Nie mogę jej rzucić

Prolog

Ruszyłam przez sypialnię na kulach, zbierając po drodze do szuflad komody moje odrzucone ubrania i buty z poprzedniej nocy. Zerkając przez ramię na miejsce, gdzie leżał nieświadomy, pociągnęłam za górną szufladę, twarz mi się wykrzywiła, gdy narobiłam za dużo hałasu w skądinąd cichym pokoju. Kiedy przewrócił się na dużym łóżku, wstrzymałam oddech, ze zgrozą czekając, czy się obudzi.

Przepraszam.

Minęło pięć sekund ...

Muszę iść.

10...

Wiem, że nie rozumiesz.

Trzydzieści...

Nic.

Wypuściłam powolny, pełen ulgi oddech, po czym odwróciłam się do górnej szuflady, gdzie trzymałam ubrania na noce, na których zostawałam. Jednym ruchem wyciągnąłem wszystkie ubrania z szuflady, a potem pognałem do łazienki po mój dodatkowy zestaw kosmetyków.

Kiedy moje ręce były już przepełnione, przeszłam bezszelestnie do salonu i wrzuciłam wszystko do mojej dużej torebki ... zatrzymałam się tylko, żeby założyć jakieś ubranie i upiąć moje długie włosy w chaotyczny kok.

Moje spojrzenie przykuł obcy przedmiot na moim palcu, gdy opuściłam ręce. Na diamencie, który był równie piękny i przerażający.

Na pierścionku, który sprawił, że mój żołądek opadł, a oddech stał się płytki.

Zastanawiałam się, jak mogłam pozwolić, żeby to zaszło tak daleko, kiedy skradałam się do sypialni i do jego szafki nocnej. Zastanawiałam się, czy widok pierścionka na tym palcu zawsze będzie mnie przyprawiał o zawroty głowy i niepokój.

Nawet nie powiedziałam "tak"...

A jednak, w jakiś sposób, ze zgrozą wypełniającą mnie i szokiem uciszającym mnie, ten pierścionek znalazł się na mojej dłoni poprzedniej nocy.

Pocałował mnie, jakbym wykrzyczała swoją zgodę, przyprowadził mnie do siebie i czcił, jakbym dała mu największy dar. Przez cały czas, życiowa niepewność prawie mnie dusiła, aż miałam przemożną potrzebę zrobienia tego, co robiłam najlepiej.

Biegać.

To było to, co robiłam odkąd pamiętam.

Uciekałem od związków. Uciekać od zaangażowania. Uciekać od tych trzech pozornie niewinnych słów, które sprawiały, że się krzywiłem...

Zwykle miałam lepsze wyczucie, kiedy związek posunął się za daleko. Zwykle znikałam na długo przed tym, zanim facetowi przyszło do głowy kupić pierścionek, a co dopiero się oświadczyć - ale pozwalałam sobie na rozproszenie uwagi.

Przysięgłam sobie, że już nigdy nie pozwolę, aby to się powtórzyło, kiedy po raz ostatni studiowałam jego twarz, niewiarygodnie przystojną nawet we śnie.

"Mówiłam ci, żebyś się we mnie nie zakochał" - wyszeptałam, ból w moim głosie brzmiał prawie jak oskarżenie, gdy zsunęłam pierścionek z palca i położyłam go na nocnej szafce.

Potem pobiegłam.




1. Rae

Trzymałem głowę lekko opuszczoną i palce latające po klawiszach mojego laptopa, pozwalając tylko mojemu spojrzeniu poruszać się od osoby do osoby w kawiarni. Siedząc samotnie, siedząc w parach lub grupach, mieszając się przy ladzie ... to nie miało znaczenia, oni wszyscy studiowali mnie tak, jak ja ich. Jedyna różnica: Ja nie byłem tak bezwstydny w swoim studiowaniu.

Ja przynajmniej miałem na tyle przyzwoitości, by udawać, że nie gapię się jak horda przerażających botów, które właśnie zauważyły anomalię w swoim mieście.

Widok ich niezachwianych spojrzeń graniczył z niepokojem, a ja zastanawiałem się - jak często przez ostatnie dwie godziny - czy to wszystko mi się śniło. Czy ktoś mnie porwał i schował w bagażniku swojego samochodu, a w każdej sekundzie obudzę się w jego piwnicy, przywiązany do krzesła.

Ta ostatnia stacja benzynowa, na której zatrzymałem się około drugiej w nocy, która była na środku pustkowia? Ta w mieście duchów z piszczącymi wiatrakami i złowrogo wyglądającym staruszkiem? Tak, ta...

Jeśli faktycznie zostałem porwany, to założę się, że właśnie stamtąd.

Wymamrotałem przekleństwo, kiedy zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę wpisałem tę ostatnią linijkę do mojego rękopisu i ją skasowałem.

Uwaga dla siebie: Niedobór snu i nadaktywna wyobraźnia nie łączą się... jak, w ogóle.

Z drugiej strony, posiadanie kilkunastu osób wpatrujących się w siebie w milczeniu i bezczelnie przez ponad godzinę może skłonić każdego człowieka do odgrywania w myślach dziwacznych i przerażających scen.

Usiadłem z powrotem na krześle i stłumiłem ziewnięcie, pocierając oczy za okularami.

"Czy mogę podać ci coś jeszcze?"

Opuściłem ręce i spojrzałem na brunetkę, która przyjęła moje zamówienie wcześniej, stojącą w pobliżu mojego stolika.

Ciekawość czuła się w jej orzechowych oczach, zdradzając jej uprzejmy wyraz i ton, i sposób, w jaki wyraźnie unikała pytania o to, co każdy klient wydawał się zastanawiać: Co ja tam robiłem?

"Uh ..." Zerknąłem na pusty kubek z kawą i potrząsnąłem głową powoli, potem bardziej stanowczo. "Nie, nic mi nie jest. Dziękuję."

"W porządku. Cóż, daj mi znać, jeśli zmienisz zdanie."

"Właściwie, czy jest tu jakiś hotel? Nie widziałem żadnego, kiedy przyszedłem rano." Potem znowu, ledwo byłem w stanie utrzymać moje oczy otwarte. I nadal byłem cholernie pewny, że obudzę się w piwnicy niepokojącego człowieka.

"Jeśli jesteś tylko przejazdem, Amber nie jest miastem, w którym warto się zatrzymać", powiedziała dziewczyna, chwytając mój kubek. "Jest większe miasto około pół godziny na zachód. Ich motel jest o wiele tańszy niż tutejsze pensjonaty. Ale, dostajesz to, za co płacisz."

"Nie jestem." Kiedy jej brwi uniosły się w pytaniu, pośpiesznie dodałem: "Tylko przejeżdżam".

Nie zadała sobie trudu, aby ukryć swoje zaskoczenie, gdy mnie studiowała. "Czy masz tu rodzinę?"

"Nie."

"Przyjaciół?"

Moja brew się zmarszczyła. "Nie."

"W takim razie co cię sprowadza?"

Zawahałem się, gdy wielokrotne odpowiedzi tańczyły na moim języku, walcząc o swoją szansę na wypowiedzenie. Odepchnąłem je i podniosłem ramię w najsłabszej aluzji wzruszenia.

"Zainteresowany życiem w małym mieście". Moje spojrzenie opuściło ją na tyle długo, by potwierdzić, że nadal jestem obserwowany przez każdą osobę w kawiarni, zanim powiedziałem: "Moje pierwsze spotkanie jest już tak surrealistyczne, że nie zdecydowałem, czy faktycznie śnię."

Nie obejrzała się za siebie. Wiedziała już, że jestem gapowaty.

Chociaż nie byłem pewien, dlaczego część uwagi nie była skierowana na nią.

Jej ultrakrótkie szorty i vintage'owa koszulka koncertowa, która była zawiązana tuż pod klatką piersiową, pozostawiając jej goły brzuch, wydawały się tak całkowicie do niej pasować. Gdziekolwiek indziej nie zastanawiałbym się dwa razy nad jej strojem. Ale nie było trudno zorientować się, że jej seksowny grunge'owy wygląd wyróżniał się w tym małym wiejskim miasteczku.

"Jesteś nowa" - wyjaśniła bez ogródek. "Nie dostajemy tu zbyt wielu nowych ludzi. Jeśli jest ktoś, kogo nie znamy, to jest spokrewniony z kimś stąd lub zgubił się i jest tylko przejazdem. Jeśli planujesz kręcić się w pobliżu przez jakiś czas, bądź przygotowany na więcej takich sytuacji."

"Urocze," mamrotałem i posłałem ludziom w kawiarni szeroki uśmiech i falę, z której każda uczestniczka konkursu Miss America byłaby dumna.

Jezu, potrzebowałam snu.

Wyobrażałam sobie porwanie, a na dodatek zamieniałam się w uczestniczkę konkursu piękności.

Dziewczyna obok mnie zaśmiała się, dźwięk tak beztroski teraz, gdy skończyła przesłuchiwać mnie dla wszystkich. "Przyzwyczaisz się do nas, ale jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebować kogoś, kto nie gapi się na ciebie i nie szepcze za twoimi plecami, zwykle możesz mnie znaleźć tutaj w Brewed. Wpadajcie kiedy tylko chcecie. Kawiarnia jest zawsze otwarta, ale serwujemy jedzenie i piwo popołudniami i wieczorami właśnie przez te drzwi" - powiedziała, kiwając głową w kierunku dużych drzwi od stodoły na tyłach kawiarni. "Jestem Emberly."

Moje ciało poszło nieruchomo, jak odtwarzałem jej ostatnie słowa jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz. "Przepraszam, jak powiedziałaś, że masz na imię?"

Jej oczy toczyły się i miękki uśmiech ciągnął się na jej ustach, jakby spodziewała się mojego pytania.

"Emberly." Ona trzymała rękę w górę, jakby zatrzymać wszystko, co mogę powiedzieć. "Wiem, to, uh ... nie jest dokładnie powszechne."

Nie.

Nie było.

A ja nie mogłem zrobić nic więcej niż gapić się na nią. Studiować ją.

Ta dziewczyna, która nazywała się Emberly... pieprzona Emberly.

Kolor jej włosów i oczu. Kształt jej ust, oczu i nosa.

O mój Boże.

Oczyściłam gardło i pospiesznie zapisałam mój manuskrypt, zanim wsunęłam laptopa do torebki. "Więc, to łóżko i śniadanie ..."

"Blossom B&B." Ona gestykulowała przez okno za mną. "Dwa bloki w dół First Street, nie ma sposobu, aby go przegapić. Masywny dom na plantacji. Prowadzą go Dixonowie. Pokochasz ich... Savannah jest naprawdę słodka."

Krótki śmiech wybuchł z mojej piersi, zanim zdążyłem go powstrzymać. Ponieważ, po raz kolejny, to wszystko wydawało się zbyt marzycielskie.

Miejsce, gdzie każdy znał każdego. Gdzie mieszkańcy szeptali sobie nawzajem o intruzie w ich mieście. Miasto, które - z tym małym przebłyskiem, który widziałem, gdy wjechałem do niego, gdy słońce wschodziło - wyglądało jak z planu filmowego, było tak doskonałe...

Siedziałem w samym środku prawdziwego Mayberry.

Nie mogłem zrozumieć, co mogłoby opętać osobę, która mieszka w takim mieście, a tym bardziej, dlaczego ktoś zdecydowałby się tu przyjechać.

I znowu, przejechałem ponad dziewiętnaście godzin, żeby się tu dostać.

"Przepraszam. Jestem na nogach już od około dwudziestu czterech godzin, muszę w końcu się rozbić. Powinienem chyba zadzwonić, żeby sprawdzić, czy mają pokój w tym miejscu, żebym nie musiał spać w moim samochodzie - właściwie, to po prostu tam pojadę. Na pewno się jeszcze zobaczymy. Dziękuję za kawę i dziwne ostrzeżenie" - wymamrotałem, pchając się na nogi.

Bez kolejnego spojrzenia na nią czy dziesiątki oczu, które czułem na sobie, pospiesznie wyszedłem z kawiarni.

Drzwi nawet się za mną nie zamknęły, gdy usłyszałem, jak klienci kawiarni zaczynają rozmawiać jednocześnie.

Mogłam sobie z tym poradzić.

Mogłem sobie poradzić z gapieniem się i szeptami - to nie były rzeczy, które mi przeszkadzały.

Po tak potrzebnym prysznicu, pięknej sesji snu, która upewniła mnie, że faktycznie jestem tutaj, a nie w piwnicy, i po całej kawie świata, będę gotowa stawić czoła mieszkańcom Amber w Teksasie.

Będę gotowa odepchnąć wszystko, przed czym uciekałam i w końcu skonfrontować się z moją przeszłością.




2. Sawyer

"Nienawidzę cię".

"Wiem, wiem," powiedziała Savannah lekceważąco, gdy pospieszyła wokół wejścia, nawet nie kłopocząc się, aby spojrzeć na mnie.

"Nienawidzę cię", powtórzyłem, moje scowl pogłębiając się, jak moje frustracje zamieniły się w fizyczny ból.

Savannah w końcu przestała się poruszać na tyle długo, aby zluzować westchnienie, bez wątpienia wyciągając je na moją korzyść, i pozwoliła, aby jej zirytowane spojrzenie spoczęło na mnie. "Jest ósma rano, Sawyer. Przestań się zachowywać, jakbym cię obudził przed słońcem."

Potarła spuchnięty brzuch i wydała kolejne westchnienie, to trzymające w sobie nutę determinacji. Tak szybko jak się skończyło, drobny wicherek znów się poruszał.

Nigdy nie przestawała się ruszać.

To dlatego łóżko i śniadanie było dla niej idealne, bo zawsze było coś do zrobienia. Zawsze coś do sprzątania, zawsze coś do upieczenia lub dla kogoś do ugotowania, zawsze coś do naprawienia. Chociaż ... do tego ostatniego mnie wzywała.

Żona mojego najstarszego brata była piękna, życzliwa i miała twardą skórę - co było konieczne, gdy wchodziła do tej rodziny. Mama zawsze mówiła, że była idealną synową, wyznaczającą wysokie standardy dla każdego, kogo reszta z nas może znaleźć w przyszłości.

I znowu, może to dobrze, że Savannah była taka idealna, bo może być jedyną dziewczyną, która kiedykolwiek wyjdzie za mąż w rodzinie Dixonów. Moi pozostali dwaj bracia nie planowali się w najbliższym czasie ustatkować, a ja nie miałem zamiaru się ustatkować.

Nigdy.

Potarłam dłońmi po twarzy i jęknęłam w nie. "Zadzwoniłeś do mnie z krzykiem, a potem rozłączyłeś się, zanim zdążyłem się zorientować, co się dzieje. Myślałem, że jedno z dzieci umiera albo dom się pali".

Zamiast tego zastałem Blossom wolną od płomieni i dzieci bawiące się w wejściu, podczas gdy Savannah spieszyła się dookoła. Gdy tylko postawiłam stopę w środku, zaczęła wyliczać wszystko, co trzeba było naprawić lub sprawdzić. Kolejny poranek.

"Uznałem, że to jedyny sposób, aby cię obudzić i dostać się tutaj tak wcześnie", powiedziała bezwstydnie. "Muszę iść i rzeczy wymagają naprawy, gdy mnie nie ma".

Moje brwi opadły nisko nad oczami i obniżyłem głos, żeby moja siostrzenica i bratanek mnie nie usłyszeli. "Byłem obudzony. Byłem zakopany głęboko w kimś, kiedy zadzwoniłeś".

Savannah nie była speszona moimi słowami. Wątpiłem, że wiele by ją zszokowało po tym, jak dorastała wokół nas.

Po prostu przewróciła oczami i chwyciła swoją torbę, wołając, żeby dzieci ruszyły do samochodu. Kiedy dotarła do drzwi, zatrzymała się i rzuciła mi wyzywające spojrzenie. "Jeśli była tam tak wcześnie rano, to znaczy, że była tam wczoraj wieczorem. Jestem pewna, że nic ci się nie stanie".

"Powiedz to mojemu kutasowi," mruknąłem.

"Nikt nigdy nie powiedział, że musisz odbierać telefon, Sawyer. Więc dlaczego to zrobiłeś?" Jedna z jej brwi zaznaczyła się w górę, kiedy nie odpowiedziałem. "Nie ma za co, bo dała ci powód do pożegnania się z klerem".

Niech ją szlag trafi za to, że miała rację.

Nie żebym jej to powiedział.

Wyciągnąłem telefon i wystrzeliłem wiadomość do mojego brata, moje oczy toczyły się na jego odpowiedź, która brzmiała eerycznie podobnie do odpowiedzi Savannah.

Ja: Twoja żona zablokowała mnie, żebym naprawił gówno, które nawet ty mógłbyś zrobić.

Beau: Jest 8 rano. To znaczy, że miałaś dobrą noc. Będzie dobrze. Przestań narzekać i bierz się do pracy.

Beau: Wentylator przestał działać w pokoju nr 4

Ja: Od kiedy?

Beau: Ponieważ zapomniałem powiedzieć Savannah. Napraw to. Muszę wracać do pracy.

"Dupek" - mruknęłam.

Ze sfrustrowanym jękiem, zmusiłem się do zignorowania bolącej potrzeby uwolnienia się i chwyciłem za słuchawki. Kiedy już je włożyłem, włączyłem głośno muzykę i zacząłem pracować - najpierw zajmując się najtrudniejszym projektem, a wentylator zostawiając na koniec, ponieważ byłem pewien, że działa bez zarzutu. Nie byłby to pierwszy raz, kiedy Beau dodał do listy napraw Savannah przypadkowe rzeczy, które tak naprawdę nie wymagały naprawy.

Myślisz, że byłby milszy dla jedynego brata, który wciąż z nim rozmawia.

Myślisz, że Savannah by mu to powiedziała.

Ale pewnie wiedziała, że zmuszanie go do zrobienia czegokolwiek, co wiązałoby się z którymkolwiek z jego braci, doprowadziłoby go do czegoś zupełnie przeciwnego.

Savannah znała nas wszystkich lepiej niż my sami.

Była w moim życiu, odkąd tylko pamiętałem. Ona i Beau byli razem prawie tak długo. Tylko Bóg wiedział, jak taki niekontrolowany drań jak Beau trafił do słodkiej, łagodnej Savannah.

Jej dom był naszym jedynym sąsiadem na przestrzeni wielu kilometrów, nasze rodziny spędzały razem większość świąt, a w pewnym momencie, we wczesnym wieku, mój twardy, agresywny brat postawił na Savannah. Byli przeciwieństwami pod każdym względem, ale po tym wydarzeniu już nigdy się nie rozstawali.

Nawet wtedy, gdy w kółko zawieszano go w szkole za bójki.

Nawet wtedy, gdy został aresztowany za to, że nie potrafił opanować wściekłości, gdy ktoś się do niego odezwał albo powiedział lub zrobił coś nieodpowiedniego wobec Savannah.

Publicznie stała u jego boku, a prywatnie wzdychała z rozczarowaniem. A on padał na kolana, błagając ją o wybaczenie.

Beau nigdy nie przeprosił naszych rodziców za swój gniew. Po prostu zawsze starał się być lepszy dla Savannah.

To prawdopodobnie powinna być ogromna czerwona flaga dla tego, jak wszystko się potoczy po latach. Ale wtedy nikt nie patrzył na flagi. Moi rodzice byli po prostu szczęśliwi, że Savannah potrafiła do niego dotrzeć, kiedy nic innego nie było.

Sprawiła, że chciał być lepszy.

Sprawiła, że stał się lepszy.

Potem się pobrali i mieli Quinn i Wyatt. Te cholernie słodkie dzieci z dołeczkami Dixona.

A przerażający Beau zmienił się w pluszowego misia.

Teraz walczył inaczej. Po cichu. Pięści opuszczone, a oczy stwardniałe.

My wszyscy tak mieliśmy.

Westchnęłam, kiedy zatrzymałam się przed drzwiami do pokoju numer cztery, wpatrując się w nie przez kilka chwil, bo zastanawiałam się, czy w ogóle warto było sprawdzić ten wentylator.

Chwytając mój zestaw kluczy, znalazłem mistrza i wsunąłem go w zamek, by wcisnąć się do środka.

Po szybkim spojrzeniu na nieruchomy wentylator sufitowy, pstryknąłem przełącznikiem na ścianie. Potem pstryknąłem go jeszcze raz i jeszcze raz, gdy nie było żadnego ruchu.

Nie żeby to coś znaczyło.

Wchodząc głębiej do pokoju, weszłam pod wentylator, żeby wypróbować łańcuch przed sprawdzeniem okablowania i zauważyłam coś, czego nie powinno być w pokoju.

Kilka dużych walizek zerkało zza drugiej strony łóżka, a mniejsza siedziała szeroko otwarta na krześle schowanym w dalekim kącie pokoju.

Próbowałem sobie przypomnieć, czy Savannah wspominała, że ten pokój jest zajęty. . . ale nie wspominała. Ponieważ w tym pokoju nie było pracy.

Aż do Beau.

"Cholera."

Obróciłem się w czasie, aby złapać zegar lecący na moją twarz.




3. Rae

Przejechałam ręcznikiem po włosach po raz ostatni, a następnie przeczesałam dłonią mokre plątaniny, moje ruchy zatrzymały się, gdy z sypialni za mną dobiegł hałas.

Moje serce brzmiało absurdalnie głośno dla moich własnych uszu, gdy czekałem na inne odgłosy, ale kiedy żaden nie nadszedł, powoli wznowiłem grzebanie palcami we włosach, podczas gdy mój umysł ścigał się z szalonymi, niewiarygodnymi możliwościami.

Ten niepokojący staruszek przychodzi po mnie do swojej piwnicy.

W końcu mam się obudzić z tego koszmaru Mayberry.

W oszałamiającym Blossom Bed and Breakfast są duchy. To znaczy ... to jest stary, odrestaurowany dom plantacyjny po wszystkim.

Nawiedzony. Jasne.

Moja babcia zawsze mówiła, że moja wyobraźnia zabierze mnie w różne miejsca. ...ale jej słowa nie miały żadnego znaczenia. To była obelga. Ale to nie powstrzymało mnie od nadziei, że może mieć rację, chociaż nigdy nie marzyłem, że zaprowadzi mnie to tutaj.

Nie tutaj, w małym miasteczku w USA. Szukając odpowiedzi.

Nie tutaj, w tym wspaniałym łóżku i śniadaniu... które najprawdopodobniej nie było nawiedzone.

Ale... tutaj. Zarabiając na życie opowiadaniem historii. Dając ludziom ucieczkę od rzeczywistości. Sprawianie, że zakochują się w miłości... kiedy ja biegłem w przeciwnym kierunku.

Kiedy sama myśl o tym, że ktoś powie mi te trzy słowa, przeraziła mnie.

Zaczęłam rozwiązywać ręcznik owinięty wokół mojego ciała, gdy odwróciłam się, by wyjść z łazienki, pragnąc komfortu mojej piżamy i masywnego łóżka, które na mnie czekało.

Zduszony krzyk utkwił mi w gardle i chwyciłam poluzowany ręcznik bliżej ciała, kiedy znalazłam wysokiego, szerokiego mężczyznę stojącego na środku mojego pokoju, odwróconego do mnie plecami.

Potknęłam się, uderzając o framugę drzwi, przez które właśnie przeszłam, gdy zalało mnie przerażenie.

Wiedziałem, że ten stary, straszny drań po mnie wróci.

To tutaj umrę.

Czy już jestem martwy? Czy ja śnię?

Jezu, Rae. Walcz. Wiesz jak się bronić.

Jakim cudem to jest prawdziwe życie?

Drżącą ręką przeszukałam blat komody, obok której stałam, dłoń zaciskając wokół rustykalnego zegara w tej samej chwili, kiedy mężczyzna napiął się i zakołysał do tyłu na piętach.

Uruchomiłem zegar, gdy się obrócił, a potem zrobiłem to, co robię najlepiej. . . biegiem.

"Czekaj."

Zasysałem oddech, aby krzyczeć o pomoc, kiedy zrobiłem to w korytarzu, ale został złapany i odwrócony, moje plecy rozbijają się o ścianę, jak potknęliśmy się o siebie w naszych próbach pójścia w przeciwne strony.

"Pozwól mi ex"

Trzepnąłem kolanem w jego pachwinę.

On się zgiął.

Szorstki oddech popędził z niego i zmieszał się z jego agonalnym jękiem.

Ale krzyk, na który byłem przygotowany, umarł, gdy spojrzałem na jego twarz. Mój strach przed nim i moje zmartwienie na krótko zniknęły, ponieważ stary złowrogi mężczyzna nie był już złowrogi ... ani stary.

Od razu wtedy wiedziałam, że muszę śnić.

Bo oczy nie mogły mieć takiego odcienia niebieskiego. Włosy nigdy nie miały tego idealnego, dopiero co wypieprzonego wyglądu. Mężczyźni nie wyglądali jak on.

Poza moimi opowieściami.

Ale jeden chwytał moje nagie ramiona. W małym miasteczku, USA. W być może nawiedzonym Blossom.

Wtedy zauważyłam słuchawki zwisające z jego szyi, muzyka z nich brzęczała ... .

I wtedy otworzył usta.

"Pieprzone gówno", powiedział na kolejnym jęku, zanim nachylił spojrzenie na mnie. "Pozwól mi wyjaśnić".

Nie sen.

"Odczep się ode mnie do cholery", krzyknąłem i walczyłem z jego mocnym uchwytem.

"Czekaj, czekaj", powiedział szybko, gdy ponownie podniosłem kolano.

"Mów szybko i zabierz ręce ze mnie".

"Czy zamierzasz uciec z krzykiem?"

"Zależy od następnych słów z twoich ust," strzeliłem z powrotem, ale na szczęście niechętnie uwolnił moje ramiona.

"Nie sądziłem, że ktoś tam będzie. Nie miało cię tam być."

"W moim pokoju?"

"Tak, w-no. Ten pokój nie miał być zajęty. Nikt mi nie powiedział, że jest." Opadł z powrotem na ścianę naprzeciwko mnie i wydał długie, przeciągnięte westchnienie.

"Więc, masz zwyczaj wchodzenia do pokoi, które uważasz za wolne?" Wtedy przypomniałem sobie ... . "Zamknąłem te drzwi".

Przynajmniej tak mi się wydawało.

To był długi poranek. Długie dwadzieścia cztery godziny.

"Jak się tam dostałeś?" zażądałem.

"Mój klucz," wymruczał, jego oszałamiające oczy nadal ustawione w spojrzeniu, jakby był zły na mnie za bycie w pokoju, za który zapłaciłem. "Mój brat jest właścicielem tego miejsca. Naprawiam rzeczy ... kazał mi spojrzeć na wentylator w twoim pokoju. Nie powiedział, że będziesz tam."

Część napięcia opuściła moje ciało teraz, gdy wiedziałem, że nie zamierza mnie porwać ani zabić. Ale mój ton nadal trzymał obronną krawędź, kiedy powiedziałem: "Cóż, wyraźnie byłem. Gdybyś zapukał, wpuściłbym cię do środka".

"Powiedziano mi, kiedy pokoje są zajęte. Nie było powodu, żeby pukać do twoich drzwi."

Oddech śmiechu brzdęknął z moich ust. "Powiedziałbym, że wychodzenie z łazienki, aby znaleźć cię tam, kiedy jestem w większości nagi, jest powodem do pukania". Otworzył usta, ale kontynuowałem nad nim. "Od około trzydziestu minut temu, ten pokój jest mój na nieokreśloną przyszłość. Teraz ktoś ci powiedział, że jest zajęty, więc pukaj następnym razem. I biorąc pod uwagę stan, w jakim mnie dzisiaj znalazłeś ... poczekaj, aż cię wpuszczę".

Niski, niezadowolony śmiech skrobał po gardle i szok pokrył jego twarz. Jego wzrok powędrował po moim ciele, powolny i torturujący, a ja walczyłem z instynktem, by sprawdzić, czy ręcznik zakrywa wszystko.

Nie wstydziłem się swojego ciała i to była jego wina, że spotykaliśmy się tak w pierwszej kolejności.

"Gdzie do cholery miałeś iść w ręczniku?" zapytał, gdy jego spojrzenie spotkało się z moim ponownie.

"Gdziekolwiek trzeba było uciec od ciebie".

Kąciki jego ust zakrzywiły się, gdy walczył z uśmiechem.

Miał dołeczki.

Niech go szlag trafi.

"Chciałeś, żebym sprawdził wentylator, czy nie?"

Odepchnąłem się od ściany i potrząsnąłem głową, częściowo w odpowiedzi, częściowo próbując pozbyć się wspaniałej iluzji, którą stworzyła moja podświadomość. "Nie. Jestem obudzony od ponad doby. Jestem dość pewna, że śnisz mi się ty. A jeśli mam mieć sny o przypadkowym facecie włamującym się do mojego pokoju, to wolę je mieć z łóżka."

Jego jedyną odpowiedzią był huff jak go minąłem, żeby wejść do mojego pokoju.

Zamknęłam drzwi miękko, mimo że chciałam je trzasnąć na jego pięknej twarzy. I zanim się od niego odsunęłam, zamknęłam je. Dwa razy.

Jego stłumiony śmiech był niski, seksowny i wściekły, i podążał za mną do snu.




4. Sawyer (1)

Głowa Emberly opadła do tyłu tego wieczoru, śmiech wylewający się z niej swobodnie.

"Pozwól mi to dobrze zrozumieć." Ustawiła ręce na barze i starała się zachować prostą twarz, gdy ponownie spojrzała na mnie. "Byłeś w pokoju z dziewczyną w ręczniku ... i zamiast skończyć między jej nogami, ona ugniotła cię między twoimi?".

Zrównałem ją z blaskiem.

"Nie wierzę w to," powiedziała rzeczowo.

"Ona nie jest dokładnie w moim typie," powiedziałem przed wzięciem kolejnego łyka mojego piwa.

Jej klatka piersiowa uniosła się z cichym śmiechem. "Od kiedy 'głównie naga' nie jest w twoim typie?"

Błysk tej dziewczyny przedarł się przez mój umysł, atakując mnie, zanim mogłem go zmusić do odejścia. "Od kiedy wyglądała w ten sposób."

Wyraz Emberly poszedł pusty, a następnie, po kilku sekundach, wykręcił się w mieszaninie wahania i zamieszania. "Uh ... mówimy o tej samej dziewczynie, prawda? Nowa w mieście. Właśnie poszła do Blossom, żeby dostać pokój".

Przytaknąłem nieobecnym wzrokiem. Emberly już mi powiedziała, że to ona wysłała Towel Girl do B&B.

"Co było nie tak z tym, jak wyglądała?"

Skupiłam się na dziewczynie, która była moją najlepszą przyjaciółką od dzieciństwa. "Em, znasz mój typ i widziałaś ją. Ona jest . . ." Wszystko, co przysięgałam, że nigdy więcej nie zbliżę się do niej. Wszystko, od czego odwracałam wzrok - unikałam przez lata. Aż do teraz... Przechyliłem głowę i powiedziałem: "Cóż, nie jest zbyt szczupła".

Emberly sięgnął nad barem i uderzył mnie w ramię. "Tak wyglądają kobiety, ty dupku".

Przechyliłem swoje piwo na Emberly'ego. "Chcesz powiedzieć, że nie jesteś kobietą?"

Zerknęła na siebie przez pół sekundy, zanim jej zszokowane spojrzenie wróciło na mnie. "Mam inny typ ciała niż ona. Kobiety mają takie. Mężczyźni też je mają."

"Nigdy nie mówiłem, że nie mają. Powiedziałam tylko, że jej uda się dotykają." Powinienem był przewidzieć ten następny cios. "Jezu, Em, nie powiedziałem, że twoje tak. Mogłem tylko powiedzieć, że pod ręcznikiem miała wiele krągłości."

Emberly wpatrywała się we mnie przez kilka sekund, oczy i usta szeroko, zanim ponownie uderzyła w moje ramię.

Kurwa, dlaczego kiedykolwiek nauczyłem ją, jak rzucać ciosy?

"Wiesz kto miał takie ciało jak ona? Marilyn Monroe. Zabiłabym za takie ciało".

Ledwo złapałem jej pięść w rękę, gdy poszła po kolejne uderzenie.

Jej usta wykrzywiły się w szyderczym uśmiechu. "Tylko dlatego, że pieprzysz tylko kobiety, które są chude jak szyna, bez żadnej krągłości w zasięgu wzroku, nie oznacza, że kobiety, które mają krągłości mają nadwagę."

Coś w mojej duszy się skrzywiło.

Moje zęby zgrzytały w próżnej próbie wymuszenia echa wspomnień i bólu.

"Nigdy tego nie powiedziałam. Nigdy nie mówiłam, że jest", odgryzłam się.

"Mocno to zasugerowałeś". Smutek utrzymywał się za frustracją w jej oczach. "Mówisz wiele głupich rzeczy. Robisz jeszcze więcej. Ale aż do dzisiaj, nigdy nie powiedziałeś czegoś nienawistnego w kierunku innej osoby. Nigdy nie powiedziałeś czegoś, co faktycznie sprawiło, że wstydzę się być twoim najlepszym przyjacielem. I po tym, co się stało z-"

"Nie," powiedziałem ostrzegawczo.

Siedzieliśmy tam przez długie chwile, zanim wyrwała swoją rękę z mojego uścisku i wyprostowała się. "Kocham cię, Sawyer Dixon, ale przez ostatnie lata wpadłeś w spiralę. W pewnym sensie, rozumiałam. Przysięgam, że tak było. Ale po tych komentarzach... Czuję się jakbym cię nie znała. Twoja niekończąca się linia laseczek zmieniła cię i to jest obrzydliwe."

Gdyby tylko wiedziała, że tak nie jest.

Gdyby tylko wiedziała, że myśl o kimkolwiek innym niż te bimbały, jak je nazywała, cholernie mnie przerażała.

To był jedyny sposób, w jaki wiedziałem, jak się chronić.

Bo to poczucie winy wciąż mnie dręczyło... prawie dekadę później.

Spojrzenie Emberly prześlizgnęło się po mnie. "Czy to wszystko co widziałeś? Że nie była chuda i to wszystko? Czy w ogóle spojrzałeś na jej twarz?"

Zacząłem odpowiadać, ale zmusiłem się do cofnięcia słów zbierających się w gardle.

Niemożliwe było nie widzieć jej.

Niemożliwe było nie wchłonąć i nie zapamiętać każdej części tej dziewczyny, jednocześnie mówiąc sobie, żeby odwrócić wzrok. Jasne, orzechowe oczy i sposób, w jaki kosmyki jej wilgotnych włosów przylegały do jej ust. Usta tak cholernie pełne, że chciałem sięgnąć i zobaczyć jak rozdzielają się pod moim kciukiem.

Ale te krągłości...

Krągłości, które błagały o uwielbienie i obiecywały moją ruinę... . .

To był kubeł zimnej wody. Byłyby ostrym przypomnieniem wstrząsającej przeszłości, której nie chcę powtarzać.

"Oczywiście, że nie", powiedziała Emberly z uśmiechem. Znowu oparła ręce na barze i szarpnęła głową na coś za mną. "Jesteś jedyną osobą. Całe miasto patrzy na tę dziewczynę, która nie jest w twoim typie. Z większej ilości powodów niż to, że jest nowa".

Obróciłem się na stołku barowym, by zobaczyć kobietę idącą chodnikiem.

Stojąca wysoko, mimo że ledwo sięgała mi do ramion, krągłości, które błagały o moje dłonie, ciemne włosy opadające falami do pasa, idąca tak, jakby wiedziała, że miasto ją obserwuje, a ona nie dała jednego, pojedynczego pieprzenia.

Tak jak powiedziała Emberly, wszyscy w części barowej Brewed przestali rozmawiać, by skupić na niej swoją uwagę. Kilka osób, które mijała na ulicy, odwróciło się, by dalej ją obserwować.

Nie żebym był zaskoczony.

Była nowa. Nowi nie zdarzali się w Amberze. W Amber zdarzały się przypadkowe wpadki, które odchodziły tak szybko, jak się pojawiły.

A ona promieniowała pewnością siebie, która była prawie tak samo seksowna jak sama dziewczyna.

Dopiero kiedy pochyliłam się, żeby zobaczyć, jak wchodzi w drzwi od strony kawiarni Brewed, zdałam sobie sprawę, że ja też ją obserwuję, a Emberly obserwuje mnie.

Odwróciłam się, by stanąć twarzą w twarz z moją przyjaciółką i wymusiłam wzruszenie ramionami. "Podtrzymuję moją wcześniejszą ocenę".

Studiowała mnie przez chwilę. "Naprawdę nigdy nie sądziłam, że będę tak rozczarowana tobą".

Wysączyłem swoje piwo i ustawiłem butelkę na barze. "Przepraszam, że rozczarowałem."

Właśnie w momencie, gdy miałam zamiar stanąć, oczy Emberly rozszerzyły się i uśmiech rozświetlił jej twarz. "No, hej tam, nowa dziewczyna."

Chwyciłam moją pustą butelkę, jakby to mogło mnie uratować przed tym, co Emberly miała zamiar mi zrobić i zwęziłam oczy na nią.

"Hej." To słowo było jednocześnie niezdecydowane i w jakiś sposób znajome.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Nie mogę jej rzucić"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈