Zadowolić nauczyciela

Prolog

========================

Prolog

========================

Colbie

"Tworzysz coś z niczego. Obiecuję."

"Potrzebujesz pomocy, Colbie."

Złapałem nadgarstek Jess, kiedy próbowała odejść. "Jestem w porządku." I enunciated te dwa słowa pewne, że będzie zrozumieć, jak poważnie miałem na myśli je.

Jess miała zamiar zrobić sobie chorobę, jeśli nie przestanie skręcać szyi. I łzy. "To wszystko jest tam. Kawałki pasują do siebie. Nie mogę uwierzyć, że byłem tak głupi, że nie zauważyłem".

"Jess, ja nie żartuję. Niższy głos." Zacisnąłbym jej usta lub wsadził w nie szmatkę, gdybym musiał. Nie byłem powyżej kneblowania mojego najlepszego przyjaciela.

Drzwi do sali stały otworem od miejsca, do którego weszła, a jej ton wzrastał z każdym słowem. Miała mnie w pułapce, nie mogąc ominąć jej znacznie mniej trzymać wszystkich innych od słuchania.

"Nie. Gdybyś nie miała nic do ukrycia, nie martwiłabyś się, że ktoś mnie usłyszy". Smark uciekł z jej nosa, a ona czkawką, kiedy mówiła. "Od jak dawna robisz," machała rękami w kółko, "to?".

Wziąłem głęboki oddech, nie mogąc wymyślić odpowiedzi, która by ją uspokoiła. Prawda tylko pogorszyłaby sprawę.

"Czy to jest to, co się stało tej nocy, kiedy Eli przyszedł po ciebie do mojego domu?".

Potrząsnęłam głową i wpatrywałam się w jej buty.

Nadal nie odpowiedziałam.

Jess tupnęła stopą o ceramiczne płytki, ale jej but nie zrobił prawie takiego hałasu, jaki zrobił jej głos, kiedy krzyknęła: "Odpowiedz mi, do cholery. Powiedz mi, dlaczego się zabijasz." Jej pięści trzęsły się u boków, ale nie mogłem określić, czy to złość, czy rozczarowanie sprawiło, że drżała.

Tupolew rozpoczął się u dołu schodów, szybko się zamykając.

Próbowałem zepchnąć ją z drogi, ale zaczepiła się o framugę drzwi i trzymała się jak najdłużej. "Jesteś niedorzeczny".

"To dlatego tak bardzo schudłaś, prawda? I dlaczego twoi rodzice są przerażeni. Nie wiedzą tylko, że to katalizator wszystkich innych rzeczy." Jakby potrzebowała, żeby każda osoba w domu słyszała każde jej słowo, jej jasność nie przychodziła cicho.

Moje mury obronne stały się grube i silne. Jeśli ona się nie zamknie, to ja się zamknę. Co dokładnie się stało, gdy Caden potknął się w drzwiach, a za nim moi bracia i rodzice.

Caden obrócił Jess w swoją stronę. Zmiana w jego wyrazie ustąpiła w chwili, gdy zorientował się, że ona płacze. Chasity wyglądała na zdezorientowaną. A żaden z moich braci nie powiedział ani słowa. Moi rodzice podnieśli ogon, ale zanim którykolwiek z nich mógł wyrazić troskę lub pytanie, Jess szlochała w klatkę piersiową mojego młodszego brata.

"Ona umrze, Caden. Mówiłam ci sto razy, że coś jest nie tak, a ty nie słuchałeś". Pięść Jess biła w ramię Cadena, gdy jej kolana postanowiły zrezygnować z utrzymania jej ciężaru.

To było co najmniej melodramatyczne przedstawienie. Przewróciłem oczami, gdy Caden złapał ciężar swojej dziewczyny i nabił ją na palce. Usiadł na łóżku z nią w ramionach, a jedyne, o czym mogłam myśleć, to sposób, w jaki czułam się, gdy Eli mnie kołysał.

Boże, tęskniłam za nim.

"Colbie, co się dzieje?" Prymitywny, a zarazem zaskoczony głos mojej matki ledwo przebił się przez zamieszanie związane z tłumem ludzi, którzy teraz unosili się w wejściu do mojej sypialni. Zerknęła na Jess i Cadena, a z powrotem na mnie w poszukiwaniu wyjaśnień.

Skrzyżowałam ramiona. "Nic."

"To nie jest prawda." Jess był blubbering bałagan, a Caden musiał dostać swoją dziewczynę pod kontrolą. "Spójrz na jej twarz."

Machnęłam bolesnymi pociągnięciami pod rzęsami, żeby usunąć pozostałości tuszu, wiedząc, że to daremne. Nie zdążyłam umyć twarzy, zanim Jess wpadła w histerię. Woda wciąż płynęła obok mnie. W rzeczywistości wyrzuciła całą moją sekwencję z porządku.

"Proszę spojrzeć na jej oko, dr Chapman." Skuliła się, a ja chciałem skręcić jej cholerny kark. "Proszę spojrzeć."

Ojciec przepchnął się przez grupę, ale zanim zdążyłam zatrzasnąć drzwi - z których Caden usunął Jess - i schować się za nimi, on uderzył dłonią w drewno i zmusił je do otwarcia. Nie pamiętałam, kiedy ostatnio tata położył na mnie ręce, ale złapał mnie za brodę, żeby mógł zobaczyć moją twarz.

Jess nadal murował z łóżka. Tymczasem moja rodzina czekała z zapartym tchem, aby zobaczyć, co Jess odniosła. Mój tata był lekarzem. Gdyby Jess to widział, natychmiast by to zrobił. Przechylił mój podbródek na bok i dwoma palcami rozchylił mi powieki.

Przeszedł od patrzenia na moje oczy do patrzenia w nich. "Colbie, co się dzieje?" Gruff tumble żwirowego głosu mojego ojca przybrał łagodniejszy, zatroskany ton. To był głos mojego dzieciństwa, ten, który w nocy tulił mnie do łóżka. Nie słyszałam tego człowieka od lat i zdałam sobie sprawę, że tęskniłam za nim tak samo jak za Eli.

Wzruszyłam ramionami, ale próba przejścia obok niego nie miała sensu. A nawet gdybym miała, między mną a wolnością była warstwa za warstwą ludzi. "Nic, nic mi nie jest." Gdybym przyjął łagodniejsze podejście niż warczenie, mógłbym przekonać ojca, że to prawda.

"To nie jest prawda, dr Chapman. Proszę ją zapytać, co robiła. Zapytaj ją, co robi za każdym razem, gdy odchodzi od stołu".

Mój brat próbował uspokoić swoją dziewczynę. "Jess-"

"Zapytaj ją!" Jess była na skraju hiperwentylacji, a wiedza medyczna mojego taty byłaby lepiej dostosowana do uzyskania jej pod kontrolą, zanim zemdleje.

"Zamknij się, Jess. Nikt nie dba." Ściany odetchnęły, kradnąc moje powietrze. "Zamknij się." Pokój obrócił się, boczne swipingując moją równowagę. "Zamknij się." Grawitacja ścisnęła każdy centymetr mojego ciała, rozrywając moje ciało. "Zamknij się." Nie wiedziałem już, czy nadal krzyczałem te same słowa na powtórce, czy było to echo smagające łazienkę. Nie obchodziło mnie to.

Powstało pandemonium, a ja straciłem kontrolę nad rzeczywistością. Brat po bracie pochylał się nad moją twarzą i znikał, by następny mógł zademonstrować swoją dezaprobatę w lustrze mojego umysłu.

Nic z tego nie było prawdziwe, a może wszystko było.




1. Colbie (1)

------------------------

1

------------------------

========================

Colbie

========================

Cztery miesiące wcześniej

"Colbie," zawołała moja matka z dołu schodów. "Kochanie, to pierwszy dzień twojego starszego roku; nie chcesz się spóźnić".

"Idę, mamo". Spacyfikowanie jej było łatwe.

Z całej siódemki dzieci, ja byłem tym, o które martwiła się najmniej. Jako jedyna dziewczynka w ogromnym morzu chłopców, urodzona jako czwarte dziecko, byłam w samym środku. Nigdy nie sprawiałam kłopotów ani jej, ani mojemu ojcu. Moi bracia nigdy by na to nie pozwolili. Zostaliśmy wychowani na głębokim południu przez bogobojnych chrześcijan. Nasza rodzina jadła razem kolację, odmawialiśmy modlitwę przed posiłkiem, chodziliśmy do kościoła w środowe wieczory i niedzielne poranki, mówiliśmy "proszę pana" i "proszę pani" tak samo jak "proszę" i "dziękuję", i jako całość prowadziliśmy życie, którego większość nam zazdrościła. Mój tata był lekarzem, a mama gospodynią domową, oboje pochodzili z pokoleń starych pieniędzy. Nie pragnęliśmy niczego i mieliśmy wszystko. Ale gdzieś pośród tej doskonałości zgubiłem się w natłoku sportowych karier mojego rodzeństwa. W sercu Dixie królował futbol, a moi bracia byli spadkobiercami tego tronu.

Kiedy dotarłem na dół schodów, pocałowałem ją w policzek. "Pa, mamo".

"Nie zapomnij, że twoi bracia mają dziś trening po szkole. Powiedziałam im, że możesz się trochę spóźnić, jeśli twoja lekcja fortepianu się przeciągnęła".

Zazwyczaj nie byłam obarczona odpowiedzialnością za moich młodszych braci, Cadena, Claytona i Collina, ale mój najstarszy brat, Caleb - któremu również zdarzyło się być trenerem piłki nożnej w naszej szkole średniej po wspaniałej karierze na Uniwersytecie Georgii - musiał iść do sądu po szkole i nie będzie tam, aby przyprowadzić trzech stoges do domu. W końcu wiązał się ze swoją ukochaną z dzieciństwa w ślubie stulecia, zanim sezon naprawdę się zaczął, a dziś odbierali licencję na ślub. Nic nigdy nie kolidowało z futbolem w tym mieście - życie było zaplanowane wokół meczów domowych na tailgating, wyjazdowych na imprezy wokół ogromnego telewizora i możliwość uczestniczenia w misce na koniec sezonu. Dodaj wiosnę i lato szkolenia do tego harmonogramu i nie było praktycznie żadnego okna możliwości, gdzie piłka nożna nie był przedni i centrum.

Na szczęście Chasity, narzeczona mojego brata, była cheerleaderką i żyła życiem futbolowym tuż obok swojego przyszłego małżonka. Ona była typem noszącym monogram, machającym pomponami, typem sorority, który zjadał te rzeczy. Zastanawiałam się, czy kiedykolwiek się wyłączy. Ale dzięki niej Caleb był szczęśliwy i tylko to się liczyło. Chociaż modliłam się jak diabli, żeby wybrali inną literę niż C dla imion swoich dzieci. Caleb i Chasity Chapman wystarczyli. Nigdy nie dowiedziałabym się, co opętało moich rodziców do dokonania takiego wyboru, ale przysięgłam, że klątwa skończy się na mnie.

"Wiem, mamo. Nie zapomnę ich odebrać".

Cadenowi brakowało miesiąca do ukończenia szesnastu lat i uzyskania prawa jazdy. Ten obowiązek spadłby na niego w tym momencie, ale w międzyczasie oczekiwano, że będę go wypełniać. Moja matka miała obowiązki społeczne, które sprawiały, że była zajęta teraz, gdy wszyscy mieliśmy swoje własne życie towarzyskie. Była uosobieniem południowej belle i musiała dbać o swój wizerunek. Nasza rodzina działała jak dobrze naoliwiona maszyna i nikt nigdy nie widział żadnych szczelin w zbroi Chapman, nie żeby były jakieś... oprócz mnie.

Droga do szkoły była krótka i podczas gdy ja próbowałem słuchać radia, moi bracia sprzeczali się o rzeczy, które mnie nie interesowały. Po dotarciu na parking, wszyscy wyszliśmy i poszliśmy w swoją stronę.

Musiałem tylko przeżyć ostatni rok przed ucieczką z tego miasta i już dziś zacząłem liczyć dni. Zostało dwieście osiemdziesiąt do ukończenia studiów, wliczając w to wakacje i przerwy. Dostałam wcześniejsze przyjęcie do Vanderbilt i planowałam pójść w ślady ojca - po prostu nie wrócę tu po szkole medycznej.

"Colbie, zaczekaj."

Odwróciłam się na dźwięk mojego imienia, aby zobaczyć moją najlepszą przyjaciółkę okrążającą tył swojego SUV-a. Nasi rodzice byli przyjaciółmi od czasu, gdy Lucyfer wypadł z łask, a ja znałam ją od urodzenia. Sześć dni starsza ode mnie, obie skończyłyśmy osiemnaście lat tuż przed rozpoczęciem szkoły i przyjaźniłyśmy się, odkąd po raz pierwszy ujrzałyśmy światło dzienne. Była najbliższą mi siostrą i jedyną osobą na świecie, która uwielbiała mnie pomimo moich sportowych nieudolności i faktu, że miałam waginę. Nie zrozumcie mnie źle, moi rodzice mnie kochali, ale kiedy nie wykazywałam zainteresowania kibicowaniem jak Chasity i dlatego nie było mnie na boisku na każdym meczu, zsuwałam się w dół totemu, aż zapomnieli, że właściwie na nim jestem.

"Hej, Jess. Myślałam, że spotykamy się w sali domowej."

"Musiałam wrócić na zewnątrz po mój telefon. Zostawiłam go w samochodzie."

Jessica McLean i ja byłyśmy wycięte z tego samego materiału. Obie uczennice z wyróżnieniem, walczące o tytuł prymusa, i niesamowicie inteligentne. Zostałyśmy obdarzone urodą i mózgiem, chociaż ona nie musiała pracować tak ciężko nad zachowaniem urody jak ja. Ludzie mówili, że obie mogłyśmy uchodzić za bliźniaczki, ale ja nigdy tego nie widziałam. Jej kruczoczarne włosy były o wiele bardziej uderzające niż moje mahoniowe, jej porcelanowa skóra nie miała tak małych piegów jak moja, a gdy moje oczy były bladoniebieskie, jej były bogate jak szafiry. Chociaż nosiłyśmy ten sam rozmiar 4, ja byłam tylko o włos wyższa. I chociaż obie byłyśmy popularne wśród płci przeciwnej, żadna z nas nie przejmowała się randkami.

"Widziałaś nowego nauczyciela angielskiego AP?" Jej rubinowo-czerwone usta rozstąpiły się w nagradzany uśmiech.

"Nie, co się stało z panem Talleyem?"

"Nie mogę potwierdzić plotek, ale słowo na korytarzu jest takie, że miał atak serca w ciągu lata i przeszedł na wcześniejszą emeryturę".

"To straszne."

"Nie pomyślisz tak, kiedy wejdziesz na trzecią lekcję". Ona skierowała się do swojej szafki, z psotnym uśmiechem, a ja poszłam w przeciwnym kierunku do swojej. Moja przyjaciółka pomachała mi przez ramię, kiedy ja potrząsnęłam głową. Najwyraźniej Jess miała nowy zapał do życia i naszego ostatniego roku, chociaż nie miałam pojęcia, co to spowodowało.




1. Colbie (2)

Mój plan zajęć był wyczerpujący. Chciałem dostać się na tyle zaawansowanych kursów, ile mogłem, aby zdobyć jak najwięcej punktów w college'u, ale chciałem też podnieść swój GPA. Salutatorian nie był wystarczająco dobry. Jess mógł mieć ten zaszczyt; musiałem być numerem jeden. AP Calculus, a następnie AP Physics, a dwie godziny po dniu moja głowa już pływała. Zatrzymałem się przy swojej szafce, żeby zostawić podręczniki, które nabyłem w ciągu pierwszych dwóch lekcji, zanim ruszyłem do AP English po drugiej stronie kampusu.

Angielski był zdecydowanie moim ulubionym przedmiotem. Gdybym mogła zarabiać na życie robiąc coś z dyplomem w tej dziedzinie, poszłabym za tym - ale nie aspirowałam do nauczania... po prostu uwielbiałam czytać. Przyszłam tuż po dzwonku i starałam się przemknąć w drzwiach niezauważona. Nie prędzej zajęłam miejsce w pierwszym rzędzie i pochyliłam się, żeby wziąć z torby zeszyt i długopis, niż odwrócił się mężczyzna, który stał tyłem do klasy, pisząc na tablicy.

"Oczekuje się, że będziesz na swoim miejscu i będziesz gotowy do nauki, kiedy zabrzmi dzwonek. To nie znaczy, że masz się wślizgnąć pod radar, myśląc, że jesteś inny niż reszta uczniów. Twoje spóźnienie uniemożliwia im naukę".

Kiedy usiadłam z długopisem w ręku, zdałam sobie sprawę, że jego ostrzeżenie zostało wydane bezpośrednio do mnie. Moje oczy poszły szeroko, umartwione tym, że wyzywał mnie pierwszego dnia przed moimi rówieśnikami. Moje spojrzenie spotkało się z jego spojrzeniem, a czekoladowo-brązowe tęczówki zrobiły wszystko, by zaszczepić strach. Widziałam czerwień i zastanawiałam się, za kogo do cholery on się uważał.

"Jestem dr Paxton." Mówił bezpośrednio do mnie, jakby czytał w moich myślach. "Wypełniam obowiązki pana Talleya, dopóki dystrykt nie znajdzie stałego zastępstwa, ale nie popełnij błędu, nie jestem zastępcą...." Jego wzrok błądził chwilowo po pokoju, zanim wylądował z powrotem na mnie. "I nie będę cię lekko traktował". Fakt, że czuł potrzebę enuncjacji tego punktu w moim kierunku tylko dodatkowo służył do eskalacji mojego wzburzenia, a moi koledzy z klasy snickered na jego insynuacji. "Moim zadaniem jest przygotować was do zdania egzaminu AP na koniec roku, a nie tylko do jego zdania". Odwrócił się od klasy i wypowiedział swoje ostatnie słowa przed rozpoczęciem wykładu. "Zastanówcie się poważnie, czy jesteście w stanie utrzymać obciążenie pracą nakreślone w sylabusie. Jeśli nie możesz, przeproś się teraz, znajdź najbliższego doradcę i wypłacz się im, zanim poprosisz o zrzutkę."

Moja szczęka zwisała luźno w konsternacji, ale trzymałam usta zamknięte, żeby nikt inny nie zobaczył, jak daleko od mojej prostej linii zdołał mnie wytrącić doktor Paxton. W ciągu kilku sekund zdałam sobie sprawę, że muszę zrezygnować z pogardy dla człowieka z przodu sali i skupić się na słowach płynących z jego ust. Do końca pięćdziesięciominutowego okresu zrobiłem strony notatek, kiedy zadzwonił dzwonek, przerywając jego zdanie. Przypomniał nam, żebyśmy sprawdzili w sylabusie zadania domowe na jutro i zwolnił klasę.

Szybko zebrałam swoje rzeczy i zapięłam plecak, gdy Jess podeszła do mojego biurka. Ale zanim zdążyła wydusić z siebie słowo, Drill Sargent Paxton przerwał.

"Pani Chapman, czy mogę panią prosić na chwilę?".

Spojrzenie, którym obdarzyłam Jess, wskazywało na moje zakłopotanie, które odzwierciedlało jej własne.

"Skąd on zna twoje imię?" wyszeptała.

Wzruszyłem ramionami, zastanawiając się nad tym samym.

"Zobaczymy się na lunchu, Colbie." Spojrzenie politowania, które rzuciła w moją stronę, nie złagodziło mojego strachu.

Moje stopy poniosły mnie do biurka dyktatora, gdzie teraz siedział swobodnie na rogu ze skrzyżowanymi kostkami i rękami mocno posadzonymi po bokach na krawędzi starego drewna. I czekałem.

"Oczekuję, że w przyszłości będziesz punktualny". Przedstawił swój punkt na początku zajęć; powtarzanie go było zbędne.

"Tak, proszę pana". Trzymałem głowę wysoko i czekałem.

"Nie wiesz kim jestem, prawda?" Sztywne napięcie zmyło się, jakby zalała go ulga.

Poza pompatycznym dupkiem, który zawstydził mnie przed kolegami z klasy, nie obchodziło mnie, kim do cholery był. "Nie, proszę pana. Nie mam."

"Eli Paxton." Wypowiedział swoje nazwisko, jakby był jakąś ikoną pop, którą powinnam natychmiast rozpoznać, ale nadal było tak samo obce jak wcześniej. "Jesteś młodszą siostrą Caleba Chapmana, prawda?".

Zgrzytnęłam zębami, odgryzając się za porównanie, które często otrzymywałam. "Tak, proszę pana." Lata szkolenia z etykiety i zajęcia z opanowania miały mnie w moim południowym najlepszym wydaniu. Nawet jeśli wściekłam się w środku, nie chciałam dać mu przyjemności, wiedząc, że wywołał u mnie wzrost.

"Grałem w piłkę z Calebem na UGA. Mieszkaliśmy razem przez cztery lata, zanim poszedłem do szkoły średniej".

Moje brwi podniosły się w pytaniu, zachęcając go, aby dostać się do jakiegokolwiek punktu, który próbował zrobić, zanim spowodował, że spóźniłem się na moje następne zajęcia.

"Przepraszam. Musisz myśleć, że jestem totalnym dupkiem. Myślałem, że Caleb powiedział ci, że będę prowadził zajęcia. Rozmawiałem z nim o tym w zeszłym tygodniu, kiedy zobaczyłem twoje nazwisko na moim spisie. I ze wstydem muszę przyznać, że założyłem, że będziesz wiedział kim jestem, skoro twój brat i ja jesteśmy dość blisko."

Kontynuowałem wpatrywanie się w niego - sposób, w jaki jego brązowe oczy zmiękły jak roztopiona czekolada, prawie mnie zahipnotyzował - ale kiedy kontynuował rozmowę, wyraźnie speszony moją obojętnością, pozostałem skupiony na jego słowach.

"Nie chciałem, żebyś odniósł wrażenie, że pozwoliłem ci się wyślizgnąć tylko z powodu moich relacji z twoim bratem".

"Z całym szacunkiem, proszę pana, pański związek z Calebem nie jest moim zmartwieniem i zajmuje mało miejsca w moim życiu. Nie mam zwyczaju przychodzić późno, ale tym bardziej nie ślizgam się w niczym akademickim. Tam, gdzie moi bracia chcą być rozgrywającymi gwiazdami, ja dążę do tytułu prymusa i nie osiągnęłam tego, spoczywając na laurach czy przyjaźniach mojego brata. Vanderbilt ma w dupie, kim jest Caleb Chapman".

Dał mi kurtuazyjny ukłon zrozumienia i przechylił głowę w stronę drzwi, żeby mnie przeprosić. Jeszcze dwieście siedemdziesiąt dziewięć dni, zanim będę mogła pomachać na pożegnanie temu zarozumiałemu draniowi... i licząc.

Jess wystraszyła mnie jak cholera, kiedy zaokrągliłam róg, wychodząc z klasy doktora Douche'a.




1. Colbie (3)

"Jasna cholera, Colbie. Co to było?"

Nadążała za mną, gdy przemierzałyśmy z prędkością karku całą szkołę do AP Chemistry. Jak ciężko byłoby zrobić te wycieczki w ciągu kilku minut, które mieliśmy przydzielone między klasami, byłem wdzięczny za odrobinę cardio wrzucone do mojego dnia. "On jest przyjacielem Caleba. Grali razem w piłkę na UGA." Miałam zły nawyk przewracania oczami. To nie było damskie, a moja matka tego nienawidziła, ale ta jedna czynność mówiła tak wiele, że słowa nie mogły.

"Jezu. On jest taki intensywny. Nie mogę sobie wyobrazić, żeby Caleb przyjaźnił się z kimś takim. Ale musisz przyznać, że jego broodowa osobowość jest seksowna w mroczny sposób. Widziałaś jego oczy? A jeśli przyjaźni się z twoim bratem i lubi futbol, to znaczy, że pod tą koszulką polo i spodniami khaki kryje się ciało badassa."

"Tak, ale skupmy się na jedynej części tego zdania, która ma znaczenie...on jest w futbolu". Pozwoliłem, aby to stwierdzenie zawisło w powietrzu przez minutę. Wiedziała, co to oznacza. Faceci tacy jak on nie byli dla dziewczyn takich jak my, a dziewczyny takie jak my szybko znudziły się takimi facetami. "I nie zapominaj, że to sprawiłoby, że miałby co najmniej dwadzieścia cztery lata".

"Wiek to tylko liczba." Wzruszyła ramionami z obojętnością, ale znałem ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że była czymkolwiek innym niż flippant.

"Tak samo jak lata wydane w wyroku więzienia. Nie bądź głupia, Jess."

Tuż przed przekroczeniem progu do naszej następnej klasy, moja najlepsza przyjaciółka odwróciła głowę w moją stronę z głupkowatym grymasem i zaszklonym spojrzeniem w oczach. "Nie możemy fantazjować o tym, że jest intelektualistą?".

"Daydream wszystko, co chcesz. Nie jestem zainteresowany. Nie doceniam bycia wyzywanym przed całą klasą lub mówienia, że nie zamierzał pozwolić mi na 'ślizganie się' z powodu Caleba."

Gdy zajęliśmy swoje miejsca i czekaliśmy na dzwonek, Jess nadal mówił. "Powiedział to do ciebie?"

"Yep. I wydawał się trochę umieścić off, że nie byłem świadomy, kim był."

Mężczyźni zawsze myślą, że wszystko było o nich. Zastanawiałem się, czy facet miał przeszkadza myśleć, jak mało miałem wspólnego z bratem, który był sześć lat starszy, gwiazda futbolu college'u, i każdy mokry sen dziewczyny. Chociaż najwyraźniej wiedział, kim jestem, co sprawiło, że się zatrzymałem. Nie mogłam sobie wyobrazić, że Caleb kiedykolwiek wspomniał o mnie swoim znajomym w szkole. Ci, których znałem w domu, byli domyślnie, ponieważ dorastałem wokół nich. Mogłam sobie przypomnieć tylko kilka razy, kiedy rozmawiałam z Calebem, kiedy był na UGA, a widziałam go tylko wtedy, kiedy przyjeżdżał do domu na wakacje. Myśl, że przyjaciel mojego brata w ogóle zna moje imię, zszokowała mnie niemal tak samo jak ostrzeżenie, które wydał w swojej klasie. Za każdym razem, gdy Caleb, Carson lub Casey przyprowadzali kogoś do domu ze szkoły - co nie zdarzało się często - zawsze byli zaskoczeni, że istnieje siostra, której nigdy nie poznali.

Moi rodzice i moi bracia podróżowali w paczkach na mecze UGA. Wszyscy byli zagorzałymi fanami Buldogów. Ale nawet jako dziecko błagałem, by zostać z przyjacielem lub krewnym, gdy ich nie było. Nic w futbolu mnie nie interesowało. Nienawidziłem hałasu tłumu, uważałem, że gra jest mdła i nie mogłem pojąć, dlaczego ktoś chciałby oglądać facetów biegających po boisku i klepiących się po tyłkach. Gdybym nie wyglądała dokładnie jak żeńska wersja mojej szóstki rodzeństwa, zakwestionowałabym swoje dziedzictwo. Ale tak jak było, nie można było zaprzeczyć mojemu pochodzeniu.

"Ziemia do Colbie." Pomachała mi ręką przed nosem, żeby zwrócić moją uwagę. "Gdzie się podziałaś?"

"Dziwisz się, że wie, kim jestem?"

Zanim zdążyła odpowiedzieć na moje pytanie, zabrzmiał dzwonek i klasa się zaczęła.

* * *

Po szkole zebrałem swoje książki na godziny pracy domowej i zrobiłem sobie drogę z przodu budynku na parking. Zanim dotarłam do drzwi, wywołane nazwisko przykuło moją uwagę. Kiedy zobaczyłam doktora Paxtona, pomachałam i szłam dalej, jakbym nie do końca rozumiała, że chciał, żebym się zatrzymała. Wiedziałem, że podróżując po tych korytarzach przez ostatnie trzy lata, ugrzęźnie w tłumie i nie będzie w stanie mnie dosięgnąć, zanim dawno mnie nie będzie, więc w pełni to wykorzystałem. Zadzwonił ostatni dzwonek - nie mógł mnie tu trzymać. A ja nie zrobiłem nic złego... poza przeklinaniem przy nim. Ale to było uzasadnione, a moja kartoteka nie miała żadnej skazy na sobie. Jeśli miał jakiś problem, to nie było tak, że nie mógł dotrzeć do swojego dobrego kumpla Caleba, żeby przekazać mu wiadomość.

Moje wczesne przyjęcie do Vandy opierało się na nauce, ale zdecydowałam się na specjalizację muzyczną, a moje lekcje fortepianu były tak samo ważne, jak każda klasa AP, na którą byłam zapisana. Gdy do mojego jesiennego recitalu pozostało zaledwie kilka tygodni, pracowałam nad jednymi z najtrudniejszych utworów, jakie kiedykolwiek grałam, a tym bardziej wykonywałam. Perfekcja nie była opcją, była koniecznością. Pracowałem z Dr. Chalmersem, moim nauczycielem muzyki, niestrudzenie i spędzałem z nim minimum godzinę dziennie przez pięć dni w tygodniu.

Był dobrze wynagradzany za swój czas, ale ja również byłem jego gwiazdą. Byłem pod jego skrzydłami od siódmego roku życia i zdarzało się, że spędzałem z nim więcej czasu niż z kimkolwiek innym w moim życiu. Dr Chalmers wiedział, że jeśli trafię na trudny fragment i będę się z nim zmagał, nie wyjdę z sali ćwiczeń, dopóki nie podbiję nut. Moi rodzice niejednokrotnie czekali godzinami na parkingu uniwersytetu, na którym wykładał, aż się wyłonię. W pewnym momencie zaczął mnie odwozić do domu, dopóki nie byłem wystarczająco dorosły, by samemu prowadzić samochód.

Dziś był jeden z tych dni, kiedy musiałem zostać i pracować. Cały mój recital będzie składał się z utworów Chopina, nad którymi ciężko pracowałem, a "Etiuda a-moll" sprawiała problemy, których nie powinna sprawiać. Wiedziałam, że etiuda jest trudna, kiedy wybrałam "Wiatr zimowy", ale nie było sensu grać, jeśli nie przekraczałam swoich granic i nie sprawdzałam swoich umiejętności. Nuty gnały po kartce, a moje palce naprężały się, by nadążyć. Potrzebowałem spędzić tutaj godziny, ale musiałem wyjść, aby odebrać moich braci z piłki nożnej.

"Colbie, to przyjdzie. Przestań wywierać na siebie tak wielką presję. A jeśli się nie uda, to pociągniemy ją przed recitalem". Słowa dr Chalmersa miały uspokoić, a jednak posłużyły tylko do wysłania moich nerwów w nadbieg.




1. Colbie (4)

Nigdy nie ciągnęłam kawałka i nie miałam zamiaru teraz zaczynać. Schowałem ciemne włosy za ucho, a następnie zebrałem arkusz muzyczny, aby wsunąć go do mojej torby. "Ja to zrobię."

Jego wątłe palce spotkały się z moim przedramieniem, a ja zwróciłam oczy na jego dziadkowe spojrzenie. "Nawet najwięksi pianiści koncertowi popełniają błędy. Doskonałość jest złudzeniem; nie próbuj osiągnąć czegoś, co jest nieosiągalne."

Moja głowa pokiwała w zgodzie, ale nic nie mogło być dalsze od prawdy. Martwił się o mnie i o presję, jaką wywieram na własne barki. Kiedy byłam młodsza, słuchał nie tylko moich palców na klawiszach, ale także godzin mojego zdezorientowanego gadania, kiedy próbowałam odnaleźć się w rodzinie, która nie wiedziała, co ze mną zrobić. Dr Chalmers doskonale zdawał sobie sprawę, że wierzyłem, iż jedynym sposobem na udowodnienie rodzinie, że coś istnieje poza futbolem, jest bycie lepszym niż świetnym - musiałem być bezbłędny.

Żołądek burczał mi w drodze po Cadena, Claytona i Collina. Minusem mojego wyczerpującego planu zajęć i pianina po nich był głód. Połącz to ze stresującym dniem, a to był przepis na incydent lub godziny na bieżni. Wpatrywałam się w zegar na desce rozdzielczej i mentalnie obliczałam, czy mam czas na przekąskę przed obiadem, czy nie, a z każdą mijającą chwilą, gdy czekałam na klan Chapmana, to pojęcie stawało się mrzonką. Nie mogłam przekąsić czegoś w drodze do domu, a potem zjeść kolacji trzydzieści minut po przyjeździe. Zamiast tego wyciągnąłem z plecaka butelkę wody o temperaturze pokojowej i wypiłem ją na parkingu obok stadionu. To musiało mi wystarczyć.

Moje wzburzenie rosło, a noga zaczęła mi się podskakiwać. Moje palce biegały po wyimaginowanych klawiszach na kierownicy, gdy mentalnie przerabiałem etiudę. Stres pierwszego dnia, jak również spotkanie z Dr. Paxtonem, działały jak mentalne blokady na moją zdolność do pozwalania muzyce płynąć. Im szybciej wyeliminuję tę przeszkodę i odzyskam kontrolę, tym szybciej przejdę przez utwór.

Caden dołączył do mnie jako pierwszy. Zaskoczył mnie, rzucając plecak na deskę podłogową, zanim wdrapał się na przednie siedzenie. "Hej, Maestro." Z całego mojego rodzeństwa, Caden i ja byliśmy najbliżej, a on był jedyną osobą, której kiedykolwiek pozwoliłem dokuczać mi na temat muzyki lub czegokolwiek innego, co uznał za komiczne.

"Cześć, gdzie są bliźniaki Bobbsey?" Trójka podróżowała w paczce i rzadko można było zobaczyć ich osobno.

"Mieli okrążenia po treningu za wymądrzanie się trenerowi. Nie chciałbym być żadnym z nich, kiedy Caleb się dowie."

Rażący brak szacunku był czymś, czego nie tolerowano w naszej rodzinie - przez nikogo. Moi rodzice nie pozwalali na to ani im, ani nikomu z nas, a moi bracia egzekwowali to w dół linii. Caleb na pewno nie pozwoliłby na to, żeby na jego boisku zdarzyło się to jednemu z jego kolegów.

Zanim zdążyłem zadać jakiekolwiek pytania, dołączyli do nas moi najmłodsi bracia. Pogawędka wśród całej trójki zaczęła się niemal natychmiast, więc po prostu wrzuciłem bieg i pojechałem do domu. Clayton i Collin ścigali się z tylnego siedzenia, zanim zdążyłem się całkowicie zatrzymać, ale Caden tylko przesunął się, by stanąć przede mną.

"Nic ci nie jest, Cole?"

Jego intuicja w wieku piętnastu lat była zdumiewająca - nie żeby nie widział widocznego w tej chwili niepokoju na mojej twarzy, ale to nie było tylko wtedy, gdy byliśmy razem. Caden i ja byliśmy połączeni prawie jak bliźniaki. Nie musieliśmy nawet być w tym samym stanie, a on wyczuwał, że coś jest nie tak i dzwonił. To było świetne, gdy chciałam lub potrzebowałam kogoś do rozmowy. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy stało się to zobowiązaniem. I za każdym razem, gdy go okłamywałam, traciłam kawałek siebie, którego nigdy nie odzyskam. Częścią tajemnicy było oszustwo, a ja stałam się istnym Pinokiem.

"Jest dobrze. Po prostu mam dużo na głowie."

Jego szczęka zacisnęła się, a głowa pochyliła się powoli w akceptacji, ale był nieufny. Caden wiedział, że coś jest nie tak, jednak po raz pierwszy w życiu nie byłam w stanie zwierzyć mu się, co to jest. Nasz ojciec był lekarzem. Byłam inteligentna. Znałam konsekwencje swoich wyborów, jeśli posunęłam się za daleko, ale kiedy już zaczęłam, nie chciałam przestać.

"Jestem tu, kiedy chcesz porozmawiać". Kiedy, nie jeśli. Mój młodszy brat nie wyrzuciłby mnie, ale jeśli nie byłbym bardziej ostrożny, z pewnością stałby się przeszkodą.

Caden chwycił swoją torbę, a ja poszedłem za nim. Nie widziałem na zewnątrz ciężarówki brata, ale w naszej jadalni tak samo stali Caleb i Chasity. Byli obrazem doskonałości. Oboje cudowni na swój sposób, byli tak amerykańscy jak szarlotka. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie bolało mnie patrzenie, jak moja matka i ojciec obejmują Chasity w taki sposób, w jaki nigdy nie obejmowali mnie, mimo że oboje byliśmy inni. I niezależnie od tego, jak bardzo zazdrościłam jej uwagi, którą otrzymywała w moim domu, nie chciałabym być nią za wszystkie pieniądze świata. Nie była płytka sama w sobie; po prostu brakowało jej głębi.

Kiedy rodzina zebrała się wokół stołu obiadowego, yammering na temat tego, jak Buldogi kształtowały się na sezon, wymówiłem się bez uprzedzenia, aby zrobić pracę domową, dopóki nie zostałem wezwany na obiad.

"Colbie, dokąd uciekasz?"

Nie miałam żadnej ochoty na bycie kumplami z narzeczoną Caleba. Nie miałyśmy ze sobą nic wspólnego, żadnych wspólnych zainteresowań, a rozmowa z nią mnie nudziła. Uczyła przedszkola, co było godnym podziwu zawodem, i trenowała drużynę dopingującą w miejscowym gimnazjum. Nie lubiłem dzieci ani piłki nożnej i wątpiłem, żeby potrafiła przypomnieć sobie ostatni kawałek literatury, który przeczytała, a który nie był napisany przez Dr. Seussa lub znaleziony przy kasie najbliższego sklepu spożywczego.

"Mam pracę domową i muszę ćwiczyć do mojego recitalu". Mój ton nie odzwierciedlał moich uczuć. Zachowywałam maniery wpojone mi od urodzenia.

"Już dostałaś się na studia. Przestań być taka sztywna i przyjdź się rozerwać". Miała dobre intencje.

"Tak, Critter. Nie widziałem cię od wieków. Nie wyjeżdżaj. Książki będą tam jutro."

Nienawidziłem tego przezwiska. Jeden z kretyńskich przyjaciół Caleba nadał mi je, gdy byłem maluchem, ponieważ uciekałem od ludzi, którzy zawsze byli w naszym domu. Ani on, ani nikt inny w mojej rodzinie nie rozumiał bycia introwertykiem czy wyrzutkiem. A ja byłem jednym i drugim.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Zadowolić nauczyciela"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści