Pusta skorupa

Prolog

Obracając głowę, świeży zapach trawy unosi się wokół mnie, gdy wpatruję się w bok jego przystojnej twarzy w całkowitym zachwycie. Nie wiem jak to się stało, ale w jakiś sposób zakochałem się w tym pięknym chłopaku obok mnie, a jeszcze większym cudem jest fakt, że on też mnie kocha.

"Liam?"

Odwraca głowę i spotyka moje pytające spojrzenie głową w głowę z dociekliwymi brwiami.

"Czy obiecasz, że będziesz mnie kochał na zawsze? Bez względu na wszystko?"

Nie uśmiecha się, jego twarz jest pustą maską. Ale jego oczy...jego oczy opowiadają inną historię. W jego oczach można wyczytać tak wiele, że sprawia to, że moje serce trzepocze, a ja się rumienię. Liam sięga, delikatnie zakładając kosmyk włosów za moje ucho, i z pietyzmem pieści moją twarz.

"Moja słodka, mała Bea. Nie ma takiej siły na tej ziemi, która mogłaby sprawić, że przestanę cię kochać. Będę cię kochał do dnia mojej śmierci, słodka dziewczynko. To jest obietnica."

Łzy sprężynują do moich oczu, a ja daję mu wodnisty uśmiech.

"Zawsze?"

"I na zawsze, kochanie", szepcze, gdy przytula moją twarz i umieszcza swoje usta nad moimi w miękkiej pieszczocie.

Odciągamy się, a ja opieram głowę na jego ciepłej klatce piersiowej. Obserwujemy, jak słońce znika za bujną, wysoką trawą na polu i tęczą kolorów, które padają na nas. Zamykam oczy i słucham bicia jego serca, aż zsynchronizuje się z biciem mojego.




Rozdział 1 (1)

Przekręcenie klamki wywołuje dreszcz strachu w moim ciele. Moje oczy otwierają się, a serce przyspiesza.

Proszę, niech to nie będzie on, mówi mały głosik w mojej głowie. Ale ja wiem, że to on. To ta sama rutyna każdej nocy. Wdziera się do mojego pokoju i zabiera mi wszystko.

Drzwi skrzypią na zawiasach, zamykając się z cichym kliknięciem. Serce wali mi w piersi, a po ciele spływa mi chłodny pot. Zaciskam oczy, mój oddech zamienia się w przerażone spodnie. Jego kroki są coraz bliższe. Moje ciało napina się i zwija mocno na samą myśl o tym, co będzie dalej. Czołga się po moim sztywnym ciele, a mnie skręca żołądek. Pachnie jak ona. Bile wzbierają w moim gardle, a ja chcę, żeby pieczenie w moich oczach zniknęło. Wtula twarz w moją szyję, wdychając z cichym jękiem. To jest obrzydliwe. Jego twardość szturcha mnie w udo, a mój oddech zamiera. Mam nadzieję i modlę się, że ten czas będzie inny niż pozostałe. Ale nie jest. Nigdy nie jest.

W ciągu kilku sekund moje spodnie od piżamy i bielizna są strzepnięte z moich nóg, a jego ręce gorączkowo się uwalniają. Nie robię już żadnego ruchu, żeby go powstrzymać. To nie ma sensu. Biały gorący, piekący ból wybucha między moimi udami. Jego dłonie chwytają moje nadgarstki nad głową, skutecznie mnie więżąc. Jego ruchy czują się we mnie jak ząbkowane ostrze. Jego podniecone spodnie obijają się o bok mojej twarzy. Moja warga drży z potrzeby szlochu, ale nie mogę. Moje łzy go podniecają. Zmuszam swój umysł, żeby poszedł gdzie indziej. Myślę o jedynej rzeczy, która czyni mnie szczęśliwą.

Myślę o chłopaku, w którym się zakochałam.

Chłopaku, który obiecał, że będzie mnie kochał na zawsze.

Ten sam chłopak, który rozdarł moje serce na pół, zostawiając mnie na śmierć z jego rąk.

Myślę o nim, ponieważ niezależnie od całego bólu, jaki spowodował, bardzo mały kawałek mojego teraz rozbitego serca nadal go kocha. On przechowuje każde dobre wspomnienie, które może mnie przez to przeprowadzić.

Otwieram oczy, wpatruję się pusto w galaktykę gwiazd namalowanych na moim suficie, gdy on z całej siły wbija się we mnie. Mój umysł błądzi, a moje ciało powoli zaczyna się rozmrażać i błogie drętwieje.

Tak się do tego przyzwyczaiłem, że już nic nie czuję. Liczę gwiazdy na suficie w kółko, aż w końcu ból całkowicie ustaje. Gruba dłoń owija się mocno wokół mojego gardła, szarpiąc moją twarz od sufitu, wyrywając mnie z bezpieczeństwa mojego umysłu. Moje oczy lądują na parze martwych, zimnych, brązowych. Szyderstwo na jego twarzy jest złośliwe; wypełnione czystą nienawiścią. Jego paznokcie wbijają się w moją skórę, aż krzywię się z powodu ukłucia. Ciężar jego dłoni miażdży moją tchawicę, blokując przepływ powietrza. Rozbija swoje usta o moje i bierze moje usta w brutalnym pocałunku. Przygryza moją dolną wargę, aż do momentu, w którym pobiera krew. W końcu zadowolony ze swojej pracy dzisiejszego wieczoru, podnosi swoje spocone ciało z mojego i opuszcza pokój bez troski o świat.

Jedna pojedyncza łza wymyka się z kącika mojego oka, wplatając się we włosy. Przesuwam wzrok z powrotem na sufit, nie mogąc się ruszyć. Moje odrętwiałe odprężenie powoli zanika, podczas gdy moja rzeczywistość wdziera się do środka. Zawsze jest taka sama. Gwałt, groźba i łzy. Przestałam się modlić, żeby ktoś mi pomógł. To jest beznadziejne. Nikomu nie zależy na tyle, żeby się zatrzymać i otworzyć oczy. Moja matka odeszła z nowym mężem, zostawiając swoją jedyną córkę w rękach chorego potwora, a chłopak, którego kochałam, wyrwał mi serce w dniu, w którym odszedł.

Straciłam wszystko.

Włączając w to siebie.

Następnego ranka zwlekam się z łóżka, nasłuchując w domu jakichkolwiek odgłosów wskazujących na to, że on wciąż tu jest. Dom jest cichy, za oknem słychać tylko odgłosy ćwierkających ptaków. Uznając, że jest bezpiecznie, zwlekam się z sypialni do kuchni po jedzenie. Po przygotowaniu prostego talerza z jajkami i tostami, nalewam sobie szklankę soku pomarańczowego. Zastygam w połowie nalewania, gdy słyszę głosy z korytarza, które stają się coraz głośniejsze, gdy wchodzą do kuchni. Każdy włos na moim ciele staje na baczność na dźwięk jego głosu. Moje mięśnie się napinają, moja szczęka się zaciska i zaciskam oczy.

Czuję go, zanim jeszcze ma szansę wejść do kuchni. Nienawiść, którą mam do niego, promieniuje ze mnie falami, przenikając przestrzeń wokół nas. Nienawidzę być tak blisko niego. Nienawidzę każdej jego części. Po ich wejściu odstawiam dzbanek z sokiem pomarańczowym na biały marmurowy blat z dużym hukiem. Trzymając głowę w dole, chwytam swój talerz i dyskretnie próbuję uciec z kuchni, póki jeszcze mam szansę.

"Dzień dobry, Bea. Jesteś tak cicho, że całkowicie zapomniałam, że tu jesteś" - mówi Jenny, kładąc miękką dłoń na moim ramieniu, zatrzymując moją ucieczkę. Jej ręka szoruje do mojej skóry sprawiając, że wzdrygam się i szarpię się od niej. Moje oczy rozszerzają się w przerażeniu, a moje ciało płonie na jej dotyk - czyjkolwiek dotyk dla tej sprawy. Jej oczy miękną, a ona szybko przesuwa rękę z mojej przestrzeni, natychmiast realizując swój błąd.

"Tak mi przykro, Bea", szepcze. "Zapomniałam, że nie lubisz być dotykana. Obiecuję, że to się już nie powtórzy." Łaskawie obdarza mnie smutnym uśmiechem, zanim odwróci się, by zrobić sobie kawę. Będę moje szybko bijące serce, aby zwolnić i spróbować ustabilizować moje ręce, które są drżące tak mocno, moje jaja trzęsą się.

Czuję na sobie jego spojrzenie. Te pozbawione życia oczy wypalają dziury przez bok mojej głowy, spopielając mnie.

"Powinieneś naprawdę spróbować dostać więcej snu, hon. Wyglądasz, jakbyś nie spał od kilku dni. Twoja mama będzie się martwić, kiedy cię zobaczy", mówi Jenny z jej plecami do mnie, jak ona robi jej kawę na liczniku. Zaciskam szczękę jak złość przepływa przez mnie.

Gdybym mogła spać w nocy, zrobiłabym to, ale nie mogę. Twój chłopak upewnia się o tym.

"Oh Connor, to mi przypomniało, twoi rodzice wracają do domu w ten weekend. Nie zapomnij, kochanie." Jenny odwraca się do niego, biorąc łyk swojej kawy. Twarz Connora skwaśniała na myśl o powrocie ojca i matki do domu. "Dlaczego tak się denerwujesz, kiedy tylko wracają do domu?" Jenny pyta ze zmarszczonymi brwiami, gdy bierze pod uwagę kruchy wyraz twarzy Connora. Nie przejmuje się odpowiedzią, zamiast tego otwiera lodówkę w poszukiwaniu czegoś do jedzenia przed wyjściem do pracy. Ale ja znam odpowiedź. Kiedy tu będą, martwi się, że się odezwę i powiem. Ale nie powiem.




Rozdział 1 (2)

Nie mogę.

Upewnił się, że cholernie dawno temu.

Jenny rzuca ramiona wokół Connora, całując go na pożegnanie, zanim oboje wyjdą do pracy jak para idealna jak z obrazka. Ten pokaz uczuć sprawia, że żółć podchodzi mi do gardła. On mnie obrzydza. Moje nozdrza rozszerzają się przy każdym wdechu, gdy próbuję opanować zbliżającą się chorobę. Jest z Jenny odkąd pamiętam, poznali się na studiach i od tamtej pory są "nierozłączni", ale z jakiegoś okropnego powodu wciąż przychodzi do mojego pokoju każdej nocy. Nawet w te noce, kiedy ona śpi, on nadal wpełza do mojego łóżka i zabiera wszystko, co nigdy nie było jego. Ona nigdy niczego nie podejrzewa. I to jest to, co boli najbardziej.

Dlaczego nikt nie może się zatrzymać i naprawdę zobaczyć, co się dzieje w naszym domu?

Odwracam wzrok, czując jak wzbiera we mnie złość. Wyślizgując się z kuchni z moim jedzeniem, pędzę korytarzem do mojej sypialni i zamykam za sobą drzwi dla ochrony. Nie wiem, dlaczego to robię. To nie jest tak, że te drzwi kiedykolwiek chroniły mnie w jakikolwiek sposób.

Nikt nie chronił.

Kiedy wiem na pewno, że oboje wyszli do pracy, w końcu wychodzę z sypialni i wchodzę do salonu, stopy tasują się jak u zombie. Skulam swoje drobne ciało w otomanie ustawionej na wprost okna. Dzięki temu mam pełny widok na dwupiętrowy dom sąsiada.

Siedzę w fotelu, jak zawsze, w milczeniu czekając na jej wyjście. Każdego ranka robię to samo. Tylko w ten sposób czuję się blisko niej. Myrah wyskakuje z domu z radością, jej uroczy blond bob kołysze się w przód i w tył wokół jej twarzy w kształcie serca. Nie wiem, gdzie chodzi każdego ranka ani dlaczego jest taka szczęśliwa, ale chciałabym mieć jakąś wskazówkę.

Jej stopy słabną, gdy przenosi wzrok przez ramię i widzi mnie wpatrującego się w okno. Jej uśmiech opada, a ja widzę stąd drżenie jej warg. Unosi rękę w moim kierunku, dając mi małą falę. Nie odwzajemniam tego gestu. Nawet nie mrugam. Zamiast tego siedzę jak nieruchomy kamień, wpatrując się pusto przed siebie. Jej dłoń opada obok niej w porażce, a ona odwraca się, wsiadając do swojego samochodu bez spojrzenia w moją stronę. Gdy wyjeżdża ze swojego podjazdu i zjeżdża w dół ulicy, próbuję sobie przypomnieć dziewczynę, którą kiedyś znała. Dziewczynę, którą byłam.

PAST

DZIEWIĘĆ LAT TEMU - LATO 2009

"Co powiesz na ten kolor, Bea? Obiecuję, że będzie na tobie dobrze wyglądał" - mówi Myrah z nadzieją w głosie. Spoglądam na lakier w jej dłoni i marszczę twarz.

"Ale to jest zielone, Myrah".

"Oh c'mon, to jest bardziej jak miętowa zieleń. Będzie wyglądać świetnie, obiecuję."

Ustępuję z westchnieniem, a moja najlepsza przyjaciółka wskakuje w górę i w dół, nie mogąc powstrzymać swojego podniecenia. Maluje moje paznokcie i paznokcie u stóp, a ja robię to samo dla niej, kiedy moje są już wysuszone - ona oczywiście wybiera czerwień silnika. Po pomalowaniu sobie nawzajem paznokci, włączamy nasz ulubiony film, Mean Girls, i siedzimy wtulone w siebie na jej łóżku, jedząc miskę popcornu z masłem.

"Nie mogę uwierzyć, że moja mama naprawdę to robi." westchnęłam w połowie filmu. Właśnie doszliśmy do fragmentu, w którym Cady prosi Aarona Samuelsa o pomoc w rozwiązaniu równania na lekcji matematyki u pani Norbury, mimo że zna już prawidłową odpowiedź.

Twarz Myrah posmutniała.

"Może nie będzie tak źle, jak myślisz." Oferuje ze wzruszeniem ramion.

W kontemplacji skubię dolną wargę. Ona prawdopodobnie ma rację. Odkąd pamiętam, jesteśmy tylko ja i moja matka. Jak mogę powiedzieć jej, że nie chcę, aby wprowadziła się do swojego nowego męża?

"Masz rację. Kto wie, może w końcu będę się cieszyć z posiadania starszego brata?".

"Dokładnie, Bea. Może się okazać, że będzie naprawdę niesamowitym starszym bratem. Czasami żałuję, że Evan wciąż tu jest. Odkąd wyjechał na studia, mam wrażenie, że nigdy nawet nie rozmawiamy. Cieszę się, że mój kuzyn będzie tutaj, żeby dotrzymać nam towarzystwa."

Moje brwi ściągają się w zmarszczce, a ja odwracam się do niej twarzą. "Jaka kuzynka?"

"Och, zapomniałam ci powiedzieć!" mówi podekscytowana, szturchając mnie w udo. "Mój kuzyn Liam zostaje z nami na jakiś czas. Trzymał się w wiele kłopotów z powrotem do domu, więc jego mama i tata wysyłają go tutaj z nami, mając nadzieję, że oczyści swój czyn. Jest kilka lat starszy od nas, ale Liam jest naprawdę fajny. Myślę, że go polubisz."

Uśmiecham się do podekscytowanego spojrzenia na jej twarzy i stwierdzam, że sam też jestem podekscytowany. Nie mogę się doczekać, żeby poznać jej kuzyna. Starszy brat Myrah, Evan, był od nas o wiele starszy, dokładnie o osiem lat, ale zawsze świetnie się z nim bawiliśmy, kiedy mieszkał w domu. Jeśli to jakaś wskazówka, to ekscytacja Myrah z powodu jej kuzyna najprawdopodobniej oznacza, że będziemy się dobrze bawić. Może posiadanie kogoś innego w pobliżu pomoże mi zapomnieć, że nowy mąż mojej mamy i mój przyrodni brat wprowadzą się do końca tygodnia. Na samą myśl przechodzą mnie dreszcze.



Rozdział 2 (1)

"Bea!" Moja mama krzyczy na korytarzu, jej donośny głos wlecze się do mojego pokoju. "Myrah dzwoni do ciebie!"

Wyskakuję z łóżka i sprintem biegnę do kuchni po telefon. Czekałam na jej telefon cały dzień, a przynajmniej tak się czuję. Moja mama wręcza mi telefon z dezaprobatą potrząsając głową.

"Dlaczego wy dwie upieracie się, żeby do siebie dzwonić, skoro mieszkamy tuż obok? Przysięgam, że jesteście połączone w biodrze." Moja matka mamrocze, gdy odchodzi. Zachichotałam, przykładając słuchawkę do ucha.

"Myrah?"

"On jest tutaj! C'mon Bea, nie mogę się doczekać, aż się spotkacie", mówi podekscytowana do telefonu. Nie przeszkadza nam nawet pożegnanie, zatrzaskuję telefon na słuchawce i wybiegam z domu w kierunku jej domu w pełnym sprincie.

Pukam do jej drzwi wejściowych, cały czas próbując kontrolować mój szybki oddech po moim krótkim sprincie przez nasze trawniki. Myrah otwiera drzwi, jej twarz jest podekscytowana, a dołeczki w policzkach uwydatniają się z całą mocą. Chwyta mnie za rękę i wciąga do środka, a my obie chichoczemy niekontrolowanie.

"Cześć, państwo Robertson, pa państwo Robertson", mówię ze śmiechem, podążając za Myrah. Lecimy po schodach do gościnnej sypialni, z której korzysta jej kuzynka. Drzwi są popękane, a za nimi widać ruch. Nie puka, tylko otwiera drzwi, wciągając mnie do środka.

I właśnie wtedy go widzę.

Moje stopy zatrzymują się. Mój oddech się zatrzymuje.

I przysięgam, nawet moje serce zamarza w połowie bicia w mojej klatce piersiowej.

Wszystko po prostu się zatrzymuje.

Liam nie był przeciętnym chłopcem... o nie, nie było w nim nic chłopięcego. Kiedy moje spojrzenie wędruje w górę i w dół kuzyna Myrah, wiem bez cienia wątpliwości, że jest on kłopotem zapakowanym w jeden piękny pakiet.

Jego ręka zastyga nad walizką, gdy wchodzimy, a jego oczy natychmiast padają na mnie - przyklejone do moich. Mój żołądek robi coś dziwnego w tej pierwszej chwili, kiedy jego oczy spotykają się z moimi. Coś we mnie trzepocze, siła tak silna, że mam wrażenie, iż mogę od niej zwymiotować. Kładę drżącą dłoń na brzuchu, chcąc, by to uczucie ustało.

Nigdy wcześniej nie miałam chłopaka, prawdę mówiąc nigdy nawet o tym nie myślałam. To znaczy, dlaczego miałabym? Mam dopiero trzynaście lat. Więc dlaczego nagle myślę o tym teraz tylko od samego patrzenia na niego?

Ma głowę z ciemnymi, kudłatymi włosami, dłuższymi na górze niż po bokach, i parę najjaśniejszych niebieskich oczu. Kolor ten jest jak nic, co kiedykolwiek widziałem. Przypomina mi te śnieżne psy, Husky, jak się je chyba nazywa. Te z jasnymi i hipnotyzującymi oczami. Jego ubrania są ładne, wyglądają na drogie. Nawet nosząc zwykły t-shirt i dżinsy, jego ubrania wyglądają lepiej niż zarówno moje, jak i Myrah.

Po prostu wpatrując się w Liama, w końcu dostrzegam atrakcyjność posiadania chłopaka. Wszystkie dziewczyny w szkole miały już swój pierwszy pocałunek, łącznie z Myrah.

Wszystkie oprócz mnie.

Wszystkie nasze przyjaciółki uważały, że starszy brat Myrah jest gorący, ale ja nigdy tego nie widziałam. Evan zawsze był po prostu Evanem, jak irytujący starszy brat. Ale wpatrując się w Liama, wiem, że dzieje się we mnie coś, co nie powinno mieć miejsca.

"Liam, to jest moja najlepsza przyjaciółka i sąsiadka, Bea." Myrah w końcu przerywa nasz trans, gestykulując do mnie. "A B, to jest mój kuzyn Liam, ten, o którym ci opowiadałam".

Przełykam grubo, nie mogąc oderwać od niego oczu. Jego wyraz twarzy jest nieczytelny. Jakby nie potrafił znaleźć słów. Sposób w jaki się na mnie gapi sprawia, że moja twarz rumieni się z zażenowania. Moje serce galopuje dziko, a ja chcę, żeby temperatura mojego ciała się ochłodziła, albo jakoś wróciła do normy, żebym nie stała tutaj, wyglądając jak pomidor.

W końcu mówi coś, przecinając ciszę. "Miło cię poznać, Bea." Dźwięk mojego imienia toczącego się z jego języka robi dziwne rzeczy do mojego serca. "Naprawdę muszę skończyć rozpakowywanie", mówi lekceważąco, gestykulując do swoich toreb, sprawiając, że moje serce spada, dreszcz emocji z wcześniejszego okresu nie jest już obecny. Twarz Myrah również opada, a ona tylko kiwa głową.

Chwytając mnie za ramię, wyciąga mnie z pokoju, ale nie przed tym, jak zerkam przez ramię, żeby rzucić ostatnie spojrzenie. Jego oczy nadal są na mnie, ale są teraz zwężone, jakby był głęboko zamyślony. Z jednym ostatnim szarpnięciem, zostaję wyciągnięta z pokoju Liama, nie mogąc go już zobaczyć.

"Przepraszam," Myrah mruknął z irytacją. "Wygląda na to, że jest teraz w wkurzającym nastroju, czasem tak się zdarza. To pewnie stres związany z przeprowadzką. Chodź, spędzimy czas w twoim domu." Ponownie chwyta mnie za ramię i idziemy do mojego domu. Spoglądam na dom Myrah raz czy dwa, zastanawiając się, co on teraz robi.

Po spędzeniu czasu u mnie, Myrah i ja nie wróciliśmy, aby sprawdzić Liama, ku mojemu niezadowoleniu. Zamiast tego została na kolacji i całą noc oglądałyśmy filmy. To prawie pomogło mi o nim zapomnieć.

Prawie.

Po porannym śniadaniu moja mama powiedziała Myrah, że będzie musiała wrócić do domu, ponieważ dzisiaj był dzień, w którym jej mąż i mój nowy przyrodni brat się wprowadzali. Kłóciłam się z nią, nie widząc powodu, dla którego nie mogłaby zostać, ale ona zagrała na mnie kartą "bo ja tak powiedziałam". Nie trzeba dodawać, że Myrah musiała odejść.

Mama i jej nowy mąż Richard pobrali się w sądzie jakiś miesiąc temu, nic wyszukanego. Poznała Richarda na rejsie z jednym ze swoich długoletnich przyjaciół z uczelni. Mówiła, że to była miłość od pierwszego wejrzenia. Ja osobiście nie rozumiałam tego pojęcia. Od czasu "ślubu" nie widziałam zbyt wiele Richarda, głównie dlatego, że mieszka aż w Nowym Jorku, ale teraz, kiedy jego firma reklamowa otwiera nowy oddział, zmienia wybrzeże. Będzie tu z nami codziennie, razem ze swoim synem, Connorem.

Nigdy wcześniej nie poznałam jego syna, słyszałam tylko opowieści tu i tam. Mieszkał z matką, dopóki nie wezwano jej do pracy za granicą, a teraz, jak sądzę, zostanie z nami. Nie jestem do końca pewna, co myśleć. Zawsze byłyśmy tylko ja i moja mama, więc teraz, kiedy do tego wszystkiego dochodzą jeszcze dwie inne osoby, czuję się po prostu... dziwnie. Próbowałam rozmawiać z mamą, wyrażać swoje obawy związane z tym ogromnym dodatkiem do rodziny, ale za każdym razem, gdy widzę ją uśmiechającą się lub chichoczącą przez telefon, jak to robią dziewczyny w szkole, po prostu nie mam serca nic powiedzieć. To jej jedyna szansa, by w końcu być szczęśliwą, kim jestem, by to zepsuć?




Rozdział 2 (2)

Więc teraz jestem tu, leżąc na łóżku i czekając na mamę, która każe mi wyjść i się przywitać. Zrobiła na obiad jedną z tych obrzydliwie wyglądających zapiekanek. Wie, że ich nienawidzę. Chyba oczekuje, że wszyscy będziemy siedzieć przy stole i zachowywać się jak jedna wielka szczęśliwa rodzina.

Tak, mamo, to wcale nie jest niezręczne.

Lekkie pukanie do drzwi wstrząsnęło mną do pozycji siedzącej. Nagły niepokój sprawia, że serce dziko bije mi w piersi. Mama szturcha ją do środka z tandetnym grymasem na twarzy.

"Są tutaj. Wyjdź i przywitaj się z nimi, a potem wszyscy usiądziemy do kolacji". Słyszę podniecenie w jej głosie, co tylko sprawia, że czuję się jak okropna córka za to, że nie jestem tak szczęśliwa jak ona w tej chwili.

Czy to takie złe, że chcę mieć matkę tylko dla siebie?

Jak bardzo samolubną mnie to czyni? To wszystko, co kiedykolwiek znałam i szczerze mówiąc, ani razu nie chciałam zmienić tej dynamiki.

Kolacje matki z córką. Wieczory filmowe matki z córką. Córka-matka. Spędy zakupowe matki-córki. Wszystko to się zmieni i mam przeczucie, że nie na lepsze.

Kiwam do niej głową, udając uśmiech, który nie dociera do moich oczu. Wychodzi z mojego pokoju, zostawiając uchylone drzwi. Rzucam się z powrotem na łóżko, oczy wpatrzone w biały sufit i wydaję głębokie, zmęczone westchnienie. Obawiam się tego dnia przez ostatnie kilka miesięcy, a teraz obawiam się tej kolacji jeszcze bardziej. Nienawidzę niezręcznych sytuacji bardziej niż czegokolwiek innego. A ta kolacja? Mam przeczucie, że będzie definicją niezręczności.

Nic się nie dzieje.

Głosy w salonie stają się głośniejsze, im bardziej zbliżam się do korytarza. Moje serce bije szaleńczo w piersi na myśl o spotkaniu z moją nową rodziną. Z Richardem zawsze dogadywałam się dość dobrze, ale nie mogę powiedzieć tego samego o jego synu. Nigdy też nie musiałam dzielić swojej przestrzeni z nikim innym niż moja matka. Czy starsi bracia nie powinni uczynić z twojego życia piekła? Nie jestem pewna, czy kiedykolwiek będę na to gotowa.

"Bea, kochanie, jesteś!" Głos mojej mamy bulgocze w uniesieniu. Poklepuje miejsce na kanapie obok niej z podekscytowaniem, a ja zmuszam się do przewrócenia oczami, gdy zagnieżdżam się obok niej. Przyglądam się jej wybranemu strojowi i cicho kręcę głową. Ubrana jest w nowiutkie ciuchy, na które wydała fortunę tylko na tę kolację. Koronkowa ołówkowa spódnica w stylu vintage i kremowa bluzka z falbankami.

"Bea, kochanie, chciałbym, żebyś poznała Connora, syna Richarda".

Moje oczy dryfują do chłopca siedzącego obok ojca na kanapie. Wyglądają tak bardzo podobnie, że jest to prawie przerażające. Z idealnie ułożonymi blond włosami, brązowymi oczami i ubraniami preppy, siedzi z wyprostowanymi plecami, jakby ćwiczył doskonałą postawę. Wygląda jak dżokej, choć jestem pewna, że jest zbyt wyrafinowany na zwykły sport, jak piłka nożna czy futbol, nie, pewnie był kapitanem drużyny lacrosse w Nowym Jorku. Coś, co krzyczy, że jest uprzywilejowany.

Jego oczy wędrują w górę i w dół mojego ciała - oceniając. Subtelnie przysuwam się bliżej mojej mamy, nieswojo czując jego sondażowe spojrzenie. Jego brązowe oczy w końcu lądują z powrotem na moich, a każdy włos na moim ciele staje na baczność. Jego oczy są nieskończonymi basenami... czerni, wypełnionymi tylko ciemnością. Nie mogę powiedzieć, o czym myśli, ale cokolwiek to jest, nie podoba mi się to. Jego spojrzenie wprawia mnie w zakłopotanie, ale nie potrafię nazwać dlaczego. Nie wypowiedział nawet jednego słowa. Niemniej jednak, to tak, jakbym wyczuwała, o czym myśli, wyczuwała wszystkie rzeczy, których nie mówi, i nie podoba mi się to.

"I oczywiście, znasz Richarda. Jestem taka podekscytowana, że wszyscy tu są. Chodź, zjedzmy", mówi mama radośnie, jej brązowe, warstwowe włosy kołyszą się z jej podnieconymi ruchami. Jej pełne podniecenie zaczyna mnie drażnić.

Dlaczego nigdy nie jest tak podekscytowana przy mnie? Jezu, konkurs na ulubieńców brata i siostry już się zaczął.

Przez resztę nocy staram się patrzeć na cokolwiek poza Connorem, ale to na nic. Czuję, jak jego spojrzenie wypala bok mojej czaszki. Podczas kolacji nie mówi wiele, mówi tylko o swoich ulubionych sportach - najwyraźniej był kapitanem drużyny lacrosse w Nowym Jorku; ding, ding, bez niespodzianek - startując jako senior w nowym liceum tutaj, i jego przyjaciele w domu. Wyciszam większość rozmowy. Zamiast tego żałuję, że nie jestem na górze z Myrah w jej domu, oglądając film, zamiast siedzieć tutaj, jedząc meatloaf i zapiekankę z zielonej fasoli, która smakuje dokładnie tak, jak brzmi.

"Więc, Bea, czy jesteś podekscytowana rozpoczęciem ósmej klasy w przyszłym miesiącu?" pyta Richard.

"Tak, ja i mój najlepszy przyjaciel dzielimy każdą klasę, więc powinno być zabawnie."

Uśmiecha się, a my wracamy do jedzenia w ciszy, zanim ktoś przywoła kolejną rozmowę wypełniającą.

Jestem bardziej niż wdzięczny, gdy kolacja się kończy. Spieszę się do mojego pokoju i kładę się na łóżku. Pukanie do drzwi skłania mnie do podniesienia głowy i oparcia się na łokciach. Moja mama wyskakuje głową za drzwi z łoskotem na twarzy.

"Myrah jest tutaj ponownie, możesz przejść na dwie godziny najwyżej, ale chcę cię do domu przed dziesiątą, Bea". Zanim ona nawet ma jej głowę z drzwi, jestem z mojego łóżka, rzucając buty na w ciągu kilku sekund.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Pusta skorupa"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści