Poddaj się człowiekowi takiemu jak on

Rozdział pierwszy: Isabelle

Isabelle

Błagał mnie, żebym nie wychodziła za drzwi. I tak zrobiłam. Najstraszniejsza część? Jak bardzo chciałam odejść. Spędziłam lata mojego życia w pełni zainwestowana w związek, o którym myślałam, że znaczy dla mnie wszystko. Jak to możliwe, że wszystkie emocje zniknęły?

Odpowiedź przyszła do mnie, gdy stałem na ciemnym podjeździe przy moim samochodzie, jedyne światło pochodziło z reflektorów pojazdu, który włączyłem za pomocą pilota. Uczucia odpłynęły, powoli zmniejszając się z czegoś, co miałem nadzieję być pełne i wspaniałe w wieku dwudziestu dwóch lat, do czegoś boleśnie pustego, gdy osiągnąłem wiek dwudziestu pięciu lat. Nie byłam stara, ale w tej chwili czułam się starożytna i zmęczona aż do kości.

Zerknąłem w górę, gdy pierwsza kropla deszczu dotknęła mojej twarzy. Zazwyczaj naciągałam kaptur i chroniłam swoje wymykające się spod kontroli kręcone włosy przed puszeniem się, martwiąc się o to, jak będę wyglądać dla Lance'a i starannie dobranych ludzi, którymi się otaczał. Nazywał ich przyjaciółmi, ale żaden nie znał znaczenia tego słowa. Zamiast tego objęłam dzikość burzy, która nagle zagroziła uwolnieniem z nieba. Każda ciepła kropla uderzała i rozchodziła się po moich policzkach, oczyszczając moją skórę i duszę. Wiatr wziął lot, podnosząc moje włosy, dmuchając pasma na moją twarz i uwalniając resztę mnie.

"Isabelle!" Lance krzyknął w dół z okna, które otworzył na drugim piętrze swojego letniego domu w Hamptons. Minęło zbyt wiele czasu, odkąd uznałam jakąkolwiek jego część za swoją. O ile w ogóle kiedykolwiek ją miałam.

Niechętnie spojrzałam w górę.

"Miałeś swoją złość. Teraz wróć do środka i porozmawiamy jak cywilizowani ludzie. Nie chcesz chyba wywołać sceny przed sąsiadami".

Boże broń, pomyślałem, rzucając ostatnie spojrzenie na miejsce, w którym mieszkałem zbyt długo. Dom był wizytówką Lance'a Daltry'ego, tak jak ja byłam tylko dodatkiem. Może i organizowałam jego życie osobiste i wydawałam obowiązkowe przyjęcia, ale nie wniosłam nic istotnego. Nigdy nie pozwolił mi wydać żadnych pieniędzy, które zarobiłam, zanim rzuciłam pracę architekta wnętrz. Powiedział, że to niepotrzebne. Gdybym go kochała, zostałabym w domu i zajęła się domem. Raczej chciał mieć kontrolę, a ja mu ją dałam.

Na szczęście dla mnie, zaoszczędziłem sporą sumę z tych wczesnych dni. Nie tak szczęśliwie, pozwoliłem Lance'owi zainwestować moje pieniądze i utrzymać kontrolę nad tymi kontami. A jakie były szanse, że pieniądze będą dostępne do mojej wypłaty w poniedziałek rano? Zamknęłam oczy na tę myśl.

Chociaż byłam na Manhattanie od kilku lat, kiedy poznałam Lance'a, wciąż byłam naiwną dziewczyną, która wsiadła do autobusu z małego miasteczka w pobliżu wodospadu Niagara i samotnie udała się do wielkiego miasta. Szkoda, że nie miałam na tyle sprytu ulicznego, by rozpoznać Lance'a jako fałszywego, którym się okazał.

"Isabelle!" Krzyknął do mnie ponownie, nie przejmując się wyjściem w deszczu, aby porozmawiać ze mną, nie mówiąc już o przeproszeniu jak mężczyzna. Nie wtedy, gdy deszcz mógłby zrujnować jego garnitur za tysiąc dolarów i fryzurę za sto dolarów.

Nie rozmowa, pomyślałem cicho i tylko potrząsnąłem głową.

Rozmowa była tym, co skłoniło mnie do pozostania w związku, którego wiedziałam, że nie chcę, z człowiekiem, któremu nie mogłam zaufać; była tym, co przekonało mnie, że Lance, handlarz z Wall Street, jest moją bratnią duszą, podczas gdy w najgłębszej części mojego serca wiedziałam, że coś takiego nie istnieje. I co najbardziej upokarzające, rozmowa była tym, co doprowadziło mnie do uwierzenia w jego kłamstwa, mimo że wiedziałam, że nie jestem naprawdę zadowolona ani z niego, ani z jego pozłacanej klatki.

Nie potrzebowałam terapii, żeby powiedzieć sobie, dlaczego byłam tak podatna na urok Lance'a i chęć posiadania mnie. Dzieciństwo, o którym nie lubiłam myśleć, zawierało odpowiedzi. Ale po ucieczce od niego, jedno było pewne. Nie zamierzałam wracać.

"Czy mógłbyś przestać być dzieckiem i wrócić tutaj!" Lance próbował po raz kolejny, traktując mnie protekcjonalnie, mimo że to on był w błędzie. Kolejna jego ulubiona sztuczka.

Trzęsąc się, weszłam do mojego ukochanego samochodu, zatrzaskując drzwi i uciekając przed tyradą Lance'a. Uruchomiłem silnik i zatrzymałem się, oddychając głęboko, wydarzenia ostatnich kilku minut pędzą przez mój mózg jak zły film.

Byłam na naszym wspólnym laptopie, szukając przepisów, które tam zapisałam. Widząc plik, którego nie rozpoznałam, kliknęłam. Na ekranie pojawiły się zdjęcia nagiej i spoconej Lance oraz mojej pięknej sąsiadki, która śmiała nazywać się moją przyjaciółką. Mdłości pojawiły się na widok wizualnego dowodu na to, co wcześniej tylko podejrzewałam.

Zadrżałam na wspomnienie tych obrazów, dumna z tego, że wyszłam bez słowa - ani walizki. Moje ciało było zamrożone, serce zamknięte w lodzie. Chociaż mogłam włączyć podgrzewane fotele, przypomnienie, jak to jest być odrętwiałym od zdrady, zapewniłoby mi bezpieczeństwo w przyszłości.

Włączyłem zapłon, ale o dziwo, żadne wodne prace nie zmieszały się z wilgocią z deszczu. Zamiast tego adrenalina ścigała się w moich żyłach szybciej, niż nawet mój ukochany samochód mógł zjechać na autostradę. Powinnam się bać. Spanikowany. Pragnąc zawrócić i wrócić do bezpieczeństwa, które znałem.

Moja stopa nacisnęła pedał gazu i wycofałam się z podjazdu, nie oglądając się za siebie. Może nie wiedziałem, dokąd pojadę ani co zrobię, ale szedłem do przodu. W końcu.

W radiu satelitarnym piosenka Bugles z lat 80. głosiła, że wideo zabiło gwiazdę radiową. Nieprawda, pomyślałem, gdy wjechałem w ciemną noc. Radio i tak się rozwijało. I dziś wieczorem, chociaż wideo zabiło moje marzenie o szczęśliwym życiu, które uważałem za starannie przygotowane, aby zapobiec samotności, te graficzne seksualne obrazy zdrady nie zniszczyłyby mnie. Zamiast tego, uwolniłyby mnie.

* * *

Isabelle: Z patelni

Zostałem aresztowany milę za Manhattanem. Grand theft auto, powiedział policjant. Gówno prawda, odpowiedziałam. Dziecięcy Benz należał do mnie.

Mimo to, zakuł mnie w kajdanki i zawiózł na najbliższy posterunek policji. Powiedział, że nazywa się oficer Dare i był ciemnowłosym mężczyzną, wysokim, wyższym niż Lance, który szczycił się swoim wzrostem, i szerszym pod mundurem, z tego, co mogłem stwierdzić. Jego intensywny wyraz twarzy nigdy się nie zmieniał. Cała powaga, cały czas, ale czułam, że byłby przystojny, gdyby się uśmiechnął. Jak dotąd, nie uśmiechał się.

Po wejściu do typowo wyglądającego komisariatu - nie żebym widziała wcześniej jego wnętrze, ale tak jak myślałam, że będzie wyglądał po obejrzeniu Prawa i Porządku - usadził mnie przy swoim drewnianym biurku i przykuł do niego kajdankami.

Powinienem się bać, ale jakaś głupia część mnie już zdecydowała, że ta nowa część mojego życia to jakaś wielka przygoda. Przynajmniej tak było do czasu, gdy oficer Dare poprosił mnie o opróżnienie kieszeni i pozbawił mnie ostatnich pięciuset dolarów, gotówki, którą wziąłem z dodatkowej skrytki, którą trzymałem w nocnej szafce.

Przekartkował wybrzuszony stos dwudziestek w niekończącym się milczeniu.

Te pieniądze były moją linią życia. "Będę potrzebował jedzenia, kiedy stąd wyjdę", powiedziałem mojemu więźniowi.

Nie spojrzał w górę. "Dostaniesz je z powrotem".

"Wszystko?" Zapytałam, jakbym poważnie wierzyła, że członek policji weźmie szansę na jedzenie dla kobiety z dołem.

Zacisnął szczękę w irytacji. "Rejestrujemy to i liczymy. Na twoich oczach. Właśnie miałem to zrobić... proszę pani."

Z jakiegoś bezsensownego powodu, wybuchłem śmiechem. Przeszedłem od życia w zaprzeczeniu do bezdomności i aresztowania w śmiesznie krótkim czasie. Ten cały zwrot w moim życiu naprawdę był absurdalny.

Potarłem wolną rękę w górę i w dół nad jednym ramieniem. "Czy nie dostanę jednego telefonu?"

Przytaknął i sięgnął po telefon na biurku.

Zmarszczyłam się, nagle uświadamiając sobie, że nie mam do kogo zadzwonić. Lance był poza zasięgiem, a nasi przyjaciele byli tak naprawdę jego przyjaciółmi. Jeśli chodzi o moich rodziców, to nie pamiętali o moich urodzinach, więc coś mi mówiło, że późnonocny telefon w sprawie odebrania córki z więzienia nie będzie ich priorytetem numer jeden.

"Nieważne", powiedziałam miękko.

Funkcjonariusz wpatrywał się we mnie, zdezorientowany. "Teraz nie chcesz skorzystać z telefonu?".

"Nie dziękuję." Ponieważ byłem całkowicie, zupełnie sam.

Mdłości podniosły się jak żółć w moim gardle, a ja wkopałam paznokcie w dłonie. Kiedy zmusiłam się do głębokiego oddechu, powróciło znajome pieczenie w klatce piersiowej i zdałam sobie sprawę, że wyszłam bez jedynej rzeczy, bez której nigdy nie wychodziłam z domu, i nie było to moje prawo jazdy.

"Czy jest szansa, że masz jakieś Tums?" zapytałem.

Zmielił swoje zęby razem i przysięgam, że słyszałem jego skrobanie trzonowców. "Okay, yeah. Zaraz się tym zajmę," mruknął i odszedł.

"Po prostu poczekam tutaj," zawołałem z powrotem. Podniosłem rękę na niewielką odległość, na jaką pozwalały kajdanki i jęknąłem.

Minął niekończący się czas, podczas którego przeglądałem swoje opcje, z których po raz kolejny nie miałem żadnej.

Co teraz, zastanawiałem się, po raz pierwszy grożąc całkowitą rozpaczą. W końcu odepchnąłem guzek w gardle i zmusiłem się do jak najlepszego wykorzystania sytuacji.

Kopnąłem stopami o podłogę z linoleum. Odchyliłem się do tyłu w fotelu i studiowałem popękany sufit. Nucąc w tle melodię trzaskającą w radiu. I tak, starałam się nie płakać.

"Wiesz, myślałem, że dłużej zajmie mi zakucie cię w kajdanki". Obok mnie zabrzmiał znajomy męski głos, z którego sączył się czysty grzech.

To nie może być on, pomyślałem, ale z mrowienia w moim ciele już wiedziałem, że tak jest. "Gabriel Dare, co cię sprowadza do tej części Mayberry?"

Chichotał, głęboko erotyczny dźwięk, który pasował do jego wzmianki o kajdankach, ale nie odpowiedział na moje pytanie.

Pozostawiona bez wyboru, przechyliłam głowę i spojrzałam w jego opanowane, ciemnoniebieskie oczy. Oczy zbyt podobne do mojego policjanta i nagle nazwisko się zarejestrowało. W nieznanym mi miejscu i czasie, myśląc o moim aresztowaniu i o niczym więcej, nie skojarzyłem tego wcześniej.

Znałam Gabriela Dare'a z wiejskiego klubu, do którego należał Lance, ale pomimo powiązania z wyższą sferą, nie było w nich nic podobnego. Podczas gdy Lance miał piaskowe włosy i nieco osowiały wygląd, Gabe, jak nazywali go przyjaciele, miał gęste, ciemne, sobolowe włosy i łobuzerski wygląd.

Już sama postawa i zachowanie Gabe'a odróżniały go od wszystkich innych mężczyzn, których spotkałam. Jego białe zęby, opalona skóra i wyrzeźbione rysy były połączone w sposób, który czynił go wyjątkowo przystojnym. To, że był właścicielem przestrzeni i powietrza wokół niego, tylko dodawało mu uroku. Urok, który nigdy nie stracił na mnie, nawet teraz, przykuty do biurka na posterunku policji.

Jego spojrzenie nigdy się nie wahało, te marynarskie oczy zamknęły się na mnie i gdybym nie siedział, byłbym w kałuży u jego stóp.

"Wyglądasz dobrze skuty", powiedział rozkosznie niskim głosem.

Natychmiastowe myśli o mnie związanej i na jego łasce zaatakowały mnie. Moje ciało, które nie było dobrze czczone od zdecydowanie zbyt dawna, jeśli w ogóle, zostało przejęte przez wyobrażenie Gabe'a, jego silnego dotyku bawiącego się mną fachową ręką.

Ścisnęłam uda do siebie, ale zamiast złagodzić, ból tylko się nasilił. Ciepło pędziło przeze mnie w szybkim tempie, moje piersi były ciężkie, mój seks pulsował tępym pulsowaniem, które błagało o wypełnienie. Zamrugałam ciężko w niemożliwej próbie wyśrodkowania się.

Mruknął, jakby słyszał każdą niegrzeczną myśl w mojej głowie.

Zawsze tak było między nami. Za każdym razem, kiedy wpadałam na niego w klubie, przyciąganie było elektryczne, a kiedy znajdowaliśmy się sami, flirtowanie było oburzające.

Pewnej nocy, Gabe przyłapał mnie na wychodzeniu z damskiej toalety. Lance wpadł wtedy na nas i po powrocie do domu oskarżył mnie o pożądanie Gabe'a. Zaprzeczyłam, oczywiście.

Skłamałam.

Lance wiedział o tym i po tym jak przyłapał nas na prywatnej rozmowie na niejednej imprezie, mocno trzymał mnie za rękę. A ponieważ desperacko chciałam, żeby życie, które wybrałam, miało sens, pozwoliłam na to posiadanie.

Poza tym Gabe zawsze miał na ramieniu elegancką kobietę, za każdym razem inną. Mógł mieć każdą piękną kobietę, której zapragnął. Dlaczego miałby wybrać mnie? Nawet Lance, z którym byłam przez całe życie, lubił własność, nie mnie. I powiedzmy sobie szczerze, moi rodzice też mnie nie chcieli. Więc wiara w siebie nie była moją mocną stroną.

"Więc. Co cię czeka?" Gabe osiadł na krześle brata, podpierając łokieć na zagraconym biurku, aby mógł się bliżej pochylić. "Prostytucja?"

"Przepraszam?" wydusiłam z siebie. "Wiesz, że nie jestem prostytutką!" Powiedziałam, urażona, szepty, które słyszałam, kiedy Lance i ja po raz pierwszy byli razem, pędzą z powrotem.

Gold digger i mistress były wśród wybranych słów, nie ważne, że pojedynczy pościg Lance'a złamał każdą z moich obron.

Gabe chichotał, zapewniając mnie, że żartował. "Poważnie, ubierasz się tak samo dobrze, jak się ubierasz". Jego spojrzenie grabiło po mnie, gorąca aprobata w atramentowej głębi, doceniając mnie w sposób, w jaki Lance nigdy nie miał.

Moje wnętrze drżało z powodu przytłaczającego efektu, jaki miał na mnie ten człowiek. "Gdzie jest policjant z moimi pieniędzmi?" zapytałem, rozglądając się dookoła.

"Martwisz się o swoją skrytkę?" Gabe bębnił palcami po biurku. "Jesteś pewna, że nie jesteś dziwką?", muskał.

Nie chciałam się szczerzyć, ale zrobiłam to. "Dlaczego jesteś tak zdesperowany, by myśleć, że jestem? Jesteś alfonsem czy coś?"

Wybuchnął śmiechem, dźwięk odbił się echem przez ściany cichej stacji. "Niezupełnie," powiedział, wyraźnie rozbawiony.

Stukot ciężkich kroków brata oznajmił jego powrót.

Gabe spojrzał na drugiego mężczyznę z zawiedzionym wyrazem twarzy. "Bracie, czy nikt ci nie powiedział, że powinno się przykuwać damę do deski rozdzielczej, a nie do biurka?". Złożył ręce w poprzek swojej szerokiej klatki piersiowej. "To nic dziwnego, że nie możesz dostać żadnej akcji".

Skinęłam głową, starając się nie roześmiać.

Rumieniec podkreślił policzki drugiego mężczyzny. "Co tu robisz i dlaczego przeszkadzasz mojemu podejrzanemu?"

Gabe stuknął w zegarek na ręku. Złoty. Biała tarcza. Rolex. Cała moja biżuteria była w sejfie Lance'a, uświadomiłam sobie, myśl ta sprawiła, że zrobiło mi się smutno. Nie dlatego, że byłam materialistką, ale dlatego, że niektóre egzemplarze, te kilka, które sama wybrałam, naprawdę mi się podobały.

Gabe zerknął na swojego brata. "Nie mówiłeś, że wychodzisz o jedenastej? Myślałem, że pójdziemy sprawdzić klub, który myślę o przejęciu".

"Czy naprawdę szukasz nowego klubu? Czy może ta wycieczka jest pretekstem do znalezienia jakiejś nowej kobiety, która ogrzeje twoje łóżko?".

Jego rodzeństwo nie wyciąga ciosów, pomyślałem, zerkając w dal, nie chcąc, by Gabe zobaczył moją reakcję na myśl o jakiejkolwiek kobiecie w jego łóżku.

"Nadal jestem z Naomi".

Mój żołądek nadal skręcał się nieprzyjemnie.

Jego brat zmarszczył brwi. "Ona jest suką."

Oczyściłam gardło, nie chcąc siedzieć tu ani minuty dłużej i słuchać szczegółów z życia miłosnego Gabe'a. "Halo? Więzień wciąż tutaj!" przypomniałam im machnięciem wolnej ręki.

Gabe uśmiechnął się do mnie.

Odwróciłam wzrok, nie chcąc uznać całkowitego przypływu przyjemności, jaki przyniósł mi ten mały gest.

"Za co ona siedzi?" zapytał brata.

"Grand theft auto, ale jej chłopak wycofał zarzuty".

Gabe przeklinał pod swoim oddechem. "Ten sukinsyn kazał cię aresztować?"

Złapałem się na tej drugiej części jego wypowiedzi. "Lance wycofał zarzuty?" Ulga mnie ogarnęła i gdybym stał, moje kolana mogłyby się poddać.

"Zarzuty wycofane", powtórzył policjant. "Pod warunkiem, że zgodzisz się oddać samochód".

Moja głowa podniosła się. "Ten drań." Nadal próbował mnie kontrolować. Wiedział, że wyszedłem z prawie niczym, a jednak wciąż musiał pozbawić mnie jednej rzeczy, którą wiedział, że kocham. Realistycznie jednak, ponieważ nie mogłem sobie pozwolić na zaparkowanie mojego dziecka w mieście, Lance wyświadczył mi przysługę.

"Deal," powiedziałem do brata Gabe'a. "On może mieć samochód".

"Nie negocjowałem," powiedział policjant.

"Decklan." Ton Gabe'a zawierał zdecydowane ostrzeżenie.

Nie potrzebowałem ani nie chciałem, żeby Gabe poszedł za mnie, więc zignorowałem jego gorące - i mam na myśli gorące - spojrzenie.

"Uwolnić mnie?" Zatrzasnąłem swój łańcuch.

Decklan - teraz znałem imię mojego więźnia - skinął głową. "Twój chłopak powiedział, że zejdzie po ciebie, abyście mogli porozmawiać o tym ... nieporozumieniu. W takim razie może uda ci się zatrzymać samochód." Zerknął na zegarek. "Będzie tu za około trzydzieści minut, dając lub biorąc".

"O cholera nie." Nie zamierzałem nigdzie jechać z Lance'em, a już na pewno nie chciałem konfrontacji, która na pewno nastąpi, jeśli się pojawi. Zatrzasnęłam mój skuty nadgarstek, nagle zdesperowana, by uciec. Musiałem się stąd wydostać teraz i potrzebowałem przewagi.

"Decklan! Odblokuj te przeklęte kajdanki", Gabe szczeknął na brata barytonem, który ironicznie mnie osadził.

Jego brat oficer jednak skoczył, aby wykonać jego polecenie.

Wyciągnęłam rękę i zerknęłam w dół. Czerwona pręga posiniała mi skórę, a ja potarłam obolały nadgarstek.

Spojrzenie Gabe'a śledziło każdy mój ruch, jego oczy po raz kolejny pociemniały. Z niskim warknięciem uniósł moją rękę i silnymi, opalonymi palcami pogłaskał moje naznaczone ciało. Nagła wizja, jak chwyta mnie mocniej, przyciąga mnie szorstko do siebie, szlifując swoje umięśnione ciało w moje, przybrała formę, a ja zadrżałam, pobudzona jego tonem, zmysłowym dotykiem i moimi torturującymi myślami.

"Czy wszystko w porządku?" Gabe zapytał gruczołowo.

Jego głos zwrócił mnie do mojej obecnej lokalizacji i predyspozycji. "Tak, dobrze."

Intymny uśmiech zakrzywił jego usta i przysięgłabym, że dokładnie wiedział, jak bardzo mnie rozpalił, jak mokry.

Wstrząśnięty myślą i moją nadchodzącą rzeczywistością, chwyciłem moją bluzę z krzesła. "Jestem wolna?" zapytałam, wciągając na siebie lekką kurtkę.

"Jesteś", powiedział brat. "Trzymaj się z dala od kłopotów, panno Masters".

Będę, pomyślałam, gdy tylko uciekłam od jego brata. Wyciągnęłam rękę, a Decklan wręczył mi z powrotem moje pieniądze.

"Dzięki", powiedziałam i skrzywiłam się.

Co było dalej? Wdzięczność za aresztowanie mnie?

Przynajmniej nie dotarłam tak daleko, jak proces rezerwacji i zdjęcie w kubku. Przejechałam ręką po moich dzikich lokach, nagle świadoma tego, jak mogę wyglądać.

"Do zobaczenia", powiedziałem na fali i wymuszonym śmiechu.

"Czekaj!" Głęboka smoła Gabriela prawie kazała mi ponownie stopić się w jego stronę.

"Co?"

"Czy masz gdzieś iść?" zapytał, zbyt uprzejmy dla mnie, aby nie być zakłopotanym, a ja odmówiłem spojrzenia mu w oczy.

"Nic mi nie będzie."

"Isabelle-" głos Gabe'a pogłębił się.

"O nie," powiedział jego brat. "Absolutnie nie."

"Zamknij się, Decklan."

Zwęziłem oczy, zastanawiając się, do jakiego wniosku doszedł policjant, którego nie byłem świadkiem. Moje spojrzenie wróciło do Gabe'a, który tylko skinął głową swojemu rodzeństwu, jakby wszystko zostało postanowione.

"Wrócisz ze mną do domu," powiedział Gabe, jego ton był ostateczny.

"Co?" Nie przewidziałam tego, ani nie mogłam zacząć przetwarzać tych słów.

Oparł jedną rękę na ścianie obok biurka brata. "Wrócisz ze mną do domu. Mam dużo miejsca i możesz zostać, dopóki nie staniesz na nogi". Jego słowa brzmiały pewnie, pewnie i oczywiście miały sens, przynajmniej dla niego.

Panika przepłynęła przeze mnie na myśl o przejściu od jednego kontrolującego mężczyzny do drugiego.

"Czy jesteś szalona?" Decklan zapytał. Głośno.

Przytaknęłam, zgadzając się z nim. "Posłuchaj swojego brata. Nigdzie z tobą nie pójdę. Jesteś praktycznie obcy."

Gabe zmarszczył brwi na ten komentarz.

"A ona jest przybłędą," dodał Decklan.

"Hej!" Odwróciłam się do niego i zbeształam. "To jest po prostu obraźliwe."

"Masz coś dla przybłędów," Decklan powiedział do Gabe'a, ignorując mnie. Dając mi więcej powodów niż tylko moje aresztowanie, aby nie lubić oficera Decklana Dare.

"Zamknij się, kurwa," mruknął Gabe, jego szczęka ustawiona jak on glared na jego brata.

Decklan uderzył w gorący guzik, zauważyłem, i zastanawiałem się, kim ta zabłąkana kobieta była dla Gabe'a. Co ona dla niego znaczyła.

Nie mogłem sobie pozwolić na to, żeby się dowiedzieć. "To było interesujące," powiedziałem w pośpiechu. "Później, chłopcy".

I podczas gdy dwaj bracia pozostali zamknięci w niemym, bojowym spojrzeniu, odwróciłam się i wyszłam z domu stacyjnego, nie oglądając się za siebie.



Rozdział drugi: Isabelle

Isabelle: Into the Fire

Ledwie zdążyłam uciec przez drzwi komisariatu i wyjść na nocne powietrze, kiedy zaatakował mnie deszcz, przesiąkając przez moje ubranie niemal natychmiast.

Wskoczyłam z powrotem pod markizę, gdzie było sucho. Plan, pomyślałem. Potrzebowałem planu. Zostawiłam komórkę w domu Lance'a, a nawet gdybym tego nie zrobiła, Lance wyłączyłby mi usługę, gdy tylko zorientowałby się, że nie wracam.

Nie dotarłam jeszcze na Manhattan, gdzie przejeżdżałaby taksówka z zapalonym światłem, czekając na wezwanie, a ja nie miałam podwózki do najbliższego autobusu czy pociągu. Przejechałam drżącą dłonią po wilgotnych włosach, zastanawiając się, dlaczego uciekłam ze stacji, skoro naprawdę nie miałam dokąd pójść. Nawet gdyby deszcz cudownie ustał, byłam zupełnie sama.

"Hej."

Odwróciłam się. Gabe wyszedł za mną na zewnątrz. Od czubków jego czarnych butów w górę ciemnych dżinsów, które formowały się do jego twardych ud i białej koszuli z kołnierzykiem rozpiętej na tyle, by odsłonić jego opaloną klatkę piersiową i ciemne włosy, wyglądał wystarczająco pysznie, by go zjeść. A ja chciałam długo i dokładnie smakować. Może byłam spanikowana i potrzebowałam się stąd wydostać, ale nie mogłam zaprzeczyć jego urokowi.

Na jego widok ogarnął mnie przypływ ulgi, choć nie potrafiłam powiedzieć dlaczego. "Wychodzisz sam? Czy twój brat zdecydował, że scena klubu nocnego nie jest dla niego?" Przytuliłam się mocniej do ramion wokół siebie. Może i było lato, ale coraz bardziej doskwierał mi chłód.

Studiował mnie, jakby dokładnie wiedział, jak niewygodna byłam, zarówno w moich ubraniach, jak i z samą sobą. Nie odpowiedział na moje pytanie, tylko czekał, aż pogodzę się z nieuniknionym - mogłam nie chcieć być mu wierna, ale był moją jedyną opcją.

Przełknęłam tę odrobinę, która pozostała z mojej dumy i napotkałam jego spojrzenie. "Czy możesz mnie zabrać na najbliższy dworzec autobusowy?" zapytałam przez szczękające zęby.

Wsadził ręce do przednich kieszeni spodni. "Więc możesz pojechać gdzie?"

Przełknąłem ciężko. "Zorientuję się, gdy się stąd oddalę, a muszę to zrobić, zanim przyjedzie Lance". Wetknęłam głowę w deszcz i spojrzałam w górę i w dół cichej ulicy, bojąc się, że dźwięk silnika samochodu przerwie ciszę i zrujnuje moją ucieczkę.

Gabe chwycił mnie w pasie i pociągnął z powrotem pod markizę, zanim obrócił mnie tak, bym stanęła przed nim twarzą w twarz. Moja kurtka z frotte wisiała otwarta, a moje sutki, stwardniałe od zimna, naprężały się pod jego gorącym spojrzeniem. Gdybym zerknęła, bez wątpienia zobaczyłabym je przebijające się przez moją cienką koszulę.

Spojrzał tam, zobaczył to, co byłem zbyt zakłopotany, aby zrobić więcej niż wyobrażenie, a żyła pulsowała w jego skroni.

"Chodźmy." Chwycił mnie za rękę i skierował na deszcz, na parking z boku budynku, gdzie czekało czarne Porsche 911 Turbo.

Odblokował drzwi, otworzył je dla mnie i pomógł mi wejść do środka. Ku mojemu zaskoczeniu, otworzył przedni bagażnik i wrócił, przykrywając mnie kocem, zanim zamknął mnie w małym samochodzie.

Przeszedł do strony kierowcy, wspiął się i uruchomił zapłon, zanim uderzył w serię przycisków, włączając grzejnik, w tym ten w moim fotelu. Nie rozluźniłam się, dopóki nie odjechał z małego komisariatu, zostawiając za sobą jakąkolwiek możliwość konfrontacji z Lance'em.

Owinęłam wokół siebie pikowane okrycie dla ciepła, a w miarę jak mijał większy dystans, powoli świtało mi, że jestem bezpieczna. Uczucie to było tak sprzeczne z moim normalnym napiętym stanem, że prawie go nie rozpoznałam. Rozumiałam też, że duża część tej ulgi wynikała z faktu bycia z Gabe'em, czego nie chciałam w tej chwili zbyt mocno kwestionować.

Raz na autostradzie kierującej się z powrotem na Manhattan, Gabe przerwał naładowaną ciszę. "Czy jest ktoś, do kogo chcesz zadzwonić?".

Mocniej wtuliłam się w koc. "Mam starych przyjaciół w mieście, ale nie jestem pewien, czy nadal mieszkają tam, gdzie kiedyś. Minęło sporo czasu." Wpatrywałem się w ciemną noc.

"Więc to zostawia cię gdzie?" zapytał, życzliwość w jego głosie przypominając mi, że nie był tylko nieznajomym, którego pociągałem, był przyjacielem. Albo mógłby być.

Westchnąłem ciężko, nienawidząc siebie nawet jak wydostał się ten oddychający dźwięk. "Nie wiem. Wyszłam ze złej sytuacji bez przemyślenia spraw."

"Tyle jest oczywiste." Jedna ręka na kierownicy, prowadził z precyzją i pewnością siebie, odwracając na chwilę wzrok od drogi, by stanąć naprzeciwko mnie. "Ale jednak wyjechałeś." Zadowolenie zabrzmiało w jego tonie. "Jakie były twoje plany?"

Zadrżałem, a on podniósł temperaturę.

"Pomyślałem, że znajdę tani motel, w którym będę mógł się zaszyć i pomyśleć. Co nadal mogę robić, odkąd twój brat zwrócił mi gotówkę".

Gabe ustawił swoją szczękę, w dużej mierze w ten sam sposób, w jaki jego brat miał, kiedy powiedziałem coś, co go zdenerwowało. "Idziesz ze mną."

Westchnąłem, dźwięk ciężki w zamkniętej przestrzeni. "To nie jest mądre, Gabe." Nie musiałam się rozwodzić nad tym, dlaczego.

Sięgnął i objął moją rękę swoją. "Może nie w sposób, który masz na myśli, ale dla mojego spokoju? Twoje bezpieczeństwo? To cholernie dobrze."

Zamknęłam oczy w podziękowaniu. Napięcie seksualne między nami przerażało mnie, ale to nie zbliżało się do bardziej bezpośrednich obaw. Nie bałam się, że Lance mnie namierzy, ale jeśli miałabym być ze sobą szczera, to rodzaj ratlerka, na jaki mogłam sobie pozwolić w mieście, przerażał mnie.

Nie byłam głupia. Gabe oferował mi koło ratunkowe. Może nie znałam go aż tak dobrze, ale sposób, w jaki przejmował kontrolę, i jego mroczna krawędź dawały mi poczucie bezpieczeństwa, jakiego Lance nigdy nie miał, ani na początku, ani w środku, ani zwłaszcza na końcu naszego związku.

Dobra, pomyślałam sobie. Decyzja podjęta. "Pójdę z tobą do domu. Na razie."

Jego głęboki wydech powiedział mi, że moja odpowiedź go zadowoliła, a ja lubiłam mieć jego aprobatę. Zwęziłam spojrzenie, zdezorientowana reakcją i przetaczającym się przeze mnie ciepłem.

"Nie będziesz tego żałować," zapewnił mnie.

Uśmiech wykrzywił moje usta. "To się dopiero okaże".

Jego zawadiacki chichot odbił się echem wokół nas.

Manewrował drążkiem zmiany biegów, jakby samochód był częścią niego, wysoka prędkość nie miała sobie równych z potężnym mężczyzną. Co sprawiło, że zacząłem się bardziej zastanawiać nad nim.

"Więc co robisz na życie? Poza inwestowaniem w kluby nocne?" zapytałem.

"Różne rzeczy."

Przewróciłem oczami. "Takie jak?"

"Jestem właścicielem hoteli i klubów nocnych," powiedział.

"To lepsze niż bycie na Wall Street," musiałem.

"Technicznie rzecz biorąc, jeden z hoteli jest na Madison, ale mieszkam przy East River".

Gwizdnęłam, zanim zdążyłam się powstrzymać. "Swanky adres."

"Decklan odebrał cię w drodze z Hamptons. Sam nie taki surowy", przypomniał mi.

Przełknąłem z trudem. "To już koniec."

A jednak siedziałam tutaj, w drodze z wygodnego domku na plaży jednego człowieka do luksusowego apartamentu drugiego. Zrobiłam wydech i powiedziałam to, co powinnam była od początku. "Dziękuję, że mi pomogłeś".

"Moja przyjemność, kotku".

Określenie endearment wysłał pęd ciepła skittering przez mnie i wyraźne pulsowanie między moimi udami.

"Zostań tak długo, jak potrzebujesz."

Zadrżałam na myśl o byciu sam na sam z Gabe'em. Chciałbym wiedzieć, jak długo będę musiał tam pozostać, ale twarda prawda była taka, że jego hojność pomoże mi wyprostować głowę i da mi przestrzeń do oddychania, aby podjąć decyzje o mojej przyszłości.

"Jeśli zostanę, muszę zarobić na siebie". Byłam wykończona byciem utrzymywaną przez jakiegokolwiek mężczyznę.

"Więc po wszystkim wracamy do prostytucji?" zapytał, śmiejąc się, zanim zdążyłam się obrazić.

Zarumieniłam się, moje policzki były gorące. "Po prostu nie chcę wykorzystywać twojej dobroci".

"Nie jestem uprzejmy," powiedział, jego surowe słowa w sprzeczności z lekkością z sekund wcześniej. "Ale jeśli nalegasz, to coś wymyślimy".

Wydychałam z ulgą. Teraz bardziej zrelaksowany, oparłem głowę o mocną skórę i zamknąłem oczy, kiedy pojawiła się bardzo niepożądana myśl.

Wyprostowałam się na siedzeniu. "Czy twoja dziewczyna nie będzie miała problemu z moim pobytem?" Nawet przed tym, jak byłam na końcu bycia zdradzoną, narysowałam linię na pójście za mężczyzną innej kobiety.

Jego spojrzenie przesunęło się na moje. "To nie będzie jej zmartwienie," powiedział, słowa przycięte, ale pewne.

"Ja... Oh." Ugryzłam się w wewnętrzną stronę policzka, nie wiedząc jak na to odpowiedzieć, ani co miał na myśli.

Milczeliśmy, tylko deszcz uderzający o przednią szybę przerywał ciszę. Zamknęłam oczy i pozwoliłam, by miarowy rytm obmył mnie, wprowadzając w zapomnienie.

"Obudź się, kotku." Znajomy, kojący głos obmył mnie.

Delikatne potrząśnięcie i w pełni się obudziłam, moje otoczenie zarejestrowało. Samochód Gabe'a.

"Jesteśmy w domu", powiedział głębokim głosem, który spowodował powódź wilgoci między moimi udami i wyraźne zmiękczenie mojego mózgu.

Ten, który powiedział mi, że mam kłopoty. Seksowne, zniewalające kłopoty.

* * *

Dom?

Założyłam, że mieszkanie Gabe'a będzie ogromne. Wspaniałe. Drogo urządzone. Wyglądał na człowieka, który oczekuje i akceptuje tylko to, co najlepsze. A ja miałam wystarczająco dużo współpracowników Lance'a, żeby wiedzieć, jak mieszka druga połowa.

Mieszkanie Gabe'a zawstydzało wszystko, co posiadał Lance. To był apartament z trzema sypialniami, trzema i pół łazienkami, z nie jednym, ale czterema tarasami na Piątej Alei. Tak. Najwyraźniej poza East River oznaczało najdroższą ulicę na świecie. Byłam fontanną bezużytecznej wiedzy, jak lubił mi przypominać Lance, kiedy od czasu do czasu wypowiadałam jakąś ciekawostkę lub fakt, którego nauczyłam się z Internetu, telewizji lub książek.

Jestem molem książkowym i nie wstydzę się tego w najmniejszym stopniu. Kiedy więc w trakcie zwiedzania mieszkania Gabe'a znalazłam się w kąciku z całkowicie wyłożonymi półkami na książki i ruchomą drewnianą drabiną, natychmiast się zakochałam. Nie w człowieku, zapewniałam samą siebie, ale w bibliotece.

"Możesz czytać w tym pokoju, kiedy tylko chcesz" - powiedział Gabe, z przyjemnością w głosie, że pokochałam jego bibliotekę tak samo jak on najwyraźniej.

"Nadal nie rozumiem, dlaczego to robisz," mruknęłam. "Twój brat ma rację. Musisz lubić przygarniać przybłędy. Ile przede mną?"

Przyszedł do całkowitego zatrzymania w wejściu do biblioteki, wściekłe spojrzenie w jego oczach, a nie takie, które lubiłem skierowane do mnie.

"Żaden", powiedział.

Oboje wiedzieliśmy, że kłamał.

Z czubkiem głowy, zaczął z powrotem w kierunku foyer, obok zamkniętych drzwi. "Co to za pokój?" zapytałem, chętny do zmiany tematu, przynajmniej na razie.

"Sypialnia," powiedział, jego ton wciąż obcięty. "Chodź. Tędy."

Wciąż myślałem o bibliotece i książkach, niektórych hardcover, innych paperback, wszystkich pojawiających się w nieskazitelnym stanie.

"Pewnego dnia chciałbym usłyszeć ten dźwięk dla czegoś innego niż książki," powiedział, jego ton lżejszy niż sekundy wcześniej.

"Poważnie, co mam na to powiedzieć?" To było jak komentarz o kajdankach na komisariacie.

Gabe zachichotał, chwycił mnie za łokieć i poprowadził z powrotem przez eleganckie wejście z inkrustowanego marmuru, z którego weszłam na drugą stronę masywnego apartamentu.

"Główna sypialnia tutaj", powiedział, wskazując na otwarte drzwi prowadzące do jego apartamentu.

Nie byłam gotowa na intymne spojrzenie na jego osobistą przestrzeń, więc czekałam, aż nas przesunie.

"A to jest twój pokój", powiedział.

Obok jego.

Przełknęłam ciężko i weszłam do środka. Okna od ściany do ściany po jednej stronie otoczone lekkimi, drapowanymi białymi zasłonami, i kolejny hojny zestaw okien na sąsiedniej ścianie.

"Możesz zobaczyć Central Park w świetle dziennym", powiedział, jego ton wrócił do normy. "Moja siostra, Lucy, zatrzymuje się tutaj, kiedy jest w mieście".

"Ilu was Dares jest?"

"Trzy. Lucy mieszka w L.A. i prowadzi nasze kluby tam, a ona nie ma żadnych wizyt zaplanowanych. Czuj się swobodnie, aby korzystać z czegokolwiek chcesz, dopóki nie możemy dostać się do szafy własnej."

Obróciłem się od wspaniałego widoku, aby spojrzeć na równie wspaniałego mężczyznę. "Pożyczę ubrania twojej siostry, jeśli jesteś pewien, że nie będzie miała nic przeciwko". Nie zamierzałam dotykać jego drugiego oburzającego stwierdzenia.

"Nie będzie. Lucy jest najbardziej hojną kobietą, jaką znam" - powiedział, ciepło w jego głosie było zarówno niespodziewane, jak i wzruszające.

Sam wydawał się dość hojny, przynajmniej dla mnie.

Otworzył drzwi do czegoś, co, jak sądziłam, było łazienką. W rzeczywistości było to luksusowe spa, mieszanka kremowego, taupe i brązowego marmuru. Prysznic był wypełniony większą ilością dysz i węży, niż wiedziałem, co z nimi zrobić, a nawet ławką w środku.

"Jestem pewien, że Lucy zostawiła wystarczająco dużo butelek z kobiecymi rzeczami, że zrobisz to."

Udało mi się skinąć głową. Nie chciałem przyznać, że byłem przytłoczony, ale był pewien, że mógł to zobaczyć w mojej twarzy. Channeling Scarlett O'Hara, postanowiłem, że jutro będę zajmować się sprawami w znacznie lepszej ramie umysłu.




Rozdział trzeci: Gabe

Gabe: Revealed

Gabe po cichu dziękował Bogu, że jego współlokatorka uciekła pod prysznic tak szybko, jak tylko mogła. Oprowadzanie po domu prawie go wykończyło. Ochy i achy Isabelle były szczere, podobnie jak jej miłość do jego ulubionego pokoju w tym miejscu. W przeciwieństwie do Naomi, która rzuciła jedno spojrzenie na jego mieszkanie i od razu zaczęła kalkulować, jak mogłaby wprowadzić się na stałe, Isabelle, którą zaprosił, nie tylko chciała zapłacić za siebie, ale zamierzała wyjechać tak szybko, jak to możliwe.

Nie, jeśli on będzie miał swój sposób.

Na posterunku policji, w deszczu, nie mógł się powstrzymać, by nie wyciągnąć ręki po jej wrażliwe sutki, nie poczuć, jak drży pod jego dotykiem, i nie pozbyć się absurdalnego dystansu między nimi. Może nie znał jej dobrze, ale zawsze czuł, że łączy ich coś więcej. Fizyczne przyciąganie było oczywiste. Była całą kobietą, giętkie krzywe, jej piersi pełne i bujne, a ona posiadała jedno piekło z dupy. Jego kutas drgał z pożądania, które czuł od chwili, gdy po raz pierwszy zobaczył ją na ramieniu Daltry'ego.

Ale sprawy sięgały głębiej. Rozmawiali ze sobą i flirtowali w odpowiednich momentach, gdy przyłapał ją samą. Miał przebłyski inteligentnej, dowcipnej kobiety, którą była, kiedy nie była z tym nadętym dupkiem. Ale dopiero dzisiaj dostrzegł jej głębię, poza zewnętrznym pięknem. Te seksowne blond loki, które dziko opadały na jej twarz, były dumnym świadectwem zaciętej niezależnej kobiety, którą desperacko pragnęła być.

Kobiety, którą zamierzał pomóc jej odnaleźć.

Nie byłoby to łatwe. Isabelle potrzebowała łagodzenia. Zrozumienia. Cierpliwości. To nie były jego najlepsze cechy, ale jeśli chodzi o nią, to już ich nie zabrakło. Przeczekał swój czas, wiedząc, że Daltry spieprzy sprawę prędzej czy później. Jaja, które uczyniły z niego świetnego inwestora finansowego, nasyciły go również arogancją, która miała być jego upadkiem. I tak było.

To było szczęście Gabe'a, że spieprzenie Daltry'ego wyrzuciło Isabelle na posterunek policji jego brata. Widzenie jej tam dało mu wgląd, którego inaczej by nie miał. W Isabelle widział intrygujące połączenie zmęczonego doświadczenia życiowego i niewinnej ingenue. To była niewinność, którą najbardziej prymitywna część niego chciała zdobyć, posiąść. Odkąd zaczął prowadzić imperium ojca w wieku dwudziestu jeden lat, czyli w tym samym wieku, w którym został powołany do zastępczego rodzicielstwa wobec swojej siostry, zawsze dostawał to, czego chciał.

A Gabe chciał Isabelle.




Rozdział czwarty: Isabelle

Isabelle: Śpiąca Królewna

Po tym jak Gabe opuścił mój pokój, rozglądałam się dookoła, sprawdzając piękne kwieciste dzieła sztuki na ścianach. Oryginały Georgii O'Keefe, jeśli się nie mylę. Zawsze pociągały mnie jasne kolory i światło. Przeszukałam szuflady w poszukiwaniu ubrań, odkrywając, że siostra Gabe'a i ja mamy podobny gust. W rzeczywistości dzieliłyśmy niektóre z tych samych rzeczy, ale moje wróciły do mojej starej szafy, podczas gdy jej leżały nieużywane, zapraszając mnie do wciśnięcia moich D w jej oczywiście bardziej kompaktowe B.

Gabe miał rację. Jutro musiałabym pójść kupić sobie jakieś ubrania i skrzywiłam się na myśl o grzebaniu w moich skromnych oszczędnościach, ale tak się stanie, bo nie pozwolę, żeby kupił mnie tak, jak Lance.

Wzięłam długą, gorącą kąpiel, leżakując i czując się ultra dekadencko, gdy relaksowałam się w bąbelkach jacuzzi. Potem ubrałam się w spodnie dresowe Lucy, z przerażeniem odkrywając, że one również były o rozmiar za małe. Najwyraźniej ta kobieta nie miała moich cycków ani mojego rozmiaru tyłka. A tu naprawdę chciałam ją polubić.

Ze zrezygnowanym westchnieniem wyszłam z łazienki, zaskoczona, gdy znalazłam tacę z jedzeniem u stóp łóżka, schłodzoną butelkę Bling H20 - która kosztowała czterdzieści dolarów za butelkę dzięki napisowi wysadzanemu kryształami Swarovskiego i korkowi przypominającemu szampana. Wiedziałam o tym, bo Lance narzekał, gdy prosiłam o wodę z kranu w jego ulubionej restauracji, nalegając, bym zamawiała tylko najlepszą.

A Gabe trzymał wodę w domu. Butelka była zbyt ładna, bym mogła ją nawet otworzyć. Cóż, mężczyzna posiadał ekskluzywne hotele i kluby, i wiedziałam, że nie raz pojawiał się w internetowych kolumnach plotkarskich ze względu na swój status singla, kwalifikującego się do tego grona. Z pewnością pragnął i mógł sobie pozwolić na to, co najlepsze.

Mimo to, byłam spragniona, zostawił to dla mnie, i jak w przypadku większości rzeczy w moim życiu w tej chwili, nie miałam realnego wyboru. Zjadłem jajecznicę, nie zastanawiając się zbytnio, czy sam ją zrobił, byłem tak głodny.

Ale największe wrażenie wywarła na mnie inna pozycja na tacy. Najnowsza książka Nory Roberts, w twardej oprawie, która właśnie trafiła do sprzedaży w miniony wtorek. Nie wybrałam się jeszcze do miasta, żeby kupić sobie egzemplarz. Teraz, gdybym o tym pomyślał, pogodziłbym się z czekaniem, aż będzie mnie na nią stać lub znalazłbym bibliotekę, która z pewnością miała długą listę oczekujących.

Dlaczego Gabe posiadał tę książkę, było tajemnicą. Skąd wiedział, że to mój gust powieściowy jeszcze bardziej. Zwłaszcza, że nie chciałam wyjść na rozkapryszoną romantyczkę. Niestety, on już mnie rozgryzł. Gotowa do czytania i relaksu po raz pierwszy od całego dnia, wpełzłam na luksusowe łóżko, zapadając się w materac i wtulając w kołdrę, planując lekturę.

Następną rzeczą, o której wiedziałam, było to, że światło słoneczne, wyciszone przez zaciągnięte zasłony, wpadło do pokoju. Zamrugałem i instynktownie wiedziałem, że to nie światło mnie obudziło. Zmusiłam moje powieki do otwarcia, aby znaleźć Gabe'a wpatrującego się we mnie z krzesła naprzeciwko łóżka.

"Dzień dobry, Śpiąca Królewno." Popijał kawę, czytając gazetę, jakby przebywanie w mojej sypialni było zupełnie normalne, coś, co robił codziennie.

Umartwiona, zapadłam się głębiej pod kołdrami. "Wynoś się. Out."

Obejrzał mnie od stóp do głów, ciepło w jego drapieżnym spojrzeniu. Musiałam sobie coś wyobrażać. Nie byłam próżna i dobrze wiedziałam, że moje włosy zawsze wyglądały rano jak kiepski eksperyment z trwałą z lat osiemdziesiątych.

"Co jest nie tak? Jesteś całkowicie zakryta" - powiedział, zamykając gazetę.

Zamrugałem, zastanawiając się, kiedy mój świat oszalał. "Przecież ja spałem. To jest prywatne! To jest pierwsza rzecz z rana. Dlaczego miałbym chcieć, żebyś mnie widziała tak wcześnie?". Zdałam sobie sprawę, że krzyczę i wtłoczyłam powietrze do płuc, uspokajając się. Histeryczna ryjówka nie stała się mną. "Słuchaj, jeśli mam zamiar tu zostać, chcę mieć zamek w tych drzwiach". Już. Udało mi się odzyskać kontrolę nad głosem.

Uśmiechnął się. "Jest jeden. Ale teraz, kiedy mi przypomniałaś, każę go usunąć." Złożył papier i postawił go na stole obok siebie.

"Ten układ się nie sprawdzi." Mylnie przesunęłam się, siadając wyżej w łóżku, odsłaniając tank top, który ledwo zakrywał moje piersi i ciągnął się zbyt ciasno tam, gdzie to robił.

"Uspokój się," powiedział, wciąż wyraźnie rozbawiony. "Musimy porozmawiać".

"I nie mogło to poczekać, aż będę przyzwoita?" Mój głos znów się podniósł. Moduluj, mruknęłam pod nosem.

"Nie. To coś, co musi się wydarzyć teraz, i chcę, żebyś tu był, kiedy dam Daltry'emu bardzo potrzebną lekcję".

Wciągnąłem powietrze. "Dlaczego, na Boga, miałbyś to zrobić?"

"Każdy mężczyzna, który pozwala kobiecie opuścić swój dom w środku nocy z niczym poza ubraniami na plecach, małym stosem rachunków i bez telefonu komórkowego zasługuje na to." On kogut brwi mój sposób, że zaborczość tam w jego niebiesko-czarnym spojrzeniu. "To, że zrobił to tobie, tylko potęguje jego błąd".

I bolted upright w łóżku, zapominając wszystko o skromności i pokrycie. "Naprawdę musisz to wyjaśnić." Gestykulowałem tam i z powrotem między nami, kończąc na czystym zamiataniu wokół sypialni jego siostry. "Nie znasz mnie na tyle dobrze, żeby tak bardzo przejmować się tym, co zrobił Lance. Nie możesz oczekiwać, że uwierzę, że przyjąłbyś byle jakiego ... przybłędę," powiedziałem, wyciągając słowo jego brata na dobry użytek. "Ale przyjąłeś mnie do swojego domu. Czy to nie jest wystarczające bez udzielania Lance'owi lekcji?" zapytałam z niedowierzaniem.

Jego spojrzenie pociemniało w nieczytelny odcień. "Nawet nie jest blisko. A o tym, dlaczego, możemy porozmawiać innym razem. Teraz powiedz mi. Czy przyczyniłaś się do powstania tego związku?" zapytał.

Przytaknąłem.

"Oczywiście nie masz konta bankowego, więc czy twoje było wspólne?".

Zerknęłam na Central Park za gazowymi zasłonami, nie mogąc spojrzeć mu w oczy, podczas gdy ja, ponownie, zarządziłam kiwnięcie głową.

"A ty nie jesteś typem, który siedzi i je bonbony, podczas gdy twój mężczyzna pracuje palcami do kości, aby zapewnić ci utrzymanie".

Przełknęłam ciężko. "Kiedyś pracowałam. Ale później w związku ... chyba zrobiono mi pranie mózgu," mruknęłam, zakłopotana.

On wybuchnął śmiechem. "Biorąc pod uwagę ciebie, którego znam od mniej niż dwudziestu czterech godzin, musiałbym się z tobą zgodzić. Co wyprowadziło cię z mgły i do światła?".

Ustawiłem swoją szczękę. "Nie chcę o tym teraz rozmawiać".

Studiował mnie przez zwężone oczy. "W końcu to zrobisz," stwierdził.

Zamrugałem. "Jaka lekcja?" zapytałam, zmieniając temat. "To znaczy, żadnej krwi ani połamanych kości, prawda?"

mruknął. "Nie, lubię, gdy moje kości są nienaruszone".

Przewróciłem oczami. "Wiesz, co mam na myśli".

"Będę całkowicie cywilizowany. Nie mogę obiecać, że Garrett będzie zachowywał się tak samo, ale będzie działał tylko wtedy, gdy zostanie sprowokowany. Ex-Navy SEAL i to wszystko."

"Kim jest Garrett?" zapytałem.

"Naszym ochroniarzem."

Znowu to było. Ta zaborczość w jego słowach i tonie. Podobnie jak mój pokój, nasz ochroniarz zakładał, że jesteśmy w jakimś związku. Ledwo się znaliśmy. To, co wiedziałam, to fakt, że jednoznacznie podniecał mnie w sposób, w jaki nie podniecał mnie żaden mężczyzna. Sprawiał też, że czułam się bezpieczna, chciana i zadbana.

Przypomniałam sobie, że zaczynam od nowa, a to oznacza, że muszę być mądrzejsza. Co to oznaczało, jeszcze nie zdecydowałam.

"Skończyłeś z pytaniami?" zapytał.

Udało mi się przytaknąć.

Nacisnął jeden przycisk. "Daltry? Gabriel Dare."

Przejechałem językiem po moich suchych wargach. "Masz go na autodialu?" Zapytałem głośno, a następnie zatrzasnąłem usta, gdy Gabe kontynuował, jego oczy na mnie, gdy mówił do Lance'a.

"Nie jestem taki gorący i nie jestem twoim kumplem. Już nie. Po prostu daję ci znać. Anuluję wszystkie moje konta z tobą skuteczne natychmiast. Żeby było jasne, nie rób już żadnych transakcji w moim imieniu. Wszystkie moje akcje i finanse zostaną przeniesione do końca dzisiejszego dnia."

Moje oczy otworzyły się szeroko. Nie miałem pojęcia, że Lance zarządza kontami finansowymi Gabe'a. Z drugiej strony, Lance pracował w najbardziej znanej firmie na Manhattanie, a Gabe najwyraźniej robił interesy tylko z najlepszymi. Ich związek właśnie się skończył... przeze mnie.

Krew odpłynęła z mojej głowy, a ja zapadłem się głębiej w łóżko, opuszczając się o materac, który dał mi tak dobry sen. Teraz podtrzymywał mnie, gdy zaczęłam się trząść.

Gabe podszedł i położył mi na ramieniu twardą dłoń. Jego dotyk palił moją skórę, uspokajając mnie, jak również dezorientując.

"Nie, że jestem ci winien odpowiedź", powiedział Gabe do telefonu, wciąż rozmawiając z Lance'em. "Ale jeśli chcesz wyjaśnień, to z przyjemnością ich udzielę. Ponieważ jesteś pieprzonym kutasem, który nie wie, jak traktować damę, oto dlaczego".

Gabe mnie bronił. Zaskoczenie, wdzięczność i cała masa nieznanych mi emocji przepłynęła przeze mnie. Moi właśni rodzice nie bronili mnie przez całe moje nastoletnie lata. Lance na pewno nigdy nie wspierał mnie w żaden sposób. A jednak Gabe wyciągał z firmy Lance'a konta, które musiały być warte miliony dolarów. Z mojego powodu.

Nie wiedziałam, co z tym zrobić. Nie chciałam być mu dłużna, a jednak wdzięczność płynęła w moich żyłach jak świeżo stuknięty syrop klonowy. Tak, przypomniałam sobie ten dzień w podstawówce. Bezużyteczna informacja, przypomniałam sobie i zamiast tego skupiłam się na sile dłoni Gabe'a na moim ramieniu.

Zaczęłam ponownie oddychać, podchwytując słowa Gabe'a w połowie rozmowy. "Nie odpowiadam już na żadne z twoich przeklętych pytań dotyczących Izzy i nie spodziewam się, że będzie chciała jeszcze o tobie usłyszeć".

Nigdy wcześniej nie zostałam tak nazwana. Podobało mi się to.

Cokolwiek powiedział Lance, Gabe uśmiechnął się i powiedział: "Chcę, żeby jej rzeczy zostały natychmiast dostarczone do mojego biura. Wszelkie pieniądze, z którymi weszła w wasz związek, oczekuję czeku na tę kwotę na moim biurku do końca tygodnia. I dopisać odsetki."

Teraz wciąż mogłem usłyszeć Lance'a krzyczącego do telefonu, gdy Gabe rozłączył połączenie i rzucił telefon na łóżko.

"Wszystko w porządku?" zapytał mnie.

Przytaknęłam. Wtedy zrobiłem najgłupszą rzecz, jaką mogłem zrobić, biorąc pod uwagę wszystkie zmiany, które obiecałem sobie, że zrobię w swoim życiu. Podskoczyłam, zarzuciłam mu ręce na szyję i pocałowałam go. W pełne usta. Jego męski zapach obezwładnił mnie, powodując trzepotanie głęboko w brzuchu i przyspieszenie między udami. Ale jego jędrne usta nie poruszyły się.

Nie odpowiedział.

Nie rozpływał się tak, jak ja się rozpływałam.

Rozczarowanie wypełniło mnie, a zaraz po nim upokorzenie, które było mi aż nazbyt dobrze znane. Ile razy próbowałam uwieść Lance'a, tylko po to, by on ściągnął z niego moje ręce, by mógł się przewrócić, twierdząc, że jest wyczerpany?

Przesadziłam, myląc pomoc z czymś więcej, a ponieważ nie potrzebowałam ani nie chciałam tego czegoś w tym momencie mojego życia, wzmocniłam swoją obronę i odsunęłam się.

"Cóż. Teraz, gdy właściwie ci podziękowałem, możemy iść dalej." Walczyłem z rumieńcem, który wiedziałem, że uformował się na moich policzkach.

"Nie ma za co," powiedział, ale nie puścił mnie. Jedynie trzymał się mocniej, jego palce wkopywały się w moje nadgarstki, ciągnąc za ramiona, co wszystko miało niefortunny efekt podkręcenia mnie jeszcze bardziej.

Wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem, a mój oddech stał się płytki. O cholera, prawie dyszałam z potrzeby, moje piersi naprężały się przeciwko i tak już ciasnemu zbiornikowi. Nie rozumiałam tego efektu ubocznego odrzucenia.

Ale jeśli mnie odrzucał, to dlaczego nie pozwolił mi odejść? "Nie rozumiem." Mogłam mówić o jego działaniach lub o moich.

"Zrozumiesz, Iz. W odpowiednim czasie."

Zadrżałam na jego skrócenie mojego imienia. "Jak dużo czasu?"

Uwodzicielski uśmiech przechylił jego usta, sprawiając wrażenie, że jest daleki od niezainteresowania. "Chcę cię zerżnąć, kotku, ale kiedy to zrobię, to nie będzie o wdzięczności. I będzie to na moich warunkach".

"Oh."

Lance nigdy nie używał słowa "pieprzyć" w łóżku, a gdyby miał, to nie miałby mnie prawie dochodzącego z samego dźwięku.

Moje usta się rozchyliły, a on wskoczył do środka, przesuwając swoje usta po moich, zbyt krótko, ale wystarczająco, by posmakować.

Drażnienie.

Szarpnął mocniej za moje nadgarstki, a w tym samym czasie skubnął moje wargi. Piekło tam, podczas gdy między moimi nogami zaczęła pulsować pełnia, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Śliska wilgoć zwilżyła moją bieliznę. Kołysząc się do przodu, jęknęłam w jego usta.

W tym momencie uwolnił mnie. Tylko jego silne ramię wokół mojej talii powstrzymało mnie przed upadkiem. W głowie kręciło mi się od jego uwodzicielskiego zapachu, podniecającego pocałunku, stanowczego tonu jego głosu. Dezorientacja i więcej wojowały wewnątrz mnie.

Gabe odsunął się, najwyraźniej nie mając tych samych problemów. "Muszę załatwić kilka spraw w pracy. Kiedy wrócę, porozmawiamy o twoich planach".

Planach. Zamrugałam. To prawda. Miałam plany. To było dobre, że szedł do biura. Dystans zrobiłby mi dobrze i przypomniałby mi, że nie potrzebuję mężczyzny, aby moje życie było kompletne.

Nie potrzebowałam go też, by sprawił, że dojdę. Coś, co planowałam zrobić, jak tylko Gabe wyjdzie do biura.

* * *

Isabelle: Sekretny pokój

Po tym jak wzięłam prysznic i zajęłam się ... rzeczami, skierowałam się do kuchni, aby znaleźć Gabe'a, który zostawił mi notatkę. "Iz"- znowu to skrócone imię, a ja nie mogłam stłumić uśmiechu-"poszła do biura. Czuj się jak u siebie w domu. I bądź grzeczna, kiedy mnie nie ma".

Nie wiedziałam, jak być kimś innym.

Nalałam kawę z dzbanka, który Gabe dla mnie zostawił, z ekspresu wbudowanego w tylną ścianę w kuchni, i włączyłam telewizor. Poranne wiadomości rozbrzmiewały wokół mnie, gdy opiekałam bajgla, smarowałam go serkiem śmietankowym i zasiadałam do jedzenia. I myśleć.

W tej chwili byłem... z braku lepszego słowa, zablokowany. Przynajmniej z moimi pieniędzmi i ubraniami, które nadeszły dzięki żądaniu Gabe'a, poczułabym się bardziej sobą, bardziej kontrolowałabym siebie i swoje życie. Wtedy mogłabym zacząć zastanawiać się, co chcę zrobić ze swoim życiem.

Ostatnim razem, kiedy byłam sama i na rozdrożu, wyruszyłam do Nowego Jorku, do Parsons School of Design na stypendium. To doprowadziło do stażu i ostatecznie do pracy po ukończeniu studiów w Lisa Stern Designs, jednoosobowej firmie projektowej, która zajmowała się różnymi typami klientów, od renowacji domów po okazjonalne remonty klubów wiejskich. Byłam głodna nauki, pracy, ale tęskniłam też za miłością i związkiem, w którym miałam swój wkład i byłam cenionym, równym partnerem.

To była moja jedyna słabość, na której Lance się skupił. Zanim się zorientowałam, zamieniłam mądre marzenia na mniej praktyczne, które on zniszczył. I chociaż powinnam być już ponad tą potrzebą, tęsknota za rodziną i potrzeba przynależności wciąż we mnie żyły. Musiałam jednak być inteligentna i tym razem tak będzie.

Upiłam łyk kawy i westchnęłam z zadowoleniem z doskonałego w smaku naparu, akurat wtedy, gdy zadzwonił domowy telefon Gabe'a. Jeden dzwonek i odebrała automatyczna sekretarka. Następną rzeczą, którą usłyszałem był głos starszej kobiety przez linię telefoniczną.

"Dzień dobry, panie Dare, tu Amelia. Nie będę w stanie zrobić go do czyszczenia dzisiaj, po wszystkim. Mam pilną sprawę rodzinną, ale według wszelkiego prawdopodobieństwa mogę dotrzeć tam jutro. Mam nadzieję, że nie spowoduje to zbyt dużych niedogodności. Z samego rana zajmę się wolnym pokojem. Oddzwoń tylko, jeśli termin nie będzie Ci odpowiadał".

Sprzątanie. Zmarszczyłam nos. Samo mieszkanie było nieskazitelnie czyste, jakby dopiero wczoraj zostało profesjonalnie odkażone, więc nie mogłam sobie wyobrazić, żeby Gabe był zdenerwowany, że jego sprzątaczka odwołała. Z drugiej strony, jeśli potrzebowałby, żeby ten wolny pokój był dziś zadbany, to było coś, co mogłabym zrobić. Przydałabym się tutaj, bo już się martwiłam, że ktoś to wykorzysta.

Szybkie przeszukanie szafek i spiżarni doprowadziło do znalezienia środków czyszczących, ale zanim zaniosłam wszystko do wolnego pokoju, do którego drzwi były wczoraj zamknięte, pomyślałam, że zerknę i zobaczę, czego potrzebuje.

Poszedłem korytarzem, przekręciłem gałkę i wpuściłem się do środka. Łóżko było nieposłane, pościel zmięta, poduszki wgniecione i przypadkowo porozrzucane wokół. Kto tu spał? Weszłam dalej do pokoju i zauważyłam, że wyposażenie było bardziej surowe niż w pokoju Lucy, mniej ciepłe i przyjazne, jedyne meble to łóżko z baldachimem, szafki nocne i szafa. Nie ma telewizora. Żadnego zegara ani uchwytu na iPoda. Żadnych obrazów na ścianach. Przesunąłem się obok łóżka, na którym leżała czarna satynowa pościel i kołdra, biorąc to wszystko do ręki.

Wdychałam, a woda kolońska Gabe'a otaczała mnie. Zajrzałam do łazienki, stwierdzając, że ona również wymaga sprzątania. Na podłodze leżały ręczniki, na szafce próżniowej szczoteczka do zębów i otwarta pasta.

Rzut oka w dół pokazał mi wszystko, co musiałem wiedzieć i czego chciałem nie widzieć. Plastikowe opakowania po prezerwatywach w koszu na śmieci.

Żołądek mi się uniósł, a serce głupio ścisnęło się w piersi. Nie wiem jak długo stałam tam wpatrując się, próbując nadać sens temu człowiekowi, którego nie znałam.

Upewnił się, że trzyma mnie z dala od tego pokoju, a teraz wiedziałam dlaczego. Uprawiał seks w tym pokoju. Ostatnio. Dowody zmusiły mnie do konfrontacji z brzydką prawdą. Nie prędzej uratował mnie z posterunku policji, niż zdecydował się wypuścić Naomi.

Wiedziałam, oczywiście, ale byłam zbyt zdruzgotana wydarzeniami tamtej nocy, by zrozumieć zimną, metodyczną rzeczywistość. Nie miał problemu z rzuceniem kobiety, z którą był aktualnie związany, decyzja została podjęta w jednej chwili. Co to mówiło o jego sercu, lub jego braku?

Nie podobała mi się świadomość, że Gabe był zdolny do tego samego. Albo, jeśli nie zdradzał, to tak łatwo odchodził od związku, w którym był.

Wyszłam z pokoju i skierowałam się na drugą stronę mieszkania, zatrzymując się przed główną sypialnią, w której spał Gabe. A jednak najwyraźniej pieprzył się w drugim pokoju, znajdującym się po drugiej stronie drogi. To było brutalne.

Chcę cię zerżnąć, kotku. Ale kiedy to zrobię, to nie będzie chodziło o wdzięczność. I będzie na moich warunkach. Zadrżałam, moje kolana prawie się ugięły na wspomnienie jego uwodzicielskiego głosu, zapachu jego męskiej, drzewnej wody kolońskiej i jego dotyku, który rozerwał każdą moją obronę na strzępy. Jak łatwo prawie uległam.

Dzięki Bogu, że ten pokój przywrócił mnie do rzeczywistości, pomyślałam, gdy ogarnęła mnie panika. Potrzebowałem powietrza. Potrzebowałem oddychać i myśleć, z dala od tego mieszkania, gdzie wszystko przypominało mi Gabe'a, którego pokazał mi do tej pory. Ile czasu minie, zanim zobaczę drugą stronę? Tak jak w końcu zobaczyłam drugą stronę Lance'a?

Poklepałam kieszenie, upewniając się, że mam przy sobie pieniądze, zanim uderzyłam do pokoju Lucy, żeby złapać klapki, wsunąć je na stopy i wyjść przez drzwi. Gdy się za mną zatrzasnęły, zdałem sobie sprawę, że jestem teraz zamknięty w mieszkaniu. Nie miałam klucza, żeby wejść z powrotem, dopóki Gabe nie wróci.

Ale czy chciałam wrócić? Do Gabe'a, który, jak się właśnie dowiedziałam, potrafił tak łatwo odciąć się od swoich uczuć? Bo choć mówiłam sobie, że nie chcę kolejnego związku, wiedziałam lepiej, niż sądzić, że mogę tu zostać i ostatecznie nie poddać się Gabrielowi Dare.




Rozdział piąty: Isabelle

Isabelle: Zagubiona w czasie

Dzień spędziłam w bibliotece publicznej. Korzystając z Internetu i dostępu do New York Timesa, zaczęłam szukać pracy. Chociaż dawno nie byłam zatrudniona, miałam dyplom Parsons i poprzedniego pracodawcę, który doceniał moją pracę.

Chociaż na pewno zadzwonię do Lisy, mojej dawnej szefowej, w poniedziałek, na razie najlepsze, co mogłem zrobić, to sporządzić listę imponujących projektantów wnętrz. Wybierałam nazwiska, które widziałam w magazynach lub poznałam dzięki ludziom z otoczenia Lance'a, przechodząc do czasopism i zamieszczając tam listy. W końcu nie mogłem zrobić nic więcej, dopóki nie zaczął się tydzień pracy.

Kupiłem hot dogi od ulicznego sprzedawcy na lunch, wziąłem książkę w pobliskiej księgarni i usiadłem pod drzewem, żeby poczytać. Tak, wiem, że miałam poświęcić trochę czasu i pomyśleć, ale nie podobała mi się droga, którą prowadziły moje myśli, tęsknota za powrotem do Gabe'a. Jak mogło mnie tak bardzo ciągnąć do mężczyzny, którego nie znałam? I dlaczego, och dlaczego, chciałam dowiedzieć się więcej? Zagubienie się w książce miało większy sens niż szukanie w mózgu odpowiedzi, których po prostu nie miałam.

Do czwartej po południu mój żołądek burczał, byłem zmęczony i rozdrażniony, a po dniu spędzonym z książką zdałem sobie sprawę, że nie ma wstydu w tym, że nie rozgryzłem swojego życiowego planu po zaledwie dwudziestu czterech godzinach. To nie tak, że z góry wiedziałem, że opuszczę swój dom w nieznane. Przynajmniej teraz byłem w lepszej sytuacji niż gdybym obudził się w tanim motelu z jeszcze mniejszą ilością pieniędzy w kieszeni. I zdecydowałem, że skończyłem z ucieczką od moich problemów. Co oznaczało, że lepiej wrócić i zająć się człowiekiem, który powodował mieszankę uczuć kłębiących się w moim wnętrzu.

Wróciłem do rozległego budynku mieszkalnego i zatrzymałem się przy portierze, który nie był tym samym człowiekiem, który był na służbie zeszłej nocy.

"Czy mogę pomóc?" zapytał.

"Czy pan Dare jest w środku?"

"Pani musi być panią Masters. Dzwonił co kilka minut pytając, czy jeszcze nie wróciłaś".

Moje oczy otworzyły się szeroko. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że Gabe będzie się martwił. Powinno, ale byłam zbyt zdruzgotana przez ... cóż, wszystko. Przygryzłam wargę. "Proszę, zadzwoń i powiedz mu, że jestem w drodze?"

Uśmiechnął się, traktując mnie życzliwym spojrzeniem, które kazało mi myśleć, że jest ojcem lub dziadkiem. Kimś, kto również troszczył się o ludzi. Kimś niepodobnym do moich własnych rodziców. I na tę nieprzyjemną myśl skierowałam się do windy, wstrzymując oddech, nagle zdenerwowana.

Drzwi windy otworzyły się i w osłupieniu stwierdziłam, że czeka w zaciemnionym, nastrojowym korytarzu, z ramieniem stężonym na futrynie. Miał na sobie ciemne dżinsy i białą koszulę z długim rękawem i kołnierzykiem, rozpiętą na tyle, by kusić, ale jednocześnie nadawać mu ten kontrolowany, niebezpiecznie seksowny wygląd. Jego ciemnobrązowe włosy były zmierzwione, jakby kilka razy przejechał po nich palcami z frustracji.

Jego oczy zapaliły się na mnie i w tej chwili tęsknota stanęła mi w gardle, wraz ze zdrową dawką ostrożności. Bo bez względu na to, co czułam, kiedy go zobaczyłam, twarde prawdy tego ranka nie uległy zmianie. I chociaż wróciłam, musiałam zrozumieć, co się między nami dzieje, zanim mogłam zostać.

Wyszłam i zatrzymałam się przed nim.

"Nic ci nie jest." Słowa wyszły jako mieszanka gniewu i ulgi.

Przełknęłam ciężko. "Tak."

"A skąd miałem wiedzieć? Nie było cię od wczesnego ranka." Zrobił krok do przodu, po czym zatrzymał się, widocznie powstrzymując się ode mnie.

Skrzywiłam się. "Przypuszczam, że powinienem był zostawić ci notatkę, ale -"

"Tak, powinieneś był."

Spojrzałam w dół, karcona, nienawidząc go i jeszcze ... dziwnie dotknięta jego mieszanką emocji. Bo to oznaczało, że nadal mu zależało? Pożądał mnie?

Czy tego właśnie chciałam?

Wepchnęłam palce w moje splątane włosy. "Przepraszam, jeśli pomyślałeś -"

"Nie masz pojęcia, co myślałem". Gestem nadgarstka wskazał wnętrze swojego mieszkania.

Nawet gdy część mnie buntowała się na jego polecenie, przeszłam obok niego, z wysoko uniesioną głową, uznając część mnie, która była zadowolona, że się przejął. Kiedy ostatni raz ktoś myślał o moim dobru?

Zatrzasnął za sobą drzwi, po czym odwrócił się do mnie. "Czy chcesz wiedzieć, co przeszło przez mój umysł?"

Przełknęłam ciężko. "Oczywiście."

"Zobaczmy. Najpierw myślałem, że Daltry wpadł. Zastanawiałem się, czy zmieniłaś zdanie i wyjechałaś z nim" - odgryzł się Gabe.

Och, Gabe. "Nie podniósłbym się i nie odszedł po tym, jak byłeś tak miły".

"Myślałem, że już to przerabialiśmy. Nie jestem uprzejmy" - powiedział tonem mającym mnie przekonać.

Nie udało mu się.

"Cóż, dla mnie jesteś". I nagle nie miało znaczenia, co zrobił Naomi; byłam inna. Traktował mnie lepiej. A może łudziłam się, tak jak to robiłam z Lance'em? Żołądek mi się wywrócił na tę myśl. "Chcesz wiedzieć, gdzie byłem?" zapytałam.

"Mów dalej."

Odetchnęłam, rozwijając swój dzień. "Najpierw poszedłem do biblioteki publicznej, żebym mógł przejrzeć ogłoszenia o pracę i gazety. Zrobiłam listy i zaplanowałam rozmowy na poniedziałek. Potem spędziłam dzień w parku. Czytając. I myśląc."

"Czy przypadkiem to myślenie obejmowało to, czy powinieneś ze mną zostać, czy nie?".

Przytaknęłam.

Wyciągnął rękę i złapał moją, łącząc swoje duże palce przez moje, zaciskając je coraz mocniej. Jego bliskość złagodziła część utrzymującego się napięcia, a moje ramiona opuściły się, gdy pozwoliłam sobie na relaks pod jego dotykiem. Szarpnięciem przyciągnął mnie bliżej, wkraczając w moją przestrzeń osobistą, wtapiając swój podbródek w moje włosy.

Zamknęłam oczy i westchnęłam, a kiedy wzięłam wdech, droga woda kolońska, którą kojarzyłam z nim, owinęła się wokół mnie i rozpaliła mnie od środka, jak petardę z coraz krótszym lontem. Ścisnęłam uda, by złagodzić ból, który jednocześnie mnie podniecał i denerwował.

"Nie odchodź." Odwrócił mnie, by stanąć przed nim twarzą w twarz.

Moje serce przyspieszyło w mojej piersi. Powinnam chcieć uciekać, a nie owijać się wokół niego i nigdy nie puszczać.

"Potrzebuję, żebyś to powiedział." Jego chwyt na mnie zacisnął się.

Z jego zaciśniętą szczęką i błagalnymi oczami, odpowiedziałem z serca. "Nie będę." Starałam się nie panikować z powodu zobowiązania, które to oświadczenie implikowało i upewniłam się, że znajdę pracę i sprawię, że ta nowa sytuacja będzie działać. Cokolwiek to oznaczało dla nas, to będzie musiało się rozegrać.

Kiedy na jego przystojnej twarzy pojawiła się wyraźna ulga, wiedziałam, że go zadowoliłam, a w moim wnętrzu zapanował spokój, który sprawił, że zaczęłam się zastanawiać, czym jest ta niewypowiedziana rzecz między nami? Nie rozumiałam tego.

Chciałam więcej, nawet jeśli walczyłam z doznaniami, ponieważ zagrażały mi - a dokładniej zagrażały poczuciu niezależności, które wmawiałam sobie, że potrzebuję.

Gabe przesunął dłonią po moich włosach, ciągnąc je, aż zareagowałam skomleniem. Ok, najwyraźniej podobała mi się ta jego dominująca strona. To było coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłam, ale na co oczywiście reagowałam. Coś innego do przemyślenia później, pomyślałam. Kolejne oblicze siebie do zbadania, gdy pojawi się okazja.

"Zamierzam cię teraz pocałować", poinformował mnie. "I to nie ma nic wspólnego z wdzięcznością", mruknął i zamknął swoje usta nad moimi.

Trzymając mnie mocno, przesunął językiem po moich wargach raz, dwa razy, żądając wejścia. Jakbym mu odmówiła. Sam dotyk jego języka uruchomił we mnie fajerwerki, a ja zareagowałam na wszystko, co dotyczyło tego mężczyzny. Wszystko co brał, chciałam dawać. Wszystko, co zapewniał, pragnęłam więcej. Musiał zrozumieć, bo jego język splótł się z moim, smakując dalekie zakątki moich ust, ssąc, ciągnąc, ucząc się każdej części mnie, podczas gdy ja zamieniałam się w płyn przy każdym poślizgu i ślizgu, każdym pchnięciu i parcie.

To było bycie całowanym. To było bycie powiedzianym, że się liczę. Nawet sposób, w jaki zatopił swoją dłoń w moich włosach i trzymał się, dał mi do zrozumienia, że tak bardzo jak mnie zdominował, tak samo tęsknił za mną. Potrzebował połączenia między nami tak samo mocno jak ja. Intensywność była wściekła, szybka i nagła, ale potrzebowałam tego i w jakiś sposób on to wyczuł. Moje sutki zacisnęły się, aż błagały o dotyk Gabe'a. Jego pocałunek utrzymywał bezpośrednią linię do mojego seksu. Ale poza fizycznymi reakcjami, emocjonalna uległość wewnątrz mnie wyjaśniała o wiele więcej, krzycząc, bym uwierzyła, że mogę zaufać temu mężczyźnie. Praktycznie obcy pod tak wieloma względami, a jednak moje ciało już go znało. Dlaczego inaczej niepokój uciekał z mojego umysłu, a jego miejsce zajmowała mglista, błogosławiona euforia?

Przerwał pocałunek, ale nie puścił mnie, zamiast tego przeciągnął ustami po mojej szczęce i w dół, do miejsca, gdzie moje ramię styka się z szyją, i przesunął językiem po mojej skórze. Zadrżałam, gdy znalazł strefę erogenną, o której istnieniu nie miałam pojęcia. Krem pokrył moje majtki. Choć powinnam być zażenowana moim łatwym przyzwoleniem, czułam się zbyt dobrze, pożądanie łączyło się w wir palącej potrzeby. Twarde ukłucie mojej skóry przywróciło mi świadomość, ukłucie bólu zaskoczyło mnie i krzyknęłam głośno. Zanim zdążyłam się z nim zmierzyć, szok ekstazy wciągnął mnie z powrotem w wir, sięgając w dół do mojej pełnej, wilgotnej cipki.

Drżąc, podczołgałam się bliżej, znajdując jego twardą jak skała erekcję za dżinsową barierą, czekającą na mnie. Tak bardzo go potrzebowałam. Mogłam dojść tak łatwo. Drżałam i jęczałam. "O Boże."

"Nie, Iz. Tylko ja." Jego oddech był gorący w moim uchu, a nawet jego głęboki chuckle wysłał strzelające iskry świadomości przeze mnie. "Chcę cię pieprzyć w tej chwili. Chcę wsunąć się w ciebie, gdy jestem całkowicie nagi. Czuć, jak twoje gorące ściany pulsują wokół mnie, aż dojdę w tobie i poczujesz wszystko, co mogę ci dać".

Święta matko. Kolana stukające, ciało drżące, tylko chwyt Gabe'a na karku i sposób, w jaki oparł ramię wokół mojej talii, utrzymywał mnie w pozycji stojącej.

"Czy tego właśnie chcesz, kotku?"

Jęknąłem moją zgodę. "Tak, tak, weź mnie teraz".

Męski jęk zadrżał przez niego. "Moja sypialnia," mruknął, jego chwyt zacieśniając się.

To jedno słowo oczyściło moją głowę na tyle, że przypomniałem sobie inny pokój w domu, ten z potarganymi prześcieradłami, zapachem seksu i prezerwatywami w koszu, który wysłał mnie do ucieczki.

"Nie. Nie mogę."

Gabe podniósł głowę i wpatrywał się w moje oczy, niedowierzanie błyskające w tlących się głębiach. Nie poprosił o wyjaśnienie, ale i tak usłyszałem ciche żądanie.

"Nie w ten sposób." Powtórzyłam jego powód, dla którego nie pocałował mnie wcześniej, chociaż jego wyjaśnienie zatrzymania się było zupełnie inne niż moje teraz.

Znowu czekał, jakby miał prawo do wyjaśnienia, ale nie poniżał się, żeby zapytać.

Przełknąłem nad bryłą złożoną w tylnej części mojego gardła. "Słyszałem, że twoja gospodyni odwołuje na automatycznej sekretarce i pomyślałem, że mogę ci pomóc, sprzątając, skoro ona nie mogła. Obiecała ci, że zajmie się drugim pokojem" - powiedziałam w pośpiechu. "Ten z zamkniętymi drzwiami. Więc ja ... weszłam i zobaczyłam ... wszystko."

Jego oczy pociemniały w złości.

Ponieważ przekroczyłam ten próg, gdzie nie należałam? Wyzwalacze Lance'a były o wiele mniejsze. "Nie węszyłem. Próbowałem pomóc."

"Kurwa." Odwrócił wzrok.

Jego reakcja zabolała, a ja przygotowałam się na wykład, który miał nadejść.

Bez ostrzeżenia, jego uścisk na mnie zelżał. Spojrzałem w górę, aby znaleźć go wpatrującego się we mnie, jego spojrzenie niespodziewanie miękkie. "Nigdy nie bój się mnie, Isabelle. Nie jestem nim." Jego uspokajający głos ukoił mnie.

Przytaknęłam i zdałam sobie sprawę, że się trzęsę, że strach rzeczywiście mnie przejął. "Krzyk był preferowaną przez Lance'a formą komunikacji. Albo kompletna pogarda, po której następowała głucha cisza." Przez co czułam się tak samo osamotniona, jak w dzieciństwie.

"Coś więcej?" zapytał przez zaciśnięte zęby.

"Nie," zapewniłem go. "Lance wiedział jak ranić bez dotykania".

Mięsień pracował w jego szczęce. "Mój gniew nie był skierowany na ciebie". Uspokoił mnie troskliwymi pociągnięciami palców po moim gardle i szyi. "To było na siebie. Że w tym pokoju było cokolwiek, co mógłbyś znaleźć."

Potrząsnąłem głową. "Nie istniałam wtedy dla ciebie. Ale wychodzę z długotrwałego, złego związku. Tak złego, że błędem byłoby po prostu wskoczyć w coś teraz. Tak naprawdę się nie znamy." Zarumieniłem się, wiedząc, jak niedojrzale i naiwnie muszę brzmieć, a jednak miałem na myśli każde słowo.

Mogłam się do niego wprowadzić, pozwalając sobie na poleganie na nim w oparciu o wrodzone uczucie zaufania, którego nigdy wcześniej nie czułam do nikogo, nawet do Lance'a w jego najbardziej łaskawym i czarującym wydaniu. Ale spanie z nim było czymś zupełnie innym.

Odgarnął mi włosy z policzka, jego dotyk rozgrzewał mnie tam, gdzie było mi zimno. "Nie zdradziłbym cię".

"Ale Naomi-"



"Ja też jej nie zdradziłem".

"Nie, zerwałeś, jakby to nic nie znaczyło. Jakby ona nic nie znaczyła." Moje zęby wgryzły się w moją dolną wargę. "A jeśli mogłeś zrobić to jej, to równie łatwo możesz zrobić to mnie". Kiedy się znudził. Albo zdał sobie sprawę, że nie jestem tak interesująca, jak najwyraźniej uważał mnie teraz.

Przejechał ręką po swoich oczach. "Jeśli powiem ci, że to dlatego, że zrobiła nic nie znaczy, pomyślisz, że jestem zimnym draniem, ale taka jest prawda." Wsunął rękę do kieszeni.

To nie pomogło, ale przynajmniej był szczery. "Dobrze."

"Nie, nie w porządku. Ale musisz zrozumieć coś jeszcze." Schował swoją dłoń pod moim podbródkiem, podnosząc moje oczy na swoje. "Ona nie jest tobą. Nikt nie był tobą."

Na jego serdeczne słowa, moje serce zatrzasnęło się w mojej piersi. Nie wiedziałam, co powiedzieć ani jak się czuć. Wiedziałam tylko, że podobają mi się emocje, które we mnie wywołał o wiele za bardzo.

"Wiedz tylko, że nie skrzywdziłbym cię z premedytacją. I jestem. Nie. nim."

Udało mi się przytaknąć. "Tyle wiem." Zrobiłem.

"Więc jesteśmy dobrzy?" zapytał.

"Tak." Ale było coś jeszcze, co musiałam powiedzieć, i nie przyszło by to łatwo.

Zwęził swoje spojrzenie. "Mogę powiedzieć, że jest jakieś ale. Po prostu to powiedz."

Udało mi się przytaknąć, przeciągając językiem po moich suchych wargach i sięgając głęboko po odwagę. "Nikt nie był dla mnie tak jak ty, a ty ledwo mnie znasz, bez względu na to, jakie szalone przyciąganie istnieje między nami".

"Znam cię, Iz."

Dreszcz falował przeze mnie. Zmusiłam się do kontynuowania. "A dzisiaj, wystartowałam, bo nie podobało mi się to, jak ten pokój sprawiał, że się czułam. Potrzebowałam powietrza i nie zdawałam sobie sprawy, że jestem zamknięta, dopóki nie zamknęły się za mną drzwi. Ale nie zostałem z dala, aby dać ci nauczkę lub zachowywać się jak zazdrosny bachor. Nie przyszło mi do głowy, że mogłabyś się martwić." Zamrugałem i zerknąłem w dal. "Moi rodzice nigdy nie byli. Lance nigdy nie był. Twoja troskliwość i opiekuńczość, to dla mnie nowość."

Zrozumienie i coś więcej zmieniło jego wyraz w ciepły i miękki. "Dla mnie też jest to nowe," przyznał. "Jesteś moim kociakiem," powiedział, jego głos gruff.

Niepewny, jak to zinterpretować, przechyliłem głowę, patrząc na niego.

Wiedzący uśmiech podniósł jego usta w rozbrajający, seksowny grymas. "W jednej chwili jesteś odważna, w następnej skąpa. Musisz być łagodzony, nauczyć się, że ręka, która cię głaszcze, może być zaufana."

Gdy mówił, jego kciuk sunął po mojej szyi, zatrzymując się na moim szybko bijącym pulsie. "Nie mogę zmienić tego, co lub kto przyszedł przed tobą, ale mogę powiedzieć, że jesteś inny. Dla mnie, dla mnie. Nie rozumiem dlaczego, po prostu wiem. I jeśli dasz mi szansę, udowodnię to." Kontynuował przesuwanie kciuka tam i z powrotem po mojej skórze, łagodząc mnie, jak powiedział.

Moje oczy się zamknęły. "Nigdy nie miałem nikogo w moim życiu, komu mógłbym naprawdę zaufać". Ludzie, którym miałam ufać, zdradzili mnie, a ten, którego wybrałam, zrobił to samo.

"Cóż, teraz już tak." Jego ręka powędrowała w górę, aż dotknął kciukiem mojej szczęki, a potem ust.

Niech mnie diabli, jeśli nie wpadłam z powrotem w to miękkie, łatwe miejsce, do którego zabrał mnie wcześniej. Czując się odważnie, polizałam, a potem skubnęłam jego palec.

Jęknął i wygładził moją własną wilgoć na moich wargach. "Daj mi szansę", powiedział gruczołowym głosem, który sprawił, że poczułam mrowienie.

Mój żołądek wybrał ten moment, aby emitować nieatrakcyjne warczenie. Wiedziałam tylko, że moje policzki zrobiły się czerwone.

Gabe jedynie się roześmiał. "Mój kotek potrzebuje jedzenia".

Zmusiłam moje ciężkie powieki do otwarcia, zawstydzona tym dźwiękiem. "Nie jadłem od hotdoga, którego kupiłem na lunch".

Jego zmarszczka powiedziała mi, co o tym myślał. "Chodź. Nakarmię cię."

Co przywołało moją inną obawę, która była równie, jeśli nie bardziej niebezpieczna dla mojego spokoju ducha. Chciał mnie nakarmić, powiedział. Mogłem się sam nakarmić, więc po co się kłócić? Mówił jak mówił, a ja na to odpowiadałem. Ale nie mogłam przestać się zastanawiać, jak mogłabym odkryć siebie na nowo, gdybym wskoczyła prosto do domu innego mężczyzny, nie mówiąc już o jego łóżku.

Chociaż Gabe nie wydawał się zwykłym mężczyzną. Już czuł się dla mnie ważny, czego nie rozumiałam, nie mogłam pojąć. Więc może klucz leżał w lepszym poznaniu go, a w rezultacie dowiedzeniu się więcej o sobie i o tym, dlaczego tak mocno na niego reagowałam.

Zastanawiałam się jednak, jak długo uda mi się wytrzymać z jego uwodzicielskim urokiem.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Poddaj się człowiekowi takiemu jak on"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści