet gdyby był, nie wiem, Einsteinem sektora energetycznego?". 

"Einstein energii? Zatrudniłbym go." 

Wygina brew. "Powiedzmy, że to zanim stał się sławny". 

"Cóż... chciałbym powiedzieć, że tak, ale najprawdopodobniej nie. Nie dostałby nawet rozmowy kwalifikacyjnej." 

"Dokładnie. I podoba mi się twoja szczerość." Ona promienieje. "Niektórzy ludzie lubią udawać, że są poza takimi powierzchownymi rzeczami, ale oczywiście nie są. Poza tym, można wiele powiedzieć po tym, jak ktoś się ubiera." 

"Na przykład jak bardzo są bogaci?" To powinno być łatwe. Wszystko, co musiałbyś zrobić, to skatalogować, ile wydali na ubrania. 

"No tak. Ale także o ich osobowości." Pochyla się bliżej i obniża głos konspiracyjnie. "Oczywiście, jeśli mnie zatrudnią... Cóż, mogą projektować, co tylko zechcą". 

"Co próbujesz teraz projektować?" 

Mruga. "Nie wiesz, prawda?" 

Muszę przyznać, że ma mnie. Powiedziałbym, że chce być seksowna, ale wątpię, że jest coś, co mogłoby ukryć tę gotującą się seksualność. Więc to odpada... "Soigné na soirée?" 

"Och, humor. I kulturalny humor." Daje mi małe, ciche klaskanie, ale nadal czeka na moją ocenę. 

Nie mogę myśleć o niczym innym. Moda nie jest moją mocną stroną, ale może uda mi się to odwrócić. "Ok, nie zatrudniłam nikogo, kto by mi wybierał ubrania, więc powiedz mi, jak myślisz, jaka jestem". Nawet jak to mówię, zastanawiam się dlaczego. To do mnie niepodobne, żeby tak bardzo przejmować się tym, co ludzie myślą. Albo pytać kobietę, którą dopiero co poznałem, jak mnie postrzega. To zbytnio przypomina błaganie o aprobatę, lub co gorsza, o uczucie. 

Ja, Edgar Henry Clayton Blackwood, nie potrzebuję ani nie szukam uczucia. 

"Ty?" Jo odciąga się nieco do tyłu i daje mi powolny raz-over od stóp do głów. 

Ponieważ nie potrafię wymyślić dobrego sposobu, by cofnąć moje pytanie, po prostu stoję i czekam na jej werdykt. Jej spojrzenie znów mnie omiata i czuję, że jest namacalne. Jak delikatne pociągnięcia. Moja skóra kłuje. 

Cholera. Nie rób się twardy - albo, dokładniej, nie rób się twardy. 

"Hmm." Stuka palcem o swoje usta. 

Biorę długi łyk mojego drinka. Równie dobrze mógłbym pić wodę, bo nic nie czuję. Dlaczego mam wrażenie, że los świata zależy od jej opinii? 

"Odpowiedzialny", mówi w końcu. "Zależny. Kontrolowany." 

Kiwam głową. "Spostrzegawczy." To wszystko dobre cechy. I robiłem co mogłem, żeby je wcielić. Ale jej powiedzenie tego o mnie sprawia, że czuję się bardziej płaski niż zapomniana szklanka coli. Chciałem, żeby powiedziała... co? 

Seksowna? 

Pieprzony? 

Gorąca? 

Zanim zdążyłem się zdecydować, Yuna głośno oczyszcza gardło, żeby zwrócić na siebie uwagę. "Dziękuję wszystkim za przybycie. Chciałam zorganizować to przyjęcie, żeby pogratulować mojej niesamowitej współlokatorce Kim premii. Najwyraźniej była doskonała w swojej pracy przez ostatnie pięć lat, więc jest to w pełni zasłużone." 

Jo robi pięść swoją wolną ręką i pompuje ją w powietrzu. "Tak!" 

"Znasz ją?" pytam niskim głosem. 

"Jest jedną z moich najlepszych przyjaciółek. To jest super ekscytujące. Jestem dla niej taka szczęśliwa." 

Radość w jej oczach mieni się jak światło słoneczne; mój oddech łapie w gardle. Jest absolutnie hipnotyzująca i sprawia, że czuję się jakbym stał na chmurze. 

Ale Yuna woła moje imię, przerywając czar. "Dziękuję ci, Edgarze, że przyszedłeś. Nie sądziłam, że zdążysz, skoro prawie cały czas spędzasz w Luizjanie. I namówcie go do rozmowy, panie. Ma najmilszy głos w historii". 

Rozmawiać? Nie chcę rozmawiać z nikim poza Jo. Ale to byłoby niewybaczalnie niegrzeczne, żeby to powiedzieć, więc zamiast tego macham sugestią Yuny. "Przestań. Zawstydzasz mnie." Mam nadzieję, że to da do zrozumienia, że nie jestem zainteresowany rozmową z innymi kobietami. 

Jo pochyla się bliżej. "Rzeczywiście masz ładny głos." Róż jej policzków staje się bardziej intensywny, jej oczy jaśniejsze. 

"Dziękuję", mówię, lubiąc to bardziej niż wcześniejsze "odpowiedzialny, niezawodny, kontrolowany" rzeczy. Nie chcę być dziś żadną z tych rzeczy. Chcę być jak ona - błyskotliwa, wspaniała i zachwycająca. 

Yuna kontynuuje swoją wypowiedź. Ledwo zwracam na to uwagę. Jeśli mówi coś ważnego, o czym powinienem wiedzieć... Cóż, może mnie poinformować później. 

W tej chwili bardziej interesuje mnie sposób, w jaki sukienka Jo przylega do jej rozkosznego ciała. Materiał jest dość cienki... Czy ona ma na sobie jakąś bieliznę? Jeśli nie, to te piersi naprawdę są jej, niczym nie wspomagane i nie kształtowane. Z drugiej strony, kobieca bielizna może być bezszwowa... 

Tak czy inaczej, chcę ściągnąć z niej sukienkę i się przekonać. Nie jest to jednak najwygodniejsze pragnienie w tej chwili, ponieważ sprawia, że jestem twardszy niż stalowa rura. 

Dwaj umundurowani kelnerzy wnoszą srebrne wózki z tacami obładowanymi eleganckimi białymi talerzami. To nie byłoby w stylu Yuny, żeby robić cokolwiek bez sporego rozkwitu. Małe, płatkowe, przypominające strudel ciastka są układane po dwa na talerzu. Służący wnoszą kolejne napoje z bąbelkami. 

"Jak ci się to udało?" pyta Ivy. "Myślałam, że twoja matka zamroziła ci konto za ucieczkę". 

Oczywiście Yuna jest na tyle sprytna, że odłożyła trochę pieniędzy, myślę, a potem bierze kolejnego szampana dla Jo. Ona przyjmuje go, z ustami: "Dziękuję". 

"Nie odcięła wszystkiego", mówi Yuna. "Nadal mogę pobierać do pięciu tysięcy dziennie, w nagłych przypadkach". 

"Gdzie można znaleźć wyczarterowany samolot tak tanio?" ktoś żartuje z mojej lewej strony. 

"Nie da się. Więc kazałam go obciążyć konto wydatków mojego brata." Yuna szczerzy się bezwstydnie. "On mnie kocha, hahaha. A teraz chodźcie. Ciesz się!" gestykuluje. 

Podnoszę dwa talerze i podaję jeden Jo. "Jeśli Yuna kazała je przylecieć z Japonii, to albo są naprawdę dobre, albo naprawdę niezwykłe". 

Jo obdarza mnie małym uśmiechem. "To brzmi bardziej jak prawne zastrzeżenie niż aprobata". 

"Bycie z góry jest ważne." Prawie wszystkie spory pojawiają się, ponieważ ludzie nie są ze sobą w pełni szczerzy, ale zachowuję tę część dla siebie, żeby nie dodała "oschłego" do cech, które wyłapała na mój temat. 

Biorę mały kęs jednego z ciastek. Jest wypełnione gęstym kremem, który smakuje jak bogaty sernik. Nie jest zły. Ale mógłby być słodszy. 

Jo skubie jedno, patrząc z lekkim powątpiewaniem. Ale wiem, że moment, w którym trafia na krem w środku, bo jej oczy się rozszerzają, a ona szczerzy się z przyjemnością. 

"Jak one się nazywają?" Ryder mówi wokół swojego kęsa. "Muszę się upewnić, że mój asystent może mi załatwić kilka". 

Prawdopodobnie zamierza wysłać samolot nad, aby złapać je wszystkie. Jak on może być takim żarłokiem i nadal utrzymywać swoją sylwetkę gwiazdy filmowej jest poza mną. 

"Nazywają się otona no kuriimu pie," odpowiada Yuna. 

"Otona...co?" pyta Ryder. 

"Otona no kuriimu pie." 

"Co to znaczy?" pyta inny gość. 

Yuna zwraca się do niej z jasnym, szczęśliwym uśmiechem. "Ciasto z kremem dla dorosłych." 

Śmiech i odgłosy krztuszenia się ludzi wypełniają pokój. Wpatruję się w kremowo-białe nadzienie. Kremowe dla dorosłych? Jakie voodoo trzeba wykonać, żeby to smakowało jak sernik? 

"Co jest nie tak?" Yuna pyta, jej idealnie ukształtowane i narysowane brwi ściągnięte razem. 

Tony gapi się na nią. "Czy właśnie powiedziałaś to, co myślę, że powiedziałaś?" 

Ona wzrusza ramionami. "Nie wiem. Jak myślisz, co powiedziałem?" 

"Adult cream pie," mówi, jego twarz jest lekko czerwona. 

"Tak. To specjalny placek, zrobiony tak, aby odpowiadał gustom dorosłych". 

"Ohh," mówi Ivy. "Więc to bardziej jak 'ciasto kremowe dla dorosłych'". 

"Można to tak powiedzieć, ale bezpośrednie tłumaczenie to -" 

"Bardziej podoba nam się wersja Ivy," mówię szybko. Nie zamierzam oświecać Yuny, a także nie zamierzam dalej nazywać ciasta, które właśnie zjadłem "ciastem kremowym dla dorosłych", ze wszystkich rzeczy. 

Yuna znów wzrusza ramionami. "Dobrze, ale to naprawdę jest ustami, aby powiedzieć to w ten sposób". 

Jo podnosi brew. "Och, krem dla dorosłych jest ustami tak czy inaczej." 

Usta to nie jedyna rzecz, którą może wypełnić. 

Ta myśl pojawia się w moim umyśle, nieproszona i zupełnie niespodziewana. Ale nie jest to mniej podniecające. Chciałbym wypełnić ją moim kutasem, a potem moją spermą, choć realistycznie rzecz biorąc druga część byłaby złym pomysłem z potencjalnie niepożądanymi konsekwencjami. 

Dlatego Bóg dał mężczyznom mózgi. Żebyśmy mogli wynaleźć prezerwatywy. 

Pozbywam się swojego fletu i talerza, gdy pojawia się serwer. Następnie pochylam się w stronę Jo. "Chcesz dokończyć resztę ciasta?" 

"Jakie są moje inne opcje?" Złośliwość błyszczy w jej oczach. 

"Wycieczka po posiadłości Tony'ego? Włożył dużo pracy w zaprojektowanie tego miejsca." 

"Chyba by mi się to spodobało." Jo rzuca mi bardzo bezpośrednie spojrzenie. "Czy jest... duża?" 

"Dużo większy niż pewnie myślisz". Wyciągam rękę w zaproszeniu. 

Zatrzymuje moje oczy, po czym odkłada swój talerz i flet z szampanem na stolik do kawy i łączy swoje palce z moimi. "Po prostu chodźmy zobaczyć."



Rozdział trzeci

Jo 

W ustach mam sucho, a ciepło powoli rozchodzi się w moich żyłach niczym rozciąganie kota. To nie ma nic wspólnego z szampanem. Był dobry, ale już wcześniej piłam dobre rzeczy. 

To przez tego mężczyznę. 

Kiedy Edgar wydawał się rozkojarzony i udzielał mi krótkich odpowiedzi, pomyślałam, że może popełniłam błąd - że przyciąganie jest tylko w jedną stronę. Musiał być wcześniej z tysiącami bogatych, wyrafinowanych kobiet, a choć wyglądam cholernie wyrafinowanie, nie mam takiego bogactwa i wykształcenia, jakie niewątpliwie miały jego poprzednie dziewczyny. 

Potem zapytał mnie, czym się zajmuję, jakby był szczerze zainteresowany. Nie zareagował, jakby moja praca była niepoważna... w przeciwieństwie do wielu facetów. Nawet trochę schlebiało mi to, że wydawało mu się, że obchodzi go to, co myślę o tym, jak jest ubrany. Mam nadzieję, że nie przeszkadza mu zbytnio fakt, że trochę zwodziłam. Nie mogłam się zmusić do przyznania, że projektuje moc, która sprawia, że chcę go rozebrać i wylizać na całego. Musiałam więc spędzić trochę czasu, by wymyślić coś bardziej akceptowalnego społecznie. 

Edgar prowadzi mnie przez ogromny, opuszczony hol, mówiąc coś o materiale, z którego wykonana jest podłoga, a następnie po schodach. Podążam za nim, spodziewając się, że zaraz pęknie fala. Kiedy docieramy do najwyższego stopnia, odwracam go. Nie chcę czekać. Jeśli nie zrobimy tego, co wiem, że mamy zrobić, to zaraz się spalę. 

On najwyraźniej jest na dokładnie tej samej stronie, bo jego usta przylatują, rozbijając się o moje. Jęczę przeciwko nim, rozkoszując się jędrnością. Jego usta są zaskakująco gorące i cielesne. Kontrolowana postawa, którą prezentował wcześniej przed wszystkimi, była kłamstwem. 

I kocham to - intensywność, chciwość. Pożera mnie jak człowiek wygłodzony, niekontrolowany i dziki. A jego potrzeby doprowadzają mnie do szaleństwa. Nie pamiętam, kiedy byłam tak pożądana, jakby posiadanie mnie było dla niego jedyną rzeczą, która się liczy. 

Owijam rękę wokół jego szyi, a on przyciąga mnie bliżej. Sapię na grubą erekcję napierającą na mój brzuch. Wtedy, ponieważ nie mogę się powstrzymać, przemykam wolną ręką między nami, żeby go poczuć. 

Niski, szorstki jęk wyrywa się z jego gardła. "Jesteś twardy", szepczę. 

"Było tak, odkąd podaliśmy sobie ręce". Zakopuje głowę w szyi, jego szorstki oddech łaskocze mnie. "Chciałem zlizać szampana z twoich ust, zobaczyć czy smakuje lepiej niż z kieliszka. Potem pomyślałem o skosztowaniu ciebie". 

Jego słowa, ten niski, gładki głos... strzelają prosto przeze mnie. Porozmawiajmy o afrodyzjaku! Ciekłe ciepło zbiera się między moimi nogami i mój Boże, fizycznie boli mnie to, że stoję tutaj, zamiast zrobić coś z surowym pożądaniem w jego głosie. 

Kiedy podnosi głowę, te malachitowe oczy prawie czarne z pożądania, wiem, że myśli o czymś więcej niż tylko o tym, żeby się rozsmakować. A ja tego chcę. Chcę każdej brudnej rzeczy, która przechodzi przez jego umysł. 

Jego spojrzenie pozostaje na moim, ale nie wykonuje żadnego ruchu. Powietrze między nami trzeszczy. Wtedy uświadamiam sobie, że tak naprawdę czeka na zgodę. 

"Tak", mówię i przeciągam jego wspaniałą, aż tak poważną twarz w dół do pocałunku. 

Jego język wchodzi do środka. Głaszczę go swoim, a potem jęczę, gdy jego duże dłonie chwytają mój tyłek. Z łatwością owijam nogi wokół jego talii, mentalnie błogosławiąc zarówno tę sukienkę z jej rozcięciami na wysokości ud, jak i Kim za to, że kilka lat temu zachęciła mnie do uprawiania barre. 

Moje dłonie na jego ramionach, kołyszę się przy nim. On może być w stanie powiedzieć, że nie mam nic pod sukienką, ale nie obchodzi mnie to. Wkrótce i tak będzie wiedział, a ja jestem zbyt zagubiona w nim - gorących doznaniach, które sprawia, że czuję. 

Czuję, jak się porusza, jak mnie niesie, jego usta wciąż są złączone z moimi. Podniecenie rozprzestrzenia się z każdym uderzeniem mojego serca. Nigdy nie pragnęłam mężczyzny tak bardzo. Jest coś w Edgarze, co naciska wszystkie właściwe przyciski. 

Oświetlenie zmienia się - czuję, jak przygasa przez moje zamknięte powieki. Otwieram oczy i zauważam, że jesteśmy w ogromnej sypialni. 

"Mój pokój," wyjaśnia. "Zatrzymuję się tu za każdym razem, gdy jestem w mieście". Zahacza obcasem o drzwi i zamyka je. 

Wreszcie. Jesteśmy sami, wolni, by robić co chcemy, podczas gdy tłum może robić co chce na dole. Stawia mnie na ziemi i sięga za siebie, żeby zamknąć drzwi, jego oczy są skierowane na moje. 

Roztrzęsiona, z potrzebą trzaskającą w moich zakończeniach nerwowych, rozpinam boczny suwak mojej sukienki i pozwalam jej opaść na podłogę, odsłaniając się całkowicie przed nim. 

Wypuszcza szorstkie westchnienie, jego rysy twarzy stają się bardziej napięte, gdy pozwala swojemu spojrzeniu wędrować po moim ciele. 

"Kurwa. Nie miałaś nic pod spodem". 

Uśmiecham się. "Nie można naprawdę nosić bielizny z tym dre-". 

Potem jest na mnie, całując mnie mocno, jego palce tunelujące w moich włosach, popychając mnie do tyłu, aż uderzę w łóżko i upadnę na chłodne, jedwabiste arkusze. Jego usta przesuwają się w dół mojego ciała, kruczoczarne i zachłanne. Przekręcam palcami prześcieradło, czekając z zapartym tchem na to, co zrobi dalej. Wtedy czuję to - jego żarzące się wargi zamykające się wokół mojego twardego, paciorkowatego sutka. Zanim mam szansę wydusić z siebie błogie uczucie, ssie mocno, sprawiając, że moje plecy się wyginają. 

"O mój Boże", jęczę. 

Skrobie mój sutek swoimi zębami, wystarczająco, aby wywołać zdecydowany dreszcz, ale nie tak mocno, że boli. Moja krew jest gorąca do tego stopnia, że nie mogę uwierzyć, że nie rozpływam się w kałużę miodu. 

On obdarza tą samą niepohamowaną uwagą moją drugą pierś, jednocześnie przesuwając rękę niżej. Jego palce szczotkują wrażliwą skórę w miejscu, gdzie moje uda się łączą, a ja wołam cicho, rozszerzając nogi. Jestem tak podniecona, że kiedy przesuwa palec między moimi fałdami, słyszę wilgoć. Ale jestem już po punkcie zażenowania. Umrę, jeśli nie będzie kontynuował. 

Wycofuje się, jego ręce na moich kolanach, wpatruje się w rozgrzane ciało i warczy. "Jesteś taka różowa i ładna". Następnie przesuwa mnie, aż moja miednica spoczywa na krawędzi materaca, moje nogi dyndają. 

Podpieram się na łokciach, żeby lepiej go widzieć. Jestem całkowicie naga z wyjątkiem moich butów i biżuterii, podczas gdy on jest w pełni ubrany. Jego oczy są zdziczałe, surowe z głodu, a on popycha moje nogi szerzej. Potem idzie na kolana, przyciska głowę bliżej i wdycha. "Ty też tak ładnie pachniesz. Zobaczmy, jak smakujesz." 

Potem jego twarz jest zakopana przeciwko mnie, jego usta na moim najbardziej wrażliwym ciele. Jest coś nieznośnie erotycznego w posiadaniu w pełni ubranego mężczyzny, który emanuje władzą i kontrolą, klęczącego na podłodze i obmacującego cię, jakby jego istnienie od tego zależało. 

Moje palce u nóg zwijają się, wzrok przygasa. Rozkosz budująca się we mnie jest przytłaczająca; ledwo mogę wciągnąć powietrze. Zawrót głowy ogarnia mnie i szepczę jego imię jak mantrę, gdy każdy centymetr mojej skóry staje się napięty i gorący. 

Potem wyginam plecy i próbuję powstrzymać krzyk, gdy on wpycha dwa palce głęboko do środka. Nie dając mi szansy na odzyskanie równowagi, zaczyna je wsuwać i wysuwać, napędzając mnie wyżej, aż do kolejnego rozbijającego umysł szczytu. 

Dopiero wtedy przenosi mnie na środek łóżka i pożera moje usta. Całuję go desperacko, smakując siebie na nim i kochając smak nas. 

"Nie mogę się doczekać", mówi Edgar, jego głos jest napięty. 

"Więc nie." Potem, na wypadek, gdyby nie miał gumy, dodaję bez tchu: "Jestem na pigułce". Nie ma mowy, żeby któryś z nas wyszedł stąd bez mojego poczucia go w środku. 

Chyba nie słyszał, co powiedziałam o kontroli urodzeń. Sięga do szuflady obok łóżka i wyciąga kilka prezerwatyw. Sprzączka jego paska rozpina się, suwak syczy. Nawet nie rozbiera się do końca przed założeniem prezerwatywy. I nie obchodzi mnie to, bo nie mogę się doczekać, kiedy będę miała go w środku i dojdę wokół jego wspaniałego kutasa. Rozbiorę go i będę miał swoją drogę z nim później. 

"Teraz", mówię, dysząc. "Włóż we mnie swojego kutasa". 

On zobowiązuje, jazdy we mnie, a to czuje milion razy lepiej niż sobie wyobrażałem. Jest taki duży, pulsujący i pulsujący, a jego twarz jest ciasna nade mną, kontrola i potrzeba seksualna walczą o dominację. 

"Wejdź we mnie", żądam, chcąc, aby się poruszył, zdesperowany, aby zobaczyć, jak traci kontrolę. 

"Chcę poczuć, jak osiągasz szczytowanie ag-" 

Przyciągam jego twarz do pocałunku. "Edgar." 

"Tak?" 

"Zamknij się i pieprz mnie mocno. Mamy całą noc, żeby zrobić to jeszcze raz i jeszcze raz." 

I robi. Szorstkie warczenie łapie w gardle, gdy wbija się we mnie w kółko, każde pchnięcie mocniejsze i przyjemniejsze niż poprzednie. 

Zwijam nogi wokół niego i dopasowuję się do jego ruchów, zatracając się w ognistym rytmie. Kiedy dochodzę ponownie, on dołącza do mnie z moim imieniem na ustach.



Rozdział czwarty

Jo 

Nie wiem, co mnie budzi, ale mrugam, a potem przecieram zmęczone oczy. Odwracam głowę, by zobaczyć zegar przy łóżku. 

Pięć pięćdziesiąt sześć. 

O nie... Godzina wyrywa senność z mojego umysłu. Jest już tak późno. Musiałam się zdrzemnąć. Edgar był nienasycony, brał mnie raz po raz. To było tak, jakby słyszał moją myśl o tym, że chce zrobić wszystko, o czym fantazjuje i co powiedziałam o tym, że mam na to całą noc. Nie spodziewałam się, że weźmie to tak dosłownie... ani że będzie miał energię na tak długi czas. 

Gdy siadam, moje mięśnie protestują. Ow. Tutaj myślałam, że jestem w dobrej formie, ale wytrzymałość Edgara jest...fenomenalna. Gdybym nie zbadał każdego centymetra jego ciała, przysiągłbym, że jest podłączony do jakiejś kroplówki z Viagrą - zakładając, że ten lek w ogóle występuje w takiej formie. 

Patrzę w dół na łóżko - i na oszałamiającego mężczyznę w nim. Wygląda na tak zrelaksowanego i spokojnego. Chciałabym go pocałować, ale boję się go obudzić, bo to będzie oznaczało, że pozwolę mu znowu się ze mną zabawiać. A ja naprawdę muszę się zbierać, zanim otworzy oczy. Obu nas obudzenie oznacza rozmowę. Niezręczne pożegnania. Bezcelowe, puste obietnice, takie jak "Bądź w kontakcie" i "Zadzwonię do ciebie". 

Dał do zrozumienia, że nie odwiedza L.A. zbyt często. Na pewno nie zamierza zacząć tego robić tylko dlatego, że spędziliśmy razem wspaniałą noc. A ja nie jestem zainteresowana związkiem na odległość. Nie z moją romantyczną historią. Nieważne, jak bardzo chciałabym, żeby mężczyzna, z którym jestem, był tym jedynym, nigdy tak się nie dzieje. Nic nie jest warte rezygnacji z tego. 

Gdzie są moje cholerne buty? Edgar chyba wyrzucił je wczoraj wieczorem. Szukam wszędzie, gdzie tylko mogę. Gdzie do cholery...? Cóż, jeśli je zgubię... Irytujące, ale to nie koniec świata. Właściwie nie potrzebuję, żeby odeszły. Potrzebuję tylko... 

mojej sukienki. Na podłodze dokładnie tam, gdzie ją zostawiłam. 

Podnoszę pomarszczony strój i zakładam go na siebie. Następnie rzucam kolejne długie spojrzenie na mężczyznę, który dał mi więcej przyjemności w ciągu jednej nocy niż którykolwiek z moich byłych przez cały czas, kiedy się spotykaliśmy. 

Gdyby okoliczności były inne... może moglibyśmy się razem zabawić. 

Wistfulness płynie przez moje serce, sprawiając, że czuję niechęć i smutek, co jest tak nie mnie czuć nad facetem. Po prostu... 

westchnęłam cicho. On po prostu zrobił wrażenie. 

W końcu daję mu pożegnalnego buziaka...i wychodzę. 

* * * 

Edgar 

Dzwoni mój telefon, a ja otwieram oczy. Po kilku chwilach powoli zrzucam nogi z łóżka i siadam. Moja głowa czuje się jakby była pełna przemoczonej bawełny, a ja delikatnie ugniatam skronie. Mam wrażenie, że przespałem niecałe cztery godziny, a teraz mam na koncie lekki ból głowy. Ale filiżanka mocnej kawy to wyleczy. 

Moja kurtka leży na podłodze w stercie. Wyciągam telefon i odbieram go. "Tak?" 

"Hej, schodzisz na śniadanie?" mówi Tony. 

"Uh. Która jest godzina?" 

"Dziewięć," mówi. "Myślałem, że możesz być zmęczony podróżą, staruszku, ale Ivy i Yuna poprosiły o twoją obecność". 

"Yuna też tu jest?" 

"Yup. Spędziła noc". 

To ma sens. Yuna jest blisko z Ivy. "Będę tam na dole z..." Patrzę z powrotem na łóżko i zauważam, że jest puste. Kładę rękę na boku Jo i nie czuję żadnego z jej ciepła, tylko chłodne prześcieradła. Rozczarowanie miesza się z lekką urazą. "Muszę wziąć prysznic, ale niedługo zejdę". 

"Dobrze, powiem szefowi kuchni, żeby zrobił dla ciebie ekstra. Francuskie tosty dobre?" 

"Tak." Rozłączam się i przeszukuję w pościeli, pod poduszkami i na drugiej szafce nocnej, szukając notatki. Nic. Nawet "Było fajnie, pa! 

Jednak znajduję jej buty. Jeden obcas wystaje spod łóżka, za poduszką, która została strącona gdzieś w nocy. Musiała się spieszyć, żeby wyjść. Czy ona myśli, że w ciągu dnia zmieniam się w ogra? Zawsze jestem tym samym Edgarem: odpowiedzialnym, niezawodnym i opanowanym. Z pewnością jest to powód do przynajmniej częściowej atencji. 

Irytacja zaczyna się gotować. Nie mogę się jeszcze zdecydować, czy jestem zły na nią, czy na siebie. Emocje nie są odpowiednie, ale staram się je stłumić i wchodzę pod prysznic. Gorący strumień uderza we mnie natychmiast, a ja przeprowadzam szybki peeling całego ciała. Nie muszę się golić. 

Chciałbym, żeby Jo była tutaj i dołączyła do mnie na brunchu. Nie musiała się wymykać, jakby zrobiła coś złego. Oboje jesteśmy dorosłymi za zgodą. Upewniłem się, że chronię nas oboje, a te wszystkie puste opakowania po prezerwatywach są tego dowodem. 

Jednocześnie przyjmuję do wiadomości, że jestem perwersyjny. Zwykle nie dbam o to, by kobiety pozostawały po sobie, chcąc, bym składał im obietnice lub obdarzał je uczuciem i niekłamanym oddaniem. Powinienem więc odczuć ulgę, że Jo odeszła sama. 

Ale to, co powinienem czuć, a co czuję, to dwie zupełnie różne rzeczy. Nie mogę nic z tym zrobić, poza tym, że jestem rozdrażniony. 

Zakładam koszulę z guzikami i ciemne spodnie, które trzymam u Tony'ego, i schodzę po schodach w stronę przestronnego pokoju śniadaniowego. Jedna ściana jest z litego szkła, z którego widać nienagannie utrzymany ogród. Do środka wpada światło słoneczne, a na okrągłym stole stoi kilka dzbanków - jeden z sokiem grejpfrutowym, a drugi z wodą mineralną. Zauważam też srebrny dzbanek z termosem, który - mam nadzieję - zawiera kawę. 

Ale zanim wchodzę, zatrzymuję się i badam wszystkich. Tony jest w podkoszulku i szortach, a Ivy w luźnej sukience, jej truskawkowo-blond włosy zaczesane w węzeł. Podaje jej sok. Yuna jest ubrana jak... cóż. Yuna. Jakaś wymyślna sukienka projektanta, kapelusz z szerokim rondem i podwójne łańcuchy z platyny na jej szyi. 

Więc co to o nich mówi...? Tony wygląda na swobodnego, choć tak naprawdę nim nie jest. Ivy jest... ewidentnie w ciąży. Yuna jest... Wygląda, jakby była bogata i lubiła designerskie przedmioty. 

Dobra, nieważne. To jest bez sensu. I dlaczego próbuję robić to, co Jo robi, tak czy inaczej? Żeby móc jej powiedzieć, kiedy następnym razem ją zobaczę? Czy w ogóle będzie następny raz, biorąc pod uwagę, jak skończyła się nasza noc? 

Szkolę swoją twarz, by wydawać się spokojną i opanowaną. W końcu, mam być stały. "Dzień dobry", mówię i wchodzę do środka. 

"Hej." Tony uśmiecha się, gestykulując na jednym z pustych miejsc. Patrzenie na niego może być czasami zaskakujące, ponieważ tak bardzo bierze po mamie. Nie chodzi o kolor włosów, bo to dostał od taty, ale o kształt oczu, wysoki, cienki mostek nosa i wiele więcej. "Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że zaczęliśmy bez ciebie". 

"Wcale nie. Wstałem późno." Odwzajemniam uśmiech, po czym nalewam sobie ogromny kubek kawy i zaczynam popijać. Moja głowa zaczyna czuć się lepiej. 

"Jak się masz, Edgar?" pyta Ivy. 

"Dobrze, a jak radzą sobie moi siostrzeńcy? Albo siostrzenice?" 

"Ooh, nie powiedziałeś mu jeszcze?" Yuna praktycznie odbija się. 

Ivy śmieje się. "Jeszcze nie." Odwraca się do mnie, jedna ręka na jej guzie. Nosi bliźniaki, chociaż jej brzuch nie wydaje się wystarczająco duży dla jednego dziecka, a tym bardziej dla dwóch. Jest zbyt delikatną kobietą. Ale wygląd może być mylący. Przeżyła tak wiele i jest w niej siła, której większość ludzi nigdy nie wychwytuje. "Po jednym z każdego". 

"No cóż, posłuchaj tego. Zawsze byłaś osobą o ponadprzeciętnych osiągnięciach. Gratulacje", mówię, autentycznie zadowolony dla niej i Tony'ego. Jeśli ktokolwiek zasługuje na bajkowe zakończenie, to jest to mój brat i jego żona. Tak ciężko walczyli, żeby być razem, prawie umarli za szczęście, które teraz dzielą. 

Ale poczucie winy szybko się pojawia. Tata znów spotyka się z mamą. Zrobiła straszne rzeczy, próbując rozdzielić Tony'ego i Ivy, i nawet jeśli nasz system prawny twierdzi, że nie zrobiła nic złego, nadal uważam jej działania za groteskowe. Powinnam powiedzieć o tym Tony'emu, bo zasługuje na to, żeby wiedzieć. Z drugiej strony nie wiem, jak to poruszyć, nie rujnując radości promieniującej z niego i Ivy. 

Najlepszym wyjściem jest dla mnie załatwienie sprawy z tatą. Przynajmniej tyle jestem winna Tony'emu, bo nie chroniłam go tak, jak powinnam, gdy byliśmy młodsi. Jestem najstarszy i to był mój obowiązek. 

"Wszystko w porządku w domu?" pyta Ivy, bo wie, tak samo dobrze jak ja, że Tony nie będzie. 

"Oczywiście," kłamię. Ale ze spojrzenia, jakim obdarza mnie Tony, mogę powiedzieć, że go nie oszukałem, mimo że Ivy i Yuna wyglądają na ulgę. 

Po tym jak śniadanie się kończy, a Yuna i Ivy idą razem zagrać jakiś duet na koncertowym fortepianie Bösendorfer Imperial, Tony zostaje z tyłu i wypija ze mną kolejną filiżankę kawy. 

"Edgar...jesteś pewien, że wszystko jest w porządku z powrotem do domu?" 

"Blackwood Energy ma się dobrze". Nie powiedzenie mu całej prawdy nie jest najuczciwszym posunięciem z mojej strony, ale jest lepiej. Albo tak próbuję siebie przekonać. 

Powoli przytakuje. "Dobrze, wiesz, gdybyś czegoś potrzebował...". 

"Dzięki." Ale nawet jak to mówię, wiem, że nie zapytam. Jak mogę czegoś od niego wymagać? Nie chce mieć nic wspólnego z rodzinnym biznesem i nie winiłabym go ani trochę, gdyby chciał udusić naszą matkę. Tak długo była dla niego okrutna i jestem pewna, że do dziś jest przekonana, że nie zrobiła nic złego. 

A tata to zaakceptuje, bo ją kocha, myślę z wewnętrzną zazdrością. Będzie używał jej do usprawiedliwiania wszystkiego i nigdy nie zaakceptuje, że miłość go zaślepiła i zmusiła do robienia głupich rzeczy - rzeczy, których nie zrobiłby żaden człowiek przy zdrowych zmysłach. 

Kończąc kawę, przyrzekam sobie - ponownie - że nigdy nie będę taki jak on.




Rozdział 5

Jo 

Budzi mnie dzwonek mojego telefonu. Sięgam po niego i wpatruję się mętnie w ekran. Godzina 15:56, a rozmówcą jest... 

Ktoś z nierozpoznanego numeru. 

Zastanawiam się, ale to może być jeden z moich klientów. "Tak? Tu Josephine Martinez." 

"Człowieku, ciężko cię złapać". 

Jest tylko jeden taki głos. Aaron. Natychmiast uderzam w czerwony przycisk, żeby się rozłączyć, a następnie blokuję numer. Nie zachęcam go, rozmawiając z nim. Musi zaakceptować, że z nami koniec, zwłaszcza gdy z nami koniec od... Mój pozbawiony snu mózg nie jest w stanie myśleć. Ale to już miesiące. Wystarczająco długo, żeby ruszył dalej. 

Poza tym nie chcę z nim rozmawiać, zwłaszcza nie wtedy, gdy moje ciało jest przyjemnie obolałe od przebywania z Edgarem ostatniej nocy. 

Boże, on był taki dobry. Pewnie przez jakiś czas nie znajdę drugiego takiego mężczyzny jak on. Może nawet nigdy. Orgazmy, które mi dawał, były oszałamiające dla umysłu. To było jak bycie na jakimś narkotyku, jak crack czy coś. Crackgasms. Tym właśnie są, bo nawet teraz pragnę go ponownie. 

Aby upewnić się, że nie mam żadnych modowych 911 od moich klientów, sprawdzam swoje smsy. Ale jest tylko jeden od Hilary z pytaniem, czy dotarłam do domu w porządku, bo nie widziała mnie na imprezie i się martwi. Potem zapytała mnie, co sądzę o kremowych plackach dla dorosłych Yuny. 

Nie było źle, ale miałem prawdziwy krem dla dorosłych, har har har. Wysyłam krótki tekst do Hilary, żeby dać jej znać, że nic mi nie jest, a przysmak Yuny był wystarczająco smaczny, po czym odkładam telefon obok mojej poduszki. Zaczynam dryfować z powrotem do snu, po czym nagle szarpię się z przebudzeniem. O cholera! Randka na zakupach z Kim! 

Próbuję wygenerować jakąś motywację do wstania, ale kompletnie mi się to nie udaje. Jestem po prostu zbyt cholernie zmęczona. Nienawidzę tego robić, ale... będę musiał odwołać. Mam nadzieję, że nie będzie z tego powodu zbyt niezadowolona. Ma swojego sąsiada-cum-nemesis-cum-wedding-date, aby utrzymać ją zajęty. 

Kiedy odbiera telefon, mówię: "Hej, bardzo mi przykro, ale chyba nie mogę iść dzisiaj na zakupy". 

"Uh...mamy to zrobić?" 

Huh? Ona też zapomniała? To sprawia, że czuję się marginalnie lepiej. "A nie powinniśmy? Jest trzynasty." 

"Jo. To już szósty." 

Co do diabła...? Jak mogłam się tak pomylić? "Naprawdę? Cholera. Ok, przepraszam. Brain fart." 

"Wszystko w porządku? Nie brzmisz zbyt dobrze." 

Tak bardzo ją kocham. Jeśli powiem, że nie czuję się dobrze, przyniesie mi zupę z kurczakiem, bo jest taką przyjaciółką. 

Ale ja potrzebuję snu, a nie zupy. "Um. Nic mi nie jest. Po prostu jestem zmęczona. Nadal jestem w łóżku." 

"Jesteś? Jesteś pewna, że nie jesteś chora?" 

"Po prostu zużyty." Oczyszczam gardło. Czas to wyłożyć. To nie jest tak, że mogę trzymać coś takiego w tajemnicy przed nią. Poza tym, muszę wyjaśnić, dlaczego nie widziałem jej wczoraj wieczorem. "Uprawiałam dużo seksu". 

Śmieje się. "Więc to dlatego nie mogłam cię znaleźć wczoraj na imprezie. Dobrze dla ciebie! Więc. Kto to był? Ktoś z imprezy? Był dobry?" 

"Ooh yeah." Rozciągam swój tors. "Ten człowiek jest jak sex crack. Chcę zacząć włamywać się do domów ludzi i kraść ich telewizory, aby wspierać mój nałóg". 

"Wow, nigdy nie powiedziałaś czegoś takiego o facecie. Kto to był?" 

"Edgar," mówię, czując się wciąż głupio głupio i szczęśliwie z powodu ostatniej nocy. 

"Edgar Blackwood?" 

"Tak. Zwykle myślę, że mężczyźni brzmią jak lobotomizowane małpy, kiedy to robią, całe to hufanie i jęczenie. Ale nie on. Dźwięki, które wydaje są gorące." Moje palce zwijają się na wspomnienie tego, jak się poznaliśmy. Nie musiał nawet wymyślać niczego szczególnie dowcipnego czy seksownego, żeby uwieść mnie swoim głosem. Samo jego imię toczące się z jego ust wystarczyło, by moje damskie części zapłonęły. "Po raz pierwszy uprawiałam seks słuchowy". 

"Więc masz zamiar zobaczyć go ponownie?" 

"Wątpię", mówię, starając się być upbeat, mimo że mała część mnie jest trochę... glum. 

"Co? Dlaczego nie? Brzmi jak zwycięzca, chyba że bełkocze, kiedy przychodzi". 

Śmieję się z niedorzecznego obrazu. "Nie. Po prostu... On nie może opuścić Luizjany. Jego firma jest tam. A ja nie opuszczam L.A., nawet dla cracków. Wszyscy moi przyjaciele i rodzina są tutaj." Ziewam, który czuje, że zaczął się w moich palcach. "W każdym razie, muszę iść. Muszę się przespać." 

"Jest druga po południu." 

"Tak, ale trzymał mnie do białego rana. Potrzebuję mojego pięknego snu. Pa!" Rozłączam się, a następnie zamykam oczy. 

Ale zamiast zasnąć, kończę po prostu leżąc tam, wpatrując się w sufit, przeżywając wspomnienia. To dziwne. Chciałabym, żeby był tu teraz, chociaż wiem, że zakończenie tego w taki sposób, jak ja to zrobiłam, było najlepszym rozwiązaniem.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Nie tylko One-Night-Stand"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści