Nieoczekiwane więzi w nowoczesnym małżeństwie

Rozdział 1

Edmund Hawthorne siedział na skraju łóżka, wpatrując się w stos rachunków medycznych rozłożonych na biurku. Przerzucając papiery, odczuwał przytłaczający strach, wyłapując słowa takie jak "pilne" i "wymagana natychmiastowa płatność". Nieubłagane tykanie zegara przypominało mu, że czas ucieka; potrzebował rozwiązania i to szybko.

W chwili desperacji natknął się na osobliwe ogłoszenie podczas przeglądania ofert pracy online. Nagłówek brzmiał: "Poszukuję małżeństwa z rozsądku - oferuję zachęty finansowe". Zaciekawiony kliknął w link.

Następnego dnia Edmund znalazł się w eleganckim biurze znajdującym się w Blackwood Manor, siedząc naprzeciwko Luciana Blackwooda, mężczyzny, którego wyrzeźbione rysy i przeszywające spojrzenie sugerowały, że był przyzwyczajony do zdobywania tego, czego chciał. Lucian wyjaśnił, na czym polegał układ: fałszywe małżeństwo, które przyniosłoby mu pewne korzyści, w tym dostęp do opieki zdrowotnej, która zmniejszyłaby ciężar wygórowanych wydatków Edmunda.

Edmund zrozumiał warunki: ich partnerstwo będzie czysto transakcyjne, każda ze stron zyska to, czego potrzebuje, bez komplikacji związanych z prawdziwymi uwikłaniami emocjonalnymi. Poczuł ogarniającą go ulgę; jeśli o niego chodzi, byli po prostu dwojgiem ludzi pomagających sobie nawzajem w radzeniu sobie z życiowymi wyzwaniami.

Jednak gdy zaczęli swój niekonwencjonalny układ, Edmund szybko zdał sobie sprawę, że ich interakcje były bardziej złożone, niż się spodziewał. Urok i szybki dowcip Luciana przyciągnęły go, a im więcej czasu spędzali razem, tym bardziej Edmund był zauroczony mężczyzną, który stał się zarówno jego zastępczym mężem, jak i najbliższym powiernikiem.

Początkowo ich dni układały się przewidywalnie. Chodzili razem na spotkania, poruszali się w niuansach ich udawanego życia i odgrywali przekonujące przedstawienie dla przyjaciół i rodziny. Edmund rozkoszował się koleżeństwem, szczerze ciesząc się towarzystwem Luciana. Ale w miarę jak zbliżali się do siebie, zdał sobie sprawę, że jego uczucia ewoluowały w coś znacznie wykraczającego poza zwykłą przyjaźń.

Pewnego wieczoru, gdy dzielili się butelką wina w willi Luciana, rozmowa nabrała bardziej osobistego charakteru. Wiesz - zaczął Lucian, jego ton złagodniał - to miał być prosty układ, ale nie spodziewałem się, że poczuję z tobą taką więź.

Serce Edmunda przyspieszyło. Sam zmagał się z podobnymi uczuciami, ale ogarnął go strach. Musisz pamiętać, że to dla nas tylko umowa biznesowa - odpowiedział, próbując ukryć swoje serce przed pączkującym uczuciem, które groziło wybuchem.

Ale czuję, że to coś więcej, prawda? Oczy Luciana zalśniły mieszanką namiętności i bezbronności, a przez ulotną chwilę ściany między nimi zdawały się rozpływać.

W miarę jak dni zamieniały się w tygodnie, granice między ich sfałszowanym małżeństwem a rzeczywistością zaczęły się zacierać. Każdy wspólny śmiech i przypadkowy dotyk tylko pogłębiał ich więź, sprawiając, że Edmund kwestionował wszystko, w co wierzył na temat tego układu. Stawka ich partnerstwa rosła, a on znalazł się w potrzasku emocji, których nigdy się nie spodziewał.
Właśnie wtedy, gdy myślał, że może poruszać się po tym nowym terytorium, nieświadomy sekretów skrywanych przez Luciana, na horyzoncie pojawił się kryzys. Tajemnicza postać z przeszłości Luciana pojawiła się, grożąc rozwikłaniem ich porozumienia i ujawnieniem prawdy kryjącej się za ich farsą.

Edmund stanął teraz przed trudną decyzją: czy może pozwolić sobie na tę nieprzewidzianą miłość, wiedząc, że może to prowadzić do bólu serca? A może wycofałby się z powrotem do bezpiecznych granic ich umownego małżeństwa, zamykając uczucia, które się zakorzeniły?

Gdy noc dobiegała końca, a obietnica wisiała w powietrzu, Edmund nie mógł pozbyć się uczucia, że prawdziwa miłość jest na wyciągnięcie ręki - gdyby tylko odważył się po nią sięgnąć.

Rozdział 2

Dźwięk wysokich obcasów stukających rytmicznie o pluszowy dywan odbijał się echem w holu.

Chwilę później do pokoju weszła elegancko ubrana młoda kobieta z teczką w ręku i lekko podniesionym głosem. "Edmund Hawthorne? Czy pan Hawthorne jest tutaj?"

"Jestem. Edmund wstał z sofy i zrobił krok do przodu.

Cynthia West dała się oczarować przystojnej twarzy młodego mężczyzny, a jego jasny uśmiech rozbroił jej spokój. Jej początkowo rzeczowy ton nieco złagodniał. "Proszę za mną.

"Jasne, zaraz za tobą. Wyrzucając jednorazowy kubek do pobliskiego kosza na śmieci, Edmund odwrócił się i poszedł za nią.

Gdy pokonali kręty korytarz i wsiedli do windy, która zawiozła ich na najwyższe piętro biurowca, Cynthia w końcu się zatrzymała. "Mogę zabrać cię tylko tak daleko. Idź prosto i wejdź przez drzwi oznaczone jako "Komnata Rady".

"Zrozumiałem, dziękuję. Edmund uśmiechnął się promiennie.

Proces rekrutacji był owiany tajemnicą. Jedną rzeczą było to, że dyrektor generalny osobiście przeprowadzał rozmowę kwalifikacyjną, ale nawet pracownicy Gildii Zrządzania nie mieli pojęcia o wolnym stanowisku. Niezależnie od tego, młody kandydat stojący przed nią był niezaprzeczalnie przystojny. Cynthia, znana ze swojej powściągliwej natury, nie mogła powstrzymać podekscytowania. "Chociaż Lord Alaric Blackwood wydaje się być nieprzystępny, to w rzeczywistości jest naprawdę miły. Nie musisz się denerwować. Po prostu daj z siebie wszystko. Mam nadzieję, że zostaniesz moim współpracownikiem".

"Dzięki, też nie mogę się doczekać. Edmund zachował uśmiech, choć potajemnie zacisnął pięść.

Lord Alaric. To był ostatni boss w tej grze.

Edmund pracował w obecnej firmie już od ponad roku. Jednak ze względu na rekomendacje od swojego doradcy absolwenta i powiązania absolwentów, proces rekrutacji, przez który przeszedł, był w zasadzie formalnością. Tym razem, mimo że była to tylko praca w niepełnym wymiarze godzin, była to dla niego poważna rozmowa kwalifikacyjna.

Przeszedł przez dwie rundy testów pisemnych i rozmów kwalifikacyjnych, a to była trzecia runda. Choć czuł pewne nerwy, bardziej niż to było poczucie nowości i niezachwiana determinacja.

Jego starszy brat miał wypadek samochodowy i leżał w śpiączce, z wieloma pobytami na oddziale intensywnej terapii. Ich matka zaczęła zmagać się ze swoim zdrowiem psychicznym, a następnie również wymagała hospitalizacji. Potrącony kierowca pozostawił Edmunda ze wszystkimi wydatkami do pokrycia, a on potrzebował pieniędzy - dużo pieniędzy.

W tak tragicznych okolicznościach praca w niepełnym wymiarze godzin polecona przez współpracownika wydawała się kołem ratunkowym. Chociaż opis pracy był dość osobliwy - udawanie męża dziedziczki Blackwood - wysokie wynagrodzenie i elastyczne godziny pracy sprawiły, że zignorował wszystkie potencjalne sygnały ostrzegawcze.

Idąc naprzód z uśmiechem, jego umysł szalał. Początkowo myślał, że praca w niepełnym wymiarze godzin będzie polegała na "wynajęciu chłopaka, aby uspokoić rodziców naciskających na małżeństwo", ale po przejściu kilku rund obszernych rozmów kwalifikacyjnych zaczął ponownie rozważać tę perspektywę. Jeśli byłaby to tylko farsa mająca na celu zadowolenie rodziców, to im mniej osób wiedziałoby, że jest fałszywa, tym lepiej. A jednak był tutaj, otwarcie przechodząc wiele testów i stawiając czoła wnikliwym spojrzeniom ankieterów. Innymi słowy, wyglądało na to, że to fałszywe małżeństwo było prawdopodobnie przykrywką dla czegoś zupełnie innego.
Z tego, co się dowiedział, dama szukająca fałszywego małżeństwa bez wątpienia pochodziła z rodziny Blackwood, a Cynthia właśnie wymieniła Blackwood jako nazwisko wśród rozmówców w sali konferencyjnej. Chociaż nie mógł dokładnie określić ich pokrewieństwa, mógł niemal zagwarantować, że byli blisko spokrewnieni.

A prawdziwa natura tej pracy na pół etatu była prawdopodobna...

-Zostanie przypadkowym ojcem.

Ale ponieważ było to fałszywe małżeństwo, Edmund nie miał nic przeciwko.

Pogrążony w myślach, stanął przed drzwiami Komnaty Rady.

Miał cichą nadzieję, że osoba w środku polubi go i zatrudni. Edmund zacisnął dłonie i ukłonił się lekko w stronę drzwi sali konferencyjnej.

Obserwując tę scenę z drugiej strony przegrody z matowego szkła, lord Alaric uniósł brew z rozbawieniem.

Grzecznie pukając, Edmund wszedł do niewielkiej sali konferencyjnej.

Rozdział 3

W sali konferencyjnej elegancki, owalny stół przykuwał uwagę młodego mężczyzny, który siedział u jego wezgłowia. Nie wyglądał na więcej niż dwadzieścia lat. Z ostrymi rysami i powściągliwą elegancją, promieniował atmosferą, która wydawała się zarówno kusząca, jak i onieśmielająca - wyraźnie członek elity. To był Lucian Blackwood, prowadzący wywiad.

Edmund Hawthorne nie mógł powstrzymać zdziwienia.

Spodziewał się, że Lucian, jak wspomniała Cynthia West, będzie starszym dżentelmenem - być może w średnim wieku lub nawet starszym krewnym panny Blackwood. Zamiast tego był to uderzająco młody mężczyzna, który również wyglądał znajomo.

Jednakże, z jego historią ślepoty na twarz, Edmund szybko otrząsnął się z tego wrażenia i grzecznie się ukłonił. Witam, przyszedłem na rozmowę kwalifikacyjną.

Lucian jedynie skinął głową i wskazał mu, by usiadł, a jego wyraz twarzy był nieczytelny.

Zajmując miejsce w pobliżu drzwi, Edmund poczuł na sobie ciężar milczącej postawy Luciana. Proszę, przedstaw się - powiedział Lucian, jego ton był płaski i rozkazujący.

Jak na kogoś tak onieśmielającego, naprawdę trudno było się do niego zbliżyć. Edmund uśmiechnął się, zdecydowany przełamać lody. Jestem Edmund Hawthorne. Moje nazwisko oznacza "zamożny dom", ale w głębi serca jestem dość tradycyjny. Mam 25 lat, ukończyłem Akademię i obecnie pracuję w Instytucie Alchemicznym w typowych godzinach - od dziewiątej do piątej, weekendy wolne. Mam nawet wolny czas na pracę w niepełnym wymiarze godzin...

Podczas gdy Edmund mówił, wciąż rzucał Lucianowi spojrzenia, coraz bardziej pewny, że rozpoznaje jego lodowatą postawę. Czy ten człowiek nie pojawił się ostatnio na okładce pewnego magazynu finansowego?

Przypomniał sobie, jak żartował z koleżanką, która z radością kupiła ten numer. Przypomniał sobie, jak kpił, że ktoś z tak ostrą fasadą nie powinien być nazywany "Lucian Firewood", ale raczej "Lucian Icewood". Ta sama koleżanka szybko uznała Luciana za swojego nowego męża, przeganiając go potem w żartobliwym gniewie.

Tak więc jego wcześniejsze przypuszczenia co do związku Luciana z panną Blackwood były słuszne; rzeczywiście byli sobie bliscy.

Edmund, bardziej biegły w słowach niż twarzach, miał talent do zapamiętywania szczegółów. Przypomniał sobie z artykułu, że Lucian Blackwood miał biologiczną siostrę, jedyną córkę w rodzinie Blackwoodów - potencjalną przyszłą matriarchinię.

...Może scenariusz ze szwagrem?

Gdy Edmund skończył się przedstawiać, Lucian nadal słuchał w milczeniu, ze wzrokiem utkwionym w teczce leżącej przed nim. Po chwili Lucian zaczął przeglądać dokument, który Edmund rozpoznał: była to jego własna pisemna ocena z pierwszej rundy.

Właściwie, to chyba już cię widziałem - zauważył Edmund, próbując ponownie nawiązać rozmowę w ciszy.

Lucian uniósł lekko wzrok, a gęste rzęsy zatrzepotały nieznacznie. Widziałeś.

Tak - Edmund przytaknął ochoczo. Czytałem twój artykuł w magazynie finansowym. Jesteś imponujący.

Lucian nie odpowiedział uśmiechem ani widoczną radością. Zamiast tego powrócił spojrzeniem do gazety, zaciskając usta w cienką linię, jakby komplement mu się nie spodobał.
Zdezorientowany nagłą zmianą atmosfery, Edmund szybko przeprosił, ściskając dłonie jak do modlitwy. Przepraszam, nie chciałem przeszkadzać. Proszę, kontynuuj.

Minęło kilka minut w ciszy, zanim Lucian w końcu ponownie przemówił, choć jego uwaga pozostała skupiona na ocenie. "Przepaść cyfrowa odnosi się do przepaści między tymi, którzy mają dostęp do technologii informatycznych, a tymi, którzy go nie mają...

Edmund przypomniał sobie, że pytanie wymagało logicznej dedukcji. Kiedy Lucian skończył czytać, pewnie odpowiedział: "Odpowiedź brzmi B".

Lucjan rzucił mu sceptyczne spojrzenie, po czym kontynuował: "Niech f(x) będzie ciągła na [a, b] i monotonicznie rosnąca. Udowodnij...

To zaawansowane pytanie nie zniechęciło Edmunda. Wyciągnął długopis i kartkę z torby i szybko zapisał dowód, przesuwając kartkę po stole do Luciana.

Bez spojrzenia na kartkę, Lucian odłożył ją na bok i przeszedł do innej części testu. "Ulubione smaki".

Rozdział 4

Chociaż Edmund Hawthorne nie był do końca pewien, dlaczego Lucian Blackwood wciąż pytał o odpowiedzi na pytania egzaminacyjne, które już ukończył, zachował uprzejmy uśmiech i odpowiedział: "Pikantne i pikantne".

Mogę to zmienić - zapewnił go szybko Edmund. Szef podejmuje ostateczną decyzję.

Wolisz słodki pudding z tofu od pikantnego puddingu z tofu? zasugerował Lucian.

Słodki pudding z tofu jest kultowy. Jak mogłoby mi się to podobać? odparł Edmund.

Lucian wskazał na odpowiedzi z testu. "Tak właśnie odpowiedziałeś".

Niezręczność nie do końca oddawała ten moment.

Edmund nie był nieszczery; naprawdę wierzył, że słodki pudding z tofu był niedorzeczny. Ale na tym egzaminie było po prostu zbyt wiele pytań...

Nie mógł tego pojąć. To było tylko małżeństwo, choć udawane, więc pytanie o doświadczenia, preferencje i hobby było w pewnym sensie zrozumiałe. Ale po co oceniać go z matematyki wyższej? I co wspólnego miały z tym marksistowskie zasady?

Po kilku sekundach namysłu w końcu przyznał: "Zabrakło mi czasu; zgadywałem w pytaniach wielokrotnego wyboru na końcu".

Lucian Blackwood wpatrywał się w niego w milczeniu, po czym chłodno odrzucił test z powrotem w jego stronę. Zrób to jeszcze raz.

W porządku. Edmund rzucił się, by go odebrać. Świetnie - jego rozmówca nie wyglądał na szczęśliwszego.

Edmund pospiesznie pisał, podczas gdy Lucian siedział jak najsurowszy prokurator, obserwując go bez słowa.

Pół godziny później Edmund przesłał swoje odpowiedzi. Mając nadzieję na poprawienie złego wrażenia, które już zrobił, powiedział wesoło: "Obiecuję, że wypełniłem to na poważnie. Proszę kontynuować".

Lucian rzucił mu zimne spojrzenie, po czym zignorował go i zadał nowe pytanie. Jakie są twoje mocne strony?

Chociaż Edmund nie miał dużego doświadczenia w rozmowach kwalifikacyjnych, przeczytał sporo porad przed przyjściem i wiedział, że to jego szansa, aby się sprzedać.

Biorąc pod uwagę jego słabe wyniki do tej pory, Lucian wydawał się bardzo niezadowolony, a to może być jego jedyna okazja, aby coś zmienić.

Rozluźniając się na krześle, uśmiechnął się i zaczął: "Podczas mojego pobytu w szkole byłem wielokrotnie uznawany za wybitnego lidera uczniów, zdałem egzaminy z języka angielskiego na poziomie 4 i japońskiego N1, a nawet reprezentowałem moją szkołę w konkursie ACM...".

Lucian przerwał mu nagle, bez ogródek stwierdzając: "Wszystkie twoje certyfikaty są dołączone do twojego CV. Jeśli to wszystko, co masz do powiedzenia, to nie ma potrzeby, byś dalej z niego czytał".

Wygląda na to, że to był ślepy zaułek.

Serce Edmunda zatonęło, gdy zmienił pozycję. Jestem wesoły, wyluzowany, dobrze gotuję, znam się na technice, mam czarny pas w Taekwondo... zatrudniając mnie, nie tylko zyskasz kochającego męża, ale też kucharza i ochroniarza. To wygrana-wygrana".

Z pewnością był bezwstydny w swoich pochwałach.

Ale Lucian najwyraźniej tego nie kupował. Chłodno odparł: "Dom Blackwoodów nie potrzebuje kucharza ani ochroniarza".

Edmund obserwował lodowatą postawę Luciana - tak odległą, że wydawało się, jakby był tysiące mil stąd. Rozumiejąc, że prawdopodobnie nie zostanie zięciem rodu Blackwood, roześmiał się i odpowiedział: "W porządku. Dobry wygląd, świetna sylwetka, szczupła talia i długie nogi, jasna cera i dobre wibracje... nawet jako zwykła dekoracja, byłbym oszałamiającym elementem centralnym. Czy to liczy się jako zaleta?
Spodziewał się, że ta lekceważąca uwaga go zdenerwuje, wyobrażając sobie, że jeszcze bardziej rozwścieczy poważnie wyglądającego Luciana.

Jednak Lucian był przez chwilę zaskoczony, wpatrując się w niego, zanim w końcu odpowiedział: "... płytkie".

Edmund mógł tylko odpowiedzieć: "W takim razie nie wiem, jakie mam zalety".

Oczyszczając lekko gardło, Lucian zaczął zbierać porozrzucane na biurku papiery do teczki. Wystarczy na tę rozmowę. Poczekaj na powiadomienie w domu.

Rozdział 5

Chociaż powiedziano mu, aby "czekał na dalsze zawiadomienie", Edmund Hawthorne czuł, że jego szanse po rozmowie w niepełnym wymiarze godzin z Lucianem Blackwoodem praktycznie nie istniały.

Mimo to poczuł tylko lekkie rozczarowanie. Po powrocie do Hawthorne Keep szybko powrócił do wyszukiwania ofert pracy w Internecie.

Wcześniej sprzedał dom zmarłego ojca i spieniężył niektóre akcje, pozostawiając mu skromną sumę. Ale ponieważ Lady Beatrice Hawthorne i Alistair Hawthorne wciąż nie byli pewni, jak długo pozostaną w szpitalu - i czy sytuacja się pogorszy - jego stały dochód ledwo pokrywał rosnące wydatki na leczenie. Musiał szybko opracować długoterminowy plan.

Dorastając, matka Edmunda prowadziła centrum treningu artystycznego, które oferowało mieszankę zajęć - jogę, pływanie, taniec latynoski, fortepian, malarstwo, sztuki walki i korepetycje z przedmiotów szkolnych. Praktycznie tam mieszkał, chłonąc wszystko jak gąbka i gromadząc różnorodne umiejętności.

Znalezienie pracy w niepełnym wymiarze godzin nie było więc dla niego szczególnie trudne. Wyzwanie polegało na znalezieniu dobrze płatnej posady, która oferowałaby elastyczne godziny pracy, pozwalając mu opiekować się rodziną i jednocześnie pracować w pełnym wymiarze godzin.

Kiedy więc po bezowocnej nocy poszukiwań, Edmund niespodziewanie otrzymał ofertę pracy wczesnym rankiem, był zarówno zaskoczony, jak i nieco przytłoczony.

Telefon pochodził bezpośrednio od Luciana Blackwooda, a jego głos był spokojny i profesjonalny, przekazując wiadomość, która była darem niebios dla Edmunda: "Dostałeś tę posadę. Jeśli to dogodne, prosimy o przyniesienie dokumentu tożsamości i dowodu zamieszkania do siedziby głównej dziś o 13:30, aby dokończyć proces". Po krótkiej przerwie dodał: "Ubierz się ładnie. Wkrótce prześlę ci adres".

"Jasne, dam radę - odpowiedział Edmund, wciąż przetwarzając informacje.

Rozmowa szybko się zakończyła, a wkrótce potem przyszedł SMS z lokalizacją. Nie było to to samo miejsce, co podczas rozmowy kwalifikacyjnej, ale zupełnie inne.

Uśmiechając się, odpowiedział "Dziękuję" i poczuł, jak ogarnia go fala ulgi.

W tym momencie pomyślał, że Cynthia West mogła mieć rację co do tego, że Lucian Blackwood jest "świetnym facetem". Po ich ostatniej rozmowie podczas rozmowy kwalifikacyjnej naprawdę zaoferował mu pracę - wydawał się naprawdę miły.

Był dzień powszedni, więc Edmund sprawdził szacowany czas podróży w Internecie i poprosił szefa o pół dnia urlopu.

Przybył na umówione miejsce nieco wcześniej, ale gdy szukał wejścia, obok niego podjechał czarny SUV.

Drzwi otworzyły się, ukazując Luciana za kierownicą, z nieczytelnym wyrazem twarzy. "Wsiadaj."

Edmund zamrugał zdezorientowany. "Czy nie powinniśmy tutaj załatwiać formalności?

"Idziemy gdzie indziej - odparł Lucian kurtuazyjnie. "Wsiadaj.

"Dobra..."

Ponieważ Lucian wydawał się zniecierpliwiony, Edmund szybko usadowił się w samochodzie. Gdy tylko zapiął pasy, pojazd wyjechał z Blackwood Manor i włączył się w ruch uliczny.

W końcu obaj mężczyźni zatrzymali się przed starym budynkiem, gdzie wzrok Edmunda przykuł jaskrawoczerwony napis "Urząd Stanu Cywilnego". Nagle wszystko stało się jasne; zrozumiał, co Lucian miał na myśli mówiąc o "załatwianiu formalności".
Dlatego poprosił mnie o przyniesienie dowodu zamieszkania.

Edmund był zaskoczony, ale wkrótce zrozumiał. Rodzina Blackwoodów musiała zapłacić znaczną kwotę za fikcyjne małżeństwo; naturalnie chcieliby mieć jakiś dowód legalności małżeństwa - być może częścią tego było uzyskanie aktu małżeństwa.

Rozejrzał się dookoła, uśmiechnął się i zapytał Luciana: "Więc, gdzie jest ta druga osoba?".

"Jaka druga osoba?" odparł Lucian.

"Twoja siostra, oczywiście."

Lucian wyglądał na szczerze zaskoczonego. "Dlaczego miałbyś chcieć ją zobaczyć?"

Zaskoczenie Edmunda rozbłysło. "Czy my się nie pobieramy?

Nieporozumienie dotarło do Luciana, który odparł chłodno: - Moja siostra ma trzynaście lat. Próbujesz wpakować się w kłopoty?".

Edmund poczuł, że jego umysł staje się pusty. "Czekaj... to kogo mam poślubić?"

"Oczywiście mnie.

"Ale ty jesteś facetem - wymamrotał Edmund.

Lucian rzucił mu spojrzenie. "Małżeństwa osób tej samej płci są legalne od lat".

"Tak, ale..." Ale nigdy nie myślałem o poślubieniu mężczyzny...

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Nieoczekiwane więzi w nowoczesnym małżeństwie"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈