O krok przed kłopotami

1 Hadley

1

HADLEY

Jej zegarek wskazuje 12:52, co oznacza, że do zdobycia babeczek pozostało osiem minut. Mnóstwo czasu, a jednak Hadley czuje, że jej puls tyka. Spogląda na dwie kobiety przed nią i każe kolejce poruszać się szybciej. Nie lubi się spóźniać.

Kobieta przy ladzie zmaga się z podjęciem decyzji. "Więc specjalnością jest dziś sernik truskawkowy?" pyta po raz trzeci. Jest starsza, ma srebrne włosy i wygięty kręgosłup.

Sprzedawczyni, może szesnastolatka, oferuje cierpliwy uśmiech. "Tak, ale jeśli pani wnuczka chce po prostu zwykły truskawkowy, to też go mamy".

"Powiedziała mi truskawkowy", mówi kobieta, jej głos jest niepewny, ponieważ mocno ściska swoją torebkę, postrzępioną czarną torbę prawdopodobnie tak starą jak Hadley.

Zniecierpliwienie wypływa z kobiety stojącej bezpośrednio przed Hadley, po czterdziestce i profesjonalistki, z rękami złożonymi na piersi i portfelem Prady trzymanym w pogotowiu, z pomalowanym na rumiano paznokciem palca wskazującego, który stuka o niego.

Telefon Hadley brzęczy, a ona spogląda w dół, by zobaczyć SMS-a od Franka.

Ciężarówka w porządku? Mercedes zostanie podrzucony dziś po południu. Jak się trzymasz?

"Ten sernik jest bardzo ładny" - mówi babcia. "Ona ma sześć lat. Czy wspomniałam, że ma urodziny?"

Kobieta od Prady przewraca oczami. Babcia wspomniała, że to urodziny jej wnuczki. Wspomniała również, że kończy sześć lat i że świętują to piknikiem w parku obok mieszkania jej córki. Jej córka przyniesie pizzę, a babcia ma przynieść na deser babeczki Sprinkles.

Hadley chce jej powiedzieć, że powinna kupić oryginalną babeczkę truskawkową, a nie specjalną. Jeśli to jest to, o co prosiła jej wnuczka, to będzie to, czego się spodziewa, a wszystko inne niż truskawkowe będzie rozczarowaniem.

Truskawka zawsze była też ulubiona przez Mattie. "Stwawbewwy, pwease", zwykła seplenić, gdy pytano ją, jaki smak woli w przypadku ciasta, lodów czy galaretki. I Mattie byłaby strasznie zawiedziona, gdyby dostała truskawkowy sernik, zwłaszcza na swoje urodziny.

"Sernik jest naprawdę dobry" - mówi dziewczyna z lady, starając się być pomocna. Trzyma w ręku specjalny. Różowy lukier jest ozdobiony czerwoną posypką, a na wierzchu znajduje się rubinowo-czerwony cukierek w kształcie truskawki. Babeczka truskawkowa dosłownie blaknie w porównaniu z kremowym lukrem, bez posypki, bez cukierka na górze.

Hadley wraca do swojego telefonu i dziobnie swoją odpowiedź z powrotem do męża.

Ciężarówka jest w porządku, a ja jestem ok, dopóki o tym nie myślę.

Czuje kłamstwo w klatce piersiowej, gdy naciska przycisk wyślij.

Tekst Franka jest natychmiastowy. Hang in there. Love u.

Kobieta od Prady wydaje słyszalny jęk, a babcia zerka w tył, by zobaczyć jej laserowe olśnienie.

Babcia wraca do sprzedawczyni i jąka się, "F-fine. To jest w porządku. Wezmę ten specjalny."

Podchodzi do kasy, gdy Prada kręci głową i podchodzi do lady. Zwięźle i raczej głośno, wylicza swoje zamówienie, jakby demonstrując jak powinno się zamawiać babeczki. Babcia stoi kilka stóp dalej, jej twarz jest ściągnięta, wyraźnie niepewna swojej decyzji.

Telefon Hadley brzęczy. Love u!!!

"Czy mogę pomóc?", mówi sprzedawczyni.

Hadley czuje, że kobieta Prada przygląda się, oceniając ją na podstawie jej umiejętności zamawiania babeczek. Chowa telefon do kieszeni i recytuje ostro: "Dwa tuziny czekoladowych marshmallow, dwa tuziny truskawkowych, jeden tuzin red velvet i jeden tuzin waniliowych". Powstrzymuje się tylko przed spojrzeniem na kobietę od Prady w celu uzyskania jej aprobaty.

Babka odlicza dokładną resztę z torebki, gdy dziewczyna w kasie uśmiecha się cierpliwie, a Hadley myśli, że życzliwość musi być wymogiem numer jeden dla kandydatów do pracy i chce pochwalić kierowniczkę za zatrudnienie. To byłaby wspaniała pierwsza praca dla Mattie, pomyślała w momencie, kiedy zdała sobie sprawę, że, jeśli Bóg pozwoli, ona i Mattie nie będą nigdzie w pobliżu tego miejsca, kiedy Mattie będzie wystarczająco dorosła, by pracować.

Hadley szepcze do dziewczyny przy ladzie, "Proszę dodać dwie babeczki truskawkowe, każda zapakowana osobno".

Jej telefon znów brzęczy, ale ignoruje go. Nie chce spowalniać przepływu kupowania babeczek przez niegotowość, gdy przychodzi jej kolej na płacenie. Wyobraża sobie Franka wpatrującego się w ekran swojego telefonu, trzymającego go w obu dłoniach, z wyprostowanymi kciukami i zmarszczonymi brwiami, który czeka na jej odpowiedź.

Kobieta Prada maszeruje obok ze swoimi babeczkami, jej nos w powietrzu, a Hadley bierze małą miarę rozkoszy w smugach szminki na jej kołnierzu, wiedząc, że szminka, zwłaszcza czerwona, jest bardzo trudna do usunięcia.

Hadley płaci szybko, zerka na zegarek i pospiesznie wychodzi ze sklepu. Jest teraz dwie minuty spóźniona, ale może to nadrobić, jeśli zamiast czekać na światło, przetnie minimall.

Kiedy skanuje parking, widzi babcię właśnie wchodzącą do swojego samochodu.

"Przepraszam", mówi Hadley, spiesząc się do niej.

Kobieta patrzy w górę, a Hadley zaskakuje resztka piękna w twarzy staruszki. Jej żywe niebieskie oczy są obramowane wspaniałymi policzkami, które wciąż świecą na różowo, i przez migotanie Hadley przypomina się jej matka.

"Dziewczyna w sklepie poprosiła mnie, żebym ci to dała" - mówi, wyciągając jedną z truskawkowych babeczek. "Chciała się upewnić, że twoja wnuczka dostanie babeczkę, którą chciała, i czuła się źle, że musiałaś wybierać".

Niezwykłe oczy babci rosną duże. "Tak zrobiła?"

Hadley przytakuje. Zawsze była cudownym kłamcą.

Ulga zalewa twarz kobiety do tego stopnia, że jej oczy stają się zamglone.

"Mam nadzieję, że twojej wnuczce się spodoba" - mówi Hadley, a potem odchodzi, jej serce wypełnia cudowne uczucie, które pojawia się, gdy wiesz, że zrobiłeś coś dobrze.

Jej telefon znów brzęczy, a ona wyciąga go z kieszeni, gdy ściga się do ciężarówki Franka, torby z babeczkami uderzają o jej nogi.

LOVE U????

Gdzie do cholery jesteś?

Powiedziałam, że kocham cię.

LOVE U. LOVE U. LOVE U!!!!!

Z głębokim oddechem wpisuje: "Też cię kocham. Musiałam tylko zapłacić za babeczki.

On emojis powrotem szczęśliwą twarz i serce, a ona zamyka oczy, pozwala na powolny wydech, a następnie wspina się do swojej ciężarówki, aby jechać do szkoły Skipper na jego odejście partii.




2 Gracja

2

GRACE

Tak, tak, tak!

Jerry, człowiek dotrzymujący słowa, obiecał, że umowa dotrze przed końcem dnia, i trzy minuty temu, dokładnie o 1:28, faks ożył i zaczął wypluwać złote strony.

Grace całuje kontrakt, obraca go, a potem znów całuje. Spogląda na zdjęcie na biurku - zdjęcie Jimmy'ego, Milesa i jej przed Stadionem Aniołów - i daje kciuka w górę.

Trudno uwierzyć, że zdjęcie zostało zrobione zaledwie dwa miesiące temu, Miles był tak mały, że praktycznie mieścił się w dłoni dużego Jimmy'ego. Jimmy jest w swoim wojskowym mundurze, z dumnym uśmiechem na twarzy. To był weekend Dnia Prezydenta, a wszystkie rodziny wojskowe dostały się do gry za darmo. Jimmy był w domu, by uczestniczyć w pogrzebie matki, co było wydarzeniem zarówno smutnym, jak i przynoszącym ulgę. Jego matka cierpiała od dłuższego czasu i nie była w stanie zapamiętać ani jego, ani jego brata, Brada, przez znacznie dłuższy czas.

Gdy tańczy kontrakt do biura Franka, obcas jej lewego buta uderza o dywan. Podeszwa poluzowała się tydzień temu. Naprawiła ją superglue, ale dziś rano znowu się rozpadła. Może dziś wieczorem, po odebraniu Milesa, zatrzymają się w Walmarcie i kupi sobie nową parę, żeby to uczcić. Może nawet zafunduje sobie posiłek na mieście - pizzę lub rybne tacos. Na samą myśl o tym zalewa jej usta. Nie jadła od czasu pospiesznie zjedzonej angielskiej babeczki, którą wepchnęła sobie do ust, wychodząc rano z domu. Nie chciała ryzykować, że wychodząc z biura na lunch, przegapi nadchodzący kontrakt.

Jej uderzenie w drzwi podniosło głowę Franka.

"Done deal," mówi, wchodząc, a następnie klepiąc kontrakt w dół na biurku przed nim.

"Co to jest?"

"Umowa na podnajem działki Jerry'ego Kocha w centrum miasta," mówi, pracując ciężko, aby utrzymać radość z jej głosu. "Wymagało to trochę perswazji - właściwie to dużo perswazji - ale oto jest, podpisana, przypieczętowana, dostarczona." Prawie śpiewa ostatnią linijkę na melodię przeboju Steviego Wondera i po prostu powstrzymuje się przed dodaniem: To jest twoje.

Trzy miesiące. Tyle czasu negocjowała, namawiała i flirtowała z Jerrym Kochem, właścicielem centrum handlowego w centrum Laguna Beach. Podnajem jego parkingu wieczorami i w weekendy przyniesie Aztec Parking dwa do trzech tysięcy tygodniowo, a 10 procent z tego będzie jej - co najmniej tysiąc miesięcznie, dwanaście tysięcy rocznie i odpowiedź na jej modlitwy.

Oczy Franka pulsują raz w zaskoczeniu. "No cóż, ja będę. Stary drań w końcu się ogarnął".

"He did. Całą masę. Wieczory, weekendy i święta".

Grace czuje, że jej serce zaraz eksploduje. Kiedy zaproponowała pomysł poddzierżawienia działki Jerry'ego, Frank powiedział jej, że traci czas. On już próbował i facet nie był zainteresowany. Powiedziała, że prawdopodobnie ma rację, ale zapytał, czy może realizować go tak samo. Powiedział jej, żeby się wybiła i zgodził się na 10 procentową obniżkę, jeśli jej się uda.

A teraz jest tu, trzy miesiące później, z kontraktem w ręku. Jej umysł wiruje od tego, co te pieniądze będą oznaczać dla niej i Jimmy'ego, milion pomysłów przewija się przez jej głowę: Po pierwsze, spłacić hazardowy dług Jimmy'ego, żeby przestali się sobie przyglądać; po drugie, kupić nowe opony do samochodu; po kolejne, wyprowadzić Milesa z tej gównianej świetlicy, w której przebywa. A potem, być może, za kilka miesięcy, kiedy już wszystko zostanie załatwione, będą mogli rozważyć zakup ładniejszego mieszkania, takiego z wanną, żeby Miles mógł się kąpać, bo ma już cztery miesiące i zaczyna siadać.

Frank zatrzymuje się na ostatniej stronie umowy, a gdy obserwuje, jak jego oczy skanują tam i z powrotem, jej podniecenie zmienia się w lekkie zdenerwowanie. Frank jest kimś, kogo jej babcia nazwałaby prawym naciągaczem - zaklinaczem o widelcowym języku, który głosi ewangelię, ale którego własne słowo może pójść w każdą stronę. Jej babcia nie polubiłaby Franka Torellego, a jeszcze mniej spodobałby jej się pomysł, by Grace dla niego pracowała. Ale potem nie spodobałaby się jej większość tego, jak potoczyło się życie Grace po jej śmierci.

Frank odłożył kontrakt i podniósł twarz do twarzy Grace. Oczy Franka były pierwszą rzeczą, którą Grace zauważyła w swoim szefie - głęboki brąz, przeszywające i nieco źle ustawione, jakby patrzył na ciebie, ale nie. Odchylił się na krześle i złożył palce przed sobą. "Grace, to jest dobra praca", mówi. "Mary mówiła, że jesteś mądra".

Grace napina się na wspomnienie o swoim poprzednim szefie. Kiedy długi Jimmy'ego ich dogoniły i musieli w pośpiechu opuścić LA, Mary zadzwoniła do Franka i zapytała, czy zatrudni Grace po urodzeniu Milesa. Było to niezwykle hojne, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Grace zostawiała ją na pastwę losu.

"Powiedziałbym, że sprawy ułożyły się całkiem dobrze" - kontynuuje Frank. "Dziecko jest zdrowe. Mąż radzi sobie lepiej."

Grace nic nie mówi, nerwowe uczucie narasta.

"Przeszłość jest za tobą, a rekiny nie wiedzą, gdzie jesteś".

Stara się nie reagować, ale wie, że tak jest po uśmiechu na twarzy Franka, groźbie zawartej w nie tak bardzo zawoalowanym stwierdzeniu. Ludzie, którym Jimmy jest winien pieniądze, są niebezpieczni, a zadawanie się z nimi było największym błędem jego życia.

Frank podnosi ostatnią stronę kontraktu, umowę o prowizję, która obiecuje jej 10 procent. Po złożeniu jej zgrabnie na pół, przesuwa ją w jej stronę. "Cieszę się, że wszystko idzie tak dobrze dla ciebie i twojej rodziny", mówi.

Grace nie rusza się z miejsca, jej niezmrużone spojrzenie jest jedynym wyzwaniem, ale nawet ten niewielki opór wystarcza, by rysy Franka pociemniały. Trzymając jej spojrzenie, odciąga kartkę, gniecie ją w kulkę i wrzuca do kosza na śmieci obok biurka. Kiedy odwraca się z powrotem, Grace spuszcza oczy. Została w życiu wystarczająco dużo razy wydymana, żeby wiedzieć, kiedy została pobita.




3 Hadley

3

HADLEY

Ciężarówka wydaje sygnały dźwiękowe, co uświadamia Hadley, że drzwi są uchylone, a kluczyki nadal znajdują się w stacyjce. Wyciąga je, a pikanie ustaje.

Wpatruje się w stojące przed nią niskie budynki z cegły. Trudno uwierzyć, że dziś jest ostatni dzień, kiedy będzie tu jeździć, ostatni dzień, kiedy zaparkuje na tym parkingu, ostatni dzień, kiedy odbierze tu jedno ze swoich dzieci po dniu spędzonym w szkole.

"Idziesz?"

Odwraca się, by zobaczyć Melissę Jenkins uśmiechającą się z chodnika, talerz z cukrowymi ciasteczkami ozdobionymi uśmiechniętymi buźkami w jej rękach.

Hadley mruga, potem mruga jeszcze kilka razy. "Tak, oczywiście", mówi, malując się na uśmiechu, gdy wspina się z ciężarówki.

Melissa i Hadley znają się, odkąd córka Melissy, Katie, i Skipper byli niemowlętami, a ona sama jest najbliższą przyjaciółką Hadley.

Lata temu, kiedy spotkały się po raz pierwszy, wszystko co Hadley widziała to wytatuowane różą ramiona Melissy, długie paznokcie i czarne włosy w stylu goth. Teraz, wszystko co Hadley widzi, gdy patrzy na swoją przyjaciółkę, to kobieta o największym sercu i najcięższej pracy, jaką zna.

Bogata wdowa, Melissa odziedziczyła po mężu trzy salony Harleya Davidsona i prowadzi je żelazną ręką, nie szczędząc przy tym byłym przestępcom. Wychowuje również trójkę przybranych dzieci, wraz z własną córką i synem.

Oplata ramię Hadley i ściska je zachęcająco. "Trzymaj się tam, dzieciaku", mówi. "Dzisiaj nie jest na zawsze. To tylko dziś."

Hadley prawie zarządza uśmiechem. Pomimo tego, że miała miesiąc, aby przyzwyczaić się do idei odejścia Skippera, nie jest bardziej gotowa, aby to zaakceptować, niż była w dniu, w którym jej siostra zadzwoniła z wiadomością, że wyszła za mąż i dlatego była gotowa wziąć na siebie odpowiedzialność bycia mamą Skippera.

Na dziedzińcu szkoły wita ich ręcznie malowany baner, na którym widnieje napis: Good Luck Skipper!!! Będzie nam Ciebie brakowało! Sto odcisków dłoni w różnych kolorach otacza słowa, wraz z podpisami dzieci, które należą do tych odcisków.

Ona i Melissa kładą słodycze na stole, który został ustawiony na tę uroczystość, a chwilę później rozlega się dzwonek. Dzieci wysypują się z klas drugich i trzecich, a Hadley skanuje głowy w poszukiwaniu Skippera.

Jako ostatni opuszcza pokój pani Baxter, idąc za innymi w powolny, roztargniony sposób. Jej serce puchnie na jego widok, tak jak zawsze, gdy widzi jedno ze swoich dzieci po tym, jak nie widziała ich przez jakiś czas.

"Hej, Blue", mówi, gdy wchodzi w jej wyciągnięte ramiona i owija swoje chude wokół jej bioder.

"Hej, Champ." Całuje czubek jego miodowych włosów. Pachnie jak zawsze, brązowym cukrem i potem, wynikiem jedzenia klonowego Cream of Wheat na śniadanie i bycia ośmioletnim chłopcem.

Przez wyjątkowo długą chwilę trzyma ją, być może zdając sobie sprawę, że ta chwila jest cenna, a może nie. W przypadku Skippera trudno jest określić, ile rozumie, a ile nie. Jego IQ wynosi zaledwie siedemdziesiąt pięć, ale mimo to Hadley często uważa, że jest najmądrzejszą osobą, jaką zna, obdarzoną wglądem i intuicją znacznie przewyższającą jego inteligencję.

Puszczając ją, podchodzi do stołu, podnosi czekoladowo-marchewkową babeczkę, swoją ulubioną, i zanosi ją na ławkę obok placu zabaw. Dziś nosi swój uniform Dodgersów - zawsze numer czterdzieści cztery, niezależnie od drużyny, to hołd dla wielkiego Hanka Aarona, który jest jego bohaterem.

Jedząc, patrzy na inne bawiące się dzieci. Zwykły plac zabaw ze zwykłymi dziećmi, ale sposób, w jaki na niego patrzy, jest taki, jakby to było najbardziej niezwykłe miejsce na świecie. I jak to się często zdarza, gdy Hadley go obserwuje, stwierdza, że zazdrości mu, pragnąc zobaczyć świat jego oczami.

Spodnie od munduru podjechały mu na kolana i Hadley robi mentalną notatkę, żeby kupić mu nowe. Potem sprawdza tę myśl. Vanessa będzie musiała kupić mu nowe. Jej gardło zaciska się, gdy jej emocje znów wzrastają.

Pani Baxter wydaje z siebie wilczy gwizd i trzykrotnie klaszcze w dłonie, sygnalizując, że dzieci gromadzą się wokół. Prowadzi je w chórze "For He's a Jolly Good Fellow", a następnie ustawia je w szeregu, aby każde mogło uściskać Skippera na pożegnanie.

Jest wyjątkowo kochany. Niektóre z dziewcząt nawet płaczą. Jedna całuje go w policzek, potem chichocze i ucieka. Katie uderza go pięścią, wyrywa mu czapkę z daszkiem, a potem wkłada mu ją z powrotem na głowę. On się uśmiecha. Robiła mu to samo, odkąd byli razem w przedszkolu. Skipper naprawdę będzie za nią tęsknił. Jest jego "najlepszym przyjacielem", jak lubi mówić.



4 Gracja

4

GRACE

Honda marudzi, ale litościwie odpala, i Grace wyjeżdża z parkingu na Laguna Canyon Road, ból głowy nabiera rozpędu, gdy wtapia się w ruch uliczny.

Zadawaj się z diabłem, a się sparzysz. Wyobraża sobie, że jej babcia kręci głową, gdy to mówi. Wiedziałaś, kim jest ten człowiek. Nie wiedz, czego się spodziewałaś.

Szyderczo spogląda przez przednią szybę na ciemniejące niebo, pragnąc, by babcia zostawiła ją w spokoju i nie wtrącała się do sprawy. Oczywiście, że wiedziała, kim jest Frank. Miała tylko nadzieję, że może, tylko ten jeden raz, wszystko się ułoży.

Spojrzała na wskaźnik gazu, potem na sznur samochodów przed nią i jej stres wzrósł. W przedszkolu Milesa obowiązuje piętnastominutowy okres karencji, zanim zaczną naliczać niebotyczne opłaty za spóźnienia w dziesięciominutowych odstępach. Ona jest dobrze w okresie karencji, a igła na wskaźniku porusza się szybciej niż ruch.

Nie mając wyboru, zjeżdża na pobocze i wyprzedza samochody przed sobą, żeby wjechać na stację benzynową na rogu. Lewa wyspa jest wyłączona z powodu remontu, a przednia pompa na pozostałej wyspie jest tylko gotówkowa, co sprawia, że dostępna jest tylko tylna pompa.

Grace kieruje się w jej stronę i jest kilka stóp od niej, kiedy motocykl zjeżdża przed nią, aby ją zająć. Grace naciska klakson, a motocyklista odwraca się, gdy zsiada i wzrusza ramionami, wraz z irytującym grymasem I-don't-give-a-shit. Ma zamiar ponownie zatrąbić, kiedy trzy inne motocykle przejeżdżają obok i parkują obok niego.

Pierwszy motocyklista zaczyna tankować paliwo, podczas gdy ostatni kroczy w stronę minimarketu. Para wodna wydostaje się z nozdrzy Grace, a ona nie może się powstrzymać od wciśnięcia pedału gazu i przejechania trzech motocyklistów, którzy zostali, wraz z ich czterema Harleyami.

Opiera czoło o knykcie na kierownicy, a oczy wypełnia jej frustracja i złość. Płacz nic nie pomoże. Ponownie spogląda w górę na niebo.

Przed nią motocykliści wygłupiają się, rzucając w siebie śmieciami i paląc papierosy. Są prawdopodobnie w jej wieku, ale w przeciwieństwie do niej, nie wydają się przejmować światem. Są ubrani w skórzany sprzęt turystyczny, a ich rowery są załadowane torbami na siodełka i śpiworami. Prawdopodobnie są na wycieczce, a ona nie lubi tego przyznawać, ale patrząc na nich, przypominają jej trochę Jimmy'ego.

Gdyby Jimmy nie spotkał jej i nie zaciągnął się do wojska, być może tak wyglądałoby jego życie, w którym spędzałby czas z kumplami i wygłupiał się. Zawsze był najszczęśliwszy, kiedy był w drodze, przemierzając kraj bez konkretnego miejsca. Ich miesiąc miodowy był miesięczną wycieczką na jego Harleyu, podróżował w górę wybrzeża, potem w dół przez Utah i Las Vegas, prawdopodobnie tą samą wycieczką, którą odbywają ci faceci. Ta myśl łagodzi jej gniew wobec nich.

Pompa wyłącza się, ale motocykliści nie zwracają na siebie uwagi, więc stuka w klakson, przyjazny sygnał, aby dać im znać, że czas przestać się wygłupiać, aby mogła dostać swoje paliwo, zanim zbankrutuje z powodu opłat za zwłokę, które zbiera z każdą cenną sekundą, którą marnują.

Pierwszy motocyklista patrzy w górę, mruży oczy, aby zobaczyć ją wyraźniej przez przednią szybę, a następnie oferuje trzy pchnięcia biodrami i język waggle godne Miley Cyrus. Jej złość wzbiera, a ona decyduje, że ci idioci nie są tacy jak Jimmy, i kładzie się na klaksonie, naciskając go tak długo i mocno, że jej bateria jest w niebezpieczeństwie rozładowania.

Obsługa gapi się na nią, podobnie jak ludzie na chodniku. Motocyklista, z drugiej strony, śmieje się, a potem jego przyjaciele dołączają do niego, wszyscy mają rozruchy dobry czas na jak zły jest.

Rowerzysta z minimartu wychodzi, z napojem energetycznym i bułką z czekoladowymi pączkami w rękach. Przenosi pompkę z pierwszego roweru na swój i musi czuć wściekłość Grace, ponieważ podnosi twarz, kiwa głową, gdy widzi jej wzrok skierowany na niego, a następnie, decydując, że to wszystko w dobrej zabawie, uśmiecha się i mruga. Ten drobny gest prawie doprowadza Grace do skraju, jej stopa przeskakuje na pedał gazu, a ręka sięga do stacyjki, pragnienie, by go sponiewierać jest niemal nie do odparcia.

Na sekundę przed zapłonem, jej ręka i stopa zatrzymują się, mały głos rozsądku, którego prawie zawsze żałuje, że nie słucha, krzycząc, że przejechanie czterech motocyklistów wraz z ich motocyklami prawdopodobnie nie jest najlepszym sposobem działania w tym momencie jej życia. Z głębokim, drżącym oddechem zmusza swoją rękę z kluczyków i stopę do maty.

Po tym, co wydaje się wiecznością, drugi rower jest wreszcie napełniony, a rowerzysta umieszcza pompkę z powrotem w kołysce, a cała czwórka wsiada na swoje rowery i odjeżdża.

Grace podjeżdża do przodu, wkłada swoją kartę bankomatową do maszyny i wprowadza PIN.

KARTA ODRZUCONA.

Mruga. Wpatruje się. Potem znowu mruga, bo ogarnia ją uczucie strachu.

Ponownie wkłada kartę, tym razem wolniej, irracjonalnie myśląc lub modląc się, że łagodniejsze podejście może coś zmienić, jej podbródek drży, gdy rozczarowanie przebija wszystkie inne emocje tego dnia, wiedząc, nawet zanim maszyna ponownie ją odrzuci, że Jimmy zawiódł ją... ich... siebie... w dół. Znowu.

KARTA ODRZUCONA.

"Zamierzasz zacząć pompować?" mówi niecierpliwie mężczyzna w średnim wieku z otwartego okna swojego BMW.

Grace przełyka, chwyta torebkę i grzebiąc w niej zbiera monety o wartości czterech dolarów. Wręcza je obsłudze, a wracając do samochodu, zastanawia się, jak je stracił - w pokera, w kości, przegrywając mecz bokserski?

Nie żeby to miało znaczenie - minęło, to minęło.




5 Hadley

5

HADLEY

Hadley kroi cebulę i stara się nie myśleć o jutrze i wszystkim, co przyniesie. Książę Karol leży u jej stóp, ciężki, ciepły koc dla psa przeciągnięty przez jej palce.

Frank nazwał psa księciem Karolem dla żartu. Uwielbiał ideę rozkazywania rodzinie królewskiej. "Aport, książę Karolu." "Siad, książę Karolu".

To naprawdę bardzo zabawne. "Przestań pierdzieć, książę Karolu", Skipper uwielbia mówić, gdy pies oddaje gaz, a śmiech, jaki to wywołuje, nigdy się nie starzeje.

Nawet Mattie się w tym odnajduje. "Książę Karol whizzed na skrzynce pocztowej sąsiada", oświadczy, gdy wróci z zabrania go na spacer. "Bardzo nieładnie jak na przyszłego króla".

Hadley wierci się na palcach, żeby dać staremu psu pocierać brzuch. Wybacz, kolego, szkoda, że nie możemy cię zabrać ze sobą. Przestaje siekać, odkłada nóż i pociera knykciami o klatkę piersiową, masując węzeł, który się tam utworzył.

Jej wzrok pada na truskawkową babeczkę na ladzie, wciąż w ładnym brązowym pudełku z kolorową naklejką Sprinkles, i jej postanowienie sztywnieje. Nie ma wyboru. Piętnaście lat czekała ... modliła się o tę szansę, a teraz, oto ona. "To jest to, Książę", mówi. Pies patrzy w górę. "Teraz albo nigdy, a nigdy nie jest opcją".

Wzdycha ciężko i odstawia cebulę na bok. Gdy wyciąga ciasto na pizzę z szuflady podgrzewającej pod piekarnikiem, otwierają się drzwi wejściowe.

"Cześć, kochanie", mówi, gdy Mattie przechodzi obok łuku.

Nie ma odpowiedzi. Kroki wędrują w dal i w górę schodów. Książę Karol popycha swoje stare ciało w górę i lopes away, aby śledzić.

"Mam dla ciebie babeczkę!" krzyczy za nimi. "Truskawkowa, twoja ulubiona."

Głos Mattie jest tak cichy, że Hadley prawie nie słyszy, ale jej słuch zawsze był wyjątkowy, jeśli chodzi o jej dzieci. "Nie lubię truskawki odkąd skończyłam dwanaście lat. Można by pomyśleć, że ona by to wiedziała".

Hadley spojrzała na pudełko. Wiedziała o tym, a przynajmniej kiedyś wiedziała. Za słodkie. Gusta jej córki ewoluowały, kiedy zaczęła chodzić do gimnazjum i nabyła smak kawy - chai latte i kawa kubańska to jedyne smaki, które lubi.

Jak Hadley zapomniała? Ona to traci. Naprawdę.

Przenosi babeczkę do lodówki i wraca do przygotowywania pizz. Rozwałkowuje ciasto i dodaje dodatki do każdej z nich: pikantny czerwony sos, kiełbasa i pepperoni dla Franka; papryka, cebula, suszone pomidory i marinara dla Mattie; sos BBQ Sweet Baby Ray's i ananas dla Skippera.

Uśmiechnęła się do gotowych potraw, czując znajomą satysfakcję z gotowania dla swojej rodziny. Przygotowywanie domowych posiłków to tradycja przekazana przez jej matkę i jedna z niewielu rzeczy, z których jest dumna.

Idzie na podwórko, by rozpalić ogień w piecu do pizzy, tak by zdążył się nagrzać, gdy Frank wróci do domu - i zamarza tuż przed drzwiami. Jej wzrok pada na dziurę pod piecem, miejsce, w którym przechowywane jest drewno, a jej puls rośnie, gdy jej umysł wiruje na wspomnienie Franka, który powiedział jej, że nie ma już drewna. "Chciał sprawdzić, jak bardzo może się nagrzać", powiedział tydzień temu. "Cholerna rzecz kręci korbą. Zabrało całe drewno, ale prawie udało mi się osiągnąć osiemset".

Zapomniała.

Jak mogła zapomnieć?

Pulsuje, wraca do kuchni, włącza górny piekarnik tak wysoko, jak tylko się da, a potem wsuwa przygotowane pizze do dolnego piekarnika, żeby nie było ich widać.

Szoruje blaty, aż się błyszczą, przyciemnia światła, żeby były bardziej płaskie, i spieszy na górę, żeby się przebrać. Frank oczekuje, że będzie dobrze wyglądać, kiedy wróci do domu.

Frank oczekuje wielu rzeczy.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "O krok przed kłopotami"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści