Pani Wieczoru

Prolog

Prolog      

"Esther! Nie możemy zostać" - syczała Delilah, szorstko szarpiąc mnie za łokieć. 

Wyrwałam go z jej chwytu, ściszając ją w odpowiedzi i machając rękami w jej kierunku. "Idziesz" - wykrztusiłem, ciepło zalewające moje policzki, gdy kolejny przeciągnięty jęk odbił się echem z prywatnego salonu pani Pickering. 

Delilah nie wiedziała, co ten jęk oznaczał, ale ja wiedziałem. Był on ukryty pod dziwnym, mechanicznym brzęczeniem i okazjonalnym szemranym pytaniem młodej lekarki, ale był tam tak samo. Przyjemność. Wydałam w życiu kilka takich jęków, ale nie tak regularnie jak pani Pickering, kiedy była sama w swoim pokoju z doktorem Underwoodem. 

Młodsza pokojówka skrzywiła się, po czym ruszyła korytarzem w stronę schodów dla personelu, zostawiając mnie samą z odgłosami z pokoju jako towarzystwem. 

Doktor Underwood był wysokim mężczyzną o szerokich ramionach i szczupłych biodrach. Był młody jak na lekarza, pomyślałam, i bardzo przystojny, a widywał wyłącznie kobiety, więc wyobraziłam sobie, że musiał być dość popularny. My, pokojówki, chichotałyśmy, gdy tylko widziałyśmy, że przyjechał. Oznaczało to, że pani domu, pani Pickering, znowu miała "nerwowe dolegliwości" i on przyszedł się nią zająć. To nie był pierwszy raz, kiedy zakradałam się do jej drzwi, żeby posłuchać wielkiego brzęczenia, które dochodziło z wnętrza i wszystkich jej małych pisków i westchnień. Lekarz nigdy nie wydawał takich dźwięków, tylko spokojne pytania, więc wiedziałem, że cokolwiek dzieje się w środku, to sprawa jednostronna. Wiedziałem, jak brzmią mężczyźni, gdy dbają o własną przyjemność. 

Przygryzłam wargę i oparłam się o ścianę w korytarzu, moje oczy miotały się tam i z powrotem w obie strony, gdy moje ciało pulsowało w rytm małych dźwięków czkawki pani Pickering, jakby były moimi własnymi. Och, co ja bym dała, żeby wiedzieć, co robi lekarz. Żeby mi to zrobił! 

Moje ręce wykręcały się na pasku fartucha, ale jedna z nich powędrowała powoli na południe, usta rozchyliły się w słabej mimice tego, co musiała robić moja pani, gdy naciskałam na miejsce, gdzie bolało mnie najbardziej. 

"O, Panie!" Pani Pickering zawołała ze środka, a brzęczenie stępiło się nieco, gdy zaczęła miarowo sapać. 

Pocierałam się pilnie, uczucie stępiło się przez moje spódnice, kiedy brzęczenie stało się rykiem i dr Underwood pojawił się nagle z salonu, różowobiały, ale schludny, drzwi lekko uchylone. 

Wypuściłam niezręczną krzyżówkę jęku i pisku zaskoczenia, gdy policzki młodej lekarki pociemniały. Potknęłam się i wpadłam w niski ukłon, wykręcając ręce za plecami, serce latało mi w piersi. Nigdy nie przypuszczałam, że on lub pani Pickering mogą wyjść z pokoju. Może i byłam lubieżna, ale nie byłam głupia. Cóż...najwyraźniej byłam, trochę. 

"Ja-my, um, twoja pani...potrzebuje trochę wody," wyszeptał dr Underwood, oczy szybko poruszające się między moimi spódnicami i moją twarzą a sufitem. "Lepiej pójść, zanim odzyska siły," dodał w pośpiechu. 

Mój oddech uderzył, a ja przytaknęłam szybko, biegnąc obok mężczyzny, gdy kierowałam się w stronę schodów dla personelu. Oczy doktora Underwooda obserwowały mnie, a na jego ustach pojawił się lekki uśmiech, gdy drzwi do salonu się zatrzasnęły. 

Delilah była w kuchni, przygotowując tacę z herbatą, kiedy przyszedłem. Wiedziałem, że chce mnie przepytać z tego, co usłyszałem, ale byliśmy pod czujnym okiem Cooka i dostalibyśmy po knykciach za mówienie o rodzinie w taki sposób. 

"Pani potrzebuje wody", zawołałam do Delilah, spiesząc się do tylnych drzwi na podwórze. I do stajni. 

"A gdzie ty myślisz, że idziesz, Esther Reed?" Cook pstryknął. 

"Mam wiadomość dla Parksa od pana Pickeringa", skłamałam, pędząc do drzwi. 

Dotarłam tam, zanim Cook zdążyła poruszyć swoją obfitą sylwetką na tyle szybko, żeby mnie złapać, ale nie wcześniej, niż usłyszałam: "Ta młoda kobieta nie wyjdzie na dobre". 

Słyszałam to już od lat. Odkąd byłam małą dziewczynką, która zbyt chętnie uśmiechała się do przystojnych nieznajomych. Straciłam przez to pracę. 

Ale nie mogłam się powstrzymać. 

Davey Parks szczerzył się do mnie, gdy maszerowałem za otwarciem małej powozowni. "Hej tam, Est-" Jego słowa umarły gwałtownie, gdy chwyciłem za jego pas i wciągnąłem go do pustego straganu z tyłu. 

"Jak szybko możesz stać się twardy?" wykrztusiłem, obracając się i wyginając, moje ciało pulsowało na wspomnienie łagodnego uśmiechu lekarza.




Rozdział 1

Rozdział pierwszy

Dr Underwood & Pan Tanner     

Zawsze lubiłem obserwować doktora Underwooda. Przez dwa lata mojej służby w Pickerings prawie wpakowałem się w niezłe kłopoty. Ale było coś w tym człowieku. Czułem z nim więź. Nie byłem tym, kim powinienem być - nie dość cichy, nie dość bezinteresowny, nie dość odpowiedni. I choć nie potrafiłem powiedzieć dlaczego, pomyślałem, że to samo mogło dotyczyć doktora Underwooda. 

Oparłam się w cieniu sali obsługi i obserwowałam go oraz innych wytwornych panów i panie, którzy przychodzili do domu na zakupy i plotki o nieszczęściu rodziny. Przechadzał się po domu, nie szukając pani Pickering, ale podejrzewałam, że wybierał, które z armatur i towarów chciałby kupić, gdy wszystko trafi na aukcję. Nie mogłam zostać zwolniona za impertynencję, skoro już za kilka dni miałam zostać zwolniona. 

Powinnam była wiedzieć, że tak ładna posada jak ta nie będzie trwała, taka, gdzie miałam pokój i dobre posiłki. Dziewczyna taka jak ja, która nie potrafiła utrzymać spódnicy na prosto, gdy w pobliżu kręcili się przystojni chłopcy, a za swoje nawyki została już zwolniona z jednej pracy usługowej. 

Jak się okazało, pan Pickering też miał swoje słabości, a gra w spekulacje sprawiła, że stracił swoje pieniądze z handlu. Teraz wyprzedawali okazały dom i zwalniali pracowników w nadziei, że uda im się wyskrobać to, co jeszcze zostało. Dali nam wszystkim dobre referencje w zamian, ale ja jeszcze nie znalazłem żadnego stanowiska. Na pewno nie tak miłej. 

Dr Underwood zatrzymał się w holu wejściowym, spoglądając w górę na wielkie schody, po czym obrócił się w miejscu i przeszedł po kafelkach do sali, w której szpiegowałem. Spodziewałam się, że zatrzyma się i zbada jeden z kredensów albo jakieś dzieło sztuki, więc nadal wpatrywałam się w niego niemrawo, gdy schował się w korytarzu dla personelu. 

Skłoniłem się, trochę za późno i bez wdzięku, a on zarumienił się, krzątając się nerwowo przede mną. 

"Czy zgubił się pan, sir? Nie ma nic wielkiego z powrotem tutaj, aby zobaczyć," powiedziałem. "I mniej na sprzedaż". 

Jego ręce wykręcały się przed nim, chusteczka wiła się wokół palca i gniotła w pięści. Jego ubranie było cienkie i pięknie dopasowane do jego eleganckiej ramy, ale poruszał się w nim jakby szukał drogi ucieczki. 

"Ach, byłem - właściwie przyszedłem do pani...ale ja - nie poznałem pani imienia, panienko..." 

Stanęłam prosto przy tym, nawet jak on znowu pochylił się do przodu, pełne wargi pursing. 

"Esther Reed, proszę pana", powiedziałam. 

A potem wstrzymałam oddech i czekałam na jego wypowiedź. Czy zaoferuje mi stanowisko? Czy Pickeringowie mnie polecili? Jeśli tak, to najwyraźniej nie zwracali uwagi na moje przyzwyczajenia. Dr Underwood był właśnie takim typem przystojnego mężczyzny, z którym zbyt często wpadałam w kłopoty - choć zazwyczaj nie z tak ważnym dżentelmenem jak on. 

Kiedy zbyt długo zabierał głos, sprawdzając przez swoje ramiona i wokół moich, czy ktoś słucha, mówiłam za niego. 

"Czy chodzi o stanowisko, sir? Czy potrzebuje pan pokojówki?" zapytałem. 

Zakaszlał i uśmiechnął się. "Nie ja - mam jedną z nich i ona jest...nie tak urocza, z pewnością. Ale może też trochę mniej wścibska," powiedział. To była moja kolej, aby się zarumienić, myśląc o tym, że złapał mnie w holu podczas jego spotkania z moją panią wszystkie te miesiące temu. "To jest, um... delikatny rodzaj... i jeśli mogę obrazić, proszę powiedzieć, ale-" 

Podeszłam bliżej, żar palący na moich policzkach odzwierciedlał czerwień na jego, która sprawiła, że jego piegi stały się o kolejny odcień ciemniejsze. 

"Czy jest pan w potrzebie kochanki, sir?" szepnęłam. 

Nie byłam w najmniejszym stopniu urażona sugestią, choć nie byłam pewna, czy jestem prawie wystarczająco drobna na takie rzeczy. Może to poniżej stanowiska młodej damy, ale ja tak naprawdę nie byłam damą. Nie miałam nawet odpowiedniego talentu, jak aktorka czy śpiewaczka operowa, ani inne rodzaje kobiet, którym mężczyźni kupowali ładne rzeczy - wytworne domy, suknie, klejnoty i tym podobne rzeczy. 

Uśmiech doktora Underwooda rozluźnił się na moje pytanie i wyglądał niemal chłopięco, chociaż wiedziałam po odrobinie siwizny na jego skroniach, że jest starszy ode mnie. 

"To nie do końca to", powiedział, sprawdzając ponownie salę wokół nas. Ale wiedziałem, że inne pokojówki były zajęte praniem i suszeniem pościeli - dokładnie tam, gdzie miałem być - a personel kuchenny już próbował wyskrobać posiłek z tego, co zostało. 

Podszedł bliżej, aż musiałam odchylić głowę do tyłu, żeby spojrzeć na niego. Miał łagodną twarz z wysokimi kośćmi policzkowymi i ustami do całowania, i pomyślałam, że jeśli zbliży się o krok, będę mogła albo oprzeć się o niego, albo opaść plecami na ścianę i pozwolić, żeby mnie zakręcił. Lubiłam tę grę, gdy była z miłym kolegą. 

"Jest taki dom, który ja...patronuję. Dziewczyny, które tam mieszkają są zadbane i traktowane życzliwie." I z tym, jego brwi, takie same czerwono-brązowe jak jego krótkie włosy, waggled up. 

"A czy byłabym służącą, czy...?" 

"Gdybyś chciała," powiedział, marszcząc brwi. "Ale mogą być inne... zatrudnienie, które sprawiłoby ci większą przyjemność". Potem znów wkroczył, a na jego kurtce pojawił się powiew tytoniu i miękki błękit jego oczu nieco stwardniał. Ale jego uśmiech był słodki, gdy nie cofnęłam się o krok i nasze piersi się zetknęły. Pochylił głowę i szepnął mi do ucha: "Pracuj dla dziewczyny, która nie potrafi utrzymać rąk przy sobie w korytarzu, gdzie każdy mógłby ją zobaczyć". 

"Co wydaje ten wielki brzęczący dźwięk?" zapytałem, wpatrując się w niego. 

Uśmiechnął się, a affable, nerwowy lekarz wrócił. "Mogę ci pokazać, jeśli chcesz. I wolałbym opowiedzieć ci więcej o dworze na osobności. Czy przyszedłby pan do mojej praktyki na Harley Street? Zostanę do późna tego wieczora". 

"Tak jest," powiedziałem, obserwując błysk upiornej zieleni migoczący w jego spojrzeniu.       

* * *  

Tego wieczoru przyjechałem po zmroku. Dr Underwood sam odpowiedział na drzwi, a w gabinecie nie było nikogo innego. W sali czułam się bardzo mała, gdy zamknął za mną drzwi. Ciemne drewno paneli rozciągało się nad moją głową, a na bocznym stoliku obok jarzyła się złota lampa. Drzwi zatrzasnęły się i zamek zatrzasnął się, brzęk odbił się echem w otwartym holu i pociągnął dreszcz w dół mojego kręgosłupa. 

"Pani Reed, jeśli jest pani w ogóle niewygodna-" zaczął dr Underwood, robiąc krok do tyłu, aby dać mi miejsce. 

"To nie to", pospieszyłam się z powiedzeniem, obracając się i prawie uderzając nosem w jego. Jego oczy były bardzo ładne niebieskie, zauważyłem, i odrzuciłem rozproszoną myśl. "Po prostu zwykle nie...planuję tego typu rzeczy". 

Zamrugał na to, oczy rosnące szeroko, a ja roześmiałam się i spojrzałam w dół na podłogę, potrząsając głową. "Och to się stało, mnóstwo więcej niż powinno. Ale nigdy nie rozmawiałam o tym z panem wcześniej i musiałam myśleć o tym, jak to może pójść cały dzień, a potem cały wieczór." 

Dr Underwood uśmiechnął się, piegowate policzki dołeczek. "Ach, przewidywanie", powiedział. "Tak, cierpiałem na to dzisiaj również. Chodź." 

Jego ręka wylądowała na moich plecach pod szalem, i choć jego palce były delikatne, musiałam oprzeć się kolejnemu dreszczowi przy ich ponaglającym dotyku. Poprowadził mnie obok biura recepcjonistki, w dół korytarza i do bogato umeblowanego pokoju wyłożonego półkami z książkami i ogromnym kominkiem z ryczącym płomieniem już rozpoczętym. Na zewnątrz było chłodno, ale biuro doktora Underwooda płonęło gorącem i od razu ściągnęłam szal z ramion. 

"Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, ale nie sądziłem, że chciałabyś być zimna" - powiedział, zerkając między ogniem a mną. 

"Czy myślał pan o tym często, sir?" zapytałem, pytanie przyszło bezwiednie, ale nigdy w życiu nie zrobiłem wiele wysiłku, aby powstrzymać moje usta. Jego brwi zmarszczyły się, więc dodałem: "O mnie, sir. Sprowadzając mnie tutaj?" 

Mógł winić ogień za rumieniec na policzkach, ale nie byłem pewien, co spowodowało tę zmianę koloru w jego oczach ponownie, z błękitu nieba na dziwnie żywą zieleń. 

"Wiele razy", powiedział, a jego głos również się przesunął, pojawiła się szorstka krawędź warczenia. Powiedziałabym, że nie wydaje się być typem warczącym, gdyby nie fakt, że w tej chwili robił to tak dobrze. 

Moje nogi drgnęły pod spódnicą, uda zacisnęły się razem, gdy odchyliłam głowę do tyłu, by spojrzeć na niego. "A co zrobiliśmy, kiedy pomyślałeś o nas razem?" Zapytałem, gryząc się w wargę, aby oswoić mój grymas. 

Jego klatka piersiowa podnosiła się szybciej, a zieleń w jego oczach jaśniała. "Dokładnie to, co zrobimy dziś wieczorem. Teraz, jeśli nie miałaby pani nic przeciwko, panno Reed, chciałbym, aby rozebrała się pani, podczas gdy ja się rozstawię." 

Moje ręce automatycznie podniosły się do guzików mojej bluzki na prośbę. "Czy będzie pan patrzył, sir?" 

Zieleń wyblakła, a on zarumienił się nieco głębiej, patrząc w dół na podłogę, gdy jego własny grymas rozkwitł. "Tam jest parawan przy ognisku. Przebierz się i zostaw tam swoje ubranie. Obawiam się, że mógłbym uznać cię za zbyt rozpraszającą". 

Ta deklaracja wprowadziła odbicie w moim kroku. Zwłaszcza, gdy zdałem sobie sprawę, że ekran przed ogniem stworzyłby uroczą grę cieni dla lekarza, podczas gdy ja się rozbierałem. Upewniłam się, że skręcam i wyginam się tak bardzo, jak to możliwe, gdy zdejmowałam wszystkie warstwy. Nie przeszkadzało mi to, że był trochę rozproszony. Kiedy byłam zgięta w pasie, zwijając pończochy z przesadną powolnością, z drugiej strony ekranu rozległo się nagłe, głośne brzęczenie. Wydawało mi się, że słyszę lekki huff śmiechu, gdy przechyliłem się niezręcznie na bok, obijając się o ekran. 

Kiedy wyszedłem zza parawanu, żar ognia wciąż jasny na mojej skórze, doktor Underwood miał plecy do mnie. Kształt jego sylwetki był ogromny i zniekształcony na odcinku półek z książkami wokół pokoju, biorąc jego szczupłą formę i zmieniając ją w coś monstrualnego. Obserwowałem, jak mój własny cień skrada się do niego, ale nigdy nie wydawał się osiągać tej samej gigantycznej obecności na ścianie. 

"Gdzie by pan chciał, sir?" Lubiłem go tak nazywać, lubiłem, że nie zaproponował swojego imienia. Większość dżentelmenów lubiła, żebyś wypowiadał ich imiona, zanim podwiną twoje spódnice, jakby to mogło cię oszukać, że jesteś na tyle ważny, żeby je znać, nie dając się zrobić w konia. 

Dr Underwood odwrócił się i patrzył na mnie przez dłuższą chwilę, oczy prześlizgując się po moich piersiach. Przesunęłam nogi, rozchylając je, a jego wzrok zatrzymał się na nich. Trzymał dziwny przyrząd, z czarną rączką i okrągłą metalową główką, z której wysuwała się przedłużka, czerwona gumowa żarówka skierowana w moją stronę. To musiało być to, co zawsze sprawiało, że pani Pickering piszczała i wzdychała. 

Może chciałby mnie na swoim biurku, chociaż miałam nadzieję na miłą, miękką powierzchnię, w której mogłabym się zrelaksować. Poczekałem, aż się nasycił i spojrzał z powrotem na moją twarz, zieleń jasna w jego oczach znowu i kąty jego twarzy ostrzejsze. 

"Podejdziesz do szezlonga?" zapytał, gestykulując do długiej kanapy bez ramion, która siedziała w centrum pokoju. Podeszłam do niej i zaczęłam siadać, zanim mi przerwał. "Na kolanach, ręce na tylnej części zagłówka". 

Straciłam przy tym oddech, myśląc o tym, że góruje za mną, podczas gdy ja nie byłam w stanie zobaczyć, co może planować. Uklęknąłem na kanapie, która była na tyle szeroka, że mogłem rozłożyć nogi, i tym razem to oddech doktora Underwooda złapał, jąkając się za mną. 

"Dobrze, proszę pana?" zapytałem, głównie po to, by się droczyć. Wysklepiłem plecy jak kot w rui, co nie było tak daleko od tego, jak się czułem, naprawdę. Pod moją skórą przebiegało swędzące, obolałe uczucie. Chciałam ocierać się o aksamit kanapy, o schludny garnitur doktora Underwooda również. 

"Bardzo dobrze, pani Reed," powiedział, warczenie wciąż toczące się w tylnej części jego głosu. Jego cień pokrył ścianę przede mną, blokując mój własny, a kiedy jego ręka wylądowała u podstawy moich pleców, bardzo delikatnie, zadrgałam w zaskoczeniu. "Wygodnie ci?" 

Pomyślałam, że będzie mi wygodniej na plecach z nim między nogami, ale nie powiedziałam tego. "Tak, proszę pana." 

Jego ręka przesunęła się po zgrubieniu mojej pupy w dół do mojego uda, a ja wkopałam palce w miękki aksamit szezlonga. "Jesteś bardzo piękną młodą kobietą," powiedział. 

"Wiem, proszę pana", powiedziałam, szczerząc się do ściany. To nie było tylko to, że mężczyźni lubili tak mówić. Miałam ładne, delikatne rysy i ładne, błyszczące ciemne włosy, i byłam na tyle próżna, że marudziłam na swój wygląd. Zawsze byłam wychudzona, ale Pickeringsowie byli hojni dla swoich pracowników i po roku tam spędzonym wreszcie wyglądałam jak kobieta, co było dobre, bo miałam już ponad dwadzieścia lat. 

Moje oczy rozszerzyły się, gdy jego ręka zanurzyła się między moje nogi, pasąc się na moim otworze, zanim okrążyła do przodu, by zawirować nad moim małym guziczkiem, którym tak bardzo lubiłam się bawić. "Oh!" 

Moja głowa opadła do przodu, a ja mogłam zobaczyć w dół długości mnie, między moimi piersiami do miejsca, gdzie jego palce właśnie zaglądały między moje dolne wargi, pocierając i ślizgając się. Chciałam powiedzieć mu, żeby tam został, tak jak mężczyźni nigdy nie wydawali się tego robić, nie na wystarczająco długo. Przetoczyłam biodra, aby szlifować przeciwko tym palcom, zdeterminowana, aby uzyskać jak najwięcej z dotyku, jak tylko mogłam, ale odciągnął się i musiałam zagryźć wargi, aby nie narzekać. 

"Trzymaj plecy wysklepione, pani Reed," powiedział. 

Zassałam oddech, wstrzymawszy go przez zbyt krótki czas, kiedy mnie dotykał. Znowu wygięłam plecy i pisnęłam za zaciśniętymi zębami, gdy coś mnie dotknęło, zimniejsze i gładsze niż jego palce. Instrument. Potarł nim o moją łechtaczkę, a ja zesztywniałam, czekając na brzęk, pragnąc go, zastanawiając się, jakie to będzie uczucie. 

Mruknęłam, gdy się uruchomił, moje oczy stały się szerokie i okrągłe. "Och, panie!" 

Grzechotka została natychmiast usunięta, choć słyszałam ją w pobliżu. "Nieprzyjemne?" zapytał dr Underwood. 

"I-I-put it back," powiedziałem, wiggling mój dół na niego. Czy to było nieprzyjemne? Nie byłam nawet pewna. Ledwo zdążyłam go poczuć. Wiedziałam tylko, że był zaskakujący, twardy i niepodobny do niczego, co kiedykolwiek wcześniej czułam. 

Pojawił się jak kłujące łaskotanie na moim otworze i prawie się wyrwałem. Moje usta się rozstąpiły, a oddechy przyszły zbyt szybko, gdy wysunął go do przodu, moje ciało stężało. Znów pisnęłam, ale tym razem nie odciągnął. Moje knykcie były białe na oparciu szezlonga. Czułam się jak błyskawica biegnąca przeze mnie, mieląca przez moje kości i rozpalona do białości na mojej tak wrażliwej skórze. Potem lizanie tego ognia migotało w górę do mojego brzucha i przez moją klatkę piersiową, a moje oczy trzepotały się w gorącu. 

"Ohhh, proszę pana", powiedziałem, ledwo słyszalny nad brzęczeniem. Nie mogłem zdecydować, czy pochylić się, naciskać mocniej w rytm, czy nieśmiało. Pozwoliłbym mu dokonać wyboru za mnie, ledwo mogłem myśleć. 

"Tak" - powiedział za mną dr Underwood, głos łagodny, i mocniej nacisnął instrumentem. "To wymaga trochę przyzwyczajenia". 

Jęczałam długo i głośno, moje ciało kołysało się bez instrukcji. Nie mogłam się opanować, ani w sposób, w jaki chciałam szlifować w dół na czerwonej żarówce brzęczącej w moim guziczku, ani w szybkich niespokojnych dźwiękach wypadających z moich otwartych ust. Szkoda, że Bóg nie pomyślał, by dać ten dar kobietom wcześniej, by mężczyzna mógł zrobić coś takiego, jeśli go poprosimy. Całe moje ciało zadrżało, a ja przechyliłam się do przodu, ręce składając na oparciu krzesła i opierając tam czoło. 

Doktor Underwood ostrożnie przesunął moje kolana w górę szezlonga, utrzymując mnie w łuku dla swojej pracy i ani razu nie odpuszczając z instrumentem. Obracałam się bez sensu, głowa toczyła się w przód i w tył na ramionach, gdy czułam dudnienie na całej długości, kipiące ciepło kręcące się przez moje biodra i brzuch. Odciągnął żarówkę od mojej skóry, a ja skomlałam, pewna, że czuję, jak unosi się tylko odrobinę dalej. Kiedy znów ustąpił, mocno przycisnął ją do mojej łechtaczki. Moje palce u nóg skrzywiły się, gdy światło eksplodowało za moimi oczami, a dreszcze przebiegły przeze mnie. Przyszedłem z stłumionym krzykiem, zęby zaciskające się wokół skóry mojego ramienia. 

"To było bardzo dobre, pani Reed", powiedział mi dr Underwood, pieszcząc w dół moje plecy, łagodząc dotyk maszyny między moimi nogami. "Była pani dokładnie taka, jakiej się spodziewałem". 

"Strasznie chciwa?" zapytałam, bo już wcześniej powiedział mi to kucharz w Pickerings, który nie raz mnie przyłapał. 

"Wyśmienicie", powiedział. Był pędzel wełny o tył moich ud, a maszyna odciągnęła się, wciąż brzęcząc. 

"Och, proszę nie przestawać, sir", powiedziałam, oddech się zacinał. "Nigdy nie miałam takiego uczucia. Proszę nie przestawać." 

"Nie miałem zamiaru", powiedział, pochylając się nad moimi plecami, jego ubranie czując szorstkie przeciwko mojej skórze po całej tej przyjemności. Całował moje plecy, a potem lizał w górę długości mojego kręgosłupa. Przejechał żarówką po zewnętrznej stronie mojego prawego uda, naciskając ją na fałdę mojego biodra i zaskakując mnie tym, jak głęboko czułam ten dotyk. 

"Jest więcej, czego chcę dziś wieczorem" - powiedział dr Underwood, ledwo brzmiąc jak on sam, cała słodycz zniknęła i została zastąpiona ciemnym zgrzytem, który sprawił, że zacząłem dyszeć. 

Chciałam mu powiedzieć, że sama wymyśliłam kilka propozycji, ale zanim doszłam do słów, okrążał moją cipę palcem od tyłu, jego dotyk zanurzał się w niej tylko trochę na początku, zanim wcisnął się głęboko. Drażnił instrumentem każdy centymetr skóry między moimi nogami, z wyjątkiem mojego nabrzmiałego małego guzka, podczas gdy ja sapałam i wierciłam się na jego palcu. Wkrótce, szybciej niż się spodziewałem, był drugi palec, pompowanie wystarczająco szybko, aby zatrzymać moje płuca. 

"Tak, tak, proszę pana!" powiedziałem, chociaż nie byłem pewien, o co błagałem dalej. 

Dr Underwood podjął decyzję za mnie, obejmując mój clit szybkim brzęczeniem maszyny, trzymając go stabilnie, gdy rżnął mnie szorstko palcami. 

"Twój kogut", powiedziałem, zdając sobie nagle sprawę, czego tak bardzo chciałem, nawet jak leciałem do krawędzi. "Daj mi swojego kutasa, proszę pana. Proszę. Proszę." 

"Będziesz miał go wkrótce", obiecał, prawie chrapliwie. 

I zanim mogłem błagać ponownie, przechylił swoje palce w dół wewnątrz mnie, naciskając mocno z maszyną ponownie. Światło i ciepło oraz cudowne, gwałtowne doznania eksplodowały wewnątrz mnie. Moje kolana ugięły się pode mną, a dr Underwood upuścił zabawkę, pozwalając mi wylądować na niej, gdy wyciągał palce. Skomlałam i wierciłam się nad maszyną, zbyt wrażliwa, by wziąć ją ponownie i zbyt słaba, by się podnieść. 

Za mną rozległ się szelest tkaniny. Ciężkie, niepewne oddechy i chrząknięcia padły z ust doktora Underwooda. Udało mi się wypchnąć spod siebie instrument, który wylądował na podłodze, grzechocząc i odbijając się echem w pokoju. Ale lekarz nie zmusił się do podniesienia go, by powstrzymać jego łoskot. Zamiast tego jego ręce wylądowały na moich biodrach, unosząc je w powietrze, nawet gdy moja klatka piersiowa osunęła się na poduszkę szezlonga, moje ciało stało się wiotkie. Wsunął swojego kutasa do środka mnie z prawie żadnym oporem. Nie był dużym mężczyzną, ale nie przeszkadzało mi to. Chciałam poczuć, jak jego biodra trzaskają o moje ciało, usłyszeć, jak się rozpada, nawet jeśli nie mogłam dojść ponownie. Odwróciłam głowę, przekręcając się, by spróbować go zobaczyć, gdy ręka zacisnęła się na karku. 

"Nie," chrząknął, "nie patrz". 

Moje brwi zmarszczyły się, usta rozstąpiły się, by mówić, właśnie wtedy, gdy wyciągnął i wbił się ponownie, wybijając ze mnie słowa. Czułam się pełniejsza, a on pulsował we mnie. Może w końcu nie był takim małym człowiekiem. Jego dłoń na karku przesunęła się, a modzele, o które nie podejrzewałam dżentelmena, zadrapały moją skórę. Jego druga ręka zacisnęła się na moim biodrze, a rozpiętość jego palców była szersza niż wcześniej. 

Z tyłu rozległo się niskie warczenie, coś bardziej zwierzęcego niż ludzkiego, a potem znów wyciągnął się ze mnie prawie całkowicie. Tym razem nie trzasnął, nie mógł. Nagle ledwo się zmieścił. Wydałem niewielki, bolesny dźwięk, gdy jego kutas rozciągnął mnie szeroko. Spojrzałam w górę z poduszki szezlonga, a na tle ściany pojawił się cień, rozciągnięty tak wysoko, że sięgał wysokiego sufitu, a potem zagiął się za rogiem. Kształt był szerszy niż poprzednio, ramiona zwaliste, a włosy sterczały dziko. 

Gorące uda uderzały o tył moich nóg, a nawet wciąż byłem rozciągany w środku, powolny z pulsami jak bicie serca. Dr Underwood chrząkał za mną, brzmiąc blisko bólu. 

"Doc-Dr Underwood?" szepnąłem. 

Ramiona cienia na ścianie przetoczyły się, a głowa przesunęła się, przechylając się do tyłu i wypaczając w poprzek sufitu. Westchnienie dudniło za mną, gdy kogut szturchał delikatnie, wszystko, ale sprawiając, że moje oczy krzyżują się z tym, jak nadziany czułem, jak wiele miejsc dotknął wewnątrz mnie. 

"Nie ma tu lekarza, dziewczyno" - warknął za mną głos. "On nazywa mnie Pan Tanner. Możesz nazywać mnie Sir też." 

Jęknęłam, gdy wyciągnął się powoli i zatopił się z powrotem jeszcze ostrożniej, ale moje ciało było tym razem gotowe na niego, a ciasnota paliła tylko na tyle, by migotać ciepło przeze mnie. 

"Tak, Panie", powiedziałam, studiując kształt postaci na ścianie, pragnąc, by pozwolił mi się odwrócić, by go zobaczyć. 

"Dobra dziewczynka", powiedział pan Tanner. "Teraz krzycz, jeśli chcesz". 

Zajęło mi cztery ciężkie pchnięcia, aby znaleźć powietrze w płucach, ale kiedy to zrobiłam, krzyczałam głośno i długo dla niego, chwaląc go. Nie mogłem się ruszyć, trzymał mnie nieruchomo za szyję i biodro, ale przesunął mnie, aż moje okrzyki stały się wysokie i cienkie, gruba głowa jego kutasa uderzyła w miejsce, które sprawiło, że moje pięści zacisnęły się, a moje ramiona młóciły o poduszki. Nie było dobrych słów na to, jak się czułam, elektryczna i ciężka, moja krew dzwoniła jak dzwon kościelny z każdym uderzeniem jego długości w moją cipę. 

"To jest to, mała dziewczynko", powiedział. "Piszcz dla mnie." 

Przyszedłem, a moja głowa była zbyt pełna światła i wrażeń, aby usłyszeć, co wyszło z moich ust, ale to miało go śmiejącego się przeciwko mnie. Jego kciuk głaskał nad karkiem mojej szyi, gdy trzymał się nieruchomo we mnie, zacisk mnie zbyt ciasny dla ruchu. Kiedy osiadłam, drżąc dziko, obrócił nas szybko na szezlongu, aż usiadłam na jego kolanach, zwrócona w stronę ognia. Oboje jęknęliśmy, gdy zapadłam się nieco dalej na jego kolanach. Cóż, on jęknął, a ja skomlałem. 

"Odbij się", powiedział mi. 

Moje nogi drżały, ale mogłam teraz zobaczyć nieco więcej, wielką szerokość i sznurowate mięśnie jego ud, podarty materiał spodni doktora Underwooda zamienionych w strzępy na podłodze. Włosy na jego nogach były rdzawoczerwone, błyszczące w świetle ognia, a na skórze widniały rozrzucone białe blizny. Zaparłam się rękami przed sobą i ignorując pieczenie w nogach, odbiłam się w dół na jego kutasa, masywnego i czerwonego we mnie, ciemne włosy łaskotały moje nabrzmiałe ciało. Nucił za mną, a ja oparłam się chęci odwrócenia głowy. Nie dał mi pozwolenia. 

Kątem oka zobaczyłam, jak ręka olbrzyma zniża się do podłogi, a potem wyciąga się do mnie, maszyna lekarska brzęczy w jego uścisku. 

"Chcesz, żebyś jeszcze raz zadrżała wokół mnie, wtedy cię napełnię" - poinstruował mnie pan Tanner. 

Wyjęłam narzędzie z jego ręki. W moim małym uchwycie wyglądało na znacznie większe i dziko się trzęsło. Zacisnęłam palce i przyniosłam go ochoczo między nogi, natychmiast jęcząc z wdzięczności, gdy przycisnęłam go do swojej łechtaczki. Czułam, jak moczę jego kutasa, czyniąc jazdę śliską, a przy brzęku maszyny pracowałam na niego z nowym zapałem. Moje oczy zatrzasnęły się przy przytłaczającej rozciągłości, kłujące ciepło mieszające się w mojej łechtaczce. 

Trzask rozbrzmiał w pokoju, gdy mięsista ręka wylądowała figlarnie na moim tyłku. To samo jasne pieczenie między moimi nogami odbiło się echem wokół moich bioder z jego policzkiem. 

"Tak, proszę pana!" powiedziałem. Wcześniej dostałem klapsa, ale nie w ten sposób, nie kiedy byłem tak blisko krawędzi. Zacisnęłam się wokół niego i usłyszałam jego chrząkanie. 

"Niegrzeczna dziewczynka", warknął, ale wydawało mi się, że usłyszałam uśmiech. "Będziesz pasować do tego domu". 

Potem uderzył ponownie, w drugi policzek, a ja krzyknęłam, naciskając mocniej cebulką, moje uda płonęły z wysiłku mojego ruchu. Myślałam, że moje ciało może się poddać i miałam rację, ale zanim to się stało, ogromne dłonie pana Tannera objęły moje biodra, opuszki palców prawie się spotkały, a on przejął za mnie pracę. Używał mnie jak lalkę, jego stopy oparte na podłodze, kiedy wbijał się we mnie. 

Moja głowa opadła z powrotem na ramiona, a ja wydałam z siebie każdy sapiący, błagalny, jęczący dźwięk, wiele z nich nigdy wcześniej nie wydałam. Moja ręka zdrętwiała wokół uchwytu, a potem gwiazda zapaliła się w moim rdzeniu, brzuchu, za moimi piersiami i oczami, jasne wybuchy przyjemności rozbłysły i przejęły kontrolę, aż straciłam się dla nich całkowicie, unosząc się na uczuciu.       

* * *  

Kiedy wróciłem do świata, na moich udach chłodziła się lepka wilgoć, a za moimi plecami skuliło się ciepłe męskie ciało. Ale to nie był gigant, pan Tanner. 

"Sir?" zapytałem, mój głos zachrypnięty od krzyku. Czy oni słyszeli mnie w całej okolicy? 

"Tak, pani Reed?" Powiedział dr Underwood. Jego cienkie, delikatne palce przejechały po moim boku, przesuwając się po mojej talii i w górę, by objąć pierś. 

"Czy wszyscy są tacy jak pani w dworze?" zapytałam, obejmując jego rękę swoją, żeby wiedział, że nie przeszkadza mi ten pomysł. 

"Nie tacy jak ja", odpowiedział po chwili. "Nie do końca, ale wszyscy są... Ludzie nazwaliby ich potworami". 

"Nie nazwałbym pana Tannera potworem," powiedziałem szybko. "Był bardzo słodki." 

Doktor Underwood skulił się ze śmiechu, a ja przetoczyłem się na plecy, by móc zobaczyć jego twarz. W jego oczach nie było teraz ani odrobiny zieleni, a ja dotknęłam dołeczka w jego brodzie. Taki... łagodny mężczyzna, trzymający w sobie taką uroczą bestię. Podobali mi się w równym stopniu. 

"W takim razie myślę, że może nie będzie ci to tak bardzo przeszkadzać tam," powiedział dr Underwood, uśmiechając się do mnie, oczy opadające z ciężkimi powolnymi mrugnięciami. "Jeśli nie przeszkadza ci taki rodzaj pracy". 

Na samą myśl o tym poczułam lekki zawrót głowy, ale nie w złym sensie. Moje ciało było wyczerpane, ale gdyby doktor Underwood powiedział, że musimy natychmiast jechać do dworu, że czekają na mnie bardziej niezwykli panowie, zgodziłabym się. 

"Myślę, że bardzo mi się to spodoba" - powiedziałam. "Z pewnością nadaję się do tego lepiej niż służba". 

Doktor Underwood prychnął, ale ukrył to grzecznym, małym kaszlem. "Ach, tak. Czy twoi rodzice byli na służbie? Czy tak właśnie zaczynałeś?" 

"Moi rodzice byli... niezdolni do wychowania mnie," powiedziałem, wtulając się w klatkę piersiową doktora. "To właśnie powiedziała moja ciotka. Wychowała mnie i oddała do służby, gdy tylko byłam wystarczająco dorosła. To nigdy nie było dobre dopasowanie. To będzie lepsze." Uśmiechnąłem się do niego, mając nadzieję, że wyszczotkuję moich rodziców z rozmowy. Nie byłem pewien, gdzie są lub kim byli. A moja ciotka mniej więcej przestała wysyłać swoje listy karcące, zwłaszcza po tym, jak zostałem zwolniony z Teagues, mojej poprzedniej pozycji do Pickerings. Dwór mógł być moją ostatnią szansą, ale cóż to była za szansa. 

Doktor Underwood uśmiechnął się, chłopięcy i zadowolony, a ja przyciągnęłam jego twarz do swojej, dziobiąc jego wargi szybko i często, aż jego usta nachyliły się ku moim, łagodząc pocałunek w coś długiego i głębokiego i pięknie gładkiego. 

W końcu miałbym nową pozycję do wprowadzenia. Taką, na którą szczerze czekałem.




Rozdział 2

Rozdział drugi

Rooksgrave Manor     

Rooksgrave Manor był najwspanialszym domem, jaki kiedykolwiek widziałem, z cegłą tak ciemnoszarą, że była niemal czarna, i błyszczącymi oknami wykuszowymi spowitymi ciemnymi zasłonami. Z dachu wyrastały okrągłe wieżyczki, a na terenie posiadłości był głęboki i szeroki, rozpościerając się nad torfem. Z tyłu domu otaczało loch, słońce zachodzące żółto na wodzie. 

Powóz zatrzymał się przy frontowych drzwiach, bliźniaczych behemotach z drewna i żelaza, a ja czekałem długą minutę na to, byśmy kontynuowali na tyłach domu. 

"To tutaj cię podrzucam", powiedział mój kierowca, patrząc przez ramię na mnie z podniesioną brwią. 

"Och!" Ponownie wpatrywałam się w drzwi. Nigdy nie wchodziłem z przodu domu. Ani porządnego domu. A to nawet nie był dom, to był dwór. "Nie mógłbyś mnie zaprowadzić na tyły?" Zapytałem. Może były tam ładne małe drzwi kuchenne, które czułyby się dla mnie bardziej odpowiednie. 

"To były moje instrukcje, a ja nie mam planów, aby zostać dłużej niż muszę," powiedział woźnica jak jego koń dał nerwowy huff i powóz szarpnął do przodu krok. 

Z dworu dobiegł głośny jęk i rechot, a drzwi zaczęły się uchylać, ciągnięte przez ogromnego mężczyznę ubranego w uniform lokaja tak czarny, że niemal zniknął w cieniu stojącego za nim domu. Konie znów pomknęły do przodu, zanim woźnica pociągnął mocno za lejce. Mężczyzna w drzwiach wyprostował się, aż jego głowa niemal musnęła framugę nad nim. Wyszedł na podjazd, a żółte światło słoneczne rozlało się po jego niesamowicie bladej skórze i ciężkiej szramie. Niebiesko-szara blizna, prawie jak żyła, biegła od jednej skroni do przeciwległej szczęki, przez czubek nosa. 

Lokaj wyszedł do powozu, z oczami utkwionymi gdzieś nad moją głową, i stąpał z taką siłą, że myślałam, iż na pewno chce mnie wyrwać z mojego miejsca. Zamiast tego podszedł do tyłu, gdzie stała moja mała walizka, podnosząc ją, jakby nic nie ważyła. Prawdę mówiąc, ważyła bardzo mało, a on był tak duży, że rękawy jego płaszcza wyglądały na bliskie rozerwania. Zatrzymał się na żwirowym podjeździe plecami do mnie, czekając. 

"Wyskocz lub jedź ze mną z powrotem do Londynu, ale nie zapłacono mi za siedzenie i czekanie", powiedział mój kierowca. 

Huffed i otworzyłem drzwi karety, skacząc w dół i marudząc, "Jesteś prawdziwym księciem". 

Woźnica nie czekał na odpowiedź ani nie usłyszał więcej. Konie szybko popędziły wokół okrągłego napędu i z powrotem na drogę. 

Czułem się zdenerwowany, nie mając nic do roboty, nic do noszenia lub trzymania, by mieć zajęte ręce, więc znalazłem się na obserwacji pleców lokaja. Albo ostatnio urósł, wypełniając garnitur do tego stopnia, że ryzykował jego szwy, albo ktoś lubił ubierać go niebezpiecznie. Nie mogłem powiedzieć, że ich winiłem, rozciągnięcie jego ramion w poprzek pleców było miłym widokiem. 

"Dziękuję, Booker." 

Oderwałem oczy od zgrubienia zadu kamerdynera i podniosłem się na palcach, by zerknąć na jego ramię. Mówcą była kobieta, elegancka i dziwna w drzwiach, ubrana w czerwoną aksamitną szatę z czarnymi różami pełzającymi po rękawach i plączącymi się wokół gorsu. Pod szatą nie było nic, a ona sama odsłaniała mlecznobiałą skórę na długiej szyi i prawie do pępka. Włosy miała zawinięte w czerwony turban, a cienkie czarne loki okalały jej twarz. Miała ogromne, nienaturalne oczy, które nawet z daleka zdawały się łapać światło jak jakiś klejnot, a ona uśmiechała się do mnie szeroko, zęby były duże, jasne i proste. 

"Oto jesteś, mała kochana", powiedziała do mnie. Jej duże oczy biegły od moich włosów w dół do moich palców u nóg, i dodała: "Tak, zrobisz to bardzo ładnie. Wejdź, wejdź." 

A potem schowała się w ciemnych ustach dworu, Booker podążając za nią. Zatrzymałem się na frontowym stopniu, patrząc na ciemną cegłę wznoszącą się nad moją głową, na ciężkie drzwi przede mną, próbując zajrzeć w ciemność, która czekała przed nami. Był w tym pełzający, pełzający niepokój skradający się po moich plecach i skręcający moje wnętrzności wokół siebie. Czy byłam tu bezpieczna? Naprawdę? Miałam do dyspozycji tylko słowo doktora Underwooda. 

Ale myślenie o doktorze Underwoodzie sprawiło, że znów pomyślałam o nocy w jego gabinecie, a wraz z tym zdenerwowanie zamieniło się w potrzebujące dreszcze, a mój brzuch się rozgrzał. Pomyślałam o potężnym panu Tannerze, który drażnił się ze mną, zabawiał i brał ode mnie. Chciałam więcej, a on obiecał, że właśnie to znajdę w tym domu. 

Wszedłem do środka, a drzwi zamknęły się za mną. Na zewnątrz był ponury dzień, ale gdy drzwi były zamknięte, pokój stał się czarny, a moje oczy starały się dostosować. 

"Przepraszam za dość ponure otoczenie, kochanie. Wiem, że jesteś przyzwyczajona do Londynu, ale nasi klienci wolą swoją prywatność, a światło słoneczne może być... szkodliwe dla niektórych. Booker, kilka świec." 

Rozkwitła flara światła i pojawił się hol wejściowy, kradnąc każdą odpowiedź, jaką mógłbym pomyśleć dać damie. 

Pomieszczenie było ogromne. Czarne zasłony wisiały nad oknami, a pod moimi stopami kolejne ciemne kafelki zdawały się spiralnie rozchodzić po podłodze, jedna odnoga prowadziła do drzwi, dwie kolejne na zewnątrz pomieszczenia i do sal, czwarta w górę do szerokich schodów, które prowadziły w głąb dworu. Kamienna, biała twarz Bookera odbijała się w lustrze przede mną, gdy zapalał cienkie świece na gałęziach kandelabru. Kobieta pojawiła się przede mną, uśmiech szeroki i szczerbaty nadal. 

"Przyjrzyjmy ci się dłużej", powiedziała, podnosząc miękką dłoń do mojego podbródka, ale biorąc ją w mocny uścisk. "Mhmm, dobra twarz. Delikatna, otwarta, odważna. Dokładnie taka, jakiej potrzebują nasi mężczyźni tutaj. Czy lubisz seks, kochanie?" 

"Uwielbiam", powiedziałem bez zastanowienia, a kiedy się uśmiechnęła, jej policzki dołkowały, a moje własne usta rozciągnęły się, aby odzwierciedlić jej. 

"Dobrze, to bardzo dobrze", powiedziała. "Jestem Magdalena Mortimer, kochanie, i choć to nie jest mój dom, jestem tu odpowiedzialny. Moja obietnica dla ciebie jest to, że będziesz cudownie rozpieszczony i dobrze zadbany. Jedyną obietnicą, o którą proszę w zamian, jest to, że użyjesz tego swojego łagodnego, otwartego, odważnego serca do opieki nad dżentelmenami, którzy przychodzą tu, aby cię zobaczyć." 

"Czy... Czy dr Underwood będzie jednym z tych panów?" zapytałam, zagryzając wargę. Wyobraziłam sobie, że wciąż czuję w sobie ten sam rozstęp, pana Tannera wypełniającego mnie, mimo że minął nieco ponad tydzień. 

Magdalena znów się uśmiechnęła. "Poprosił, aby być, jeśli chcesz. To zawsze będzie twój wybór." 

"Tak, proszę", powiedziałem szybko, a Magdalena wydała tryliony mały chichot. 

"Bardzo dobrze. Teraz usiądźmy przy herbacie, a ja podzielę się kilkoma szczegółami, które powinieneś znać." Połączyła swoje ramię z moim, aksamit szczotkujący bujnie po mojej skórze. "Herbata w moim biurze, Booker, proszę". 

Spojrzałem przez ramię, gdy Magdalena zaczęła mnie odprowadzać. Po raz pierwszy przyłapałem na mnie niebiesko-białe oczy kamerdynera. Był niemal pozbawiony wyrazu, ale nie wydawał się mieć pretensji do swoich poleceń, po prostu wpatrywał się w moją twarz jeszcze chwilę, a potem zgiął się lekko w ukłonie, zanim wyprostował się i wszedł do przeciwległego holu. 

Zwróciłem uwagę na salę, do której weszliśmy, słabo oświetloną lampami, a moje stopy potknęły się na grubym dywanie, gdy zobaczyłem sztukę na ścianach. Każdy obraz kradł mi oddech, wszystkie żywo przedstawiały wizerunki nagich kobiet, twarzy rozdartych z rozkoszy, porywanych przez potwory. Magdalena zwolniła, by pozwolić mi się przyjrzeć. 

Kobieta z głową odrzuconą do tyłu w ekstazie, pięściami owiniętymi wokół rogów demona o onyksowej skórze, którego twarz spoczywała między jej udami, ich ciała rozciągnięte na wystawnych poduszkach. Inna kobieta, ręce rozciągnięte i związane nad nią, nogi owinięte wokół bioder bladego mężczyzny o ognistoczerwonych włosach, jego usta otwarte szeroko, by ukazać długie kły zakończone czerwienią. I jeszcze jeden, męska postać pokryta łuskami z czarnymi jak klejnoty oczami, rozciągnięta na plecach kobiety, zaledwie przebłysk szmaragdowego kutasa gnieżdżącego się w jej wnętrzu, jej ciemne palce chwytające poduszkę. 

"Dzieła jednej z naszych dam dworu. Jest uroczą malarką" - powiedziała lekko Magdalena. 

W ustach mi zaschło i oblizałem wargi, próbując wciągnąć myśl z powrotem do głowy. "A to... To tacy mężczyźni tu przychodzą?" zapytałem, wiedząc, że to prawda. 

"Te i wiele innych rodzajów", odpowiedziała Magdalena. Czułam jej oczy obserwujące mnie, ale byłam bardziej zainteresowana pobudzeniem, które zaczynało rosić między moimi udami. 

"I mogę mieć je wszystkie?" zapytałem. 

Magdalena roześmiała się wtedy, jasna i zaskoczona. "Co za ciekawe stworzenie jesteś," powiedziała. "Niewielu wydaje się tak zadowolonych jak ty, że tu jesteś". 

"Miałam sporo mężczyzn, Madame, ale żadnego z łuskami. Czy oni idą..." Pokręciłam brwiami na jej widok. 

Myślałam, że może się zarumieniła, ale trudno było to stwierdzić w ciemnej sali. "Jestem pewna, że nie wiedziałabym, kochanie," powiedziała. "Moja praca tutaj jest... przede wszystkim innej natury". 

Więc ona też nie miała skalanego bluzgu. Zastanawiałem się, czy uda mi się dostać. 

Doszliśmy do pokoju na końcu korytarza. Magdalena otworzyła drzwi, a w środku znajdował się jeden z najdziwniejszych pokoi, jakie kiedykolwiek widziałem. Tam, gdzie spodziewałem się porządnego biura, z biurkiem, książkami i papierami, zamiast tego znajdowało się gniazdo niezwykłych przedmiotów. Z lampy zwisały nitki kości, a z krokwi zwisały haki z dyndającymi ziołami. W centrum stał okrągły stół, a wokół niego cztery krzesła, a w środku na jasnym złotym stojaku siedział szklany globus. Na półkach stały książki, ale stare, z kruszącymi się grzbietami. Pachnący dym unosił się ze złotego kanistra, a zamiast zasłon, okna były zasłonięte ręcznie pisanymi listami. 

"Oto nasz człowiek z herbatą" - powiedziała Magdalena, a ja odskoczyłam od drzwi, nie zdając sobie sprawy, że Booker czeka za mną na wejście. 

Przebiegłam spódnicą do stołu i zajęłam miejsce, gdy Magdalena wzięła serwis do herbaty od lokaja i podała nam obu. Booker pozostał, stojąc w drzwiach, a jego spojrzenie przesunęło się ponad naszymi głowami, by objąć cały pokój. Chciałam, żeby znowu na mnie spojrzał, i nadal wpatrywałam się w niego, dopóki Magdalena nie podsunęła mi filiżanki parującej herbaty, której liście wirowały w wodzie. 

"Teraz kilka podstawowych zasad, kochanie", powiedziała Magdalena. "Żaden mężczyzna ani kobieta w tym domu nie dotknie cię bez twojego pozwolenia, a od ciebie oczekuje się rozszerzenia tej samej uprzejmości". Jej ton był tak stanowczy, że znalazłem się kiwając wzdłuż posłusznie na raz. "Niektórzy z naszych panów mogą być... terytorialni. Uważamy, że najlepiej sprawdza się, gdy dziewczyna ma swoją konkretną grupę dżentelmenów, z którymi lubi przebywać, a nie gdy każdy włóczy się jak chce. To odpowiada dziewczynom i chroni je przed przepracowaniem, a panów trzyma na wodzy. To, ilu mężczyzn zobaczysz, będzie zależało od ciebie, ale proszę, abyś wzięła pod uwagę ich własne szczęście i spokój ducha." 

"Oczywiście", powiedziałem. Zastanawiałam się, na ile pan Tanner pozwoli mi mieć. Zastanawiałam się, jakich jeszcze panów poznam. 

"Twój pokój i wyżywienie są pokryte, nie będą odjęte od twoich zarobków," kontynuowała Magdalena z uśmiechem. "I choć jestem pewna, że otrzymasz wiele prezentów od swoich panów, mam krawcową, która dopasuje ci kilka sukni na wszelki wypadek. To również jest objęte. Bardziej delikatnie, i według twojego wyboru, możemy zapewnić, że nie zostaniesz niespodziewanie z dzieckiem podczas twojego pobytu." 

Na to zagazowałam. "Jak?" To zawsze było ryzyko w moich nawykach, takie, którego robiłem wszystko, aby uniknąć, ale byłoby to znacznie większe ryzyko, gdybym regularnie uprawiał seks. 

Magdalena tylko uśmiechnęła się łagodnie i wzruszyła ramionami. "Magia, kochana dziewczynko. Rozumiem, że jesteś zainteresowana?" 

"Bardzo", powiedziałam, szybko przytakując. 

Zrobiła dla siebie notatkę na skrawku papieru. "W takim razie zajmę się tym. Istnieje lista oczekujących na członkostwo w Rooksgrave, a ja przyjmuję tylko najlepszych. Mam garstkę mężczyzn, którzy czekali, aby spotkać młodą damę jak ty. Nie masz obowiązku ich lubić ani odwrotnie, chociaż... cóż, jestem pewien, że będą bardziej niż szczęśliwi, aby cię zobaczyć, kochanie." 

"Kiedy ich poznam?" zapytałam, pochylając się do przodu w swoim fotelu. 

Surowy wyraz Magdaleny złagodniał na to pytanie. "Teraz, kiedy jesteś tutaj i poznałam cię, mam lepszy pomysł, komu wysłać zaproszenia. Jestem pewna, że wkrótce się pojawią. Tak gorliwi jak ty, czekają znacznie dłużej." Ustawiła swoje ręce na szczycie stołu i sięgnęła w poprzek, aby połączyć je z moimi. "Poza sypialniami, możesz udać się gdziekolwiek w dworze i na terenie, który ci się podoba. Nasz dom jest... często bardzo nocny, więc śniadanie będzie podawane dziewczynom w południe w jadalni. Nie wszyscy przychodzą, ale jest to miły czas, kiedy wszystkie możecie poplotkować o swoich panach. Niedaleko jest wioska, do której można się przejść, ale proszę o dyskrecję. Staramy się nie zwracać uwagi na dom". 

"Tak, Madame," powiedziałam. 



"Dobrze," powiedziała Magdalena, klaszcząc w dłonie i szczerząc się. "Booker pokaże ci do twojego pokoju. I dopóki nie znajdziemy miłego kolegi, który ci się podoba, obawiam się, że muszę zapytać, czy trzymalibyście się blisko swoich pokoi wieczorem, kiedy dom się ożywia." 

"Oczywiście, ale...dlaczego?" zapytałem. "Jeśli panowie nie zrobią mi krzywdy..." 

"Nie, nie zrobią. Ale nie tylko oni są terytorialni. Nasze dziewczyny mogą być zazdrosne, jeśli ktoś za bardzo cię zauważy" - powiedziała Magdalena z przymrużeniem oka. Następnie wyciągnęła długą kartkę papieru. "Najpierw trochę papierkowej roboty. Lista obietnic, których będę dla ciebie dotrzymywać. Możesz podpisać na dole". 

Ledwo przeczytałem słowa, tylko tyle, by zobaczyć, że były one bardzo podobne do tych, które mi powiedziała, zanim zabrałem pióro z jej palców. Mój podpis był podekscytowaną plamą z tym, jak szybko się podpisałem.       

* * *  

Trudno było uwierzyć, że we dworze jest ktoś jeszcze oprócz Magdaleny, Bookera i mnie. Nic nie poruszyło się w korytarzach, gdy Booker prowadził mnie po schodach w górę i do zachodniego skrzydła. Wydawało mi się, że widzę migotanie innego służącego, tak samo szerokiego i bladego jak człowiek, za którym podążałem, ale to było tylko spojrzenie kątem oka. 

"Ile dziewcząt tu mieszka?" zapytałem Bookera, gdy miękko dreptaliśmy korytarzem na piętrze. 

Jego kroki złamały tempo na sekundę, ale nie powiedział ani słowa, tylko wzruszył ramionami. "Nowy", powiedział, który miał mnie furrowing moje brwi na chwilę, zanim zdałem sobie sprawę, że miał na myśli, że był nowy tutaj. 

"Och! Cóż, w takim razie możemy uczyć się rzeczy razem," powiedziałem. 

Booker zatrzymał się przed drzwiami i odwrócił się do mnie, patrząc w dół z tym bez wyrazu spojrzenie ponownie, ale tym razem, to było ustalone na mojej twarzy. Może był tam jakiś wyraz, ale był tak ukryty, że zacząłem sobie wyobrażać, co mógłbym zobaczyć. Wdzięczność lub zainteresowanie, albo odrzucenie. 

"Razem", powiedział, z małym skinieniem głowy. Następnie otworzył drzwi do dużej sypialni i obaj wpatrywaliśmy się w nią. 

Na tle wyłożonej drewnem ściany stało wspaniałe łóżko z baldachimem, wystarczająco duże nie tylko dla dwóch osób, ale z pewnością dla trzech lub czterech. Po obu stronach małego stolika stała para pięknych foteli przy ścianie z oknami, z zasłonami zaciągniętymi do tyłu i szybami wychodzącymi na jezioro za dworem. Przez drzwi widziałem białe kafelki łazienki. W kominku po mojej prawej stronie płonął już ogień. Kolejne drzwi po mojej prawej stronie pozostały otwarte do małego pokoju z okrągłym stołem jadalnym i ścianą półek, bibelotów i luster oraz książek czekających na zbadanie. Przez długi odcinek wpatrywałem się z zachwytem i zazdrością, zanim nagle mnie to uderzyło. 

To był mój pokój. To była moja łazienka. Moja własna prywatna jadalnia dla siebie i moich panów. 

"Och." Zrobiłam małe kroki do mojego apartamentu, bojąc się cokolwiek zakłócić, bojąc się, że Booker może mnie złapać za łokieć i wyciągnąć z powrotem. Czy to mogła być pomyłka? Kiedy powiedziano mi, że będę dobrze traktowany, nigdy nie przypuszczałem, że oznacza to, że będę traktowany jak... jak ktoś ważny. Ten pokój był cztery razy większy niż ten, który dzieliłam z inną pokojówką, a teraz był tylko mój. 

Dotarłam aż do dywanu rozłożonego na drewnianej podłodze, zanim usłyszałam za sobą lekkie stuknięcie mojej walizki, a potem skrzypnięcie i kliknięcie drzwi. Kiedy się obróciłam, Bookera już nie było. 

Światło z zewnątrz zmieniało się z różowego zachodu słońca w fioletowo-niebieski zmierzch i przez długą chwilę stałam w ciszy, ogień wyskakujący u mojego boku. Nie byłam teraz służącą. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Nie przeszkadzała mi myśl o samotnym przebywaniu w moim pokoju przez cały poprzedni wieczór, ale teraz chciałam zejść na dół, choćby po to, by zobaczyć inne twarze, by być otoczoną przez ludzi, jak to zwykle bywało o tej porze. 

Otrząsnęłam się z ponurego uczucia i chwyciłam swoją walizkę, zabierając ją do gigantycznej szafy z ciemnego drewna w rogu. Moje proste suknie wydawały się marnować ogromną przestrzeń w środku. Jakie suknie mógłby mi zapewnić dwór? Nie miałam pojęcia, czego można by się spodziewać, ale byłam pewna, że nie będzie to mój brązowy uniform pokojówki. Zastanawiałam się, w czym chciałby mnie widzieć pan Underwood. 

A jeszcze lepiej, pan Tanner? Prawdopodobnie nic. Uśmiechnęłam się na to. 

Skończyłam się rozpakowywać, zrzucając na łóżko garść magazynów, które zebrałam za kieszonkowe, i przeszłam do okna. Locha poniżej domu była nieruchoma, a pod moim oknem znajdowało się szerokie patio i pas otwartego terenu porośniętego drzewami prowadzący aż do brzegu. Gdyby rano było ładnie na zewnątrz, urządziłabym sobie mały spacer wokół brzegu. Zastanawiałam się, co mieszka pod wodą i czy kiedykolwiek wchodziło do domu. 

Zacząłem chichotać na tę myśl, gdy zobaczyłem cień poruszający się wśród drzew, przykucnięty nisko i przemykający po ziemi. Mój oddech złapał się, gdy wyszedł spomiędzy drzew. Wilk, ogromny i ciemny. Obserwował dom, podchodząc ostrożnie bliżej. Moje oczy były tak długo wpatrzone w niego, że prawie nie zauważyłam kobiety pojawiającej się na patio. Właśnie schodziła na trawę, a ja usiłowałem znaleźć okno, żeby je otworzyć, krzyknąć do niej, ostrzec ją przed zwierzęciem. Podchodziła bliżej, a wilk przemykał wzdłuż krawędzi drzew. 

Właśnie roztrzaskałem okno, gdy ją usłyszałem. 

"Tu jesteś", powiedziała, ostatnie strzępy światła łapiące się przez jej blade włosy. Wilk odpowiedział warknięciem, a parę dzieliły od siebie tylko garstki stóp. Moje usta były otwarte, a serce waliło mi w piersi, gdy moja głowa usiłowała nadążyć za sceną. 

Kobieta opadła na kolana, jej ciemna spódnica rozchyliła się na chwilę, zanim osiadła na trawie razem z nią. Była odwrócona plecami do mnie, tylko na tyle do wilka, że mogłem zobaczyć, jak sięga w górę i rozpina guziki z przodu swojej sukienki. Jej głowa odchyliła się do tyłu, odsłaniając białą szyję zwierzęciu, a jego warczenie pogłębiło się. Jego. Jego warczenie. 

"Wilkołak." Wymówiłem to słowo. Czytałem o nich kiedyś małą historyjkę z tyłu Penny Dreadful. Oczywiście. To był właśnie taki pan, który przychodził do tego domu, prawda? 

Byli wystarczająco daleko od domu, by mnie nie usłyszeć, ale nie chciałam, by para zorientowała się, że ich szpiegowałam. Nie chciałem też przestać ich szpiegować. 

Wilcze warknięcia pogłębiły się, stały się głośniejsze, gdy przesuwał się coraz bliżej kobiety, która zsuwała sukienkę z ramion, unosząc piersi ku wilkowi. Widziałem, jak westchnęła, gdy przysunął się wystarczająco blisko, chrapliwy pysk wbił się w jej skórę. Poszarpana krawędź warczenia zamarła, a ja zobaczyłem pojawiający się czerwony język, prześlizgujący się po czubku jednej piersi. 

"Panie, tęskniłam za tobą", powiedziała kobieta. 

Wilk cofnął się i znów rzucił się do przodu. Syknęłam, ale zagłuszył to dźwięk jego ryku, gdy jego ciało rozciągnęło się, skręciło i przesunęło, aż nie był to wilk przygniatający kobietę do ziemi, ale nagi mężczyzna. Jego skóra była zbrązowiała, czyniąc ją przez kontrast bledszą, a ciemnowłose ramiona siłowały się z jej spódnicami w górę na te idealnie blade nogi. 

Moje palce zacisnęły się wokół parapetu, gdy patrzyłam, nie mogąc się zatrzymać, niezainteresowana zatrzymaniem. Czy będę miała takiego mężczyznę jak on? Kiedy spódnice sięgały jej do pasa, mężczyzna wziął nadgarstki kobiety, z których jej dłonie zacisnęły się na jego ramionach, i przyparł ją do ziemi, kiedy wbijał się w nią. Jej ciało zwijało się pod nim. Nadal warczał, ale to było prawie jak mruczenie, a ona nie robiła żadnego wysiłku, by uciszyć swoją przyjemność. 

Znalazłem się w sytuacji, w której dociskałem biodra do ściany pode mną, życząc sobie, żebyśmy byli na ziemi na jej miejscu, albo przynajmniej, żebym nie był sam w tym pokoju. Że jest ze mną ktoś, kto uśmierzy ten ból w mojej cipie, w moich piersiach. 

Skubał i gryzł jej szyję i piersi, jego biodra trzaskały. Prawie się pod nim siłowała, ręce i nogi wykręcały się, jakby chciała się wyrwać, ale uśmiech na jej twarzy był ogromny, a dźwięki, które wydawała były... no cóż, wiedziałam, co te dźwięki oznaczają. Wydawałem te dźwięki z doktorem i jego przyjacielem. 

Wilkołak odchylił się do tyłu, a ja odsunąłem się od okna na tyle, by wciąż móc ich widzieć. On też się uśmiechał, coś pomiędzy zdziczeniem a zachwytem. Nikczemny uśmiech. Czekała ją długa noc. 

Zrobiłem kolejny krok do tyłu od okna i zamknąłem oczy, biorąc długi oddech i słuchając ich. Słyszałem policzek skóry, jęki potrzeby, chrząknięcia wysiłku. Odwróciłem się, jakby chcąc poszukać w pokoju własnego dzikiego człowieka. Nie znajdując nic, nikogo, pobiegłam i rzuciłam się na łóżko, zrywając poduszkę z wezgłowia i upychając ją pod biodrami. 

W rytm ich odgłosów kolebałem się o poduszkę, czoło mi się ściskało. Była zbyt miękka. Nie było nic, co mogłoby rozciągnąć miejsce wewnątrz mnie, które bolało najbardziej. Ale wkrótce mogłem to poczuć, tylko trochę błyszczącej słodyczy, nikłej w porównaniu z tym, czego pragnąłem. Nie zatrzymałem się, aż doszedłem, pół na szczycie łóżka, prawie szlochając z frustracji. 

Na zewnątrz kontynuowali, kobieta krzyczała z jednym wysokim szczytem, zanim powoli gasping jej drogę do innego. Chuchałem na pokrywę łóżka, wciąż pragnąc, wciąż tęskniąc, i podniosłem się na łokciach, by zacząć od nowa, ścigając ją do następnego finiszu.




Rozdział 3

Rozdział trzeci

Śniąc o Amonie     

Na zewnątrz następnego ranka stanąłem nad tym samym miejscem, gdzie poprzedniej nocy obserwowałem parę. Trawa wsiąkła w ziemię, ale nie było żadnych innych dowodów na ich związek. Nie zaznałem spokoju, gdy wreszcie skończyli. Dwór ożył, gdy samotnie goniłam za potrzebą, a zanim wyplątałam się ze spoconych ubrań, słyszałam śmiech w korytarzach. Sufit nad moim łóżkiem skrzypiał rytmicznie przez większość nocy, a kimkolwiek byli moi sąsiedzi, bawili się lepiej niż ja. 

Teraz schodziłem nad wodę, warstwa mgły była gęsta nad jeziorem i pełzła aż do trawy. Naciągnęłam sweter mocniej wokół klatki piersiowej i wpatrywałam się w wodę. Mieszkając w Londynie, dorastając w mieście, nigdy nie widziałam takiego widoku. Nie wiedziałem, że na niebie jest tyle kolorów, co poszarpane smugi różu i fioletu oraz złota nade mną, czerwone słońce wschodzące za dworem. Obeszłam krawędź jeziora, pochylając się, by przyjrzeć się pajęczynom pokrytym rosą, i znajdując ślady zwierzęcych łap wzdłuż cienkiego paska błota wokół brzegu wody. Czy ten odcisk małej łapy należał do człowieka-wilka, czy do prawdziwego zwierzęcia? 

Byłem o ćwierć drogi wokół krawędzi jeziora, gdy znalazłem długą ławkę z dobrym widokiem na dwór, wodę i duże wzgórza rozciągające się poza nią. Mgła rozwiewała się w miarę jak słońce wznosiło się wyżej, a na drzewach za mną śpiewały ptaki. Wyciągnąłem się na ławce i chociaż była twarda w stosunku do moich pleców, powietrze było wystarczająco ciepłe, a ja byłem wystarczająco zmęczony, aby pozwolić moim powiekom dryfować i zasnąć w ten sposób. 

Kiedy przyjdą moi panowie? Czy doktor Underwood przybyłby przed innymi? Chętnie wzięłabym pana Tannera na kolejną bułkę w pościeli, gdybym mogła, i może tym razem pozwoliłby mi na siebie patrzeć, naprawdę patrzeć. Moja skóra była gorąca na samą myśl, słońce biło na mnie w moim śnie. W ustach czułam suchość, parch i oblizałam wargi, znajdując tam nieznany, zakurzony smak. 

"Esther." 

Głos, szepczący mi do ucha, zmienił moje imię w coś ładniejszego niż było. Ey-ztar. Gwiazda, język potykający się o sylaby. Coś miękkiego musnęło moje ramię, a ja otworzyłam ciężkie oczy. 

Świat był złoty. Nie było już lochu, a wokół mnie wzgórza jak ognisto-pomarańczowy śnieg. Pustynia. Widziałem kiedyś zdjęcie, ale wyobrażałem ją sobie jako coś płaskiego i niewinnego, gdzie to było jak... jak ogromne morze piasku wokół mnie. Spojrzałam w dół i to nie była ławka z lochu pode mną, ale zamiast tego szeroki, długi ołtarz, wyrzeźbiony w nieznanych mi symbolach. 

"Esther." 

Obróciłam się w fotelu i połknęłam krzyk. Przede mną stał człowiek, który nie był człowiekiem. Miał męską twarz, najpiękniejszą, jaką kiedykolwiek widziałam, ze skórą jak spieczona ziemia i gęstymi ciemnymi brwiami oraz grzywą błyszczących czarnych włosów. Ale jego brwi rozciągały się w kocią brew, miękko pokrytą futrem, a długa szyja prowadziła w dół do szerokich ramion pokrytych bardziej złotobrązowym futrem. Ramiona te prowadziły do klatki piersiowej, która nie należała do człowieka, a długie ramiona ciągnęły się aż do piasku poniżej, kończąc się ogromnymi, pokrytymi futrem łapami i połyskującymi czarnymi pazurami. Za nim rozciągały się skrzydła, pióra błyszczące w odcieniach czerni i złota, rdzy i miedzi. 

"Wha-" przełknąłem i przyjrzałem mu się jeszcze raz. To było ciało wielkiego kota, podobnego do lwa, a to były skrzydła na tyle ogromne, że pozwalały mu wzbić się w powietrze. Nie był człowiekiem, ale mgła mojej drzemki zaczynała się zacierać i zdałem sobie sprawę, czym może być dla mnie. "Kim jesteś?" zapytałem. 

Uśmiechnął się, a był to uśmiech ludzki i przyjazny, genialnie jasny i szeroki. Czułem, że moje policzki się rumienią, i wiedziałem, że to nie było słońce nad nami, żar bijący z otaczających nas piaszczystych wzgórz. 

"Nazywam się Amon," powiedział, język tylko brzęczący trochę nad 'jest'. "Jeśli chodzi o to, czym jestem..." 

Rozciągnął się z powrotem na tych kocich skroniach, a kiedy znów się podniósł, żar zalśnił nad nim tak bardzo, że rozmył się przede mną. Kiedy fala się oczyściła, nie było łap, nie było kocich ramion. Jego rysy wciąż miały posmak kota, ale futro było ukryte, chyba że liczyłam ciemne włosy spływające po jego nagiej klatce piersiowej do białych spodni, które nosił. Nadal jednak skrzydła rozciągały się za nim, a ciemny ogon kołysał się i zawijał wokół jego biodra. 

"Nazywają mój rodzaj sfinksem", powiedział, bose stopy wyściełają gorący piasek do miejsca, w którym byłem perched. "Czekałem na ciebie, moja mała gwiazdko". Pochylił się przez platformę, jedną rękę wyciągając i obejmując mój policzek. Zmiękłam przy dotyku, opierając się o ciepło, delikatniejsze uczucie niż słońce palące się nad nami. 

"Jak się tu znalazłem?" zapytałem, obserwując jego usta i pragnąc, by się zbliżyły. 

"Ty tylko śnisz", powiedział. Podobało mi się, jak jego głos wydawał się brać dodatkowy skok nad każdym 'r'. "Czułem, że wołasz do mnie przez całą noc, ale nie mogłem cię dosięgnąć aż do teraz". 

Uśmiechnąłem się na to. "Dwór robi rakietę w nocy," powiedziałem. "Nie chciałem być sam." 

Amon również się uśmiechnął i zaokrąglił róg platformy, aby stanąć przede mną. Moje palce swędziały, by dotknąć jego skóry. "Nie będziesz długo sama, moja gwiazdo," powiedział. "Jeszcze jedna noc". 

"Idziesz?" zapytałam, ale zamiast odpowiedzieć, Amon zrobił krok do przodu, jego pełne usta otaczające moje w pocałunku. 

Całe napięcie z poprzedniej nocy ulotniło się ze mnie pod jego wargami. Jego dłonie przytrzymały moją twarz przy swojej, a ja podniosłam swoją, by wtulić się w niego. Jego skóra była ciepła i jędrna pod moimi dłońmi, a ja przejechałam nimi po jego plecach, śledząc grube mięśnie aż do puchatych korzeni jego skrzydeł. Jęknął w pocałunku, gdy je badałam, szeleszczące pióra, gdy eksperymentowałam. 

"Jestem teraz na morzu", powiedział Amon, głaszcząc mój nos swoim i odciągając się wystarczająco, bym mógł zobaczyć jego ciemne oczy. "Ale są inni bliżej niż ja. Zobaczysz ich wkrótce. Teraz pozwól mi posmakować cię, mała gwiazdko." 

Amon ponownie przyciągnął mnie do siebie, ssąc moje wargi, aż jęknęłam i otworzyłam przed nim usta. Były to długie, pijackie pocałunki, jakby czerpał ze mnie życie, a ja czułam, że zapadam się pod jego urokiem. Jego zęby przeciągały ostro po mojej dolnej wardze, aż skubał wzdłuż mojego podbródka, a potem docierał językiem do mojego pulsu. Nie miał na myśli smakowania tylko moich ust, zdałam sobie sprawę, ale wszędzie. Opadłam z powrotem na ołtarz, a Amon podążył za mną lekkim skokiem, lądując między moimi rozłożonymi kolanami, a kosmyk futra na końcu jego ogona drażnił moją kostkę. Trzymał się nade mną, dłonie po obu stronach mojej głowy. Jego włosy rozwiały się do przodu, a światło słoneczne prześwitywało przez nie, czyniąc czarne pukle niemal czerwonymi, ten sam blask krwawił przez jego skrzydła. 

"Czy chciałbyś teraz trochę ulgi?" Amon zapytał, głaszcząc słowa nad krzywą mojego ramienia, gdy obniżył swoje biodra, aby nacisnąć na moje. 

"O Panie, proszę", powiedziałem, skowyt z tyłu mojego gardła. Moje ręce znów pobiegły w górę jego pleców i do jego włosów, które, jak mi się wydawało, były niesprawiedliwie jedwabiste w dotyku. Moje palce zacisnęły się w kosmykach, gdy pochylił się, wargi owijając wokół jednego sutka. Miałem na sobie zbyt wiele warstw, więc uczucie zostało stępione, dopóki nie wymienił warg na zęby, a ja krzyknąłem, wyginając plecy do niego. 

"Więcej, więcej", błagałam, próbując podnieść moje biodra, ale tylko obijały się o jego brzuch i nie było to prawie wystarczające tarcie. 

"Panienko." 

"Amon," westchnąłem, próbując popchnąć go dalej w dół mnie, aby zaoferować tę ulgę, którą obiecał, ale jego włosy przesuwały się przez moje palce. 

"Przerwa. Uważaj na siebie, mała gwiazdo", szepnął Amon. "Wkrótce." 

"Panienko." 

Usiadłam ze skróconym okrzykiem, gdy żar pustyni został odpędzony bryzą z lochu. Amona już nie było, a ja wróciłam na małą ławkę, bez żadnej ulgi, którą obiecał mi mój sfinks i wróciły wszystkie moje wcześniejsze frustracje. Obwiniałam mężczyznę stojącego przede mną. 

"No to kim jesteś?" zapytałem, mój ton kwaśny i ostry od przerwania. 

Był dość wysoki, choć nic jak mój olbrzym, pan Tanner, lub lokaj, Booker, a jego ramiona były barczyste. Miał ciemne blond włosy, które wyglądały tak, jakby sam je ściął, albo ktoś o bardzo słabym wzroku, a jego skóra była brązowa od słońca. 

"Jacob Coombs, panienko" - powiedział, szczerząc się. Jego uśmiech był krzywy i zbliżył się do mnie, górując nade mną tak, że musiałam odchylić głowę do tyłu, żeby go zobaczyć, ale słońce było za nim i bolała mnie szyja i oczy, żeby na niego patrzeć. "Byłem havin' spacer i znalazłem cię tutaj jęcząc. Chciałem się upewnić, że nie jesteś chory ani nic takiego." 

Przełknąłem, mając bardzo silną nadzieję, że się nie zarumieniłem. Jeśli jęczałam przez sen, śniąc o Amonie, mogłam być pewna, że nie brzmiałam jak chora, a w głosie Jacoba był ton, który zdawał się to potwierdzać. Wstałam z ławki, ale on nie ruszył się ani o cal i to postawiło nas zbyt blisko siebie. 

"Zły sen" - powiedziałam, czując, jak zaciskają mi się zęby. 

W Jacobie było coś przystojnego, widziałam to. Z pewnością był typem faceta, dla którego miesiąc temu podniosłabym spódnice. Ale pod każdym względem był wyraźnie ludzki. Co oznaczało, że nie powinien tu być, albo że zawędrowałam zbyt daleko od dworu. 

"Powinnam już wracać", powiedziałam, próbując obejść jego szeroką ramę, ale on szedł ze mną. 

"Jesteś jedną z tych dziewczyn z dworu," powiedział, a ja czułam jego spojrzenie ustalone na mojej twarzy. "Po co tu przyszliście? S'no finishing school." 

"To... to dom dla panien", powiedziałam, wzruszając ramionami i starając się brzmieć stanowczo. Tak naprawdę nie rozumiałam też, co to znaczy, ale tak właśnie dr Underwood powiedział mi, że dom sam się nazwał. 

"Ładne młode damy, które nie chcą rozmawiać z żadną w wiosce", powiedział Jacob, z ostrą krawędzią goryczy. 

"Nie chcą rozmawiać z tobą, być może" - powiedziałam, a potem mocno przygryzłam wargę. Nie chciałem tego powiedzieć. Wiedziałam lepiej niż szturchać surowych młodych mężczyzn. Mieli dwa razy większe ego niż wszyscy i byli bardziej wrażliwi niż dziewczyna podczas jej miesiąca. 

"Hej," Jacob trzasnął, chwytając moje ramię w pięść, zanim zdążyłam odskoczyć. Potrząsnął mną trochę, a kiedy prychnął na mnie, cały ten chłopięcy urok farmy zamienił się w podłość. "Byłem miły, sprawdzając na ciebie. Teraz będę eskortować cię z powrotem do swoich pań". 

"Och, wszystko w porządku wtedy," powiedziałem, wyciągając moje ramię z powrotem od niego. 

"Panienko." 

Zarówno Jacob, jak i ja podskoczyliśmy na żwirowy ton. Booker stał pod ciemnym cieniem drzewa, blask przymocowany do Jacoba, który cofnął się od siły spojrzenia. 

"Witaj, Booker!" powiedziałem, głos zbyt jasny, by być normalnym, ale poczułem falę ulgi na jego widok. "Czy odprowadzisz mnie z powrotem do dworu, proszę? W ten sposób pan Coombs może być w drodze powrotnej do wioski." Pospieszyłam do Bookera, zanim Jacob zdążył odpowiedzieć. Booker wystąpił przede mną, gdy tylko do niego dotarłem, i byłem szczęśliwy, że nie widzę twarzy Jacoba. 

Usłyszałem kilka zrzędzących słów, a potem wyraźniej: "Po prostu przyjdźcie rano zobaczyć loch." 

Zerknąłem wokół szerokich pleców Bookera i Jacob był plecami do nas, szybko się wycofując. 

"Znalazł mnie śpiącą" - szepnęłam. Booker chrząknął, a my czekaliśmy, aż Jacob zniknie wśród drzew, kierując się z dala od jeziora. 

"Chodź", powiedział Booker, wchodząc na ścieżkę. 

W jasnym świetle słońca, zdałem sobie sprawę, dlaczego Booker czekał pod osłoną drzewa. Cienie liści ukryły marmurową biel jego skóry i niebiesko-szare nici, które biegły pod jego skórą. 

"Nie jesteś człowiekiem, prawda?" zapytałem, znajdując jego ramię u boku i owijając wokół niego moje. 

Booker spojrzał w dół na miejsce, w którym nas połączyłem, i przez chwilę nie zrobił nic, po czym zgiął rękę tak, że łatwiej było mi się jej trzymać. Spojrzał z powrotem w górę, prosto przed siebie, i potrząsnął głową. 

"A czy masz we dworze własną panią?" zapytałam. "Jak panowie, którzy przychodzą w odwiedziny?" 

Jego brwi wyszczerzyły się na to, a on spojrzał na mnie, cichy rodzaj zaskoczenia w jego oczach. Potem znów potrząsnął głową. Nikczemna myśl zaczęła warzyć się w mojej głowie. 

"Czy czujesz, Booker?" zapytałem. Kiedy nadal wpatrywał się w krajobraz, podniosłem wolną rękę, aby dotknąć jego dłoni. Spojrzał w dół, tam gdzie dotknąłem, a ja rozwinąłem jego palce z luźnej pięści, którą trzymał przy piersi. Odwróciłam jego rękę i stuknęłam w środek dłoni. Mój paznokieć wydał brzęczący dźwięk. Był polerowanym kamieniem. 

"Tak", odpowiedział. 

Zagadka zniknęła, gdy spojrzałam na niego i nie byłam pewna, czy to cień światła słonecznego sprawił, że wyglądał, jakby miał najsłabszy skręt uśmiechu na ustach, czy też naprawdę tam był. Tak czy inaczej, rozpromieniłam się na niego. Podejrzewałam, że będę musiała zapytać Magdalenę, czy wolno mi bawić się z kamerdynerem, ale jeśli się zgodzi, zamierzałam świetnie się bawić, dowiadując się, jak człowiek z kamienia może lubić być dotykany. 

Szliśmy z powrotem do domu przez ciszę wysokiej trawy i docierającej wody, a kiedy byliśmy wystarczająco blisko, zobaczyłem Magdalenę stojącą na patio w czarnej sukni wieczorowej. Puściłam Bookera i podbiegłam do niej. 

"Nie chciałem zwracać na siebie uwagi," powiedziałem w pośpiechu. "Po prostu usiadłam na małą drzemkę, a potem przyszedł po mnie sfinks i cóż... narobiłam trochę hałasu i..." 

Brwi Madame Magdaleny podnosiły się wyżej na jej czole z każdym słowem, aż w końcu roześmiała się i uniosła ręce w poddaniu. "Uspokój się, Esther," powiedziała, uśmiechając się. "Wysłałam Bookera, gdy poczułam, że bela siana zakrada się na naszą posesję. Jesteś całkowicie mile widziany, aby wędrować, ale ten młody człowiek, w szczególności, jest cierniem w boku dworu od prawie dwóch dekad. Wszystko w porządku?" 

"Och. Jasne", powiedziałem, machając ręką w powietrzu. "Miałem do czynienia z tego typu człowiekiem przez lata," powiedziałem. 

"Hmm, cóż, nie powinieneś mieć z nimi do czynienia teraz," powiedziała Magdalena. "A wspomniałeś o sfinksie? Czy to był -" 

"Amon," powiedziałem, czując, że się rumienię. "To był sen." 

"Ahh," powiedziała Magdalena, kiwając świadomie głową. "Cóż, cieszę się, że jesteś przedstawiony. Masz innego dżentelmena przybywającego jutro wieczorem. Auguste Thibodeaux. On jest...cóż, chciałbym, abyś porozmawiał z jedną z naszych dziewczyn, właściwie. Wejdź do środka na śniadanie." 

Poszedłem za Magdaleną do środka, Booker śledzący nas jak cień, a ona zaprowadziła mnie do ogromnej jadalni. Nieco mniej niż połowa miejsc była wypełniona kobietami w szlafrokach. Wszystkie były uśmiechnięte, oczy na wpół przymknięte jeszcze ze snu, i nie mogłem ich za to winić. Słyszałem, jaki miały wieczór i zazdrościłem, że nie mają własnego. 

Przeskanowałem stół, szukając kobiety, którą widziałem poprzedniego wieczoru w trawie, i była tam! Ręka uniosła się do ust, gdy szeroko ziewała, jasne siniaki zaśmiecały jej gardło jak kolorowa biżuteria. 

"Cassie, kochanie" - powiedziała Magdalena, zatrzymując się przy siedzeniu, na którym siedziała pulchna dziewczyna z rozedrganymi rudymi lokami, smarując angielską mufinkę dżemem. "To jest Esther, ona jest nowa tylko wczoraj. Zastanawiałam się, czy mógłbyś jej powiedzieć o swoim George'u. Ma swojego własnego dżentelmena, który przyjdzie jutro ją poznać". 

Jasnoniebieskie oczy dziewczyny rozszerzyły się, policzki wypełnione śniadaniem i uśmiechem, a ona przytaknęła ochoczo, poklepując siedzenie krzesła obok niej. 

Usiadłam, a zanim Magdalena naprawdę się odsunęła, Cassie mówiła, szybko i wesoło. "Są wampiry, wiesz, tak jak w opowieściach. Ale dużo bardziej przystojne i słodkie, w rzeczywistości" - powiedziała Cassie, kiwając głową i biorąc kolejny kęs. 

Podobało mi się, że rozmawiała podczas jedzenia, jakby była przyzwyczajona do pędzenia posiłku, tak jak inne pokojówki i ja. Nie byłam jedyną kobietą tutaj, która była mniej niż dama. 

"George jest starożytny", powiedziała Cassie, uśmiechając się, "ale wygląda mniej więcej na mój wiek. To wspaniałe. On wie wiecznie tak wiele o tym, jak zadowolić kobietę." 

Pomyślałam o obrazie w holu, który widziałam poprzedniego dnia, białe kły zakończone czerwienią. "A czy on cię gryzie?" 

"O tak," powiedziała Cassie, przytakując. Potem sięgnęła do przodu swojej szaty i odciągnęła ją na bok tylko tyle, by odsłonić parę małych ran kłutych, idealnie czystych i wcale nie podrażnionych. "On je wyleczy, jeśli go poprosisz, ale lubię małe przypomnienie tu i tam". 

"Czy to boli?" 

"Tylko trochę," powiedziała Cassie. 

"W takim razie czuje się cudownie" - powiedziała inna kobieta, starsza i z lepszymi manierami stołowymi, unosząc ciemną brew i szczerząc się do pary z nas zza stołu jadalnego. 

"Wspaniałe", zapewniła Cassie. "Jest tak wiele więcej... miejsc dla nich niż myślałam i każde z nich czuje się inaczej. I to nie jest dużo, że biorą. Tylko liźnięcia." 

"Czy to tylko krew, której pragną?" zapytałem. Przede mną parowało jedzenie, ale o wiele bardziej interesowała mnie informacja. 

"Panie nie," powiedziała Cassie śmiejąc się. "George ma dwa razy większy apetyt na... inne rzeczy niż na krew. Zobaczysz. Praktycznie błagam go, żeby mnie ugryzł do końca". 

Moje uda zacisnęły się razem, a ja zmusiłem moje oczy do stosów jedzenia, aby spróbować odwrócić uwagę od kolejnej fali pragnienia, którego nie mogłem jeszcze spełnić. 

"Weź owoce," powiedziała kobieta po drugiej stronie stołu. 

"O tak, Sally ma rację. Uwielbiają słodkie smaki we krwi. Szczególnie te świeże. I czekoladę," powiedziała Cassie, wyrywając miskę truskawek i upuszczając je na stół przede mną. "Staraj się nie jeść żadnych czosnkowych, chociaż jeśli twoje są tak słodkie jak George, to nie będzie narzekał". 

Auguste Thibodeaux, tak powiedziała Magdalena. Chciałam wypowiedzieć jego imię na głos, wypróbować je na języku. Zamiast tego przebiegłam je przez głowę, gdy wypełniałam swój talerz truskawkami, a kobiety wokół mnie podawały mi słodkie bułki, naleśniki i syropy. 

"Więc, kogo jeszcze masz?" zapytałam Cassie. 

Ona promieniała z zamkniętymi ustami, nucąc, gdy żuła. "Och mam kolegę z wielkimi czarnymi skrzydłami, jak anioł, ale on nie jest oczywiście," powiedziała, a następnie zachichotała do jej filiżanki. "I ducha ognia. Musimy razem iść do specjalnego pokoju, gdzie nie może niczego spalić. Ale czuje się cudownie na skórze," wyszeptała. 

"Mam takiego, który potrzebuje seksu do życia" - powiedziała kobieta po mojej drugiej stronie. Miała skórę prawie tak ciemną jak stół i lśniła cudownym rumieńcem. "Tylko on, bo...no cóż, muszę odpoczywać przez kilka dni po nim". 

"Jej pokój jest obok mojego," potwierdziła Cassie z szerokimi oczami. "Brzmi trochę dziko." 

Wybuchłam śmiechem, a inne kobiety wokół nas dołączyły, chwaląc się swoimi mężczyznami, rozmowy wypełniając chichotami.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Pani Wieczoru"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści