Przetrwać przy wymianie ślubów

Rozdział 1 (1)

==========

Jeden

==========

Lata czekania, planowania, testowania smaku, wszystko sprowadzało się do tej chwili.

"To jest ten jedyny." Lethe wcisnęła do ust idealny kwadrat waniliowego biszkoptu wypełnionego kremem z ciasta i dżemem malinowym. Zlizała już marcepanowy lukier. "A może ten." Druga próbka zniknęła w czarnej dziurze jej żołądka. Jej oczy toczyły się zamknięte, gdy wydawała wysoce nieodpowiednie dźwięki, które sprawiły, że parsknąłem. "Czy ja wyglądam jakbym była na plaży? Czuję się jak na plaży. To ciasto jest plażą w moich ustach."

Całe to orgazmiczne kołysanie wstrząsnęło żółtą papużką na jej ramieniu, a Keet wykrztusił z siebie dyszące beep-boop, jak dobry mały robot, którego udawał, odkąd zaczęli razem oglądać filmy o Transformersach.

Leslie Dunn, główny piekarz w Mallow, wypuściła mały gaz. "Ciasto jest suche?"

"Co?" Klejnoty lukru pomalowały usta Lethe'a, samotnych ocalałych z tortowej masakry. "Ish tropical."

"O, tak." Leslie rozjaśniła się, jej ulga była wyraźna, kiedy Lethe zaczęła jęczeć wokół drugiej pomocy. Z tego ciasta, w każdym razie. Musiała być do siedmiu lub ośmiu w sumie. "To ciasto kokosowe wypełnione passion fruit curd następnie oszronione w kokosowym rumie buttercream z tostami płatków kokosowych."

Brzmiało pysznie. Szkoda, że nie dostałem smaku, zanim Lethe machnęła moją próbką.

"Weźmiemy to." Lethe oblizała swój widelec, ale zostawiła okruchy, które pozwoliła Keetowi dziobać w szarpanych ruchach podczas wydawania mechanicznych odgłosów warkotu. "To nie bekon, ale to solidny numer dwa na mojej liście najlepszych rzeczy, jakie kiedykolwiek włożyłem do ust". Nikczemny uśmiech na jej ustach, obróciła swoje naczynie. "Może nawet solidna trójka".

"Lethe."

"Co?" Pochyliła się, jej głos był szeptem. "Hood jest wysokim człowiekiem." Stuknęła widelcem w tył mojej dłoni, zęby wgniotły moją skórę. "Powiedzmy, że jest... proporcjonalny".

Uszczypnięte brwi i rozchylone usta, Leslie biczowała głowę w tył i w przód między nami. Niekwestionowane wykorzystanie przez Lethe moich pieniędzy na kupienie sobie ciasta musiało zdezorientować biedną kobietę. To albo jej insynuacje dotyczące mięsa na śniadanie. Trudno było stwierdzić.

"Myślałam, że wy dwaj..." Leslie przeszukała skrupulatne notatki, które prowadziła na swoim tablecie, pospiesznie przerzucając z ekranu na ekran. "Zawsze rezerwujecie pod Kinase. Lethe Kinase." Podtrzymała dzisiejszą wizytę jako dowód. "To znaczy, że nie jesteście szczęśliwą parą?"

Human błysnął nad jej głową neonami. W przeciwnym razie nigdy nie popełniłaby tak podstawowego błędu. Towarzystwo, nie mówiąc już o całej paranormalnej populacji Savannah, śliniło się na myśl o ekskluzywnym zaproszeniu na ślub Woolworth-Lawson, co niektórzy obiecywali, że będzie to ślub stulecia. Dobra, nie było neonu. Ale śmiech Woolly'ego powodował, że światła migały, więc efekt był ten sam.

Spojrzałem na napowietrzną oprawę, co nie przyniosło większego efektu, i liczyłem na to, że Leslie założy, iż stary dom cierpi z powodu złego okablowania. Ludzie mają tendencję do myślenia o elektryczności przed duchowością, a to działało na naszą korzyść.

"Lethe jest moją najlepszą przyjaciółką i moją matroną honorową", wyjaśniłem, zadowolony z przekierowania jej z migoczącego pokazu światła. "Ona i jej żołądek są tutaj, aby zapewnić moralne wsparcie. One też umawiają wszystkie moje spotkania związane ze ślubem".

Trzydzieści jeden miesięcy, jeden tydzień, cztery dni i prawdopodobnie pięć lub więcej godzin temu, przedstawiłem Linusa Andreasa Lawsona III z krawatem chlebowym nabijanym kłaczkami kieszonkowymi i poprosiłem go o rękę.

To była łatwa część. Wszystko, co nastąpiło później... powiedzmy, że nie należałam do osób, dla których życie to bułka z masłem. Chyba, że ciasto zostało kilka razy przejechane przez samochód dostawczy, zeskrobane z asfaltu i uformowane w kształt tortu, który z każdym kęsem zostawiał żwir w zębach.

Tradycyjnie, pan młody i jego rodzina planowali wesele. Panna młoda musiała tylko wybrać suknię i pojawić się gotowa do złożenia przysięgi. Ale jego matka była Wielką Damą Towarzystwa Zarządzania Po Życiu i miała pełne ręce roboty z niezliczonymi programami, które ustanowiła po oblężeniu Savannah, by przywrócić miastu dawną świetność.

Nawet z pomocą Fundacji Woolwortha, którą założyłam, by udzielać pomocy potrzebującym, biedniejsze dzielnice wciąż nosiły blizny po zniszczeniach, jakie Odette Lecomte i Gaspard Lacroix wyrządzili podczas krótkiej, lecz krwawej kadencji wampirów.

Nie mając żadnej innej rodziny, Linus utknąłby na etapie planowania własnego ślubu i przyjęcia, które nie obraziłoby obecnych na nim gwyllgi. Nie mogłam zrzucić wszystkiego na niego, nie kiedy miałam tylu ludzkich przyjaciół przyzwyczajonych do odwrotnej sytuacji - rodzina panny młodej płaciła rachunek - którzy chętnie i z zapałem udzielali nam pomocy. Albo ust, w przypadku Lethe.

A ponieważ byłem oficjalnie uznanym Potentatem Savannah dokładnie od trzech dni, musiałem dopilnować, aby wszystkie frakcje w mieście, które chciały wziąć udział w ślubie, otrzymały zaproszenie i specjalne uwzględnienie ich potrzeb żywieniowych, a także preferencyjne miejsca, aby zapewnić, że w Wielkim Dniu nie poleje się zła krew.

Towarzyskie plotki już śliniły się na każdą soczystą ślubną ciekawostkę, w której mogły zatopić swoje zęby. Dlatego wybrałam ludzkiego piekarza. Aby ograniczyć przecieki. Aby zapobiec rozsypaniu tortu po gazetach na dzień przed ceremonią. Aby zagwarantować, że odkrycie było warte czekania.

Otrząsając się po swoim faux pas, Leslie stuknęła piórem w ekran tabletu. "Czy to znaczy, że wolisz również tort kokosowy?".

"Nie dla dużego tortu, nie." Prychnąłem na Lethe, gdy ta olśniła mnie sztyletami. "Zamiast tortu dla pana młodego, mam tort dla matrony honorowej". Linus jadł w tych dniach więcej niż wtedy, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy, ale cały tort byłby dla niego zmarnowany. Dziwak nie miał w głowie ani jednego słodkiego zęba. Ciasto matron było jego pomysłem. "Możesz go zrobić w kokosie".

Obok mnie Lethe zrobiła mały taniec na swoim stołku, prawie strącając mnie z mojego.

Pióra szeleszczące, gdy wiglowała pod nim, Keet rozpostarł skrzydła w szarpanych ruchach. "Vroom vroom."




Rozdział 1 (2)

Fiddlesticks.

Przygotowany na chaos, obserwowałem go, spodziewając się, że w każdej chwili, po "przemianie", wyrwie się w powietrze jak samochód wyścigowy na torze. Prawdopodobnie w Bumblebee. Stracił rozum, gdy ten robot dostał czas ekranowy. Ale wygląda na to, że mieliśmy szczęście. Okruchy ciasta musiały go obciążać, bo nie ruszał się z miejsca.

"Doskonały wybór." Oczy Leslie rozjaśniły się obietnicą kolejnej sprzedaży. "Czy dokonaliście już wyboru?"

"Dużym tortem będzie tort szampański z truskawkowym nadzieniem maślanym i lukrem szampańskim".

Szampan był wymyślny, a to liczyło się w Towarzystwie. Dla nich imprezy wiązały się z wydatkami, prestiżem i ekskluzywnością. Nasi przyjaciele byliby jedynymi gośćmi, którzy złapali to odniesienie, ale nie mogłem się oprzeć ukłonowi w stronę Linusa i mnie z truskawkowym nadzieniem. Subtelny bunt, który deklarował, że ta okazja nie dotyczy tylko ich, ale także nas.

"Kolejny doskonały wybór".

"Tortem panny młodej", kontynuowałam, "będzie tort bananowy z nadzieniem z masła orzechowego z kremowym serkiem i ciemnoczekoladowym lukrem ganache".

"Tort... panny młodej?" Leslie zawahała się, opanowana, by dodać do zamówienia. "To coś innego niż duży tort?"

"Tak." Zaznaczyłam je na palcach. "Duży tort jest dla gości, około trzystu z nich. Tort matrony powinien mieć cztery lub pięć warstw". Oczy Leslie wybrzuszyły się. "A mój tort powinien być skromny, dwuwarstwowy". Uderzyłam łokciem moją bestie, żeby zwrócić jej uwagę. "Nie dzielę się."

"Ani ja", Lethe ostrzegł, jakbym oczekiwał, że ona zapisać mi kawałek. "Jeśli chcesz tort plażowy, lepiej zamów dwa".

Biedny piekarz oczyścił jej gardło. "Przepraszam, ale jestem zdezorientowana. Znowu."

To była nasza druga degustacja, a ja nadal preferowałem moje oryginalne wybory. Lethe wolała... cokolwiek było przed nią i w zasięgu ręki. Tak jak większość naszych gości z jej strony rodziny. Objętość miała dla nich większe znaczenie niż takie drobiazgi jak smak czy prezentacja.

"Duży tort jest centralnym punktem". Rozłożyłem to na czynniki pierwsze dla Leslie. "To ten, który moi goście będą jeść, robić sobie z nim zdjęcia i rozmawiać o nim przez wiele lat". Albo dekad, bo nekromanci byli długowieczni. "To ten, który możesz udekorować tak, by pasował do naszego motywu."

Jako ukłon w stronę Maud, jako motyw przewodni wybrałam wiejski ogród. Nie oryginalny, ale klasyczny. Zdjęcia utrzymałyby się z czasem o wiele lepiej niż jakiekolwiek nowoczesne trendy.

"Dobrze." Kiwnęła głową i zrobiła notatki. "A co z pozostałymi dwoma? Czy one też powinny być ozdobne?"

"Tak." Popchnęłam okruszek wokół na moim talerzu. "Tort panny młodej i tort MOH będą podane obok dużego tortu. Dwa mniejsze torty mogą być stonowanymi wersjami dużego tortu, aby wszystko do siebie pasowało."

"Okej." Ciągle kiwała głową, ciągle bazgrała. "W sumie trzy torty?"

"Czułabym się lepiej z sześcioma," Lethe mamrotała wokół kostki ciasta z diabelskim jedzeniem. Gotowy z trudnych wyborów, ona przeszła do jedzenia każdego pojedynczego kęsa Leslie przyniósł z nią. "Mama przychodzi i przyprowadzi ze sobą co najmniej sześć przyjaciółek. Plus Midas."

Przyjaciele oznaczali ochroniarzy. Jej matka była alfą watahy Atlanta gwyllgi, a jej brat był teraz jej betą. Wszedł w tę rolę po tym, jak Lethe zdecydowała się pozostać w Savannah i założyć własne stado.

Pojedynczy gwyllgi kosztował dwa razy więcej niż opłata za catering na osobę, dlatego mieli osobny bufet, podczas gdy inni goście trzymali się bardziej tradycyjnego menu.

Hmm.

Czy bufety z ciastami były czymś takim? Jeśli nie, to powinny być. Może mogłabym zapoczątkować ten trend?

Odkładając to na bok do późniejszej kontemplacji, poświęciłam Leslie całą swoją uwagę. "Ile próbek przyniosłaś dzisiaj?"

"Sześć z twoich najlepszych wyborów z ostatniego czasu i sześć nowych smaków". Odczytała kombinacje, żeby odświeżyć moją pamięć. "W sumie dwanaście."

"Dobrze." Opuściłam ręce, gładząc wilgotne dłonie po blacie i ignorując ślady potu, które powstały od wyobrażenia sobie długu, jaki miałam zamiar zaciągnąć. "Masz teraz szkic i smaki na duży tort". Całkiem pewna, że słyszałam szloch mojej karty debetowej w pokoju obok. "Śmiało, zrób mi trójwarstwowe torty z jedenastu innych próbek, które będą serwowane na przyjęciu".

Palpitacje serca, nadchodzę. Kto wiedział, że wesela kosztują tak dużo?

"Jedenaście to nieparzysta liczba" - zaprotestowała Lethe w drodze do nalania sobie szklanki mleka. "Mówię, że dwanaście ciastek dla dzieci".

Chciałam dosięgnąć ją stopą, by kopnąć ją w goleń. "To dałoby nam trzynaście, nadal dziwne".

"Trzynaście to szczęście". Mleko w jej szklance w połowie zniknęło, przyniosła ze sobą karton. "Zaufaj mi".

"A co powiesz na to?" Zsunąłem się z mojego stołka. "Wy dwaj wyprasujecie szczegóły. Tak długo, jak duży tort i tort panny młodej są zgodnie z życzeniem, bo nie dzielę się moim ciastem z masłem orzechowym, Lethe, nie będę nitpick resztę."

"Vroom?" Keet kiwnął głową, drgając piórami. "Vroom?"

"Chodź, Keetimusie Prime." Zaproponowałem mu swój palec, a on wskoczył na niego. "Postawię cię, żebyś mógł strawić".

"On woli Keetatrona, dziękuję". Lethe otarła kciukiem swoje mleczne wąsy. "Czy czujesz się lepiej teraz, kiedy na mnie nakrzyczałeś?"

"Trochę." Potarłem się o otwory uszne Keeta. "Ranting pomógł".

"Nie możesz pozwolić, żeby te ślubne sprawy cię stresowały". Lethe zażądała mojego stołka, tuż przed moim obranym talerzem. "Pozwól mi być wszystkim matron-of-honorly. Idziesz zrelaksować się i myśleć szczęśliwe myśli ślubne."

Wszelkie szczęśliwe myśli ślubne uczyniły relaks niemożliwym tak blisko Wielkiego Dnia.

Frontowe drzwi otworzyły się, gdy zaokrągliłam róg, a Neely wpadł do środka, trzymając czarną jedwabną torbę z ubraniami, która ciągnęła się za nim cztery lub pięć stóp. Cruz podążył za nią, niosąc parownicę, którą jego mąż przekonał mnie do zakupu, nie tylko na ślub, ale na wszystkie wydarzenia, które nastąpiły po nim.

Ugh.

"Hej, ślicznotko." Potrząsnął torbą na mnie. "Zgadnij, co tu jest?"

"Moja sukienka?"

"Powiedziałeś to z takim samym entuzjazmem, jak Cruz pokazuje teatr obiadowy".




Rozdział 1 (3)

"O. moja. bogini." Zgasiłam i trzepotałam wolną ręką przy gardle. "Czy to moja sukienka?"

"Ingrate," huffed. "Nie wiem, dlaczego z tobą wytrzymałem".

"Dałam ci czarną kartę na modowe wpadki, a ja pozwalam ci udawać, że jestem naturalnej wielkości lalką Barbie?".

"W porządku, sassafras." Spojrzał na mnie w górę i w dół. "Zachowaj postawę i zobacz, gdzie cię to zaprowadzi".

Żyjąc do mojego poziomu dojrzałości, utknąłem mój język na niego. Keet, który był znany z przyłączenia się, opadł na moje ramię, zbyt pełny, aby wycisnąć pojedynczy boop.

Neely wyciągnął rękę i przez ułamek sekundy byłem przekonany, że chce złapać mnie za język, ale zamiast tego uszczypnął mnie w bok. Dostał może ćwierć cala skóry, która desperacko chciał być uchwytem miłości, kiedy dorósł. "Jak ty ciągle tracisz na wadze w taki sposób, w jaki jesz?"

Wyjaśnienie mu, jak Linus i ja eksperymentowaliśmy z tym, ile jego krwi jest wymagane, aby utrzymać mnie w optymalnym stanie, było osobiste. Ten koncert potentata wytrącał mnie z równowagi. Więź, którą dzieliłem z miastem, spalała więcej niż energia psychiczna, ale nie znaleźliśmy jeszcze właściwej równowagi. Dobrze, że Linus był profesjonalistą w miksowaniu truskawkowych smoothies z dużą ilością witaminy L.

"Będę jadł dodatkowe churro przed, w trakcie i po każdym posiłku, aż do Wielkiego Dnia". Skrzyżowałem serce opuszkiem palca, po czym zabezpieczyłem drzemiącego Keetatrona w jego klatce. "Obiecaj".

"Dopilnuj, żebyś to zrobił." Zacisnął wargi. "Nie chcę wzywać Javiera po kolejną rundę przeróbek".

Javier był fantastycznym krawcem. Był również fangtastycznym krawcem. Nowo obrócony, miał problemy, gdy nakłuwał mnie i mojego retyka podczas przypinania nas. Trzymał popping erekcji dentystycznych, co sprawiło, że wszyscy czuli się nieswojo, bez względu na to, jak Javier był przepraszający po klepaniu ręką po ustach.

"Lethe i ja mieliśmy dziś ostateczną, końcową degustację ciast, a za dwa dni robimy ostateczną, końcową, końcową degustację menu".

Siedem dni, zanim Linus Lawson stanie się Linusem Woolworth.

Siedem małych, malutkich dni i moje szczęście może się zacząć.

Nie mogłem się doczekać.

"Znam to spojrzenie." Neely mówił do mnie, ale trzepotał rzęsami na Cruza. "Daydreaming o swoim mężczyźnie?"

Powolne ciepło rozprzestrzeniło się w kłującym praniu po moich policzkach. "Nie?"

"Co byś powiedział, gdybym ci powiedział, że twoja sukienka nie była jedyną rzeczą, którą krawiec miał na mnie czekać?" Złośliwy uśmiech zmarszczył jego oczy. "A gdybym ci powiedział, że wysłałem Linusa na górę nie pięć minut temu z jego smokingiem?".

Squirming w miejscu, walczyłem z pokusą. "Czy to nie jest pech dla panny młodej, aby zobaczyć pana młodego przed ślubem?"

Neely zastrzelił mnie saucy mrugnięcie. "Nie powiem, jeśli nie."




Rozdział 2 (1)

==========

Dwa

==========

Woolly, jak się okazało, był trochę tradycjonalistą. Każdy krok po schodach skrzypiał do tego stopnia, że martwiłem się o trzaskanie desek, nawet tych, które nie skrzypiały od czasu, gdy wprowadziłem się do domu jako dziecko. Donosiła na mnie, a ja miałem już dość. "Przestań."

Stary dom pochylił jej kroki w sposób, który obiecywał, że wyśle mnie ślizgającego się po nich, jakbym wbiegał na dziwaczną zjeżdżalnię dla dzieci w parku.

"Poddaję się." Zrobiłem jeden ostrożny krok do tyłu. "Nie będę szpiegować Linusa. Zadowolony?"

Schody same się ustawiły, a światło nade mną rozjaśniło się blaskiem jej aprobaty.

Ku mojej radości, zamieszanie zwabiło przyszłego pana młodego na półpiętro.

Linus spiął swoje ciemno-kasztanowe włosy na karku, a czarne oprawki okularów nadały jego granatowym oczom bogatszy błękit. Miał na sobie dopasowany t-shirt, który prawie nie ukrywał tuszu pokrywającego jego klatkę piersiową, włożony w czarne smokingowe spodnie, które robiły niesamowite rzeczy dla jego tyłka i sprawiały, że chciałam przejechać dłońmi po... materiale.

Tak.

Tkanina.

Mały uśmiech na jego ustach, kiedy złapał mnie ogling go. "Co tu się dzieje?"

"Słyszałem plotkę, że jesteś półnagi i przyszedłem to zbadać".

"Próbuję na moim smokingu." Gestem wskazał w dół swoje spodnie, które były zapięte, ale nie zapięte. "Na ślub."

Zapięty.

Ale nie zapięte na guziki.

"Hmm?"

"Grier," powiedział sucho. "Moje oczy są tutaj na górze".

"Cholerne schody." Odchyliłem głowę do tyłu, zmuszając moje spojrzenie wyżej. "Nie mogę pomóc, że umieścili mnie na wysokości krocza z tobą".

Drewno jęknęło pode mną na słaby żart, ale to była wina Woolly'ego, że przegapiłem przedstawienie. Pewnie zapiął te spodnie, zanim przyszedł zbadać sprawę. Kilka sekund wcześniej i mogłem mieć szczęście.

Dosłownie.

"Tradycja mówi, że panna młoda nie może zobaczyć pana młodego przed ślubem".

Wyciągnąłem moją najlepszą pout, tę, która pozwoliła mi uciec z morderstwem jako dziecko. "Ty też nie?"

Linus, który znał mnie od szóstego roku życia, był odporny na moje wdzięki. "Nie dbasz o tradycję?"

Powoli przeciągnąłem zębami po dolnej wardze. "Bardziej przejmuję się na wpół ubranymi panami młodymi".

Przez dwa lata był narzeczonym na pół etatu. Nic na to nie można było poradzić i nie miałam mu za złe jego nieobecności, ale było ciężko, gdy Linus dzielił swój czas między Savannah i Atlantę, podczas gdy on szkolił ich potentatów. Wyszliśmy z tego silniejsi, ale nie chciałam tego robić ponownie.

Byłam gotowa, aby zacząć żyć życiem, w którym najdłużej musieliśmy być osobno, to cztery godziny, które spędzaliśmy w naszych miejscach pracy każdej nocy, zanim wyruszyliśmy na ulice, aby patrolować. A nawet wtedy jego studio tatuażu - The Mad Tatter To - zajmowało ostatnie piętro budynku, który kupił mi na potrzeby mojej firmy zajmującej się zwiedzaniem duchów na Abercorn Street.

Niski jęk dochodził ze starego pokoju Linusa, a Cletus dryfował, by zawisnąć między nami, zasłaniając mi widok.

"Ty też nie?" Zwinąłem koniec jego potarganej peleryny wokół palca. "Od kiedy to przestępstwem jest chęć zobaczenia swojego narzeczonego nago?".

Kusiło mnie, żeby skłamać o sprawdzeniu Oscara, żeby prześlizgnąć się obok Cletusa, poddałam się zanim spróbowałam szczęścia. Cletus miał nas wszystkich na oku. Zauważyłby, że chłopiec-duch poszedł tam, gdzie chłopcy-duchy poszli się naładować. Oscar miał wielkie plany, sekretne męskie plany, o których byłam zbyt dziewczęca, żeby je poznać, i chciał mieć pełną baterię, kiedy Corbin przyjechał na ślub.

Bogini pomóż nam wszystkim.

"Wzięliśmy razem prysznic o zmierzchu", przypomniał mi Linus. "A potem godzinę temu-"

"Hej." Huffed grzywki z moich oczu. "Nic nie poradzę, że twoje ubranie spadło w połowie drogi do powozowni".

Dopóki nie związaliśmy węzła, jeśli ktoś pytał, mieszkał tam. Choć w tych dniach używaliśmy go do przechowywania.

Tucking jego podbródek, on oczyszczone gardło. "Ogród jest piękny o tej porze roku".

"Czyż nie jest po prostu?" Położyłem swoją wagę na schodach o jeden stopień wyżej, ale Cletus zachował akt buforowy. "Spoilsport."

Wracając w dół drogi, którą przyszedłem, I snickered jak Cletus ushered Linus z powrotem do jego starego pokoju, aby zakończyć swoją solową próbę sukni. Przynajmniej nie byłem jedynym, który się tu znęca.

Szedłem w stronę biura Neely'ego, żeby zgłosić swoją porażkę, kiedy usłyszałem łomot, a potem... jęk.

Stary dom zapłonął w panice, a ja sprintem ruszyłem do kuchni, prześlizgując się przez drzwi w skarpetkach.

"Nie wiem, co się stało." Leslie przyciskała swój tablet do piersi, jej oczy były szerokie, a palce drżały. "Próbowała migdałów Jordana i ona..."

"Czy ona się udławiła?" Uderzyłem w kolana obok mojego nieprzytomnego przyjaciela. "Lethe? Czy mnie słyszysz?" Sprawdziłem jej puls. "Lethe."

"S-s-sama nie wydała żadnego dźwięku," zająknęła się Leslie. "Nie mogła się zadławić. Nie mogła."

Woolly przyniósł Linusa ścigającego się po schodach, a on szturchnął mnie na bok, żeby ją zbadać. "Wezwijcie lekarza".

Lekarza? Jakiego lekarza? Nikt nie leczył Gwyllgi poza...

Oh.

Uzdrowiciela stada. To o niego mu chodziło. Mówił kodem z powodu gapiącego się na nas człowieka, a ja traciłem zimną krew, bo off-biały krem maślany na ustach Lethe był ciemniejszy niż jej skóra.

"Okay." Spartaczyłem numer przy pierwszej próbie, dostałem go przy drugiej, potem czekałem na Jayę, żeby odebrać. "Lethe's down." Brzęczenie wypełniło moje uszy, aż wszystko, co mogłam usłyszeć, to zapracowany oddech mojej najlepszej przyjaciółki. "Nie wiem, ja..." Straciłam cierpliwość. "Po prostu podejdź tutaj".

"Grier?" Neely kucnął głową w pokoju, po czym podniósł rękę do gardła. "Słyszałem..."

Dzięki bogini za wsparcie przybyłe w samą porę.

"Neely, zabierz stąd Leslie". W kieszeni szukałem małego noża, który ukradłem Linusowi wieki temu. "I niech ktoś zadzwoni do Hooda".

"Już się robi." Chwycił Leslie za łokieć. "Chodź, cukiereczku. Odprowadzę cię."

"Mogłabym..." Telefon, który wyciągnęła z kieszeni, wystrzelił przez jej palce. "Powinnam zadzwonić na 911?"

"Grier właśnie to zrobił." Złapał telefon, zwrócił go jej i szturchnął ją wzdłuż. "Pomoc jest w drodze."




Rozdział 2 (2)

"Wszystko będzie dobrze, Lethe". Ufałem Neely, że wyprowadzi piekarza z domu, i nie oszczędzałem jej ani chwili po tym, jak opuściła mój wzrok. Ostrze przyciśnięte do lewej dłoni, naciąłem rękę na atrament, by zaznaczyć uzdrawiające sigile w poprzek czoła i policzków Lethe. "Nic ci nie będzie." Czerpiąc z pamięci genetycznej przekazanej każdemu dotkniętemu przez boginię nekromancie oraz z moich studiów nad kolekcją Marchanda, zabrałem się do pracy. "Będzie dobrze, a ja kupię ci twój ciężar w bekonie".

"Hood prowadzi dziś zajęcia", powiedział Linus po powrocie Neely'ego. "Nie usłyszy dzwonka telefonu, więc wysłałem mu SMS-a".

Ponieważ córka Hooda i Lethe, Eva, nie mogła uczęszczać do szkoły publicznej lub prywatnej dzięki jej przyspieszonemu wzrostowi, zaczął ją uczyć w domu. Jedna rzecz doprowadziła do drugiej i stado powierzyło swoje dzieci również pod jego opiekę, aby mogła znaleźć przyjaciół na każdym etapie swojego rozwoju i cieszyć się bardziej normalnym szkolnym doświadczeniem.

Nigdy nie nienawidziłam zasady zakazu używania telefonów w klasie bardziej niż w tej chwili.

"Neely?" Kontynuowałem, projekt dobrze przeszedł zawiłe w obnoxious. "Biegnij obok drzwi i złap Hooda".

Paczka Kinase mieszkała w rozległym dworze z rozległymi terenami, a szkoła domowa była ustawiona jako klasa dla wszystkich w przerobionej sali balowej. Nie musiał iść aż tak daleko. Jeden z patroli powinien go zatrzymać. Mogliby ogłosić alarm i sprowadzić Hooda biegnącego na czworakach.

"Na to." Obrócił się na pięcie i wystrzelił przez drzwi.

"Zamykam sigil." Dokończyłem projekt, po czym oparłem dłonie na jej klatce piersiowej. "Czysto."

Linus upuścił jej nadgarstek, na którym monitorował jej puls, a ja wstrząsnąłem ją dawką magii o wysokim napięciu, rozświetlając jej skórę i buchając światłem przez jej pory. Mrużąc oczy przed jasnością, naładowałem ją drugą falą.

Lethe wystrzeliła w górę kaszląc, jej oczy były dzikie, jej drapieżne instynkty w pogotowiu.

"Nic ci nie jest." Potarłem jej plecy, wciągając ją w połowie drogi w uścisk. "Mam cię."

"Nie," zgrzytnęła, łypiąc na mnie. "Puder."

"Puder?"

Jej palec wskazujący zadrżał, gdy wskazała na bukiet na ladzie. "Brązowy."

Zgroza biła tatuażem w mojej piersi, gdy zapadłem się z powrotem na skos. "Woolly, zamknij dom".

Brąz był dla gwyllgi tym, czym srebro dla wargów. Niewielu zdawało sobie sprawę z tego faktu - był on daleki od powszechnej wiedzy - dopóki sfory Kinase nie zaprzyjaźniły się z potentatami dwóch miast, dając im dynastyczną kontrolę nad gwyllgi w Gruzji. To ukłuło dumę zbyt wielu gatunków i rozpoczęło się polowanie na ich słabe punkty. Teraz ich największa słabość była zbyt łatwa do wykorzystania.

"Wyślę Hoodowi SMS-a z aktualnymi informacjami, niech wie, że Woolly został poddany kwarantannie". Kciuki Linusa przeleciały po ekranie. "Wy dwaj udajcie się na zewnątrz".

"Powiedz Neely'emu, żeby załatwił pokój hotelowy, umył się i żeby Cruz spotkał się z nim z czystymi ubraniami. Może obciążyć tym mnie." To było najmniejsze, co mogłem zrobić. "Powiedz mu też, że nie ma żadnych zabawnych interesów. To jest poważne. Jeśli chce mieć miłosne gniazdko na noc, będzie musiał wynająć inny pokój, najlepiej na innym piętrze."

Wybierając numer Neely, Linus przybliżył telefon do ucha. "Dam mu znać."

Ponieważ byliśmy sami, Lethe pozwoliła mi pomóc jej stanąć na nogi i odprowadzić ją do tylnych drzwi. Stamtąd samotnie przeszła przez ganek i zrobiła schody w dół do tylnego ogrodu. Jej uda drżały, gdy składała nogi, by usiąść na trawie, ale trzeba było być blisko, by to stwierdzić.

Kiedy już się usadowiła, dołączyłem do niej, opadając obok niej na trawnik. Oparłem się ramieniem o jej ramię, aby ją podeprzeć, nie czyniąc oczywistym, że się na mnie opiera. "Wszystko w porządku?"

"Co by było, gdyby to Eva wąchała kwiaty?" Przetarła twarz ogonem koszuli. "Dawka tak silna dla dziecka w jej wieku? Mogłaby ją zabić."

To już raz się zdarzyło, Hoodowi, ale Odette była za to odpowiedzialna. Nie żyła i odeszła, podobnie jak jej kochanek, mój dziadek, Gaspard Lacroix.

"Nienawidzę tego, że wzięli cię na celownik w moim domu." Tak źle jak ja się czułam, Woolly była równie umorusana. Kochała Lethe i uwielbiała Evę. Jej poczucie winy i zmartwienie pulsowały z tyłu mojego umysłu jak ból głowy. "Jakieś domysły co do powodów?"

"Jestem nowym alfą." Lethe kaszlała, aż martwiłem się o jej płuca. "Wataha ma ledwie trzy lata. Większość nie stabilizuje się, dopóki nie przekroczy kamienia milowego w postaci dekady. Każdy zawodnik, który mnie pokona, dziedziczy stado i wszystkie jego dobra. Wszystko, co mam, przejdzie na następnego alfę. Bóg pozwoli, że będzie to Eva."

"Zadzwoniłem po sprzątaczki," oznajmił Linus przechadzając się po ganku. "I, cóż, rzeczywistych sprzątaczy."

To znaczy, że wezwał ludzi odpowiedzialnych za zbieranie dowodów na zbrodnie nadprzyrodzone, a także służbę porządkową, która wysterylizuje Woolly'ego od góry do dołu.

"Czterech z nas zostało zdemaskowanych." Przekręciłem się, by lepiej go widzieć, by uspokoić swoje serce, nie żeby brązowy proszek mu zaszkodził. "Lethe, Neely, ty i ja".

Leslie też, ale ona była człowiekiem. Nie mogłem jej upolować i zażądać zgody na sanację. Nawet jako Potentat Savannah, tytuł, którego nie rozpoznałaby, mój zasięg nie sięgał tak daleko. Musiałbym wymyślić jakąś prozaiczną wymówkę. Toksyczna czarna pleśń? Była świadkiem upadku Lethe, więc nie byłoby to aż tak dziwne, gdybym zasugerował jej, żeby zdrapała kilka warstw skóry i spaliła ubranie, prawda?

"Musimy się spłukać i zrzucić nasze ubrania". Skubnąłem na mojej koszulce. "Nie możemy ryzykować skażenia krzyżowego".

Nie tylko dla dobra Evy, ale dla wszystkich dzieci gwyllgi, które uwielbiały podbiegać i przytulać swojego alfa.

"Uderzmy w potok." Lethe podniósł się na chwiejnych nogach po odmowie mojej pomocy. To nie była duma. To był protokół. Jeśli to była taktyka destabilizacji, nie mogła sobie pozwolić na pojawienie się słabości. "Możemy się tam opłukać i kazać komuś pobiec do nas ubrania z domu. Biegacz może również doświadczyć radości z powiedzenia dzieciom, że woda jest niedostępna przez kilka dni, dopóki nie minie zagrożenie skażeniem."

Stałem również, nienawidząc, że nie mogę zaoferować jej więcej niż podniesienie morale. "Wiesz, co to oznacza?"




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Przetrwać przy wymianie ślubów"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści