Ukryte Królestwo

Prolog

Unosiłem się w ciemnym niebie, patrząc w dół na polny kopiec otoczony lasem. Patrzyłem i czekałem, aż coś się wydarzy, jakbym spodziewał się jakiejś sytuacji. A kiedy zobaczyłem, jak ziemia się przesuwa, jak małe kamyczki i ziemia osuwają się na boki, wiedziałem, na co czekam.

Wiedziałem to tak dobrze, jak następny oddech, którego potrzebowałem.

Brudne ręce wyskakiwały przez ziemię. Pazurami wydobywały się z ziemi, drążąc sobie drogę do wolności.

Strach ścisnął mi żołądek, mimo że wiedziałem, że nie powinienem się bać.

Ta scena była surrealistyczna.

Następnie oderwała się głowa i odchyliła do tyłu. W okolicy rozległo się warknięcie. Dzikie czerwone oczy obserwowały wszystko. To była kobieta. Jej jasne włosy były albo blond, albo białe, ale brudne od błota. Odepchnęła się od ziemi, a potem wyskoczyła z dziury, w której była zakopana. Kiedy wylądowała w kucki, jej oczy gorączkowo biegały w tę i z powrotem. Znowu przechyliła głowę, a jej nozdrza zaostrzyły się. Wyczuwała zapach otoczenia.

Kolejne warknięcie wydobyło się z niej, wyrwało się z niej. Był to dźwięk niemal zwierzęcy.

Sukienka okrywająca jej drobną sylwetkę była w strzępach.

Żołądek ścisnął mi się, gdy zobaczyłem, jak powoli wstaje, chwytając się za własne jelita, jakbym czuł, że trawi ją głód.

Wiatr hulał po okolicy, a jej włosy i sukienka kołysały się na wietrze. Nagle obróciła się w prawo i znów ukucnęła. Z jej pokrytych błotem ust wydobył się niski, brzęczący pomruk, który rozszedł się po lesie.

Znów ogarnął mnie strach.

Kobieta wyglądała na oszalałą. Jej ciało napięło się, gdy usłyszeliśmy, jak w pobliżu łamie się gałąź. Jej górna warga cofnęła się w grymasie ostrzeżenia, a ja poczułem, że moja robi to samo.

Na małą polanę wkroczyła .....

Ogarnęła mnie dezorientacja. Powinienem wiedzieć, co to było, ale nie potrafiłem sobie tego wyobrazić. Zwierzę wyglądało jak pies, ale było inne. Większe. Cztery razy większe niż jakikolwiek pies, którego widziałem. Jego ciało było zbudowane jak czołg, nawet pod gęstą sierścią mogłem dostrzec każdy mięsień, gdy powoli stawiał krok za krokiem w kierunku kobiety. Jego jasnoczerwone oczy świeciły na nią.

Zwierzę wydało z siebie warknięcie, ale jego siła została zakłócona przez coś, co miało w pysku.

Kobieta pozostała nieruchomo, ale widać było, że jest gotowa do ataku, jeśli zajdzie taka potrzeba. Była gotowa do walki, jeśli miała się ona odbyć. Nie na darmo przeżyła zakopanie. Wszystko działo się z jakiegoś powodu.

Musiał być.

Zbliżając się do niej, zwierzę opadło na nogi, a następnie podpełzło do niej brzuchem. Głowa kobiety przechyliła się na bok, jakby zdezorientowana, i znów poczuła zapach powietrza, biorąc duży wdech. Kolejny warkot wydobył się z jej wnętrza, gdy głód ponownie zakłuł jej żołądek.

Nie byłam pewna, skąd to wiem.

Ale wiedziałem to z całą wyrazistością mojego własnego głodu.

Zwierzę upuściło to, co miało w pysku, podniosło nos w jej stronę, a potem trochę się wycofało. Siedząc, obserwowało ją, patrząc od kobiety do tego, co leżało przed nią.

Skupiłem się na upuszczonym przedmiocie i oczy mi się rozszerzyły.

To było ramię.

Ramię z ludzkiego ciała.

Kobieta rzuciła się na nie, podnosząc je, zanim zwierzę zdążyło odebrać ofiarę. Cofnęła się i nie spuszczając wzroku ze zwierzęcia, podniosła ramię, powąchała je i....

O Boże.

Otworzyła szeroko usta, po czym wgryzła się w mięso. Krew spłynęła po jej wargach. Zabójstwo musiało być świeże. Jęknęła, połykając pierwszy kęs. Zaspokoiła głód, ale tylko trochę, więc oderwała zębami kolejny kawałek, nie przejmując się tym, że jej usta i ubranie pokryły się krwią, ani tym, że w ogóle je ludzkie mięso.

Zwierzę stanęło i zbliżyło się do kobiety. Obserwowała je nieufnym wzrokiem i warknęła raz, gdy usiadło obok niej.

Powinienem był czuć obrzydzenie.

Nawet się przestraszyć.

Ale tak nie było.

Nie bałam się, bo wiedziałam.

Wiedziałem, że ta kobieta odrodziła się w coś innego, a zwierzę u jej boku było po to, aby jej pomóc.

Wiedziałem to wszystko... ponieważ byłem nią.




Rozdział 1

Obudziłem się, lecąc do pozycji pionowej na moim łóżku. Pościel opadła mi do pasa, gdy próbowałem kontrolować nieregularny wzrost i spadek mojej klatki piersiowej. Nie do końca oddychając, bo nie musiałam.

Ten cholerny sen.

Mój schemat snu również został zmieniony. Nie potrzebowałem wiele, tylko kilka godzin co kilka dni, ale kiedy to robiłem, ten sam sen bawił się moim umysłem.

Od tamtej nocy minęło sześć miesięcy.

Tej nocy, kiedy obudziłem się i poczułem głód ludzkiego ciała.

Nie wiedziałem jak to się stało, czy zostałem zaatakowany, porwany, czy zabity. Zajęło mi kilka dni, aby wrócić do dawnego siebie, moje wspomnienia i życie przed tą nocą w końcu oczyściły się w moim umyśle. Wszystko poza tym, co doprowadziło do tego, że zostałem pochowany. To było tak, jakby ta część mojej pamięci została wymazana.

Nienawidziłem nie wiedzieć, kto to zrobił i dlaczego.

Nie wiedziałem nawet dokładnie, czym się stałem... ale jeśli miałbym zgadywać, to byłby to ghul. Przeczytałem wystarczająco dużo urban fantasy, by móc w ciemno pokombinować, a poza tym Google poniekąd pomogło mi to zawęzić. Nie chciałem wysysać czyjejś krwi, nie stawałem się owłosiony przy każdej pełni księżyca, nie miałem skrzydeł i nie miałem głodu samych mózgów. Lubiłem konsumować ludzkie mięso. Jeśli nie miałem go przynajmniej raz w tygodniu, moje nastroje zmieniały się, gdy w głębi mnie zaczynał się rozdzierający wnętrzności głód. Do tego wszystkiego dochodziło to, że moje niepobijające się serce było dość oczywistym potwierdzeniem teorii o ghulach.

Do diabła, zanim odrodziłem się w to, czym byłem, nie wiedziałem nawet, że na świecie istnieją inni. Zawsze myślałem, że wampiry, wilkołaki, czarownice, fae i demony to rzeczy z bajek i romansów. Z drugiej strony, nie spotkałem żadnego innego gatunku, ale domyślałem się, że na świecie jest coś więcej niż ludzie, bo inaczej jak zostałem stworzony? Mama chyba zawsze się myliła, kiedy mówiła: "Paige, po co czytasz te bzdury? To cię nigdy niczego nie nauczy."

Bonusową stroną bycia nieumarłą - założenie poczynione przy braku bijącego organu - było to, że nie dostawałam okresu. W zasadzie nie musiałam odwiedzać łazienki poza prysznicem. Ćwiczyłam, nadal się pociłam, co było dziwne, a także... stawałam się mokra, kiedy byłam podniecona. Odkryłem to pewnej nocy, kiedy byłem w klubie i byłem przyciągany do kogoś, kto zabrał mnie do domu na noc. Błogosławiłem każdego, kto by słuchał, że ta część mnie nadal działa. Gdyby tak nie było, byłoby to jedno niewygodne doświadczenie dla nas obu. Nie, żebym widziała go jeszcze kiedykolwiek.

Nie trzeba dodawać, że wszystko było inne. Nie byłem pewien, jak mój mózg wciąż funkcjonował, skoro reszta ciała nie była. Chociaż, byłem wdzięczny za posiadanie wspomnień.

Zwłaszcza, gdy pamiętałem kim byłem i kim była moja rodzina.

Teraz, pomiędzy pracą jako barista w lokalnej kawiarni, spędzałem resztę czasu na polowaniu na osobę, która mnie zmieniła. Chciałem wiedzieć, w jakim celu to zrobili.

Za aktem zakończenia mojego życia musiał stać jakiś powód, dzięki któremu odrodziłem się w tym, czym byłem.

Wzdychając, co było moim normalnym nawykiem, zsunęłam prześcieradło z reszty ciała i rozciągnęłam się. Ezra musiał usłyszeć mój ruch, bo wpadł do mojego pokoju w biegu. Obdarzyłam go zaspanym uśmiechem i pochyliłam się, by potargać dłonie po jego ciele.

Byłabym jeszcze bardziej zagubiona bez pomocy Ezry - zwierzęcia, które było u mojego boku, gdy się obudziłam. Nadal nie wiedziałem, czym dokładnie jest, ale wiedziałem, że jest wyjątkowy i szczęśliwy, że trzymał się u mojego boku, pomagając mi w karmieniu w te pierwsze noce, kiedy nie byłem sobą.

Od tamtej pory Ezra nauczył mnie, jak polować na własne jedzenie.

Polować.

Polowałem na ludzi, żeby ich zjeść. Ciepłe ludzkie mięso, świeże po zabiciu jest tym, co lubię najbardziej. Jeśli jednak ma kilka dni, to jeszcze mi odpowiada, ale wszystko powyżej tego czasu nie mogę przełknąć. Zazwyczaj taka myśl przyprawiła by mnie o skurcze jelit, albo po prostu bym zwymiotował. Ale piskliwość była już za mną.

To musiało się stać. Musiałem zjeść ludzkie mięso, albo powoli umarłbym z głodu. Nie powiem, że na śmierć, bo nie byłem pewien, co może mnie zabić. Ale to było do tego stopnia, że martwiłem się, że wpadnę w szał i kogoś zabiję. Nawet bliskich, a tego bym nie ryzykował. Więc upewniłem się, że polowałem na tych, którzy na to zasłużyli. Tych, którzy zabijali i gwałcili.

Ezra pomógł mi ich znaleźć i załatwić. Nie wiedziałam, jak to robił, ale byłam wdzięczna, że miałam go u swego boku.

Nawet jeśli nie mogliśmy ze sobą rozmawiać, wciąż byliśmy zsynchronizowani. Wiedział, jak się czuję, czego potrzebuję i w jakiś sposób rozumiał, co mówię. Ja po prostu nie potrafiłam mówić po zwierzęcemu. Jeśli on był zwierzęciem. To znaczy, był. Nie byłam tylko pewna, czy był jakimś typem, który żył na Ziemi.

Mimo to, kochałam go bez względu na wszystko.

Moje życie się zmieniło, ale w środku, w moim martwym sercu i duszy, nadal byłam tą samą osobą. Na początku, ponieważ nie wiedziałam, czym jestem, rozważałam zakończenie życia. Tym, co trzymało mnie przy życiu i nie poddawało się tym mrocznym myślom, była moja rodzina i Ezra.

Uśmiechając się do niego, powiedziałam: "Chodź. Lepiej się przygotuję, zanim spóźnimy się na spotkanie z Yasmin". Właściwie przewrócił na mnie oczami. Nie miał nic przeciwko chodzeniu do mojej siostry, bo uwielbiał bawić się z jej dziećmi. Ale tego wieczoru moja siostra chciała wyjść na kolację, żeby uczcić awans swojego męża, więc Ezra był zirytowany, że nie będzie cieszył się ich uwagą. Bo chociaż Ezra potrafił przekształcić się ze swojej masywnej, naturalnej postaci - którą jeszcze nie zdążyłam się zorientować, czym dokładnie był w swojej prawdziwej formie, skoro było tyle stworzeń, które mógł przypominać lub takich, o których czytałam bez zdjęcia w sieci - w psa rasy nowofundland, którego dzięki Google byłam w stanie rozpoznać. Miejsce, do którego się udawaliśmy, nie pozwalało na posiadanie zwierząt. Oznaczało to, że będzie musiał przejść niewidziany dla ludzkiego oka.

Oba te talenty odkryłem w ciągu kilku tygodni od powrotu.

Byłem przyzwyczajony do oglądania go w jego monstrualnej postaci, gdzie jego futro było dzikie i niechlujne, a jego wysokość sięgała moich ramion. Miał świecące oczy i ostre jak brzytwa zęby. Jego usta zdradzały również dwa długie, ostre kły wystające na zewnątrz i ponad dolną wargę, a do tego dochodziły kolce biegnące w dół jego kręgosłupa. Tej nocy, kiedy po raz pierwszy przekształcił swoje ciało w formę kła, powiedziałam mu, że wychodzę bez niego, żeby zobaczyć się z siostrą, po tym jak po raz pierwszy poczułam się normalnie. Stał przed drzwiami i nie chciał się ruszyć. Powiedziałam mu, że nie może iść, bo wszyscy będą się na mnie wyżywać za to, że przyprowadziłam go wyglądającego jak on - straszna bestia. Warknął na mnie, a ja cofnęłam się, gdy jego ciało zmieniło się, zmieniło i zmutowało do rozmiarów nowofundlanda.

Po raz pierwszy odkryłem, że może stać się niewidzialny dla ludzi, kiedy byliśmy na polowaniu. Ja byłam na jednym końcu alejki, a Ezra na drugim. Czułem zapach świeżej krwi na rękach mojej ofiary, mimo że wydawały się czyste.

"Kogo zabiłeś?" zapytałem.

Mężczyzna się roześmiał. "O czym ty mówisz?"

"Żona?" zapytałem i nie doczekałem się reakcji. "Siostra?" Naciskałem i nic nie dostałem. "Pracodawca?" Zilch. "Dziewczyna?" Skrzywił się. Kliknęłam językiem, kręcąc głową. "Dlaczego?"

Jego twarz wykrzywiła się z wściekłości. "Nie chciała dać mi pieniędzy. Zatrzymała wszystko dla siebie, chciwa suka".

"Poważnie? Zabiłeś ją przez pieniądze?"

Wycofywał się w stronę Ezry, jakby nie mógł dostrzec zagrożenia za sobą, za każdym razem, gdy oglądał się przez ramię, by sprawdzić, czy ma wolną drogę.

Zatrzymałem się, przechyliłem głowę i spojrzałem za nim na Ezrę. "On cię nie widzi, prawda?"

Facet obrócił się, rozglądając się wszędzie. Zaczęłam się śmiać.

"Z czego się śmiejesz?" krzyknął mężczyzna. Jego oczy były szerokie ze strachu, w końcu.

I'd grinned. "Chciałbym zobaczyć twoją twarz, gdybyś zobaczył, co jest za tobą".

Zafascynowana, patrzyłam jak ciało Ezry się mieni. Wydał z siebie chrapliwe parsknięcie, a mężczyzna obrócił się w jego stronę. Krzyknął, zapach moczu uderzył w mój nos, a potem próbował biec w moją stronę.

Oczywiście nie spodziewał się mojej siły. Myślał, że broń w moim ręku to wszystko, co miałam do obrony... no, poza Ezrą. Nie spodziewał się więc, że opuszczę broń, schowam ją w talii dżinsów, a następnie usztywnię się, gdy się zbliżył. Jego klatka piersiowa unosiła się z każdym oddechem; panika sprawiła, że błagał jeszcze zanim do mnie dotarł.

Było już za późno. Mógł błagać ile chciał, ale odebrał życie, więc jego też nie było warto żyć.

Nos Ezry zagrzebał się pod moją dłonią, przywołując mnie z moich myśli. "Eww, łyskacze" - poskarżyłam się ze śmiechem. On wtedy, oczywiście, zbliżył się i celowo parsknął w moją dłoń. Tylko po to, aby być grosser, lizał całą moją rękę, jak próbowałem, podczas gdy śmiejąc się nadal, aby odepchnąć go z powrotem. Oplatając moje ramiona wokół jego szyi, zsunąłem się z łóżka i tackled go na ziemię. "Jesteś potworem." Jego usta ściągnęły z powrotem ostre jak brzytwa zęby, jakby się uśmiechając. Jęknęłam, śmiejąc się ze słowa: "Nieważne". Odbiłem się na nogi. "Wezmę szybki prysznic. Potem lepiej go ruszymy."

Po wzięciu prysznica, przygotowałam się. Ponieważ była to elegancka restauracja, w której mogłabym zjeść trochę jedzenia, ponieważ nadal potrzebowałam jakiegoś rodzaju pożywienia pomiędzy moimi "innymi" posiłkami, aby pomóc uspokoić moją nową stronę, wybrałam czarną sukienkę i obcasy, aby pasowały do moich długich ciemnych włosów i oczu. Nałożyłam nawet odrobinę makijażu, aby ukryć bladość mojej skóry. Przyniosłam długą, czerwoną kurtkę, żeby założyć ją na wierzch, ponieważ było zimno. Nie żeby zmiana pogody mi przeszkadzała, ale dzięki temu wyglądałam normalnie, bo inni mieli cieplejsze ubrania.

Jazda nie trwała długo. Kiedy skręciłem za róg restauracji, nacisnąłem na hamulec. Ezra, w swojej psiej formie, poleciał do przodu, zdołał się tylko usztywnić na końcu, żeby nie rozbić się o przednią szybę. Na szczęście nikogo nie było za mną. Potem znowu ulice były w tej okolicy ciche, coś, co powinnam była już zauważyć.

Moje serce wystartowałoby w locie, gdyby mogło.

Zamiast tego, zgroza spowodowała, że moje ręce lekko się trzęsły. Szybko zjechałam samochodem na pobocze i zaparkowałam. Z Ezrą u moich pięt, wspięłam się na zewnątrz. Moja ręka powędrowała na czubek jego głowy, gdy przesunął się w moją stronę. Ulica była zwykle ruchliwym miejscem, tętniącym życiem ludzi spacerujących, jeżdżących samochodem lub zmierzających do licznych sklepów w okolicy. Zamiast tego, miejsce to było ciche. Nikogo nie było w pobliżu oprócz trzech mężczyzn ubranych na czarno i uzbrojonych po zęby, którzy stali przed miejscem, gdzie znajdowała się moja rodzina. Byli zabarykadowani przez samochody. Coś się stało wewnątrz tej restauracji, a ja musiałem się dowiedzieć co.

Coś było nie tak.

Bardzo złe.

Zadrżałem ze strachu, reakcji, której nie doświadczyłem od dawna.

Mimo to, bez względu na to, co się działo, wchodziłam tam, żeby pomóc siostrze. Moja górna warga cofnęła się spod zębów w cichym prychnięciu. Nikt nie skrzywdził mojej siostry.

Pełnym celu krokiem ruszyłam w drogę, a gdy podeszłam do tyłu grupy mężczyzn, coś sprawiło, że moje ciało zaczęło szumieć. Ignorując to, szłam dalej, zatrzymując się obok jednego z mężczyzn z przodu.



Zaskoczony, facet za nimi próbował złapać mnie za rękę z zaskoczonym "Hej". Ale uchyliłem się.

Człowiek, obok którego stałem, przestał rozmawiać z facetem obok niego, zauważając, że jego drugi człowiek woła. Zerknął przez ramię na swojego człowieka, zanim zrobił podwójne ujęcie, jego spojrzenie wylądowało na mnie. Właściwie wszyscy patrzyli na mnie z góry, ponieważ byli cholernie wysocy, z szerokimi oczami. Mężczyzna u mojego boku powoli przesuwał swój wzrok w dół mojego ciała, a potem z powrotem w górę. Wyglądał na około połowę lat trzydziestych. Jego jasnoniebieskie oczy zwęziły się, a on sam szarpnął ręką po swoich długich, czarnych włosach. Szybkim spojrzeniem objąłem go. Jego ramiona były szerokie i mogłam dostrzec definicję jego ciała pod czarną bluzką Henleya z długim rękawem. Jego dżinsy również przylegały do jego pośladków, których nie miałabym nic przeciwko złapaniu. Tak źle, Paige.

"Co się tam dzieje?" zapytałam, wracając do sytuacji.

Otworzył usta, zatrzasnął je, a potem zalśnił. "Kim jesteś?" Nie czekając na odpowiedź, obrócił się i zażądał: "Smith, jak ona przedostała się przez twój oddział?".

Oddział? To było zaklęcie, prawda? Co oznaczało, że nie miałem do czynienia z normalnymi ludźmi. Podniecony dreszcz przebiegł mi po kręgosłupie. Nie spotkałem jeszcze żadnych innych. Może powinnam była się domyślić, że są inni od mocy, która mrowiła mnie na skórze. Ale byłem rozproszony przez troskę o moją siostrę.

"Nie wiem, sir," odpowiedział Smith. Spojrzałem na niego, na jego dziwne szare spojrzenie i ciemne blond włosy, które były przycięte po bokach i z tyłu, ale dłuższe i niechlujne na górze. Był zbudowany mniej niż pozostali dwaj, ale wciąż imponujący, i miałem wrażenie, że jego wytrzymałość byłaby dobra.... Dlaczego w ogóle o tym pomyślałam nie wiedziałam, bo to nie był czas. Nie był to też czas na zatracenie się w jego ciepłych, miękkich oczach. Wydawał się być najmilszym z nich wszystkich. Smith, tak się nazywał. Musiałam to zapamiętać.

Ezra skulił się z mojej strony, a ja złapałam spojrzenie pana In Charge'a skierowane laserowo w dół na niego.

Nieważne kim lub czym byli, powstrzymywali mnie od pomocy mojej rodzinie. Ponieważ miałam dość czekania, zapytałam ponownie: "Co tam się dzieje?".

Przeciągnął swoje przeszywające spojrzenie z powrotem na mnie. "Musisz odejść, mała dziewczynko. Weź swojego psa i idź".

Mała dziewczynka? Wiedziałam, że wyglądam młodo, ale nazwanie mnie małą dziewczynką było po prostu obelgą.

Irytacja zanurzyła moje brwi. Nuciłam i stukałam się w brodę, po czym potrząsnęłam głową. Za nami, Smith chichotał. "Nie sądzę. A teraz, czy zamierzasz odpowiedzieć na moje pytanie?".

"Nie," spiął się, krzyżując ręce nad swoją szeroką klatką piersiową. "Smith?" zawołał.

"Zgadłbym, że ludzka, ale ona nie ma bicia serca. Wtedy pomyślałbym, że jedno z waszych, ale to źle. Ona czuje się inaczej."

"Masz rację," odgryzł się, a ja miałem wrażenie, że nie lubi zagadek albo że właśnie wszedłem do jego świata. Przechyliłam spojrzenie na nich. Mogli stwierdzić, że nie miałem bicia serca. Ciekawe. Teraz byłem pewien, że są inni jak ja.

"Ja też nie mogę jej podnieść. Po prostu każ jej odejść" - warknął szorstko jeden z chłopaków.

Ezra parsknął równie nisko.

Stanęłam przed mężczyzną, który się odezwał, tym po drugiej stronie, kimkolwiek był "pan". Jego zielone, zwężone spojrzenie utrzymywało moje, kiedy powiedziałam mu: "Nie próbowałbym zmusić mnie do wyjścia, bo tego nie zrobię. Moja siostra jest tam z rodziną i chcę wiedzieć, co się dzieje". Górna warga faceta podniosła się. Był większy od nich wszystkich, a jednak wyglądało to na nim dobrze. Zbyt dobrze z jego kudłatymi ciemnobrązowymi włosami. Oderwałem swoje spojrzenie po tym, jak szybko odkaszlnąłem w rękę, "Dick." Jego oczy błysnęły szeroko na sekundę, ale ja to widziałem. Uznałem jego nowe imię Pan Arogancki.

Pan Kierownictwo powiedział, "To nie jest czas na histerycznych członków rodziny-"

"Czy ja wyglądam na histerycznego?" Naśladując jego postawę, skrzyżowałam ręce na piersi. Jego wzrok powędrował w dół, a potem z powrotem w górę. Cholera. Żałowałam, że nie założyłam mojego odpowiedniego sprzętu do kopania tyłków, ponieważ nie sądziłam, że moja czarna sukienka i obcasy były w ogóle onieśmielające dla tych mężczyzn. Jak również mój wzrost i rozmiar. Wzdychając, spróbowałam jeszcze raz: "Tylko proszę, powiedz mi, co się tam dzieje, żebym wiedziała, w co wchodzę".

Pan arogancki mężczyzna prychnął. "Ty i twój mały piesek nigdzie się tam nie wybieracie".

Ezra wydał z siebie kolejne warknięcie. Uśmiechnąłem się. Niedługo przeżyliby szok, gdy dowiedzieliby się, że Ezra nie jest zwykłym małym pieskiem. Ta myśl sprawiła, że chciało mi się śmiać. Nie zrobiłem tego, oczywiście. "Jasne, w porządku. Zgaduję, że i tak nie dostanę żadnych odpowiedzi." Wzruszyłem ramionami, odwracając się. Smith odsunął się dla mnie na bok z pełnym politowania uśmiechem. Zrobiłem jeden krok obok niego, a potem obróciłem się z powrotem, ścigając się w kierunku wejścia. Mężczyźni krzyczeli, przeklinali i nawet wyczułem, że jeden czy dwóch z nich zaczyna iść za mną, aż zawołałem przez ramię, "Ezra, trzymaj ich z tyłu".

Tuż przed przejściem przez drzwi frontowe, zerknąłem za siebie, by zobaczyć Ezrę stojącego na ścieżce, jego ciało drżące ze zmianą, gdy rósł i rósł do swoich pełnych rozmiarów.

Wtedy usłyszałem, zanim drzwi się zamknęły, "Pieprz mnie. Ona ma piekielnego ogara."

A więc tym właśnie był Ezra.




Rozdział 2

Gdy drzwi zamknęły się całkowicie, wyprostowałam sukienkę i ruszyłam w stronę, a następnie wokół zamkniętej części frontowej i do restauracji. Zatrzymałam się i spojrzałam na to, co było przede mną.

Mężczyzna, a przynajmniej tak przypuszczałam, ponieważ jego ciało było zniekształcone, stał obok stolika z trójką dzieci i parą, z pistoletem skierowanym w ich stronę. Drugą rękę, w której trzymał drugi pistolet, miał już wycelowaną w moją stronę. Musiał usłyszeć, że się zbliżam.

"Rusz się, a zastrzelę ich wszystkich".

Szybko rozejrzałem się po reszcie pomieszczenia. Przy wielu stołach siedzieli pracownicy, pary lub rodziny, które tuląc się do siebie, płakały i szlochały. Moja rodzina znajdowała się po lewej stronie mężczyzny. Eric, mąż mojej siostry, trzymał Yasmin blisko siebie. Ich dzieci, moja siostrzenica i siostrzeniec, siedziały na ich kolanach, cicho płacząc.

Zamrugałam. Moje ręce uniosły się przed siebie. "Chwila, chwila. Właśnie przyszłam tu na spotkanie z moim partnerem. Co się dzieje?".

Mężczyzna drwił. "Twoja randka? I ci faceci z przodu nie próbowali cię zatrzymać?". Jego niedowierzające spojrzenie zwęziło się jeszcze bardziej.

"Tak, próbowali. Ale nie słuchałem takich dupków, kiedy miałem randkę".

Z przodu rozległo się głośne chrapanie. Ziemia lekko się zatrzęsła. Ludzie krzyczeli.

Cholera, lepiej, żeby nie skrzywdzili Ezry, bo sam bym ich zabił. Myślałem o tym, że Ezra jest psem piekielnym. Skąd ci ludzie o tym wiedzieli? Miałem wrażenie, że wiedzą o wielu rzeczach, może nawet o tym, czym ja jestem na pewno.

Cholera. To nie był czas na rozważania. Musiałem ujawnić swoje zdolności aktorskie. "Jasna cholera" - zawołałem, ściskając się za klatkę piersiową. "Co to może być?". Zerknąłem przez ramię, a potem z powrotem na pana Dickheada.

"Prawdopodobnie oni, ale nie wejdą tu i nie będą narażać zakładników". Jego głowa przechyliła się, prawdopodobnie zastanawiając się, dlaczego właśnie mi to powiedział. Jego twarz pociemniała. "Skoro jesteś tu na randce, to gdzie on jest?".

Rozejrzałem się dookoła, udając, że kogoś szukam. Moja siostra wyglądała, jakby chciała na mnie nakrzyczeć za to, że tam jestem i zachowuję się jak idiotka. W jej oczach błyszczało przerażenie. Choć podejrzewałem, że wiedziała, że jestem inny, na pewno wiedziała, że jestem silny i szybki. Ale nie wiedziała, dlaczego. Jak mogła, skoro nie znałem odpowiedzi. Czy powiedziałbym jej, gdybym się dowiedział? Prawdopodobnie. Zwykle mówiliśmy sobie o wszystkim, ale czułem, że muszę unikać tematu tego, jak wykopałem się z grobu i szczegółów mojej nowej diety... przynajmniej na razie. Przez większość naszego życia mieliśmy tylko siebie nawzajem. Po tym, jak nasi rodzice zginęli na safari, a ponieważ Yasmin miała wtedy dwadzieścia lat, opiekowała się moim szesnastoletnim ja. Chociaż zawsze mówiła, że opiekowałyśmy się sobą nawzajem.

"Do diabła, nie ma go tutaj". Tupnęłam nogą. "Myślisz, że mnie wystawił?".

Pan Dickhead spojrzał na mnie sceptycznie. "Być może. Szkoda dla ciebie. Teraz jesteś w to zamieszany". Gestem wskazał na pistolet. "Usiądź tam i zamknij mordę".

Podszedłem do krzesła, na które wskazał, gdzie przy stole siedzieli już mężczyzna i kobieta. Gdy tylko mój tyłek znalazł się na krześle, podniosłem rękę, jak w szkole.

Pan Kuternoga westchnął. "Co?" - wykrztusił.

"Czy mogę zapytać, o co w tym wszystkim chodzi? Wiem, że się spóźniłem, ale czy to długo potrwa? Chciałbym znaleźć tego dupka, który mnie wystawił, i dać mu w mordę".

Brwi Dickheada uniosły się do góry. "Naprawdę?".

Przewróciłem oczami. "Tak. Nikt mnie nie wystawia". machnąłem ręką z przekąsem. "Więc o co chodzi?".

Jego szczęka zacisnęła się, a oczy... zawirowały, przechodząc od jasnego brązu do czerni i z powrotem. Coś było w środku i wychodziło na zewnątrz. Czy to znaczyło, że jego ciało nie było jego własne, czy też było częścią jego samego? Czy to, co było w nim, było powodem jego zniekształconego kształtu i długich ramion? Jego wyboista twarz?

Z czym przyszło mi się zmierzyć?

Czy to będzie coś, co uda mi się pokonać?

Musiałem. Nie mogłem pozwolić, aby zmartwienie przeniknęło do środka. Musiałem go pokonać - żeby moja rodzina była bezpieczna.

Potrząsał głową w przód i w tył, a potem nagle przestał. Skupił się na mnie, jego wzrok był całkowicie czarny.

Jego zęby błysnęły w moim kierunku. "Ładne, ładne zwierzątko". Jego głowa drgnęła na bok. Wystrzelił pistolet, ludzie krzyczeli i piszczeli, a potem rozległo się zawodzenie. Nie ruszałem się. Nie mogłam. Zamarłam, czekając na ból, myśląc, że to do mnie strzelił. Nie zrobił tego. W pokoju rozległy się kolejne krzyki, szalone z przerażenia.

Wtedy zobaczyłem, że mężczyzna z rodziną leży na stole, pochylony do przodu. Krew leciała z jego głowy na biały obrus.

Zastrzelił ojca na oczach jego rodziny.

Ojca.

Żona krzyczała z bólu, przyciskając do siebie dzieci. Dzieci szlochały, ukrywając twarze pod ciałem matki.

"Zamknij się!" krzyknął Dickhead.

Wszyscy to zrobili. Nawet hałasy z zewnątrz ucichły.

Proszę, proszę, niech Ezrze nic się nie stanie.

Dickhead cały czas mnie obserwował. Kolejny ruch głową. Jego nos uniósł się, a twarz nie podniosła się do góry. Wciągnął zapach, który go otaczał. "Hmm." Oblizał wargi. "Wkrótce. Wkrótce. Wkrótce. Ona umiera. Zmienisz się i będziesz moja".

Przez mój umysł przetoczyła się dezorientacja, ale pozwoliłem jej się wyrwać i zadałem jedyne pytanie, które musiałem znać. "Dlaczego?".

"Dlaczego?" - krzyknął. "Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?". Wtedy się roześmiał. "Bo mnie wezwano. On chciał pomocy. Wezwano mnie, a on się rozmyślił, czy nie zastrzelić swojego szefa. Swojego szefa. Jego szefa. Nikt nie wycofuje się z umowy ze mną".

Demon.

Przeszukałem w myślach wiele stron w Google. Doszedłem do wniosku, że to musi być demon, bo tylko to przychodziło mi do głowy.

Kurwa.

Nigdy wcześniej nie miałem z nim do czynienia. Nie wiedziałem, czy potrafiłbym. Do diabła, nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z żadną inną istotą nadprzyrodzoną, więc bez względu na wszystko, byłem poza swoim żywiołem. Mimo to musiałem spróbować. Musiałem coś zrobić.

Ponownie oblizał wargi, powoli przesuwając językiem po dolnej wardze. "Czuję smak twojej przemiany. Posmakować. Wkrótce." Zaśmiał się radośnie i wycelował we mnie obie bronie. "Wychodzimy. Ty pójdziesz ze mną, a nikomu innemu nie stanie się krzywda".

Co miał na myśli, mówiąc o zmianie?

Ja już się zmieniłem.

Stanąłem i usłyszałem krzyk. Rzuciłem krótkie spojrzenie w stronę siostry. Eric trzymał rękę na jej ustach. Łzy napłynęły jej do oczu. Ja zamknęłam swoje. Niepokój, jaki w niej zobaczyłem, przeszył moje martwe serce.

Bo wiedziałem, wiedziałem, że ona wie, że zrobię wszystko, aby ludzie nie umierali.

Kiwnąłem głową, wyprostowałem się, otworzyłem oczy i wystąpiłem naprzód. "Dobrze. W porządku. Ja pójdę." Poszedłem w jego stronę, a gdy tylko znalazłem się w zasięgu ręki, sięgnął do przodu z pistoletem w ręku i chwycił mnie za nadgarstek. Obracając mnie, postawił mnie przed sobą. Jego ramię owinęło się wokół mojej talii, przyciągając mnie do swojej klatki piersiowej. Zadrżałam z obrzydzenia, gdy poczułam jego ciepły oddech na mojej szyi.

"Tak. Wkrótce i ja będę rządził twoim ludem".

Moi ludzie?

Co to miało znaczyć?

Nie mogłem jednak teraz analizować jego szalonych słów.

"Wszyscy pozostać na miejscach" - zawołał i zaczął się cofać w stronę kuchni. Zauważyłam, że Yasmin szamocze się w ramionach Erica. Potrząsnąłem głową, a ona opadła na ziemię, pokonana. Łzy spływały jej po policzkach.

Gdybym tylko wyprowadził go na zewnątrz, mógłbym go powstrzymać. Zrobiłbym coś, co zapewniłoby bezpieczeństwo mojej rodzinie. Nie mogłem pozwolić, by Yasmin straciła mnie tak, jak straciliśmy naszych rodziców.

Ruszyliśmy szybciej. Potknąłem się, a on poderwał mnie do góry. Jego uścisk był teraz bolesny.

Z tyłu odezwał się pistolet. Demon zamarł. "Gdzie ty się wybierasz?" - powiedział głęboki głos, który rozpoznałam jako pana dowodzącego z przodu.

Demon roześmiał się. "Zastrzelisz mnie, a ona zginie".

"Ona odchodzi z tobą, ona umiera" - brzmiała jego odpowiedź.

"My odchodzimy, zapewniamy bezpieczeństwo wszystkim innym" - dodałem swoją własną ciekawostkę.

Ziemia się zatrzęsła. Zbliżały się ciężkie kroki. Krzyki rozniosły się po pokoju, gdy roztrzaskała się szyba frontowej części budynku i Ezra wpadł do środka, zatrzymując się dopiero, gdy przebił się przez przegrodę dzielącą front od jadalni.

Westchnęłam z ulgą, widząc, że jest w jednym kawałku, z kilkoma zadrapaniami.

"Zamknij się" - ryknął demon, o czym byłem teraz bardziej niż kiedykolwiek przekonany, że to właśnie on.

W pomieszczeniu zapanował strach, a ludzie ucichli.

"Smith?" zawołał Pan Odpowiedzialny.

Smith, wyglądający na zdenerwowanego, z włosami sterczącymi we wszystkie strony, otrzepał się z postaci Ezry. "Przepraszam, szefie, uciekł".

"Jezu" - mruknął Pan Dowodzący. Naprawdę chciałbym znać jego imię, bo na pewno nie był odpowiedzialny za mnie.

"Jeśli się ruszycie, zabiję wszystkich małych ludzi" - warknął demon.

Ezra warknął, gdy Pan Arogancki stanął obok niego. "Wygląda na to, że mamy impas". Idiota uśmiechnął się. "Masz swoją siłę tylko w tym słabym ciele. Odejdź teraz, a będziesz żył, by walczyć jeszcze jeden dzień".

"Ona idzie ze mną" - oświadczył.

"Ona zostaje, demonie" - odparł Pan Odpowiedzialny.

Dzyń, dzyń, dzyń, miałem rację.

"Czy możemy przynajmniej wyjść na zewnątrz?" zapytałem.

"Nie" - pstryknął Pan Dowodzący.

"Jeśli wyprowadzi cię na zewnątrz w pobliże swojej linii, jesteś skończony" - powiedział Smith.

"Puść ją" - zażądał Pan Arogancki szorstkim tonem. Tonem, który w pewnym sensie mi się podobał. Przynajmniej podobał się mojej pani, ale to nie był czas, żeby go doceniać.

"Ona przychodzi..."

jęknęłam, głośno i długo. "Jak długo będziemy to robić? Po prostu go zastrzel".

Wszyscy powoli mrugali do mnie oczami.

Ale nikt go, do cholery, nie zastrzelił.

Demon zakrzyknął. "Nie będą ryzykować."

Dobra, skoro oni nie chcieli ryzykować, to ja musiałem.

"Yasmin, odwróć się" - powiedziałem, po czym wyciągnąłem ręce na kark demona.

"Nie rób tego!" zaszczekał Pan Arogancki.

Moje ciało odskoczyło od broni demona, którą trzymał przy moim boku. Wbiłem palce w jego szyję, gdy opuścił broń i przyłożył palce do mojej szyi.

"Zabijesz mnie, a ja odbiorę ci życie" - ostrzegł.

Na sekundę zamarłem. Trwało to tylko sekundę, bo w środku mnie zapłonął gniew. Nie pozwolę, aby mnie zabrał. Nie chcę umierać po raz drugi.

Z całych sił wykręciłam się w jego ramionach. Próbował trzymać mnie mocno, ale udało mi się obrócić w jego uścisku, chwycić jego głowę i ścisnąć. Moje ciało się trzęsło, gdy ładował we mnie kulę za kulą.

Krzyknęłam mu w twarz, zanim oderwałam mu głowę od ciała.

Cisza.

Ogłuszająca cisza. Tak bardzo, że zaczęło mi dzwonić w uszach. Ciało zwaliło się na kupkę u moich stóp, a ja wpatrywałem się w głowę w swoich rękach.

Wokół mnie rozlegały się coraz głośniejsze krzyki przerażenia.

"Smith" - krzyknął Pan Dowodzący.

Potem nastała cisza.

Mrugając, spojrzałem w górę i dookoła. Ludzie w pokoju zastygli w miejscu. Niektórzy próbowali już uciekać.

Jakaś ręka dotknęła mojego ramienia. Wzdrygnęłam się i stanęłam twarzą w twarz z panem dowodzącym.

"Jak masz na imię?" - zapytał spokojnie.

"A ty?" odparłem.

Jego usta zwęziły się z irytacji lub z poczucia humoru. Tak czy inaczej, nie obchodziło mnie to. Moja rodzina była bezpieczna. Ja byłam bezpieczna. "Asher Evans."

Kiwnąłem głową. "Paige Alice" - odpowiedziałam. "I-" Wydusiłam z siebie. Ból, potworny ból przeszył moją klatkę piersiową, jakby gorący pogrzebacz powoli wwiercał się w moje serce. Odrzuciłam głowę i złapałam się za nią. Z krzykiem upadłam na kolana.

"Paige" - zawołał Asher. "Co się stało?". Padł na kolana obok mnie, ale został odepchnięty, gdy Ezra przybył, by stanąć nade mną. "Rusz się, bestio. Pozwól mi jej pomóc."

Ezra warknął z głębi gardła, co było groźbą i ostrzeżeniem. Przewróciłam się na bok, zwinęłam się w kłębek, dysząc z powodu rozdzierania i rozrywania, które działo się we mnie. Zaciskając szczękę, zamknęłam mocno oczy.

"Rusz się" - rozkazał ktoś inny.

Ezra wydał z siebie skowyt i drapał w podłogę, przesuwając się coraz bardziej po moim ciele.

Ogień.

Ogień tak gorący, że płonął od środka.

Moje oczy rozszerzyły się wraz z ustami, gdy krzyknąłem. Krzyczałam tak głośno i długo, że bolało mnie gardło, ale to było nic w porównaniu z tym, co czułam w środku.

Wokół mnie rozlegały się męskie głosy, które krzyczały, groziły i ryczały. Nie mogłam skupić się na żadnym z nich.

Błysnęło jasne, białe światło, a potem już tylko czerń.




Rozdział 3

Rada dla społeczności nadprzyrodzonych została założona tysiące lat temu. Przez pięć dekad pracowałem dla niej jako jeden z jej żołnierzy lub, jak nas nazywali, nawet w trakcie szkolenia, ich elitarnych egzekutorów.

Pod rozkazami, w razie potrzeby, wyruszaliśmy na wojnę. Eliminowaliśmy wszystkich łamiących prawo obywateli i wszystkich, którzy zagrażali ludzkiej rasie swoim istnieniem. Chroniliśmy tych, którzy sami nie mogli się obronić, i polowaliśmy na demony, aby odesłać je tam, skąd przyszły. Dopiero przed chwilą rada otrzymała telefon o demonie powodującym spustoszenie i wysłała nas do tego zadania. Wyrzucenie demona z Ziemi to była bułka z masłem. Zwłaszcza z naszą mieszaną grupą, której nie miała żadna inna elitarna grupa.

To ja, po dziesięciu latach pracy w radzie, zwróciłem się do niej z pytaniem, czy zaakceptuje grupę mieszaną gatunkowo. Na początku szybko odrzucili mój pomysł, uznając go za niedorzeczny. Cztery lata po pierwszej próbie poprosiłem ponownie, a oni pozwolili jednej grupie, mojej grupie, spróbować. To był taki test, żeby zobaczyć, jak to wszystko działa. Kiedy jednak zaproponowano mi zmiennokształtnego na pierwszego członka, byłem ostrożny. Słyszałem, że ten zmiennokształtny nie współpracuje dobrze z innymi. Bez względu na to, z iloma grupami zmiennokształtnych współpracował, kończył sam ze względu na swoje dupkowate zachowanie.

Kiedy zobaczyłem, jak Nate Felan, zmiennokształtny z naszej grupy, brutalnie walczy z innym zmiennokształtnym za zastraszanie słabszego przeciwnika na terenie ośrodka, nie miałem wątpliwości co do sugestii rady. Zapytałem go, czy byłby zainteresowany pracą w drużynie. Nate i ja pracowaliśmy razem przez ostatnie cztery dekady.

Inni dołączali do naszej grupy i albo prosili o przeniesienie, bo nie lubili Nate'a, albo ginęli w walce.

Ostatnim i najnowszym członkiem naszej małej grupy był mag Alex Smith. Był z nami przez ostatnie pięć lat. Zanim do nas dołączył, przestudiowałem jego akta. Był najlepszy w swojej klasie i świeżo po ukończeniu szkoły magii trafił do elitarnej grupy egzekutorów. Był pełen mocy i inteligencji, ale pod wieloma innymi względami wciąż był młody jak na swoje trzydzieści lat. Młody w doświadczeniu, ale szybko się uczył.

Każdy z nas starzeje się inaczej, niektórzy wcale. Na przykład Nate i ja. Na zawsze pozostalibyśmy w wieku, w którym się pojawiliśmy, czyli po trzydziestce. Alex postarzałby się o kolejne dziesięć lat, ale potem i jego starzenie zatrzymałoby się na tym samym poziomie. Żyliśmy, dopóki nie zdecydowaliśmy się opuścić tego świata lub nie zginęliśmy na wojnie. Pod wieloma względami byliśmy tacy sami, ale każdy z nas inaczej myślał i tworzył strategie, a jednocześnie dobrze ze sobą współpracowaliśmy. Wiele widzieliśmy w ciągu tych lat. Byliśmy silni, obawialiśmy się i - przynajmniej ja i Nate - zasłużyliśmy na szacunek członków rady za pracę, którą wykonaliśmy.

Nic na tej ziemi nie mogło nas już zaskoczyć.

Aż do teraz.

Potrafiłem dobrze ukryć swój wyraz twarzy, ale kiedy ta niższa, seksowna kobieta stanęła obok mnie na zewnątrz, byłem wstrząśnięty do głębi i wiedziałem, że to widać. Potem jej dowcip i chłodny wygląd zewnętrzny zrobiły na mnie wrażenie, więc nie zauważyłem wszystkiego, co w niej było. Dopiero gdy Smith zauważył, że nie bije jej serce. Swoim umysłem sięgnąłem do jej umysłu i próbowałem uzyskać do niego dostęp, ale był nieprzenikniony. Wiedziałem tylko, że nie należała do mojego gatunku. Jest wampirem.

Co sprawiło, że zacząłem się zastanawiać, czym ona może być.

O ile nam wiadomo, wszystkie inne gatunki, które nie posiadały bijącego serca, już nie istniały.

Oczywiście istniały demony, ale ona nie zachowywała się jak te potwory kradnące dusze.

Jeszcze większe wrażenie zrobiło na mnie to, że zagrała nam, zanim ruszyła do drzwi wejściowych. Wtedy właśnie moje ciało zareagowało na myśl o tym, że demon w restauracji mógłby dostać ją w swoje ręce. Moje ciało obudziło się z trwającego dziesiątki lat odpoczynku, a strach wkradł się do środka, powodując, że moje wnętrzności opadły, a gardło zgęstniało. Wiedziałem, że weszła w tę sytuację ze względu na swoją siostrę, aby upewnić się, że będzie bezpieczna. Rozumiałem jej rozumowanie, bo sam zrobiłbym wszystko dla mojej rodziny i zespołu, z którym pracowałem.

Nie sądziłam jednak, że dokładnie rozumie sytuację i to, w jak wielkie niebezpieczeństwo chce się wpakować. Nate i ja zaczęliśmy iść za nią. Kiedy kazała swojemu psu trzymać nas z tyłu, chciałam odrzucić głowę do tyłu i śmiać się z zuchwałości, jaką wykazała się ta drobna kobieta. Było tak do momentu, gdy jej pies stanął przed nami i - wciąż nie mogąc w to uwierzyć - zmienił się w cholernego psa piekielnego.

Jeśli nie była demonem, to kto jeszcze kontrolował ogary piekielne?

Czy stanowiłaby zagrożenie dla mojej załogi?

Czym i kim, u diabła, była?

Chryste, nawet Nate nie potrafił wyczuć, czym ona jest, a miał najlepszy nos w tym fachu.

Nate zmienił się w swoją wilczą postać, a moje uszy wyłapały, co mówi się w środku. Nie mogłem uwierzyć tylko w to, co usłyszałem. Zachowanie tej kobiety było wątpliwe i nie byłem pewien, czy demon się na to zgodzi, ale wyglądało na to, że chciał.

Ziemia zatrzęsła się, gdy Nate zderzył się z piekielnym psem.

"Smith, zatrzymaj zwierzę, nie robiąc mu krzywdy, a Nate odwróci jego uwagę - rozkazałem. Dla Aleksa było to proste zaklęcie. Zanim zdążyłem zobaczyć, jak działa jego magia, ruszyłem w stronę budynku.

Mój wyostrzony słuch wyłapał wystrzał z broni. Ludzie krzyczeli i płakali. Miałam tylko nadzieję, że ktokolwiek został postrzelony - bo w powietrzu unosił się zapach krwi - nie jest kobietą, która właśnie weszła do środka.

Przechodząc przez tylne drzwi, uważnie nasłuchiwałem. Uwaga demona skupiła się na chodzącej i mówiącej kobiecie. Chciał jej, ale dlaczego? Byłem zdeterminowany, aby wkrótce znaleźć odpowiedź na to pytanie.

Wślizgnąłem się przez drzwi kuchenne w momencie, gdy demon cofnął się bliżej mnie.

Podnosząc broń wyżej, wycelowałem w tył jego głowy. Odbezpieczyłem ją i uśmiechnąłem się, gdy demon zamarł. "A ty dokąd się wybierasz?".

Demon roześmiał się. "Zastrzelisz mnie, a ona umrze".

Przewróciłem oczami. Nie byłem głupi, a to nie był pierwszy raz, kiedy bawiliśmy się z demonami. "Ona odchodzi z tobą, ona umiera."

"My wychodzimy, a wszyscy inni są bezpieczni" - dodała kobieta. Wciąż próbowała uratować wszystkich oprócz siebie. Chryste, to poruszyło moje zimne, martwe serce.

Ziemia się zatrzęsła. Zbliżały się ciężkie kroki. Krzyki rozniosły się po pokoju, gdy z przodu roztrzaskało się szkło. Cholerny pies piekielny, jak nazywała Ezrę, wpadł do środka. Zatrzymał się po tym, jak przebił się przez przegrodę dzielącą przednią poczekalnię od miejsca, w którym wszyscy się znajdowaliśmy.

"Zamknij się" - ryknął demon, rozchodząc się po pomieszczeniu.

Ludzie od razu ucichli ze strachu.

"Smith?" zawołałem.

Stał tuż obok i za Ezrą, wyglądał na zrozpaczonego. "Przykro mi, szefie, uciekł".

"Jezu", mruknąłem.

"Jeśli się ruszycie, zabiję wszystkich małych ludzi" - warknął demon.

Ezra warknął, gdy Nate, w ludzkiej postaci, stanął obok niego.

"Wygląda na to, że mamy impas". uśmiechnął się Nate. "Twoja siła tkwi tylko w tym słabym ciele. Odejdź teraz, a będziesz żył, by walczyć jeszcze jeden dzień".

"Ona idzie ze mną" - oświadczył.

"Ona zostaje, demonie" - odparłem, coraz bardziej znudzony, ale nie chciałem ryzykować, że zabije go z nią w ramionach.

"Czy możemy przynajmniej wyjść na zewnątrz?" - zapytała kobieta, jej ton był pełen irytacji.

"Nie" - odparłem, zszokowany, że ani trochę się nie przestraszyła.

"Jeśli wyciągnie cię na zewnątrz w pobliże swojej linii, będziesz skończony" - powiedział Smith.

"Puść ją" - zażądałem stanowczo.

"Ona przychodzi..."

Mała kobieta jęknęła z irytacją. Cholera, chciałem się z niej śmiać, ale się powstrzymałem. Powiedziała: "Jak długo będziemy to jeszcze robić? Po prostu go zastrzel".

Mogłem tylko mrugnąć okiem na jej zuchwałość.

Demon roześmiał się. "Nie będą ci grozić."

"Yasmin, odwróć się" - zawołała kobieta. Moje oczy rozszerzyły się, gdy sięgnęła ręką na tył jego szyi.

"Nie rób tego!" Nate szczeknął, a w jego tonie pojawił się niepokój.

Do diabła, jej piękne ciało zadrżało od strzału z broni demona, który wystrzelił w nią jeden po drugim.

Po raz pierwszy od wieków zastygłem w miejscu, patrząc, jak wpycha palce w szyję demona. Opuścił broń i wolną ręką objął jej szyję.

"Zabijesz mnie, a ja odbiorę ci życie" - ostrzegł.

Jej twarz wykrzywiła się w gniewie. Cichy warkot oderwał jej górną wargę od zębów.

Z siłą, o której nie wiedziałem, że ją posiada, skręciła się w jego ramionach, chwyciła jego głowę i ścisnęła. Jej ciało spazmowało, a on wyładowywał w nią kolejne pociski. Ja, podobnie jak Nate i Smith, rzuciłem się do przodu, żeby mu pomóc.

Krzyknęła mu w twarz, co spowodowało, że wszyscy się zatrzymaliśmy, a potem, kurwa, oderwała mu głowę od ciała.

Cisza.

Zupełna cisza.

Moje ciało szumiało od adrenaliny płynącej w żyłach, a ja tłumaczyłem to paniką, jaką odczuwałem w stosunku do tej kobiety. Nigdy wcześniej nie reagowałem tak na ofiarę. Dlaczego właśnie ona?

Jej klatka piersiowa unosiła się i opadała, ale nie czułem jej oddechu ani zapachu. Czy ona w ogóle oddychała?

Ciało upadło na podłogę u jej stóp. Tylko ja nie odrywałem od niej wzroku.

Ludzie wokół nas znów zaczęli krzyczeć.

"Smith", krzyknąłem ponad hałasem.

W ciągu kilku sekund zapadła cisza.

Kobieta zamrugała kilka razy, po czym podniosła głowę i rozejrzała się dookoła, zauważając, że wszyscy oprócz niej i mojej drużyny zamarli.

Delikatnie wyciągnąłem rękę i dotknąłem jej ramienia. Zadrżała, ale spojrzała na mnie ze spokojnym, pustym wyrazem twarzy.

"Jak masz na imię?" zapytałem cicho.

"A ty?" - odparła.

Z trudem powstrzymałem się od śmiechu. Ta kobieta była silna, a ja potrzebowałem odpowiedzi. "Asher Evans.

Przytaknęła raz. "Paige Alice. I-" Oczy Paige rozszerzyły się, gdy zaniosła się gazem. Głowa wyślizgnęła się z jej rąk, a ona chwyciła się za klatkę piersiową i upadła na kolana.

"Paige," zawołałem z niepokojem. "Co to jest?". Uklęknąłem obok niej, ale zostałem powalony na tyłek, gdy piekielny ogar przejechał po niej i stanął nad nią. "Rusz się, bestio" - warknąłem. "Pozwól mi jej pomóc".

"Rusz się" - rozkazał Nate, próbując zepchnąć z niej Ezrę.

Ten jednak nie ruszył się z miejsca; zamiast tego wydał z siebie skowyt i wbił łapę w podłogę, stojąc bardziej bezpośrednio nad jej ciałem.

Kurwa.

Wbiłem dłoń w szyję Ezry i warknąłem ostrzegawczo. Jeśli bestia się nie ruszy, zrobię to za niego. Kawałek po kawałku.

Poczułem, że Smith jest z tyłu, gotowy na mój rozkaz.

Ku mojemu zaskoczeniu Ezra wycofał się nieco, jego uwaga przeniosła się na Paige, a nasza podążyła za nim. Jej oczy otworzyły się szeroko, podobnie jak usta, a potem wydała z siebie przeszywający uszy krzyk. Był tak cholernie głośny i długi, że wszyscy musieliśmy zakryć uszy.

Zatrzymała się.

"Smith, uspokój ją. Ezra, kurwa, rusz się" - szczeknąłem.

Nate raz po raz rzucał w niego groźbą za groźbą, rzucając się na bestię. W końcu cofnął się, jedną łapą, a potem drugą. Smith i ja w tym samym czasie dotarliśmy do jej boku, ale zanim zdążyliśmy jej dotknąć, rozbłysło przed nami jasne, białe światło. Nasze ciała zostały wyrzucone w powietrze, a my wylądowaliśmy z głuchym łoskotem na podłodze.

"Co to było, do cholery?" zapytałem, kręciło mi się w głowie. Cholera, nie czułem się tak, odkąd byłem człowiekiem i byłem pijany. Powoli wstałem. "Smith?".

"Jakaś magia, ale nie wiem jaka.

"Nate?" zawołałem.

Spod piekielnego ogara dobiegła niewyraźna odpowiedź. To nie był czas na śmiech, ale znów miałem na niego ochotę. Gdy wróciłam do Paige, Ezra podniósł się na nogi, a Nate potrząsnął głową, wstając.

Zatrzymałam się, wisząc nad Paige. Wyglądała tak samo. Cokolwiek się stało, nie wyrządziło jej krzywdy. Pociągnąłem za dziurę w jej bluzce. Nawet rany, które miała po postrzałach, zagoiły się szybciej niż ktokolwiek z nas mógłby to zrobić.

"Czy wszystko z nią w porządku?" zapytał Smith, klękając po jej drugiej stronie. Nate, który odmówił podawania swojego nazwiska, stał przy jej stopach.

"Stójcie" - krzyknął Nate. Tak też zrobiliśmy. "Słyszysz to?".

Na jego pytanie moje uszy wychwyciły dodatkowe i najgłośniejsze bicie serca w pokoju. Takie, którego nie słyszałem wcześniej wśród wszystkich innych. Takie, które wyróżniało się bardziej niż pozostałe. Wszyscy spojrzeliśmy w dół na Paige, wiedząc, że to jej serce.

"Ale...." Nie wiedziałam, co jeszcze mogę powiedzieć.

"Nie miała go na zewnątrz" - powiedział Nate.

"Nie miała go aż do teraz" - dodał Smith. "Czym ona jest?".

Ogar piekielny podszedł do przodu. Zepchnął Nate'a z drogi i zbliżył się, obwąchując Paige. Warknął, po czym polizał ją po twarzy. Próbowałem odsunąć jego głowę, ale ten drań nie chciał się ruszyć.

Wszyscy staliśmy jak wryci, gdy jęknęła.

"Ona dochodzi do siebie" - mruknął Smith, co było oczywiste.

Wszyscy spojrzeliśmy na siebie. "Jesteście pewni, że to nie jest ktoś z waszego gatunku? zapytał Nate.

Przytaknąłem. "Nie jest wampirem. Nie wyczuwam jej jako krewnej".

"Więc jaki gatunek nie ma bijącego serca w jednej chwili, a w następnej ma? zapytał Nate.

"I-" Napinając się, poczułam w pokoju nowe przyciąganie, jakby coś czerpało moc. Ezra odsunął się od Paige, skomląc. "Ktoś?" zawołałem szorstko.

"Nie wiem" - odpowiedział Smith.

"Wszyscy to czujecie?" zapytał Nate. Pomachał rękami nad Paige. "Myślę, że to dochodzi stąd.

"Nate, przestań..." Pojawiła się fala mocy, która ponownie odrzuciła nas do tyłu, z dala od Paige. Moja głowa uderzyła o ścianę, przez co zamknęły mi się oczy.

Gdy je otworzyłem, warknąłem na postać stojącą nad Paige.

"Nie dostaniesz jej" - warknęłam, a moja wampirza strona sprawiła, że mój głos się pogłębił i wiedziałam, że moje oczy stały się zielone.

Nate ryknął, zmieniając się po raz kolejny, nawet gdy stał i podszedł bliżej. Mężczyzna nad Paige miał znudzony wyraz twarzy i ignorował nas. Pochylił się i wsunął pod nią ręce.

"Smith", szczeknąłem.

"To na niego nie działa" - odparł z nutą paniki w głosie.

Chłopak powoli wyprostował się z nią w ramionach, a Paige wydała z siebie pomruk protestu. Nate wciąż był w połowie zmiany i jeszcze do nich nie dotarł, więc sam do nich podszedłem. Musiałam zobaczyć, co nas czeka. Kiedy byłam już blisko, sięgnęłam mu do gardła, ale zatrzymałam się.

Oczy Paige otworzyły się szeroko. Jej źrenice zmieniły kolor z ciemnoniebieskiego na czerwony, a wokół nich pojawiła się czarna obwódka. Jej ciało wygięło się w jego uścisku tak gwałtownie, że musiał ją upuścić.

Wylądowała w kucki, z dłońmi płasko przylegającymi do ziemi. Z górną wargą uniesioną nad zębami, wydała z siebie niski syk.

Chryste Panie. Czym ona była?




Rozdział 4

Wymusiłem przemianę z powrotem w moje ludzkie ciało, moje ubrania były podarte i potargane, ale nadal zakrywały większość mnie. Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Irytująca, ale urocza Paige, której zapach przemówił do części mnie i mojego wilka głęboko w środku, kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy, była czymś innym, a ja nie miałem pieprzonego pojęcia czym.

Wyglądała na dziką.

Jej głowa uniosła się bardziej. Jej nozdrza rozbłysły. Wąchała powietrze jak zwierzę.

"Za dużo ludzi" - skomentował nagi facet obok niej.

"Co masz na myśli?" Asher zapytał szorstko.

"Ona zabije ich wszystkich. Ona nie jest sobą. Została zmieniona." Zmartwienie przesączało się do jego tonu, podczas gdy jego ręce pięły się u boków.

"Kurwa," trzasnąłem. "Smith, to twój czas, by zabłysnąć".

Jego usta zwęziły się, ale przytaknął. Jego oczy błyszczały fioletowo, jego ręce poruszały się w powietrzu. Najmniej sekund później, wszyscy ludzie stali i ruszyli do frontowego wyjścia.

"Wymaż ich umysły," dodałem. Smith podniósł podbródek w moją stronę, gdy wyprowadzał ludzi.

Paige wydała z siebie nisko brzmiące prychnięcie, jej wzrok był przyklejony do ludzi o szklanych oczach, którzy wymykali się przez drzwi. Jej głowa drgnęła na bok, w stronę nagiego faceta, a potem z powrotem. Całe jej ciało napięło się; szykowała się do ucieczki.

Asher już to wyczuł i rzucił się do ucieczki. Jego ręce otoczyły jej talię i przetoczył ich oboje do tyłu. Krzyknęła, gdy jej paznokcie wbiły się w ramiona Ashera, powodując, że ten przeklął. Podbiegłam do nich. Asher podwinął nogi do góry i nad nią, żeby ich przytrzymać. I perched nad obu Asher i Paige złapać jej nadgarstki i przeciągnąć je w dół do podłogi.

Asher chrząknął, gdy jej łokieć połączył się z jego żebrem. Chrupnięcie jego kości roztrzaskujących się pod jej siłą rozerwało się po pustym pokoju.

"Przytrzymaj ją," trzasnął, ból zasznurował jego głos. Choć wiedziałem, że jego ciało szybko się zagoi.

"Kurwa, próbuję", krzyknąłem. Jej zęby zgrzytały na mnie, jej oczy zwężały się i jeśli miałbym zgadywać, wyobrażała sobie moją śmierć. "Gdzie do cholery jest jej piekielny ogar? Może będzie w stanie ją uspokoić".

"Jest tam," stwierdził nagi facet od strony Paige gestem podbródka. Następnie schylił się i - święty matkojebca - facet wepchnął ramię trupa w otwarte usta Paige. Kiedy jej zęby ją złapały, zrobiła pauzę. Niski szum uciekł z jej ust wokół trzymanego ramienia. "Wycofaj się powoli," rozkazał. Ezra przeciągnął resztę ciała na Paige, która warknęła z tyłu gardła. Zignorował ją i usiadł ochronnie u jej boku. Spojrzenie Paige nigdy nie odeszło od niego, a kiedy wypuściła huff, Ezra odpowiedział swoim własnym.

Powoli uwolniłem jej nadgarstki i patrzyłem, jak ramiona Paige lecą w górę, by chwycić rękę w usta. Oderwała kawałek mięsa, pożerając go. Każdego człowieka obrzydziłby ten widok, sposób, w jaki krew ściekała po jej ustach, brodzie, a nawet bokach twarzy. Tylko my byśmy nie byli. W mojej drugiej formie polowałem i jadłem zwierzęta. Asher pił krew, żeby żyć, i było oczywiste, że to, co robiła Paige, wynikało z konieczności - potrzeby przetrwania.

Moje brwi opadły. Nagłe słowo przetoczyło się przez mój umysł. "Myślałam, że wyginęły" - skomentowałam cicho.

Asher delikatnie wysunął się spod Paige. Parsknęła na to, że jej przeszkodzono, ale poza tym nic ją to nie obchodziło. Nasz szef siedział na ziemi obok niej i wpatrywał się w nią ze zdumieniem.

Potrząsnął głową i odpowiedział na mój komentarz: "Tak mówiono przed wiekami. Rada sugerowała, że są źli, zbyt potężni i próbują przejąć całą ludzkość. Zanim jeszcze dołączyłem do elity, rada wymazała ich jako zagrożenie."

Nagi facet chrząknął, a wszystkie oczy wyszkoliły się na nim.

"Kim jesteś?" zapytałem szorstko.

"Thorn Jones. Jest pod moją strażą."

Skrzyżowałem ręce na piersi i parsknąłem. "Nie możemy być tego pewni."

"Zostałem wysłany do niej magicznie, kiedy jej przemiana uderzyła. Nastąpiło to po tym, jak wziąłem prysznic."

Huh, to wyjaśniało, dlaczego facet był nagi jak tyłek. A jednak, nie wydawał się tym przejmować.

Kręcąc głową, powiedziałem mu: "Musimy wiedzieć o wszystkim, co robisz".

Wszyscy spięliśmy się, gdy Thorn zwęził oczy. Jego górna warga uniosła się i warknął: "Nikt z was nie musi nic wiedzieć. Zabiorę ją, gdy będzie samoświadoma."

W mgnieniu oka Asher stał przed nim z pokazanymi kłami. Jego wampir wyszedł do gry. "Nie weźmiesz jej."

Thorn przysunął się bliżej, nie dbając o to, że stoi przed wampirem Ashera. "Wezmę. Ona nie jest twoim zmartwieniem".

"Słuchaj, kutasie", odgryzł się Asher. "Równie dobrze możesz powiedzieć, że to my jesteśmy władzą w tym scenariuszu i chronimy ludzi. Ona wygląda na całe siedemnaście lat i zgaduję, że w ogóle cię nie zna. Nigdzie nie pójdzie, jeśli nie uznamy, że jest to dla niej bezpieczne."

"Ma dwadzieścia pięć lat i będzie chciała iść ze mną".

"Ona ma dwadzieścia pięć lat?" zapytał Smith, gdy stanął obok mnie. "Wygląda na jakieś szesnaście".

Kurwa, naprawdę wyglądała, dlatego czułem się jak kutas, kiedy na pierwszy rzut oka pomyślałem o tym, jaka jest gorąca i jak dobrze będzie wyglądać pode mną.

Szybko odepchnąłem tę myśl na bok. Nawet jeśli była pełnoletnia, nie zmieniało to cholernej sytuacji, w której się znajdowaliśmy.

"Myślę, że wszyscy schodzimy tutaj z tematu", powiedziałem pstrokato. "Może wróćmy do tego, że jest ghulem".

"Co?" Smith krzyknął podekscytowany. "Czy ty mówisz poważnie? To znaczy, widzę, że zjada tam ramię, ale nie przeszło mi to przez myśl. Myślałem, że są wymarłe. To nie jest wymarłe." Przejechał dłońmi po włosach. Cholernie lubił rozgryzać nowe gówna. "Poza tym, jak teraz bije jej serce?"

"Asher," zawołałem, ignorując tyradę Smitha. "Wszyscy zgadzamy się, że nie bierze jej, dopóki nie będziemy pewni, że nic jej nie będzie i że wiemy wszystko, co trzeba wiedzieć. Prawda?"

"Tak." Asher przytaknął kurtuazyjnie.

Paige przerzuciła się, by kucnąć nad martwym ciałem. Ramię nie trzymające już jej zainteresowania, pochyliła się i obwąchała ciało. Wszyscy patrzyliśmy i czekaliśmy.

"Chcesz jakieś ubrania?" usłyszałem pytanie Smitha, bez wątpienia skierowane do nagiego faceta, który stąpał za Paige. Odwróciła głowę w bok i syknęła. Zrobiłam ruch w ich stronę, ale Ezra stał i wypuścił ostrzegawcze warknięcie.

"Jeszcze raz się ruszysz, to cię zatrzymam i nie spodoba ci się, jak to zrobię" - spina Asher. Błysnął, by stanąć obok Paige, przygotowując swoje ciało do walki, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Spojrzenie Thorna zwęziło się bardziej. "Pomogłeś jej tej nocy, ale będę z tobą walczył, jeśli będę musiał".

"W takim razie bądź przygotowany na porażkę," powiedziałem. Z trudem powstrzymałem parsknięcie, zastanawiając się, za kogo do cholery ten głupiec się uważał. Asher sam w sobie nie był żartem, ale rozstawienie nas trzech, elitarnych egzekutorów razem, było nie do powstrzymania.

Thorn szydził. "To nie ja przegram".

"Uh, chłopaki," zawołał Smith.

"Czy wiecie kim jesteśmy?" zapytał Asher.

"Nie obchodzi mnie to. Moim priorytetem jest Paige i nic, ani nikt, nie powstrzyma mnie od zapewnienia jej bezpieczeństwa".

"Chłopaki."

"My również możemy zapewnić jej bezpieczeństwo. Do diabła, zrobilibyśmy lepszą robotę niż ty. W końcu jest nas trzech" - zauważył Asher. Miał rację. Cokolwiek miało się stać z Paige - a facet z pewnością zachowywał się tak, jakby coś miało się stać - to było nas trzech i mielibyśmy większe szanse na zapewnienie jej bezpieczeństwa, gdybyśmy musieli. Thorn był jednym facetem.

"Będzie miała swoją armię, jak tylko wrócimy do domu".

Zerknąłem na Ashera. "Armię?" zapytałem Thorn.

"Tak." Thorn skinął głową.

"Chłopaki!" pstryknął Smith. Nasza uwaga skierowała się na niego, a on wskazał w dół na Paige. "Wydaje mi się, że ona dochodzi do siebie."

Skierowałem wzrok na Paige. Kołysała się trochę w swojej przykucniętej formie, zanim oparła ręce na ciele, aby się podeprzeć. Mrugając raz po raz, potrząsnęła głową, a następnie zamknęła oczy, tylko po to, aby je powoli otworzyć, a jej oszałamiające ciemnoniebieskie oczy błyszczały z powrotem na mnie.

"Nic ci nie jest?" Zapytałem szorstko, zirytowany, że obchodziło mnie nawet pytanie. Nie dbałem o krótkie, gorące kobiety uczucia lub ból przed. Alex zajmował się tym gównem po skończonej pracy, bo miał do tego cierpliwość.

Przytaknęła z wahaniem i zerknęła w każdą stronę. Gdy spojrzała za siebie, sapnęła i prychnęła: "Penis". Następnie wylądowała na tyłku i zasłoniła oczy rękami. Ezra parsknął i byłem pewien, że widziałem, jak piekielnik przewraca oczami, zanim usadowił się tuż obok niej.

Spojrzenie Ashera uderzyło we mnie, podobnie jak spojrzenie Smitha. Byli zszokowani moją reakcją. Do diabła, ja też byłem, ale nie mogłem powstrzymać śmiechu, który padł z moich ust.

Kiedy koledzy z drużyny nie przestawali się gapić, wyrzuciłem ręce do góry i mruknąłem: "Już wcześniej się śmiałem".

Smith potrząsnął głową. "Nie pamiętam kiedy".

"Przykryj go ubraniami," rozkazałem, zmieniając temat.

Smith przytaknął. Z kliknięciem palców, Thorn był ubrany w dżinsy, buty biker, i zwykłą czarną koszulkę.

"Paige," Asher zawołał łagodnym tonem, gdy kucał obok niej, ale Thorn przysunął się i umieścił swoje ciało między Asherem a Paige. Złapała sytuację między rozłożonymi palcami.

"Co się dzieje?" zapytała, opuszczając ręce, jedną na kolana, a drugą na szyję Ezry. Sparodiowała spojrzenie na krew na niej, zanim jej oczy powędrowały do ciała i ramienia. "Ja... ah, czy ja coś przekąsiłam?" Zakłopotanie zanurzyło jej brwi, a ona mocniej chwyciła swojego piekielnika.

"Miałaś, ale coś się stało -"

"Co?" przerwała, jej głos napięty ze strachu.

"To właśnie chcielibyśmy wiedzieć." Asher uśmiechnął się do niej łagodnie z okolic nóg Thorna.

"Co masz na myśli?" Potrząsnęła głową. "Co się stało po- Gdzie są wszyscy? Czy mojej siostrze nic się nie stało? Czy stało się coś jeszcze? Czy ja się zaciemniłam? Czy z moją rodziną wszystko w porządku?"

Thorn położył jej rękę na ramieniu. "Uspokój się. Wszyscy mają się dobrze."

Podniosła na niego swoje spojrzenie. "Kim ty do cholery jesteś?"

Parsknąłem, gdy Paige strzepnęła rękę Thorna i stanęła. Zakołysała się lekko. Bez zastanowienia moje ciało poruszyło się, by pomóc ją ustabilizować. Przeniosła swoje oczy na moje, dała mi kuksańca i przeniosła swoją uwagę z powrotem na Thorna. "Kim jesteś?"

"Jestem twoim obrońcą."

Ponieważ wciąż trzymałem ją za ramię, a jakimś cudem moja druga ręka zsunęła się do jej talii, poczułem, że się napięła. Najbardziej nienawidziłem tego, jak potrafiłem wyczuć, że mówił prawdę.

"Mój obrońca? Co to znaczy?" Przeszukała wszystkie nasze twarze.

"Pojawił się po wystrzale mocy z twojego ciała," odpowiedziałem.

Potrząsnęła głową. "Skok mocy?"

"Wyjaśnię wszystko, gdy będziemy sami i bezpieczni," powiedział jej Thorn.

Powstrzymałem rosnące w gardle warknięcie, rozrzedzając wargi. Mojemu wilkowi i mnie nie podobało się to, że ten kuternoga ciągle chciał ją mieć samą i daleko.

"Jak już powiedzieliśmy, nie będziesz jej zabierać, dopóki nie uznamy tego za bezpieczne" - odparł Asher.

Paige wyciągnęła ręce do góry i pomachała nimi przed sobą, cofając się i wyrywając z mojego uścisku. Nie podobało mi się to. "Wstrzymaj się." Potrząsnęła głową. "Ezra," zawołała. Stał i byłem pewien, że obdarzył nas uśmiechem, gdy torował sobie drogę do jej boku. Paige wyciągnęła rękę, by przejechać po jego głowie, jakby dla pocieszenia.

Kurwa mać, czy piekielnik uśmiechnął się kokieteryjnie za to, że był tym, któremu najbardziej ufała?

Z łatwością wymazałabym if z jego uśmiechniętej twarzy. Zacisnęłam pięści u swoich boków.

"Panno Alice," zaczął Smith, prosząc o jej uwagę.

Jej nos przykręcił się. "Paige," powiedziała mu.

Uśmiechnął się, czerwień pokrywając jego policzki. Zgaduję, że nie tylko mnie pociągała Paige, co było dziwne. Byłam pewna, że Smith jest gejem. Nie żebym pytała. Nie rozmawialiśmy o naszym życiu prywatnym. Dobrze nam się razem pracowało i tylko to się liczyło. Nie płaszczył się, kiedy byłem kutasem, co zdarzało się często, ponieważ mój wilk był alfą i draniem we własnej osobie. Alex był w naszym zespole tylko pięć lat. Dołączył do nas po tym, jak straciliśmy w walce naszego ostatniego maga. Facet, który uważał, że nic i nikt nie jest tak dobry jak on. Ten kutas zasłużył na śmierć, zwłaszcza po tym, jak dowiedzieliśmy się, że nie przyjmował odmowy i bił kobiety, z którymi był. Alex i tak był od niego dziesięć razy lepszy.

Cholera, wszyscy byliśmy do pewnego stopnia opiekuńczy wobec niewinnych, ale było coś takiego w Paige, że czułem potrzebę zwinięcia jej w folię bąbelkową, schowania pod pachę i ucieczki przed wszystkim i wszystkimi, żeby zapewnić jej bezpieczeństwo.

To gówno było popieprzone.

Dlaczego ona?

"Paige," mruknął. "Um, jestem pewien, że możemy uzyskać rzeczy sortowane. Mamy pytania, ty je masz i ten facet też je ma. Musimy tylko spokojnie usiąść i wszystko omówić".

"Nie mam pytań," stwierdził Thorn.

"Masz odpowiedzi, które chcemy poznać, zanim uznasz, że możesz zabrać Paige gdziekolwiek". Asher olśnił się.

"Czekaj, co? Nigdzie się z nikim nie wybieram." Ezra delikatnie walnął głową w jej ramię. "Z wyjątkiem Ezry".

"Moja królowo, musisz iść ze mną. Jestem twoim obrońcą. Zanim inni dowiedzą się o twoim istnieniu, musimy zabrać cię do twojej twierdzy."

Królowa? Co do cholery? Królowa czego i kogo? Ten kuternoga potrzebował wyjaśnień. Mój wilk chciał sięgnąć mu do gardła po odpowiedzi.

Jej oczy rozszerzyły się, a potem szybko zwęziły. "Czy jesteś naćpany? Pijany? Na czymś?"

Smith roześmiał się. Kiedy Thorn posłał w jego stronę prychnięcie, Smith przykrył swój śmiech kaszlem. Spotkałem rozbawione spojrzenie Ashera z moim własnym.

"Nie, moja królowa..."

"Przestańcie z tymi rzeczami o królowej. Nie jestem królową. Nigdy nią nie będę i naprawdę nie sądzę, żebym chciała nią być."

Thorn ruszył w jej stronę, wyciągając ręce. Asher wsunął się przed nią, a ja odsunęłam się na bok. Ezra skulił się w irytacji po jej drugiej stronie, a Smith zajął jej miejsce. Brwi Thorna zanurzyły się, jego usta zwęziły się.

"Nigdy bym jej nie skrzywdził," warknął nisko.

"Tego nie wiemy," powiedziałam. Spojrzenie Paige przeniosło się na mnie. Jej głowa przechyliła się i mogłam wyczuć, że jest przeze mnie zdezorientowana, ale pachniała też strachem i sceptycyzmem.

"Ja bym ją tylko chronił". Thorn fumed przez zaciśnięte zęby.

Kiedy Paige przeczyściła gardło, pozostali zerknęli na nią. "To wszystko jest zabawą i grami, ale jestem zmęczona," skłamała. "Chcę tylko wrócić do domu i się przespać. Możemy zrewidować tę dziwną wycieczkę jutro". Więcej kłamstw.

"Ach...," zaczął Smith. Przesunęła się, by spotkać jego oczy, a kolejny rumieniec wytrysnął na jego policzki. Jezu, czy ten chłopak był dziewicą, czy co? "Nie jestem pewien, czy wiesz, ale możemy powiedzieć, że kłamiesz".

Jej głowa szarpnęła się do tyłu. "Gówno prawda."

Potrząsnął głową, figlarny uśmiech na jego ustach.

"Huh." Przytaknęła. "Racja." Zerknęła wokół na nas wszystkich. "Cóż, chyba pójdę po prawdę".




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Ukryte Królestwo"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści