Asystent w łóżku

Prolog (1)

----------

Prolog

----------

Austin Prescott siedział w biurze Dare Nation, nowo powstałej agencji sportowej, którą otworzył wraz z Paulem Dare, człowiekiem, którego dorastał uważając go za ojca. Zamiast tego on i jego rodzeństwo niedawno odkryli, że wujek Paul był ich biologicznym ojcem dzięki dawstwu spermy. Życie było szalone. Ale w świecie Dare'ów, prawdopodobnie mieściło się w definicji normalności. Rodzina pojawiła się we wszystkich kształtach i rozmiarach.

A w rodzinie Austina miał być dawcą nerki dla Paula za dwa tygodnie, co oznaczało, że jego potrzeba znalezienia asystenta była pilna. Stukał stopą niecierpliwie, nie mając nastroju na zajmowanie się kolejną rozmową kwalifikacyjną. W ciągu ostatniego tygodnia rozmawiał z taką ilością kobiet, że aż kręciło mu się w głowie, a wciąż nie znalazł odpowiedniej.

Potrzebował kogoś, kto potrafiłby nadążyć za negocjacjami i kogoś, kto potrafiłby siedzieć w najwymyślniejszych restauracjach z graczami i ich żonami, które uważały, że ich gówno nie śmierdzi, a przy tym wszystkim był mądrzejszy niż ktokolwiek inny w tym pomieszczeniu. Poza nim samym, oczywiście. I kogoś, kto mógłby zająć się biurem, gdy on będzie na zwolnieniu lekarskim.

Do tej pory przeprowadzał wywiady z absolwentami Ivy League z nastawieniem i przeciętnymi studentami z MBA, którzy po prostu chcieli mieć wgląd w spotkanie i pieprzenie gwiazdy sportu. I Austin miał mnóstwo doświadczenia z tymi ostatnimi. Do diabła, od czasów Division One NCAA, po których nastąpiła jego kariera w NFL, mógł przespać się z każdą kobietą, jaką chciał, ale musiał przyznać, że łatwe lays były coraz starsze. Nie był gotowy na ustatkowanie się, ale jego dni podrywania kobiet w każdy weekend stawały się coraz rzadsze. Nie żeby był mnichem, daleko mu do tego. Mężczyzna miał potrzeby.

Podniósł swój telefon, aby dać znać Bri, jego siostrze publicystce, która pomagała mu, dopóki nie znalazł asystenta, że chce odwołać każdego, kto został na ten dzień i zacząć od jutra, kiedy rozległo się pukanie do drzwi jego biura.

"Wejdź!" zawołał, zastanawiając się, dlaczego jego rodzeństwo poczuło potrzebę pukania.

"Pan Prescott?" nieznany kobiecy głos, który poszedł prosto do jego koguta, zapytał, jak weszła do środka i rozwalił mu umysł. "Kobieta przy biurku na zewnątrz powiedziała, że powinienem po prostu zapukać".

Do pokoju weszła piękna wizja w czarnej, wąskiej spódnicy i białej bluzce, która powinna wyglądać jak uniform, ale zamiast tego sprawiała, że miał ochotę zgiąć ją nad biurkiem.

Jego wzrok zsunął się na czarne czółenka z wystarczającym obcasem, aby wydłużyć te seksowne opalone nogi. Nogi, które nie miałby nic przeciwko temu, żeby owinąć je wokół swojej talii, kiedy pieprzył ją bez sensu. Ponieważ od czubków palców u stóp do czubka jej kruczoczarnych włosów do ramion, była uosobieniem klasy i doskonałości. Czerwona szminka tylko dodawała jej uroku.

"Panie Prescott?" zapytała, powodując, że zdał sobie sprawę, że się gapi.

"Tak. Przepraszam. Nie spodziewałem się kolejnego kandydata tego popołudnia. Ms...."

"Quinnlyn Stone, ale wszyscy mówią mi Quinn."

Podniósł się na nogi, mając nadzieję, że nie zauważyła namiotu w jego spodniach. "Miło cię poznać, Quinn." Wyciągnął rękę, gdy wystąpiła do przodu. Nie prędzej przesunęła swoją chłodną dłoń o jego, niż zaiskrzył między nimi szok niespodziewanej elektryczności.

Cholera. To było złe. Bardzo, bardzo złe. Nie mógł pożądać kobiety, która mogłaby dla niego pracować.

"Proszę usiąść", powiedział surowym głosem, gestem wskazując podwójne krzesła naprzeciwko biurka.

"Dziękuję." Podeszła i opuściła się na jedno, przesuwając nogi na jedną stronę.

Tak jak myślał, z klasą, w przeciwieństwie do wielu kobiet, które celowo krzyżowały i rozkładały nogi, starając się zwrócić jego uwagę na swoje... atuty.

Sięgnęła do swojej torby i wyciągnęła kartkę papieru. "Moje CV, na wypadek gdybyś nie miał przed sobą kopii," powiedziała.

"Doceniam, że jesteś przygotowany". A ponieważ nie zwracał uwagi na to, kto jest jego następnym kandydatem i miał nadzieję na odwołanie, naprawdę potrzebował tej informacji. Przyjął CV i przeczytał stronę. "University of Miami undergrad i szkoła biznesowa" - powiedział, będąc pod wrażeniem jej wykształcenia. "Więc skąd jesteś?" Spotkał jej szmaragdowe spojrzenie, trzymane w niewoli przez głębię tych zielonych oczu.

"Urodzona i wychowana na Florydzie. Nie mogłam odejść daleko od domu. Moja rodzina mnie potrzebowała", powiedziała nieco krypto.

"Rozumiem." Nie było jego sprawą pytać dlaczego, choć był zaintrygowany.

"Poszedłem na częściowe stypendium. Jak widzisz, ukończyłam studia z wyróżnieniem."

Zauważył jej dyplom z wyróżnieniem. "A wcześniej miałaś posadę w Panterach," powiedział o drużynie z mniejszej ligi, gdzie była asystentką asystenta.

Wzruszyła ramionami. "Nie bez powodu nazywa się to drabiną do sukcesu. Musiałam gdzieś zacząć. Mam tu też swoje listy polecające." Pochyliła się, by ponownie sięgnąć do wnętrza torebki.

"Nie ma potrzeby. W końcu je przejrzę. Więc lubisz sport?"

Przytaknęła. "Pochodzę z dużej rodziny po obu stronach. Dużo rodzeństwa, kuzynów, wujków, wszyscy są fanami sportu. Wcześnie się nauczyłem."

Zwinął długopis między dłońmi. "Słyszę cię. Moja rodzina też była i jest wielka w sporcie".

"Myślisz? Dwóch graczy NFL, gwiazda MLB, siostra publicystka sportowa ... to imponujące."

Pierwsza kandydatka, która naprawdę zrobiła swoje badania. On też był pod wrażeniem. "Więc dlaczego chcesz tę pracę, Quinn? Jeszcze lepiej, co cię kwalifikuje nad innymi równie kompetentnymi kandydatami, których dzisiaj widziałem?" Miał nadzieję, że będzie się jąkać nad swoimi słowami lub w jakiś sposób da mu powód, by jej nie zatrudnić, żeby mógł ją zamiast tego zaprosić na randkę.

Zawadiacki uśmiech ciągnął się za tymi seksownymi ustami. "Cóż, zobaczmy. Jestem zorganizowana, wydajna i potrafię skorumpować grupę przedszkolaków, co oznacza, że jestem pewna, że poradzę sobie z aroganckimi sportowcami."

Podniósł brwi. "Dużo stereotypów?"

Ładny rumieniec podniósł się na jej policzki, ale nie schyliła głowy ani nie odwróciła wzroku. "Jeśli but pasuje..."

Lubił tę sassy kobietę. "Więc mówisz, że ponieważ grałem w piłkę..."

"I byłem zdobywcą Heisman Trophy, Rookie of the Year, i trzykrotnym zwycięzcą Super Bowl, że jesteś arogancki? Tak. Inaczej nie byłbyś człowiekiem siedzącym dziś za tym biurkiem." Złożyła ręce na kolanach i czekała na jego odpowiedź.




Prolog (2)

Nie dość, że odrobiła pracę domową, to jeszcze patrzyła mu w oczy i nie bała się stanąć naprzeciwko niego. "Jesteś zatrudniona."

Zamrugała w zaskoczeniu. "Przepraszam, co właśnie powiedziałeś?"

Podniósł się do swojej pełnej wysokości. "Powiedziałem, że jesteś zatrudniona. Kiedy możesz zacząć? Ponieważ mam poważną operację w ciągu dwóch tygodni i potrzebuję kogoś, kto utrzyma fort, gdy mnie nie będzie. Utrzymać klientów w spokoju i to wszystko."

Te czerwone usta, dla których miał mnóstwo zastosowań, w każdym razie w jego wyobraźni, otworzyły się i zamknęły dwa razy, zanim się skomponowała i stanęła. "Mogę zacząć, kiedy tylko będziesz mnie potrzebował. I dziękuję, panie Prescott."

"Będziemy ściśle współpracować, więc mów mi Austin".

"Dziękuję, Austin."

Pochylił głowę. "Zobaczymy, czy nadal będziesz mi dziękował, gdy już będziesz miał do czynienia z wieloma młodocianymi, których nazywam klientami. Twoja ocena o arogancji nie była daleka od prawdy."

Roześmiała się, dźwięczny taki, który byłby jasnym światłem w tym biurze. Jezu, miał kłopoty.

Obszedł biurko i stanął obok niej. "Możesz porozmawiać z Bri na zewnątrz. Ona zabierze cię w dół do naszego kierownika biura, który będzie miał cię wypełnić papierkową robotę i dostać się do rozliczenia. Czy możesz zacząć pojutrze? To da nam czas, żebyś się ogarnęła, zanim wyjadę na co najmniej pięć tygodni. Może sześć." To było do bani, ale jego ciało musiało się przystosować do posiadania jednej nerki. Lekarze ostrzegali go przede wszystkim przed wyczerpaniem.

Zerknął na nią, a ona wciąż była w szoku. Ponieważ wynagrodzenie i świadczenia były wyszczególnione w opisie stanowiska, nie musiał omawiać tych szczegółów.

W końcu przytaknęła, jej oczy były szerokie, a wyraz twarzy pełen podniecenia. "Nie mogę się doczekać. Jeszcze raz dziękuję." Obróciła się i skierowała do drzwi, pozostawiając go za sobą w kwiatowej mgle pożądania i potrzeby kobiety, której nie byłby w stanie dotknąć.

Tak długo jak pracowała dla niego, jego mottem byłyby ręce wolne. Albo ręce na jego kutasie, bo miał przeczucie, że będzie się szarpał na myśl o Quinnlyn Stone co najmniej raz lub dwa, zanim wyrzuci z siebie niestosowną potrzebę posiadania jej.

Austin zerknął na swojego Rolexa, jeden z pierwszych prezentów, które kupił sobie po podpisaniu oryginalnego kontraktu z NFL, i odliczał minuty. Nie minęło wiele czasu, gdy Bri wpuściła się do środka bez pukania.

"Myślałem, że zabierasz Quinn na spotkanie z Lindsay" - powiedział o ich kierowniczce biura.

"Już załatwione". Jego siostra była naprawiaczem rodziny, pośrednicząc w kłótniach między czwórką męskiego rodzeństwa Prescottów i okazjonalnie ich ojcem, Jesse'em, kiedy ten żył, jak zawodowiec. Jej zostanie publicystką sportową było naturalnym wyborem po tym, jak przez lata miała do czynienia z rodziną.

Bri usiadła na krześle, na którym wcześniej siedziała Quinn. "Więc to było szybkie zatrudnienie. Co widziałeś w niej innego? Poza tym, że jest cudowna i dokładnie w twoim typie?". Bri machnęła brwiami. "Ponieważ wiem, że nie zachowywałbyś się źle w pracy ani nie zatrudniłbyś jej, bo cię pociąga".

"Mądrala," mruknął. "Quinn ma jaja, żeby poradzić sobie z tą pracą," powiedział bez ogródek.

"I poradzić sobie z tobą?"

Uśmiechnął się. "Nazwała mnie aroganckim sportowcem i przystąpiła do poparcia swojego twierdzenia. Powiedziałbym, że jest idealna do tej pracy".

"Świetnie! A teraz jesteś gotowa na operację?" Bri pochyliła się do przodu, opierając łokcie na biurku. "Wszyscy przeszliśmy testy, żeby zostać dawcą wujka Paula, ale ty wylosowałaś szczęśliwą słomkę". Potrząsnęła głową. "Czy nadal nazywamy go wujkiem Paulem? To wszystko jest takie dziwne."

Przygryzła dolną wargę, nawyk, który pamiętał z dzieciństwa.

"Tak. Mieliśmy ojca." Jesse Prescott, który zmarł, gdy Austin miał dwadzieścia jeden lat, był przyzwoitym rodzicem dla Austina, urodzonego sportowca, dla Damona, również utalentowanego piłkarsko, i dla Bri, jedynej dziewczyny.

Ale dla Jaxona, który wolał baseball od sportów kontaktowych, i dla bliźniaka Bri, Bradena, mózgu całej gromadki, a teraz lekarza, Jesse Prescott był twardym osłem i często wrednym. Co oznaczało, że wszyscy w różny sposób przetwarzali wiadomość o dawcy spermy, biologicznym ojcu. Ale nigdy nie było wątpliwości, że gdyby któreś z nich było idealnie dopasowane, oddałoby nerkę człowiekowi, który zawsze był przy nich w sposób, w jaki ich ojciec nie był.

"Mogę sobie poradzić z małą operacją," zapewnił ją.

"To nie jest małe, Austin". Bri spojrzała na niego z zatroskanym wyrazem twarzy.

"Wszystko będzie dobrze. Idź sprawdzić, co z Quinn. Upewnij się, że ma odpowiedzi na wszystkie swoje pytania, zanim wyjdzie na cały dzień."

"Martwisz się o nią już?" zapytała Bri.

Przewrócił oczami. "Idź!"

Bri wyskoczyła ze swojego miejsca i skierowała się do wyjścia. "Będę w pobliżu dla ciebie, jeśli się zdenerwujesz lub coś, wiesz?".

Zerknął na siostrę, którą kochał. "Tak, Bri. Wiem."

* * *

Quinn siedziała sama w sali konferencyjnej, gdy wypełniała niezliczone formularze, zszokowana, że może się skupić na czymkolwiek po pobycie sam na sam z Austinem Prescottem i całym tym testosteronem. Myślała, że jest gotowa na spotkanie z nim. Po tym wszystkim, zrobiła swoje badania, Googling go przed przybyciem na jej wywiad. Nie kłamała, że jej rodzina interesuje się sportem, ale większość jej obecnej wiedzy pochodziła z grzebania w sieci na temat klientów Dare Nation i samego Austina Prescotta.

Ale zdjęcia w sieci nie przygotowały jej na tego człowieka osobiście. Miał wyrzeźbione rysy i opaloną skórę. Ciemne rzęsy okalały wyjątkowe oczy w kolorze indygo. Miał pełne usta, które mogłaby sobie wyobrazić, całując je i silne, zbudowane ciało pod jego garniturem, co czyniło go całym pakietem.

"Whew." Machnęła ręką przed swoją wciąż zarumienioną twarzą. Jej całe ciało rozgrzało się w niewłaściwej reakcji na swojego szefa.

Przełknęła ciężko i wypełniła swój numer ubezpieczenia społecznego na iPadzie za pomocą formularzy, które dostarczył kierownik biura, przypominając sobie, że to jej wymarzona praca. Taka, której nie zepsułaby, bo jej szef był gorący. Dorastała, będąc pseudo-mamą dla swojego licznego rodzeństwa i kuzynów. Gdyby nie stypendium, uczęszczałaby do college'u i szkoły biznesu w całości na kredyt studencki, ponieważ jej rodzice nie mogli sobie pozwolić na wysłanie całego rodzeństwa do szkoły z ich pensji.




Prolog (3)

Nie miała zamiaru być nianią, pomimo tego, jak dobrze wykwalifikowana mogłaby być. Uwielbiała pracę biurową i zamierzała jak najlepiej wykorzystać tę doskonałą okazję. Spłaciłaby swoje kredyty studenckie i miałaby niezależne życie, z którego mogłaby być dumna.

Poza tym, nawet gdyby spotkała Austina w normalnych okolicznościach i miała takie samo intensywne przyciąganie, to nie był on dla niej odpowiednim typem faceta. Austin Prescott był graczem i to nie tylko na boisku. W swoich czasach w NFL, był doskonałym facetem dla kobiet, nigdy nie miał dziewczyny, zawsze widziany z inną wspaniałą kobietą na ramieniu. Aktorki, modelki, idealnie wyglądające kobiety, które pasowały do jego wizerunku samca alfa. Teraz, gdy był agentem gwiazd, był bardziej dyskretny, ale nie mniej wybredny w smaku.

Quinn nie była próżna. Mówiono jej, że jest ładna, ale nie pracowała na to w sposób, w jaki robiła to typowa kobieta Austina. I nie miała powodu, by myśleć o sobie i Austinie połączonych w jakikolwiek sposób poza zawodowym, pomyślała i kontynuowała wypełnianie formularzy zatrudnienia.

* * *

Austin nie był zszokowany, gdy Quinn pojawiła się w biurze o ósmej rano pierwszego dnia. Powiedziałby, że o dziewiątej. Najwyraźniej chciała się upewnić, że ma czas na zadomowienie się, zanim postawi ją do pracy. Jak dotąd było dobrze. Żadnych skarg z jego strony, poza tym, jak bardzo jej pożądał, ale wiedział lepiej, niż działać w tym kierunku i sprawić, by czuła się niekomfortowo.

Oczywiście preferowała te wąskie spódnice, które pokazywały jej tyłek i nogi, a jej jedwabne topy idealnie owijały się wokół jej krągłości. Więc tak, jego głowa była zajęta innymi rzeczami niż praca, ale musiał się pozbierać.

Rozmawiał z siostrą o swojej nadchodzącej operacji i czasie wolnym, a wracając do swojego biura, minął biurko Quinn i zatrzymał się. "Wszystko w porządku?", zapytał ją.

Przytaknęła. "Robię tak, jak sugerowałeś, czytam akta klientów i zapoznaję się z nimi".

"O dwunastej trzydzieści mam lunch z moim bratem Damonem, bardziej biznesowy niż osobisty. Dołącz do nas. Możesz spotkać swojego pierwszego aroganckiego sportowca," powiedział z uśmiechem. "Innego niż ja."

Potrząsnęła głową i zarumieniła się. "Nie pozwolisz mi tego przeżyć, prawda?".

"Prawdopodobnie nie." Zaśmiał się i udał się do swojego biura, aby przejrzeć aktualny kontrakt, który został już zweryfikowany przez prawnika firmy.

Godzinę później stali przy stole z jego najmłodszym bratem. "Quinn, to jest Damon, mój najmłodszy brat. Damon, moja nowa asystentka wykonawcza, Quinn Stone". Austin dokonał wprowadzenia.

Kiedy Damon po raz pierwszy spojrzał na Quinn, jego oczy otworzyły się szeroko z aprobatą, zanim szybko scholował swoje rysy. Ich matka skopałaby im obu tyłki, gdyby traktowali jakąkolwiek kobietę z mniej niż pełnym szacunkiem.

"Miło cię poznać, Quinn. Jak sobie radzisz pracując dla tego faceta?" Damon szarpnął kciukiem w kierunku Austina.

"Dopiero zaczęłam, ale jak na razie dobrze się bawię".

Austin wyciągnął krzesło, a ona się w nim usadowiła.

"Więc Austin mówi mi, że grasz w piłkę nożną," powiedziała. "I z tego, co przeczytałam, jesteś rozgrywającym w Miami Thunder?".

"Najlepszy tam jest. Ale jestem w ostatnim roku trzyletniego kontraktu i potrzebuję, żeby dobrze poszło. I potrzebuję też, żeby mój agent skopał kilka menedżerskich tyłków, kiedy nadejdzie czas i załatwił mi kontrakt, na który zasługuję." Damon podążył za swoimi słowami z aroganckim uśmiechem.

Na tę myśl Austin spotkał spojrzenie Quinna i uśmiechnął się. "Czy on pasuje do formy?"

"Do T," powiedziała, śmiejąc się.

Podobał mu się ten dźwięk.

"Dlaczego mam wrażenie, że tylko ja nie jestem w tym żarcie?" zapytał Damon, patrząc od Quinn z powrotem na Austina.

"Quinn myśli, że ma nas sportowców w garści, a ty właśnie udowodniłeś jej, że ma rację".

"Czy mogę podać ci coś do picia?" zapytała kelnerka, pochylając się bardzo blisko Austina. Tak blisko, że jej pierś ocierała się o jego sportową kurtkę.

To było typowe, kiedy wychodzili. Kobiety wybierały jednego lub drugiego brata, by z nim flirtować. Austin widział, jak oceniała ich zza belki nośnej, dokonując wyboru. Biorąc pod uwagę dziewięcioletnią różnicę wieku między nimi, Austin w wieku trzydziestu czterech lat, Damon w wieku dwudziestu pięciu, kobieta musiała mieć jakiś typ, żeby wybrać. To i wyglądała trochę starzej niż typowe groupies, które wybierały Damona.

Brwi Quinn uniosły się wysoko. Nie była przyzwyczajona do tego, jak rażące mogą być podchody. Jeśli miała zamiar wykonywać swoją pracę, to przyzwyczaiła się do tego, że to widać.

"Przepraszam, ale ja też chciałabym zamówić?". Quinn celowo odciągnął uwagę kobiety od Austina i musiał się zastanawiać, czy robiła mu przysługę, czy też była w to zamieszana nutka zazdrości.

Kelnerka wyprostowała się i ledwie zerknęła na Quinna, wyraźnie zirytowana przerwą.

"Quinn, czego chcesz się napić?" zapytał Austin.

"Soda klubowa z odrobiną soku żurawinowego. Dzięki." Potraktowała go szczerym uśmiechem.

"A wy, panowie? Co byście chcieli?" zapytała kelnerka słodkim jak syrop głosem.

Obaj zamówili Pellegrino. Austin utrzymywał swoje ciało w czystości do oddania organów, a Damon był na treningu.

Przez chwilę prowadzili small talk, Quinn trzymała się na uboczu w dyskusjach o grze, zagraniach i pozycjach.

Po tym jak zamówili swoje posiłki, Quinn położyła swoją serwetkę na stole. "Jeśli oboje mi wybaczycie, wrócę za kilka minut". Wstała i skierowała się do damskiej toalety, i tak jak się spodziewał, Damon obserwował jej odejście.

Czekał, aż była wystarczająco daleko, zanim wypuścił niski gwizd. "Cholera, bracie. Powinieneś był ją przelecieć, a nie zatrudnić".

Austin zwęził swoje spojrzenie. "Uważaj, jak mówisz o niej, dupku".

"Whoa." Damon podniósł ręce w geście pokoju. "Hej, nie miałem nic na myśli. Od kiedy jesteś tak cholernie wrażliwy na punkcie jakiejkolwiek kobiety?"

Austin zmusił się do odprężenia. Damon miał rację. O ile ktoś nie obrażał samic w jego rodzinie, zwykle był spokojniejszy niż to. Coś w Quinn rozpalało jego instynkty ochronne, nie żeby potrzebowała, żeby się o nią troszczył. Najwyraźniej potrafiła utrzymać się przy życiu. Ale nie podobał mu się dźwięk brata poniżającego ją w jakikolwiek sposób.




Prolog (4)

"Więc ona jest inna." Umieszczając ręce za głową i rozciągając się, Damon napotkał jego spojrzenie.

"Tak. Ale ona jest poza granicami." Austin przyszpilił brata stałym spojrzeniem, upewniając się, że dzieciak wie, że chodzi mu o wycofanie się.

"Wiadomość odebrana." Damon spojrzał obok Austina i dał krótki skłon głowy, dając mu znać, że Quinn wróciła.

Dołączyła do nich przy stole i mieli przyjemny lunch. Jeden, w którym był cholernie zadowolony, że obrus zasłaniał widok jego kutasa, ponieważ wszystko o niej robiło to dla niego. Jej śmiech, jej opowieści, jej wyraziste słowa i pełne różowe usta. Nie obchodziło go, jaki kolor szminki nosiła, chciał jej posmakować. Poczuć jej usta wokół swojego kutasa.

To zatrudnianie miało być testem życia.

* * *

Quinn była w pracy od trzech tygodni, a Austin od siedmiu dni był poza domem po operacji. Podjechała pod dom, w którym mieszkał. Był to raczej dwór, położony w ekskluzywnej dzielnicy w South Beach. Zadała sobie pytanie, co tu robi, a odpowiedź była prosta. Chciała go zapewnić, że ma wszystko pod kontrolą.

W czasie, który spędziła u boku Austina, zapoznając się z klientami i ucząc się biura, odkryła, że lubi człowieka, dla którego pracuje. Był wymagający, z czym mogła sobie poradzić, nie znosił gówna od swoich młodych klientów, którzy myśleli, że są darem bożym do jakiegokolwiek sportu, w którym się doskonalili, i był mistrzem w negocjacjach i stawianiu kogoś na swoim miejscu. Podziwiała go i mogła się wiele nauczyć, obserwując go.

Taki właśnie był profesjonalny Quinn.

Quinn kobieta nadal bardzo się podkochiwała w swoim pracodawcy i podziwiała fakt, że oddał organ dla członka rodziny. Nigdy jednak nie postąpiłaby zgodnie ze swoimi uczuciami, a praca, jak miała nadzieję, była dla niej idealna.

Austin traktował ją z najwyższym szacunkiem i nigdy w czasie, gdy byli razem, nie przekroczył żadnych granic ani nie traktował jej jak kobiety, której pożądał. Jednak niejednokrotnie przyłapała go na tym, że patrzył na nią z powolnym simmerem w oczach i przekonała się, że wyobraża sobie różne rzeczy. Najlepiej, żeby pozostali profesjonalistami.

Potrzebując czegoś do trzymania, gdy wchodziła, by stanąć przed nim, zatrzymała się po drodze i znalazła idealny przedmiot wraz z paczką Tim Tamsów, które jej przyjaciółka przywiozła z Australii.

Skierowała się w górę długiego podjazdu wypełnionego samochodami i na drugą stronę chodnika. Drzwi były częściowo otwarte, więc nacisnęła dzwonek i weszła do środka.

Bri natychmiast przywitała ją ciepłym uściskiem. "To takie miłe, że wpadłaś". Zerknęła na torbę w ręku Quinn. "Aww, nie musiałaś przynosić pacjentowi prezentu," powiedziała z uśmiechem. "Chodźcie poznać wszystkich."

Quinn podążył za Bri przez marmurowe wejście do korytarza wypełnionego ludźmi. Wszyscy mężczyźni mieli wyraźne podobieństwo rodzinne, nie wspominając o tej samej wymaganej ilości testosteronu. Wow, ci Prescottowie byli gorący, pomyślała, gdy Bri pociągnęła ją za facetami, którzy, z jakiegokolwiek powodu, znaleźli się w korytarzu i do dużego pokoju rodzinnego, gdzie Damon siedział w dużym fotelu, pijąc z puszki wody i oglądając telewizję, podczas gdy Austin leżał na kanapie.

"Wasza wysokość, macie gościa" - powiedziała Bri, wywołując chichot Quinna. Bri zwróciła swoje spojrzenie na Damona. "Ty. na zewnątrz. Niech nadrobią zaległości, żeby Austin przestał pytać, co się dzieje w biurze. Ja pójdę nakarmić resztę ekipy," powiedziała.

Damon uśmiechnął się do Austina, po czym skierował się do wyjścia. Głos Bri podniósł się, gdy pastersko wprowadziła rodzinę do kuchni, a gwar głosów ucichł.

Austin gestem nakazał jej wejść dalej do pokoju. Wyglądał dobrze w parze szarych bluzy i navy tee shirt, jak oparł się z powrotem o zamszowy oversized sofa, która znajdowała się przed masywnym dużym ekranie. Broda na jego twarzy pasowała do niego, a te wspaniałe oczy w kolorze indygo wpatrywały się w nią, powolny grymas formujący się na jego zmysłowych ustach.

"Czemu zawdzięczam tę przyjemność?" zapytał.

"Chciałem sam zobaczyć, jak sobie radzisz. A tutaj... Przyniosłam ci coś."

Podała mu torbę, obserwując i nagle zawstydzona, jak wyciągnął wypchanego konia, maskotkę Thunder, ubranego w koszulkę. "Uwielbiam go", powiedział na niski, seksowny śmiech.

"Nie chciałem przyjść z pustymi rękami".

"Co to jest?" Trzymał w ręku Tim Tams.

"Nigdy nie miałeś Tim Tams? To tylko najlepsze australijskie ciasteczka w historii. Czekoladowe herbatniki otoczone nadzieniem z kremu czekoladowego." Jęknęła na myśl o ciastku, które miała dziś rano, pamiętając smak, który eksplodował na jej języku.

Jego oczy rozszerzyły się przy jej niezamierzonym seksualnym dźwięku. Cholera. Ona oczyściła gardło. "Powinieneś spróbować jednego".

Rozbawiony uśmiech podniósł jego usta. "Tak zrobię. I dziękuję, Quinn," powiedział swoim dudniącym głosem. "Proszę usiąść. Nie mogę stać albo byłbym dżentelmenem i robiłbym to, czego nauczyli mnie rodzice."

Grindując, usiadła z dobrą ilością miejsca między nimi.

"Nigdy nie widziałem cię w dżinsach," powiedział.

Zamrugała w zaskoczeniu. "Nie, chyba nie widziałeś. Ale nie zamierzałem przyjść tu ubrany do biura."

Jego spojrzenie wypiło ją w środku. "Cóż, podoba mi się ten swobodny wygląd na tobie".

"Ja ... dziękuję."

Zamrugał i potrząsnął głową. "Przepraszam. To było niestosowne. Więc jak tam sprawy w biurze? Próbowałem się zameldować, ale moja rodzina była na zmianę jako opiekunka do dzieci, upewniając się, że nie robię zbyt wiele, jak na polecenie lekarza. Jeszcze pięć tygodni nic nie robienia i mogę stracić rozum".

Uśmiechnęła się, wiedząc jak bardzo kwitł w pracy. "Wszystko jest w porządku. Cicho. Możesz się zrelaksować i leczyć."

"Czy możemy przejść nad niektórymi nowymi adnotacjami, które się pojawiły? Wiem, że Bri ci pomaga, podobnie jak Rex King." Odniósł się do głównego agenta, który kierował nią pod nieobecność Austina. "Ale nienawidzę być poza pętlą. Więc pokaż mi te papiery, które wiem, że wsunęłaś do swojej torby."

Mrugnął do niej i cholernie, jeśli jej majtki nie rosły wilgotne. Cholera, ten człowiek był silny.




Prolog (5)

Strzeliła mu kpiące olśnienie i wyciągnęła z torebki garść ofert. Biorąc głęboki oddech, przysunęła się bliżej, aż jej udo dotknęło jego, a ciepło jego ciała promieniowało przez miękki dżins. Przełknęła ciężko, starając się zignorować jego ciepły męski zapach, który pachniał tak dobrze.

Przeglądał dokumenty, przechodząc przez każdy z nich atleta, dając jej swoją opinię i umieszczając gotowe po swojej drugiej stronie. Robiła notatki, oferując swoje dwa grosze, umowa po umowie, ale widziała, że szybko słabnie. Bri powiedział jej, że został ostrzeżony o wyczerpującej części rekonwalescencji, stąd jego niemożność powrotu do pracy przez łącznie sześć pełnych tygodni i w ogóle nie podnoszenie ciężarów.

Wyrwała mu z ręki papiery. "Musisz odpocząć".

Zmarszczył brwi. "Cholera. Lekarze powiedzieli, że zmęczenie może trwać dobre trzy miesiące, podczas gdy moje ciało przyzwyczai się do filtrowania przez jedną nerkę".

"Cóż, zachowuj się. Rób to, co mówią lekarze, a wrócisz w krótkim czasie." Zerknęła przez jego kolana i sięgnęła po papiery, które odłożył na bok.

Jej ręka dotknęła wybrzuszenia w jego spodniach, a ona wciągnęła oddech. Zesztywniał i jedną ręką złapał ją za nadgarstek. Sekundy minęły tylko z dźwiękiem ich ostrych wdechów i wydechów odbijających się echem między nimi.

"Quinn," powiedział gruczołowym głosem.

Odwróciła głowę. Duży błąd. Jej spojrzenie spotkało się z jego spojrzeniem, a jego usta były zdecydowanie zbyt blisko.

"Powinnaś się odsunąć," powiedział, nie czyniąc wysiłku, by w ogóle przesunąć własną głowę.

"Wiem", wyszeptała. Ale zastygła w miejscu, pragnienie pocałowania go, poczucia zarostu, który teraz pokrywał jego twarz na jej skórze, było przytłaczające.

Jego chwyt na jej nadgarstku zacieśnił się. A ona wciąż się nie odwracała. Zamknął więc dystans między nimi i zamknął swoje usta na jej. Jej rzęsy zatrzepotały, a ona spotkała się z nim w połowie drogi, przyjmując pocałunek. Jego usta przesunęły się po niej, powodując, że jej ciało ożyło. Flutters zamieszkał w jej żołądku, a tęsknota przepłynęła przez jej żyły jak miód. Może brakowało mu wytrzymałości, ale jego pocałunek był wystarczająco silny, by pochłonąć ją całą.

Rozchylił usta, jego włosy na twarzy łaskotały jej wargi, gdy jego język wszedł do środka i splótł się z jej językiem. Jęknęła, a jego wolna ręka powędrowała do jej szyi, chwytając ją mocno i przytrzymując w miejscu, gdy kontynuował rozkoszną napaść.

Gdyby nie niedawna operacja, nic nie powstrzymałoby jej przed wdrapaniem się na jego kolana, usadowieniem się na twardej erekcji, która wciąż wciskała się w jej ramię, i szlifowaniem przeciwko niemu, podczas gdy on kontynuował głęboki, odurzający pocałunek. Jego usta grały z jej, ich języki splątane i zęby zderzyły się, a ona wiedziała, że chciał więcej, tak jak ona.

"Jezu Chryste, Austin. Właśnie miałeś poważną operację. Czy to nie może poczekać?" zapytał męski głos.

Chociaż Austin zwolnił swój uścisk na jej szyi, nie wydawał się prawie tak zaniepokojony jak ona, a ona odskoczyła do tyłu, umartwiona.

"Uspokój swoje gówno, dr Prescott. Nie poruszyłem się ani o cal. Żadnego łamania poleceń lekarza" - powiedział Austin głosem pełnym pożądania.

Zamknęła oczy, pragnąc, by podłoga połknęła ją w całości. Zerknęła i zobaczyła, jak Braden kręci głową na brata.

"Przepraszam." Podskoczyła, klękając po papiery, które spadły na podłogę.

"Quinn-"

Austin wypowiedział jej imię, ale zignorowała go, zbierając dokumenty.

Braden wstąpił i pomógł jej. "Spokojnie," powiedział jej do ucha. "On jest całkowicie w porządku. Upewniam się tylko, że nie wyciągnie swoich Steri-Stripów".

Potrząsnęła głową. "Nie. To nie powinno się zdarzyć. Pracuję dla niego." Wstała i strzepnęła dokumenty do torebki.

"Braden, daj nam chwilę," powiedział Austin.

Jego brat wyszedł z pokoju, a ona zmusiła się do spotkania z zatroskanym spojrzeniem Austina.

"Nie powinnam była cię całować. Jeśli sprawiłem, że czujesz się niekomfortowo, przepraszam," powiedział.

"Nie zrobiłeś. Sprawić, że mnie niekomfortowo, to znaczy. Chciałam, żebyś mnie pocałował. To po prostu nie może się powtórzyć. Potrzebuję tej pracy." Miała kredyty studenckie na to, czego nie pokrywało jej stypendium. Do diabła, biorąc pod uwagę sposób, w jaki została wychowana, zajmując się każdym dzieckiem w swojej rodzinie, rodzeństwem i kuzynami, potrzebowała tej pracy, aby potwierdzić, kim była jako osoba. "Kocham tę pracę. I nie zamierzam ryzykować, wiążąc się z moim szefem."

Zwłaszcza nie z playboyem, który mógł poderwać każdą kobietę, na jaką miał ochotę, w każdym przypadkowym posiłku w ciągu dnia. I z pewnością widziała, jak kobiety były mniej niż ostrożne, podsuwając mu swój numer, ocierając się o niego i będąc wprost nieuprzejmymi wobec Quinn, odpychając ją na bok, gdy wychodzili w interesach.

"Cenię cię, Quinn. Nie chcę też cię stracić."

Udało jej się skinąć głową.

"Więc jesteśmy dobrzy?" zapytał.

"Jest nam dobrze." Nawet jeśli jej ciało wciąż drżało wewnątrz od najlepszego pocałunku, jaki kiedykolwiek miała.

* * *

Quinn odeszła, jakby płomienie piekielne lizały jej pięty, a Austin jej nie winił. Co on kurwa robił, działając na swoje najgłębsze pragnienie i całując najlepszą asystentkę, jaką kiedykolwiek miał? Nawet w tym krótkim czasie, kiedy dla niego pracowała, wiedział, że może sobie z nim poradzić. Jego wymaganiom. Jego klientami. Ich napady złości. Nie mógł sobie pozwolić na jej utratę.

"Bro, cholera, co ty sobie myślałeś?" Braden wszedł do pokoju i wsunął się na krzesło, które wcześniej zajmował Damon.

"Nie byłem," mruknął.

"Och, byłeś, w porządku. Tylko z niewłaściwą głową."

Austin przewrócił oczami. "Zamknij się, kurwa," powiedział bez żaru.

Brakowało mu brata, gdy był za granicą, pracując dla Lekarzy bez Granic, a Austin cieszył się, że miał Bradena w domu przez krótki czas teraz.

"Jasna cholera, czy to Tim Tams?" Braden wyleciał z krzesła i posadził swój tyłek obok Austina, chwytając ciasteczka z obok niego i otwierając je bez pytania.

"Hej, to są moje".

"I możesz się nimi podzielić, chyba że chcesz, żebym z nimi uciekł, zostawiając cię z żadnym. To nie jest tak, że możesz mnie gonić". Braden potoczył ramieniem.

Austin potrząsnął głową. Jezu Chryste. Rodzeństwo.

Jego brat otworzył marszczącą się paczkę i złapał kilka herbatników, oddając resztę Austinowi. "Ona musi naprawdę cię lubić, skoro dała ci je".

"Ona pracuje dla mnie. To, co widziałeś, to był poślizg. To się nie powtórzy." To nie mogło się powtórzyć.

Jego brat chichotał. "Powtarzaj sobie to. Widziałem jak patrzyliście na siebie."

"Co ty, ekspert od związków teraz? Myślałem, że jesteś singlem".

Braden był rodzeństwem najbliższym wiekiem do Austina, więc byli zwarci. Zawsze byli. "Powiedzmy, że jest ktoś z możliwością". Jego oczy błyszczały i Austin wiedział, że jego brat był w głębokim.

"Jestem szczęśliwy dla ciebie. Jak dla mnie, mam zamiar leczyć i wrócić do gry na boisku. W końcu to jest to, co robię najlepiej." Umieściłby Quinn w strefie wyłączonej z gry i trzymałby ją tam.

Nie miał innego wyboru.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Asystent w łóżku"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈