Biedna Lola

Część I - 1. Lola

Jeden

Lola      

"Gin z tonikiem. Mam zostawić otwarte?". 

Potrząsnęłam głową w stronę barmana. "Zamknij". To była moja trzecia szklanka tego wieczoru. 

Czas ucieka, pomyślałam, skanując wzrokiem bar. Kobiety takie jak ja ustawiły się wzdłuż czarnego, błyszczącego blatu baru, którego wysoki połysk odbijał migające, wirujące światła z parkietu. Siedziałyśmy na stołkach jak klejnoty w swoich zapięciach, podczas gdy reszta bywalców klubu przepychała się wokół naszych ramion, aby zwrócić na siebie uwagę barmanów. 

Mężczyzna pochylił się nade mną, gdy odbierałam rachunek, podpisując się swoim imieniem i wygrzebując z biustonosza banknot na napiwek. 

"Tequila z lodem". 

Mężczyzna u mojego boku skrzywił się, gdy barman skinął na niego głową. Wąskie oczy od razu zwróciły się w moją stronę, przyglądając mi się pobieżnie. Był przystojny, a przynajmniej na tyle przystojny, by przyciągnąć czyjś wzrok. Miał szczupłą sylwetkę, niebieskie oczy, potargane jasnobrązowe włosy, słaby podbródek i nierówny zarost. W innym tygodniu być może uśmiechnęłabym się do niego i zachęciła do rozmowy. Dziś wieczorem miałam ochotę na coś innego. 

Kiedy zaczął się uśmiechać, potrząsnęłam głową i obróciłam się do niego plecami, biorąc łyk swojego drinka, który palił mnie w gardle. Henry, barman, naprawdę podkręcił gin w tym drinku. Musiałbym się upewnić, że go nie skończę. A to oznaczało, że mam jeszcze mniej czasu. 

No dalej, Lola, po prostu wybierz jedną. 

Zwykle lubiłam ten klub. Był to jeden z niewielu klubów nocnych w mieście, w których można się bawić tylko w wersji beta, i zdecydowanie najbardziej ekskluzywny. Mogłam tu przychodzić i być bezpieczna od uciążliwych feromonów alf, które chciały zadowolić się chętną betą, podczas gdy tak naprawdę pragnęły rzadkiego klejnotu - omegi. Jeszcze rok temu byłam jedną z tych bet, skrycie pragnąc, by stała się omegą, jak jakaś magiczna, bajkowa przemiana. Że będę cenna, a nie zwyczajna. Ale w końcu poznałem cenę uwagi alfy, nawet jeśli uświadomienie sobie tej prawdy zajęło mi dwadzieścia pięć lat. 

A teraz znalazłem swoją bezpieczną przystań. Philia była małym schronieniem przed ciężarem alf i omeg, który ciąży mi na głowie. A jakby tego było mało, muzyka zawsze nadawała się do tańca, drinki były mocne, a mężczyźni, którzy przychodzili szukać kobiet, byli albo gorący, albo dobrze ubrani, albo jedno i drugie. 

Dziś wieczorem jednak traciłam zainteresowanie. Albo moja rutyna - siedzieć przy barze, nie wypijać więcej niż trzy drinki, zawsze wychodzić samej - była już nudna, albo po prostu Philia miała złą noc. Pociągnąłem kolejny gorzki łyk swojego drinka i zsunąłem się ze stołka, zanim pan Tequila On The Rocks zdążył zbyt blisko otrzeć się o moje plecy. 

Miałem gówniane wyczucie czasu. Gdy tylko moje stopy uderzyły o podłogę, ciało zderzyło się z moimi plecami, przez co potknąłem się, wyrzuciłem drinka i wpadłem prosto w rozbryzg. Dwie duże, ciepłe dłonie chwyciły mnie za biodra, żebym nie upadł na własną twarz, i przyciągnęły mnie do szerokiej klatki piersiowej. Szarpnęłam się, bo adrenalina podskoczyła i sprawiła, że serce zaczęło mi bić jak rykoszet w piersi. 

"Cholera, jestem taka..." 

"Wszystko w porządku, ja-". 

Odwróciłem się i potknąłem, żeby odepchnąć tego, kto na mnie wpadł, tylko po to, żeby znaleźć słowa, które wyschły mi na języku. Fuuuuuuck, ślicznotko, oświadczył mój mózg. Co było słuszne, ale też w pewnym sensie niedopowiedziane. 

"Przepraszam" - zakończył, uśmiechając się, gdy jego oczy z równym zainteresowaniem przyglądały się mnie, jak moje jemu. 

Krótkie, czarne jak smoła włosy podkreślały jego męską urodę. Miał gęsty zarost na opalonej szczęce i gęste brwi nad ciemnymi oczami. Miał szerokie rysy twarzy i usta stworzone przez samego Boga do całowania, pełne, ale nie pulchne. Zgadywałam, że jest Latynosem lub Latynoską, patrząc na rzęsy, za które kobiety w sklepie kosmetycznym zapłaciłyby sporo pieniędzy. 

Teraz rozmawiamy. To było to, na co miałam ochotę. Nawet jeśli jeszcze przed chwilą o tym nie wiedziałam. To było tak, jakbym czekała, aż ten absurdalnie przystojny mężczyzna do mnie podejdzie. 

"To moja wina, że nie patrzyłam" - powiedziałam, wzruszając ramionami. 

Na moich piersiach strużka dżinu z tonikiem zsunęła się pod niski kołnierzyk sukienki, zakręcając na jednej z piersi i przyciągając wzrok nieznajomego. Pochylił się, jedną ręką obejmując moje ramię, a kciukiem dotykając lepkiego alkoholu na mojej skórze. Nie wzdrygaj się - nakazałam sobie. Dotyk był gorący i prowokujący, ale nie trzymał mnie mocno. Byłam bezpieczna. 

"Pozwól, że postawię Ci jeszcze jednego drinka" - powiedział mi do ucha, a ja w końcu mogłam go wyłowić z ciężkiego, dudniącego basu na parkiecie. Ciepły głos z naturalnym zgrzytem, który przyprawiał mnie o gęsią skórkę. Jego usta prawie muskały płatek mojego ucha, na mojej skórze pojawił się ślad ciepła i wilgotnego oddechu. 

Gdy wzięłam głęboki oddech, ogarnęło mnie senne, rozmarzone podniecenie. Świeże pranie, trochę cytrusów, czysta beta. Nie żebym spodziewała się czegoś innego w Filii, ale nie było takiej pewności jak w przypadku biologicznej. Oto mój znak rozpoznawczy na tę noc. Ten facet był przystojny, wysoki i szeroki, i był bezpieczny. 

Albo na tyle bezpieczny, na ile bezpieczny może być każdy obcy. Nie był alfą. 

Przechyliłam głowę, pozwalając, by mój policzek dotykał jego policzka, aż złapałam jego wzrok. Przynajmniej żadne z nas nie udawało, że nie jest zainteresowane. 

"A może zamiast tego zatańczymy?" zapytałam. 

Jego brwi uniosły się, a uśmiech poszerzył się, odsłaniając głębokie dołeczki. "Nigdy nie odmawiam tańca. Jesteś pewna, że nie chcesz drinka?". 

Potrząsnęłam głową. Nie miało znaczenia, że nie dokończyłam swojego koktajlu. Nie było mi to teraz potrzebne. Miałem już plan na tę noc i nigdy nie piłem, żeby się upić. 

Nie chciałem rezygnować z kontroli, zwłaszcza nad sobą. Odstawiłam pustą szklankę na bar, stykając się piersiami z jego klatką piersiową. Jego dłoń na moim ramieniu zsunęła się w dół i dotarła do rozpiętej tylnej części mojej sukienki, a palce na chwilę lekko się w nią zagłębiły. Ukryłam uśmiech pod brodą, pozwalając mu poprowadzić nas na parkiet. 

Mężczyźni byli dość łatwi. Skóra zwykle załatwiała sprawę. Kontakt wzrokowy zawsze pomagał. 

To była formuła, której się trzymałam. 

1. Pić, aż będę wystarczająco pijana, by pozbyć się ciągłego drżenia niepokoju, który szumiał mi w piersi, ale nie na tyle pijana, by zacząć rozpamiętywać przeszłość. 

2. Znajdź bezpieczny cel beta. 

3. Zwinąć je. 

4. Zaliczyć. Spróbować spalić frustrację, która buzowała w moich żyłach. Która zaciskała mi zęby w grymasie i sprawiała, że bolała mnie szczęka. W oczach płonął mi taki żar, że myślałem, że będę krzyczeć, aż mi gardło wyschnie. Że będę krzyczeć, dopóki nie zakopią mnie w ziemi. 

5. Idź do domu i spróbuj się przespać. 

Przedzieraliśmy się przez tłum tancerzy, przysuwając się bliżej siebie. Przejechałam ręką po jego plecach, rozbawiona gładką fakturą jego garnituru. Może właśnie skończył dzień w jakiejś pracy finansowej, którą miał w okolicy. Tak czy inaczej, krawiectwo wyglądało na nim dobrze, a jakość była wysoka. Może kazałabym mu go zostawić, żebym mogła zatrzymać tę wysoką liczbę nitek, gdy znajdziemy ciemny kąt, z którego będziemy później korzystać. 

Odwróciłam się do niego plecami, a jego dłonie objęły moje biodra, czubki palców ułożyły się w rowkach moich kości biodrowych. Muzyka rozbrzmiewała na podłodze pod nami, a ja odnajdywałam rytm i cieszyłam się, gdy bez wahania za nim podążał. Nie było to nudne pozerstwo, w którym on stał nieruchomo, a ja się o niego ocierałam. Ten facet i ja poruszaliśmy się razem; nasze ciała zostały stworzone do tego połączenia. Wyciągnąłem ręce do tyłu, dłonie trzymając na jego ramionach, i oparłem głowę na jego ramieniu, a jego zarost delikatnie drapał mnie po skroni. 

Nasze biodra zetknęły się ze sobą, a jedna ręka nadal ściskała moje biodro, podczas gdy druga wędrowała powolną pieszczotą aż do żeber, pozostawiając na mojej skórze łaskoczące, kłujące ślady. Pot zebrał się na moich plecach, a presja tłumu i ciepło mężczyzny obejmującego mnie ramionami sprawiły, że krew zaczęła buzować mi w żyłach. Powoli z moich mięśni zaczęło schodzić napięcie. Mój znak był na tyle dobrym tancerzem, że im bardziej się rozluźniałam, tym mocniej mnie prowadził, aż w końcu rozluźniałam się i podążałam za wskazówkami jego rąk. Rozsunęłam stopy, a jego noga wypełniła tę przestrzeń. Jego oddech był gorący na mojej szyi, a dłonie mocniej zaciskały się z każdym powolnym ruchem naszych ciał. 

Jego kciuk dotknął spodu mojej piersi, a moje oczy rozszerzyły się, zaskoczone intensywnym uczuciem pożądania, które odpowiedziało na ten lekki dotyk. Odsunęłam się na chwilę, a on był gotowy, gdy obróciłam się twarzą do niego. Przyciągnął mnie do siebie, a noga między moimi udami była teraz czymś, o co mogłam się oprzeć. Chwyciłam kołnierzyk jego absurdalnie wytwornego garnituru, przesuwając opuszkami palców po jego jedwabistym spodzie, i cofnęłam podbródek, by napotkać jego oczy. 

W jego spojrzeniu odbijał się błysk kolorowych świateł, a także moja własna twarz. Moje usta były rozchylone, a oczy zakryte, podniecenie było widoczne jak na dłoni. Oderwałam wzrok, obserwowałam falujące kształty innych tancerzy ponad jego ramieniem, marszcząc brwi z powodu targającej mną potrzeby. To było coś więcej, niż zwykle spotykałam na takich wypadach. Więcej pożądania, więcej chemii, a starannie odmierzona smycz kontroli, którą trzymałam, zaczynała wymykać się z mojego uścisku. 

I wtedy jego głowa opadła w dół, usta przesunęły się po moim gardle, a jego palce wbiły się w krągłości moich bioder i tyłka, przyciągając mnie mocno do grzbietu podniecenia między nami. Jęknęłam, a on nie wiem, czy usłyszał to w grzmotach basów i jękach tekstów piosenek wokół nas, czy poczuł mój oddech, ale łyknął delikatnie na moją skórę, językiem muskając mój puls. 

Choć raz za dużo, poczułam się dobrze. Moje oczy zamknęły się, a czoło oparło się na jego ramieniu, gdy poruszaliśmy się razem. Kilka zmian ubrań i skończylibyśmy z naśladowaniem seksu, a zamienili go na rzeczywisty akt fizyczny. Byłam tak samo niecierpliwa, by przejść do następnej części mojej rutyny, jak zachłanna, by delektować się zmysłowością tak wielu dotyków, tak wielkiej bliskości z drugą osobą. 

Dlatego właśnie to robiłem. Dlatego właśnie stawiałam czoła atakom paniki związanym z przebywaniem poza strefami bezpieczeństwa, w których ostatnio byłam, na rzecz anonimowego kontaktu w przepełnionych klubach. Brakowało mi dotyku. Tęskniłam za intymnością. To była uboga kobieca szarada tych dwóch rzeczy, ale lepsze to niż drżenie w łóżku przez całą noc, próbując o nich nie myśleć. 

Zakołysałam się na udzie, które podwinęło brzegi mojej sukienki, a majtki ślizgały się mokro po mojej skórze. Cholera. Ten facet musiał już czuć, jak bardzo go pragnę. Nie żebym ja nie czuła tego samego od niego. 

Podnieśliśmy głowy w tym samym czasie i wystarczyło jedno spojrzenie jego czarnych, anielskich oczu, żebym wiedziała. Podniosłam się, a jego ramiona otoczyły moje plecy, gdy jego oczy zamknęły się, a nasze usta zderzyły się w idealnym połączeniu. Żadnych niezręcznych pomyłek, po prostu głębokie pocałunki, języki stykające się ze sobą, a ja jeździłam na jego nodze, jakby mogła mnie doprowadzić do punktu załamania, którego tak bardzo pragnęłam. Prawdopodobnie mogło, jeśli byłam cierpliwa. 

Nigdy nie byłam cierpliwa. 

Oderwałam się od niego, poczułam jego jęk wibrujący na moich wargach, a potem chwyciłam go za ręce i pociągnęłam za sobą przez tłum. Jego brwi były lekko zmarszczone, a uśmiech wykrzywiony, gdy prowadziłam nas z parkietu w stronę ciemnego i krętego holu, obok toalet dla klientów i za róg. 

Tylko dla pracowników. Prywatna toaleta, która zawsze była otwarta i nigdy nie była zajęta. Dopóki nie weszłam tam z mężczyzną, którego złapałam na noc. 

Wepchnęłam się do środka ramieniem, w końcu na tyle daleko od dudniącej muzyki, że usłyszałam jego swobodny śmiech, chichot świdrujący mi w uchu jak język między udami. Szybko zamienił się on w jęk, gdy popchnęłam go na tylną ścianę drzwi, przypierając go tymi jego idealnymi ramionami i ponownie wzięłam jego usta, ocierając się moim ciałem o jego w desperackiej próbie tarcia. 

"Kurwa, cudownie" - mruknął, po czym zapomniał, co chciał powiedzieć, gdy ssałam jego język. 

To była ta trudna część. Niektórzy faceci chcieli cię poznać. Wielu było zazwyczaj zadowolonych z szybkiego, anonimowego rżnięcia. Ale czasem ci słodcy chcieli wiedzieć... 

"Jak masz na imię? Jestem Le-"Drgnął, gdy przygryzłam mu wargę, chwytając jedną ręką tył jego szyi i przytrzymując nasze usta razem. 

W końcu zaczął realizować program, wydał z siebie ciche, stłumione warknięcie i chwycił mój tyłek w swoje wielkie dłonie, obracając mnie w stronę drzwi z delikatnym uderzeniem mojej skóry o ich powierzchnię. Owinęłam nogi wokół jego bioder, a z moich ust wyrwało się głośne westchnienie, gdy ocierał się rozciągniętym kroczem swoich spodni o moją koronkową bieliznę. 

"Dobra, zostawimy to na później - powiedział, śmiejąc się. 

Nie będzie żadnego później, pomyślałam. "Prezerwatywa?" zapytałam. 

Uniósł brew. "Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się tego". 

Oparłam się chęci szyderstwa. Nikt nie przyjeżdżał do Filii bez nadziei na zaliczenie. Zamiast tego wyciągnęłam banknot dolarowy i podałam mu go, kiwając do maszyny nad jego ramieniem. Znowu się roześmiał, tym swoim zawadiackim dźwiękiem, który sprawił, że mój żołądek zawirował, a majtki stały się bardziej mokre, i przesunął dłonią po ciemnych włosach. 

W łazience dla pracowników podobało mi się to, że nad głową było kilka lamp, więc było ciemno, ale nie mrocznie, oraz to, że żaden z pracowników nie zawracał sobie głowy chodzeniem tutaj, więc zawsze była pusta. Miała też fantastycznie otwarty blat, który nigdy nie był mokry od wody z mydłem. 

Mój wyznacznik na tę noc poszedł kupić nam coś do ochrony, a ja podeszłam do lady, czekając, aż się odwróci, żeby mógł patrzeć w lustro, jak podciągam spódnicę i ściągam bieliznę. Szybko przeszedł przez małe pomieszczenie, śledząc wzrokiem moje ręce, gdy bez celu przerzucał między palcami opakowanie prezerwatywy. 

"Proszę" - powiedział, wyciągając wolną rękę. 

Uśmiechnęłam się i odwróciłam, zahaczając majtki o jego palec i patrząc, jak chowa je do tylnej kieszeni. 

"Na przechowanie" - powiedział, uśmiechając się szeroko i prawie się roześmiał. 

"Mhm, oczywiście" - powiedziałam, przyciągając go bliżej i przygryzając jego wargi, łagodząc ukąszenie szybkim liźnięciem języka. Zazwyczaj nie lubiłam się tak całować, ale większość mężczyzn nie ma ust, które tak bardzo nadają się do tej czynności. Gdyby to nie było poza moją rutyną, błagałabym tego mężczyznę, żeby padł dla mnie na kolana. 

"Nie spodziewałem się tego" - mruknął, przysuwając nos do mojego, gdy przycisnął mnie do lady. 

"Czy obrazisz się, jeśli przyznam, że przyszedłem tu właściwie z tego powodu?" zapytałam, zerkając na niego spod rzęs. Jaka mam być? Nieśmiałą i niewinną? Czy może dziwką? 

"Ja konkretnie?" - zapytał, zatrzymując się i marszcząc brwi. 

Co? Roześmiałam się i zmarszczyłam brwi. "Dlaczego miałbym być tu specjalnie dla Ciebie? To znaczy, po tym, jak na mnie wpadłaś, tak, ty konkretnie". 

Rozluźnił się i potrząsnął głową, uśmiech powrócił. "Racja. Głupie pytanie. Chodź tutaj." 

Hmm, może ten wytworny garnitur nie pochodził z dzielnicy finansowej. Może mój przystojny wybranek na ten wieczór był jednym z tych mało znanych ludzi? Tak czy inaczej, mniej mnie to interesowało niż fakt, że byłam prawie pewna, że jego usta miały dodatkowe mięśnie za to, jak perfekcyjnie zacisnęły się i przejęły kontrolę nad moimi. Niezręczna zagadka, jaką było jego pytanie, mijała wraz z kolejnymi pocałunkami, aż w końcu dyszałam i przylegałam do niego. 

"Jesteś dla mnie mokra, ślicznotko?" - wyszeptał, a ja zadrżałam, gdy jego ton stał się bardziej szorstki i podniecony. 

"Sama się przekonaj" - odpowiedziałam, pragnąc być dotykaną. 

Nucąc, uśmiechnął się do mnie, trzymając mnie jedną ręką na środku pleców, a drugą zagłębił pod spódnicę, dotykając jak piórko wewnętrznej strony moich ud. Jego dotyk przesuwał się coraz wyżej, nie chcąc się spieszyć, nawet gdy przysuwałam się bliżej. Gdy tylko dotknął mojego seksu, oboje jęknęliśmy, jego palce ślizgały się po obfitej wilgoci, a moje biodra podrygiwały pod wpływem dotyku, który odbijał się echem w moim sercu, powodując, że biło ono dwa razy szybciej. 

"Więcej" - jęknęłam, głaszcząc dłońmi jego klatkę piersiową, wyrywając szarą koszulę ze spodni, chwytając za pasek i wracając do kołnierzyka, by rozpiąć górne guziki. 

"Chryste, jesteś przemoczona. Daj mi spróbować" - syczał, odsuwając rękę i zbliżając ją do swoich ust. 

Patrzyłam z zapartym tchem, jak jego język wysuwa się, by posmakować błyszczącej mazi, którą zostawiłam na jego palcach. Jego gęste rzęsy zatrzepotały, a on jęknął, ssąc mocno własne palce, aż odciągnęłam jego rękę i zastąpiłam jego palce swoim językiem, wpychając go do jego ust i jęcząc z powodu naszego wspólnego smaku. 

Jego ręka natychmiast wróciła do mojej cipki, głaszcząc i zanurzając się w niej, podczas gdy ja na oślep rozdzierałam jego guziki. Nawet rozciąganie jego palców było dobre i kołysałam się, zachęcając go, by wszedł głębiej. 

"Condom." 

"Licznik." 

"Załóż go" - powiedziałam, śmiejąc się. 

Odchyliliśmy się od siebie, oboje się uśmiechnęliśmy, a moje serce się ścisnęło. Dlaczego ten facet sprawiał, że czułam się bardziej niż inni? Sprawiał, że byłam oszołomiona i roześmiana, a nie tylko pomagał mi podrapać swędzenie, które w mniejszym stopniu wynikało z pożądania, a w większym z opanowania? 

"Najpierw ten" - powiedział, wsuwając jeden palec głęboko we mnie, sycząc, gdy zacisnęłam się wokół niego. Zadrżałam i próbowałam nie załamać się całkowicie, gdy jego kciuk dotknął mojej łechtaczki, sprawiając, że zesztywniałam i krzyknęłam. "Tak, to jest to." 

Jęczałam i drżałam, gdy powtórzył ostrożny dotyk, uczucie zarówno ostre, jak i delikatne, początek co nieco tak deliryczny, jak nadchodzący finał. 

"Wystarczy" - wykrzyknęłam. 

"Nie do końca, ślicznotko. No dalej, podoba ci się?". 

To było takie proste, ale kochałam to, moje ciało toczyło się tak, jak na parkiecie, gdy pompował jeden palec, a potem dwa, wszystko podczas powolnego toczenia mojego clit pod jego kciukiem. Jego druga ręka powędrowała od mojego biodra do piersi, pracując delikatnie przez materiał, chwytając ją krótko i sprawdzając mój krzyk, gdy ściskał mocniej. 

"Tak!" 

Byłam już tak blisko i chciałam odciągnąć trochę od niego. Pochyliłam się do przodu, odsuwając na bok kołnierzyk jego koszuli, by móc przyssać się do jego gardła. I wtedy to zobaczyłam - zestaw lśniących blizn w kształcie półksiężyca naprzeciwko siebie. Zamarłam w momencie, gdy wykrzywił we mnie palce, wywołując jąkający się i zaskakujący orgazm, który sprawił, że przygniotłam się do niego, a jego ręka owinęła się wokół moich pleców i przyciągnęła mnie do jego klatki piersiowej. 

"Chcesz naszego znaku, prawda, beta suko? Tak, chcesz udawać, że jesteś wystarczająco dobra, by należeć do alfy. Ale nie jesteś, i wiesz o tym, prawda?". 

"Przestań! Przestań, przestań. Puść mnie." Wydusiłam z siebie i popchnęłam go na klatkę piersiową, jego ręce natychmiast się cofnęły, a potem chwyciły moje ramiona. Lód przeszył mnie niczym rany zadane nożem, gdy wyswobodziłam się z uścisku bety. 

"Hej. Hej, co się stało? Przepraszam! Co się stało?". 

"Nic," odpowiedziałam, próbując złapać oddech i wiedząc, że go nie znajdę. Nie wtedy, gdy on trzymał mnie w rękach. Nie wtedy, gdy tkwiłam z nim w tej gównianej łazience. "Puść mnie". 

Skręcałam się i wierciłam, wpatrując się w ślad na jego gardle, gdy wyrywałam się z jego objęć. Nie ruszył się, a ja na krótko spojrzałam mu w oczy, po czym natychmiast wróciłam wzrokiem do blizny. Znak więzi. Znak więzi, który może dać tylko alfa. Jego ręka sięgnęła w górę, by zakryć bliznę, a jego oczy się rozszerzyły. 

"Och, to? To nie... Nie jesteśmy tacy" - powiedział, choć w jego głosie słyszałam kłamstwo, chwiejne nuty. 

"Nie muszę wiedzieć, jacy jesteście. Po prostu muszę iść" - powiedziałam, pustym głosem, okrążając go ostrożnie, czekając, aż uderzy, by znów mnie chwycić. Kurwa. 

Widzisz Lolę? To nie musi być alfa. Zawsze możesz być zagrożony. A teraz zobacz, do czego doprowadziła cię ta rutyna. 

"Poważnie, poczekaj, proszę. Pozwól mi wyjaśnić" - powiedział. Trzymał się z tyłu, ręce miał uniesione i otwarte, niezagrażające. Nie musiał nic robić, żeby być groźnym. Miał ten znak, co oznaczało, że gdzieś tam - może nie w klubie, ale pewnie niedaleko - jest alfa, który ma pretensje do tej bety. 

Popędziłam do drzwi i wydałam z siebie krótki, przerażony skowyt, gdy rzucił się za mną. Dźwięk zatrzymał go, moje plecy oparły się o drzwi, a całe ciało drżało w oczekiwaniu na jego uderzenie. 

"Nigdy bym cię nie skrzywdził" - powiedział z ogromnymi oczami. Jego usta wciąż były różowe od moich pocałunków, a palce wciąż lśniły od mojego uwolnienia. 

Głupi. Głupi, głupi, kurwa głupi. 

Przesunęłam się na bok i otworzyłam drzwi, ignorując skurcz serca i wzdrygnięcie w jego spojrzeniu, po czym wybiegłam na korytarz. Biegłam korytarzem, nie oglądając się przez ramię, linie ścian zdawały się nie mieć końca, a moje tętno zaczęło przyspieszać. 

Oddychaj. Oddychaj, ty pieprzony idioto. Oddychaj. Po prostu oddychaj. 

Przepchnęłam się przez tłum, wyciągnęłam bilet do szatni z małej kieszonki z przodu mojej sukienki i rzuciłam okiem za siebie. Nie było po nim śladu. Pojawił się krótki, przeciwstawny ukłucie rozczarowania, ale szybko zniknęło, a mój obcas stuknął o podłogę, gdy czekałam, aż przyniosą mi torebkę. Ludzie mijali mnie, ocierali się o mnie, a każdy kontakt z nimi był bolesny. Moja własna skóra źle do mnie pasowała, a ja próbowałam zachować resztki spokoju, oddychać, udawać, że sufit się na mnie nie zawalił. 

Pieprzona głupota. 

Uniknęłam palców szatniarki, gdy brałam torebkę, pędząc w stronę wyjścia, a jednocześnie uruchamiając w telefonie aplikację do wezwania taksówki. Nigdy nie wracałam do tego klubu. Nigdy nie ryzykowałam kolejnego spotkania z tym betą. 

Być może nadszedł czas, by całkowicie zrezygnować z tej rutyny, jeśli mogłabym to wytrzymać. 

Maszerowałam dwie przecznice w ciemności, w szpilkach, skąpej sukience i starej skórzanej kurtce, spotykając taksówkę przed pobliską bodegą. 

"Spójrz na nią, wygina się jak omega, żeby się ugryźć. To się nigdy, kurwa, nie stanie, Showgirl". 

"Jak ci minęła noc, ślicznotko?" - zapytała mnie kobieta z siedzenia kierowcy, wywołując u mnie drgawki na te wyrazy uznania. Wcześniej nie brzmiało to tak tandetnie i obco na jego języku, ale teraz to słowo było obraźliwe. 

Powiedziałam "długo", po czym nastąpiła pełna napięcia pauza, zanim kobieta skinęła głową i włączyła radio. Muzyka była łagodna i nastrojowa, a ja opadłam na siedzenie, gdy mijaliśmy Filię. Moje oczy rozszerzyły się, a w piersi wzbierała panika. On tam był, stał przed drzwiami, między dwoma ochroniarzami, przeszukując chodnik szerokim wzrokiem i ze zmarszczonymi z niepokoju brwiami. 

Z moimi pieprzonymi majtkami w pięści.




2. Lola

Dwa

Lola      

Następnego ranka wpatrywałam się w mój telefon, czekając do ostatniej możliwej sekundy, żeby go nacisnąć. 

"Hej" - powiedziałam, marszcząc czoło z powodu trzasku w głosie. Po mojej nieudanej próbie w Filii, która zakończyła się druzgocącą katastrofą, nie wyspałam się, co było do bani, biorąc pod uwagę, że to była moja... 

"Gratulacje! To twój pierwszy dzień w Designate" - zaśpiewał David, głosem zbyt głośnym i bez echa. Miał włączony zestaw głośnomówiący, prawdopodobnie przez Bluetootha z jego serwisu samochodowego. 

"Nie zapomniałam" - powiedziałam, drgając. "Tak samo jak nie zapomniałem nastawić alarmu, na wypadek, gdyby to dlatego dzwoniłeś". 

Nie żeby jego telefon załatwił sprawę. Od ponad roku nie miałem włączonego dzwonka. 

"Dzwonię, bo to ważny dzień, Lo" - powiedział David, tracąc próbę bycia delikatnym. Co było dobre, bo David był na wskroś ostry, a szyderstwo wydawało mu się maniakalne. 

"Obiecuję, że tego nie spieprzę" - powiedziałam, wpatrując się w swoje odbicie w lustrze w łazience, próbując siłą woli zrzucić z siebie rozczarowanie i znużenie. Kiedy to się nie udało, otworzyłam kosmetyczkę. W razie wątpliwości - maluj się. 

"Nie wiem, wiem, że nie jesteś!". 

"Wiem, że się dla mnie poświęciłeś" - powiedziałam, a David się skrzywił. "Dla ciebie dam czadu". 

"Lo...Jezu. Czy zwróciłem uwagę ich zespołu na Twoją starą serię internetową? Tak. Ale to wszystko." 

"Złożyłeś moje podanie". 

"Tylko dlatego, że miałeś przegapić termin". 

Uniosłam brew, a potem uśmiechnęłam się, gdy przypomniałam sobie, że mnie nie widzi. "Dziękuję" - powiedziałam powoli i szczerze. 

Naprawdę potrzebowałam tej pracy. Naprawdę potrzebowałam jakiejkolwiek pracy teraz, kiedy w końcu odłożyłam większość swoich oszczędności na nowe mieszkanie. Trochę mnie to zabolało, że próbując pozbyć się Davida z głowy, musiał znaleźć mi nie byle jaką pracę, ale moją wymarzoną pracę w dziale urody Designate Magazine. 

"Ehn. Dosłownie nikt w tej branży nie dostał się tylko dzięki zasługom, jasne? Wszyscy kogoś znamy, więc ja jestem twoją osobą. Dobrze się z tym czuję. Ty też musisz się z tym pogodzić". 

"Dobrze mi z tym" - skłamałem, udając jasność. 

"Więc będzie na ciebie czekał samochód". 

"David!" 

"Nie będę tego robił codziennie. Ciesz się, że nie wysłałem kwiatów na twoje nowe biurko". 

Zamrugałem, wpatrując się w swój zlew i czekając, aż minie łzawienie. "Chciałeś się tylko upewnić, że się nie spóźnię". 

David znów zadrwił, ale tym razem nie obyło się bez śmiechu. "Jutro kolacja". 

"Jutro kolacja. Żadnych pieprzonych kwiatów, David." 

"Żadnych pieprzonych kwiatów" - powiedział, naśladując mnie grubiańskim, nosowym tonem. Zamilkł na chwilę i już miałem się rozłączyć, gdy powiedział: "Twoja mama byłaby z ciebie dumna". 

Kiepski cios, David, pomyślałem. I prawdopodobnie nie był to cel, do którego dążył. Powiedziałem: "Do zobaczenia jutro" i zakończyłem połączenie. 

Moja mama nie byłaby ze mnie dumna. Może z ulgą, że po roku ukrywania się w gościnnej sypialni Davida znów jestem zatrudniona. Ale na szczęście dla mojej mamy i dla mnie, ominęło ją ostatnie pięć lat mojego życia. Mimo to, gdyby matka chciała mi coś powiedzieć, nie byłoby to związane z dumą. Wręcz przeciwnie. 

Mówiłam ci. 

Ostrzegała mnie przed alfami, przed tym, czego chcą od bet, a ja próbowałem i nie udało mi się udowodnić, że się myliła, i tak w kółko. 

A potem poszłam tej nocy do Diabelskiej Stryczki z moją najlepszą przyjaciółką Baby. 

Jakby przywołany przez moje myśli, mój telefon zadzwonił ponownie, tym razem z imieniem Baby na ekranie. Upuściłem go na ladę, przełączyłem na głośnik i zignorowałem ból, który zawsze uderzał w moje serce, gdy miałem do czynienia z Baby. Baby, która przeszła tę magiczną - no dobra, rzadką, ale biologiczną - transformację, o której zawsze marzyłem. Jednego dnia była betą, a następnej nocy w barze w Old Uptown była nowo wyperfumowaną omegą. 

"Nakładam buzię, kochanie, co tam?". 

"HAPPY FIRST DAY OF WEEEERRRRKK!" krzyczała Baby przez telefon, a jej okropnie wrzaskliwe tony odbijały się od okropnych, szaro-różowych kafelków w mojej łazience. 

"Dobry Boże" - mruknęłam. 

"Cześć, przepraszam, kocham cię. Jaki chcesz mieć wygląd?". Dziecko rzuciło na oślep. "Śmiały i odważny? Nieskazitelny i anielski? Klasyczny noir?". 

"Żywy" - powiedziałam, nakładając na twarz podkład. "Powiedz szefowi kuchni, żeby nie dawał ci tyle kofeiny od razu rano, powinieneś nadawać tempo temu gównu". 

"Nie, po prostu mówię każdemu z chłopaków, że jeszcze nie piłam, więc przynoszą mi świeże kubki do łóżka" - powiedziała Baby. 

Roześmiałam się. "Och, przywilej leniwej omegi z oddaną paczką". 

"Jasne, że tak" - odpowiedziała Baby. "Późna noc?" 

Nucę, a ona odwzajemnia to nucenie. Trochę czasu zajęło nam odnalezienie spokoju po tym, jak Baby dowiedziała się, że jest omegą - błogosławioną mniejszością, która jest pożądana, ceniona i uwielbiana przez stada alfa, a nie betą, jak zakładała przez dwadzieścia pięć lat. Zawsze chciałem być omegą i desperacko pragnąłem aprobaty alf, więc ukłucie, gdy po raz pierwszy dowiedziałem się, że Baby spełniła moje życzenie, było ostre i wyraźne, przecinając koleżeństwo między nami. Nie pomogło to, że podczas gdy ona przechodziła przez radosny proces poznawania swojej paczki motocyklistów alfa, ja przechodziłam przez osobiste piekło z innym. 

Baby nie pochwalała mojej nowej weekendowej rutyny, ale na pewno nie pochwaliłaby jej, gdyby wiedziała, że robię to sama, a nie z małą grupą innych bet, jak jej skłamałam i powiedziałam. 

"Ale to był niewypał" - powiedziałem. "Jak tam ekipa?". 

"Tak samo, tak samo," powiedziała Baby. "Chcesz iść niedługo na lunch? Może w jakimś wyszukanym miejscu w centrum? Mój przysmak!". 

Raczej jeden z przysmaków jej alfy, ale Baby i jej chłopaki zawsze bardzo uważali, żeby jej alfy nie wchodziły mi w drogę. Czasami Seth, jej beta, dołączał do Baby i mnie na naszych randkach, ale przeważnie pozwalali jej spędzać czas tylko ze mną. 

Powiedziałam: "To jest randka". 

"Hurra. Dobra, pozwolę ci się skupić na konturówce" - powiedziała Baby. Baby przeważnie nie robiła makijażu, co było dobre, bo ołówkiem do kresek mogłaby zranić siebie i trzy inne osoby. 

"Kocham cię, kochanie". 



"Kocham cię, Lo". 

Westchnęłam, gdy się rozłączyła i wzruszyłam ramionami. Dobrze, że w większości wróciliśmy do normalności. Nadal byłem trochę spięty, ale nie chciałem, żeby Baby się tym przejmowała. Moje błędy były na mnie. 

Znów spojrzałam na swoje odbicie. Zmierzwione blond włosy. Wydrążone policzki. Usta spierzchnięte od nerwowego gryzienia i dłubania. Nie mogłam się zdecydować, czy jestem "przed" z reklamy o samodoskonaleniu, czy "po" z poważnego wraku. 

Podkładem malowałam czystą, równą skórę, ukrywając ciemne kręgi pod oczami spowodowane brakiem snu oraz trądzik na brodzie i czole, który pojawił się w wyniku stresu. Mimo że dostałam pracę jako asystentka redaktora działu urody, zamierzałam się nie wychylać. Chciałam wejść do Designate i wykonać swoją pracę. Chciałam zasłużyć na miejsce, które znalazł dla mnie David, ale nie chciałam zwracać na siebie zbytniej uwagi. Przynajmniej nie z powodu mojego wyglądu. 

Ponieważ w Designate będą same alfy. Szef mojego działu był alfą, chociaż na moich rozmowach kwalifikacyjnych zostałam zatrudniona przez zespół bet. Ale to był duży magazyn i nawet dyrektor generalny firmy medialnej, do której należało Designate, był alfą, choć nie spodziewałam się, że spotkam go w biurze. Dostałam nauczkę, jeśli chodzi o alfy. Skończyłam z byciem jedną z tych bet, które uganiały się za stadem, które nie mogło się mną mniej przejmować.       

* * *  

Biuro Designate mieściło się w Stanmore, jednym z najwyższych budynków w centrum miasta, nie wspominając o jednym z najpiękniejszych starych budynków w stylu Art-Deco w kraju. Magazyn mieścił się w tym samym miejscu od ponad sześćdziesięciu lat, a czasopismo było tak samo częścią historii budynku, jak budynek był częścią miasta. Weszłam do środka i pozwoliłam sobie na dobre dwadzieścia sekund, żeby popatrzeć na żyrandol pod kątem, złote detale obramowań, misterne kafelki na podłodze, po prostu cieszyć się, że tu jestem - nie jako widz, ale jako osoba pracująca w tym budynku. Potem ktoś trącił mnie w ramię, a ja pozwoliłem, by ta chwila minęła. 

Byłam wcześnie, dzięki serwisowi samochodowemu Davida, ubrana w prostą czarną sukienkę, która miała wisieć luźno i bezkształtnie, i wtopiłam się w morze mężczyzn i kobiet w strojach biznesowych i wełnianych trenczach, którzy przeciskali się do budynku. Nie znałam wszystkich biur w Stanmore, ale wiedziałam, że pod pięcioma piętrami, które zajmował Designate, mieściła się dobrze znana firma prawnicza, prowadzona w całości przez firmę beta. 

Przebiłem się przez tłum, oddychając przez rozchylone wargi, żeby uniknąć kilku słabych smug feromonów alfa, które wyłapałem, i skierowałem się do stanowiska ochrony. Kobieta za wspaniałym kamiennym kontuarem była barczystą beta kobietą, która niespiesznie podniosła wzrok znad swojej gazety, gdy odchrząknąłem. 

"Jestem nowym pracownikiem...". 

"Nazwisko?" 

"Lola Barnes," powiedziałam. 

Po kilku stuknięciach klawiszy i pisku starej drukarki kobieta podała mi cienki kartonik z kodem kreskowym na dole. "Dzięki temu dostaniesz się na swoje piętro, a oni zajmą się resztą. Jeśli do jutra nie będzie pan miał przepustki, może pan przyjść do sekretariatu po kolejną. Zameldujesz się na piętrze pięćdziesiątym". 

Zamrugałem i wziąłem tymczasową kartę-klucz, powstrzymując się przed rzuceniem kąśliwego komentarza, który cisnął mi się na język. Prześlizgnąłem się przez kołowrót z moją przepustką, schowałem kartę do kieszeni i ruszyłem w stronę wind, krzywiąc się, gdy patrzyłem na tłumy. Ludzie w holu pakowali się do wagonów jak sardynki do puszki. Może i byłem wcześnie w pracy dla Designate, ale reszta budynku szybko się zapełniała. 

Po prostu oddychaj. 

W ostatniej chwili wskoczyłam do windy, wszyscy przesunęli się o kilka kroków, żeby zrobić dla mnie miejsce, a teczka przycupnęła z tyłu mojego lewego uda. Wstrzymałem oddech, gdy drzwi zamknęły się przede mną, i przesunąłem rękę, aby nacisnąć przycisk na pięćdziesiątym piętrze. W miarę upływu sekund brałam drobne oddechy, aż zdałam sobie sprawę, że jestem w windzie, w której nie ma nikogo oprócz innych bet, a potem się rozluźniłam. Nie lubiłam tłoku, ale winda stopniowo się opróżniała i mogłam oprzeć się o ścianę, poza zasięgiem czterech ostatnich pasażerów, kiedy dotarliśmy na pięćdziesiąte piętro. 

Drzwi się rozsunęły i wyszedłem na zewnątrz, po raz pierwszy od kilku minut oddychając głęboko. Byłem sam w pięknym holu, a obcasy moich butów odbijały się echem od marmurowej posadzki. Odwróciłam się i patrzyłam, jak drzwi windy zamykają się za mną. Wreszcie mogłam podziwiać niesamowitą dekorację w stylu Art Deco wygrawerowaną w polerowanym złocie. 

Byłam tutaj. Pracowałam w Designate i byłam asystentką redaktorki działu urody w jej pierwszym dniu pracy. 

Hol miał delikatny odcień barwinku, a sztuczne filary zaakcentowane były kremem i złotem. Każdy szczegół - od misternych płytek podłogowych wyłożonych mosiężnym złotem po wirujące listwy wieńczące - był czystą dekadencją. Przede mną czekały na mnie piękne drzwi z drewna wiśniowego z kryształowymi szybami. Jedna z wind przede mną zadźwięczała, a ja ruszyłem przed siebie, zanim zostałem przyłapany na gapieniu się. 

I wtedy moje stopy znieruchomiały, a z windy wydobywały się ciężkie zapachy zmysłowej męskości i jasnego, zaskakującego szampana. Dwie Alfy wyszły razem, a szok zmroził mnie w miejscu. Dawno nie byłam w bliskim kontakcie z alfą, ale to nie był jedyny powód, dla którego byłam tak zaskoczona. 

Pierwszy z nich, wysoki, ze srebrnymi pasemkami biegnącymi od skroni przez ciemnobrązowe włosy i kurzymi łapkami w kącikach oczu, to Matthieu Segal. Matthieu Segal, dyrektor generalny globalnej firmy medialnej Voir. Voir był właścicielem Designate oraz pół tuzina innych ważnych magazynów i punktów sprzedaży, a ten człowiek kierował nimi wszystkimi. Obok niego, ubrany w elegancką aksamitną marynarkę i buty ze złotym paskiem wzdłuż podeszwy, stał niezwykle przystojny i elegancki Cyrus Cohen. Znany również jako mój bezpośredni szef, główny redaktor działu urody w Designate. 

Cyrus drgnął głową w moim kierunku, promienie słoneczne zalśniły na głębokim brązie jego skóry, a ja miałam ochotę zanurkować i ukryć się, ale było już za późno. Obrócił się w moją stronę, a ja starałam się zrzucić z twarzy wyraz przerażenia, który bez wątpienia nosiłam. Jego oczy zwęziły się, gdy mnie obserwował, a Matthieu Segal zwolnił i założył czarne, wypolerowane buty, wpatrując się we mnie przez wysoki kołnierz swojego wełnianego płaszcza. 

Spójrz na nią w ten sposób, to naprawdę żałosne. 

Zadrżałem, wyrzucając z głowy stare głosy. Próbowałam zmusić się do zrobienia kroku do przodu, chociaż każdy mięsień w moim ciele zaciskał się, desperacko pragnąc uciec. 

Matthieu Segal cofnął się o krok, a ja zrobiłam krok do przodu z trudem, a wąskie spojrzenie Cyrusa nagle zmieniło się w błyszczący uśmiech. 

"Jesteś moim nowym pracownikiem, prawda?" - zapytał, oczy mu się rozjaśniły. Zerknął na Matthieu. "Mówiłem ci, że muszę być dziś wcześniej". 

Wcisnęłam drut kolczasty w gardło i pochyliłam głowę. "Lola." 

"Jestem Cyrus, pracujesz w moim dziale". Zrobił krok do przodu, a moje ciało na chwilę zadrżało, aż ręka Matthieu wylądowała na jego ramieniu i przytrzymała go w miejscu. 

"Jesteś kuzynem Davida" - powiedział Matthieu, łagodnym głosem, w którym dało się wyczuć francuski akcent, wygładzony przez długi pobyt w Stanach. "Witaj w Designate." 

"Pozwól, że Cię oprowadzę" - powiedział Cyrus, biorąc przykład z powstrzymującej ręki Matthieu i cofając się, aby dać mi przestrzeń do przejścia obok nich obu do drzwi biura. 

Wzięłam jeden spokojny oddech i zmusiłam stopy do ruchu, zbliżając się do nich obu, gdy Matthieu cofnął się i zrobił mi więcej miejsca. 

Powiedział: "Miłego dnia", a jego szaroniebieskie oczy przyglądały mi się krótko, po czym odwrócił się i skinął głową w stronę Cyrusa, zachęcając go, by szedł przede mną. 

Co powiedział im David? Nie mógł powiedzieć więcej, niż wiedział - że wplątałam się w kontakty z okrutnymi alfami, a potem przez wiele miesięcy ledwo byłam w stanie zmusić się do opuszczenia mieszkania Davida. Ale David obiecał, że w ogóle nie powie nic na ten temat, więc może Matthieu Segal po prostu dobrze odczytywał mowę ciała, a może to ja okazywałam przerażenie w sposób bardziej oczywisty, niż zdawałam sobie z tego sprawę. 

"Przychodzisz, gdy jesteśmy w trakcie realizacji kilku projektów, co na początku może wydawać się chaotyczne, ale myślę, że da Ci dobry obraz tego, jak pracujemy. Widziałem twoją serię wideo i cieszę się, że będziesz mógł uczestniczyć w sesjach planowania" - powiedział Cyrus, idąc niemal bokiem w stronę drzwi biura. 

Jego podekscytowanie było wyczuwalne, współgrało z jego upojnym zapachem i silnie kontrastowało z bardziej stonowaną i opanowaną obecnością Matthieu. 

"Jestem prenumeratorem magazynu, odkąd pamiętam" - powiedziałem, napinając mięśnie twarzy w coś na kształt uśmiechu. Obie Alfy otworzyły drzwi, a ja skupiłam się na recepcjonistce przy jej czystym kremowym biurku z bujnymi bukietami w każdym rogu, zamiast na ich imponujących i silnych energiach po obu moich stronach. "Cieszę się, że będę mógł wziąć udział w tym procesie". 

"Panie Segal, Ben jest na górze i czeka na pana. Dzień dobry, panie Cohen" - przywitała go recepcjonistka, piękna, młoda kobieta o niebiesko-czarnej fryzurze i elektryzującej różowej szmince, która ładnie komponowała się z jej bladą skórą. 

"Dzień dobry, Daze. To jest Lola, moja nowa asystentka. Przygotujesz ją i zaprowadzisz do mojego skrzydła?". zapytał Cyrus. Usztywniłam się, gdy mój płaszcz się przesunął, a dłoń Cyrusa wylądowała u podstawy moich pleców. "Zobaczymy się za chwilę, Lola. 

Daze, co prawdopodobnie było jakimś przezwiskiem, ale pasowało do tej niezwykle nieskazitelnej kobiety, okrążyła biurko z promiennym uśmiechem. 

"Pozwól, że wezmę Twój płaszcz, a ja Cię oprowadzę" - powiedziała Daze.       

* * *  

Cyrus był równie rozentuzjazmowany, gdy dotarłam do długiego rzędu biur działu urody, ale tym razem jego energię pochłonęły trzy inne asystentki redakcyjne znajdujące się w pomieszczeniu razem ze mną. W Designate's beauty-halla, jak nazwała to jedna z asystentek redakcji, panował taki rodzaj spektakularnie podzielonego, oszałamiająco zorganizowanego, dokładnie zaopatrzonego magazynu kosmetyków do makijażu, o jakim marzyłam. 

Próbowałam nadążyć za tokiem rozmowy przy dużym stole konferencyjnym, zastawionym rozświetlaczami, różami, tuszami do rzęs, szminkami i paletami na wiele dni. Tylko że mój wzrok ciągle wędrował w inne kąty sali. Kanistry z pędzlami. Lodówka z maseczkami do twarzy. Obrotowe lusterka o różnym stopniu powiększenia. 

"To jak wizyta w sklepie z zabawkami, kiedy byłaś dzieckiem, prawda?" - zapytała jedna z moich nowych współpracowniczek. Betty, przypomniałam sobie, rudowłosa, którą mentalnie nazywam "królową blendowania" ze względu na jej nienaganne konturowanie i perfekcyjne przydymione oko. Wyglądała trochę tak, jakby czekała, aż ktoś skieruje w jej stronę aparat fotograficzny, a nie na osobę, która planuje sesje zdjęciowe, ale półtora roku temu i ja byłabym taka sama, gdybym tu pracowała. 

"Chcę być wszędzie naraz" - powiedziałam pod nosem. "Są tu marki, których nigdy wcześniej nie widziałam na żywo". A już na pewno nigdy nie próbowałam, biorąc pod uwagę ich cenę. 

Betty przytaknęła i uśmiechnęła się radośnie. "A my jesteśmy szczęśliwymi sukami, które mogą go spróbować". 

"Myślałam, że Designate celuje w młodszych" - wspomniałam. "Czy naszą publiczność naprawdę stać na Rubenesque?". 

Uśmiech Betty zamienił się w zmarszczkę, jej brwi splotły się ze mną, ale Cyrus odpowiedział mi z drugiego końca stołu. 

"Prawdopodobnie nie. Masz rację. To jeden z problemów, z którymi się ostatnio zmagamy. Teraz, gdy jesteśmy wolni od okrucieństwa, nasze możliwości się zawęziły. Nie dostaniemy pieniędzy z reklam Rubenesque, jeśli przestaniemy prezentować ich produkty, ale mówienie naszym subskrybentom, że najlepszy podkład w pudrze kosztuje sześćdziesiąt dolców, nie przysparza nam popularności wśród czołowych influencerów urodowych". 

"Designate to kosmetyki z wyższej półki" - odparł Zane, jedyny mężczyzna przy stole, przewracając oczami. "High-end to wysokie ceny". 

Usta Cyrusa drgnęły na mój widok, a jedno z jego ramion delikatnie się wzruszyło. Miał idealną budowę kości i nienagannie ogoloną głowę, a jego skóra lśniła na tyle, że widać było na niej odrobinę kosmetyku, przy czym połysk równoważył słaby cień zarostu na szczęce. Jego oczy były skośne, prawie jak u kota, wiecznie się z nim droczyły, a przy stole zapadła cisza, zanim zdałam sobie sprawę, że nasze spojrzenia się spotkały, a my uśmiechnęliśmy się do siebie. 

Przestań, idioto - syknęłam do siebie, szarpiąc się na krześle i spoglądając w dół na rozkładówkę na stole, makietę "Produkty, które urozmaicą Twoją codzienną pielęgnację" z motywem cytrusowych nazw kolorów. 

"Czy zawsze robisz ten segment na białym tle?" zapytałam, stukając w makietę. Doskonale wiedziałam, że tak, i że jest to mój największy problem. Syczący głos z tyłu głowy kazał mi trzymać gębę na kłódkę, ale choć raz udało mi się go stłumić. 

"To jedyny sposób, aby dokładnie zobaczyć kolory" - powiedziała Betty z lekkim drażnieniem w głosie. Najwyraźniej nie zrobiłam na niej wrażenia, pytając o Rubeneskę. 

"Aby zobaczyć je na tle bieli" - odpowiedziałem, wzruszając ramionami. "Ale wiele z tych produktów jest przezroczystych i na każdym będzie działać inaczej". 

Cyrus zacisnął wargi i obrócił makietę tak, by stanęła przed nim. "Robiliśmy już wcześniej sesje zdjęciowe na temat różnic w wyglądzie skóry". 

"A jeśli to nie jest modelka?" zapytałem, wstając. "A gdyby tak podzielić makietę na cztery, może sześć kwadrantów i pokazać ją w ten sposób?". Obróciłem się na stołku i podskoczyłem, szybko przechodząc do fundamentów i chwytając za garść. "Jeśli dopasujesz sekcje do magicznych podkładów Lissie, które podobno tak dobrze się mieszają, możesz dodać jeszcze więcej produktu do funkcji". 

"Zane powiedział, że spojrzy na Cyrusa, który przyglądał mi się uważnie. "Weźmy najlepsze podkłady dla każdego zakresu tonalnego". 

Skupiłem się na pozostałych, z ulgą stwierdzając, że nikt nie miał mi za złe, że nagle przerwałem planowaną makietę. To było to. Właśnie dlatego chciałam mieć tę pracę. Od lat byłem abonentem i przez co najmniej połowę tego czasu miałem pomysły, którymi chciałem się podzielić. 

"Dobra, w czwartek przedstawimy to Wendy. Cyrus powiedział, podnosząc się ze swojego stołka. "Zane, ty, Lola i Betty wybierzcie kolory. Utrzymuj je w prostocie, staraj się powielać różne odcienie, aby produkty były jak najbardziej uniwersalne. Corey, Anna, trzymajcie się za tyłki i zacznijcie planować nową kopię. Zachowaj "zapał" w temacie... Aha, i zwróć uwagę Loli na delikatność, tego typu rzeczy. Jeśli wszystko będzie dobrze wyglądało, możemy zrobić sobie nowy, regularny układ". 

Ruszył w stronę drzwi bez kolejnego spojrzenia, a Betty zacisnęła zęby i obdarzyła mnie niechętnym, ale szczerym uśmiechem. "Nieźle, nowicjuszu".




3. Lola

Trzy

Lola      

Następnego dnia skończyłam miękkie pociągnięcie pędzlem na cienkiej warstwie pleksi pokrywającej nasz ciepły odcień średni, sugerujący pluszowe usta. Dodanie twarzy było moją sugestią z ostatniej chwili, zanim zrobiliśmy makietę nowego produktu, i musiałam zademonstrować to cienkim czarnym akrylem, zanim ktokolwiek wziął mnie na poważnie. 

"Przyznaj się" - powiedziałam, uśmiechając się do Zane'a. "Myślałeś, że narysuję odpowiednik emoji". 

Zane prychnął, potrząsnął głową, a następnie odrzucił swoje długie, surferowoblond włosy do tyłu na ramię i złożył ręce na wąskiej klatce piersiowej. "Po prostu ciesz się, że zarabiasz na swoje utrzymanie" - powiedział. "Przez jakiś tydzień Cyrus myślał, że magazyn po prostu zlikwiduje twoje stanowisko. Wendy nadal uważa, że mamy za dużo pracowników". 

"Wendy uważa, że magazyn w ogóle wyschnął" - mruknęła Betty z mojej drugiej strony, a Zane syknął na nią. 

Oczy mi się rozszerzyły i odsunęłam się, pozwalając im wejść i wykonać ich staranne pociągnięcia kolorem i produktem. "Jest redaktorem naczelnym". 

"Ona uwielbia Designate" - zapewnił mnie Zane przez ramię, wykręcając krótką smugę żywego, krwisto-pomarańczowego błyszczyka nad moim imponującym ustami, po czym odłożył buteleczkę i pędzelek na bok. "W magazynie jest dużo napięć, odkąd Segal został zatrudniony w Voir". 

"Jak ta zmiana z cruelty-free?" zapytałem. 

"Nie, to była Wendy" - odpowiedziała Betty, a ja przytaknęłam, ale żadna z nich nie chciała się nad tym rozwodzić. 

"Dobra, myślę, że to wygląda bardzo przekonująco" - powiedział Zane, podkładając głos. "Zrobię zdjęcie. Zjecie lunch w stołówce?". 

"Spotykam się z przyjaciółką." 

nucąc Betty. "Więc idź przodem, Lola. Ja dopilnuję, żeby Zane zjadł swoje zielone warzywa". 

Zane parsknął, podnosząc ładny aparat i ustawiając go nad naszą pracą. Odniosłam wyraźne wrażenie, że wypraszają mnie z pokoju, żeby mogli kontynuować plotki, o których mówili przy mnie. Co było w porządku. Miałem przeczucie, że i tak niedługo usłyszę je wszystkie, a bardziej zależało mi na zobaczeniu Baby. 

Wzięłam płaszcz od Daze - krótki jak na Daisy i prawdopodobnie lepiej pasujący do nieco kosmatej, ale uroczej recepcjonistki - i poszłam do holu. Nie licząc Cyrusa i krótkiego spotkania z Matthieu dzień wcześniej, nie miałam kontaktu z innymi alfami w budynku. I chociaż Cyrus mógł mieć silny zapach alfy, wydawał się stosunkowo spokojny i z tego, co udało mi się ustalić, kontaktował się z nami tylko w grupie. Mogłam z tym żyć. Byłam na to zdecydowana. 

Kiedy zeszłam na dół, Baby podskakiwała w holu, ubrana w podarte dżinsy i za duży t-shirt, o którym wiedziałam, że prawdopodobnie cuchnie od jednego z jej alf. U jej boku stał przystojny beta, Seth, zwany "Bomberem", aby dopasować krój skórzanej kurtki, którą miał na sobie. Wyróżniali się mocno na tle wełny, czerni i garniturów Stanmore, ale oboje wyglądali tak dobrze, że można było niemal uwierzyć, że są modelami w drodze do Designate na sesję zdjęciową - przed fryzurą, makijażem i garderobą. 

Baby wyciągnęła do mnie ręce, gdy wychodziłam z windy, wiedząc, że w tym tłumie nie będę się czuła na tyle swobodnie, żeby się przytulić. Uścisnęłam jej wyciągnięte dłonie, a potem wsunęłam ręce do płaszcza, zerkając na Setha, żeby nie zobaczyć lekkiego uśmiechu Baby. 

"Wyglądasz teraz tak fajnie i profesjonalnie" - powiedziała Baby, uśmiechając się. "Podoba Ci się to? Podoba Ci się? Czy lubisz... czy to jest jak wspólne chodzenie do kosmetyczki?". 

Roześmiałam się, przypominając sobie czasy, kiedy chodziliśmy do salonów makijażu w domach towarowych, aby zrobić sobie makijaż twarzy przed wyjściem na noc, kiedy nie mieliśmy pieniędzy na zakup wszystkich naszych produktów. "Um... To zdecydowanie może być to" - powiedziałam. "Ale głównie chodzi o wzajemną korektę i zabawę w cyfrową edycję naszych makiet. Gdzie chcesz zjeść lunch?". 

"Okej, wiem, że powiedziałem, że w fantastycznym stylu, ale...". 

"Ale my kochamy nasze tłuste knajpy" - powiedziałam, kiwając głową, a Baby uśmiechnęła się do mnie. 



"W pobliżu jest taka retro, na wpół ukryta pijalnia napojów gazowanych z frytkami serowymi, w których stosunek sera do nabiału został dopracowany do perfekcji". 

"Zapisz mnie! Bawisz się w ochroniarza?" spytałam Setha. 

"O ile nie masz nic przeciwko temu" - odpowiedział, uśmiechając się. Byłam pewna, że on też tak uważa, ale zastanawiałam się, co powiedziałyby jego rodziny, gdyby się dowiedziały, że zostawił Baby bez opieki w mieście. 

"Oczywiście, że nie. Prowadź" - powiedziałam.       

* * *  

"Jestem z ciebie bardzo dumna" - powiedziała cicho Baby, dotykając moim ramieniem swojego ramienia. 

Mój żołądek był przepełniony i niebezpiecznie skręcił się pod wpływem tego niewinnego kontaktu. Seth szedł za nami chodnikiem w drodze powrotnej do Stanmore, a Baby była blisko mojego boku. Praktycznie czułem, jak wibruje z pragnienia, by się pochylić, a mała część mnie równie mocno pragnęła tego dotyku. Teraz rzadko czułem się na tyle komfortowo, by być swobodnie dotykanym, a ten dziwny zwyczaj spotykania się w weekendy nie zaspokajał mojej skrytej potrzeby porządnego przytulenia. 

"Dziękuję" - powiedziałam, zerkając na nią i uśmiechając się, czując ciężar jej spojrzenia, jej badania. 

"Nie tylko o pracę" - powiedziała. 

Przytaknąłem. "Wiem, kochanie". 

"Jeśli kiedykolwiek masz na to ochotę, możesz przyjść do Plazy" - powiedziała Baby, biorąc mnie za rękę, gdy zesztywniałem, a moje oczy utkwiły w złotych drzwiach Stanmore. "Super spokojna noc. Tylko w pakiecie, obiecuję". 

"Zawsze jesteś mile widziana, a nasza ekipa wie, jak się zachowywać" - zaproponował Seth, wkładając ręce do kieszeni. 

"Pomyślę o tym" - powiedziałem. To się nie wydarzyło. Przynajmniej nie w najbliższym czasie. Nie chodziło tylko o to, że to była sfora alf. Howlerowie... wiedzieli zbyt wiele o mnie, o... 

Buzzu i Indy'm. 

Zamaskowałem dreszcz obrzydzenia, wyciągając ręce z rąk Baby i pocierając je o siebie na mrozie. W końcu dotarliśmy z powrotem do Stanmore, i choć bardzo fajnie było świntuszyć z Baby - wciąż sprawiała, że parskałem śmiechem, wciąż była jedną z najłatwiejszych osób, z którymi rozmawiało się o wszystkim i o niczym - byłem gotów uciec od delikatnego obłoku jej perfum i sposobu, w jaki głowy odwracały się, gdy szliśmy razem, żeby się na nas gapić, próbując wybrać, kto jest cenną omegą. 

Powiedziałam: "Zaraz wracam", uśmiechnęłam się do niej i przygotowałam się na to, co wiedziałam, że nadejdzie. 

Baby drżała, miała zielone oczy, szerokie i pełne nadziei, ale powstrzymywała się, dopóki nie skinąłem głową. Wtedy jej ramiona objęły mnie za szyję, a moja twarz była pełna jej słodkich, pachnących kwiatami włosów. Zdusiłam się w gardle, ale przesunęłam dłońmi po jej plecach, aby stworzyć pozory uścisku, gdy ona mocno mnie ściskała. 

"Tak bardzo cię kocham, Lo". 

"Kocham cię cholernie mocno, kotku" - odpowiedziałem, wywołując jej śmiech i puszczając mnie. 

Seth czekał, wpatrując się ciepło i z czułością w Baby, ale nie szczędził mi krótkiego, krzywego uśmiechu, zanim przyciągnął ją do siebie, na co najwyraźniej czekał przez cały czas, kiedy byliśmy razem. Zastanawiałem się, czy spędzał z nią dużo czasu poza okresem, gdy ich alfy nie było w pobliżu. Czy zawsze był na marginesie, czekając na skrawki czułości, jak reszta bet? Pomachałem na pożegnanie i udałem się na górę do Wyznaczonego, kierując się bezpośrednio do pracowni, żeby sprawdzić, czy inni przygotowali makietę, kiedy ja byłem na lunchu. 

Zamiast ich zastać, zastałam Cyrusa samego w pokoju, z rękami opartymi na stole roboczym i kartkami rozłożonymi w skupieniu. Chciałam wycofać się za drzwi, ale on już patrzył w górę, oczy zwijały się w kącikach z ciepła, a usta rozciągały w uśmiechu. 

"Lola! Chodź tu" - powiedział, machając mi bliżej i spoglądając z powrotem na nowe makiety. 

Zawahałam się, ale jaką wymówkę mogłabym mu dać, żeby odmówił? Podeszłam do stołu, decydując, że bezpiecznie będzie stanąć z nim twarzą w twarz, gdy będzie między nami taka przestrzeń. To lepsze niż przesuwanie się w jego stronę. Spojrzał w górę, a między jego brwiami pojawiła się lekka kreska, gdy zorientował się, gdzie jestem, ale minęła, a on obrócił strony, żebym mogła na nie spojrzeć. 

"To jest twoja praca. I to przez dwa dni" - powiedział przyjaznym i ciepłym tonem. "Imponujące." 

Wpatrywałem się w makiety, czyste linie sześciu układów sprytnie przycięte, aby pokazać nakładanie się produktów, które działały pomiędzy jednym tonem a drugim. Mój uśmiech wzrósł, podsycony niemal radosnym zapachem Cyrusa, który stał naprzeciwko mnie. 

"Czy to jest dobre?" zapytałem. Myślę, że tak. Podobały mi się subtelne różnice w rysunkach twarzy wykonanych tuszem, a także sposób, w jaki odcienie makijażu dawały różne efekty w zależności od próbki. 

"To nasze najlepsze dzieło w tym roku" - powiedział Cyrus, pochylając się do mnie. "I nie jestem zbyt dumny, by przyznać, że to ja powinienem forsować ten pomysł, a nie moi asystenci. To twoja zasługa". 

Byłam świadoma, że perfumy Baby unoszą się na moich ramionach i we włosach, gdy Cyrus wpatrywał się we mnie. I chociaż jego skupienie było intensywne, nie zdradzał żadnych typowych dla alfa oznak podniecenia czy agresji - oznak, które dobrze znałam. 

"Dobrze" - powiedziałam, kiwając głową, a on się uśmiechnął. 

"Dobrze. W ten piątek mamy zaplanowaną sesję zdjęciową, głównie z aranżacją Zane'a. Chciałbym, żebyś poszła ze mną i z nim". Moje oczy rozszerzyły się, a Cyrus machnął ręką między nami. "Nie stresuj się tym. Chcę, żebyś obserwowała, ale pewnie ktoś poprosi cię o kawę lub dwie". 

"Nie ma sprawy" - pospieszyłem z odpowiedzią. Przynoszenie kawy było raczej czymś, czego oczekiwałam w pierwszym tygodniu, więc nie zamierzałam zachowywać się tak, jakbym była na to za dobra. 

Sesja do magazynu. Z modelkami, światłami, profesjonalnymi makijażystami i ubraniami. Przez chwilę, w czystej ekscytacji, zapomniałam, że jestem sama w pokoju z alfą, którą ledwo znałam. Czysty śmiech, jasny i zaskakujący, wydobył się z mojego gardła, gdy moje policzki rozciągnęły się i wypełniły największym uśmiechem, jaki nosiłam od miesięcy. Kiedy podniosłam wzrok, Cyrus stał u mojego boku, mój oddech się zatrzymał, mięśnie napięły, a śmiech zamarł na języku. 

Śmiech zamarł mi na języku. "Sposób na zrobienie plusku, Lola" - mruknął. 

Cyrus był wysoki, górował nade mną i sprawiał, że odchylałam głowę do tyłu, żeby na niego spojrzeć. Gdy wyciągnął rękę, by ścisnąć mój łokieć, cofnęłam się, a jego palce ledwie musnęły moją skórę. On już się wycofywał, kierując się w stronę drzwi, a mnie pięty nadal niosły do tyłu, podczas gdy mój oddech przybierał miękkie oddechy. 

Kontrola - powtarzałam w myślach, rozciągając to słowo tak, by pasowało do moich spowolnionych oddechów. Betty mówiła, że Cyrus był wiecznie zalotny, ale nigdy nie przekroczył żadnej granicy w kontaktach z pracownikami. Dotknięcie ramienia może być zbyt czułe jak na szefa, ale nie zostawał na dłużej ani nie ściskał tak, jak to zwykle robił mój dawny szef w restauracji. 

"Lola - mruknąłem, odsuwając się od drzwi i zabierając się za porządkowanie produktów, które przywieźliśmy na makietę.       

* * *  

Powiedziałam "Americano flat", podając Zane'owi kawę szybkim skinieniem głowy, po czym skierowałam się do oświetlonych kabin, w których modelki przygotowywały się do makijażu. 

Reszta mojego pierwszego tygodnia minęła mniej więcej tak, jak się spodziewałam. Nauczyłam się obsługiwać programy do edycji zdjęć, których zwykle używaliśmy, ćwiczyłam pisanie tekstów i wykonywałam bardziej podstawowe zadania asystenckie, do których zostałam przygotowana, takie jak wysyłka produktów, które przekazaliśmy firmom. Nikt nie zmrużył oka w piątek rano, kiedy Cyrus zadzwonił do mnie i Zane'a, żebyśmy pojechali na sesję zdjęciową, a ja z ulgą stwierdziłam, że zespół redaktorów zajmujący się urodą nie jest tak skory do rywalizacji, jak Betty mówiła o redaktorach mody. 

Podrzuciłem espresso i beztłuszczowe latte kilku modelkom, które były zajęte robieniem zdjęć swoim artystom, zanim zabrałem ostatnią z nich do naszej wielkiej gwiazdy dnia - Rakima Orena. Pod ścianą naprzeciwko Rakima stał masywny alfa, wyższy nawet od Cyrusa i dwa razy szerszy, ale nie zrobił żadnego ruchu, żeby zatrzymać moje podejście, i nie spuszczał ze mnie swoich lodowato niebieskich oczu. Moja ręka lekko się trzęsła, gdy zbliżałam się do omegi, a wokół niego unosiła się chmura perfum o zapachu czekolady i karmelu. To była słodycz, która rozpływała się w ustach, bardziej zwiewna, ale chyba nawet bogatsza niż zapach Baby. 

Rakim Oren był jednym z najbardziej znanych i rozpoznawalnych omeg na świecie. 

Wyprostował się przed lustrem, zmarszczył brwi i wygiął szyję, jakby zapraszał alfę do ugryzienia, a jego krystalicznie zielone spojrzenie wpatrywało się w jego własne odbicie w lustrze. 

Powiedziałam: "Miód i soja", opierając kubek z kawą na jedynym wolnym centymetrze blatu, gotowa do wycofania się. 

"Czy tylko mi się wydaje, czy to wygląda szalenie nierówno?". Jego głos był łagodny i kokieteryjny, bardziej męski niż się spodziewałam w zestawieniu z jego niewinnymi, otwartymi rysami. Miał ciemne, krótkie włosy, loki wilgotne na czole i gęstą, ale ścisłą brodę. 

Zerknęłam w dół na jego ramię i zmarszczyłam brwi, patrząc na plamy na jego skórze, które powstały w wyniku pośpiesznego nakładania podkładu. Wyglądało to jak ciasto, a ślady gąbeczki były prawdopodobnie tak jasne, jak to, czego użyto do ich pokrycia. 

"To jest... yikes, yeah." 

Rakim westchnął i przewrócił oczami - oczami, które po jednym spojrzeniu w kamerę zarobiły dla firmy setki tysięcy dolarów. "To Courtney. Przysięgam, że wszystko zostawia na poczcie. Nie po to zatrudniliśmy wizażystę, żeby ktoś mógł mnie podmalować w photoshopie, Courtney". 

Usta mi drgnęły i byłam gotowa do ponownej ucieczki, kiedy zobaczyłam, że sięga po podkład, który był o jeden lub więcej odcieni za jasny dla jego skóry, żeby naprawdę się z nią połączyć. 

"Nie ten" - powiedziałam. 

Ręka Rakima Orena zatrzymała się na butelce, a jego oczy powędrowały do moich i wygięły się w łuk. "To ten, którego użyła". 

"A teraz masz plamki" - zażartowałem, wzdychając, gdy jego usta wykrzywiły się. Wskazałam na dwie zignorowane opcje. "Zmieszaj je razem, a następnie przypudruj tym, który ona wybrała". 

"Czy ty wiesz, co robisz?" - zapytał, przewracając oczami. 

Przyjrzałam mu się, bardziej obiektywnie. Światła na lustrze były dobre, ale te do sesji zdjęciowej były cieplejsze, a makijaż był wybredny w wysokiej rozdzielczości. Courtney, któraś z kobiet ubranych na czarno, kręcących się po pokoju, miała rację, że poprawki można wykonać w postedycji, ale Rakim miał rację, że można je też wykonać poprawnie przed sesją. 

"Tak" - powiedziałem, kiwając głową. 

"Dobrze, zrób to" - powiedział, siadając z powrotem na swoim miejscu. 

"Nie, nie miałem na myśli. Nie mogę..." 

"Cy!" Rakim zawołał przez ramię, a ja zesztywniałam, gdy Cyrus podniósł wzrok znad swojego tabletu i podszedł do nas. 

"Co jest, hun?" zapytał Cyrus, a jego instynkt alfa sprawił, że stał wyższy i szerszy przed omegą. 

"Kim jest ta urocza istota i czy może zrobić mi makijaż, który Courtney próbowała wykonać z subtelnością siekiery, gdy trzeba było użyć noża do masła?". 

Prychnęłam i zadławiłam się zduszonym śmiechem, gdy Cyrus tylko obdarzył Rakima pobłażliwym uśmiechem. "To jest Lola, nasza nowa dziewczyna" - powiedział ciepło. "I z pewnością nie może być gorsza". 

Cyrus rzucił mi krótkie, ostrzegawcze spojrzenie. Nie nieprzyjazne, ale bardziej w stylu "poręczyłem za ciebie, więc nie spieprz tego". Wielki alfa, ten, który był ubrany na czarno i byłam pewna, że pod czarną marynarką ma kaburę, odsunął się trochę dalej i przyglądał mi się, ale nie wzbudzał podejrzeń. 

"Napraw mnie, Lola" - powiedział Rakim, słodząc moje imię w długie, zaokrąglone błaganie. 

Cyrus wracał już do swojego kąta pokoju, wołając przez ramię: "Dziesięć minut". 

Kurwa. Dziesięć minut nie dawało mi miejsca na wahanie. 

Rakim zaśmiał się i usiadł głębiej na krześle, pozwalając głowie opaść do tyłu, by odsłonić przede mną gardło i ramiona, a uda rozchylić przed sobą. Courtney dobrze poradziła sobie przynajmniej z jego twarzą, nadając jej świeży wygląd, który był przypisany do sesji, więc musiałem tylko poprawić jej nakrycie na ramieniu omegi. Jego strój wisiał w rogu kabiny i nie było w nim koszuli, tylko marynarka, wzorzysty szalik i spodnie. Dopiero gdy zmieszałam swój podkład i podeszłam bliżej, zrozumiałam, dlaczego w ogóle potrzebne jest to nakrycie. 

To nie była osłona tatuażu. Rakim Oren miał znamię. 

"Oh." 

"Tak, to nie jest tajemnica, ale skoro nikt nie chce mieć bondmarków w pędach, to nie jest to też wiedza powszechna" - powiedział Rakim. 

Zacisnąłem wargi i chwyciłem chusteczkę, wymazując niezdarną pracę Courtney, odsłaniając błyszczące półksiężyce ugryzienia. Wzięłam nową gąbkę i zabrałam się do pracy. Używałam długich, gładkich pociągnięć, aby podążać za linią jego muskulatury, a nie jak zwykle naciskałam. Pozostawiało to ogólnie więcej miejsca na błędy, ale pozwalało też na uzyskanie naturalnego cienia. Grzbiety blizny mogły złapać trochę światła lub cienia, ale to byłoby łatwiejsze do usunięcia photoshopem niż złe pokolorowanie. Kiedy postanowiłem powtórzyć tę czynność na drugim ramieniu, uniósł brwi. 

"Więc pasują do siebie. Jest blisko, ale nic nigdy nie będzie w stu procentach idealne" - powiedziałam, koncentrując się na tym, by być równą. 

Ktoś zawołał pięć minut w pokoju, a ja chwyciłam za pędzel, żeby wymieszać, a potem przypudrować, w ostatniej chwili nabierając szybko bronzer i rozświetlacz i używając go do zmiękczenia ostatniej linii, na której zakończyłam pracę. 

"Naprawdę wiesz, co robisz". 

"Kiedyś robiłam wiele tutoriali wideo na żywo. Żadnego photoshopa w postprodukcji" - powiedziałem, uśmiechając się. 

Spojrzenie Rakima wywierało niemal namacalny nacisk na moją skórę, a moje płuca wypełniały jego perfumy, których zapach stawał się coraz silniejszy z każdą upływającą minutą. 

"Nie chciałaś być wizażystką?" - zapytał. 

Chciałam, w pewnym sensie. Chciałam też pracować w Designate, studiować i wpływać na nowe trendy. Przede wszystkim jednak nie pracowałam od roku i cieszyłam się, że znów mogę być w świecie, który kocham. 

"Najwyraźniej mogę być jednym i drugim" - powiedziałam zamiast tego, łapiąc jego błyszczący uśmiech. "Wszystko gotowe." 

W tym samym momencie jeden z asystentów wezwał Rakima, aby się ubrał. 

"Dzięki, Lola" - powiedział, gdy odłożyłam rzeczy biednej Courtney na ladę i wyszłam, by dołączyć do Cyrusa i Zane'a. 

Rzuciłam mu szybki uśmiech, a potem usunęłam się z drogi wściekłej brunetce, której pracę, jak podejrzewałam, właśnie poprawiałam. 

"Zane mruknął, gdy do niego dotarłam, a jego ton doskonale balansował między irytacją a przekomarzaniem się. 

Cyrus tylko mrugnął do mnie i wrócił do obserwowania pokoju w jego pracowitym zajęciu.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Biedna Lola"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści