Podaj swoją cenę

Inne książki L.B. Dunbar

Inne książki L.B. Dunbar

Silver Fox Były gwiazdy rocka

After Care

Kryzys w połowie życia

Przywrócone marzenia

Druga szansa

Wine&Dine

Srebrne Lisy z Blue Ridge

Srebrny Piwowar (Giant)

Srebrny Gracz (Billy) - nadchodzący 2020

Srebrny Burmistrz (Charlie) - nadchodzący 2020 r.

Srebrny Rowerzysta (James) - nadchodzący 2020 r.

Nowelki o kolizji

Collide

Rom-com dla osób powyżej 40 roku życia

The Sex Education of M.E.

The Sensations Collection

Sound Advice

Test Smaku

Bez zapachu

Ekran dotykowy

Wzrok Słowa

Samodzielny spin-off

Historia w nas

Legendarna seria gwiazd rocka

Legenda Arturo Kinga

The Story of Lansing Lotte

The Quest of Perkins Vale

Prawda o Tristanie Lyonsie

Próby Guinevere DeGrance

Rajskie opowieści

Abel

Cain

Duet wyspiarski

Wyspa Odkupienia

Powrót na Wyspę

Współcześni potomkowie - pisanie jako elda lore

Hades

Solis

Heph

Penny Reid's ™ Smartypants Romance

Miłość w odpowiednim czasie

Miłość w czynie

Love in a Pickle




Rozdział 1 (1)

1

Długa i kręta droga

[Letty]

Gdzie ja do cholery jestem?

Gubię GPS w telefonie, a mam wrażenie, że trzy razy mijałam ten sam zagajnik drzew.

Kto to może powiedzieć?

Otaczają mnie brzozy, klony i cedry, i to są drzewa, które rozpoznaję. Wszystko jest morzem grubej kory i zieleni, ale już niedługo ten las rozbłyśnie złotem, czerwienią i pomarańczą. Zmieniająca się pora roku jest powodem mojego pośpiechu. Muszę zabezpieczyć nieruchomość przed zimą, aby ziemia mogła być złamana pierwszą rzeczą następnej wiosny.

Pracując dla Mullen Realty, wspiąłem się po drodze od asystenta kierownika biura do asystenta sprzedawcy do komercyjnego agenta nieruchomości. Nie dokładnie mój wybór kariery, ale to był stały dochód. Kiedy nie miałem pracy w wieku dwudziestu czterech lat, używając mojego dyplomu z college'u w języku angielskim, moja mama zmusiła mnie do pracy dla mojego wuja, potentata nieruchomości w Chicago. Mam teraz czterdzieści lat, więc chyba można powiedzieć, że zadomowiłem się w rodzinnym biznesie. Wujek Frank szczyci się tym, że kupuje i sprzedaje, a to, czego chce, to kupić tę zapomnianą przez Boga nieruchomość w Georgii i sprzedać ją firmie hotelarskiej, która chce mieć miejsce na swój kolejny ośrodek typu lodge i spa.

Jako jedyny pojazd w zasięgu wzroku, gdy wiję się przez kręte drogi, czekam na Jasona, aby wyskoczyć z jego przerażającą maską hokejową i zacząć wymachiwanie piłą łańcuchową na mnie w każdej sekundzie. Być może wymieszałem kilka horrorów razem, ale to jest scena w mojej głowie, gdy wiję się wzdłuż wąskiego dysku. Nie jestem nawet pewien, czy jestem we właściwym hrabstwie, nie mówiąc już o właściwym stanie. Potrzebuję Blue Ridge w Georgii, ale wszystko, co widziałem przez wiele mil, to pnie drzew i liście, a od czasu do czasu niepozorne oznaczenie zjazdu. Z biura Marcus próbuje mnie zapewnić, że jestem we właściwym miejscu.

"Są tylko dwa ślady opon prowadzące do nikąd" - mówię do telefonu, z trudem prowadząc wypożyczonego Jetta po nierównym terenie.

"To jest to. Jesteś we właściwym miejscu. Nie zepsuj tego", jego gruby głos szczeka przez głośnik.

Uderzam w wyboje i telefon wypada z uchwytu na kubek i spada na podłogę.

Cholera.

Nie mogę ryzykować, że po nią sięgnę, i zbyt boję się zatrzymać, dopóki nie zobaczę miejsca, które jest mi przeznaczone.

Chata Harringtonów.

Nie jestem pewna, czego się spodziewam. Powiedziano mi, że jest rustykalny, ale nie wiem, czy to znaczy osobliwy, czy po prostu surowy. Tak czy inaczej, Mullen Real Estate chce tę nieruchomość.

"Myślę, że jestem prawie na miejscu", krzyczę, gdy telefon leży twarzą w dół na podłodze po stronie pasażera. Nie słyszę odpowiedzi Marcusa. Jest nie tylko moim asystentem, ale jednym z moich najlepszych przyjaciół i wie, że ten nabytek jest dla mnie ważny. Udowodniłbym sobie, że jestem wykwalifikowanym kupcem nieruchomości, jeśli uda mi się zaksięgować tę transakcję. Umocniłbym też swoją pozycję w firmie i zarobiłbym na udział w interesie.

Partner.

Słowo to odbija się echem w mojej głowie. Ma ładny dźwięk.

Olivet Pierson. Partner.

Gdy droga gruntowa się zwęża, widzę światło na końcu tunelu drzew. Przede mną otwiera się swego rodzaju polana, a ja zwalniam jeszcze bardziej niż pięć mil na godzinę, które jechałem. Gdy przebijam się przez pas ruchu, staje przede mną wizja męskości. Zdjęte z koszuli, nagie plecy umięśnionej istoty przewieszają siekierę przez ramię, rozłupując kawałek drewna stojący pionowo na innej kłodzie. Stukotu nie słychać we wnętrzu samochodu, ale gromka siła, z jaką rozłupuje drewno, zdaje się wibrować pod moim pojazdem i w mojej stopie. Zastanawiam się nad wyglądem jego falujących pleców, spoconego kręgosłupa i nisko zawieszonych spodni, które sugerują, że nosi bokserki przez odsłonięty skrawek pasa. W kolorze czerwonym. Włosy na czubku głowy są krótkie, przycięte blisko, ale nie w stylu wojskowym, do czaszki, podczas gdy krzak włosów na twarzy pokrywa jego szczękę. Moje oczy skupiają się na jego profilu, gdy stoi i prostuje się, po czym szybko odwraca się, by zobaczyć mój samochód. Głębokie, ciemne oczy zwężają się, zerując na mnie w gniewie. Upuszcza siekierę i podnosi ręce, jego usta otwierają się, ale nie słyszę, co mówi.

Oślepia mnie blask słońca odbijający się od jego jędrnej klatki piersiowej, posypka z włosów w kształcie litery V między płaskimi równinami jego pecsów i ponad powolnymi wzgórzami jego abs. Więcej włosów prowadzi na południe, zanurzając się w czerwoną wstęgę odsłoniętą nad jego talią, a moje usta nabierają wody, aż dwie duże dłonie uderzają o maskę mojego wypożyczonego samochodu i zauważam, jak jego usta poruszają się, gdy krzyczy.

"Stop."

Oh. Mój. Boże.

Moja stopa uderza w hamulec, powodując wstrząs do przodu i wąsko omijając mostek mojego nosa na kierownicy. Patrzę przez przednią szybę, biorąc pod uwagę wygląd człowieka, którego prawie uderzyłem. Jest to człowiek o potężnej posturze, o którym ludzie pisali opowieści już dawno temu. Jak na współczesne standardy jest lumberseksualny, a potem znów zauważam jego włosy. Przycięte i na węgiel. Nie są czarne, ale bardziej przypominają kolor dymu, zanim węgiel będzie gotowy. Doskonała mieszanka zakurzonego srebra pokrywa jego głowę i szczękę. Jest srebrnym lisem, ale z rozmiarów wygląda bardziej jak wściekły grizzly.

"Tak mi przykro", mruczę, gdy umieszczam samochód na parkingu i scramble, aby usunąć się z wypożyczalni. Moje kostki skręcają się, ponieważ obcasy, które noszę, nie mogą utrzymać równowagi na nierównym gruncie pod moimi stopami. Chwytam się otwartych drzwi kierowcy dla wsparcia, spodziewając się upadku i uderzenia w brodę. Ile szwów będę potrzebować? Czy jest tu w ogóle jakiś lekarz? Szpital w pobliżu? O Boże, mogę się wykrwawić na śmierć.

Wtedy zwracam uwagę na zdziwionego mężczyznę przede mną, wciąż opierającego się o mój kaptur.

Patrząc na niego, umarłabym jako szczęśliwa kobieta.

Jednak atmosfera, która od niego bije, nie jest bynajmniej zadowolona. Jego klatka piersiowa faluje, gdy jego oczy prawie znikają, gdy mruży na mnie oczy.

"Kim jesteś?" Podkreśla każde słowo, gdy mówi. Z pewnością nie mogę użyć stwierdzenia "byłem w okolicy", ponieważ wątpię, że znajdziesz inną istotę ludzką w promieniu kilku kilometrów.

O Panie, gdybym krzyczał, czy ktoś by mnie usłyszał? Jeśli drzewo upadnie w lesie, czy wyda dźwięk, jeśli nikt nie jest w pobliżu, aby go usłyszeć? Moje myśli wymykają się spod kontroli.




Rozdział 1 (2)

"Jestem Olivet Pierson i szukam George'a Harringtona drugiego. Czy to jest domek Harringtona?"

Jestem tu dla ziemi, ale chata przykuwa mój wzrok. Dwupiętrowy budynek jest średniej wielkości, zrównoważony oknami po obu stronach pojedynczych drzwi wejściowych, stojących otwarcie i zapraszająco. Ciężki metalowy zwis ocienia ganek, który biegnie przez całą długość domku. Zwietrzała szara konstrukcja z głębokim czarnym dachem pokrytym gontem nie wygląda na zużytą. Wygląda na zupełnie nową. Z małym podwórkiem i leśnym tłem, miejsce to wygląda całkiem domowo.

"Jak się tu dostałeś?" Jego szorstki głos zwraca moją uwagę na niego. Jego ciekawość powoduje, że spogląda w górę nad tyłem mojego samochodu, wpatrując się w uszczypliwą uliczkę, którą podróżowałem.

"Czy jesteś George Harrington?"

Jego głowa obraca się z powrotem do mnie, a jego usta skręcają się. Odciskając się od mojego samochodu, odwraca się po szmatkę na kupce drewna i wyciera nią twarz. Absentymentalnie, podróżuje w dół jego klatki piersiowej, a raczej celowo, bo musi wiedzieć, że obserwuję każdy jego ruch. Praktycznie ślinię się, gdy nie spieszy się, by przeciągnąć się po jego szerokich pecach i zanurzyć w szlaku prowadzącym niżej. Poklepuje się szmatką nad obszarem suwaka swoich spodni, a ja się wzdrygam. Moje oczy wędrują w górę, a jego usta szyderczo się uśmiechają.

Nie mogę powiedzieć, że to uśmiech. Jego twarz wygląda zdecydowanie zbyt poważnie na coś takiego. Zmarszczki zaznaczają krawędzie jego oczu, a kości policzkowe są dobrze zarysowane. Mógł się ze mną droczyć, ale jego twarz nic nie zdradza.

"Więc..." powtarzam. "Czy ty jesteś George?"

"Musisz szukać mojego ojca", stwierdza, rzucając to, co zdaję sobie sprawę, że jest białą koszulką z powrotem na stos drewna. Podnosi siekierę, a ja próbuję złapać oddech. Chwytam otwarte drzwi dla wsparcia, patrząc na niego, gdy odwraca się do mnie plecami i podnosi narzędzie do rąbania drewna. Dźwięk rozłupywanej kłody głośno rezonuje wokół nas, odbijając się echem w głębokiej ciszy. Poświęcam sekundę, by rozejrzeć się wokół siebie, już nie zagubiony w lesie, ale dostrzegający piękno różnych odcieni zieleni. Stromizny sosen i szerokie połacie klonów szepczą na wietrze, a za ich tło służy wspaniałe błękitne niebo. Krajobraz zapiera dech w piersiach, a cisza przypomina mi, że to idealna lokalizacja dla spa i ośrodka. Odosobnione. Rustykalne. Spokojne.

Trzask.

Kolejna kłoda rozpada się, a ja przenoszę swoją uwagę z powrotem na pana Lumbersexy.

"Czy wie pan coś o tej nieruchomości?" Pytam, przerywając mu w połowie machania. Nie omija kłody, ale też nie pęka. Siekiera odbija się, a kłoda przewraca się na bok. Kiedy zwraca się do mnie, jego ruch jest z natury agresywny, ale stwierdzam, że się go nie boję. Jego usta otwierają się, ale ja mówię.

"Powiedziano mi, że jest własnością George'a Harringtona II. Panna Elaina Harrington z Mountain Spring Lane powiedziała mi, jak się tu dostać. Powiedziała mi, że go tu znajdę." Przerywam, gdy on na mnie patrzy. Zatrzymałem się pod oryginalnym adresem podanym mi przez biuro. Mountain Spring Lane była pasem brudu z trzema imponującymi domami z okresu antebellum wzdłuż prywatnego podjazdu. Stare pieniądze pokrywały białą farbę każdego domu.

Kiedy się nie odzywa, kontynuuję. "To piękny kawałek nieruchomości". Obracam głowę, jakby zauważając ziemię, ale wszystko, na czym mogę się skupić, to ciężar jego oczu na mnie, wiedząc, że śledzi skręt mojej szyi, gdy spoglądam wokół siebie.

"Czego chcesz?" pstryka. Szorstkość jego tonu zwraca moją uwagę z powrotem na niego. Może Grumpy jest lepsze imię dla niego zamiast Sexy Lumberjack.

"Szukam, aby omówić zakup ziemi".

Siekiera wyślizguje się z jego ręki, podczas gdy jego druga ręka zaciska pięści w kulę knykci. Jest przerażający, ale znowu, nie boję się go z jakiegoś powodu.

"To nie jest na sprzedaż".

"Wszystko jest na sprzedaż, Mr...." Nadal nie oferuje swojego nazwiska, ale przeczuwam, że jestem we właściwym miejscu, więc musi to być George Harrington.

"Słuchaj..." On pauzuje, a ja proponuję swoje nazwisko.

"Olivet Pierson. Mullen Realty," mówię, obchodząc moje drzwi i zamykając je. Sięgając do przodu po jego rękę, zdaję sobie sprawę, że moja dłoń już poci się z oczekiwania na dotknięcie jego łapy. Im bliżej niego podchodzę, wydaje się jeszcze większy i stoimy w kontraście do siebie. On ma gołą klatkę piersiową, spodnie pokryte wiórami i rustykalne buty robocze, a ja chwieję się na obcasach w ołówkowej spódnicy, marynarce i niewygodnej bluzce.

Jego oczy zerkają w dół na moją rękę, ale nie odwzajemnia się i nie sięga po moją. Zamiast tego krzyżuje ramiona, wypychając swoją baryłkowatą klatkę piersiową i produkując dwa duże bicepsy, napinające się ostrzegawczo.

"Cricket," zaczyna, ale poprawiam go.

"Olivet."

"To miejsce nie jest na sprzedaż, więc możesz po prostu wycofać się stąd, miejmy nadzieję, że bez cofania się do niczego nie podejrzewającego drzewa, i wrócić tam, skąd przyszedłeś". Wszystkie te słowa w jego ostatecznym tonie sumują się do jednego: Zostaw. Ale ja nigdzie się nie wybieram bez zabezpieczenia tej nieruchomości podpisanego na kropce.

"Teraz panie Harrington," mówię. Opuszczając rękę, umieszczam obie na masce mojego samochodu. Problem polega na tym, że wciąż patrzę na niego w górę, więc tak naprawdę nie jestem w pozycji autorytetu, żeby go zagadać. To zawsze wygląda dobrze w filmach, ale to wyraźnie nie działa z moim pięć stóp siedem figury w porównaniu do jego sześć stóp-plus-too-many-extra-inches wzrostu.

"Olbrzym", stwierdza, a ja się zatrzymuję.

"Słucham?"

"Wszyscy nazywają mnie Gigant".

"Cóż, panie Giant-"

"Co chcesz z ziemią?" wtrąca, jego głos nadal grzmi głęboko, ale nie tak groźnie.

"Pracuję dla Mullen Realty w Chicago i chcielibyśmy nabyć tę nieruchomość na ośrodek wypoczynkowy".

"Kurort?" huffs, jego ramiona spadają do boków, jak on przerywa mi. Obraca swoją dużą głowę na bok, dając mi widok na swój profil. Silne rysy twarzy, ostry nos złamany co najmniej raz, i tik do jego szczęki, jak koncentruje się na czymś w oddali. "Czy wiesz coś o tej nieruchomości, Cricket?".

"Olivet," poprawiam. "I tak, wiem. Wiem, że to świetny kawałek ziemi położony idealnie pod piękny kurort, który zaoferuje ludziom spokój i ciszę z dala od ich gorączkowego życia." I ramble off przyszłej broszury upewnić się, aby zawierać takie słowa, aby skusić potencjalnych gości. Spokój wokół nas przypomina mi, że nie jestem daleko od moich spekulacji.




Rozdział 1 (3)

Harrumfuje, ponownie krzyżując ręce. Nie tak zaciekle jak za pierwszym razem, a bardziej swobodnie, kręci głową, jakby się ze mnie śmiał. Tylko, że nie śmieje się. "To nie jest na sprzedaż".

Odrzucam jego słowa, rozważając, jak wyglądałby ze śmiechem na twarzy. Czy jego policzki by się świeciły? Jego usta rozchyliłyby się? Założę się, że ma białe zęby. Uśmiech i dobra chuć mogłyby go rozpalić. Już teraz jest większy niż życie w rozmiarach, ale z dobrym gwizdkiem byłby większy niż grzmot. Grecki bóg dźwięku i postury.

Wpatruje się we mnie, a ja zdaję sobie sprawę, że zbyt długo zwlekałem z odpowiedzią. Przyglądam się domkowi za nim. Rustykalny to jedno słowo. Przytulna, szara, zapraszająca. Pozbywam się z głowy możliwości zobaczenia wnętrza. Pewnie ukrywa ciała pod gankiem. Chichoczę z tą myślą. Jest zadziorny, ale nie przerażający. Po prostu coś w nim jest. Przechylam głowę, a oczy szczypią. Postanawiam zmienić taktykę. Nowy apel.

"Jeśli to kwestia pieniędzy-"

"Nie potrzebuję pieniędzy." Szydzi, odcinając mnie i zerkając na mnie ponownie z miną obrażonego. "Nie ma na świecie wystarczająco dużo pieniędzy, abym mógł zrezygnować z tego miejsca".

Moje usta wyskakują otwarte. "Więc, jesteś George Harrington drugi?"

"Mówiłem ci, że jestem Olbrzymem i myślę, że już tu skończyliśmy, Cricket".

"Teraz, panie Harrington-"

Odwraca się do mnie plecami, tymi pięknie umięśnionymi plecami. Moje usta nabierają wody i chcę całować w górę rzeki jego kręgosłupa i wzdłuż napinających się równin jego łopatek, co jest absolutnie niedorzeczne, biorąc pod uwagę, że to obcy człowiek. Poza tym, odrzuciłam mężczyzn. Ładnych mężczyzn z wymyślnymi imionami. Nie dziękuję. Chociaż ten mężczyzna nie jest ładny. Jest zwietrzały i zużyty jak domek za nim, a ja choć raz chciałabym być trochę mniej spięta i zapięta na ostatni guzik. Kołnierz mojej bluzki swędzi.

"Proszę podać swoją cenę, panie Harrington", krzyczę do jego cofających się pleców. Porzucił stos drewna i podąża w kierunku niskiego ganku. Nie dotykając pierwszych schodów, wchodzi na podest, pochłonięty przez cień nawisu. Moje oczy są zafiksowane na dwóch jędrnych kulach wypełniających jego spodnie Carhartt. Ojej. W ciągu kilku sekund znika we wnętrzu kabiny, zamykając drzwi na moją propozycję.

Cóż, to na pewno nie poszło zgodnie z planem.




Rozdział 2

2

Nie ma sprzedaży. Może.

[Gigant]

Kim ona do cholery była?

Wciąż zastanawiam się nad odpowiedzią na to pytanie, gdy wracam do głównego domu na Mountain Spring Lane - zwanego Lane przez tych z nas, którzy na nim dorastali. Wciąż jestem rozpalony przez tego owada kobiety, ćwierkającego, zadającego pytania i chcącego mnie sprzedać. Ha.

"Kto wysłał tę kobietę na górę?" Szczekam. I powstrzymać profanacja swędzenie wybuchnąć z moich ust, wiedząc moja mama nadal whoop mój tyłek dla takich słów.

"Olbrzymie, nie wiem, o czym mówisz" - mówi Elaina Harrington cała w cukrowej słodyczy i fałszywym miodzie. Moja mama jest królową wścibstwa, a z wyrazu jej twarzy wynika, że wsadziła nos tam, gdzie nie należy. Nie musiałam zatrzymywać się w domu, ale mijałam Lane w drodze powrotnej do miasta.

"Lepsze pytanie brzmi: dlaczego myślisz, że sprzedam domek?". Moja matka uważa, że spędzam tam zbyt wiele czasu ukrywając się, by uniknąć życia. Niestety dla niej, nie obchodzi mnie, co myśli. Domek jest mój i niczego nie unikam. Podoba mi się tam. W ciszy i spokoju, jestem z dala od próby ingerencji matki w moje życie. Na litość boską, mam prawie pięćdziesiąt lat.

Nie traci czasu, gdy nakrywa stół w jadalni. Wewnętrznie wzdycham. Rozmiar stołu oznacza, że moja młodsza siostra przyjdzie ze swoim nowym narzeczonym - a raczej z jej byłym najlepszym przyjacielem, który powrócił, by w końcu wyznać miłość mojej młodszej siostrze jakieś dwadzieścia lat później. Rozkwit miłości, który moja siostra odnalazła po śmierci swojego męża, sprawił, że moja matka zabawiła się w swatkę dla mnie. Formalność talerzy obiadowych podpowiada, że dołączy do nas więcej niż Mati i Denton. Matka nie odpowiedziała na moje pytanie, zanim dodam: "Kto przychodzi na obiad, królowa?".

Nie powinnam pytać.

"Przyjaciółka Matiego, Alyce Wright. Ona jest idealna." Dla ciebie. Nie muszę słyszeć słów, żeby wiedzieć, czego nie mówi. Moja matka prostuje się od odkładania noży i spogląda na mnie. "Wiesz, to może się powtórzyć". Jej głos mięknie. Ona się myli, a to nie jest do dyskusji - znowu. Cholerny Mati za to, że jest szczęśliwy.

"Nie odpowiedziałeś na moje pytanie", pstrykam trochę ostrzej niż zamierzam, ale wysiłki meczowe mojej matki mnie wkurzają. A może to mała iskierka w mojej piersi przy tej petardzie kobiety wyrzucającej swoją ofertę.

Proszę podać swoją cenę, panie Harrington.

Jak jej powiedziałem, nie ma mowy o sprzedaży. Nie ma tyle pieniędzy na świecie, żeby zabrać tę ziemię z moich rąk, ale moja irytacja zapłonęła nie tylko z powodu jej dziobania mnie swoim wymyślnym marketingowym żargonem. To spojrzenie, którym mnie obdarzała. Jej jasnoniebieskie oczy zwęziły się na mojej klatce piersiowej, przemierzając swoją drogę w dół mojej połowy i lądując na moim rozporku. Bawiłem się z nią trochę, nie zamierzając robić tego pod tym względem. Nawet nie wzdrygnęła się na złapanie, tylko wyglądała, jakby mogła być głodna. Pewnie zjada paznokcie na śniadanie. Parsknąłem do siebie. Taka ładna brunetka jak ona, cała w ciemnej garsonce i szpilkach, nie pójdzie za kimś takim jak ja, nawet jeśli mam pieniądze na koncie.

Pieniądze nie mają znaczenia. Jestem Harringtonem w czwartym pokoleniu. Konkretnie czwartym pokoleniem George'a Harringtona. Drugie miejsce na końcu mojego nazwiska oznacza, że jestem synem juniora, nazwanym po swoim tacie. Jesteśmy piwowarami, robiliśmy to za drzwiami stodoły, dopóki nie stało się to legalne w Georgii. Nasz dziadek żartował, że byliśmy tu, zanim Georgia się zaczęła. Giant Brewing Company to nasza marka, a ja jestem głównym operatorem wykonawczym pod kierownictwem mojego tak zwanego emerytowanego ojca.

"Mamo", mówię zrozpaczony, a ona ustawia wazon z kwiatami w dół z większą siłą niż to konieczne.

"Dobra, wysłałam ją ścieżką w górę". Matka nie patrzy na mnie. Wie, że ziemia znaczy dla mnie wszystko i choć rozumie dlaczego, nie rozumie jak mogę spędzać tam tyle czasu. Nie chcę musieć jej przypominać, że to moje życie. Mam czterdzieści dziewięć lat. Może przestać mnie matkować.

Obracam się i kieruję do drzwi wejściowych. Mam dom bliżej miasta, którego unikam przez większość dni, ponieważ znajduję samotność w domku. Kogo to obchodzi? Chce mi się krzyczeć. I tak jestem sama. Empty nester, tak to się określa, chociaż myślę, że jestem pusta dłużej niż brak moich córek wyjeżdżających na studia i ruszających dalej ze swoim życiem. Z moimi dziewczynami jest tak, jak powinno być, a jednak ostatnio mam wrażenie, że za dużo mnie ominęło.

"Gigant" - woła za mną matka, z ostrzeżeniem w głosie. "Będziesz tu na kolację o szóstej".

Nie zawiodę jej, choć mam na to ochotę. Choć raz chciałbym zrobić coś spontanicznego i nie pojawić się na rodzinnym obiedzie, ustawce z zapałkami czy z góry zaplanowanym czymkolwiek. Jestem wolna i mogę robić ze swoimi dniami, co mi się podoba, a jednak, gdy zbliżam się do pięćdziesiątki, czuję się uwięziona. Jakby coś pełzało pod moją skórą, chcąc się uwolnić.

Moje myśli wracają do błędu kobiety pochylonej nad swoim samochodem, próbującej sprawiać wrażenie twardej, ale zamiast tego wyglądającej uroczo, gdy jej szerokie oczy przesuwają się po moim ciele. Ciekawe, co by pomyślała, gdybym położył ją na jej małym srebrnym kapturze i pocałował ją bez sensu tylko dlatego, że mogłem i chciałem?

Whoa. Zwalniam moją ciężarówkę F-150 z dużym logo Giant Brewing Co. na boku, gdy zbliżam się do żwirowej uliczki prowadzącej do miasta. Skąd wzięła się ta myśl? Moje dłonie pocą się na kierownicy. Minęło już trochę czasu, odkąd byłem z kobietą, ale nadal jest to obca osoba. Nie znam jej. Nawet nie chcę jej znać - upominam się, ale coś stuka w moją czaszkę.

Tak, znasz, szepcze przez moją grubą głowę. Otrząsam się z tej myśli.

Kimkolwiek była, za dużo mówiła. Ale potem były jej oczy - jasne i niebieskie jak dzień - i sposób, w jaki skanowała moje ciało. Głodna - tak wyglądała. To było miłe spojrzenie.

Miała też taką zaciętą postawę, jakby nie akceptowała niczego mniej niż to, czego chciała.

Proszę podać cenę, panie Harrington.

Podam jej cenę: żadnej sprzedaży.

Mniejsza o mój subtelny pociąg do niej. Nie poznam jej, bo nie rozstaję się z moją ziemią. Ta posiadłość jest dla mnie wyjątkowa w sposób, w jaki żaden kawałek dupy nigdy nie będzie, a poza tym nie chcę kawałka dupy. Jeśli chcę się położyć, mogę iść do Elton. Kiedy ostatni raz zaliczyłem? Mentalnie liczę wstecz, jakbym przerzucał kartki w kalendarzu.

Cholera. Trochę tego było.

Mój kutas trzepocze w moich odkrytych spodniach, gdy pojawiają się myśli o świergotliwej brunetce z wielkimi niebieskimi oczami pasującymi do nieba. Down boy - przeklinam, a potem decyduję się na rezygnację z reprymendy. Obraz jej ślicznych usteczek błagających mnie o moją ziemię - błagających mnie o cokolwiek - sprawi, że mój czas pod prysznicem będzie tym szybszy, im bardziej tego wieczoru.

A ja będę potrzebował zwolnienia przed kolejną sesją swatania od matki.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Podaj swoją cenę"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści