Zerwana więź przyjaźni

Prolog (1)

PROLOG

Pewnego razu... latem 1985 roku...

"Code Hot Pink" było jedyną rzeczą, jaką powiedziała osoba na drugim końcu telefonu, zanim linia zamarła.

Tennyson O'Rourke wpatrywał się w złotą jak żniwo słuchawkę, zanim odłożył ją z powrotem na kołyskę. Przy piątce dzieci O'Rourke'ów w domu miała szczęście, że w ogóle udało jej się odebrać wiadomość. Jej siostra Bronte od kilku godzin rozmawiała przez telefon ze swoim chłopakiem, rozmawiając o tym, które dziewczyny w liceum są fajne, a które to dziwki. Jeśli Tennyson usłyszy kolejne "zaknebluj mnie", miała zamiar dosłownie, no cóż, zakneblować.

Code Hot Pink oznaczał jedno - musiała się umówić na rendez-vous.

Tennyson wciągnęła na siebie żelki i próbowała zebrać swoje niesforne, piaskowo-blond włosy w gumkę. Na szczęście, umyła już zęby i wykonała swoje obowiązki.

"Hej, to moja gumka, ty mały bachorze" - krzyczała Bronte z korytarza, ręce trzymając w pięści po bokach, gdy przechodziła przez salon, kierując się w stronę Tennyson. Tennyson krzyknął, otworzył drzwi wejściowe i ruszył przez ich podwórko. Bronte stał oprawiony w drzwi, jej twarz maska wściekłości. "I przestań używać mojego lakieru do paznokci, kretynie".

"Pa, Bronte", Tennyson oddzwoniła śpiewnym głosem, wiedząc, że będzie musiała zostać na zewnątrz, dopóki ich matka nie wróci do domu. Mama Tennyson przygotowywała swoją klasę do nowego roku szkolnego, a dzieci O'Rourke były zdane same na siebie do pory kolacji.

Pobiegła na podwórko, przebijając się przez szczelinę w ogrodzeniu z siatki łańcuchowej w stronę trawiastego terenu przeciętego betonowym rowem. Nie mieli się bawić w pobliżu przepustu, kiedy padał deszcz, bo kiedyś mały chłopiec próbował w nim pływać, a rwące wody go zmiotły. Mama Tennyson zabrała sałatkę JELL-O na jego pogrzeb, ale to było zanim Tennyson była na tyle dorosła, żeby dobrze pamiętać. Pamiętała tylko swoją matkę płaczącą i sposób, w jaki zielony JELL-O miał kawałki brzoskwini w nim.

Przepust oddzielał jej bardzo średnią dzielnicę Broadmoor od ekskluzywnej dzielnicy jej najlepszej przyjaciółki Melanie Brevard. Przez większość dni dziewczyny spotykały się w swoim miejscu spotkań - w chłodniejszym miejscu pod osłoną wierzby - ale ich letnie szaleństwo miało zostać ograniczone przez straszny pierwszy dzień piątej klasy.

Ale to było jutro.

Dzisiaj mieli do czynienia z Code Hot Pink.

Kiedy Tennyson dotarła na miejsce spotkania, zastała Melanie siedzącą na połamanym krześle, które znaleźli na poboczu drogi. Na kolanach trzymała kartonowe pudełko.

"Hej", powiedział Tennyson, podciągając inne krzesło, które przeprojektowali, zginając nogi tak, że było płaskie do ziemi. Usiadła na nim. "Więc co to za nagły wypadek?"

Melanie wyglądała zabawnie. Jakby widziała coś strasznego. Z żalem podniosła pudełko, które trzymała, jakby to była bomba czy coś. "Myślałam, że dostałyśmy zamówione naklejki. Chciałam je jutro zabrać ze sobą".

"Nie przypominaj mi o jutrze. Chciałbym, żebyś nie musiał iść do St. Ignatius. Dziwnie będzie chodzić do szkoły bez ciebie. Kto mnie uspokoi, gdy zobaczę pszczoły?" powiedział Tennyson, biorąc pudełko od Melanie.

Była tak uczulona na pszczoły.

We wtorek miały zacząć piątą klasę ... w różnych szkołach. Rodzice Melanie kazali jej iść do prywatnej szkoły, ponieważ ktoś znalazł prezerwatywę w łazience dla chłopców w Glenbrook Elementary. Tennyson nie była pewna, co to dokładnie było, ale podsłuchała, jak jej matka mówiła o tym sąsiadowi, a sposób, w jaki matka wyszeptała to słowo, sprawił, że pomyślała, że ma to coś wspólnego z seksem.

"Ja też nie chcę iść do St. Ignatius. Penny loafers i blezery to mój najgorszy koszmar".

Tennyson odwrócił pudełko. "Więc jeśli to nie są nasze naklejki, to co to jest? Nie ma na nim nazwy."

"Nie wiem, co to jest. To znaczy wiem, ale nie wiem." Melanie brzmiała, jakby chciała się rozpłakać. Co może być takiego złego?

Tennyson prześledziła palcem adres Brevard. Jej paznokcie były pomalowane na goździkowy róż. Lakier "pożyczyła" od Bronte. Jej siostra nienawidziła jej i powtarzała jej wielokrotnie: "Trzymaj swoje brudne ręce z dala od mojego gówna". Tennyson powiedziałby ich matce, że Bronte używa przekleństw, ale wiedziała, że nikt nie lubi donosicieli. Melanie miała szczęście, jeśli chodzi o siostry. Jej siostra, Hillary, nie była wredna jak wąż, jak Bronte. Czasami Hillary bawiła się w salon z Tennyson i Melanie, robiąc im paznokcie i włosy.

Ale Bronte była suką.

Tennyson otworzyła klapy pudełka, potrząsając nim tak, że zawartość wypadła jej do ręki. Kiedy złapała, co jest w pudełku, zamrugała kilka razy. Obróciła przedmiot, zagarniając każdy centymetr, jej oczy rozszerzały się z każdą sekundą. Potem szybko włożyła go z powrotem do pudełka, zamykając empatycznie klapy. "Czyje to jest?"

Warga Melanie zadrżała. "Nie wiem. Co to jest? To znaczy, czy to jest, um, naprawdę złe?"

"To rzeczy, z którymi nie powinniśmy zadzierać."

Tennyson wiedziała, co to jest. Posiadanie dwóch starszych braci wiele ją nauczyło i zazwyczaj lubiła wiedzieć rzeczy, których Melanie nie wiedziała. Jej najlepsza przyjaciółka była tym, co matka Tennyson lubiła nazywać "osłoniętą". Melanie nie miała okazji słuchać rock and rolla. Rodzice kazali jej słuchać Bacha i Beethovena. Musiała też grać na skrzypcach, czego Melanie nienawidziła. Tennyson nie sądził, że miałaby coś przeciwko graniu na skrzypcach czy fortepianie. Jej babcia chciała kupić rodzinie fortepian, żeby ona i Bronte mogły się nauczyć czegoś przydatnego w życiu, ale matka Tennyson powiedziała, że nie mają w domu miejsca. Nawet na pianino.

"Co mam z tym zrobić?" Melanie zapytała, patrząc na pudełko jak na węża, po czym spojrzała na Tennysona oczami, które błagały o pomoc.

Rzecz w tym, że Tennyson nie była pewna, co zrobić z pudełkiem. Nie zamierzała zabierać go ze sobą do domu, to było pewne. W jej domu nie było prywatności. Melanie powinna chyba zabrać je z powrotem i położyć tam, gdzie je znalazła. A potem spróbować o nim zapomnieć. Albo mogłyby wrzucić pudełko do przepustu tuż przed nimi. Ale ktoś inny mógłby je znaleźć. A adres Brevarda był na nim. "Nie wiem ... jeszcze. Pozwól mi pomyśleć."




Prolog (2)

Melanie ustawiła pudełko z dala od nich.

Zazwyczaj Code Hot Pink nie był tak ... poważny. Raz Melanie przypaliła sobie grzywkę lokówką Hillary. Innym razem Tennyson nadepnął na gwóźdź i musiał dostać zastrzyk przeciwtężcowy. No i jeszcze Shaun Angelo znalazł notatkę, którą przekazali na lekcji matematyki. Ale to była ... poważna sprawa.

"Wiesz co? Połóżmy się na zewnątrz. Chcę się jeszcze trochę opalić, zanim zaczniemy szkołę. To da nam czas na przemyślenie, co zrobić z"-Tennyson spojrzał na pudełko-"tym".

"Chyba tak", powiedziała Melanie. Obie odwróciły swoje koszulki do góry i przewiązały je przez dekolty, tak że wyglądały jak Daisy Duke. Następnie Melanie ostrożnie podwinęła swoje szorty.

Wyciągnęły krzesła na słońce i pociły się w suchym upale przez dziesięć minut, żadna nic nie mówiąc. W końcu Tennyson wyciągnęła swoją koszulę z miejsca, w którym schowała ją między swoimi nieistniejącymi piersiami i usiadła. "Czy dostałam jakieś słońce na brzuchu?"

Melanie zmrużyła oczy. "Um, chyba tak?"

Tennyson zmarszczył w dół na jej czerwony brzuch poking out nad jej cutoff szorty dżinsowe. Ona prawdopodobnie uczynił głupie piegi na jej policzkach gorzej. Nienawidziła swojej cery i próbowała wszelkich sposobów, by pozbyć się tego, co tata nazywał jej uroczą "posypką", ale nic nie działało. Jej jedyną szansą był Bóg czyniący cud, więc każdej nocy szeptała modlitwę wraz z dziesięcioma Zdrowaśkami. Jej matka powiedziała jej kiedyś, że gdy chciała mieć dzieci, codziennie odmawiała dziesięć Zdrowaś Mario. To zadziałało, bo jej matka miała ich pięć.

Melanie miała ciemniejszą skórę, ponieważ jej matka była Japonką, a jej ojciec miał w sobie coś z Indianina. Nie takiego z innego kraju, ale takiego, który mieszkał tu kiedyś w Luizjanie. Melanie miała proste, brązowe włosy, skórę gładką i miodowo brązową oraz znamię na udzie w kształcie Kalifornii. Jej tata był chirurgiem, a ona miała własną sypialnię z łóżkiem z baldachimem, łazienkę, której nie musiała dzielić, i gosposię o imieniu Martha, która robiła im kanapki z masłem orzechowym i bananami, podczas gdy w kuchni oglądała "As the World Turns" na telewizorze. Tak, Brevardowie mieli telewizor w kuchni.

Melanie miała szczęście, że jest tak bogata, ale przyjaciółka Tennysona zdawała się nawet nie przejmować, że została obdarzona boom boxem, dwiema parami Tretornów i członkostwem w country clubie. I lekcje tenisa. Boże, Tennyson umarłaby, żeby mieć lekcje tenisa tylko po to, żeby móc nosić jedną z tych ślicznych białych spódniczek.

"Więc wymyśliłaś co zrobić?" Melanie zapytała, rzucając spojrzenie na pudełko.

"Czy ktoś jest w twoim domu?"

"Matka zaprosiła kilku studentów z nowej klasy Hillary'ego nad na imprezę 'poznajcie się'. Pozwoliła im nawet zamówić Domino's Pizza. Chce, żeby Hilly była popularna i takie tam." Melanie odwróciła swoją własną koszulę w dół. Przez ostatnie kilka tygodni próbowały się opalić, żeby do szkoły wyglądać rewelacyjnie. W szkole Tennysona piąta klasa była w nowym skrzydle z szóstymi klasami. Nie chciała wyglądać jak dziecko przy chłopcach z szóstej klasy.

Żołądek Tennyson warknął na myśl o pizzy z dostawą, ale zanim podkradli kilka plasterków, musieli coś zrobić z pudełkiem. "To dobrze. To znaczy, że Martha będzie rozproszona".

"Dlaczego?"

"Myślę, że musimy zobaczyć dokładnie co to jest, zanim zdecydujemy co zrobić. To może nie być nic wielkiego, ale ..." Tennyson spojrzał na pudełko, żałując, że Melanie nie przyniosła go na ich miejsce.

"Myślę, że potrzebujemy trochę magii," Melanie szepnął, po Tennyson linii wzroku przed sięgając w dół i podnosząc tanie srebrny łańcuch Tennyson miał przyniósł z powrotem z Silver Dollar City.

Pappy Tennyson i niania wziął Tennyson i jej cztery rodzeństwo do Branson ostatniego lata. Nie było ich tylko pięć dni, ale to było najlepsze pięć dni w życiu Tennyson. Jedli hamburgery w knajpie, zwiedzali stalagmity i patrzyli, jak jakiś koleś dmucha szkło do wazonu. Chciała się przejechać na wielkiej kolejce górskiej, która przejeżdżała obok, gdy wyszli z saloonu, gdzie tancerki kręciły dużymi, falbankowymi spódnicami i ukradły czapkę z daszkiem jej tatusia, ale po pierwszej ekscytującej przejażdżce zwymiotowała na nowe buty niani. Niania powiedziała, że Tennyson nie będzie więcej jeździć, więc zamiast tego nawiedzała sklepy z pamiątkami, szukając odpowiedniego prezentu, który mogłaby przywieźć do Luizjany.

Znalazła naszyjniki z rozdwojonymi sercami dla najlepszych przyjaciół w General Store, a teraz ona i Melanie nosiły je codziennie.

"Najlepsze przyjaciółki na zawsze" - powiedziała Tennyson, podnosząc swój własny wisiorek i dopasowując go do wisiorka Melanie.

Melanie westchnęła, jakby to miało wszystko naprawić. Jej przyjaciółka była zabawna. Naprawdę wierzyła, że jest między nimi magia. To pewnie dlatego, że Tennyson zdążyła posklejać lalkę Madame Alexander, żeby mama Melanie nie dowiedziała się, że ją zepsuły. Nie powinni byli bawić się tymi lalkami, ponieważ były to przedmioty kolekcjonerskie. Nie żeby Tennyson bawił się już lalkami.

No duh.

Tennyson chciałaby mieć coś kolekcjonerskiego. Jej matka miała talerze z różnych stanów zamontowane na ścianie w ich ciasnej kuchni, ale to było wszystko. Dom Melanie był nie tylko wypełniony drogą sztuką, ale miał też dywan od ściany do ściany i kryształowy żyrandol w jadalni. Nie wspominając o pokoju gier z domofonem i konsolą Atari, którą tata Melanie kupił im wbrew życzeniom jej matki.

Wszystko, co miał Tennyson, to dmuchany basen i Scrabble.

Melanie wstała i wpatrywała się w krzaki wokół zakurzonego przepustu, w którym znajdował się kubek Big Gulp, który ktoś wrzucił w głębiny. "Nie chcę, żeby lato się skończyło. Nie chcę iść do głupiego St. Ignatius. Boję się, Teeny."

"Wszystko będzie dobrze. Nadal możesz przyjść spędzić ze mną czas po szkole".

Melanie potrząsnęła głową. "Matka mówi, że będę musiała mieć korepetytora, bo mam akademickie zaległości. Nigdy nie będę mogła cię zobaczyć".

"Możemy porozmawiać przez telefon. Możemy coś wykombinować." Tennyson zawiesiła rękę wokół ramion swojej najlepszej przyjaciółki i dała jej ścisk.

"Pinkie przysięga?" Melanie zapytała, jej głos znów drżał, jakby mogła się rozpłakać. Podniosła i wykrzywiła swój mały palec.

"Pinkie przysięga", powiedział Tennyson, łącząc jej najmniejszy palec z palcem jej przyjaciela. Przysięga pinkie nie była lekką rzeczą między nią a Melanie. Kiedy one pinkie przysięgały, to się działo.

Melanie podniosła pudełko, jej wyraz twarzy wciąż był zmartwiony. Tennyson przesunął się obok niej i razem poszli w stronę wytartej ścieżki, która prowadziła do trzypiętrowego domu Melanie. Zaraz, gdy wspinały się po pochyłości na drugą stronę, Tennyson obejrzała się za siebie. Nie było jej smutno, że lato się skończyło, bo była gotowa założyć swoje nowe polo Izod i rypsową wstążkę, którą matka kupiła jej w miejsce paska. Była gotowa na jesień ... chciała tylko, żeby Melanie wróciła z nią do Glenbrook.

Ale nic wielkiego. Zawsze będą przyjaciółmi. Nic nie było w stanie ich rozdzielić.

Best friends 4ever.




Rozdział pierwszy (1)

ROZDZIAŁ JEDEN

Wiosna 2020 r.

"Jeśli Tennyson, jakkolwiek się teraz nazywa, myśli, że urządzam z nią imprezę z okazji ukończenia studiów, to postradała zmysły" - powiedziała Melanie, składając sportowe skarpetki syna w schludne stosy na rozłożonej na łóżku matelasie. Porzucony iPad z e-mailem od córki o "wspaniałym" przyjęciu absolwentów został odłożony na bok.

Jej mąż wychylił głowę z szafy. "Wróciła do O'Rourke'a. Poza tym, nie robimy imprezy. Tylko uczestniczymy."

Melanie przewróciła oczami.

"Daj spokój, Mel, wiesz, że musimy grać ładnie. To jest dla dzieci. Dla Emmy."

"Nie jestem pewna, czy cokolwiek jest warte tego, żeby mieć do czynienia z Tennysonem" - huffnęła Melanie, szukając koleżanki do skarpetki Under Armour, która miała dziurę na pięcie. Cholerny pies. Poppy uwielbiała kraść skarpetki, które Noah zostawiał w salonie gier, i żuć je. Prosiła syna, żeby nie zostawiał brudnych skarpetek na podłodze, ale Noah nie był ostatnio dobry w słuchaniu. Większość wszystkich wokół niej nie była dobra w słuchaniu. "A dzieci to właściwe słowo. To jest dokładnie to, czym są. Emma faktycznie powiedziała coś o tym, jak to może mieć sens dla niej i Andrew, aby wprowadzić się razem, gdy ona była w szkole medycznej. Aby zaoszczędzić pieniądze."

Kit wyszedł regulując swój krawat. "Ona nie jest w błędzie. Nie mam z tym problemu."

"Ich wspólne mieszkanie?" Melanie patrzyła na niego, jakby zgodził się na trójkącik z ich siedemdziesięciodwuletnią, nadmiernie seksowną sąsiadką z sąsiedztwa, Coco Festervan. Wiedziała, że Coco pewnie jest na to gotowa. Nie bez powodu krążyły plotki.

"Cóż, ma to sens finansowy" - powiedział Kit, owijając wokół szyi marynarski krawat, który zawsze nosił przy zawieraniu umów.

Melanie upuściła koszulkę, którą miała zamiar złożyć. "Poważnie zalecasz naszej córce życie z mężczyzną przed ślubem?".

Wiedziała, że brzmiała jak purytanka, bo czasy się zmieniły i ludzie żyli ze sobą cały czas, ale jak w tym wszystkim, co było święte, miała zamiar powiedzieć matce, że Emma wprowadza się do swojego chłopaka? Ten mały nugget przeszedłby jak psia kupa w misce z ponczem. Anne Fumiyo Brevard, matka Melanie, była przewodniczącą jej klubu książki, sekretarzem jej studium biblijnego i przewodniczącą stowarzyszenia ogrodniczego South Shreveport Tour of the Greens. Co oznaczało, że nie owijała w bawełnę luźnych obyczajów, nawet jeśli pozwalały zaoszczędzić człowiekowi pieniądze. Istniała właściwa droga i to była droga Anne.

"Hon, Emma ma dwadzieścia dwa lata i niedługo będzie miała dwadzieścia trzy. Jest dorosła."

Melanie strzepnęła koszyk i ustawiła ręce na biodrach. "Ona nie jest dorosła. Nie, jeśli wciąż płacimy jej rachunki".

Kulka agresji zwinęła się ciasno w jej jelitach. Kit zawsze brał stronę ich dzieci, pozostawiając ją jako ciężką rękę rodzica. Ol' Melanie, stały patyk w błocie. Dawał dzieciom zbyt wiele swobody, by robiły to, co uważały za najlepsze. To nie było rodzicielstwo. To była łatwa (i bardziej popularna) droga wyjścia.

"Możemy odłożyć tę kłótnię na półkę? Wiesz, że mam dziś ważny dzień. Spotkanie z Halem jest zawsze nerwowe. Ten stary drań nie puszcza łatwo sznurków od portfela. Muszę to przejść, żebym mógł przejść na emeryturę przed śmiercią."

"Wiesz, że to nieprawda. Mogłabyś przejść na emeryturę już dziś".

Dał jej aligatorski grymas. "Mój rodzaj emerytury będzie kosztowny".

Melanie zatoczyła się na łóżko i próbowała się uspokoić. Emma miała w przyszłym tygodniu ukończyć Uniwersytet w Arkansas, gdzie doskonale radziła sobie na studiach (i, jeśli wierzyć Snapchatowi, na stoiskach z beczkami), a teraz wracała do domu, by uczęszczać do szkoły medycznej na LSU w Shreveport. Ale podczas pobytu w Arkansas Emma zdążyła zakochać się w osobie, której Melanie życzyłaby sobie, żeby się trzymała z daleka.

Melanie nie zdawała sobie sprawy, że syn Tennysona, Andrew Abernathy, studiował na Uniwersytecie Arkansas - straciła orientację co do miejsca pobytu Tennysona lata temu. Oczywiście U of A był alma mater ojca Tennyson, ale kobieta mieszkała na Wschodnim Wybrzeżu. Albo tak słyszała. W każdym razie zaskakujące było to, że jej syn zrezygnowałby z wielu błękitnokrwistych szkół, by udać się do Arkansas. Jeszcze bardziej zaskakujące było to, że Emma siedziała obok niego na mikrobiologii. Dwa tygodnie później dwójka drugoklasistów spotkała się w Marley's na pizzy. Dwa tygodnie po tym, Emma zabrała Andrew na wiosenny półkolonie Chi Omegi. A potem oboje byli tak nierozłączni, jak kiedyś Melly i Teeny.

Jeśli chodzi o nieobliczalne szanse, Melanie wolałaby mieć pecha i stracić nogę w ataku rekina, niż żeby jej córka umawiała się z synem jej śmiertelnego wroga.

Bóg miał poczucie humoru.

Oczywiście.

Melanie właściwie nie widziała Tennyson, odkąd wpadła na nią, gdy Bronte wychodziła za mąż piętnaście lat temu. Nawet wtedy wpatrywały się w siebie i znikały po przeciwnych stronach East Ridge Country Club. W tym roku, kiedy Kit i Melanie pojechały na weekend rodziców, Tennyson udała się do Saint Croix. Kiedy wybrali się do Fayetteville, żeby zobaczyć, jak LSU Tigers podejmują Hogs, Tennyson pominął mecz i pojechał na narty do Park City. W grudniu Tennyson zabrał Emmę i Andrew do Jackson Hole zaraz po Bożym Narodzeniu i Melanie widziała zdjęcia swojej najlepszej przyjaciółki, ale nie musiała się z nią zmierzyć.

Ale to się zmieni w przyszłym tygodniu, kiedy pojadą na zakończenie studiów. Emma i Andrew zaplanowali wielkie przyjęcie po ceremonii. Tennyson miał tam być.

"Życz mi powodzenia" - powiedział Kit, wychodząc z łazienki, wyglądając tak samo przystojnie jak zawsze, nawet jeśli jego oczy były lekko zmrużone, a linia włosów nieco przerzedzona. Czas był łaskawy dla Kita Laytona, to było pewne. Nadal zwracał na siebie uwagę, gdy wchodził do pokoju, jego niebieskie oczy wibrowały na tle chropowatej, opalonej twarzy, jego szczupła sylwetka była rozkazująca, a zęby jasne, gdy błysnął uśmiechem.

"Nie potrzebujesz szczęścia", powiedziała, pozwalając, by jej usta się wygięły, gdy przesuwała spojrzenie po swoim mężu w jego najlepszym garniturze. Wciąż takie maleństwo.

"Zawsze tak mówisz", powiedział z chichotem.




Rozdział pierwszy (2)

"Bo ja w to wierzę. Jesteś dobra w tym, co robisz".

Dzięki temu, że przed śmiercią ojciec podarował jej pieniądze i działkę tuż przy rzece Red River, a Kit miał wrodzony talent do przekształcania nieruchomości w dochodowe przedsięwzięcia, firma, którą założyła z Kitem, gdy po raz pierwszy się pobrali, kwitła. Na początku Melanie pracowała łokieć w łokieć ze swoim mężem, aby zbudować ich firmę deweloperską. Dzięki jej dyplomowi z księgowości i marketingowej smykałce Kita, stworzyli jedne z najbardziej udanych osiedli w South Shreveport. Przedsięwzięcie, nad którym Kit obecnie pracowała, obejmowało rozwój oparty na ich ulubionej społeczności plażowo-wakacyjnej, nawiązującej do dawnych czasów, kiedy sąsiedzi spotykali się we wspólnej przestrzeni, a zajęcia promowały bliskie relacje. Zamiast pastelowego klimatu plaży, Kit wyobrażał sobie coś bardziej rodzimego dla północno-zachodniej Luizjany, skupiając się na naturalnej florze i faunie z nutą rustykalności, jak "targ farmerski zderzający się z ekskluzywnym parkiem stanowym".

Gdy Kit odwrócił się, by coś jej powiedzieć, zadzwonił jego telefon. Jego usta drgnęły w coś przyjemnego, gdy kliknął przycisk. "Hej, Char, zaraz wychodzę. Odebrałeś deski z drukarni? Tym razem robią je dobrze?"

Melanie obserwowała, jak jego twarz odzwierciedla jego aprobatę dla tego, co druga osoba mówiła na linii. Charlotte Mullins była jego administracyjną prawą ręką, którą zatrudnił w zeszłym roku, kiedy jego wieloletnia asystentka przeszła na emeryturę do Nowego Meksyku, by być bliżej swoich wnuków. Charlotte była kuzynką jednej z przyjaciółek Melanie z Junior League i przeprowadziła się do Shreveport, żeby zacząć życie od nowa po gorzkim rozwodzie. Z dyplomem szkoły biznesu Wharton i pragnieniem, by nie być częścią korporacyjnej Ameryki z jej niemożliwymi do spełnienia wymaganiami dotyczącymi czasu i energii, Charlotte zgodziła się pracować dla Kita na pół etatu. Ta praca na pół etatu przekształciła się w pełnoetatowe pseudo partnerstwo, a Kit zgodziła się na sowitą premię dla niej, jeśli ta transakcja dojdzie do skutku.

Melanie lubiła Charlotte. A przynajmniej lubiła na początku.

Charlotte miała trzydzieści dwa lata, długie ciemne włosy i zgrabne nogi, które zawdzięczała codziennej grze w tenisa. W połączeniu z jej energią i seksownym klimatem Carly Simon, młodsza kobieta sprawiała, że Melanie czuła się jak dwutygodniowy ser - niegdyś pożądany, ale teraz unikany podczas grzebania w lodówce. Nie pomogło to, że czasami Kit zdawał się oczekiwać towarzystwa Charlotte bardziej niż własnej żony. Melanie szybko zmęczyła się słuchaniem o tym, jak inteligentna jest ta kobieta, jak mężczyźni podrywają ją, gdy idą na lunch, i jak Char zdobyła jakąś górę w Kolorado. Bla, bla, bla.

Więc była młoda, sprawna i ładna? Whoop-de-freakin'-do.

"Tak, Heritage Woods rozwali ich umysły. Nie widzę, jak Hal nie chciałby mieć z tego kawałka. Dobrze się spisałeś, Char. Po tym jak przypieczętujemy tę umowę, zjemy kolację i wzniesiemy toast za twoją genialność."

Melanie odwróciła się od Kita i przewróciła oczami tak mocno, że miała chwilę zawrotu głowy.

Kit włożył do kieszeni swój telefon. "To była Char. Jesteśmy dobrzy, aby iść."

"Ma na imię Charlotte," powiedziała Melanie, starając się nie brzmieć drażliwie, ale zawodząc. Użyj danej osoby imię, na litość boską.

Jej mąż zrobił marszczącą się twarz. "Wiem. W każdym razie, wychodzę stąd. Zadzwonię do ciebie, gdy tylko będę coś wiedział. Czy chcesz dołączyć do mnie i Charlotte po prezentacji? Sprężynuję na dobrego szampana".

"Noah ma mecz baseballowy. To jest w twoim kalendarzu."

Kit wsunął portfel i klucze do kieszeni. "A, tak. Oczywiście. Postaram się zdążyć na mecz, zanim się skończy".

"Wiem, że będzie wdzięczny za zobaczenie cię na trybunach".

Kiedy Noah po raz pierwszy zaczął grać w pierwszym roku, był niesamowitym miotaczem z krzywą i sliderem, które oszukiwały pałkarza prawie za każdym razem, ale potem kontuzjował ramię w piłce nożnej w następnym roku i nie był w stanie grać tej wiosny. Jak dotąd, jego rok juniora był ciężki, często siedział na ławce i nie dostał się do drużyny turystycznej. Kit przeszedł od bycia zaangażowanym w klub wspierający ojców do ledwie wspominania o sporcie, w którym kiedyś myślał, że jego syn będzie się wyróżniał. Noah poprosił o odejście z drużyny. Melanie odpowiedziała zatrudnieniem trenera miotacza i zapewnieniem mu lepszej terapii fizycznej na jego ramię. Nie wychowywała rezygnujących. Nawet jeśli teraz każdy mecz przypominał oglądanie egzekucji - zaczynał się z nadzieją, a kończył uroczystym powrotem do domu.

Kit zniknęła za drzwiami sypialni, a Melanie podniosła stosy prania, które ułożyła na ich łóżku.

Szła w stronę pokoju córki, teraz pozbawionego życia, odkąd Emma zabrała ze sobą wszystkie swoje ulubione rzeczy, kiedy wyjechała na studia. Okresowe przerwy letnie i świąteczne przywracały pokój do dawnego stanu katastrofy, ale te czasy były jak letnia burza - szybkie, brutalne i mijały, zanim mama zdążyła mrugnąć. Odłożyła pozostawiony przez córkę sweter na półkę w swojej szafie, a następnie udała się do pokoju Noaha, by odłożyć jego poszarpane skarpetki.

Kiedy otworzyła drzwi, zarejestrowała dwie rzeczy-Noah nadal był w domu, a Noah myślał, że drzwi są zamknięte.

"Mamo! O mój Boże!" krzyknął, podrywając się i zakrywając ręcznikiem. "Miałeś zapukać!"

Melanie oderwała oczy od syna i skupiła się na wydruku baseballu, który miała zmatowiony i oprawiony dla niego w zeszłym roku. "Ja - nie wiedziałem, że tu jesteś. Myślałam, że wyjechałeś. I dlaczego-"

"Wynoś się", krzyknął.

"Noah, to naturalne-"

"Proszę, mamo. Proszę", błagał.

Melanie rzuciła stos czystego prania na jego zagracone biurko i dość mocno wybiegła z pokoju. Trochę za głośno zamknęła drzwi, a potem oparła się o nie. Słyszała, jak jej syn wypowiada słowo, którego nie wolno mu używać w domu, ale uznała, że po tym, jak ktoś wszedł na sesję masturbacyjną, pozwoli mu na użycie matki wszystkich przekleństw.

Dlaczego wciąż był w domu? Była ósma trzydzieści, a szkoła zaczęła się pół godziny temu.

Wtedy dotarło do niej. Miał wizytę u optyka, żeby dopasować nowe szkła kontaktowe. Zapomniała, że uzgodnili, że po wizycie w szkole zamelduje się u niego.




Rozdział pierwszy (3)

"Na miłość boską, następnym razem zamknij drzwi", zawołała przez zamknięte drzwi.

Nadal trochę roztrzęsiona po tym, co zobaczyła, Melanie zeszła na dół, gdzie spotkała ją Poppy z merdającym ogonem i jednym z butów Aquatalia, które właśnie kupiła. Poppy wyglądała na zadowoloną z siebie, gdy upuściła zmechacony zamszowy but u stóp Melanie. Jej twarz "wanna play" była na miejscu.

"Poppy, nie", Melanie jęknęła, pochylając się, aby podnieść but, który właśnie wzięła z pudełka Nordstrom w zeszłym tygodniu. Miała oko na te buty przez całą zimę, ale odmówiła zapłacenia pełnej ceny. Kiedy trafiły na wyprzedaż za 33 procent, złapała je, wiedząc, że będą idealne na przyszłą jesień.

Albo i nie.

Obejrzała wilgotny but, zauważając, że Poppy nadgryzła piętę. Rozejrzała się i dostrzegła właściwy but w centrum salonu. Poppy odgryzła spory kawałek tego buta.

"Son of a b," Melanie mruknęła pod jej oddechem, chcąc sięgnąć i uderzyć dobrodusznego retrievera. Poppy wciąż była jak przerośnięty szczeniak, podarowany jej dzieciom pięć świąt Bożego Narodzenia tylko dlatego, że nie mogła wymyślić dla nich innych prezentów. Byli zachwyceni Poppy - były łzy i cenny filmik, który poszedł w półśrodki. Noah i Emma przyrzekli, że będą ją chodzić, kąpać i kochać... i trwało to około tygodnia. Po tym czasie Poppy stała się kolejnym obowiązkiem Melanie. Urocza odpowiedzialność, ale kolejne zadanie na jej liście.

"Zły pies," powiedziała Melanie, podnosząc but i robiąc wredną minę. "Zła Poppy."

Szczęśliwa szczenięca twarz Poppy zniknęła, bo skuliła się, zawstydzona.

I to sprawiło, że Melanie poczuła się źle, ponieważ Poppy nie wiedziała, że jej nowa zabawka do żucia to para drogich butów, które Melanie jeszcze nie nosiła. A pies nie otworzył szafy i nie wszedł do środka. Nie, Kit zostawiła drzwi szafy uchylone, dając psu wstęp do zakazanej jaskini tysiąca zapachów. Poppy przegryzła już jeden z mokasynów Kit i szalik, który dała jej matka. Nie było w tym jednak wielkiej straty. Jego matka miała okropny gust.

"Chodźmy na zewnątrz, Poppy", powiedziała, idąc w kierunku błotnika, który prowadził do ich ogrodzonego podwórka. Pies rozchmurzył się i odbił w stronę parawanowej werandy, gdzie jej psie drzwi pozwoliły jej wejść do królestwa, w którym wiewiórki błagały, by je gonić, a sąsiednie psy były przygotowane do rozmowy ... głośno.

Melanie weszła do kuchni i zmarszczyła brwi na bałagan, jaki Kit zrobił w ekspresie do kawy, krople śmietanki i nieuczciwe kryształki cukru. Mężczyzna nigdy nie był zbytnio zainteresowany sprzątaniem po sobie ... lub upewnianiem się, że zamknął drzwi szafy do końca, co Melanie przypominała mu codziennie przez ostatni miesiąc. Przypominała ludziom o różnych rzeczach cały czas. Podnieś swoje buty. Nie zapomnij zapłacić za opłaty. Wypłucz pastę do zębów z umywalki. Nie zapomnij o urodzinach swojego ojca.

A jeśli zapomniała, jej dzieci i mąż zawsze mówili: "Dlaczego mi nie przypomniałaś?".

Jakby była odpowiedzialna za życie i decyzje wszystkich.

Zmęczyła się byciem osobą, którą była. Ludzie wzywali ją do bycia w każdym komitecie, mówiąc: "Jesteś tak zorganizowana, Melanie. Potrafisz tak wiele załatwić". Chodziła od spotkania do spotkania, przewodnicząc temu i tamtemu. Ale nikt nigdy nie zaprosił jej na brunch. Albo na babski weekend. Albo na zakupy ... chyba, że chodziło o zapasy dla Chatman House lub schroniska dla maltretowanych kobiet.

Gdyby częściej odmawiała komitetom, może zostałaby zaproszona na mimozę do klubu. Gdyby przestała być tą odpowiedzialną, może byłaby bardziej zabawna. Spontaniczne kobiety chciały, żeby zabawni ludzie byli ich "ride or die". Nie była pewna, co to znaczy - widziała meme na Instagramie - ale to musiało być lepsze niż robienie arkuszy kalkulacyjnych do budżetu PTSA.

A niech to. Chciała być w czyimś składzie.

Melanie wytarła bałagan przy barze kawowym, po czym odstawiła szklankę po soku i kubek z kawą do zlewu dla Louisy. Jej piętnastoletnia gosposia miała tam być później tego dnia, prawdopodobnie z chlebkiem bananowym dla Noaha, bo wspominał, że od dawna nie miał żadnego. Louisa rozpieszczała Noaha bardziej niż ktokolwiek inny.

Melanie odwróciła się, gdy jej syn przemknął obok kuchni, zaczepiając plecak dwoma palcami i kierując się w stronę garażu, nie rzucając na nią nawet spojrzenia. Był pociskiem zamkniętym na cel.

"Hej, nie potrzebujesz śniadania?" zapytała.

"Dostanę koktajl proteinowy," zawołał, nie oglądając się za siebie.

Podążyła za nim. "A co z twoim lunchem?"

Jego szyja była tak różowa jak jej ulubiona szminka. "Nie jestem głodny, mamo".

Drzwi garażowe podniosły się, a jej syn stał i czekał, plecami do niej. Nie zamierzał stawić jej czoła. Jego słowa pożegnalne powiedziały tyle. Nieudolnie zaproponowała: "Chętnie przygotuję ci kanapkę".

Potrząsnął głową i schował się pod aluminiowymi drzwiami garażu, które się zasunęły. "Pa."

"Wiesz, że to naturalne, Noah. Musisz w końcu na mnie spojrzeć", zawołała, zaciskając swój miękki kardigan na piersi, gdy przesunęła się na skraj garażu.

Noah wspiął się do swojej ciężarówki, rzucając plecak na siedzenie pasażera. "Ale nie dzisiaj."

Zamknął drzwi i odpalił ciężarówkę, przesuwając natychmiast na wsteczny bieg. Dźwięk podwójnego wydechu, który włożył za swoje świąteczne pieniądze, nigdy nie przestał jej denerwować. Brzmiał jak gang motocyklowy. Melanie dała pół macha jak Noah cofnął trochę zbyt lekkomyślnie w dół ich podjazdu.

"Świetnie", powiedziała do siebie, łapiąc Coco kątem oka. Starsza kobieta była ogrodniczką, ubraną w krótkie spodenki, skąpy tank i kociaki na obcasach. Dobry Boże.

"Hej, Melanie," zawołała Coco, dając jej falę.

"Dzień dobry, Coco", odpowiedziała przed podniesieniem liścia magnolii wielkości spodka, który wpadł do jej garażu i złożył go w koszu na śmieci. "Miłego dnia".

Nie czekając na odpowiedź, Melanie zamknęła garaż akurat w momencie, gdy Poppy rozpoczęła wysokie szczekanie, które sygnalizowało zagrożenie na podwórku. Prawdopodobnie tylko mama kardynał przynosząca śniadanie swoim dzieciom w Ligustrum na rogu domu. Poppy alarmowała ich o wszystkich intruzach, dużych czy małych. Kiedy Melanie przechodziła obok biurka w błotniku, usłyszała dzwonek.

Kit zapomniał iPada i byłby zdenerwowany, bo wolał go używać zamiast laptopa, gdy był w podróży.

Melanie wykręciła szyję i zobaczyła, że tekst był od Charlotte.

Pokój 342. Klucz jest w recepcji. Nie mogę się doczekać.

Co do...

"Matka. Effer." Melanie podniosła iPada, niezbyt dokładnie powtarzając słowo, którego wcześniej użył jej syn, ale całkowicie myśląc w głowie o jego prawdziwej wersji.

Czy Kit zdradzał ją z Charlotte?




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Zerwana więź przyjaźni"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści