Chłopcy z Ascendence Bay

Rozdział 1 (1)

==========

1

==========

Liryka

Biorę głęboki oddech, pozwalając, by powietrze wypełniło moje płuca i trzymając je tak długo, aż zapali się i moja klatka piersiowa zaciśnie się z potrzeby oddychania, zanim wypuszczę je z powrotem powoli. To jest to. To jest miejsce, w którym moje życie się zmienia. To tutaj wszystko, co zaplanowałem - zaplanowaliśmy - staje się rzeczywistością.

"Jesteś na to gotowa?" Melody pyta z kubełkowego siedzenia jej malutkiego hatchbacka obok mnie.

Stara faux skóra skrzypi, gdy odwracam się, by na nią spojrzeć. "Nadal nie widzę, dlaczego nie mógłbym po prostu mieszkać w domu i dojeżdżać do pracy. To by ułatwiło całą sprawę." Daję przesadne westchnienie, puffing moje policzki i slouching w moim fotelu, nie całkiem gotowy, aby opuścić komfort samochodu.

"Będzie łatwiej dla nas obu, jeśli nie będziesz zawsze pod czujnym okiem personelu. Wiesz, że mówią tacie o wszystkim - przynajmniej wtedy, gdy są wystarczająco odważni". Melody wzrusza ramionami i patrzy szpiczasto na klamkę drzwi. Otwarcie jej doprowadzi mnie do mojej przyszłości, tak mrocznej i diabelskiej, jak tylko może być. Nie poprawiam jej w kwestii personelu. Nigdy mi nie uwierzy, więc jaki jest tego sens?

Moje życie czeka. Czy jestem na nie gotowa, czy nie.

Chwytam gładki, zużyty plastik i szarpię, zanim popchnę drzwi i wyjdę na zewnątrz. Ciepło późnoletniego powietrza obmywa moją skórę, a ja natychmiast tęsknię za klimatyzacją. Pop z bagażnika unlatching ma mnie poruszając się wokół do tyłu samochodu, jak Melody wysiada.

"Powinieneś zostać w samochodzie", mruczę, kiedy przychodzi i zaczyna pomagać mi podnieść moje torby.

"Za chwilę mnie nie będzie. Nikt nie będzie mnie pamiętał, zwłaszcza nie dzisiaj." Gestem wskazuje na wszystkich rodziców podrzucających dzieci. Ojców przenoszących rzeczy. Płaczące mamy. To jest bałagan. Cały parking wygląda jak początek albo koniec jakiegoś filmu katastroficznego.

Z dwiema walizkami i plecakiem wyjętymi z bagażnika, odwraca się i daje mi krótki uścisk przed zatrzaśnięciem bagażnika i zrobieniem sobie drogi do fotela kierowcy po raz kolejny. Przesuwam się na bok i czekam, aż się wysunie, zanim jej pomacham, jej samochód wyjeżdża z parkingu i zdobywa kilka spojrzeń od rodziców, którzy wciąż zmagają się z rzeczami swoich dzieci i emocjami, które towarzyszą komuś, kto odchodzi.

Wciągam plecak na siebie w pełni i chwytam uchwyty na każdej walizce, zanim zrobię drogę w kierunku akademika. South Hall. Mój dom na następny rok akademicki. Myślałem, że spakowałem się lekko, ale kiedy ciągnę mój bagaż w dół ścieżki i w kierunku akademika, zdaję sobie sprawę, że w rzeczywistości nie spakowałem się lekko. Te pierdółki są ciężkie. Nie mam nikogo, kto mógłby mi z nimi pomóc, więc moją jedyną nadzieją jest to, że akademik ma windy i nie utknę z tym wszystkim na schodach. Tak czy inaczej, South Hall czeka.

Podobnie jak Brittany Bachsleigh, moja współlokatorka. Nieznajoma.

Fantastycznie.

Gdyby nie obecność Boys of Ascendance Bay, nie byłoby mnie nawet w tej szkole. Chciałam iść do UCLA, ale kiedy zaczęliśmy ten pomysł, patrzyłam jak moje marzenia o LA znikają jak poranna mgła. Chociaż, gdybym kiedykolwiek wspomniał o UCLA mojemu ojcu, nie chciałbym sobie wyobrazić, jaka byłaby jego reakcja. Jedno wiem na pewno: nie byłaby ładna.

Nie, utknąłem tutaj na Uniwersytecie Welhurst.

Malutka szkoła, która ledwo może nazywać się uniwersytetem i jest pełna nadętych bachorów, takich jak ja, których rodzice mają więcej pieniędzy niż rozumu i myślą, że skoro wydają dużo na edukację swojego dziecka, to musi ono dostać to, co najlepsze. Pieniądze równają się władzy i luksusowi, czyli wszystkiemu temu, co Welhurst twierdzi, że zawiera - plus znakomitych profesorów, którzy całkowicie dbają o edukację twojego dziecka.

Na kampusie Welhurst znajduje się kilka akademików i jeśli mam być szczera, South Hall nie był moim pierwszym wyborem, jeśli chodzi o to, gdzie będę mieszkać. Guildstine Hall ma największe pokoje i wychodzi na boisko do piłki nożnej, co gwarantuje przyzwoite widoki i byłoby moim faworytem. South, jednakże, jest najbliżej dwóch najważniejszych miejsc na kampusie, przynajmniej dla mnie. Pierwszym z nich jest dom bractwa APT, gdzie mieszkają. Drugim jest dom bractwa Pi Ep, do którego będę wstępować za kilka miesięcy. Nie wspominając o tym, że South jest koedukacyjne, więc to jest plus. Zawsze dobrze jest mieć kilku przyjaciół na zawołanie, na wypadek gdyby coś mnie swędziało i potrzebowałbym pomocy w podrapaniu się.

Oczywiście, było trochę perswazji zielonego rodzaju zaangażowanych w uzyskanie mnie do akademika typowo zarezerwowanego dla osób uzdolnionych akademicko, którymi nie jestem - przynajmniej nie byłem przez ostatnie kilka lat.

Nie jestem głupia, ale nie poszłam na wszystkie zajęcia AP w liceum, a moje wyniki SAT i ACT pozostawiały wiele do życzenia. Śmierć siostry może to zrobić. Z tą podnoszącą na duchu myślą, otwieram drzwi do South Hall, przytrzymując je stopą, gdy wpycham najpierw jedną walizkę, a potem drugą, podczas gdy czyjś tata patrzy na mnie, jakby nie mógł się zorientować, co robię.

"Cześć!" Jasny, zbyt przyjazny głos wita mnie z lewej strony. "Sprawdzasz się?"

Kiwam głową, gdy odwracam się do głosu, a zakłopotany mężczyzna, który obserwował mnie walczącego o wejście do drzwi, zachowuje się tak, jakby chodzenie wokół moich walizek było takie samo jak chodzenie po rozżarzonych węglach. Ignoruję go. "Jestem Lyric Sterling."

Palec młodej kobiety przeskakuje po kartce papieru, aż zatrzymuje się na tym, co zakładam, że jest moim nazwiskiem. "Tu jesteś", odpowiada z zupełnie zbyt dużym entuzjazmem. "Pokój 516 z Brittany Bachsleigh." Znajduje karteczkę samoprzylepną z napisanym na niej numerem pokoju, zanim ją podniesie i rzuca ręką w moim kierunku, karta kluczowa kołysze się ze smyczy na jej krzywym palcu.

"Dzięki."

Biorę moją kartę i brzydką pomarańczową smycz, która jest z nią związana i kieruję się w stronę windy. Dzwoni ona krzykliwie, gdy dociera na parter, a dwa zestawy wyglądających na zmęczonych rodziców opuszczają mały metalowy sześcian. Wchodzę do środka i uderzam w białe kółko z numerem pięć, oddychając z ulgą, gdy numer zapala się na czerwono i drzwi się zamykają - chociaż mógłbym się obejść bez metalicznego zgrzytu, który zaczyna się, gdy tylko winda zaczyna się wznosić.




Rozdział 1 (2)

Zaciskając zęby, oddycham powoli przez usta, używając przepony, żeby nie zauważyć, jak metalowa skrzynia trzęsie się, gdy wspina się wyżej, a jednocześnie staram się zablokować zapach moczu, który zdaje się utrzymywać w powietrzu. Najwyraźniej nawet w takim miejscu jak Welhurst ludzie sikają, gdzie chcą, kiedy są pijani. Kiedy metalowe drzwi rozstają się, wysoki, spocony mężczyzna stoi przed otworem, blokując mi wyjście.

"Przepraszam", mówię, gdy robię krok do przodu. On po prostu stoi tam i wpatruje się we mnie pusto przez chwilę, zanim usunie się z drogi i obserwuje mnie, jakbym była duchem z jego przeszłości. Chory smród potu wypełnia moje nozdrza i tylko głos ojca w mojej głowie powstrzymuje mnie od zakrycia nosa ręką. Sterling zachowuje się zawsze w sposób godny nazwiska Sterling. No i to, że musiałbym wtedy wypuścić jedną z moich walizek, co nie ma zamiaru się zdarzyć.

Jak tylko minęłam tego człowieka, zdałam sobie sprawę, że są dwa kierunki do wyboru. W lewo i w prawo. Przydałby się znak z numerami pokoi, taki jak w hotelach. Jedyną rzeczą naprzeciwko windy są drzwi, a korytarze rozgałęziają się po obu stronach. Na drzwiach znajduje się tablica korkowa na górnej trzeciej części, z dużym ręcznym napisem "Floor RA". Naprawdę mam nadzieję, że kobieta, którą spotkałam na dole, nie jest doradcą mieszkańców piętra. Mogę ją uderzyć w twarz przed końcem roku, jeśli jest. Bez żadnych wyraźniejszych wskazówek, decyduję się iść w lewo. To moje przypadkowe przypuszczenie, w którym kierunku leży mój pokój.

Małe czarne tabliczki z białymi numerami są przykręcone do metalowych ram drzwi, a ja obserwuję numery, gdy przechodzę, upewniając się, że zmierzam we właściwym kierunku. Kiedy docieram do piątej szesnastki, zaczynam się borykać z moją kartą, nie spodziewając się, że będzie mi jeszcze potrzebna. W momencie, gdy mam zamiar wsunąć ją w szczelinę, drzwi się otwierają.

Ktoś, kogo mogę tylko założyć, że jest Brittany, stoi tam z szerokim uśmiechem na twarzy i dużymi, brązowymi oczami, które są nieco zbyt szerokie, dając jej intensywne spojrzenie. "Lyric?"

"Brittany?"

"Wszyscy nazywają mnie Evie. To moje drugie imię. W mojej starej szkole było zbyt wiele Brittanys," mówi w drodze wyjaśnienia.

"Evie to jest", odpowiadam z uśmiechem.

"Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. Wzięłam łóżko po lewej stronie." Ona wycofuje się i daje mi wystarczająco dużo miejsca, aby wejść.

Rzucam okiem na pokój, biorąc go w całości. Białe ściany pokryte małymi dziurkami - bez wątpienia od dzieł sztuki poprzedniego mieszkańca. Podwieszany sufit, który ukrywa kto wie co. I podłoga z linoleum w kolorze rdzy, która łuszczy się w jednym rogu. Biurka są przymocowane do ściany po obu stronach drzwi, z oknami naprzeciwko, a po każdej stronie pokoju znajduje się łóżko i mała szafa.

"Wcale nie. Nie wygląda na to, żeby była między nimi duża różnica i szczerze mówiąc, naprawdę mnie to nie obchodzi. Tak długo jak mam łóżko, jestem szczęśliwym kamperem." Przetaczam moje walizki na prawą stronę pokoju i patrzę na pudła siedzące na podłodze przed łóżkiem.

"Te były tutaj, kiedy się tu dostałem - po prostu scoocheda je nad twoją stroną. Szczerze mówiąc, myślałem, że może już tu jesteś i po prostu się minęliśmy."

"Nie, dopiero co tu dotarłem," mówię, choć jestem rozproszony.

'Pomyślałem, że możesz ich użyć' zostało nabazgrane na górze największego pudełka pismem Sampsona.

Przez moje ciało przetacza się dreszcz. Nie chciałem, żeby ktokolwiek z mojej rodziny wiedział, gdzie przebywam, ale najwyraźniej ukrywanie tego jest daremne. Jestem pewna, że prawdopodobnie przekupił swoją drogę do środka, albo flirtował, w zależności od tego, kto pracował wtedy w recepcji. Ten człowiek jest niedorzeczny i wydaje się zawsze wiedzieć dokładnie, gdzie będę.

Otwieram pudła, które nie są nawet zaklejone taśmą, tylko złożone z jedną klapą pod drugą. Pościel i inne pościele wypełniają największe pudło. Nie zawracam sobie głowy rozpakowywaniem wszystkiego, zanim otworzę następne, które jest wypełnione zdjęciami i bibelotami, tak jakbym miała gdzie położyć tego typu rzeczy. Jeśli mój ojciec nie chce, żebym mieszkała w domu, jeśli chce, żebym miała doświadczenie z college'u, to po co obarczać mnie obowiązkami i parafernaliami rodzinnymi? To nie jest tak, że wyjeżdżam na zawsze. Wszyscy wiemy, że w końcu będę pracować dla rodziny. Poza tym, nie jesteśmy już nawet rodziną, nie z tym wszystkim, co się stało. Dla wszystkich zamiarów i celów, to tylko mój ojciec i ja.

Posiadanie rodziny to już przeszłość.

Im szybciej ukończę studia i skończę dwadzieścia jeden lat, tym szybciej będę miał nieskrępowany dostęp do mojego funduszu powierniczego, co oznacza, że nie będę już pod kciukiem ojca. Nie żebym planował odejście od rodziny, ale posiadanie własnej wolnej woli i możliwość odejścia, gdybym chciał, jest ważne. Gdybym odszedł, byłaby to obława na epicką skalę, nie wspominając o tym, co by się stało, gdyby mnie w końcu znaleźli - a znaleźliby. Znajdą mnie, to znaczy. Mój ojciec ma za dużo pieniędzy i za dużo władzy, żeby dostać coś innego niż dokładnie to, czego chce.

"To twoje rzeczy, prawda?" Brittany-Evie- pyta zza pleców. Nie słyszałam jej podejścia, co oznacza, że pozwalam sobie na zbytnie rozproszenie uwagi przez zawartość pudeł.

Szybko zamykam ten z całym wystrojem w nim i odwracam się, fałszywy uśmiech zagipsowany na mojej twarzy, "Yep! Moja rodzina musiała to upuścić, aby mi pomóc".

"To takie słodkie z nich! Mój tata dopiero co wyszedł, a on narzekał przez cały czas, gdy pomagał mi wnieść rzeczy." Śmieje się, ale brzmi to pusto.

Znowu spoglądam na Evie. Czy ona też ma problemy rodzinne? Będę musiała namówić Melody, żeby zrobiła jakieś badania i zobaczyła, czego możemy się dowiedzieć, zanim zdecyduję, czy jej zaufać, czy nie. Mel już to proponowała, ale nie chciałam drążyć, jeśli nie było to konieczne.

Evie wydaje się dość miła, ale nie pozwolę, by ktokolwiek stanął na drodze temu, co zaplanowałam. Ani Melody, ani z pewnością Evie. Chłopcy z Ascendance Bay zapłacą za swoje zbrodnie. Niestety dla nich, jestem ich sędzią, ławą przysięgłych i katem, i zostałem dobrze wyszkolony w każdej z tych funkcji.




Rozdział 2 (1)

==========

2

==========

Liryka

Właśnie skończyłam rozpakowywać jedną walizkę i układać prześcieradła na obrzydliwym, pokrytym plastikiem materacu bardzo długiego podwójnego łóżka, na którym będę spać, kiedy Evie pcha się na nogi ze swojego łóżka. Rzuca swój telefon na materac, gdzie ląduje z odbiciem.

"Chcesz iść ze mną na kolację powitalną?" pyta, gdy idzie do swojej szafy i wertuje wieszaki, ewidentnie szukając czegoś do ubrania.

"Jasne." Nie planowałam iść, ale spędzenie czasu z moją współlokatorką byłoby dobre. Mogę zobaczyć, jaka jest z innymi. Czy jest ekstrawertyczką? Czy będzie moją skrzydłową na imprezach bractwa, na które będę chodzić? Czy może zostawię ją w spokoju, żeby poczytała w łóżku, jak to robiła przez całe popołudnie? Część mnie czuje, że to było bardziej po to, by ukryć fakt, że mnie obserwowała, ale mam też skłonność do paranoi - z dobrym powodem, zazwyczaj. Nie ma jeszcze nic podejrzanego w Evie, chociaż, więc odpycham moją paranoję. "Co masz na sobie?" pytam chwilę później, przeglądając ubrania, które właśnie powiesiłem.

"To?" Głos Evie liluje na końcu, jakby nie była pewna swojego wyboru.

Odwracam się i znajduję ją trzymającą uroczą małą letnią sukienkę z kwiatowym wzorem, która będzie pięknie wyglądać z jej blond włosami i skórą muśniętą słońcem. "Love it", mówię, uśmiechając się do niej przed odwróceniem się z powrotem do mojej własnej szafy.

Po kilku kolejnych chwilach zastanowienia, wybieram parę dżinsowych szortów i tank top. Przesuwam się, aby stanąć przed lustrem wiszącym na tylnej ścianie naszych drzwi i trzymam w górze elementy odzieży. To może być trochę za dużo jak na moje pierwsze wyjście.

Rzucam szorty na łóżko, bo na zewnątrz jest gorąco jak w kulki, a ja nie mam zamiaru piec się tylko po to, żeby założyć dżinsy - zwłaszcza, że już popełniłam ten błąd dziś rano. Odkładając bluzkę na bok, wybieram zwiewną bluzkę w grochy. Wyciągam się z dżinsów, które miałam na sobie i ściągam koszulkę, zanim wsuwam się w nowy strój. Biżuteria będzie musiała poczekać na inny raz. Może jestem trochę pruderyjna, ale nie mam zamiaru rozpakowywać kolejnej walizki tylko po to, by zdobyć kilka naszyjników i kolczyków.

To, co już mam na sobie, jest w porządku. Mały czarny choker i kilka diamentowych kolczyków - nic wymyślnego. No i oczywiście rodzinny pierścionek. Przebieram szczotką po włosach, nakładam trochę eyelinera i tuszu do rzęs, i jestem gotowa.

"Możemy?" Pytam.

"Wyglądasz gorąco", mówi Evie, gdy bierze mnie na ręce.

"Dzięki", uśmiecham się do niej. "Wyglądasz jak letnia bogini". Ja też nie kłamię. Z jej złoto-blond włosami i płynącą, off-the-shoulder kwiatową sukienką, ma prawie eteryczną jakość.

Ona szczerzy się na mnie, jak ona ciągnie dół każdej stronie jej sukni i daje mi fałszywy curtsey. "Dziękuję, jak również."

Gdy kierujemy się do drzwi, chwytam moją kartę kluczową i wsuwam ją w moje szorty, wraz z moim telefonem, obvs, i prawem jazdy, na wszelki wypadek. Gdy wsiadamy do windy, pytam: "Więc, wiesz gdzie jedziemy? Nie miałam jeszcze okazji przejrzeć pakietu powitalnego". Kłamstwo. Przeczytałem tę rzecz od przodu do tyłu wiele razy, próbując zapamiętać każdy szczegół lub możliwą aktywność.

"Tak. Kolacja orientacyjna dla studentów odbywa się na zewnątrz budynku unii studenckiej", odpowiada w fałszywym fantazyjnym akcencie i oboje wiemy, że cytuje pakiet orientacyjny, który jest pretensjonalny AF. "Myślę, że to tylko pizza i burgery. Potem jest jakiś film. To prawdopodobnie coś tandetnego, ale w zależności od tego, kogo spotkamy, może być fajnie, że zostaniemy." Ona waggles jej brwi w górę iw dół, a ja nie mogę pomóc, ale śmiech.

"Próbując zdobyć trochę dupy na pierwszą noc? Podziwiam twoją grę, kochanie." Nie mogę pomóc, ale uśmiech, myśląc o wszystkich facetów, którzy będą spadać u jej stóp i czcić ją jak bogini ona wydaje się być. Evie zdobycie jakiegoś tyłka nie będzie wyzwaniem.

"Wiesz, że w Welhurst od studentek oczekuje się generalnie, że będą tu tylko po to, by znaleźć męża, prawda?"

Prycham. "Tłusta, pieprzona szansa, że to się stanie. Zdobywam swój stopień naukowy, czy to piekło, czy woda wysoka".

Evie rzuca mi zabawne spojrzenie przez ułamek sekundy, zanim jej twarz wygładza się, gdy pyta, "Czy wiesz już, na czym się specjalizujesz?".

"Nie mam pojęcia, ale coś wymyślę". Wzruszyłem ramionami. Taka przynajmniej jest prawda. Chociaż tak naprawdę nie ma znaczenia, w czym się specjalizuję, skoro moje miejsce w rodzinnym biznesie jest już zagwarantowane.

"Och, dzięki Bogu. Myślałem, że jesteś jednym z tych irytująco napędzanych ludzi, którzy wiedzą, czym chcą być i jakie dokładnie rzeczy muszą zrobić, aby się tam dostać. Nie mam pojęcia, co robię. Coś artystycznego. Historia sztuki, może? Uwielbiam malować."

Nie mogę jej dokładnie powiedzieć, że w rzeczywistości jestem taką osobą z napędem. Po prostu dążę do czegoś innego - czegoś bardziej w sferze zemsty i zniszczenia czterech juniorów - więc mówię tylko: "Z przyjemnością zobaczę, jak malujesz".

Rumieniec barwi jej policzki, gdy mówi: "Och, nie maluję przy ludziach. Ani nie pozwalam im oglądać moich prac."

"Więc jak zamierzasz być kierunkiem artystycznym?" Pytam, karząc ją delikatnie, gdy idziemy jedną ścieżką, a następnie inną w kierunku obskurnego budynku, który wiem z mapy siedzi w środku kampusu. Zapamiętałem już każdą ścieżkę, każdy sposób wejścia i wyjścia z różnych budynków, a nawet niektóre z bocznych ulic i alejek. W końcu mogę potrzebować nagłej ucieczki w pewnym momencie, a nie jestem typem osoby, która pozostawiłaby moją ucieczkę przypadkowi.

"Wymyślę to", mówi cicho, a ja wiem, że nadepnąłem na nerw. Zanim mogę przeprosić, dodaje: "Och, czuję stąd zapach gotujących się burgerów!".

Evie odbija się na kulach jej stóp i przeskakuje przede mną, zanim się obróci, jej włosy i sukienka wydają się latać w świetle słońca.

"Głodny?" Pytam, kiedy wraca do mojej strony.

"Głodna! Mój tata nie chciał tracić czasu na zdobywanie jedzenia, kiedy miał miejsca, w których musiał być."

przytakuję. Jestem zaznajomiony z takimi ojcami. "Cóż, niech cię w takim razie nakarmią".




Rozdział 2 (2)

Nie tylko my zmierzamy w tym kierunku. Świeżo upieczeni studenci z całego kampusu zdają się zmierzać w tym kierunku, a kiedy skręcamy za róg na tyłach budynku Unii Studenckiej, widzę rząd grilli gotujących się na wolnym ogniu, wraz z kolejkami przed każdym z nich, kiedy inni studenci czekają na swoje jedzenie.

Zapach zwęglonego mięsa sprawia, że mój żołądek warczy. Najwyraźniej jestem tak samo głodny jak Evie.

"Chodź, tędy", mówi Evie, gdy chwyta mnie za ramię, kierując nas w stronę biurka rejestracyjnego.

Meldujemy się i dostajemy nasze przydziały koców. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że ziemia przed ekranem kinowym jest pokryta kocami z dużymi znakami liczbowymi siedzącymi obok nich. Ustawiamy się w kolejce do jedzenia, a ja obserwuję, jak każda z nich wypełnia się kolejnymi osobami w miarę upływu czasu. Evie i ja rozmawiamy o wszystkim i o niczym, gdy zbliżamy się do grilla.

Dowiaduję się, że jej ulubionym malarzem jest Monet, co tak naprawdę nie jest niespodzianką. Zgadłbym, że Monet lub Van Gogh. Uwielbia pizzę hawajską i hot-dogi w stylu chicagowskim. Ma obsesję na punkcie programów telewizyjnych Game of Thrones i The Handmaid's Tale, zwłaszcza że są oparte na książkach, i uwielbia Supernatural, ale jest bardziej dziewczyną Sama niż Deana.

Czas mija przyjemnie, a ja rozkoszuję się nowo odkrytą wolnością, którą mam z dala od ojcowskiego zamka i klucza przez cały czas. Nie chodzi o to, że nie lubię mojego ojca. To on ukształtował mnie na kobietę, którą jestem i uczynił mnie częścią rodziny od najmłodszych lat, mimo że moi wujowie narzekali. Robię wszystko, co mogę, żeby go zadowolić, ale brak konieczności myślenia o nim czy o rodzinie przez kilka najbliższych tygodni jest wyzwalający. Gdyby moja bielizna nie była tak droga, może nawet spaliłabym stanik, żeby to uczcić.

Jestem pewien, że jesienna przerwa będzie oznaczać wykonywanie niektórych prac, ale chętnie poświęcę tydzień, jeśli oznacza to, że mogę mieć resztę mojego czasu wolnego. Prawdopodobnie nie będzie to tylko jesienna przerwa - bardziej jak każda szansa, by mój ojciec zadzwonił do mnie do domu - ale i tak będzie to mniej niż gdybym tam mieszkała. Obiecał, że uszanuje moje pragnienie zdobycia stopnia naukowego, ponieważ sam go posiada, nawet jeśli moje miejsce jest już ustalone.

Zanim się trochę zbliżymy, mój żołądek burczy na tyle głośno, że facet przed nami odwraca się i unosi na mnie brew ze zdziwieniem. Zerkam ponownie na linię, ciesząc się, że mogę teraz zobaczyć grill. To właśnie w tym momencie zauważam, że każdy z grilli ma litery jednego z bractw namalowane na froncie.

Moje spojrzenie skanuje kratki, które mogę zobaczyć i nigdzie nie widzę kratki APT. Potem znowu, mogę zobaczyć tylko kilka z każdej strony. Facet przed nami rusza i nagle serce skacze mi w piersi.

Tam, mniej niż dziesięć stóp przede mną, jest jeden z Chłopców z Ascendance Bay. Jest najbogatszym z bogatych, najpiękniejszym, najbardziej wysportowanym, uosobieniem tych, którzy mają - ludzi, którzy nie potrafią nawet zrozumieć tych, którzy nie mają, bo żyją w zupełnie innym świecie - tak jak ja.

Atlas Lockwood.

Jest złotym bogiem wśród studentów Uniwersytetu Welhurst. Gdy facet przed nami rusza, dociera do mnie, że ma przed sobą grill, pomalowany z całą chwałą Alpha Phi Theta.

"Panie, witamy w Welhurst! Jesteśmy przedstawicielami bractwa Alpha Phi Theta i jesteśmy tutaj, aby powitać was na kampusie. Co mogę wam podać? Burger? Hot dog? Veggie burger? Co zaspokoi twój dzisiejszy apetyt?" Atlas w końcu patrzy w górę, a jego oczy najpierw spadają na Evie, co nie jest zaskoczeniem, biorąc pod uwagę, że wygląda jak bogini, która właśnie wyszła z obrazu. Następnie, chwilę później, lądują na mnie i mogę prawie zobaczyć koła obracające się w jego głowie, aż w końcu gram głupiego i pytam: "Atlas?".

"Lyric? Czy to naprawdę ty? Ho-lee fuckadoodle. Chłopaki będą szaleć, kiedy powiem im, że tu jesteś!". Upuszcza swoją łopatkę i podchodzi do boku grilla, i zanim mogę go zatrzymać, zbiera mnie w wielki niedźwiedzi uścisk.

Biorę głęboki oddech i plaster uśmiech na mojej twarzy, starając się ignorować grube pasma stali facet nazywa ramiona, które są owinięte wokół mnie. Nie lubię być obmacywana, ale w tej sytuacji to, co mi się nie podoba, nie ma znaczenia. Jestem tu z jednego i tylko jednego powodu, a jest nim Alyssa.

W końcu Atlas stawia mnie na ziemi i pyta: "Jak się masz dzieciaku?".

"Ona prawie nie jest dzieckiem. Kurwa, spójrz na nią" - mówi jego brat, biorąc łyk z butelki, która zdecydowanie nie jest odpowiednia dla osób poniżej dwudziestego pierwszego roku życia.

Uśmiecham się do przyjaciela i rzucam mu zalotne mrugnięcie, mówiąc: "Dzięki za zauważenie".

"Stary. Nie." Atlas odwraca się i podchodzi z powrotem do faceta za grillem, który ma pilnować burgerów, ale wydaje się bardziej prawdopodobne, że pozwoli im się spalić, ponieważ nie zwraca na to uwagi. "Lyric jest...Lyric jest wyjątkowa. Nie masz okazji tak do niej mówić."

"Atlas, doceniam to, ale poradzę sobie sama," mówię, gdy chwytam talerz z burgerem na nim.

"Jestem Evie, tak przy okazji. Współlokatorka Lyric." Evie wystawia rękę z boku grilla i czeka, aż któryś z nich ją poda. W końcu przyjaciel się poddaje i mają niezręczną wymianę zdań, podczas gdy jego spojrzenie pożera ją jak głodomora.

"Miło cię poznać, Evie", mówi Atlas, salutując jej łopatką, tłuszcz niemal kapie mu na twarz, gdy macha nią dookoła.

"A ja jestem Steve. Czy możemy ruszyć tę linię?" żąda facet stojący za mną.

Odwracam się i strzelam mu w oczy.

"Prawdopodobnie powinniśmy ruszyć z miejsca", mówi Evie, brzmiąc przepraszająco, aby odejść od Frat Bro i Atlas.

"Jesteśmy przy kocu numer..." Robię pauzę i patrzę na kartkę, którą dała mi kobieta. "Dwadzieścia dwa. Wiesz, jeśli chcesz do nas dołączyć, kiedy skończysz swoje obowiązki szefa kuchni?".

Atlas uśmiecha się do mnie i kiwa głową. To jego przyjaciel wskakuje i mówi: "Dziś wieczorem jest impreza w domu APT. Wy, piękne panie, powinnyście wpaść".

"Nie wydaje mi się, żeby to było odpowiednie dla świeżaków" - zabezpiecza się Atlas.

"Z przyjemnością wpadnę", mówię, rzucając Atlasowi moje najlepsze błagalne spojrzenie - takie, na które nawet mojemu ojcu trudno powiedzieć nie.

"Dobra, jasne. Tylko bądź ostrożny, chociaż. Nie chcę, żeby Alyssa prześladowała mój tyłek za wpędzenie cię w kłopoty." Musiał zobaczyć coś w mojej twarzy, bo gdy tylko słowa opuszczają jego usta, wygląda na winnego, dlatego chwilę później kontynuuje, "Cholera. Przepraszam, Lyric. Nawet nie pomyślałem. Jestem dupkiem. Przyjdź na imprezę wieczorem, a wynagrodzę ci to, obiecuję."

"Trzymam cię za słowo, Lockwood." Uśmiecham się do niego i odchodzę z moim talerzem, burger prawdopodobnie letni w najlepszym razie do teraz i mój apetyt zgnieciony. Zachowuję jednak uśmiech na twarzy, nawet jeśli jest on tak kruchy jak nowo powstały lód na stawie. Jeden zły krok i cała sprawa może się zawalić.

Mogłabym się uśmiechać i być miła dla Atlasa Lockwooda, ale to on jest jednym z powodów, dla których tu jestem, a usłyszenie, jak używa imienia Alyssy jako żartu, sprawia, że trucizna w moich żyłach staje się o wiele bardziej zabójcza. Zakończę go. Jak tylko będę miał to, czego potrzebuję.




Rozdział 3 (1)

==========

3

==========

Lyric

Kiedy wracamy do pokoju, wysuwam z kieszeni telefon i piszę SMS-a do Melody.

Pierwszy kontakt nawiązany z Atlasem. Zabezpieczył zaproszenie na imprezę w ich domu bractwa dziś wieczorem. Nawiąże tam pierwszy kontakt z innymi.

Wysyła emoji kciuka w górę, a chwilę później oba smsy znikają. Może jesteśmy młodzi, ale nie jesteśmy na tyle głupi, żeby zostawiać dowody leżące w pobliżu, dlatego używamy programu do czatowania z szyfrowaniem end-to-end. To jest tak bezpieczne, jak to tylko możliwe bez uciekania się do gołębi pocztowych czy czegoś takiego. Wciąż nie mogę uwierzyć, że musiałem namówić Mel do rezygnacji z tego. Myślała, że to genialne rozwiązanie - dopóki nie przetestowaliśmy go, a notatka wypadła w połowie drogi. Odkryłyśmy też, że gołębie dużo srają, i to wszędzie. Ponieważ żadne z nas nie mieszkało w miejscu, w którym jest personel do sprzątania tego typu rzeczy, szybko porzuciliśmy ten pomysł.

"Nadal nie mogę uwierzyć, że znasz Atlasa Lockwooda. Jest jednym z najwyżej notowanych graczy lacrosse w kraju w naszej dywizji. Prawdopodobnie mógłby zostać zawodowcem, gdyby chciał. Czy to oznacza, że znasz też innych?" Evie pyta, gdy wskakuje na łóżko i wciąga poduszkę na swoje kolana, trzymając się za boki i czekając na moją odpowiedź.

"Innych?" Wiem dokładnie, o kim mówi, ale muszę grać głupiego tak długo, jak to możliwe. Jesteśmy w maratonie, nie w sprincie, jak Mel tak często mi przypomina.

"Chłopcy z Ascendance Bay!" Piszczy w swoją poduszkę, jakby byli rzeczywistymi celebrytami, co przypuszczam, że mogą być, w odpowiednim świetle.

"Co, teraz?" Pytam, jakbym nie wiedział, że połowa populacji Welhurst chce wejść w spodnie wspomnianych chłopców.

"Chłopcy z Ascendance Bay! Atlas Lockwood. Keats Kingsley. Thayer Covington. I oczywiście, najgroźniejszy z nich wszystkich, Jude Davenport." Wzdycha i opada z powrotem na łóżko, jak przedwczesna dziewczyna przysięgająca nad jakimś boysbandem.

"Czy będziesz w porządku na imprezie wieczorem, jeśli ich zobaczysz? Nie zamierzasz rzucić w nich swoimi majtkami czy coś, prawda?" Drażnię się, rzucając Cheez-It w jej kierunku.

"Nie rób tego! Dostaniemy mrówki!" Pośpiesznie sprząta krakersa serowego z miejsca, w którym rozpadł się na podłodze.

"Nie można uniknąć pytania w ten sposób," mówię, jak ona szybko wyciera podłogę w dół z jakimś środkiem czyszczącym.

Ona przewraca oczami i wspina się z powrotem na swoje łóżko. "Nie zamierzam świrować. Przynajmniej, nie zewnętrznie. Mogę mieć łagodny freak out wewnętrznie, choć. Mam na myśli, że są jednymi z najbogatszych, najbardziej kwalifikujących się kawalerów na kampusie. Cóż, dwóch z nich jest, w każdym razie. Słyszałem, że Jude i Keats mają dziewczyny."

"Gdzie na ziemi słyszysz takie rzeczy?" pytam. Melody nie ma jeszcze nawet tej informacji - przynajmniej nie według mojej wiedzy - a to oznacza, że jesteśmy w tyle, co jest niedopuszczalne.

Evie rumieni się na ładny róż, który szybko pogłębia się w głęboką szkarłatną czerwień. Cokolwiek to jest, jest tym szczerze zażenowana. Kiedy wydaje się, że nie zamierza odpowiedzieć, podnoszę na nią brew i krzyżuję ręce na piersi, cicho rzucając jej wyzwanie. W końcu ustępuje i mówi: "Może, ale nie musi, istnieć konto na TikTok, które zajmuje się obserwacją całej czwórki. Myślę, że jest też konto na Snapchacie, ale nienawidzę tego, jak wszystko znika po dwudziestu czterech godzinach, czy cokolwiek to jest."

"Żartujesz sobie", mówię, poważnie zaskoczony, że to umknęło badaniom Mel.

"Nope. BABSightings. To też jest legit, a oni zawsze zamieszczają rzeczy. Jak do cholery zawsze mają zawartość, nie wiem, ale wiem, że możesz wysłać im filmy lub zdjęcia, a oni je opublikują dla ciebie."

"Masz to na swoim telefonie?" pytam, moja ciekawość staje się lepsza ode mnie.

Ona przytakuje, rumieniec nadal nie zniknął z jej twarzy. Jej telefon jest bardziej zniszczony niż mój, ale to nie jest niespodzianka, ponieważ dostałem go dopiero kilka miesięcy temu, pod pretekstem, że potrzebowałem czegoś lepszego na studia. To było raczej tak, że potrzebowałem czegoś lepszego dla Mel, aby mogła mieć dostęp i używać na swoim końcu. Oczywiście, tak naprawdę nie obchodziło mnie, jaki telefon dostałem. Po prostu kupiłem to, co chciała, żeby mieć - cokolwiek, co ułatwiło jej życie.

Kiedy Evie zaloguje się do swojego telefonu i otworzy aplikację, podchodzi i siada na moim łóżku obok mnie. Nie jestem przyzwyczajona do posiadania kogoś w mojej osobistej przestrzeni. Nawet Mel i ja mieliśmy swoje własne pokoje, kiedy ona mieszkała w domu.

Evie podaje mi swój telefon, a mnie natychmiast przyciąga do ekranu. Filmik z Atlasem podczas gotowania jest wyświetlany z napisem "The Jock robi swoje, żeby nakarmić pierwszaków #thejock #babsightings #boysofAscendancebay #boyfriends #hotboyshit". Przewijam trochę i po kilku kolejnych filmikach z Atlasem na cookoucie, widzę jeden z Jude'em, wyglądającym jak zwykle na zrzędliwego. Rozmawia z kimś - może z Keatsem, ale nie jestem pewna, bo widzę tylko tył głowy. Zerkam na podpis: "Rockstar wyglądający intensywnie, jak zwykle. Te oczy, chociaż. #therockstar #babsightings #boysofAscendancebae #myfutureboyfriend". I tak dalej, z filmami Keatsa, który jest dubbingowany jako przestępca, i Thayer, który jest oznaczony jako poeta. Najwyraźniej ktokolwiek prowadzi to konto, ma niezdrowy poziom zainteresowania chłopakami. Na podstawie sposobu, w jaki ludzie ich nagrywają i wysyłają filmy, jest również jasne, że chłopaki są zawsze obserwowani.

To na pewno sprawi, że sprawy staną się trudniejsze, ale nie niemożliwe.

Kiedy Evie wychodzi chwilę później, żeby skorzystać z łazienki, korzystam z okazji, żeby ponownie wysłać SMS-a do Mel. Wiem, że nie będzie zadowolona z tego, że tak często jej posyłam, ale wiem też, że nie będzie zadowolona, że ominęło ją coś takiego jak to cholerne konto na TikTok.

Sprawdź @BABSightings na TikTok.

Obok wiadomości pojawiają się dwa małe znaczniki wyboru, wskazujące, że ją widziała, a chwilę później znika. Wiem, że pewnie jest teraz wściekła na fuming. Przynajmniej, byłbym, gdyby to był ja.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Chłopcy z Ascendence Bay"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści