Only Ever You

Prolog (1)

On

Nie każda kobieta się nada. Potrzebuję specjalnej kobiety. Uhonorowałem ostatnią kobietę zostając z nią na noc. Na zewnątrz, w lesie. Nie jestem potworem. Ponieważ była tak piękna, by na nią patrzeć i w pewnym momencie jej pragnąłem. Próbowałem sprawić, by mnie zrozumiała, ale nigdy nie odwzajemniła moich uczuć. Wciąż mogę sobie wyobrazić, jak błagała mnie, bym pozwolił jej żyć. Obiecała, że zrobi wszystko, jeśli tylko pozwolę jej żyć. Ale ona nie była warta ratowania. Żadne z nich nie jest. Ale to nie ma znaczenia. Znajdę inną. Zawsze jest jakaś inna. Będę szukał, aż znajdzie się ktoś, kogo warto zatrzymać. Łatwo je znaleźć, jeśli wiesz, czego szukać.

Zwykłe ogłoszenie. Kilka wywiadów. Czy w rozmowie zwraca się ciałem w moją stronę? A może ma szeroko otwarte i niewinne spojrzenie? Czy lekko pochyla głowę lub siedzi z ramionami zaokrąglonymi do przodu? Czy rumieni się lub staje się zdenerwowana na coś, co mówię? Czy w przypadku komplementu odrzuca zasadność mojej pochwały lub śmieje się nerwowo?

Wszystkie te małe cechy pomagają mi wybrać właściwą kobietę. Sprawdzenie przeszłości to podstawa. Żadnej rodziny - lub żadnej rodziny, która by się tym przejmowała - i nie starszej niż dwadzieścia lat na początek.

Nie każda kobieta się nada. Musi być odpowiedniego rodzaju, a ja jestem mistrzem w ich znajdowaniu.

Jej

Jestem logopedą. Miłośnikiem słów. Może to z powodu mojego imiennika, a może po prostu dlatego, że jestem dziwaczny, ale od dziecka kocham słowa. Wszystkim ważnym osobom w moim życiu przypisuję słowa.

Na przykład Aubry, jest zwycięska, kalifornijska, wielostronna i kapryśna. Samo wymawianie tych słów sprawia, że mój mózg jest szczęśliwy. Ja? Jestem powściągliwy, przyzwalający i logofil. Słowa mnie inspirują. Zawsze mnie inspirowały. Niektóre z nich brzmią magicznie, gdy się je wypowie. Aubry uważa, że jestem śmieszna, ale to dlatego, że jej uwaga na szczegóły jest ulotna. Bez Aub, byłbym totalnym wyrzutkiem. Ona w zasadzie uratowała mnie przez całe liceum - społecznie. Aubry jest moim toranem dla innych; jej zdecydowana pewność siebie toruje drogę mnie i mojej lekkiej samoświadomości.

"Więc, zamierzasz być gotowy, gdy odbiorę cię wieczorem?" pyta.

Przewracam oczami. "Aub, wiesz, że nienawidzę imprez."

Ona trzyma swoje ręce w górze. "Czekaj, czekaj, jeśli zagram w twoją grę, pójdziesz?".

"Jaką grę?" Pytam i robię minę.

Ona rozgląda się po całym salonie quizzically. "Um, nadir optimum", mówi, zanim wybuchnie w pasmo chichotów. Kiedy Aubry Clark się śmieje, wszyscy się śmieją. Ma w sobie zaraźliwe powietrze.

Kiedy przestaje się śmiać, wyśmiewam się z powagi. "Dobrze." Krzyżuję ręce na piersi. "Jaki jest twój nadir?"

"Ugh, nowy kierownik w burgerze. Jest taki surowy." Ona pouts i potrząsa głową.

"Ok," mówię. "A optimum?"

Oczy Aubry rozświetlają się. "Mój bestie idzie dziś ze mną na imprezę. Woo!" Ona podskakuje i robi mały taniec zwycięstwa, powodując, że śmieję się na całego. Zaciskam mój żołądek, bo to zbyt wiele, aby spróbować utrzymać prostą twarz.

"Ok, dziewczyny, kolacja jest gotowa", Angela, mama Aubry woła z kuchni. Anton i Aimee zaczynają się kłócić o to, kto ma ustawić stół, podczas gdy Aubry wpatruje się we mnie.

"Zostań."

Potrząsam głową. "Nope. Szczególnie nie, jeśli chcesz, żebym się przygotowała na imprezę".

Ona lolls jej głowę do tyłu i jęczy. "Dobra, gnojku. Widzimy się o ósmej."

wołam na pożegnanie Angeli, idąc do drzwi wejściowych.

Na zewnątrz jest ciepło. Lato właśnie się zaczęło i praktycznie czuję jego zapach w powietrzu. Mój spacer do domu prowadzi cichymi, bocznymi uliczkami. Lubię zaglądać ludziom w okna, gdy ich mijam. Rodziny zgromadzone wokół stołów, podające sobie jedzenie. Sprawia to, że się uśmiecham, a jednocześnie wywołuje w moim wnętrzu uczucie samotności. Nie będzie dla mnie rodzinnego obiadu.

Przez większość czasu nie przeszkadza mi to. Wolę być sama. Wolę książki od imprez, fikcyjne postacie od żywych przyjaciół, muzykę od koncertów. Jestem trochę aspołeczna. Jestem też trochę skupiona laserowo na swoim celu, jakim jest pójście na studia. Aubry i ja skończyliśmy studia rok temu i mam czas do sierpnia, żeby zaoszczędzić wystarczająco dużo pieniędzy na drugi rok nauki. Wzdycham i zacinam klucz w zamku. Drzwi otwierają się z cichym kliknięciem. Przechodząc przez dom, włączam przełączniki, oświetlając pokój po pokoju. Rzucając torebkę na stół w kuchni, zaciskam usta i zastanawiam się, co zrobić na obiad. Od tygodnia nie robiłam zakupów spożywczych, a wybór jest niewielki. Decyduję się na jabłko pokrojone w kawałki, połączone z kilkoma plasterkami sera cheddar. Zabieram swój talerz do salonu i zwijam się w za dużym fotelu. Wyciągam książkę z bocznego stolika, otwieram ją na stronie, na której jest już wiele śladów i zagłębiam się w lekturze, od czasu do czasu wkładając do ust plasterki jabłka i sera.

Dzwonek do drzwi wyrywa mnie z mojej fikcyjnej ucieczki i wydaję mały krzyk. Mój pusty talerz spada z kolan na podłogę. Przeklinam pod nosem, jednocześnie stąpając po nim. Huśtam drzwi otwarte, gotowy powiedzieć, kto kiedykolwiek jest, aby po prostu odejść i zobaczyć Aubry.

"Stary. Naprawdę?"

Zmarszczyłem twarz. "Przepraszam. Byłem . . ."

"Czytałem. Tak? Wiem. Słyszałam to sto razy," mówi. Jej ręce są na jej biodrach i wygląda na zirytowaną.

"Wezmę swoją torbę i możemy iść", mówię.

Ona kręci głową nie, wzdycha i maszeruje obok mnie do domu. "Nie. Nope. No can do. Musisz się przebrać", mówi.

I cock moja głowa w prawo i rozszerzyć moje oczy.

Aubry krzyżuje ręce na piersi i z zadowolonym wyrazem mówi: "Będę czekać".

Kiedy budzę się następnego ranka, zostaję z uczuciem bezładnej nostalgii i przerażenia, które zostaje ze mną przez cały dzień, jak imadło wokół moich żeber. Jestem wrakiem. Aubry dzwoni wielokrotnie i każdy z nich wysyłam na pocztę głosową. Biorę prysznic trzy razy i chciałabym mieć matkę, z którą mogłabym porozmawiać, która by mnie przytuliła, która powiedziałaby mi, co powinnam zrobić, ale nie mam. Czuję się brudna i wykorzystana. Zostałam zdradzona.

Biorę gazetę z ganku, którą gazeciarz podrzuca w każdą niedzielę rano, mimo że nie mam prenumeraty, zamykam drzwi i zamykam je za sobą. Pomijając poranną kawę, biorę jogurt i otwieram ogłoszenia. Kiedy je przeglądam, jedno z nich rzuca mi się w oczy.




Prolog (2)

OPPORTUNITY KNOCKSSeeking live in summer tutor

dla 11-letniej dziewczynki. Świetne wynagrodzenie.

Pokój i wyżywienie wliczone w cenę. Zainteresowane

kobiety zostaw wiadomość pod numerem 555-774-0854

Pocketville

Mogę udzielać korepetycji. A ja z pewnością mogłabym wyjechać z miasta na lato. Nie sądzę, że mógłbym żołądek widząc Anton w najbliższym czasie i Aubry będzie zastanawiać się, co jest, jeśli po prostu przestać przychodzić. Podnoszę komórkę i wybieram numer. Dzwoni raz i idzie prosto do poczty głosowej.

"Tu Nora Robertson. Jestem zainteresowana dowiedzeniem się więcej o stanowisku korepetytora w ogłoszeniach, jeśli jest jeszcze dostępne." Zostawiam swój numer i adres e-mail i rozłączam się. Rap, rap, rap przy drzwiach wejściowych zaskakuje mnie i rzucam jogurt na spodnie od piżamy. Mrucząc przekleństwa, wyglądam przez kuchenne okno. Aubry. Łzy kłują mnie w oczy. Nie chcę niczego więcej niż wpuścić ją do środka, ale nie mogę. Nie mogę spojrzeć jej w oczy. Jeszcze nie teraz. Będzie wiedziała, że coś jest nie tak, a nie ma mowy, żebym powiedziała jej, co się stało ostatniej nocy. Kucam, zanim mnie zobaczy i kieruję się do swojego pokoju.

Skulam się w kącie, kolana podciągnięte pod brodę, zamknięte oczy, trzymając zdjęcie rodziców przy piersi, gdy wypuszczam z siebie ból i obrzydzenie w cichych szlochach.

W poniedziałek rano mam dwadzieścia sześć nieprzeczytanych tekstów, cztery wiadomości głosowe i sześć nieodebranych połączeń, wszystkie od Aubry. Wydmuchuję oddech i zmuszam się do wstania z łóżka. Zbieram talerze i kubki rozrzucone przy łóżku i wrzucam je do kuchennego zlewu. Dzisiaj muszę funkcjonować. Dałam sobie dwadzieścia cztery godziny. Dałam mu dwadzieścia cztery godziny. Teraz czas odkurzyć ramiona i ruszyć do przodu najlepiej jak potrafię.

Dziewczyna

Podniecenie, które czuję, jest niewytłumaczalne, gdy dochodzę do siebie. To raczej histeria. Odsuwam od siebie emocje, aż stają się tak małe, jak to tylko możliwe. Mrugam gwiazdami, dopóki nie widzę Nory. Błagam ją, żeby nie zostawiała mnie tu samego, ale ona tylko leży tam w rozbitym szkle i metalu ciężarówki. Sztywny wiatr gwiżdże przez sosny i kopie martwe liście.

"Nora," jęczę i znów ją potrząsam. Wina zżera mnie za okłamywanie jej, ale groźba tego, co zrobi ze mną, jeśli powiem jej prawdę, wystarczyła, by zachować spokój.

Niedaleko mnie słychać chrzęst na śniegu. Zbyt szybko odwracam głowę i ogarnia mnie fala zawrotów głowy. Chwytam się koszuli Nory i gwałtownie ją szarpię. "Obudź się. Obudź się."

Ona nie rusza się. Patrzę w górę i próbuję wygramolić się z wraku. Wszędzie mnie boli. But ląduje przed moją ręką. Moje oczy wyłupują się. Kiedy patrzę w górę, chcę umrzeć. Holden sięga po mnie. Dźwięk, który następuje, jest jak niebo rozdarte na dwie części. Kończy się głębokim jak dusza krzykiem, który grzechocze kośćmi. Jego oczy ciemnieją, a jego grymas staje się coraz bardziej intensywny, gdy wyciąga mnie z rozbitej ciężarówki.

To jest mój krzyk.




Dzień dzisiejszy ~ Nora (1)

Nora

"Jak masz na imię?"

"Nora", szepczę. Moje gardło czuje się spalone słońcem. Pot moczy włosy pokrywające moją szyję. Podmuchy wiatru przerzucają włosy przez moją twarz. Coś kapie mi z głowy. Albo na moją głowę. Nie potrafię określić, co. Nad moją pojawia się niewyraźna twarz. Zbyt blisko. "Nora, idziemy teraz do windy". Wpatruję się w szare niebo. Drżę i martwię się o to, co może obserwować z gęstwiny lasu nieopodal. Nie mogę kiwnąć głową, a moje usta nie wydają żadnego dźwięku. Przez chwilę czuję się nieważki. Wolny. Wyobrażam sobie, że tak właśnie czują się ptaki szybujące po niebie. Grawitacja szybko przypomina mi, że coś jest nie tak. Moja noga czuje się jakby płonęła. Krzywię się, gdy zostaję wciśnięty w jakieś metalowe pudło. Ambulans. Sterylny, higieniczny zapach uderza mnie jak cegła w twarz.

Wszystko jest wodnistą plamą zza zalanych deszczem szyb drzwi karetki. Ludzie mają głęboko zakorzenione pragnienie poczucia rodziny, przynależności, tożsamości. Zaciskam oczy, żeby się zamknąć. Patrząc wstecz, zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie przesłuchał wiele różnych dziewczyn do tej pracy i wybrał tę, która jego zdaniem będzie najłatwiejsza. Nie chodziło tylko o dziewczynę, którą wybrał, ale także o życie, z którego się wywodziła. "Nora, zostań ze mną." Głos sanitariusza jest głęboki i dziwnie kojący. Wyrywa mnie z moich myśli. Otwieram oczy, zsuwam wzrok z sufitu na niego. Chcę wiedzieć, jak wygląda, ale moje oczy nie skupią się na tyle, by dobrze się przyjrzeć. Szturcha mnie czymś, jakbym była dużym robakiem, który należy zbadać. Moje ciało krzyczy z bólu. Czuję, że wokół mojego gardła jest pętla tak ciasna, że w moich oczach tańczą gwiazdy. Jednak doświadczyłam tego już wcześniej. Potrafię przetrwać. Życie uczyniło mnie odrętwiałym. Znowu zaciskam oczy. "Nora, słyszysz mnie?" "Nora . . ."

Obudziłam się zdezorientowana. Lotte? Rurki wlewają się i wylatują ze mnie. Jestem pokryta miękkim błękitem i nie czuję już brudu. Stałe bipnięcia pobliskich monitorów ranią moje uszy. Tyle białego szumu. Symfonia elektronicznych dźwięków w tle, które wywołują ból głowy. Zbyt długo byłem przyzwyczajony do ciszy natury. Drzwi do pokoju są zamknięte. Nie lubię zamkniętych drzwi. Panika przyspiesza bicie mojego serca. Jestem uwięziony. Znowu. Moja noga jest podniesiona i w gipsie. Mrużę oczy, próbując przypomnieć sobie właściwą nazwę tego urządzenia. Boli mnie mostek, a w peryferyjnym polu widzenia tańczą białe światła.

Drzwi się otwierają. Proszę, to jest Lotte. Do pokoju wchodzi mężczyzna w szarym garniturze. Podnoszę lekko głowę. "Witaj, Nora." Nie wiem, kim on jest. Mrużę na niego oczy, gdy mnie sonduje, jednocześnie żując paznokieć. Dziwnie jest myśleć o niespodziewanych zwrotach, jakie może przybierać życie człowieka. "Jestem detektyw Salve. I muszę zadać ci kilka pytań." Czuję, że moja twarz marszczy się w zakłopotaniu. "Czy pamiętasz, co się stało?" pyta.

Opuszczam głowę na cienką poduszkę; wpatruję się w sufit, gdy on przyciąga krzesło obok łóżka. "Miałam wypadek samochodowy." Mój głos jest zgrzytliwym szeptem. Kiedy ryzykuję spojrzenie na niego ponownie, on kiwa głową.

"Tak, to dobrze. Czy potrzebujesz czegoś?" pyta. Nie od ciebie.

"Wody", odpowiadam. I Lotte.

"Jasne, że tak. Trzymaj się." Staje, nogi krzesła skrobią po podłodze, a ja krzywię się na ten hałas. Kiedy wraca, wyciąga do mnie mały kubek z wodą, w którym zanurzona jest słomka. Z wyglądu jest młodszy od Holdena może o kilka lat. Zastanawiam się, jak długo jest detektywem. Jego brązowe włosy są krótko przycięte, a na nosie ma zgrubienie w mostku. Ma ładne oczy i swobodny uśmiech. Ładna twarz, powiedziałaby Angela. Biorę od niego filiżankę i pozwalam sobie na mały łyk. Trudno go przełknąć, ale udaje mi się. Odstawiam filiżankę na stolik obok łóżka.

"Więc, Nora, jak masz na nazwisko?" pyta.

Wzdycham i mówię: "Robertson".

Detektyw Salve unosi na mnie brew. "Naprawdę."

Oblizuję swoje suche wargi. "Naprawdę", mamroczę.

"Ile masz lat?"

"Dwadzieścia jeden." On patrzy na mnie wtedy. Przyjmuje mnie. "Jaka jest twoja data urodzenia?"

"19 marca 1996." Wiem, co on sobie myśli - wyglądam młodziej niż jestem. Zawsze tak było. A mam dopiero dwadzieścia jeden lat.

"Czy chcesz, żebym zadzwonił do twoich rodziców?". Potrząsam głową.

"Nie mam żadnych", odpowiadam. Jak większość ludzi, którzy dorastali bez rodziców, przez lata zbierałem małe ciekawostki wiedzy o życiu, skrawki i kawałki od rodziców przyjaciół, nauczycieli i pracodawców. Każdego, kto zaoferował odrobinę mądrości, trzymałam jak kawałki sznurka, żeby kiedyś móc je wyszydełkować w bezsensowny afgan, który mógłby w jakiś sposób uczynić moje życie lepszym - łatwiejszym. Ale to jest problem z szydełkowaniem - jest pełne dziur. W tej chwili zabiłabym, żeby mieć rodzica. Nie wiem, gdzie on jest. Nie wiem, gdzie jest Lotte. Nie wiem, czy jestem blisko domu, czy blisko farmy.

"Czy jest jakaś inna rodzina, do której mógłbym zadzwonić?". Znowu gapię się w sufit. Przychodzi pielęgniarka i wyjaśnia, że bierze moje parametry życiowe, zwiększa ilość płynów i pyta, czy potrzebuję czegoś na mój poziom bólu. Chcę, żeby detektyw wyszedł. Budzi we mnie niepokój. Mężczyznom nie można ufać. Mają ukryte mroczne potrzeby, które chcą zaspokoić. Nie chciałby, żebym rozmawiała z jakimkolwiek mężczyzną. Dara, pielęgniarka, pisze swoje imię na tablicy i mówi, żebym dała jej znać, jeśli będę czegoś potrzebowała. Odchodząc, rzuca detektywowi Salve'owi boczne spojrzenie. Postanawiam, że ją lubię.

"Angela Clark," wykrzykuję.

"Przepraszam?" Detektyw Salve mówi.

"Zadzwoń do Angeli Clark." Podaję mu numer telefonu i czekam, aż wyjdzie. Jeszcze nie skończyliśmy. Tak mi powiedział. Ale przynajmniej niezidentyfikowana dziewczyna z wraku samochodu została zidentyfikowana. Dzwonię do pielęgniarki. Jest szybka.

"Moja głowa mnie zabija". Dara przytakuje, jednocześnie skacząc dookoła. Przypomina mi motyla z ich nieregularnymi wzorcami lotu. Jest drobna i delikatna. Zanim zdążę mrugnąć dwa razy, podaje mi tabletki i kubek z wodą ze stołu. Połykam je szybko.

"Powinnaś naprawdę spróbować się wyspać. Lekarz będzie w pobliżu, aby wypełnić cię wkrótce."

Przygryzam dolną wargę i próbuję ułożyć się wygodnie, zanim zamknę oczy. Nie powinienem zamykać oczu. Czuję się winna, że nie wstałam. Za to, że nie znalazłem Lotte lub nie zapytałem o nią, ale jeśli jestem tu - bezpieczny, to ona prawdopodobnie jest tu - bezpieczna. Przerażona, ale bezpieczna.




Dzień dzisiejszy ~ Nora (2)

Kiedy śpię, mózg mnie nie boli. Świat jest spokojny. Przynajmniej kiedyś tak było. Sen był niebiańską ucieczką. Nie śniło mi się. Sen zapewniał mi słodką ucieczkę na osiem godzin. Gdy się budzę, jest ciemno na zewnątrz. Raczej, kiedy zostaję wybudzona ze snu.

"Pani Robertson." Nieznany głos. Zamrugałam kilka razy, zanim przetarłam skorupy snu. Znów mam sucho w ustach. Moja noga pulsuje. Boli mnie klatka piersiowa. Czy to złamane serce? Wypycham ten pomysł głęboko w dół dla Lotte.

"Nora", wyskrobuję. Wsuwa moją kartę pod pachę i podaje mi wodę. Wypijam resztę płynu. To nie wystarczy. Jestem senna i czuję się wysuszona.

"Nora," mówi.

"Tak."

"Jesteś świadoma wypadku samochodowego, tak?".

"Tak", odpowiadam. Droga była nierówna i oblodzona. Pamiętam, że krzyczałem na Lotte, żeby się trzymała, kiedy szarpałem kierownicą i trzaskałem pedałem hamulca.

"Masz szczęście, że żyjesz", mówi i część mnie chce się śmiać, ale nie robię tego. "Rozbiłeś swoją kość udową i część rzepki. Doznałeś paskudnego stłuczenia mostka i poważnego wstrząsu mózgu. Oceniono, że byłeś przypięty pod ciężarówką przez co najmniej trzy godziny, zanim przybyła pomoc, co jest częściowo powodem, że jesteś odwodniony i masz umiarkowaną hipotermię."

"Dobrze. Gdzie jest Lotte?" pytam.

On wpatruje się we mnie przez chwilę. "Kim jest Lotte?"

"Charlotte," mówię. "Była ze mną w ciężarówce".

Zaciska swoje usta. Swings jego język wokół zębów za dolną wargą. "Z tego, co wiem, na miejscu zdarzenia nie odzyskano nikogo innego". Patrzy wszędzie, tylko nie na mnie. Odzyskany. To słowo nie pasuje do mnie.

"To nie może być prawda. Była ze mną w ciężarówce." Zamykam oczy, przypominam sobie, co mogę. Wiem, że była ze mną.

Wpatruje się teraz we mnie uważnie. Potem, "Powiem ci co? Popytam o ciebie. Może się mylę."

"Kiedy mogę wyjść?" Pytam.

"Musimy zrobić jeszcze kilka tomografii komputerowych, podnieść twoje płyny i monitorować przerwę. Ale poza tym - wkrótce."

Teraz ja się śmieję. "To nie brzmi zbyt szybko."

"To wszystko jest względne", mówi z łatwym uśmiechem. "Również EMTs nie odzyskał żadnych rzeczy osobistych. Czy masz ubezpieczenie zdrowotne lub kontakt awaryjny, który chciałbyś mieć w aktach?".

Marszczę czoło i potrząsam głową. "Rozmawiałem już z detektywem. Dzwoni po kogoś dla mnie, ale nie mam ubezpieczenia," jęczę. "Czy to problem?"

"Wcale nie. Po prostu kolejny krok do zrobienia. Wyślę kogoś na górę, aby cię oficjalnie przyjąć i opracować z tobą opcje płatności. Spodziewam się, że wkrótce zostaniesz przeniesiony na górę z nagłych przypadków."

"Jak długo tu jestem?"

"Przyjechałeś," patrzy na swój zegarek. Duży, wymyślny. Taki, który wygląda na drogi. Słyszę jego tykanie z mojego łóżka. To niesamowite, o ile bardziej używa się innych zmysłów po miesiącach życia w lesie. "Czternaście godzin temu. Większość z tego spędziliśmy na operacji, aby ustawić twoją kość udową i umieścić śruby na miejscu."

"Aha."

"Czy masz do mnie jakieś pytania, Nora?"

Moje jelita się zaciskają. "Nie. Nic mi nie jest."

Im lepiej zaczynam się czuć, im bardziej jestem wypoczęta, tym gorsza staje się moja panika. On nadal tam jest, a Lotte zaginęła. Jestem w głębokich kłopotach.

On

Obserwowałem ją, jak znika za drzwiami karetki, nie mogłem powstrzymać się od nadziei, że będzie umiała docenić iluzję wolności, póki trwa. Nie byłem wyposażony, by poradzić sobie z jej obrażeniami. Musiałem zadzwonić pod numer 911. Ta była wyjątkowa. To była ta kobieta. Byliśmy sobie przeznaczeni. Ona to udowodniła. Przynajmniej tak mi się wydawało, ale potem uciekła. Ale teraz nie mogę dać jej spokoju. Nie chcę nowej. Chcę jej.

Moja dłoń zacisnęła się na ustach dziewczyny. "Ciii", szepnąłem jej do ucha. "Albo zabiję ich wszystkich". Osunęła się na mnie. Przestraszona. Wie lepiej, że nie należy mnie agitować.

Patrzyłem, aż nie było widać jasnych świateł karetki. Dziewczyna trzęsła się przy mnie, czy z zimna, czy ze strachu, nie potrafiłem powiedzieć.

Nadciągają ciemne chmury, grożące kolejnymi opadami. Musimy się ruszyć. Przyciągam dziewczynę do najbliższego drzewa i wiążę ją tam liną.

Mam pracę do wykonania.




Present Day ~ Nora

Nora

Kiedy detektyw Salve wraca, wygląda na zakłopotanego. Zawsze lubiłam to słowo i sprawia mi przyjemność, że mogę go użyć. Nie traci czasu na przyjemności. Przyciąga krzesło wprost do mojego łóżka i okopuje się na nim.

"Zgłoszono twoje zaginięcie dwadzieścia cztery tygodnie temu". Łukam brwi. Jestem szczerze zaskoczony tą wiadomością.

Prawie dziewięć miesięcy temu podjąłem pracę. Pracę, która miała trwać prawie trzy miesiące. Nie wiedziałem, że przez te miesiące przygotowywał mnie do tego, co zamierzał zrobić później.

"Kto mnie zgłosił?" pytam szczerze zaciekawiony.

"Córka Angeli Clark, Aubry." Kiwam głową, bo to będzie Aubry. Albo Angela. Ale Aubry była moją najlepszą przyjaciółką. A Angela robiła dla mnie co mogła jako matka. Miała wystarczająco dużo na głowie jako samotna matka trójki dzieci, bez mnie dodanej do mieszanki.

Aubry miała duże, niewinne oczy, ciemne luźne loki, skórę jak jedwab z kości słoniowej, przy moich oczach w kształcie migdałów, delikatnych włosach w kolorze truskawkowego blondu i piegowatej skórze. Zawsze życzyłam sobie, żeby mój wygląd był bardziej podobny do wyglądu Aubry, ale to było wcześniej.

"Miło wiedzieć, że ktoś za mną tęsknił".

Detektyw Salve kiwa głową w lewo. "To dziwna rzecz do powiedzenia."

Wyśmiewam się. "Nie, jeśli jesteś mną."

Zaciska usta. Wyglądają jak dwa robaki przytulone do siebie. "Gdzie byłeś przez ostatnie sześć miesięcy?"

Nieważne. Muszę znaleźć Lotte. "Gdzie jest Lotte?"

"Kim jest Lotte?", pyta. Salve zmarszczył twarz w kwaśny wyraz.

"Charlotte. Była ze mną w ciężarówce, kiedy się rozbiliśmy", wyjaśniam.

Salve zaciska wargi - znowu - i powoli kręci na mnie głową. "Nikogo nie było z tobą w ciężarówce, kiedy przyjechali sanitariusze".

Mój umysł wiruje, próbując wymyślić scenariusze. "To niemożliwe."

"To fakt. Kim jest Charlotte? Kolejna uciekinierka?" Salve naciska.

"Nie uciekłam," stwierdzam. "I nie, ona ma dopiero jedenaście lat". Jestem sfrustrowany. Nie pamiętam, żebym widział Lotte po tym, jak się rozbiliśmy, ale była ze mną w ciężarówce. I czekaj, ona ma teraz dwanaście lat.

"Dlaczego nie powiesz mi, co zrobiłaś", naciska. I tak po prostu, zamykam się w sobie. Głos Holdena przebija się przez mój mózg. Powiedz komukolwiek, a umrze. Każdą osobę, której powiesz, zabiję.

"Kiedy mogę zobaczyć Angelę lub Aubry?" pytam. Wiem, że Aubry mi pomoże. Uwierz mi. Ona potrafi dochować tajemnicy.

"Kiedy skończymy tutaj. Mają niezły napęd, ale wyobrażam sobie, że już wyjechali. Nora, jeśli nie uciekłaś, to gdzie byłaś przez cały ten czas?".

Patrzę mu prosto w jego miłe oczy i mówię to, co wiem, że nie powinnam. Jestem złą dziewczynką, że łamię jego zasady. Ale oni są już w drodze. Mogę ich wkrótce zobaczyć. "Held captive," mówię.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Only Ever You"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści