Idealny plan świąteczny

Rozdział 1

To najwspanialszy i najbardziej szalony czas w roku.

Thanksgiving

"Czy powinienem spodziewać się dziś na kolacji zwykłych podejrzanych?" Kline zapytał z fotela kierowcy z uśmiechem, i natychmiast, westchnąłem.

Grube i suche, było cięższe od moich normalnych westchnień o jakieś 2500 funtów - mniej więcej tyle, ile wynosiła skumulowana masa zespołu krewnych, których spodziewałem się niebawem spotkać.

Po spędzeniu wczesnego popołudnia na obiedzie z okazji Święta Dziękczynienia z rodzicami Kline'a, mój dzień miał już dwadzieścia sześć godzin, a na nieszczęście dla mnie była dopiero piąta. T-minus siedem godzin do końca.

"Biorąc pod uwagę, że to Święto Dziękczynienia z moją szaloną a-s-s rodziną, wyobrażam sobie, że cały gang tam będzie". Złe słowa musiały być zaklęte, gdy na tylnym siedzeniu miałeś ciekawskiego pięciolatka i wrażliwego półtoraroczniaka gotowego powtórzyć wszystko, co wypełniło ich małe uszy. Nasi przyjaciele, Thatch i Cassie Kelly, już rozszerzyli słownictwo moich dzieci na tyle, by wystarczyło na całe życie.

Mój mąż cicho chichotał obok mnie, a ja przez chwilę rozważałam wyjęcie z torebki nożyczek do skórek i wielokrotne nakłuwanie jego bańki dobrego humoru.

Nie zrozumcie mnie źle, kochałam moją rodzinę, ale ogólnie rzecz biorąc, święta - jakiekolwiek święta - i moja rodzina nie miały dobrych notowań. Było to wystarczające wyzwanie, by przebrnąć przez nasze comiesięczne rodzinne obiady z rodzicami, ale kiedy w grę wchodzili dalecy krewni, gówno nigdy nie zawiodło i nie uderzyło w przysłowiowy wentylator. Krwawa masakra w miejscu, w którym kiedyś był palec, awarie szamba, pijane przewracanie choinki i prawie pożar domu dzięki indykowi we frytownicy - nazwij to, mieliśmy to.

"Mamusiu! Mamusiu!" wołała Julia z tylnego siedzenia. "Czy to już dziesięć minut? Czy jesteśmy już u Mimi i Papy?"

Mimi i Papa, inaczej znani jako moja matka i ojciec, czyli Dick i Savannah Cummings, byli dwoma ulubionymi ludźmi na planecie mojej pierworodnej córki. Do tego stopnia, że często zauważałem, jak naśladuje ich zachowanie.

Kiedy pierwszy raz to zauważyłem, prawie padłem z przerażenia.

"Prawie, kochanie", powiedziałam równo - mimo że odpowiedziałam na to samo pytanie już piętnaście razy. Mój spokój na zewnątrz był matczyną fasadą. Wewnątrz, powoli się rozpadałam. Matka może odpowiedzieć na to samo pytanie tylko tyle razy, zanim zacznie się łamać. Kiedy taśma maskująca z przyzwoitości i kłamstw trzymająca mnie w kupie ustąpiła, wszyscy w pobliżu mieli lepiej uważać.

"Ugh, mam dość bycia w samochodzie!" Julia znowu jęczała, a ja strzeliłam jadowitymi oczami w stronę Kline'a.

Zrobiłeś mi to - krzyknęli. Uśmiechnął się. Drań.

Co było z dziećmi i przejażdżkami samochodowymi?

Albo bardziej niż to, dlaczego ich poczucie czasu zawsze wydawało się poruszać z prędkością warp?

W ich małych umysłach dziesięć minut równało się trzydziestu sekundom.

Oczywiście Julia, moja przedwczesna i urocza pięciolatka, przechodziła trochę upartą fazę, która sprawiała, że cały czas wydawał się boleśnie zakręcony, niezależnie od tego, czy byliśmy w samochodzie, czy nie. Przez ostatnie około sześć miesięcy nie mogła pozwolić, by minęła chwila bez głośnego wyrażenia swojej dezaprobaty, gdy coś jej się nie podobało - a najwyraźniej nie podobało jej się już nic.

Poważnie, chłopaki, ta mała faza doprowadza mnie do szału.

To jest naprawdę złe z dużą literą B i słowem f-u-c-k-i-n-g z przodu.

Zabranie Julii na wycieczkę do sklepu spożywczego? Zapomnij o tym. Równie dobrze mogłabym próbować pchać zdziczałego kota w wózku wypełnionym mlekiem i tuńczykiem. I nawet nie zająknij się, co się dzieje w dni, kiedy nie ma ochoty iść do szkoły. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, jak by to było, gdyby mała dziewczynka z Egzorcysty została wykąpana, ubrana i gotowa do wyjścia za drzwi? Brzmi dość strasznie, prawda?

Moje koleżanki, proszę módlcie się za mnie. Bóg wie, że nie zniosę kolejnych trzynastu lat postawy małej Miss Divy.

"Mamo", Evie spokojnie ogłosiła ze swojego fotela samochodowego montowanego tyłem do kierunku jazdy, siedząc obok swojej siostry.

"Tak, kochanie?"

"Cześć!" wykrzyknęła po prostu, parskając kilka chichotów zaraz po tym.

"Cześć, Evie", odpowiedziałem i cicho podziękowałem niebiosom powyżej, że moje najmniejsze dziecko było zadowolone z bycia spokojną i szczęśliwą małą damą - jak dotąd.

"Tata!"

"Cześć, Evie", odpowiedział natychmiast Kline, jego niebieskie oczy błyszczące miłością, gdy zerknął w lusterko wsteczne na swoje dwie dziewczyny.

Nasz osiemnastomiesięczny zachichotał w odpowiedzi, a następnie wykrzyknął: "Lia! Lia! Lia! Lo youuuuu, Lia!"

"Kocham cię, Evie" - odpowiedziała słodko Julia.

Domyśliłam się, że nawet mała Miss Diva nie mogła być zirytowana miłością swojej młodszej siostry.

Zerknęłam za siebie, aby znaleźć dziewczyny trzymające się za ręce, a moje serce napięło się mocno z miłości. To właśnie takie chwile przypominały ci, dlaczego w ogóle chciałeś być rodzicem. Pomiędzy chaosem, upartymi fazami i nieprzespanymi nocami, zawsze mogłeś liczyć na te małe, cenne skrawki czasu, w których pochłaniała cię bezwarunkowa miłość do twoich dzieci.

W końcu Bóg musiał mieć coś na miejscu, żeby zapobiec zabójstwu matki nad dzieckiem i ułatwić przetrwanie rasy ludzkiej.

Ukazał się znajomy, obsadzony drzewami, okrągły podjazd i biała cegła domu moich rodziców, a słodka reminiscencja wspomnień z dzieciństwa i ściskający żołądek niepokój, który zawsze wydawał się występować podczas wakacji, uderzyły mnie wszystkie naraz. To było jak szeptanie "home sweet home" i chwytanie klamki "oh shit" w tym samym czasie.

"W porządku", ogłosił Kline, wyłączając stacyjkę. "Jesteśmy na miejscu."

"Yay!" krzyknęła Julia i natychmiast zaczęła odpinać własne pasy bezpieczeństwa. "Mimi i Papa!"

Kline odwrócił się w moją stronę i położył swoją dłoń czule na moim ramieniu. "Gotowa?"

Potrząsnęłam głową, a on się uśmiechnął.

"Będzie dobrze, Georgie", zapewnił, ale nazwałem bzdury z podniesieniem brwi.

"Ty i ja oboje wiemy, że święta z moją rodziną nigdy nie kończą się dobrze".

Weźmy na przykład ostatnie święta. Po tym, jak zjedliśmy indyka smażonego w piwie - tylko mój ojciec, Dick Cummings, byłby na tyle szalony, by podjąć kolejną próbę po pożarze w 2007 roku - cała moja rodzina przystąpiła do wrzeszczenia na temat wewnętrznych aspektów serii "Zmierzch". Drużyna Edwarda lub Drużyna Jakuba może wydawać się niewinna, ale to, co powinno być zwykłą debatą, spowodowało efekt domina w każdym problemie, jaki kiedykolwiek ze sobą mieliśmy. Nie wiem, jak fikcyjna historia miłosna o wampirach stała się katalizatorem całej rodzinnej awantury, ale wieczór zakończył się tym, że połowa mojej rodziny wyszła, zanim jeszcze prezenty zostały otwarte, a Julia płakała przez całą drogę do domu.

Katastrofa, mówię ci. To zawsze była pieprzona katastrofa.

"Jeśli ktoś poruszy temat Zmierzchu, albo twój wujek Donnie spróbuje dyskutować o polityce, albo, nie daj Boże, twoja ciotka Rhonda spróbuje sprzedać nam rzeczy ze swojej ostatniej piramidy finansowej, będę pierwszym, który spakuje dziewczyny i wysadzimy to stoisko z lukrem".

Widzisz? Nawet mój mąż nie chce przeżyć fiaska "Zmierzchu" z zeszłego roku.

"Obiecujesz?"

Kline wsunął luźny kosmyk włosów za moje ucho i pocałował mnie w policzek. "Obiecaj, kochanie".

"Chodźmy! Let's go! Zabierzcie mnie stąd!" Julia krzyczała, gdy jej małe ręce poszły apeshit na zablokowane przez dzieci tylne drzwi.

"Kocham cię", mój mąż wyszeptał przez pounding beat mojego szybko eskalującego ciśnienia krwi. Przycisnął szybkie dziobnięcie do moich ust, zanim wyskoczył z fotela kierowcy i uwolnił zwierzę w klatce - czyli naszą pięciolatkę - z tylnego siedzenia.

Szybka jak bicz, Julia biegła sprintem przez podjazd, aż dotarła do drzwi wejściowych moich rodziców i rozpoczęła drugi atak na ich - na szczęście - solidne drewno.

W znacznie normalniejszym tempie wysunąłem się z fotela pasażera i odpiąłem Evie z jej fotelika. Uśmiechnęła się pełnym zębem i owinęła swoje małe rączki wokół mojej szyi, gdy podnosiłem ją z samochodu.

Dwie sekundy później jej małe rączki sięgnęły po ojca, a on z radością wciągnął ją w swoje ramiona. Evie była totalną dziewczynką tatusia. Nie mogłam jej jednak winić; ja też bardzo kochałam swojego męża. Kline Brooks był najlepszym ojcem i mężem, jakiego kobieta mogła sobie zażyczyć. Jeśli ktoś miał szczęście w naszym związku, to na pewno byłam to ja.

Zanim dotarliśmy do drzwi, mój tata miał już Julię na biodrze i wielki grymas rozciągnięty na twarzy. "Savannah! Brookowie są tutaj!" zawołał za sobą, a twarz mojej mamy pojawiła się nad jego ramieniem zaledwie kilka sekund później.

"Happy Thanksgiving!"

"Mimi!" Julia pisnęła i wskoczyła w ramiona babci.

"O mój Boże, przysięgam, że urosłaś dwa cale i zrobiłaś się jeszcze ładniejsza od czasu, gdy widziałam cię po raz ostatni!".

Julia zachichotała. "You sos silly, Mimi! You just saws me yesterdays!"

Nie pytajcie mnie dlaczego, ale moja pięciolatka miała coś takiego, że dodawała literę S do większości swoich słów, nawet tych nie będących liczbą mnogą. I nie, nie było to wynikiem seplenienia. Te S były całkowicie dobrowolne i przypadkowe w swoim czasie - przynajmniej ja nie byłam w stanie dostrzec żadnego wzoru.

Moja mama uśmiechnęła się i pocałowała swoją najstarszą wnuczkę w nos, zanim postawiła ją na nogi. Z Evie niesioną teraz przez mojego tatę, Julia wbiegła do foyer, a reszta z nas poszła za nią.

Chyba nie zaczęło się to zbyt źle...

Kline uśmiechnął się do mnie, gdy owinął rękę wokół mojego ramienia i poprowadził nas do salonu. Gdy tylko weszliśmy do pokoju, zostaliśmy przywitani pozdrowieniami i życzeniami szczęśliwego Święta Dziękczynienia od wszystkich siedzących przy ognisku i telewizorze, w którym właśnie leciał mecz piłki nożnej.

Rozejrzałam się po pokoju i zrobiłam bilans. Zwykli podejrzani - jak elokwentnie określił ich mój mąż - byli tu w zasadzie wszyscy.

Babcia Cummings. Wujek Donnie, ciotka Rhonda i ich czterej synowie oraz moi kuzyni - Randy, Ralphie, Ricky i Raymond. Dwóch z nich było żonatych i miało ze sobą swoich małżonków.

Czy to oczywiste, że moja ciotka Rhonda naprawdę lubi imiona zaczynające się na R?

I Dick?

Czwórka dzieci, chłopaki.

W przytulnym salonie Dicka i Savannah było pełno ludzi. Po cichu modliłam się, żeby wszyscy byli na swoim najlepszym i wolnym od katastrof zachowaniu.

"Gdzie jest Will i Melody i moja ulubiona siostrzenica?" zapytałem, gdy tylko zdałem sobie sprawę, że mojego brata i jego rodziny nigdzie nie ma. Potrzebowaliśmy ich, aby ustabilizować równowagę normalności!

"Dr. Obscene nie zrobi tego dziś wieczorem", odpowiedział głośno mój ojciec, gdy usunął z drogi Randy'ego i Ricky'ego i usiadł na kanapie. Ten człowiek nie miał filtra, a od czasu, gdy Will wystąpił w The Doctor Is In - szalenie popularnym reality docuseries o jego karierze położnika, stary dobry Dick nie pozwolił, aby to skandaliczne przezwisko umarło.

"Will ma dziś dyżur", dodała uprzejmie mama, "więc wpadli wcześniej na lekki lunch z okazji Święta Dziękczynienia z twoim tatą i ze mną".

Ten drań! Pewnie nawet nie był na wezwanie. Po prostu nie chciał mieć do czynienia z szaleństwem, które ciągnęło się za stroną naszego ojca jak pieprzony ogon.

Wyciągnęłam komórkę z torebki i wysłałam mojemu bratu zdrajcy szybkiego smsa.

Ja: Ty brudny kłamco! Nawet nie jesteś na zawołanie, prawda? Po prostu stawiasz swoje zdrowie ponad moje, jak narcyz.

Will: Przeczytaj ponownie ten tekst i powiedz mi, kto brzmi jak prawdziwy narcyz. Szczęśliwego Święta Dziękczynienia, Georgie! Kocham cię!

Ja, egocentryk? Jakby!

Ja: Niech zgadnę, masz też dyżur na święta...

Will: Cóż...

Ja: W pewnym sensie nienawidzę cię teraz, Williamie.

Will: Też cię kocham, Gigi!

Ja: Ugh. Daj Mel i mojej ulubionej siostrzenicy buziaka dla mnie.

Will: Nie ma buziaka dla mnie?

Ja: Odczep się.

Will: Rada: Nie zostawaj po deserze. Wujek Donnie zaczął pić, jak tylko tam dotarł - jak wychodziliśmy - cztery godziny temu. Obaj znamy wujka Donniego, a taka ilość piwa to zła kombinacja.

Ja: Gdyby to ode mnie zależało, nie zostałbym po przystawkach.

Will: Hahahahahaha

Ja: Zamknij się, dupku.

Mój brat zawsze był moim buforem na tych imprezach. Jeśli babcia zaczęła mnie zaczepiać o coś śmiesznego, po prostu wspominałem o czymś okropnym, co zrobił Will. A kiedy wujek Donnie podawał piwo numer dziesięć, wrzucałem Willa do studni zagłady jak ofiarę z dziewicy i uciekałem.

Jak, u diabła, miałam bez niego przetrwać?

Byliśmy u moich rodziców od dwudziestu minut, kiedy pierwsza powódź niepokoju przepełniła moje żyły, rozlewając się po całym ciele i przynaglając do tego klaustrofobicznego, łzawiącego w oczach uczucia, które kojarzyło mi się z wakacjami i rodziną.

Wujek Donnie właśnie obmacywał ciotkę Rhondę w kuchni, podczas gdy Dick i Savannah się temu przyglądali. Założyli się, że ta czynność nie będzie wydawała dźwięku silnika morskiego, a wujek Donnie postanowił udowodnić, że się mylą. Raymond poszedł za swoją żoną przez drzwi, obecnie blokując mi widok, na szczęście, ale potem zaczął garbić powietrze za nią. Ricky i Ralphie parsknęli ze swojego miejsca na kominku.

"Jak długo jeszcze musimy tu być?" Szepnęłam do męża za zgrzytającymi zębami. On tylko mruknął, owinął swoje ramię wokół moich ramion i schował mnie do swojego boku.

"Kochanie, nawet nie zjedliśmy jeszcze kolacji".

"Wiem, ale może uda nam się wymyślić wymówkę, aby wyjść wcześniej", szepnęłam z powrotem. "Może uda mi się przekonać Julię, żeby udawała, że jest chora, więc wszyscy musimy wyjść?".

Kline uniósł rozbawioną brew.

"Dobrze," westchnąłem. "Nie będę wprowadzać w to naszej pięciolatki. Ale wiem, że zdecydowanie mogę udawać bakcyla żołądkowego".

To było smutne, że w Święto Dziękczynienia, dzień mający przypominać nam o wszystkich naszych błogosławieństwach i wspaniałych rzeczach w naszym życiu, po cichu zastanawiałam się, czy istnieje jakiś rodzaj udawanego nagłego wypadku, który mogłabym wymyślić, żeby Kline, dziewczynki i ja mogły uciec bez traumy, ale... czy wspomniałam, że twarz mojego wujka była w pełni usadowiona w piersiach mojej ciotki?

"Georgia," Kline szepnął mi do ucha, trochę śmiech szorstki jego przeważnie gładki głos, "Kocham cię bez końca, i mogę wyczuć swoją desperację, ale ty i ja oboje wiemy, że jesteś kłamcą gówno. Nigdy nie udałoby nam się wyjść stąd bez wątpliwości".

Zmarszczyłem się dramatycznie.

"Nie wspominając już o tym, że nawet jeśli twoja rodzina jest walnięta jak łza, nie powinniśmy zanudzać ich w środku Święta Dziękczynienia".

Dlaczego mój mąż musiał być tak cholernie szlachetny przez cały czas?

Normalnie była to jedna z moich ulubionych jego cech, ale nie dzisiaj. Dzisiaj potrzebowałam, żeby był mniej wielkoduszny, a bardziej niech się stąd wypierdala.

Jęknąłem, a on tylko trzymał mnie mocniej, mały uśmieszek całując jego usta.

Podczas gdy Julia i Evie wydawały się zadowolone z grania w Barbie na podłodze w salonie - nieświadome orgii w kuchni - po cichu próbowałam być wdzięczna, że nasze dziewczyny nie krzyczą i nie wyrywają sobie włosów i znaleźć swoje szczęśliwe miejsce.

Dorastając z bratem, szybko zdałam sobie sprawę z tego, że siostry są zagadką - w jednej chwili walczą, a w następnej są najlepszymi przyjaciółkami. Nigdy nie wiedziałeś, co ci się trafi.

"Georgia, kochanie," moja matka wołała mnie z kuchni. Odwróciłam się powoli, zerkając przez jedno oko, aby uniknąć dalszych blizn na całe życie. Na szczęście jedynym ciastem w zasięgu wzroku była dynia, a moja matka wsuwała je z gracją do piekarnika.

"Tak?"

"Czy możesz nalać babci kolejny kieliszek wina?"

Zerknąłem z powrotem na leżankę w drugim rogu salonu, aby znaleźć moją babcię chlipiącą resztę wina w swoim kieliszku, jej usta już poplamione głęboką purpurą od kto kurwa wie, ilu kieliszków Merlotu już wypiła.

Jej oczy spotkały się z moimi, a ona podniosła swój kieliszek w powietrzu. "Pstryk, pstryk, Georgie."

Piekielne dzwony. Babcia była pijana, a my nawet nie zaczęliśmy jeszcze kolacji.

"Jasne, babciu", mruknąłem i zostawiłem Kline'a w salonie, aby przejść do kuchni i złapać osiemdziesięcioośmioletnią matkę mojego ojca więcej alkoholu.

Po przybyciu do kuchni zauważyłem coś znacznie straszniejszego niż PDA mojej ciotki i wujka - normalny wyświetlacz mojej matki z jedzeniem nie istniał. Gorączkowo rozejrzałam się po ladach, ale były zaskakująco puste. Nie było tłuczonych ziemniaków, farszu, indyka ani żadnych innych pysznych zszywek, które oznaczały Święto Dziękczynienia.

"Uh...czy potrzebujesz pomocy w czymś, mamo?" Zapytałem, a ona potrząsnęła głową, gdy wyciągnęła korek na świeżej butelce Merlot.

Kurwa, miałem nadzieję, że babcia nie skończyła już butelki numer jeden przez siebie. Była znana z tego, że miała luźne i nieodpowiednie usta, gdy tylko alkohol wszedł do gry, a moi kuzyni nie zrobiliby nic więcej, jak tylko ją nakręcić.

"Nie." Potrząsnęła głową. "Babcia nalegała na obsługę Święta Dziękczynienia w tym roku".

Rozejrzałem się po pustych ladach ponownie, mój sceptycyzm wzrastał. Nie widziałem żadnego pieprzonego jedzenia.

"Najwyraźniej" - kontynuowała mama - "udało jej się namówić bardzo znanego nowojorskiego szefa kuchni do zrobienia naszej kolacji. Czyż nie jest to wspaniała gratka w tym roku?".

Znany szef kuchni rzuca wszystko, aby ugotować obiad dla mojej rodziny w Święto Dziękczynienia ze wszystkich dni? To wszystko brzmiało dość kurewsko podejrzanie, jeśli mnie zapytać.

Rosnąc wzburzony na myśl o braku jedzenia, które mogłoby przeciąć skutki całego alkoholu, rzuciłem szybkie spojrzenie do jadalni, gdzie siedziały tylko puste naczynia, szklanki, talerze i sztućce. "Uh...ok...ale...gdzie jest szef kuchni i gdzie do cholery jest jedzenie?".

"Babcia powiedziała, że jedzenie zostanie dostarczone punktualnie o szóstej po południu".

Zmrużyłam oczy w zakłopotaniu. "Więc...kim dokładnie jest ten słynny szef kuchni?"

Moja mama wzruszyła ramionami. "Nie jestem pewna, ale pomyślałam, że to było naprawdę przemyślane ze strony babci, aby zaoferować obsługę jedzenia w tym roku. Miło było nie spędzać całego dnia na gotowaniu. Twój ojciec też bardzo to polubił", dodała i zmarszczyła brwi. "Zdecydowanie pracował apetyt na Święto Dziękczynienia dziś rano i po południu".

"Do diabła tak!" Wujek Donnie wiwatował, klepiąc mojego ojca z rozbrzmiewającą wysoką piątką.

To właśnie w takich chwilach żałowałem, że nie mam jednej z tych mamuś, które były spięte i ledwo potrafiły przeliterować słowo seks, a tym bardziej powiedzieć cokolwiek o seksie na głos. Ale to nie była moja rzeczywistość. Savannah Cummings była certyfikowaną terapeutką seksualną i znaną na całym świecie osobą dzielącą się seksem.

"Wow. Dzięki, mamo. To jest dokładnie to, o czym chciałam myśleć tuż przed kolacją".

Pomachała mi z uśmiechem. "Seks i intymność są dobre dla duszy i twojego małżeństwa, kochanie. Mówiąc o tym, jak się mają sprawy między tobą a Kline? Czy seks jest nadal-"

"Wszystko jest dobrze, mamo." Uciąłem ją i trzymałem w górze nowo napełniony kieliszek wina Babci. "Lepiej zabiorę ten kieliszek Merlota do babci, zanim zacznie krzyczeć na moje dzieci, że puste kieliszki są dla pansy-asses".

Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, co jest gorsze: nakarmienie Babci większą ilością alkoholu, czy rozmowa o pozycjach seksualnych new age z moją matką. Wydawało mi się to sytuacją przegraną, a jedyną oczywistą opcją było samozachowanie. Babcia była dorosłą kobietą i jeśli chciała się upić i wygadywać bzdury podczas kolacji, to była to jej sprawa. Musiałbym się tylko modlić, żeby niczyje inne "bzdury", jak to określiła, nie wypchnęły jej spod kontroli.

"Tutaj, Gran", powiedziałem i ostrożnie podał jej szklankę.

"Geez, zajęło ci to wystarczająco długo", mruknęła. "Myślałam, że mogę umrzeć ze starości, zanim tu dotrzesz".

Rany, moja babcia jest tylko coraz słodsza z każdym mijającym rokiem.

Zmusiłam się do uśmiechu na ustach i przeszłam na przeciwną stronę pokoju, z dala od starszej pani żłopiącej wino. Znajdując miejsce między Kline'em a moim ojcem, próbowałem cieszyć się grą w piłkę nożną, a z wyglądu Seattle kopało tyłek Minnesocie.

Nigdy nie byłem wielkim fanem profesjonalnego futbolu, ale odkąd zacząłem pracować jako dyrektor marketingu Mavericks, zacząłem go lubić. Cóż, przynajmniej bardziej niż kiedyś. Szczerze mówiąc, nadal nie rozumiałem gry, ale byłem pewien, że wiem, jak wprowadzić drużynę na rynek. Kiedy chodziło o zapełnienie stadionu fanami i zdobycie nowych sponsorów dla moich zawodników, stałem się cholernym profesjonalistą.

Ale zrozumienie samej gry było raczej pracą w toku - taką, której ukończenie może zająć wieczność.

Wygląda na to, że potrzebuję teraz Drużyny Edwarda.

"Wy idioci! Co robicie!" krzyczał mój wujek Donnie w stronę telewizora, podczas gdy mój tata wiwatował. "Tak! To jest to!"

W efekcie doszło do wymiany jadowitych spojrzeń.

Dick i Donnie byli zagorzałymi fanami jakiejkolwiek drużyny, której ten drugi nienawidził. Nie miało znaczenia, kto gra lub że nic o rzeczywistej treści nie było w stawce, mój tata i jego brat kibicowali wybranej przez siebie drużynie, jakby byli fanami przez całe życie.

"Stary, to nie wygląda dobrze dla twoich chłopców, Don. Twój rozgrywający równie dobrze mógłby stać z kutasem w rękach".

"Zamknij się, Dick!"

Mój tata tylko szczerzył się, kochając każdą cholerną minutę nieszczęścia swojego brata. To był trwający całe życie pęd do braterskiej rywalizacji, który nie umarłby, dopóki by tego nie zrobili. Niestety dla wszystkich innych w domu, często stawało się to brzydkie.

Donnie podskoczył, gdy jego zawodnik upadł, a ja wzdrygnąłem się nieświadomie, gdy w mojej głowie rozegrały się wizje naszego własnego meczu sportowego - choć mniej piłkarskiego, a bardziej krwawego.

Na miłość boską, tato, przestań drwić z wujka Donniego... on ma czterech olbrzymich synów jako wsparcie, a ty masz tylko mnie.

Kiedy przerwa na reklamy w końcu złagodziła napięcie w pokoju - jak również węzeł w mojej klatce piersiowej - zadzwonił dzwonek do drzwi.

Wspaniale. Kto to jest?

Babcia huczała, trzaskając leżanką i zwracając moją uwagę na nią. Uśmiech wykrzywił jej usta, gdy spojrzała na zegarek. "Szósta godzina na kropce! Kolacja jest tutaj!"

Zaciekawiony i wciąż sceptyczny - czytaj: przerażony - co do sytuacji z kolacją, wyskoczyłem z fotela i skierowałem się do wejścia z babcią nie za daleko za sobą.

Młody, dwudziestokilkuletni mężczyzna stał na frontowym ganku ze zdecydowanie zbyt wielką niewinnością. W ogóle nie wyglądał tak, jak wyobrażałam sobie znanego szefa kuchni w Nowym Jorku. Potrzebowałby jeszcze dwudziestu warstw zmarszczek i złych cech. Moje brwi uszczypnęły się nerwowo. "Witam, mam na imię Michael i mam dostawę Meals on Wheels dla a-" przerwał na krótką chwilę i zerknął na swój schowek "-Sadie Cummings."

Przepraszam, czy on właśnie powiedział Meals on Wheels? Jak w przypadku usługi dostarczania żywności dla osób starszych i niepełnosprawnych?

Moje spojrzenie przeniosło się na jego polarową kurtkę, logo nawleczone starannie na prawą stronę klatki piersiowej.

Ach, kurwa mać.

Moja babcia właśnie nielegalnie wykorzystała humanitarny zasób społeczny do naszego dziękczynnego obiadu.

Sławny nowojorski kucharz, jak dla mnie. Wiedziałem, że to się nie dodaje!

"To ja", powiedziała z dumą babcia. "Jesteś po prostu na czas!"

"Wystarczy podpisać tutaj, proszę pani." Michael wyciągnął swój clipboard, i z radością, Granny podpisał się na kropkowanej linii. "Jeśli dasz mi minutę, wezmę wszystko z ciężarówki".

"Po prostu zanieś to do środka, Michael." Babcia machnęła hojnie ręką w kierunku wejścia. "Mamy głodny dom, który czeka, aby się dokopać!"

Jej głos zawierał więcej czułości dla Michaela niż dla mnie.

Kiedy się roześmiał i pobiegł do swojej ciężarówki, wiedziałem dlaczego. Humorował ją i poruszał się w szybkim tempie. Nie mówiąc już o tym, że wyraźnie nie przeszkadzał mu ten cholerny schemat, który prowadziła tu moja babcia.

W kompletnej stracie co powiedzieć, poszłam za Michaelem w dół korytarza i do kuchni, gdy wniósł pierwsze pudełko z jedzeniem.

"Słuchaj, mamo" - oznajmiłam, a sarkazm kapał z mojego głosu jak miód. "Babcia zamówiła nam Święto Dziękczynienia na kółkach".

Głowa Savannah podniosła się powoli, a potem cała naraz, gdy zauważyła insygnia Meals on Wheels na pudełku. "O mój."

Tak, oh my miało rację.

"Kolacja jest podana, wszyscy!" Babcia z dumą ogłosiła wszystkim w salonie, gdy Michael skończył wypełniać wyspę kuchenną kilkoma kolejnymi pudełkami i wziął urlop.

Szczęśliwy drań.

"Właściwie", moja matka komin, jak ona otworzyła pudełko, aby znaleźć indywidualne tace posiłków oznakowane instrukcjami ogrzewania, "to nie jest obsługiwane ... jeszcze".

"Co się dzieje, Vanna?" Dick był szczęśliwy, aby pozostać niezaangażowany, aż obiad się opóźnił. Teraz miał fucks, a on był gotowy, aby kurwa dać je.

"Cóż, Dick..." Głos matki szedł imponującą linią pomiędzy uprzejmym spokojem, a tym, że naprawdę dobrze spierdolę ci gówno. "Twoja matka wspaniałomyślnie zamówiła nam posiłki na kółkach na Święto Dziękczynienia. I to zajmie kolejny-" spojrzała w dół na jednej z tac "- dwadzieścia minut, zanim obiad będzie gorący i gotowy."

"Oh!" Julia podekscytowana raz ona plopped jej mały tyłek na stołku barowym i zaczął przeglądać nasze tace obiadowe. "Chcę te z żelkami i czekoladowymi puddingami!"

Kurwa mać. To była jedna z tych "łatwych do przeżucia" tac!

"Ja też", zaoferował Randy, nadając mojemu pięciolatkowi stalową, konkurencyjną brew. Kątem oka zauważyłem, jak Kline podchodzi nieco bliżej, na wypadek gdyby musiał ją chronić.

Jezus Mariański.

Mój apetyt został oficjalnie stracony. Połączenie poczucia winy z powodu jedzenia czegoś, co powinno być dostarczone do ludzi, którzy faktycznie potrzebują go i niepokoju społecznego z rąk mojej rodziny był silny tłumiące.

"Wszyscy wróćcie do salonu, cieszcie się resztą gry, a ja zajmę się podgrzewaniem tych posiłków" - zarządziła moja matka machnięciem ręki.

"Już się tym zajmuję, Savannah!" Donnie wtrącił się, gdy wszedł z powrotem do francuskich drzwi, które prowadziły na tylny pokład. "Poszedłem naprzód i odpaliłem grilla i umieścić kilka posiłków na barbie!" krzyknął, a następnie przystąpił do pęknięcia na siebie.

Moja matka oczy darted do mojego ojca, który już uczynił się wygodne na kanapie ponownie. "Dick, kochanie, czy zdarzyło ci się naprawić gaz na tym grillu?"

Minęły całe dwie sekundy, zanim mój ojciec wystrzelił ze swojego leżaka i stanął na nogi. Ale zanim dotarł do drzwi pokładowych, było już za późno. Płomienie w kolorze złotym, pomarańczowym i czerwonym wypełniły nasz normalnie zalesiony widok z okna.

"O mój Boże!" moja matka i ja krzyknęliśmy w tym samym czasie.

"Och, fajerwerki!" Julia kibicowała i zaczęła zeskakiwać ze swojego stołka barowego. "Chcę wyjść na zewnątrz i zobaczyć fajerwerki!".

"Nie", Kline stwierdził stanowczo, swoping naszą córkę z jej stóp i w jego ramionach. "To nie są fajerwerki, kochanie. Niech ty, ja i Evie iść grać na podwórku."

Ruszył szybko w dół frontowego korytarza, a ja byłam mu wdzięczna. Język miał się tu zaraz stać felerny, a ja nie byłam przekonana, czy niektóre z nich nie pochodzą z moich własnych ust.

Moi kuzyni i ich żony patrzyli na to z uśmiechem - pieprzeni szaleńcy. Jakby naprawdę lubili to gówno.

"Cholera, Donnie! Cały ten pieprzony pokład stanie w płomieniach!" Dick krzyczał do brata na pokładzie.

"Nie dramatyzuj, Dick! To tylko mały ogień!"

"Mały ogień, moja dupa! Vanna zadzwoń na 9-1-1!"

"Happy fucking Holidays", mruknąłem do siebie, ale Babcia podsłuchała i zaczęła w toczącym się, dławiącym chichocie.

Thanksgiving on Wheels i rzeczywista eksplozja na pokładzie - to były zdecydowanie wakacje z moją rodziną.

Po tym jak straż pożarna dała moim rodzicom wszystko jasne i zapewniła ich, że nie ma żadnych szkód w samym domu - na szczęście Dick zdołał wyrwać gaśnicę i utrzymać płomienie w ryzach - i że nie muszą zostawać w hotelu na wieczór, Kline i ja spakowaliśmy dziewczynki i ruszyliśmy do domu.

Podczas jazdy nie mogłem się powstrzymać od zastanawiania się, jak będą wyglądały święta.

Moje oczy szczypały, gdy wszystkie różne scenariusze - wszystkie równie kurewsko okropne - napadały na mnie.

Boże, chciałem tylko cieszyć się dobrymi świętami w tym roku. Doskonałymi świętami. Święta godne kartki z Hallmarku z Kline i dziewczynami.

Wszyscy uśmiechnięci, a dom pięknie udekorowany z cudownym pokazem jedzenia na stole. Idealnie zapakowane prezenty pod choinką, ogień płonący jasno i dzieci podekscytowane otwierające prezenty, podczas gdy dorośli patrzyli na to z kubkami gorącego kakao i kochającymi uśmiechami.

Tego właśnie chciałam.

Nie sądziłam, że to zbyt wiele, by o to prosić.

Nie zastanawiając się długo, wyciągnęłam telefon z torebki i napisałam SMS-a do moich dwóch najlepszych przyjaciółek.

Ja: Co myślicie o wymknięciu się do naszego domku w Catskills na święta w tym roku? Tylko nasza szóstka i dzieci.

Około półtora roku temu, Kline i ja kupiliśmy ten wspaniały domek w Catskills. Kupiliśmy go krótko po urodzeniu Evie, z myślą o naszej małej, czteroosobowej rodzinie, i szybko stał się naszym domem z dala od domu.

Był położony na wzgórzach, a widoki z tarasu i werandy zapierały dech w piersiach. Szczególnie w miesiącach zimowych, kiedy widoki i dźwięki śniegu wypełniały powietrze i otaczały domek. Nie wspominając o tym, że nie brakowało w nim sypialni, łazienek czy przestrzeni. Mogła z łatwością zmieścić naszych najbliższych przyjaciół i nadal mieć mnóstwo miejsca.

Ale co najważniejsze, była to strefa wolna od katastrof.

Stąd też idealne miejsce na spędzenie Świąt.

Cassie: Niech zgadnę. Święto Dziękczynienia z rodziną zakończyło się w typowy dla siebie, traumatyczny sposób.

Ja: Babcia zamówiła Meals on Wheels na nasz obiad, a wujek Donnie podpalił pokład moich rodziców.

Cassie: Do diabła, Babcia Cummings rozwala mi tyłek.

O cholera. Czy wszystkim nic się nie stało?

Ja: Tak. Wszyscy są w porządku. Szaleństwo. Ale w porządku.

Ja: Więc, Boże Narodzenie w Catskills? Proszę, powiedz tak. Proszę, powiedz tak.

Cassie: Jestem w grze.

Winnie: Będę musiała pracować wokół harmonogramu gry Mavericks, ale też jestem w.

Ja: TAK! Przyjdź do mojego domu w sobotę wieczorem na kolację, i zaplanujemy to wszystko?

Cassie: Będę tam.

Winnie: Ja też.

Ja: Kocham was, chłopaki.

I to było to. W tym roku spędzimy święta z naszymi najbliższymi przyjaciółmi.

Żadnych katastrof. Żadnych bójek. Żadnych pożarów. Tylko nasi przyjaciele, przepiękne widoki gór Catskills i miłe, małe święta w naszym domku.

Brzmiało to dla mnie jak perfekcja.

I możesz założyć się o swój słodki tyłek, że dopilnuję, aby wszystko przebiegło gładko jak jedwab.




Rozdział 2

Zaczyna to wyglądać jak świąteczny niepokój

18 grudnia rano

Obudziłam się z impetem, a moje oczy przeskanowały pokój, starając się uchwycić jego swojskość i skupienie. Ściany naszej sypialni były już oświetlone porannym światłem słońca.

Cholera. O tej porze roku słońce nie wschodzi aż do pieprzonego południa - to tylko lekka przesada, tak na marginesie -. Prawie nie chciałem nawet wiedzieć, która jest godzina.

Mimo to, chyba jestem po części masochistą, bo i tak przetarłem oczy i zerknąłem na zegar na nocnej szafce obok mnie.

8:12. Jakieś dwie pieprzone godziny później niż zwykle budziłem się w powszednie poranki.

Georgia obróciła się na bok, jej oczy nadal były zamknięte, ale jej ręka już sięgała po mnie. Miękkie i ciepłe, jej palce przesuwały się po mojej nagiej klatce piersiowej do brzucha, aż dotarły do skóry tuż nad paskiem moich slipek.

Zatrzymałem jej ruchy, zanim dotarły do miejsca, któremu nie mógłbym się oprzeć.

"Nie mamy czasu, Benny. Musimy się ruszyć. Jest już po ósmej."

Całkowicie ignorując moją ripostę, moja żona zachichotała i rozciągnęła swoją nogę nad moją talią, aż usiadła i rozciągnęła moje biodra. Zanim znalazłem siłę woli, by ją powstrzymać, jej przebiegłe palce odsunęły moje majtki, uwalniając mojego teraz twardego kutasa z jego bawełnianego ograniczenia.

Zaskakująco - i rozkosznie - naga pod koszulą nocną, ocierała się o mnie, aż zacząłem odczuwać coś więcej niż tylko poranne drewno.

Pieprz mnie. Gołe cipki. Jęknęłam i udawałam, że myślę o stawianiu oporu. To znaczy, musiałem być w biurze.

Z powolnym i uwodzicielskim obrotem bioder, wsunęła mojego kutasa do środka.

To było tak, jakby usłyszała moją cichą modlitwę - tę, w której spędziłem poranek pieprząc moją żonę, a nie tę, którą udawałem, że mam na myśli punktualne dotarcie do pracy.

"Georgia."

"Kline," zadrwiła ze mnie - pieprząc mnie w tym samym czasie. Może to sprawiało, że byłam pokręcona, ale musiałam przyznać, że mi się to podobało.

"Spóźnimy się do pracy".

"Nie obchodzi mnie to." Uśmiechnęła się jak diabeł i jęknęła, gdy jej głowa opadła do tyłu. Końcówki jej długich, blond loków szczotkowały po moich udach.

"Mój szef to prawdziwy kutas".

Roześmiała się z mojego oczywistego kłamstwa - będąc, że szef był mną - i potrząsnęła głową.

"Słyszałam to o nim, ale będziesz musiała po prostu poradzić sobie z jego gniewem".

"Naprawdę mam dziś rano spotkanie z tą firmą produkującą filmy".

"Nadal nie obchodzi mnie to."

Przetoczyła biodra, a mój wzrok się rozmył. Dobry Boże, nigdy w życiu nie zależało mi na pracy mniej.

"Jestem całkiem pewien, że masz też poranne spotkanie..." Poszedłem dalej, zadowolony z gry, jeśli sprawiło to, że pracowała ciężej, aby uzyskać moją uwagę - uwagę, która była tak już zdobyta.

"I. Don't. Care." W górę i w dół, poruszała biodrami, zadowalając się moim kutasem. "Potrzebuję tego, Kline. Proszę", błagała. Prawie złamałem charakter przy błaganiu, i nie byłem jedyny. Mój kogut był o pójść off-script i napisać własne zakończenie, jeśli nie dostała się z siebie dość szybko. Patrzyłem, zauroczony, jak ściąga koszulę nocną przez głowę i rzuca ją na podłogę.

Miałem wrażenie, że Georgia używa tego porannego seksu jako sposobu na złagodzenie niepokoju. Była tak skupiona na upewnieniu się, że nasza mała rodzina i przyjaciele mieli najlepsze święta w Catskills w przyszłym tygodniu, że zacząłem się martwić, że doprowadzi się do szaleństwa.

Prawdopodobnie powinienem był spróbować nakłonić ją do rozmowy o tym, zamiast poddawać się pierdoleniu, ale w dniu, w którym mógłbym się oprzeć mojej pięknej, seksownej, kurewsko niesamowitej żonie, byłbym dziesięć stóp w ziemi i bez pulsu.

Może po prostu porozmawiajmy po seksie.

Tak. To był dobry pomysł. Porozmawiałbym z nią o tym po seksie.

Przepyszne. Doskonały. Wspaniały seks z moją żoną...

Jęknąłem i nie mogłem się powstrzymać przed wygięciem pleców i wsunięciem się głębiej w jej wnętrze. Ciepła, miękka, ciasna. Bycie wewnątrz mojej żony było szczerze mówiąc niebem na ziemi.

Wyciągając ręce, chwyciłem jej talię i objąłem prowadzenie. Nie za wolno. Nie za szybko. Ale tak cudownie, kurwa, głęboko. Dobry Boże, uwielbiałem być zakopany w jej doskonałej cipie.

"Tak. Dzięki Bogu" - jęknęła i wsparła się rękami na mojej klatce piersiowej. Powolny i uwodzicielski uśmiech wykrzywił jej usta, a ja nie mogłem oderwać wzroku od siedzącej nade mną bogini.

Wpatrywałem się w jej oczy. Niebieskie. Rozgrzane.

Wpatrywałem się w jej usta. Miękkie, przedzielone i mokre.

Wpatrywałem się w bujne krągłości jej idealnych cycków i drobnej talii.

A kiedy mój wzrok przykuła obrączka spoczywająca na jej palcu, przebiegł przeze mnie nowy impuls przyjemności. Moja. Ta wspaniała, seksowna istota była cała, kurwa, moja.

Odwróciłem ją na plecy i wepchnąłem się w nią do samego końca.

Niebo. Pieprzone niebo.

Potem zrobiłem to jeszcze raz.

I jeszcze raz.

I jeszcze raz.

Jęki Georgii stawały się coraz bardziej zdyszane, dłuższe i głębsze, aż jej ciasna cipa znalazła się na całym moim kutasie, jej ciało wygięło się w moich ramionach, a jej paznokcie znalazły drogę w górę moich pleców i do mojej skóry głowy.

Czuła się zbyt dobrze. Zbyt ciepła. Zbyt kurewsko doskonała. I byłem omijając granicę dmuchania mój ładunek od momentu ona zatopiła się na mnie.

Byłem oficjalnie skończony.

Nie wytrzymałem kolejnej minuty i doszedłem głęboko wewnątrz mojej żony z jękiem.

"Ok, więc potrzebuję tylko namiotów, krzeseł, latarni, iskrowników i składników na babeczki. Mogę zamachnąć się na sklep sportowy zaraz po pracy, a potem udać się do sklepu spożywczego i specjalnej piekarni", mruczała do siebie moja żona, gdy skreślała pozycję za pozycją na swojej liście rzeczy do zrobienia i dodawała dwie kolejne za każdą usuniętą.

"Georgie, kochanie?" Zawołałem, moje czoło zmarszczone w zamieszaniu, jak moje ręce pracowały, aby zakończyć węzeł mój krawat.

"Tak?" odpowiedziała roztargniona, wciąż patrząc na swoją listę.

"Czy czegoś mi brakuje?"

"Co masz na myśli?" Czekałem cierpliwie na jej oczy, aby opuścić papier i spotkać się z moimi własnymi, i w końcu - około piętnastu sekund później - nie zawiodła.

"Co masz na myśli, Kline?" zapytała, tym razem szyderczo. Nie podobało jej się, że marnowałem jej czas na takie rzeczy jak kontakt wzrokowy.

"Mam na myśli... nasz domek ma meble. Sypialnie. Elektryczność. Całkiem pewne, że nie trzeba pakować namiotów, krzeseł i latarni."

Przewróciła oczami. Najwyraźniej byłem tak nie w temacie. "To nie są tego typu krzesła, a namioty nie są do spania w nich. Są do puszczania chińskich lampionów, które zaplanowałem na jedną noc."

"Wydanie chińskiego lampionu?" Moje brwi przesunęły się w kierunku linii włosów.

Westchnęła. "Po prostu się pokaż."

"Ok," zgodziłem się, oficjalnie skończyłem zadawać pytania. "Pokaż się, mógłbym. Pokaż się, pokazałbym", zauważyłem w moim najlepszym głosie Yody.

Ona pękła mały uśmiech tylko jak nasz najstarszy przyszedł skidding do kuchni, jak ona była na końcu linii zip.

"Mamo, jestem głodny! Chcę Eggos!"

Georgia od razu wyglądała na zapracowaną, więc wkroczyłam. "Mam to, mamo".

Natychmiast zwróciła na mnie wdzięczne oczy, ale byłem już w drodze do zamrażarki.

"Jagodowe czy zwykłe?" zapytałem mojego anioła, chlustając głosem z obrzydzeniem na słowo plain.

Zachichotała i wykrzyknęła: "Jagodowe!".

Chwyciłem odpowiednie pudełko z zamrażarki i popped kilka gofrów w tosterze przed przejściem do Evie w wysokim krześle i dmuchanie pocałunek na nią. Zachichotała i próbowała go złapać. "A co z tobą, księżniczko? Co mogę ci dać dziś rano?"

"Ona już jadła," skomentowała Georgia. Odwróciłem się, aby spojrzeć na nią, ale jej twarz nadal była skierowana bezpośrednio na listę.

"Kochanie, dlaczego nie zjesz śniadania? Przygotuję ci coś."

Potrząsnęła głową, zanim jeszcze skończyłam mówić.

"Święta są za tydzień, a my wyjeżdżamy za cztery dni. Te rzeczy muszą być zrobione!"

"Wiem, co jeszcze musi być zrobione".

Jej oczy zmieniły się w jadowite, ponieważ faktycznie spotkały się z moimi. "Ugh. Nie przypominaj mi".

"Georgie-"

"Robię to dzisiaj, ok? Możesz zejść z moich pleców."

Roześmiałam się z jej teatrzyku. Ledwo wspomniałam o tym, że jeszcze nie powiedziała rodzicom, że nie spędzimy z nimi świąt. Ale chciałem się upewnić, że zmieściła to gdzieś na swojej liście, zamiast ich wystawiać. Złamałem wiadomość do moich rodziców dość łatwo. Oczywiście i tak mieli w zwyczaju spędzać te święta na Karaibach. Ale i tak musiała to zrobić.

"Ja tylko przypominałem".

"Cóż...dzięki. To chyba miłe." Ton jej głosu mówił, że wcale nie uważa mnie za miłego. Ukryłem swój uśmieszek za moim kubkiem kawy. "Tutaj," powiedziała, chwytając kartkę papieru z dna jej stosu i przesuwając ją na bok, abym mogła przeczytać. "Mój e-mail do Savannah. Rzuć okiem i daj mi znać, czy uważasz, że mogę go wysłać w obecnej formie".

Skubnęłam papier z powierzchni lady i już prawie zaczęłam czytać, kiedy dodała: "Co mam nadzieję, że zrobisz. Nie mam czasu na przygotowanie kolejnego."

O-kay. Uwaga dla siebie: Nie sugeruj żadnych zmian, chyba że odniesie się do swojej matki jako nadmiernie zseksualizowanego Józefa Stalina albo tym podobnych.

Najdrożsi Savannah i Dick,

Przewróciłam oczami, ale oparłam się chęci skomentowania i czytałam dalej.

Z przykrością muszę was poinformować, że w tym roku nie będziemy mogli uczestniczyć w rodzinnych świętach. Tak bardzo, jak wiecie, że lubię krwawe sporty, kontuzje i łatwe do przełknięcia potrawy, postanowiłem w tym roku pójść w innym kierunku. Nie jestem "na zawołanie" jak Will, ale będziemy w inny sposób zajęci. Życzymy wam najszczęśliwszych świąt i zobaczymy się tydzień później, żeby świętować.

Dziękujemy za zrozumienie,

Georgia Rose Brooks (i rodzina)

Wow. Dobrze.

To było zarówno szczere, jak i niejasne, a ja nie mogłam znaleźć sposobu, by powiedzieć jej, że może powinna spojrzeć jeszcze raz.

"Georgie..." Mruknąłem, a jej głowa wystrzeliła w górę, ogień płonący w jej oczach w bezpośrednim wyzwaniu. Na widok całej tej wrogości, zachowywałem się ostrożnie.

"Co?" trzasnęła, gdy zbyt długo zbierałem słowa.

"To..."

"To...co?"

"Może powinieneś zrobić drugi szkic-"

"To mój piętnasty".

Patrząc na moją żonę, widząc, jak desperacko chciała, żeby te święta były inne, podjąłem decyzję dowodzenia, żeby dać sobie spokój. Dick i Savannah byli dorośli, a znając ich, prawdopodobnie dostaliby kopa od wszystkich rzeczy, które mogłyby być postrzegane jako obelgi przez kogoś innego.

"To jest doskonałe. Wysyłaj dalej."

"Dzięki, Kline," powiedziała, jej ciało rozpływa się, jej głos miękki, jej oczy kochające.

Pochyliłem się do przodu i dotknąłem moich ust do jej.

"Nie ma za co, kochanie. Chociaż, nie liczyłbym całkowicie na łatwy do przeżucia posiłek w twojej przyszłości." Zajęło jej to minutę i mrugnięcie ode mnie, aby to zrozumieć.

"Oh, gross!" krzyknęła przez śmiech. "Jezu, wynoś się stąd i idź do pracy, co?".

Uśmiechnąłem się i prześlizgnąłem się wokół niej, przeciągając rękę przez jej biodro, zanim chwyciłem moje klucze z lady, rzucając je w powietrze i łapiąc je na upadku. "Wiesz, myślę, że pójdę do pracy. Przynajmniej Dean doceniłby kreatywność w tym stwierdzeniu", droczyłem się.

"Do widzenia!", ripostowała machając palcem.

Śmiałem się przez całą drogę z domu. Ale co ważniejsze, dzięki uważnemu słuchaniu wiedziałem, że równie długo chichotała.

Byłem już prawie w mieście, kiedy zadzwonił mój telefon. Zobowiązałem się, że nie będę patrzył na telefon podczas jazdy - nawet po to, żeby zobaczyć, kto jest na identyfikatorze dzwoniącego - więc nacisnąłem przycisk, żeby odebrać i użyć zestawu głośnomówiącego na kierownicy.

"Halo?"

"No, goooood morning, Klinehole!" Głos Thatcha bumował przez system dźwiękowy mojego samochodu. Prawie jęknąłem.

"Na pewno brzmi chipper tego ranka," zauważyłem, rezygnując z formalnego powitania, ponieważ wiedziałem, że mój śmieszny przyjaciel nie chciał jednego i tak. Chciał, aby uwaga poszła do niego tak szybko, jak to możliwe.

"Cassie dał mi poranne blowie, i przysięgam, że moje jaja są nadal mrowienie".

"Jezu Chryste, to całkowicie za dużo informacji".

"Wow. Grumpy much? Myślę, że możemy bezpiecznie wykluczyć, że dostałeś poranne obciąganie..."

Przewróciłem oczami i wciąłem się. "Thatch, o co ci chodzi?"

"Co? Przyjaciel nie może po prostu zadzwonić do przyjaciela rano? Czy jesteśmy już tak blisko tradycyjnych przyjemności, że muszę mieć powód do mojego telefonu? Na Boga, jestem obrażony. Jesteśmy przyjaciółmi od prawie pół wieku, a moje oddanie jest niepodważalne. Co sprawia, że myślisz -"

"Zamknij się!" Włamałem się. "Przestań mi wciskać kit i przejdź do rzeczy".

"Wiesz, Kline," powiedział Thatch z chichotem przez głośniki. "To właśnie dlatego tak bardzo cię lubię. Nie przyjmujesz bzdur i nie tracisz czasu. Docierasz do samego sedna sprawy i nie wycofujesz się, kiedy reszta z nas go okrąża. I-"

"Jestem tak blisko, by się na tobie rozłączyć".

"Cassie kazała mi zadzwonić. Dowiedzieć się, co musimy przynieść do domku."

"Myślałam, że dziewczyny załatwiły to wszystko, kiedy Georgie rzuciła ten planujący obiad w zeszłym miesiącu?"

"Tak, o tym... Uwaga Cass była w najlepszym wypadku połowiczna. Mieliśmy zakład i..." Thatch przerwał i chichotał do słuchawki. "Szczerze mówiąc, nigdy nie powinienem był wątpić w moją żonę i jej torbę żartów o kutasie. Musiała wysłać mi tej nocy nie mniej niż pięćdziesiąt SMS-ów".

Strzecha, Cass i absurdalne zakłady o dowcipy o kutasach...

Czy cokolwiek z tego cię zaskoczyło?

Teraz już nie powinno.

Moje brwi się złączyły. "Dobra... więc dlaczego nie zadzwoniła do Georgii?"

"Coś o strefie zagrożenia i Georgii będącej w najbardziej kruchym stanie. Nie wiem, bracie. Dlaczego tak bardzo kocham cycki? Po prostu tak jest na świecie."

Potrząsnąłem głową, gdy wjechałem do podziemnego garażu przy biurze i zaparkowałem na swoim miejscu. "W takim razie, chyba nic. Georgia ma listę długą na milę. Powiedziałbym, że możesz zadzwonić i zaoferować obsługę kilku pozycji na niej, ale jestem całkiem pewien, że jest przywiązana do każdej pozycji na poziomie osobistym."

"Jak bardzo przywiązana?"

"Jak bardzo jesteś przywiązany do swoich orzechów?"

"Wow. Prawdziwa miłość, w takim razie."

Pomimo śmieszności tej rozmowy, chichotałem. "Powiedziałbym, że tak."

"Jak sobie radzisz z tym całym skupieniem, bracie?"

"Jestem dobry. Ona chce tylko, żeby było idealnie, a ja chcę, żeby była szczęśliwa".

"W porządku. Daj mi znać, jeśli mogę pomóc. Podrzuć parę dodatkowych dzieci, żebyś mógł je przypilnować, tego typu rzeczy."

"Thatch, nie pilnuję twoich dzieci, żebyś ty i Cassie mogli bzykać się w salonie".

"Hah," szydził. "Kuchnia jest tam, gdzie to jest, synu".

Roześmiałam się i zamknęłam samochód. "Jestem w biurze. Muszę iść."

"Praca? O tak, słyszałem. Ja też pracuję dla pieniędzy. To jest..."

Nie czułem się nawet źle, gdy naciskałem przycisk, by zakończyć połączenie. Dzięki planom mojej żony będę miał całe święta ze strzechą i uznałem, że to w zupełności wystarczy.




Rozdział 3

Wszystko, czego chcę na święta to Ty Puszysta Perfekcja

18 grudnia po południu

Kiedy pisałam e-mail do naszego działu finansowego, mój telefon zawibrował na biurku. Zerknęłam w dół i westchnęłam ciężko.

Połączenie przychodzące: Dr. Crazypants

Teraz, gdy dałem znać mojej mamie - przez e-mail, dziś rano, około półtorej godziny temu - że nie będziemy obchodzić świąt z moją rodziną w Boże Narodzenie, ale zamiast tego będziemy je obchodzić razem w tydzień po, unikałem jej telefonów.

Czerwona kropka na małym telefonie na lewym dole mojego ekranu czytała dziesięć - wszystkie były od niej.

Wystarczy, że kobieta wstanie i odbierze.

Z głębokim oddechem chwyciłam telefon i przyłożyłam go do ucha. Wtedy zdałam sobie sprawę, że moje ciało zaprotestowało przeciwko pomysłowi, że powinnam odebrać wszystko na własną rękę i odmówiło wciśnięcia przycisku akceptacji. Szybko odciągnęłam telefon, powiedziałam mojemu ciału, żeby przestało być taką cipką i naprawiłam swój błąd, zanim przyłożyłam go z powrotem do ucha.

"Hej, mamo", przywitałem się w najszczęśliwszym głosie, który mogłem zarządzać w południe w dniu pracy.

"Cześć, kochanie. Twój ojciec i ja jesteśmy oboje na", odpowiedziała, a mój ojciec dołączył, "Cześć, Georgie girl".

Uh-oh... Używają taktyki podwójnej drużyny...

Ich głosy były zbyt radosne, a moje pajęcze zmysły natychmiast zasygnalizowały Niebezpieczeństwo! Niebezpieczeństwo! Dick i Savannah stosowali taktykę podwójnej drużyny tylko wtedy, gdy ich motywacja krążyła wokół zdobycia tego, czego chcieli. A teraz? Chcieli mieć wspólne święta. Postawiłabym na to moją babeczkę z jagodami - i byłam naprawdę cholernie głodna.

Bądź silna, Georgia. Bądź, kurwa, silna.

"Hej, tato", powiedziałem i przełknąłem ciężko przeciwko niezręcznej kuli, która pojawiła się w moim gardle. "Co dzisiaj robicie?"

"Cóż," zaczęła moja mama, "zbieramy naszą listę zakupów razem i musimy wiedzieć, co dziewczyny chcą na święta."

Czekałem kilka dodatkowych sekund na resztę jej spielu. Wiedziałem, że to musi być tylko początek, a błaganie, błagania, winy-tripping-bribing-miał być wkrótce.

Ale, o dziwo, linia pozostała cicha.

"Georgie?" zapytał mój tata. "Nadal tam jesteś?"

Moje brwi ściągnęły się razem w podejrzliwości. Co tu się do cholery działo? "Przepraszam...rozproszyłam się przez..." Przeszukałem moje biuro w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby posłużyć jako wymówka. "Jockstrapy," prawie krzyknąłem, gdy moje oczy wylądowały na plakacie obecnej drużyny Mavericks.

Jezu Chryste. Jockstrapy?

Zacisnąłem mocno oczy i walnąłem głową o biurko.

Jesteś cholernie śmieszna, Georgia.

Głos mojej mamy był entuzjastyczny. "Zdecydowanie widzę, dlaczego to mogłoby być rozpraszające".

Cripes.

"Masz skarpetki w swoim biurze, George? Robisz inwentaryzację czy coś?"

"Nie. Po prostu... nieważne, że chodzi o getry."

"To ty to poruszyłeś", mruknął mój tata.

Westchnąłem i zrobiłem wszystko, aby udawać, że rozmowa nawet nie miała miejsca. "Mam listę możliwości zabawek, które mogę ci wysłać mailem, wraz z rozmiarami ubrań dla dziewczynek. Czy to działa?"

"To byłoby idealne," powiedziała moja mama. "Dzięki, kochanie".

"Nie ma problemu. Czy jest coś jeszcze, czego potrzebujesz?" Skrzywiłem się i zamknąłem oczy w tym samym czasie. Dlaczego, do cholery, o to zapytałem? Po prostu się rozłącz, idioto!

"Nie," odpowiedział mój tata.

Co?

"Więc widzimy się z tobą, Kline i dziewczynami dwudziestego dziewiątego, tak?".

"Tak", odpowiedziałem i powoli otworzyłem oczy z niedowierzaniem.

"Nie możemy się doczekać," powiedział bez cienia irytacji. W rzeczywistości jego ton był w stu procentach wesoły. "Cóż, musimy wyruszyć i dokończyć zakupy. Kocham cię, Georgie dziewczyno".

"Och, dobrze..."

"Kocham cię, kochanie", dodała mama, a potem telefon kliknął martwo.

Piekielne dzwony, co się właśnie stało?

Pozostałem zamrożony w moim fotelu biurowym przez dobre trzydzieści sekund i wpatrywałem się w ścianę.

Byłem zszokowany, delikatnie mówiąc. Każde inne święto, które próbowałem ominąć, spotykało się z surową odpowiedzią i miną Dicka: "Nie będę tolerował twojego gówna". Nie byłem w stanie zobaczyć jego twarzy podczas rozmowy, ale nie brzmiał na zapartego - znak rozpoznawczy frustracji u Dicka Cummingsa.

Chyba powinienem być wdzięczny, że nie dusili mnie poczuciem winy.

Nie mogłem jednak zaprzeczyć, że wzbudziło to we mnie pewne podejrzenia...

Może mają własne plany? Może wiedzą coś, czego ja nie wiem?

Otrząsnąłem się z tych szalonych myśli.

Tylko Kline i nasi przyjaciele wiedzieli o naszych świątecznych planach, a oni wiedzieli, żeby nie zdradzać. Poważnie, zrobiłam wszystko, oprócz grożenia życiem, żeby utrzymać ten sekret przed wszystkimi nieproszonymi gośćmi - czyli moimi rodzicami i resztą całej mojej pieprzonej rodziny. Widziałem wystarczająco dużo rodzinnego garbowania się i sytuacji kryzysowych jak na ten sezon świąteczny, dziękuję bardzo.

Ale najważniejszą rzeczą w tej chwili nie była paranoja czy znalezienie miejsc dla moich przyjaciół z rybami. To był fakt, że miałem tylko siedem dni do Bożego Narodzenia i tylko kilka dni do wyjazdu do Catskills.

Świąteczne odliczanie trwało.

Moja lista rzeczy do zrobienia była długa na milę, i musiałem dostać większość z nich zrobić przed dwugodzinną jazdą do naszego domku w górach. Nie wspominając o tym, że z trzema kolejnymi spotkaniami poparcia Mavericksów zaplanowanymi na dzisiejsze popołudnie, a reszta mojego tygodnia pracy była równie zapchana, czas nie był po mojej stronie.

Ale czy to piekło, czy wysoka woda, zrobię to. Upewnię się, że to były najlepsze święta, jakie Kline, moje dziewczyny czy moi przyjaciele kiedykolwiek widzieli. Byłam zdeterminowana, by te święta były bezbłędne.

Idealna choinka. Idealne dekoracje. Idealne jedzenie. Doskonałe. Doskonale. Doskonałe. Ludzie byliby Pinteresting nasze freakin' Boże Narodzenie dla lat przyjść raz byłem przez z tym.

"Hej, Georgia," Winnie powitała jak weszła do mojego biura. "Wes powiedział, że właśnie zdobyłaś wielką umowę o wsparcie dziś rano. Gratulacje, ty mały overachiever."

I shrugged. "Wszystko w dzień pracy, wiesz." Jeśli mam być szczery, to była to jedna z najtrudniejszych umów, jakie kiedykolwiek zawarłem. Kto by pomyślał, że firma, która zbiła majątek na napojach sportowych i batonach energetycznych może być tak cholernie trudna?

Uśmiechnęła się i usiadła na fotelu naprzeciwko mojego biurka.

"Ale dość tych pogawędek o pracy", przekierowałem się na priorytety. Milionowe transakcje, schmeals, święta były numerem jeden na mojej liście. "Jak myślisz, o której ty, Wes i Lexi dotrzecie do domku w Wigilię?"

"Gramy o czwartej dwudziestej trzeciej, więc jeśli wszystko pójdzie gładko, to w Wigilię będziemy wcześniej. Prawdopodobnie około dziesiątej."

"Stary, mam nadzieję, że to wygramy".

Mavericks pozostały dwa mecze w sezonie, a ten mecz, ten, który mieli rozegrać dwudziestego trzeciego, był wielkim meczem. Przypieczętowałby ich miejsce w play-offach i najprawdopodobniej zapewniłby, że musieliby zagrać tylko jeden mecz, aby zdobyć mistrzostwo dla swojej dywizji.

"Będziemy." Winnie mrugnął.

"I dig the confidence, Win."

"Pewność siebie jest łatwa, gdy nasz rozgrywający jest w najlepszej formie w swoim życiu".

Ogromne rzeczy działy się w organizacji Mavericks, a jeśli Quinn Bailey nadal będzie rzucał przyłożenia w play-offach, tak jak to robił w trakcie sezonu, nasza drużyna miała naprawdę duże szanse na wygranie The Big Game. Ostateczny mecz, który decydował o tym, kto jest najlepszą drużyną w całej lidze.

Nie martw się. Wiem, że to się nazywa Super Bowl. Nie jestem aż tak bardzo zapatrzony w terminologię sportową.

Gdybyśmy to skończyli, zdobycie kolejnych milionowych kontraktów byłoby dla mnie bułką z masłem.

"Pomaga również to, że mój mąż ma ogromny interes w drużynie," droczyła się. "To całkiem dużo Mavericks talk, all day, every day with Wes these days. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, jak udało mi się utrzymać go wystarczająco skupiony, aby zakończyć resztę naszych zakupów świątecznych w mieście ostatniej nocy."

"Że udało ci się nakłonić Wesa, by faktycznie zrobił zakupy, to część, która mnie zadziwia" - przyznałam. Winnie był dosłownie jedyną osobą na planecie, która mogła dostać Wes Lancaster zaangażować się w shopping-holiday zakupy, w tym. Jeśli to nie był dowód, że czcił ziemię, po której chodziła jego żona, nie wiedziałem, co było.

"Och, przy okazji, możesz wysłać swoje prezenty z nami, jeśli chcesz," dodałem. "Cass i ja zamierzamy zapakować wszystko dwudziestego trzeciego, podczas gdy Kline i Thatch pilnują dzieci". Cóż, żadne z nich nie było właściwie świadome tego planu, ale drobne szczegóły, prawda?

Nie muszę dodawać, że miałem wszystko zaplanowane do T.

Posiłki, wystrój i dokładny czas, kiedy wszystko będzie miało miejsce. Te święta miały być pozbawione posiłków na kółkach, kłótni o Zmierzch i wybuchów na grillu.

Robię to Boże Narodzenie mój holly jolly suka.

"Wow," Win odpowiedział, ulga widoczne w jej głosie i napięcie zwolnienie w jej ramionach. "To byłoby fantastyczne, gdybyście mogli sobie z tym poradzić, ale nie chcę dodawać więcej do twojego talerza... Wiem, że masz dużo na głowie".

Pomachałem jej nonszalancką ręką. "Och, to żaden problem." To znaczy, czas nie był po mojej stronie, ale znowu, drobne szczegóły. Nie chciałem żadnej czkawki podczas tych wakacji, a im więcej rzeczy miałem pod kontrolą, tym lepiej.

Wdzięczność ucałowała jej usta w formie uśmiechu. "Będę musiał upewnić się, że wysyłam tekst do Cassie i powiedzieć jej, że dziękuję".

"Nie ma potrzeby. Dam jej znać." Po tym, jak dam jej znać, że jest jedyną i obowiązkową uczestniczką mojego przyjęcia z okazji pakowania prezentów...

Win quirked ciekawy i daleko do wiedząc brwi. "Nie powiedziałeś jej, prawda?"

Wzruszyłem ramionami i uniknąłem kontaktu wzrokowego jak plagi. "Uh...nie pamiętam..."

"Nie możesz sobie przypomnieć?" zapytała ze śmiechem. "I call bullshit, Georgie".

"Dobrze," powiedziałem na jęk. "Zadzwonię do niej teraz i oboje będziemy mogli jej powiedzieć".

Uśmiechnęła się. "Fantastycznie."

Oczywiście, Win chciał tylko być świadkiem, jak Cassie traci swoje gówno nad pomysłem pakowania miliona prezentów w jeden wieczór, ale telefon był bardzo potrzebny. Miałem kilka innych rzeczy związanych ze świętami, które trzeba było sfinalizować z Cass.

Poza tym musiałam się upewnić, że ona i Thatch są gotowi na naszą podróż samochodem do Catskills. Jeśli była jakaś rzecz, w której moja najlepsza przyjaciółka i jej olbrzymi mąż byli dobrzy, to było to spóźnianie się o co najmniej piętnaście minut. I to w dobry dzień.

Ich chroniczne spóźnienie nie zamierzało postawić przeszkody w moim dokładnie zaplanowanym i wykreślonym świątecznym itinerarium. Nie było mowy w Hadesie, że opuszczałem mój dom później niż o ósmej rano na kropce rano, kiedy udawaliśmy się do domku. Miałem zbyt wiele rzeczy do osiągnięcia, aby być uruchomiony nawet minutę za harmonogramem.

Chwyciłem z biurka iPada i usiadłem obok Winnie. Dwa dzwonki później i ładna twarz Cassie była na moim ekranie.

"Hej, ya floozies. Spójrzcie na siebie, pocierając cycki razem w środku dnia. Jak to wisi?"

Winnie i ja zaśmiałyśmy się z barwnego opisu naszej przyjaciółki, ale nie odniosłyśmy się do niego. Kiedy chodziło o Cassie, prawie zawsze najlepiej było unikać dalszego wpadania w jej sidła.

"Jesteś gotowa na Catskills?" zapytałem, a Cass przewróciła oczami.

"Dobry Boże, jesteś jak mały świąteczny nazista, Wheorgie. Ale nie martw się, mój neurotyczny przyjacielu, klan Kelly będzie gotowy na Catskills," odpowiedziała. "Mamy jeszcze kilka dni do wyjazdu".

"Nie jestem świątecznym nazistą" - obaliłem. Nie byłem. Byłem zupełnym przeciwieństwem, jeśli mnie zapytałeś. Każdy, kto jechał do chaty, miał mieć najlepsze święta w swoim życiu. Do diabła, będą nazywać mnie Mikołajem, zanim święta się skończą.

"Jesteś trochę za bardzo," dodała. Zamiast angażować się w słowną walkę, postanowiłem raczej przewrócić oczami. Nie miałem czasu na drobne, nic nie znaczące pogawędki. To była czysto biznesowa rozmowa. Biznes jest najlepszy, najbardziej idealne Boże Narodzenie, że kiedykolwiek wystąpi.

"W każdym razie, dzwoniłem, żeby dać ci znać, że musicie być gotowi do wyjazdu przed siódmą".

"W fluffing rano?" zapytała na prychnięcie. "Nie ma mowy w piekle, że wychodzę o siódmej rano".

"Dobrze," westchnąłem. "Osiem."

"A może o dziewiątej?"

"Nie, osiem. Nie mam czasu do stracenia, Cass."

"Puszyste piekło, G. Spotkałem sierżantów musztry, którzy utrzymują luźniejszy harmonogram, niż wydaje się, że masz zaplanowane".

"Będziemy mieli idealne święta. Idealne. Odmawiam, aby to było cokolwiek mniej."

Winnie cleared jej gardło, i westchnąłem.

"Również, ty i ja będziemy pakować wszystkie prezenty na dwudziestym trzecim, co będzie pasować do harmonogramu doskonale, ponieważ-" Próbowałem słodzić present-wrapping party, ale Cassie wyciąć mnie zanim mogłem nawet rozprzestrzeniać słowny lukier.

"Mam nadzieję, że mówiąc 'opakować' masz na myśli, że wrzucimy wszystkie graty do torebek na prezenty".

"Torby na prezenty?" I gasped. Koszmarne wizje połowicznych toreb z pomarszczoną bibułą wypełniły moją głowę. "Do diabła, nie. Nie będzie żadnych torebek na prezenty. Wszystko będzie zapakowane. I nie martw się, kupiłem idealny papier i wstążki i kokardy dla nas do wykorzystania."

Cass spojrzał na Winnie. "Powiedz mi, że dołączysz do nas na świąteczne prezentowe wypociny".

Win wzruszył ramionami. "Przykro mi, Cass. Nie dostaniemy się do domku aż do następnego ranka".

"W takim razie przełóżmy maraton pakowania szatana do tego czasu, Wheorgie".

"Nope," odpowiedziałem natychmiast. "Wigilia jest zarezerwowana. Mamy śniadanie o dziewiątej. Jazda na łyżwach o dziesiątej. Gorące kakao i świąteczny film w południe. Pieczenie ciasteczek dla Mikołaja o dwu".

"Jasna cholera." Cassie mnie odcięła. "Żartujesz sobie teraz z tym harmonogramem?"

"Dlaczego miałabym żartować z czegoś takiego?" Zapytałem z oburzeniem. "To jest Boże Narodzenie, o którym mówimy, Cassie!".

"Po prostu weź oddech, Pani Puszysty Mikołaju," mruknęła. "Wszystko będzie dobrze".

"Wszystko będzie dobrze, jeśli będziesz trzymać się harmonogramu i pakować ze mną prezenty dwudziestego trzeciego".

"Dobrze. Zapakuję z tobą milion prezentów. Do diabła, będę nawet jeździć na łyżwach i piec ciasteczka z kulkami Mikołaja na nich, ale musisz najpierw zrobić coś dla mnie."

"I co to jest?"

"Przekonaj Deana, żeby obejrzał Philmore".

"Poważnie, Cassie?" zapytałam. "Było wystarczająco ciężko namówić go, żeby został w naszym domu i oglądał Waltera i Stana".

Mój bajecznie gejowski najlepszy przyjaciel i dawny mąż z pracy prawie dostał ataku serca, gdy poprosiłem go o pilnowanie mojego ogromnego psa i nieco perskiego kota. Aby się zgodził, potrzebowałem skandalicznie drogiego prezentu w postaci butów Prady. Jak, do diabła, miałam go przekonać, żeby do swoich obowiązków pet-sittingowych dodał jeszcze jedno zwierzę, a dokładnie mini-świnię? Nowa zimowa garderoba od Versace?

Jasna cholera, to był drogi interes, aby uczynić Boże Narodzenie idealnym.

Nie mów, Kline.

"Weź to lub zostaw, G."

westchnąłem. Raz. Dwa razy. Trzy razy. Aż w końcu doszłam do wniosku, że nie mam innej opcji. "Dobrze."

"Doskonale", odpowiedziała z radością błyszczącą w jej oczach, a gdyby rozmowa odbywała się w cztery oczy, miałbym prawdziwą, pieprzoną pokusę, by dać jej klapsa.

Po zakończeniu rozmowy i Winnie opuściła moje biuro, aby udać się do biura Wesa na "pogawędkę" z "szefem", wyciągnęłam z torebki moją świąteczną agendę i dodałam kolejną pozycję do zrobienia na stronie drugiej tego, co wydawało mi się niekończącą się listą, aby osiągnąć perfekcję.

Christmas To-Do's Cont'd

18 grudnia:

11. Zorganizować codzienną playlistę "Piosenki świąteczne" na iTunes.

12. Wyprawki dla dzieci.

13. Dekoracje do ciasteczek - posypki, składniki na domowy lukier (patrz strona 15), czekolada, barwniki spożywcze, marshmallows, Hershey Kisses, M&Ms.

14. Zbierz i zrób kopie nut do kolęd.

15. Świeże wieńce i girlandy będą gotowe do odbioru w kwiaciarni o godz. 15.00.

16. Przekonać Deana, żeby obejrzał Philmore. (Najlepiej bez wszechogarniającej walki kotów i drogich zakupów u projektanta).

A to była tylko część dzisiejszej listy.

Jutrzejsza lista sprawiała, że ta wyglądała jak dziecinna zabawa.

Wystarczyło piętnaście minut jazdy metrem i cztery minuty spaceru, by znaleźć się w dobrze znanym biurze Brooks Media. Po tym jak Win wyszedł, pospieszyłam się z pracą, żeby przejść do ważnych rzeczy - świąt - a pierwszą rzeczą na liście był Philmore.

Cassie dała jasno do zrozumienia, że jej pomoc przy pakowaniu - jednej z najważniejszych części świąt - jest uzależniona od przekonania Deana, że świnie są słodkie i nie służą tylko do produkcji bekonu. Ponieważ jedną z ulubionych rzeczy Deana było mięso, uznałam, że czeka mnie dużo pracy.

Za każdym razem, gdy wchodziłam do tego budynku, przypominały mi się wspomnienia z dni, kiedy pracowałam dla mojego męża, jak naprawdę ciepła fala. To były jedne z moich najulubieńszych lat, zwłaszcza te, które spędziłam zakochując się w mężczyźnie, którego tak długo trzymałam na dystans.

Brakowało mi pracy obok siebie z moją ulubioną osobą na planecie, ale kochałam też to, co robiłam w Mavericks. Miałem więcej miejsca i wolności, by rozwinąć skrzydła, i nigdy nie musiałem się martwić, że moi współpracownicy i rówieśnicy po cichu myślą, że moje osiągnięcia opierają się na moim związku zamiast na etyce pracy. W Mavericks byłam tylko ja. Sto procent Georgii Brooks.

To nadal nie powstrzymywało mojego męża przed próbami przekonania mnie do powrotu do pracy dla niego, ale nie miałam nic przeciwko temu. To nie miało być obraźliwe; to miała być gra wstępna.

Uwierz mi, to działało.

Po kilku pozdrowieniach w holu z moimi ulubionymi ochroniarzami i krótkiej przejażdżce windą, znalazłem się w centrum jednego z największych cyberbiznesów w kraju.

Ale miałem dziś w głowie pojedynczy cel, więc moje obcasy stuknęły po eleganckich, twardych podłogach lobby Brooks Media bez choćby przywitania i od razu udałem się w kierunku gabinetu Deana.

Normalnie ogłosiłabym swoje plany dotyczące wizyty, ale w tych okolicznościach czułam, że niespodziewane zagrałoby tylko na moją korzyść. Miałby mniej czasu na przesłuchania.

"Puk, puk", powiedziałem, gdy zgrzytałem knykciami o na wpół otwarte drzwi gabinetu Deana. "Masz chwilę na pogawędkę ze starym przyjacielem?".

Spojrzał w górę od swojego laptopa, a pół-sceptyczny, pół-szczęśliwy wygląd skonsumował jego twarz. "Cóż, niech mnie to zaskoczy. Wejdź, mała divo."

Obserwował mnie uważnie - zbyt uważnie - gdy weszłam do jego biura i usiadłam na krześle naprzeciwko biurka.

Po prostu graj spokojnie. Nie zachowuj się jakbyś coś kombinowała.

"Hmmm...ktoś jest dzisiaj podstępny, co?"

Cholera. Usiadłem bardziej wyprostowany na krześle. Działaj naturalnie.

"Nie podstępny," skłamałam i wymusiłam uśmiech. "Po prostu pomyślałem, że wpadnę się przywitać," poprawiłem, a Dean się uśmiechnął.

"Uh-huh, jasne. Po prostu wstałeś i zdecydowałeś się na piętnastominutową przejażdżkę metrem ze swojego biura, żeby się przywitać. Ma to kompletny sens."

"Nazywasz mnie kłamcą?" Zapytałem, a on nie omieszkał tego zrobić.

"To jest dokładnie to, co nazywam cię".

"Sheesh, jesteś sassy dzisiaj," droczyłem się w mojej najlepszej próbie utrzymania go na obronie.

"Biorąc pod uwagę fakt, że twój mąż wciąż nie zwolnił tej diablicy Leslie, można śmiało powiedzieć, że jestem trochę na krawędzi tego popołudnia... każdego popołudnia".

Miał rację. Leslie była zmorą mojego istnienia, kiedy pracowałem w Brooks Media. To, czego brakowało jej w etyce pracy, nadrabiała zdjęciami na Instagramie i podkradaniem ludziom jedzenia z lodówki pracowniczej. Nie muszę dodawać, że byłam w stu procentach zadowolona, że nie jest już podstawą mojego dnia pracy.

Ale potrzebowałam, żeby Dean był bardziej zrelaksowany, mniej pyskaty i sceptyczny.

A istniał tylko jeden sprawdzony sposób na wyprowadzenie Deana z takiego nastroju - komplementy i moda. Połączcie te dwie rzeczy, a będę złota.

Zerknęłam przez eleganckie i gładkie szkło jego biurka i skinęłam w stronę jego butów. "Przynajmniej twoje nowe Prady wyglądają obłędnie gorąco".

"Wiem, prawda?" Pokręcił lekko stopami. "Nie wspominając," zaczął i zrobił pokaz stukania w kołnierz swojej koszuli. "Zrobiłem też kilka zakupów z nowej zimowej linii Gucci. Ta koszula jest tak wspaniała, że powinna być zachowana w złoconej ramie i powieszona w pieprzonym Luwrze".

"Zaraz obok Mona Lisy."

Mrugnął. "Wiesz o tym, dziewczyno."

"Więc, przystojny dobry wygląd i niesamowite ubrania na bok..." I laid it on thick. "Chciałam dać ci listę "do" i "don't" dla pet-sitting."

"Aha!" krzyknął i wskazał idealnie wypielęgnowany paznokieć w moją stronę. "Więc ta wizyta była bardziej mała Georgie jest na świątecznej ścieżce wojennej zamiast zwykłego przywitania, co?".

"To było jedno i drugie." Wzruszyłem ramionami. "A ja nie jestem na świątecznej ścieżce wojennej. Rozprzestrzeniam radość."

Uśmiechnął się. "Ale to w porządku, jeśli przemoc jest potrzebna do szerzenia radości, prawda?".

"Cóż, od każdej reguły są wyjątki, Dean," droczyłem się.

Chichotał, a potem machnął ręką w moją stronę. "W porządku, podaj mi to wprost. Pozwól mi zobaczyć, jaką neurotyczną, siedzącą przy zwierzętach listę rzeczy do zrobienia masz dla mnie".

"Kto powiedział, że mam listę?"

On ćwiartował doskonale wyskubaną brew w moim kierunku.

"Dobrze. Mam listę. Ale nie jestem neurotyczny. Jestem po prostu dokładny."

Dlaczego ludzie ostatnio ciągle nazywali mnie neurotykiem? To, że chciałam mieć wszystko idealnie zaplanowane, nie czyniło ze mnie wariatki. Byłam po prostu skrupulatna i zorganizowana...prawda?

"Podaj mi listę nerwic, mała divo".

Z lekkim tylko wahaniem otworzyłam torebkę i wyciągnęłam zaklejoną kopertę z manili, w której było wszystko, co Dean musiał wiedzieć, żeby obserwować Stana, Waltera i Philmore'a. Oczywiście wiedział o dwóch pierwszych, ale musiałam go jeszcze oświecić o najnowszym dodatku.

Dlatego koperta była zaklejona. Miałem cichą nadzieję, że otworzy ją dopiero, gdy opuszczę jego biuro... a byliśmy już w Catskills, zbyt daleko, by mógł mnie udusić gołymi rękami.

"Dlaczego ta rzecz jest zaklejona taśmą i zamknięta, jakby miała klucze do Fortu Knox?"

"Chciałem się tylko upewnić, że nic nie wypadło" - skłamałem w połowie. To znaczy, klucze i otwieracz do drzwi garażowych do naszego domu były w środku, więc technicznie rzecz biorąc, w pewnym sensie mówiłem prawdę.

"Cóż..." Ustawił kopertę na biurku, a moje ramiona zwiotczały z ulgi. "Myślę, że będę potrzebował trochę ibuprofenu i kieliszka wina, aby przeczytać przez tę listę, nie sprawiając, że ponownie przemyślę moją decyzję o pilnowaniu twojego konia i złego gremlina, podczas gdy wy pójdziecie na jakieś ściśle tajne wakacje, o których mi nie powiecie".

Normalnie nie trzymałabym sekretów przed Deanem. Ale musiałam się upewnić, że nikt nie dowie się, gdzie jedziemy. Zawsze był biurową plotką i broń Boże, gdyby wiedział, że jedziemy do Catskills, miałam wrażenie, że w jakiś sposób dowiedziałaby się o tym moja matka. Byłam pewna, że oboje wciąż od czasu do czasu gawędzili.

"Pies i kot", poprawiłam. "Stan nie jest taki duży, Dean, a Walter nie jest zły. Jest po prostu szczególny."

Podniósł w moim kierunku wiedzącą brew.

"Dobrze," ustąpiłem. "Zgodzę się, że Stan jest prawie wielkości konia. Ale Walter nie jest zły. Jest totalnym słodziakiem, gdy się go pozna."

Dean zachichotał i potrząsnął głową. "Jestem całkiem pewien, że ty, Stan i dziewczyny to jedyne cztery żywe, oddychające rzeczy, które Walter jest skłonny tolerować. Wszyscy inni są na pewno na jego liście gówna. Nawet Kline."

Pewnie miał rację, ale to było obok sprawy. Musiałem sprawić, żeby czuł się podekscytowany oglądaniem chłopców, a nie przerażony.

"Obiecuję, że nic mu nie będzie. Stan zapewni mu spokój."

Wskazał w moją stronę. "Trzymam cię za słowo, Georgie".

"Tylko upewnij się, że przeczytałeś przez wszystko, abyś wiedział, kiedy je karmić". A fakt, że będą trzy zwierzaki zamiast dwóch... "Jakie przekąski możesz im dać, ile wody trzymać w ich miskach, wiesz, po prostu takie małe rzeczy," dodałam.

"Tylko takie małe rzeczy?"

"Aha." Przytaknąłem i zdecydowałem, że skoro koperta była nadal zamknięta, to teraz był dokładnie właściwy moment, aby wynieść się z jego biura. "W porządku," powiedziałem i wstałem ze swojego miejsca. "Jeszcze raz dziękuję za pilnowanie chłopców. Jesteś najlepszy, Dean."

On tylko spojrzał na mnie ciekawie, gdy zaoferowałem małe pożegnalne machnięcie.

"Cóż, pozwolę ci wrócić do tego. Do zobaczenia później i jeszcze raz dzięki".

"Dobra, mała diva," odpowiedział, ale jego oczy nigdy nie opuściły moich.

Tak, musiałam wynieść się w cholerę z jego biura i budynku Brooks Media, zanim zdecydował się otworzyć tę kopertę.

"Zadzwoń do mnie, jeśli czegoś potrzebujesz", dodałem i zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, aby grać to fajne.

To zajęło cholernie prawie wszystkie moje siły woli, aby nie sprintu przez drzwi. Ale jakoś się trzymałam, przechodząc przez próg jego biura jak normalna, zdrowa osoba, która nie próbowała ukryć faktu, że właśnie dała znać jednemu ze swoich najlepszych przyjaciół, że będzie pilnował mini-świnki wraz z ogromnym koniem psa i nieco złym kotem w absolutnie najbardziej tchórzliwy sposób - poprzez odręczny list.

Ale Dean był największą, najgorszą diwą, jaką kiedykolwiek spotkałam, i nie miałam wątpliwości, że rozsypałabym się jak pieprzony domek z kart, gdyby jawnie odmówił oglądania Philmore.

Pierwsze poczucie winy zaczęło pełzać po moim kręgosłupie, gdy szłam korytarzem w stronę windy, ale szybkie pociągnięcie za rękę i prawie potknięcie się o szpilki i upadek twarzą na podłogę zmusiły mnie do skupienia się na czymś innym.

"Jasna cholera" - mruknąłem, próbując się opanować. Ale nie potrzebowałem. Ktoś z najbardziej znajomymi, seksownymi niebieskimi oczami, jakie kiedykolwiek widziałem, przejął za mnie kontrolę nad moim ciałem. Nie mogłem powstrzymać moich warg przed skręceniem się w uśmiech.

"Hej, Benny" - szepnął Kline i poprowadził nas w stronę zaciemnionego kąta korytarza, z dala od uszu i oczu wścibskich pracowników.

Figlarnie stuknąłem go w pierś. "Cholernie prawie mnie przestraszyłeś, ya lunatyk".

On tylko się uśmiechnął. "Co ty tu robisz?"

"Musiałem podrzucić klucze i instrukcje dla zwierząt Deanowi".

Podniósł pytające brwi i owinął swoje ręce mocniej wokół mojej talii. "A nie zamierzałaś wpaść do biura męża i się przywitać?".

"Mam tyle rzeczy na mojej liście rzeczy do zrobienia, Kline," marudziłam. "Nie mam zbyt wiele czasu".

"Auć." Udawał dyskomfort. "Nie mogłaś nawet wygospodarować trochę czasu na krótkie przywitanie lub uścisk czy niewinny mały pocałunek dla męża?".

"Przepraszam." Złożyłam miękki, czuły pocałunek na jego ustach. "To nie było osobiste, obiecuję. Chciałem tylko upewnić się, że mam wszystko zrobione dzisiaj."

Pouted. "To czuje się trochę osobiście, Benny."

"Nie jest." Znowu pocałowałem jego usta, a on się uśmiechnął. "Obiecuję."

"Wiesz, co myślę?"

"Co myślisz?"

"Myślę, że powinnaś przyjść do mojego biura i mi to wynagrodzić," szepnął chytrze, i zajęło to całą masę siły, aby nie poddać się jego seksownym żądaniom.

"Nope", odpowiedziałam natychmiast. "Nie dzieje się. Ostatnim razem, gdy to zrobiliśmy, zaszłam w ciążę z Evie".

Mrugnął. "Dokładnie. I jest idealna."

"Nie potrzebujemy teraz kolejnego dziecka, Kline!" Wykrzyknęłam na szept. "Dwoje dzieci i dwa zwierzaki oznaczają, że już nas przerasta".

Jego uśmiech sprawił, że kolana zrobiły mi się słabe.

Wysunąłem się z jego ramion i wycofałem się z jego zbyt uroczego, wręcz diabelskiego uśmiechu. "Ty zostań tam," poinstruowałam i wskazałam w kierunku podłogi, na której stały jego stopy. "A ja pójdę w tę stronę". Wskazałem za siebie, w kierunku windy. "Daleko, daleko od twoich szalonych pomysłów w tej chwili".

"Kocham cię", wyszeptał.

To były chwile takie jak ta, które sprawiły, że cholernie prawie niemożliwe było nie przysiąc prosto z moich szpilek. "Ja też cię kocham", szepnęłam z powrotem i poszłam w stronę drzwi windy. Jedno uderzenie w dół przycisku i wózek dinged jego przybycie.

"Oh, i Benny?" Kline zapytał, gdy weszłam do windy. Podążał za mną do drzwi i przechylał się swobodnie w środku.

"Tak?"

"Ty i ja - jesteśmy drużyną mocy. Nigdy nie będziemy mieli przewagi liczebnej."

Gdy usunął się z drogi i drzwi windy się zamknęły, nie mogłam zetrzeć uśmiechu z twarzy.

Mój mąż. Czasami był zbyt cholernie czarujący dla mojego własnego dobra.

Mój uśmiech pozostał mocno na miejscu, gdy odchyliłam głowę do tyłu, by spojrzeć na numery pięter na górze windy. W połowie drogi w dół mój telefon zadzwonił z wiadomością tekstową. Poszperałam w torebce i kliknęłam, żeby go otworzyć.

Dean: Jesteś mi winien duży czas, Świniopasie.

O cholera. Otworzył kopertę...

Nie miałam nawet czasu na odpowiedź. Kolejny sms przyszedł ledwie kilka sekund później.

Dean: Duży. Czas.

Drugi tekst zawierał link. Do strony internetowej Christiana Louboutina.

Dzięki Bogu, że mój mąż jest miliarderem...

Kliknęłam na link, uznając, że lepiej będzie, jeśli zamówię teraz wypłatę dla Deana. Nie miałam wątpliwości, że będzie oczekiwał zapłaty do czasu dostarczenia zwierząt, a nawet przyspieszona wysyłka trwała dzień lub dwa.

Winda pingiem zasygnalizowała moje przybycie na dolne piętro, a drzwi wydały wyraźny dźwięk, gdy się otworzyły. Nie patrząc w górę, ruszyłem do przodu i wysiadłem, i niestety, wszedłem prosto na człowieka.

"Oh, sh-sorry," powiedziałem, zatrzymując się tuż przed przeklinaniem na jakiegoś nieznajomego.

Ciepłe ręce okrążyły moje ramiona, a znajomy głos sprawił, że całkowicie porzuciłem poszukiwanie designerskiej odzieży, aby spojrzeć w górę.

"Kline," zgasiłem. "Co robisz tutaj na dole?"

Spojrzałem na windę za mną i z powrotem. "Jak to się stało, że jesteś tu na dole?"

Pochylił się do przodu i dotknął swoimi ustami do moich, złapał mnie za rękę i natychmiast ruszył w kierunku drzwi wejściowych do lobby.

Spieszyłem się w podwójnym tempie, aby nadążyć, dreszcz emocji przebiegł przez mnie przy tym zupełnie nieplanowanym obrocie wydarzeń.

"Kline!" Zatrzasnąłem się, moja frustracja z bycia w ciemności jedyną rzeczą, która pomaga mi utrzymać moją zdolność do bycia snippy o cokolwiek. Moja adrenalina z nieoczekiwanego podniecenia miała moje ciało szumiące.

Zerknął na mnie, gdy trzymał drzwi frontowe otwarte i poprowadził mnie przez nie, wyjaśniając: "Winda serwisowa jest trochę szybsza".

"Ok," mruknąłem, moje skupienie zafiksowane na próbie nadążenia, gdy przyciągnął moją rękę mocno do swojej klatki piersiowej, aby utrzymać moje ciało blisko i tknął naszą drogę przez ruch na chodniku w Nowym Jorku jak profesjonalista. "Ale dlaczego? Gdzie idziemy?"

Mój mąż mrugnął. Najwyraźniej słowne wyjaśnienia stały się przereklamowane.

Na szczęście nie utrzymał tajemnicy długo, kaczkując do The Q, hotelu na rogu o blok w górę od Brooks Media. Poszliśmy prosto do biurka, gdzie urzędnik czekał z kluczem w ręku. Mój mąż nic nie powiedział, a urzędnik nie zrobił nic więcej niż potwierdzić, "Pan Brooks," jak on podał klucz.

Wydałem z siebie zduszony chichot, gdy oddaliliśmy się od biurka i skierowaliśmy się prosto do banku wind na przeciwległej ścianie. "Wiesz, gdybyś nie był człowiekiem, którym dla mnie jesteś, byłbym freaking the fluff out o twojej zdolności do wejścia tutaj i uzyskania klucza bez słowa, jak freakin' regular".

Kline chuckled i wyciągnął moją rękę na jego piersi aż do jego ust, aby pocałować moje knykcie miękko. "Zadzwoniłem po drodze na dół w biurze".

"Och..." mruknąłem. "Dobrze."

Dzięki Jezusowi. Ale nadal...

"Co robimy?" zapytałem, w poszukiwaniu wyjaśnienia po raz kolejny. Kline wciągnął mnie do windy, gdy nadjechała, a drzwi zamknęły się przed nami, zamykając nas w sobie.

Nadal pamiętając o kamerach, jestem pewien, Kline pochylił się, skóra jego doskonałe usta skąpanie muszli mojego ucha, i wyszeptał swoją odpowiedź. "Będziemy się pieprzyć".

Zamrugałam, a potem, jak tylko moje ciało zarejestrowało jego słowa, zacisnęłam uda razem, by ukryć pęd mokrej wilgoci między nogami.

"O mój Boże".

"Raw. Twardy. Słodki i kurewsko miękki" - szeptał dalej. "Co tylko chcesz. Tylko tak długo, jak dostanę spędzić godzinę w tej doskonałej cipce z ciebie".

"Słodki, słodki Jezu", skandowałam.

Czułam, jak spazmuję między nogami od samych jego słów. Nagle wydawało się, że to naprawdę zajebiście dobry pomysł, żeby na chwilę zejść z planu.

Drzwi windy w końcu się otworzyły, a Kline chichotał, gdy ciągnęłam go w dół korytarza. Niestety, w moim podekscytowaniu zapomniałem, że nie miałem kurwa pojęcia, w którym pokoju byliśmy, a on musiał pociągnąć mnie do zatrzymania i zmienić nasz kierunek.

"Tędy, kochanie", powiedział, uśmiechając się szeroko. "Naprawdę kocham twój entuzjazm, chociaż".

Zarumieniłam się trochę, gdy zatrzymaliśmy się przed pokojem, a on zabrał się za odblokowywanie go. Drzwi się otworzyły, a on przytrzymał je, gdy weszłam.

Zaczęłam się rozglądać, na drogie białe zasłony, szezlong w rogu i puszystą kremową kołdrę na łóżku, ale to wszystko zniknęło, gdy drzwi zamknęły się z trzaskiem, a adorujące ręce mojego męża opadły na mnie.

"Kline," wyszeptałam, gdy jego usta przeszły do pracy na mojej szyi, wciągając skórę do środka i skubiąc ją zębami co jakiś czas. Szarpnęłam za płaszcz, ale on już mnie z niego wyzbywał, rzucając go na oślep na krzesło za nim, a potem wracając natychmiast do guzików z przodu mojej bluzki.

"Najgorętsza kobieta, jaką widziałem w życiu, kochanie". Jego dłonie pomknęły po moim ciele i wokół moich bioder, aby kubkować mój tyłek. "Dostajesz mnie twardy za każdym cholernym razem, gdy cię widzę".

Jego ręce wróciły do moich ostatnich dwóch guzików i wykonały krótką pracę z nimi, gdy wcisnął swoje ręce w mój tyłek, aby to udowodnić.

Jęknąłem.

Ściągnął moją otwartą koszulę z ramion i odpiął stanik, więc pomogłam mu ściągając go z ramion i odrzucając. Usłyszałam rozrywanie tkaniny, a potem ciepło jego nagiej skóry uderzyło w moje plecy.

"Jasna cholera", gazowałem, jego ręce pieściły moje piersi i toczyły moje sutki. "Czy właśnie zerwałeś swoją koszulę?"

Obrócił mnie szybko, a ja teetered, ale on ustabilizował mnie na moich biodrach, a następnie podniósł. Krzyknąłem i chwyciłem się jego ramion, gdy odprowadził mnie z powrotem do łóżka i upuścił mnie na plecy z plopem.

"Mówiłem ci, kochanie", powiedział z uśmiechem. "Będę cię pieprzył i będę to robił przez co najmniej godzinę. Nie tracę czasu na koszulę".

"Rozpiąłeś moją," zauważyłam.

Uśmiechnął się i pochylił się, aby okrążyć mój sutek swoim językiem. Wbrew mojej skórze, wyjaśnił, "Dbasz o swoje".

"Kline-"

"Cicho, kochanie", nakazał, gdy ściągnął moją spódnicę i majtki w dół przez moje biodra i odrzucił je. "Jestem zajęty."

Moje oczy zwęziły się na najkrótszą nutę sekundy...aż jego usta zamknęły się nad moją łechtaczką i ssały.

Ho-ly shit.

Jego oczy płonęły, gdy patrzył, jak ja patrzę na niego. Pracował ze mną powoli na początku- tylko drażniąc mnie swoim językiem z miękkimi klepnięciami i długimi liźnięciami- ale jak zaczęłam jęczeć, moja krew pompująca rumieńce do skóry na całym moim ciele, podniósł swoje tempo i intensywność, aż zawisłam na szczycie.

Moje oczy zamknęły się i zwinęły, moje plecy wygięły się mimowolnie, gdy jego ręce ścisnęły szorstko moje biodra, a on nucił.

Zaczęłam opadać, ale on nie czekał, aż skończę, wspinając się na łóżko, obejmując mnie swoim ciałem i zatrzaskując się w środku. Nie byłam pewna, kiedy zdjął spodnie, ale nie obchodziło mnie to, kurwa, ani trochę. Wszystko, czego potrzebowałam, to zachwycona twarz mojego męża, gdy siedział we mnie.

On i ja? Byliśmy idealni.




Rozdział 4

Jingle Hell's Bells

22 grudnia

Po trzydziestu minutach jazdy samochodem Georgia wreszcie zaczęła się pogodzić z tym, że Cassie i Thatch nie zrealizowali swoich planów, by jechać z nami.

Normalnie mógłbym się pochwalić, że wiedziałem, że nie pojadą z nami w momencie, gdy zadekretowała, że wyjeżdżamy o ósmej rano, ale w tych okolicznościach, przy tak spiętej żonie, lepiej się nad tym zastanowiłem.

Zamiast tego spędziłem ten czas wspominając chwile, kiedy widok otwartej drogi, która prowadziła do ekscytującego celu, był zabawny - nawet przygodowy.

To było przed dziećmi. Dużo, dużo przed dziećmi.

Po czterdziestu pięciu minutach jazdy samochodem słynne złote łuki, które oznaczały tłuszcz, hamburgery i frytki, były mile widzianym widokiem nie tylko dla Julii, ale także dla mnie.

A po godzinie jazdy byłem wdzięczny za pełne brzuchy i iPady.

To, moi przyjaciele, było życie z dziećmi.

Kiedy byliśmy w domu, moja żona i ja staraliśmy się karmić nasze dziewczynki zdrowymi posiłkami, pozbawionymi fast foodów i wysokofruktozowego syropu kukurydzianego. Staraliśmy się również, aby były aktywne, a nie siedziały wpatrzone w telewizor lub urządzenie elektroniczne przez cały dzień.

Ale w samochodzie, z wybrednym osiemnastomiesięczniakiem i krzykliwą pięciolatką, zależało nam tylko na utrzymaniu spokoju. Jeśli Happy Meal i My Little Pony na Netflixie były rozwiązaniem, to na Boga, przyjęliśmy je z otwartymi, pieprzonymi ramionami.

Pierwsza lekcja rodzicielstwa: Wybierz swoje bitwy.

Druga lekcja rodzicielstwa: Weź lekcje wszystkich innych i powiedz im, żeby się odpierdolili. To, co działa na jedno dziecko, niekoniecznie musi działać na inne. Zrób to, co działa dla ciebie.

Właśnie teraz, gdy zmierzaliśmy w górę drogi 17, słuchawki, iPady i frytki działały dla mnie.

Samochód był radośnie wolny od marudzenia i łez, a tylko delikatne dźwięki Franka Sinatry serenizującego nas wakacyjnymi melodiami wypełniły moje uszy.

Dziękuję wszystkim.

"Czy jesteś gotowy, aby cieszyć się spokojnymi świętami w domku, kochanie?" Zapytałem i wyciągnąłem rękę i poklepałem udo mojej pięknej żony.

"Nie masz pojęcia, jak bardzo jestem gotowa". Georgia uśmiechnęła się, a potem, po kilku błogich chwilach spokoju, wyciągnęła z torebki swój planner.

O Boże. Tylko nie planer...

Z obrotem nadgarstka, otworzyła go na stronie z zakładkami. "Jest tyle do zrobienia, Kline. Jak tylko dotrzemy do domku, musimy się rozpakować, zdobyć drzewko, udekorować dom lampkami-".

Robiłem wszystko, co w mojej mocy, aby pozostać o krok przed moją żoną z tym jej świątecznym harmonogramem. Chciała mieć idealne święta z rodziną i przyjaciółmi, ale obawiałem się, że doprowadzi się do szaleństwa, próbując kontrolować i planować każdy szczegół.

Ona znaczyła dobrze. Wiedziałem, że chciała dobrze. Do diabła, po spędzeniu kilku świąt z jej rodziną i obserwowaniu, jak gówno trafia w wentylator za każdym razem, rozumiałem jej potrzebę nieskazitelnych świąt. Ale obawiam się, że moja Georgie jest bliska załamania.

A naprawdę trudno jest pieprzyć się z zapadniętym wiadrem grzyba. Nie próbowałem, ale byłem mężczyzną i mogłem sobie wyobrazić. Nie tak atrakcyjna jak moja żona w jej obecnym stanie.

Nawet nie zdawała sobie sprawy, że przekracza granice, więc uznałem, że moim zadaniem jest upewnić się, że nie przekroczyła granicy.

Znowu z implozją, brakiem pierdolenia itp.

"Drzewko i lampki są już załatwione, Benny".

"Co?" Jej oczy poszły szeroko ze zdziwienia. "Jak to, zostały już załatwione?"

"Zatrudniłem kogoś, kto powiesi dla nas lampki. Będą w domku około południa, a wszystko co musisz zrobić to powiedzieć im gdzie i ile."

Teraz, nigdy nie byłem fanem marnowania pieniędzy na rzeczy, które mogłem zrobić sam, ale kiedy chodziło o zdrowie mojej żony - i moje własne - miałem w dupie koszty.

"Bardzo się cieszę z lampek, ale co z drzewkiem?" zapytała. "Powiedz mi, że nie kazałeś jakiejś przypadkowej osobie wybrać naszej choinki, Kline. To tradycja, że my-"

"Nie martw się. Będziemy wybierać nasze drzewko," poprawiłem. "Skontaktowałem się z właścicielem farmy drzewek, w której się zakochałeś, kiedy kupiliśmy domek. Wszystko, co musimy zrobić, to wybrać drzewo sami," dodałem z uśmiechem, "a on ma kogoś gotowego, aby go dostarczyć i ustawić dla nas."

"Wow. Kline. I..." Georgia spojrzała na mnie. Oczy szeroko. Usta lekko rozchylone w małe "o".

Brak słów.

Kurwa, tak. Jedna wygrana dla mnie.

Położyłem rękę na jej udzie i delikatnie ścisnąłem. "Jesteśmy drużyną, Benny."

Uśmiechnęła się i kilka chwil później wyszeptała: "Dziękuję".

Nie wiedziała, że ten jej cudowny uśmiech był jedynym podziękowaniem, jakiego potrzebowałem.

Szczęśliwa żona. Szczęśliwe życie.

Kiedy dotarliśmy do domku, dziewczynki zabrały się do swojego pokoju, Julia cierpliwie pomagała Evie po schodach, a Georgie od razu zabrała się do pracy.

Zamiast próbować przekierować ją na relaks, rozluźnienie lub coś, co było przyjemniejsze niż uważne studiowanie listy rzeczy do zrobienia, skorzystałem z okazji, by bez przeszkód wyruszyć w drogę powrotną i narąbać trochę drewna na opał na kilka następnych dni.

Georgia zwykle dokuczała mi, że lubię robić to sam, staromodną siekierą, a nie łuparką do drewna, nie mniej, ale nigdy nie zmieniła mojego zdania.

Coś w powtarzalności, prostocie i wysiłku fizycznym związanym z ręcznym rozłupywaniem kłód oczyszczało mój umysł i uspokajało duszę.

To było życie. To była miłość. To było moje utrzymanie rodziny w sposób, w jaki moi krewni utrzymywali się, zanim życie stało się tak skomplikowane.

Kiedy już jednak zacząłem, byłem w pełni zaangażowany. Więc to było właściwie zaskoczenie, kiedy Georgia wyszła kilka godzin później, aby powiedzieć mi, że Thatch i Cassie oraz ich dzieci, Ace i Gunner, przybyli.

Otarłem trochę potu z czoła grzbietem ręki i uśmiechnąłem się na widok spojrzenia mojej żony. Może i dokuczała mi z powodu rąbania drewna, ale to ją niesamowicie podniecało.

"Dobrze, kochanie. Wejdę i wezmę szybki prysznic. Potem możemy zająć się twoją listą zajęć".

Całe pobudzenie pływające w jej oczach podwoiło objętość.

Kto wiedział, że świąteczna rozmowa to droga do celu?

Prawie się roześmiałem, gdy zagryzła wargę i przesunęła się, by ścisnąć nogi razem.

"Cass już protestuje przeciwko zorganizowanej aktywności".

Nadal się uśmiechała, co było niesamowite, biorąc pod uwagę jej słowa. Nie mogłem się powstrzymać od kwestionowania tego.

"To cię nie denerwuje?"

Mrugnęła i klasnęła w dłonie z radością. "Już wbudowałem w pięć godzin czasu osiedlenia, podczas gdy ja sortowałem światła - co już zrobiłeś - więc po prostu wymyśliłem kilka rzeczy, więc ona będzie bardziej ugodowa później, kiedy naprawdę chcę zrobić rzeczy. W tej chwili myśli, że ma nade mną przewagę."

"Całkiem sprytne, pani Brooks," pogratulowałem.

"Cóż, dziękuję, panie Brooks," zaakceptowała z skokiem, skrętem i kopnięciem jej stopy, gdy kierowała się z powrotem do domu.

Szybko ułożyłem stos z kłód, które właśnie rozłupałem i wszedłem za nią.

Prysznic był gorący i wspaniały, a jedyną rzeczą, która uczyniłaby go lepszym, było towarzystwo mojej żony. Ale wiedziałem lepiej, niż oczekiwać, że wpadnie, kiedy miała czwórkę dzieci oraz Cassie i Thatcha na dole, którzy ją zajmowali.

Szybko ubrałem się w parę dżinsów i koszulkę z długim rękawem i sturlałem się po schodach na dźwięk dudniącego głosu Thatcha.

Był jeszcze bardziej ożywiony niż zwykle, co przyciągnęło mnie jak magnes do kuchni, z ciekawości, by dowiedzieć się, co go tak rozpaliło.

Kiedy tam dotarłem, zastałem go z tyłkiem na moim blacie, długie nogi zwisały prawie do podłogi, a Georgia i Cassie przyglądały się, jak rozmawiał przez telefon z kimś na FaceTime.

"Powiedz mi, że ścięgno Mitchella nie działa!"

Ach, Wes.

Głos odpowiadającego Wesa był zirytowany. "Przestań wymyślać urazy, na litość boską. Mitchell ma się dobrze, Sean ma się dobrze, Bailey ma się dobrze, cała drużyna ma się kurwa dobrze. Ale przysięgam na perkatość cycków Cassie, nie będzie dobrze, jeśli nadal będziesz próbował nas zapeszyć".

Twarz Thatcha pociemniała. "Nie możesz grozić cyckom mojej żony! To jest osobisty faul, dupku".

"Hmm," mruknął Wes, niezrażony. "Mogę, i zrobiłem to. Płaskie, obwisłe, bezmięsne cycki. To wszystko, z czym będziesz musiał się bawić do końca życia, jeśli nie ochłoniesz."

Twarz Thatcha zmieniła się w spanikowaną, gdy spojrzał na Cassie, by potwierdzić, że klątwa już nie zapadła. Ścisnęła je razem i pozwoliła im się odbić przed przetoczeniem oczu. "Perky i pełne, Thatcher. Spokojnie."

Georgia jednak zaszarżowała, wykorzystując okazję, by wyrwać mu telefon z ręki.

"Wes-"

"Cześć, Georgia," przywitał się.

Machnęła ręką przed swoją twarzą i zmarszczyła nos. "Tak, tak, cześć. Możesz postawić Winnie?"

Całkiem szczerze, nie sądziłam nawet, że którekolwiek z nich zauważyło, że jestem jeszcze w pokoju.

Wes westchnął, ale podał telefon. Mogłam usłyszeć śmiech Winnie, gdy ją brała. "Hej, Georgie!"

"Cześć! Mam dla ciebie listę, więc możesz powiedzieć Lexowi, czego się spodziewać. Masz długopis?"

Lex, córka Winnie i Wesa, była wysoko funkcjonująca na spektrum autyzmu. Harmonogram, planowanie i wcześniejsze zawiadomienia były dla niej komfortem, a jednym prostym komentarzem Georgia dała do zrozumienia - nawet z mózgiem pełnym chaosu - że ma do tego głowę.

Thatch i Cassie zerknęli na mnie i wszyscy naraz bardziej zakochali się w mojej żonie.

To było to, dlaczego tu byliśmy.

To było to, co sprawiało, że wracaliśmy po więcej.

To było to, co czyniło mnie jednym z najszczęśliwszych żyjących facetów.




Rozdział 5

Please Come Go Home for Christmas

23 grudnia

Tylko jeden alarm i zero przycisków drzemki, a ja wstałam i wyszłam z łóżka przed moim mężem. Uznaj to za rekord i całkowite przeciwieństwo normy. Kline był znacznie lepszy w byciu na czas, zawsze budząc się o siódmej na kropce każdego ranka, a ja miałam długoletni rekord w bieganiu piętnaście minut do tyłu.

Ale nie dzisiaj, ludzie. Nie dzisiaj, do cholery.

Miałem zbyt wiele myśli o świątecznych to-do's wirujących w moim świątecznym napędzanym mózgu.

"Która godzina?" Kline zapytał, jego głos cały zgrzytliwy i wypełniony snem. Boże, brzmiał seksownie. Miałam ochotę wczołgać się z powrotem do łóżka z nim.

Bądź silna, Georgia! Nie poddawaj się pokusie.

"Jest wpół do siódmej" - odpowiedziałam, ale nie straciłam też twarzy z wakacyjnej gry. Zamiast tracić cenny czas na planowanie, czcząc nagie ciało mojego męża - nie martw się, nadrobię to dziś wieczorem - włożyłam dżinsy, koszulę termiczną i mój ulubiony kremowy sweter. Jeśli ten strój nie krzyczał rustykalnym domkiem i szczęśliwymi świętami, nie wiedziałam co mogłoby.

Wiem. Wiem... Pewnie myślicie, że trochę przesadzam, ale szczerze mówiąc, myślę, że każdy, kto musiał przeżyć całe życie tragiczne święta z moją rodziną, zrobiłby to samo.

Pewnego święta ciocia Rhonda nazwała Blanche Devereaux latawicową dziwką, której nigdy nie powinno się pozwolić na bycie postacią w Złotych Dziewczynach, a ja musiałam stłumić chęć wściekłości tylko po to, żeby powstrzymać moją matkę.

"Kochanie, jest za wcześnie". Miękki, zmęczony jęk opuścił jego usta, gdy obrócił się na plecy i poklepał puste miejsce obok siebie. "Słońce ledwo wstało. Wracaj do łóżka".

"Nope," odpowiedziałem, siadając na leżaku szezlongu i wsuwając moją najchłodniejszą i najsłodszą parę szarych butów. "Jest zbyt wiele do zrobienia, co oznacza, że nie mam czasu do stracenia".

"Benny," Kline drwił. "Wszyscy jeszcze śpią", powiedział, a jego głos opadł do głębokiego i uwodzicielskiego tonu. "Obiecuję ci, że w tym łóżku nie będzie marnowania czasu".

O, Panie. Proszę, daj mi siłę - modliłam się cicho. Z pewnością Jezus zrozumiałby mój dylemat. To były Jego urodziny, które starałam się uczynić doskonałymi.

"Kochanie, wróć do łóżka" - powtórzył, a moje kolana zaczęły się uginać.

O nie... Nie patrz na niego. Nawet nie nawiązuj z nim kontaktu wzrokowego.

Zamknęłam oczy i powiedziałam: "Nie, Kline. Mam zbyt wiele rzeczy do zrobienia dzisiaj".

"Cóż, przynajmniej podejdź tu i daj mężowi buziaka".

Otworzyłem oczy i dmuchnął mu pocałunek od drzwi, a on się uśmiechnął.

Z jego blues glimmering i jego włosy wszystkie tousled i sexy, mój mąż był zbyt kuszący dla mojego własnego dobra, a prawdziwy pocałunek był zbyt perswazyjny na złej stronie bitwy z moją waginą.

Ale mój mąż nie brał mojego gówna, floozy, pochwy kusicielki lub nie.

"Nie wystarczająco dobre," stwierdził i usiadł w łóżku, jego nagie i toned torsu zerkając nad białym kołdry. "Prawdziwy pocałunek, Benny dziewczyno." Zrobił mały come-hither ruch z jego palcem wskazującym.

"Jeden pocałunek." Położyłam wyzywającą rękę na moim biodrze. "Jeden pocałunek i żadnych małpich interesów. Rozumiesz?"

Uśmiechnął się. "Rozumiem."

I kroczył z celem, zamykając odległość między nami, i natychmiast pochyliłem się, aby dać mu delikatny, ale bardzo PG pocałunek w usta, on zatrzasnął swoje ramiona wokół mojej talii i janked mnie z powrotem do łóżka z nim.

"Kline!"

Chichotał i odwrócił mnie na plecy, manewrując swoją silną ramą nad moimi. "Boże, jesteś piękna".

Cholera.

Pocałował moją szyję, a moje ciało mnie zdradziło, jęk prześlizgnął się przez moje usta.

Podwójne gówno.

"Kline," pół jęczałem, a pół jęczałem, gdy jego chciwe usta przesunęły się po mojej szyi i aż do mojego ucha. "Nie mam czasu na rozproszenie uwagi".

"Myślałem, że jestem twoim mężem". Jego cichy, rozbawiony chuckles popchnął ciepłe powietrze przeciwko mojej skórze. "Nie rozproszenie uwagi".

"W tej chwili jesteś obojgiem i stuprocentowym złem".

Odchylił się do tyłu, a jego niebieskie oczy spotkały się z moimi. "Jestem tylko człowiekiem, który jest szalenie zakochany w swojej pięknej żonie".

Ten człowiek byłby dla mnie śmiercią. Pewnego dnia przysiągłbym sobie prosto w puszystą śpiączkę.

"Jesteś naprawdę najsłodszym, najdoskonalszym człowiekiem, jakiego znam, i kocham cię głęboko", powiedziałem i dotknąłem jego policzka. "Ale teraz nie mogę pozwolić ci uwolnić ten swoony urok na mnie. Mam milion rzeczy do zrobienia, zanim ten dzień się skończy."

On ćwiartował uroczą brew. "Swoony charm?"

"Och, nie zachowuj się tak naiwnie i niewinnie."

Mój mąż uśmiechnął się i wycisnął miękki, czuły pocałunek na moje usta. "Dobra, wypuszczę cię z tego łóżka, ale tylko pod jednym warunkiem", powiedział. A potem dodał: "Właściwie, zrób to pod dwoma warunkami".

"A jakie to byłyby warunki?"

"Postaw dzbanek świeżej kawy i obiecaj mi, że dziś wieczorem, po tym jak położymy dzieci spać, dostanę się do rozproszenia cię w tym łóżku tak bardzo, jak tylko, kurwa, chcę".

"Deal." Wycisnąłem klapiący pocałunek na jego usta. "Teraz puść mnie, abym mógł się ruszyć".

"Masz to," wyszeptał i po figlarnym klapsie w mój tyłek, pozwolił mi na moją zdeterminowaną drogę.

Po szybkim zerknięciu do sypialni dziewczynek, aby znaleźć je jeszcze solidnie śpiące, skierowałem się na dół do kuchni. Uśmiechnęłam się do siebie, gdy tylko cudowne dźwięki ciszy wypełniły moje uszy. Wszyscy inni byli jeszcze w łóżkach, a ja mogłem spokojnie wejść w mój dzień bez chaosu. Byłem cholernie bliski oszołomienia na tę myśl.

Kiedy już rozgrzałam piekarnik na dzisiejsze śniadanie z cynamonowymi bułeczkami i napełniłam ekspres do kawy świeżą wodą i nastawiłam go na parzenie, usiadłam na jednym z drewnianych kuchennych stołków i zaczęłam przeglądać poranny plan dnia.

Świąteczne rzeczy do zrobienia

23 grudnia:

1. Pranie: Wyprać piżamy dorosłych i dzieci na Wigilię.

2. 9:00: Śniadanie z bułeczkami cynamonowymi.

3. 10:00: Sklep spożywczy po świeże rzeczy na kolację wigilijną oraz świąteczne śniadanie i kolację.

4. 12:00 p.m.: Make Your Own Pizza lunch z dziećmi.

5: 13:00: Zrób (i zapakuj) prezenty świąteczne dla tatusiów od dzieci.

5. 2:00 p.m.: Christmas Story Time z Santa Thatch.

6. 15:00: Pakowanie prezentów z Cassie.

Ekspres do kawy zadzwonił swoim cudownym alarmem, a ja oderwałam wzrok od mojego planu i skupiłam się na pierwszej kolejności spraw na dziś: kawie. Gdy tylko moje żyły osiągnęły dzienną dawkę kofeiny, a śniadanie było w piekarniku, mogłam zanurzyć się w głowę w zaplanowanych na dziś wydarzeniach.

Wskoczyłem z mojego stołka barowego i wziąłem z szafki kubek w kształcie Mikołaja, a chwilę później moje kubki smakowe zatańczyły nad pierwszym łykiem świeżego naparu.

Naprawdę nie było nic takiego jak ten pierwszy łyk kawy o poranku. Czyste niebo, mówię wam.

Z moim kubkiem w ręku, wziąłem w kabinie widoki zalesione podczas gdy ja skończyłem rano pierwszy kubek kawy. Lekko zniekształcone ośnieżone góry i wiecznie zielone drzewa powiedziały mi, że widzenie wszystkiego z okna to za mało. Chciałem poczuć rześką temperaturę na skórze i wdychać świeże górskie powietrze, a także chciałem, aby krawędzie piękna natury były ostre i zdefiniowane.

Po wrzuceniu kurtki i szalika, wyszedłem na tylny pokład. Między ciszą i spokojem a zapierającymi dech w piersiach widokami, było lepiej niż pamiętałem. Ten widok był dokładnie tym, dlaczego Kline i ja zdecydowaliśmy się na zakup tego rustykalnego domku.

Ojej, uwielbiam to miejsce.

Uśmiechnęłam się do siebie i podniosłam kubek, żeby wziąć kolejny łyk kawy, ale moja ręka zatrzymała się w połowie drogi, kiedy usłyszałam słabe, "Wyjdź tutaj!", dochodzące gdzieś z tyłu.

Co do diabła? Przysięgam, że to brzmi dokładnie jak mój tata...

Moje oczy rozszerzyły się na chwilę, aż zdałem sobie sprawę, że byłoby to absolutnie niedorzeczne i niemożliwe, aby moi rodzice byli gdziekolwiek w pobliżu naszej chaty. Nie wiedzieli nic o naszych planach ani o naszej lokalizacji i nigdy wcześniej nie byli w naszym domku.

Zaśmiałem się do siebie, gdy otrząsnąłem się z absurdalności moich myśli. Nie było ich tutaj. Wyobrażam sobie to.

"Dick!" zawołał inny, wciąż bardzo znajomy głos, tylko tym razem głośniejszy. "Gdzie jesteś?"

"Jestem na zewnątrz! Chodź sprawdzić ten widok, Vanna! Spodoba ci się!"

Co do jasnej cholery? Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa.

Przeszłam przez pokład i skierowałam się na ganek. Kawa wylewała się z mojego kubka przy każdym kolejnym kroku, ale nie obchodziło mnie to. Musiałem sprawdzić, czy to, co słyszę, jest prawdziwe.

Okrążyłem domek, serce prawie wyrwało mi się z piersi, i zerknąłem za ostatni róg ze strachem wypełniającym całe moje ciało od dołu do góry.

Ogromny kamper zajmował każdy cal kwadratowy naszego podwórka.

Dosłownie każdy pieprzony centymetr kwadratowy.

Nie wspominając już o tym, że mój ojciec, Dick Cummings, stał przed drzwiami kampera w czerwonym aksamitnym szlafroku, z gołymi nogami zakrytymi jedynie parą czarnych kaloszy i z ogromnym uśmiechem na twarzy.

"Georgie!" zawołał w moją stronę. "Udało nam się!"

Moja szczęka nie uderzyła o ziemię; byłam całkiem pewna, że po prostu spadła prosto z mojej pieprzonej twarzy.

"Dick!" krzyknęła moja matka, otwierając drzwi kampera. "Oh! Tu jesteś!"

"Zobacz, kto się obudził, Vanna", ogłosił mój tata, wskazując w moją stronę. "Nasza ulubiona dziewczyna Georgie!"

Moja mama spojrzała przez podwórko, aby znaleźć mnie stojącego slack-jawed i najprawdopodobniej jeden pominięty bicie serca z dala od przechodzenia fuck out. "Och, Georgie kochanie! Dzień dobry!"

"Spaliliśmy olej o północy, aby dostać się tutaj ostatniej nocy!" mój tata krzyknął. "Ale nie obawiaj się, udało nam się dostać kilka godzin snu, więc możemy dołączyć do wszystkich zabaw wakacyjnych dzisiaj!"

Nie bój się? Czy on sobie, kurwa, żartował?

Strach był jedyną emocją, jaką miałem.

Wizje minionych świąt Bożego Narodzenia tańczyły w mojej głowie, a kiedy moje myśli okrążyły Terror Lane i skierowały się prosto na Worst-Case Scenario Boulevard, musiałem zamknąć oczy, aby uniknąć możliwości tego, co oznaczają kolejne święta spędzone z moimi rodzicami. Eksplozje... domek staje w płomieniach... pokład zsuwa się z góry...

A polisa ubezpieczeniowa na ten domek była na moje nazwisko! Przynajmniej katastrofa w ich domu nie podnosiła moich składek.

"Co tu się dzieje, do cholery? Nie ma nawet dziewiątej rano!" Głos mojej najlepszej przyjaciółki wypełnił moje uszy, a ja otworzyłam oczy, by znaleźć ją zerkającą przez francuskie drzwi jednej z gościnnych sypialni.

"Cass! Kto tam jest?" Głos Thatcha wypełnił inaczej spokojne poranne powietrze, a chwile później jego olbrzymia głowa zerknęła przez ramię Cassie i przez drzwi. "Co to do cholery jest?" Mruknął przeciwko wczesnemu porannemu słońcu. "Kto zaparkował swój dom na trawniku?"



"Cass! Strzecha!" moja matka zawołała w ich stronę z falą. "Dzień dobry!"

"Savannah?" Cassie zapytał, a mój ojciec poszedł do przodu i odpowiedział za nią.

"To Dick i Savannah, kochanie!"

Zarówno Cassie, jak i Thatch uśmiechnęli się. Jak rzeczywiste, szczęśliwe uśmiechy.

To były dwie rzeczy, których nie czułem ani nie robiłem w tym momencie. Czy nikt nie pamiętał, że punktem tych świąt było uniknięcie tragicznych scenariuszy świątecznych, które przylgnęły do mojej rodziny jak klej?

"Dick, mój człowiek," Thatch hollered dół na moich rodziców. "Kiedy tu dotarłeś?"

"Późno wczoraj wieczorem!"

"To fantastycznie!"

Wystarczyło kilka chwil krzyku, by moje ciało w końcu otrząsnęło się z zamrożonego stanu szoku. "Wszystko w porządku! Wszyscy do środka. Nie potrzebujemy, żeby sąsiedzi pomyśleli, że jest jakaś awantura domowa".

"Przepraszam, Georgie!", mój tata nadal krzyczał, a ja skrzywiłam się. "Ubierzemy się i wejdziemy do środka na śniadanie! Mam nadzieję, że zrobisz dla nas coś dobrego!".

Jezu Chryste. Robiąc coś dobrego dla nich? Nawet ich, kurwa, nie zaprosiłem.

Ale poważnie, kto ich zaprosił? To było największe pytanie tego poranka.

Spojrzałem na Cassie i Thatcha i prześwietliłem ich twarze. Czy to byli oni? Czy to oni byli tymi dupkami, którzy wypaplali fasolkę moim rodzicom?

W końcu oczy Cassie spotkały się z moimi i natychmiast zaczęła kręcić głową. "To nie ja, Wheorgie," zawołała w dół. "To nie byłam ja".

"Co to nie byłaś ty, Cassie?" krzyknęła w jej stronę moja matka.

"Właśnie mówiłam Georgii, że wszystkie głośne jęki seksu ostatniej nocy pochodziły od Thatchera", skłamała. "On dostaje tak rogaty, gdy łaskoczę jego jaja, gdy się bzykamy".

Tak, naprawdę niezła przykrywka, Cass.

Nic nie mówi Happy Holidays jak stare dobre łaskotanie jąder.

Zamknęłam oczy i westchnęłam.

Jeśli ktoś kiedykolwiek chciał wiedzieć, jak naprawdę wygląda "Koszmar przed Bożym Narodzeniem", to było to - moja najlepsza przyjaciółka krzycząca o łaskotaniu jaj męża, podczas gdy mój tata drapał swoje przez szatę w stylu Hugh Hefnera na moim frontowym trawniku.

"Hej, Thatch, sprawdź to!" Głos mojego taty zmusił mnie do ponownego otwarcia oczu. "Wesołych Świąt! Shitter był pełny!" krzyknął, gdy odtworzył niesławną scenę z Christmas Vacation z wężem z naszego podwórka skierowanym bezpośrednio w stronę kanału.

Thatch i mój tata zaczęli pękać, a ja chciałem zabić wszystkich.

"Tato!" Zwróciłem mu uwagę. "Ubierz się i spotkaj się ze mną w kuchni. Mam bułki cynamonowe i kawę na śniadanie".

Odpowiedział kciukiem i uśmiechem, a ja skierowałem się do środka, zanim zrobiłem lub powiedziałem coś, czego bym żałował.

Gdy wszedłem do kuchni i włożyłem cynamonowe bułeczki do piekarnika, mentalnie dodałem kolejną pozycję do mojej listy rzeczy do zrobienia.

ASAP: Dowiedz się, kto, kurwa, zaprosił moich rodziców na Boże Narodzenie w Catskills.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Idealny plan świąteczny"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści