Konspiracja

Rozdział 1 (1)

==========

Rozdział 1

==========

W kuchni Borealis Investigations Shaw przykucnął z dłońmi i stopami rozstawionymi na szerokość ramion, wystrzelił biodra do góry i spłaszczył plecy, żeby utrzymać tę pozę. Jego łokcie zgięły się nagle, a on sam uderzył nosem o deski podłogi. Odszedł pokryty żwirem i kurzem. Potem kichnął.

Jego koszulka Lululemon zsunęła się w dół i zbiła pod pachami. Pot spływał po jego kręgosłupie w kierunku szyi. Jego ramiona drżały, a ścięgna paliły, im dłużej się trzymał. Skupił się na drżeniu. Nie musiał myśleć o swojej wczorajszej randce. Nie musiał myśleć o świetle świec. Żółty knot odbitego ciepła w oczach drugiego mężczyzny - Henry? Henry? Shaw z pewnością nie musiał myśleć o swoim własnym występie: Kingsley Shaw Wilder Aldrich plujący jak czajnik na zewnętrznych schodach pod koniec nocy.

Harold? Czy on miał na imię Harold?

Drżenie w ramionach Shawa stawało się teraz sejsmiczne. Znów nosem obił podłogę i zebrał więcej kurzu. Zacisnął zęby i wyparł z głowy wszystkie myśli, opierając się rękami o podłogę.

Po frontowym gabinecie rozległy się kroki. Deski podłogowe skrzypiały pod znajomym ciężarem, aż kroki zatrzymały się w otwartych drzwiach kuchni. Shaw czuł zapach własnego potu. Mógł poczuć kurz unoszący się na czubku jego nosa. Czuł zapach Pine Sol, który Pari, może tydzień temu, wyrzuciła do zlewu (tak blisko, jak Pari kiedykolwiek podeszła do sprzątania). A pod tymi wszystkimi zapachami Shaw mógł wyczuć North.

North McKinney pachniał tak, jak zawsze: atrakcyjnym zapachem zwierzęcym, prawdopodobnie skórą ogromnych butów Red Wing, które uparcie nosił; świeżym peelingiem mydła w kostce Irish Spring; i czymkolwiek, co włożył w ten sztywny szok blond włosów. Shaw westchnął. Jego ramiona niemal się poddały, a nos zanurzył się w kierunku podłogi. Nie myśl o Północy, powiedział sobie. Nie myśl o Haroldzie - jeśli to w ogóle było jego imię. Po prostu skup się na sobie. Na swoim ciele. Nie myśl o tym, że doskonale wiesz, co North ma we włosach, bo nosi American Crew od pierwszego dnia freshman year i ty o tym wiesz, a to sprawia, że pachnie jak chłopcy z katalogu.

Klaps. Nagły trzask ręki Northa o tyłek Shawa był tak szokujący, że ramiona Shawa się poddały, a on sam rozbił się na podłodze.

"Downward dog?" powiedział North. Jego głos był zawsze jak ognisko gotowe do zapłonu. Kiedyś, gdy Shaw był pijany, powiedział Northowi, że lubi jego głos. North powiedział, że to brzydki głos, od zbyt dużej ilości whisky; Shaw zauważył, że North nigdy nie pił whisky. Następnie North powiedział, że to przez zbyt dużą ilość papierosów. Shaw zwrócił uwagę, że North przestał palić. North powiedział mu, żeby się odpieprzył. Shaw miał.

"Teraz zajmujesz się jogą" - powiedział North.

Shaw leżał na podłodze, rozważając króliczki kurzu kryjące się pod szafkami. "To oczyszcza duchowo i fizycznie".

"Uh huh." North stąpał nad nim.

"Pomaga ci żyć w teraźniejszości".

North chrząknął.

"Mieli o tym specjalny program w Today show, a ja naprawdę staram się pracować nad byciem tutaj. Obecny. Mindfulness, wiesz?

Wielkie buty Red Wing zagrzechotały o podłogę; kilka wysuszonych, zapomnianych liści kolendry potoczyło się, jakby Godzilla przemierzał pokój. Shaw został tam, gdzie był, i podziwiał widok: North w kurtce Carhartt, oparty o lodówkę, gdy grzebał w szufladach z produktami. Jak zwykle, ręce Northa były oklejone taśmą, popękane knykcie spuchły. Dwa świeżo poczerniałe oczy - te niesamowite jasnoniebieskie oczy, jak obwódka światła na polu lodowym lub świeżym opadzie śniegu - cięły w kierunku Shawa.

"Gdzie jest wędzony cheddar?".

"Oh."

"Jak to, och, gdzie do cholery jest mój ser?".

"Zaczynamy dziś nową dietę".

"Zaczynamy?"

"Czytałam ostatnio na Mother Jones o nabiale".

"Czytałeś."

"Nabiał, cichy zabójca".

"To nie był tytuł."

"To było coś w tym stylu. A potem zobaczyłem inny artykuł na Huffpost-".

"Nie."

"Tak. Był o zapalnych..."

"Gdzie jest mój ser, Shaw?"

"Wyrzuciłem wszystkie niezdrowe rzeczy". Wtedy Shaw przeciągnął się, wpadł obok Northa i sięgnął do lodówki. "Kupiłem te batoniki z tofu".

"Tak mi dopomóż Chrystus i Jego święta matka," powiedział North, naciskając drzwi zamknięte na Shawa, który wciąż sięgał do lodówki, "zmiażdżę twoje kościste ciało wewnątrz tej lodówki, jeśli nie przyniesiesz mi pieprzonego koła sera w ciągu najbliższych pięciu pieprzonych minut. Koło, Shaw. Wielkość mojej pieprzonej głowy".

Chrząkając, Shaw porzucił batoniki z tofu i próbował się wyrwać, zanim North zmiażdżył mu żebra; drzwi przyszpiliły go w miejscu. "Uh. Right. Ser. Duży jak twoja głowa. Po prostu, utknąłem... . ."

North błysnął mu ogromny uśmiech, ale nie złagodził z powrotem na drzwi. "Kiedy mam cię tutaj."

Shaw przełknął.

"O ostatniej nocy".

"Uh huh."

"Jak wyglądała twoja randka?"

"Oh."

"Co to znaczy? Oh. Co to znaczy?"

"Wydawał się naprawdę miły."

"I?"

"Cóż, powiedział coś naprawdę zabawnego. Rozmawialiśmy o tym, dlaczego ludzie muszą uznać prawa proto-warzyw - cóż, chyba o tym mówiłem, a on słuchał, a potem powiedział -"

"Nie rób tego."

"To była moja randka. Mogę mówić o prawach proto-warzyw..."

"Nie dawaj mi jednego przykładu czegoś, co poszło dobrze, a potem żadnego wyjaśnienia na temat reszty tej pieprzonej nocy. Co się stało?" Brwi Northa wystrzeliły w górę. Cofnął się o sześć cali - nie puszczając drzwi lodówki - i przyjął wygląd Shawa. "Przeleciałeś się".

"Um."

"Ty psie. Udało ci się. Chryste, raz na dekadę. Poczekaj aż powiem Tuckowi, on nie uwierzy..."

"Nie do końca."

Przez chwilę jedynym hałasem był glug-glug starożytnej lodówki, gdy wentylator próbował się kręcić. "Shaw, Tucker i ja spędziliśmy dużo czasu przekonując Hanka-"

"Hank," odetchnął Shaw. Nie Harolda. Na pewno nie Harry'ego. Albo Henry.




Rozdział 1 (2)

North zmarszczyła brwi. "- Przekonanie Hanka, że powinien spróbować randek. Jego mąż zmarł sześć miesięcy temu. Nadal jest dość delikatny. Nie mów mi, że to była kolejna typowa randka Shaw".

Ten mentalny obraz powrócił do Shawa: stojący na zewnętrznych schodach, plujący, jakby miał się zaraz zagotować. Shaw pozwolił, by jego spojrzenie spadło na masywne buty.

"Aw, kurwa." North puścił drzwi, a Shaw wyślizgnął się, masując klatkę piersiową. "Nie chciałem-"

"Nie, to jest ok. To po prostu nie było odpowiednie dopasowanie. Nie kliknęliśmy."

North wydawał się rozważać to przez chwilę. "Czy był dupkiem? Bo tak naprawdę jest przyjacielem Tucka, a ja nie znam go aż tak dobrze. Jeśli ustawimy cię z dupkiem -"

"Nie, nie. Wydawał się świetny."

Brak wyrazu na twarzy Northa. Był w tym czasem dobry, w tej pustce. Ale Shaw mógł odczytać pytanie w powietrzu między nimi: Świetny, ale . ?

"Hej." North poklepał Shawa po ramieniu. "To tylko jakiś kretyński prawnik, prawda? Zdecydowanie nie jest dla ciebie wystarczająco dobry."

"On ma puls. Ma pracę. Chodzi i mówi".

"Tak, ale potrzebujesz kogoś mądrego".

"On jest prawnikiem."

"Naprawdę mądry."

"Jest prawnikiem z wykształceniem harwardzkim".

"Ale jak o książkach".

Shaw przytaknął. Z jego doświadczenia wynikało, że to najlepszy sposób na zakończenie tego typu rozmowy.

"I paląco gorący."

"Oczywiście."

"I bogata."

Shaw zdołał się uśmiechnąć. "Nie pozostanę ładna na zawsze".

"I nie może jeść nabiału".

Nie miałbym nic przeciwko temu, pomyślał Shaw, gdy spotkał śnieżnobłękitne oczy Northa na niebezpieczne uderzenie serca. Nawet gdyby chciał koło wędzonego cheddara wielkości swojej głowy.

"Jest jeszcze Regina. Ona zawsze próbuje dobrać się do twoich spodni".

"Nie Regina."

"Myślę, że Tony mógłby być właściwie całkiem fajny. Robi się wredny tylko wtedy, gdy występuje jako Regina Rex".

Shaw westchnął. "Zdecydowanie nie Regina. Ani Tony. Ani jedno, ani drugie."

"W porządku. Jest taki facet w Left Bank Books, który zawsze się nad tobą ślini" - powiedział North. "Następnym razem, gdy tam pójdziemy, zamierzam..."

Zadzwonił dzwonek na drzwiach wejściowych, a North i Shaw podzielili się zszokowanym spojrzeniem.

Borealis Investigations może znów mieć klienta.




Rozdział 2 (1)

==========

Rozdział 2

==========

North przemierzał długość kuchni. Shaw robił coś przy zlewie, a North zostawił go w tyle. Idź z zamiarem, powiedział sobie. Idź z siłą. Chodzić z prędkością, jakbyś był na budowie i ktoś miał zaraz zrzucić belkę dwuteową. Ale nie za szybko.

North życzył sobie, żeby nie czuł się tak zdesperowany. Co do perspektywy klienta, na pewno - sposób, w jaki jego serce podskoczyło, kurwa, gdy zadzwonił dzwonek. Sposób, w jaki praktycznie pędził w kierunku biura. Ale o Shaw też. Desperacja związana z Shawem nie miała łatwej nazwy ani kształtu. Po prostu tam była, zżerała North. Gdyby Shaw mógł się z kimś umówić. Gdyby Shaw mógł się przelecieć. Jak, szalona laska. Taką, która sprawi, że Shaw będzie się czołgał przez tydzień. To była jedyna część tego, którą North mógł sobie wyartykułować. Gdyby Shaw mógł się z kimś umówić. Ale North wydrapał tę ostatnią część. Nie był aż tak zdesperowany dla Shawa, nie dla byle kogo. Jeszcze nie.

Ale dla klienta - tak, dla klienta był tak zdesperowany. Było źle. North i Shaw lizali swoje rany. Ale teraz byli gotowi do pracy, więc proszę Boga, niech to będzie klient.

Zatrzymał się w biurze. Chłopak - wyglądał na ledwie osiemnaście lat - stał w drzwiach, dłoń wciąż trzymając na gałce, a jego wzrok przesuwał się po biurku Pari, pustym krześle, rzędzie szafek na dokumenty z terakotową doniczką i bluszczem ciągnącym się niemal do podłogi. Coś w sposobie, w jaki chłopak patrzył na wszystko, uświadomiło North, że jest tu kurz, brudny talerz Pari wystający z jednej szuflady biurka, guma do żucia, którą jakiś palant przykleił do zewnętrznej framugi drzwi wejściowych.

"Szukam Kingsleya".

North studiował go jeszcze przez minutę. Ładny. Piękny. Niesforne fale blond włosów opadające na oczy, których pozazdrościłaby Liz Taylor. Najsłabszy rumieniec na gładkich, białych policzkach. Sadza - a może to był brud - na jego szczęce, w ciemnym cieniu pod jednym okiem i na zaskakująco chłopięcych dłoniach nadawała mu wygląd wagarowicza. Chórzysty, który właśnie zakończył zapasy na placu zabaw. Shaw chyba wypadłby ze swoich pieprzonych Lululemonów dla tego faceta; North nienawidził go na pierwszy rzut oka. Omiotła wzrokiem ulicę i zastanawiała się, czy gdyby dobrze wyczuła czas, mogłaby podrzucić tam ich klienta i sprawić, by potrąciła go przejeżdżająca śmieciarka, zanim Shaw zdąży wyjść z kuchni.

Ale potrzebowali pracy. Więc. "Czy mogę pomóc?"

"Czy pan... czy pan Aldrich? Kingsley Aldrich?"

Z kuchni dobiegł ogromny łoskot, jak góra naczyń lawirująca. North ścisnął oczy. Mieli jak trzy talerze w sumie, ale to brzmiało jak serwis obiadowy dla dwudziestu.

"Aldrich." Shaw wyszedł dysząc z kuchni. "Czy ktoś - North, czy ty -"

"Shaw, on cię szuka".

"Aha. Cześć." Wycierał ręce o te skandalicznie drogie spodnie do jogi-North nie był pewien, kiedy Shaw je kupił; ubrania przychodziły i odchodziły dość łatwo dla Shawa - a potem pobiegł do przodu, strzelając o uścisk dłoni. "Shaw Aldrich."

"Kingsley?"

Tył głowy Shawa był do Northa, ale nie musiał widzieć twarzy Shawa, żeby znać spojrzenie, które tam było. Było tam od ich pierwszego roku razem w Chouteau College.

"Po prostu Shaw będzie w porządku".

"Jestem Matty. Matthew. Fennmore." Pompował rękę Shawa, nie zdoławszy na niego spojrzeć.

Na północ od budynku, na Gravois, odgłosy ruchu ulicznego wdzierały się i zmykały miarowo. Matty wcisnął ręce w kieszenie i wpatrywał się w swoje stopy. Shaw z jakiegoś powodu pachniał sosnowym sokiem, a on wciąż patrzył na Northa, a potem z powrotem na Fennmore'a, jakby czekając, aż North coś zrobi.

North skrzyżował ręce i patrzył.

"Czy mogę -" zaczął Shaw. Potem: "Czy chce pan kawy? Panie Fennmore, czy pan..."

"Naprawdę muszę z panem porozmawiać. Chcę pana zatrudnić."

Northowi się to nie podobało, nie chciał się do tego przyznać, ale te słowa wysłały frisson w górę jego kręgosłupa. Zatrudnić. Zatrudnienie oznaczało klienta. Klient oznaczał pracę. A North McKinney żył dla tego rodzaju pracy. Był też w niej dobry. Był w tym dobry. Był w tym bardzo dobry, dopóki nie znalazł się sześć przecznic dalej w Clayton i nie został zmuszony do podjęcia trudnej decyzji. Zastrzelił człowieka; zrobił to, by chronić Shaw. Potem była długa, ciężka droga do tego: North McKinney, prywatny kutas z zawieszonym prawem jazdy. Ale tylko zawieszonym. I z apelacją w toku. Ale na razie, North McKinney, prywatny kutas, który musiał pozwolić swojemu partnerowi prowadzić show.

"Tak, oczywiście. Proszę podejść tutaj. Wejdź do naszego biura." Shaw uderzył biodrem w wewnętrzne drzwi, dając znak Fennmore'owi, żeby poszedł za nim. North poszedł za Fennmore'em o krok.

Fennmore rzucił mu spojrzenie, a potem, do Shawa, powiedział: "Może twój - twój sekretarz, czy jak mu tam, mógłby przynieść nam kawę."

Na zewnątrz miauknął kot, a po nim rozległ się łoskot przewracających się koszy na śmieci. North zdołał utrzymać ręce na piersi, ale nie mógł powstrzymać palców przed zwinięciem się w pięści.

"O nie," powiedział Shaw.

"Kawa", powiedział North. I prawie powiedział: Śmietanka i cukier?

Fennmore skinął głową. "Dwie śmietanki, proszę".

North poczuł, że uśmiech rośnie na jego twarzy. Tym razem powiedział na głos: "Cukier?".

"Nie."

"Panie Fennmore," powiedział Shaw, "on nie jest -".

"Dzięki, chociaż", powiedział Fennmore.

Shaw jęknął.

"Dwa kremy. Bez cukru. Coś jeszcze?"

"Chciałbym tylko porozmawiać z panem Aldrichem, proszę".

Shaw praktycznie rozpływał się w drzwiach.

"Jasne," powiedział North. Uśmiech rozciągnął jego wargi do rozszczepienia. "Porozmawiaj z detektywem".

Z kolejnym jękiem Shaw pomknął do biura, a Fennmore powłóczył się za nim. North wrócił do kuchni i znalazł dzbanek do kawy, nalał filiżankę i znalazł pojemnik z orzechami laskowymi Coffee-Mate, i wypił dwie śmietanki. Potem poszedł tylnymi schodami na drugie piętro.

Stary dom był pierwotnie dwupiętrowy, a przebudowa Shawa była w najlepszym wypadku połowiczna. Schody z kuchni prowadziły bezpośrednio do sypialni Shawa. Drugie wejście od frontu budynku, z osobną klatką schodową, prowadziło do salonu na drugim piętrze z przodu domu, połączonego z sypialnią Shawa korytarzem. North nie mógł sobie przypomnieć, by ktokolwiek korzystał z drzwi frontowych lub schodów; Shaw zawsze używał schodów kuchennych, a North poszedł za jego przykładem.




Rozdział 2 (2)

North przeszedł przez sypialnię Shawa, z kołdrą i prześcieradłami zwiniętymi u stóp łóżka, skarpetką zwisającą ze stojącego lustra i dwoma tłumaczeniami Fausta Goethego, ustawionymi na komodzie, gdzie, z tego co North wiedział, Shaw porównywał je lub komponował o nich poemat prozą, albo robił burzę mózgów nad artykułem, który chciał wysłać do Newsweeka o współczesnym wpływie Goethego na teorie genezy żywiołów. Z tego, co North wiedział, Shaw czytał jakiś pierdolony artykuł na pierdolonym Huffpost o wartości odżywczej książek i decydował, które z nich pociąć na paski i ugotować na herbatę. North ogarnął chaos jednym spojrzeniem i równie łatwo go odrzucił; to był standardowy chaos Shawa; biurko Shawa na dole sprawiało, że sypialnia wyglądała jak szczyt porządku i organizacji. North przyłapał nawet Shawa na wrzucaniu resztek głupiego sznurka z jego urodzin do tej samej szuflady, co jego gaz pieprzowy, i ta myśl sprawiła, że North się uśmiechnął.

Dwie śmietanki. Bez cukru.

To zmazało uśmiech z jego twarzy. North odnalazł łazienkę. Pasta do zębów rozmazała półksiężycowaty uśmiech wzdłuż lustra, a zlew wyglądał, jakby nie dało się go wyczyścić - był zagrzebany w zwapniałej plwocinie, skamieniałej nici dentystycznej i długich, błyszczących czerwonobrązowych kosmykach włosów. North szarpnął szafkę z lekami, powstrzymując resztki zawiasów w połamanych drzwiach przed skrzypieniem, i znalazł butelkę Miralaxu, odmierzył potrójną dawkę do nakrętki i zaniósł ją na dół. Wymieszał ją z kawą. Znalazł nawet spodek. I zaniósł ją do biura.

Shaw siedział za biurkiem, wieża z książek groziła, że w każdej chwili się na niego zawali. Oparł brodę na obu dłoniach, obserwując Fennmore'a, który płakał cicho.

"Dwie śmietanki. Bez cukru."

Fennmore przyjął kawę, łyknął i odstawił ją na bok. "Och, nie lubię orzecha laskowego".

"Nie lubisz orzechów laskowych".

"To jest ok," powiedział Shaw, strzelając ze swojego miejsca. "Pan Fennmore-"

"Matty," wyszeptał chłopiec.

"Matty, to jest pan McKinney. North McKinney. Jest założycielem firmy Borealis Investigations. Obaj będziemy pracować nad tą sprawą. I on był po prostu miły-" Shaw właściwie jąkał się przez tę część, te orzechowe oczy strzelające w stronę Northa, a North uśmiechnął się i dał mu podwójny kciuk w górę. "Dając ci tę kawę, był po prostu miły. On nie jest sekretarką."

Kolejny kciuk w górę. W końcu to nie była wina Shawa, że ten dzieciak był uprawnionym dupkiem.

"Myślałem, że to twoja sprawa". Matty narysował paznokieć wokół brzegu spodka. "Twoje nazwisko jest na stronie internetowej. Na drzwiach."

"To jest ... skomplikowane. Po prostu zaufaj mi: obaj będziemy pracować nad twoją sprawą, a ty masz szczęście, że masz Northa. On jest najlepszy. Najlepszy w całym tym biznesie."

Oczy Shawa błagały Northa, żeby nie zjadł dzieciaka na śniadanie.

North przez chwilę ignorował Shawa. Shaw był taki; zawsze zbierał przybłędy. North starał się zastrzec osąd na temat dzieciaka - ach, nie lubię orzechów laskowych - i chciał jeszcze jednego spojrzenia. Po kolejnym szybkim spojrzeniu na Matty'ego, North podszedł do własnego biurka. Biurko zostało odstawione w kąt; równie dobrze mogło być przykryte ceratą jak jakiś starożytny, zapomniany wiktoriański element. Ale North obrócił krzesło, żeby stworzyć trzeci punkt trójkąta między Matty'm a Shawem, i ponownie ocenił Matty'ego Fennmore'a. Niesforna fala blond włosów. Ametystowe oczy. Brud na jego szczęce, pod oczami, na rękach.

"Panie Fennmore-" zaczął North.

"Matty, proszę. Chcę tylko, żebyś mówił do mnie Matty".

"Właśnie miał mi powiedzieć, jak mogę mu pomóc" - powiedział Shaw.

North przeniósł swoją uwagę na Shawa, próbując ocenić, jak mocno jego partner już upadł. Było źle. Wyrafinowane rysy Shawa - cienkie brwi, smukły nos, kości policzkowe i szczęka, która w złym świetle graniczyła z lisią - były już otwarte we współczuciu. Orzechowe oczy miały już lekko czerwone obwódki. Chłopak nawet jeszcze nic nie powiedział - Dwa kremy, proszę - po prostu płakał, a Shaw właśnie miał płakać razem z nim. To było wystarczająco złe.

Gorszy był sposób, w jaki joga zostawiła smugę brudu na nosie Shawa, i North musiał owinąć ręce wokół siedziska krzesła, żeby jej nie wytrzeć. Przez chwilę North mógł myśleć tylko o tym, co widział dziesięć minut wcześniej w kuchni: Shaw z tyłkiem w powietrzu, koszulka do jogi zsunięta w dół, by odsłonić żylaste mięśnie jego pleców. North mógł zobaczyć, oczami wyobraźni, serpentynę białego J blizny na biodrze Shawa, błyszczącą w świetle. North nie był człowiekiem modlącym się, ale mimo to zmówił modlitwę dziękczynną, że drań, który to zrobił, jest teraz w więzieniu.

North próbował się skupić. Co gorsza, o wiele gorsze, było spocone pasmo kasztanowych włosów, które uwolniło się z koka i zakręciło wzdłuż boku twarzy Shawa. Jakimś cudem wszechświat sprzysiągł się, by Shaw nie wiedział, że każda niedorzeczna, sojowa myśl, która przeszła mu przez głowę, sprawiła, że stał się jeszcze bardziej godny pieprzenia. Wzrok Northa powędrował do Matty'ego na tyle długo, by zobaczyć ametystowe oczy otwarcie oceniające Shawa. Wszechświat mógł sprawić, że Shaw nie był świadomy swojej własnej fujarki, ale nie zrobił tego Matty'emu Fennmore'owi. North uspokoił się, wyobrażając sobie śmieciarki. Jedna z nich jechała dziś rano na ich ulicę.

"Potrzebuję twojej pomocy", powiedział Matty, podbródek zanurzył się, łzy toczyły się mocniej. "Nie mogę, nawet nie powinienem..." Wziął zdławiony oddech. "Przepraszam. Po prostu, nigdy nawet nie powiedziałem tego na głos."

Shaw wyprodukował pudełko Kleenexów i przesunął je po biurku, ale Matty je zignorował.

"Co?" powiedział North. "Czego nie powiedziałeś na głos?"

Matty spuścił twarz w dłonie, jego ramiona szarpnęły się raz, drugi, a potem udało mu się wypluć, "Jestem gejem".

Shaw przytaknął, te orzechowe oczy szerokie i wypełnione.

"Cóż, duh," powiedział North.




Rozdział 3 (1)

==========

Rozdział 3

==========

Matty zaszlochał raz w dłonie, a potem spojrzał w górę, czerwonooki i trochę zasmarkany pod nosem, wycierając twarz, całe to przedstawienie wciąż udawało mu się być zaskakująco ładnym. "Co masz na myśli, duh?"

Shaw walczył, aby utrzymać się od glaring na North. To był typowy North, pomyślał Shaw: to zdystansowane, gryząco ironiczne zaangażowanie w stosunku do wszystkich. Ale to wydawało się gorsze niż zwykle. Jasne, sprawa z kawą prawdopodobnie użądliła Northa, ponieważ wciąż przetwarzał fakt, że stracił prawo jazdy - gdybym strzelił, pomyślał Shaw w czarnej fali pamięci, i złapał Hansona, zanim zdążył strącić mnie ze schodów, nie byłoby nas tutaj - ale to nie mogło aż tak zdenerwować Northa. Czyżby?

"Myślę, że mój partner miał na myśli -"

"Miałem na myśli, że jesteś ewidentnie gejem". North siedział na swoim krześle z szeroko rozstawionymi kolanami, dłońmi płasko na udach, ramionami do tyłu, tymi lodowatymi oczami wpatrzonymi w Matty'ego. "Nie maniery, jeśli się o to martwisz. Wychodzisz jako całkiem waniliowy biały chłopak z przedmieścia, jeśli to pomoże. Ale jesteś tutaj. Jesteśmy jedyną agencją detektywistyczną dla osób LGBTQ w mieście, nawet jeśli nie jesteśmy w Central West End czy Lafayette Square, a ty najwyraźniej jesteś w niebezpieczeństwie, a nie jesteś ojcem czy matką, którzy chcą, żebyśmy wytropili ich dziecko i może wytrząsnęli z niego geja."

Matty kiwnął głową. "Może jestem bratem. Może chcę, żebyście wytrząsnęli gejów z mojego brata. Albo mojej siostry. A może po prostu chcę, żebyś ich znalazł".

"Już nam powiedziałeś, że jesteś gejem".

"Ale co by było gdybym tego nie zrobił."

"Wtedy nie powinieneś był wpatrywać się w mojego partnera, jakbyś chciał, żeby cię wygiął nad biurkiem i zmusił do nazwania go tatusiem".

"North," Shaw poczuł, jak ciepło wdziera się do jego policzków.

North zignorował go, wzrok utkwił na Matty'm. Matty napotkał spojrzenie z zaskakującą równowagą. Łzy schły w błyszczących śladach na jego policzkach, a on ponownie przejechał ręką pod nosem, mocząc rękaw kosztownie wyglądającej popelinowej koszuli, która szła ze starannie wyprasowanymi chinosami i skórzanymi loafersami. Pieniądze. Ten dzieciak miał pieniądze.

"Przepraszam," powiedział Matty, przerywając swoje spojrzenie z North. "Wciąż jestem w tym nowy. Jak patrzeć. Kiedy patrzeć. Czuję się czasami jakbym był nagi, jakby wszyscy widzieli przeze mnie." Wyciągnął głęboki oddech i przetasował stopy. "Nie wiedziałem, że się spotykacie i przepraszam..."

Shaw wybuchnął śmiechem na chwilę przed tym, jak North to zrobił, ale tylko ledwo. Potrząsając głową, Shaw powiedział: "Nie umawiamy się".

"Nigdy," powiedział North, bujając się z powrotem w swoim fotelu, całe jego ciało ekspansywne z rozbawieniem. "Nie za milion lat".

"Oh man." Matty ponownie zwiesił głowę. "Ciągle coś spieprzę".

"Jest dobrze," powiedział Shaw, jego śmiech kurczy się do grymasu. "Zacznij od nowa. Nigdy nikomu nie powiedziałeś, że jesteś gejem".

"Pierwsi faceci, którym powiedziałem, skończyli ze śmiechem".

"W porządku," powiedział North, krawędź w jego głosie w końcu rozpuszcza się. "Jest nam przykro z tego powodu. Ale śmialiśmy się, bo powiedziałeś, że się umawiamy, a nie dlatego, że powiedziałeś, że jesteś gejem. Mów dalej."

"Równie dobrze możecie mnie teraz sprawdzić. To pomoże - reszta tego, co powiem, będzie miała sens, jeśli mnie sprawdzicie. Czy masz komputer?"

North wyciągnął z kieszeni swój telefon i pomachał nim. Shaw wyciągnął MacBooka z dolnej szuflady i wcisnął go między górę krytyki Emily Dickinson po swojej prawej stronie i mniejszy, łatwiejszy do opanowania stok narciarski luźnych papierów po lewej.

"Matthew Fennmore. RiverChurch. To wszystko jedno słowo".

Shaw wpisał wyszukiwanie; kątem oka widział, jak North dziobał w swój telefon.

"Pierwszy wynik." Shaw kliknął. Była to czysta, dobrze zaprojektowana strona ze zdjęciem kościoła na górze - kościoła mniej więcej wielkości stadionu piłkarskiego. Była to strona "O naszym personelu", a w połowie jej długości znajdowało się niedawne zdjęcie Matty'ego Fennmore'a w koszuli chambray i dobrze skrojonych spodniach. "Dyrektor ds. młodzieży". Shaw przeskanował resztę strony, a potem powiedział: "Aha."

"Tak." Matty wkopał pięty swoich dłoni w oczy.

"Więc twój tata jest pastorem".

"Tak."

"I zgaduję," North nadal stukał w swój telefon, "o, tam jest: 'RiverChurch wierzy w świętość małżeństwa i wartości tradycyjnej rodziny. Boże, nawet nie próbowali tego zakopać; ta część jest na samej górze".

"Dlaczego mieliby go pochować?" zapytał Matty, jego głowa wystrzeliła w górę. "Oni się nie wstydzą. I nie powinni się wstydzić. Mogą wierzyć -"

"Matty," powiedział Shaw.

Matty szklił się na Northa przez kolejną minutę, po czym zwrócił uwagę na Shawa. Jego twarz zmięła się. "Próbowałem wszystkiego. Modliłem się. Pościłem. I . . . Poszedłem na pustynię, tak jak Jezus. Nie mogłem zrobić czterdziestu dni, ale poszedłem na trzy i błagałem Boga, aby uczynił mnie normalnym."

Współczucie złagodziło mocne linie twarzy Northa. "Kid, jesteś normalny. Po prostu nie jesteś takim samym rodzajem normalności jak wielu ludzi".

Matty potrząsnął głową; łzy rozlały się, ale nie przerwał spojrzenia w kierunku Shawa.

"Matty, nie możemy cię wyprostować". Shaw przetoczył swoje krzesło wokół biurka; Matty śledził go wzrokiem. Gdy krzesło Shawa obiło się o krzesło Matty'ego, Shaw wsunął rękę wokół chłopca, przyciągając go do swojego ramienia. "Nie chcielibyśmy cię wyprostować, nawet gdybyśmy mogli. Jesteś zbyt gorący, by marnować się na kobietę".

Matty wydał mokry, szloch w koszulę Shawa, a Shaw był nagle świadomy fali blond włosów chłopca, ciepła jego twarzy przez cienką koszulkę do jogi, i - co niewytłumaczalne - sposobu, w jaki oczy Northa ścięły się w kierunku sufitu, a jego ręce chwyciły jego krzesło.

"Jeśli jesteś tutaj, aby zapytać nas o terapii konwersyjnej-".

"Nie." Matty odkleił się od piersi Shawa i wyszorował oczy. "Nie, nic takiego. Wiem - wiem, że te rzeczy nie działają. Dużo czytałem. To znaczy, chyba to zaakceptowałem. Wiesz?"

Jego ręka przejechała w dół ramienia Shawa. Jego dłoń owinęła się wokół Shawa. Ametystowe oczy prześlizgnęły się po twarzy Shawa i na podłogę.

"Tak," powiedział Shaw, delikatnie rozplątując jego dłoń, pozwalając własnym palcom zwinąć się wokół ramienia chłopca - pokaz wsparcia, ale nie chciał, żeby Matty dostał zły pomysł. "Ale nadal nie wiem, dlaczego tu jesteś, Matty".




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Konspiracja"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści