Nieoczekiwane zwroty akcji w Silverwood

1

W parnym letnim upale Silverwood, Isolde Fairchild stała przed szpitalem St. Mary's, ściskając test ciążowy, który czuł się jak tykająca bomba zegarowa. Jej serce przyspieszyło, gdy zarejestrowała słowa "Ciąża". Jak to możliwe? Zaledwie tydzień temu świętowała ze swoimi przyjaciółmi, błogo nieświadoma, że jej życie wkrótce przybierze radykalny obrót.

Myśl o tym, że może być w ciąży, przyprawiała ją o lodowate dreszcze. Nigdy nie spodziewała się, że znajdzie się w takiej sytuacji, zwłaszcza nie z Alariciem Hawthorne, czarującym potomkiem rodziny Hawthorne, z którym była teraz uwikłana. To było zbyt wcześnie; to było zbyt wiele.

Jej umysł powrócił do tej fatalnej nocy tydzień temu - nocy wielkich zaręczyn w Fairchild Manor. Isolde przypomniała sobie, jak została zerwana z nóg przez otaczające ją głębokie głosy śmiechu, brzęk kieliszków i muzykę, która wypełniła powietrze. Ale za śmiechem czaiła się zdrada.

Gdy pchnęła drzwi mieszkania, jej oczy rozszerzyły się w szoku na widok, który ją przywitał. Na pluszowej sofie leżał Alaric, jej narzeczony, wraz ze swoją siostrą, Roweną Locksley. Co oni tu u licha robili?

Izolda! wykrzyknęła Rowena, a jej wyraz twarzy zmienił się z zaskoczenia w przerażenie, gdy zdała sobie sprawę, jak rozwścieczona musi czuć się jej siostra. Wysokie obcasy przy drzwiach wskazywały na intymność, którą dzieliły pod jej nieobecność, a zazdrość, która w niej kipiała, czuła się tak, jakby zaraz miała rozpętać się burza.

Gratulacje, siostrzyczko! Nie miałam pojęcia, że wróciłeś - jąkała się Rowena, dyskretnie odsuwając się od Alarica. Czy na jej twarzy pojawiło się poczucie winy? Czyżby?

Nie "siostrzyczko"! Izolda odparła, rozwścieczona. Słowa wypłynęły z jej ust, zanim zdążyła je przefiltrować. Co to za siostra?

Alaric wzruszył beztrosko ramionami - Myślałem, że dziś nie wrócisz. Właśnie rozmawialiśmy o planowaniu ślubu.

Jej świat miał wrażenie, że się wali. Mdłości, które wcześniej zignorowała, powróciły, skręcając jej żołądek jak supeł. Nie masz prawa robić planów beze mnie! - warknęła. Obiecałeś, Alaric - to miał być nasz dzień!

Śmiech Roweny brzmiał gorzko w jej uszach, gdy kpiny nie ustawały. Izoldo, kochanie, naprawdę powinnaś była przyjść wcześniej. W końcu niewiele cię ominęło, prawda?

Serce Izoldy przyspieszyło, a wraz z nim gniew i rozpacz bulgotały w jej wnętrzu. Zrozumiała, że to nie była zwykła rozmowa, ale wypowiedzenie wojny jej istnieniu. Jak mogła uważać ich za godnych zaufania?

Czując się słabo, zataczała się w kierunku łazienki, ściskając się za brzuch. Musiała odetchnąć, pomyśleć, bo w przeciwnym razie może się rozchorować.

Isolde, zaczekaj! Głos Alarica podążał za nią, ale była poza zasięgiem słuchu. Potrzebowała samotności, by pojąć ogrom tego, co się w niej działo - dziecko, przyszłość, nieodwracalna zmiana.

Zanim dotarła do łazienki, łapczywie łapała powietrze, chcąc uspokoić wirujące w jej wnętrzu zamieszanie. Jednak wydawało się to daremne; jej serce bolało z powodu zdrady, naiwności siostry i ciężaru jej stanu.
Isolde stanęła twarzą w twarz z lustrem i zapaliła się w niej iskierka determinacji. Tak, bała się, tak, czuła się samotna - ale w głębi duszy wiedziała, że będzie walczyć o to dziecko. Ogarnęła ją zaciekła determinacja, rozpraszając utrzymujące się cienie.

Wyszła na zewnątrz, przygotowując się na burzę konfrontacji. "Wiesz co? Te zaręczyny są zerwane!" oświadczyła mocnym i niezachwianym głosem, stając twarzą w twarz z Alariciem i Roweną.

Na ich twarzach pojawił się szok, gdy dotarło do nich, co się stało. Nie będzie już ofiarą we własnej historii - to był dopiero początek jej podróży.



2

**Rozdział: Nieoczekiwane wieści**

Letnie niebo stało się nagle czarne od huku nadciągających chmur burzowych. Isolde Fairchild wyszła ze szpitala St. Mary's, ściskając wyniki swoich badań, a jej serce było ciężkie z powodu tego, czego właśnie się dowiedziała: była w ciąży. Nie była to zwykła ciąża - była to życiowa niespodzianka, która całkowicie zmieni trajektorię jej życia.

**Izolda Fairchild kontra Lord Cedric Highborne

Isolde, gratulacje! Będziesz mamą! Słowa wesołej pielęgniarki odbiły się echem w jej głowie, gdy wyszła na zalane deszczem ulice Silverwood Town.

W ciąży. Ta myśl krążyła w jej głowie jak nieustająca burza. Jak to możliwe? Zaledwie miesiąc temu, tej fatalnej nocy, Alaric Hawthorne - człowiek, którego kiedyś uwielbiała jako swojego łagodnego, opiekuńczego starszego brata - przekroczył granicę, której nigdy się nie spodziewała. Ich spotkanie wyglądało jak scena ze skandalicznej powieści, której nigdy nie chciała być częścią.

Co ona sobie myślała? Związana obietnicą złożoną przez jej rodzinę, kontraktem, który wepchnął ją w świat oczekiwań jako podopieczną posiadłości Fairchild, zrezygnowała z życia w cieniu pragnień swojej rodziny. Jednak stawką było coś więcej niż tylko jej własna przyszłość; teraz zależało od niej dziecko, a ta myśl wywołała mdłości w jej żołądku.

Gdy zbliżyła się do swojego mieszkania, oblał ją deszcz i zamieszanie, ale to, co zatrzymało ją w miejscu, to niewątpliwy widok pary butów na wysokim obcasie przy wejściu. Ubrania leżały porozrzucane na podłodze - jego kurtka, jej sukienka - prowadząc do drzwi sypialni.

Izolda zacisnęła oczy, próbując zablokować rzeczywistość sceny, która się przed nią rozegrała. Czy to dziecko w jej wnętrzu było konsekwencją nieostrożnych decyzji pod wpływem alkoholu? Nie mogła być tutaj, czując się tak w stosunku do mężczyzny, którego kiedyś uważała za mentora, tylko po to, by odkryć, że on również zdradził jej zaufanie tej pamiętnej nocy.

"Niech cię szlag" - powiedziała pod nosem, zdając sobie sprawę z wagi tego, co się stało. Oczekiwano od niej, że będzie idealną córką, ale ona czuła się gorzej niż głupiec.

Izoldo, to nie moja wina, że dałaś się wciągnąć w swoje idealne fantazje - odezwał się drwiący głos z cienia, a Easton Dreyfuss pojawił się z uśmiechem, który wydawał się zbyt trzewny.

Łatwo ci osądzać - wysyczała, brzydząc się tym, jak słaba się czuła. Jesteś nieświadomy bólu, który towarzyszy zdradzie przez ludzi, którym ufasz.

Zdrada, powiadasz? Czy zdradą jest, gdy mężczyzna decyduje się skorzystać ze swojej wolności? Może nie dostałaś notatki - twój "najlepszy przyjaciel" z pewnością wie, jak dochować tajemnicy - odparł, opierając się nonszalancko o framugę drzwi.

Uderzyła ją fala mdłości, gdy jego słowa powtórzyły się w jej umyśle.

"Najlepszy przyjaciel? A kim ja jestem? Jedną z tych wyrzuconych zabawek, które po prostu podnosisz i odrzucasz na bok? Izolda odparła z goryczą. Każde słowo wbijało się w jej serce niczym nóż.

Strach wypełnił jej żołądek, kwaśny i palący. Gdyby była jakąkolwiek inną kobietą, ukłoniłaby się i odeszła, ale nie była byle jaką kobietą - była Isolde Fairchild, a jej życie pękało w szwach.
Nagle poczuła się słabo, odwróciła się na pięcie i popędziła do pobliskiej toalety, fale żółci wzbierały, gdy jej duch się rozpadał. Puste wydalanie zdawało się trwać wiecznie, a każda fala przypominała jej o nowej rzeczywistości - dziecku, niebezpieczeństwie, chaosie rodzinnego dziedzictwa i sercu pogrążonym w chaosie.

Spojrzała na siebie w lustrze w łazience, dostrzegając strach błyszczący w jej oczach. Nie było już odwrotu; nadszedł czas, aby stawić czoła burzy szalejącej wewnątrz i na zewnątrz. Położyła drżącą dłoń na brzuchu, a w jej sercu pojawiła się determinacja.

Nie chodziło już tylko o nią samą; chodziło o małego Edmunda, imię, które cicho odbijało się echem w jej głowie, i kogokolwiek innego dotknie to życie.

Niedługo po opuszczeniu szpitala, jej telefon zabrzęczał od połączenia przychodzącego. Oczywiście był to Alaric, mężczyzna, który wywrócił jej świat do góry nogami swoim urokiem i nieostrożnością. Jej serce przyspieszyło, gdy szybko nacisnęła "ignoruj" i wyłączyła urządzenie, wiedząc, że tej nocy nikt nie będzie jej rozpraszał.

Nadejdzie jutro, a wraz z nim rzeczywistość, w której będzie musiała utrzymać swoją pozycję w obliczu wszystkiego, co straciła.

Burza się zbierała; czuła to w kościach. A jednak w jakiś sposób nie dała się pokonać. Isolde Fairchild była gotowa walczyć o swoją przyszłość, gotowa stawić czoła dokonanym wyborom, czy to z miłości, czy z pożądania - jutro będą tylko o jeden dzień bliżej prawdy.



3

W salonie Fairchild Manor w powietrzu unosiła się atmosfera intrygi, gdy goście wymieniali się znajomymi spojrzeniami.

"Czy Isolde Fairchild naprawdę myśli, że to jej przeznaczone jest odziedziczyć posiadłość Fairchildów? W obliczu zbliżających się zaręczyn lorda Alarica Hawthorne'a zamilkła, a to jest po prostu niedopuszczalne!" - szydziła jedna z ciotek.

"Szczerze mówiąc, to tylko pobłażliwość jej ojca. Izolda jest tylko utrzymanką w wielkim planie rzeczy. Realistycznie rzecz biorąc, panią zamku Hawthorne powinna być Rowena Locksley - wtrąciła się inna, z pogardą kapiącą z jej słów.

"Ethel wróciła do Easton Dreyfuss - oznajmiła Mistrzyni Eleanor, wchodząc do pokoju. Ciotki odwróciły głowy, rzucając jej zirytowane spojrzenia, obojętne na to, czy Izolda wyłapała ich ostre uwagi.

"Myślałam, że ktoś naprawdę chce zostać panią zamku Hawthorne. Ona z pewnością wie, jak zrobić wejście!" - zadrwiła jedna z ciotek.

"Mamo, proszę, przestań - powiedziała Rowena Locksley, wstając i podchodząc do Izoldy. Ze szczerym wyrazem twarzy, łaskawie ujęła dłoń Izoldy w swoją.

"Ethel, gdzie się podziewałaś? Wszyscy tak się martwiliśmy! Nie pamiętasz, że dziś są twoje zaręczyny z Alarikiem Hawthorne'em?"

Izolda podniosła swoje uderzające szkarłatne oczy, aby spotkać Rowenę, która uosabiała wysokie społeczeństwo w swojej limitowanej sukni.

"Nie chciałam nikogo niepokoić. Po prostu jestem trochę niespokojna, ponieważ mam się zaręczyć z Alarikiem. To wielki dzień. Izolda uśmiechnęła się z trudem.

"Cieszę się, że wróciłaś, Ethel - odezwał się donośny głos z klatki schodowej.

Iskra witalności powróciła do postawy Izoldy na dźwięk pocieszającego tonu starszego Reginalda. Isolde spojrzała na jedynego członka rodziny, który naprawdę się o nią troszczył, czując falę wdzięczności.

"Zbierzcie się wszyscy! Udajemy się do Mastermind Inn na ceremonię zaręczyn. Roweno, upewnij się, że Isolde jest pięknie ubrana; musi dziś błyszczeć jako najbardziej olśniewająca panna młoda!" zarządził stanowczo Starszy Reginald Fairchild.

Nikt nie śmiał mu się sprzeciwić.

Czarujący uśmiech Roweny przeczył jej wewnętrznej zazdrości. "Dziadku, zostaw to mnie. Upewnię się, że Ethel będzie dziś w centrum uwagi!"

Izolda usłyszała napięcie w głosie Roweny i zachowała spokój, trzepocząc jasnymi oczami.

"W centrum uwagi? Zobaczmy, kto naprawdę stanie się "gwiazdą" dzisiejszego wieczoru" - pomyślała.

Gospoda Sześć Gwiazd była najlepszym miejscem w Silverwood Town, a scena była przygotowana na wielką ceremonię zaręczynową.

Siedząc przed lustrem, Isolde poczuła przemianę. Jej naturalne piękno zostało podkreślone, gdy ozdobiła twarz makijażem, nabierając wyrafinowanego wyglądu. Mając zaledwie osiemnaście lat, jej policzki wciąż były nieco dziecinnie zaokrąglone, ale to tylko dodawało jej uroku i młodzieńczego blasku.

Z porcelanową cerą i rysami przypominającymi kwiat brzoskwini, jej elegancja przywodziła na myśl cenne dzieło sztuki.

Rowena prowadziła swoją stylistkę, Seraphinę, z uśmiechem, który maskował jej zazdrość i pogardę dla Isolde, która przyciągała uwagę znacznie przewyższającą jej wartość.
Stylizacja nie trwała długo, a Rowena rzuciła się z komplementami. Ethel, wyglądasz cudownie! Alaric będzie oczarowany twoją urodą!

"Lady Roweno, muszę skorzystać z toalety - wtrąciła Izolda, ostrożnie wyswobadzając dłoń z uścisku Roweny, po czym skierowała się w stronę toalety, ignorując drwiący śmiech Roweny.

"Ugh, wkrótce dostaniesz swoją karę!" Rowena mruknęła pod nosem.

Izolda chwyciła się tajemnic ukrytych pod suknią, gdy szła przez karczmę. Choć wiedziała, że powinna być zaniepokojona, zamiast tego przepełniało ją poczucie determinacji; Alaric Hawthorne stał się kimś, kogo darzyła wielkim szacunkiem.

Gdy Isolde przyspieszyła kroku w określonym kierunku, niespodziewanie zderzyła się z solidną postacią za rogiem - mężczyzną, który wydawał się materializować z powietrza.

Spodziewała się, że się przewróci, ale zamiast tego została złapana w uścisk, ciepłe ramię owinęło się wokół jej talii, a piżmowy zapach wody kolońskiej rozkosznie unosił się w jej zmysłach, wywołując znajome uczucie.



4

Czy twoi rodzice kiedykolwiek nauczyli cię uważać, gdzie idziesz, Lady?

Niski, magnetyczny głos przerwał jej myśli, ciepły oddech Eastona Dreyfussa muskający ucho Isolde Fairchild, przeplatany nutą wyrzutu.

Isolde zamrugała, chwilowo zaskoczona, czując magnetyczne przyciąganie do tajemniczego Eastona Dreyfussa, które sprawiło, że jej serce przyspieszyło. Zanim zdążyła zrozumieć, co się stało, znalazła się z pustymi rękami, a ciepła obecność zaczęła zanikać.

Odwracając swoje jasne, gwieździste oczy w kierunku eleganckiej postaci oddalającej się w oddali, poczuła się, jakby ta scena była ulotnym snem.

Ale zaraz, jak Easton Dreyfuss mógł ją zbesztać za to, że nie patrzyła, gdzie idzie, skoro nie miała pojęcia, że nieznajomy nagle pojawi się za rogiem?

Rodzice...

Straciła rodziców dawno temu.

Z ciężkim sercem, Isolde zawróciła, kontynuując korytarzem, kiedy mężczyzna w średnim wieku pospieszył obok niej, goniąc za odległą postacią Eastona.

Czwarty Młody Panie, wszystko w porządku?

Mężczyzna zwany Czwartym Młodym Lordem spojrzał w górę, jego oczy w kształcie migdałów błyszczały, gdy kontynuował swój pełen gracji krok, a jego miękkie usta rozchyliły się lekko.

Czy znalazłeś tę dziewczynę? zapytał, a jego melodyjny ton podkreślony został przez autorytet, który sprawił, że mężczyzna poczuł się zdenerwowany.

Jeszcze nie... - jąkał się.

Chcesz powiedzieć, że musimy ją znaleźć podczas dzisiejszej ceremonii zaręczynowej w Hawthorne Castle i Fairchild Manor?

Zrobię co w mojej mocy, by odnaleźć dziewczynę, więc musisz wziąć na siebie odpowiedzialność.

Odpowiedzialność? Co masz na myśli?

Cedric Highborne uśmiechnął się lekko, a w jego głęboko bursztynowych oczach pojawił się błysk figlarnej złośliwości.

Izolda szła naprzód, nagle przypominając sobie o ważnym przedmiocie, który mocno ściskała w dłoni.

Zdała sobie z tego sprawę - pospiesznie wróciła, by poszukać przedmiotu, ale nic nie znalazła. Jedyną możliwością było to, że to, co zgubiła, wpadło do kieszeni płaszcza Eastona!

Jednak zerkając na swój telefon, Isolde zdała sobie sprawę, że nie ma teraz czasu na szukanie Eastona.

Przycisnęła dłoń do brzucha, tworząc zaciśniętą pięść.

Gdy zapadł zmierzch, wielka sala konferencyjna rozbrzmiała gwarem gości z wyższych sfer, zgromadzonych na wielkiej uroczystości zaręczynowej, wraz z tłumem reporterów medialnych.

Fairchild Manor i Hawthorne Castle były znanymi markami w Silverwood Town, a tytuł młodego księcia Alarica miał swoją wagę, mimo że Isolde była jedynie adoptowaną córką Fairchild Manor. Niezależnie od tego, odgrywała ważną rolę w tym prestiżowym spotkaniu.

Za kulisami lady Rowena Locksley szarpała za rękaw sir Alarica Hawthorne'a, a ich intymna rozmowa była pełna ciepła.

Alaricu, musisz dziś dobrze wypaść.

Nie martw się, ukochana. Upewnię się, że oszust zostanie całkowicie upokorzony.

Lady Rowena uśmiechnęła się z satysfakcją, czując narastające w niej poczucie triumfu.

Atmosfera na przyjęciu zaręczynowym sięgnęła zenitu. Chwilę później na scenę wkroczył Sir Alaric Hawthorne, nienagannie ubrany i emanujący elegancją, która wprawiła wszystkich w osłupienie.
Jako Młody Książę miał reputację dżentelmena, ale niewielu wiedziało o jego mrocznych skłonnościach ukrytych pod tą wypolerowaną powierzchownością.

A teraz powitajmy naszą gwiazdę wieczoru, Isolde Fairchild!

Lord Cedric wykrzyknął radośnie, wywołując burzę oklasków.

Isolde wyłoniła się, jej sylwetka była ostra w oślepiających światłach. Ubrana w nieskazitelnie białą koronkową suknię, miała wdzięczną figurę i uderzająco piękne rysy twarzy, które przyciągały wzrok wszystkich obecnych.

Adoptowana córka Fairchild Manor nigdy nie wyglądała tak zniewalająco!

Sir Alaric Hawthorne również zatracił się w jej obecności. Zawsze uważał Izoldę za uderzającą, ale będąc świadkiem jej elegancji dzisiejszego wieczoru, poczuł przytłaczające poczucie straty, zdając sobie sprawę, że wkrótce mu się wymknie.

Nigdy nie zasmakował słodyczy jej uczuć, a myśl o tym, że miałby pozwolić jej odejść, wzbudziła w nim impuls do ponownego przemyślenia sprawy.

Lady Rowena, siedząca na widowni, nie mogła nie zauważyć skonfliktowanego wyrazu twarzy Sir Alarica, co tylko podsyciło jej zaintrygowanie.

Oszałamiający wygląd Izoldy rozpalał tęsknotę w każdym obecnym mężczyźnie, a gdyby Sir Alaric zdecydował się zmienić zdanie, zapanowałby chaos.

Teraz nasz pan młody Edward wymieni pierścionki zaręczynowe z panną młodą Izabelą!



5

Sir Alaric Hawthorne powrócił do rzeczywistości na ostry głos Lady Roweny Locksley.

Isolde Fairchild uśmiechnęła się delikatnie, jej różowe usta wygięły się w sposób, który zdawał się przywoływać spokój, gdy patrzyła na niego z oczekiwaniem. Asystent Alarica, Easton Dreyfuss, podszedł, wyciągając w jego stronę pierścień.

Gdy wzrok Alarica padł na promienną, piękną twarz Izoldy, ogarnęło go wiosenne ciepło. Sięgnął po pierścień i wyciągnął rękę w stronę Izoldy, chcąc ująć jej dłoń w swoją.

Sir Alaricu Hawthorne! Jeśli odważy się pan włożyć ten pierścień na palec Isolde Fairchild, przysięgam, że tego pożałuje! Lady Rowena wysyczała przez zaciśnięte zęby, wściekłość wrzała w jej piersi. Gdyby Alaric odłożył swój ślub z Izoldą i zamiast tego zdecydował się poślubić ją, naprawdę zostałaby zredukowana do niczego więcej niż potajemnego romansu!

Chciała być oficjalnie uznana za narzeczoną Alaryka, a nie tylko ukrytą w cieniu kochankę. Rowena opracowała chytry plan, a jej oczy błyszczały złośliwie, gdy udawała, że się potyka.

Ach...

Alaric! Bracie Cedriku, co się stało? zapytała Izolda, jej gwieździste oczy rozszerzyły się z ciekawości i zakłopotania. Jej głos był słodki, rezonujący jak miód, otulający każdego mężczyznę w pokoju.

Alaric miał wyraz konfliktu, ale w końcu zdecydował się wypowiedzieć prawdę, z którą się zmagał. Ethel, nie mogę się z tobą ożenić.

Jego słowa rozbrzmiały w wielkiej sali bankietowej, tworząc nagłą ciszę. Czas wokół nich zdawał się zatrzymać - z wyjątkiem pętli zdjęć wyświetlanych na dużym ekranie, wyświetlających ich świecące twarze z przeszłości.

Członkowie mediów pracowicie pstrykali zdjęcia, uwieczniając skandal, jakim było publiczne odrzucenie Izoldy przez mężczyznę na jej własnym przyjęciu zaręczynowym.

Rowena ukryła zwycięski uśmieszek. To jest po prostu rozkoszne, Izoldo. Myślisz, że możesz ze mną konkurować? Powodzenia.

Alaric, o czym ty mówisz? Lord Barnaby Hawthorne podniósł się gniewnie ze swojego miejsca. To jakieś szaleństwo! Goście na nas patrzą; musisz natychmiast włożyć ten pierścionek na palec Ethel!

Dziadku, naprawdę nie mogę poślubić Ethel! Alaric odpowiedział stanowczo, przerywając mu.

Twarz Izoldy opadła, wyglądając na rozdzierająco kruchą, gdy wpatrywała się w niego. W jej oczach lśniły nieuronione łzy, a każda kropla wywoływała głęboki ból w sercach gapiów.

Alaric, dlaczego? Dlaczego nie możesz poślubić Ethel? Czy to dlatego, że była zajęta szkołą i nie było jej przy tobie? Czy zakochałeś się w kimś innym?

"Tylko tak mówisz, prawda? Musisz spotykać się z kimś innym! Barnaby naciskał, a w jego głosie kipiał gniew.

Ciotki z Hawthorne zaczęły szemrać z radości, szepcząc obelgi i szydząc z tłumu. Ethel była jedynie kiepskim wyborem dla tego mężczyzny, drugorzędnym trofeum - szydziła jedna z nich. "Lepiej nie być żoną, niż cierpieć z powodu rozwodu".

wtrąciła się entuzjastycznie matka Roweny, zwracając się do starszego Reginalda Fairchilda. Nie zgadzasz się, kochanie?
Myślisz, że wszyscy jesteśmy głupcami? Reginald odpowiedział ostro.

Mamo, może powinnaś siedzieć cicho. Ethel jest wyraźnie zrozpaczona; powinnam iść ją pocieszyć - powiedziała Rowena, udając troskę, podczas gdy potajemnie rozkoszowała się swoją radością. Gdyby Alaryk mógł po prostu rzucić Izoldę, ona wkrótce objęłaby tron.

Dziadku, o czym ty mówisz? Naprawdę myślisz, że jestem typem mężczyzny, który może mieć inną kobietę? Nigdy nikogo nie zdradziłem! Alaric odważnie oświadczył, jego oczy zwróciły się w stronę kamer i gości.

Dziadku, ja naprawdę lubię Ethel! Jest młoda i warta mojego czasu, ale nigdy nie widziałem jej w ten sposób! Byłem tak skupiony na swoich obowiązkach, że nawet nie trzymałem jej za rękę; nie interesuję się nikim innym!

Naprawdę tak się czujesz? zapytała Izolda, jej głos łamał się, gdy walczyła ze łzami.

Nie chcę cię zranić, Ethel; dlatego powstrzymywałem się przed powiedzeniem, co naprawdę czuję...

Alaric...

Rowena wystąpiła naprzód, jej postawa złagodniała, gdy zbliżyła się do Izoldy. Nie rozwodźmy się nad tym zbyt długo - z pewnością są lepsi mężczyźni, którzy będą cię kochać bardziej niż Alaric kiedykolwiek by to zrobił...

Rowena, ja...

Izolda oparła się o ramię Roweny, jej serce łomotało, gdy słuchała ich płytkich słów. Ciepło oszustwa lady Roweny sprawiło, że przeszedł ją zimny dreszcz.

Zdecydowana nie wahać się dłużej, Izolda przycisnęła smukłe palce do ukrytej kieszeni, w której trzymała pewien przedmiot, gotowa odzyskać godność.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Nieoczekiwane zwroty akcji w Silverwood"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈