Uzależniony od niej po ślubie

Rozdział 1

Isabelle Sanchez wstała wraz ze słońcem, jej umysł był już wypełniony ciężarem nadchodzącego dnia. Miała misję do wykonania, zanim świat w pełni się obudził. Śniadanie zostało przygotowane dla trzyosobowej rodziny jej siostry, gest miłości i obowiązku, który stał się rutyną. Ale dziś w ruchach Isabelle było coś naglącego.

Kłótnia między jej siostrą i szwagrem odbiła się echem w ścianach poprzedniej nocy, a słowa pozostały w umyśle Isabelle. Napięcie finansowe stawało się nie do zniesienia i wyglądało na to, że mąż jej siostry znalazł cel dla swoich frustracji - samą Isabelle. Uświadomienie sobie tego było bolesne, ale wiedziała, że nadszedł czas, aby wytyczyć własną ścieżkę.

Z aktem urodzenia schowanym bezpiecznie w kieszeni, Isabelle wymknęła się z chaosu w ciszy. Rozwiązanie jej problemów leżało w jednym desperackim akcie - małżeństwie. A los dał jej nieoczekiwaną szansę, dzięki uprzejmości babci Lucy.

Dwadzieścia minut później Isabelle znalazła się w ratuszu, a jej serce biło z niecierpliwości. Gdy wysiadła z samochodu, zawołał ją znajomy głos. To była babcia Lucy, źródło pocieszenia i wskazówek w tym wirze niepewności.

"Isabelle" - ciepły głos babci Lucy otulił ją, rozluźniając węzły niepokoju w żołądku Isabelle.

"Babciu Lucy - odpowiedziała Isabelle, a jej kroki przyspieszyły, gdy podeszła do starszej kobiety. Obok niej stała postać, która przyciągała uwagę - Cohen Young, mężczyzna, którego miała poślubić.

Gdy Isabelle podeszła bliżej, oddech uwiązł jej w gardle. Twarz Cohena, niegdyś dla niej tajemnicza, teraz ukazała się w całej okazałości. I była daleka od tego, czego się spodziewała.

Babcia Lucy namalowała obraz mężczyzny nękanego przez pecha w miłości, mężczyzny, który osiągnął wiek trzydziestu lat, nie znajdując partnerki. Isabelle wyobrażała go sobie jako kogoś ohydnego, zwierciadło jego nieudanej romantycznej podróży. Isabelle słyszała plotki o prestiżowej pozycji Cohena w dużej korporacji, wspinającego się po drabinie korporacyjnej z wysoko płatną pracą. Ale teraz, stojąc z nim twarzą w twarz, zdała sobie sprawę, że wszystko jej się pomyliło.

Cohen był niezaprzeczalnie atrakcyjny, ale otaczała go atmosfera dystansu. Stojąc obok babci Lucy z kwaśnym wyrazem twarzy, emanował wrogą atmosferą, ostrzegając ludzi, by trzymali się z daleka.

Isabelle przeniosła wzrok na zaparkowany nieopodal czarny samochód MPV. Logo wskazywało, że to krajowa marka, a nie jakiś ekstrawagancki pojazd za milion dolarów. Wywnioskowała, że przepaść ekonomiczna między nią a Cohenem nie była tak duża, jak początkowo zakładała.

Wraz ze starym przyjacielem ze szkoły otworzyła małą księgarnię przy wejściu do Wiltspoon School. W wolnym czasie Isabelle robiła na drutach małe bibeloty, które sprzedawała online. Sprzedaż była dość przyzwoita.

W ciągu miesiąca mogła przynieść do domu stały dochód w wysokości dwudziestu tysięcy dolarów. W Wiltspoon taka kwota plasowałaby ją wśród pracowników umysłowych. Dlatego mogła sobie pozwolić na przekazanie siostrze pięciu tysięcy dolarów na utrzymanie.Jednak szwagier Isabelle pozostał nieświadomy jej zarobków. Poinstruowała swoją siostrę, aby zatrzymała trzy tysiące dolarów dla siebie, a pozostałe dwa tysiące ujawniła tylko mężowi.

"Isabelle, to mój najstarszy wnuk, Cohen - przedstawiła się babcia Lucy - To trzydziestoletni mężczyzna, który nie może znaleźć swojej drogi. Pomimo swojej zdystansowanej postawy, jest uważny i troskliwy. Uratowałeś mi życie, a znamy się od trzech miesięcy. Zaufaj mi, gdy mówię, że nie poleciłbym ci złego człowieka".

Cohen spojrzał sceptycznie na Isabelle, ale milczał. Być może przyzwyczaił się do narzekań jej babci.

Isabelle wiedziała, że babcia Lucy miała trzech synów, z których każdy dał jej trzech wnuków, błogosławiąc ją w sumie dziewięcioma wnukami. Odkąd jej wnuczka zniknęła z jej życia, babcia Lucy tęskniła za tą specjalną więzią. A teraz, w Isabelle, widziała potencjał, by wypełnić tę pustkę.

Isabelle, choć lekko speszona, wyciągnęła prawą rękę do Cohena i przedstawiła się z ciepłym uśmiechem. "Witam, panie Young. Jestem Isabelle Sanchez."

Intensywne spojrzenie Cohena omiatało Isabelle, zwracając uwagę na każdy szczegół. Nana odchrząknęła, co skłoniło go do wyciągnięcia prawej ręki w celu uścisku dłoni, choć jego głos miał mroźny ton. "Cohen.

Po krótkiej wymianie zdań Cohen spojrzał na zegarek, po czym zwrócił się do Isabelle. "Jestem zajętym człowiekiem. Miejmy to już za sobą.

Isabelle skinęła głową ze zrozumieniem.

Babcia Lucy zainterweniowała. "Idź do środka i załatw formalności. Ja poczekam tutaj.

"Babciu, wsiadaj do samochodu. Na zewnątrz jest gorąco - powiedział Cohen, pomagając Nanie wsiąść do pojazdu.

Dzięki jego działaniom Isabelle mogła zobaczyć, że babcia Lucy miała rację co do Cohena. Mógł wydawać się bezduszny, ale w głębi duszy jego intencje były dobre.

Pomimo tego, że byli obcymi ludźmi, babcia Lucy wspomniała, że Isabelle może wyprowadzić się od siostry do domu, którego Cohen był właścicielem i za który w całości zapłacił. Uspokoiłoby to jej siostrę i położyło kres kłótniom, które nękały ich dom z powodu obecności Isabelle.

W rzeczywistości jej życie małżeńskie nie różniłoby się zbytnio od życia w pojedynkę.

Wkrótce Cohen wrócił do Isabelle i powiedział: "Chodźmy".

"Jasne - odpowiedziała cicho Isabelle, podążając za nim do ratusza.

W urzędzie stanu cywilnego Cohen ponaglił Isabelle: "Pani Sanchez, wciąż może się pani wycofać, jeśli nie chce pani przez to przechodzić. Opinia mojej Nany nie ma znaczenia. Małżeństwo to poważne zobowiązanie, którego nie należy lekceważyć".

Miał cichą nadzieję, że Isabelle się rozmyśli.

Nie miał zamiaru żenić się z kobietą, którą dopiero co poznał.


Rozdział 2

Po długich rozmyślaniach Isabelle w końcu podjęła decyzję. Gdy podjęła decyzję, nie było już odwrotu. Cohen, zdając sobie sprawę, że nie ma już nic więcej do powiedzenia, wyciągnął swój dokument i położył go przed oficerem. Isabelle zrobiła to samo.

Para szybko przeszła przez niezbędne formalności w mniej niż dziesięć minut. Gdy tylko urzędnik wydał licencję małżeńską, Cohen wyciągnął z kieszeni zestaw kluczy i wręczył je Isabelle. "Zakupiony przeze mnie dom znajduje się w Brynfield - poinformował ją. "Nana wspomniała, że jesteś właścicielem księgarni w pobliżu szkoły Wiltspoon. Moje mieszkanie nie jest zbyt daleko od twojego miejsca pracy, zaledwie dziesięć minut jazdy autobusem.

"Czy masz prawo jazdy?" zapytał Cohen. "Jeśli tak, to możesz kupić samochód. Mogę pomóc z zaliczką, ale będziesz odpowiedzialny za miesięczne płatności. To znacznie ułatwiłoby ci dojazdy do pracy".

"Dziękuję za ofertę, ale nie mam żadnych bezpośrednich planów dotyczących samochodu" - odpowiedziała Isabelle. "Zazwyczaj do pracy dojeżdżam na rowerze elektrycznym".

Cohen kontynuował swoje instrukcje, ledwo dając Isabelle szansę na zabranie głosu. "Prowadzę dość intensywne życie, więc nie będziesz mnie często widywać. Będą też wyjazdy służbowe. Nie martw się o mnie, po prostu dbaj o siebie. Przeleję ci wydatki domowe dziesiątego dnia każdego miesiąca, gdy tylko otrzymam pensję".

"Na koniec," dodał Cohen, "na razie najlepiej będzie utrzymać nasze małżeństwo w tajemnicy dla wygody."

Isabelle zgodziła się na to małżeństwo tylko po to, by uniknąć konfliktu między siostrą i szwagrem. To był jej sposób na opuszczenie domu, a jednocześnie zapewnienie siostrze spokoju ducha. Dla niej było to tylko małżeństwo z nazwy. Wdzięczna za klucze do domu, przyjęła je z poczuciem ulgi. Po wymianie baterii w rowerze, Isabelle nie mogła oprzeć się pokusie przejażdżki. Wiatr muskał jej twarz, gdy pedałowała ulicą, a jej myśli pochłaniała nadchodząca rozmowa z panem Youngiem.

"Panie Young, czy podzielimy się rachunkami? Isabelle zapytała niepewnie, jej głos zdradzał nutkę niepewności.

Pomimo tego, że jej siostra i szwagier pobrali się z miłości, jej szwagier wydawał się myśleć, że holenderska droga jest najlepszym rozwiązaniem, jakby jej siostra w jakiś sposób go wykorzystywała.

Isabelle czuła się sfrustrowana. Opieka nad dzieckiem, zarządzanie obowiązkami domowymi i zapewnienie jedzenia na stole wymagało ogromnej ilości czasu i wysiłku. Jednak ktoś taki jak jej szwagier, który nigdy nie doświadczył tych obowiązków na własnej skórze, wydawał się wierzyć, że ich żony mają w domu łatwo.

Zdeterminowana, by się bronić, Isabelle zasugerowała: "Ponieważ nie znaliśmy się przed podpisaniem dokumentów, myślę, że byłoby wygodniej dla nas obojga, gdybyśmy podzielili koszty".

Odpowiedź Cohena była ponura i lekceważąca. "Mam środki na utrzymanie żony i naszej małej rodziny. Nie ma potrzeby, byś dzielił ciężar finansowy".Isabelle uśmiechnęła się, choć jej rozczarowanie pozostało. "W porządku - zgodziła się.

Ale w głębi duszy Isabelle wiedziała, że nie jest osobą, która może sobie pozwolić na darmozjadów. Była zdeterminowana, by płacić za siebie i dokładać się do domowych wydatków. W końcu już oszczędzała na czynszu, wprowadzając się do Cohena.

Wspólne życie wymagało dawania i brania, a także wzajemnego zrozumienia. Isabelle wierzyła, że prawdziwą harmonię można osiągnąć tylko poprzez sprawiedliwość i równość.

Gdy Cohen sprawdził godzinę na swoim zegarku, przerwał rozmowę. "Muszę wracać do pracy. Możesz pojechać do domu moim samochodem lub taksówką. Zwrócę opłatę za przejazd. Zawiozę Nanę do mojego brata".

Isabelle skinęła głową, zdając sobie sprawę z praktyczności wymiany numerów. "To mi przypomniało. Wymieńmy się numerami, abyśmy mogli łatwo się do siebie dodzwonić - zaproponowała, wyciągając telefon.

Szybko zapisując jego dane kontaktowe, Isabelle uśmiechnęła się. "Zamówię taksówkę. Powinnam zostawić cię w pracy.

Cohen skinął głową, skupiając wzrok na swoich zadaniach. "Dobrze. Zadzwoń, jeśli będziesz mnie potrzebować.

Przed wyjściem Cohen próbował dać jej dwieście dolarów na taksówkę, ale Isabelle początkowo odmówiła. Jednak gdy zobaczyła grymas na jego twarzy, ustąpiła i przyjęła pieniądze.

Gdy oddalili się od ratusza, Cohen skręcił w kierunku swojego samochodu, pozostawiając Isabelle samą sobie drogę do domu. "Gdzie jest moja wnuczka?" zapytała babcia Lucy, jej głos był zabarwiony troską i podejrzliwością.

Cohen, który jako jedyny wyszedł z budynku bez szwanku, westchnął. Wiedział, że będzie musiał stawić czoła przesłuchaniu babci. "Weszliśmy razem, ale sprawy nie poszły zgodnie z planem" - wyjaśnił, zapinając pas bezpieczeństwa, po czym wyciągnął z kieszeni licencję małżeńską. Podał je babci, mając nadzieję, że to ją uspokoi.

Babcia przyjrzała się prawu jazdy, jej oczy zwęziły się. "Więc masz papiery, ale gdzie jest Isabelle? Zmieniła zdanie?"

Cohen skinął głową. "Musiałem się spieszyć na spotkanie w biurze. Dałem jej trochę pieniędzy na taksówkę.

Dezaprobata jego babci była wyczuwalna. "Nie możesz jej tak zostawić, Cohen. Jedź z powrotem i czekaj na nią. Możesz iść do pracy, gdy będzie bezpieczna".

Cohen zawahał się, mocno ściskając kierownicę. "Babciu, ożeniłem się z nią, bo tego chciałaś, ale nie mogę pozwolić ci dyktować każdego aspektu mojego życia. Muszę sam się przekonać, czy to małżeństwo jest tego warte. Jeśli Isabelle nie przejdzie testu, nie zrobię tego oficjalnie.

Babcia Lucy mruknęła pod nosem, jej głos był pełen troski. "Rozwód nie jest opcją dla naszej rodziny.

Postanowienie Cohena stwardniało. "W takim razie to do mnie należy wybór żony, która zasługuje na to, by spędzić ze mną resztę moich dni.

Z tymi słowami uruchomił samochód, gotowy stawić czoła konsekwencjom swojej decyzji.

"Punk!" wykrzyknęła babcia Lucy, jej głos był przepełniony frustracją. "Żaden mąż by się tak nie zachował. Jak mogłeś porzucić swoją narzeczoną zaraz po ślubie?"

Cohen wiedział, że w słowach babci było trochę prawdy. Ale wiedział też, że nie może dać się jej kontrolować. Jeśli Isabelle kłamała lub udawała, wkrótce się o tym dowie. A jeśli nie zasługiwała na jego miłość i szczęście, zakończyłby małżeństwo, nawet jeśli oznaczałoby to złamanie serca babci.Gdy babcia Lucy nadal go beształa, Cohen milczał. Zrobiłby to, co było właściwe zarówno dla niego, jak i dla Isabelle, nawet jeśli oznaczałoby to przeciwstawienie się oczekiwaniom jego rodziny. Isabelle zastanawiała się nad możliwościami, które przed nią stały. Pomimo tajemnicy otaczającej ich małżeństwo i braku zainteresowania Zacka fizyczną bliskością, wciąż mogła szukać towarzystwa gdzie indziej. Myśl ta nie dawała jej spokoju, gdy jechali ulicami miasta, dopóki Zack nie zatrzymał się na skrzyżowaniu.

Skupisko bogatych sedanów zdobiło krawężnik, w tym wspaniały Rolls Royce, który przykuł uwagę Isabelle. Gdy Zack wysiadł z samochodu, rzucił kluczyki czekającemu ochroniarzowi z rozkazem. "Zabierz starszą panią do domu.

Babcia Lucy gwałtownie zaprotestowała, zdecydowana pozostać u boku Zacka i spędzić czas ze swoją nową wnuczką. Ale jej błagania pozostały bez echa, ponieważ Zack wsiadł do luksusowego sedana, zostawiając babcię za sobą.

Bez wiedzy babci Lucy, Zack nie był zwykłym mężczyzną. Był pionkiem w korporacyjnym świecie Wiltspoon, spadkobiercą najbogatszej rodziny w mieście z majątkiem przekraczającym sto miliardów dolarów.

Babcia Lucy poczuła frustrację i przeklęła wnuka pod nosem. "Bezwzględny drań!" wykrzyknęła z widoczną goryczą. "Poczekam, aż karma uderzy, kiedy zakochasz się w Isabelle".

Ale żadna ilość gniewu nie była w stanie sprowadzić Zacka z powrotem. Zanim babcia Lucy sięgnęła po telefon, by zadzwonić do Isabelle, nowa żona jej wnuka była już w drodze taksówką do domu.

"Isabelle, Zack jest przytłoczony pracą. Proszę, nie bierz sobie tego do serca - zapewniła babcia Lucy, a jej głos był pełen troski.

Isabelle, czując ciężar licencji małżeńskiej schowanej w kieszeni, odpowiedziała łaskawie. "Rozumiem, babciu Lucy. Wcale mi to nie przeszkadza. Proszę, nie czuj się źle. Zack pokrywa koszty przejazdu, a ja jestem już w drodze do domu".

Nagle ton babci Lucy zmienił się, przypominając Isabelle o ich nowej rodzinnej więzi. "Jesteś teraz żoną Zacka. Czy nadal możesz nazywać mnie babcią Lucy?"

Isabelle na chwilę pogrążyła się w myślach, zanim wybrała numer swojej babci.

Z radością w sercu babcia Lucy zaakceptowała nowy tytuł. "Teraz jesteśmy rodziną, Isabelle. Jeśli Zack kiedykolwiek będzie cię źle traktował, wiedz, że będę cię wspierać".

Czekała całe życie, aby jej wnuk znalazł miłość i nie było mowy, aby babcia Lucy pozwoliła mu zdeptać Isabelle.


Rozdział 3

Isabelle odpowiedziała zdawkowo, jej umysł był zajęty złożonością dynamiki rodzinnej. Podczas gdy babcia Lucy zawsze była dla niej miła, Cohen był z krwi i kości, podczas gdy Isabelle była związana z rodziną tylko poprzez małżeństwo. Isabelle trudno było sobie wyobrazić, że Youngowie staną po jej stronie w jakimkolwiek konflikcie między nią a Cohenem.

Ta sytuacja przypominała Isabelle o doświadczeniach jej siostry z teściami. Przed ślubem traktowali jej siostrę wyjątkowo dobrze, do tego stopnia, że ich własna córka stała się zazdrosna. Jednak po złożeniu przysięgi małżeńskiej wszystko się zmieniło. Za każdym razem, gdy siostra Isabelle miała nieporozumienia z mężem, teściowa zrzucała winę na nią, krytykując ją za bycie złą żoną. Wydawało się, że w tym scenariuszu syn zawsze był uważany za część rodziny, podczas gdy synowa pozostawała osobą z zewnątrz.

"Prawdopodobnie idziesz do pracy, więc nie będę cię zatrzymywać. Poproszę Zacka, żeby podwiózł cię do domu na dzisiejszą kolację - powiedziała Isabelle, próbując coś zaplanować.

"Nana, zamykam sklep dziś późno. Wątpię, czy zdążę. Czy możemy przełożyć spotkanie na weekend?" Isabelle wyjaśniła, świadoma swojego napiętego harmonogramu.

Weekendy były idealnym czasem na spotkania. Ponieważ księgarnia opierała się głównie na studentach, biznes był zwykle wolniejszy, gdy nie było szkoły. Isabelle miałaby więcej wolnego czasu i nie musiałaby się martwić o przygotowanie sklepu w te dni.

"Jasne - zgodziła się babcia Lucy, a w jej głosie słychać było zrozumienie. "Zaplanujmy więc weekend. Na razie skup się na pracy.

Na tym rozmowa się zakończyła, pozostawiając Isabelle na zastanowienie się nad kolejnymi krokami. Zamiast natychmiast udać się do sklepu, postanowiła wysłać wiadomość tekstową do swojej najlepszej przyjaciółki, Lavinii Sox, informując ją, że wróci przed ostatnim dzwonkiem szkolnym. Dla Isabelle był to kamień milowy i chciała podzielić się tą wiadomością z siostrą i rozpocząć przygotowania do wyprowadzki.

Około dziesięć minut później Isabelle dotarła do domu siostry. Jej szwagier wyszedł już do pracy, a siostra była na zewnątrz na balkonie, wieszając ubrania do wyschnięcia. Gdy tylko zobaczyła Isabelle, jej oczy wypełniły się troską, co skłoniło ją do wyrażenia swoich zmartwień. "Dlaczego wróciłaś o takiej porze, Seren? Czy sklep jest zamknięty na cały dzień?

"Planuję pójść później, gdy po południu będzie już gwarno. Czy Milo już się obudził?

Tak się złożyło, że Milo był psotnym siostrzeńcem Isabelle, który obecnie przechodził okres strasznej dwójki.

"Jeszcze nie. Gdyby się obudził, ten dom byłby daleki od ciszy" - odpowiedziała Isabelle z rozbawieniem w głosie.

Gdy Isabelle pomagała przy praniu, zapytała o wydarzenia poprzedniej nocy.

"Seren, twój szwagier nie próbuje cię wypchnąć. Jest po prostu przytłoczony stresem. To nie jest tak, że ja też wiele wnoszę - wtrąciła Chloe, jej ton był łagodny, ale stanowczy.

Isabelle zachowała swoje myśli dla siebie, doskonale zdając sobie sprawę, że działania jej szwagra były ukrytą sztuczką, aby pozbyć się jej obecności.Jej szwagier zajmował prestiżowe stanowisko kierownicze w firmie, zarabiając znaczne pieniądze. Chloe poznała go podczas studiów, kiedy oboje pracowali dla tej samej firmy. Po ślubie z miłością zapewniał Chloe: "Zajmę się tobą. Po prostu zostań w domu i odpoczywaj. Nie chcę, żebyś się przemęczała, gdy pojawi się dziecko".

Wierząc, że znalazła idealnego partnera, Chloe pożegnała się z pracą i przyjęła rolę gospodyni domowej. Rok po ślubie urodziła pięknego syna, pozostawiając jej niewiele czasu na skupienie się na swoim wyglądzie pośród wymagań związanych z opieką nad dziećmi i obowiązkami domowymi. Chloe nie zwracała uwagi na swoją sylwetkę, nie mogła też wyrwać się z monotonnej rutyny i wrócić do pracy.

Trzy lata później Chloe zmieniła się z młodzieńczej i promiennej kobiety w otyłą i rozczochraną gospodynię domową, bez chwili dla siebie.

Isabelle, pięć lat młodsza od siostry, straciła rodziców w tragicznym wypadku samochodowym, gdy miała zaledwie dziesięć lat. Od tego czasu Isabelle i Chloe mogły polegać tylko na sobie.

Odszkodowanie za wypadek rodziców wystarczyłoby siostrom na ukończenie edukacji, ale obie grupy dziadków miały na nie oko. Z tym, co pozostało, siostry musiały oszczędzać i oszczędzać, aby dostać się na studia.

Ponieważ dom rodzinny był chciwie zajęty przez dziadków, Isabelle i jej siostrze nie pozostało nic innego, jak wynająć własne mieszkanie. Ich dni wynajmowania w końcu dobiegły końca, gdy Chloe szła do ołtarza. Zawsze uwielbiała Isabelle, swoją opokę i powierniczkę, a przed zawarciem związku małżeńskiego porozmawiała ze swoim przyszłym mężem o ich mieszkaniu. Zgodził się wziąć zarówno Chloe, jak i Isabelle w pakiecie, ale pod powierzchnią zaczęła pojawiać się jego uraza.

"Przepraszam, Chloe. Czuję się dla ciebie ciężarem" - wyznał.

"Nie, Seren. Nie myśl tak. Nasi rodzice opuścili nas zbyt wcześnie, a teraz jesteśmy tylko my dwoje - zapewniła go Chloe, a jej głos był pełen miłości i determinacji.

Isabelle obserwowała tę wymianę zdań, głęboko poruszona. Jako dziecko zawsze polegała na niezachwianym wsparciu Chloe, a teraz nadeszła jej kolej, by być opoką dla swojej siostry.

Po chwili ciszy Isabelle sięgnęła do torebki i wyciągnęła licencję małżeńską. Wręczyła je Chloe, a jej głos lekko drżał, gdy mówiła. "Wyszłam za mąż, Chloe. Podpisałam dzisiaj papiery i chciałam ci dać znać, zanim zacznę się pakować.

"Wyszłaś za mąż?!" Głos Chloe podniósł się, prawie osiągając pisk.

Chloe wpatrywała się w Isabelle z niedowierzaniem, wyrywając jej z rąk akt ślubu. Na dokumencie widniało nazwisko Isabelle obok nazwiska nieznajomego. Do dokumentu dołączone było zdjęcie nowożeńców, ukazujące mężczyznę o uderzającym wyglądzie, ale o twardym wyrazie twarzy, który wskazywał na trudną osobowość.

"Co to jest, Isabelle? Myślałam, że nawet nie masz chłopaka - zapytała Chloe, a w jej głosie słychać było zakłopotanie i troskę.Isabelle przygotowała historię podczas podróży powrotnej do domu, a teraz nadszedł czas, aby się nią podzielić. Wzięła głęboki oddech i odpowiedziała: "Od jakiegoś czasu jestem w związku. Ma na imię Cohen i zawsze był zajęty pracą, dlatego nie mógł znaleźć czasu, by się z tobą spotkać".

"Oświadczył się, a ja się zgodziłam. Poszliśmy do ratusza po licencję małżeńską" - kontynuowała Isabelle, a w jej głosie słychać było podekscytowanie i przekonanie. "On jest wspaniałym człowiekiem, Chloe. Dobrze mnie traktuje. Nie martw się, będę żyła długo i szczęśliwie".

Chloe z trudem uwierzyła w tę historię. Nigdy nie słyszała ani słowa o chłopaku w życiu Isabelle, a teraz twierdziła, że ma pierścionek na palcu. Isabelle musiała podsłuchać ich gorącą kłótnię poprzedniej nocy. Chloe, wyraźnie zrozpaczona, nie mogła powstrzymać łez, gdy mówiła, jej głos drżał z emocji. "Seren, nie mogę uwierzyć, że powiedziałaś swojemu szwagrowi, że zapłaciłaś za nasze zakupy. W porządku, naprawdę. Możesz zostać z nami.

Seren wyciągnęła rękę, by pocieszyć siostrę, a w jej głosie słychać było szczerą troskę. "Chloe, nie musisz się spieszyć ze ślubem czy wyprowadzką. Coś wymyślimy.

Chloe nie mogła przestać się zastanawiać, czy Isabelle naprawdę rozumie powagę sytuacji. Jeśli znała chłopaka Seren od dłuższego czasu, dlaczego zdecydowała się ujawnić to teraz?

Nagła decyzja o uzyskaniu licencji małżeńskiej była desperacką próbą uspokojenia męża Chloe, który uważał, że Isabelle przedłużyła swoje powitanie. Isabelle była zdeterminowana, by się ujawnić, zanim małżeństwo Chloe rozpadnie się pod napięciem.

Z uspokajającym uśmiechem, Isabelle próbowała pocieszyć swoją siostrę. "Chloe, to nie ma z tobą nic wspólnego. Mój związek z Cohenem jest silny i odnalazłam swoje szczęście. Ty też powinnaś być szczęśliwa".

Ale Chloe nie mogła powstrzymać łez spływających po jej twarzy, jej serce było ciężkie od mieszanych emocji.

Isabelle mocno przytuliła siostrę, oferując pocieszenie i wsparcie, dopóki Chloe nie wypłakała się i nie odzyskała spokoju. Isabelle złożyła Chloe szczerą obietnicę. "Będę cię często odwiedzać, Chloe. Dom Cohena w Brynfield nie jest daleko od twojego. Na rowerze elektrycznym zajmuje mi to tylko dziesięć minut".

Ciekawość wzięła nad nią górę i Chloe postanowiła zapytać o rodzinę Cohena. Ponieważ małżeństwo zostało przypieczętowane, nie miała innego wyboru, jak tylko je zaakceptować i chciała dowiedzieć się więcej o swoim nowym szwagrze.

Isabelle przyznała, że nie wie zbyt wiele o Youngach. Chociaż spędziła trzy miesiące z babcią Lucy, nigdy nie zagłębiała się w prywatne sprawy rodziny, zamiast tego życzliwie słuchała babci. Wiedziała tylko, że Cohen był najstarszy z rodzeństwa i miał wielu młodszych braci i kuzynów.

Cohen miał udaną pracę w jednej z prestiżowych firm Wiltspoon i zapewnił sobie wygodne życie z domem i samochodem. Isabelle podzieliła się z siostrą niewielką ilością informacji, które zebrała.

Dowiedziawszy się, że Cohen jest właścicielem domu bez żadnych długów, Chloe nie mogła powstrzymać się od zapytania z nadzieją w głosie: "Czy jest możliwe, aby dodał twoje nazwisko do aktu własności? W ten sposób przynajmniej będziesz miała jakieś zabezpieczenie".

Isabelle rozważyła tę sugestię, zdając sobie sprawę, jak ważne jest umieszczenie jej nazwiska na akcie własności. Zapewniłoby jej to poczucie stabilności i pewności w ich nowym wspólnym życiu.


Rozdział 4

Gest Cohena, polegający na przekazaniu Isabelle klucza do ich nowego domu zaraz po ślubie, był ogromną przysługą. Natychmiast rozwiązał jej problem mieszkaniowy, pozwalając jej wprowadzić się bez zwłoki.

Isabelle nigdy nie prosiła Cohena o dodanie jej nazwiska do domu, ale nie odmówiłaby, gdyby zrobił to dobrowolnie. Teraz, gdy byli już mężem i żoną, postanowiła spędzić z nim resztę życia.

Chloe nie mogła powstrzymać się od poruszenia tego tematu, chociaż wiedziała, że Isabelle jest niezależna i nie kieruje nią chciwość. Jednak po krótkiej rozmowie nie rozwodziła się nad tym.

Po serii rozmów Isabelle z powodzeniem wyprowadziła się z mieszkania siostry do nowego domu.

Chloe początkowo planowała podrzucić Isabelle do Brynfield, ale Milo obudził się w momencie, gdy mieli już wychodzić. Chłopczyk natychmiast zaczął płakać za mamą.

"Powinnaś zająć się Milo. Nie mam zbyt wielu rzeczy, więc poradzę sobie z przeprowadzką sama" - zapewniła Isabelle.

Chloe musiała nakarmić syna i zacząć przygotowywać obiad. Gdyby jej mąż wrócił do domu i nie zastał jedzenia na stole, z pewnością zwymyślałby ją za bezczynność.

Niechętnie, Chloe powiedziała: "Jedź bezpiecznie. Przyjdziesz z mężem na lunch? Byłoby miło go poznać".

"Nie zdążę na lunch. Po południu muszę iść do sklepu. Mój mąż jest zawalony pracą. Później wyjeżdża w podróż służbową, więc może minąć trochę czasu, zanim będę mogła go ci przedstawić" - odpowiedziała Isabelle, wplatając małe kłamstwo.

Niewiele wiedziała o Cohenie, z wyjątkiem tego, co babcia Lucy wspomniała o jego pracoholicznej naturze. Często podróżował w interesach, czasami wyjeżdżał na kilka dni. Bez jasnego zrozumienia jego harmonogramu, Isabelle nie chciała podejmować żadnych zobowiązań, których nie mogłaby dotrzymać.

"Wyjeżdża w podróż służbową tego samego dnia, w którym się żeni" - dodała z nutą niepewności w głosie. Chloe nie mogła oprzeć się wrażeniu, że Cohen zachowuje się lekceważąco wobec Isabelle. Kiedy rozmawiali o swoich planach ślubnych, Chloe zauważyła, że byłoby pomocne, gdyby Cohen mógł wnieść większy wkład finansowy, ponieważ wydatki zaczęły się piętrzyć. Po szybkim pożegnaniu, Chloe opuściła Isabelle i jej młodego siostrzeńca, Milo, aby nakarmić głodnego chłopca.

Pozostawiona sama sobie, Isabelle chwyciła walizkę i ruszyła schodami w dół. Słyszała wcześniej o Brynfield, ale nigdy wcześniej nie była w tej okolicy. Wezwała taksówkę, podała kierowcy adres i wkrótce znalazła się przed wielkim wejściem do Brynfield.

Kiedy Isabelle tam stała, nagle dotarło do niej, że zapomniała zapytać Cohena, na którym piętrze znajduje się jego mieszkanie. Wyciągnęła telefon i rozważała zadzwonienie do niego, ale wiedziała, że prawdopodobnie jest w pracy i może nie odebrać. Mimo to postanowiła spróbować skontaktować się z nim przez WhatsApp.

Tymczasem Cohen był w trakcie ważnego spotkania. Podczas gdy pokój tętnił rozmową, telefony wszystkich były ustawione na tryb cichy, zabraniając jakichkolwiek osobistych połączeń. Cohen poszedł nawet o krok dalej i całkowicie wyciszył swój telefon. Jednak gdy spojrzał na ekran, zauważył połączenie przychodzące z nieznanego numeru - Isabelle. Bez zastanowienia anulował połączenie, nie zdając sobie sprawy, że to ona.Nieświadoma działań Cohena, Isabelle nadal próbowała wysłać do niego wiadomość, gdy jej połączenie pozostało bez odpowiedzi. Sfrustrowana, wpisała wiadomość z prośbą o numer piętra jego mieszkania w Brynfield. Pstryknięciem palca wysłała wiadomość tekstową, ale w odpowiedzi otrzymała komunikat o błędzie wskazujący, że jej wiadomość nie mogła dotrzeć do zamierzonego odbiorcy.

Wpatrywała się w swój telefon zdezorientowana, zastanawiając się, dlaczego nie może skontaktować się z Cohenem. Wymienili się numerami w ratuszu, więc to nie miało sensu. Isabelle zastanawiała się nad tym, marszcząc brwi w głębokim skupieniu. "Czy pomyliłam numer?" - mamrotała, a jej umysł zmagał się z możliwością utraty pamięci. Po dokładnym zastanowieniu doszła do wniosku, że numer był rzeczywiście poprawny. Jedynym wiarygodnym wyjaśnieniem było to, że Cohen umieścił ją na czarnej liście.

Jak mógł zapomnieć, że dopiero co się pobrali? Isabelle nie mogła powstrzymać się od poczucia bólu na tę myśl. Szczerze mówiąc, gdyby została w domu siostry chwilę dłużej, zupełnie zapomniałaby o swoim mężu.

Zdeterminowana, by znaleźć odpowiedzi, Isabelle wybrała numer babci Lucy. Kiedy babcia odebrała, Isabelle nie traciła czasu na wyjaśnienie swojej sytuacji. "Babciu, wyprowadziłam się od siostry i mieszkam teraz w Brynfield. Ale nie znam pana Younga... Uh... Czy wiesz może, na którym piętrze znajduje się mieszkanie Cohena?".

Cisza powitała jej pytanie, pozostawiając Isabelle na krawędzi oczekiwania. "Poczekaj, Isabelle. Zaraz zadzwonię do Zacka - odpowiedziała w końcu babcia Lucy, jej niepewność była ewidentna.

Babcia Lucy była tak samo nieświadoma jak Isabelle. Ujawnienie, że Cohen niedawno kupił dom w Brynfield, po tym jak otrzymali licencję małżeńską, było dla niej zaskoczeniem. Starsza pani nie traciła czasu na zakończenie rozmowy, zdecydowana skontaktować się z Cohenem.

W międzyczasie Cohen, po usunięciu numeru swojej narzeczonej z czarnej listy, nonszalancko odłożył telefon z powrotem na stół i wznowił spotkanie. Po niecałych trzech minutach ekran jego telefonu ponownie się zaświecił. Widząc, że dzwoni Nana, Cohen niechętnie odebrał połączenie.

"Jestem na spotkaniu, Nana - mruknął, a w jego głosie słychać było irytację. "Cokolwiek to jest, może poczekać, aż wrócę do domu.

"Zack, jaki jest numer mieszkania, które kupiłeś w Brynfield? Isabelle już tam jest, ale nie wie gdzie dokładnie. Nie masz jej numeru? Idź i powiedz jej" - ponagliła babcia Lucy.

Gładkie brwi Cohena uniosły się ze zdziwienia, gdy przeanalizował słowa babci. Ach, teraz sobie przypomniał. Dzisiaj zawarł związek małżeński z kobietą, której nigdy wcześniej nie spotkał, a którą Nana darzyła głęboką sympatią. Miała na imię Isabelle, a przynajmniej tak mu się wydawało. Zaledwie kilka chwil temu Cohen podjął decyzję o wpisaniu numeru swojej żony na czarną listę. Waga tego wyboru wisiała w powietrzu, gdy zwrócił się do swojej zaufanej powierniczki, Nany, i wypowiedział słowa, które zmieniły przebieg ich wieczoru.

"Nana, powiedz jej, że to mieszkanie 808 na ósmym piętrze bloku B" - poinstruował, a jego głos był ciężki od determinacji i żalu.Nana, zawsze skuteczna i rozsądna kobieta, skinęła głową ze zrozumieniem. "Jasne, dam jej znać. Kontynuuj spotkanie - powiedziała energicznie, kończąc połączenie i przekazując wiadomość Isabelle.

Cohen wpatrywał się w swój telefon, a cisza dzwoniła mu w uszach. Waga jego działań osiadła na nim i wiedział, że nie może na to pozwolić. Z westchnieniem usunął Isabelle ze swoich zakazanych kontaktów, mały akt skruchy pośród chaosu.

Zapisując jej kontakt, Cohen zawahał się przez chwilę, zanim napisał przepraszającą wiadomość tekstową. "Przepraszam. Zapomniałem, kim byłaś wcześniej" - napisał, a jego palce unosiły się nad przyciskiem wysyłania.

Isabelle nie była jednak osobą, która chowa urazę. Rozumiała złożoność życia i okazjonalne luki w pamięci. Jej odpowiedź była szybka i wybaczająca, a jej słowa były balsamem na zmartwione sumienie Cohena.

"W porządku. Po prostu rób swoje. Przenoszę swoje rzeczy po schodach" - odpowiedziała, a jej ton przeplatał się z nutą żartobliwego sarkazmu.

Cohen nie mógł powstrzymać się od poczucia winy na jej słowa. Czy ona naprawdę myślała, że on by nie pomógł, gdyby tego potrzebowała? Rozważał zaoferowanie swojej pomocy, ale ciężar jego obowiązków go powstrzymał. "Potrzebujesz pomocy? - zaryzykował, a jego troska była szczera.

Odpowiedź Isabelle była zarówno bezczelna, jak i pełna zrozumienia. "Mam tylko walizkę. Sama mogę ją przenieść. Poza tym, czy wrócisz i pomożesz, jeśli naprawdę będę tego potrzebować?" drażniła się, a jej słowa zabarwione były płaczliwym emoji.

Cohen nie mógł powstrzymać się od chichotu z jej żartobliwości. Był to rzadki moment lekkości pośród jego chaotycznego życia. "Nie" - przyznał szczerze, a jego odpowiedź zabarwiona była nutką żalu. Wymagania dotyczące jego czasu były nieustanne, pozostawiając niewiele miejsca na cokolwiek innego.

Cisza radiowa Isabelle mówiła wiele. Nie chciała być ciężarem, nawet jeśli oznaczało to samotne radzenie sobie z wyzwaniami. Cohen również zamilkł, zdając sobie sprawę, jak niewiele wiedział o kobiecie, która teraz zajmowała jego życie.

Miał nadzieję na potulną żonę, kogoś, kto nie będzie wymagał zbyt wiele jego uwagi. Ale kiedy odłożył telefon z powrotem na stół, nie mógł zignorować ciężaru spojrzeń skierowanych na niego. Oczy tych, którzy go otaczali, zdawały się mówić wiele, kwestionując jego wybory i dystans, jaki postawił między sobą a Isabelle. I w tym momencie Cohen nie mógł przestać się zastanawiać, czy być może w tym nieznajomym było coś więcej, niż kiedykolwiek sobie wyobrażał.


Rozdział 5

Emmett, drugi w kolejności kuzyn Cohena w ich przedziale wiekowym, siedział najbliżej niego. Pochylając się, szepnął: "Zack, podsłuchałem twoją rozmowę z Naną. Naprawdę ożeniłeś się z tą Ser-dziewczyną?".

W odpowiedzi Cohen rzucił mu ostre spojrzenie.

Emmett podrapał się po nosie i wyprostował plecy, decydując się porzucić dociekanie. Mimo to nie mógł powstrzymać się od współczucia dla Cohena.

Młodzi chłopcy nie musieli polegać na małżeństwie, aby osiągnąć pozycję społeczną i finansową, ale Zack i jego nowa narzeczona byli dalecy od idealnego dopasowania. Biedny Zack. Ożenił się z dziewczyną tylko dlatego, że Nana ją polubiła.

Po raz kolejny Emmett w milczeniu złożył Cohenowi kondolencje.

Emmett poczuł ulgę, że nie był najstarszy w rodzinie. Gdyby tak było, musiałby wkroczyć do akcji i poślubić wybrankę Nany.

Nieświadoma tego wszystkiego, Isabelle otrzymała szczegóły lokalizacji i była zajęta ciągnięciem walizki w kierunku swojego nowego domu. Otwierając drzwi, weszła do przestronnego domu, znacznie większego i bardziej luksusowego niż dom jej siostry.

Odkładając walizkę, Isabelle poświęciła chwilę na rozejrzenie się. To był teraz jej nowy dom.

Posiadał dwa salony, cztery sypialnie, kuchnię, dwie łazienki i dwa balkony. Każda przestrzeń była rozległa i pełna potencjału. Isabelle oszacowała, że cały dom ma co najmniej dwa tysiące stóp kwadratowych.

Miejsce było skromnie umeblowane, z kanapą i stolikiem kawowym w salonie, a także chłodziarką do wina. Tylko dwie z czterech sypialni mogły pochwalić się wygodami łóżka i szafy, pozostawiając pozostałe dwie puste, jałowe przestrzenie. Główna sypialnia wyróżniała się jednak na tle pozostałych, oferując łazienkę z garderobą, gabinetem i łazienką. Pomimo podziału przestrzeni, główna sypialnia pozostała przestrzenią podobną do wielkiego salonu.

Isabelle nie mogła się powstrzymać od założenia, że musi to być domena Cohena, jego sanktuarium w ich nowym domu. Dla siebie wybrała jedną z pozostałych sypialni, doceniając sposób, w jaki światło słoneczne wlewało się z sąsiedniego balkonu, oświetlając pokój złotym blaskiem. Położona zaledwie piętro poniżej głównej sypialni, oferowała jej i jej nowemu mężowi idealną równowagę między przestrzenią osobistą a bliskością.

Chociaż byli teraz prawnie związani małżeństwem, Isabelle była ostrożna, aby nie narzucać się Cohenowi. Nie odważyłaby się zasugerować wspólnego spędzania czasu jako małżeństwo, chyba że on by to zainicjował. Poszanowanie jego autonomii było dla niej najważniejsze.

Po zaniesieniu walizki do sypialni, Isabelle zwróciła uwagę na kuchnię. Była nieskazitelnie czysta, pozbawiona jakichkolwiek śladów kulinarnej aktywności. Oba balkony również były puste, ale ich ogrom tworzył otwartą, zachęcającą atmosferę. Isabelle wyobraziła sobie przekształcenie balkonu w bujną oazę, ozdobioną żywymi roślinami i przytulną huśtawką. Nie ma nic bardziej idyllicznego niż czytanie książki podczas delikatnego kołysania się wśród botanicznego tła.

Dla Isabelle stało się oczywiste, że Cohen rzadko był obecny na kolacji. Teraz, gdy zajęła tę przestrzeń, zdecydowała, że domowe posiłki są koniecznością. Z determinacją przystąpiła do wyposażania kuchni w niezbędne przybory, dokonując zakupów online, aby upewnić się, że ma wszystko, czego potrzebuje. Jeśli chodzi o balkon i dodatkowe meble, chciała zasięgnąć opinii Cohena po jego powrocie z pracy. W końcu to był jego dom, a ona była w nim tylko gościem.Po zamówieniu narzędzi kuchennych, Isabelle spojrzała na zegarek i zdała sobie sprawę, że musi pospieszyć się z powrotem do sklepu. Czekały na nią obowiązki, ale myśli o jej nowym domu i potencjale, jaki w nim drzemał, tańczyły w jej głowie. Chwyciła klucze, chwyciła telefon i pospiesznie zeszła po schodach.

Isabelle udało się wrócić do sklepu w samą porę przed popołudniowym pośpiechem.

Jej najlepsza przyjaciółka Lavinia zapytała z troską w głosie: "Co robiłaś dziś rano, Seren?".

"Moja siostra i szwagier rzucili się sobie do gardeł z mojego powodu. Po namyśle postanowiłam się wyprowadzić". Isabelle wzruszyła nonszalancko ramionami. "Spakowałam się i wyjechałam dziś rano.

Lavinia westchnęła, wyraźnie zirytowana zachowaniem szwagra. "Mężczyźni uwielbiają składać obietnice, że będą się nami opiekować, ale kiedy przychodzi co do czego, to oni zrzędzą i doszukują się błędów. Po ślubie oczekuje się, że kobiety będą traktować rodzinę priorytetowo, nawet jeśli oznacza to uśmiechanie się podczas nieporozumień. To takie niesprawiedliwe. Twoja siostra powinna znaleźć pracę! Kobiety muszą być niezależne finansowo, aby mieć wpływ na nasze gospodarstwa domowe".

W połowie rozmowy Lavinia zmarszczyła brwi, a na jej twarzy pojawiło się zakłopotanie. "Nie mogę uwierzyć, że twoja siostra pozwoliła ci się wyprowadzić.

"Wyszłam za mąż.

"Co? Wyszłaś za mąż? Nie masz nawet chłopaka. Kogo poślubiłaś? Bezmyślne przytakiwanie Lavinii zmieniło się w szok, gdy wpatrywała się w Isabelle z szeroko otwartymi oczami, a jej głos osiągnął nowe wyżyny.

Wiedząc, że nie może dłużej ukrywać wiadomości przed Lavinią, Isabelle wyznała całą historię.

Lavinia wpatrywała się w Isabelle przez chwilę, po czym żartobliwie szturchnęła ją w czoło. "Nie wiem, skąd u ciebie tyle odwagi, by poślubić kogoś, kogo dopiero co poznałaś. Jeśli nie mogłaś znaleźć mieszkania, mogłaś zatrzymać się u mnie. Mam u siebie dodatkowe pokoje. A jeśli szukałaś męża, mogłaś rozważyć mojego kuzyna.


Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Uzależniony od niej po ślubie"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści