Przyjaciele z korzyściami

Prolog

Prolog Julian Masters   

ALINA MASTERS 

1984 - 2013 

Żona i ukochana matka. 

W rękach Boga pokładamy ufność.   

Żal. Ponury żniwiarz życia. 

Kradnie radość, nadzieję i cel. 

Niektóre dni są znośne. Innymi dniami ledwo mogę oddychać i duszę się w świecie żalu, w którym rozsądek nie ma sensu. 

Nigdy nie wiem, kiedy nadejdą te dni, ale kiedy się budzę, czuję, że w klatce piersiowej mam zwężenie i muszę uciekać. Muszę być gdziekolwiek, byle nie tutaj, zajmując się tym życiem. 

Moim życiem. 

Naszym życiem. 

Dopóki nie odszedłeś. 

Odgłos odległej kosiarki przywraca mnie do teraźniejszości i spoglądam na dozorcę cmentarza. Skupia się, lawirując między nagrobkami, uważając, żeby żadnego nie przyciąć ani nie uszkodzić. Zapadł zmierzch, a mgła nadciąga na noc. 

Przychodzę tu często, żeby pomyśleć, spróbować poczuć. 

Nie potrafię z nikim rozmawiać. Nie potrafię wyrazić swoich prawdziwych uczuć. 

Chcę wiedzieć dlaczego. 

Dlaczego nam to zrobiłeś? 

Zaciskam szczękę, wpatrując się w nagrobek mojej zmarłej żony. 

Mogliśmy mieć wszystko... ale nie mieliśmy. 

Pochylam się, ścieram kurz z jej nazwiska i układam różowe lilie, które właśnie wstawiłem do wazonu. Dotykam jej twarzy na małym, owalnym zdjęciu. Wpatruje się we mnie, pozbawiona emocji. 

Odsuwam się, wkładam ręce do kieszeni czarnego płaszcza. 

Mógłbym tu stać i gapić się na ten nagrobek cały dzień - czasami tak robię - ale odwracam się i idę do samochodu, nie oglądając się za siebie. 

Moje Porsche. 

Jasne, mam pieniądze i dwójkę dzieci, które mnie kochają. Jestem u szczytu sławy w swojej dziedzinie zawodowej, pracuję jako sędzia. Mam wszystkie narzędzia, by być szczęśliwym, ale tak nie jest. 

Ledwo udaje mi się przetrwać, trzymam się na krawędzi. 

Odgrywam fasadę przed światem. 

Umieram w środku.       

* * *  

Pół godziny później docieram do Madison - mojej terapeutki. 

Zawsze wychodzę stąd zrelaksowana. 

Nie muszę rozmawiać, nie muszę myśleć, nie muszę czuć. 

Wchodzę przez drzwi wejściowe na autopilocie. 



"Dzień dobry, panie Smith. Hayley - recepcjonistka uśmiecha się. "Pański pokój już czeka. 

"Dziękuję." Marszczę czoło, czując, że potrzebuję dziś czegoś więcej. Czegoś, co pozwoli mi pozbyć się tej nerwowości. 

Odwrócenia uwagi. 

"Dziś będę miał kogoś dodatkowego, Hayley. 

"Oczywiście, proszę pana. Kogo byś chciała?". 

Marszczę brwi i przez chwilę zastanawiam się, czy dobrze myślę. "Hmm. Hannah." 

"Więc Hannah i Belinda?". 

"Tak." 

"Nie ma problemu, proszę pana. Proszę się rozgościć, a one zaraz przyjdą". 

Wjeżdżam windą do ekskluzywnego apartamentu. Po dotarciu na miejsce robię sobie szkocką i wpatruję się w okno z dymnego szkła, z którego roztacza się widok na Londyn. 

Słyszę za sobą kliknięcie drzwi i odwracam się w ich stronę. 

Holly i Belinda stoją przede mną, uśmiechając się. 

Belinda ma długie blond włosy, a Hannah jest brunetką. Nie da się ukryć, że obie są młode i piękne. 

"Witam, panie Smith" - mówią zgodnie. 

Popijając szkocką, wpatruję się w nie. 

"Gdzie nas pan zaprosi?". 

Odpinam pasek. "Na kolana".




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Przyjaciele z korzyściami"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści