Zła dziewczyna

Prolog

==========

prolog

==========

Ostrzeżenie przed spustem: Świat Faulknera jest mroczny, ziarnisty i momentami popieprzony. Książki mogą zawierać następujące elementy: dub-con, non-con, nadużycia, napaść, przymus, dzielenie się, samobójstwo, niepokorny feminizm, zaniedbanie, dorosłych wykorzystujących dzieci dla własnych korzyści, bogate dzieci bez konsekwencji, biedne dzieci nie mające nic do stracenia oraz ludzi żyjących w skrajnej nędzy, robiących rzeczy, by przetrwać i uciec, które mogą sprawić, że wrażliwi czytelnicy poczują się niekomfortowo.

Jeśli nie podoba ci się myśl o nastolatkach uczestniczących w wątpliwych aktach, takich jak seks bez zabezpieczenia, przemoc, przemoc seksualna, narkotyki, pornografia, hazard, zastraszanie i inne akty rozpusty i desperacji, ta seria nie jest dla ciebie. Również, jeśli jesteś obrażony przez ludzi biorących imię Pana nadaremno lub słowo cipa, proszę zwrócić tę książkę do zwrotu pieniędzy. Ten autor prawdopodobnie nie jest dla Ciebie.

*

Royal Dolce

"Jesteś gotowy, synu?" Tata pyta, klepiąc mnie po ramieniu, jakby był ze mnie oh-so-prouded, sposób, w jaki robi to zawsze, gdy pokazuję, że jestem zdolny do wykonywania jego spieprzonej oferty. Przez większość czasu może mieć mnie w dupie, ale kiedy musi coś załatwić, jest dumny i pochlebny.

Nie potrzebuję jego pochlebstw, nie chcę ich.

Chwytam nóż, spoglądając w dół na żałosną wymówkę dla istoty ludzkiej, która kiedyś mnie torturowała. "Urodziłem się gotowy" - mówię, robiąc krok do przodu.

To kłamstwo. Nie urodziłem się do tego. Odrodziłem się po to. Żyłam szesnaście lat jako jedna osoba, a potem ten dupek i jego rodzina porwali mnie. Wszedłem do tej piwnicy myśląc, że jestem kimś wielkim, że nikt nie może mnie tknąć. Wyszedłem z niej jako inny człowiek.

Pan Darling wyrzuca z siebie czkawką wysoki szloch, jego oczy są całe przekrwione z przerażenia. Wpatruję się w nie, frustracja chwyta mnie w zęby jak nieuchronne imadło. Każdy kolejny raz, każda zemsta, powinna sprawić, że poczuję się lepiej, ale tak nie jest. Chcę, żeby zranił tak, jak zranił mnie, żeby zobaczył, co mi to zrobiło. Ale on nie może. Żaden z nich nie może. Nikt na tym całym pieprzonym świecie nigdy nie zrozumie.

"Mam żonę i dzieci", bełkotał pan Darling. "Proszę, nie zabijaj mnie".

"Och, nie zamierzam cię zabić", mówię. "Śmierć byłaby zbyt łaskawa dla takiego potwora jak ty".

Jak wszystkie najlepsze potwory, ten nie może zostać zabity. Nawet po wydaniu ostatniego tchnienia, żyłby wiecznie wewnątrz mnie, niszcząc mnie każdego dnia mojego życia.

"Co zamierzasz zrobić?" pyta, jego głos jest wysoki i drżący ze strachu.

Jest związany zaledwie od dwudziestu czterech godzin, a już błaga jak mała suka. Byłam na jego łasce przez siedem dni.

Siedem. Kurwa. Dni.

Okażę mu tyle miłosierdzia, ile on okazał mi.

"Dalej, synu", mówi tata.

Pochylam się i wsuwam nóż przez poplamiony szczynami materiał jego spodni. Waha się i krzyczy, ale liny trzymają go mocno. Dzisiaj jestem tylko ja i tata. Przyprowadziłby bliźniaków, ale nie chciałem, żeby moi mali bracia to widzieli. Mój najstarszy brat nas chronił, ale już go nie ma, poszedł dalej ze swoim życiem. Jego słowa, gdy opuszczał to zapuszczone miasto, wciąż mnie prześladują.

"Dbaj o naszych braci".

To ciężkie brzemię. Nie wiedziałem, ile to zajmie, co King zniósł dla nas przez te wszystkie lata jako najstarszy, chroniąc nas przed złem, którego nie znałem. Ale on pracuje teraz dla mafii, a ja jestem tu, w Arkansas.

Powinno być na odwrót. Nawet przed tym tygodniem, który mnie zmienił, to ja byłem wojownikiem. King jest obrońcą.

"Proszę," szlocha pan Darling, przewracając się na plecy. "Nie rób tego. Nie musisz tego robić."

"I nie musiałeś robić tego, co zrobiłeś", mówię. "Ale oto jesteśmy. Potwory tworzą potwory tworzą potwory. A ja jestem tutaj. Twój demon, tutaj, aby odebrać swój funt ciała".

"Nie martw się", mówi tata z sadystycznym uśmiechem. "To będzie mniej niż funt".

Pan Darling hiperwentyluje przez szloch, przetaczając się na brzuch.

"W przeciwieństwie do ciebie, kiedy torturowałeś małego szesnastolatka, który nigdy nie zrobił ci gówna, mam sumienie", mówię. "Więc daję ci wybór. Możesz leżeć twarzą w dół i dostać nożem w dupę, albo odwrócić się, a ja zdejmę ci kutasa".

"Nie", Pan Darling dławi się, wijąc się jak najlepiej może przeciwko linom. "Proszę, nie."

"W jeden sposób żyjesz, w jeden sposób umierasz", mówię. "Twój wybór."

Bierze drżący oddech, zduszony krzyk ucieka, gdy przewraca się na plecy.

"Dalej," mówi tata, szturchając mnie do przodu.

Kucam i chwytam wyschniętego starego kutasa pana Darlinga w jedną rękę, a nóż w drugą. On krzyczy tak głośno, że dzwonią mi uszy, ale ja go nie słyszę. Nawet przez rękawiczki, drżące uczucie jego kutasa w mojej dłoni sprawia, że mam odruch wymiotny. Jest taki wiotki i bezsilny. Jedno cięcie i cała rzecz odchodzi w mojej ręce. Stoję i podaję go tacie.

"Oto twoja pieprzona pamiątka", mówię.

Gdybym mógł położyć go na podłodze obok dupy, którą pociąłem, zrobiłbym to. Dla mnie to bez różnicy. On jest tak samo odpowiedzialny.

"Dobrze się spisałeś, synu", mówi tata.

Nawet jeśli wiem, że zemsta nie sprawi, że koszmary znikną, przynajmniej wiem, że sprawiedliwość została wymierzona. Przynajmniej dla jednego pokolenia Darlingów.

Pan Darling wciąż krzyczy, a wokół niego zbiera się krew. Kucam i przecinam liny. Będzie musiał sam pojechać do szpitala. Nie umrze. Nawet nie kazałem mu cierpieć. Zrobiłem to szybko, jednym cięciem.

Jak już mówiłem, mam sumienie.

Tata znów klepie mnie po plecach. "On jest ostatni. To już koniec."

To nie jest koniec.

Ale dla niego jest i tylko o tym myśli. Pomściliśmy się na jego wrogach, Rodzicach Kochanych, którzy stronili od niego dwadzieścia lat temu. Ale ja znam prawdę. W tym mieście jest więcej Darlingów, ukrywających się jak karaluchy, nie noszących tego nazwiska.

Jego wojna się skończyła. Moja dopiero się zaczyna.




Jeden (1)

==========

jeden

==========

Harper Apple

Muszę znaleźć sposób na ucieczkę z tego pieprzonego miasta. Powoli niszczy moją duszę, rozdrabnia ją na pył, który będzie wisiał w powietrzu jak smród z papierni w upalne letnie popołudnie. Gdy pan Behr kontynuuje, ja kulę się w fotelu, opierając stopy na stojaku pod biurkiem przede mną. Gdybym tylko miał nauczyciela na tyle interesującego, żeby mnie czegoś nauczyć, to może miałbym szansę. Ale nauczyciele w Faulkner High są tak samo uwięzieni i beznadziejni jak uczniowie. Może nawet bardziej. Mieli więcej czasu, żeby zdać sobie sprawę, że nigdy się nie wydostaną, że całe życie spędzą w tej spoconej pachy miasta.

Wzdycham i pozwalam myślom błądzić, wpatrując się przez wąskie okno w łysiejący trawnik, na którym przez martwe miejsca prześwitują łaty kurzu. Dobrzy nauczyciele wyjeżdżają na drugi koniec miasta do prywatnej szkoły, gdzie klimatyzacja zawsze działa, budynek nie jest mylony z więzieniem, kiedy przejeżdżają obok niego goście, a dzieci wpływowych ludzi mają podobno tyle samo pasji, co pieniędzy.

Ciekawe, jak to jest. Władza. Pasja. Pieniądze.

"Harper, czy zechcesz odpowiedzieć na to pytanie?"

Nawet wypowiedziane monotonnym tonem pana Behra, moje własne imię przecina moje zamglenie.

"Możesz powtórzyć pytanie?" Pytam, gdy kilkoro dzieci chichocze. Jest tylko jedno miejsce, w którym jestem wyjątkowy i na pewno nie jest to sala w Faulkner High. Tutaj jestem na samym dole paczki. I dobrze. Łatwo jest unikać uwagi w dużej szkole ze zbyt wieloma królowymi dramatu.

"Dlaczego nie pozwolimy Chase'owi dostać tego", mówi pan Behr, odwracając się.

Wzruszyłam ramionami i ponownie usiadłam na swoim miejscu.

"Och, i proszę zobaczyć mnie po zajęciach, panna Apple".

Cholera. Przedwczesne rozluźnienie.

"Nieważne" - mruczę, odwracając się, by znów wpatrywać się w okno.

Zostały dwa lata. Czuję, że już zdążyłam, chociaż, włączając w to szkołę letnią po tym, jak mama nie zawracała sobie głowy zmuszaniem mnie do chodzenia do szkoły przez większość pierwszego roku. Wtedy myślałam, że wszystko mi się udało. Kto, do cholery, chce chodzić do szkoły? I nikt nie oczekiwał ode mnie, że będę myślał z wyprzedzeniem, że rozważę konsekwencje.

Teraz wiem, jakim byłem głupcem, że opuściłem w zasadzie cały rok. Jestem w kilku klasach z drugoklasistami, a z przyjaciółmi, których miałem przedtem, wypadłem z gry. Nie żeby byli prawdziwymi przyjaciółmi. Po prostu więcej ludzi o takich samych zainteresowaniach jak każdy w małym, bezsensownym mieście. Pieprzenie, bójki i szybka jazda swoimi gównianymi samochodami.

Przynajmniej to, że mam zepsutą matkę i nie mam ojca, nie czyni mnie wyjątkowym w Faulkner. Wiele dzieci ma bardziej popieprzone życie niż ja. Są dziewczyny, którym zaproszenia do Slut Clubu spadają na biurko i zdają sobie sprawę, że ich reputacja jest do kitu, i chłopcy, którzy zostają rozwaleni na boisku piłkarskim i których dni chwały zawsze będą należeć do liceum, nawet jeśli są zgorzkniałymi alkoholikami w średnim wieku. Dzieci z rodzin zastępczych i te, które mieszkają z różnymi wujkami i babciami, bo ich rodzice siedzą w więzieniu. Dzieciaki, które śmierdzą kocimi szczynami i chemikaliami, bo mieszkają w laboratoriach z metą. Dzieciaki, które zostają postrzelone lub muszą strzelać do innych ludzi dla swoich gangów.

Pieprzyć to wszystko. Potrzebuję biletu do wyjścia.

Tylko nie wiem, jak go zdobyć.

Wykład się kończy, a ja spoglądam w dół na ekran laptopa dawcy zadania na ten dzień. Większość ludzi na moich zajęciach z flunkie nie jest tu po to, żeby się uczyć, i zaczynają się wygłupiać, rzucając kulkami i ołówkami w sufit, słuchając muzyki lub włączając telefony. Kilku z nas wie, że to nie jest wyjście, i otwieramy zadania domowe, gotowi, by zacząć działać.

Na moim ekranie wyskakuje wiadomość, jakaś aplikacja typu messenger, o której nawet nie wiedziałem, że jest na szkolnych komputerach. To oldschoolowy o nazwie OnlyWords, który ma wyglądać retro, małe pudełko z kwadratowymi zielonymi literami mruga do mnie z wiadomością.

Witaj kochanie.

Szkoła naprawdę powinna zainwestować w lepszy firewall, żeby trzymać pełzaczy z daleka. Właśnie mam zamiar X z małego pudełka, gdy po pierwszej wiadomości wyskakuje druga.

MrD: Mam dla ciebie propozycję.

Przewracam oczami do siebie i postanawiam się zaangażować. Zresztą do zajęć zostało już tylko 5 minut. Nie zdążę nawet dokończyć jednego problemu z pracy domowej. Nie zawracam sobie głowy robieniem uchwytu na messengerze, tylko wpisuję w okienko, żeby odpowiedzieć. Może nie dostanę w najbliższym czasie stypendium do Yale, ale jestem na tyle inteligentna, żeby wiedzieć, że nie należy ufać mężczyznom w internecie. Co nie znaczy, że nie jest fajnie się z nimi pieprzyć.

Faulkner189: Pan D? Naprawdę? To jest oryginalne.

MrD: Możesz nazywać mnie Big D, jeśli wolisz.

Barf. Tak jak myślałem, jakiś zboczeniec włamuje się do szkolnych komputerów, żeby molestować dziewczyny. To właśnie podsumowuje doświadczenia z Faulkner High.

Faulkner189: Nie zapytasz, czy lubię starszych mężczyzn?

Tak?

Faulkner189: Albo czy jestem dziewicą?

MrD: Jesteś?

Faulkner189: In case u couldn't tell, Im on a school computer. UR prolly going to get arrested

MrD: Nie sądzę.

Faulkner189: Poważnie wątpię, że jesteś tak mądry, jak myślisz.

MrD: I tu się mylisz.

Faulkner189: Cóż, czyż nie jesteśmy pełni siebie

MrD: Po prostu szczerzy.

Faulkner189: U missed the chance to say I could be full of u 2

MrD: Myślę, że to ty flirtujesz.

Faulkner189: Byłem tam, zrobiłem to, mogę przewidzieć linie

MrD: Flirtowałaś ze starszymi mężczyznami online?

Faulkner189: ur all the same

MrD: Nie odpowiedziałeś na swoje pytania.

Faulkner189: U 1st

MrD: Nie lubię starszych mężczyzn, nie jestem dziewicą.

Faulkner189: Ditto. Prawdziwe pytanie brzmi: Y R U proposing underage girls?

MrD: Nie wiedziałem, że tak jest.

Faulkner189: Tak się złożyło, że włamałeś się na szkolne konto komputerowe, żeby wysłać mi wiadomość i nie wiedziałeś, że jestem w szkole?

Chciałbym, żeby ta aplikacja miała emojis, żebym mógł dodać przewracanie oczami, ale mogę tylko robić twarze z symboli na klawiaturze, więc zostawiam to wyłączone.

MrD: Kto powiedział, że cię proponuję?




1 (2)

Faulkner189: Legalnie zacząłeś od "mam propozycję

MrD: Powiedziałem "propozycję".

Faulkner189: Jasne, że jasne

MrD: Łatwiej byłoby porozmawiać osobiście. W sieci wszystko się miesza w ten sposób.

Faulkner189: Bahahaha!!!

Faulkner189: Nice try.

Faulkner189: gg. Postaraj się nie molestować więcej małych dziewczynek.

MrD: Bardzo zabawne. Porozmawiajmy wkrótce.

Faulkner189: dont think so

MrD: Oh, będziemy.

Dzwonek dzwoni, a ja wyskakuję, aby wylogować się i zwrócić laptopa, zerkając wokół, jakbym robił coś złego. Chyba tak. Tak jakby.

Ale nikt nie zauważa. Inne dzieci podnoszą się z drzemki, zbierają swoje książki i wychodzą z sali. Pan Behr ma następną godzinę planowania, więc nie musi się martwić o zatrzymanie mnie na następnych zajęciach. Wymazuje tablicę, a dzieci wychodzą. Zwracam laptopa do wózka i siadam z powrotem w biurku, żeby poczekać, aż pan Behr zrobi swoje.

Może mama ma rację. Myślę o wszystkich czasach, kiedy mówiła mi różne rzeczy, ostrzegała mnie przed podrywaczami w sieci i w innych miejscach.

Wszyscy mężczyźni lubią młodsze kobiety. To jest w ich biologii. Więc zostań dziś w swoim pokoju, Harper. Mam Jerry'ego.

A może to był Jim, albo Gordon, albo D'Aron? Straciłam ich z biegiem lat.

Kiedy ostatni uczniowie wychodzą, pan Behr podchodzi do biurka i siada na jego froncie. "Wszystko w porządku, Harper?"

"Yep."

"Jak się mają sprawy w domu?"

"Obraz idealny." Daję mu mój najbardziej fałszywy uśmiech.

Pan Behr wygładza swoją koszulę z krótkim rękawem na guziki na brzuchu. Oblizuje wargi i spogląda na drzwi, po czym odsuwa się od biurka i skrada się w moją stronę. "Dawno się nie widzieliśmy".

"Widujesz mnie codziennie na zajęciach".

Fidgetuje, ale przyszpilam go spojrzeniem. Haj z posiadania władzy nad nim wyczerpał się dawno temu. Teraz on mnie obrzydza.

Gdybyśmy nie mieli prawa, wszyscy braliby dziewczyny tak młode, że nie mogliby zajść w ciążę, więc nie musieliby się martwić o kontrolę urodzeń. Nie żeby ich to obchodziło, gdy już to zrobią. Spójrz na swojego ojca...

Nie, żebym miała taką opcję. Nigdy nie poznałam tego faceta. Mama ma wiele do powiedzenia o tym, jakim był nieudacznikiem, ale wątpię, żeby wiedziała, kto ją zapłodnił.

"Spotkajmy się dzisiaj po szkole" - mówi pan Behr, jego głos to pilny szept. "Nasze zwykłe miejsce. Odwiozę cię potem do domu".

"Nie wiedziałem, że mamy zwykłe miejsce".

"Czy czujesz się zaniedbany?" Myślę, że próbuje się droczyć, ale tylko brzmi jęcząco.

"A co jeśli mam plany?"

"Och, Harper," mówi, prostując się. "Nie masz planów. Plany wymagają przyjaciół."

"Mogę mieć plany rodzinne".

"Wiesz, Harper, jesteś taką mądrą młodą damą", mówi pan Behr. "Pewnego dnia jestem pewien, że dostaniesz się do świetnego college'u, jeśli będziesz się pilnie uczyć i utrzymywać wysokie oceny".

"W zeszłym roku dostałam szóstkę w twojej klasie" - zaznaczam. Nigdy nie myślałam o nim jako o groźnym, ale wtedy, prawdopodobnie celowo sprawiał, że czułam się jakbym miała kontrolę. Jaką władzę ma szesnastolatka nad dorosłym mężczyzną?

Wiem, co powiedziałaby mama. Powiedziałaby wiele. Kłapałaby językiem z obrzydzeniem i mówiła: "Dziewczyny w twoim wieku, Harper. Chodzą, wyglądając jak z rogu ulicy. A potem udają, że są ofiarami, kiedy dostają to, o co cały czas prosiły.

"Tak, dostałaś piątkę," zastanawia się pan Behr. "Byłaś też taką dobrą uczennicą. Tak chętnie się uczyłeś i wykonywałeś polecenia. Nie chciałbym, żebyś musiała powtarzać geometrię w przyszłym roku. Ale wtedy mógłbym poprosić o ponowne przyjęcie cię do mojej klasy...".

Podnoszę się z biurka, podnoszę książki i kieruję się do drzwi, zatrzymując się na tyle długo, by zawołać przez ramię, "Będę tam."

*

A Father's Love

If he knew

I wrote this shit

He'd say

I was less of a man.

If he knew

Co się działo przez te brakujące dni

Powiedziałby, że

Nie byłem wcale człowiekiem.

If he knew

Że nie ma we mnie nienawiści

Powiedziałby, że

I've grown.

If he knew

Zimne pragnienie zemsty tam, gdzie powinno bić serce.

Powiedziałby, że

Byłem usprawiedliwiony.

Gdyby wiedział, że

Że nigdy nie da się go zaspokoić

Powiedziałby.

"Oto prawdziwy mężczyzna".

Więc nic nie mówię

w ogóle.




Dwa (1)

==========

dwa

==========

Harper Apple

W domu odklejam wilgotny podkoszulek i wciągam czołg, przeciągając z tyłu moje ciemne włosy i zakręcając je. Potem zaklejam taśmą ręce i kieruję się do piwnicy, żeby uderzyć w worek, który wisi pod sufitem w rogu. Jeden z chłopaków mamy kupił go sobie pewnego roku, ślubując, że nabierze formy, ale już dawno odszedł, jak reszta z nich. Nie winię ich za to. Nic dobrego nie trwa tutaj długo.

Mam szczęście, że mama utrzymuje pracę i przynosi do domu wystarczająco dużo pieniędzy, żeby utrzymać nas w tej zarobaczonej pułapce. Wypłata wystarcza tylko na pokrycie rachunków i rosnącej potrzeby mamy, by kupować rzeczy, które mają zaimponować jej mężczyznom, przez co zastanawiam się, czy pewnego dnia nie zniknie z którymś z nich i w ogóle nie wróci do domu. Przynajmniej do tej pory trzymała się w pobliżu, muszę jej to przyznać. Mogło być gorzej. Mogliby mnie wysłać do rodziny zastępczej, a kto weźmie surowego nastolatka z problemem z nastawieniem?

Nawet powrót do przyczepy, w której się wychowałem, byłby gorszy niż dom. To nie jest takie złe. Mama zbiera czynsz na czas, żeby uchronić nas przed eksmisją co miesiąc, i chociaż nasz dom to gówniana dziura w Faulknerowskiej wersji ganglandu, to nie jest to przyczepa.

Trzasnęłam pięścią w worek, tańcząc do tyłu, gdy ten zamachnął się w moją stronę. Potem wyprowadzam serię ciosów.

Ten jest dla mamy i jej preferencji dla mężczyzn i ich narkotyków nad artykułami spożywczymi i bieżącą wodą.

Następny jest za mojego ojca, kimkolwiek on kurwa jest.

Jeden-dwa dla Colina, którego skórzana kurtka i obcy akcent uwiodły mnie z dziewictwa pod mostem, kiedy miałam trzynaście lat.

Jest też prawy sierpowy dla policjanta, który przegonił mnie, gdy próbowałam zrobić jakąś piękną sztukę na ścianie pod wspomnianym mostem. Chciałam tylko dać innym dziewczynom coś ładniejszego niż ponura cementowa ściana, by mogły świadczyć o swoim wstydzie, gdy facet się wyrwał, upuścił zakrwawioną prezerwatywę na ziemię i rzucił im papierosa, zanim uciekł.

Moje najzacieklejsze ciosy zachowuję jednak dla pana Behra. Przeklinam administratora, który w tym roku ponownie umieścił mnie w swojej klasie. Minęły dwa tygodnie od rozpoczęcia szkoły, a ja właściwie pozwoliłam sobie na nadzieję, że już więcej się do mnie nie odezwie. Że pójdzie dalej i znajdzie sobie jakąś inną smutną idiotkę bez nadziei, żeby móc udawać współczucie, kiedy będzie ją wabił na tylne siedzenie swojego samochodu.

Po godzinie jestem wykończony, nie mówiąc już o oblaniu się potem. Wbiegam na górę, łykam trochę wody z kranu i kieruję się pod prysznic. Kiedy tam docieram, zaczynam się wahać. Dlaczego robię się czysty dla starego Behra? Zdejmuję bluzkę, zakładam czystą koszulkę, a ponieważ nie porzuciłem jeszcze całkowicie ludzkiej przyzwoitości, nakładam kolejną warstwę dezodorantu. Para dżinsów i pasek zapobiegają błądzeniu rąk, a tenisówki uratują moje stopy podczas milowego spaceru do miejsca, do którego nawet nie chcę iść.

Ale jaki mam wybór?

Zerkam na swoje książki. Dostaję dobre oceny bez konieczności podlizywania się innym nauczycielom. Od czasu niesławnej przerwy w nauce na pierwszym roku, haruję jak wół, żeby to osiągnąć. W tamtym roku postanowiłam, że bez względu na wszystko, wynoszę się z tego miejsca, zanim wessie mnie jak ruchome piaski, tak jak wielu innych.

Zamiast pędzić na spotkanie z Behrem, włączam stary komputer stacjonarny, który wciąż mamy - głównie dlatego, że jest tak wolny, że nawet lombard go nie kupi - i otwieram pracę domową. Może jeśli będę wszystko zapisywać, udowadniać, że to oddałam, nie będzie mógł mnie oblać.

Jestem w połowie drogi, gdy wyskakuje okienko wiadomości OnlyWords.

MrD: Znów się spotykamy.

Szarpię dłonie z klawiatury, jakby zamieniła się w lawę, i nerwowo rozglądam się dookoła.

Gówno wiem o technologii, ale co to właściwie jest? Kim jest ten facet i skąd wie, że to ja? W jaki sposób dostał się ze szkolnego laptopa do mojego starożytnego komputera stacjonarnego w domu?

Biorę oddech i wycieram dłonie o dżinsy, zanim ostrożnie umieszczę ręce z powrotem na klawiaturze.

Aplikacja każe mi stworzyć nazwę użytkownika, więc wpisuję ją, a potem siedzę tam, próbując wymyślić, co powiedzieć. Większość mnie chce zamknąć skrzynkę messengera i zablokować aplikację, ale coś mnie powstrzymuje. Moja skóra się czołga, włosy na karku stają mi dęba, jakby mnie obserwowano. Jak on mnie znalazł? Muszę się dowiedzieć.

BadApple: Czy my się już spotkaliśmy?

MrD: Och, gramy w tę grę?

BadApple: Żadnych gier.

MrD: Zgadza się.

BadApple: Więc jak mnie znalazłeś?

MrD: Mam swoje sposoby.

BadApple: Thot you said no games

MrD: To nie jest gra, to sekret. Magik nigdy nie ujawnia i takie tam.

BadApple: Teraz jesteś magikiem? Wyjaśnia to przerażenie.

MrD: Nie pomyślałbyś, że jestem przerażający, gdybyś mnie poznał.

BadApple: Założę się, że się mylisz.

Dobra. Spotkajmy się.

BadApple: lol

MrD: O ile się zakładamy?

BadApple: Nie ma mowy.

MrD: 10k

Wpatruję się w ekran komputera, mój umysł nie jest w stanie pojąć liczby, którą wpisał. To znaczy, nawet jeśli koleś jest totalnym zboczeńcem... Dziesięć tysięcy dolarów to dużo pieniędzy, żeby wejść w moje spodnie. Gdybym myślała, że faktycznie tyle zapłaci, byłabym w drodze w sekundę.

Czy to czyni mnie dziwką? Pewnie, może. Ale naprawdę nie obchodzi mnie, co kto myśli. To moje ciało. Dlaczego nie miałabym ustalać ceny? Jestem śmieciem z przyczepy, który nie ma nic do zaoferowania, jak moja matka lubi mi przypominać. Robiłam gorsze rzeczy niż sprzedawanie seksu.

Do diabła, jeśli mówimy o cenach, wszystko co dostałem za moje dziewictwo to papieros i para zakrwawionej bielizny.

Jedyne co dostałem za seks to kilka fajnych tatuaży. Mav był przyjacielem, potrzebował płótna do ćwiczeń, a ja się nudziłem. Między nami dwoma, najwyraźniej nie mogliśmy się oprzeć skórze i bólowi, a następną rzeczą, którą wiesz, byliśmy w łóżku razem. Ten układ trwał mniej więcej tak długo, jak długo zajęło mu skończenie tuszowania mojego uda i biodra. Potem naprawdę nie byliśmy sobą zainteresowani, ale przynajmniej miałam co pokazać. Gdzie indziej dziewczyna taka jak ja mogłaby zdobyć pieniądze na tatuaże?




Dwa (2)

MrD: Nie jesteś zainteresowany?

Potrząsam głową, wracając do teraźniejszości. Ten facet najwyraźniej chce czegoś więcej niż tylko zaliczyć. Nawet taki brzydal jak pan Behr może znaleźć kogoś do pieprzenia, jeśli tylko wystarczająco się postara. Co oznacza, że temu facetowi chodzi o coś innego. Jeśli go spotkam, to albo mnie sprzeda, żeby odzyskać pieniądze, albo zbierze moje organy. I to o ile faktycznie ma pieniądze, co w stu procentach gwarantuję, że nie ma.

BadApple: nope

MrD: Wiem, że takiej dziewczynie jak ty przydałoby się to.

Znów drżę, ale nie zamierzam dać mu się podejść. Oczywiście, że przydałyby mi się te pieniądze. Nie jestem jedyną biedną dziewczyną w mieście. Prawie każdy w FHS, kto ma tatuaże, dostał je od Mavericka.

BadApple: Po co takiej dziewczynie jak ja potrzebne są $? Mam wszystko.

College. Podróż. Samochód. Lepsza szkoła. Lepszy dom.

Moje palce wciąż na klawiaturze, to niespokojne uczucie znów pełznie po moich plecach.

BadApple: IDT 10k pokrywa dom, nawet nie ten.

MrD: Pokrywa czynsz za jeden.

Serce mi teraz wali. Muszę sobie przypominać, że on nie wie, gdzie mieszkam, że wynajmujemy. Zakłada, że mieszkam w gównianym domu, bo chodzę do Faulkner High. To wszystko.

BadApple: Skąd wiesz, że potrzebuję tego wszystkiego?

Obserwowałem cię, Harper.

Całe moje ciało zamarza.

Harper.

On zna moje imię. Wie, kim jestem. A jeśli to wie, to pewnie wie, gdzie mieszkam. Zmuszam się, żeby się nie rozglądać, nie podglądać przez szpary w zakurzonych żaluzjach.

Nie, mówię sobie. On nie wie, kim jestem. Zdobył to ze szkolnego komputera, do którego się zalogowałam. Nie wie, gdzie mieszkam, nie ma dziesięciu tysięcy dolarów i nie obserwuje mnie. A jeśli spróbuje zgarnąć mnie z ulicy... Cóż, może, kurwa, spróbować. Zobaczy, jak to się skończy. Może i mam zerowe perspektywy życiowe, nic w życiu nie mogę nazwać swoim oprócz ciała, z którym się urodziłem, ale to mnie nauczyło czegoś więcej. Wiem, jak używać mojego ciała do czegoś więcej niż seks.

BadApple: Lubisz oglądać?

MrD: Uwielbiam.

BadApple: to obejrzyj to

Nie czekając na wylogowanie, wyrywam ze ściany kabel od komputera. Potem wstaję, sprawdzam godzinę na moim telefonie z trzeciej ręki i wychodzę, ciesząc się, że mogę zostawić za sobą to niesamowite uczucie. Nie mogę uwierzyć, że dałem się podejść temu pełzaczowi. Ale jakkolwiek niepokojące to było i jak kuszące są marzenia o większej ilości pieniędzy, niż kiedykolwiek mieliśmy w całym moim życiu, to nie jest prawdziwe.

Pan Behr jest prawdziwy.

Dla dziewczyny takiej jak ja, to jedyne wyjście. Cena, jaką płacisz za marzenia. Obciągasz swoim nauczycielom, żeby mieć dobre stopnie i może dostać stypendium do państwowego college'u, gdzie prawdopodobnie będziesz musiała obciągać swoim profesorom. W końcu schodzisz z kanapy castingowej i stajesz na własnych nogach.

Na początku zostawiałam mamie notatki, kiedy szłam na spotkanie z panem Behrem, zawsze w połowie przerażona, a w połowie z nadzieją, że zapyta mnie, dokąd poszłam. Ale mama przestała postrzegać mnie jako swoją córkę i zaczęła postrzegać mnie jako konkurencję około dwunastego roku życia, kiedy chłopak numer dziewięćdziesiąt okazał się kutasem, jak pierwsze osiemdziesiąt dziewięć, które przeciągnęła przez dom w ciągu mojego życia. Z tą różnicą, że ten okazał się kutasem z gatunku tych, którzy chcieli być w spodniach jej córki zamiast jej. Od tej pory cieszyła się, że nie ma mnie w domu. Po kilku miesiącach obciągania panu Behrowi, wyszedłem, gdy była tam przed telewizorem. Nawet nie spojrzała w moją stronę.

Im młodsza tym lepiej, jeśli to od nich zależy. Dlatego lepiej się zakryj, gdy ten ktoś przyjdzie, Harper. Nie mam zamiaru stracić mężczyzny na rzecz jakiegoś dzieciaka, który nie odróżnia swojego tyłka od łokcia.

Kiedy wychodzę z przyciemnionego wnętrza na oślepiające słońce późnego popołudnia, muszę się zatrzymać i pozwolić oczom się dostosować. Pomiędzy naszym podupadłym domem z cegły a następnym, Blue kucała nad basenem dla dzieci do połowy wypełnionym piaskiem, wybierając go starą plastikową chochlą. Obok niej Olive siedzi na składanym krześle plażowym z popękanego plastiku z aluminiowymi nogami, które prawdopodobnie było w pobliżu, odkąd jej mama była nastolatką. Przesuwa zabawkowym samochodem w górę i w dół po metalowych prętach krzesła, czekając, aż starsza siostra posprząta jej piaskownicę.

Normalnie, przywitałbym się. Nie jesteśmy przyjaciółmi, ale bliskość i wiek sprawiają, że Blue jest tak blisko jak ja. Między nami dwoma mamy zbyt wiele murów. Jedna z nas musiałaby chcieć je zburzyć, żeby się zaprzyjaźnić, a obie jesteśmy zbyt strzeżone. Ona ma swoją siostrę, a ja mam swoje pięści i obie szanujemy to, że te rzeczy mają dla drugiej osoby największe znaczenie.

"Pieprzone koty" - przeklina Blue, ciskając szuflą gówna poza swoje podwórko i na drogę. "Czy to wygląda jak kuweta?"

"Prawdopodobnie dla nich", mówi Olive. "To nie ich wina. Każdy gdzieś sra".

Blue wzdycha i wyrzuca niedopałek papierosa na piasek, zanim stanie.

"Dobra, możesz grać", mówi, a siostry zamieniają się miejscami. Macha, gdy mnie widzi, zdmuchując z oczu swoje długie, niebieskie włosy i wyciągając paczkę papierosów. Wyciąga ją do mnie, gdy przechodzę przez zapadnięte miejsce w naszym zniszczonym chodniku, pocierając ramiona, aby pozbyć się chłodu, który dostałem od rozmowy z panem D.

"Dzięki", mówię, stąpając przez brudną łatę między naszymi chodnikami, aby złapać dym. "Odwiozę cię".

"Fajnie", mówi Blue, zapalając i podając mi zapalniczkę. Ja tylko gram na zwłokę, odkładam to, co nieuniknione, ale to mnie nie powstrzymuje. Pan Behr może poczekać - i poczeka. Prawdę mówiąc, nie tylko on coś z tego czerpie. Lubię obserwować ludzi, badać ich, widzieć, co ich kręci i co zrobią. Wiem, że przynęta mojego nastoletniego ciała jest zbyt silna, by słaby pan Behr mógł się jej oprzeć. Nie odważy się nawet zbesztać mnie za spóźnienie. Lituję się nad samotnym, starym grubasem, który nie potrafi inaczej i oboje o tym wiemy, tak samo jak wiemy, że obleje mnie z matematyki, jeśli w ogóle się nie pojawię.

"Wychodzisz?" pyta Blue, patrząc, jak Olive prowadzi swój mały samochód przez piasek i przeskakuje go nad niedopałkiem papierosa, który odkopała.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Zła dziewczyna"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści