1. Layla
JEDNOSTKA ========== LAYLA ========== "Naprawdę chciałabym być mężatką przed trzydziestką" - mówię zamyślona, obracając między palcami mój kieliszek do wina. "Myślę, że to dałoby mi najlepszą szansę na posiadanie dzieci". "Ch-dzieci?" Moja data odbija się echem po drugiej stronie stołu w restauracji, jego oczy są szerokie. Kiwam głową, uśmiechając się do niego tak uwodzicielsko, jak tylko mogę. Moja dzisiejsza randka to facet o imieniu Mike Stonem. Poznałam go wczoraj wieczorem na aplikacji. Sześć stóp dwa, przystojny, i pracuje w ośrodku ratowania zwierząt. Właśnie teraz siedzi naprzeciwko mnie, wyglądając absolutnie wyśmienicie w dopasowanym czarnym garniturze, złote światło świec migocze na całej jego wyrzeźbionej twarzy. On przełyka, jabłko Adama bobbing. "Więc, myślisz już o dzieciach, Layla?" Kiwam głową. "Myślę, że to ważne, aby mieć plan życia. Wiem, że posiadanie dzieci po trzydziestce piątce może stać się o wiele trudniejsze, więc pewnie powinnam zacząć już niedługo. Myślę, że trójka to dobra liczba, chociaż byłbym szczęśliwy z dwójką. Co sądzisz o..." I trail off jak on odsuwa swoje krzesło i stoi. "Ja, um. Muszę skorzystać z toalety," mruczy, nie spotykając mojego oka. "Oh. Okay. To jest w porządku." Macham mu, a on odwraca się na pięcie, maszerując w kierunku łazienek. Dziwne. Wzruszając ramionami, opieram się z powrotem w swoim fotelu, biorąc głęboki łyk wina. Jestem w połowie mojej 120. randki i zaczynam myśleć, że w końcu załapałam o co chodzi. Jak na razie noc przebiega naprawdę dobrze. Mike zaproponował naprawdę wytworną restaurację; miejsce wyróżnione gwiazdkami Michelin w centrum Londynu. Jest bardzo elegancka i droga, wszystkie minimalistyczne białe ściany pokryte dziwną sztuką nowoczesną i dziwnie ukształtowane abażury zwisające z sufitu. Przyszedł wcześnie, pocałował mnie w policzek, kiedy usiedliśmy przy naszym stoliku, i pokazał mi zdjęcia uroczego psa, którego dzisiaj operował. Nawet nie gapił się na moją klatkę piersiową, kiedy upuściłam widelec i schyliłam się, żeby go podnieść. Mam co do niego dobre przeczucia. Rzucając okiem na drzwi do łazienki, by upewnić się, że nadal są zamknięte, sięgam po torebkę, odpinając zapięcie i wyciągając notes z datami. Oblizując palec, przerzucam strony, aż znajduję moją listę instrukcji na pierwszą randkę, skanując w dół kilka pierwszych punktów. * Make good eye contact * Zadawaj mu pytania o siebie * Maintain open body language * Dotknij jego ręki lub ramienia * Compliment him Kiwam głową, starając się je zapamiętać. To może brzmieć nieco przesadnie, aby nosić wskazówki na randkach, ale jestem notorycznie straszny w randkach. Mam dwadzieścia osiem lat i nigdy nie miałam chłopaka. I to nie z braku prób: Ostatnie dwa lata spędziłam na misji znalezienia mężczyzny, który będzie mnie znosił. W każdy piątkowy wieczór po pracy wracam do domu, siadam na kanapie z kieliszkiem wina i idę na maraton swiping sesji na mojej obecnej ulubionej aplikacji randkowej. Jak tylko znajdę faceta, który mi się podoba, zapraszam go na randkę. Jak dotąd, nie szło mi to najlepiej. Myślę, że może zbyt mocno wchodzę na rynek. Większość facetów, którzy zgadzają się na spotkanie ze mną, wygląda na przestraszonych. Nigdy nie dostałam drugiej randki. Ale dziś wieczorem, myślę, że moje szczęście się zmieni. Mija kilka minut, a Mike nie wraca. Nerwy zaczynają mi szumieć w żołądku. Mój telefon w pracy dzwoni trzy razy z rzędu - prawdopodobnie firma spedycyjna informuje mnie o dostawach. Dzisiaj mam mieć wysłane kilka nowych sztuk dla mojego sklepu internetowego z bielizną. Palce mnie swędzą, żeby odpowiedzieć na wiadomości, ale zmuszam się, żeby nie sprawdzać ekranu. Każdy artykuł WikiHow, który przeczytałam na temat tego, czego nie robić na pierwszej randce, mówi jasno, że sprawdzanie telefonu to wielkie nie. Zamiast tego, zwracam się do mojego startera. Oboje zamówiliśmy House Special, który okazał się być talerzem miniaturowych warzyw zawiniętych w złoty liść. Nie jestem do końca pewien, czy to rzeczywiście jest jadalne. Przewracam widelcem małego buraka. "Ma'am?" Patrzę w górę i uśmiecham się do kelnera unoszącego się nerwowo nade mną. "Cześć," mówię mu. "Wszystko w porządku, dziękuję". Kelner oczyszcza swoje gardło. "Jestem, ah, nie jestem pewien jak to powiedzieć, proszę pani. Ale właśnie widzieliśmy, jak pani randka wychodzi." "Odchodzi?" Marszczę czoło. "Ale on nawet jeszcze nie jadł. Może po prostu wyszedł na zewnątrz, żeby odebrać telefon, czy coś." Kelner grymasi. "Znaleźliśmy go, um, wspinającego się przez okno w męskiej łazience. Więc nie sądzę, że planuje wrócić." Moje usta się otwierają. "Słucham?" "On zapłacił rachunek!" Mówi jasno, oferując mi paragon. Wpatruję się w niego. W jakiś sposób jest to jeszcze gorsze. Przynajmniej gdyby nie zapłacił, mógłbym przekonać siebie, że po prostu przyszedł tu na darmowy posiłek. Teraz wiem, że problem tkwi we mnie. Wpatruję się w jego talerz. Jego głupie pozłacane marchewki mienią się z powrotem na mnie. "Racja", mówię miękko. "Dobrze." Kelner wzdycha. "Um, czy chcesz, żebym spakował twój posiłek? Dorzucę deser na koszt firmy." "I..." Część mnie chce powiedzieć nie. Jestem zakłopotany jak diabli, ale nie chcę wychodzić. Przyszłam tu, żeby zjeść obiad. Nie zamierzam uciekać tylko dlatego, że moja randka poszła źle, na litość boską - mam więcej kręgosłupa niż to. Myślę. Może jednak nie. Na szczęście, zanim muszę podjąć decyzję, przerywa mi. "Nie ma takiej potrzeby" - mówi nad moją głową gruby północny akcent. Mrugam, gdy krzesło naprzeciwko mnie zostaje wywleczone z przeszywającym uszy piskiem, a mój sąsiad Zack wali swoje masywne, umięśnione ciało na puste miejsce Mike'a. "Hej, ślicznotko", mówi wesoło, pochylając się nad stołem. Skaczę, gdy szczotkuje swoje usta po moim policzku, moje płuca wypełniają się jego ciepłym, miodowo-winnym zapachem. "Przepraszam, że tak długo sikałem". Siada z powrotem na swoim krześle i szczerzy się do mnie. "W porządku. Wracając do randki. Gdzie byliśmy?"
2. Layla
DWA ========== LAYLA ========== Wpatruję się w Zacka. On tylko mruga do mnie, jego jasnoniebieskie oczy mrugają. Zack Harding (pseudonim zawodnika: Zack Hard-On) to trzydziestoletni były zawodnik rugby - ale wygląda raczej jak wiking. Masywne ramiona, blond włosy zazwyczaj zaczesane do tyłu w męską brodę, niechlujny zarost i beczkowaty tors wielkości lodówki. Mieszka w mieszkaniu naprzeciwko mojego z dwoma innymi chłopakami. Ponieważ mieszkamy po drugiej stronie korytarza, spędzamy ze sobą czas - dzięki temu wiem, że zdecydowanie nie jest człowiekiem, z którym mam być na randce. "Chryste, człowieku." Trochę się tasuje, po czym wyciąga twarz do kelnera. "Myślałeś kiedyś o kupieniu krzesła dla nas, zwykłych ludzi? Nie wszyscy z nas są pipkami jak ta lala." Kelner tylko wpatruje się w niego, z szeroko otwartymi oczami. "Zack," mówię spokojnie. "Co ty tu robisz?" Zack wygląda na zaskoczonego. "Jesteśmy na randce, kochanie. Nie pamiętasz?" Przewracam oczami. Kelner wygląda na kompletnie zdezorientowanego. "Przepraszam..." urywa, patrząc za siebie na łazienkę, a potem z powrotem na Zacka. "Czy ty, um...?" "Jestem tym samym facetem, tak", mówi Zack. "Po prostu dostałem naprawdę gorące i buff nagle. Nigdy nie porzuciłbym mojej wspaniałej, oszałamiającej, lekko przerażającej daty". Kopię jego kostkę pod stołem. "Nie," mówi kelner z wahaniem. "To znaczy... czy ty... Zack Harding?" Zack promienieje. Uwielbia być rozpoznawany w miejscach publicznych. "Aye, dokładnie ten sam." "Jak... ten Zack Harding? Jak ten gracz w rugby? Byłeś moim ulubieńcem, kiedy grałeś dla Anglii!". "Oh, aye." Zack odwraca się z powrotem do mnie. "Teraz, jeśli nie masz nic przeciwko, mam randkę z uroczą panią, i malutki talerz...." bada posiłek przed sobą, "mmm, pyszny pasternak do zjedzenia". Kiedy kelner nie wykonuje żadnego ruchu, macha mu wesoło. "Do zobaczenia, kolego!" "Aha." Mężczyzna opamiętuje się i odwraca, uciekając. Zack osiada szczęśliwie na swoim miejscu i podnosi kieliszek wina Mike'a, jakby spędzał każdy weekend rozbijając randki swoich sąsiadów, a to jest zupełnie normalne. "Wiesz", mówię powoli, "jeśli tak bardzo za mną tęskniłeś, mogłeś po prostu poczekać, aż wrócę do domu". "Nie jestem tu dla ciebie. Zaprosiłem dziewczynę na drinka." Skinieniem głowy wskazuje na bar w rogu sali. Spoglądam na niego, dostrzegając tłum wzorowych kobiet siedzących na stołkach barowych, popijających drinki i rozmawiających. Oczywiście, jedna szczególnie piękna dziewczyna w bardzo krótkiej sukience siedzi samotnie, patrząc na mnie sztyletami. Podnoszę brew. "Czy nie powinieneś więc nadal z nią być? Wątpię, żebyś zaliczył w tym tempie". "Nie wyszło." Studiuje krytycznie stos złotych warzyw na swoim talerzu. "Zaprosiła mnie na ślub swojej siostry w ten weekend". "I to jest problem?" pytam, obserwując jak podnosi łyżkę do zupy i ostrożnie układa na niej wszystko. Rzuca mi płaskie spojrzenie. "Spotkanie z rodziną nie jest na szczycie mojej listy priorytetów, lass. Nie wychodzę w poszukiwaniu żony. Widziałem, że cię porzucono, więc przyszedłem cię uratować." Łyka kęs do ust i marszczy się w dół na moim talerzu. "Kochanie, ledwo co zjadłaś. Dlaczego nie jesz? Denerwujesz się?" Wzruszam ramionami. "Chciałam po prostu mieć wszystko jak należy". Najwyraźniej spektakularnie zawiodłam. Jego usta się zaciskają. "W ogóle dzisiaj jadłaś?" Potrząsam głową. "Cały dzień spędziłam na wypełnianiu zamówień. I nie mogę wnosić ze sobą jedzenia do magazynu". Twierdzi. "Wiesz, że jedzenie i sen są ważniejsze niż sprzedawanie pończoch, prawda?". Schyla się i podnosi obrus, robiąc wielki pokaz sprawdzania moich nóg. "Chociaż to naprawdę ładne pończochy, cukiereczku." Kopię go w kolano. "Nie dla mnie", mówię szczerze. Jej Treat, moja firma bieliźniarska, jest najważniejszą rzeczą w moim życiu. Sześć lat ciągłej pracy, aby zbudować ją do miejsca, w którym jest teraz - średnio udany butik internetowy z tysiącami klientów miesięcznie. Sześć lat całonocnej pracy, spłacania długów i osiemnastogodzinnej pracy. To moje dziecko. Stoi przed wszystkim innym. Zack szydzi, popychając talerz w moją stronę. "Jesteś beznadziejny. Jedz. Nie chcę, żebyś znowu zemdlała na mnie". Wzdychając, podnoszę swój widelec. On siedzi z powrotem, uspokojony, i krzyżuje ręce na piersi. "Mów dalej, w takim razie. Co się stało? Obserwowałem twoją randkę z baru. Wyglądało na to, że wszystko szło dobrze." "Jesteś takim creepem", mruczę, żując usta złoconej marchewki i ciągnąc twarz. "To moja praca", przypomina mi, wbijając kciuk w środek swojej klatki piersiowej. "Bona fide ekspert miłości, właśnie tutaj". Prycham. "Nie sądzę, że posiadanie podcastu z poradami o związkach czyni cię ekspertem od miłości. Nie widzę stopnia naukowego na twojej ścianie". "Może nie," mówi z uśmiechem. "Ale zakładam, że widziałeś wszystkie nagrody. Najlepszy podcast o rozrywce dla dorosłych trzy lata z rzędu, kochanie." Uśmiecham się lekko, wbijając maleńką kostkę pasternaku. Zack prowadzi podcast z poradami dotyczącymi związków ze swoimi współlokatorami, Joshem i Lukiem. Nazywa się Three Single Guys i cieszy się ogromnym powodzeniem. Tysiące słuchaczy słucha go co tydzień, żeby posłuchać, jak chłopcy rozmawiają o wszystkim, od chorób przenoszonych drogą płciową po zabawę z oddechem. Szczerze mówiąc, prawdopodobnie mógłby mnie nauczyć czegoś lub dwóch o randkach. "Nie wiem, co się stało", mówię w końcu, ustawiając mój widelec z powrotem w dół. "Myślałem, że wszystko idzie dobrze." Fala zmęczenia nagle mnie ogarnia. Jestem tak bardzo zmęczony. To był gówniany miesiąc. Jej Treat's sprzedaż spadła, a ja ledwo spałem za martwienie się o to. Mam nadchodzącą kolekcję, która ma się ukazać za kilka miesięcy, i walczę, by utrzymać się na szczycie wszystkiego. A ja tak długo chodzę na randki. W ciągu ostatnich czternastu miesięcy byłam na 120 randkach. I ani jedna z nich nie była udana. Staram się nie dać tego po sobie poznać, ale zaczyna mnie to trochę za bardzo boleć. Myślę o planie dziesięcioletnim leżącym zmiętym w mojej torbie. Ostatnie niezaznaczone pole pali się w moim umyśle. Wyjść za mąż. Jestem nieudacznikiem. A ja nienawidzę porażek. "Hej," Zack mówi miękko. Patrzę na niego. Jego jasne, niebieskie oczy są pełne troski. "Wszystko w porządku?" Kiwam głową. "Po prostu... nie wiem, co robię źle". Zack studiuje mnie jeszcze przez kilka sekund, po czym kiwa do siebie głową. "W porządku." Sięga po do połowy wypełnioną butelkę wina siedzącą między nami i podnosi mój kieliszek, nalewając hojną ilość. Przesuwa go przez obrus do mnie. "Spuść to, a potem załóż płaszcz". Patrzę, zdumiony, jak wyrzuca z powrotem swoją własną szklankę w jednym długim łyku, wycierając usta na grzbiecie dłoni. "Co my robimy?" "Będziemy cieszyć się drogim winem twojej głupiej daty, a potem dostaniemy trochę prawdziwego jedzenia. Żadne z tego pipetowanego wasabi i piankowego gówna." Stoi, odsuwając krzesło. Kelner ponownie pojawia się za nami, a Zack wysadza go swoim megawatowym uśmiechem. "Było cudownie, stary." Kelner kiwa głową, wyglądając na oszołomionego. "Przekażę twoje uwagi szefowi kuchni," mruczy, po czym podnosi swój notatnik i długopis. "Um, czy mógłbyś-" "Autograf?" Zack zgaduje, a mężczyzna gorączkowo kiwa głową. Odchylam swój kieliszek i przełykam moje wino, gdy Zack bazgrze swoje imię po stronie. "Nie ma problemu, stary. Dzięki za delikatne spuszczenie mojej dziewczyny w dół." Oferuje mi swoją rękę, pomagając mi na nogi. "Chodź, kochanie. Twoja noc będzie o wiele lepsza."
3. Layla (1)
TRZY ========== LAYLA ========== Jest już prawie północ, gdy w końcu udaje nam się wrócić do naszego budynku. Zamiast kupić jedzenie, Zack zdołał przekonać mnie do zatrzymania się w barze po drodze do domu, gdzie skorzystałam z promocji Happy Hour - dwa w cenie jednego drinka. Kilka razy. Moja głowa jest zamglona, gdy potykam się o sześć pięter schodów na nasze piętro, ramię Zacka owinięte mocno wokół mojej talii. To do mnie niepodobne, że dużo piję. Prowadzenie własnej firmy oznacza, że zawsze jestem na zawołanie, a mój codzienny harmonogram jest zazwyczaj tak napięty, że nie mogę sobie pozwolić na wiele wolnego czasu. Wiem, że rano będę się nienawidzić, ale w tej chwili po prostu nie obchodzi mnie to. Miałam okropną noc. Upokorzenie związane z moją randką z Mike'm jest ciasną kulką w mojej piersi. Chcę po prostu zapomnieć o tym na jakiś czas. Jednak do czasu, gdy Zack ciągnie mnie na nasze piętro, zaczynam żałować czwartej kolejki mojito. Wpatruję się w zamknięte drzwi mojego mieszkania i wyobrażam sobie, że wdrapuję się do mojego zimnego, pustego łóżka. Znowu. Mój szczęśliwy pijacki blask nagle zanika w smutku. 120 randek. Byłem na 120 randkach w ciągu ostatnich czternastu miesięcy. I ani jedna z nich nie wypaliła. Musi być ze mną coś nie tak. "Podoba mi się to" - dudni Zack nad moją głową, kciukiem wskazując na moje czerwone ramiączko braletki. "Jeden z twoich projektów?" Potrząsam głową. "To jest Anna Bardet. Jest jedną z moich ulubionych projektantek". "Twój podoba mi się bardziej", deklaruje, patrząc w górę i w dół długiego korytarza. Jest ciemno i cicho; wszyscy inni lokatorzy najwyraźniej poszli już spać. "Masz u siebie jakieś jedzenie, zwierzaku?" myślę. "Na przykład. Może jakieś batoniki granola?" Tuts, obracając mnie na miejscu. Mieszka w mieszkaniu 6B, bezpośrednio naprzeciwko mnie. Jego umięśnione ramiona opasują się wokół mojej talii. Ściskam jedno bez zastanowienia, podziwiając jego ogromny biceps, a on się śmieje. "C'mon. Zrobię ci coś pełnego sera i może nie będziesz się jutro czuł jak totalne gówno". Marszczę czoło, wahając się. "Nie musisz tego robić..." "Mamy resztki z zestawu posiłków z tego tygodnia," mówi kusząco. Zapalam się. Chłopaki dostają tonę darmowych produktów od sponsorów, którzy reklamują się w ich podcaście. Moim osobistym ulubieńcem jest Flavoroso, firma, która sprzedaje cotygodniowe zestawy do dostarczania posiłków z wstępnie pokrojonymi składnikami. "Dzisiejszy wieczór był jak, cztery sery mac-n-cheese," Zack mówi do mojego ucha, sprawiając, że mam dreszcze. "Brie i cheddar i gouda i gówno". Wpatruję się w niego, moje usta podlewają się, a on prycha. "Tak. To jest to, co myślałem. C'mon, baby." "Nie jestem dzieckiem." Próbuję się wykręcić z jego uścisku. On tylko się śmieje i całuje czubek mojej głowy, odblokowując swoje drzwi wejściowe i pakując mnie do środka. * * * Mieszkanie chłopaków jest większą, bardziej męską wersją mojego. Zamiast jednej sypialni, są trzy, ale mają ten sam otwarty plan salon-jadalnia-kuchnia setup. Podczas gdy moja przestrzeń życiowa jest wyłożona różowym papierem i wypełniona stojakami z próbkami produktów, salon chłopaków jest ciemny i schludny. Mają czarne sofy ustawione wokół szklanego stolika do kawy, stojącego przed telewizorem z szerokim ekranem. Nad nim na półce stoją wszystkie ich nagrody: czerwona tabliczka English Podcast Award, mikrofon w kształcie Elias Radio Popular Choice Podcast oraz mój osobisty faworyt - Top Adult Podcast. Trofeum jest wykonane z gorącego różowego szkła i jest wygrawerowane małymi pocałunkami szminki. Dziś wieczorem w pokoju panuje nieco większy bałagan niż zwykle. Stolik do kawy jest usiany plakatami Trzech Samotnych Chłopaków i markerami. Jeden ze współlokatorów Zacka, Luke, siedzi na kanapie i metodycznie bazgrze swój autograf na każdym plakacie. Zack potargał moje włosy i przeszedł obok mnie do kuchni, a ja zdjąłem skórzaną kurtkę, opierając się o ścianę i podziwiając Luke'a. Może to przez te piwne okulary, ale dziś wygląda wyjątkowo cudownie. Luke kończy w tym roku czterdzieści lat i jest kwintesencją srebrnego lisa. Siwy i przystojny w stylu gorącego profesora. Ubrany jest w swoje zwykłe chinosy, okulary w grubej oprawce i miękki, marynarski sweter. Chcę go polizać. "Wyglądasz na wysportowanego", rysuję. Luke zerka na mnie, szare oczy marszczą się lekko, gdy się uśmiecha. "Layla. Nie wiedziałem, że wpadniesz dziś wieczorem, kochanie." Capsuje swój długopis i patrzy w dół na siebie. "Ach, dziękuję. Zack kazał mi kupić te spodnie." "Dzięki nim jego pośladki wyglądają dobrze!" Zack woła z kuchni. "Czyżby, panie Martins?" Wieszam kurtkę na wieszaku na płaszcze. "Jakże interesujące." Twarz Luke'a lekko ciemnieje. "Mówiłem ci, żebyś mnie tak nie nazywał". "Przepraszam, sir. Siła przyzwyczajenia." "Nie uczyłem cię wystarczająco długo, żeby stało się to cholernym nawykiem" - marudzi, a ja śmieję się mimo siebie. Luke jest moim starym nauczycielem angielskiego z roku dziesiątego. Kiedy miałam szesnaście lat, chodziłam do jego klasy trzy razy w tygodniu, żeby uczyć się Szekspira i czytać Of Mice and Men. Tak jak wszystkie inne dziewczyny w szkole, byłam w nim ogromnie zadurzona. Prawie dostałam ataku serca, kiedy trzy lata temu wprowadziłam się do tego apartamentowca i zastałam go stojącego w holu, przeglądającego swoją pocztę. Na początku mnie nie poznał - kiedy powiedziałam mu, że będzie mieszkał naprzeciwko jednego ze swoich dawnych uczniów, był otwarcie przerażony. Co sprawia, że zadzieranie z nim jest dodatkową frajdą. Przechodzę przez pokój i kładę się obok niego na kanapie, zrzucając torbę na podłogę. "Dobry wieczór, proszę pana?" Rzuca mi zgorszone spojrzenie, a ja uśmiecham się, stawiając stopy na stoliku do kawy. Rzuca szybkie spojrzenie na moje fishnetted nogi, a następnie oczyszcza gardło. "Miałem w porządku wieczór," mówi powoli. "Edytowałem bonusowy odcinek podcastu, a potem podpisywałem plakaty, aż moim markerom skończył się tusz". Podnosi małą kremową kartkę ze stolika do kawy. "Moja była wysłała mi kolejne zaproszenie na ślub," dodaje drętwo. "To już piąte. Chyba zauważyła, że prześwietlam jej telefony". Sięgam po nią, mrużąc oczy na wirującą, wytłoczoną czcionkę. Proszę dołączyć do Amy Jones i Roba Trana, gdy będziemy wiązać węzeł! 5 kwietnia, Laurel Grove Robię minę. Pamiętam jego byłą żonę z liceum. Była dyrektorką szkoły w tym samym czasie, kiedy Luke mnie uczył. Była totalną suką.
3. Layla (2)
"Ew. Dlaczego ona w ogóle chce cię tam mieć?" Upuszczam zaproszenie na kolana Luke'a i trzepię głową o poduszki sofy. Wszystko się kręci. "Powinieneś to spalić." "Planowałem po prostu recykling, właściwie". On marszczy się na mnie. "Czy wszystko w porządku? Co Zack ci zrobił?" "Hm?" Pozwalam, aby moje oczy spadły na wpół zamknięte. "Nic." "Jesteś bardzo zarumieniona." Sięga w poprzek i dotyka mojego policzka, a ja automatycznie odwracam się w stronę jego dłoni. Pachnie pysznie. Jak Earl Grey i stare książki. Chcę wtulić się w niego jak w fotel. Odsuwa rękę, jakby został poparzony. "I... klapa. Czy piłeś?" Rozciągam się i ziewam. "Tak." Jego zmarszczka się pogłębia. "Tylko dla zabawy? A może coś jest nie tak?" Zanim zdążę odpowiedzieć, w korytarzu otwierają się drzwi. "Czy dobrze usłyszałem?" Niski głos rysuje. "Layla Thompson jest pijana?" Spoglądam w górę. Ostatni lokator mieszkania 6B, Joshua Tran, stoi w drzwiach swojej sypialni, patrząc na mnie przez zwężone oczy. Glare prawo z powrotem na niego, mimo że przechylając głowę, aby spojrzeć mu w oczy, boli mnie szyja. Facet jest wysoki. Przy wzroście około sześciu-pięciu jest wyższy od Zacka, ma gęste czarne włosy, ostrą budowę kości i chłodne, zdystansowane oczy. Jest tym cichszym z grupy - w przeciwieństwie do Zacka nie wdziera się do pomieszczeń i nie ogłasza głośno swojej obecności; zakrada się jak czarna pantera i patrzy na wszystkich oceniającym wzrokiem. Co właśnie teraz robi. Opiera się o drzwi. "Dziś wieczorem jest randka, prawda?" Mówi. "Czy nie powinnaś się zabawiać z jakimś bogatym menedżerem funduszu hedgingowego? Co to jest teraz? Randka 120?" "Jesteś na bieżąco, prawda?" Pytam, przecierając oczy. Moje ręce są czarne od makijażu. Crap. "Ojej, Josh. Każdy by pomyślał, że chcesz się ze mną umówić". "Wolałbym wybielić swoją twarz w kwasie", mówi konwersacyjnie, wpatrując się we mnie. Joshua ma najciemniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widziałem. Są praktycznie czarne, i niemal przerażająco intensywne. W tej chwili skanują mnie jak lasery, zaczepiając się o moją krótką sukienkę i wysokie obcasy. Podnoszę zaproszenie na ślub i rzucam w niego. "Powiedz bratu, że to dziwne, że żeni się z byłą Łukasza". "Próbowałem. Niestety, on jest w niej zakochany. Robisz się cały czerwony, kiedy pijesz". "Odwal się." Znowu zamykam oczy. "Zostaw mnie w spokoju. 'M just here for cheese.' Jest pauza, gdy wtulam się w poduszki sofy. Potem ręce owijają się wokół moich kostek, a ja skaczę, moje oczy latają z powrotem otwarte. Josh przeszedł przez pokój i klęczy przede mną, wciągając moje stopy na swoje kolana. "Zdejmij je," mówi gruczołowo. "Wyglądają na bolesne." Przebiega palcami po klamrze mojego buta na obcasie. "Nigdy nie widziałem, żebyś wypiła więcej niż jednego drinka". "Nienawidzę być pijany," mamroczę, machając nogami na niego. "Nie chcę się ruszać. Ty je zdejmij." Znajduje zamek błyskawiczny i ciągnie go w dół, uwalniając moją stopę. Jego kciuk wciska się w mój łuk, a ja praktycznie topię się w kanapie. Jego warga podskakuje. Zdejmuje mój drugi but i ustawia je oba starannie przy kanapie. "Jeśli nie lubisz pić", mówi powoli, "to dlaczego jesteś pijany?". Mrugam, zastanawiając się nad tym. "Nie wiem. Chyba jestem... smutna?" Przez obu mężczyzn przechodzi jakby fala. W jednej chwili są na luzie, a w następnej obaj wpatrują się we mnie, troska wypisana na ich twarzach. Cholera.
4. Zack (1)
CZTERY ========== ZACK ========== "Jezu," mówi głośno Layla, kiedy cisza ciągnie się zbyt długo. "Powiedziałam, że jestem smutna. Nie umierająca na nieuleczalną chorobę". "Jesteś smutna?" Josh powtarza, jakby to było zupełnie niewiarygodne. Luke nic nie mówi, studiując bok jej twarzy. Przewracam oczami, mieszając patelnię z makaronem. Oboje są tak dramatyczni. "Mam emocje," mówi Layla, wyglądając na zirytowaną. "Tak," mówi cicho Luke. "I przez te trzy lata, kiedy cię znamy, nigdy, ani razu, nie przyznałaś się, że jesteś smutna". "Zostaw ją w spokoju, miała złą noc," mówię, wyłączając płytę grzewczą. "Próbowała nakłonić mężczyznę, żeby ją przeleciał, a on wspiął się przez okno w łazience i wił się po rurze kanalizacyjnej, żeby od niej uciec". Zaczynam podawać ogromny stos parującego makaronu. "A potem musiała zjeść talerz wegetariańskiego roadkill. Gdyby była kimś innym, pewnie by płakała. Dzięki Bogu, że jest taka dzielna." "Nie chciałam, żeby mnie przeleciał," argumentuje Layla, fiddling z obszyciem swojej małej srebrnej sukienki. "Nie jest trudno namówić mężczyznę, żeby się z tobą przespał". "Aye," zgadzam się, sięgając po widelec w szufladzie ze sztućcami. "Nie, kiedy jesteś tak ubrana, to nie jest". Zerkam w bok na nią, uruchamiając moje oczy w górę jej stonowanych ud. Dunno co było nie tak z facetem, którego zaprosiła. Layla jest powalająca. Wysoka i zgrabna, z wysokimi kośćmi policzkowymi, bladozielonymi oczami i tymi ostrymi, sięgającymi ramion włosami, które rozjaśnia na biało. To jest naprawdę gorące. "Zack," Luke mówi. "Nie mów tak." "Co? Ona jest w krótkiej sukience i szpilkach. Mogłaby teraz pójść do każdego klubu w mieście i faceci byliby na niej jak muchy". Przezabawnie, Layla przytakuje. "Tak. Ale ja tego nie chcę." Josh zajmuje miejsce w fotelu. "Jeśli nie chciałaś, żeby twoja randka spała z tobą, to czego chciałaś?". Layla się waha. "Ja po prostu... chciałam, żeby mnie lubił," mówi w końcu. "Chcę, żeby facet zjadł ze mną kolację i polubił mnie na tyle, żeby chcieć mnie jeszcze zobaczyć. Chcę prawdziwego związku." Podnoszę brew. W jej głosie jest nić bezbronności, której nigdy wcześniej nie słyszałem u Layli. Zazwyczaj jest słownikową definicją suki szefa. Rozważam, a potem idę do lodówki, wyciągam ogromny blok sera i ścieram trochę ekstra na wierzch makaronu, żeby ją pocieszyć. "Odrzucenie boli," mówi miękko Luke. "To nie jest nic, czego można się wstydzić." Ona potrząsa głową. "To nie odrzucenie mi przeszkadza. Po prostu nie podoba mi się, że jestem tak bardzo w tyle". "Zaległości w czym?" pyta Josh. "Randki?" Szarpie głową na mnie. "Wszyscy jesteśmy starsi od ciebie, a żadne z nas nie jest w związkach". "Tak, ale nie chcesz być," zaznacza. "Ja chcę. To jest w moim planie." "Plan?" pytam, robiąc sobie drogę powrotną do sofy i podając jej miskę. "Czy to kolejna z twoich dziwnych list? Bo nie sądzę, że możesz zaplanować zakochanie się, kochanie." Plasuję się u jej boku. Layla ma prawdziwego bzika na punkcie harmonogramów. Planuje każdą sekundę swojego życia, od momentu, w którym budzi się o świcie, do dokładnego czasu, w którym ma iść spać. Rozumiem, że dziewczyna jest zajęta prowadzeniem własnego biznesu, ale nikt nie musi być tak zorganizowany. Czasem wpadnę do jej mieszkania, a ona powie jakieś gówno w stylu "czekaj, mam jeszcze cztery minuty mycia naczyń, zanim będę mogła porozmawiać". Mały dziwak. "Mogę zaplanować wszystko", argumentuje Layla, nabierając ogromną ilość roztopionego sera. "I tak, mam listę. To plan dziesięcioletni. Zrobiłam go, kiedy skończyłam liceum, żeby odwzorować swoje dwudziestolecie. I jestem już na wydłużonej osi czasu. Pierwotnie miałam na celu znalezienie męża w wieku dwudziestu pięciu lat". Marszczy się i wpycha jedzenie do ust. Josh wydaje zza dłoni dławiący dźwięk. Layla szkli się na niego. "Co?" "Nic. Nic." Przełyka ciężko. "Um, dlaczego dwadzieścia pięć?" Ona wzrusza ramionami. "Wydawało się, że to dobry wiek. Dał mi wystarczająco dużo czasu, aby uporządkować moją karierę, ale nie zostawił jej tak późno, że moja płodność zaczęła się zmniejszać, albo wszyscy dobrzy mężczyźni zostali wzięci." Josh znów zaczyna kaszleć, jeszcze mocniej. Layla fumbles w jej torbie. "Trzymaj się, zaraz ci pokażę". Brwi Luke'a strzelają w górę, gdy podaje mu zmięty kawałek papieru. "Ten plan to prawdziwa lista? Którą spisałaś?" Ona wpatruje się w niego. "Oczywiście. Jak inaczej pamiętałabym, żeby zrobić wszystko, co się na niej znajduje?" "Oczywiście." Oczyszcza gardło, studiując listę. Zerkam przez jego ramię, żeby lepiej się przyjrzeć. Papier jest zużyty i poplamiony wodą, jakby nosiła go w swojej torbie od jakiegoś czasu. Na górze widnieje napis "Plan dziesięcioletni" napisany niechlujnym, nastoletnim pismem. Długa, schludna lista jest wypunktowana pod spodem, z pozycjami takimi jak "Ukończyć studia biznesowe (21yo)", "Założyć butik internetowy (23yo)", i "Dokonać pierwszej międzynarodowej sprzedaży (24yo)". Tylko jedno pole pozostaje niezaznaczone. 'Wyjdź za mąż (30yo)'. "Więc co?" mówi Luke. "Chciałeś być żonaty przed trzydziestką? Masz wtedy kilka lat, prawda? Nie jesteś w tyle." Layla wzdycha do makaronu. "Tak, ale miałam zacząć randkować w wieku dwudziestu pięciu lat. Nikt nigdy nie znajduje The One przy pierwszym podejściu. Cóż, niektórzy ludzie to robią, ale jest to statystycznie bardzo mało prawdopodobne. Więc obliczyłam, że będę musiała uwzględnić kilka lat randek, zanim znajdę odpowiedniego faceta." Ona szturcha w jej makaron. "Ale ciągle odsuwałam to w czasie. Powtarzałam sobie, że ważniejsze jest to, że pracuję nad sklepem. A teraz za kilka miesięcy kończę dwadzieścia dziewięć lat i nigdy nie miałam odpowiedniego chłopaka. I w tym tempie nigdy nie będę, bo nawet nie wiem jak!". Opada z powrotem na sofę, wzdychając. Uśmiecham się. Nigdy wcześniej nie widziałem jej tak pijanej. Zazwyczaj jest taka spięta. "Kocham ją," mówię. "Jest taka słodka. O mój Boże." Ona się krzywi. "To nie jest zabawne. Ludzie oczekują, że do trzydziestki będziesz miała doświadczenie. Nie będą chcieli mnie uczyć." Wrzuca do ust kolejną porcję makaronu. "Nie wiem, co jest ze mną nie tak", mamrocze. "Tak bardzo starałam się kogoś znaleźć, ale nic nie działa".
Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Praktykujący chłopcy"
(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).
❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️