Zakochany zabójca

Prolog

==========

PROLOG

==========

NOTATKI GRACE

Wpis do dziennika #441

Czy pamiętasz moment, w którym zdałaś sobie sprawę, że umrzesz? Miałam pięć lat, leżałam w moim łóżku księżniczki z baldachimem i różowymi falbankami. Mama wysłała mnie tam po tym, jak założyłam jej drogi biustonosz na Louie, naszego beagle'a. Mogło mi się to udać, ale użyłam też aparatu polaroidowego, żeby zrobić mu zdjęcie i pokazałam je naszemu listonoszowi. "Myślisz, że jestem obiektem wszystkich twoich żartów," Mama krzyknęła na mnie. "Będziesz żałować pewnego dnia, kiedy mnie nie będzie".

Wiedziałem już o zmarłych, ponieważ matka mamy zmarła na atak serca, gdy miałem trzy lata. Rozumiałam, że była na ziemi i chodziła po niej jak reszta z nas, a potem poof, umarła i już nie wróciła. Nie przypuszczałem, że to może spotkać mamę i tatę - albo że jeśli spotkało to ich, to pewnego dnia spotka również mnie. Pamiętam, że wyciągnąłem swoją mięsistą, małą dłoń i wpatrywałem się w nią, aż zamazał mi się wzrok. Miałem umrzeć. Robaki by mnie zjadły. Wyobrażałem sobie, jak moja skóra się rozpływa, aż wydawało mi się, że widzę pod nią mój szkielet. Krzyczałam tak głośno, że mama przybiegła, a potem przez tydzień spałam w łóżku jej i taty.

Prawda jest taka, że nadal patrzę na swoją rękę, kiedy leżę w nocy w łóżku i kontempluję swoją śmierć. Myślę, że reszta z nas, grabarzy, ma podobnie chorobliwe fascynacje, czy przyznają się do tego, czy nie. Bierzemy się za martwe sprawy, które nie były prowadzone od tak dawna, że większość innych o nich zapomniała lub się poddała. Wmawiamy sobie, że ścigamy śmierć innych ludzi. Rozwiązujemy sprawę i czujemy, że odnieśliśmy zwycięstwo nad ostatecznym Człowiekiem w Czerni. Może jednak zastanawiamy się, kto będzie o nas pamiętał, gdy nadejdzie nasz czas.

Piszę to przed ścianą pełną martwych kobiet. Za życia były różne - wyjątkowe fryzury, różne kolory skóry, różne rodzaje pracy - ale teraz wszystkie wyglądają tak samo. Są martwe na podłodze w swoich własnych domach, związane jak świąteczne kurczaki. Misterne sploty lin i węzłów przypominają mi shibari lub kinbaku, japońskie rytualne wiązanie, które może być formą tortury lub erotycznej przyjemności, w zależności od tego, jak się je stosuje. Mężczyzna, który związał te siedem kobiet, z pewnością zamierzał je torturować. Raporty policyjne dotyczące ich śmierci podkreślają, że dusił je powoli, rozluźniając więzy od czasu do czasu, aby je ożywić, zanim całkowicie wydusił z nich życie.

Na zdjęciach z miejsca zbrodni mają zamknięte oczy. Zakładam, że tak właśnie zostały znalezione. Wierzę, że zamknęli powieki przed grozą tego, co się z nimi działo, a także by odmówić mu przyjemności patrzenia, jak światło gaśnie w ich oczach. Przeczytałam już wystarczająco dużo o jego rodzaju, by wiedzieć, że szukają tego momentu przemiany. Bicie serca i przyspieszony puls, drżący oddech, który zamiera w klatce piersiowej - ci faceci podniecają się tą chwilą. Rozumiem więc, dlaczego kobiety zamykały oczy, gdy on stał nad nimi, zaciskając liny. Ale kiedy patrzę na ich zdjęcia, chciałbym widzieć to, co one widziały. Tylko one znają jego prawdziwe oblicze.

Jest teraz starszy, jak reszta z nas. Zszedł do podziemia dwadzieścia jeden lat temu, po ofierze numer siedem, co prawdopodobnie sprawia, że ma od czterdziestu do sześćdziesięciu pięciu lat. Wielu ekspertów twierdzi, że musi być martwy, ale nie ja. Chodzę ulicami, którymi on chodził, zaglądam do tych samych okien. Czasami wydaje mi się, że w szybach dostrzegam jego odbicie, a przynajmniej to, jak wyobrażam sobie, że musi wyglądać. Założę się, że ma taką samą ścianę zdjęć jak ja, ale jego są trzymane prywatnie, gdzie nikt inny nie może ich zobaczyć. Jego wycinki z gazet muszą być pożółkłe i kruche, tak stare, że wyglądają jak historia starożytna. Na pewno wierzy, że uszło mu to na sucho. Ale sprawdziłem prognozy pogody dla wszystkich siedmiu morderstw i teraz wiem, gdzie go znaleźć.

Pracowałem nad tą sprawą od miesięcy, spisując wszystkie swoje notatki, nagrywając rozmowy, odwiedzając miejsca zbrodni. W zeszłym tygodniu wystąpiłem w telewizji i praktycznie ośmieliłem go, żeby mnie dopadł. Nie spałam całą noc, myśląc, że każde skrzypnięcie na schodach to może być on. Te inne kobiety nie widziały, że się zbliża. Kiedy burza nadciągnęła od strony jeziora i odcięła nam prąd na pięć godzin, wzięłam nóż kuchenny i schowałam się z nim w wannie. Ale wtedy zrozumiałam, jak go zdobyć, więc nie mogę teraz stchórzyć.

Ludzie pomyślą, że robię to dla chwały lub uznania, i przyznam, że ładny, gruby kontrakt książkowy byłby słodki, ale przede wszystkim myślę o tym momencie, kiedy zostanie zakuty w kajdanki i wywleczony na oczach wszystkich. Chcę, żeby zobaczył, że to ja go znalazłam. Ja, zwykła kobieta mieszkająca w Belmont Cragin, pracująca w sklepie spożywczym. Właśnie taką kobietę zabił i przypuszczał, że ujdzie mu to na sucho na zawsze. Bo teraz jest upiorem bez twarzy, historią o duchach, a kobiety, które zabił, poznaje się tylko po sposobie, w jaki je zamordował. Można je wygooglować, by przekonać się, że to prawda. Nikt nie pamięta, że Shauna Atkins grała Marię na ostatnim roku w West Side Story, albo że Lauren Gardner chciała zostać matką zastępczą. Są teraz stałymi ofiarami, tak jak on je uczynił. Więc ja go ścigam, bo oni nie mogą. Bo może kiedy on zostanie pozbawiony życia, one odzyskają trochę swojego.

Dostaję dreszczy, gdy o tym myślę. Dosłownie gęsia skórka na moich ramionach. Będzie się czuł taki mały, taki bezradny i bezsilny. Wyobrażam sobie jego spacer przed kamerami i prawie widzę jego fa-




Rozdział pierwszy (1)

==========

ROZDZIAŁ PIERWSZY

==========

Detektyw Annalisa Vega poprzysięgła sobie randki, kiedy trzeci facet z rzędu zakończył wieczór, prosząc o obejrzenie jej kajdanek. A może żołądek skręcił jej się podczas ostatniego zabójstwa, nad którym pracowała, w którym były mąż wysadził szklane drzwi dwulufową strzelbą, upolował swoją przerażoną żonę i dokonał egzekucji, gdy ta kuliła się obok łóżka, w którym kiedyś razem spali. Trudno prowadzić wesołe pogawędki o aplikacjach i kosmosie po obejrzeniu szczątków takiego związku.

Ten facet jest inny, zapewniała ją Sassy, gdy umawiała się na spotkanie. Znam go z kościoła, do którego chodzi z matką. Ale nie martw się - on z nią nie mieszka. Annalisa, wywabiona ze swojej zacisznej kryjówki przez to donośne potwierdzenie, patrzyła teraz na swoją randkę po drugiej stronie wąskiego dwuosobowego stolika i ponownie próbowała się przekonać do jego licznych zalet. Todd Weatherby, adwokat podatkowy, miał pełną głowę ciemnych włosów, ładne zęby, bez jedzenia na krawacie i wybrał na pierwszą randkę uroczą restaurację w Wicker Park. Włoska, z serwetkami z materiału i prawdziwą świecą migoczącą na stole. Jej matka byłaby dla niego wniebowzięta.

Annalisa nie była pewna, czy ten ostatni punkt był za czy przeciw Toddowi Weatherby. Jej matka, która wpadła w apopleksję, gdy Annalisa wyszła za mąż za policjanta w wieku dwudziestu jeden lat, teraz przypominała jej nieustannie, że "zegar tyka", odkąd skończyła trzydzieści lat.

"Annalisa to ładne imię" - powiedział Todd z uśmiechem. "Czy to hiszpańskie?"

"Portugalskie". Jej pradziadek wyemigrował do New Bedford w Massachusetts w połowie XIX wieku, kiedy miasto rozkwitło dzięki kwitnącemu przemysłowi wielorybniczemu. Rodzinna legenda głosiła, że pradziadek Vega pracował kiedyś u boku Hermana Melville'a, ale Annalisa podejrzewała, że to tylko opowieść o rybach. Niezależnie od wszystkiego, jej własny pradziadek przeskoczył na statek i przeniósł się na zachód, do Chicago, aby zarobić na gwałtownym rozwoju budownictwa po wielkim pożarze. Od tamtej pory Vegas nie zmieniło się ani na jotę, żyjąc i umierając w granicach miasta, jakby to miejsce miało mur wokół swoich granic.

"Todd to ładne imię," zaproponowała. "Czy to, um ... angielski?"

"Może? Jestem nazwany po moim wujku. Prowadzi on fabrykę produkującą guziki w New Jersey. Czy wiesz, że guziki sięgają prawie 3000 lat p.n.e.? Ich najwcześniejsze znane użycie było w Indonezji, z powrotem, kiedy były one wykonane z muszli. Ale później..."

Stłumiła ziewnięcie i odpłynęła wewnątrz swojej głowy. Może następnym razem mogłaby poprosić Sassy o polecenie dobrego filmu lub utalentowanej masażystki. Powinnam po prostu zaakceptować swoje przeznaczenie i adoptować kota, pomyślała. Albo może dwa. Mogłyby dotrzymywać sobie towarzystwa, gdy ona byłaby w pracy. Todd wciąż mówił, a ona zmusiła się do skupienia na jego słowach. Miał swój kieliszek do wina w powietrzu, jakby chciał wznieść toast. Posłusznie, ona również podniosła swój. "Za nas," powiedział. "Jesteśmy przeznaczeni do bycia razem zawsze".

"Uh ... co?" Zatrzymała swój kieliszek.

"Nas," powtórzył, patrząc chagrined jak on ruchome między nimi. "Wiesz - śmierć i podatki. Jesteśmy nieuchwytni!" Uśmiechnął się na swój własny żart o ich odpowiednich karierach, a jej uśmiech zastygł w miejscu. "Dostać to?" on prodded.

"Och, dostałem to."

Wyczyścił gardło. "Czy jesteś zainteresowana menu deserowym?"

Czas decyzji. Ticktock. Patrzył na nią z nadzieją w oczach. Wiedziała, że mogła zrobić wiele gorszych rzeczy, ale nie chciała bezbarwnego związku tylko po to, żeby powiedzieć, że go ma. Chciała małżeństwa swoich rodziców, bratnich dusz od czterdziestu czterech lat i licząc. George i Maria wciąż trzymali się za ręce pod stołem przy kolacji. Tymczasem Annalisa chodziła na randki, na których nic nie było, prowadząc rozmowy tak drobne, że trzeba było użyć mikroskopu, żeby je rozszyfrować. Jej idealny deser w tym momencie był kufel Ben & Jerry's, sam, skulony na swojej kanapie z Netflix zaległości. "I-" W jej torebce, jej telefon służbowy zaczął ćwierkać, a ona wyciągnęła go, aby spojrzeć. Dyspozytornia wysłała SMS-a z prośbą o zgłoszenie się, kod 10-54. Ciało. "Och," powiedziała z tym, co miała nadzieję zabrzmiało jak żal, "Przepraszam, muszę iść. To praca."

"Praca? Nawet o tej godzinie?"

Już zbierała swoje rzeczy. "Wydział zabójstw nie dziurkuje karty czasu pracy" - oświadczyła, może zbyt radośnie.

Todd deflorował w swoim fotelu, nie mogąc polemizować z tym truizmem. "Śmierć" - powiedział ponuro, ponownie podnosząc swoją szklankę. "Jest nieuchronna".

Annalisa dzwoniła ze swojego nijakiego szarego Civica, gotowa skierować go wszędzie tam, gdzie skierował ją kapitan dyspozytor. Podał jej adres w Belmont Cragin, co byłoby stosunkowo prostym strzałem na zachód, tylko około pięciu i pół mili, ale z ruchem miejskim zajęłoby jej to blisko pół godziny. "Dobra, zwijam się", powiedziała uruchamiając silnik.

"Bądźcie poinformowani, że to kod 3".

"Kod 3?" Nigdy nie musiała uruchamiać świateł i syren, odkąd została detektywem. Ofiary zawsze były martwe i coraz zimniejsze do czasu jej przybycia. 10 minut w obie strony nie robiło różnicy.

"Patrol jest wigilijny. Chyba jest źle."

Zapaliła światło i mentalnie skorygowała czas jazdy w dół do piętnastu minut. Przejazd North Ave był czystym Chicago - szeroki bulwar otoczony zatłoczoną mieszanką budynków mieszkalnych i handlowych. Mijały w mgnieniu oka, gdy wjeżdżała i omijała wolniejszy ruch. Co do cholery mogło tak wystraszyć jednostki, że poprosiły o kod 3? Nawet przeciętny gliniarz po roku pracy widział na własne oczy.

Dotarła do Belmont Cragin i zwolniła tempo, wkraczając na terytorium mieszkalne. Dzielnica ta, założona w 1800 roku przez pojedynczy saloon, zamieszkiwana była głównie przez mężczyzn i kobiety, którzy pracowali w niezliczonych firmach powstałych w Belmont Central. Przestępstwa z użyciem przemocy były stosunkowo rzadkie. Annalisa nie dostawała tu wielu wezwań, nie mówiąc już o czymś, co wymagałoby kodu 3. Wiedziała, że trafiła na właściwą ulicę, kiedy zobaczyła wirujące światła czterech osobnych czarno-białych jednostek. Zaciekawieni okoliczni mieszkańcy włączyli swoje światła i wyszli z domów, gromadząc się na ulicy tak, że Annalisa musiała zwolnić i przepchnąć swój samochód przez tłum. "To cholerne wydarzenie sezonu" - mruknęła, rezygnując ze znalezienia miejsca parkingowego i porzucając swój pojazd obok starszego Chevy Lumina z trzema biletami parkingowymi na przedniej szybie.



Rozdział pierwszy (2)

Zmarszczyła brwi, gdy zobaczyła dwóch mundurowych wychodzących przez drzwi frontowe, rozmawiających ze sobą z ożywieniem, gdy biegli po schodach. Trzeci facet skierował się do środka, gdy wyszli - duży ruch na tym, co powinno być chronioną sceną. Annalisa, świadoma tego, że przyszła w ołówkowej spódnicy, obcisłym, krwistoczerwonym topie i szpilkach, zatrzymała się, by włożyć wiatrówkę policji chicagowskiej, pomimo łagodnej majowej temperatury na zewnątrz. Wzięła parę rękawiczek i butów z pudełek na siedzeniu pasażera i poszła znaleźć oficera, który ją wezwał. Stał na skraju chodnika w pobliżu starannie przyciętych krzewów, wyglądając równie zielono. Zauważyła delikatny połysk potu na jego górnej wardze.

"Ty jesteś RO?" zapytała.

"Tak, proszę pani. Marc Reyes. Odpowiedziałem na telefon z prośbą o sprawdzenie stanu zdrowia pod tym adresem. Mieszkanka - kobieta o imieniu Grace Harper - nie była osiągalna od kilku dni i opuściła swoją ostatnią zmianę w pracy. Przyjechałem o dwudziestej dwudziestej piątej i zastałem drzwi wejściowe zamknięte. Poszedłem na tyły i zobaczyłem, że drzwi do kuchni mają rozbity panel z okna. Byłem w stanie sięgnąć, aby otworzyć drzwi i natychmiast poczułem silny zapach rozkładu wewnątrz domu. Poszedłem za zapachem na górę i znalazłem ofiarę, która nie reagowała na podłodze w sypialni." Sprawdził jej reakcję. "Oczywiście zmarła. To wtedy zadzwoniłem do niej."

"A potem kogo jeszcze wezwałeś?" zapytała, gdy zatrzasnęła rękawiczki.

"Proszę pani?"

Kiwnęła w stronę domu. "Mógłbyś tu sprzedawać bilety, Reyes. Na całej scenie pełzają unis, a w rezultacie gapie ustawiają się w kolejce, jakbyśmy urządzili paradę World Series."

Miał łaskę, by wyglądać na zakłopotanego. "DB, ona jest ... cóż, dzika. Dziwna. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego. To naprawdę chore gówno - jeśli wybaczysz mi mój język. Chyba trochę się tym przejąłem, będąc tu z nią sam na sam. Zadzwoniłem do mojego kumpla Dickersona, a potem on zadzwonił do swoich chłopców. Urwał, najwyraźniej zdając sobie sprawę, jak słabo brzmią te wymówki. "Oni wiedzą, żeby niczego nie dotykać".

Już widziała, że nie mieli na sobie ochronnych butów. Bóg jeden wiedział, co wleźli i wynieśli z domu. "Nie obchodzi mnie, czy mają edykt od papieża. Wynocha z mojego miejsca zbrodni. Nikt poza ME nie wchodzi i nie wychodzi od teraz, słyszysz?"

Jego spojrzenie prześlizgnęło się po jej ramieniu. "Nawet on?"

"Hej, Vega, poczekaj," zawołał znajomy męski głos. Zamknęła oczy z rezygnacją, ale nie odwróciła się. Winorośl powiedziała jej, że jej były mąż jest z powrotem w mieście, z powrotem w pracy, a teraz dosłownie na jej plecach, gdy oparł się na jej ramieniu, aby wsunąć but na swój but.

"Carelli." Ponowne zawieranie znajomości z Nickiem Carellim po trupach wydawało się trafną metaforą. Jej dowódca, Zimmer, zapytał ją, kiedy Nick przeniósł się z powrotem z Florydy, czy Annalisa miałaby problem ze współpracą z nim. Annalisa była najbardziej zielonym detektywem w oddziale, nowicjuszem. Nick miał za sobą prawie dziesięć lat. Wiedziała, że gdyby mrugnęła, którego z nich Zimmer zdecydowałby się zatrzymać. Rozstanie było polubowne, powiedziała Zimmerowi. To już zamierzchła historia. Ta ostatnia część była dość prawdziwa. Ona i Nick pobrali się, gdy miała dwadzieścia jeden lat, i rozwiedli się, zanim skończyła dwadzieścia trzy lata, w związku, który z perspektywy czasu był martwy w chwili przybycia.

Jej były mąż oparł się ciężko na jej ramieniu, gdy zsuwał bucik na drugi drogi skórzany but. Nadal miał pełną głowę ciemnych włosów, zauważyła z klinicznym dystansem, i ten sam cholerny błysk w oku.

"Dyspozytornia też cię wezwała?" zapytała go.

"Byłem już w okolicy".

"Jasne. Jest tam liceum, a to sezon balowy. Przypuszczam, że jej rodzice chcieli, żeby wróciła do domu przed godziną policyjną, hmm?"

Błysnął uśmiechem, autentycznie rozbawiony, gdy ruszyli w górę chodnika. "Hej, co się stało? Ostatnio słyszałem, że chcesz być prawnikiem."

Rachunki za prawo, oprócz zwykłych rachunków, sprawiły, że ukończenie typowego czteroletniego college'u zajęło jej siedem lat, a kiedy już go skończyła, ostatnim miejscem, do którego chciała się udać, była szkoła prawnicza. Przez dwa lata pracowała w biurach, nudząc się do granic możliwości. Pewnego dnia na ulicy L pojawił się plakat rekrutacyjny przedstawiający parę dumnych umundurowanych policjantów, jednego mężczyznę i jedną kobietę. Widniał na nim napis: Ochrona. Honor. Współczucie. To są nasze wartości rodzinne. Annalisa dbała o bezpieczeństwo miasta, ale to słowo rodzina skłoniło ją do zadzwonienia pod numer na plakacie.

"Tak?" powiedziała do Nicka. "Ostatnio słyszałam, że przeniosłeś się z powrotem na Florydę". Jej bracia lubili myśleć, że wygonili go z miasta, jego ogon między nogami.

"Co mogę powiedzieć? Brakowało mi hot dogów".

"Nie mogłeś znaleźć pracy w innej dzielnicy?"

"Może ja też za tobą tęskniłem".

Przewróciła oczami. "Nie tęskniłeś za mną zbytnio, kiedy byliśmy małżeństwem, Carelli. Teraz jest trochę za późno, żeby zacząć."

Trzymał otwartą bramę dla niej i patrzył na jej dekolt, gdy przechodziła obok. "Widzę, że nie tylko ja byłam na mieście tego wieczoru."

Zapięła swoją wiatrówkę. "Spróbujmy teraz skupić się na pracy, prawda?"

"To ty poruszyłaś temat randek." Wyciągnął szarmanckie ramię w kierunku frontowych schodów. "Po tobie."

Wspięła się przed nim i zatrzymała się na małym ganku, aby zbadać scenę, podczas gdy Nick pokiwał głową w środku. "Impreza skończona, koledzy," krzyknął. "Wszyscy na zewnątrz. Teraz." Trzy więcej mundurowych, dwóch mężczyzn i jedna kobieta, trailed out jak niegrzeczne dzieci w wieku szkolnym. Annalisa zauważyła, że chodnik był zadbany, wolny od brudu, piasku i soli, które gromadziły się podczas chicagowskiej zimy. Dom Grace Harper miał skrzynki na kwiaty wypełnione bratkami i ozdobną gwiazdę przymocowaną do bocznicy. Annalisa dotknęła jej jednym palcem w rękawiczce, zanim weszła za Nickiem do środka domu.

Zakasłała, gdy uderzył ją zapach.

"Tak, jest dojrzała", powiedział Nick, robiąc zdegustowaną minę ze swojego miejsca przy oknach we frontowym pokoju. Skontrolował je pod kątem śladów manipulacji.




Rozdział pierwszy (3)

Annalisa rozejrzała się po skąpym, ale gustownym wystroju - ciepłe beżowe ściany, kilka oprawionych w ramki obrazów, które można było znaleźć w każdym sklepie wielkopowierzchniowym. W kominku stał żelazny kandelabr z dużymi białymi świecami, które wydawały się nigdy nie zapalone. Przepastne poduszki na sofie były puszyste i precyzyjnie ułożone, żadnych wgnieceń. Annalisa przejechała palcem wzdłuż górnej części płaszcza i jej rękawica odeszła czysta.

"Ciało musi być na górze" - powiedział Nick, kierując się na schody.

Przytaknęła, niechętnie podążając za nim. Kobieta, która utrzymywała tak nieskazitelny dom, byłaby upokorzona, gdyby znalazła się w stanie rozkładu na podłodze, jej płyny wyciekały wszędzie. Annalisa poszła na tył domu, do kuchni, gdzie znalazła rozbitą szybę w oknie, o której wspominał Reyes. Odłamki szkła leżały na całej podłodze, ale poza tym pomieszczenie było nieporuszone. Żadnych naczyń w zlewie. Żadnych zdjęć na lodówce. Annalisa czasami wykorzystywała wyobrażone miejsce zbrodni jako motywację do porządkowania własnego mieszkania. Każdy, kto prowadzi śledztwo w sprawie twojego morderstwa, pomyślałby, że twoje mieszkanie zostało splądrowane w poszukiwaniu heroiny, powtarzała sobie, zmuszając się do odłożenia sterty prania na łóżko i zebrania z podłogi w kuchni osuwających się śmieci. Rozglądając się teraz dookoła, zdała sobie sprawę, że to nie ma znaczenia. Martwy był martwy, bez względu na to, jak czysty był twój dom. Uważała, żeby przytulić się do ścian, na wypadek gdyby zespół kryminalistyczny znalazł ślady stóp na skądinąd nieskazitelnie czystej podłodze Grace Harper. Zrezygnowana tym, co ją czekało, Annalisa ruszyła w stronę schodów.

Nick wyłonił się niczym prowodyr z zacienionego korytarza u szczytu schodów. "Jezu." Złapała się za pierś i cofnęła się o krok. "Wystraszyłeś mnie jak cholera".

"Musisz to zobaczyć" - odpowiedział, z rozgorączkowanym błyskiem w oku. Podążyła za nim wąskim korytarzem do sypialni, ich stopy skrzypiały na wypaczonej drewnianej podłodze. Choć raz była zadowolona, że to on przejął inicjatywę. Drzwi do sypialni były stare jak reszta domu, nieustannie się zamykały, a Nick pchnął je płaską stroną dłoni.

Annalisa zatrzymała się w momencie, gdy zobaczyła ciało. Ofiara, prawdopodobnie Grace Harper, była średniego wzrostu kobietą rasy kaukaskiej z plątaniną ciemnych włosów. Leżała naga, twarzą do ziemi, z rękami związanymi za plecami i połączonymi z nogami i szyją skomplikowaną serią węzłów. Jej blade ciało było odbarwione na szyi, a podwiązka wokół gardła sugerowała, że to była przyczyna śmierci. Annalisa oddychała przez usta i próbowała zignorować pełzający strach, który wije się po jej kręgosłupie jak letnia winorośl.

"Robi się coraz dziwniej" - powiedział jej ponuro Nick.

Kiwnęła głową na znak, że go usłyszała, ale nie była w stanie przestać wpatrywać się w ciało. Musiał szarpnąć ją za łokieć, żeby się poruszyła. Przeszli obok do kolejnego pokoju, tego urządzonego jako biuro. Mogła dostrzec biurko i krzesło. Nick wszedł do pokoju i odwrócił się tak, że stanął twarzą do ściany przylegającej do biurka, więc Annalisa odzwierciedliła jego postawę. "O mój Boże", odetchnęła, gdy zobaczyła ścianę ze zdjęciami. Martwe kobiety, wszystkie uduszone linami. To w centrum mogło być zrobione z pokoju obok. Przedstawiało ciemnowłosą kobietę zwróconą twarzą do ziemi, ze związanymi rękami i stopami. Jedyną różnicą była czerwona chusta na jej szyi. Annalisa wciągnęła powietrze i wpatrywała się z szeroko otwartymi oczami w obraz, który ożył wprost z jej marzeń. Dwadzieścia lat rozpłynęło się wokół niej. Czuła się oszołomiona, chora.

"To jak sanktuarium morderstwa", odetchnął Nick w powrozie. "I ktoś zadał sobie wiele trudu, żeby wystawić powtórkę. Spójrz na ten - to ta sama liczba węzłów, ta sama pozycja ciała".

"On wrócił." Annalisa przełknęła dwa razy w szybkim tempie, by przywrócić głos. "Będziemy musieli powiedzieć jej synowi".

"Jej syna? Myślałam, że ofiara mieszka tu sama."

Wyciągnęła rękę i pogłaskała zdjęcie drugiej martwej kobiety. Całą jej siłę zajęło, by nie rozerwać zdjęcia i nie przyłożyć go do piersi. "Nie syn Grace Harper. Jej."




Rozdział drugi (1)

==========

ROZDZIAŁ DRUGI

==========

"Jej syn?" zapytał Nick, gdy Annalisa głaskała zdjęcie drugiej ofiary. "Znasz tę kobietę?"

Był czas, kiedy nie wyobrażała sobie przyszłości bez Katie Duffy w niej. Teraz jej zwłoki były przyklejone do ściany martwej kobiety - martwej kobiety, która z wyglądu mogła być jej siostrą bliźniaczką.

"Znałam ją, tak. Jej syn Colin i ja, my... chodziliśmy razem do szkoły." To była najszczersza prawda, jaką mogła powiedzieć. Była ostrożna, aby utrzymać Colina w tajemnicy przed Nickiem podczas ich krótkiego małżeństwa. Trzymała Colina w tajemnicy przed wszystkimi. W jej wspomnieniach, zawsze był jej.

"To jest jakieś supremalnie dziwaczne gówno" - powiedział Nick, zwijając ramiona, jakby nie mógł się rozluźnić. "Znajdujemy naszą ofiarę martwą na podłodze w jej sypialni, związaną jak świąteczna pieczeń, a ona ma wiszące zdjęcia, jakby żyła, żeby zrobić zdjęcia z tego wydarzenia. To tak jakby sama pracowała nad swoim morderstwem."

"W pewnym sensie, może była." Wzrok Annalisy powędrował po ścianie.

"O czym ty mówisz?"

"Mówisz, że tego nie rozpoznajesz?" Patrzyła na niego ze zdziwieniem. "Ta cała ściana jest pokryta informacjami ze sprawy Lovelorn Killer. Katherine Duffy była ostatnią znaną ofiarą." Wskazała na inne zdjęcie u góry po prawej stronie, które przedstawiało podobnie makabryczne zwłoki, związane w misterny sposób i ułożone na podłodze. "Ta wygląda jak Lisa Sheffield. A tam jest Denise Marklund." Grace Harper przykleiła wszystkie siedem ofiar, wraz z mapą pokazującą miejsca zbrodni i policyjnym szkicem możliwego podejrzanego - nieokreślonego białego mężczyzny o szerokim czole i cienkich ustach. Zdjęcie krążyło przez lata, nie dając żadnego tropu. Morderca, jeśli to w ogóle był on, nie przypominał już szkicu.

"A, no tak. Morderca z Lovelorn. Pamiętam tego gościa. To ten, który pisał potem listy do gazet o tym, jak bardzo kochał swoje ofiary. Tak bardzo żałował, że musiał je zabić." Przeskanował rząd ofiar. "Co za brednie."

Spojrzała na niego, zdezorientowana jego dystansem. Potem przypomniała sobie, że był policjantem w pierwszym pokoleniu, który urodził się w Jacksonville na Florydzie. Nie dorastał z tą sprawą w swoim domu, niechcianym gościem, który wprowadził się jednej nocy, a potem został na dwadzieścia lat. Ojciec Annalisy był w pracy przez trzydzieści lat i miał kiedyś taki sam pokój jak ten. Na myśl o Popsie poczuła świeże ukłucie. Jemu też musiałaby powiedzieć. "Zabił siedem kobiet w ciągu kilku lat pod koniec lat 90. Potem zniknął z pola widzenia około Y2K. Zamordował Katie Duffy w noc Halloween i od tamtej pory nic. Myślę, że większość ludzi myślała, że jest martwy albo gdzieś zamknięty".

Nick zerknął z powrotem w kierunku drugiego pokoju. "Tak? Cóż, wygląda na to, że znowu zgłodniał. Albo to, albo ma utalentowanego dublera. Zdajesz sobie sprawę, że to cholerna beczka prochu, na której siedzimy, prawda? Całe miasto zaraz wybuchnie." Potarł dłonie, może zdenerwowany, a może podekscytowany perspektywą. Annalisa wzdrygnęła się. Już raz została złapana w eksplozji, cały jej świat implodował. Morderstwo Katie było straszne samo w sobie, nie mówiąc już o wszystkim, co nastąpiło później. Annalisa wiedziała, że jej ojciec pracuje czasem nad sprawami morderstw, ale nie rozumiała wtedy, jak jedna śmierć może rozsadzić dziurę w całej dzielnicy.

Wrócili do badania Grace Harper, uważając, by nie zbliżyć się zbytnio, zanim miejsce zdarzenia nie zostanie przetworzone i udokumentowane. Annalisa dostrzegła w sypialni tę samą skrupulatność, którą zauważyła na dole: mosiężne łóżko, starannie pościelone, jedna szafka nocna, na której stała lampka, radio z zegarem i jedna powieść tajemnicza z zakładką w połowie drogi, wszystko precyzyjnie ułożone bez śladów kurzu. Podryfowała do komody, na której widniała seria różnych srebrnych pozytywek. Wszystkie siedziały otwarte, ale bezszelestne, jak rząd małż, które czekają na pożywienie. Skóra Annalisy poczuła się napięta i swędząca, patrząc na nie. "Otworzył wszystkie te pozytywki" - mruknęła do Nicka. "Myślę, że kazał jej ich słuchać, kiedy ją dusił". Nie było mowy, żeby kobieta tak przenikliwa jak Grace Harper zostawiła swoją kolekcję siedzącą otwartą w ten sposób.

Odwróciła się i zobaczyła Nicka, który kucał przy łóżku. "Myślę, że musiał tu siedzieć, żeby to zrobić. Widzisz jak jest lekkie wgniecenie w narzucie? A ta lina wygląda, jakby pewnie rozciągała się na sześć stóp albo i więcej. Siedział sobie wygodnie, żeby obserwować jej zmagania na podłodze". Nick podniósł się i spojrzał w stronę drzwi. "Gdzie, do diabła, jest już lekarz medycyny sądowej? Musimy teraz zająć się obróbką sceny. Ten facet ma już co najmniej kilka dni przewagi nad nami."

"Biuro ME działa z opóźnieniem. Co jeszcze nowego?" W związku z brakiem personelu i wzrostem liczby zgonów spowodowanych opioidami, a także wszechobecną przemocą gangów w południowej i zachodniej części miasta, Egzaminator Medyczny Hrabstwa Cook miał duże zaległości w prowadzeniu dochodzeń, z których wiele było niekompletnych. Annalisa ponownie spojrzała na Grace Harper i ślady po ligaturach na całym jej ciele. Podejrzewała, że Grace przeskoczy kolejkę, gdy tylko ME się jej przyjrzy.

Ruszyła, żeby sprawdzić okno w sypialni. Na zewnątrz znajdowała się ucieczka przeciwpożarowa, ale okno wyglądało na zamknięte i nienaruszone. Porządne łóżko mówiło, że ich ofiara nie została zaskoczona we śnie, ale przedłużone tortury sugerowały, że zabójca wiedział, że może być sam na sam z Grace Harper przez wiele godzin bez przerwy.

"Brak zdjęć na wystawie, tylko jedna sypialnia w tym miejscu. Wygląda na to, że nasza ofiara była całkiem odizolowana." Podniósł powieść, otworzył ją i odłożył z powrotem. "Mówiłaś, że ta druga kobieta miała syna?"

Colin. Był kiedyś słońcem na niebie Annalisy, pierwszym chłopakiem, który zauważył, że jest dziewczyną w rodzinie pełnej braci. Byli nierozłączni przez cały jej rok szkolny, aż do śmierci jego matki. Pamiętała go w dniu pogrzebu Katie, siedzącego na zniszczonym krześle na werandzie i patrzącego, jak deszcz tryska z przepełnionych rynien. Dla Katie Duffy nie było delikatnej mgiełki z łez. To był brzydki deszcz, jakby ktoś wziął nóż myśliwski do brzucha chmury. Reszta żałobników stłoczyła się w domu, ulica zakorkowana była samochodami, wiele z nich było czarno-białych. Katie była kiedyś żoną policjanta, jej mąż, Owen, partnerował Popsowi, a jej śmierć wydobyła na wierzch całą rodzinę.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Zakochany zabójca"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści