Złamane ciała

Prolog

Prolog

16 marca 2016 r.

St. Moritz, Szwajcaria

"Ostatnią narciarką dnia jest nasza aktualna liderka Pucharu Świata, Elise Brandeis" - powiedział gdzieś za nią męski komentator. Nie potrafiła powiedzieć, czy ktoś miał telewizor lub radio w jednym z oficjalnych namiotów, czy może któryś z techników oglądał online.

"To z pewnością jej wyścig do przegrania" - dodał kobiecy głos. "Młoda Amerykanka jest siłą, z którą trzeba się liczyć przez cały sezon, a na treningu przez cały tydzień miała ten tor."

"Ona z pewnością był cięty nad resztą przez cały tydzień, rzucając szybsze czasy z każdym biegiem, ale widzieliśmy, jak ona zdmuchnąć prowadzenie wcześniej."

Elise zamknęła oczy i założyła kask. Nie musiała słyszeć nic więcej. Nie potrzebowała nikogo, kto dałby głos refrenowi, który nawiedzał jej każdy start, każdy zakręt, każde przykucnięcie przez lata.

"Warunki się pogarszają" - powiedział Paolo blisko jej ucha, jego gruby argentyński akcent zawsze był bardziej wyrazisty, gdy się rozkręcał. "Widziałaś koleiny na biegu Helgi".

Przytaknęła uroczyście. Widziała, jak narciarka numer pięć na świecie odbijała się z czwartego zakrętu, zanim zdołała się wyprostować. Helga prawdopodobnie spędzi trochę czasu z kręgarzem drużyny szwajcarskiej w nadchodzącym tygodniu, ale i tak udało jej się ukończyć z przyzwoitym czasem.

"Każda osoba, która trafia w to miejsce, pakuje je jeszcze mocniej" - powiedział Paolo.

Przytaknęła ponownie i zakołysała się w przód i w tył na nartach w koleinach, które zrobiły kobiety przed nią, gdy podjeżdżały do bramy startowej.

"Jedziesz tylko trochę wokół niego i uzyskujesz ten sam czas".

"Do środka", mruknęła.

"Nie, Elise." Wyciągnął jej imię, aby brzmiało jak, Eeee-Lease. "Na zewnątrz. Jesteś tak daleko do przodu w praktyce. Cztery cale w jednym zakręcie nie zrobią ci krzywdy. Pozostajesz bezpieczna. Nie odbijasz się. Wygrywasz."

"Robi się bardziej miękko", powiedziała, nie odnosząc się już do miejsca, które wyizolował, ale do całego zbocza góry. Pełne popołudniowe słońce sprawiło, że powstały piękne zdjęcia, które wypełniły austriackie broszury podróżnicze, ale spowolniło również śnieg, a przez to jej narty. Żołądek jej się zacisnął. Wolałaby jeździć po tafli lodu niż po brei. Zawodnicy i koledzy z drużyny nazywali ją królową lodu z kilku powodów, a tylko kilka z nich miało związek z jej osobowością.

"Na zewnątrz, Elise", powtórzył Paolo. "Jeden włos na zewnątrz. Malutka."

Sędzia wskazał jej drogę, a ona wsunęła narty między słupki startowe. Jedyną rzeczą pomiędzy nią a trasą była linka startowa, która pękła, gdy tylko na nią nacisnęła. Ostrożnie umieściła kijki nad linią i poprawiła chwyt. Rozległ się pierwszy z trzech sygnałów ostrzegawczych.

Beep. Wdech, wydech, kołysanie do tyłu.

Beep. Wdech, wydech, kucnij.

Bip. Eksploduj.

Skoczyła, odpychając się kolanami i kijkami, gdy pochylała się do przodu tak daleko, jak tylko mogła, i pozwalała, by grawitacja złapała przyczepność. Jedna pompka, znów odepchnęła się kijkami. Dwie pompki, pchnięcie prawą nogą, gdy wiatr zaczął gwizdać. Trzy pompki, pchnięcie lewą nogą i opuściła głowę. Była na tej trasie tyle razy, że nawet w ciemności widziała linię, którą chciała. Podniosła się, pchnęła jeszcze raz lewą nogą, po czym schyliła się w dół. Tyłek w dół, kręgosłup wygięty, broda w górę, pochyliła się do pierwszego zakrętu. Rycząc za zakrętem, przeleciała kilka metrów. Trzymała formę, nie ruszając się nawet o palec, podczas gdy narty przecinały powietrze nad śniegiem.

Kierując ciało w stronę drugiego zakrętu, pozostała nisko i szeroko rozsunęła prawą nogę. Trzymała się stabilnie, obie narty ślizgały się po śniegu, aż ostre krawędzie zrobiły swoje i utrzymały ją w idealnym położeniu w drugim zakręcie. Nie słyszała nic poza świstem wiatru i szumem własnego oddechu w głowie.

Przesuwając ciężar ciała z zakrętu na płaski teren, ustawiła się do małego skoku. Ustawiła formę, gdy śnieg spadł spod niej, i znów wystrzeliła w powietrze w podręcznikowym tukcie. Jej kije uformowały się wzdłuż krzywizny jej kucu i czuła się tak, jakby wiatr nawet nie rozpoznał jej obecności, gdy płynęła bez ciężaru nad trasą.

Lądując bez wysiłku, jedno spojrzenie na śnieg potwierdziło, że ustawiła się dokładnie tak, jak chciała do trzeciego zakrętu, ale jej narty chrzęściły na płaskim terenie, gdy przecinały koleiny zrobione przez poprzednich narciarzy. Jej oddech wybijał się z rytmu, gdy analizowała rozwój sytuacji. Jedna dziesiąta sekundy straty, pomyślała, gdy wygładziła się do swojej ulubionej linii do trzeciego zakrętu, ale pierwszorzędna pozycja nie mogła zniwelować szeptów. Dwie dziesiąte.

Podciągając klatkę piersiową niżej, prowadziła się z podbródkiem, z ustawioną szczęką. Próbowała utrzymać pozę przez szeroki łuk skrętu, ale pomiędzy małym spadkiem po zewnętrznej stronie a mięknącym śniegiem jedna z nart odgryzła więcej, niż chciała przeżuć, a jej ramię odbiło się do tyłu. Nagle wiatr przestał być jej sprzymierzeńcem. Gwałtowny gniew Starego Człowieka Zimy wylądował w jej otwartej klatce piersiowej. Musiała się podnieść o cal lub dwa z kucka, żeby się utrzymać.

Czas. Cenne sekundy mijały, gdy ponownie wyprostowała swoje ciało. Ile czasu teraz straciła? Pół sekundy? Więcej? Refren bił jak bęben. Dwie dziesiąte. Zero punktów dwa. Każdy oddech świszczał bolesnym przypomnieniem. Mogła zrobić więcej. Musiała zrobić więcej.

Przy prędkości prawie siedemdziesięciu mil na godzinę czuła zbliżający się czwarty zakręt, jeszcze zanim zobaczyła flagę. Góra miała naturalną linię spadku, taką, na której w praktyce jeździła z rekordowymi czasami, ale na którą nie mogła już liczyć. Na prostej, na jej kąt, na jej krawędzie, gdy pochylała się w kierunku zakrętu. W pełnym słońcu dostrzegła błysk grzbietu, przed którym ostrzegał Paolo. Nie mogła w niego uderzyć. Nie mogła sobie pozwolić na kolejną dziesiątą część sekundy. Nie mogła sobie pozwolić na sześć cali po zewnętrznej.

Dwie dziesiąte.

Zero punktów dwa.

Uginając prawe kolano aż do mostka, ciągnęła mocno pod śnieg, pod wiatr, pod siłę odśrodkową do środka. Każdy mięsień napinał się, gdy próbowała nagiąć Ziemię i czas do swojej woli. Góra poruszyła się pod nią, jakby przechylając się, by dostosować się do jej pragnienia, a ona oczyściła grzbiet do środka.

Potem, zanim westchnienie ulgi zdążyło ucałować jej usta, śnieg ustąpił. Lekki poślizg, ułamek sekundy, i ostra, srebrna krawędź wgryzła się w jaskrawoczerwony poliwęglan bramy wyznaczającej krawędź trasy. Najmniejsze muśnięcie, najlżejszy dotyk przy prędkości siedemdziesięciu mil na godzinę, pęknięcie było więcej niż wystarczające.

Jej lewa narta poszybowała do przodu, gdy prawa złapała. W efekcie jej ciało zaczęło wirować w beczce. Niejasno zdając sobie sprawę z tego, że leci w powietrzu, nie zrozumiała w pełni swojego błędu, dopóki jej ciało nie odbiło się od ziemi. Pierwsze uderzenie wyrzuciło całe powietrze z jej płuc. Drugie wybiło jej kolano w zgięcie do tyłu.

Jej krzyk umarł wraz z nadzieją na mistrzostwo świata. Walcząc desperacko o powietrze, wciągnęła gaz, który przedarł się przez jej gardło, przynosząc ze sobą lodowaty wdech śniegu. Mimo to obracała się w dół po górze. Dławiąc się bólem i zimnem, uderzyła w pierwszy płot. Pomarańczowa plama przesłoniła jej drogę, ale nie zmniejszyła pędu na tyle, by nie prześlizgnęła się na plecach przez drugi rząd neonowej siatki.

Wirowanie ustało, gdy pulsujące ukłucia bólu wzięły górę. Nóż w kolanie promieniował udręką, a duszący ciężar ogrodzenia i porażki uciskał jej klatkę piersiową, uniemożliwiając oddychanie. Lodowate dłonie paniki chwyciły ją za gardło. Głosy wołały. Odległe kroki chrzęściły na śniegu. Jasne światło przecięło cienie nad głową. Jej zmysły zawodziły, gdy surowy ból zdominował je wszystkie. Najpierw zniknęły dźwięki. Potem zimno ustąpiło miejsca odrętwieniu. W końcu jej wzrok zabarwił się na pomarańczowo, potem na szaro, potem na czarno, a ona sama poddała się nicości.




Rozdział 1 (1)

Rozdział 1

7 lipca 2017 r.

Lake Henry Olympic Training Center,

Lake Henry, Nowy Jork

Corey śmiała się, gdy pompowała deskorolkę nad sekcją rolek i na ścieżkę Nate'a Walsha. Odcięła go i zamontowała dwunastostopową ścianę przed nią w jednym płynnym łuku, zanim odwróciła kurs i pomknęła z powrotem przez zestaw trzech małych, falujących wzgórz. Przejechała ciasną linię wokół wysoko położonego zakrętu na torze, a następnie pozostała nisko, gdy pokonała łukiem kolejną krótką ścianę. Miała przewagę i miała ją utrzymać aż do szczytu, ale w ostatnim biegu dnia nie zamierzała na tym poprzestać. Zamiast zatrzymać się na szczycie, chwyciła się środka deski i eksplodowała przez kolana, wysyłając całe ciało w łuk, nie tylko nad ścianą, ale także nad poręczą. Stukając ogonem deski w metal, by zyskać punkty za styl, zwinęła się w zgrabną kulkę i zrobiła salto w dół z niebieskich piankowych bloków.

Leżąc na plecach, z klatką piersiową unoszącą się i opadającą w szybkim tempie, oddała salut w podziękowaniu za oklaski.

"Ale z ciebie popisiewicz". Nate oparł się o poręcz i uśmiechnął się do niej.

Uśmiechnęła się do stalowych krokwi powyżej i zrelaksowała się z powrotem do bloków piankowych, zapach potu i Lysolu wypełnił jej nozdrza. "To jedna z wielu rzeczy, które kochasz w treningu ze mną".

"Working out?" kobiecy głos zadzwonił gdzieś z tyłu nich. "Wyglądało to bardziej jak wykręcanie się".

Corey klapnęła na brzuch i przeczołgała się przez bloki do krawędzi dołu. "Przygwoździłem wałki. Pracowałem nad kolanami, łydkami i czworogłowymi".

"A akrobatyka? Ostatnio sprawdzałem, nie przyznają punktów za styl w Boardercrossie."

Corey podholowała się na ścianę boczną i podskoczyła na nogi. "To się nazywa 'świadomość powietrza'. Jest to niezbędna umiejętność w moim zawodzie."

"Cześć, Holly," zawołał Nate.

"Cześć, Nato." Holly zmieniła swój ton na coś bardziej kokieteryjnego. "Tęskniłeś za mną?"

"Zawsze." Przechylił swoją deskę z powrotem w dół ściany, ale zamiast przebiec przez kurs, obrócił się mocno i przetoczył na maty, zanim wyskoczył obok nich.

"Siostry LaCroix wróciły do siebie. Sezon treningowy musi się rozgrzewać."

"Jest lipiec. Wiele rzeczy się rozgrzewa," powiedziała Corey, z nutą frustracji w głosie.

"Trening Overland sprawia, że jest zrzędliwa," wyjaśnił Nate.

"Jak myślisz, dlaczego wyjechałam z miasta na cztery tygodnie?" Holly zapytała. "Powinnam była zostać dłużej".

"Nie," powiedziała Corey, wychodząc ze swojego poutu. "Będę w dobrym nastroju nawet, gdy jest gorąco. Tęskniłam za tobą."

Holly uśmiechnęła się słodko i owinęła ją w uścisku. "Ja też za tobą tęskniłam."

Oparła brodę na ramieniu siostry i westchnęła. Zespół był znowu razem w miejscu, które kochała. Wszystko było w porządku ze światem.

Drzwi do sali gimnastycznej otworzyły się, a do środka wlała się ekipa filmowa. Długie mikrofonów boom i jasne światła rozciągnął się nad głową, jak reporter próbował chodzić swobodnie obok młodego bruneta w szarych spodenkach cargo i jasnoniebieski zbiornik racerback.

"Jesteśmy tutaj w Lake Henry Olympic Training Center z Nicole Prince, aby uzyskać mały podgląd w świecie olimpijskiej nadziei snowboardowej. Możesz nam opowiedzieć o tym pokoju?

"Jest to jeden z moich ulubionych pokoi w całym obiekcie", powiedziała Nikki, gdy zaczęła przechodzić je przez różne stacje.

"Najwyraźniej nowa krew również przybyła", powiedziała sucho Holly. "Jaka jest bez kamer na niej?"

"Odbita," powiedział sucho Nate.

"Ile ona ma lat, jakieś siedemnaście?" Holly zapytała.

"Ledwie", powiedział Nate.

Holly klepnęła go w brzuch. "Nie brzmią tak rozczarowany. Możesz wykorzystać rok, zanim będzie legalna, aby odpracować swój piwny gut".

"Nawet nie kusi," powiedział Nate. "Ona jest pudlem. Ja jestem bardziej typem golden retrievera."

Corey zmrużył oczy. Nate nie miał zbyt wiele sposobu na kobiety, ani słów na ten temat. Holly nie wydawała się zadowolona z porównania, więc wskoczyła do środka, zanim mogli eskalować. "W tym scenariuszu to ty jesteś bardziej psem, Nate. Poza tym, The Kid nie jest zły."

Wszyscy odwrócili się, by obserwować, jak nastolatek wykonuje kilka salta i skrętów na masywnej trampolinie, gdy wyjaśniała swoje metody. "Te ćwiczenia nie są czystą zabawą. Pomagają w świadomości powietrza."

"Widzisz?" powiedział Corey. "Świadomość powietrza to prawdziwa rzecz".

"Hej, czy ty jesteś Corey LaCroix?" Mężczyzna miał na sobie khaki i czerwone polo, jakby uciekł z dziennej pracy w Target.

Wyprostowała swoje ramiona. "Jestem."

"Czy mógłbyś dać nam kilka cytatów na kamerę o Nikki? Jesteśmy featuring ją jako przyszłość sportu, i byłoby wspaniale, aby uzyskać trochę perspektywy od weterana jak ty. Coś w rodzaju przekazania pochodni, wiesz."

Corey wymusił uśmiech. "Jasne, tak, z przyjemnością".

"Świetnie, pozwól mi przeciągnąć kamerę na drugą stronę". Pan Target-polo pobiegł dalej.

Zarówno Nate jak i Holly wpatrywali się w nią, zakłopotanie przecinające ich rysy. Nate odezwał się pierwszy. "Przekazanie pochodni, Core?"

"Powinieneś był powiedzieć mu, aby shove głupią funkcję i zrobić jeden na legit Olympian," Holly piled na.

"To nic wielkiego. Nie muszę być dupkiem, aby ją pokonać. Poza tym, ona może zrobić wszystkie wywiady, które chce. Wywiady nie dają ci punktów w klasyfikacji."

"Nie szkodzą w przypadku sponsorów," powiedziała Holly.

"Ja też się nimi nie przejmuję. To nie jest mój sezon sponsorów, ani mój sezon wywiadów, ani mój sezon przekazywania pochodni." Nowo znana pilność zbudowała się w jej piersi. "Jestem tu, aby jeździć".

"Hej, Corey, stań tutaj." Pan Target-uniform chwycił jej biceps i obrócił ją wokół siebie, aby mogli dostać Nikki kontynuującą odbijanie się na trampolinie za nią. Białe światło świeciło gorąco na jej twarzy, a ona musiała zmrużyć oczy, aż jej oczy dostosowały się. Minęło trochę czasu, odkąd stanęła przed kamerami, a ona czuła się o wiele bardziej zardzewiała w tej dziedzinie niż na desce.

"Co sądzisz o nowych amerykańskich snowboardzistach?"

"Amerykańskie perspektywy są niesamowite. Nasi snowboardziści są szybsi, silniejsi i młodsi niż kiedykolwiek." Corey odtoczyła głowę do tyłu na wszystkie strony, aż złapała wzrok na Nikki wysoko nad nimi. "Są też sprężyste".




Rozdział 1 (2)

"A jak oceniasz ich szanse na Olimpiadzie tej zimy?"

"To nieprzewidywalny sport, ale zwróciliśmy uwagę świata". Starała się nie kłaść zbyt dużego nacisku na "my". "Boardercross zawsze był północnoamerykańską twierdzą, ale nie spoczywamy tutaj na naszych kościach. Pracujemy przez cały rok. Spójrzcie na Tigger. Ona jest jak zwykły Rocky Balboa w butach księżycowych. Pewnie budzi strach w sercach najzacieklejszych zawodników."

Facet od kamery uśmiechnął się, a ona poczuła ten mały dreszczyk, który zawsze towarzyszył pozytywnemu wzmocnieniu. "The sky's the limit, lub, cóż, w tym przypadku sufit jest prawdopodobnie limitem, ale łapiesz mój dryf. Dzieciak idzie w górę w świecie. Oczekuję, że postawi poprzeczkę wysoko".

Jak długo jeszcze mogła trwać z językiem wsadzonym mocno w policzek? Mogłaby robić wielkie powietrzne kalambury przez cały dzień.

"A co z tobą?" Uciął ją, zanim nawet dostała się w połowie swojego materiału. "Czy kiedykolwiek rozważałeś wyjście z emerytury?"

Starała się nie pozwolić, by jej jowialny wyraz kamery zanikł, ale mięśnie w jej ramionach napięły się. "Właściwie to nie przeszłam na emeryturę. Szokujące, wiem, w dojrzałym wieku trzydziestu lat, ale nadal jestem na trasie, Chad".

"Jestem Mike," sprostował rozmówca z lekkim rozdrażnieniem. Nate snickered w tle.

"Przepraszam, Mike. Jeszcze jakieś pytania?"

"Czy postrzegasz ten sezon jako rodzaj swojego pożegnalnego tournee?"

Tym razem jej szczęka drgnęła. Czuła to i wiedziała, że kamera pewnie też to uchwyciła. Kamery uchwyciły wszystko, więc poszła do przodu i wzięła sekundę, aby się opanować. Wpatrując się w Target Mike'a, jego światła i wszystkie elementy związane z kapryśną sławą, zauważyła kobietę, która zatrzymała się przed dużymi szklanymi oknami dzielącymi salę gimnastyczną od holu.

Miała długie, blond włosy opadające za ramiona i oczy o tak lodowatym odcieniu błękitu, że z daleka wydawały się niemal półprzezroczyste. Coś w tych oczach przesłało jej dreszcz w dół kręgosłupa. Czuła się tak, jakby widziała przez nie, a jeszcze bardziej jakby one widziały przez nią.

"Uh, Corey?" zapytał Target Mike.

"Tak, przepraszam, co?" zapytała, nie odwracając wzroku od kobiety.

"Kto to jest?" zapytał swoim nieinternetowym tonem.

"Nie wiem."

"To Elise Brandeis," powiedział kamerzysta niemal z czcią.

"Och." Mike wygiął się w łuk na palcach, gdy ogarnęło go podniecenie. "Zobaczmy, czy uda nam się przeprowadzić wywiad."

Skierował się do drzwi, a potem prawie jak po namyśle zawołał: "Dzięki, Corey".

"Wow." Nate zaśmiał się. "Pokazuje, jak oceniasz. Niezła robota z nazwaniem go złym imieniem, chociaż".

"A Tygrys? Myślę, że dałeś pudlowi nowe przezwisko," dodała Holly.

Słyszała ich, ale nie odpowiedziała. Zamiast tego obserwowała, jak cień przechodzi przez twarz kobiety, gdy zobaczyła zbliżające się kamery. Zmarszczyła brwi, podniosła brodę i celowo się oddaliła. Widok z tyłu też nie był zły. Jej czarne spodnie do jogi i cienka szara koszulka uwydatniały wysoce wyostrzoną formę fizyczną, ale Corey widziała więcej niż jej część wysportowanych ciał. Żadne z nich nigdy nie przychodziło z takim zestawem oczu jak te należące do Elise Brandeis.

"Kim ona jest?"

"Kto?" Nate i Holly zapytali zgodnie.

Odwróciła się z powrotem, by stanąć przed nimi, próbując strząsnąć trans, który odczuwała, będąc uwięzioną w spojrzeniu kobiety. "Elise Brandeis, kim ona jest?"

Holly przewróciła oczami. "Ona jest mistrzynią świata w narciarstwie. Była jak, największa rzecz w sportach zimowych kilka lat temu."

"Była?"

"Rozbiła się. Spektakularnie. Czy ty żyjesz pod kamieniem?"

"Wiesz, że nie śledzę narciarstwa tak jak ty".

"Jestem pewna, że o tym wspomniałam", powiedziała Holly, po czym potrząsnęła głową. "Chyba powinnam była pokazać ci zdjęcie".

"Nawet ja o niej słyszałem," powiedział Nate. "Była w Soczi".

"Wybaczcie mi. Byłem trochę zajęty w Soczi."

Obaj się uśmiechnęli.

"Nie miałem na myśli tego w ten sposób. Miałem swoje własne wydarzenia. Nie miałem czasu na oglądanie narciarzy, ale jeśli ona jest tak długo, to dlaczego nie widziałem jej tu wcześniej?"

"Ona jest zbyt wielką sprawą, aby trenować ze zwykłymi śmiertelnikami, a przynajmniej kiedyś była," wyjaśniła Holly. "Miała wszystkich głównych sponsorów, ale chyba straciła ich po katastrofie".

"Zjawiła się tu tylko po to, by zapewnić sobie fundusze w drodze powrotnej na szczyt?" Nate zapytał, pogarda w jego zwykle łatwym głosie.

"Tak. Nie spodziewałbym się, że będzie się tu długo kręcić".

"Czy widziałeś jej wyraz twarzy? Lodowaty. Nawet jeśli zostanie, to wątpię, żeby zniżyła się na tyle, żeby zaangażować się w rozmowę z bandą takich meneli jak my."

"Przynajmniej nie będzie w pobliżu wystarczająco długo, aby ukraść więcej twoich grzmotów, Corey," powiedziała Holly. "Potem znowu, może to dobrze, że przerwała ten wrak pociągu z wywiadu".

Corey nie przejmowała się prawie tak bardzo głupim, obraźliwym wywiadem, jak mdłościami, które odczuwała na myśl o tym, że nie dostanie żadnego czasu z Elise. "Z pewnością będzie tu przez małą chwilę chociaż, prawda?"

Nate zaśmiał się i uderzył ją w ramię. "'Bo mała chwila to wszystko, czego potrzebujesz, prawda?".

"Nie. Miałam na myśli, że ja ..." Nie wiedziała o co jej chodzi.

"Lubisz wyzwania," zaproponowała Holly.

"Może."

"Proponuję, abyś skupiła się na wyzwaniu, jakim jest nadchodzący sezon", powiedziała Holly, "albo dostaniesz dużo więcej pytań o emeryturę".

Jej żołądek zacisnął kolejne niewygodne nacięcie, ale wykopała się głęboko i wyciągnęła uśmiech, który zwykle odczuwała, gdy była popychana. "Niech pytają. Nie zmienia to faktu, że kiedyś będą musieli zeskrobać mnie ze zbocza góry. Nie przechodzę na emeryturę. Jestem tu, by się ścigać."

- - -

"Jesteś pewien, że to dobry pomysł?" zapytała Elise, stojąc w drzwiach pokoju dwudziestego piątego w akademiku.

"Co teraz jest nie tak?" zapytał Paolo, brzmiąc jeszcze bardziej wyczerpany niż ona się czuła.

Elise podniosła rękę jednym zamaszystym ruchem, próbując objąć cały pokój, co nie było trudne, ponieważ cały pokój składał się z zaledwie 150 stóp kwadratowych.




Rozdział 1 (3)

"To pokój w akademiku," powiedział Paolo drolly. "Bądź wdzięczny, że masz taki dla siebie".

"Spodziewałem się czegoś bardziej statecznego".

"Widziałeś siłownie. Sprzęt jest najlepszy, trenerzy są najlepsi, lekarze są najlepsi".

"Akademiki nie są najlepsze," dokończyła za niego Elise. Łóżko wydawało się wąskie pod zwykłą białą kołdrą, nie było królową, do której się przyzwyczaiła, prawdopodobnie nie było nawet pełnym dwuosobowym łóżkiem, a pojedyncza komoda nie wydawała się wystarczająco duża, aby pomieścić jej letnie ubrania treningowe, a tym bardziej nieporęczny sprzęt zimowy. Dodaj w małym stole, nawet nie wielkości większości biurek hotelowych, z dwoma drewnianymi krzesłami, i wycieczka nad.

"Również masz swoją własną łazienkę", powiedział Paolo podekscytowany. "Żadnego dzielenia się z obcymi".

"Dlaczego ciągle wspominasz o tym dzieleniu się z obcymi rzeczami, jakbyś się tego prawie spodziewał?" zapytała podejrzliwie.

"Nie ma potrzeby martwić się o coś, co może się nie zdarzyć." Pomachał jej. "Dlaczego się nie rozgościsz i pójdziemy do kawiarni".

"Kafeteria," powtórzyła z jękiem.

"Poszłaś do szkoły z internatem. Nie powinnaś być przyzwyczajona do tego ustawienia?"

"Elitarna szkoła z internatem, a nie poprawczak. Kiedy płacisz 70,000 dolarów rocznie, dzielenie łazienek z obcymi nie jest powszechne."

"Kiedy twoi rodzice płacą 70 tysięcy dolarów rocznie," sprostował Paolo.

Żarcik utkwił jej pod skórą, a twarz zapłonęła. Miał rację, oczywiście. Zarówno komentarz, jak i ton, w którym go wygłosiła, odzwierciedlały część jej osoby, z której nie była dumna. Wzięła głęboki oddech i spróbowała jeszcze raz. "Nie mam wystarczająco dużo pieniędzy, aby utrzymać nas w kolanach luksusu, ale czytałem online jest uroczy mały zajazd nad jeziorem. Oboje moglibyśmy być bardziej komfortowi bez wychodzenia za burtę. Mają kabiny i domowe muffiny jagodowe rano i nie ma kawiarni."

"Czy mają salę do ćwiczeń?"

"Może."

"Czy mają masażystkę?"

"Nie wiesz; mogą".

"Czy mają wannę z lodem i dietetyka?"

"Nie." Próbowała nie brzmieć pouty, ale nie udało jej się.

"Czy mają tam urzędników olimpijskiej drużyny narciarskiej, którzy obserwują, jak ćwiczysz? Ludzie z mocą nominowania cię do miejsca w drużynie? Albo głosować na olimpiadę w mniej niż siedem miesięcy?"

"Nie," powiedziała z mocą, po czym zmiękczyła swój ton raz jeszcze. "Masz rację. Jestem tutaj, aby trenować. Mogę to zrobić. Zrobię te olimpiady. Zrobię wszystko, co będę musiała zrobić."

Uśmiechnął się współczująco. "Wiem. I wiem, że zmiany są dla ciebie trudne, ale przeszłaś już długą drogę".

"Nie wystarczająco daleko." Wzruszyła ramionami z frustracji, która chodziła za nią od roku i rzuciła walizkę na łóżko. "Daj mi dziesięć minut, a spotkamy się w kawiarni".

"Możesz mieć tyle czasu, ile potrzebujesz. Podają kolację przez całą noc".

"Nie. Jestem zmęczony czekaniem. Jeśli ludzie muszą zobaczyć, jak wracam do pracy, zrobimy miłą publiczną kolację, po której nastąpi jeszcze bardziej publiczny wieczorny trening. Potem zgłoszę się do trenerów na ocenę."

Otworzył usta, a następnie wstrzymał się i skinął głową. "Dobra, wracamy do pracy."

Zamknął za sobą drzwi, a ona weszła do swojej prywatnej łazienki. Ochlapała twarz zimną wodą, mrucząc. "Wracamy do pracy."

Nigdy nie opuszczała pracy. Nie od momentu, gdy obudziła się w szwajcarskim szpitalu. Każdy pojedynczy krok tej podróży był pracą. I bólem. Tak wiele bólu. Przynajmniej tutaj będzie go miała mniej niż w klinice odwykowej. Przyzwyczaiła się do pewnego dyskomfortu i przezwyciężyła go. Z pewnością Lake Henry Olympic Training Center nie będzie czymś, co ją złamie.




Rozdział 2 (1)

Rozdział 2

"Ach, moja ulubiona restauracja" - powiedziała Holly, głosem podobnym do tego, którego używała, rozmawiając z mężczyzną, którego zamierzała wyszczotkować. Holly miała udoskonaloną rutynę "let 'em down easy".

"Czy to czuje się jak twój pierwszy dzień z powrotem w szkole?" Nate drażnił się. "Co jeśli fajne dzieciaki nie chcą, żebyś z nimi siedziała?".

"Co masz na myśli?" zapytał Corey. "Holly zawsze była tym fajnym dzieciakiem".

"To prawda," powiedziała Holly. "I jeśli pozwolę ci siedzieć ze mną, ludzie będą myśleć, że ty też jesteś fajny".

Corey potrząsnęła głową, gdy chwyciła zwykły biały talerz i ustawiła się w kolejce na głównej stacji szefa kuchni. Holly zboczyła w stronę baru sałatkowego, a Nate zrobił linię do prasy do panini. Typowe.

Gdy czekała za grupą męskich hokeistów, przeskanowała stołówkę. W lipcu nie było tu wielkiego tłumu. Sportowcy przychodzili i odchodzili przez cały rok, ale głównie na krótkie sesje treningowe lub obozy. Była jedną z zaledwie garstki olimpijczyków, którzy nazywali Lake Henry domem. Większość pozostałych deskarzy wybrała treningi w Park City Olympic Center, ale ona nie widziała potrzeby przeprowadzania się przez pół kraju, skoro wszystko, czego potrzebowała, miała na własnym podwórku. Spędzała zbyt dużo czasu z łucznikami, łyżwiarzami i wieloma grupami ze szkół średnich i wyższych, ale ponieważ w tym roku odbywały się Zimowe Igrzyska Olimpijskie, większość wielkich nazwisk przewinęła się przez nią w pewnym momencie. Miała oczy otwarte na życzliwe dusze.

Podniosła się w kolejce, gdy hokejowe głowy zaczęły znajdować swoje miejsca. Zapach potu i pieczonego kurczaka utrzymywał się za nimi.

"Duża ekipa dzisiaj, Mac?" zapytała swojego ulubionego kucharza.

"Nie za bardzo. Szefowie hokeja, twoja załoga i ten młody mieszkaniec, który cały czas gada."

"Tygrysek już był? Pewnie jeszcze ma godzinę policyjną."

Uśmiechnął się, gdy zsunął na jej talerz kanapkę z kurczakiem z dodatkowym plasterkiem sera, ale nie przyłączyłby się do zabaw z reniferami, a ona go za to szanowała. "Och, i nowy narciarz jest tutaj."

Zerknęła na niego szybko, a potem na zewnątrz przez kafeterię. "Gdzie?"

"Ona i jej trener są przy długim stole za rogiem".

Corey musiała walczyć z wykrzywianiem szyi. "Fajnie."

Jego grymas poszerzył się, gdy nabrał na dużą pomoc parowanych warzyw, ale wszystko, co powiedział, gdy wsunął jej talerz z powrotem, to "Smacznego".

"Dzięki." Corey skierował się z powrotem na środek kafeterii.

Holly już tam była, czekając aż panini Nate'a się skończy. "Zwykłe miejsce?"

"Właściwie, pamiętasz jak mówiłeś o tym, że to jest jak pierwszy dzień szkoły?".

"Co, masz na myśli dwie minuty temu? Nie, już zapomniałem."

"Racja, wiem, że jesteś zniedołężniały i w ogóle, ale tam są jakieś nowe dzieci." Próbowała zachowywać się swobodnie, gdy kiwała głową w kierunku obszaru, który wskazał Mac. "Może powinniśmy iść ich powitać lub, wiesz, zamroczyć ich. Tak czy inaczej, jest fajnie."

Holly spojrzał przez ramię, jej grymas powolny jak ona potrząsnęła głową. "Poważnie zamierzasz tam iść?"

Corey wzruszył ramionami. "Staram się być przyjazny. Nie musisz iść z".

"Och, nie przegapiłabym tego dla świata", powiedziała Holly, gdy Nate do nich dołączył. "Chodź, Nato, chodźmy oglądać, jak Core zostaje spalony".

"Wchodzę w to," zgodził się radośnie Nate.

Corey zignorowała ich, gdy przeniosła swój talerz na stół, który Elise dzieliła ze swoim trenerem. "Hej, masz coś przeciwko temu, żebyśmy do was dołączyli?"

Elise zerknęła w górę, jej lodowate oczy jeszcze bardziej zaskakujące z bliska. Corey zamarła, gdy Elise szybko przeleciała wzrokiem po niej. Nie odważyła się podejść bliżej, dopóki nie otrzymała pozwolenia, czego Elise najwyraźniej nie zamierzała zaoferować. "Właściwie to jesteśmy w środku czegoś".

"Coś, co może poczekać," powiedział trener, wstając i wyciągając rękę. "Jestem Paolo Diaz. Proszę do nas dołączyć, pani LaCroix."

Z zadowoleniem przyjęła ciepło bycia rozpoznaną po chłodzie od Elise. Otrząsając się z zimnej bryzy, zajęła miejsce obok Elise. Otwarcie to otwarcie; nie potrzebowała dużego. Błyskając swoim najbardziej zwycięskim uśmiechem, dodała, "Wszyscy nazywają mnie Corey."

"A ty jesteś Nate Walsh," powiedział Paolo. "Widziałem wideo z twojego reżimu treningu siłowego w zeszłym roku. Chętnie porozmawiam z tobą kiedyś o ćwiczeniach, które przenoszą stres z dolnej części ciała na rdzeń."

"Jasne, stary." Nate usiadł obok niego.

"I ..." Holly oczyściła gardło, "Jestem starszą siostrą, nie, że którykolwiek z tych dwóch zrobiłby grzeczne wprowadzenie. Możecie nazywać mnie Holly, albo możecie mnie ignorować".

"Ona żartuje," powiedział Corey.

"Nie możesz jej ignorować," dodał Nate.

"Dlaczego miałabyś chcieć?" zapytał Paolo, dając Holly zupełnie inny raz niż ten, którego używała Elise. Była to reakcja, do której Corey była przyzwyczajona, ale może to biegło w puli genów, ponieważ Holly nigdy nie miała problemów w dziale doceniania, również. Obie miały takie same złote włosy i oczy, ale Holly miała budowę ich matki, wyższą, szczuplejszą, podczas gdy Corey faworyzowała ton mięśni i mocną linię szczęki ich ojca. Kobiety i mężczyźni zwykle wiedzieli instynktownie, która siostra będzie bardziej otwarta na ich uwagę.

"Proszę, Holly, usiądź przy mnie i opowiedz mi trochę o swoim niesamowitym rodzinnym mieście".

Paolo wyraźnie wiedział o nich wystarczająco dużo, by zdawać sobie sprawę, że mogą być przydatne. Elise nie wykazała żadnej z tych samych świadomości czy zainteresowania. Pokroiła swoją zwykłą pierś z kurczaka na drobne kęsy i przeżuwała powoli.

"Więc, na jak długo jesteś w środku?" zapytał Corey.

"Przepraszam?" Elise zapytała, nie patrząc w górę od parowanych szparagów, które zaczęła kroić na równe kawałki.

"Centrum Treningu Olimpijskiego. Nigdy wcześniej cię tu nie widziałem, więc uznałem, że musisz przyjechać na obóz. Jak długo trwa?"

Elise przeszukała oczy przez sekundę, zanim zwróciła się z powrotem do swojego jedzenia. "Tak długo, jak to trwa."

"Tak długo, jak co bierze?"

"Wszystko," powiedziała chłodno Elise.

Spojrzała na Nate'a, który stłumił grymas za swoim panini.

Niezbyt rozmowny, zauważył Corey i odgryzł około ćwierć swojej kanapki na raz.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Złamane ciała"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści