Z sześcioma seksownymi mężczyznami

Prolog (1)

"Happy birthday to YOU! Wszystkiego najlepszego dla Ciebie! Happy BIRTHDAY drogi BRATKU!!! Happy birthday to YOUUUU!!!" śpiewałam, klaszcząc w dłonie.

"Jewel, Nie musisz dodawać tyle akcentów, kiedy śpiewasz" - zaśmiał się Brat, podnosząc mnie w ramiona. Zachichotałam histerycznie, gdy zakręcił mną dookoła, zanim dał mi buziaka w policzek.

"Gabriel, robisz ją hiper". Matka odwróciła się, aby spojrzeć na nas. Zachichotałem jeszcze mocniej, a Gabriel westchnął. "To albo znalazła ukryty schowek Sour Patch Kids," rozważał, rzucając mi spojrzenie.

Obdarzyłam go szerokim uśmiechem i położyłam moje małe dłonie na jego policzkach. "Były pyszne" - szepnęłam i znów zachichotałam, gdy mruknęłam w jego objęciu.

Matka i Gabriel westchnęli. "Nie ma znaczenia, jakie zaklęcie rzucam na szafkę. Ona i tak cudem znajduje sposób, żeby ją odblokować. Bierze po ojcu w ten sposób" - mamrotała matka, krzyżując ręce.

"Mamo, brat spóźni się do szkoły! krzyknęłam, wyrzucając ręce w powietrze. Gabriel dał mi jeszcze jednego całusa w policzek, zanim postawił mnie na ziemi. Zacząłem biegać wokół stołu tak szybko, jak tylko mogłem.

"Ona tak się rozbije o coś", zauważył Gabriel.

"Niech spali się z pędzącego cukru" - odparła matka, ale brzmiała na rozbawioną. Zatrzymałem się na chwilę, aby zobaczyć Gabriel przytulić Matkę.

"Wszystkiego najlepszego, mój drogi synu. Obyś miał przed sobą jeszcze wiele szczęśliwych lat", matka uśmiechnęła się czule.

"Dziękuję, mamo", odpowiedział.

Podbiegłam do nich i przytuliłam się do nogi Brata. "Więcej lat. Więcej lat! Mamo? Czy możemy dać mu chusteczkę?!" zapytałem z niecierpliwością.

"Thingy?" zapytał zaciekawiony Gabriel. Matka potrząsnęła głową z szerokim uśmiechem.

"Twoja siostra nie jest dobra w utrzymywaniu tajemnic" - zauważyła.

Zachichotałam. "Powiedziałaś, że dasz mu to przed szkołą," broniłam się.

"To zrobiłam", przyznała matka, przechodząc z kuchni do salonu. Brat podniósł mnie i poszedł za nią. Owinęłam mu ręce wokół szyi, chichocząc cicho z podniecenia. Nie mogłam się doczekać, kiedy otworzy swój prezent. Miał się nim zachwycić!

Matka wróciła z jasnoniebieskim pudełkiem z owiniętą wokół niego czerwoną wstążką. Przedstawiła je Gabrielowi, który opuścił mnie na ziemię, aby przyjąć swój dar.

"To było kiedyś twojego Ojca. Jewel i ja poszliśmy i wypolerowaliśmy go. Mam nadzieję, że będziesz go pielęgnował tak jak on" - wyszeptała matka.

Podzielili się smutnym spojrzeniem, a ja zmarszczyłam brwi, żałując, że tata nie jest tutaj, by zobaczyć Gabriela i mnie. Zginął podczas magicznej wyprawy w zeszłym roku. Mama powiedziała, że nigdy nie znaleźli jego ciała, więc podczas pogrzebu musieli użyć pustej trumny. Zrobiło mi się smutno, kiedy o tym rozmawialiśmy, a nie chciałem, żeby Brat był smutny w swoje urodziny.

"BE HAPPY!" zażądałam, wyrzucając ręce w powietrze. Matka i Brat oboje spojrzeli na mnie w dół i dałem mój najlepszy szeroki uśmiech. Gabriel roześmiał się, wyciągając rękę, by pogłaskać moje brązowe włosy.

"Jestem bardzo szczęśliwy. Chcesz pomóc mi go otworzyć, Jewel? Możesz zachować wstążkę," zaoferował Gabriel.

"TAK!" Wiwatowałam, a on uklęknął, abyśmy oboje mogli otworzyć prezent. Pomogłam mu wyrwać wstążkę, a brat otworzył pudełko, odsłaniając cenną rzecz ojca: naszyjnik z magicznym kręgiem.

Matka powiedziała, że zostawił go przed wyprawą, bojąc się, że go zgubi. Matka powiedziała, że był on przekazywany z syna na syna przez wiele pokoleń i zawierał bardzo starą magię. Teraz przyszła kolej na brata, aby go mieć.

"Mamo... Klejnot..." szepnął Gabriel, wpatrując się w dół w naszyjnik w zachwycie. Wyjął go z pudełka; złoty łańcuch kołysał się z boku na bok, gdy zwisał. Magiczne koło było złote i miało różne kolorowe klejnoty umieszczone równomiernie wokół zewnętrznej krawędzi części koła naszyjnika. W środku znajdował się symbol słońca, a na górze mały księżyc; miniaturowe gwiazdy zdobiły dolną część.

Matka powiedziała, że moc w środku była zbierana z pokolenia na pokolenie, każdy mężczyzna wprowadzał mały fragment swojej mocy do środka przed przekazaniem go w dół. Zapytałam mamę, czy dziewczynki też mogą dostać taki, a ona powiedziała, że jest to możliwe, ale ponieważ brat jest starszym dzieckiem, to on może go odebrać jako pierwszy.

"Podoba ci się?! Czy będziesz go teraz nosił?" zapytałem, podskakując w oczekiwaniu.

"Nie mogę go nosić do szkoły, ale potem mogę. Chcesz go nosić dla mnie Jewel, aż do powrotu do domu?" zaproponował Gabriel.

"TAK! Czy mogę? Mamusiu, czy mogę, proszę? Będę go trzymać bezpiecznie, obiecuję!" błagałam. Zerknęła na nas i uśmiechnęła się ciepło. "Jasne, ale tylko na dzisiaj, bo zabezpieczasz go dla Gabriela. Zrozumiano?"

"Zrozumiano!" Powiedzieliśmy unisono, a ja pisnęłam.

Gabriel zaśmiał się. "Przestań się ruszać, żebym mógł go założyć, moja hiper księżniczko".

Pozostałam idealnie nieruchoma, a matka pomogła podnieść moje długie włosy, aby brat mógł zaczepić naszyjnik na mojej szyi. Czułem dziwne mrowienie przejść przez mnie i zachichotał.

"To coś łaskocze", mówiłam przez śmiech.

"Chyba magia cię lubi", odpowiedziała matka.

Gabriel wstał na nogi i podniósł mnie, odprowadzając nas do stojącego lustra w pobliżu drzwi wejściowych. Wpatrywałam się w swoje odbicie, podziwiając naszyjnik, zanim spojrzałam na Brata w lustrze.

Jego krótkie włosy były ułożone ładnie do szkoły, a jego złote oczy mrugały ze szczęścia. Miał na sobie swój szkolny mundurek, który był granatowy ze złotymi wykończeniami i złotym krawatem. Chodził do szkoły o nazwie Akademia Jasnej Magii. Było to to samo miejsce, w którym mama pracowała jako profesor i radca magii.

"Podoba ci się, braciszku?" zapytałem go.

Przytaknął, "Uwielbiam. Szczególnie, gdy moja młodsza siostra nosi ją tak dumnie".

"Będę go chronił i upewnię się, że żadne złe potwory mi go nie zabiorą" - oświadczyłem uroczyście. To była własność brata i chroniłabym ją za wszelką cenę.

"Jestem pewna, że wykonasz niesamowitą pracę, księżniczko Jewel. Teraz czas na mnie, by udać się do szkoły. Zobaczymy się wieczorem. Zjemy ciasto."

"Sernik truskawkowy!" zgodziłam się radośnie.

Roześmiał się, pochylając się, aby otrzeć swój nos o mój. "Oczywiście. Bądź dobrą dziewczynką dla mamy i upewnij się, że Alice nie ukradnie sąsiadowi żadnych błyszczących klejnotów."




Prolog (2)

Zachichotałam, wiercąc się w jego uścisku, chcąc zostać postawiona na ziemi. Opuścił mnie na ziemię, a ja pobiegłam do mamy, która zbliżała się do nas.

"Alice ma swój własny umysł. WEEE!" śpiewałam, okrążając mamę, która potrząsała głową z przerażeniem.

"Teraz pozwoli Alice zabrać dwa razy więcej klejnotów" - wykrztusiła mama.

"Alice zachowuje się bardziej jak kruk niż jak sowa" - skomentował Gabriel.

"HOOT!"

Zatrzymałam się w miejscu, gdy zobaczyłam, jak moja mała znajoma sowa wlatuje do pokoju. Wylądowała na moim ramieniu, a ja pisnęłam.

"Alice mówi 'happy birthday', bracie!" Wiwatowałam.

"Dziękuję, Alice", Brat mówił kojąco do mojej znajomej.

"Hoot!" odpowiedziała, trzepocząc swoimi białymi piórami.

Matka klasnęła w dłonie. "Będziesz naprawdę spóźniony, jeśli nie wyjdziesz teraz, Gabrielu. Może i uczę tam, ale nie kryję cię," mruknęła, a Gabriel dał jej pouta.

"Mamo! To moje urodziny. Bądź miła."

"Będę w szkole na spotkaniu podczas lunchu. Spotkaj się ze mną po, dobrze?" zapytała.

"Zrobi się, mamo. Idę. Do zobaczenia Jewel i Alice. Kocham was wszystkich," Gabriel uśmiechnął się, stojąc z miejsca, gdzie zakładał buty i pomachał na pożegnanie.

"LOVE YOU!" oświadczyłam głośno.

"HOOT!" Alice poszła w moje ślady.

"Kocham cię, kochanie. Baw się dobrze" - zachęcała matka. Zauważyłam zmianę w wyrazie Brata, przez co przechyliłam głowę, ale w mgnieniu oka zastąpił ją szeroki uśmiech.

"Pa," zawołał, wychodząc z domu i zamykając za sobą miękko drzwi.

"Mama?" Podszedłem do niej i spojrzałem w górę, aby spotkać jej jasne złote oczy. Były zupełnie inne niż moje rubinowe, które odziedziczyłam po Ojcu.

"Co się stało, Jewel?" Matka uklękła, by ze mną porozmawiać.

"Brat przed sekundą wyglądał na przestraszonego. Nie widziałaś?"

Mój brat nigdy nie wyglądał na przestraszonego, chyba że musiał zabić pająka. Tych nie lubił. Ja uważałem, że są niesamowite.

"Pewnie jest po prostu zdenerwowany. Zbliżają się dla niego egzaminy. Chce wypaść naprawdę dobrze, jak kiedyś ojciec i ja. Zmaga się z niektórymi rodzajami magii" - wyjaśniła matka.

"On musi się uczyć od takiego profesjonalisty jak ja!" oświadczyłem.

Matka uśmiechnęła się. "Zgadzam się, mój mały rozrzutny. Tylko nie podpalaj znowu domu, dobrze?".

"Hoot!" Alice wtuliła głowę w moją twarz, gdy wydałem z siebie nerwowy chichot. "To był wypadek," przyznałam nieśmiało.

Matka uśmiechnęła się i przycisnęła pocałunek do mojego czoła. "Wiem. Teraz idziesz się wykąpać i przebrać w swoją ładną sukienkę, którą kupił ci Brat?".

"TAK! Idę z tobą do szkoły, aby zabrać Brata do domu wcześniej, prawda?" zapytałam.

Ona przytaknęła. "Yup. On naprawdę chce iść na pokaz magii, który właśnie został otwarty. Pójdziemy tam najpierw, a potem zjemy miłą, fantazyjną kolację".

"I film?!"

"Jasne," matka zaśmiała się z mojego podniecenia.

"Brat będzie taki szczęśliwy, mamo! Idę się wykąpać!" ogłosiłem, czyniąc moją drogę do schodów, ale potem wstrzymałem się, odwracając się, aby pobiec z powrotem do Matki, która wyglądała na zdezorientowaną. Alice podleciała i zawisła w powietrzu, obserwując nas.

Podniosłem ramiona. "Chcę się przytulić, zanim pójdę" - oznajmiłem.

Jej twarz złagodniała i wciągnęła mnie w uścisk. "Po co to?"

"Wiem, że tęsknisz za tatą. Ja też za nim tęsknię. Ale on kocha ciebie, mnie, brata i Alice! A ja kocham ciebie" - szepnęłam, dając mamie buziaka w nos. Zamrugała, wyglądając na zszokowaną moimi nagłymi słowami.

"Dziękuję ci, Jewel. Ojciec byłby bardzo dumny ze swojego mini paragona. Ja też cię kocham" - odpowiedziała zdławionym głosem, przyciskając pocałunek do mojego czoła.

"Zróbmy ci kąpiel" - szepnęła. Przytaknęłam radośnie i zaczęłam śpiewać piosenkę o kąpieli, jak zawsze robiłam to przed kąpielą.

Nie mogłem się doczekać, aby zobaczyć szczęśliwą twarz Brata, kiedy odbierzemy go ze szkoły.

* * *

"Mamusiu, czy Logan wpadnie jutro do nas?" Zapytałem, zaciskając rękę w jej, gdy przechodziliśmy obok bram wejściowych do szkoły, które były błyszczącym złotem.

"Czy chcesz się pobawić z Loganem?" Matka zapytała.

"Tak. Tęsknię za nim." Nie widziałem go od moich szóstych urodzin, które były w zeszłym miesiącu, a jego rodzice byli zbyt zajęci, aby go sprowadzić.

"Porozmawiam z rodzicami Logana po tym i zobaczę, czy możemy iść go odebrać. Może pójść z nami i zostać na noc. Jestem pewna, że żadne z jego rodziców nie miałoby nic przeciwko" - zapewniła mnie matka.

"Nie mogę się doczekać! Będzie szczęśliwy" - oznajmiłam radośnie, czując podniecenie na widok mojej najlepszej przyjaciółki. Znałyśmy się odkąd tylko pamiętałam.

Doszłyśmy do dużej fontanny, która była otoczona małymi kwiatkami w różnych kolorach. Niedaleko stała kobieta, która miała na sobie ten sam długi uniform z peleryną, który miała mama. Miała nawet podobny kapelusz czarownicy, ale mama miała wyhaftowane symbole, które, jak mówiła, wynikały z jej pozycji w szkole.

"Jewel, zaczekaj tu na chwilę. Muszę odbyć dorosłą rozmowę z panią Landsford" - oznajmiła matka. Przytaknęłam z roztargnieniem, zbyt przejęta wpatrywaniem się w wielką zamkową konstrukcję i mijanych uczniów, którzy się do mnie uśmiechali.

Niektórzy podchodzili i komplementowali moją różową, puchatą sukienkę, która w części spódnicowej miała niebieskie róże. Brat uwielbiał niebieski, a ja lubiłam różowy, więc z przyjemnością założyłam ją na specjalną okazję.

"Dobrze, mamo. Zostanę w pobliżu fontanny" - odpowiedziałam. Podeszła do kobiety z długimi fioletowymi włosami i zaczęły rozmawiać. Podeszłam do ławki i usiadłam, kopiąc radośnie nogi, gdy nuciłam.

Alice zajmowała się swoimi sprawami, ale wiedziałem, że wróci przed pokazem, chcąc uczestniczyć w zajęciach razem z nami. Była znajomą z własnym umysłem. Cieszyłem się, że przynajmniej mnie słuchała. Rzadko słuchała brata czy matki.

Zerknęłam na boczną wieżę najbliżej nas, wpatrując się w najwyższy balkon. Brat zabrał mnie tam, kiedy miał wycieczkę po szkole i powiedział, że właśnie tam będą szkolić się w używaniu magii lewitacji i innych latających zaklęć. Był tam magiczny krąg, który aktywowałby się, gdyby komuś nie udało się wykonać zaklęcia, co sprawiłoby, że jakaś wietrzna rzecz złapałaby go, żeby nie spadł.




Prolog (3)

To była jedna z wielu fajnych rzeczy, które szkoła miała do zaoferowania. Chciałam tylko, żeby nie była to szkoła dla chłopców. Szkoła dla dziewcząt była po drugiej stronie miasta, co oznaczało, że będę daleko od brata.

On chciał zostać tu profesorem tak jak matka, ale ja też chciałam być tu z nim. Nadal zastanawiałem się nad sytuacją, gdy zobaczyłem kilku uczniów wychodzących na balkon.

"Hmm? Brat!" Wiwatowałem, dostrzegając go. Zeskoczyłam z ławki i podbiegłam do miejsca, gdzie była mama. Zaczęłam szarpać za jej pelerynę, podczas gdy dalej wpatrywałam się w postać Brata wysoko nad nią.

"Mama! Brat," oznajmiłam.

"Sekundkę, Jewel kochanie" - odpowiedziała mama.

"Dzień dobry, Jewel. Wyglądasz dziś uroczo" - usłyszałam słowa pani Landsford. Odciągnąłem wzrok od sceny powyżej, by złożyć jej kurtuazyjny ukłon. "Witam."

Ponownie spojrzałam w górę i przechyliłam głowę w zakłopotaniu. "Mamusiu?" zawołałam ponownie, czując się nieco zaniepokojona tym, jak blisko krawędzi znajdował się brat i inny samiec o pomarańczowych włosach.

Nie wyglądało to tak bezpiecznie, jak ostatnim razem, gdy przyszliśmy. Rozejrzałem się za innymi nauczycielami, którzy mieli być obecni podczas sesji latania, ale nie dostrzegłem nikogo innego w czarnych pelerynach i kapeluszach.

Ponownie szarpnęłam pelerynę mamy, mocniej niż poprzednio, przygryzając nerwowo wargę. Nie wyglądali, jakby się tam dobrze bawili. Brat i ten drugi chłopiec wyglądali, jakby się kłócili.

"Jewel, proszę. Jeszcze minutkę" - uspokajała matka, a moje oczy rozszerzyły się, gdy pomarańczowowłosy samiec popchnął Brata, który przewrócił się na krawędź.

"MOMMY!" krzyknęłam, powodując, że wszyscy wokół nas spojrzeli w moim kierunku, zanim wskazałam w górę. Nie czekałem na niczyją odpowiedź, zanim zacząłem biec tak szybko, jak tylko mogłem.

"WIND!" krzyknąłem, używając całej mojej mocy, aby stworzyć cokolwiek, co złapie Brata, kierując moje ręce na zewnątrz, gdy sprintowałem w kierunku wejścia.

Uformował się mały wir wiatru, ale nie był wystarczająco silny. Zatrzymałem się, a moje serce zatrzymało się, gdy mój brat uderzył o ziemię. To było tak, jakby wszystko się zatrzymało; odgłosy krzyczących ludzi i głośny hałas dzwonił w moich uszach, gdy stałem tam w szoku.

Matka i pani Landsford były u boku Brata, a ja zniżyłam wzrok do krwi, która zaczęła się pod nim zbierać. Nie mogłam mu pomóc. Nie uratowałam brata!

Łzy zaczęły płynąć, gdy podszedłem bliżej, ignorując uczniów, którzy zaczęli biegać wokół, wzywając pomocy.

Brat leżał na plecach, podczas gdy matka i pani Landsford używały zaklęć, by spróbować go uleczyć, ale w głębi duszy wiedziałem, że nie da rady. Odszedłby tak jak ojciec.

Jego głowa przechyliła się na bok i zobaczyłam, że strumień łez zabarwił jego twarz. Jego złote oczy wpatrywały się w moje zrozpaczone i chciałam pobiec w jego stronę, przytulić go jeszcze raz, ale nie mogłam podejść bliżej. Bałam się krwi. Co ważniejsze, bałem się przyjąć do wiadomości, że umrze i zostawi mnie i mamę samych.

"Bracie" - wyszeptałem, mój głos był ledwo słyszalny. Zamrugał i otworzył usta, które były poplamione krwią, która zaczęła spływać po boku jego twarzy na ziemię.

Wymamrotał coś, czego nie rozumiałam, a w mojej piersi zrobiło się gorąco. Spojrzałam w dół na naszyjnik, który zalśnił jasnym złotem, zanim pojawił się trzeci symbol. Wyglądało to na serce w kolorze niebieskim.

Spojrzałam do tyłu, aby zobaczyć, jak się do mnie uśmiecha i jego głos wszedł do mojego umysłu.

"Przykro mi Jewel. Nie sądzę, że mogę mieć mój naszyjnik z powrotem. Przechowaj go bezpiecznie dla mnie i Ojca, dobrze?".

Bracie! Nie, nie zostawiaj mnie i mamy. Przepraszam, że nie mogłem zrobić silniejszego wiatru. Próbowałem! Zrobię to lepiej. Tylko nie umieraj.

Jego oczy zaczęły się zamykać, ale nadal się uśmiechał. "Dobrze się spisałaś, Jewel. Opiekuj się mamą dla mnie. Kocham cię."

Gabrielu... Ja też cię kocham, bracie. Nie odchodź! Walcz. Proszę? Musimy iść razem obejrzeć magiczny pokaz!

"Przepraszam", wyszeptał jego słaby głos i tak po prostu, uczucie jego w moim umyśle zanikło.

"Bracie?" szepnęłam drżącymi wargami. Wpatrywałem się w jego złote oczy, które przygasły i obserwowałem, jak bierze ostatni oddech. Jego oczy pozostały otwarte i jedyne co mogłem usłyszeć to agonalny krzyk Matki.

Nie poruszyłam się. Pozostałem zamrożony, patrząc jak ludzie tłoczą się wokół niego, próbując go obudzić, ale jego oczy pozostawały otwarte, a klatka piersiowa nieruchoma. Wpatrywałam się w niego z uwagą, gdy ludzie mijali mnie, aż nie mogłam już zobaczyć brata, gdy otoczył go tłum dorosłych.

Powoli spojrzałam w górę i z balkonu patrzył w dół ten sam pomarańczowowłosy chłopak. Zamiast wyglądać na zszokowanego, faktycznie się uśmiechał. Nikczemny uśmiech, który nadawał mu zły wygląd. On zabił brata! Mojego brata. Jak on śmiał? Zabrał mi mojego brata. Ale on jest szczęśliwy. Szczęśliwy, że już nigdy nie zobaczę Brata i mama też nie.

Jakby czuł moje spojrzenie, jego oczy spotkały się z moimi, a ja zwęziłam na niego oczy. Jeśli uważał to za zabawne, to może sam powinien spróbować.

Nie wiedziałem skąd wzięła się Alice, ale poleciała prosto na Pomarańczowowłosego. Próbował ją uderzyć, ale ona dalej trzaskała w niego raz za razem. Widziałam, jak inni chłopcy próbowali mu pomóc, ale tak jakby nie mogli do niego dotrzeć. A może to dlatego, że ja tego nie chciałam.

Alice wyleciała w górę i strzeliła z powrotem w Orange Hair, ale tym razem siła odepchnęła go całkowicie od krawędzi.

"Jewel!"

Przede mną pojawił się chłopak o złotych oczach, które przypominały mi brata. Zablokował moje spojrzenie, uniemożliwiając mi zobaczenie tragicznego końca osoby, która zabiła mojego brata. Mój słuch powrócił, a wraz z nim pojawiły się wielokrotne krzyki, a następnie głośne uderzenie, gdy chłopak uderzył o ziemię.

"Logan," wyszeptałam, przebijając się przez moje zamglenie, aby w końcu zobaczyć, kto był przede mną. Usunął swoje ręce i oboje wpatrywaliśmy się w pomarańczowowłosego chłopca, który leżał na ziemi, krzycząc w agonalnym bólu. Zmarszczyłem brwi, zdając sobie sprawę, że ktoś go uratował. Nie zasłużył jednak na to. Zabrał mi brata.

Logan ujął moją głowę w swoje dłonie. "Jewel. Przestań."

"Zabrał Brothera. Zabił go" - oznajmiłam monotonnym głosem, czując się pozbawiona jakichkolwiek emocji poza gniewem i nienawiścią, które czułam do chłopca, który zabił mojego brata. Kobieta uklękła obok nas, a ja powoli spotkałam się z jej różowymi oczami.

"Jewel, kochanie. Już dobrze, chodź tu." Matka Logana wciągnęła mnie w swoje ramiona i podniosła do góry.

"Nie. To nie jest w porządku! Brother! On zabił Brata!" krzyknęłam, próbując się wyrwać. Sprawiłabym, żeby zapłacił. Musiałam, dla Brata. Zaczęłam płakać, miotając się w ramionach matki Logana. Jej ramiona zacisnęły się wokół mnie, uniemożliwiając mi ucieczkę.

"Logan!" krzyknęła. Otworzyłem oczy, by wpatrywać się, jak Logan idzie w stronę tłumu, który zaczynał się tworzyć wokół Orange Hair. Mama Logana przeniosła mnie tam, próbując zatrzymać Logana, ale on dotarł tam pierwszy.

"Logan Cross czym są-" ktoś zaczął, ale Logan wskazał na pomarańczowowłosego chłopca u swoich stóp.

"MURDERER! ON ZABIŁ BRATA JEWEL! ON GO POPCHNĄŁ! I SAW IT!" ogłosił głośno, aby wszyscy usłyszeli.

"Co?!" Podobne wykrzykniki rozległy się w całym tłumie uczniów i nauczycieli.

"Jewel. On popchnął twojego brata?" zapytała mnie mama Logana. Przytaknęłam.

"ZABIŁ BRATA" - zawołałam.

Przez tłum przeszedł mężczyzna z surowym wyrazem twarzy. Wpatrywał się w Logana i mnie, patrząc między nami przez pełną minutę, zanim skinął głową.

"Oni mówią PRAWDĘ! Lark Huntly, jesteś aresztowany".

Tłum wpadł w histerię, a Logan rzucił ostatnie spojrzenie na chłopca, mamrocząc coś przed odwróceniem się, podchodząc w moją stronę. Mama Logana opuściła mnie i podbiegłam do Logana. Otworzył ramiona i przytulił mnie mocno, gdy zacząłem płakać.

"Bracie!" zawodziłem w ramionach Logana i nie dbałem o nic innego wokół mnie.

Mój brat odszedł i zawsze będę musiała żyć z żalem, że nie uratowałam go.




1. Sweet Logan (1)

PIĘTNAŚCIE LAT PÓŹNIEJ...

"Mamo, muszę się przygotować" - oznajmiłam, kończąc ostatnie naczynia i umieszczając je na stojaku do suszenia. Chwyciłam różowy ręcznik, aby osuszyć ręce i odwróciłam się, aby stanąć twarzą w twarz z mamą, która czytała najnowszą książkę o zaklęciach przy stole.

"Już? Idziesz do tego swojego przyjaciela?" Spojrzała w górę, aby wpatrywać się we mnie swoimi złotymi oczami, a ja obdarzyłem ją małym uśmiechem.

"Logan, mamo. Pamiętasz? Mój przyjaciel z dzieciństwa," podkreśliłam, mając nadzieję, że pamiętała Logana Crossa. Był moim przyjacielem odkąd tylko mogłem pamiętać i był drogi mojemu sercu.

"Trudno zapamiętać wszystkich twoich przyjaciół, Gabrielu. Jesteś popularny w szkole," odparła, wracając wzrokiem do swojej książki. Westchnąłem i mój uśmiech zamienił się w zmarszczkę.

"Mamo," odezwałem się bardziej surowo. Spojrzała na mnie, patrząc zdezorientowany, dlaczego pojawiłem się zdenerwowany.

"Huh? Dlaczego wyglądasz tak smutno nagle Jewel?"

"Pomyliłaś mnie z Gabrielem... znowu," wyszeptałam.

"Czyżby? Musiałaś słyszeć różne rzeczy. Nie musisz się teraz spotkać ze swoim przyjacielem Loganem? Idź się przygotować." Odchrząknęła, że się wymknęła, a ja potrząsnąłem głową, podchodząc do niej. Dałem jej pocałunek w policzek, po czym poszedłem do lodówki, aby zdobyć dla niej butelkę wody na leki.

"Upewnij się, że bierzesz swoje leki o dziewiątej przed snem, matko. Będę w domu naprawdę późno. Logan może wrócić ze mną, albo zostanę u niego. Dobrze?" Wyjaśniłem, idąc z powrotem do stołu kuchennego, aby ustawić jej butelkę wody w dół, zanim sięgnie po swój organizer leków.

"Pamiętam, Gabriel. Nie musisz mi przypominać każdego dnia. Ponadto, dlaczego miałabyś nocować z Loganem? Czy jesteś gejem, kochanie?" zapytała, podnosząc głowę, aby spojrzeć na mnie pytająco.

"Mamo, nie jestem... właściwie, nieważne. Spóźnię się." Nie było sensu kłócić się z nią w tej chwili. Kiedy jej leki kopnęły w, miejmy nadzieję, że pomogą jej rozróżnić, co było rzeczywistością ponownie.

Byłam gotowa do wyjścia z kuchni, kiedy matka zatrzymała mnie, chwytając za nadgarstek. "Kochanie, poczekaj chwilę", poprosiła, a ja odwróciłam się, by dać jej mały uśmiech.

"Tak, matko?"

"Jeśli rzeczywiście podoba ci się ten chłopak Logan, zawsze możesz mi powiedzieć. Nawet jeśli jesteś gejem, nadal będę cię kochać," zapewniła mnie i musiałem się uśmiechnąć na jej zrelaksowany wyraz twarzy.

"Dzięki, mamo. Będę o tym pamiętał. Idę się przygotować. Upewnię się, aby dać ci znać, kiedy będę miał zamiar wyruszyć, dobrze?".

"W porządku. Kocham cię." Dała mi szeroki uśmiech.

"Ja też cię kocham, mamo". Dałem jej kolejny pocałunek w policzek, zanim odwróciłem się i wyszedłem, aby udać się na górę do mojego pokoju.

Kiedy dotarłam do najwyższego stopnia, westchnęłam. "Czy to nie jest smutne, Gabe? Ona naprawdę myśli, że jestem tobą" - szepnąłem do mojego brata w niebie.

Za kilka tygodni były jego urodziny, a także rocznica jego śmierci. Dnia, w którym nie udało mi się go uratować. Od tego fatalnego dnia zdrowie psychiczne mojej matki zaczęło się pogarszać. Zdiagnozowano u niej Alzheimera, a mnie ostrzegano, że z powodu traumy związanej ze śmiercią mojego brata i naszego podobieństwa w wyglądzie, mama może mnie z nim pomylić.

Nie było to złe w czasach licealnych, ale ze względu na moją sportową stronę i preferowanie spodni dresowych i t-shirtów zamiast różowych sukienek i makijażu, zdawało się to wzmacniać jej złudzenia, że rzeczywiście jestem Gabrielem. Nawet przy tym, jak się ubierałem, wszyscy inni uważali, że wyglądam jak dziewczyna. Śmierć mojego brata to chyba było zbyt wiele dla mojej mamy, zwłaszcza po stracie ojca rok wcześniej, więc tak naprawdę nie mogłam jej winić za ciągłe mylenie mnie z bratem.

Przejechałam dłońmi po swoich długich brązowych włosach. Zdałam sobie sprawę, że powinnam się przygotować. Nie chciałam kazać Loganowi czekać.

Ruszyłam korytarzem w stronę mojej sypialni, odblokowując różowe drzwi szybką dawką magii. Zamknęłam je za sobą, ryglując je jeszcze raz, zanim odwróciłam się, by stanąć twarzą w twarz z kobietą rozłożoną na moim łóżku z książką mangową w rękach.

"Zanim cokolwiek powiesz, sugeruję, żebyś przynajmniej zaczęła układać włosy. Logan uwielbia, gdy ma w sobie tę nutę loków," odezwała się.

Przewróciłam oczami, ale uśmiechnęłam się do fioletowookiej kobiety, która usiadła i skrzyżowała nogi. Była wysoka, stała na 6'0", swój wzrost zawdzięczała głównie długim nogom. Miała długie srebrne włosy z grzywką i podkreślone lawendowym fioletem. Jej oczy miały ciemniejszy odcień fioletu, a usta zawsze miały idealny odcień czerwieni, przez co można było się zastanawiać, czy zawsze nosiła szminkę, ale ja wiedziałem, że nie.

"Alice, co ja mówiłam o czytaniu mojej mangi?" zażądałem.

"Cóż, nie miałem nic innego, aby utrzymać mnie zajęty, podczas gdy ty gotowałeś dla mamy. Nie możesz zostawić swojej biednej, nieskazitelnej znajomej samej z niczym do roboty. Zanim w ogóle poruszysz ten temat, przeczytałam już wszystkie trzy książki z zaklęciami, które mama kupiła wczoraj w sklepie z zaklęciami," powiedziała kojąco.

Jej głos zawsze dawał mi wrażenie kogoś niezwykle inteligentnego, ale jej wygląd sprawiał wrażenie, że jest kolejną top modelką dla koreańskiego magazynu.

"Nie miałam zamiaru pytać, ale jasne. Przeczytam je, gdy wrócę do domu wieczorem." Przeszedłem się do mojej szafy, aby znaleźć coś do ubrania.

"Wracasz do domu? Hmph. Czy ty i Logan nie uprawialiście jeszcze seksu?"

Zakrztusiłam się śliną i odwróciłam się, żeby ją olśnić. "Przepraszam, panno Familiar. Dlaczego zachęcasz mnie do seksu? Kiedy ostatnio sprawdzałam, jesteś młodsza ode mnie. Nie powinnaś mówić takich rzeczy!" podkreśliłem. Wzruszyła ramionami, wyglądając na niezrażoną, gdy wstała i szła w moją stronę.

"Po pierwsze, mogłabym być starsza od ciebie i nigdy byś nie wiedział. Istniałem, zanim się urodziłeś, a po drugie, po prostu przyznaj, że ty i Logan Cross są rzeczą i randką już. Oglądanie tego jest męcząco bolesne", huffnęła dramatycznie, a ja jęknęłam.

"Pochodząc z mojej znajomej, nie wiem, czy być zraniony lub zaniepokojony tym. Muszę znaleźć ci kochanka. Tak, powinienem stworzyć ci kochanka" - zaproponowałem, a ona się roześmiała.

"I sprawić, żebym cały dzień tkwiła w swojej sowiej formie? Nie, dziękuję. Jestem szczęśliwa będąc samotną panią i uwielbiam być w tej formie. Sprawiam, że wszystkie dziewczyny są zazdrosne, kiedy idę do centrum handlowego", pochwaliła się, przerzucając swoje długie włosy dla dodatkowego podkreślenia.




1. Sweet Logan (2)

"Dzięki Bogu, że nie jesteś naprawdę dziewczęcą dziewczyną, bo inaczej bym cię wyłączyła" - skomentowałam, rzucając jej powolne spojrzenie w górę i w dół. Obie się roześmiałyśmy, a ona sięgnęła do szafy, by wybrać jedną z moich ulubionych czerwonych sukienek.

"Załóż tę. To naprawdę komplementuje twoją opaloną skórę. Powinnaś była wziąć więcej z wyglądu swojej Matki. Byłabyś bledsza" - zauważyła.

"Muszę przyznać, że chciałabym mieć jej nieskazitelną skórę. Myślałam, że genetyka matki powinna być silniejsza niż ojca" - mamrotałam.

Moja matka była pochodzenia koreańskiego, podczas gdy mój ojciec był kaukaski. W naszej okolicy nie było zbyt wielu par międzyrasowych, ale dzięki sile i reputacji moich rodziców nie mieliśmy żadnych problemów z osądzaniem nas przez ludzi. Niestety nie przejąłem wielu jej koreańskich cech i jeśli nikt by nie zapytał, nie wiedziałby, że jestem w połowie Koreańczykiem.

Alice jednak była idealnym odwzorowaniem, począwszy od jej nieskazitelnej skóry, a skończywszy na idealnej cerze i szczupłej sylwetce. Liczba razy, kiedy poproszono ją o modelowanie, gdy robiliśmy zakupy w centrum handlowym, była porażająca.

"O proszę. Po tym jak dojrzewanie uderzyło cię w twarz, zrobiłaś się super gorąca w mgnieniu oka. Pamiętasz ostatni rok szkoły? Każdy facet uderzał do ciebie, jakbyś była ostatnią kobietą na planecie. Czy jeden facet nie poprosił cię, żebyś urodziła mu dzieci?" Alice przypomniała, a ja jęknęłam.

"Oh ya, a potem próbowałaś wydłubać mu oczy. Ach, dobre wspomnienia." Zaśmiałam się, kręcąc głową.

Podała mi sukienkę, a ja sprawdziłam stojące lustro w rogu mojego pokoju, żeby zobaczyć, czy będzie odpowiednia na nasze spotkanie.

"Warto. Naprawdę myślał, że będę dla niego siedzieć cicho na twoim ramieniu, podczas gdy on próbował dotknąć twojego biodra, jakby był twoim mężczyzną. Hmph. Naprawdę powinnam była usunąć jego oczy" - mruknęła Alice.

Roześmiałam się. "Jesteś za bardzo dla własnego dobra". Naprawdę kochałam osobowość Alice.

"Jestem niesamowita tylko dzięki tobie", mrugnęła. Uśmiechnęłam się z powrotem do niej, przed położeniem sukienki na łóżku. Przeszedłem do mojej czarnej szuflady, otwierając, aby pobrać czerwony stanik bez ramiączek i pasujące majtki. Ponieważ sukienka była bez ramiączek, ten stanik byłby idealny, a pasujące majtki były zawsze zabawne.

"Przełączę się z powrotem na moją sowią formę, zanim wyjdziesz" - zapewniła mnie Alice, siadając z powrotem na łóżku. Skrzyżowała nogi w stylu jogi i rozciągnęła się.

"Nie musisz. Moja mana jest więcej niż wystarczająca, aby cię podtrzymać," przyznałem, nie będąc nawet odrobinę zmęczonym. Mana była tym, co lubiliśmy określać jako energię potrzebną do prowadzenia magii. Im wyższą manę miałeś, tym łatwiej było prowadzić zaklęcia.

"To dlatego, że jesteś PRODIGY! Twoja magia jest nieskończona" - oświadczyła z dumą. Podniosłam na nią brew, kładąc na łóżku mój stanik i majtki.

"Uh huh. Cudowne dziecko, które chce iść do normalnej szkoły" - zauważyłam, ściągając koszulkę i zakładając stanik.

Wszyscy nazywali mnie cudotwórcą, odkąd mogłem raczkować, ze względu na mój wysoki poziom many. Mana była niezbędna, aby użytkownik magii mógł rzucać zaklęcia wysokiego kalibru. Im więcej many miałeś, tym silniejsza była twoja magia. Dawała ci również wzrost wytrzymałości. Niektórzy ludzie mieli niską manę, ale mieli szybką regenerację, uzupełniając manę w szybkim tempie.

W moim przypadku miałem wszystkie zalety: dużą ilość many odziedziczoną po matce i ojcu, szybkie odzyskiwanie many po matce i wysoki kaliber rzucania po ojcu. W połączeniu stanowiłem potrójne zagrożenie, co było jednym z powodów, dla których Alice, moja znajoma, mogła pozostać w swojej ludzkiej formie tak długo, jak chciała.

Nie lubiła przebywać w niej często, ponieważ uwielbiała latać po naszym małym miasteczku i kraść klejnoty sąsiadowi, ale była wspaniałą towarzyszką, zwłaszcza gdy potrzebowałam porady dotyczącej mody.

Alice była cicha, gdy się zmieniałam, uważnie mnie obserwując. "Czy naprawdę nie chcesz iść do magicznej szkoły?" zapytała w końcu.

Zmarszczyłam się. "Po prostu przypomina mi mojego brata," wyszeptałam.

"Jewel. Nie byłaś powodem jego śmierci," przypomniała.

"Wiem. To nadal nie powstrzymuje mnie od myślenia o tym, ilekroć używam magii," odpowiedziałam, podchodząc do mojej próżności i podłączając różdżkę do kręcenia włosów.

"Więc nie przeszkadza ci, że nie używasz swojej magii dla dobra? Byłabyś pomocna dla naszej społeczności, gdybyś jej używała," uznała Alice. Milczałam, przeczesując włosy, pozwalając, by jej słowa zapadły w pamięć.

Mieszkaliśmy w małym miasteczku o nazwie Natala, które było najbliższym miastem od Akademii Magii Brighten. Matka i ojciec przeprowadzili się tutaj ze względu na wygodę, a małe miasteczko było wypełnione wieloma ich przyjaciółmi i kolegami wojownikami magów.

Wojownicy magów byli jednostkami, które zostały wysłane do różnych krajów na całym świecie w celu zmniejszenia przestępczości i rozbicia głównych organizacji, które używały swojej magii do zła. W każdym większym kraju mieliśmy rząd i Radę, ale magowie wojownicy byli częścią międzynarodowej organizacji i niezwykle trudno było się nią stać.

Taki właśnie był Ojciec i wszyscy zakładali, że ze względu na moje zdolności magiczne pójdę w jego ślady. Szkoda ich wszystkich, bo ja nie byłam zainteresowana. Nie mogłam zaprzeczyć, że uwielbiałam uczucie używania mojej magii, ale za każdym razem, gdy to robiłam, przypominało mi się, jak zawiodłam Gabriela. Po tych wszystkich latach nadal obwiniałam się za to, co stało się tamtego dnia. Nie miało znaczenia, na ile sesji terapeutycznych poszłam, ani do jakich psychiatrów się udałam. Mój umysł był nastawiony na to, że to była moja wina i musiałam z tym żyć.

Alice westchnęła, zdając sobie sprawę, że nie zamierzam jej odpowiedzieć. "Co u mamy?" zmieniła temat.

"Tak samo. Pomieszała mnie z Gabrielem dwa razy w jednej rozmowie," ujawniłam z marszczeniem czoła.

Alice wzięła głęboki oddech. "Ona nigdy nie dojdzie do siebie, prawda?"

Zerknąłem na nią, zauważając jej smutny wyraz twarzy. "Hej. Nigdy nie wiadomo. Może wymyślimy, jak leczyć choroby za pomocą magii," zasugerowałem.

"Można by pomyśleć, że do tej pory bylibyśmy w stanie to zrobić. Potrafimy uzdrawiać. Nie rozumiem, jak leczenie chorób opartych na zdrowiu psychicznym i nerwach jest wyłączone z tego równania," mruknęła Alice.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Z sześcioma seksownymi mężczyznami"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści