Moja obsesja

Rozdział 1 (1)

========================

Rozdział 1

========================

Morderca mojego brata był gorący.

Miał ten nieśmiały uśmiech, który sprawiał, że majtki topniały i ciało, które wspierało jego zarozumiałe nastawienie. Z czekoladowymi oczami i czarnymi włosami, poruszał się po pokoju, jakby był jego własnością. Każde zgięcie jego mięśni, każdy krok, był precyzyjny. Obiektywnie rzecz biorąc, ten mężczyzna był seksem na patyku.

Nathaniel Youngblood miał wiele rzeczy. Bogatym dziedzicem imperium naftowego. Inteligentny. Atrakcyjny. Czarujący. Ale był też zimnokrwistym mordercą. Praktycznie czułam, jak poczucie winy spływa po jego umięśnionych plecach.

Od kilku godzin obserwowałem, jak rzuca się na drinki, ale nie zdawał się wykazywać żadnych oznak bycia pijanym. Ani jedna obelga nie wymknęła się z jego ust, ani nie potknął się, gdy paradował po imprezie. Miał na sobie spodnie i koszulę zapinaną na guziki, wyglądając bardziej jak przyszły dyrektor generalny niż życie imprezy.

Nathaniel Youngblood miał wszystko. Status, samochody, pieniądze. Łatwo było uciec od rzeczy, kiedy miało się świat u swoich stóp. Nathaniel nawet nie musiał się starać. Urodził się w przywileju i prawdopodobnie umarłby z przywilejem. A jeśli ja miałbym z tym coś wspólnego - umarłby bardzo szybko.

Dom Pike'a na Uniwersytecie Blackwood, najbardziej prestiżowej szkole Ivy League w Nowym Jorku, w sobotnią noc wyglądał jak każdy inny dom bractwa. Pijane dziewczyny tańczyły wokół na łasce pijanych facetów. Coy uśmiechów i flirtów. Każdy potykał się o siebie, żeby zaliczyć szybkie rżnięcie w łazience. Łatwo było prosić o to, co się chciało, kiedy było się pijanym, dlatego właśnie na takich imprezach alkohol ciągle płynął. Ja osobiście nie rozumiałem tego uroku. Jeśli czegoś chciałem - dostawałem to. Nie potrzebowałem narkotyków, alkoholu ani wymówki, by spełniać swoje pragnienia. Ale z drugiej strony, nie czułem ostatnio zbyt wiele.

Wdychałem zapach trawki, nienawidząc skunksowego aromatu. Wciąż udawałam, że popijam wódkę, kiedy do Nathaniela podeszła kolejna dziewczyna. Wpatrywałam się w nie rażąco, ciekawa, czy to będzie dziewczyna, którą zabierze na noc na górę. Flirtował ze wszystkimi laskami z bractwa, które były na tyle odważne, by podejść, ale w momencie, gdy próbowały posunąć się dalej i zabrać swój tani taniego tańca godowego na górę, on je odtrącał lub udawał, że rozprasza go coś innego.

Ciekawe. Bardzo, bardzo interesujące.

Obserwując go, doszłam do wniosku, że Nathaniel był seksualnym mężczyzną. To było w sposobie w jaki mówił i dowodził w pokoju. Miał wrodzoną pewność siebie, która była naturalna tylko dla takich ludzi jak on. Ale był też wybredny. Nikt tutaj nie był wystarczająco dobry ani nie wydawał się przykuwać jego uwagi.

"Pójdziesz z nim porozmawiać?" ktoś szepnął mi do ucha. Wzdrygnąłem się i zamknąłem oczy, sfrustrowany, że tak szybko zostałem złapany. Nie byłem szpiegiem, nawet nie blisko. Miałam być w południowej Kalifornii, kończąc studia w Art Institute.

Odwróciłam się twarzą do rozmówcy i włączyłam swój urok. Byłam dziewczyną Wilsona, na wskroś. Mama nauczyła mnie, jak uśmiechać się do każdego. "Przepraszam?" Zapytałam, decydując się na udawanie ignorancji. Facet był wystarczająco atrakcyjny, jasne zielone oczy i zmierzwione blond włosy. Wyglądał jakby należał do reklamy wody kolońskiej, ale chyba większość z tych facetów tak wyglądała. Szczęściu zazwyczaj towarzyszyła uroda, 'to była sprawiedliwość tego wszystkiego. Po bliższych oględzinach zdałam sobie sprawę, że to Samuel Smith, a według mediów społecznościowych był najlepszym przyjacielem Nathaniela.

"Pojawiasz się ubrany" - przerwał, by gestykulować w moją stronę dla efektu dramatycznego, przeciągając wzrokiem w górę i w dół, jakby był głodny, a ja nie byłam niczym innym, jak smaczną przekąską - "to, pijesz tę samą wódkę z tonikiem przez trzy godziny i obserwujesz mojego chłopaka, jakby to była twoja praca. Więc albo jesteś stalkerem, albo szpiegiem".

Jego chłopak, co? Spojrzałam w dół na swój strój i przygryzłam wnętrze policzka. Czarne chude dżinsy, czarne szpilki i za duża czarna koszula. Kiedyś moja garderoba była bardziej w stylu bohemy, ale od śmierci Williama zaczęłam ubierać się tak, by pasowało do mojego nastroju. Czerń była niczym. Czerń onieśmielała.

Nikt nie powinien być zmuszany do pochowania swojego bliźniaka.

"Szpieg". Zdecydowanie szpieg. Jestem z CIA" - odpowiedziałam, biorąc kolejny łyk mojego rozwodnionego drinka. Nienawidziłem alkoholu. Gardziłem nim, naprawdę. Alkohol sprawiał, że mądrzy ludzie robili głupie rzeczy. I znowu, po co używać go jako kuli do działania pod wpływem impulsów, skoro można było po prostu przestać dawać dupy?

"Czy mogę zobaczyć twoją odznakę?" zapytał. Wiedziałam, że ze mną flirtuje, a ja nie chciałam grać. Flirtowanie było grą dla ludzi, którzy chcieli znaleźć dom w duszach innych ludzi. Mój dom znajdował się w ziemi.

"Możesz, ale wtedy musiałbym cię zabić", powiedziałem z uśmiechem, który czuł się wymuszony. Miałem nadzieję, że Samuel był zbyt pijany, by zauważyć, że mam w dupie jego flirtujący uśmiech i tę cholerną imprezę. Muzyka była zbyt głośna. W pomieszczeniu było zbyt tłoczno. Energia była zbyt wibrująca.

"Dlaczego czuję, że jesteś teraz poważny?" zapytał z uśmiechem, zanim poprowadził mnie do baru. "Jestem Samuel, tak przy okazji. Nie mów do mnie Sam."

Debatowałem nad nadaniem mu fałszywego imienia, ale tak naprawdę nie miało to znaczenia. Niedługo wszyscy tutaj będą wiedzieć, kim jestem. Słowo szybko się rozeszło, gdy brat zginął tragicznie w jednej z sypialni na piętrze. "Jestem Octavia", odpowiedziałam półgłosem, podczas gdy on odepchnął niechlujnego faceta śliniącego się na blacie baru, by zrobić mi drinka. Pozwoliłam mu myśleć, że jest dżentelmenem, robiąc mi coś.

Zanurzył brwi, prawdopodobnie próbując pomyśleć, gdzie już wcześniej słyszał to imię. Rozgryzienie tego nie zajęłoby mu dużo czasu. Moje nazwisko nie było zbyt powszechne, a o naszej rodzinie rozpisywały się wszystkie krajowe wiadomości, kiedy mój brat został znaleziony martwy - przedawkował.

Cholerne przedawkowanie, mówili. Hah!

"To ładne imię. Byłaś tu wcześniej?" Przesunął filiżankę w moją stronę, a ja umieściłem dłonie wokół niej, decydując się nie sączyć. Nie byłem mu winien uprzejmości. Nie byłam winna żadnemu z nich niczego. Wiedziałam też lepiej, niż przyjmować drinki od mężczyzn, których nie znałam.

"Transfer student," skłamałam z łatwością. Zapisanie się tutaj wyglądałoby podejrzanie. Dziewczyna obok mnie pchała się, by być w centrum uwagi Samuela, a ja dostrzegłam swoją okazję do ucieczki. Oparła piersi na blacie baru, szczerząc się do niego jak drapieżnik.




Rozdział 1 (2)

"Czy mogę się napić, proszę?" zapytała. Jej głos nie był jęczący, tylko zakładający. Ta laska wiedziała, że jest ładna i może dostać co chce. Tak zachowywali się wszyscy w tej szkole. Albo mieli pieniądze, by kupić uwagę, wygląd, by ją ukraść, albo jedno i drugie, by jej żądać.

"Jasne." Trzymał swoje zielone oczy na mnie, zanim powiedział: "Nie odchodź, Octavia".

Cholera. Samuel mógł już powiedzieć, że odwracam się do ucieczki. Rozbił dla niej puszkę taniego piwa, zanim okrążył bar, by stanąć obok mnie.

"Zamierzasz to wypić?" zapytał, jednocześnie kiwając głową na kubek w mojej ręce.

"Nie."

Złapał go z moich rąk i przełknął go w jednym łyku, wypuszczając syk zadowolenia przed rzuceniem mi leniwego uśmiechu. "Więc jesteś typem dziewczyny, która nie pije na imprezach. Odnotowane."

Nie byłam pewna, dlaczego czuł potrzebę odnotowania czegokolwiek o mnie. Może to był tylko jego flirtujący sposób pojawiania się jak ktoś, kto gówno pamięta o swoich podbojach. Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu Nathaniela, ciekawa co robi. Czy w końcu znalazł sobie dziewczynę na noc? Czy nadal udawał, że pije? "Możesz spróbować, ale gwarantuję, że nie będzie zainteresowany" - powiedział Samuel. Znowu byłam oczywista. Chyba nie miało to teraz znaczenia. Nie obchodziło mnie to. Nigdy mnie to nie obchodziło.

"Kto powiedział, że jestem zainteresowany?" zapytałem w odpowiedzi, odpierając zarzuty. Byłem zainteresowany Nathanielem Youngbloodem, tylko nie w taki sposób, jak on myślał. Interesowało mnie podcięcie mu gardła. Byłem zainteresowany tym, żeby zapłacił.

"Nazwij to przeczuciem", odpowiedział.

Kontynuowałem skanowanie tłumu, szukając mężczyzny, o którym mowa. W tym momencie było już za późno na udawanie i zakładanie maski obojętności. Wokół nas ludzie poruszali się w zwolnionym tempie, tańcząc na metaforycznym grobie mojego brata, nie dbając o nic. Prawie zrezygnowałam z ponownego znalezienia Nathaniela, ale wtedy moje oczy połączyły się z ciemnym, burzliwym wyrazem twarzy, ukrytym w kącie po drugiej stronie pokoju.

Wyglądał na zdziczałego. Jego spojrzenie miało zastraszyć i złamać, ale odmówiłam, by pozwolił mu się do mnie dobrać. Bez wahania odwzajemniłam olśnienie. Nigdy się nie spotkaliśmy, ale wiedziałem o nim wszystko. Spędziłem miesiące, badając go. Ten tchórz nie pojawił się na pogrzebie Williama, ale mnie rozpoznał. Był jednym z tych chorych frajerów, którzy zanurzają się głęboko i czerpią satysfakcję z wyrządzonych szkód. Założę się, że dowiedział się o przeszłości Williama i naszej popieprzonej rodzinie. W jego wyrazie twarzy było widać uznanie.

Reprezentowałem to, co zrobił, i byłem tu, by być namacalnym przypomnieniem konsekwencji jego czynów. Może tacy ludzie jak Nathaniel Youngblood mieli zbyt dużą władzę. Może nie czuli się winni, albo myśleli, że są ponad sprawiedliwością. Ale ja miałem plan, który sprawi, że znienawidzi siebie. Zakończę go.

"Stoję po poprawkach," wykrztusił Samuel. Wpatrywał się między nas w szoku. Cały pokój wydawał się ucichnąć, ale tak naprawdę zagłuszała go tylko żądza krwi wbijająca się w moje uszy. Nie przerwałam kontaktu wzrokowego. Chciałem, żeby mnie zobaczył. Prawdziwie mnie zobaczyć. Miałam nadzieję, że rozpoznał podobne cechy Williama i moje. Nasze rudawe blond włosy. Nasze nosy. Gniew zakopany w środku.

Zignorowałam Samuela i poszłam w stronę Youngblooda, omijając pijaczków, którzy sprzęgali się i znikali na górze. Nie potknąłem się, nie zadrżałem. Kiedy nie było połowy siebie, nie odczuwało się strachu ani niepokoju. Byłam skorupą samej siebie i wykorzystałam to na swoją korzyść.

Gdy byliśmy już klatka po klatce piersiowej, wzięłam z jego ręki czerwony kubek i powąchałam go, zanim wzięłam łyk. Zgodnie z oczekiwaniami, to woda.

"Czy nie pijesz, bo boisz się, że wylejesz swoje sekrety?" zapytałem go. Dlaczego nie zanurkować z twardymi pytaniami? Nie było sensu tańczyć wokół tego. "A może to twój sposób na pokutę? Mój brat przedawkował, więc unikasz wszystkiego o takim charakterze?" Spuściłem drinka, upewniając się, że nie przerywam kontaktu wzrokowego, gdy przełykałem każdą kroplę.

"Nigdy tak naprawdę nie lubiłem pić," powiedział. Jego głos z bliska brzmiał seksownie. Nie. To był niewłaściwy przymiotnik. Dodam to do listy rzeczy do omówienia z moim terapeutą jutro.

"William też nie" - odparłam. Żadne z nas nie miało. Obserwowanie, jak mama przez całe nasze życie prawie się zabija swoimi różnymi nałogami, sprawiło, że straciło to swój urok.

Stąd wiedziałem, że uniwersytet kłamie. Tak wiedziałem, że próbują zatuszować śmierć Williama jakąś bzdurną historią. Mój brat nie mógł przedawkować, bo nigdy nie chciał skończyć jak nasza matka. Był pod wpływem narkotyków.

Spojrzałem na Youngblooda i zmarszczyłem się, gdy przesunął kciukiem po mojej dolnej wardze. Zamarłam w miejscu, gdy lodowata nienawiść wypełniła moje żyły. Jak on śmiał mnie dotknąć.

"Wyglądasz..." zaczął, zanim potrząsnął głową i cofnął rękę. "Wyglądasz zupełnie jak on."

Nastąpiła krótka chwila, błysk winy, smutku i bólu. Rysy Youngblooda złagodniały, a jego czekoladowe oczy zdawały się zalewać rozczarowaniem. Wzięłam tę słabość i popełniłam ją na pamięć. Gdybym przypomniał mu o Williamie i to go zabolało, wtedy grałbym na naszych podobieństwach. Upewniłabym się, że widzi mnie na każdym kroku.

"Czy trudno jest na mnie patrzeć?" zapytałem zerkając w górę na Youngblooda. "Czy przypominam ci go?" Chciałem zmierzyć jego poczucie winy i wykorzystać je przeciwko niemu.

"Czy poczułbyś się lepiej, gdybym powiedział, że tak?".

Ludzie tacy jak Nathaniel Youngblood manipulowali innymi, by czuli dla nich litość. Znałam jego typ i nigdy bym mu nie współczuła. Miałem dowód, że był powodem, dla którego mój brat teraz nie żyje, i upewnię się, że za to zapłaci.

"Nie."

Upuściłem czerwony kubek solo na podłogę i sprawdziłem zegarek. Zostało mi około sześciu godzin, zanim musiałem zdążyć do mojej pracy w knajpie. Rzucenie studiów, przeprowadzka do Nowego Jorku i planowanie zemsty miało swoje konsekwencje. Ale w końcu to nie miało znaczenia. Wkrótce dołączę do mojego brata.

"Do zobaczenia, Youngblood", powiedziałem z groźnym warknięciem. Odwracając się, zignorowałam natrętne spojrzenia wszystkich i szepty.

"Czy to siostra Williama Wilsona?"

"Dlaczego ona rozmawia z Nathanielem?"

"Słyszałem, że jest szalona".

Nie mylili się w tej kwestii. Czy nie wiedzieli, że najlepsi ludzie są popaprani? To my byliśmy tymi, których nie ograniczało społeczeństwo. Samuel miał usta opuszczone w szoku. Przewidywalnie, muzyka ucichła. Wszyscy gapili się na ten spektakl, a ja skłamałbym, gdybym powiedział, że nie cieszyło mnie rujnowanie ich bzykania. Te dupki imprezowały niemal dokładnie rok od daty śmierci mojego brata. Nie chciałem niczego więcej niż zrujnować ich dobrą zabawę.

"Ciesz się imprezą", powiedziałem do Samuela przed zrobieniem mojej drogi przez tłum i na zewnątrz.

Mój plan miał trzy części dotyczące Nathaniela, a każdy krok był tak samo ważny jak poprzedni.

Krok pierwszy: Sprawić, żeby mnie zobaczył. Zrujnować każdą dobrą chwilę, jaką miał dzięki mojej obecności. Przypomnieć wszystkim w domu Pike'ów, że William Wilson istnieje i że nie zamierza odejść.

Krok drugi: Zrujnować każdą dobrą rzecz w jego życiu. Wyrzuć jego sekrety, wydaj jego pieniądze.

Krok trzeci: Zabić Nathaniela Youngblooda.




Rozdział 2 (1)

========================

Rozdział 2

========================

Wynajmowałem pokój od starszej kobiety w złej części miasta. Pokój był mały, a pomijając głośnych sąsiadów, nie była to najgorsza sytuacja mieszkaniowa. Mimo że ledwo zarabiałem na czynsz, podobało mi się to. Była dość miła, ale i zapominalska. Więcej czasu poświęcała na zawstydzanie się faktem, że nie pamięta mojego imienia, niż na pytanie, gdzie jestem w środku nocy. Jej zapominalstwo przydałoby się podczas śledztwa w sprawie morderstwa.

Mieszkałam w wielu podejrzanych miejscach. Mama wprowadzała Williama i mnie do każdego domu, na jaki było ją stać i z każdym chłopakiem, który na to pozwalał. Mogłam się obijać i jeść płatki i wodę z najlepszymi. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego ludzie chwalą się pieniędzmi, wolałam chwalić się przetrwaniem. Dopiero gdy mama zamieszkała z obecnym mężem, dowiedzieliśmy się, jak żyje druga połowa.

A druga połowa nie robiła zbyt wiele, by żyć. Przechwałki, intrygi i kłamstwa? To było o wiele bardziej w ich stylu.

Mama wyszła za Liama Carlisle'a podczas pierwszej klasy liceum Williama i mojej. Kiedy się poznali, był już żonaty z wiecznie zdzirowatą kobietą, ale przy niewielkim wysiłku mama zauroczyła Liama, by zostawił swoją dwudziestoletnią żonę i poślubił ją. Była taka dumna, chwaląc się swoim gigantycznym diamentowym pierścionkiem każdemu, kto spojrzałby, a jednocześnie ignorując to, jak całe nasze rodzinne miasto nazywało ją dziwką.

Liam był w branży nieruchomości, ale zachowywał się jak wyrafinowany sprzedawca używanych samochodów. To on nalegał, żeby William chodził do szkoły tutaj. Sam był jej absolwentem, włożył w to dobre słowo i upewnił się, że William dostanie każdy przywilej dostępny dla nazwiska Carlisle. To była sprawa statusu, wszystko zawsze było sprawą statusu. Nie obchodziło go, że cały świat uważał go za gównianego człowieka za to, że zostawił żonę; dopóki ludzie wiedzieli, że jest bogaty, wszystko inne było na swoim miejscu.

Pojechałam do domu późnym nocnym autobusem. Przestałam przyjmować pieniądze Liama po śmierci Williama w zeszłym roku. Większość mojego niewielkiego funduszu powierniczego siedziała w banku nietknięta. Choć nigdy by się do tego nie przyznał, Liam czuł się winny, że wprowadził Williama na Uniwersytet Blackwood. Uważałam wszystko od niego za pieniądze z krwi i nie chciałam mieć z tym nic wspólnego. Kiedy więc podjęłam decyzję o przeprowadzce do Nowego Jorku, zrobiłam to zupełnie sama. Oszczędzałam i nie zawracałam sobie głowy mówieniem im, gdzie jestem - nie żeby ich to obchodziło.

Mamę nie obchodziło, co robię, dopóki trzymałem się z daleka. Kiedy na mnie patrzyła, widziała Williama. I choć nie była najlepszą matką na świecie, była człowiekiem. A ludzie się smucą. Więc trzymałam się z daleka. Nie dzwoniłem, ani nie przypominałem jej o synu, którego straciła. Obwiniała się o jego śmierć, a ja byłem na tyle popieprzony, że nie poprawiałem jej.

Czasami, późno w nocy, lubiłam opowiadać sobie o warstwach okoliczności, które zabiły Williama.

Mama miała problemy z samochodem, a Liam zaoferował jej podwózkę.

William nie dostał się do Princeton.

W chwili, gdy raport toksykologiczny mówił o przedawkowaniu, mama straciła panowanie nad sobą. Pamiętam, że patrzyłam jak płakała na podłodze w komisariacie. Liam próbował ją pocieszyć. Zmagała się z wieloma nałogami: tabletki nasenne, alkohol, koka. Po ślubie z Liamem próbowała wytrzeźwieć, ale zamiast tego stała się jeszcze bardziej skryta w swoich nałogach.

Ale w przeciwieństwie do mojej matki, nie mogłam uciec od rzeczy, które przypominały mi o Williamie. Nie mogłam ukryć się przed swoim odbiciem; widziałam mojego brata za każdym razem, gdy patrzyłam w lustro.

"Witam, pani Mulberry", powiedziałem znudzonym tonem, przechodząc przez drzwi. Była jak w zegarku, codziennie wstawała o piątej rano. Dzięki niej szykowanie się do pracy było łatwe. Jeśli mój alarm mnie nie budził, to przynajmniej jej krzyk w stronę telewizora. Pani Mulberry była drobną istotą. Lubiła nosić obcisłe dżinsy i crop topy. Jej długie siwe włosy były prawie zawsze zaplecione w warkocz. I chociaż nigdy nie nosiła makijażu, uważałam, że jej naturalne piękno jest oszałamiające - ze wszystkimi zmarszczkami.

"Cześć, na patelni jest śniadanie", powiedziała machając w stronę kuchenki. Mówiła to codziennie, odkąd wprowadziłem się do niej dwa miesiące temu, ale ani razu nie było na niej jedzenia. To było jedno z jej dziwactw, myśleć, że coś tam jest, kiedy tego nie ma. Kierując się w stronę lodówki, otworzyłem drzwi i wyciągnąłem jajka i bekon. Dowiedziałem się, że pani Mulberry była stworzona z przyzwyczajenia i każdego dnia lubiła jajka na twardo z dwoma plasterkami bekonu i pełnoziarnistym tostem. I każdego dnia przygotowywałem je dla niej z dodatkiem jej codziennych leków.

Kiedy pozwoliłem patelni się rozgrzać, poszedłem do swojego pokoju i wziąłem szybki prysznic przed założeniem uniformu, który musiałbym nosić do pracy. Były to dżinsy i czarna koszula z napisem "Uncle Julio's". Niekoniecznie miałem aspiracje życiowe, by pracować w knajpie, ale był to tymczasowy środek do celu. Może przed śmiercią Williama zostałabym artystką i pozwoliła Liamowi finansować moje zamorskie przygody. Ale teraz po prostu brałam każdy dzień tak, jak się pojawiał.

W salonie pani Mulberry, oglądając wiadomości, migotała i traciła świadomość. Było mi jej żal. Największe emocje w jej życiu pochodziły z małego pudełka w jej salonie.

Po powrocie do kuchni i wrzuceniu bekonu na gorącą patelnię, wyciągnęłam telefon i zaczęłam przeglądać Instagram studentów Blackwood University. Przed przeprowadzką tutaj, zacząłem śledzić studentów na każdym dostępnym kanale społecznościowym. Dowiedziałam się, gdzie chodziły fajne dzieciaki, gdzie były imprezy i kto z kim się umawiał. W świecie, w którym wszyscy chwalą się sobą w sieci, łatwo było rozgryźć ich sekrety.

Tak właśnie dowiedziałem się o imprezie, która odbyła się wczoraj wieczorem. Wystarczyła jedna osoba z ekskluzywnym zaproszeniem. Dzięki mediom społecznościowym i ludzkiej kondycji, świat miał miejsce w pierwszym rzędzie na wszystkich elitarnych imprezach. "Jak minęła ci noc?" Zapytałem roztargniony, utrzymując wzrok skupiony na patelni. Myślałam o tym, jacy oni wszyscy byli głupi. Każdy pojedynczy student w Blackwood dokumentował wszystko. To było tak, jakby ich telefony na stałe utknęły w dłoniach, a ich zadaniem było chwalenie się reszcie świata, jak niesamowite jest ich życie.




Rozdział 2 (2)

"To było straszne. Mojemu wibratorowi skończyły się baterie," powiedziała, deadpan.

"Cholera, nienawidzę, kiedy to się dzieje". Biedna kobieta miała też artretyzm. Takie gówniane szczęście.

"Nie zapomnij, że twój czynsz jest należny pod koniec tygodnia", pani Mulberry zadzwoniła przez ramię, gdy podlewała swoje sztuczne rośliny. Odwróciłem bekon i uśmiechnąłem się, gdy gorący tłuszcz uderzył w mój nadgarstek.

"Tak, pani Mulberry," odpowiedziałem. Już zapłaciłem jej za ten miesiąc i następny czynsz, też. To była kolejna część jej dziwacznej rutyny. Była zdecydowana dać do zrozumienia, że to ona jest właścicielem i rządzi. Czasami ludzie potrzebowali poczucia kontroli, a ja potrafiłem to uszanować. Miałem z nią pewne pokrewieństwo. Identyfikowałem się z łatwością, z jaką traciła rozum.

"Zamierza pani spotkać się dzisiaj z panem Nordstromem?" zapytałem z chytrym uśmiechem. Po kilku tygodniach pobytu tutaj dowiedziałem się, że jej kumpel od pieprzenia zmarł prawie cztery lata temu. A mimo to codziennie przekonywała mnie, że w jego mieszkaniu codziennie oddawali się popołudniowym rozkoszom. Nie wiedziałem, czy to jej sposób na odreagowanie czegoś, co kiedyś ją ominęło, czy naprawdę myślała, że pieprzy się z duchem. Tak czy inaczej, nie należałem do osób, które mogłyby to oceniać. Wciąż rozmawiałem z bratem za każdym razem, gdy patrzyłem w lustro - co nie było zbyt częste. Od miesięcy unikałem swojego odbicia.

Usiadłyśmy przy stole, a ja szybko posmarowałam masłem jej tosty, zanim podałam jej talerz. Zawijając moje długie, truskawkowe blond włosy w kok, pochłaniałam swoje śniadanie, podczas gdy ona plotkowała o swoich telenowelach. Restauracja, w której pracowałam, znajdowała się zaledwie przecznicę dalej, ale lubiłam przychodzić tam wcześnie i łapać filiżankę kawy przed porannym pośpiechem. Pani Mulberry nie wierzyła w kawę, powiedziała, że jeśli chce skosztować czegoś gorzkiego rano, to budzi pana Nordstroma obciąganiem.

"Myślę, że pan Nordstrom mnie zdradza" - powiedziała w końcu. Wpatrywała się w telewizor z tym ciemnym spojrzeniem w oczach, które poznałem jako jej kosmate chwile. Godzinami wpatrywała się w telewizor, wymyślając w głowie historie i opowiadając mi o nich później.

"Jeśli jest, to jest głupi". Rzuciłam jej szeroki uśmiech, wiedząc, że tak naprawdę mnie nie widzi. Musiałem zacząć szukać nowego miejsca do życia. Całkiem niedługo wróciłbym do domu, a zamki zostałyby zmienione z powodu jej rosnącej paranoi. Ale do tego czasu, podobało mi się tutaj. Kochałam moją dziwaczną współlokatorkę i podobało mi się, że kiedy byłam z nią, nie patrzono na mnie jak na najbardziej szaloną osobę w pokoju.

Po sprzątnięciu naszych talerzy, pocałowałam panią Mulberry w policzek na pożegnanie, a ona odprawiła mnie w ten uroczy, zirytowany sposób, który wyciągnęła bez wysiłku. Zerknąłem na zegarek i uśmiechnąłem się do godziny. I jakby na zawołanie, zadzwonił mój telefon. Każdego dnia on dzwonił. I każdego dnia odbierałam.

Mój terapeuta w Kalifornii był upartym skurwielem. Ale tak jak pani Mulberry, miał swoją własną mieszankę demonów. Zauważyłam, że dzwonił późno w nocy, bo wtedy wychodził z baru. Przez większość czasu był pijany w sztok. Nie mogłam sobie przypomnieć czasu, kiedy rozmawialiśmy, a on był całkowicie trzeźwy. Tak naprawdę nie wiedziałam, dlaczego wciąż zawracał sobie mną głowę. Ale moja terapeutka-alkoholiczka była piekielnie zdeterminowana, by zepchnąć mnie z tego, na czym stałam. Kiedy ogłosiłem, że przeprowadzam się tutaj, aby stawić czoła mordercom mojego brata, uczynił ze mnie swoją osobistą misję, aby mnie powstrzymać. Oczywiście po tym, jak zerżnął mnie na pożegnanie.

"Hej, Noah," powiedziałam. On i ja mieliśmy już dawno za sobą formalności. Byłam jego pijanym telefonem w środku nocy, a on był osobą, z którą czułam się wystarczająco komfortowo, przyznając się do moich morderczych myśli. Popieprzone związki z dziwnymi, uszkodzonymi ludźmi to chyba moja cecha.

"Zabiłeś już kogoś, dzieciaku?" zapytał. Zawsze mnie denerwowało, jak nazywał mnie dzieckiem. Jego kompleks wyższości był jak kopniak w cycki. Byłem tylko siedem lat młodszy od niego. I zdecydowanie byłem wystarczająco stary na seks, który uprawialiśmy w noc przed moim wyjazdem. Moja skóra zarumieniła się na wspomnienie o tym. Jego język na mojej słonej skórze. Jego zmarszczka na moich wargach. Była pokręcona i doskonała.

Jego słowa były zamazane, gdy mówił, a ja wyobraziłam sobie zapach wódki na jego oddechu. Chyba nigdy nie byłam na sesji z Noah, podczas której nie cuchnął alkoholem. Znacie to stare powiedzenie: "Kto nie umie robić, niech uczy"? Ci, którzy nie potrafili sobie poradzić, mówili innym ludziom, jak to zrobić. I dlatego ten świat był tak popierdolony. To była tylko banda ludzi, którzy mówili innym ludziom, jak walczyć z ich demonami, jednocześnie przegrywając z własnymi.

Wypuściłem westchnienie, gdy podróżowałem w dół trzech pięter schodów i na zewnątrz drzwi wejściowych mojego budynku mieszkalnego. "Jeszcze nie. Jak było twoje spotkanie AA?" Lubiłem wyrzucać z siebie to, co on wyrzucił. To utrzymywało go w pokorze.

"Jesteś przezabawny, dzieciaku. Po prostu przezabawny." Noah wypuścił fałszywy śmiech, a ja przewróciłem oczami. "Teraz powiedz mi, co robiłeś ostatniej nocy i kiedy wracasz do LA".

Oblizałem wargi, gdy szedłem, ignorując zatłoczone ulice i zajętych, niezadowolonych ludzi.

"Widziałam go."

Na drugim końcu linii, Noah wypuścił powolny wydech. Praktycznie mogłem usłyszeć dezaprobatę w jego myślach. Chciał, żebym uzyskała zamknięcie, ale chciał tego na swoich warunkach. Nie podobało mu się, że konfrontowałam się z mordercą Williama z głową. Cieszyłam się tylko, że nie nazwał mnie urojeniami, tak nazywali mnie wszyscy na komisariacie, kiedy próbowałam wyjaśnić, że jego śmierć nie była wypadkiem.

"Naprawdę nienawidzę, że robisz to sobie", powiedział. "Zasługujesz na to, żeby być szczęśliwa".

Zatrzymałam się na przejściu i po rozejrzeniu się w obie strony, przystąpiłam do śledzenia tłumu ludzi w drodze do pracy. Wzięłam głęboki oddech, a powietrze pachniało smogiem, kawą i perfumami.

"Wiem, że to zrobił".

Noah i ja kłóciliśmy się o to wiele razy i zawsze kończyło się to w ten sam sposób. Nieważne, co mówił i jak podchodził do problemu, ja byłam zdeterminowana. Uparta.

"Ok, więc powiedzmy hipotetycznie, że to zrobił. Że twoja teoria o zatuszowaniu sprawy przez uniwersytet była prawdziwa." Noah zaczął czkawką, a ja wiedziałam, że to tylko kwestia czasu, zanim wróci do domu. Chociaż miał być moim terapeutą, stwierdziłam, że przejmuję się tym, czy bezpiecznie dotarł do swojego mieszkania w Wiedniu. W zeszłym roku opuściła go żona, więc nie miał już do kogo zadzwonić.

"Co ty w ogóle zamierzasz zrobić? Nic nie da się zrobić. Ci ludzie mają do dyspozycji nieskończone fundusze. Uniwersytet Blackwood to placówka o wartości wielu miliardów dolarów. Jeśli ukryli śmierć Williama, zrobili to z łatwością. I ukryją też twoją - powiedział z kolejną czkawką.

"Cóż, powiedzmy, hipotetycznie", zacząłem, znajdując miejsce na ławce przed frontem Uncle Julio's. Miałam dwie minuty do mojego czasu na kawę, a potem nie odezwałabym się do Noah aż do jego następnego bendera. "Że mnie to nie obchodziło. Tak naprawdę nie mam wiele do stracenia, Noah. Może po tym wszystkim zamierzam umrzeć".

Czekałem, aż Noah mi odpowie, wiedząc, że powie jakieś bzdury o tym, że moje życie jest warte przeżycia, albo że byłem ceniony. Był poetycki w ten sposób. Ale zamiast powiedzieć mi, że chce mnie żywą, dźwięk jego spokojnego chrapania na drugim końcu był wszystkim, co mi odpowiedziało.

Przynajmniej był bezpieczny w domu.




Rozdział 3 (1)

========================

Rozdział 3

========================

Moi współpracownicy przestali mnie zapraszać na drinki po naszej zmianie jakieś trzy tygodnie po rozpoczęciu pracy. Dość szybko nauczyli się, że nie jestem towarzyska. Ledwo tolerowałam interakcje z klientami i zdecydowanie nie szukałam najlepszej przyjaciółki. Miałam ten rodzaj społecznej niechęci i intensywności, który sprawiał, że ludzie czuli się nieswojo. Trzeba było kogoś, kto miałby zero fucka, żeby przebrnąć przez moją odpoczywającą suczą twarz. Dzień minął mi szybko, a po zakończeniu pracy nie pomachałam nawet na pożegnanie.

Na zewnątrz, nad głowami zaczęły się tworzyć chmury. Wiatr pachniał smogiem i deszczem. Zawsze można było stwierdzić, że nadchodzi burza, ponieważ uliczni sprzedawcy zaczęli sprzedawać swoje drogie parasole i krzyczeć na przechodniów, aby je kupili. Była to agresywna taktyka, wykorzystująca natychmiastową potrzebę schronienia się klienta. Jeśli to nie była metafora ludzkiej kondycji, to nie wiedziałem, co nią jest. Świat był pełen ludzi szukających okazji do wykorzystania słabości innych. Można było udawać, że są jeszcze dobrzy ludzie, albo po prostu założyć, że każdy czegoś chce.

Przeżyłem życie wybierając to drugie.

Nie przeszkadzał mi deszcz; w gruncie rzeczy podobał mi się. Przypomniało mi to noc, kiedy mama tak się zdemolowała, że zaczęła rzucać naczyniami w ścianę. William i ja uciekliśmy na zewnątrz, biegnąc boso przez błoto. William śmiał się, nawet gdy każdy krok wbijał mu w stopę odłamek szkła. Tej nocy spaliśmy w letnim deszczu, kryjąc się pod ścianą magazynu, czując się dziko. Więc dziś wieczorem, kiedy pierwsze kilka miękkich kropel zaczęło spadać na tę ruchliwą ulicę w Harlemie, nie spieszyłem się do domu jak reszta tłumu. Stawiałam spokojne kroki, rzucając sprzedawcom wyzywające spojrzenia, gdy próbowali sprzedać mi parasol. Ta noc nauczyła Williama i mnie, by nie przejmować się burzami; ludzie byli o wiele bardziej szkodliwi.

"Octavia, zaczekaj!" Rozpoznałam głos i ścisnęłam oczy w irytacji. Następnie otworzyłam je z zemstą, obracając się, by spojrzeć na Samuela, gdy maszerował w moją stronę. Jego oczy były czerwone i spuchnięte, jakby pocierał je przez cały dzień. I chociaż jego włosy były nieco tłuste, jego spodnie były wciąż wyprasowane, bez żadnej zmarszczki w zasięgu wzroku. Opanował do perfekcji sztukę wyglądania w komplecie, niezależnie od tego, co życie rzuciło w jego stronę. W równym stopniu szanowałem go za to, jak i nienawidziłem.

"Jak mnie znalazłeś?" zapytałem, gdy ruszył do przodu i umieścił mnie pod swoim parasolem. Nie chciałam jego schronienia.

"Ja...ja poszedłem za tobą." Cóż, to było niespodziewane. Ale niekoniecznie zła rzecz. Naturalnie, mój mózg zaczął robić tę obsesyjną rzecz, myśląc o sposobach wykorzystania jego empatii przeciwko niemu. Z tego co mogłem powiedzieć, Samuel był dobrym facetem. A przynajmniej tak dobrym, jak może być student Uniwersytetu Blackwood.

"Och naprawdę?" zapytałem.

Samuel rozejrzał się dookoła, zanim wpatrzył się w ziemię. Tasując nogami, wiedziałem, że debatował nad tym, jak sformułować to, co chciał powiedzieć. No dalej, Samuelu. Wyrzuć to z siebie. Powiedz mi o swoich obawach, o swoich kondolencjach. "Znałem twojego brata, wiesz. Powinienem był cię rozpoznać."

Wstrzymałem oddech, czekając aż moje płuca będą błagać o więcej powietrza. To był jeden z tych małych mechanizmów radzenia sobie, których nauczyłam się od Noaha. Pewnej nocy, kiedy był pijany, powiedział mi, że oddychamy podświadomie. To było poza naszą kontrolą. Nasze mózgi chciały tlenu, więc nasze ciała to robiły. Nie lubiłem, gdy coś trzymało nade mną życie, więc gdy tylko czułem, że jestem na granicy bólu, gniewu czy zranienia, wstrzymywałem oddech i pokazywałem mózgowi, kto tu naprawdę rządzi.

Samuel mówił dalej. "Był...naprawdę miły. Nie mam słów..."

W końcu pozwoliłam mojemu mózgowi na tlen i wessałam głęboki oddech. "Dobrze. W takim razie nie mów nic." Obróciłem się, zamierzając wyjść, ale Samuel złapał mnie za łokieć, utrzymując mnie w miejscu.

"Dlaczego tu jesteś?" zapytał. To było dość łatwe pytanie, na które miałem milion odpowiedzi. Byłem tu, aby pomścić mojego brata. Byłam tu, by odkopać tajemnice kryjące jego śmierć. Byłam tu, by znaleźć spokój lub zatracić się. Wszystkie małe powody po prostu piętrzyły się na mojej piersi w tej wściekłej kuli niepokoju, która sprawiała, że chciałem krzyczeć.

"Czy muszę mieć powód?" Zapytałem, decydując się na niejasność i frustrację.

Oczy Samuela rozszerzyły się, a ja nagle poczułem się jak wyzwanie, które chciał pokonać. "Nie, wydaje mi się, że nie. Ale coś mi mówi, że tak. Czy William-"

"Nie pytaj mnie, kurwa, czego chciałby William. Ciężko jest chcieć rzeczy z grobu, nie sądzisz?" zapytałem, podnosząc głos. Wiatr naprawdę wiał teraz, czyniąc parasol bezużytecznym, gdy krople spadały poziomo.

"Ja tylko próbuję pomóc..." powiedział Samuel. Zastanawiałem się wtedy, czy ktoś kiedykolwiek odrzucił Samuela Smitha. Czy był przyzwyczajony do rozczarowań?

"Tak to jest z uprawnieniami, Samuelu. Sprawia, że myślisz, że ludzie chcą twojej pomocy. Sprawia, że myślisz, że twoja pomoc jest czymś, za czym ludzie powinni się kryć. Rozmowy i kondolencje nic nie znaczą".

"Wow," zaczął Samuel. Niebezpiecznie blisko jego wargi była kropla deszczu, która kazała mi oblizać moją. Przyciąganie było kapryśne, nie obchodziła go zemsta, powody czy listy samobójcze. "Jesteś optymistką. Po prostu beznadziejny romantyk? Kula szczęścia i światła?" zażartował, jakby moje słowa go nie dotknęły. Obniżanie mnie i umniejszanie mojej osobowości sprawiło, że poczuł się lepiej ze swoim kruchym ego. "Pozwól, że odprowadzę cię do domu".

"Niekoniecznie czuję się komfortowo idąc do swojego domu z obcym człowiekiem. Zwłaszcza nie obcym zamieszanym w śmierć mojego brata. Możesz powiedzieć Nathanielowi, że nie potrzebuję stróża. Jeśli myśli, że może mnie zmusić do wyjścia, to czeka go coś innego." Jeśli miałabym być szczera, spacer do domu z Samuelem nie przerażał mnie. Jeśli chciał spędzić trzydzieści minut w niezręcznej, pełnej nienawiści ciszy, to kim byłam, żeby go powstrzymać? Ale coś mi mówiło, że moja odmowa sprawiała mu większy dyskomfort niż wartki spacer w deszczu.

Samuel wpatrywał się w moje oczy, jakby próbując mnie lepiej zrozumieć. Miał pytający wyraz twarzy, który sprawił, że się zatrzymałam. Czy naprawdę myślał, że Nathaniel miał dobre intencje? Czy naprawdę myślał, że przyszłam tu po zamknięcie sprawy?




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Moja obsesja"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści