Nieoczekiwana droga do wieczności

Rozdział 1

W erze cyfrowej krąży popularne powiedzenie: 'Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to życie będzie składało się ze mnie, mojego ukochanego i naszego psa, wędrujących razem po świecie. Jeśli nie, skończy się ślubem i dziećmi".

W przypadku Jonathana Moore'a powiedzenie to przybrało nieoczekiwany obrót. W noc, w której zakończył swój związek, spojrzał w oczy nieznajomej i bez zastanowienia zawiązał węzeł małżeński podczas ceremonii.

Zanim zdążył odpowiednio opłakać swoją pierwszą miłość, życie rzuciło mu podkręconą piłkę, której nigdy się nie spodziewał - dziecko! Nagle jego świat został wywrócony do góry nogami, wypełniony chaosem i dźwiękiem małych stóp.

Co miał zrobić teraz, gdy został ojcem? Czy ten żart z małżeństwa mógł w ogóle trwać?

Elena Rivers, teraz niechętna małżonka, chichotała wraz z zaskoczeniem ich sytuacją. "Ledwo mogę spać w nocy! A co jeśli się obudzę i okaże się, że moja żona i dziecko zniknęli?

Ich historia nie była zwyczajna. Jonathan, zamożny spadkobierca z reputacją odpowiedzialnego, znalazł się ponad jego głową. A Elena, ubrana swobodnie w kapcie i spodnie dresowe, była więcej niż odpowiednia do nadchodzącego dramatu, nawet jeśli pochodziła ze skromnych początków.

Podczas gdy poruszali się po zawiłościach swojej nieoczekiwanej rodziny, mieszanka humoru i wzruszających chwil ukształtowała ich nową rzeczywistość. Tętniące życiem miasto Middletown, z jego przytulnymi kawiarniami i uroczymi parkami, stało się tłem dla ich nieszczęść, gdy nauczyli się przyjmować radości - i obowiązki - rodzicielstwa.

Enigmatyczny William Shaw, najlepszy przyjaciel Jonathana, często wplątywał się w ich eskapady. Dzięki swojej wyluzowanej postawie oferował komiczną ulgę, podczas gdy Cecilia Fairchild, przyjaciółka rodziny, rzuciła wyzwanie obojgu rodzicom, aby skonfrontowali się z najgłębszymi obawami dotyczącymi miłości i zaangażowania.

Wkrótce para zdała sobie sprawę, że miłość często rodzi się w najbardziej zaskakujących okolicznościach. W obliczu nieprzespanych nocy i okazjonalnej katastrofy pieluszkowej odkryli, że być może to życie, ze wszystkimi jego niepewnościami, było warte wspólnej podróży.

Jonathan i Elena, pomimo trudnych początków, zaczęli odnajdywać w sobie siłę. Z każdym mijającym dniem ich więź pogłębiała się, udowadniając, że czasami najlepsze rodziny to te, na które natykamy się niespodziewanie.

Witamy w nowym początku - pełnym wyzwań, śmiechu i nieuporządkowanego piękna życia.

Rozdział 2

Dzisiaj naród właśnie ogłosił legalizację małżeństw osób tej samej płci, co doprowadziło do wypełnienia domu w The King's Tavern, gdzie biesiadnicy piją i świętują, wybuchając śmiechem.

Słynny bar tylko dla chłopców w Middletown nie jest wyjątkiem.

"Hej, pary, nie bądźcie tchórzami! Idźcie jutro zarejestrować się w Biurze Rejestrów!" Ktoś nagle krzyknął z tłumu, wywołując chór okrzyków.

"Tak! Rejestracja, rejestracja, rejestracja!"

Jakby tego było mało, ktoś na drugim piętrze zadzwonił dzwonkiem i oświadczył: "Dam $10 000 każdemu, kto będzie miał odwagę zarejestrować się jutro!".

W barze wybuchło podekscytowanie.

"Whoa~ bogaty facet jest tutaj~"

Chociaż dziesięć tysięcy nie jest fortuną, samo złożenie tak odważnego oświadczenia pokazuje, że nie brakuje mu gotówki.

Nawet Jonathan Moore, który zwykle unika światła reflektorów, z zaciekawieniem spojrzał w kierunku drugiego piętra.

Ale tłum był tak gęsty, że nie mógł zobaczyć, kto złożył to oświadczenie.

William, co sądzisz o mojej sugestii? Jonathan Moore zwrócił się do swojego chłopaka, Williama Shawa, który siedział obok niego. Wkrótce kończymy studia. Może pójdziemy jutro do Biura Ewidencji i się zarejestrujemy? Wtedy będziemy mogli się razem wyprowadzić.

William Shaw milczał.

Jonathan kontynuował: - Mam mieszkanie w pobliżu tej kancelarii, którą lubisz. Jeśli nie masz nic przeciwko, moglibyśmy wprowadzić się razem.

Dom.

William Shaw w końcu zamrugał, zdając sobie sprawę, że ten facet trzymał wszystko w tajemnicy przez ponad rok, ale co to teraz dało?

"Jonathan, ta firma prawnicza...

Nie zatrudniła cię? Oczy Jonathana rozszerzyły się. Nie ma mowy! Jesteś zbyt utalentowany, żeby cię nie przyjęli. Szef musi być ślepy!

Nie, to nie tak. William westchnął głęboko, nie mogąc spojrzeć Jonathanowi w oczy. Ta firma prawnicza należy do mojej rodziny.

Jonathan zamarł w połowie łyku, wpatrując się w niego z niedowierzaniem. Co on właśnie usłyszał?

Gildia Adwokatów to rodzinna firma Williama Shawa.

Jako ktoś, kto odziedziczyłby ten budynek biurowy, pomyślał Jonathan, ten facet naprawdę trzymał swoje karty blisko piersi przez ponad rok.

Wiem, że jesteś zaskoczony i przepraszam. Nie chciałem tego przed tobą ukrywać, Jonathanie. William uśmiechnął się smutno i pociągnął spory łyk mocnego trunku. Moja rodzina nie wie, że jestem gejem. Próbują umówić mnie z dziewczyną i nawet zagrozili, że odetną mnie, jeśli odmówię.

"Czekaj, powiedziałeś co? Jonathan przerwał, zaskoczony.

"Dziewczynę. odpowiedział William, przygotowując się na reakcję Jonathana.

Jonathan zamrugał zaskoczony, po czym wybuchnął śmiechem. Ha! Żartujesz, prawda? Dopiero co wczoraj narzekałeś, jak ciężko było być ze mną, a teraz wspominasz o dziewczynach?

Nie żartuję...

Gdy William skończył, kieliszek lodowatego wina rozprysnął się idealnie na jego twarzy.

Palant! Jonathan wzdrygnął się po nalaniu drinka, trzaskając pustym kieliszkiem o stół. Jeszcze jeden, ekstra lodowaty!

Barman uniósł brew, ale musiał przyznać, że ten facet nie tylko wyglądał seksownie, ale miał też ognistą osobowość.
Był ukochanym sceny gejowskiej.

Jonathan - William otarł twarz i bronił się - nie bądź taki naiwny. Związek, w którym brakuje akceptacji rodziny, jest skazany na porażkę".

Nie później, po prostu zakończ to teraz! Jonathan upił łyk ze świeżo napełnionej szklanki, opierając się o bar i krzywiąc się. Muszę zmyć z siebie smak tego śmiecia, którego pocałowałem.

William zaniemówił.

Tak, lubił tego ognistego ducha Jonathana Moore'a.

Ale co mógł zrobić, gdy jego rodzina tego nie pochwalała?

Jeśli się nie podporządkuje, z lubianego bogacza stanie się kolejnym spłukanym facetem.

Czy dwie spłukane dusze mogą się zakochać?

Może w tej chwili, ale co później?

William usilnie starał się przekonać samego siebie, że to był właściwy wybór. Jonathan Moore nie był wart porzucenia wszystkiego, co powinien mieć.

Rozdział 3

"Niczego nie żałuję", powiedział William Shaw, choć nie mógł powstrzymać się od poczucia smutku, że nie stworzył więcej pięknych wspomnień z Sir Jonathanem Moore'em.

Jonathan był bez wątpienia czarujący, ale też niesamowicie zdystansowany. Żadne namowy nie były w stanie przekonać go do pójścia do łóżka z Williamem.

Spadaj - zadrwił Jonathan, przewracając oczami, wziął swojego drinka i odwrócił się do Williama.

George - zawołał za nim William, szczerze zaniepokojony. Naprawdę uważam, że powinieneś ciężko pracować, póki jesteś młody. Imprezy i drinki nigdzie nie prowadzą; nikt nie pokocha osoby, która nic nie robi ze swoim życiem.

To była prawda.

Jonathan nie musiał się dwa razy zastanawiać, by zrozumieć, co William miał na myśli. Williama pociągała jego młodość i uroda, ale patrzył na niego z góry za beztroskę i brak ambicji.

Wymówka o dezaprobacie rodziny była tylko wymówką. Prawdziwym problemem było ich niedopasowane pochodzenie.

Powierzchowne.

Jonathan planował to zignorować, wierząc, że pewne różnice mogą doprowadzić do pokojowego rozstania. Ale kiedy William zdecydował się kopnąć go, gdy był na dnie, to było to; rękawice zostały zdjęte.

Hej, co przez to rozumiesz? Jonathan odparł, popychając swojego byłego, który stał o głowę wyższy od niego. Mogę żyć tak, jak chcę. Myślisz, że możesz mnie tak publicznie krytykować? Czy prosiłem cię, żebyś był moim trenerem życiowym?

William uniósł ręce w geście poddania, próbując uspokoić sytuację. Nie bierz tego do siebie. Po prostu stwierdzam fakty. Moja decyzja o zerwaniu z tobą nie była podyktowana wyłącznie względami rodzinnymi. To dlatego, że nie widzę przyszłości z kimś, kto nawet nie dba o to, by wiedzieć, do czego dążę".

Zamknij się. Jonathan był wściekły. Czy William naprawdę wierzył, że musi nadeptywać mu na dumę?

Goście w barze przyglądali się, zafascynowani rozgrywającą się przed nimi sceną.

To było zabawne - podczas gdy wszyscy inni świętowali, ta dwójka przeżywała dramatyczne rozstanie.

"On ma rację; niektóre różnice są po prostu zbyt duże, by je przezwyciężyć...

Bez względu na to, jak dobrze wyglądasz, to nie wypełni twojego żołądka, prawda?

"Słyszałem, że numer jeden ma całkiem zamożną rodzinę...

William wzruszył ramionami na szepty wokół niego, decydując się zamilknąć. Otrzymał już swoją sprawiedliwą porcję upokorzeń.

Ugh... Nastrój Jonathana był w rozsypce. Racjonalność nakazywała mu godne wyjście, ale jedyne, co miał, to wściekłość. William, twierdzisz, że nikt nie pokocha faceta takiego jak ja - biednego i niewykształconego. Cóż, otwórz oczy.

William zmarszczył brwi. Co ty wyprawiasz?

Wystarczająco namieszał Jonathanowi w głowie i naprawdę nie chciał, by sytuacja wymknęła się spod kontroli.

Ignorując ripostę swojego byłego, Jonathan udał się na drugie piętro, stając w miejscu, w którym wszyscy mogli go zobaczyć. Opierając się o barierkę, zawołał: "Ja, Jonathan Moore, lat dwadzieścia jeden, biedny i niewykształcony, ale z sercem pełnym pasji, przyjmuję teraz podania o chłopaka - przepraszam, męża - w wieku od dwudziestu do dwudziestu pięciu lat!". Ktokolwiek odważy się jutro zarejestrować ze mną w Biurze Ewidencji, niech wystąpi!".
Gdy tylko wypowiedział te słowa, w barze wybuchł chaos.

Gwizdy i wiwaty wzniosły się ponad zgiełk.

"Chyba nie mówisz poważnie?

"Ale gorący! Kto jest na tyle odważny, by się z nim zmierzyć?

Jonathan zauważył faceta, który właśnie go podjudzał i odparł: "Pieprz swoją mamę - wyślij ją w kosmos!". Swoją ripostę skwitował zdecydowanym środkowym palcem.

"Ha ha ha...

Cholera, to jest pikantne. Nie zniosę tego.

Twarz Williama pociemniała, gdy zszedł na dół i krzyknął: "Co do cholery jest z tobą nie tak? Nie możesz po prostu przestać robić scen?".

Ale nikt nie zwracał na niego uwagi.

Jonathan nadal opierał się o barierkę, chwytając przekąski z pobliskiego stołu i otwierając je, oznajmiając: "Wciąż jestem prawiczkiem, wiesz!". Kiedy ta szansa przepadnie, już nie wróci!".

Ha ha ha...

W tym momencie wszystkie oczy przeniosły się na Williama, a niewypowiedziana implikacja zawisła ciężko w powietrzu.

Ten mały rozrabiaka był prawiczkiem - co to mówiło o zdolności Williama do utrzymania związku?

Rozdział 4

Twarz Williama Shawa zmieniła się z bladej w ognistoczerwoną, pragnąc po prostu zniknąć w podłodze. Jonathan Moore, zamknij się - warknął. Nie spodziewał się, że Jonathan odwróci się od niego w ten sposób, zwłaszcza gdy prawda była taka, że to Jonathan był niechętny, a nie on.

"Pfft... Jonathan zaśmiał się z góry jak mały chochlik.

Szczerze mówiąc, czasami sam siebie uważał za nieco przerażającego. W jednej chwili cieszył się dobrym kontaktem z Williamem, a w następnej mógł się na niego rzucić bez zastanowienia.

William odparł: "Wiesz, jak teraz wyglądasz? Jak klaun, totalny żart. Nikt nie traktuje cię poważnie, a ty nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy, nadęty dumą. Dlatego nie chcę cię w pobliżu".

Jonathan z frustracją rzucił ziarnem słonecznika. Cholera, naprawdę był zły.

Czyżby? Zanim Jonathan zdążył chwycić coś, czym mógłby rzucić w swojego byłego chłopaka, sytuacja przybrała nieoczekiwany obrót.

Wysoka postać podeszła do Jonathana, uderzająco przystojna i pewna siebie, mówiąc coś zupełnie nieoczekiwanego: "Osobiście uważam, że bycie biednym nie jest problemem. Bycie niekulturalnym też nie jest problemem. Prawdziwym problemem jest bycie zgorzkniałym i złośliwym tylko dlatego, że ma się trochę wykształcenia".

Wokół wybuchł śmiech - świetnie, teraz był ktoś z jeszcze ostrzejszym językiem.

Kim ty właściwie jesteś? Co ci do tego? William był taki spokojny kilka chwil wcześniej, ale teraz ta imponująca postać stojąca w obronie Jonathana sprawiała, że czuł się bezsilny.

Jestem Elena Rivers. Wysoki, przystojny mężczyzna stał ze spokojem, pochylając się lekko w stronę Jonathana, by dodać: "Jestem nieco starszy, mam dwadzieścia sześć lat, ale mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza".

A co mi tam.

Nawet ludzie w barze byli chwilowo oszołomieni, w tym Jonathan, który prawie upuścił ziarno słonecznika do ust.

O co chodziło temu facetowi?

Ale myśląc o tym, doszedł do wniosku, że był tu głównie dla dramatu.

Dwadzieścia sześć lat to nie starość, to wciąż młodość - powiedział Jonathan, żartobliwie uderzając Elenę w klatkę piersiową grzbietem dłoni, trzymając duże ziarno słonecznika między kciukiem a palcem wskazującym.

Wrzucił je do ust i rozłupał. Pyszne.

W takim razie postanowione; ale nie zabrałam ze sobą dowodu osobistego, więc może zarejestrujemy się jutro rano? Elena pochyliła się bliżej Jonathana, jego usta znalazły się zaledwie dwa cale od jego ucha.

Jonathan roześmiał się wewnętrznie, myśląc: wow, gra tego faceta jest na najwyższym poziomie, doskonale oddaje klimat.

Jasne, nie mam nic przeciwko - powiedział Jonathan, próbując owinąć ramię wokół ramienia Eleny. Różnica wzrostu sprawiła, że było to niezręczne.

Ale Elena była gotowa i lekko się pochyliła.

Jonathan poczuł przypływ podziwu, prawie chcąc przypieczętować braterstwo: Elena Rivers, co? Jestem Jonathan Moore. Chodźmy na drinka; nie zwracaj uwagi na tego palanta".

Brzmi nieźle. Elena owinęła ramię wokół talii Jonathana i poprowadziła go do jego kumpli. Chodź, przedstawię cię moim przyjaciołom. W końcu jesteśmy teraz praktycznie rodziną.
Ha, rodzina! Jonathan roześmiał się, krzyżując ramiona i uśmiechając się od ucha do ucha. Co za stek bzdur - czekaj, teraz jesteśmy rodziną. Racja.

Drugie piętro również było zatłoczone. Elena trzymała się Jonathana, gdy przeciskali się przez tłum w kierunku stolika przy barierce: - Tutaj.

Jonathan rozpoznał to miejsce - oferowało doskonały widok na cały chaos, w którym właśnie się znalazł.

Oznaczało to, że podczas gdy on się wydzierał, Elenie musiało zająć trochę czasu, aby dotrzeć do niego z drugiej strony.

Co za dżentelmen, przychodząc mu na ratunek.

Przy prostokątnym stole siedziały jeszcze dwie osoby.

Wszyscy, to jest... Elena już miała przedstawić swojego nowego chłopaka, gdy wtrącił się Jonathan.

Pozwól, że ja się tym zajmę. Jonathan wkroczył do akcji pewny siebie, z promiennym uśmiechem na twarzy. "Jestem Jonathan Moore, a to jest Elena...

Elena Rivers.

Och, nowa przyjaciółka Eleny Rivers. Jonathan kontynuował: "Jeśli chodzi o cokolwiek innego, myślę, że wszyscy słyszeliście, co się właśnie wydarzyło; nie powstrzymywałem się".

Rozdział 5

Dwaj przyjaciele Jonathana Moore'a, Cecilia Fairchild i Oliver Stone, już z trudem powstrzymywali śmiech.

"Ha ha ha, hej tam... Oliver Stone z entuzjazmem uścisnął dłoń Jonathana Moore'a. Cześć, miło cię poznać! Jestem Oliver Stone, a ten książkowy facet obok mnie to Cecilia Fairchild".

Czyż to nie czarujący dżentelmen? Jonathan skończył ściskać dłoń Olivera i odwrócił się do Cecilii. Cześć!

Cześć, usiądź proszę. Cecilia, uosobienie oczytanej intelektualistki ze srebrnymi okularami na nosie, prezentowała ciepłą, ale wyrafinowaną postawę, która wydawała się nieco nie na miejscu w tętniącej życiem tawernie.

Hej. Jonathan usiadł i przyjrzał się grupie, uznając ich za naprawdę intrygujących. XU wydawał się nieco psotny, taki, który potrafi utrzymać cię w napięciu, podczas gdy LU miał stylową fryzurę i surowy urok, jakby zawsze był gotowy na dobrą zabawę. Był też SHEN, cichy dżentelmen, promieniujący ciepłem i uprzejmością niczym rzadki, wykwintny kwiat. "Wy naprawdę jesteście trzema różnymi skrajnościami. To niesamowite, że jesteście przyjaciółmi".

Wszyscy trzej z pewnością nie byli zwykłymi ludźmi.

Tak wielu ludzi tak mówi - wtrąciła Elena Rivers, która siedziała obok Jonathana. Gdy to mówiła, sięgnęła do wiaderka z lodem i wyciągnęła małe piwo, wręczając je Jonathanowi. Proszę bardzo. Dorastaliśmy razem w tej samej okolicy.

Zerknęła na Cecilię i Olivera z bezczelnym uśmiechem. W przeciwnym razie trudno byłoby ludziom takim jak my spędzać razem czas, prawda?

Cecilia i Oliver przytaknęli zgodnie, ciesząc się z koleżeństwa, które pojawiło się w takich nieformalnych okolicznościach.

Dzięki - powiedział Jonathan, przyjmując piwo i wypijając je jednym haustem.

Zwolnij... Elena spojrzała na niego z troską.

Oliver Stone uniósł brew, figlarnie spoglądając na Elenę, jakby śmiałość Jonathana była całkiem zabawna.

Weź się w garść - Cecilia delikatnie kopnęła Olivera, chcąc powstrzymać swoich przyjaciół przed popełnieniem jakiegokolwiek błędu przed rozpoczęciem nocy.

Ugh... po tej całej gadaninie jestem spragniony - wykrzyknął Jonathan, bekając głośno po wypiciu swojego drinka, a jego usta wygięły się w uśmiechu, który ujawnił uroczy uśmiech. Spojrzał figlarnie na duet naprzeciwko niego. Pomyliliście lokalizację? Przecież to bar dla gejów.

Cecilia i Oliver spojrzeli na niego.

Mówisz o nas? Oliver wskazał na siebie i Cecilię.

Tak. Jonathan upił kolejny łyk, a jego zamazane winem słowa wyszły z uśmiechem. Wy dwaj jesteście praktycznie dzieckiem z plakatu dla heteroseksualnych facetów.

Dwóch, których wyróżnił, wyglądało na chwilowo oszołomionych.

Cecilia szybko doszła do siebie, wybuchając śmiechem. Poprawiła okulary i zapytała: - Skąd wiesz, że Oliver i ja jesteśmy hetero?

To był niezaprzeczalny fakt, że oboje byli hetero.

Powodem ich wizyty w barze dla gejów było wyłącznie dotrzymanie towarzystwa Elenie.

"Radar dla heteroseksualnych facetów, oczywiście, że jest na miejscu" - zachichotał Jonathan bez cienia wstydu z powodu bycia dnem.

O mój Boże, wy naprawdę macie taką umiejętność? Oliver roześmiał się mocno, klepiąc się w udo, mile zaskoczony rozkoszną szczerością Jonathana, która zburzyła jego wcześniejszy stereotyp gejów.
A co z nią? Cecilia wskazała na ożywioną Elenę, która wydawała się zbyt szczęśliwa, by obserwować ich przekomarzanie się z drinkiem w dłoni.

Podążając za jej wskazówkami, Jonathan spojrzał w jej stronę. Ona? Jest bajeczna jak skręcony precel!

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Nieoczekiwana droga do wieczności"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈