Pragnienie nigdy się nie kończy

Prolog

==========

Prolog

==========

Widzisz tych trzech chłopców?

Tak, królowie futbolu?

Tych z głowami w dłoniach, pijących swoje piwa i próbujących zrozumieć, co do cholery stało się z ich sezonem?

Zadławili się.

Tak jest. Ci All-Americans stali się największym upsetem w futbolu uczelnianym i kompletnym wstydem dla swojego miasta.

Czy to naprawdę może być aż tak złe?

Tak.

Byli mistrzowie kraju, Braxton College został unicestwiony w tym roku.

Nie, nie tylko unicestwiony - kompletnie i całkowicie zniszczony.

Trzy mecze.

To jest to.

Wygrali trzy mecze w całym sezonie.

Przechwytywanie. Upuszczone piłki. Chybione bloki. Fumble. Jakby to ująć, oni to robili.

Po pierwsze, River Tate, popularny chłopak z bractwa. Miał być super gwiazdą, ale upuścił więcej podań niż złapał.

Następny jest Crew Smith, ochroniarz. Kiedyś był nadzieją NFL, teraz jest rekordzistą w ilości przechwytów w jednym sezonie dla rozgrywającego.

A dopełnieniem trifecty badziewia jest Hollis Hudson, tajemniczy tight end, który trzyma wszystko w garści. W tym roku nie potrafił poprowadzić trasy, by ocalić swoje życie.

Chłopaki chcieli być nimi.

Dziewczyny pragnęły ich serc.

Ale w tym momencie, nie jestem pewien, czy ktokolwiek dotknie ich kijem.

Prawda jest taka, że spieprzyli swoje przyszłe kariery w NFL.

Może nawet całe życie.

Są trzy historie do opowiedzenia...

To jest River.




Rozdział 1 (1)

==========

1

==========

O wpół do szóstej wyskakuję z łóżka, a moje pierwsze zajęcia są dopiero o dziewiątej. Typowe. Kiedy moja głowa się rozbuja, nie ma możliwości wyłączenia powtórki. Ciemny i brzydki, nasz ostatni mecz piłki nożnej pędzi do mnie, a moje ręce zaciskają się na pościeli.

Wynik? Czterdzieści siedem do czternastu.

Zostaliśmy zdziesiątkowani.

Pieprzyć to.

Podskakuję, wkładam słuchawki do uszu i słucham "My Own Worst Enemy" zespołu Lit, gdy moje palce owijają się wokół drążka do podciągania, który mam w drzwiach. Liczę pięćdziesiąt, wskakuję z powrotem na dół i zwijam szyję. Krew płynie w moich żyłach, adrenalina wkracza do akcji i zaciera ciemne myśli. Sprawdzam w lustrze. Moja twarz krzyczy wyczerpaniem, a moje "słynne" usta są w cienkiej, twardej linii.

Dzień dobry, świecie. River Tate jest gotowa do skopania tyłka.

Tak... Powtarzaj sobie to dalej.

Starszy dom poza kampusem w stylu Craftsman, który dzielę z kolegami z drużyny, Crew i Hollisem, jest martwy, gdy idę korytarzem do łazienki. Cisza kłuje mnie, pełzając jak pająki, przypominając mi dom pogrzebowy. Przywołuje niechciane wspomnienia o moim ojcu, a ja wyrzucam z siebie te brzydkie myśli. Człowiek może znieść tylko tyle strat w głowie naraz.

Po prysznicu zrywam zasłonę, która wisi wokół starej wanny z pazurami. "Dammit!" Zapomniałem ubrań. Znowu. Mój mózg to naprawdę Trójkąt Bermudzki. Informacje przychodzą i poof, znikają. Mam doskonałą pamięć do najdziwniejszych rzeczy. Rytuały godowe zwierząt? Sprawdzone. Statystyki piłkarskie? Zablokowane i załadowane. Cytaty z filmów? Wyryte w mojej czaszce. Moje zajęcia w Braxton? Pieprzone miasto duchów, przez które przewijają się chwasty. Ten samolot przeleciał nad Trójkątem i zniknął.

Mój mózg pracuje zbyt szybko, żeby skupić się na drobnych szczegółach, takich jak bielizna.

Owijam ręcznik wokół talii i otwieram drzwi, woda kapie na twarde drewno.

Straciłabyś głowę, gdyby nie była przykręcona - mówi mama. Potem śmieje się i mówi: "A teraz, do cholery, co ja robiłam? W mojej głowie pojawia się jej obraz, błyszczące brązowe włosy, niebieskie oczy i najlepszy uśmiech na tej planecie. Moja klatka piersiowa się napina. Jeszcze się nie obudziła, inaczej bym ją zawołał. Śpi do południa, powiedziała mi moja siostra Rae.

Wycieczka do mojej szafy mówi mi, że nie robiłam prania od jakiegoś czasu. Jedyna koszula, która spełnia wymogi, to ta z drugiego roku. Jest fioletowa z naszą maskotką, brązowym borsukiem na kieszeni. Pieprzyć nienawistników, którzy chcą nas osądzać za gówniany sezon. Badgersi na zawsze! Wyciągam ją i zakładam na siebie. "Przynajmniej mam czystą bieliznę", mruczę, gdy wsuwam nogi w parę czarnych chudych dżinsów i zapinam je.

Znajduję Chucksy, które czuję na dziś - mam dziesięć różnych par - zakładam je, a potem łowię na podłodze moją powieść i plecak.

"Tak!" wołam, gdy znajduję je pod kopcem ubrań w mojej szafie. To ma sens. W czwartek, zanim przylecieliśmy do Luizjany na mecz, rzuciłem się na mój pokój jak tornado. Ledwo pamiętam, że spakowałem się i wybiegłem za drzwi.

Moja głowa była w dziwnym miejscu po zobaczeniu jej na kampusie. Nie rozmawiałem z nią - o nie, nie mogę tego zrobić - ale widziałem ją w centrum studenckim. Była...smutna? Kurwa, czy ja wiem. Miała spuszczoną głowę, czytała książkę, nie śmiała się ze swoimi współlokatorami, którzy siedzieli w jednym z salonów. Niewytłumaczalnie, spojrzała w górę (może czując intensywność mojego spojrzenia), zobaczyła mnie, po czym jej wzrok ruszył dalej, nie zatrzymując się. Z tym mogę sobie poradzić. To co zwykle. Robiliśmy to przez rok. Ale jej brak uśmiechu? WTF. Dziewczyna ma świat. Mądra. Piękna. Idealnego chłopaka.

Zatrzymuję się przy drzwiach Crew i walę w nie. "Powstań i błyszcz, Hollywood".

Muszę tylko zobaczyć czyjąś twarz, zanim wyjdę. To jest to. I on wie.

"Odejdź", jęczy.

Stukam w drzwi Hollisa. "Yo, man. Wszystko w porządku? Głodny?" Kod na Come talk to me.

"Dupek" to niska odpowiedź.

Uśmiecham się. Wczoraj wieczorem wypiliśmy o kilka drinków za dużo w naszym ulubionym barze, The Truth Is Out There. To trafna nazwa dla uczelnianej knajpy poświęconej pamiątkom z Archiwum X i wycinkom z gazet z rzekomych obserwacji kosmitów, które miały miejsce w Walker w latach osiemdziesiątych.

W przeciwnym razie Walker, Georgia, jest domem dla Braxton College, prestiżowej szkoły D1 z jednym z najlepszych programów piłkarskich w kraju.

Już nie.

Przełykam poszarpaną gorycz.

Jęczę głośno, gdy widzę, że nasze szafki są prawie gołe. Jest jeden kawałek chleba (nie jem piętki), puste pudełko krakersów Ritz i torebka Funyunów. Te obrzydliwe rzeczy należą do Crew i będzie świrował, jeśli je zjem, nie żebym to zrobiła. Mam swoje standardy.

W lodówce znajduję resztki pizzy z ananasem (Hollis napisał swoje imię na pudełku) i pudełko makaronu pad thai (moje), które mają zielone rozmycie na wierzchu. Cóż, do diabła.

"Wycieczka do Big Star dzisiaj", mruczę, gdy chwytam jedyną jadalną rzecz, półpak bekonu. Jestem nuking go w mikrofalówce, gdy Crew, nasz rozgrywający, wystawia głowę ze swojego pokoju.

"Wyszedłem, żebyś mógł zobaczyć moją twarz. Nie jesteś normalny." Chwyta czapkę z haka w holu i zakłada ją na głowę tyłem do kierunku jazdy.

"Całkowicie świadomy. Dzień dobry." Pcham się w górę z uśmiechem, ale jest to raczej zawadiaka.

Chrząka w odpowiedzi, gdy wchodzi dalej do kuchni. "Jezu. Jak możesz jeść?"

Uśmiecham się. "Bekon to manna z nieba. Poza tym, tłuszcz uderza w miejsce po kacu. Ja dziś uderzę do sklepu spożywczego. To moja kolej." Przerywam. "Pamiętasz ostatnią noc?"

Mruży oczy. "Czy chcę? Aleve?"

"Może nie." Rzucam mu leki przeciwbólowe, które chwyciłem wcześniej dla siebie wraz z butelkowaną wodą z lodówki.

Rzadko zdarza nam się marnować. Jasne, pijemy trochę, ale kiedy latem zaczyna się obóz treningowy, trzymamy się linii. Ostatnia noc była inna.

Nasz sezon jest oficjalnie skończony - przed świętami. Nie ma nawet meczu o miskę.

On chlupie wodę, a następnie upuszcza ją i patrzy na mnie, bruzda na jego brwi. "Chwila moment - czy Szalony Carl spędził z nami czas?"

"Yep." Crazy Carl jest stałym bywalcem The Truth Is Out There. Ma sześćdziesiąt lat i jest trochę szalony.




Rozdział 1 (2)

"To zaczyna wracać... jak koszmar". Plasuje się na stołku przy wyspie kuchennej i przeciera oczy.

Kiwam głową. "Powiedział, że wyglądasz smutno i chciał zrobić z tobą karaoke, duet Lady Gaga. Miałaś na tyle rozsądku, żeby odmówić. Hollis, z drugiej strony, zaśpiewał 'Hello' Adele. Doprowadził do upadku dom. Chłopak potrafi śpiewać, nie można temu zaprzeczyć, ale to jest wołanie o pomoc". Chwytam kawałek bekonu i szybko go zjadam. "Bar był wypełniony po brzegi. Myślę, że ludzie chcieli tylko zobaczyć, czy pojawimy się w naszym zwykłym niedzielnym lokalu. Carl był jedyną osobą na tyle odważną, by powiedzieć, że musimy się pozbierać."

Właściwie to lubię Carla. Jest szalony, ale mówi mądre rzeczy. Czy to w ogóle ma sens? Nie, nie ma.

Crew grymasi. "Za późno. Futbol się skończył, stary".

Opieram się o ladę, potrzebując się wygadać, żeby wypuścić trochę energii. "Miał na myśli nasze osobiste sprawy. Potem trochę się rozgadał i opowiedział mi historię o kosmicie, którego kiedyś widział. Ludzie w tym mieście naprawdę szaleją na punkcie takich rzeczy. Wiedziałeś, że grał dla Badgersów, kiedy był w Braxton? Defensywny obrońca. All-American. Założę się, że był dobry. Jest duży."

Wypuszcza bolesny jęk. "Jesteśmy All-Americans. Czy to naprawdę koniec dla nas?"

"Nie chcesz, żebym na to odpowiadał."

Obiecująca gadka o tym, że szturmujemy profesjonalny futbol, zatankowała.

Jesteśmy seniorami w tym roku, ale w przeciwieństwie do Crew i Hollis, rozważam powrót do Braxton na piąty rok (i kolejny sezon). Byłem redshirted mój freshman rok i tylko grał cztery gry, co daje mi kolejny rok do gry.

Hollis, nasz tight end, potyka się ze swojego pokoju i prawuje o ścianę. Jest wysoki i zbudowany, ma głowę z niechlujnymi ciemnymi włosami. "Czy wy, dupki, możecie przestać krzyczeć?"

Crew i ja parskamy. Śpiewam pierwszą linijkę "Hello" (mój głos nie jest prawie tak dobry jak jego), a on mnie odrzuca. "Chyba pamiętasz," mówię sucho.

On chrząka.

Wzdycham, patrząc na nich, a część napięcia w mojej klatce piersiowej rozluźnia się. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi od pierwszego roku.

Kocham ich jak cholera.

Trzech Amigos na boisku.

Ja jestem tym, który nie może się zamknąć, Crew jest matką kurą, a Hollis jest tym tajemniczym. Jesteśmy bogami na kampusie. Huh...cóż, byłymi bogami.

Hollis trzyma w górze umięśnione przedramię i mruga do świateł w kuchni. "Boże, ależ tu jasno. Woda," skrzywił się. "Moja głowa zaraz eksploduje".

"Wyglądaj żywo", mówię i podrzucam mu zimną z lodówki.

"Będziesz tego potrzebował, bracie". Crew rzuca Aleve Hollisowi, ale ten żongluje wodą i nie trafia w pojemnik z tabletkami. Wypuszcza soczyste przekleństwo, gdy schyla się i wyrywa go z podłogi.

"Nie można nawet złapać cholernego rzutu pod ręką", mruczy, gdy osiada na stołku obok Crew. Wyrzuca z siebie porywczy wydech. "Jesteśmy tak mocno do dupy".

"Tak", mówię, mój ton jest ponury.

Zawiedliśmy naszą szkołę, nasz zespół, siebie. Nawet Szalonego Carla.

Moje palce skręcają srebrny pierścień z wężem na palcu wskazującym, który należał do mojego taty. Grał dla New York Pythons, zanim rozwalił sobie kolano pięć lat przed rozpoczęciem kariery w NFL. Kiedy miałam piętnaście lat, zginął we wraku samochodu, pozostawiając w naszej rodzinie gigantyczną dziurę. Potem moja mama zachorowała na raka. Jak na wojowniczkę przystało, pokonała go, ale...

Pocieram klatkę piersiową.

Odejdź, odejdź...

Odwracam się od nich i patrzę przez okno w kuchni. Coraz trudniej udawać, że nic mi nie jest. Jestem dominem, na granicy upadku i spowodowania, że cała kupka się rozbije. Słoń na mojej piersi zaczął się, gdy wiosną tego roku wrócił rak mamy, potem ta presja eskalowała z każdym przegranym meczem.

Za oknem jastrząb z czerwonym ogonem ląduje na gołym drzewie, wyglądając na szczęśliwego jak gówno w martwej zimie. Jego pióra lekko łopoczą na wietrze, gdy jego oczy omiatają okolicę. Musisz polecieć dalej na południe - mówię mu, ale on ignoruje moją mentalną telepatię i przechadza się wzdłuż gałęzi. Jest wojownikiem.

A ja?

Zamykam na krótko oczy.

Po prostu przebrnij przez ten semestr.

Wrócić w przyszłym roku.

Graj lepiej w następnym sezonie.

Zdobądź swój stopień naukowy.

Zrób to, co możesz kontrolować.

Słowa mamy z soboty wirują w moich jelitach. Zadzwoniła do mnie zaraz po zakończeniu meczu, jej głos był słaby, ale pewny. Zabij swoje demony, River. Wszystko jest możliwe. Wierzę w ciebie.

Rozumiem to, ale jestem statkiem bez steru i jestem przerażona, że zatonę na dnie morza. Nie mam przyszłości, nie widzę, co nadchodzi, nie potrafię ogarnąć, co muszę robić przez resztę życia.

A mama, moja piękna, przebojowa matka...

Jeśli ona umrze...

Odrzucam ciemną myśl i myślę o mojej pierwszej klasie. Jak zawsze, mrowienie elektryczności przeskakuje przeze mnie, wiedząc, że będę blisko, ale nie za blisko.

Nie mogę jej dotknąć, ale...

Pięć rzędów przede mną, ona tam będzie.

Tęczowa dziewczyna.

Włosy jak jedwab.

Zielone oczy.

Bujne usta.

Krótkie spódniczki.

Wspaniałe ciało.

Nie moje.

Mój niepokój wzrasta, gdy patrzę na mój egzemplarz "Kochanka Lady Chatterley". Okładka jest nieskazitelna, bo nigdy jej nie otwierałam. To stek bzdur, wszystkie słowa biegną razem.

Po raz setny w tym semestrze pytam siebie...

Dlaczego, do cholery, wziąłem te zajęcia?

Mam ADHD, dysleksję i dyskalkulię, trio czystego piekła. Moje zaburzenia uwagi i nadpobudliwość sprawiają, że "dekodowanie" jest jeszcze trudniejsze. Znasz te artykuły o sportowcach, którzy nie radzą sobie z nauką, bo są utalentowani sportowo? Witam, jestem River. Łapię piłki.

Mój poziom czytania został przetestowany na... Nie mogę nawet powiedzieć, że jest tak źle. W słabej chwili powiedziałem o tym Blair, mojej byłej, a ona roześmiała mi się w twarz. Myślała, że żartuję. Tak, tylko żartowałem, to była moja odpowiedź i przysiągłem, że nigdy więcej nie powiem o tym żadnej dziewczynie. Niech myślą, że jestem taki jak one.

Przyciskając palce do okładki, obracam ją na wyspie. Frustracja faluje po mnie. Są dni, takie jak dziś, kiedy chciałbym być taki jak wszyscy inni.

Ten chłopiec nie potrafi wymawiać słów.




Rozdział 1 (3)

Nie zna się na liczbach.

Za dużo mówi.

Moi nauczyciele mieli wiele do powiedzenia o mnie w szkole podstawowej.

Wtedy tata włożył mi piłkę do rąk.

Hollis i Crew przenoszą się do jaskini i wyciągają się na kanapie, nogi opierając na stoliku do kawy. Idę za nimi, zbyt zdenerwowany, aby usiąść, więc tempo.

Crew sięga po pilota, widzi moją minę, po czym odchyla go z powrotem w dół, jakby to był granat.

Wzdycham. "Nie warto oglądać naszych twarzy na całym ESPN".

Zamyka oczy i opiera głowę na kanapie.

Hollis chwycił Ding Donga - skąd on to ma?- i zjada go w dwóch kęsach. "Kiedy skończy się ten cholerny semestr?".

"Jeszcze dwa tygodnie do ferii zimowych", mówię mocno, gdy chwytam plecak i torbę z praniem, którą ściągnąłem razem, żeby podrzucić do domu Kappa, gdzie jest pralka i suszarka.

Jestem przewodniczącą Kappy i na przemian spędzam czas tutaj i w domu bractwa. Wydobywa się ze mnie hufiec. Zwykle rozbijałem się tam w swoim pokoju na zmianę (dostaję za darmo, odkąd jestem oficerem), ale nie od czasu, gdy pojawiła się na scenie.

Hollis prostuje się ze swojego sloucha i wyciera o okruchy czekolady wokół ust. "Jasna cholera..." Jego głos się podnosi. "Czy Szalony Carl...pocałował mnie?"

Crew, który przewijał się na swoim telefonie, podnosi swoją komórkę i robi kissy noise. "Duży ol' smooch w policzek. Mam zdjęcie na dowód tego."

"Umieść to i umrzesz". Hollis skrobał się po twarzy. "Nigdy więcej nie będę pił."

Moja klatka piersiowa znów czuje się ciasno, gdy ich obserwuję.

Skręcam swój pierścień, moja głowa przewraca się, gdy słowa mamy tańczą wokół w mojej głowie.

Zabij swoje demony.

Ta myśl kłuła mnie odkąd weszłam pod prysznic. To tam najlepiej mi się myśli. Jeśli się rozkręcę, rozbieram się i pozwalam wodzie obmyć mnie. Mała przestrzeń, para i bycie nagim pomagają mojemu umysłowi się skupić. Biorę średnio trzy prysznice dziennie, rano, po południu i wieczorem. Moje oceny mogą być gówniane, ale jestem prawdopodobnie najczystszą osobą w Braxton. To również dlatego ciągle nie mam prania.

"Myślałem."

Chłopaki patrzą na mnie. Częściowo ze strachem, częściowo z oczekiwaniem.

"Nie wyglądaj na tak przerażonego", rysuję.

Hollis wkłada do ust drugiego Ding Donga. "Widzieliśmy twoje myślenie. Twoje pomysły mogą być dużo pracy."

"Nadal jesteś wkurzony o konkursie rzucania ciastem w domu Kappa," mówię. "To zebrało gównianą tonę pieniędzy. Przepraszam, że wziąłeś dużo śmietanki w twarz, Hollis."

On jęczy. "Nie mogę nawet patrzeć na ciasto bez wzdrygnięcia. Wiesz, że uwielbiam słodycze."

"Zgłosiłeś się na ochotnika," przypomina mu Crew.

Hollis wskazuje na mnie. "Przekonał mnie! Powiedział, że będzie gorące dziewczyny w bikini rzucając ciasto. Zapomniałeś wspomnieć, że będzie też linia Pikes i ATOs, którzy chcieliby kawałek mnie. Przez tydzień miałem czarne oczy".

Crew się uśmiecha. "River mógłby przekonać zakonnicę do oddania majtek".

"Dlaczego miałbym, kiedy mam całe bractwo, z którym mogę zadzierać", mówię ze śmiechem, gdy przesuwam się na nogach, regulując ramiona, wiercąc się. "W każdym razie... dziś jest poniedziałek i mimo, że nasz sezon się skończył, to jest to świeży początek. Nadchodzi nowy rok, a ja potrzebuję czegoś, nie jest to tak naprawdę uchwała, ale..." Przerywam, rozważając to w mojej głowie. "Muszę określić swoją przyszłość. Jestem na rozdrożu."

"Czuję to samo," mruczy Crew.

"Stary," pochodzi od Hollisa. "Jest zbyt wcześnie, aby omawiać ciężkie gówno".

Śmiejemy się.

Później, po pożegnaniu się z nimi, schodzę z ganku, a moje palce podrywają klucze, zaskakując jastrzębia z jego drzewa. Brzęczy obok mnie, lecąc przez podwórko. Leć dalej, stary. Znajdź gorącą ptasią laskę i miej kilka małych ptasich dzieci.

Potem jestem w dół króliczej nory zastanawiając się, czy jastrzębie łączą się w pary na całe życie.

Wsiadam do ciężarówki i kręcę korbą.

Wiem, jakie są moje potwory.

Nie mogę machnąć magiczną różdżką i wyleczyć mamy.

Nie mogę cofnąć się w czasie i naprawić fatalnego sezonu piłkarskiego.

Nie mogę naprawić moich problemów z nauką.

Ale...

Mogę zdać te zajęcia.

Mogę przestać myśleć o tej dziewczynie z mojej klasy. Ona sprawia, że moja skóra się napina, włosy na ramionach rosną. Nawet moja skóra głowy robi dziwne rzeczy, gdy ją widzę.

Nienawidzę tego uczucia. Jest sprzeczne ze wszystkim, w co wierzę na temat braterstwa. Jest nielojalne jak gówno i chcę je zeskrobać ze skóry.

Ona nie należy do mnie.

Ona go kocha.

Mojego przyjaciela. Mojego brata z bractwa.

Moje ręce zaciskają kierownicę.

"Nie istniejesz, Anastasio Bailey. Ty. Jesteś. Nie. Jednym. Do. Mnie."

Tak.

Mówiłem to od momentu, gdy ją zobaczyłem.

Walcząc z natłokiem myśli, spoglądam w dół na atramentowe litery na obu zestawach palców, które pod knykciami piszą TRZY. To numer mojej koszulki i taty. Reprezentuje rodzinną triadę: mężczyzna, kobieta, dziecko; to narodziny, miłość i śmierć.

Skupiam się na trzech rzeczach, za które jestem wdzięczny: pomimo moich problemów z nauką, moje IQ jest wyższe niż norma (szok); mam bractwo; i mam mój zespół.

Nie mam jej.

Ale to wystarczy.

Prawda?




Rozdział 2 (1)

==========

2

==========

ANA! Dostałam maila z akceptacją na Harvard! Idę do najlepszej szkoły prawniczej w kraju! Musiałem ci powiedzieć najpierw!!!!! to tekst od Donovana, kiedy wchodzę po schodach Wyler Humanities Building.

Szczęście rozbłyskuje jasno na wieść o moim chłopaku. Uśmiecham się z powodu nadużywania przez niego wykrzykników. Musi być ekstatyczny. Zatrzymuję się gwałtownie i wydaję okrzyk, uderzając zwycięską pięścią w niebo. Brawo dla niego!

Wysoki, muskularny facet w fioletowej koszuli wpada na mnie i mruczy coś pod nosem, gdy jego ręka dotyka mojej. Mrowienie tańczy w dół mojego kręgosłupa. Nie patrząc w górę, mruczę "przepraszam" do jego pleców, pozwalając plecakowi opaść na stopnie i piszę odpowiedź.

Wiedziałem, że masz to od pierwszego dnia! Kończę ją kilkoma emojisami serca. Mam zamiar wysłać kolejny tekst sugerujący, że się spotykamy, gdy przychodzi od niego jeden.

Dostałaś już swojego maila?

Elation dla niego bierze nosedive jak niepokój curls wokół mnie, grube i ciężkie. Moje gardło zaciska się, jakby kłuły je igły. Złożyliśmy podanie na Harvard Law tego samego dnia, obaj z naszymi laptopami na kolanach, gdy siedzieliśmy na jego łóżku w domu Kappa i jednocześnie naciskaliśmy przycisk. Zrobił z tego wielką produkcję, dając mi potem całusa na szczęście. Kupił nam nawet pasujące karmazynowe i czarne koszule harwardzkie, które zamówił przez internet. Ta koszula wisi teraz w mojej szafie, dręcząc mnie.

Mój wynik LSAT jest w pierwszych dziesięciu procentach kraju, ale nie mam działalności wolontariackiej, samodzielnie stworzonych fundacji charytatywnych ani klubów towarzyskich. Pomiędzy zajęciami i czekaniem na stoliki ledwo mam czas na randki z Donovanem.

Planował Harvard, odkąd zapisał się do Braxton College. Na pierwszym roku założył fundację charytatywną, która miała na celu przekazywanie butów do tenisa potrzebującym dzieciom w Hondurasie. Geniusz. Zainwestował pięć tysięcy w stronę internetową, wynajął magazyn, zatrudnił małą ekipę do wysyłania butów, a jednocześnie zbierał pieniądze dla sponsorów. Shoes for Children działa prężnie od trzech i pół roku. Nie wiadomo, ile włożył w to własnych pieniędzy. Bo jego rodzina jest zamożna, przypominam sobie. Są absolwentami Harvardu. To musiało pomóc jego aplikacji.

Ana? Jesteś tam?

Bryła cementu wiruje w moich jelitach, gdy wpatruję się w jego słowa.

Mój mail z odmową przyszedł pięć dni temu. Nawet nie byłam na liście oczekujących.

Mój oficjalny list przyszedł następnego dnia, jakbym potrzebowała fizycznego potwierdzenia odrzucenia. Dół pustki ciągnie się za mną, a ja odsuwam go, zanim jego macki zdążą wykopać się zbyt głęboko.

"I tak nie byłoby cię stać na Harvard" - mruczę pod nosem. Z czesnym i kosztami życia, suma ta wynosiła dziewięćdziesiąt osiem tysięcy dolarów rocznie. Serce mi się kraje na myśl o spłacaniu prawie półmilionowego dyplomu. Gdyby nie moje stypendium w Braxton, nigdy nie byłabym w stanie zapłacić tych pięćdziesięciu tysięcy za rok tutaj.

Ana?

Biorę duży oddech, ignorując zaciskającą się klatkę piersiową. Oczywiście, że cieszę się z powodu Donovana. Harvard to jego marzenie.

Jeszcze nie ma słowa - odpowiadam, dodając emoji kciuka.

Powinnam mu powiedzieć. Naprawdę powinnam.

Dostaniesz się. Po prostu to wiem. Chciałabym się z tobą spotkać wieczorem, żeby to uczcić, ale będę zagłębiona w pracy naukowej w bibliotece. Toga party w piątek?

Mrugam. Naprawdę? To za pięć dni. Na pewno chce się ze mną zobaczyć przed tym terminem? Muszę go źle zrozumieć.

Po prostu...

Nie widzieliśmy się w ten weekend, bo pojechał do Atlanty do rodziny - beze mnie - co jest absolutnie super. Musiałam pracować w The Truth Is Out There. "A jego rodzice myślą, że jesteś złotą koparką", mówię do siebie.

Więc...

Jego rodzina ma pokoleniowe bogactwo, a ja, choć nie jestem bez środków do życia, nie dorastałam też z Rembrandtami na ścianie. Tego lata byłam na gali z okazji pięćdziesiątej rocznicy ślubu jego dziadków. Ustawienia miejsc przy stole zawierały niezliczone talerze, widelce, łyżki i kryształowe kieliszki. Aranżacje kwiatowe były wysokie na trzy stopy. Musiałam legalnie rozejrzeć się wokół nich, żeby zobaczyć Donovana - który nie siedział obok mnie, ale po drugiej stronie stołu obok kwalifikującej się dziewczyny z kręgu przyjaciół jego rodziców. Moja retro żółta aksamitna sukienka nie pasowała do czarnych koktajlowych sukienek, które nosiły inne kobiety. Moje czarne buty na wysokim obcasie były z taniej skóry. Moje lawendowe włosy sprawiały, że wszyscy mrużyli oczy.

Jego babcia minęła mnie w sali przed kolacją, przejechała po mnie wzrokiem i wykrzywiła wargę. Kochana, obsługa gastronomiczna zostaje w kuchni, a czy nie powinnaś zaczesać włosów do góry i założyć czegoś bardziej odpowiedniego? Potem poprosiła mnie o odświeżenie jej szampana.

Towarzyszka, która siedziała obok mnie podczas kolacji, w kółko opowiadała o balu debiutantki swojej córki, podczas gdy mężczyzna po drugiej stronie mnie (jej mąż) opierał dłoń na moich plecach za każdym razem, gdy wspominał o jednym ze swoich domów wakacyjnych albo portfelu inwestycyjnym, co zdarzało się często. Donovan nie spotykał się z moim spojrzeniem po drugiej stronie stołu, a niespokojne uczucie zaczęło rosnąć i rosnąć, i rosnąć. Krótka historia: Wypiłam trochę za dużo szampana, zjadłam tiramisu widelcem do ostryg, a potem poprosiłam o A.1. Steak Sauce do mojego fileta.

Można by pomyśleć, że kogoś zamordowałam, gdyby nie to, że jego mama się na mnie gapiła.

Zimny grudniowy wiatr owiewa moje włosy wokół twarzy, zasłaniając mi widok, gdy chwytam telefon. Moje ramiona opadają, gdy moje palce krążą nad komórką, czekając na tekst od niego - ten, który musi wysłać właśnie teraz.

Czekam całą minutę. Świerszcze.

Szarpię plecak i idę.

Nie wspomniał o moich urodzinach.

Tupiąc po schodach, zagryzam dolną wargę, zmagając się z emocjami. On jest zapominalski. Poza zajęciami i wolontariatem jest też wiceprezesem bractwa Kappa.

Nic nie szkodzi, racjonalizuję. Właśnie wrócił z weekendu za miastem, zobaczył, że dostał się na Harvard, i tylko o tym myśli.

Może coś planuje i chce mnie później zaskoczyć. Skrzywiłam się. On naprawdę nie jest typem zaskakującego faceta - z wyjątkiem naszego słodkiego spotkania. Mięknę, gdy przypominam sobie tamtą noc w bibliotece.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Pragnienie nigdy się nie kończy"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści