The Broken Is Beautiful

Rozdział 1 (1)

1

CAM

"C ome on, you sexy thing. Pokaż mi, co potrafisz." Jednym kliknięciem myszy kompiluję jeden z modułów Oversighta - pakiet oprogramowania zabezpieczającego, nad którym pracowałem przez ostatni rok, zawiera dwadzieścia tych cholernych rzeczy - i siadam, by podziwiać swoje dzieło. Na moim drugim ekranie ciemny kwadrat ożywa, pokazując mi obraz wideo na żywo z biura i tyłu mojej głowy. Cholera. Niechlujny kok, który myślałem, że wyglądał tak dobrze, gdy wyszedłem z mojego mieszkania rano, teraz ma więcej wspólnego z gniazdem szczurów niż cokolwiek innego. "Pokaż mi nieruchome obrazy", mruczę, stukając w klawiaturę. Ekran migocze, a ja zostaję uraczony widokiem frontowego lobby, a następnie parkingu. "Mam cię".

Ten moduł daje mi popalić od tygodnia, a ja pompuję pięść po wyłączeniu Oversight. Biuro zaczyna się ożywiać, więc chwytam moją laskę i kieruję się do ekspresu do kawy. Nie wiem, dlaczego piję ten przesadnie palony, gorzki napar, ale przez większość nocy nie spałem, dzięki uprzejmości mojego marnego biodra, i boli mnie.

Kiedy już dodałam tyle śmietanki, że płyn stał się mulisty, biorę nieśmiały łyk. Bleck. Ale jestem zdesperowany.

"Zachowaj trochę dla reszty z nas", woła Lucas, gdy podchodzi do wózka z kawą.

"Nie wiem, jak możesz pić to świństwo każdego dnia". Zawieszam przed nim jego ulubiony kubek, ten z napisem "Czy próbowałeś go wyłączyć i włączyć ponownie?" wydrukowanym pikselowatą czcionką.

Lucas, mierzący sześć stóp i trzy lata, z dredami na ramionach, wygląda bardziej jak następny model z okładki GQ, niż jak zły programista. Chichocze i wyrzuca około połowy pojemnika z cukrem do swojego kubka. "Jakieś plany na weekend?"

"To co zwykle: praca, VetNet, Halo. Kiedy masz zamiar do mnie dołączyć?"

"Kiedy nie będę miał wyrzutów sumienia, że obiłem ci tyłek?".

"Muszę ci powiedzieć, że jestem niepokonany." Szturcham go w ramię, a on chichocze.

"Potrzeba będzie więcej niż jednego ciosu, żeby zdjąć mój oddział. Kiedy ta praca zostanie wykonana, ty i ja, as." On mruga. "Zobaczymy, kto wyjdzie na wierzch".

"Podaj czas." Robię łuk brwiowy w wyzwaniu, ale zanim Lucas może odpowiedzieć, jego telefon wydaje sygnał dźwiękowy z wnętrza kurtki. Kawa rozlewa się po brzegu kubka, gdy próbuje wyciągnąć telefon, a ja sięgam po stos serwetek.

"Cholera", mruczy Lucas, gdy już zerknie na ekran. Wyglądając na niewyraźnie chorego, odstawia swój kubek. "Jest jakaś szansa, że mogę wyjść za kaucją trochę po trzeciej dzisiaj? Mogę przyjść jutro, żeby nadrobić czas".

"Gorąca randka?" Nie odpowiada, więc przenoszę wzrok z dziennika zadań nabazgranego na biurowej tablicy na jego twarz. "Musi być, skoro się nad nią pochylasz. Rozsyp."

"Jeszcze nie wiem." Jego ton mówi swobodnie, ale za jego oczami jest coś głębszego. "Może to być nic. Wiesz, jak to jest."

"Luc, nie byłem w związku od trzech lat. Z tego co wiem, cała scena randkowa się zmieniła. Czy ludzie nadal robią to całe 'poznawanie się'? Czy może zastąpiliśmy to prześladowaniem kogoś na mediach społecznościowych?" Chuckling, czekam na jego odpowiedź, ale kiedy może tylko zacisnąć usta razem, trzeźwieję. "Nie przeszkadzaj mi." Z delikatnym klepnięciem w jego ramię, próbuję wydobyć mój dobrze zużyty but z moich ust. "Jesteśmy przed czasem dzięki twojemu kickassowemu debugowaniu. Chcę, żebyś był szczęśliwy. Zasługujesz na przerwę. Mam nadzieję, że jest cudowny i nie przyjdziesz jutro, bo nadal z nim jesteś."

Jego uśmiech błyska krótko, zanim oboje amble w kierunku naszych biurek. "Dzięki, Cam. Wynagrodzę ci to. Obiecaj."

Hotel Coana błyszczy w porannym słońcu - dwadzieścia pięter gładkiego szkła i metalu zwieńczonych atrium na dachu, z którego rozciąga się widok aż do Mount Rainier.

Royce jest spóźniony. Jego lakoniczny SMS poradził mi, żebym zaczęła bez niego, a kiedy zaprotestowałam, nie odpowiedział. Nieważne. Wiem, co trzeba zrobić, i mogę spotkać się z LaCostą sam na sam. Podobno jest zagorzałym konserwatystą, zarówno w polityce, jak i w poglądach społecznych, ale sprzątam wystarczająco dobrze, a moja czarna marynarka ukrywa tatuaże zdobiące moje ramiona.

W holu otula mnie zapach frezji, a pluszowy dywan tłumi moje kroki. Konsjerż kieruje mnie na piąte piętro, gdzie bogate bursztynowe ściany i ozdobne kinkiety nadają hotelowi luksusu starego świata, mimo że budowę zakończono zaledwie pięć lat temu.

"Camilla Delgado z Emerald City Security do pana LaCosty" - mówię, gdy wita mnie ładna blond asystentka Phillipa.

"Czy pan Nadiri do was dołączy?" Zerka na ekran swojego komputera, potem z powrotem na mnie, a ja staram się nie skrzywić, jak ćwiczę swoje kłamstwo.

"Został nieuchronnie zatrzymany. Wypadek drogowy w Bellevue." Ubarwiam swoje bzdury jasnym uśmiechem, choć wewnętrznie mam ochotę zdławić Royce'a. Podczas gdy faktyczna instalacja i konfiguracja leżą po mojej stronie, on powinien zająć się schmoozingiem.

Mój telefon brzęczy - w końcu. Lepiej, żeby Royce był na dole. Szybkie spojrzenie na ekran zarówno mnie irytuje, jak i wywołuje mały uśmiech. Royce wciąż mnie unika, ale West - były SEAL, z którym gram prawie co noc online - zawsze potrafi podnieść mnie na duchu.

Halo dzisiaj?

Tydzień mnie wykończył i pominąłem moje wieczorne sesje gier. Odpowiadam pospiesznie, gdy asystentka Phillipa zbiera z biurka mały stosik akt.

Mam nadzieję, że tak. Przygotuj się na skopanie tyłka.

"Tędy, pani Delgado." Jego asystentka otwiera wewnętrzne drzwi biura, a kiedy wchodzę do środka, Phillip LaCosta wstaje, aby zaoferować mocny uścisk dłoni. Po załatwieniu formalności, siadam i składam ręce na cyrkonowej rączce mojej laski, używając znajomości grzbietów i rowków, aby uspokoić moje nerwy.

"Przykro mi, że Royce nie mógł przyjechać dziś rano. Był wypadek na moście z Bellevue". Na moście zawsze jest jakiś wypadek. No, prawie zawsze. Mam nadzieję, że Phillip nie zwraca uwagi na raporty drogowe.

Jego uśmiech podkreśla linie wokół ust. Z tego, co czytałam, Phillip dobija do siedemdziesiątki, ale wygląda na znacznie młodszego. "Absurdalność ruchu w tym mieście powoduje niekończące się problemy, prawda?"




Rozdział 1 (2)

"Tak jest". Cholera.

Martwię się, że zamierza nazwać mnie na moim kłamstwie, ale zamiast tego wzdycha i odchyla się w swoim fotelu. "Ironicznie, to jest powód, dla którego cię tu zaprosiłem. Wydaję przyjęcie w weekend Święta Pracy. Moja córka rozpoczyna swoją kampanię do Senatu. Rozgłos w mediach będzie duży, będzie obecnych kilku członków Rady Miejskiej, a także koledzy z jej kancelarii prawnej i czterech byłych przedstawicieli stanowych. Emma chciała zorganizować imprezę w Coana East w Bellevue, ale Departament Transportu zdecydował, że to idealny weekend na zburzenie wiaduktu dwie przecznice dalej. Chciałabym, żeby ludzie się pojawili - nie utknęli w koszmarze drogowym na wiele godzin".

Kiwam głową, niepewny, co to ma wspólnego ze mną, ale wtedy on pochyla się do przodu i ze szczerym spojrzeniem pyta, "Czy jest jakiś możliwy sposób, abyśmy mogli przesunąć datę instalacji Oversight, aby był gotowy na imprezę?". Przerzuca kilka stron swojego biurkowego kalendarza. "Powiedzmy za...trzy tygodnie?

Przesunąłbym, ale nigdy nie mieliśmy tak dużego kontraktu. Jesteśmy blisko. Jeśli Lucas i ja będziemy pracować w weekendy...

"Wynagrodzę twojej firmie wszelkie nadgodziny", proponuje Phillip, a ja zastanawiam się nad konsekwencjami.

W mojej głowie powtarza się beznamiętne przemówienie Royce'a w biurze, kiedy przyjęliśmy ten kontrakt. Nasz wielki przełom. Nasza szansa, aby umieścić naszą małą firmę na mapie. Jeśli odmówię, zawiodę wszystkich. Z głębokim oddechem, wymuszam uśmiech. "Zrobimy to".

Nadzór jest solidny. Okablowanie całego hotelu w trzy tygodnie martwi mnie, ale Royce ma instalatorów na zawołanie. Możemy to zrobić.

"Fantastycznie."

Iskry bólu ścigają się w górę mojego lewego uda, osiadając w biodrze, gdzie jestem prawie pewien, że ktoś wbija sztylet bezpośrednio w moją miednicę. Przez całe popołudnie podtrzymywałem się na duchu myślami o pizzy i twardym cydrze, a potem jakimś Halo po tym, jak najgorsze napięcie zaniknie. Vicodin tak dobrze komponuje się z pepperoni, mimo wszystko.

Kiedy już złożyłem zamówienie, zapadłem się w fotelu i otworzyłem laptopa. Można by pomyśleć, że po spędzeniu dni na programowaniu oprogramowania zabezpieczającego, znalazłbym sobie coś innego do roboty w nocy, ale mężczyźni i kobiety, z którymi rozmawiam w sieci, są moimi przyjaciółmi. Za klawiaturą czuję się bardziej komfortowo niż gdziekolwiek indziej.

Logując się na VetNet, zamieszczam szybkie pozdrowienie: Been a long day. Wszystko mnie boli i staram się wstrzymać na jakiś czas od wzięcia tabletki przeciwbólowej. Odwróćcie moją uwagę, proszę.

Kiedy przeglądam różne wątki, mój komunikator dzwoni.

WestWind: Chcesz odwrócić uwagę? Właśnie odebrałem Gears of War. Dołącz do mnie.

West, emerytowany SEAL, z którym spędziłem większość moich nocy online, kończy swoją wiadomość linkiem do YouTube, a sekundy później śmieję się tak mocno, że bolą mnie boki. Szczeniak na ekranie próbuje poruszać się po schodach po raz pierwszy, a małe yips i piski jak on poddaje się i biegnie w dół schodów jak jakiś Evil-Knievel-wannabe złagodzić węzły w moich ramionach i plecach. Moje ramiona trzęsą się, gdy piszę moją odpowiedź.

FlashPoint: Jak tylko moja pizza się pojawi. Daj mi godzinę i jestem cały twój.WestWind: Cały? Nie drażnij się ze mną.

Dławię się moim jeżynowym cydrem, posyłając płyn palący w dół mojego gardła. Kiedy znów mogę oddychać, robię pauzę z palcami na klawiaturze. Jak, u licha, mam na to odpowiedzieć? Jesteśmy... przyjaciółmi. Tak jakby. Kumplami od gier. Chociaż ostatnio coś się zmieniło w jego tonie, a moje policzki płoną, gdy uświadamiam sobie, że flirtuje. Co gorsza, ja też flirtowałam.

Co do cholery mam teraz zrobić? W końcu tchórzostwo zwycięża i znajduję klip przedstawiający niemowlęta leniwców owinięte w miękkie koce, wrzucam link do okna czatu i wysyłam mu szybką wiadomość.

FlashPoint: Jeśli nie poprawisz swojej gry, będę ci dokuczał bezlitośnie za to, że jesteś jedynym żyjącym SEAL-em, który nie potrafi trafić karabinem szturmowym w szeroki bok transportera obcych.

To powinno go na chwilę uciszyć i dać mi czas na zastanowienie. Albo na unikanie. Unikanie jest łatwiejsze. Idę na forum Rodzina i Związki. Piętnaście nowych wiadomości czeka - nic dziwnego, bo rodziny mogą być stresujące w najlepszych okolicznościach. Jeśli dodamy do tego PTSD, paraliż, amputację i inne urazy, z którymi borykają się nasi członkowie, poziom stresu wzrasta do tysiąca.

Nowy amputowany, JT893, pisze o swojej dziewczynie, która odeszła od niego, a inni członkowie rzucają się na niego, oferując przewidywalne, ale prawdziwe frazesy "możesz zrobić to lepiej niż ona". Zgadzam się. Amputanci z odpowiednią opieką mogą zrobić prawie wszystko w dzisiejszych czasach dzięki postępom w protetyce, i jeśli ta laska tego nie rozumie, nie zasługuje na JT.

Ponad na forum Rants and Vents, długi wątek przykuwa moją uwagę.

HuskyFan1998: Nowy tutaj. Służyłem przez dziewięć lat i wróciłem tak FUBAR, że nie mogłem wrócić do mojej starej pracy. Bummed dookoła na mojej emeryturze aż moja żona zaszła w ciążę, a następnie znalazła tę słodką pracę, którą kochałem. Świetne godziny, wystarczająco dużo pieniędzy dla nas, aby dostać się przez, i płatny urlop. I wszystko poszło do diabła miesiąc temu. Firma rozpoczęła wielki remont i ten hałas... Boże, myślałem, że jestem z powrotem w Iraku. Młoty pneumatyczne, pistolety do gwoździ, szlifierki. Nie mogłem myśleć prosto. A potem ten klient zaczął na mnie krzyczeć. Brzmiało to jak mój stary CO. Straciłem panowanie nad sobą. Zacząłem się trząść, ledwo powstrzymywałem się od sikania po nogach. Nie mogłem się ruszyć. Nie mogłem myśleć. Kiedy przyszedł mój szef, dźgnął mnie w pierś, a ja się na niego zamachnąłem. Chybiłem, dzięki Bogu. Gdybym go trafił, pewnie siedziałbym w więzieniu. Zwolnienie z pracy jest do dupy, a moja żona znowu jest w ciąży. Nie mogę utrzymać nas z mojej emerytury wojskowej, a ona odpoczywa w łóżku. Niedługo skończą nam się oszczędności. A dziś wracam do domu i dowiaduję się, że nie mogę wziąć pożyczki na mój 401K, bo dział kadr spieprzył moją papierkową robotę. Potrzebowałem tych pieniędzy na pokrycie naszego ubezpieczenia zdrowotnego, dopóki moja nowa praca nie zacznie działać pod koniec miesiąca. Co ja mam zrobić? Mój szef musiał mnie dotknąć. Powinnam go pozwać za wszystko, co jest warte. I firmę też. Nie mogą mi tego zrobić. Moja żona ledwo może na mnie patrzeć, a syn ciągle pyta, dlaczego mama cały czas płacze. Nie wiem, co jeszcze mogę zrobić.




Rozdział 1 (3)

HuskyFan1998 powtarza desperację, którą czuje wielu z nas. Zepsute po naszych wycieczkach, próbujemy poskładać nasze życie z powrotem, ale niektórzy z nas nigdy nie robią. Nie mogę naprawić jego problemów, ale czasami po prostu potrzebujemy wiedzieć, że ktoś to rozumie.

FlashPoint: HuskyFan, jestem jednym z moderatorów tutaj. Właśnie chciany powiedzieć tobie , że nie jesteś sam. PTSD to nie żart. Brzmi jak twój szef jest cholernie szczęśliwy on nigdy nie doświadczył tego. Mam listę prawników w większym obszarze Seattle, jeśli to pomoże. Może nie być nic, co mogą zrobić - nie wiem nic o prawie, naprawdę - ale niektórzy z nich biorą na siebie pracę pro bono. Przynajmniej byliby w stanie powiedzieć ci, czy jest coś, co mogą zrobić z twoim 401k.Chciałbym móc zaoferować coś więcej niż współczucie. Trzymaj się i poznaj ludzi. Przede wszystkim, co jest wysłane tutaj, pozostaje tutaj. Chociaż pozwalamy każdemu dołączyć, traktujemy prywatność bardzo poważnie. Więc wyładowuj się, ile chcesz. Nauczyłam się dawno temu, że najgorszą rzeczą, jaką możesz zrobić, jest trzymanie swojego bólu w butelce. Dbaj o siebie.Aha, i idź zerwać świeży kwiat dla swojej żony. Tylko jeden. Zdziwiłbyś się, jak bardzo pomaga to wam obojgu.

Kiedy układam pizzę na talerzu, moja prawa ręka drga z elektrycznym bólem - cholerne uszkodzenie nerwu ukradło mi czucie w dwóch ostatnich palcach, a kiedy jestem zmęczony, spazmy takie jak ten są częste. Masuję przedramię, chcąc oddalić ogień, a następnie włączam Xboxa.

"Najwyższy czas", drażni się West, gdy otwieram kanał głosowy. "Zacząłem się martwić, że nie poradzisz sobie z moimi ponadprzeciętnymi umiejętnościami bojowymi".

Nie mogę się powstrzymać od parsknięcia. "Masz na myśli swoje doskonałe umiejętności umierania? Zamykamy i ładujemy, żołnierzu."

Na ekranie, moja ciężko opancerzona postać podnosi swoją broń. Dym wiruje wokół niej, a muzyka wybija złowieszczy rytm. Zaciskam palce na kontrolerze, czekając, aż West się zaangażuje. Jego postać dołącza do mojej i po chwili walczymy z hordą wrogów, próbując ukończyć to zadanie.

"Weź to, ty kawałku gówna", mruczy West godzinę później, gdy zdejmuje wartownika.

"Nieźle." Idę za następnym w długim szeregu wrogów. "Ćwiczyłeś. Zdradzasz mnie z innym graczem? A może po prostu uśpiłeś mnie w fałszywym poczuciu bezpieczeństwa?"

On chuckles. "Nigdy. Jesteś najlepszym partnerem, jakiego kiedykolwiek miałem." Na ekranie, wyjmuje szczególnie paskudnego wroga. "Booyah! Take that, you gorram scum."

Śmiejąc się, sam zaczynam atakować. Jest prawie tak samo maniakalny jak ja i odbyliśmy kilka długich dyskusji na temat spuścizny Jedenastego Doktora Who i tego, czy ostatni sezon Buffy był okropny czy epicki.

Przesuwam się w fotelu, a mój dawno zapomniany talerz rozbija się na podłodze, rozsyłając wszędzie okruchy. Przeklinam, zapominając o wyciszeniu mojego zestawu słuchawkowego.

"Wszystko w porządku?"

"Tak", odpowiadam przez zaciśnięte zęby. "Potrzebujesz minuty." Sycząc oddech, zmuszam moje sztywne mięśnie do działania, aby posprzątać bałagan. Wyczerpanie pali mi oczy, a kiedy wracam do gry, mrugam mocno, żeby się skupić. "Wiem, że jest wcześnie, ale ostatnio nie spałem zbyt wiele. Zamierzam zadzwonić na noc."

"Czekaj." Wstrzymuje grę, a mój ekran się ściemnia. "Napij się ze mną jutro kawy".

Moje usta nagle czują się jak Sahara, a ja szarpię za szyję mojej koszulki. "Um, nie jestem pewien, czy to dobry pomysł".

"Nie mów mi, że nienawidzisz kawy. Moje serce nie mogłoby tego przyjąć." Jego lekka nuta drawl nadaje łagodności słowom i zastanawiam się, czy brzmiałby tak samo seksownie na żywo.

"Uwielbiam kawę. Moja krew jest pełna kofeiny. Ale... powinniśmy trzymać się gier. I VetNet. Zachowaj rzeczy swobodne."

"Angel, gramy razem od tygodni. Myślę, że przeszliśmy już do porządku dziennego."

Nie ma powodu, żeby się nie spotkać, poza tym niejasnym "ten facet może być seryjnym mordercą" i moim irracjonalnym strachem przed byciem czarującym.

Nie jestem czarująca.

"Pozwól, że kupię ci macchiato", mówi. "Czy kiedykolwiek byłaś w Broadcast Coffee?"

"Na Pike?"

"Tak. Najlepsza kawa w Seattle. Palą własne ziarna i mają to całe doświadczenie 'degustacji kawy'. Co zwykle pijesz?" Nadzieja w jego głosie pogłębia jego twang, sprawiając, że moje wnętrza topią się tylko trochę.

"Robię Americano każdego ranka. Ziarna ze sklepu spożywczego, chociaż."

On kaszle z dezaprobatą. "Przepraszam? Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi. Teraz musisz przyjść. Choćby po to, żebyś mógł posmakować tego, co tracisz. Daj mi jedną filiżankę kawy, żebyś zmienił zdanie. Jeśli nie będziesz się dobrze bawić, nigdy więcej nie poproszę."

Cholera. Kawa z przyjacielem. To nie jest randka, prawda?

"Będę tam."




Rozdział 2 (1)

2

CAM

C affeina - zdesperowani klienci wypełniają Broadcast Coffee. Rozmowy przenikają przez warkot młynków, a syczenie parówek przebija się przez grunge'owe melodie w głośnikach. Nie widzę nigdzie wolnego stolika, a pomysł zrobienia tej "nie-randki" w stojącym barze kawowym sprawia, że spoglądam w stronę wyjścia. Wtedy dostrzegam boga w niebieskiej koszulce i próbuję - bezskutecznie - podnieść brodę z podłogi.

West podnosi rękę, a ruch uwydatnia gwiazdy i paski wypisane na jego bicepsie. Modląc się, bym wyglądał na bardziej opanowanego niż się czuję, wplatam się między stoły, gdy on staje, by mnie przywitać.

"Cam?" Jego krzywy grymas prawie stawia mnie na baczność. Z wyjątkiem tego całego klimatu Adonisa, który ma na sobie. Ma ponad sześć stóp wzrostu, jest doskonały w swoich Levi's i przylegającej koszulce podkreślającej jego płaski brzuch i szeroką klatkę piersiową. To typ faceta, który może mrugnąć do dziewczyny, a ona rozpłynie się u jego stóp.

Jego ciepła dłoń obejmuje moją i niech mnie szlag, jeśli nie wytrzymam o chwilę za długo. Pochyla się bliżej, jakby chciał mnie pocałować, a ja szarpię się do tyłu. Ale on tylko sięga po moje krzesło, a rumieniec ogrzewa moje policzki. "Dzięki."

"Żadnych problemów ze znalezieniem tego miejsca?" Skimming rękę w dół mojego ramienia, jak on odciąga, uśmiecha się ponownie, a ja staram się nie stracić słów całkowicie, kiedy siedzi naprzeciwko mnie.

"Mieszkam tylko kilka przecznic na wschód. Często tu przychodzisz?"

"Jeden z facetów z mojego dojo jest właścicielem tego miejsca. Dał mi gówno przez miesiące, kiedy zobaczył kubek Siren to-go na moim biurku. Teraz jestem tu w każdy weekend." Przebiega ręką przez swoje krótko przycięte włosy, a ja zastanawiam się, czy jest tak samo zdenerwowany jak ja.

"Więc...co jest dobre? Co powinienem zamówić?"

"Czy ufasz mi?" Lazurowe oczy, warstwa zarostu wzdłuż kanciastej szczęki i pojedyncza blizna, która przecina jego brew, są prawdopodobnie na szczycie kart wyników fantazji większości kobiet. Kiedy moje spojrzenie ląduje na jego ustach, zmuszam się do głębokiego oddechu. Ten mężczyzna powinien być modelem... i minęło sporo czasu, odkąd byłam z kimś.

"Um...pewnie?" Wygrzebuję z portfela dwudziestkę, ale on kręci głową.

"Mój przysmak."

Zanim zdążę zaprotestować, odchodzi, a ja nie mogę się oprzeć obserwowaniu jego tyłka i sposobu, w jaki mięśnie pleców przesuwają się pod koszulką, gdy opiera się o ladę. Chociaż moje codzienne pływanie utrzymuje mnie w miarę sprawnego, West jest w innej lidze. Takiej, która biega, podnosi ciężary i prawdopodobnie uprawia CrossFit. W większość dni nie mogę sobie poradzić bez mojej laski.

Moja prawa ręka zaczyna mrowieć, a ja przeklinam. Nie teraz. Kradnąc kolejne spojrzenie na Westa, który uśmiecha się i czaruje baristę, ściskam przedramię. Gruba blizna po rozgrzanym do białości odłamku nie daje żadnych odczuć, ale pod spodem mięsień kurczy się boleśnie, dopóki nie znajdę punktu spustowego. Atrament otacza najgorsze rynny po odłamkach, ale żadna ilość kwiatów, gwiazdek i gołębi nie jest w stanie zamaskować tego, co się stało.

Kiedy West wraca, moja ręka jest już stabilna, a kiedy stawia tacę między nami, gapię się. "Uwielbiam kawę, ale dwa espresso i latte? Każda? Próbujesz mnie zatrzymać na całą noc?"

On mruga, a mój żołądek robi małe somersault. "Może."

Kiedy nauczę się myśleć, zanim otworzę usta? Potem znowu, to nie jest tak, że miałem dużo praktyki flirtowania ostatnio. "Więc...uh...co to wszystko jest?"

"Dwa różne espresso - jedno z Gwatemali i jedno z Indonezji. To jest degustacja kawy."

"A latte?" Zaskakuję brwiami.

"To nie jest latte."

"Więc co to jest?" Patrzę na "latte", nagle niepewny, czy mam prawo nazywać się uzależnionym od kawy. Ciemnobrązowe serce narysowane w piance powoli się rozprzestrzenia, gdy pękają małe bąbelki.

"Pyszne." Szturcha w moją stronę szklankę z wodą. "Wokół degustacji jest cały rytuał. Adam, facet, który jest właścicielem tego miejsca, przeprowadził mnie przez niego za pierwszym razem. Zanim zaczniemy, oczyść swoje podniebienie wodą gazowaną."

"Okay." Podnoszę szklankę do ust, a on odzwierciedla mój ruch. Bąbelki pękają na moim języku, a ja nie mogę odwrócić wzroku od jego intensywnego spojrzenia. Miotając się w fotelu, zastanawiam się, jak by smakował - albo wyglądał bez tej koszulki. Przestań, Delgado. To nie jest randka.

Nawet ja już nie wierzę we własne bzdury.

"Najlepsze smaki są na dnie filiżanki". Podnosi łyżeczkę wielkości swojego małego palca u nogi i lekko miesza pierwszą porcję espresso.

Zdesperowany, aby odwrócić uwagę, próbuję podążać za nim, ale manewrowanie tym małym naczyniem w filiżance wielkości piłki golfowej okazuje się być diabelskim zadaniem, a kiedy rozlewa espresso po brzegach, moje zakłopotanie wzrasta, grożąc wybuchem. Jak on, do diabła, jest taki zgrabny?

"Teraz siorbnij espresso". Moja twarz musi pokazywać moje niedowierzanie, bo on chichocze. "Powiedziałaś, że mi ufasz, pamiętasz?"

Tak.

Kiedy West podnosi swoją filiżankę z espresso, robię to samo i jestem zaskoczony silnym czekoladowym zapachem, który unosi się z ciemnego naparu. Choć czuję się śmiesznie, siorbiąc kawę jak dwulatek, smak mnie szokuje. Daleki od zwykłej kawy, wyłapuję kilka wyraźnych smaków.

"To jest naprawdę dobre."

Jego usta drgają w półuśmiech, a ramiona się rozluźniają. "Co ci smakowało?"

"Pomarańcza, czekolada i... butterscotch".

On kiwa głową. "Spróbuj drugiego kubka?"

Mam trudniej z tym jednym, tylko w stanie dać mu niejasne "cukierki" opis, kiedy jestem gotowy, a jak on czyta off notatki smakowe, które dostał od baristy, jestem przyciągnięty do jego ust, jak poruszają się, zastanawiając się, jak ten zarost zgrzytać o mojej skórze.

Kończy drugie espresso i odchyla się na krześle. "Jak długo mieszkasz w Seattle?"

"Osiem lat. Przeprowadziłem się tutaj po wyjściu z odwyku w Los Angeles. Nie mogłem znieść myśli o powrocie do Modesto- i mojej rodziny - ale to długa historia."

Pochyla głowę, a ruch podkreśla jego szerokie ramiona. "Mam czas."

Nikt nie musi słyszeć o moich głupich nastoletnich latach ani o gównie, które wydarzyło się tuż przed wstąpieniem do wojska. Zwłaszcza nie na pierwszej... cokolwiek to jest, do cholery. Potrząsam głową. "Potrzebowałbym alkoholu. Dużo alkoholu."




Rozdział 2 (2)

"Czy to znaczy, że niedługo zjesz ze mną kolację?".

Jeśli moje usta są pełne kawy, nie będę musiał odpowiadać, prawda? Spuszczam resztę espresso jak strzał wódki, ale on teraz pochyla się do przodu, czekając na moją odpowiedź.

Odwrócenie uwagi. Potrzebuję rozproszenia, właśnie teraz. "Więc, uh... jesteś właścicielem swojego dojo, prawda? Ile zajęć tygodniowo prowadzisz?"

Drobne linie zaciskają się wokół jego ust na sekundę, zanim oczyści swoje gardło. "Nie tak wiele w tych dniach. Większość czasu spędzam na papierkowej robocie i reklamie."

"Czy brakuje ci tego - nauczania?"

"Każdego cholernego dnia." Tęsknota pogłębia jego twang, a on pociera tył swojej szyi. Dotknęłam nerwu i nie wiem, jak ukoić surowe miejsce.

"West-"

Przenosi wzrok na "not-a-latte" przede mną. "Broadcast słynie z ich macchiatos. Spróbuj."

"Nie lubię słodkich napojów." Marszczy czoło, a ja staram się zdusić w sobie cringe. Czasami nawet nie zdaję sobie sprawy z tego, co wychodzi z moich ust, dopóki słowa się nie wyłonią i kogoś nie urażę. Ta prawdopodobnie-randka może okazać się katastrofalna w tempie, w jakim mi idzie.

"To nie jest słodkie." Jego ton niesie ze sobą krawędź. "To porcja espresso i tyle mleka, żeby złagodzić gorycz".

Kubek spoczywa ciężko w mojej dłoni. Zanim mogę wziąć łyk, facet kilka stolików dalej przewraca swoje krzesło, a głośny trzask sprawia, że skaczę. Moje palce drgają, a kubek rozbija się o podłogę, wysyłając kawałki ceramiki na twarde drewno. Gorąca kawa rozpryskuje moją koszulę, dżinsy i prawy but. "Cholera!" Pochylam się, aby spróbować podnieść złamany uchwyt kubka, ale z równowagi i zdenerwowany, zsuwam się z krzesła i na mój tyłek.

"Kurwa, Cam." West wyskakuje z własnego krzesła, po czym wsuwa ręce pod moje ramiona, co tylko pogłębia moje zakłopotanie, a kiedy mnie podnosi, próbuję się wykręcić. "Odpręż się, aniołku. Mam cię." Pomaga mi z powrotem na fotelu. "Czy wszystko w porządku?"

Litość wirująca w jego oczach podnosi moją obronę. "Dobrze."

West przerywa na chwilę, zanim mruczy coś o serwetkach i pędzi do lady.

"Dammit." Kawa zgniata, gdy macham palcami, a gdy spoglądam w dół, brązowa plama tuż pod moją piersią sprawia, że mam ochotę wziąć koparkę do teraz poplamionej podłogi i wykopać dziurę wystarczająco dużą, by się w nią wczołgać.

Baristka podbiega, a ona i West sprzątają bałagan. Wyciągam telefon z torby, a potem bawię się ekranem, włączając mój plan awaryjny - awaryjną pracę.

West wyciera ręce o swoje dżinsy, a następnie wstaje. "Przyniosę ci kolejne macchiato".

"Muszę iść. Praca... potrzebuje mnie." Oferując to, co mam nadzieję jest przepraszającym uśmiechem, zsuwam swoją laskę z oparcia krzesła. "Dziękuję za kawę, ale..."

West sięga po moją rękę. "Zostań. Proszę. Przynajmniej na kolejną filiżankę kawy".

"Nie mogę, West. Przepraszam. Jestem w rozsypce - dosłownie."

"You're beau-"

"Niektórzy ludzie są po prostu lepsi w sieci. Powinniśmy trzymać się walki z kosmitami i oglądania Doctora Who". W tej ciasnej przestrzeni, ocieram się o stół biodrem, gdy stoję, puste filiżanki do espresso grzechoczą w spodkach, nietknięte macchiato Westa przesuwa się po ceramicznej krawędzi, pozostawiając mleczną plamę na ciemnym drewnie. Podtrzymuje mnie, kładąc dłonie na moich biodrach. Jego niepewny wyraz twarzy kusi mnie, żebym została, żeby wytrzeć wszystko do czysta i zacząć od nowa.

Ale jeśli to zrobię, będę spędzać każdą minutę niepewna siebie, szarpiąc za poplamioną koszulę, a on będzie się gapił - jaki mężczyzna by tego nie zrobił? Nie będę w stanie uratować przyjaźni, którą stworzyliśmy, i chociaż mogę powiedzieć, że chce czegoś więcej, nie mogę nawet przebrnąć przez kawę; nie ma mowy, żebym dała radę przebrnąć przez prawdziwą randkę.

"Przepraszam." Wyślizgując się z jego uścisku, wyplatam drogę wokół stołów, a kiedy zatrzymuję kroki od wyjścia, czuję jego spojrzenie. Nie mogę spojrzeć w tył. Nie chcę. A jednak, gdy ciężkie szklane drzwi zamykają się między nami, ustępuję i spotykam jego spojrzenie.

Zakłopotanie wyryte na jego twarzy prawie odsyła mnie do środka, ale dokonałam wyboru. Potrząsam głową w ramach ostatecznych przeprosin i ruszam w stronę domu.

WEST

Barista spotyka moje spojrzenie w zatłoczonym sklepie i mówi "Przepraszam". Tak, kochanie. Ja też. Odtwarzając randkę w głowie, próbuję się dowiedzieć, gdzie popełniłem błąd. Naciskanie na kolację? Cam jest wojskowym specjalistą od materiałów wybuchowych - albo był. Zaproszenie na kolację nie powinno jej spłoszyć. Spędzaliśmy prawie każdą cholerną noc na rozmowach, grach i flirtowaniu, odkąd odkryłem VetNet sześć tygodni temu.

Rozbryzg kawy brudzi stolik obok mojego macchiato. Rozbity kubek? Nie spojrzałaby mi po tym w oczy.

"Zrób to, co ja. Trzymaj się mocno i udawaj, że to plan". Jeden z jej ulubionych cytatów z Doktora Who. Cóż, miałem plan. Sprawić, żeby zgodziła się na kolację. Od tygodni doprowadzała mnie do szału swoją niepoważną miną i niebywałą umiejętnością przewidywania, kiedy wpadniemy w zasadzkę hordy kosmitów.

Tydzień, w którym oglądałyśmy razem Firefly i jednocześnie zdobywałyśmy Mass Effect, sprawił, że nie mogłam się doczekać. Musiałem ją poznać. Musiałem wiedzieć, czy poczuję iskrę. Teraz ja płonę, a jej nie ma. Pomimo jej nalegań, byśmy trzymali się gier, nie mogę odejść, więc wyciągam telefon.

Cam, cokolwiek zrobiłem, przepraszam. Proszę, zadzwoń do mnie.

Moje macchiato jest teraz letnie, więc niosę tacę do lady, a potem rozładowuję ją z nieco większą siłą, niż jest to absolutnie konieczne. Kilka godzin na ciężkim worku wymaże pamięć o poranku, prawda? I ugasi te płomienie? Tak, nawet ja w to nie wierzę.

"Jasna cholera".

Mężczyzna opierający się o róg Lakeview Krav Maga nosi wyraz gdzieś pomiędzy znudzeniem a irytacją, ale na moje przekleństwo zrywa się w szeroki uśmiech.

"O kurwa, czas, Sampson. Słyszałeś o tej rzeczy zwanej 'pracą'?". Odpycha się od ściany, po czym klepie mnie po plecach na tyle mocno, że zaczynam kaszleć. "Twoja strona internetowa mówiła, że uczysz porannej sesji zaawansowanej. Jestem tu już od dwóch godzin".

"Tak, cóż, sobotnie poranne sesje są wstrzymane na czas nieokreślony. Co ty tu do cholery robisz, Rye?" Jestem na tyle mocno zwinięty, że mogę pęknąć bez ostrzeżenia, a biorąc pod uwagę spojrzenie w szarych oczach Rykera, to nie jest towarzyska rozmowa.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "The Broken Is Beautiful"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈